Rasizm - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Rasizm - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Rasiści mordujący ludzi są opętani. „Opętanie w teologicznym i głębokim
znaczeniu oznacza jakieś oddanie się funkcji szatańskiej, postawę
bluźnierstwa przeciwko Bogu, zatwardziałość przeciwko Duchowi Świętemu i
swemu sumieniu oraz coś w rodzaju alienacji od dobra moralnego. W każdej
z tych postaw musi być, oczywiście, jakiś stopień zgody i winy człowieka.
Opętanie zaś w znaczeniu potocznym i zewnętrznym to jakieś tajemnicze
zawładnięcie przez szatana ciałem człowieka (np. Mk 5, 2-9; 9, 17-27):
obsessio, possessio, insessio, circumsessio. Szatan opanowuje pod pewnym
względem swoją ofiarę somatycznie, a wtórnie wpływa i na siły psychiczne
człowieka. Ludzkie „ja” wszakże jest uszkodzone tylko częściowo, w głębi
zachowuje swoją wolność, sąd i decyzję w sprawach duchowych, choć jakby
przyćmione. Jest jednak problem trudny, bo w czasach ewangelicznych różne
choroby nerwowe i psychiczne brano za opętanie. Dziś odróżniamy tego
rodzaju choroby od opętania. Nie wolno tych chorób przypisywać szatanowi
jako sprawcy. Czy tedy ewangeliści nie byli w błędzie? Nie było w tym błędu
teologicznego. Zło ludzkie, cierpienie i rozbicie osobowościowe bywają tak
ogromne u chorych nerwowo i psychicznie, że niewątpliwie podpadają w
szczególny sposób pod ogólne i specjalne działanie szatana przez nieład,
chaos, rozbicie, antyczłowieczeństwo, antystworzenie. Szatan może i tu
wykorzystać sytuację fizyczną w kierunku autorstwa wielkiego zła osobowego
(A. Winklhofer, K. Rahner, H. Vorgrimler, J. Michl, M. Prager, R. Lavatori, C.
Cybulski). Niektórzy teologowie utrzymują, że opętania były, i to dosyć
często, w czasach Ewangelii, stanowiąc swoisty kontekst dla zrozumienia
Mesjasza, a potem ustały niemal wszędzie (B. Radomski, W. Krześniak, B.
Waczyński, H. Bogacki, E. Bulanda, S. Moysa, J. Kulisz). Jednak i
współcześnie, i to nie tylko na obszarach pogańskich lub ateistycznych
(hitleryzm, Związek Radziecki, Chiny, Kampucza), lecz także na obszarach
chrześcijańskich zdarzają się przypadki, indywidualne i kolektywne, których
nie możemy wytłumaczyć teologicznie inaczej, jak przez opętanie w
potocznym znaczeniu” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 491/. „Obecnie przyszedł – jak się wydaje
– czas na jakieś opętania kolektywne, zbiorowe, które są dosyć wyraźne w takich zjawiskach, jak szoah, eksterminacja całych narodów (Ormian, Cyganów, Ukraińców, Polaków, Kurdów, Czeczeńców), rzezie bratobójcze
(Chiny, Kambodża, Ruanda, Burundi, Bliski Wschód, b. Jugosławia),
mordowanie milionami nie narodzonych na całym świecie, także w krajach
katolickich... Poza tym są wspólnoty, bodajże świadomie oddające się
szatanowi: zbrodniczy rasiści, sataniści, lucyferianie, niektóre loże
masońskie, wiele krwawych sekt (Najwyższa Prawda, Gałąź Dawida,
Świątynia Słońca, Białe Bractwo i inne). Słowem: jak za czasów Jezusa z
Nazaretu opętania indywidualne miały tworzyć kontekst Jego mesjaństwa,
tak dziś opętania zbiorowe na wielką skalę mają ponadto podkreślić
nieodzowność Kościoła Chrystusowego” /Tamże, s. 492.
+ Rasizm aborcji radykalny „Wiek XX był stuleciem niespotykanego w
dziejach barbarzyństwa, pozostawił po sobie 130 milionów ofiar
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
totalitaryzmów oraz kilka razy tyle ofiar aborcji – pisał wybitny historyk Ilja
Baum na łamach la Reppublica. Ciemnota i okrucieństwo ówczesnych ludzi
były porażające. Jak szesnastowieczne autorytety naukowe Oxfordu i
Salamanki odmawiały Murzynom prawa nazywania ich ludźmi, tak samo
dwudziestowieczni naukowcy uważali, że dziecko nienarodzone nie jest
człowiekiem. Jak ustawy norymberskie wykluczały poza nawias
człowieczeństwa Żydów, tak ustawy aborcyjne wykluczały poza ten nawias
najbardziej niewinnych z ludzi. Za ich sprawa unicestwiono setki milionów
ludzkich istnień. Największe przerażenie współczesnego człowieka budzi fakt,
że ten gigantyczny mord, który dokonał się w majestacie prawa, nie wywołał
żadnych większych protestów, odbywał się przy zupełnej obojętności
społecznej”. Laureat literackiej Nagrody Nobla z 2468 r. Miloš Herbertović
napisał głośny wiersz Biedny chrześcijanin patrzy na klinikę aborcyjną. W
wywiadzie dla El Pais powiedział: „Nie mogę tego zrozumieć i przeżywam to
jako osobistą tragedię upodlenia człowieka. Jak można było wówczas iść na
karuzelę trzymając dziecko za rękę, kiedy tuż za murem pracowały fabryki
śmierci, w których taśmowo, metodycznie i beznamiętnie uśmiercano
masowo dzieci? Jest dla mnie absolutnie niepojęte jak można żyć w XX w.,
jak można było normalnie chodzić po ulicach, spokojnie spać, jeżeli w tym
czasu odbywała się tak potworna zbrodnia? Przecież oni nie mieli
usprawiedliwienia: wynalazek ultrasonografu pozbawił ich alibi niewiedzy.
Codziennie zapytuję siebie, czy ówcześni ludzie mieli sumienie, i codziennie
nie znajduje odpowiedzi”. […] odpowiedzialny za tę bezprecedensową rzeź był
zbrodniczy system demoliberalny. To jednak nie daje odpowiedzi na pytanie,
jako mogło do tego dojść. Nie daje tez odpowiedzi na pytanie, jak do
największej zbrodni w dziejach ludzkości, do wymordowania setek milionów
niewinnych dzieci, mogło dojść w Europie i Ameryce, czyli w głównych
ośrodkach cywilizacji chrześcijańskiej” /A. Stein, 3, 5 Millenio Adveniente
(Klerykal fiction), „Fronda“ Nr 11/12 (1998), 7-11, s. 8.
+ rasizm antysemityzmu Schopenhauera. Antysemityzm Schopenhauera nie
jest rasistowski, jest metafizyczny, a przy tym ateologiczny. Leon Poliakow
dostrzega, że dla Schopenhauera „żydzi są ludem wybranym przez ich Boga,
który jest Bogiem wybranym przez swój lud” (Histoire de l’antisemitisme. De
Voltaire à Wagner, París 1968, Calmann-Lévy, s. 204). W głębi
antysemityzmu Schopenhauera wydaje się przeświecać resentyment indyjski
przeciwko ludowi, którego Bóg nadprzyrodzony wybrał po to, aby wyzwolić
człowieka z fatalnego kręgu Natury. H9 87.
+ Rasizm biologii autorytarnej. „Opisany już wcale dokładnie przez badaczy
myśli niemieckiej proces jej biohistorycznej mutacji ma pełną analogię w
Rosji. Zasadnicza zbieżność myślowa polega na równoczesności
zakwestionowania Darwinowskiego wyobrażenia ewolucji na gruncie
historiozofii (na rzecz rewolucyjno-inwersyjnej, czyli nieciągłej wizji
periodycznych kataklizmów cywilizacyjnych i fizjologii „wiecznego powrotu” w
dziejach) oraz – na gruncie przyrodoznawstwa – refutacji idei postępu
historycznego i w ogóle historii (należnej raczej indywiduom i gatunkom, niż
ponadgatunkowym całościom), wypartego właśnie przez logikę tak czy owak
rasistowskiego ekosystemu w „dobie autorytarnej biologii”, jak ja określił
Plessner w Spóźnionym narodzie. Herbert Schnädelbach („W swojej Filozofii
w Niemczech 1831-1933, warszawa 1922, tłum. K. Krzemieniowa, s. 1602
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
161; na s. 392 autor dodaje do tego cierpki przypis: „Gerhard Lehmann w
swej książce Die Deutsche Philosophie der Gegenwart (Berlin 1943), której nie
cytuje we własnej [z lat 1957-1960’ Geschichte der Philosophie: Die
Philosophie im ersten Drittel des zwanzigsten Jahrhunderts […] nie miał
kłopotów z przekonującym włączeniem filozofii nazistowskiej w ciągłość
przeszłości”. George L. Mosse w książce Kryzys ideologii niemieckiej.
Rodowód intelektualny Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1971, s. 142, konstatował
niechęć nazistów do Darwina, którego koncepcja nie dawała się uzgodnić z
ideami rasizmu (z podobną i z podobnych przesłanek wynikającą odrazą
traktował tę „angielską chorobę” Nietzsche” ; przypis 4), stwierdzał za
Plessnerem: «To, że biologizm mógł się tak silnie rozwinąć w niemieckiej
filozofii, można wyjaśnić tylko tym, że w Niemczech oddziaływanie Darwina i
darwinizm przypadło na czas kryzysu historyzmu i „odwrotu od historii”;
idealistyczno-historyczny obraz człowieka zostaje nagle uznany za
powierzchowny, a za „głębokie” – poszukiwanie tego, co filozoficznie istotne w
fizycznej organizacji i ewolucji rodzaju ludzkiego. Historia niemieckiej
recepcji Nietzschego, niezwykle intensywnego oddziaływania książki Oswalda
Spenglera Der Untergang des Abendlandes, a przede wszystkim „realizmu
narodowo-populistycznego” (völkisch) i ideologii rasy w filozofii nazistowskiej
nie sposób pojąć bez tego biologizmu»” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s.
18.
+ Rasizm czarnej sotni „Socjalizmem policyjnym ochrzczono w Rosji opartą
na prowokacji policyjnej metodę walki z rewolucyjnym podziemiem na
początku XX wieku. […] Richard Pipes upatruje pierwsze symptomy
totalitaryzmu, / metoda ta polegała: a) na prowadzeniu przez prowokatorów
czynnej działalności rewolucyjnej w istniejących organizacjach w celu
dekonspiracji i kontrolowania […] b) na zakładaniu legalnych organizacji
robotniczych o typie związkowym […] najbardziej znany przykład to
Zgromadzenie Rosyjskich Robotników Fabrycznych m. Sankt-Petersburga,
powołane wspólnym wysiłkiem hierarchii cerkiewnej i policji pod wodzą
duchownego petersburskiego więzienia przejściowego, Gieorgija Hapona” /A.
Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 61/. O masowym rozroście tej
organizacji, odpowiedzialnej za tłumną demonstrację 9 stycznia 1905 i tym
samym za wybuch rewolucji, świadczą liczby: sierpień 1903 – grupa
inicjatywna 15-20 0sób […] koniec 1904 roku […] ok. 10 tys. Osób. […] w
latach 1905-1907 […] partie czarnosecinne liczyć miały 410 tys. członków, a
bazę ich stanowiło chłopstwo i „zdeklasowane elementy miejskie”.
Bolszewików miało być w roku 1907 – 58 tys. (pod koniec 1917 – 350
tys.)[…] eserów – 63 tys. (400-800 tys.). […] proces tworzenia się partii
politycznych na przełomie wieków w Rosji przebiegał w odwrotnym porządku
niż w Europie Zachodniej: pierwsze ukształtowały się partie robotnicze i
chłopskie […] następnie liberalno-burżuazyjne (kadeci o oktiabryści),
wreszcie partie ziemiańskie i czarna sotnia. Kadrę inicjatywną i w dużej
mierze aparat partii stanowiła z reguły raznoczynna inteligencja” /Tamże, s.
62/. „Na szeroką skalę rozwijały też organizacje czarnosecinne adresowaną
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
do mas propagandę […] Rasizmowi i obskuranckiemu konserwatyzmowi
towarzyszyły zarazem elementy utopii społecznej, zbliżającej się często do
plebejskiego millenaryzmu, dostrzegane przez współczesnych „ascetyzm z
elementem chłystowskim […] demokratyzm połączony z wiarą w idealne
samodzierżawie, nie uciskające, lecz dobroczynne dla ludu” /Tamże, s. 63.
+ Rasizm Determinizm dziejów rasowy Spenglera odrzucony przez Dawsona
C. Linearność historii i prowidencjalizm chrześcijański przyjmowali
następujący autorzy chrześcijańscy XX wieku: Bellon, Dawson, Vázques
Mella, Benhard, Leclerq, Schütz, Von Balthasar, Bierdiajew, Pieper, Danielou
i Maritain. Bellon, pisarz angielski, w Kryzys naszej cywilizacji rozróżnia pięć
etapów w historii cywilizacji: 1) założenie chrześcijaństwa, obejmuje pięć
pierwszych wieków; 2) rozwój Średniowiecza, podzielony na trzy części:
utrwalenie chrześcijaństwa (wieki VI-VIII); kulminacja Średniowiecza (wieki
VIII-XIII); schyłek Średniowiecza (wieki XIV-XV); 3) reformacja; 4) proces
dezintegracji rozpoczęty przez reformację osiąga szczyt w rewolucji
francuskiej i komunizmie; 5) Reakcja na komunizm: Europa albo będzie
chrześcijańska albo jej nie będzie /J. Saiz Barbera, Pensamiento histórico
cristiano, Ediciones y publicaciones españolas S.A., Madrid 1967, s. 316/.
Dawson (na podstawie wydania w j. hiszp.: C. Dawson, Dinámica de la
historia universal, Ed. Rialp, Madrid 1961, s. 14) podkreśla, że historia
kierowana jest nie tylko niezauważalnie przez Bożą Opatrzność, lecz również
przez zauważalne interwencje Boże, których szczytem było Wcielenie /Tamże,
s. 319/. Historia uniwersalna kierowana jest prawami wynikającymi z jej
jedności duchowej. Struktura dziejów wyznaczona jest przez wydarzenia
zbawcze, które nie są po prostu w niej umieszczone, lecz z nią ściśle
splecione. Dostrzegają to tacy filozofowie, jak Spengler, Northrop, Toynbee i
Mully. Historia nie jest czymś całkowicie zewnętrznym wobec osoby ludzkiej,
tylko następstwem materialnych pozostałości ludzkich czynów, lecz
ciągłością dziejów poszczególnych osób, wraz z ich życiem duchowym
(Dawson). Dawson odrzuca determinizm rasowy Spenglera, geograficzny
(Montesquieu) czy ekonomiczny (Marks), a także fatalizm cykliczności kultur
(Toynbee) i apriorystyczny synkretyzm estetyki z nauką (Northrop) /Tamże,
s. 320/. Dawson reprezentuje chrześcijańską wizję filozofii historii, którą
rozwinęli w wieku XX Balmes, Donoso Cortés i De Maistre, a kontynuowali w
wieku XX Menéndez y Pelayo, Vázques Mella, Bellon, i Maritain /Tamże, s.
321.
+ Rasizm dogmatem centralnym faszyzmu niemieckiego. „Georg Lucas z
jednej strony określił teorię rasową jako „centralny dogmat niemieckiego
faszyzmu”, z drugiej jednak – powiedział, że dla Hitlera stała się ona
„ideologicznym pretekstem” do podbicia, zniewolenia i wymordowania całych
narodów. […] Uprzedzenia rasistowskie są częste; same z siebie nie stanowią
wystarczającego powodu do Holocaustu. Należy się zgodzić z Horkheimerem i
Adorno, że dla nazistów Żydzi byli „antyrasą”, ucieleśnieniem „zasady
negatywnej”. […] Powstanie mitu „żydowskiego bolszewizmu”. Pełni on nie
dostrzeganą często funkcję pomostu między antysemityzmem politycznym a
rasizmem” /J. Rogalla von Bieberstein, Mit „żydowskiego bolszewizmu”,
„Fronda” 13/14 (1998) 368-387, s. 369/. W propagandzie nazistowskiej
odegrał istotną rolę i przyczynił się do tego, że oddziaływała ona również na
kręgi nienarodowosocjalistyczne i że szerzyła zbrodniczą nienawiść nazistów
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
do Żydów. W wypadku tego mitu, któremu ulegał także Hitler, chodzi o
pewien wariant teorii spiskowej” /Ibidem, s. 370/. „powstało i utrwaliło się
wyobrażenie i spisku żydowsko-bolszewickim. Chodzi tu o pytanie, określone
przez jerozolimskiego historyka Jacoba Talmona jako drażliwe. Podobnie
bowiem jak jego kolega Jacob Katz z Uniwersytetu Hebrajskiego, doszedł on
do wniosku, że do powstania koncepcji złowrogiego światowego spisku
żydowskiego przyczyniła się „nadzwyczajna aktywność” bolszewików-Żydów.
Amerykański historyk Richard Pipes powiedział nawet, że przejęcie władzy
przez bolszewików post factum nadało tzw. Protokołom mędrców Syjonu walor
proroctwa. Jako dowód na to, że działalność komunistów-Żydów potępiała
również strona żydowska, chciałbym wskazać Podręcznik wiedzy o Żydach
(Handbuch des judeischen Wissens), w której o bolszewizmie pisze się tak:
„Ostro zwalczając Kościół, propagując ateizm, zamykając i wywłaszczając
synagogi, paląc pisma religijne uderza on «także Żydów». Zatem wielu
religijnych
Żydów
jest
przeciwnikami
bolszewizmu,
jednak
jego
«przywódcami» jest wielu Żydów, którzy wystąpili ze wspólnoty religijnej”
/Ibidem 371.
+ Rasizm dzieli ludzkość „Ród ludzki nigdy jeszcze nie obfitował w tak wielkie
bogactwa, możliwości i potęgę gospodarczą, a jednak wciąż ogromna część
mieszkańców świata cierpi głód i nędzę i niezliczona jest ilość analfabetów.
Nigdy ludzie nie mieli tak wyczulonego jak dziś poczucia wolności, a
tymczasem powstają nowe rodzaje niewoli społecznej i psychicznej. W chwili
gdy świat tak żywo odczuwa swoją jedność oraz wzajemną zależność
jednostek w koniecznej solidarności, rozrywany jest on gwałtownie w
przeciwne strony przez zwalczające się siły; trwają bowiem jeszcze ostre
rozbieżności natury politycznej, społecznej, gospodarczej, „rasowej” i
ideologicznej, istnieje niebezpieczeństwo wojny, mogącej zniszczyć wszystko
do gruntu. Równocześnie ze wzrostem wzajemnej wymiany poglądów same
słowa, którymi wyraża się pojęcia wielkiej wagi, przybierają dość odległe
znaczenia w różnych ideologiach. A wreszcie poszukuje się pilnie
doskonalszego porządku doczesnego, gdy tymczasem nie idzie z nim w parze
postęp duchowy. Wielu współczesnych ludzi, uwikłanych w tak
skomplikowane sytuacje, doznaje trudności w trafnym rozeznawaniu
odwiecznych wartości i zarazem w należytym godzeniu ich z nowo odkrytymi;
stąd gnębi ich niepokój, gdy miotani to nadzieją, to trwogą, stawiają sobie
pytanie o współczesny bieg spraw. Ten bieg spraw prowokuje, a nawet
zmusza ludzi do odpowiedzi” (KDK 4).
+ Rasizm ebonitów przejął komunizm. Racjonalizm osiągnął apogeum w
komunizmie. Ogłasza się jako ateistyczny, lecz jest antyteistyczny, aktywnie
skierowany przeciwko Bogu. Również socjaliści demokraci z reguły są
przeciwnikami religii. Socjalizm oparty jest na gąszczu wymieszanych
definicji i teorii, a jego celem jest zdobycie władzy. Tym bardziej komunizm
nie służy rozwiązaniu problemu ekonomicznego i społecznego poprzez
dążenie do równości, lecz jego celem jest władza polityczna i władza
ekonomiczna. Ponieważ wszelka władza dana została ludziom od Boga w
osobie Jezusa Chrystusa, człowieka-boga, dlatego socjalizm i komunizm w
walce z Bogiem zawsze był i będzie antychrześcijański /M. Carlavilla, AntiEspaña. Autores, complices y encubridores del comunismo, ed. NOS, Madrid
1959, s. 332/. Chrześcijaństwo i komunizm tworzą nieredukowalną antytezę
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
metafizyczną, podobnie jak to było między chrześcijaństwem a imperium
ubóstwionego Rzymu. Humanizm miłości chrześcijańskiej zwalczany jest na
wszelkie sposoby, od gnostyków poprzez kabalistów do heglistów i
marksistów /Tamże, s. 335/. Tak zwany „komunizm chrześcijański” jest
olbrzymią aberracją. Historia filozofii i herezji odrzucają ideę komunizmu
„chrześcijańskiego”. Nie byli nimi ebionici, nie byli oni chrześcijanami, głosili
Jezusa jako emanację boskości. Byli oni inspirowani przez doktrynę
kabalistyczno-esseńską, adoptowaną przez Szymona Maga. Ten system
panteistyczny nazywany jest przez M. Carlavilla „komunizmem fizycznometafizycznym”, który jest punktem wyjścia komunizmu socjologicznego,
równie panteistycznego (M. Scheler). U ebionitów klasą panującą byli
ebionim, ubodzy, proletariusze. Ebionityzm był rasistowski. Klasa panująca
złożona była z Żydów /Tamże, s. 340.
+ Rasizm Gobineau Artur de jest duchowym ojcem Himmlera, który zmienił
idee narodu na ideę rasy i dokonał dialektycznej inwersji z punktu widzenia
„semity” do koncepcji antysemickiej. Niektórzy oświeceni żydzi uważają, że
Artur de Gaobineau był rasistą, ale nie antysemitą. Tymczasem Maurras był
antysemitą, ale nie rasistą. Głosił on, że nie istnieje rasa żydowska, lecz
jedynie naród żydowski w diasporze i okupujący niewidzialnie ojczyznę
narodu francuskiego. To było kluczem racjonalistycznego antysemityzmu
Maurrasa. Jest to antysemityzm polityczny, skierowany przeciwko rządzącym
państwem. H9 235
+ Rasizm hitlerowski dążył do wyniszczenia wszystkich Słowian. „Jeszcze
przed najazdem na Polskę Hitler wyraźnie oświadczył: „naszym
podstawowym obowiązkiem jest zniszczenie Polski. Celem jest nie tylko
zajęcie kraju, ale unicestwienie każdej żywej istoty… Bądźcie bezlitośni,
bądźcie… Postępujecie z największą surowością… ta wojna ma być wojną
zagłady. […] Ta wojna o podłożu rasowym miała za cel wyniszczenie polskiej
ludności” /R. C. Lucas, Zapomniany holocaust. Polacy pod okupacją
niemiecką 1939-1944, Jedność, Kielce 1995, s. 4/ „eksterminacja przy
pomocy zabójczej pracy miała tę przewagę, że skazańcy do chwili śmierci byli
ekonomicznie użyteczni. Przywódcy hitlerowscy nie wątpili, że wcześniej czy
później Polska i Polacy znikną z powierzchni ziemi ” /Tamże, s. 5/.
„Przywódcy Wermachtu i SS byli przekonani, że Polacy i inne narody
słowiańskie winni podzielić los Żydów, ale w sposób odmienny” /Tamże, s.
6/. „gdyby wojna potrwała dłużej, Polacy zostaliby całkowicie wymordowani
bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwencji
polityki hitlerowskiej, realizowanej w okupowanej Polsce, a składały się na
nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego
i germanizacja” /Tamże, s. 7/. „Z upływem czasu zmieniały się relacje
pomiędzy Generalną Gubernią a Rzeszą. Na początku terytorium to
stanowiło rodzaj protektoratu, zwanego Generalną Gubernią Okupowanych
Terenów Polskich […] Akcent kładziono na słowo „okupacja”, w
przeciwieństwie do „przyłączenia”. W 1940 roku „Frankfurter Zeitung”
określił Generalną Gubernię mianem „niezależnego państwa…, które
terytorialnie nie należy do rzeszy, ale oczywiście nie prowadzi własnej polityki
zagranicznej”. Dwa lata później status tych terenów zmienił się w sposób
zasadniczy; teraz nosiły już one nazwę Nebenland, czyli „kraju przyległego”
do Rzeszy” /Tamże, s. 8/. „Owa ewolucja od statusu protektoratu do statusu
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
terytoriów przyłączonych wskazuje na wzrastające tendencje w kierunku
depolonizacji tych terenów. W marcu 1941 roku, po powrocie z konferencji,
podczas której Hitler oświadczył, że życzy sobie, aby Generalną Gubernię
oczyścić z Polaków i Żydów, gubernator generalny Frank podjął szereg
inicjatyw, by uczynić ten kraj tak samo niemieckim, jak na przykład
Nadrenia” /Tamże, s. 9/. „podczas wojny Polska straciła 45 procent lekarzy,
57 procent prawników, ponad 15 procent nauczycieli, 40 procent profesorów,
30 procent techników, 18 procent księży” /Tamże, s. 11/. „W sumie
wszystkie archiwa utraciły 92,8 procent swoich zbiorów. Żaden
średniowieczny najazd tatarski nie spowodował takich zniszczeń” /Tamże, s.
13/. „Początkowo Niemcy koncentrowali się na szkalowaniu narodu
polskiego, odmawiając mu zdolności do samodzielnego bytu. Nieco później
niemiecka propaganda prasowa uderzyła w ton antysowiecki i antyżydowski.
Podczas likwidacji gett Niemcy usiłowali przekonać Żydów, że to Polacy, a nie
Niemcy, odpowiadają za ich zagładę. […] Aby przekształcić Polaków w naród
skazanych wyłącznie na pracę lub śmierć niewolników, Niemcy przypuścili
frontalny atak na polską historię. Konfiskowali książki historyczne i zabronili
nauczania dziejów ojczystych” /Tamże, s. 14.
+ Rasizm hitlerowski powodem ludobójstwa. Polacy podczas okupacji
niemieckiej zaznali niewymownych cierpień. Ludobójcza polityka hitlerowców
doprowadziła do śmierci mniej więcej tej samej liczby polskich Żydów, co
osób narodowości polskiej. Wszyscy oni stali się ofiarą w tym samym
Holocauście. Jednak o tym aspekcie ludobójstwa często się zapomina, gdyż
historycy piszący na temat Holocaustu uznają tragedię milionów ludzi za
część wyłącznie żydowskiej historiografii. Według nich słowo „Holocaust”
może odnieść się jedynie do Żydów, w związku z czym nic lub prawie nic nie
wspominają o dziewięciu milionach osób innej narodowości, w tym o trzech
milionach
Polaków,
którym
również
odebrano
życie
w
tych
najtragiczniejszych wydarzeniach historii świata. Nic więc dziwnego, że wielu
spośród tych, którzy przeżyli tamte chwile, podziela uczucia laureata nagrody
Nobla, Czesława Miłosza, niepokojącego się: „gdy znaczenie słowa Holocaust
ulega stopniowym modyfikacjom, tak że staje się ono elementem historii
wyłącznie Żydów […]”. Na ironię zakrawa fakt, że o Polakach, narodzie, który
przeżył najokrutniejszą okupację w czasie II wojny światowej, tak mało pisze
się na Zachodzie. Książka ta stanowi próbę wypełnienia tej luki. Głównym jej
tematem będzie życie Polaków pod okupacją niemiecką oraz sposób, w jaki,
będąc współofiarami Holocaustu, układali w tych dramatycznych chwilach
swoje stosunki z Żydami. Mam nadzieję, ze praca ta rozjaśni liczne mity i
przekłamania na temat rzeczywistych wydarzeń na terenie Polski podczas
niemieckiej okupacji” /R. C. Lucas, Zapomniany holocaust. Polacy pod
okupacją niemiecką 1939-1944, Jedność, Kielce 1995, s. VII/. „Niemcy […]
Wypowiedzieli wojnę Polakom, zamierzając wytępić cały naród” /Tamże, s.
1/. „Od klęski mogła Polskę wybawić tylko ofensywa Anglii i Francji na
froncie zachodnim. Generał Alfred Jodl oświadczył po wojnie, że Niemcy
przetrwali rok 1939 „jedynie dlatego, że mniej więcej 110 dywizji francuskich
i angielskich na zachodzie, mając podczas kampanii wrześniowej w Polsce
przeciw sobie jedynie 25 dywizji niemieckich, pozostało całkowicie bierne”
[…] liczono na ofensywę aliantów, […] a ponadto zaskoczyło wkroczenie
Sowietów” /Tamże, s. 2/. „Rządy Wermachtu w Polsce, trwające do 25
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
października – do armii dołączyło w tym czasie Schutzstaffet (SS) i policja –
polscy historycy określali jako „Bezlitosną i systematyczną akcję biologicznej
zagłady”. W okresie wojskowego zwierzchnictwa spalono 531 miast i wiosek”
/Tamże, s. 3/. „Hitlerowska koncepcja utworzenia z Polski kolonialnego
imperium bazowała na zaprzeczeniu człowieczeństwa Polaków, których –
zaraz po Żydach – Hitler nienawidził najbardziej. Dla hitlerowców Polacy byli
Untermenschen (podludźmi) a ponadto zajmowali kraj, który stanowił część
Lebensraum (przestrzeni życiowej), niezbędnej wyższej rasie Niemców. Tak
więc Polacy stali się niewolnikami i ofiarami masowej eksterminacji” /Tamże,
s. 4.
+ Rasizm Imperializm rasowy dojrzały ma czynniki takie, jak: antysemityzm,
rasizm, upadek państwa narodowego, idea ekspansji w imię ekspansji,
sojusz kapitału z motłochem. „Jak wyjaśnia Hannah Arendt w listach do
Mary Unterwood, „skrystalizowanymi” składnikami dojrzałego imperializmu
rasowego (czyli totalitaryzmu) są czynniki takie, jak antysemityzm, rasizm,
upadek państwa narodowego, idea ekspansji w imię ekspansji, sojusz
kapitału z motłochem. Każdy z nich przesłania istotne, a nie rozstrzygnięte
problemy epoki: za antysemityzmem kryje się kwestia żydowska, za
rasizmem – rozwój „plemiennego nacjonalizmu” rozbijającego poczucie
jedności rodzaju ludzkiego; upadek państwa narodowego jest przejawem
załamania się dotychczasowej organizacji narodów europejskich oraz
oświeceniowej koncepcji praw człowieka; ekspansja w imię ekspansji
przesłania zagadnienie organizacji świata na skalę globalną, przed którym
stanęli Europejczycy w drugiej połowie XIX wieku (E. Young-Bruehl, Hannah
Arendt. For Love of the World, New Haven – London 1982, s. 203). […]
Hannah Arendt interpretowała faszyzm jako „zbiorowy wstyd ludzkości”,
nawet Żydów – najciężej przezeń doświadczonych – czyniła w jakimś stopniu
współodpowiedzialnymi za jego powstanie. Pierwotnie zamierzała nawet
umieścić w książce rozdział poświęcony krytycznej analizie współczesnego
syjonizmu i postaw wpływowych środowisk żydowskich podczas II wojny
światowej” /D. Grinberg, Wstęp do wydania polskiego, w: H. Arendt,
Korzenie totalitaryzmu 1, przeł. M. Szawiel i D. Grinberg, Niezależna Oficyna
Wydawnicza, Warszawa 1993, 7-24, s. 14/. „W sześć lat po wojnie opinia
publiczna najwyraźniej nie była jeszcze przygotowana do beznamiętnej
analizy zjawiska, oddzielającej informacje od ocen i rezygnującej z wygodnej
wizji faszyzmu jako zbiorowego przejściowego szaleństwa milionów.
Wprawdzie już w 1942 r. Franz Neumann akcentował wewnętrzną logikę
systemów totalitarnych, ale tam gdzie dopatrywał się on ręki „Behemota”,
Arendt dostrzegała konsekwencje głębokich przeobrażeń społecznych i
ideologicznych ostatnich stuleci. […] Antysemityzm okazuje się tu czymś
zgoła nieprzypadkowym, co nie znaczy że nieuchronnym. To efekt braku
identyfikacji coraz szerszych warstw społeczeństwa z państwem narodowym
w okresie malejącej przydatności samych Żydów i grup tradycyjnie ich
wspierających. W porównaniu z teorią „kozła ofiarnego” czy z koncepcją
„wieczystego antysemityzmu” wyjaśnienie to ma wiele zalet, lecz nie uśmierza
wszelkich wątpliwości. Pomija przecież zupełnie milczeniem istnienie
odrębnego
pod
względem
charakteru
żydostwa
środkowowschodnioeuropejskiego i nie tłumaczy, dlaczego na tych terenach – o tak
odmiennej strukturze klasowej i etnicznej, gdzie państwo narodowe w sensie
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zachodnim praktycznie nigdy nie powstało, a związek Żydów z władzą był
znacznie słabszy – wrogość do Żydów narastała w podobnym rytmie. […]
Sugestywny obraz, jaki rysuje Hannah Arendt, wydaje się więc nieco dowolny
i niekompletny” /Tamże 15.
+ Rasizm Indian przed Kolumbem. Jedne grupy etniczne innych nie uważały
za ludzi. Do tego dochodziła antropofagia „rytualna”, która de facto stała się
zwyczajem. Nie było łatwo przekonać wszystkich, że są równi, gdyż są
stworzeni przez Jednego Boga i że są braćmi jednej wielkiej rodziny ludzkiej
/L. Tormo, La evangelización en el nuevo mundo. Actas del VII simposio de
teología histórica (28-30 abril 1992), Valencia 1993, s. 21-33, s. 27 (Leandro
Tormo, Valencia)/. Kolumb głosił, że Indianie są łagodni i uważają
Hiszpanów za wysłanników Boga. Tymczasem było zupełnie inaczej, wielu
ewangelizatorów umarło wskutek złego klimatu, wielu ginęło, wielu było
zniechęconych, odczuwających, że zostali oszukani, wielu wracało do kraju.
Na ich miejsce przybywało jeszcze więcej nowych misjonarzy, bardziej
realistycznie
nastawionych,
lepiej
przygotowanych.
Ewangelizacja
następowała w następujących etapach: Antyle, Wielkie Kultury, ziemie na ich
krańcach. Wysiłek musiał być nieustanny, wobec wielkiego oporu starych
wierzeń i powrotu do nich ludzi już ochrzczonych. Bardzo często pojawiał się
synkretyzm, zjawisko to jest w Ameryce Łacińskiej silne do dziś. Poza tym
Indianie byli traktowani za chrześcijan drugiej kategorii. Nawet gdy byli
traktowani jako równi, co do człowieczeństwa, nie uznawano, że są zdolni do
przyjęcia wiary chrześcijańskiej w jej pełni. Sytuację utrudniał jeszcze fakt
prześladowania „herezji” przez Inkwizycję. Zamiast cierpliwego wspomagania
był przymus. Zaprotestował przeciwko temu Karol V, który zauważył, że
trudności Indian z nową dla nich wiarą nie można traktować jako
świadomego odstępstwa. Ostudziło to zapał inkwizytorów, ale Indianie byli
już na stałe traktowani jako niezdolni do pełnej odpowiedzialności, jak dzieci
Tamże, s. 32.
+ Rasizm islamski wieku XII, podział dusz ludzkich na gatunki, każdy
gatunek ma swoją inteligencję czynną, Al-Baghdadi. „Działający w wieku XI
Ibn Marzuban kontynuuje tradycje hellenizującej linii filozofii arabskiej. Jako
podstawowe źródło poznania uznaje rzeczy materialne i pochodzące od nich
poznanie zmysłowe. To poznanie przechodzi przez poszczególne władze
poznawcze – zmysły, wyobraźnię i pamięć – dosięgając intelektu
możnościowego. Najwyższym intelektem jest intelekt czynny, substancja
duchowa istniejąca ponad człowiekiem. Proces poznania zachodzi pod
wpływem dwóch czynników, z jednej strony jego przyczyną jest materiał
zmysłowy działający na intelekt możnościowy, z drugiej strony – intelekt
czynny, który oświetlając go, czyni pojęcia ogólnymi. Doskonalenie poznania
ludzkiego ujmuje w schemacie czerpiącym swe źródło z al-Kindiego. Intelekt
możnościowy przyjmując formy poznawcze zostaje sprowadzony do aktu i
przyjmuje postać intelektu usprawnionego, posiadającego zdolność do
poznania. / Niezależny i oryginalny myśliciel wieku XII, Abu al-Barakat al
Baghdadi podejmuje wielostronnie dyskutowany w nurcie falasifa problem
duszy ludzkiej i jej związku z inteligencją czynną. Typowym rozwiązaniem
było przyjmowanie jednej inteligencji czynnej dla wszystkich indywidualnych
dusz ludzkich, co stwarzało trudności wytłumaczenia indywidualności
poznania ludzkiego. Al-Baghdadi odrzuca tę koncepcję, rozważając dwie
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
możliwości – albo każda posiada własną inteligencję czynną, albo też grupy
dusz ludzkich sobie pokrewnych posiadają wspólne inteligencje czynne. […]
dusze należą do wielu gatunków” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii
średniowiecznej. Filozofia bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska,
arabska i żydowska, PWN, Warszawa 1982, wyd. 2, s. 631/. „pokrewne
dusze należą do jednego gatunku i te należące do jednego gatunku posiadają
wspólne inteligencje czynne. Taka inteligencja czynna to rodzaj Natury
aktywnej – przewodnika i opiekuna ludzi. Al-Baghdadi wiąże te inteligencje
czynne z inteligencjami sfer niebieskich. / Problematyką duszy zajmuje się
też w wieku XII Szirwani, który zakłada, że w człowieku istnieje dusza jako
wieczna i nieśmiertelna substancja, będąca zasadą życia ciała. Źródła jego
koncepcji są arystotelesowskie. Za Arystotelesem uznaje duszę za zasadę
żywego ciała, rozróżnia duszę roślinną, zwierzęcą i ludzką, natomiast za
tradycją średniowieczną uznaje dusze za wieczną i nieśmiertelną, ale neguje
zmartwychwstanie ludzi jako naukę czysto religijną, nie znajdująca
potwierdzenia filozoficznego” /Tamże, s. 632.
+ Rasizm kolonii angielskich nieznany w Ameryce Łacińskiej. Kultura
początków Ameryki Łacińskiej. „Szybko zaczęto zakładać szkoły dla
najzdolniejszych Indian, należących do arystokracji pokonanych narodów.
Na przykład w kolegium w Tlatelolco w Meksyku młodzi Indianie studiowali
hiszpański, łacinę i grekę wykazując się doskonałymi wynikami w nauce. W
końcu jednak eksperyment zakończył się klęską, ponieważ konkwistadorów
irytowało posiadanie indiańskich poddanych, którzy wiedzieli więcej od nich,
lecz przede wszystkim dlatego, ze zdobywcom nie zależało, by Indianie
tłumaczyli Wergiliusza, lecz by dla nich pracowali jako tania siła robocza w
kopalniach i na hacjendach. Potrzebowali ich także do pracy przy żniwie
nowej religii. Chrześcijaństwo zrównało z ziemią starożytne świątynie,
„świątynie diabła”, jak nazwał je pewien chrześcijański misjonarz. Właśnie
Indianie
zostali
budowniczymi
nowych
świątyń
amerykańskiego
chrześcijaństwa” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot,
Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 133/. „Także kościelna architektura
rozwinęła indiańską wyobraźnię, łącząc w sobie dwie rzeczy, ważne dla
nowych społeczności amerykańskich. Pierwszym było pragnienie poczucia
więzi, posiadania ojca i matki. Drugim potrzeba znalezienia miejsca, które
dałoby schronienie starym bogom; dopuszczono ich w przebraniu na tyły
ołtarzy wzniesionych ku czci nowych świętości. Wielu Metysów nigdy nie
poznało swoich ojców. Znali jedynie swoje indiańskie matki, kochanki
Hiszpanów. Kontakty i seksualna integracja były na porządku dziennym w
koloniach iberyjskich, w przeciwieństwie do czystości rasowej i purytańskiej
hipokryzji kolonii angielskich. Jednak dzieci indiańskich kobiet z
Hiszpanami wcale nie czuły się przez to mniej osierocone. […] Uznanie
bastarda, rozpoznanie sieroty – stały się jednym z głównych, choć często
przemilczanych problemów kultury latynoamerykańskiej. Hiszpanie w sferze
religijnej i prawnej zaledwie go dotknęli” /Tamże, s. 134/. Znaleźli oni matkę
w Maryi najświętszej, która objawiła się w Guadalupe w roku 1531.
+ Rasizm kulturowy polem spotkania mas z intelektualistami. „holistyczna
wizja rewolucyjnego (a przez to interakcyjnego, rewolucja znosi bowiem
ograniczenia instytucji formalnych i uwarunkowania obiektywne) masowego
awansu społeczności tradycyjnej – to w istocie mitologiczna definicja własnej
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
społecznej tożsamości względem ideologicznego układu odniesienia. Układem
tym zaś w omawianej tradycji jest zawsze cywilizacja naukowo-techniczna,
sfera logiki analitycznej i praw obiektywnych. W emanatystycznym projekcie
świata jest to sfera obcości, inności (w filozoficznym sensie), domena „nie-ja”
–
ideologicznie
afirmowanego
lub
negowanego.
Neoromantyzm
modernistycznych (!) elit intelektualnych czy półintelektualnych spotyka się
tu z ideologiczną recydywą romantyzmu na poziomie mitologii politycznej
mass culture: tak samo w Rosji, jak w Niemczech. Polem tego spotkania staje
się w sposób do znudzenia powtarzalny mitologia kulturowego rasizmu lub
autorasizmu, z reguły wcale szybko odskocznia dla rasizmu biologicznoetnicznego. […] proces modernizacji […] Właściwy temu procesowi charakter
dyfuzji kultur z założenia nierównoprawnych (czy wręcz akulturacji), której
towarzyszą dotkliwie odczuwane przejawy względnej deprywacji, rodzi
szczególne uwrażliwienie ideologiczne na zagadnienie własnej tożsamości
kulturowej w przeciwstawieniu do kultury obcej (również, dodajmy, tej
nowej, która z owej modernizacyjnej dyfuzji wynika). O ile przy tym w
aspekcie historycznym interesuje członków społeczności przeżywającej
proces dyfuzyjnej modernizacji wyłącznie własna kultura (sytuowana i
wartościowana na osi czasowej: przeszłość – teraźniejszość – przyszłość), o
tyle kultura obca istotna jest dla nich jedynie jako pozytywny lub negatywny
układ odniesienia (postrzegana i oceniana na osi: swojskość – obcość)” /A.
Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 13.
+ Rasizm kulturowy przeradzał się w prostacki i złowrogi zarazem
rasistowski
mit
czarnosecinnego
szowinizmu.
„Modernistycznym
popularyzatorem pojęcia „neoromantyzmu” był na przełomie XIX i XX wieku
w Niemczech zasłużony edytor i wpływowy antreprener literacki, Eugen
Diederichs / do przyjaciół Diderichsa zaliczał się współtwórca filozofii
dialogu,
Martin
Buber.
U
swego
austriacko-niemieckiego
ekspresjonistycznego punktu wyjścia sama idea dialogu – w tej właśnie
postaci z dobrodziejstwem inwentarza przejęta w Rosji przez Bachtina – ze
swoimi kosmicznymi, a nie egzystencjalnymi pretensjami Całości,
kosmogonicznej Pleromy, z którą kontakt – z definicji zbiorowy, a co najmniej
ponadjednostkowy – dokonywać się miał za pośrednictwem „Ducha” czy
„mitu”. Ów hermetyczny coitus ziemi (gleby) i nieba, Ludu (Volk) i
kosmicznego Ducha, coincidentio oppositorum aktu od-tworzenia, gnostyckoboehmeańskie „ponowne narodziny” do kosmicznego życia zbiorowej
jednostki czy też jednostkowej zbiorowości ziemskiej – choćby w postaci
inwersyjnego rytuału karnawałowej apokalipsy, której ideę w Rosji Bachtin
przejął od rodzimych modernistów, stanowić miał (m. in. z uwagi na
dwuznaczność pojęcia Volk czy narod) akt wywyższenia – do rangi
odnowionej ludzkości kosmicznej – „rasy”: w sensie pojmowanej w swoisty,
neoromantyczny
(neoherderowski,
neohumboldtowski
itd.)
sposób
kulturowej tradycji narodowości. W tej jednak mierze, w jakiej akt ów
zyskiwał sens – co w ideologii awansu społecznego było sprawą naturalną –
wywyższenia jednej „rasy” nad drugą (choćby zaczynało się względnie
niewinnie od „Wschodu” i „Zachodu”, „Mongołów” i „Europy” etc.), kulturowy
rasizm przeradzał się w prostacki i złowrogi zarazem rasistowski mit
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
czarnosecinnego szowinizmu. Jak prowokująco przedstawia to Mosse […], w
zasięgu neoromantycznej idei, by tak rzec – ziemskiego absolutu, sytuowały
się właśnie wczesne prace i myśli Martina Bubera” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Warszawa 1996, s. 87.
+ Rasizm Lewicy nacjonalistyczne, „rasa panów”. Prawica podkreśla, że
każdy indywidualnie pracuje na swoje zbawienie [na swoje oraz innych], jak
również i to, że każdy osobiście stanie przed Bogiem na Sądzie Ostatecznym.
[…] kultywuje elitaryzm w znaczeniu dążenia do doskonałości. […] wyrastają
elity utalentowane […] Lewica występuje w imieniu kolektywu (klasa, Das
Volk, ludzkość). […] dobór w jej szeregi odbywa się na zasadzie selekcji
negatywnej czego rezultatem jest mierność intelektualna a nawet fizyczna
warstwy rządzącej. […] Prawica uważa Państwo za zło konieczne, a
biurokrację państwową za jego wcielenie. Prawica dąży do ograniczenia
władzy państwa nad jednostką, bowiem ingerencja państwowa paraliżuje
inicjatywę indywidualną, oraz dlatego, że żywiona pieniędzmi podatnika
biurokracja państwowa cechuje się wyjątkowo niezaspokojonym apetytem”
/M. J. Chodakiewicz, Ciemnogród? O prawicy i lewicy, Warszawa 1996, s.
23/. „Lewica w państwie widzi środek do spełnienia swych rzekomo
racjonalnych planów, które mają przynieść szczęście ludzkości. Lewica musi
stale powiększać kompetencje aparatu państwowego mając na celu totalne
uregulowanie naszego życia. […] wyznaje pacyfizm i – w imię fałszywego
humanitaryzmu, to jest przedkładania „praw” złoczyńcy ponad prawa ofiary –
dąży do ograniczenia policji do minimum, kosztem bezpieczeństwa obywateli.
Naturalnie po zdobyciu władzy sposobem rewolucyjnym pacyfizm Lewicy
przeradza się w gorączkę roznoszenia rewolucji na bagnetach armii
rewolucyjnych. Skrępowana „humanitaryzmem” policja przepotwarza się w
policję polityczna, skierowaną przeciw większości obywateli niezarażonych
rewolucyjnymi mżonkami. […] Prawica przypomina […] naród własny należy
kochać, a państwo wpierać. […] Natomiast Lewica popada w mistykę i
szowinizm. Kosztem autonomii jednostek popiera „przodujące klasy”, „rasy
panów”, „mniejszości postępowe” dążąc do zniszczenia tego wszystkiego, co
nie odzwierciedla lewicowego ideału jednakowości, równości. Indywidualizm
w rozumieniu Lewicy polega na udzielaniu publicznej licencji na robienie
cnoty z rozmaitych indywidualnych aberracji. Szczególnie niechętna jest
Lewica rodzinie. Naturalnie wszystko zmienia się po zdobyciu władzy. Wtedy
Lewica bezwzględnie miażdży aberracje, rodzinę kształtuje według swych
preferencji” /Tamże, s. 24.
+ Rasizm murzyński tworzony przez komunizm. „Duch masonerii, laicyzmu i
materializmu, czyniący nawet w samej Europie, od wieków uprawionej przez
chrześcijańską i przez rzymską cywilizację wielkie spustoszenia – w Afryce
czyni z dusz ludów murzyńskich, coraz bardziej wszak rozwiniętych
intelektualnie, istną moralną pustynię. Wprawdzie prowadzona jest w Afryce
akcja misyjna katolicka (a także analogiczne akcje protestanckie, bardzo
zresztą oschłe, bezduszne duszy murzyńskiej gruntownie nie przetwarzające)
i akcja ta przynosi niejeden piękny kwiat moralnych triumfów, ale akcja ta
prowadzona wysiłkiem jednostek, szlachetnych i ofiarnych, lecz
pozbawionych narzędzi szerszego działania, oraz zaopatrzonych w skromne
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jedynie fundusze, powstające z groszowych składek jest rozpaczliwie nikły.
[…]. Komunizm zdobywa sobie liczne rzesze „kolorowej” ludności i w Afryce
Południowej, w okręgach przemysłowych w Kongu, oraz w niektórych innych
punktach – i wyrasta już gdzieniegdzie do rozmiarów poważnego
niebezpieczeństwa dla miejscowej rządzącej „białej” /J. Giertych, Hiszpania
Bohaterska, Ossolineum Nowy Świat, Warszawa 1937, s. 258/. „Zaś islam –
być może bardziej od katolicyzmu dla ludności prymitywnej atrakcyjny, a być
może tylko skuteczniej i bezwzględniej krzewionej szeroką ławą posuwa się z
północy na południe, przechodząc z okolic arabskich i chamickich w okolice
murzyńskie i oraz to nowe miliony „czarnej” Afryki zagarniając pod swą
władzę. Co więcej, islam ma też i pewne punkty oparcia i w Afryce
południowej – i kto wie, czy z czasem nie zbierze owoców również i
propagandy komunistycznej, odnosząc się z tą samą co i ona nienawiścią do
rządów europejskich – będąc mniej oschłym i silniej niż ona działając na
wrażliwą, niemal dziecięcą, murzyńską wyobraźnię. Zupełnie realnie
zarysowuje się niebezpieczeństwo, że „czarna Afryka stanie się z czasem
kontynentem muzułmańskim” /Tamże, 259.
+ Rasizm natywizmu czarnej sotni. Społeczność przeżywająca proces
dyfuzyjnej modernizacji interesuje się wyłącznie własną kulturą. Kultura
obca istotna jest dla nich jedynie jako pozytywny lub negatywny układ
odniesienia (postrzegana i oceniana na osi: swojskość – obcość). „Cztery
postawy ideologiczne wyróżnione w tym układzie współrzędnych to: 1.
Natywizm – który dąży świadomie do odnowy lub utrwalenia opierających się
znamionom tradycyjnej kultury we własnym społeczeństwie o skądinąd
zniszczonej już lub ulegającej zniszczeniu dawnej kulturze. Najważniejsza dla
nas korekta, wniesiona przez krytyków tego pojęcia, to powiązanie z
konserwatywnymi przesłankami ideologii ruchu natywistycznego dobitnie
artykułowanego elementu utopii projektywnej. 2. Kontrakulturacja – która
polega na podkreślaniu wartości rodzimych wzorów życia i agresywnym
dążeniu do ich restauracji – realnie bądź imaginacyjnie – nieraz mimo
oczywistej bezsilności wobec dominacji nowych, obcych wzorów. O ile więc
natywizm kładzie nacisk na odnowę i utrwalenie wzorów tradycyjnej kultury,
o tyle kontr akulturacja to postawa odrzucenia wzorów obcej kultury (w
interesującym nas aspekcie modernizacji). 3. Witalizm – jako zaprzeczenie
natywizmu: świadome, zorganizowane dążenie do przyswojenia kulturze
własnego społeczeństwa wybranych elementów innej kultury, która pozostaje
z nią w kontakcie (w interesującym nas aspekcie – w kontakcie
modernizacyjnym). 4. Autonegatywizm – polegający na odrzuceniu
wybranych cech i elementów własnej kultury, zestawianej z obcym wzorem”
/A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 14/. „z wyróżnionych przez nas w
tej książce rosyjskich ruchów masowych XX wieku tzw. Czarna sotnia
hołduje na ogół rasistowskiemu natywizmowi i kontrakulturacyjnemu
radykalizmowi w powiązaniu z millenarystyczną utopią społeczną, o tyle
opcja eserowska (neosłowianofilska i rewolucyjno-anarchistyczna zarazem)
na tymże millenarystycznym podłożu wiąże natywizm z pozornie mu
przeciwnym witalizmem. Iunctim ideowe obu ruchów to konserwatywnorewolucyjna synteza ,milenaryzmu z natywizmem; o ich odmienności
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
decyduje podejście do modernizacji: kontrakulturacyjne w jednym,
witalistyczne w drugim wypadku. Tę samą natywistyczno-millenarystyczną
syntezę nie trudno odnaleźć w neoromantycznej mitologii rosyjskich
symbolistów – ale też związanych z nimi myślicieli z kręgu almanachu
„Wiechi” („Drogowskaz”). Synteza ta jednak wiąże się tutaj z dobitnie
wyrażanym autonegatywizmem, właściwym tez ideologii bolszewickiej w
różnych jej przejawach (w pozornym antytradycjonalizmie odrazy do
„patriarchalnej” wsi i „średniowiecza” we współczesnych stosunkach
społecznych)” /Tamże, s. 15.
+ Rasizm nazistowski odrzucił Diederichs E. „Archaiczny mit kosmiczny
Pierwszego Człowieka i jego mistyczne czy gnostyckie realizacje historyczne w
kulturze nowoczesnej (w nurcie hermetyzmu i mistyki przyrody) odżyły w
niemieckim preromantyzmie (Hamann, Herder, Goethe) i romantyzmie (von
Baader, Novalis, Schelling, Friedrich Schlegel, Schleiermacher, Tieck i inni),
a za pośrednictwem tego ostatniego stały się jednym z istotnych wątków
europejskiego modernizmu. Wyróżnikiem tej neoromantycznej epoki wydaje
się aura, w której to, co w innych okolicznościach pozostałoby w najlepszym
razie toposem literackim czy artystycznym, nabierało konkretnej realności
politycznej i społecznej. W modernistycznym języku pojęciowym zjawisko
tego rodzaju określono mianem „mitu”, różnie zresztą tę ideologiczną
metaforę precyzując – od Sorela i Cassirera po niemieckich neoromantyków
(i, niestety, prekursorów nazizmu). Znaczeniowo bliskie owemu „mitowi” były
też, szczególnie zresztą interpretowane, pojęcia symbolu czy też
Jungowskiego „archetypu”. Modernistycznym popularyzatorem pojęcia
„neoromantyzmu” był na przełomie XIX i XX wieku w Niemczech zasłużony
edytor i wpływowy antreprener literacki, Eugen Diederichs – rewolucyjny
konserwatysta, volkistowski kosmita, antypozytywista i antyscjentysta (a co
za tym idzie dosyć typowy dla antyscjentycznej, antypozytywistycznej
formacji swoich czasów – również w Rosji – kulturowy antysemita, Żydom
bowiem
przypisywał
nosicielstwo
rozdrabniającego
analitycznego
dogmatyzmu, zamiast duchowej jedni; skądinąd wszakże nie był Diederichs
rasistą w sensie nazistowskim), głosiciel idei nadrzędnej Całości,
uniwersalnego absolutu i Ducha (Geist) będącego wyrazem „tęsknoty duszy
za jednością”. Ten pronazistowski ideolog był wskrzesicielem pogańskiego
kultu Słońca i germańskiego święta letniego przesilania, które obchodził co
rok w gronie swych adeptów” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s.
86/. „«Mój pogląd na Boga jest taki, że Słońce uważam za źródło wszelkiego
życia». Promienie słoneczne były materią przepojoną Duchem: widoczną
substancją przekazującą niewidoczne ciepło. Ostatecznie promienie te szły z
Kosmosu, z zewnątrz, i darzyły człowieka niewidocznym ciepłem (G. L.
Mosse, Kryzys ideologii niemieckiej. Rodowód intelektualny Trzeciej Rzeszy,
tłum. T. Evert, Warszawa 1971, s. 85; por. cały rozdział Neoromantyzm)”.
Również istotą procesów historycznych dla tego czciciele Mistrza Eckharta
(którego duchowe chrześcijaństwo przeciwstawiał żydowskiej dogmatyce św.
Pawła) była – w myśl komunałów epoki – „siła witalna” i rzeczywistość
kosmiczna /Tamże, s. 87.
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Rasizm nie odgrywał w klasyce żadnej roli, przynajmniej w formach, które
dzisiaj znamy, toteż w zasadzie żadne wielkie dzieło literackie nie uchodzi za
rasistowskie. „Kolejnym wrogiem, jakiego zyskała ostatnio klasyka literatury,
jest feminizm. Prowadzona w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych
walka z elitaryzmem i rasizmem wywarła bezpośrednio niewielki wpływ na
stosunek studentów do książek. Demokratyzacja uniwersytetu przyczyniła
się do demontażu jego struktury i rozmycia jego celów, lecz aktywiści nie
mieli większych zastrzeżeń do klasyki, a nawet, wzorem swych mistrzów ze
szkoły frankfurckiej, lubili popisywać się swą zażyłością z kulturą wysoką.
Już we wcześniejszej fazie egalitaryzmu radykałowie rozprawili się z
monarchizmem, arystokratycznym i antydemokratycznym charakterem
większości dzieł literackich, toteż przestali zwracać uwagę na ich jawną
zawartość polityczną. Krytyka literacka skupiła się na sferze prywatnej,
intymnej, na uczuciach, myślach i stosunkach między bohaterami,
natomiast fakt, że bohaterowie wielu tekstów klasycznych byli żołnierzami i
mężami stanu, stającymi przed problemami rządzenia, składano na karb
dawnych konwencji literackich. […] Co się tyczy rasizmu, nie odgrywał on w
klasyce żadnej roli, przynajmniej w formach, które dzisiaj znamy, toteż w
zasadzie żadne wielkie dzieło literackie nie uchodzi za rasistowskie. Z drugiej
strony cała dotychczasowa literatura jest „sexistowska” /A. Bloom, Umysł
zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło
demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i
S-ka, Poznań 1997, s. 74/. „Wzięły się za to feministki. Najnowszy przekład
Biblii – pod egidą Krajowej Rady Kościołów Chrystusa – usuwa wszelkie
odniesienia do Boga, które sugerowałyby rodzaj męski, aby przyszłe
pokolenia nie musiały kłopotać się faktem, że Pan Bóg był kiedyś seksistą.
[…] książki analizowane są wyłącznie pod kątem błędnego rozumienia natury
kobiety i niesprawiedliwości, jak na przestrzeni wieków spotykała słabszą
płeć. […] Pod żadnym pozorem nie wolno natomiast studentowi czy
studentce zapałać sympatią do dawnych obyczajów i uczynić z nich wzorce
dla siebie. Cały ten wysiłek jest jednak niepotrzebny: studenci tak czy owak
nie potrafią sobie wyobrazić, aby dawna literatura mogła ich czegokolwiek
nauczyć w sferze stosunków między ludźmi, pozostają więc nań obojętni. […]
Dlaczego ktokolwiek miałby mieć bohaterów? Każdy powinien być sobą. A nie
przykrawać się do cudzego szablonu. Wspiera ich w tym przekonaniu
ideologia samoafirmacji: zerwania z kultem bohaterów jest oznaką
dojrzałości. Ustanawiają dla siebie własne wartości” /Tamże, s. 75.
+ Rasizm niemiecki jest formą naturalizmu socjologicznego, Michajłowski.
Socjologia rosyjska wieku XIX. „Społeczeństwo kapitalistyczne w stopniu
najwyższym przekształca jednostkę w środek i funkcję. Dlatego
Michajłowski, podobnie jak Hercen, jest obrońcą indywidualistycznego
socjalizmu. Nie czyni on filozoficznego rozróżnienia między jednostką i osobą,
a jednostkę traktuje w sposób nazbyt biologiczny; jednostka ma u niego we
wszystkich aspektach charakter wyłącznie biologiczny. Michajłowski domaga
się ściśle fizjologicznego podziału pracy i odrzuca społeczny podział pracy. W
sytuacji społecznego podziału pracy, w organicznym typie społeczeństwa
jednostka jest tylko „palcem u nogi organizmu społecznego”: zdecydowanie
krytykuje darwinizm w socjologii i krytyka ta bywa bardzo trafna. Z
pozytywizmem Michajłowskiego trudno pogodzić jego słuszną myśl, że drogi
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przyrody i drogi człowieka są przeciwstawne. Nie uznaje on „naturalnego
biegu rzeczy”, wymaga aktywnego włączenia się człowieka w przeobrażenie
owego „naturalnego biegu”. Wykazał wielką przenikliwość, gdy demaskował
reakcyjny charakter naturalizmu w socjologii i sprzeciwiał się stosowaniu
darwinowskiej idei walki o byt do życia społeczeństwa. Niemiecki rasizm jest
formą naturalizmu socjologicznego. Michajłowski bronił idei rosyjskiej i
wskazywał na fałsz tego naturalizmu. Tę samą ideę formułuje w kategoriach
filozoficznych odmiennie: są dwa możliwe rozumienia społeczeństwa – albo
społeczeństwo rozumie się jako przyrodę, albo społeczeństwo rozumie się
jako ducha” M. Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. II poprawione,
Stowarzyszenie Kulturalne Fronda, Warszawa 1999, s. 123. „Jeśli
społeczeństwo jest tworem przyrodniczym, to usankcjonowana zostaje
przemoc silniejszego nad słabszym, dobór silnych i przystosowanych, wola
mocy, panowanie człowieka nad człowiekiem, niewolnictwo i nierówność,
innymi słowy, oznacza to triumf zasady „człowiek człowiekowi wilkiem”. Jeśli
społeczeństwo jest substancją duchową, to utwierdza się wyższa wartość
człowieka, jego prawa, wolność, równość i braterstwo. Michajłowski
dostrzega tę różnicę, lecz wyraża ją nader nieściśle, w kategoriach
biologicznych. Jest to różnica między ideą rosyjską i niemiecką, między
Dostojewskim i Heglem; między Tołstojem i Nietzschem” Tamże, s. 124.
+ Rasizm niemiecki podbudowany był na teorii sformułowanej przez Houston
Stewarda Chamberlaina. „totalne rozwiązanie kwestii wyznaniowych
odsuwano na czas po ostatecznym zwycięstwie” /Z. Zieliński, Epoka
rewolucji i totalitaryzmów. Studia szkice, RW KUL, Lublin 1993, s. 131; Por.
A. Bullock, Hitler. Studium tyranii, Warszawa 1969, s. 532-533/. „Nazizm
miał swoje dogmaty, wobec których domagał się totalnego posłuszeństwa. To
podobieństwo stwarzało przeszkodę nie do przebycia między wierzącym
katolikiem a ruchem nazistowskim /Tamże, s. 132/. „Zarodków siły szukano
w heroicznej przeszłości zawartej w starogermańskich sagach”. Rasizm
niemiecki podbudowany był na teorii sformułowanej przez Houston Stewarda
Chamberlaina. „Rosenberg, przejmując wątek filozoficzny angielskiego
uczonego,
opatrzył
go
fantastycznymi
niekiedy
dedukcjami
historiozoficznymi, co zwłaszcza w przypadku komentarza opartego na Biblii
raziło brakiem konsekwencji i absurdalnie dowolnym eklektyzmem. Teoria
walki między elementem mało wartościowym ludzkości (Untermenschentum)
i szlachetną rasą powołaną do rządów światem przywodziła wprawdzie na
myśl jakiś religijny mandat, była jednak zbyt prymitywna, aby nadać mu siłę
zawartą w nakazach religijnych” Drugim teoretykiem, który wpłynął na
Alfreda Rosenberga był Paul de Lagarde (Böttischer). „Filozof ten rozwinął
jedną z idei volkizmu. Była nią jedna germańska wiara jako siła zdolna
przebudzić i odbudować duchowo Niemcy. […] Lagarde nie darmo kładł taki
nacisk na religijny charakter proponowanego przez siebie ruchu. Uważał, że
tylko motywacja religijna może w tej walce okazać się skuteczna” /Tamże, s.
134/. „W doktrynie Lagarde’a były więc dwa elementy, które powróciły w
niezmiennej postaci w ideologii nazistowskiej (ściśle, w jej pseudoreligijnym
wariancie), odrodzenie volku rozumianego nie jako cały naród, ale jego czysty
rasowo ekstrakt oraz dokonanie tego na nowej drodze, wywodzącej się z
germańskich źródeł wiary religijnej. Tak więc „trudno strawne” filozoficzno-
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
historyczne treści Chamberlaina uzupełnił Rosenberg sugestywną,
dopuszczającą wieloznaczną interpretację teorią Lagarde’a” /Tamże, s. 135.
+ Rasizm niemiecki rozpoczęty w XIX wieku. Burckhardt (1818-1897) i
Nietzsche (1844-1900) kontynuują nurt naturalistyczny filozofii historii.
Pierwszy otwiera drogę do niemieckiego rasizmu a drugi do totalnego
naturalizmu. Dilthey (1833-1912) poganizuje filozofię. Bergson (1859-1941)
w wizji spirytualistycznej mówił o sensie praw biologicznych i życia człowieka
w historii. Bierdiaiew (1864-1948), rosyjski egzystencjalista broni
spirytualizmu, oddalonego od sensu materialistycznego. Kreśli ideał
chrześcijański bez posłuszeństwa i bez duchowości właściwej dla oficjalnej
teologii Prawosławia. Przyjmuje cykliczność determinującą historię.
Deterministami i fatalistami są też: Sorokin, Northron, Spengler i Toynbee.
H158 27
+ Rasizm niemiecki zakorzeniony w romantyzmie. „Ta właśnie metafizyka,
nadająca samemu światu szczególny status „stającego się Absolutu” (tu
Schellingowska
reminiscencja
to
zarazem
wyraźna
antycypacja
analizowanego przez nas niżej kompleksu „noosferycznych” idej XX wieku),
ma wcale liczne analogie w innych neospinozjańskich i neoschellingiańskich
monistycznych systemach epoki. O tym, że modernistyczna tradycja
wiązania tego rodzaju metafizyki z utopią (i antyutopią) socjalistyczną,
anarchokomunistyczną czy wręcz marksistowską nie jest sprawą czysto
rosyjską, świadczyć też może bardzo dla nas pouczający sprawą czysto
rosyjską, świadczyć też może bardzo dla nas pouczający przypadek Ernsta
Bloch, przedstawiciela podobnej tendencji, w myśli niemieckiej całkiem
jeszcze niedawnych czasów. Ówczesna ideologia niemiecka w swym nurcie
neoromantycznym, volksistowskim i imperialistycznym miała też wpływ na
rozwinięcie w myśli Sołowjowa i jego spadkobierców mitologii kulturowego
rasizmu, nasuwającej fatalne skojarzenia. Z okazji udziału niemieckiego
korpusu ekspedycyjnego w tłumieniu powstania bokserów w Chinach
myśliciel na przykład pasował w 1900 roku „dziedzica mieczowego zastępu”
paladynów, Wilhelma II, na wagnerowskiego „Zygfryda”, broniącego
chrześcijańskiego przedmurza Europy przed panmongolizmem i „żółtym
niebezpieczeństwem”: Tyś pojął: krzyż i miecz – to jedno (W. Sołowjow,
Stichotworienija i szuyocznyje pjesy, Leningrad 1974, s. 136-137, 310-311).
Programowy kontynuator Sołowiowa, Aleksander Błok, rozwijał tę koncepcję
w tak głośnych, spenglerowskich z ducha, rewolucyjno-konserwatywnych
poematach historiozoficznych jak Scytowie czy na Kulikowym Polu. Ten
pierwszy, „scytyjski”, eserowski manifest wierszem został z czasem
zawłaszczony przez oficjalną sowiecką historię literatury jako poetycka
legitymacja rewolucji bolszewickiej: była ta operacja wyrazem ewoluowania
urzędowej ideologii w stronę narodowego bolszewizmu” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 94.
+ Rasizm nominalistów wieku XVI, John Mair, nominalista z uniwersytetu w
Paryżu. Vitoria F. wystąpieniem w obronie Indian z roku 1515 włączył się w
dyskusję, którą zainicjował w roku 1510 John Mair, nominalista z
uniwersytetu w Paryżu. Z czasem dostarczano coraz więcej argumentów.
Początkowo opierano się na danych z Karaibów, później poznano imperium
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Azteków /Hernán Cortés 1519-1522/ oraz Inków /Francisco Pizarro 15311532/. Europa poznała nie tylko plemiona bez wyższej organizacji
społecznej, lecz również wielkie indiańskie cywilizacje. Argumenty, które od
roku 1510 wysuwał Jon Mair utraciły aktualność. Francisco de Vitoria mógł
wykorzystywać dane bardziej kompletne. Ponadto Mair odnosił się do
Arystotelesa, czyli powrócił do myśli pogańskich, natomiast Vitoria do św.
Tomasza z Akwinu. Punktem wyjścia refleksji na temat praw ludzkich było u
niego zbawienie, które Jezus Chrystus wysłużył wszystkim ludziom,
niezależnie od ich rozwoju cywilizacyjnego /Omnes autem res humanas
ordinantur ad Finem beatudinis qui est salus aeterna/ /H. G. Justenhoven,
La dimensión teológica en el pensamiento político de Francisco de Vitoria, w:
Actas del VII simposio de teología histórica (28-30 abril 1992), Valencia
1993, s. 59-69, s. 62/. Obowiązkiem Kościoła jest dać wszystkim ludziom na
świecie pełną treść wiary i umożliwić wszystkim pełnię przeżywania wiary.
Według hiszpańskiego myśliciela wszystko jest podporządkowane jednemu
celowi, którym jest zbawienie, również wspólnota polityczna, która jest na
ziemi dla człowieka konieczna. Jak cały chrześcijański Zachód, uznawał on
różnicę między porządkiem obywatelskim i porządkiem łaski, przy czym oba
porządkiem ostatecznie służyły zbawieniu świata. Ponieważ cel ten jest
wspólny wszystkim ludziom, dlatego Indianie mają takie same prawa, jak
Europejczycy. Uznawał też zdolności rozumowe Indian do przyjęcia treści
wiary. Mają oni zdolność do panowania nad własnymi czynami (dominium),
są oni stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, jak chrześcijanie europejscy.
Dominium oparte jest na obrazie Bożym w człowieku, określa ludzką wolność,
czyni z człowieka osobę Tamże, s. 63.
+ Rasizm nominalistów, Mair J. Vitoria F. wystąpieniem w obronie Indian z
roku 1515 włączył się w dyskusję, którą zainicjował w roku 1510 John Mair,
nominalista z uniwersytetu w Paryżu. Mair wykorzystywał autorytet
Arystotelesa dla interpretowania fenomenu nowo odkrytych ludów
amerykańskich /M. Beuchot, El primer planteamiento teológico juridico sobre
la conquista de América: Jon Mair, „Ciencia Tomista”, 103 (1976) 228/.
Określił tubylców żyjących na Antylach jako „dzikie zwierzęta”. Według
Arystotelesa istnieli ludzie niewolni z natury. Meir uważał, ze ludy Ameryki
nie potrafią zorganizować się w państwo, nie mają zdolności panowania nad
własnymi czynami (dominium). Doszedł wreszcie do wniosku, że nie mają oni
zdolności posługiwania się rozumem na poziomie ludzkim, mają tylko jakąś
podstawową racjonalność /A. Pagen, The fall of natural man, Cambridge
1982, s. 38/. W Hiszpanii taką postawę reprezentował Juan Ginés de
Sepúlveda. Mieszkał on w Genewie i służył cesarzowi Karolowi V. Swój
pogląd wyraził w piśmie pt. Democrates alter. Według niego tubylcy nie
potrafią tworzyć wspólnot, gdyż nie są obdarzeni przez naturę zdolnością
ustanawiania własnego porządku i ustanawiania władzy nad rzeczami.
Potrzebują oni innych ludów, które by się o nich troszczyły /Ginés de
Sepúlveda, Democrates alter, sive de justis bellis causis apud indos, „Boletin
de la Real Akademia de la historia”, 21 (1982) s. 288/. Arystotelesowski
podział na panów i niewolników usprawiedliwiał panowanie Hiszpanów nad
Indianami. /Jest to powrót do pogaństwa, przezwyciężonego przez Jezusa
Chrystusa. Dlaczego w kraju katolickim głoszono jawnie poglądy
pogańskie?/. Indianie nie mogli mieć praw ludzkich. Według opinii Antoniego
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Padgen trzeba by interpretować owe poglądy jako niezdolność Indian do
bycia wolnymi /H. G. Justenhoven, La dimensión teológica en el pensamiento
político de Vitoria F., w: Actas del VII simposio de teología histórica (28-30
abril 1992), Valencia 1993, s. 59-69, s. 61/. Już jednak Vitoria stosował
pojęcie dominium w tym sensie: przyjęcie niezdolności Indian do dominium
oznacza negację ich wolności. Dlatego czynił starania w celu udowodnienia
zdolności Indian do tworzenia własnej cywilizacji De Indis I, 6. 20; F. Vitoria,
Obras: Relecciones Teológicas, Ed. De T. Urdánoz, Madrid 1960, s. 654;
Tamże, s. 62.
+ Rasizm odrzucony przez kerygmat kościelny o grzechu pierworodnym w
średniowieczu łacińskim. „W średniowieczu łacińskim kerygmat kościelny,
reprezentowany przez synod 1140 w Sens (BF VII, 42), papieża Innocentego
III w 1201 (BF VII, 237), Grzegorza X w 1274 (BF IX, 37), Benedykta XII w
1341 (DH 1011), Klemensa VI w 1351 (DH 1073), a także Sobór Florencki w
1439 i 1442 (BF VII, 240), a następnie przez Sobór Trydencki (Sesja V w
1546 i Sesja VI w 1547 r.; BF V, 46-50) oraz teologów z Tomaszem z Akwinu
na czele – odrzucił niemal całkowicie elementy kosmologiczne nauki o
grzechu pierworodnym i rozmiary jego katastrofy sprowadził do płaszczyzny
relacji natury ludzkiej do nadnatury, precyzując przy tym jego skutki w
zakresie życia łaski i duszy. Rozróżniono protologiczne dary: nadprzyrodzone
– łaskę uświęcającą, sprawiedliwość pierwotną, świętość, posiadanie obrazu i
podobieństwa Bożego, wspólnotę z Bogiem i przyjaźń, mieszkanie Trójcy
Świętej w człowieku i szczególną uległość Duchowi Świętemu. Po utracie tych
darów człowiek stał się „dzieckiem gniewu” (Ef 2, 3), odwrócił się od Boga,
siebie samego postawił na miejsce Boga, popadł pod wpływy szatana i znalazł
się w stanie potępienia. Po upadku Prarodzice stracili także „dary
pozanaturalne” (praeternaturalia); nieśmiertelność biologiczną, wiedzę wlaną,
niecierpiętliwość, szczęśliwość doczesną, harmonię między zmysłami a
duszą, łatwe opanowywanie trudności w przekształcaniu świata wokół
człowieka” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 340/. Nie zmieniła się wprawdzie sama istota natury
ludzkiej i przyrody okołoludzkiej, ale przyszła śmierć cielesna, choroby,
cierpienia, naruszenie harmonii między człowiekiem a światem, rozbicie
jedności ludzkiej, chaos wewnętrzny i społeczny, a nade wszystko osłabienie
władz duszy i ciała oraz „pożądliwość” (concupiscentia, św. Augustyn),
polegająca na dysharmonii między zmysłami a duszą, zarzewiu grzechu
aktualnego (fomes peccati, św. Tomasz) i skłonności do łatwego naruszania
miłości społecznej. Samą zaś winę (w stopniu najsłabszym z możliwych)
dziedziczy się nie przez naśladowanie w grzechu osobistym (jak głosił
pelagianizm), lecz przez poczęcie i narodzenie się jako człowieka: generatione
non imitatione. Trzeba pamiętać, że była to obrona podstawowych idei
chrześcijańskich: jedności całego rodzaju ludzkiego, równości człowieka z
każdej epoki od protologii po eschatologię, przyjmowanie realizmu odkupienia i jednego Odkupiciela, odrzucanie autosoterii ludzkiej, a także
przekreślenie angelizmu człowieka i modelu „nadczłowieka” /Tamże, s. 341.
+ Rasizm odrzucony przez Kościół katolicki Odkrycie Ameryki i prawa
Hiszpanii do owych ziem jako państwa, które dokonało odkrycia, od
początku zostały włączone w dokumenty papieskie, zwane pięcioma „bullami
aleksandryjskimi”. Dokumenty te uważane są za kontrowersyjne i były
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
interpretowane w różny sposób. Najważniejszy z nich to druga bulla Inter
caetera z 4 maja 1493, zwana bullą „donacji”. Papież darował te ziemie
Hiszpanii. Bardzo szybko dostrzeżono ich wartość praktyczną, gdy w roku
1511 dominikanie podnieśli problem praw Indian, w „kazaniu Antoniego de
Montesinos” /P. Castañeda, Cuestiones teológico-morales ante el Nuevo
Mundo, Esquema-síntesis, w: Ética y teología ante El nuevo mundo. Valencia y
América. Actas del VII simposio de teología histórica (28-30 abril 1992),
Valencia 1993, 17-19, s. 17. (Paolino Castañeda z Uniwerystetu w Sewilli)/.
W oparciu o doktrynę św. Tomasza z Akwinu w nowy sposób spojrzał na
kwestię godności człowieka i kwestię ewangelizacji. Dziś historycy dyskutują
czy to kazanie faktycznie miało miejsce, kwestia jednak istniała. Indianie od
początku byli traktowani jako ludzie, prawdziwi, tak samo stworzeni przez
Boga jak Europejczycy. Historycznym faktem jest debata w Burgos 1515, na
której sformułowano podstawowe prawa Indian. W obronie praw Indiach
wypowiadali się „teokraci” Juan Palacios Rubio i Matías de Paz OP. Wielki
wkład w tę kwestie miał Francisco de Vitoria OP z Salamanki. Wychodząc z
zasad tomizmu opracował nowe Prawo Międzynarodowe. Za punkt wyjścia
przyjął on dwie fundamentalne zasady: „łaska nie niszczy natury, lecz ją
udoskonala” i „prawo Boże, wynikające z łaski, nie niweczy praw ludzkich,
które wynikają z natury rozumnej człowieka”. Z tych zasad wynikają
określone konsekwencje: 1. Radykalna różnica między prawem naturalnym i
nadnaturalnym. 2. Radykalna różnica między władzą kościelną i cywilną (są
dwa porządki, dwa społeczeństwa, dwa autorytety, dwa podmioty…) /Tamże,
s. 18/. Stąd wynikają dwie zasady postępowania wobec niewierzących: 1)
Własność i autorytet cywilny mają oni z prawa naturalnego i dlatego prawa
te nie mogą być utracone z powodu braku wiary; 2) Papież może pozbawić
ich władzy, autorytetu, ale poprzez wyraźną sentencję prawną gdy pojawia
się niewiara kwalifikowana, czyli zawiniona, jako ich wina. Francisco de
Vittoria przyjął zasady Tomasza z Akwinu i odpowiednio je zorganizował. Nie
rozwinął ich zbytnio, a jedynie podkreślił nowość środowiska i sprecyzował
konkretne zagadnienia. Zasady tomistyczne: 1. Radykalna różnica między
porządkiem naturalnym i nadprzyrodzonym, z ich ważnymi konsekwencjami;
2. Wydedukowanie serii praw „naturalnych” dla każdego człowieka; 3.
„Socjalizacja” bytu ludzkiego i jej konsekwencje. /Tamże, s. 19.
+ Rasizm odrzucony przez mistyków hiszpańskich wieku XVI, którzy głosili,
że wszyscy ludzie są powołani do świętości, gdyż wszyscy są stworzeni na
obraz i podobieństwo Boże: kobiety i mężczyźni, bogaci i biedni, młodzi i
starzy, małżonkowie i samotni, uczeni i nieuczeni, mieszkańcy Ameryki tak
samo jak mieszkańcy Europy, na tych samych prawach. Wśród mistyków
katolickich nie było rasizmu, nie było też antyfeminizmu. Bóg działa
wszędzie, w całym kosmosie, a zwłaszcza we wszystkich ludziach M. Andrés,
La teología en el siglo XVI (1470-1580), w: Historia de la Teología Española, t.
1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M. Andrés Martinez (red.),
Fundación Universitaria Española: Seminario Suarez, Madrid 1983 s. 579735 (r. VII), s. 694. Ponieważ człowiek jest stworzony na obraz Boży, może
odkryć w sobie Boga. Mistyk nie koncentruje się na opanowaniu zmysłów,
lecz poszukuje w sobie i oczyszcza obraz Boga. Teologia mistyczna tego
środowiska jest istotnie personalistyczna. Personalizm chrześcijański wpływa
na myśl społeczną w ogólności i polityczną w szczególności. Tak było u
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
moralistów i prawników: Vitoria, Soto, Suárez, Báñez, Molina, tak też było u
mistyków: Św. Teresa, Św. Jan od Krzyża, Św. Jan z Avila, św. Piotr z
Alcántara. Dekadencja mistyki hiszpańskiej, począwszy od roku 1600, łączy
się z dekadencją scholastyki. Wtedy to mistyka karmelitańska spotyka się z
nurtem nadreńsko-flamandzkim, mniej realistycznym, oderwanym od
historii, oderwanym od realiów Ewangelii i życia Kościoła. Widać to w
krytykowanym przez jezuitów dziele Ejercicio de Perfección y virtudes
cristiana, którego autorem był Alonso Rodríquez Tamże, s. 695. Odłączenie
mistyki od życia łączyło się z utratą uniwersalizmu. Według nowego ujęcia do
doskonałości są powołani tylko niektórzy, nie wszyscy. Taka postawa
bardziej przypomina gnostyckich los alumbrados niż św. Jana od Krzyża.
+ Rasizm odrzucony przez Portugalię za rządów Salazara. „Ani powstanie, ani
zjednoczenie Portugalii nie odbyło się w czasach współczesnych. Nie
ukształtowała ona swego ustroju na wzór tej pogańskiej i antyhumanitarnej
koncepcji ubóstwienia rasy albo państwa. Portugalia ukonstytuowała się na
Półwyspie Iberyjskim w ciągu XII i XIII w. w granicach, które do dziś dnia
posiada. Olbrzymie posiadłości w Afryce, w Azji, w Oceanii i w Ameryce
zdobyła w XV i XVI w., broniąc przed islamem cywilizację rzymskochrześcijańska i szerząc ją w nowo zdobytych koloniach. To zwycięstwo o
kapitalnym dla ludzkości znaczeniu odnieśliśmy w okresie, gdy inne państwa
europejskie pochłonięte były rozgrywkami dynastycznymi, albo też pogrążone
były w schizmach i herezjach, powodujących krwawe walki religijne” A. de
Oliveira Salazar, Dusza Portugalii, „Fronda” 13/14 (1998) 270-282 (Fragment
przemówienia wygłoszonego 28 kwietnia 1934 r. w pałacu Giełdy w Porto), s.
276. „Dążąc do państwa silnego, nie zamierzamy jednak tworzyć państwa
totalistycznego. Państwo, które podporządkowuje idei narodu czy rasy
wszystkie elementy, zasady i postulaty w dziedzinie moralności, prawa,
polityki czy ekonomii, przeistoczyłoby się nieuchronnie w organizację
wszechpotężną i wszechobejmująca, której zostałyby poddane wszystkie
przejawy życia indywidualnego i zbiorowego; państwo takie mogłoby zrodzić
absolutyzm gorszy od absolutyzmu poprzedzającego ustroje liberalne.
Państwo takie byłoby w swej istocie pogańskie, sprzeczne z duchem naszej
chrześcijańskiej cywilizacji, i doprowadziłoby prędzej czy później do takich
rewolucji jakie obalały dawne ustroje, a nawet mogłoby doprowadzić do
nowych wojen religijnych, stokroć gorszych niż dawne” Tamże, s. 278;
Fragment odczytu wygłoszonego w auli Towarzystwa Geograficznego w
Lizbonie 126 maja 1934 r. podczas otwarcia I Kongresu Unii Narodowej.
+ Rasizm odrzucony w antropologii Prudencjusza. Prudencjusz nie mówi o
dwóch stworzeniach człowieka ani o dwóch typach ludzi. Jest tylko jedno
stworzenie i jeden typ ludzi: człowiek-ciało. Na tej linii rozwija się teologia
hiszpańska. Dwa teksty Księgi Rodzenia tworzą jeden całościowy opis
stworzenia człowieka, który jest Pana. W1.1 167
+ Rasizm potępiony przez Kościół Prawo do korzystania z dobrodziejstw
kultury ma być przyznane wszystkim i wprowadzane w życie. „Ponieważ
obecnie wyłania się możliwość uwolnienia wielu ludzi od nieszczęsnej
ciemnoty, obowiązkiem odpowiadającym jak najbardziej myśli naszej epoki,
zwłaszcza obowiązkiem chrześcijan, jest gorliwe zabieganie o to, by tak w
dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej, tak na arenie narodowej, jak i
międzynarodowej wydawano podstawowe orzeczenia, dzięki którym prawo
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wszystkich do kultury osobistej i społecznej, odpowiadającej godności osoby,
bez różnicy rasy, płci, narodowości, religii czy stanowiska społecznego,
znajdowałoby wszędzie uznanie i realizację. Dlatego wszystkim należy
zapewnić wystarczający zasób dóbr kulturalnych, zwłaszcza tych, które
zapewniają kulturę tzw. podstawową, żeby dla tylu ludzi analfabetyzm i brak
możności odpowiedzialnego działania nie stanowił przeszkody do udziału we
współpracy naprawdę ludzkiej dla wspólnego dobra. Dążyć zatem należy do
tego, by ludzie, którym pozwalają na to siły umysłu, mogli mieć dostęp do
wyższych studiów; rzecz jasna, tak aby dochodzili w miarę możliwości do
pełnienia w społeczeństwie zadań, obowiązków i służb, odpowiednich tak do
ich zdolności umysłowych, jak do nabytego doświadczenia. W ten sposób
każdy człowiek jak i grupy społeczne każdego narodu zdołają dojść do
pełnego rozwoju życia kulturalnego, odpowiadającego ich własnym
uzdolnieniom i tradycjom. Ponadto należy usilnie pracować nad tym, by
wszyscy uświadomili sobie tak prawo do kultury, jak i obowiązek pracy nad
sobą i pomagania w tym innym. Istnieją bowiem niekiedy warunki życia i
pracy, które dążeniom kulturalnym ludzi stoją na przeszkodzie i niweczą w
nich zapał do kultury. Sprawa ta ma szczególną doniosłość dla rolników i
robotników, którym trzeba dać takie warunki pracy, żeby nie przeszkadzały
one wzrostowi ich kultury ludzkiej, lecz owszem, rozwijały ją. Kobiety pracują
już we wszystkich prawie dziedzinach; wypada więc, by mogły one w pełni
osiągnąć płynące stąd korzyści, stosownie do swych uzdolnień. Ma to być
sprawą wszystkich, żeby przyznawano kobietom i popierano właściwy im i
konieczny udział w życiu kulturalnym” (KDK 60).
+ Rasizm powstał jako owoc kabalistycznej dialektyki języka niemieckiego.
Erlöser odczytywał w świetle idei hebrajskich dialektyczną nić przebiegającą
przez metafizykę niemieckiego języka, poprzez ucho igły, którym była myśl J.
G. Hammana. W świecie czystego rozumu święte słowo było odczytywane
według zasady sceptycyzmu, wątpienia. Misteria natury i historii ukrywały
więc swe głębokie znaczenie. Dialektyka była jak nie dający się odczytać
hieroglif. Dialektyka jest objawieniem dokonywanym za pomocą
metodycznego wątpienia tak, jak Objawienie jest dialektyką wiary. H9 146.
Rasizm powstał jako owoc kabalistycznej dialektyki języka niemieckiego H9
147
+ Rasizm przezwyciężony przez jedność eklezjalną. „W liturgii Nowego
Przymierza każda czynność liturgiczna, szczególnie celebracja Eucharystii i
sakramentów, jest spotkaniem Chrystusa i Kościoła. Zgromadzenie
liturgiczne czerpie swoją jedność z „Ducha Świętego”, który gromadzi dzieci
Boże w jednym Ciele Chrystusa. Ta jedność przewyższa związki ludzkie,
rasowe, kulturowe i społeczne” (KKK 1097). „Zgromadzenie powinno
przygotować się na spotkanie ze swoim Panem – być „ludem dobrze
usposobionym”. To przygotowanie serc jest wspólnym dziełem Ducha
Świętego i zgromadzenia, a szczególnie pełniących funkcje wynikające ze
święceń (ministri). Łaska Ducha Świętego zmierza do wzbudzenia wiary,
nawrócenia serca i przylgnięcia do woli Ojca. Te dyspozycje są podstawą do
przyjęcia innych łask ofiarowanych w samej celebracji oraz owoców nowego
życia, jakie ma ono następnie wydać” (KKK 1098). „Duch i Kościół
współdziałają, by ukazać Chrystusa i Jego dzieło zbawienia w liturgii. Przede
wszystkim w Eucharystii i w sposób analogiczny w innych sakramentach
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
liturgia jest Pamiątką misterium zbawienia. Duch Święty jest żywą pamięcią
Kościoła” (KKK 1099).
+ Rasizm purytański źródłem nazizmu. Filozofia hiszpanizacji (hispanidad)
/J. Fueyo, La vuelta de los Buddas, Organización Sala Editorial S.A., Madrid
1973, s. 275/. Trwa napięcie między hiszpanizacją a saksonizmem.
Zwyciężył saksonizm – od zniszczenia Niezwyciężonej Armady, poprzez
upadek wpływów hiszpańskich w Ameryce Łacińskiej, aż do zawładnięcia jej
przez Stany Zjednoczone /Tamże, s. 276/. Zwycięży ten, kto zdobędzie
władzę nad Amazonią. Jeśli zwyciężą Anglicy, oni będą władać światem.
Ostatnie zagrożenie, mistyczne odgałęzienie saksonizmu, rodzina germańska,
która ma swój Weltanschaung, która jest wyrażeniem idei, że germanie są
panami misterium Kosmosu, z ich gospodarczymi planami i wolą czynu.
Nigdy jednak nie będą oni rządzić światem. Fundamentem nazizmu jest
europejski rasistowski purytanizm, czyli braminizm, wizja polityczna
Uniwersum na fundamencie rygorystycznego systemu kast. To oznaczała
swastyka, solarny symbol zwycięzców świata /Tamże, s. 277/. Słowo ariowie
oznacza panów. Ta sama mistyka rasowo reakcyjna znajduje się u podstaw
anglikanizmu. Oni jednak, ze swoim zmysłem praktycznym, starają się ją
maskować. Niemcy natomiast czynią z niej polityczną orgię i pseudoreligijną
liturgię. Jest to zdecydowanie anty hiszpańskie /Tamże, s. 278/. Czasopismo
„Ostara” i książka, Teozoologie, Lanz von Liebenfels, Wien. Objaw teozofii
nordyckiej Thule Gesellschaft. Aryjska gnoza 1904 H9 279/. Symbolikę
swastyki wyjaśnił G. von List, Die Religion der Ariogermanen in ihrer Esoterik
und Exoterik, Der Übergang vom Wautanismus zum Christentum, 1908.
Masoneria wpłynęła na Niemcy poprzez Zakon Ścisłej Reguły, którego
założycielem w roku 1763 był Karl Gotthelf von Hund. Jego idee odnowił
Lanz von Liebenfels, zakładając Zakon Nowej Świątyni. Był on w ścisłej
relacji z anglikiem Kitchenerem. Szukali oni kontaktów z Leninem, podczas
jego pobytu w Szwajcarii /Tamże, s. 280/. Goebbels jest typowym
przykładem narodowych bolszewików /Tamże, s. 281.
+ Rasizm radykalny komunizmu widoczny w produkcji nadczłowieka homo
sovieticus. „Do tradycji lamarkizmu społecznego w Rosji należą nie tylko
ideologiczne aberracje w rodzaju przenoszonej w okresie stalinowskim na
stosunki społeczne „genetyki miczurinowskiej”, ale też szczególna utopia
modernizacji,
której
elementy
na
płaszczyźnie
biocywilizacyjnej
współtworzyły
„światopoglądowe”
uprawomocnienie
rewolucji
komunistycznej. Ta neoromantyczna utopia, bardzo silnie zakorzeniona w
myśli rosyjskiej, w wielu postaciach przeżyła jednak realny komunizm.
Takim pogrobowcem komunizmu jest homunculus ideologicznej wielkiej
syntezy, publicystyczny stereotyp homo sovieticus, czyli, jak się to dziś
potocznie w Rosji określa pogardliwym pejoratywem – sowok. Ten
nadczłowiek á rebours (podobnie, jak ów Nietzscheański – wynik hodowli,
miczurinowska hybryda) ucieleśnia szczególnie na gruncie lamarkizmu
społecznego zinterpretowana maksymę: byt określa świadomość. […] W tych
warunkach środowiska cywilizacyjnego zmiany dostosowawcze – psychiczne
(w produkcji potrzeb) i funkcjonalne (w ich zaspokajaniu) – prowadzić miały
do zaniku niezbyt użytecznego narządu o znaczeniu skądinąd podstawowym
– mianowicie mózgu. Decebralizacja (proces przeciwny do pisanej rodzajowi
ludzkiemu noosferycznej cerebralizacji) w ramach dziedziczenia opisywanych
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
cech
nabytych
pozostawała
nadal
ortogenezą:
jednokierunkowa
socjobiologiczną ewolucją w szczepie o selekcyjnie ujednoliconej zmienności
zdegenerowanych
osobników.
Tym
samym
ów
autorasistowski,
autonegatywistyczny homo sovieticus, jak się okazuje, ma zasługę stworzenia
w Rosji antycywilizacji na podłożu biologicznej mutacji” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Warszawa 1996, s. 20/. „[…] antynoosfery, czyli odwrócenia
wstępującego kierunku ruchu samodoskonalającej się rozumnej ludzkości po
ewolucyjnej drabinie jestestw. […] koncepcja to znacznie wcześniejsza niż
upadek komunizmu. Co więcej – wynika ona z wewnętrznej problematyki
ideowej komunizmu: jako antyutopia. Ta antyutopijna karykatura Człowieka
Komicznego paradoksalnie unaocznia iunctim lamarkizmu społecznego i
antropokosmizmu: stanowi je mianowicie tak podkreślana przez Mirecea
Eliadego w Mitach, snach i misteriach utopia zniesienia czasu i Historii i
„przywrócenia sytuacji Człowieka Pierwszego”. Ze zwrotu od historiozofii ku
przyrodzie […], wywodził samą ideę antropologii filozoficznej znany niemiecki
historyk idei, Odo Marquard” /Tamże, s. 21.
+ Rasizm radykalny Sepúlveda Ginés J. de. „Oczywiście wielu kolonizatorów i
broniących ich europejskich przeciwników utopii zaprzeczało, jakoby
amerykańscy tubylcy posiadali dusze, a nawet byli ludźmi. Pierwsze miejsce
wśród nich zajmował hiszpański humanista i tłumacz Arystotelesa, Juan
Ginés de Sepúlveda, który w roku 1547 (czyli zaraz po podboju Meksyku i
Peru) po prostu stwierdził, że Indianie nie są prawdziwymi ludźmi i
przyznawał Hiszpanom wszelkie prawo do ich podboju. […] „Jest między nimi
taka różnica, jaka dzieli ludzi dzikich i okrutnych od ludzi łagodnego
charakteru, […] jak między małpami a ludźmi” /według darwinizmu nie
wszędzie ewolucja była procesem tak samo szybkim jak w Europie/. […] W
ciągu całych dziejów hiszpańskiej Ameryki sen o raju i szlachetnym dzikusie
współistniał z kolonizacją i niewolniczą pracą. Mimo, że usiłowano ja
rozwiać, iluzja Odrodzenia przetrwała w myśli hiszpańskiej Ameryki jako
stałe dążenie i przedmiot pragnień. Utopia powołała nas do życia i utopia jest
naszym przeznaczeniem. Dla kolonizatorów niedawno odkryte krainy nie były
żadnym idealnym społeczeństwem, a niewyczerpanym źródłem bogactw” /C.
Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź
1994, s. 113/. „Chodziło o następujący wniosek: Nowy Świat to jedynie
natura. Jeśli jest utopią, to utopią pozbawioną historii, krainą z dala od
cywilizacji i historii ludzkości. Ten wniosek domagał się wyjaśnienia, czy
amerykańskim Indianom należało dawać wiarę i cywilizację Europejczyków.
Natychmiast nasuwało się pytanie, czy rzeczywiście przeznaczeniem Indian
było przekształcenie Nowego Świata w Wiek Złoty w sensie dosłownym, przez
pracę w kopalniach i na polach krain, które Hiszpanie na mocy podboju
uznawali teraz za swoją własność. […] Jeśli na początku Ameryka była rajem
ziemskim, szybko stałą się kontynentem wrogim. Miejscem, gdzie kwitły
różne rodzaje wrogości: wrogi stosunek zwycięzców wobec zwyciężonych, czy
wrogość żądnych władzy konkwistadorów wobec roszczeń Korony” /Tamże, s.
114.
+ Rasizm religijny Republiki hiszpańskiej II. Rada ministrów 19 stycznia 1932
postanowiła zawiesić działalność katolickiego dziennika „El Debate”. 24
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stycznia gazeta rządowa „Gaceta” zamieściła dekret rozwiązujący Towarzystwo
Jezusowe. Członkowie tego zgromadzenia zakonnego nie mieli prawa mieszkać
w swoich zakonnych domach. Majątek zakonu przechodził na własność skarbu
państwa. Bezskuteczna była ingerencja przełożonych zakonu uczyniona 13
stycznia (J. Arrarás, Historia de la Segunda República Española, t. 1, wyd. 5,
Editora Nacional, Madrid 1970, s. 315). Skierowana przez nich do rządu
deklaracja stwierdzała, że zgodnie z paragrafem 4 artykułu 26 konstytucji
oddzielne domy i wspólnoty tego zakonu posiadają takie same prawa, jakie
gwarantuje konstytucja innym zgromadzeniom zakonnym w Hiszpanii (Tamże,
s. 316). Zaprotestowano przeciw oskarżeniom kierowanym w ich stronę przez
ich wrogów. Następnego dnia po publikacji dekretu, ojciec święty Pius XI, w
mowie ogłaszającej cnoty czcigodnego sługi bożego Wincentego Palottiego,
wyraził swój smutek z powodu wiadomości o rozwiązaniu w Hiszpanii
Towarzystwa
Jezusowego.
Nazywał
ich
„męczennikami
wikariusza
Chrystusowego”. Nuncjusz Jego Świątobliwości przy rządzie hiszpańskim
złożył 27 stycznia energiczny protest. W nocie wyjaśniono, że czwarty ślub
składany przez księży jezuitów nie jest sprzeczny z obywatelskim
posłuszeństwem
swojej
ojczyźnie,
lecz
jest
tylko
mocniejszym
zaakcentowaniem ślubów składanych w każdym innym zakonie (J. Arrarás,
Historia de la Segunda República Española, t. 1, wyd. 5, Editora Nacional,
Madrid 1970, s. 318). Czwarty ślub dotyczy tylko umacniania wiary poprzez
misję, którą zleca im ojciec święty. W niczym nie sprzeciwia się to
posłuszeństwu wobec rządu kraju, którego jezuita jest obywatelem. Papież nie
sprawuje w tym kontekście władzy politycznej. Dlatego nie ma miejsca na
oddanie się do dyspozycji wobec „innego autorytetu, różnego od legalnego
autorytetu państwa”. Państwo nie ingeruje w dziedzinę wiary a papież nie
wchodzi na teren władzy państwowej danego kraju. Ponadto dekret rządowy
jest sprzeczny z obietnicami danymi przez rząd republiki 15 kwietnia 1931
roku nuncjuszowi, odnośnie bezpieczeństwa Kościoła w Hiszpanii. Pomimo
tego w nocie skierowanej teraz do rządu nuncjusz zapewnił o wypełnianiu
przez stolicę apostolską właściwych jej zobowiązań wobec rządu republiki
Tamże, s. 318.
+ Rasizm rewolucji francuskiej przyczyna zbrodni ludobójstwa. „Nowożytna
cywilizacja Zachodu zbudowana jest na kłamstwie, tyle że bardziej
wyrafinowanym i subtelnym niż kłamstwo w byłej Jugosławii. Mitem
założycielskim tej cywilizacji jest rewolucja francuska, zaś metafizycznym
tabu – ludobójstwo Żydów podczas drugiej wojny światowej. Dziwimy się, jak
jugosłowiańscy komuniści mogli nagle stać się serbskimi (chorwackimi,
słoweńskimi, muzułmańskimi) nacjonalistami, ale nie dziwi nas, gdy ktoś
jednocześnie chwali rewolucję francuską i potępia Holocaust. Może to być
świadectwem albo nieuctwa, albo schizofrenii, gdyż pierwszy holocaust w
czasach nowożytnych dokonał się właśnie za sprawą rewolucji francuskiej.
Kiedy wieśniacy w Wandei stanęli w obronie wiary katolickiej i osoby króla, w
Paryżu powstał plan eksterminacji opornych. Akcja przeprowadzona przez
wojska rewolucyjne miała wszelkie znamiona ludobójstwa, ponieważ chodziło
o fizyczne wyeliminowanie przeciwnika. Generał Carier, odpowiedzialny za
operację, mówił do swoich żołnierzy: „Niech nam nie mówią o
humanitaryzmie wobec tych bestii z Wandei: wszyscy zostaną wykończeni,
nie wolno zostawić przy życiu ani jednego powstańca”. Generał Westermann,
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
który spacyfikował buntownicza prowincję, pisał w triumfalnym liście do
Paryża: „Obywatele republikanie, Wanda już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej
szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe
miasto w bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci
rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, aby nie mogły dalej płodzić
bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich”. W
odpowiedzi władze w Paryżu gratulowały Westermannowi, że „oczyścił wolną
ziemię z tej złej rasy”. To było ludobójstwo. Wymordowano 120 tysięcy
Wandejczyków – 15 procent populacji prowincji (gdyby przenieść te proporcje
na obecną Francje, liczba zamordowanych wyniosłaby 8 milionów ludzi).
Zabijano kobiety, by nie rodziły dalszego potomstwa. Zniszczono całkowicie
20 procent wszystkich zabudowań po to, by ci, którzy przeżyli rzeź, umarli z
głodu i nędzy” /A. Stein, Jugołgarstwo euroamnezja globalizm, „Fronda”
13/14 (1998) 324-332, s. 320/. Rewolucjoniści francuscy byli nauczycielami
esesmanów. Oni półtora wieku wcześniej robili z wygarbowanej skóry
zamordowanych ofiar buty dla urzędników, zaś z delikatniejszej skóry
martwych kobiet – modne rękawiczki. Setki trupów przetapiano na tłuszcz i
mydło. Prototypami komór gazowych były barki rzeczne, które ładowano po
brzegi związanymi więźniami i zatapiano na środku rzek” /Tamże, s. 321.
„obywatele państw jugosłowiańskich nie odczuwają żadnego wstydu z
powodu złamania życia milionom ludzi. Tak samo nie odczuwają go
obywatele Francji hucznie świętujący kolejną rocznicę rewolucji. Jeśli ktoś
chwali rewolucję francuską, nie ma moralnego prawa krytykować faktu
świętowania przez Serbów pacyfikacji Srebrenicy czy zdobycia Vukovaru”
/Tamże, s. 322.
+ Rasizm rewolucjonistów konserwatywnych w szerokim sensie tego pojęcia.
„Dokonująca się w chwale „nowych czasów” i w imię „nowoczesności”
(modernistycznej, a więc przede wszystkim nie tylko scjentystycznej, jeśli
wręcz nie antyscjentystycznej) socjalistyczna synteza utopii społecznej z
mityczną archaiką stwarzała też perspektywę „antropologicznej” interpretacji
marksizmu – w nurcie partyjnym i pozapartyjnym – przyjętą przez rosyjskich
„neomarksistów”, i przez Brzozowskiego, i przez innych autorów […]. U
podstaw antropologicznej rewizji marksizmu leżało myślenie – i wyobrażenia
– mitologiczne. Podobny charakter miała tez jednak socjalistyczna apostazja
dokonana przez grono wybitnych modernistów (związanych blisko ruchem
symbolistycznym) startujących od koniec stulecia (XIX) pod auspicjami
legalnego marksizmu – wśród nich takich uczniów Sołowjowa, jak
Bierdiajew, Siergiej Bułgakow czy Siemion Frank – w słynnym pamfletowo
antyrewolucyjnym „zbiorze szkiców o inteligencji rosyjskiej”, wydanym w
1909 roku pod tytułem Drogowskazy (po rosyjsku: Wiechi). Trudno przecenić
wpływ tego almanachu – zaiste punktu zwrotnego w rozwoju ideologii
rosyjskiej. Zadziwiająco przenikliwa w wielu elementach krytyka formacji
umysłowej i postaw politycznych czy społecznych radykalnej inteligencji
łączyła się […] z tymże mitem antropicznym o quasi-religijnym zabarwieniu
duchowego chrześcijaństwa” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
do
dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
Literackie, Warszawa 1996, s. 114/. „Utopii społeczeństwa przeciwstawiała
się i tutaj jawnie neoromantyczna utopia człowieczeństwa – ta jednak w
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
swym rewolucyjno-konserwatywnym komunizmie miała naówczas skłonności
rasistowskie w szerokim sensie tego pojęcia: co też zwykło się wyrażać
między innymi w nowomodnych nawrotach do mitu Człowieka Kosmicznego.
Antropologia wiązała zatem, nie tylko polemicznie, neomarksizm w obrębie
ruchu socjalistycznego – nie tylko zresztą marksistowskiego” /Tamże, s. 115.
+ Rasizm skrajny Ginés de Sepúlveda. Vitoria F. zapytał studentów w roku
1539 ze swej katedry w Salamance, czy chcieliby widzieć Hiszpanów
traktowanych przez Indian w Hiszpanii w ten sam sposób, w jaki Hiszpanie
traktują Indian w Ameryce. „Odkrycia i podboje, dodał, nie dają Hiszpanii
większych praw do terytorium Ameryki, niż te, które mieliby Indianie
odkrywszy i podbiwszy Hiszpanię. To samo dotyczyło angielskiej kolonizacji
Ameryki Północnej. Ojciec Vitoria, dzięki swym książkom i wykładom, nadał
wymiar międzynarodowy problemowi władzy kolonialnej oraz praw
podporządkowanych ludów. Próbował ustalić zasady ograniczające władzę
kolonialną na mocy praw przysługujących narodom. Ponurym memento był
dla niego Ginés de Sepúlveda, który oskarżał Indian o praktykowanie
ludożerstwa i ofiar ludzkich, a ich społeczności uważał za niewiele różniące
się od mrowiska. Indianie, jak twierdził Sepúlveda, znajdowali się w stadium
przedspołecznym i dlatego Hiszpanie, cywilizowani ludzie Europy, mieli pełne
prawo podbijać ich i grabić, by przynieść im zdobycze cywilizacji. Czy jednak
Hiszpanie także nie byli winni zbrodni przeciw naturze? – dowodził
natychmiast Vitoria. – czy wszystkie narody europejskie nie ponosiły winy za
zniszczenia i wojny? Jeśli tak jest, to nikt nie ma moralnego prawa do
podboju Indian. Obok tej gwałtownej dyskusji w Hiszpanii, wielu zakonników
w Ameryce próbowało kierować się ludzkimi uczuciami i współczuciem
wobec ludów tubylczych. Najznakomitszym spośród nich był Vasco de
Quiroga, franciszkański biskup Michoacán, który w latach trzydziestych XVI
wieku przybył do Meksyku z Utopią Tomasza Morusa pod pachą i nie
zwlekając zajął się wcielaniem w życie zawartych w niej zasad. W gminach
Indian Tarasków, od których zaczął, obowiązywała wspólna własność,
sześciogodzinny dzień pracy, zakaz wszelkiego zbytku. Urzędnicy niższego
szczebla byli obieralni, owoce pracy dzielono równo” /C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 122.
+ Rasizm skutkiem przeniesienia idei walki przyrody o przestrzeń życiową na
historiozofię cywilizacji. „Niegdysiejsza historiozoficzna (autonegatywistyczna)
teza Czaadajewa o Rosji, której przestrzeń zastępuje historię, w drugiej
połowie XIX stulecia i w wieku XX owocować miała w kontekście odczytanego
z opóźnieniem Lamarcka” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek
do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 18/. „Tym
razem przestrzeń zyskała miano „środowiska”. Skoro za podstawową
jednostkę – zgodnie z emanatystyczną logiką – uznało się totalność,
uniwersalną całość systemu, istotna stawała się nie genetyka indywiduów i
gatunków, ale właśnie – w myśl popularnej neoromantycznej teorii –
środowisko i jego wpływ na tamte. Zamiast idei postępu pojawiała się więc
lamarckowska idea samorzutnego doskonalenia się organizmów – a
nadrzędnym organizmem była quasi-cywilizacja życia samego, „biosfera”
przeistaczająca świat martwej przyrody – w walce o przestrzeń życiową,
toczonej z naporem środowiska zewnętrznego. Przeniesienie takiej idei na
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
historiozofię cywilizacji musiało prowadzić do rasizmu – choćby tylko
kulturowego: toteż na przykład typowe dla Niemiec i Rosji mity Wschodu i
Zachodu, głoszone w Niemczech przez Bachofena (Der Mythos von Orient Und
Okzident),
pochwycone
przez
dysydentów
z
kręgu
Georgego,
antropomorficznych rasistów Ludwiga Klahesa i Alfreda Schulera, rychło
wyrosnąć miały do rangi ideowej tradycji nazizmu. Samo pojęcie przestrzeni
życiowej (jak przyjęto tłumaczyć niemiecki Lebensraum) wynika z głoszonej
przez Lamarcka zasady samoistnego powiększania objętości organizmu do
granic, które zapewniają mu bezpieczeństwo. Zmiany środowiska wywołują
dostosowawcze zmiany organizmu. Stały użytek czyniony z danego narządu
w procesie zaspokajania potrzeb – czyli funkcjonalnego dostosowania do
środowiska – powoduje jego rozwój; brak użytku – zanik narządu. Zmiany
organizmu zachodzące w procesie dostosowania do zmian środowiska, czyli
cechy nabyte, utrwalają się dziedzicznie” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Warszawa 1996, s. 19.
+ Rasizm socjobiologiczny Gumilowa L. spowodowany lamarkizmem
społecznym. „Pojęcie sukcesji zespołów (systemów; sukcesji ekologicznej),
oznaczającej „kolejne następstwo zespołów roślinnych i zwierzęcych na
danym obszarze w wyniku zmian ich składu gatunkowego”, bliższe jest
strukturalnej logice myślenia nieciągłymi całościami niż wyobrażenie procesu
ewolucji gatunków, szczególnej zaś wagi nabiera, gdy uprzytomnimy sobie
historiozoficzny wymiar konstrukcji „lamarkizmu społecznego” twórców teorii
noosfery. (W piśmiennictwie rosyjskim ostatniego ćwierćwiecza ta „leśna”
historiozofia przybrała radykalny wyraz w socjobiologicznym „rasizmie” Lwa
Gumilowa, syna poetów: Nikołaja Gumilowa i Anny Achmatowej, ostatniego,
jak dotąd, wybitnego adepta omawianej ideologii, którego teraz dopiero
wydawane i lansowane pisma budzą nieraz szczerą konsternację).
Niespodziewane światło rzuca na te poglądy datowana na początek 1910
roku Próba konstrukcji pewnego pojęcia przyrodniczego Chlebnikowa,
kluczowa zresztą dla rozumienia całości jego dzieła” /A. Pomorski, Duchowy
Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Warszawa 1996, s. 46/. „Przez analogię do „symbiozy”, określanej jako
korzystne dla dwóch postaci życia współistnienie w tym samym czasie w
różnych, choć sąsiadujących punktach przestrzeni, Chlebnikow wprowadza
pojęcie „metabiozy”, rozumiejąc przez nią korzystne „poistnienie” jednej
postaci życia po drugiej w tym samym punkcie przestrzeni, ale w dwóch
sąsiadujących odcinkach czasu: […] „Znane jest także w leśnictwie zjawisko
zarastania miejsca wymarłej rasy leśnej przez inną rasę lasu. Dokładnie tak
samo w credo wojującego pangermanizmu wchodzą stosunki metabiozy
między światem germańskim […] Śmierć istot wyższych, nie wyłączając
Homo sapiens, wiąże je metabiotycznie z istotami niższymi” (Pojęcie
metabiozy przyjęte w biologii mikroorganizmów oznacza mechanizm sukcesji
zespołów umożliwiających krążenie materii) […] Chlebnikowska metabioza,
stanowiąc przesłankę czasoprzestrzennej jedności rodzaju ludzkiego, stanowi
zarazem ogniwo pośrednie pomiędzy ideą noosfery […] a Fiodorowskim
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
poczuciem więzi z umarłymi i supramoralną powinnością ich wskrzeszenia”
/Tamże, s. 47.
+ Rasizm społeczny w socjalizmie narodowym Niemiec oraz w komunizmie
narodowym Rosji. Dwie kategorie ludzi: obywatele i poddani. „Jakkolwiek
komunizm w Rosji zupełnie zbankrutował, ma on jeszcze w różnych krajach
wyznawców, którzy pragną go wprowadzić u siebie pod pozorem ocalenia
demokracji, wolności, pokoju i sprawiedliwości społecznej. Możemy z tego
wyciągnąć smutny wniosek, jak głęboko umysły niektórych ludzi są
pogrążone w ciemnościach, lub też jak bardzo cyniczne są ich oświadczenia.
Faszyzm i narodowy socjalizm, różniące się od komunizmu zasadami
ekonomicznymi i dążeniem w sferze spraw ducha, podobne są do niego przez
swoją koncepcję państwa totalnego. I dla faszyzmu i dla komunizmu partia
utożsamia się z państwem, którego celom podporządkowana jest działalność
wszystkich obywateli: ludzie istnieją tylko dla wielkości i sławy państwa.
Jeżeli państwo zawiera w sobie swój cel i swą rację bytu, to nie mogą istnieć
ani przepisy zewnętrzne, ograniczające jego działalność, ani jakiekolwiek
prawo leżące poza nim. Prawa, które państwo określa lub nadaje, służą
jedynie do osiągnięcia jego własnych celów. Ten, kto obserwuje choćby z
daleka narodowy socjalizm, musi zauważyć, że pierwiastek narodowy
występuje o wiele silniej niż pierwiastek socjalistyczny. Jakkolwiek narodowy
socjalizm okazał wiele troski i zainteresowania dla reform społecznych, to
jednak przynajmniej nie nadał im żadnego piętna ortodoksyjnego socjalizmu.
Natomiast nacjonalizm przejawia się jaskrawo w egzaltacji uczuciowej całego
narodu, świadomego swej wielkości i siły, i coraz głębiej zapuszcza korzenie,
gdyż jest wynikiem najbardziej zupełnego i doskonałego dzieła zjednoczenia
politycznego, jakie można sobie wyobrazić. Szkoda tylko, że – na skutek
zupełnie wyjątkowego stanowiska, jakie zmuszony był zająć wewnątrz kraju
– nacjonalizm ten nabrał bardzo wyraźnych cech rasizmu, który doprowadził
nawet do podziału pod względem prawnym obywateli na dwie kategorie:
obywateli i poddanych, co może pociągnąć za sobą bardzo niebezpieczne
konsekwencje” A. de Oliveira Salazar, Dusza Portugalii, „Fronda” 13/14
(1998) 270-282 (Fragment przedmowy do książki Rewolucja pokojowa z 1939
r.), s. 272 .
+ Rasizm spowodowany przyjmowaniem prawdy absolutnej [że wszyscy
ludzie pochodzą od Adama?]. „Jest jedna rzecz, której nauczyciel akademicki
może być całkowicie pewien: niemal każdy student przychodzący na
uniwersytet sądzi, a przynajmniej tak mu się wydaje, że prawda jest
względna. […] Środowiska, z których wywodzą się studenci, są tak
zróżnicowane jak sama Ameryka. […] Tym, co ich łączy, jest relatywizm i
postulat powszechnej równości. Te dwa czynniki są ze sobą intencjonalnie
związane. Względność prawdy nie jest w ich oczach jakąś przesłanką
teoretyczną, lecz wymogiem moralnym, koniecznym warunkiem wolności
społeczeństwa” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. Tomasz Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 27/.
„niedowierzanie połączone z oburzeniem: „Wierzy pan w prawdę absolutną?”
Żadnej innej prawdy nie znają, a stawiają to pytanie takim tonem, jakby
mówili: „Jest pan monarchistą?” lub „Naprawdę wierzy pan w czarownice?”
Stąd oburzenie, ponieważ ktoś, kto wierzy w czarownice, zapewne chętnie
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
spaliłby je na stosie. Tym, czego nauczono ich obawiać się w absolutyzmie,
jest nie pomyłka w ocenie, lecz nietolerancja. Bez relatywizmu nie ma
otwartości na inność, tej wielkiej cnoty, jedynej cnoty, której krzewieniu od
pięćdziesięciu lat oddaje się szkolnictwo podstawowe i średnie. Otwartość
jest wielkim odkryciem naszych czasów – a wraz z nią relatywizm, który
stanowi jedyną możliwą postawę w obliczu rozmaitości roszczeń do prawdy,
sposobów życia i ludzkich charakterów. Prawdziwym zagrożeniem stał się
wyznawca prawdy. Badania historii i kultury uczą, że w przeszłości cały
świat był szalony. Wszyscy wierzyli, że mają rację, co prowadziło do wojen,
prześladowań, niewolnictwa, ksenofobii, rasizmu i szowinizmu. Nie chodzi o
to, by skorygować błędy i naprawdę mieć rację – należy w ogóle wyrzec się
przekonania, że ktokolwiek może mieć rację. /Rzecz jasna, studenci nie
potrafią swej opinii obronić. Została im ona wpojona jako niepodważalny
aksjomat. W najlepszym razie argumentują następująco: Istniało i istnieje
tyle różnych poglądów i kultur – jakie mamy prawo osądzać, które z nich są
lepsze, a które gorsze? […] Przy tym wszystkim wiedza studentów na temat
innych narodów, a nawet swego własnego, nie jest wcale imponująca. Ich
dotychczasowe wykształcenie nie miało na celu uczynić z nich erudytów, lecz
zaopatrzyć ich w moralną cnotę – otwartość. /Każdy system edukacyjny
stawia sobie jakiś cel moralny, pod kątem którego ułożony jest program
nauczania” /Tamże, s. 28/. „W historii republiki amerykańskiej poglądy na
temat, jaka jednostka jest najkorzystniejsza dla naszego ustroju, z pewnością
się zmieniały. Rozpoczęliśmy od modelu człowieka racjonalnego i
przedsiębiorczego, uczciwego, przestrzegającego prawa i oddanego rodzinie”
/Tamże, s. 29/. „W ubiegłym stuleciu nastąpił przełom: edukacja
demokratycznego człowieka została wyparta przez edukację demokratycznej
osobowości. […] Dzisiejsza edukacja ku „otwartości” wszystko do odrzuciła”
/Tamże, s. 30.
+ Rasizm teologii liberalnej hiszpańskiej wieku XIX, szkoła Sanz del Río.
Teologia hiszpańska wieku XIX podzielona była na dwa nurty: liberalny i
konserwatywny. Teologię liberalną tworzyli intelektualiści zwolennicy
rasizmu, szkoły Sanz del Río. Wśród nich znani byli zwłaszcza Manuel de la
Revilla i Gumersindo Azcárate. Nurt myśli liberalnej, który reprezentowała
szkoła Sanz del Río, czerpał z nurtu idealizmu niemieckiego, zwłaszcza z
ośrodka
uniwersyteckiego
w
Heidelbergu.
Reprezentantem
nurtu
tradycyjnego najbardziej znanym, jest Menéndez y Pelayo. Liberałowie
oskarżali Kościół o hamowanie postępu naukowego. Tradycjonaliści zwracali
uwagę na liczne przewroty i wojny niszczące Hiszpanię od wielu
dziesięcioleci, począwszy od rewolucji francuskiej. Typowym przykładem był
dwór Karola IV, zarażony wolterianizmem /D. de Pablo Maroto, La teología en
España desde 1850 a 1936, w: Historia de la Teologia Española, t. II: Desde
fines del siglo XVI hasta la actualidad, M. Andrés Martinez (red.), Fundación
Universitaria Española: Seminario Suarez, Madrid 1987, s. 523-658 (r. XVI),
s. 524/. W każdym razie w wieku XIX nie było w Hiszpanii teologii jako
refleksji naukowej, według wymogów metodologii naukowej. Korzystano ze
starych podręczników w języku łacińskim albo tłumaczono nowe ujęcia,
liberalne, nie pasujące do mentalności Hiszpanów /Tamże, s. 525/. Pojawiło
się trochę słowników i encyklopedii teologicznych. Taki stan trwał w jakiś
sposób i później, aż do Soboru Watykańskiego II. Wśród biskupów
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pogłębiających teologię duchowo i pastoralnie, poważną pozycję zajmuje św.
Antoni Maria Klaret (Claret), obrońca nieomylności papieża na Soborze
Watykańskim I (31 maj 1870) /Tamże, s. 544/. Swoje poglądy czerpał z
Pisma Świętego i Ojców Kościoła. Powołał się na św. Teresę z Ávila mówiąc,
że wszelkie zło na świecie wynika z nieznajomości Pisma Świętego (linia św.
Hieronima) /Tamże, s. 545/. Większość biskupów hiszpańskich, którzy
wnieśli wielki wkład w Sobór, było wyznaczonych do konsekracji biskupiej
przez św. Klareta.
+ Rasizm teorii Eliasa N., zarzut postmodernistyczny. Klucz do rozwiązania
kontrowersji między Norbertem Eliasem a postmodernistami leży, zdaniem Z.
Macha, w dynamicznym procesualnym charakterze teorii Eliasa. Nie tworzył
on statycznej dychotomii dzielącej społeczeństwa na cywilizowane i
niecywilizowane, lecz wskazywał na ogólną prawidłowość, według której
każde społeczeństwo przechodzi przez proces cywilizacyjny. Postmodernista
A. Blok uważał, że teoria Eliasa jest, „etnocentryczna, ewolucjonistyczna (dla
relatywistycznych antropologów jest to epitet o wyraźnie pejoratywnym
znaczeniu) i rasistowska, gdyż zakłada, że inni ludzie, inne kultury mogą być
oceniane jako gorsze” /Z. Mach, Rozwój cywilizacji w koncepccji Norberta
Eliasa, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J. Baradzieja i J.
Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran i Suszczycki,
Kraków 1997, 83-98, s. 95; Zob. A. Blok, Primitief en gecivilisereed,
„Sociologisch Gids” 2-3 (1982) 197-209). Z. Mach sądzi natomiast, że
stanowisko Eliasa „nie jest rasistowskie, gdyż nie dzieli społeczności według
trwałych, nieprzemijających cech, lecz przeciwnie, koncentruje uwagę na
tym, że wszystkie społeczności stopniowo się cywilizują, są więc ze swej
istoty równe”. Teoria ewolucji społecznej Norberta Eliasa głosi, że europejska
cywilizacja zmierza w sposób ciągły do stopniowego poskromienia popędów,
ograniczenia indywidualnej samowoli i coraz większej kontroli emocji i
rosnącego bezpieczeństwa. Tymczasem można wskazać na tendencje
„decywilizacyjne”,
ujawniające
się
w
rozwoju
„społeczeństwa
przyzwalającego” (permissive society) w którym wszystko jest dozwolone i nie
ma granic dla ludzkiej wolności /Tamże, s. 96/. „Powstanie
postmodernistycznej i relatywistycznej wizji społeczeństwa i kultury oraz
powszechna w społeczeństwach Zachodu tolerancja dla odmienności
obyczajowych zdaje się podważać tezy Eliasa” /Tamże, s. 97.
+ Rasizm teozofii monistycznej Lanza von Liebenfelsa, jednego z ideowych
mistrzów Hitlera. „Założone w 1906 roku Niemieckie Stowarzyszenie
Monistów, którego honorowym przewodniczącym był od początku Haeckel, a
prezesem od 1912 Wilhelm Ostwald, fundator energetyzmu, swojemu
programowemu wolnomyślicielstwu nadawało podobny wymiar religii
gatunku ludzkiego – w poprawionej, eugenicznej wersji (Marek Tabor w
swym eseju Ezoteryczne źródła nazizmu, Karków-Warszawa 1993, s. 30,
dopatruje się w programie monistów elementów rasistowskiej teozofii Lanza
von Liebenfelsa, jednego z ideowych mistrzów Hitlera; wydaje się to pewną
przesadą – mówić tu raczej należałoby o ogólnej wspólnocie
neoromantycznych wątków antropokosmizmu, które z czasem dopiero
krystalizowały się w ideologiach politycznych). Po zakazie działania sekty,
trudno bowiem inaczej określić ów „Monistenbund”, jej wyznawcy wtopili się
w zachowaną w oficjalnej nomenklaturze Trzeciej Rzeszy lat 1936-1945
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kategorię gottläubig – „wierzący” – na oznaczenie monistycznych i
neopogańskich wolnomyślicieli, przeciwstawianych katolikom i ewangelikom
jako „trzecie wyznanie”, popularne zresztą w kręgach nazistowskich elit (R.
Grunberger w swej Historii społecznej Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1987, t. 2,
s. 347, za niemieckim rocznikiem statystycznym 1939 podaje ówczesną
liczebność tej populacji na blisko 3,5 mln osób, czyli 5% ludności Niemiec).
Wcześniejsze związki tego wolnomyślicielstwa z ideologią proletariacką nie
powinny być dla nas zaskoczeniem – warto zaś je uwzględniać dla
zrozumienia kontekstu „bogotwórstwa” rosyjskich neomarksistów z otoczenia
Bogdanowa po rewolucji 1905 roku i poczynań Hempla, którego anonimowe
oddziaływanie nie znikło wraz z osobą kompletnie dziś zapoznanego autora –
(por. W. i A. Lindemann, Die Proletarische Freidenker-Bewegung, Münster
1980). Również wyliczając elementy składowe doktryny Władimira
Sołowiowa, o. Zieńkowski (Istorija russkoj filosofii, t. 2, cz. 1, s. 7-71) na
pierwszym miejscu wymienia rosyjski socjalizm lat sześćdziesiątych XIX
wieku. Sam zresztą „sofijny determinizm” Sołowiowa (filozoficznie
nieoryginalny, bo wywiedziony z rozległych lektur hermetycznych,
gnostyckich, neoplatońskich itp., aż po Boehmego, Novalisa, Schellinga i
innych) koresponduje, zdaniem badacza, i z krystalizującym się w epoce
Sołowiowa
marksistowskim
determinizmem
historycznym,
i
z
deterministycznym progresywizmem Oświecenia (ściślej należałoby mówić o
wpływie
oświeceniowej
mistyki
przyrody,
ulegającej
właśnie
historiozoficznemu determinizmowi ideologii XVIII wieku – łącznie z wpływem
koncepcji palingenezy: od Lessinga i Herdera po romantyzm europejski” /A.
Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s.
92.
+ Rasizm uzasadniony teologicznie przez luteranizm polityczny. Luteranizm
polityczny uznał wartość epifanijno-boską historii, a w ślad za tym
teologicznie uznał wartość państwa. Państwo zostało utożsamione z ludem.
Lud jest biospołeczną i historyczną macierzą dla jednostek. Posiada wartość
w wyniku stworzenia człowieka na obraz Boży. Bóg stworzył człowieka
według rasy i narodu A. Gonzáles Montes, Religion y nacionalismo, la
doctrina luterana de los dos reinos como teología civil, Universidad Pontificia
de Salamanca, Bibliotheca Salmantinensis, Estudios 51, Salamanca 1982, s.
68. Teoria dwóch królestw, mówiąca o panowaniu Boga nad całą ziemią,
sankcjonuje poddanie się instytucji, która wciela, jako epifania panowania
Bożego, wolę Bożą. Państwo jest miejscem obiektywnym zawsze nowego
spotkania królestwa Bożego z teologią luterańską. Poprzez państwo Bóg
realizuje konkretnie swoje królestwo w czasie. To królestwo, w odróżnieniu
od panowania duchowego, znajduje się pod władaniem Prawa. W państwie
realizuje się moc Boża. Dlatego państwu należy się całkowite posłuszeństwo.
Teologia Prawa w realności Volkstum zależy od teologii historii, która
legitymuje narodowy socjalizm jako opatrznościowy. Wypełnienie Prawa,
obowiązujące w królestwie ziemskim, zobowiązuje do posłuszeństwa (Gebot
der Stunde). Wola Boża realizuje się w państwie narodowym. Luter walczył z
Imperium z powodu wierności wobec Volkstum (Werner Elert). W teologii
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
politycznej pojawiła się też „teologia wodza”, jako rozwinięcie myśli Lutra o
herosach (Wunderleute) Tamże, s. 69.
+ Rasizm wobec Żydów jako cywilizacji jest nieuzasadniony, wręcz
niemożliwy. „Cywilizacja jest to metoda ustroju życia zbiorowego. Jakaś
cywilizacja panuje tedy wszędzie, choćby wielce defektowna i zgoła niezdatna
do wyższego rozwoju. Nie ma zrzeszenia bez cywilizacji, lecz może ta
cywilizacja być pozbawiona znaczenia historycznego i obejmować zrzeszenie
nieliczne. Ilość cywilizacji jest nieograniczona. Wiele z nich ginie, nie
zdoławszy się niż rozrosnąć, ni wykształcić. […] Takich, które rozwinęły się
do wyższych szczebli organizacji dwukierunkowej, które zajmowały znaczne
przestrzenie i zważyły na biegu dziejów wykazuje historia osiemnaście. […]
Piętnaście z nich sięga okresu starożytnego dziejów: chińska, egipska,
bramińska, żydowska, irańska, babilońska, syryjska, tybetańska, turańska,
fenicka (punicka), numidyjska, spartańska, attycka, hellenistyczna,
rzymska. Wieki średnie przydały trzy cywilizacje, a te są: bizantyjska,
łacińska, arabska. […] Historia powszechna składa się z dziejów cywilizacji
historycznych i ich wzajemnych stosunków. Cywilizacje należą tylko do
historii, do przyrody zaś wcale nie. Gdyby były (jakimkolwiek sposobem )
sprawą przyrody, musiałyby być zawisłe od rasy/ Tak nie jest bynajmniej. W
jednej rasie może być cywilizacji kilka, a do jednej cywilizacji może należeć
kilka ras. Łacińska obejmuje rasy nordyczną, śródziemnomorska, alpejską,
dynarska, nadwiślańską. Semici należeli do cywilizacji arabskiej, turańskiej i
żydowskiej. Do jakiego stopnia cywilizacja nie jest zależną od rasy, pouczają
dzieje Izraela. Nie sposób oznaczyć choćby w przybliżeniu, ile w ciągu
czterech tysiącleci powstało odmian somatycznych wśród wyznawców religii
żydowskiej. Żydostwo wytwarza wciąż nowe rasy, lecz samo jest od rasy
niezależne i w tym ogromna jego potęga. Odmiany somatyczne czyli rasy
mogą się u Żydów ciągle odmieniać, zatracać się czy też przechodzić w nowe
– bez najmniejszego uszczerbku dla żydostwa – bo też żadna cywilizacja nie
stanowi ani wytworu rasy, ni jej przynależności nieuchronnej. Obecnie
uznaje się też powszechnie, że nie rasy tworzą historie, lecz historia
wytwarza je” /F. Koneczny, Prawa dziejowe, Antyk, Komorów 1997, s. 35.
+ Rasizm wykluczony „Opis biblijny nie określa bezpośrednio rodzaju
przewinienia pierwszych ludzi, lecz w obrazie metaforycznym odsłania samą
strukturę zła moralnego i fakt zaistnienia na samym progu ludzkości
grzechu śmiertelnego. Całą naukę Rdz 3 można przedstawić w następujących
tezach fundamentalnych: 1) Opis Rdz 3, 1-24 zawiera objawienie, że „Adam”
i „Ewa” byli już pierwszymi ludźmi w pełnym znaczeniu, świadomymi,
wolnymi, odpowiedzialnymi, dokonującymi czynów ludzkich; nie były to
jakieś istoty „przed-ludzkie”; oznacza to również, że wszyscy ludzie są sobie
równi w człowieczeństwie w każdej epoce i na każdym szczeblu rozwoju” /Cz.
S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin
2000, s. 330/. 2) Stwórca jest praźródłem tożsamości osoby ludzkiej, a w
konsekwencji i istnienia człowieka, życia, dobra, doskonałości i szczęścia. 3)
Właściwą więź z praźródłem stanowi pozytywna komunia z Bogiem:
świadoma, wolna, agapetologiczna i realizowana w czynach. 4) Podstawowym
„bierzmem” wspólnoty z Bogiem jest stematyzowana wola Boża, jawiąca się w
postaci Dekalogu, kultu, religijności, przymierza; ona też uosabia się w
drzewie życia, w Mesjaszu, w Eklezji. 5) Człowiek jako cząstka natury musi
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
być poddany wewnętrznej próbie i weryfikacji, żeby się stać osobą; inaczej
byłby niejako tylko bryłą ziemi lub zwierzęciem; musi być poddany
wymiarowi osobowemu, moralnemu, wolnej afirmacji Boga, prawdy, dobra,
życia – przeciw szatanowi; jest to uzupełnienie czy spełnienie stworzenia
materialnego i biologicznego, niejako „człowieczeństwo do drugiej potęgi”;
„próba człowieczeństwa” będzie odtąd nieustanna (anthropogenesis continua),
gdyż należy do istoty stawania się człowieka „osobą” (prosopoiesis)” /Tamże,
s. 331.
+ Rasizm wykluczony w chrześcijaństwie. Monoteizm radykalny przyjmujący
istnienie tylko jednej Osoby Boskiej prowadzi do dyskryminacji wśród ludzi.
W politeizmie wynika to z nierówności między bogami, w monoteizmie
radykalnym z przepastnej różnicy między Bogiem a światem. W tej sytuacji
chrześcijaństwo jest oryginalne. Tylko wiara chrześcijańska mówi o
absolutnej równości trzech Osób Boskich. Odzwierciedleniem tej prawdy w
społeczności ludzkiej jest fundamentalna równość wszystkich ludzi, różnej
rasy, płci, wieku. Nie ma człowieka mniej lub bardziej. Pogląd, że dziecko w
łonie matki stopniowo staje się człowiekiem czyni podział uzależniony od
czasu, który minął od poczęcia. Pogląd taki niczym się nie różni od rasizmu,
a właściwie jest istotnie gorszy, gdyż rasizm jako taki nie oznacza
automatycznej zgody na zabijanie ludzi innej rasy. Zabijanie innych ludzi dla
poprawienia sobie warunków materialnych lub dla ochrony swego zdrowia
jest traktowane jago zbrodnia. Monoteizm chrześcijański jest jedynym
źródłem praw człowieka. Jedność Trójcy jest przedmiotem wiary, opartej na
Piśmie Świętym, a nie wytworem rozumu ludzkiego, jak to próbował
uzasadnić Ryszard od Św. Wiktora w swojej De Trinitate. Bóg Jedyny biblijny
jest Ipsum Esse jako pełnia dawania i pełnia przyjmowania, co implikuje
istnienie Kogoś innego, a nie tylko jednej Osoby. Chrześcijanie przyjmują
Wspólnotę Miłości. Monoteizm trynitarny przyjmuje jedność Boga w pełni
działania, absolutnego, boskiego, immanentnego /J. M. Rovira Belloso,
Monoteizm, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario Teológico. El Dios
cristiano, Salamanca 1992, 935-943, s. 942/. Koran przeciwstawia się
tryteizmowi, podobnie jak chrześcijaństwo. Interpretacja chrześcijańska nie
jest sprzeczna z Koranem /Tamże, s. 942.
+ Rasizm wynika z poczucia wybraństwa. Nowy lud Boży protestancki w
Ameryce Północnej ma poczucie wybraństwa. Podobne poczucie mieli
mieszkańcy Anglii, uznający siebie za ludzi wybranych do zrealizowania
jakiegoś wielkiego zadania. Pierwsi koloniści uważali, że są powołani do
zbawienia świata. Stąd wynika tendencja do wprowadzania wszędzie na
całym świecie doświadczenia i stylu życia amerykańskiego, jako gwarancji
zbawienia /F. Galindo CM, El „fenómeno de las sectas” fundamentalistas. La
conquista evangélica de América Latina, wyd. 2, Editorial Verbo Divino,
Estella 1994, s. 142/. Poczucie wybraństwa na początku przynaglało do
obowiązku przykładnego życia i gwarantowania wolności wszystkim. Później
stało się źródłem pogardy i ciemiężenia Murzynów oraz Indian przez
Anglosaksonów, białych. Stąd rodzi się rasizm, dyskryminacja i przesądy,
wspólne dla wszystkich warstw społecznych. Dziś rasizm ma nowe oblicze,
zamiast dążenia do wzajemnego szacunku, przeradza się w tendencję do
ujednolicenia rasy, języka, religii, według wzoru amerykańskiego. Polityka
zagraniczna USA jest arogancka, czyniona z poczuciem wyższości, która
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wynika z poczucia wybraństwa i prowadzi do stosowania przemocy wobec
inaczej myślących. Nowy lud, amerykański, utożsamia zbawienie ze
zdobywaniem Ziemi Obiecanej, ze zdobywaniem bogactwa. Błogosławieństwo
Boże manifestuje się dobrobytem ziemskim. Racjonalizm wieku XIX
utwierdził to przekonanie, konkretyzując je, przyjmując jako kategorię
wiodącą posiadanie pieniędzy. Zdobywanie pieniędzy reprezentuje troskę o
zbawienie. Bogaci uważają się za umiłowanych przez Boga a biednymi
pogardzają jako tymi, którzy nie mają Bożego błogosławieństwa. Okazuje się,
że „wolne” interpretowanie Biblii ogranicza się do Pięcioksięgu. Traktowanie
Biblii jest indywidualistyczne. Każdy jest kapłanem dla siebie. Indywidualizm
rozciąga się na wszystkie sektory życia społecznego. Zamiast dążenia do
dobra wspólnego jest troska tylko o osobistą szczęśliwość /Tamże, s. 143/.
W polityce zagranicznej oznacza to, że jedynym kryterium jest dobro USA, a
prawem jest siła militarna. Nędza innych jest przedmiotem zainteresowania
tylko wtedy, gdy zagraża dobrobytowi lub bezpieczeństwu USA /Tamże, s.
144.
+ Rasizm wynika z teorii ewolucji. „dogmat ewolucjonistyczny stanowi
podstawę nie tylko wszechwyjaśniającej teorii rozwoju życia. Jeśli
przyjmiemy, że niższe formy biologiczne dały początek wyższym, łatwo cofnąć
się do samego początku życia i wysunąć przypuszczenie, że materia żywa jest
tylko wyższym szczeblem rozwoju tego, co nazywamy materią martwą. Dzieje
życia wpiszą się wtedy w historię ewolucji materii jako takiej, czyli
wszechświata […] Teoria, która wyjaśnia całą historię wszechświata, musi
wyjaśniać jego teraźniejszość. Nic więc dziwnego, że jej zwolennicy zechcieli w
pewnej chwili wyjaśnić oprócz pochodzenia także obecny status ludzkości”
/R. Piotrowski, Wstęp do wydania polskiego, w: P. E. Johnson, Sąd nad
Darwinem, Warszawa 1997, 7-14, s. 12/. „Oto czemu Dennet stwierdził
jeszcze, iż ewolucjonizm jest uniwersalnym rozpuszczalnikiem, który szybko
przetrawił ściany swojego pojemnika. Twierdzenia Darwina musiały
rozprzestrzenić się poza biologię. Tyle, że na jej terenie były lepiej lub gorzej
sformułowanymi i uzasadnionymi hipotezami naukowymi. Poza biologią dają
wyjaśnienia, które dotąd były zastrzeżone dla systemów religijnych.
Wyjaśniają pochodzenie życia, człowieczeństwa, rozumu i moralności. Co
więcej, jest to wyjaśnienie pociągające swoją prostotą. Każdemu wydaje się,
że rozumie np. darwinizm czy inną wersję transformizmu. Szkoda tylko, że
tak niewielu rozumie jego konsekwencje. Alain Besançon w Pomieszaniu
języków (Wszechnica Społeczno-Polityczna, 1989) pisze o ideologiach jako
tworach gnostyków szukających oparcia w naukach przyrodniczych.
Stwierdza, że ludzie prawdziwie wierzący przyjmują świat jako dany, a sama
ich wiara jest wynikiem świadomej decyzji. W gnozie rzecz ma się przeciwnie:
przyjmuje się system wierzeń (często z racji jego złudnej prostoty), czego
skutkiem jest uzurpowanie sobie władzy nad faktami – system odsłania nam
rzeczywisty, ezoteryczny sens świata. Besançon pisał o leninizmie, ale jego
stwierdzenia przenoszą się bez zmian na ewolucjonizm. Wszystkie patologie
myślenia ewolucjonistycznego – odrzucenie niewygodnych świadectw,
korekta rzeczywistości (opisywane przez Johnsona naginanie lub
przemilczenie świadectw kopalnych), mają swoje źródło w ewolucji. Właśnie
w gnostyckiej naturze systemu darwinowskiego” /Tamże, s. 13.
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Rasizm wytworem monizmu
przyrodoznawstwa oświeceniowego
zaprzeczającego dualizmowi materii i ducha. „Analiza podobieństwa i
związków niemieckiego neoromantyzmu z rosyjskim modernizmem (w
szerokim sensie, w jakim używamy tego pojęcia) zaprowadziłyby nas zbyt
daleko, są to jednak związki (np. kręgu Wiaczesława Iwanowa i George-Kreis)
i podobieństwa uderzające. W filozofii wspólne dziedzictwo oświeceniowej i
romantycznej mistyki i filozofii przyrody; w przyrodoznawstwie protektorat
Haecklowskiego, niezwykle na przełomie wieków popularnego monizmu,
zaprzeczającego dualizmowi materii i ducha, a zarazem czynnie sprzyjającego
rozwojowi eugeniki i teorii antropologii rasowej, miło więc widzianego przez
nazistów; w utopijnych mitach na przykład tak czytelny w wywodach
Gorskiego związek idei Kosmosu i Erosa, proklamowany w Niemczech przez
Hansa Blühera, Alfreda Schulera czy innych im podobnych, a w Rosji żywy
choćby od czasów Sołowjowa: bardzo też niepokojące parantele. Dostrzegając
je można zrozumieć samobójcze zapamiętanie, z jakim przyjaciel
Mandelsztama Benedikt Liwszyc w młodości (m. in. wraz z Chlebnikowem i z
Majakowskim) – członek głównej grupy rosyjskich futurystów, powtarzał pod
ich i swoim adresem zarzut uprawiania „rasowej teorii sztuki”. […] Jednym z
twórców związanych z tą grupą kubofuturystów był Michaił Matiuszyn
(1861-1934), najstarszy bodaj wiekiem przedstawiciel międzynarodowej
awangardy. Muzyk, malarz, mąż wybitnej poetki i malarki Jeleny Guro,
należał do najbliższych przyjaciół, współpracowników i ideowych
powierników między innymi Chlebnikowa i Kazimierza Malewicza. […]
podstawową ideą Matiuszyna było „wewnętrzne zjednoczenie człowieka z
uniwersum” w systemie postrzegania świata jako organicznej całości. W
świecie organicznym nie mogą istnieć samodzielnie drzewo, kamień,
człowiek. Mogą się pojawiać i istnieć tylko w systemie całości, w
powszechnym wzajemnym powiązaniu i ruchu, aż po związek powszechny
organicznej objętości Ziemi z nieskończoną przestrzenią” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego kosmizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrzeja
Płatonowa), Warszawa 1996, s. 171/. „cała widzialna forma prostych ciał i
form to tylko ślad wyższego organizmu. Dla Matiuszyna nie ma ścisłych
granic między życiem organicznym a życiem na przykład kamieni,
minerałów, to znaczy przyrody „nieożywionej”. W nich także jest ruch,
wzrost, rozwój tkanki i niewidzialna więź ze środowiskiem. „Kamienie – to
moi ojcowie” – pisał. […] Matiuszyn wierzy w bezgraniczne możliwości
człowieka. […] Dla swej idei nowego wymiaru przestrzeni znajduje
potwierdzenie w świecie organicznym […] można uchwycić skrytą więź
wszystkiego, co żywe, dostrzec, że wszystko jest względne, że znika ciążenie i
pojawia się odczucie nowego wymiaru przestrzeni, w którym nie ma góry,
dołu ani boków, to znaczy kierunek jest obojętny. Pojęcie owego czwartego
wymiaru pochodzi od amerykańskiego matematyka i teozofa Charlesa
Howarda Hintona, spopularyzowanego w Rosji przed Wielką Wojną przez
teozofa-mistyka Piotra Uspienskiego, za którego książką Tertium Organum
(powoływał się na nią również Florenski P., a na Zachodzie – Maeterlinck)
przyjęli je w 1911 Matiuszyn i Guro” /Tamże, s. 172.
+ Rasizm zamienia Boga na naród. Nacjonalizm odrzuca miłość narodu, nie
tylko innych narodów, ale i swojego narodu. „W ogólności grożą tu dwa
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przeciwstawne niebezpieczeństwa: negacja narodu albo jego ubóstwienie.
Negacja, idąca zwykle w parze z negacją osoby, rodziny, Kościoła, otwiera
wolną drogę do eksperymentów frankensteinowskich i do zapanowania nad
społeczeństwem ze strony oligarchii „bogów bogactwa” i „bogów polityków”.
Ubóstwienie narodu jest jeszcze gorsze. Nacjonalizm polega na nie uznaniu
narodu, miłości ojczyzny i gotowości oddania za nią życia, lecz na skrajnym
egoizmie narodowym, chorobliwej megalomanii, stawianiu go ponad etykę i
religię, jak czynią to terroryści nacjonalistyczni. Najcięższy przypadek
nacjonalizmu zachodzi wówczas, gdy naród zajmie miejsce Boga, jak w
rasizmie, w nazizmie. Nacjonalizmy faktycznie były najczęściej tworem tzw.
Elit, choć nienawiść na tle narodowościowym może ogarniać szerokie masy.
W historii wystąpiły silne nacjonalizmy: żydowski (przede wszystkim
ateistyczny), chiński, rosyjski, angielski, francuski, amerykański (trochę
bardziej państwowy), niemiecki, grecki, hiszpański, ormiański...Pewne
postacie nacjonalizmu wystąpiły w krajach ogromnie uciskanych, a
wyznających katolicyzm: Polska, Irlandia, Litwa...Ale żywy katolicyzm zawsze
skutecznie chroni przed nacjonalizmem w ścisłym znaczeniu” Cz. S. Bartnik,
Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna,
Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 232-233.
+ Rasizm zastąpił wiarę w kulturze zachodniej. Nieskończoność Boga Ojca
jako źródła Syna i Ducha (którzy mają substancje współistotną Bogu Ojcu)
jest nieskończenie większa od nieskończoności Boga jako stworzyciela
świata. W matematyce wiadomo, że liczb wymiernych jest istotnie więcej niż
liczb naturalnych, których jest nieskończenie wiele. Teologia powinna szukać
nowego języka. Nie wystarczy mówić o nieskończoności, gdyż nie jest to
kategoria jednoznacznie określona, wewnątrz tej kategorii jest wiele znaczeń.
Nowy Testament objawia, kim jest Bóg o wiele bardziej niż Stary Testament,
objawia potęgę Boga nieskończenie mocniej. Teologia zachodnia
absolutyzowała Boga jako przyczynę, działanie i fundament moralności.
Zapomniano o dobroci i pięknie Boga, o tym, że świętość jest darem,
dawanym z obfitością. Prawda metafizyczna zdominowała historię
chrześcijaństwa aż do czasów końca renesansu. Później przeważało
akcentowanie Dobroci, zwłaszcza w kulturze zdominowanej przez
protestantyzm. Piękno było przez protestantów traktowane jako relikt
pogański, odwodzący od Boga. Teologia chwały zastępowana była przez nich
teologia krzyża. W wieku XX blask teologii chwały odkrył na nowo Hans Urs
von Balthasar /O. Gonzáles de Cardedal, La entraña del cristianismo, wyd. 2,
(wyd. 1, 1997), Salamanca 1998, s. 185/. Wiek XXI potrzebuje tworzyć
syntezę teologii krzyża i teologii chwały w nowy sposób. Olegario Fernandéz
de Cardedal wskazał na trzy triady: byt, chwała i świętość; światło, blask i
miłość; prawda, piękno i dobroć. W myśli zachodniej absolutyzacja Boga
doprowadziła do zastąpienia idei Boga ideą narodu, rasy, ideologii, seksu,
postępu itp. Przyczyną deformacji myśli zachodniej był brak adoracji.
Adoracja jest aktem konstytutywnym religii i gdy jej brak pojawia się
racjonalistyczne oświecenie i kultura, ale nie prawdziwa religia Tamże, 186.
+ Rasizm zło podstawowe człowieka szlachetnego wywodzi się z pomieszania
ras („krwi”), co ma naruszać instynkt życia. „Zanieczyszczenie biosu. Raz po
raz w historii pojawia się idea „czystego życia biologicznego”, które jednak
jest rozumiane materialistycznie i jego „zmazą” pierworodną ma być świat
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyższy. Według wielu źródłem zła życia ludzkiego ma być wszelkie
wdzieranie się ducha, idei, ethosu do biosu, co ma powodować rozdarcie w
człowieku i potrzebę walki o zachowanie jego harmonii z przyrodą (F.
Nietzsche, R. Wagner, A. Baeumler). W rasizmie podstawowe zło
„szlachetnego” człowieka wywodzi się z pomieszania ras („krwi”), co ma
naruszać instynkt życia, wprowadzać chaos w dziedziczenie oraz budzić
poczucie winy i zarazem potrzebę „odkupienia” (A. Rosenberg, A. Hitler). / W
kulturze. W życiu kultury za grzech pierworodny uważa się niekiedy pewien
kompleks między twórczością a destrukcją, między kanonem a chaosem,
między konstruktywizmem a dekonstruktywizmem, między wartościami a
anty wartościami, co domaga się zawsze przezwyciężania w każdym wysiłku
kulturotwórczym (A. Dante, Z. Krasiński, K. L. Koniński, J. S. Pasierb, S.
Sawicki, A. Rodziński, A. Stępień, A. Dunajski, J. Szymik, E. Wójcik). /
Skaza nicości. Według egzystencjalizmu byt przeniknięty jest strukturą i
prawem kroczenia ku nicości, śmierci, cierpieniu, alienacji, rozdarciu. I to w
człowieku (das Dasein) wywołuje poczucie i przeżycie winy (das
Schuldigsein), a w konsekwencji świadomość zadania wyzwalania się (S.
Kierkegaard, K. Jaspers, A. Camus, J. P. Sartre, N. Bierdiajew, P. Tillich, M.
Heidegger)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 348/. Moralność jako „drugie stworzenie”
człowieka. „Obciążenie w psyche. W psychologii grzech pierworodny bywa
wykorzystywany jako obraz do wyjaśniania stanów psychicznych: jako libido
(concupiscentia) dziecka walczącego z ojcem (kompleks Edypa – wymysł
Freuda), tworzenie się superego, a także jako neurozy, wynikające z
dysharmonii między popędem a duchem, „odkupywane” przez wartość
cierpienia (C. G. Jung) czy też rzutujące na zbiorowość (S. Freud), jako
kształtowanie się w człowieku dobra i zła, płci i cech opozycyjnych (E.
Neumann), jako wysiłek o uwolnienie się spod absolutnego autorytetu,
dążenie do autonomii, postępu i zarazem własnej wielkości idealnej (E.
Fromm, W. Daim) i wreszcie jako znak ciężaru doświadczenia wyższych
wartości w życiu osobistym i zbiorowym (oprac: J. Pastuszka, M. Dybowski,
J. Brzeziński, S. Kunowski, W. Prężyna, J. Bazylak)” /Tamże, s. 349.
+ Rasizm zwalczany przez filozofów katolickich. Nauka kościelna powinna
być zawsze na poziomie innych nauk. Pycha stara się odłączyć wiarę od
nauki, dążąc do traktowania ich jako dziedziny wrogie, absolutnie nie dające
się pogodzić. Balmes przypomniał, że nigdy nie było tak wielkich świętych,
jak w pierwszych wiekach Kościoła, i nigdy nie było ludzi tak mądrych jak
oni. Rozluźnienie dyscypliny i upadek moralny w następnych wiekach
spowodowały konieczność poszukiwania sposobów odnowy, które nie zawsze
były właściwe, jak o tym świadczą czasu renesansu i reformacji /J. Saiz
Barbera, Pensamiento histórico cristiano, Ediciones y publicaciones
españolas S.A., Madrid 1967, s. 229/. Ateizm publiczny wynika z apostazji
kolektywnej /Tamże, s. 234/. Chrześcijaństwo wyzwoliło kobietę spod tyranii
mężczyzny. Zanik chrześcijaństwa oznacza powrót tyranii: w rodzinie i w
polityce społecznej. Jezus głosił braterstwo i równość wszystkich ludzi wobec
Boga, bez względu na rasę i płeć (J. Balmes, El protestantismo, Vol. VI, T. II,
s. 126-127.) Tu jest źródło godności kobiety w kulturze europejskiej.
Moralność ewangeliczna daje człowiekowi wolność. Menéndez y Pelayo
porównał Balmesa do Rajmunda Lullusa (Lulio, Lllul), który był geniuszem
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
inteligencji, a jego myśl jest najbardziej głęboka i najbardziej syntetyczna w
dziejach ludzkości (M. Menéndez y Pelayo, Ciencia Española, T. I, 1933, s.
206). Dzieło Balmesa El protestantismo comparado con El Catolicismo Pelayo
uważał za najbardziej wybitne w myśli światowej w wieku XIX. Balmes był o
wiele lepszym filozofem historii niż Hegel /Tamże, s. 247.
+ Rasizm zwalczany w Ameryce hiszpańskiej Alfonso Esponera Cerdán, O.P.
z Wydziału Teologicznego w Walencji (Facultad de Teología, Valencia) napisał
artykuł na temat teorii anty-niewolniczej, którą sformułował Bartolomé Frías
de Albornoz. Czarnoskóry w hiszpańskich posiadłościach w Ameryce szybko
przestał być traktowany jako człowiek niższej rasy. Rasizm pozostał o wiele
dłużej w amerykańskich koloniach Anglii, Francji i Holandii. Również dzisiaj,
gdy jest mowa o rasizmie wobec czarnoskórych w Ameryce wiadomo, że nie
chodzi o Amerykę Hiszpańską czy Brazylię, lecz o Stany Zjednoczone /A.
Esponera Cerdán, O.P., Teoría anti-esclavista de Bartolomé Frías de Albornoz,
w: Actas del VII simposio de teología histórica (28-30 abril 1992), Valencia
1993, s. 93-114, s. 93; Por. H. Kamen, El negro en Hispanoamérica (15001700), „Annuario de Estudios Americanos” XXVIII (1971) 121; Por. H. S.
Klein, La esclavidud africana en América Latina y el Caribe, Madrid 1986
(bibliografia na stronach 177-191); J. Laviña, Bibliografia, w: N. Duque de
Estrada, Doctrina para negros, Barcelona 1989, 127-128/. Z perspektywy
Kościoła zauważamy, jak to podkreśliła III Konferencja Generalna
Episkopatu Latynoamerykańskiego (Puebla 1979), problem niewolników
afrykańskich nie zasługiwał, niestety, na to, aby zwrócić na niego należytą
uwagę w dziele ewangelizacji (punkt 7). Zauważono ten problem podczas
przygotowań
do
IV
Konferencji
Generalnej
Episkopatu
Latynoamerykańskiego (Santo Domingo 1990), podczas obrad oraz w latach
następnych /I. Gutiérrez Azopardo, La Iglesia de los negros, w: Historia de la
Iglesia en Hispanoamérica y Filipinas, t. 1, Madrid 1992; bibliografia na
stronach 321-327/. Pierwszym wielkim obrońcą czarnoskórych był
Bartolomé de Las Casas, który poświęcił im część swego dzieła Historia de
las Indias /B. de Las Casas, Brevissima relación de la destrucción de Africa,
wyd. I. Pérez Fernández, Salamanca 1989, s. 298 i n.; Por. I. Pérez
Fernández, Bartolomé de Las Casas ¿contra los negros? Revisión de una
leyenda, Madrid 1992/. Drugim wielkim ich obrońcą był Bartolomé Frías de
Albornoz, profesor Uniwersytetu w México (Arte de los Contratos) /Tamże, s.
94.
39