Wystarczyłoby dziękuję

Transkrypt

Wystarczyłoby dziękuję
Wystarczyłoby dziękuję...
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
AmatorkaNZWN
Moje rodzice są przeciętni, jednak ode mnie wymagają perfekcji. Starałam się sprostać
każdemu wyzwaniu, jakie mi narzucili, lecz te próby bycia doskonałą sprawiły, że nie tylko
nie byłam sobą, ale też zaczęłam popadać w depresję.
Uwielbiałam wychodzić na spacer, gdy padał deszcz. Wtedy nikt nie mógł spostrzec moich
łez. Nieważne gdzie szłam i tak otaczała mnie wizja szczęśliwych rodziców chwalących
swoje dzieci za postępy, bądź grupka dobrych znajomych, którzy mają z kim porozmawiać,
czy iść na imprezę. Ja z dzieciństwa pamiętam tylko łzy i żal do rodziców.
Moja mama to kura domowa. Posprzątaj, wypierz, ugotuj... Niby to nic specjalnego, a już na
pewno nie drażniącego, jednak nie da się poczuć docenienia czyichś starań w sytuacji, gdy
przez całe życie nie usłyszało się chodź jednej pochwały. Wymagałam od niej tylko słów
"Brawo", albo "Tak trzymaj". Tymczasem słyszałam tylko "Co z tego, że z matmy dostałaś
piątkę, skoro z innego przedmiotu pewnie masz jedynkę, ale tym to się już nie pochwalisz!".
Na każdym z moich świadectw mam jakąś pochwałę. Nigdy nie miałam średniej rocznej
niższej niż 5,0. Pomimo to powtarzano mi, że jestem leniwa, nie przykładam się do nauki,
jestem ciężarem, powinnam być bardziej aktywna... W takich chwilach szukałam kogoś kto
mnie pocieszy, lub chociaż wyrwie z domu na kilka minut, żebym mogła odetchnąć od
krzyków, a czasem nawet wyzwisk. Nie było przy mnie nikogo. Czułam się samotna,
opuszczona, gorsza od wszystkich.
Mój ojciec to zapracowany biznesmen spędzający życie w firmie prawniczej. Często po
kłutni z mamą przychodziłam do Samanty pracownicy taty. Recepcjonistka zawsze była tak
zajęta, nie zawracała sobie głowy moim przyjściem. Samanta za to, znajdywała czas, by
uczyć mnie pisania apelacji i różnych wniosków sądowych, a jako, że szybko nabywałam
nowych umiejętności, to zdarzało mi się kryć telefoniczne pogaduszki Sam, bo wtedy
mogłam za nią pisać dokumentację. W pewnym sensie to był mój sposób na chwilowe
przyciągnięcie uwagi. W większej mierze chodziło mi raczej o to, aby tato zauważył, że
jestem do niego podobna, że też coś potrafię, mogę pomóc i najważniejsze, mam uczucia.
Odnosiłam wrażenie, iż jestem dla niego zbędnym meblem, którego nie może się pozbyć,
więc wciąż go przestawia. Od niego słyszałam jak nakazuje swojej pracownicy: "Odeślij ją
do domu. Powinna się skupiać na nauce, bo sobie nie radzi.". Kiedyś byłam bliska spytania
go, skąd ma informacje o moich rzekomych problemach z nauką. Przecież nie chodził na
wywiadówki, ani nie czytał moich ocen. Niesprawiedliwie oceniał mnie z góry, na co nie
miało wpływu moje zachowanie, bo nawet jak przestałam przychodzić do jego miejsca pracy
i zaczęłam angażować się w sprawy klasowe, to nie było dobrze. Spędzałam więcej godzin
Strona: 1/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
w szkole przez co krzyczeli: "Czemu nie pomagasz w domu", oraz "Jak możesz być taką
leniwą księżniczką, jakby tak trudno było włożyć trochę więcej wysiłku w pomoc w
sprzątaniu domu, albo chociaż pouczyć się na lekcje".
Po raz pierwszy trafiłam do szkolnej psycholog mając czternaście lat. Stwierdziła ona, że
mam mocno rozwiniętą depresję. Ilekroć przychodziłam do niej, to próbowała mnie
rozbawić. Nigdy jej się to nie udało. Szybko więc zaleciła mi wizytę u psychologa. Rodzice,
na tą wieść zareagowali oczywiście pretensjemi: "Najpierw nie chce jej się pomagać w
domu, ani uczyć, a teraz jeszcze będzie zgrywać chorą, żebyśmy wydawali na jakichś
durnych lekarzy, psychologów od siedmiu boleści i cholera wie na co jeszcze.".
Nie trudno się domyślić, jak mnie to pocieszyło. Żałuję, że nigdy nie próbowałam uciec z
tego domu. Chciałabym cofnąć czas, jednak to, jak to się mówi, "marzenie ściętej głowy".
Po trafieniu na studia, mój stan lekko się poprawił, ponieważ brakowało tam osób
krzyczących na mnie, a rodzice nie mięli okazji, by do mnie przyjeżdżać, bo na szczęście
znalazłam dobrą uczelnię w Trójmieście, a podróż z Wrocławia do Gdańska trfała na tyle
dużo godzin, że tato nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie pracy na tak długo. Mama
natomiast, bez taty nie zamierzała się pojawiać w jakimś akademiku z dala od domu.
Jako studentka poznałam Darka, Agatę, Wioletę, Pawła i Monikę. Nie byłam z nimi mocno
zżyta. Byli dla mnie mili, zapraszali mnie do kawiarni, albo na shopping, czy wspólną naukę.
Pomagałam im w zapamiętywaniu, pożyczałam notatki, a w zamian oni dziękowali, prawili
mi komplementy, nazywali swoją boginią wiedzy, oraz stawiali desery lodowe. To pozwoliło
mi stanąć na nogi. Miałam uczucie zadowolenia, chodź nadal rzadko się uśmiechałam.
Wspominam ten okres i zdaje mi się, gdyby nie te studia, to nadal tkwiłabym w tym chorym
domu. Pewnie któregoś dnia popełniłabym samobójstwo. Myślałam o tym setki razy....
Studiowanie zdala od najbliższych pozwoliło mi na podjęcie decyzji o wynajmowaniu
mieszkania w Gdańsku. Zostałam tam na stałe, na początku wynajmując pokój z Moniką
poznaną na studiach, a następnie za zbierane oszczędności kupiłam działkę pod budowę i
dziś mieszkam sama w Trójmieście, pracując jako pani adwokat i dorabiając jako
korepetytorka, jestem szczęśliwa. Mam cel w życiu, by zostać w niedalekiej przyszłości
lepszą matką niż moja mama. Chyba nawet znalazłam mężczyznę, który kocha mnie taką
jaka jestem i prawdopodobnie będzie moją drugą połówką.
Proszę pamiętajcie, by nie wymagać od innych czegoś, czego sami nie potraficie.
Strona: 2/2
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl