2011-01-10 Expander weekly

Transkrypt

2011-01-10 Expander weekly
TYGODNIOWY PRZEGLĄD RYNKÓW (2011-01-10)
Najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia i przewidywania na najbliższą przyszłość.
Kursy na GPW spadają z powodu reformy OFE.
GOSPODARKA
Pierwszy tydzień miesiąca to tradycyjnie czas publikacji wskaźników typu PMI, czyli
Indeksów Menedżerów Logistyki. Indeksy te zaliczane są do tak zwanych wskaźników
wyprzedzających koniunktury i, moim zdaniem, są najbardziej przydatne analitykom i
inwestorom do oceny kierunków, w których zmierzać będzie gospodarka
poszczególnych krajów. Co za tym idzie, ich umiejętna analiza, jest bardzo pomocna w
potwierdzeniu kierunku głównych trendów na giełdach.
Amerykański indeks ISM wzrósł, i to zarówno w sektorze wytwórczym jak i usługowym.
W przypadku drugiej co do wielkości gospodarki światowej, czyli Chin, dane te nie były
już tak jednoznaczne. Indeks przemysłowy spadł, ale wzrósł indeks dla usług. Jeden
spadek indeksu przemysłowego, to zdecydowanie za mało, aby zwiastować odwrócenie
trendu. Ale nawet jeżeli przyjmiemy, że, z reguły bardziej wrażliwy na zmiany
koniunktury, sektor wytwórczy rzeczywiście lekko zwolnił, to jest to tylko dobry sygnał
dla rynków, które obawiają się skutków ewentualnego przegrzania gospodarki w
Chinach. Podobnie zmienne dane przyniosły odczyty dla Eurolandu, z tym, że tutaj
poprawiła się dynamika wzrostu przemysłu, lekkiemu wyhamowaniu uległa natomiast
koniunktura w usługach. Dobry wynik przemysłu w strefie euro to przede wszystkim
zasługa gospodarki niemieckiej (PMI osiągnął tam poziom aż 60 punktów). Odczyty
wskaźników PMI dla niektórych innych gospodarek Europy Zachodniej nie były już tak
optymistyczne i niekiedy znajdowały się poniżej granicy 50 punktów zwiastującej
kurczenie się aktywności przedsiębiorstw. W Polsce przemysłowy PMI potwierdził dobrą
koniunkturę wzrastając piąty raz z rzędu do poziomu 56,3.
W efekcie wzrosły też globalne wskaźniki PMI szacowane przez JP Morgan.
Przemysłowy poprawił się o 1,1 punktu do równego poziomu 55, usługowy zwyżkował
do 57,3 z 54,6, a zbiorczy do 57,1 z 54,5. Dane te wyraźnie wskazują, że globalna
gospodarka wciąż pozostaje w fazie ożywienia, a czynniki ryzyka, takie jak na przykład
kryzys fiskalny w strefie euro, mają często przełożenie na lokalną koniunkturę, ale jak na
razie nie zagrażają gospodarce w skali globalnej. Niepokoić może jedynie fakt, że
poziomy niektórych wskaźników PMI zbliżają się do obszarów, w których historycznie
często dochodziło do ważnych punktów zwrotnych rozpoczynających wyhamowanie lub
nawet spadek aktywności przedsiębiorstw.
Wartym wspomnienia jest też piątkowy raport o sytuacji na rynku pracy w USA, który
według powszechnych opinii przyniósł negatywne informacje. Rozbudzone dobrymi
danymi z firmy ADP nadzieje kazały oczekiwać analitykom zwiększenia się liczby etatów
w sektorze pozarolniczym w grudniu aż o 150 000. W rzeczywistości wzrosły one tylko o
103 000. Znacznie spadła stopa bezrobocia: z 9,8% do 9,4%. Był to największy spadek
od kwietnia 1998 roku. Jednak analitycy uważali, że jest to głównie skutek zmniejszenia
się zasobów siły roboczej spowodowanego rezygnacją zniechęconych osób z
poszukiwania pracy.
Te dane wywołały początkowo spadki na amerykańskich giełdach, ale w drugiej połowie
sesji indeksy odrobiły większość strat. Być może inwestorzy uznali, że raport ten nie
wnosi tak naprawdę żadnych nowych złych informacji. Ilość stworzonych etatów w
grudniu co prawda była mniejsza niż oczekiwano, ale aż o 70 000 zostały skorygowane
w górę dane z października i listopada. Bez względu na powody, spadek stopy
bezrobocia pozostaje jednak spadkiem i to znacznym. Tak czy inaczej, comiesięczna
kreacja etatów w liczbie nawet 150 000 tysięcy nie poprawi szybko sytuacji na rynku
pracy. Przy takiej dynamice zajmie to lata, i chyba właśnie takie tempo poprawy na
rynku pracy jest dyskontowane w cenach akcji. Moim zdaniem więc, raport był neutralną
a nie negatywną informacją dla rynku. Tak też chyba w końcowym rezultacie został on
odczytany przez inwestorów.
TRENDY
Generalnie rzecz biorąc pierwszy tydzień nowego roku był stonowaną kontynuacją
tendencji wzrostowy na światowych rynkach akcji, co potwierdzało korzystne trendy w
globalnej koniunkturze gospodarczej, ujawnione choćby przez wskaźniki PMI. Jednym z
wyjątków była polska giełda, której główny indeks WIG w skali tygodnia zanotował
zniżkę w wymiarze 1,3%. Przyczyniły się do tego głównie duże spółki. WIG20 zniżkował
aż o 2,3%. Tydzień na plusie zakończyły natomiast indeksy małych i średnich spółek.
Spadki w okresie, gdy na świecie przeważa aprecjacja kursów akcji, gdy dobre
pozostają odczyty wskaźników makroekonomicznych, a do tego niższe wartości
indeksów wywołane są głównie zniżkami blue chip’ów dosyć wyraźnie wskazują na
winowajcę. Najbardziej oczywistą przyczyną wydaje się być niepewność inwestorów
związana z wpływem na rynek ograniczenia wysokości składek przekazywanych do
OFE. Dodatkowo wydaje się, że zagraniczni inwestorzy zaczęli już dostrzegać, że
powodem tych zmian w systemie emerytalnym była głównie chęć uchylenia się rządu od
przeprowadzenia prawdziwych i bardzo już potrzebnych reform finansów publicznych.
Mimo niekorzystnego tygodnia, dotychczasowe zniżki to jeszcze zbyt mało, aby
zaobserwować oznaki odwracania się trendu wzrostowego. Niestety ewentualna
kontynuacja spadków w najbliższych dniach doprowadzi szybko do przebicia linii,
trwającego od lipca ubiegłego roku, trendu wzrostowego. Byłby to pierwszy objaw
sygnalizujący, że dekoniunktura może potrwać trochę dłużej. Jednak do kluczowych
poziomów wsparcia jest jeszcze wciąż dosyć daleko. Patrząc na indeks WIG wysokie
prawdopodobieństwo odwrócenia trendu przyniósłby dopiero spadek poniżej poziomu
45 000 punktów. W przypadku WIG20 ważnym wparciem jest 2 600 punktów.
RYZYKO
Rentowności greckich obligacji o długim terminie do wykupu przewyższają już wyraźnie
poziomy osiągnięte w maju, przed wprowadzeniem Europejskiego Mechanizmu
Stabilizacyjnego. Portugalia, która jako pierwsza w tym roku testowała popyt inwestorów,
nie miała problemów z uplasowaniem sześciomiesięczny bonów skarbowych, jednak ich
oprocentowanie wyniosło aż 3,686% w porównaniu do 2,045% rentowności osiągniętej
na aukcji wrześniowej. Do państw mających kłopoty coraz wyraźniej dołącza Belgia.
Dług tego państwa wyniósł w 2010 roku 98,6% w relacji do PKB. Stosunek ten był
większy tylko w Grecji (140,2%) i we Włoszech (118,9%). Euro, w skali tygodnia, straciło
do wszystkich głównych walut.
W ubiegłym tygodniu, po raz pierwszy w historii, mierzone indeksami firmy Markit,
średnie ryzyko długu publicznego krajów Zachodniej Europy było większe niż ryzyko
długo rynków wschodzących. Według agencji Bloomberg, indeks Markit iTraxx SovX
Western Europe przewyższył o 7 punktów bazowych indeks Markit iTraxx SovX
CEEMEA, który odzwierciedla wycenę wiarygodności długu krajów z Europy ŚrodkowoWschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki. Największy udział w tym indeksie mają państwa
Europy Wschodniej (Polska 6%) i Turcja.
Powyższe czynniki coraz wyraźniej wskazują, że niedługo może czekać nas kolejny etap
eskalacji kryzysu fiskalnego strefy euro. W tym tygodniu obligacje sprzedawać będą
Portugalia, Włochy i Hiszpania. Uwaga inwestorów skierowana będzie na wielkość
popytu zgłoszonego na aukcjach oraz rentowności uzyskane przez te państwa.
Rafał Lerski, CFA
Analityk firmy Expander

Podobne dokumenty