Aleksandra Kulik Jestem humanistką, niełatwo przychodzi mi

Transkrypt

Aleksandra Kulik Jestem humanistką, niełatwo przychodzi mi
Aleksandra Kulik
Prywatne Gimnazjum nr 4 "Inspiracja"
Jestem humanistką, niełatwo przychodzi mi wkuwanie wzorów matematycznych, a jeszcze trudniej
opisywanie zjawisk fizycznych za ich pomocą. Od tego już niedaleka droga do tego, żeby powiedzieć,
że nie lubię fizyki, tylko...czy to prawda?
W dniu zaćmienia słońca, ktoś w wiadomościach, na jednym z portali internetowych bardzo
autorytatywnie napisał, że zaćmienie ma miejsce w wyniku rzucania cienia przez księżyc na tarczę
słoneczną. Czytając to, zastanawiałam się, że nikt nigdy nie pokazał mi w szkole „nieba” i nie
wytłumaczył nawet najprostszych zjawisk tam zachodzących (prawdopodobnie autorowi posta o
zaćmieniu także). Siedzi potem taki gimnazjalista jak ja pod rozgwieżdżonym, letnim niebem i
kompletnie nic o nim nie wie. Więc moim pierwszym pomysłem na ciekawą lekcję fizyki jest
pokazanie uczniom nieba, w taki sposób, żeby „coś” w nim dostrzegli. Jest to temat, który
zafascynuje wielu. Kosmos jako zjawisko tajemnicze i niezbadane zawsze wzbudzał ciekawość, a od
tego to już prosta droga do fascynacji. Który nastolatek nie skupiłby się bardziej, słysząc o teleskopie
hubble'a, mgławicy G34.4, która składa się z alkoholu etylowego, czy dziele sztuki pozostawionym
na księżycu? Mówią, że nauczyciel tylko „otwiera drzwi”, a potem możemy już wejść sami.
Wiadomym jest również, że zdobywanie wiedzy przy pomocy doświadczeń jest bardziej efektywne
niż jakakolwiek długotrwała obserwacja czy skomplikowane opisywanie zjawisk.
Stąd mój drugi pomysł - większa ilość doświadczeń. Czy nie ciekawszym byłoby zbadać
właściwości cieczy nienewtonowskiej, mogąc chodzić po niej w basenie, a nie tylko mieszając w
naczyniu?
Doświadczenia z kulką spadającą po równi pochyłej też nie należą do tych, które specjalnie utkwią w
pamięci. To nie fizyka jest nieciekawa, tylko sposób prezentowania jej zjawisk w szkole. Moim
zdaniem za mało wykorzystuje się obecne możliwości technicznych i od wielu lat stosuje te same
metody prezentacji. To samo tyczy treści zadań do rozwiązania, które często są trudne i oderwane od
rzeczywistości. Jeżeli w szklance jest 150 ml wody, a Zosia waży 56 kg, to ile kilometrów dzieli
Ziemię i Słońce?
Zatem moja trzecia propozycja dotyczy treści zadań na lekcji fizyki. Chciałabym, żeby zadania były
realnymi sytuacjami z życia przeciętnego nastolatka. Przecież nauczyciel nie musi korzystać z zadań
podanych w podręczniku. Trochę fantazji o tym, co będzie, gdy Zosi wypadnie najnowszy
smartphone z balkonu na 3 piętrze i od razu młodzież rozumie, że spotyka się z fizyką na każdym
kroku.
Fizyka to nauka o istocie funkcjonowania świata, a zjawiska fizyczne występują wszędzie i to jest
oczywiste, czy do pełni szczęścia nie brakuje nam po prostu kreatywności nauczycieli?
Może z potrzeby wyżycia się na nauczycielu zrozumiemy III zasadę dynamiki Newtona?
No i po co obliczać moc dźwigu, który działając siłą na ładunek, unosi go ze stałą szybkością?!

Podobne dokumenty