GODNOŚĆ GENERAŁA synowie ryszarda kukliŃskiego Według
Transkrypt
GODNOŚĆ GENERAŁA synowie ryszarda kukliŃskiego Według
G³os Weterana i Rezerwisty Marzy mi się, aby działacze społeczni, zwłaszcza przed osiągnięciem 100 LAT ŻYCIA, nie chorowali. No może z wyjątkiem lekkich niedyspozycji zdrowotnych. Mnie pozostało jeszcze 18 lat do 100. Pamiętajmy, że o nasze zdrowie troszczy się sympatyczny lekarz med. Piotr Białokozowicz, który gości na łamach każdego numeru „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Ach te sejmiki, sejmiki cóż bez nich byłby wart „Głos...”. www.gwir.pl Sejmiki są ukoronowaniem mojej corocznej działalności społeczno-publicystycznej. Odgrywam w nim ambitną rolę inspiratora akcji składania datków przez korespondentów na fundusz „Głosu Weterana i Rezerwisty”. Liczy się każda złotówka. Niestety, uzyskiwane sumy ciągle odbiegają od rzeczywistości finansowych ogółu korespondentów. Przyczyna jest znana – niektórym kolegom brakuje wrażliwości społecznej. Pokutujące skąpstwo oblekane jest w słowa: „Dobrze, że inni wpłacili na fundusz „GWiR”. To wystarczy. Ja nie muszę dokładać. Wystarczy, że piszę artykuły, za które nie otrzymuję honorarium”. Argumentacja ta nie znajduje usprawiedliwienia dla biernych postaw. Innymi słowy, bierność kalectwem intelektualnym. Na zakończenie informacja: – wpłaciłem 50 zł na rzecz statutowej działalności ZBŻZiORWP (za 2008 rok); – wpłaciłem 50 zł na fundusz „GWiR”; – jestem darczyńcą na rzecz akcji „Pomóż Dzieciom przetrwać zimę 2008”. Zygmunt ZIĘBOWICZ GODNOŚĆ GENERAŁA Dziwię się tym, którzy spotwarzając ówczesny ustrój realnego socjalizmu, przecież zdobyli tytuły profesorskie, a teraz mając większe przebicie w mediach, znieważają schorowanego człowieka, odznaczonego Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, znanego w Polsce, Europie i Świecie. Aleksander Małachowski znany solidarnościowiec, który w swoich zapiskach politycznych pt. „Zdążył przed Kulikowem” przedstawił obraz Polski, gdyby Jaruzelski nie zdążył. „Polska pokryłaby się milionem grobów ofiar nowego najazdu sowieckiego...” . „Tam należałoby palić świece, nie na Ikara, której to ulicy mieszkaniec też zapewne padłby od kuli osądzony przez wojenny trybunał Armii Czerwonej”. Tak rozumie decyzję o stanie wojennym A. Małachowski, więzień w Białołęce i w obozie dla internowanych w Jaworzu. Myślę, że warto przytoczyć w tym miejscu znamienite słowa księdza Eugeniusza Makulskiego. Ksiądz Makulski podczas zwiedzania przez Prezydenta RP gen. Wojciecha Jaruzelskiego Sanktuarium Maryjnego w 1990 roku w Licheniu wypowiedział te słowa: „W dziejach świata nikomu nie udało się odnieść pełnego zwycięstwa, armię całą zachować, życie swoich żołnierzy ocalić”. Śmiem twierdzić, że takie zwycięstwo odniósł w naszej historii tylko jeden generał, tylko jeden wódz, przed którym dziś chylimy czoła. Do takiego zwycięstwa i do pełnej wolności doprowadziłeś nasz naród Ty, Panie Prezydencie”. (Głos Weterana i Rezerwisty” nr 12/02). Jaka różnica w ocenie decyzji o stanie wojennym profesora Bartoszewskiego oficera AK i A. Małachowksiego oraz duchownego Makulskiego. Tu nie ma „zbrodni na narodzie polskim” Bartoszewskiego, bo takiej nie było, tylko wyważona ocena tego światłego i mądrego kapłana o generale Wojciechu Jaruzelskim. Wydaje się, że na koniec warto przytoczyć sentencję zawartą na Krzyżu Virtuti Civili „Dignitas Skutum Liberorum Homimum” („Godność Tarczą Ludzi Wolnych”). Jan K. SZYSZKOWskI SYNOWIE RYSZARDA KUKLIŃSKIEGO We wspomnieniach o Ryszardzie Kuklińskim wysunąłem hipotezę, że jego synowie żyją. Uznałem, za zasadne, że nie są to już panowie Kuklińscy – mają inną tożsamość. Różne wersje ich zaginięcia czy też śmierci utwierdzały mnie w mych przypuszczeniach. W ostatnim czasie w tygodniku „Angora” (nr 37/952) z 14 września 2008 roku ukazał się artykuł autorstwa Leszka Szymowskiego (s. 22 i 23) pt. „Operacja >>Younger son<<, w którym autor tak wyjaśnia sytuację Bogdana, młodszego syna Ryszarda Kuklińskiego”: „Zimą 1993 roku kontrwywiad CIA we współpracy z FBI rozpoczął tajną operację, której celem było zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. W jej wyniku młodszy syn oficera został objęty programem ochrony świadków i żyje dziś w USA pod zmienionym nazwiskiem. [...] W połowie grudnia 1993 16 ~ ~ roku do pułkownika zadzwonił oficer FBI i umówił się z nim na spacer. Właśnie wtedy Kukliński dowiedział się, jego młodszy syn ma jako pierwszy z rodziny zostać objęty programem ochrony świadków. Zgodnie z procedurami otrzymałby nową tożsamość i rozpocząłby nowe życie w innym miejscu. Aby tak się stało, musiałby zerwać wszelkie kontakty, w tym także z najbliższa rodziną. [...] TAJEMNICZY SZTORM Był początek stycznia 1994 roku, kiedy amerykańska prasa podała, że Bogdan Kukliński – młodszy syn pułkownika odznaczonego niegdyś medalem CIA – w tajemniczych okolicznościach zaginął na morzu. Miało to miejsce w noc sylwestrową. Według oficjalnej wersji, młody Kukliński i jego kolega ze studiów wypłynęli jachtem na ocean, wypili zbyt dużo alkoholu i zasnęli. Przyszedł sztorm, obaj młodzi ludzie wpadli do morza i utonęli. Sprawę szybko umorzono. Oficjalna wersja wypadku wydaje się nieprawdopodobna. Bogdan był kobieciarzem, ale noc sylwestrową miał spędzić na jachcie w towarzystwie jednego kolegi. Sztorm, który miał strącić dwóch postawnych mężczyzn do morza, tamtego dnia w ogóle nie szalał u wybrzeży Florydy (potwierdzają to dane pogodowe). Ta sama fala, która rzekomo miała ich strącić w głębiny, okazała się zbyt słaba, by zrzucić ze stolika na jachcie butelki po alkoholu i szklanki. Jeszcze bardziej zagadkowa jest postać młodego Amerykanina, który towarzyszył Bogdanowi w rejsie. Nie znał go nikt z jego krewnych ani kolegów ze studiów. Czy młody Bogdan Kukliński, który doskonale wiedział o przeszłości swojego ojca i miał świadomość, że jest celem zabójców z KGB, udałby się na rejs z osobą, którą spotkał po raz pieszy w życiu? Wydaje się to mocno wątpliwe. Według naszych informacji, Bogdan Kukliński i jego towarzysz poznali się kilka dni wcześniej. Amerykanin był oficerem FBI zajmującym się ochroną świadków. W sylwestrowy wieczór wypłynęli jachtem w morze. Tam spędzili kilka godzin. Po północy dopłynął do nich inny jacht. Obaj tam wsiedli. Bogdan Kukliński dopłynął do brzegu w towarzystwie oficerów FBI i CIA. 1 stycznia 1994 roku rozpoczął nowe życie pod zmienionym nazwiskiem. Miało mu to zapewnić bezpieczeństwo przed egzekutorami z Moskwy. [...] WYPADEK NA UCZELNI Mniej szczęścia miał natomiast drugi syn pułkownika Waldemar Kukliński. We wrześniu 1994 roku wraz kolegami przechadzał się po dziedzińcu uniwersytetu. W pewnym momencie do grupki młodych mężczyzn podjechał samochód z czarnymi szybami. Jego kierowca ostro skręcił i potrącił Waldemara Kuklińskiego. Mężczyzna podniósł się i zaczął uciekać. Kierowca samochodu kilkakrotnie podjechał