Darmowy fragment www.bezkartek.pl
Transkrypt
Darmowy fragment www.bezkartek.pl
t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w Już w księgarniach: Alexandra Fuller, Dziś wieczorem nie schodźmy na psy. Afrykańskie dzieciństwo Raimond Gaita, Mój ojciec Romulus Wenguang Huang, Strażnik trumny. Opowieść o mojej rodzinie Następna książka w serii: Alexandra Fuller, Rozmowy pod drzewem zapomnienia Mourid Barghouti Jestem stamtąd, jestem stąd Przełożyła Hanna Jankowska t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w Wszelkie powielanie lub wykorzystanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż jednorazowe pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej. Tytuł oryginału arabskiego ت ﻫﻨــــﺎ و، ت ﻫﻨــــﺎكو Projekt okładki AGNIESZKA PASIERSKA / PRACOWNIA PAPIERÓWKA Projekt typograficzny zuzanna szatanik / D2D.PL Fotografia na okładce © by AHIKAM SERI / PANOS PICTURES Copyright © 2011, MOURID BARGHOUTI t All rights reserved en m Copyright © for the Polish edition by WYDAWNICTWO g .pl CZARNE, 2014 k fraHANNA Copyright © for the Polish translationyby rte JANKOWSKA, 2014 ow ka Redakcja zuzanna szatanik / D2D.PL rm.bez Dawwanna Korekta irena miłek / D2D.PL, brynkus-weber / D2D.PL w Redakcja techniczna Robert Oleś / D2D.PL ISBN 978-83-7536-717-1 Cena 27,90 zł Radwie Aszur t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w Przebaczcie mi, jeśli wydało się wam małe to, co dla mnie jest wszystkim. José Saramago, przeł. Anna Kalewska t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w t en m g l fra tek.p y r ow ka rm.bez a D ww w Szofer Mahmud Docieramy bezpiecznie do Jerycha, tak jak obiecał. Wciąż nie mogę pojąć, jak się nam udało. Może to kwestia szczęścia, a może zawdzięczamy nasz sukces telefonom komórkowym, sprytowi chłopów i pasterzy albo, co najprawdopodobniejsze, temu, że Palestyńczykom jeszcze nie pisane t jest ginąć w wypadkach drogowych. enAle ja myślę przede m g l wszystkim o szoferze Mahmudzie. fra ek.p y t ow zkar m ar wmarkizą .be Czekałem na niegoDpod u wejścia do hotelu w Raw w mallah. Przyjechał prawie dokładnie o umówionej porze. Nic dziwnego, firma Darwish Travel słynie z punktualności. Wysiadł, nie zgasiwszy silnika, i podszedł do mnie. Padał drobny deszcz. – Pan Barghouti 1? Podniósł moją małą walizkę (z powodu punktów kontrolnych zawsze podróżuję z małą walizką), znalazł jeszcze dla niej miejsce w bagażniku. Dobrze, że nie umieścił jej na dachu razem z innymi bagażami, i dobrze, że pozostałych sześcioro pasażerów zabrał już, zanim przyjechał po mnie, bo nie musieliśmy tracić czasu na poszukiwanie adresów na 1Na prośbę autora jego imię i nazwisko pozostawiono w transkrypcji angielskiej (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki). 9 wzgórzach i w dolinach Ramallah. Wsiadłem do żółtego samochodu, mówiąc sobie, że to dobry początek dnia. Mahmud ruszył w kierunku Jerycha bez słowa, jakby taił jakiś sekret i czekał na sposobny moment, żeby go wyjawić. Łatwo się było domyślić, że postanowił ominąć punkt kontrolny w Kalandii. Wycieraczki nie dawały sobie rady z ciężarem mgły, która przybrała kolor cyny, i przegrywały wyścig z nasilającym się deszczem. Samochodów na ulicach było niewiele, a przechodniów jeszcze mniej. Wyjechaliśmy poza Ramallah. Wszystko wydawało się normalne, dopóki Mahmud nie odebrał telefonu. Szybko skończył rozmowę, po czym wyraźnie dodał gazu. Po paru kilometrach skręcił w boczną drogę i zajechał do wsi, którą widziałem po raz pierwszy. Nie znałem jej nazwy, a wstydziłem się zapytać. Jedyna wąska droga wiodła w dół, a potem wiła się między domami. t Dopiero po jakimś czasie znów wyjechaliśmy na asfaltoen m g .pl a wą szosę. r y f artek – Witam państwa. Mamow nazimię k Mahmud. To dziś ostatni rm e samochód, który jedzie Dawwdo.bmostu na Jordanie. Izrael uprzew dził zagranicznych dyplomatów, że dziś w nocy albo jutro nastąpi atak i żeby byli na to przygotowani. Sukinsyny, liczą się tylko z cudzoziemcami, nas nie uznają za ludzi. Wojsko jest w pogotowiu, drogi zablokowane, wszędzie lotne punkty kontrolne. Jak widzicie, pogodę mamy fatalną, ale musimy, z bożą pomocą, dotrzeć do mostu. Może kawy? Hadżdżi 1, proszę wszystkim nalać. Jak powiadają, wielki człowiek jest sługą swego ludu. Napijcie się kawy. Wieść o zbliżającym się ataku nie zrobiła na pasażerach szczególnego wrażenia, tylko otyły mężczyzna siedzący 1Hadżdżi – zaszczytny przydomek muzułmanina, który odbył pielgrzymkę do Mekki, używany także jako zwrot grzecznościowy w stosunku do osób starszych. 10