Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją
Transkrypt
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 1 Navigare necesse est...* TEMAT MIESIĄCA Numer 07/2008 Redaktor Naczelny Joanna Szostek Redaktorzy Grażyna Królewicz Kontakt z redakcją e-mail: [email protected] tel: 604 966 586 Od tysiącleci, nas, ludzi wykształconych w tradycji judeo-chrześcijańskiej i kulturze wyrosłej wokół basenu Morza Śródziemnego fascynuje wschodni mistycyzm. Można spytać czemu? Bo takiego nie mamy? Bo właśnie te braki pozwoliły nam stworzyć potężną cywilizację techniczną i pozbawieni tej wzniosłej duchowości czujemy się niepełni? Co łączy nas ludzi Zachodu w poszukiwaniach wschodnich prawd? Zwykle całkowity brak zrozumienia. Wyrośliśmy na innym gruncie - mikstura hellenizmu i chrześcijaństwa tworzy zwartą skorupę całkowicie innego postrzegania świata. Zresztą to całkowicie naturalne, to właśnie do naszego środowiska tak doskonale jesteśmy przystosowani. Dlatego ważni są podróżnicy. Ludzie którzy nie wahają się odkrywać, nie wahają się rozumieć. I nie wahają się nas przekonywać. I my nie wahajmy się słuchać. Nie oczekujmy obiektywizmu, wszak podróżnik z natury nie jest obiektywny. Oczekujmy fascynacji, by choć trochę poczuć, nasiąknąć, nie rozumiejąc, ale dotykając dachu świata. A teraz, “Spotkanie z Himalajami” według Teresy Chynczewskiej – Hennel. Redaktor Naczelny – Joanna Szostek *navigare necesse est, vivere non est necesse łac. żeglowanie jest rzeczą konieczną, życie niekonieczną. Etym. - napis na Domu Żeglugi w Bremie; tł. z gr. (Plutarch, Pompejusz, 50); słowa Pompejusza, wskakującego na statek, znaczące wówczas: "muszę odpłynąć natychmiast, nawet ryzykując wasze życie" (z powodu burzy). Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 2 Teresa Chynczewska – Hennel (Warszawa - Białystok) Spotkanie z Himalajami. Fragmenty mojego Dziennika. „Wierzę też, że otwierając się na buddyzm, na hinduizm i na te wspaniałe tradycje Azji, zdobywamy cudowną szansę dowiedzenia się czegoś więcej o możliwościach tkwiących w naszych własnych tradycjach (...)”. Thomas Merton, Dziennik azjatycki, (Wydawnictwo Salwator, Kraków 2007, s. 8). „Zawsze znajdą się tacy, którzy wezmą na siebie obowiązek obrony Boga, jakby Najwyższa Istota czy podstawa wszelkiego bytu była czymś słabym i wymagała wsparcia. ( ...) Ludzie ci nie uświadamiają sobie, że Boga należy bronić w sobie a nie na zewnątrz. Powinni skierować swój gniew na samych siebie. Bo zło zewnętrzne jest uwolnionym złem wewnętrznym. Głównym polem bitwy o Dobro nie jest otwarta, publiczna arena, ale niewielka polanka w każdym ludzkim sercu”. Yann Martel, Życie Pi, (Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 90.) Warszawa, kwiecień 2006 Zwykło się mówić o Nepalu, że jego mieszkańcy mieszkają na dachu świata 1. I jest to 1 Fragmenty mojego dziennika w formie nieco obszerniejszej ukazały się drukiem w książce: W co wierzymy? Praca zbiorowa pod red. Włodzimierza Pawluczuka, Wstęp Janusz Tazbir, Wybór Stanisław Zagórski, Oficyna Wydawnictwa „Stopka”, Łomża 2007, s. 306-317. Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 3 prawda, bo góry zajmują w osiemdziesięciu procentach powierzchnię tego kraju. Górują nad nim ośmiotysięczniki himalajskie, z najwyższym szczytem świata Mount Everestem (8848 m. n.p.m). Ale Nepal to także wspaniała tradycja, historia związana z hinduizmem i z buddyzmem. Obie te religie współistnieją tam i wzajemnie na siebie oddziaływują. Dzielna grupa podróżników, zaprawionych w ćwiczeniach jogi opuszczała Polskę 11 kwietnia 2006 roku z przysłowiową duszą na ramieniu, bowiem wiadomości podawane przez CNN a też i przez naszą telewizję zniechęcały do opuszczania bezpiecznego kraju. Trwające od dawna napięcia społeczne przybrały na sile, wojsko autokratycznego króla Gyanendra strzelało do demonstrantów w trakcie ich pokojowych przemarszy. Król objął w roku 2005 władzę absolutną obiecując zdławienie nękającej Nepal partyzantki maoistowskiej. Siedem największych partii Nepalu z cieszącą się popularnością Partią Kongresu Nepalskiego stanęło na czele protestującej ludności Nepalu. Policja użyła gazów łzawiących a potem ostrej broni. Doszło do pierwszych ofiar śmiertelnych i masowych aresztowań. Nic więc dziwnego, że z kilkunastoosobowej grupy, część zrezygnowała z wyprawy do Nepalu w ostatniej chwili, część pozostała w Indiach. W sumie nasza dzielna piątka Agata, Łucja, zaplanowanego Halina, dużo Elena i niżej podpisana, zdecydowała wcześniej przez nieocenionego doktora się na Acharya realizację Udaya Dev programu podróży. Do Katmandu przylecieliśmy po południu 12 kwietnia, powitani przez rodzinę i przyjaciół Uday’i girlandami wielobarwnych kwiatów. Stolica Nepalu położona jest w kotlinie Katmandu. Obserwowaliśmy ją z samolotu. Widać było ziemię tarasowe uprawy, łagodnie opadające w dół czerwonawą jakby poletka schodkami uprawne, poniżej ogromnego masywu ośnieżonych szczytów Himalajów. Zamieszkałyśmy w turystycznej dzielnicy Katmandu – Thamel w bardzo wygodnym hotelu. Miałyśmy jedynie przed sobą dzień w stolicy, więc zdecydowałyśmy się na Plac Pałacowy, Hanuman–dhoka Durbar Square, ze słynnymi świątyniami religii hinduistycznej oraz Pałacem Królewskim. Hanuman jest imieniem towarzysza przygód Ramy Wspaniałego opisanych w Ramajanie i często pojawia się przed wejściem do pałaców. Z wielu świątyń zachwyciły nas bardzo świątynia Narayan poświęcona Wisznu, Sziwy Parwati i świątynia Taleźu, najwyższa w Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 4 dolinie Katmandu. Zarówno pałace królewskie w Nepalu, jak również piękne świątynie wiążą się z dynastią królewską Malla. W okresie jej panowania, zwłaszcza w XVII stuleciu powstało wiele cennych budowli, które zaliczane są do najwspanialszej architektury nepalskiej i znalazły się wszystkie na liście UNESCO – Dziedzictwo Świata. Reprezentanci różnych gałęzi tego rodu rządzili w trzech miastach – państwach jednocześnie w Katmandu, Patanie i Baktapurze. rywalizacji powstała bajkowa nas dla architektura Pierwszym ich doprawdy Europejczyków sakralna królem Dzięki i - świecka. zjednoczonego Nepalu był władca Gurkhów – Prithvi Narajana Szacha. Dokonał on zjednoczenia państwa w roku 1768. W nocy z 13 na 14 kwietnia obchodzono w stolicy nepalski Nowy Rok 2063. Żałowałyśmy, że nie było nas w tym czasie w Baktapurze, tam bowiem urządza się obchody święta bisket. Ponieważ każde wydarzenie w Nepalu wiąże się z opowieściami z przeszłości, także i to święto nawiązuje do historii o księżniczce, córce władcy tego miasta, która uśmiercała swych oblubieńców tak długo, dopóki nie pojawił się dzielny książę, który w porę zlikwidował jadowite węże, wydobywające się z nosa ukochanej. Można by snuć wiele opowieści powiązanych ze świętymi postaciami, kamieniami, drzewami, którym Nepalczycy oddają cześć. Mogłyśmy codziennie obserwować religijność tego narodu dosłownie wszędzie, w świątyniach, domowych i hotelowych kapliczkach, przydrożnych miejscach odpoczynku dla podróżujących, schroniskach górskich i wielu innych. Nepal jest rzeczywiście mozaiką buddyzmu i hinduizmu, o Katmandu mówi się, że jest w tym mieście tyle świątyń, ile domów a liczba bogów odpowiada liczbie mieszkańców. Trzeba też podkreślić, iż religią państwową jest hinduizm, który wyznaje większość mieszkańców Nepalu (ponad 86 % ludności). W następnej kolejności są wyznawcy buddyzmu tybetańskiego (lamaizm – 7,8% ludności), resztę stanowią wyznawcy islamu i innych religii. 14 kwietnia wczesnym rankiem wyjechałyśmy z Katmandu, na wschód w kierunku na Banepę i Dhulikhel do aszramu – klasztoru, pustelni hinduistycznej. Posterunki wojskowe, które kontrolowały nasz przejazd, zasieki oraz samochody opancerzone nie pozbawiły nas złudzeń, stan wojenny w Polsce odżył w naszej pamięci. Co z tego, że byli uprzejmi i po sprawdzeniu dokumentów samochodu, nas nie proszono o Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 5 paszporty, puszczano w dalszą drogę. Wszędzie czuć było nieprzyjemną woń spalonych opon samochodowych, trzeba było usuwać na drodze kamienie i inne przeszkody ustawiane przez demonstrantów. Już u samego celu podróży blisko Janagalu, samochód zatrzymał się, kierowca nie chciał dalej jechać z obawy przed demonstrantami, którzy opanowali tę część trasy. Po pertraktacjach z miejscowymi przywódcami strajku, przepuszczono nasz samochód i u podnóża góry, na której znajdował się aszram, powitał nasz przemiły guru, nauczyciel jogi Rishi Kumar Panchasheel. Mieszkańcy wioski pomogli nam wnieść bagaże na górę. Z wysokości ponad 1600 m n.p.m. roztaczał się wspaniały widok na pasmo Himalajów od Mount Everestu po Annapurnę, zielone pola tarasowe i wijącą się szosę, która przecinała dolinę Katmandu. przyjęto nas W bardzo aszramie gościnnie, rozlokowałyśmy się w wygodnych pokojach, przygotowanych turystów, spokoju którzy i pragną wyciszenia a dla zaznać przede wszystkim chcą poćwiczyć jogę. Przed nami przebywały tu grupy z Włoch, Rosji, Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii i Australii. W księdze pamiątkowej, która znajdowała się na kominku w moim pokoju przeczytałyśmy o tym, co wszyscy goście aszramu pisali i co od pierwszej chwili dało się odczuć - niezwykłą atmosferę tego miejsca. Pierwsze ćwiczenia jogi odbyły się na tarasie z widokiem na zaśnieżone Himalaje wśród bujnej zieleni, kwiatów, w towarzystwie barwnych jak dłonie motyli i ptaków w zaskakujących oczy kolorach. Wyśpiewywały swe długie trele, niepodobne do melodii znanych nam z naszych pól i lasów. Kukułka indiańska jeszcze głośniej i dłużej od naszej rodzimej wykukiwała nam lata naszego życia. Nasz instruktor jogi guru Panchasheel objaśniał tajniki religii hinduistycznej i mówił, że do tego klasztoru, otwartego na wyznawców innych religii starają się zapraszać ludzi, którzy pragną utrzymać harmonię miedzy swą cielesnością, rozumem, sercem i duszą. Starają się też zgodnie z własną religią podążać drogą miłości i pokoju. Dlatego jogę ćwiczyć mogą wszyscy ludzie dobrej woli, bez względu na przekonania wyznaniowe i światopoglądowe. Otwartość, pogoda ducha, opanowanie i spokój, niezwykła uprzejmość i gościnność urzekały nas bardzo, każdego dnia pobytu w tym świętym dla Nepalczyków miejscu. Codzienne kilkugodzinne poranne i wieczorne ćwiczenia jogi świetnie przygotowywały nas do późniejszego trekkingu. Wegetariańskie posiłki sporządzane przez miłego kucharza pana Ratana spełniały tu też swą pożyteczną Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 6 rolę. Kuchnia nepalska, w jej różnych odmianach składa się z białego ryżu, soczewicy, soji, warzyw przyprawianych w rozmaitych sosach z curry. Ta podstawowa potrawa nazywa się daal bhaat tarkaari i można się nią świetnie pożywić. Wieczorami prowadziłyśmy długie rozmowy o tym , tak bardzo dla nas egzotycznym świecie. Przez cały ten czas miałam w pamięci dosłownie całe „litanie” przestróg i obaw, którymi ”obdarowywali” mnie dobrzy ludzie przed wyjazdem z Polski. Ich troska o to, bym nie zagubiła swej duszy w wędrówce po „innym” świecie do dziś mnie zadziwia. Tam w aszramie, także w czasie wycieczek po zabytkach nepalskich, wędrując przez ich wioski i miasta powracało uporczywe stwierdzenie – „tylko nie przechodź na buddyzm czy hinduizm”. Pamiętałam też i inne opinie, że uprawianie jogi jest zakazane przez Kościół, jest to element grzesznej drogi New Age, każdy kto się temu podda jest zgubiony. Już po powrocie przeczytałam, że w jodze jest ukryta pokusa grzechu bałwochwalstwa, magii, że celem jogi jest śmierć a w ogóle myślenie jogi jest groźne dla zbawienia chrześcijanina. W tego typu groźbach i makabrycznych wizjach, w moim głębokim przekonaniu kryje się po prostu strach. Jeszcze inną przyczyną takiego spojrzenia na odmienność tego świata, jest niewątpliwie skłonność do ogromnych uproszczeń. Dla kogoś, kto widzi w hinduizmie okultystyczną stronę duchową i jeszcze kult demonów, świat jest chyba w ogóle przerażający. Antony de Mello (1931-1987), powtarzał, że negatywne uczucia tkwią w wewnątrz każdego człowieka. „Mój Boże, ile jeszcze będziesz mógł odkryć tajemnic dotyczących twego « mnie ». Pozwól wyjść na jaw temu małemu dyktatorowi siedzącemu w tobie. Myślałeś, że jesteś potulnym barankiem, prawda? Nie, ja jestem tyranem i ty nim też jesteś”2. Pisał też w innym miejscu, że „fanatyzm jednego szczerze wierzącego, któremu się wydaje, że wie, powoduje o wiele więcej zła niż wspólny wysiłek dwustu łajdaków. Przerażenie ogrania, gdy się widzi, co szczerze wierzący wyczyniają tylko dlatego, iż wydaje im się, że wiedzą. Czyż nie byłoby wspaniale żyć na świecie, gdzie wszyscy ludzie mówiliby: « Nie wiem ». Jedną wielką przeszkodę mielibyśmy za sobą”3. Z aszramu wychodziłyśmy codziennie na ciekawe wycieczki, by jak najlepiej poznać ludzi i okolice. Zwiedzałyśmy tamtejsze wioski, zdobywałyśmy pobliskie szczyty. Udało nam się też odwiedzić słynny Bhaktaphur, który ktoś jak najbardziej słusznie, nazwał Florencję Nepalu. To przepiękne przypomniał miasto, nam się tak z jak Katmandu bajkowego filmu i Patan Bernarda Anthony de Mello, Przebudzenie. Przygotował do druku J. Francis Stroud S.J., Zysk i S-KA Wydawnictwo, Poznań [2004], s. 96. 3 Tamże, s. 107-108. 2 Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 7 Bertolucciego „Mały Budda”. Reżyser wykorzystał naturalną scenerię tych niezwykłych miejsc. Trzęsienie ziemi, które dotknęło Nepal w roku 1934, nie wszystkie świątynie i budowle świeckie zniszczyło doszczętnie. Część ocalała, niektóre zostały odrestaurowane. Rozpoczęłyśmy zwiedzanie od świątyni Nyatapola, pięciopoziomowa, wysoka na około 30 metrów budowla jest przepięknym przykładem nepalskiej sztuki sakralnej. Zbudowana została na początku XVIII wieku w czasach panowania Bhupatindry Malla, na każdym jej stopniu artysta umieścił po dwóch strażników, od legendarnych zapaśników - Dżajamel i Phattu, po słonie, lwy, gryfy i dwie boginie Baghini pod postacią tygrysa oraz Singhini jako lwa. Zwiedzałyśmy Pałac Królewski, bardzo zrujnowany z powodu trzęsienia ziemi, z bezcenną kolekcją malowideł hinduskich i buddyjskich, rękopisów na liściach palmowych i pięknych mandali. Podziwiałyśmy wspaniałą Złotą Bramę (Sun Dhoka), która prowadziła do Pałacu Pięćdziesięciu Pięciu Okien. Brama, którą przewodniki wliczają do największych arcydzieł sztuki nepalskiej przedstawia na szczycie Garudę, który zwycięża gromadę węży. Poniżej widnieje czworogłowa, czternastoramienna bogini Taledżu Bhawani, rodzinne bóstwo królewskiej dynastii Mallów. Po powrocie do Katmandu, postanowiłyśmy odwiedzić święte miejsca Nepalczyków Pashupatinach – kompleks świątyń nad rzeką Bagmati z najświętszą świątynią dla hinduistów – Sziba oraz dla buddystów lamajskich – Boudhnath. W tym dostępnych religii, na miejscu poniżej jedynie dla przygotowanych świątyń, wyznawców specjalnie miejscach odbywa się kremacja zmarłych, których popiół porywa następnie nurt rzeki, zaś dusze rozpoczynają swą następną ziemską wędrówkę. To święte miejsce zawiera w sobie drobinę świętości Waranasi znad brzegu Gangesu i jest tak dla hinduizmu, jak w tym samym stopniu buddyzmu metafizyczną tożsamością trwania i ciągłości. „Święte Koło” kosmicznej mapy - znajduje tu właśnie swe odniesienie. Po Pashupati z jakąś dziwną ulgą, jednocześnie podjęłyśmy decyzję o udaniu się stamtąd w kierunku lotniska do ogromnych rozmiarów stupy w Bouddha (Boudhanath). Od 1959 roku, stupa ta, podobnie jak oglądana przez nas wcześniej Swayambbhu stały się Mekką dla uchodźców tybetańskich. To właśnie miejsce wykorzystane zostało przez Bertolucciego we wspomnianym filmie o dwóch małych chłopcach, buddach. Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 8 Nasze trudy podróży, to cierpliwe oczekiwanie w atmosferze wojny domowej, jaką przeżywał wówczas Nepal zostały wynagrodzone. Dzięki porozumieniu króla z narodem mogłyśmy bezpiecznie kontynuować dalszą podróż. Odwiedziłyśmy Park Narodowy w Chitwanie w dżungli. Ostatni tydzień, zaplanowany na trekking, skurczył nam się do pięciu dni, najbardziej forsownych w całej wyprawie. Wyruszyłyśmy wygodnego hotelu wczesnym rankiem. piątce dwóch w z Pokharze, Nierozłącznej towarzyszyło tym sympatycznych razem Szerpów, przewodników, dzięki którym przed wyprawą w góry zarejestrowałyśmy naszą wycieczkę w kierunku pod Annapurnę. Pogoda dopisywała, więc dość dziarsko wystartowałyśmy z Naya Pul (powyżej 1000 m. npm.) do Ghandruka, Ghorepani, przez Banthanti, Tadapani, Deurali osiągając najwyższe wzniesienia poniżej 4000 metrów nad p.m.. Annapurna, a właściwie cały masyw, bo niej jest to pojedyncze wzniesienie, piękna, majestatyczna, elegancka w swej nieskazitelnej bieli, do której przybliżałyśmy się pośród bujnej roślinności, nieznanej nam przyrody, lasów rododendronów, które kwitły wspaniale o tej porze roku, wydawało nam się, że istniała tylko dla nas. Na wysokości 3000 tysiąca metrów nad poziomem morza mijałyśmy, przyglądające się nam pracowite muły i osły, które przenosiły na swych grzbietach towar. Powyżej żyły jaki pokryte długą sierścią, niżej byłoby im zbyt ciepło. Na szlakach wszędzie spotykałyśmy, poza rozmową „przymusową” z maoistami, którym trzeba było zapłacić haracz, przemiłych, gościnnych ludzi, dzięki którym wędrowca może zjeść i znaleźć zawsze nocleg. Nocowałyśmy w Chandruka i Chorepani. Wracałyśmy do kraju zachwycone i zaczarowane Nepalem. W oczywisty sposób przychodziło nie raz konfrontować nasze doświadczenia z bagażem, którym obdarzyła nas nasza rzeczywistość. Badacze zjawiska używają w tym wypadku określenia „bańki środowiskowej”, z którą podróżnik odwiedza inne miejsca na świecie. Zderzenie cywilizacyjne wcale nie było tak wielkie, jak wydawało się to nam na początku. Zderzenie nastąpiło potem, gdy przyszło na refleksje nad kondycją nawet nie tyle religijną, ile w ogóle intelektualną i emocjonalną naszego społeczeństwa, czy też jej niektórych przedstawicieli. Idea dialogu pomiędzy religiami podjęta przez II Sobór Watykański, Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 9 zrodzona w umysłach najwybitniejszych przedstawicieli Kościoła, zdaje mi się, że w chwili obecnej w naszym Kraju nie jest specjalnie rozważana.. Na całe szczęście są ludzie, którzy czytają o życiu Pi i nie gorszą się tym, że bohater książki modlił się szczerze w kościele katolickim, w meczecie muzułmańskim i świątyni hinduistycznej. „O moich religijnych praktykach donoszono rodzicom tonem sensacji, jakbym został przyłapany na przestępstwie. Tak jakby podobna małostkowość służyła Bogu. W moim rozumieniu religia dotyczy naszej godności, a nie naszego zepsucia”4. Kwiecień 2008roku. Dziś 13 kwietnia w dniu Nowego Roku Nepalskiego - 2065 wspominaliśmy z przyjaciółmi naszą wyprawę sprzed dwóch lat i zaplanowaliśmy następną. Już wkrótce ruszamy na Thorung La. Teresa Chynczewska - Hennel, doktor habilitowany, profesor w Instytucie Historii na Wydziale Historyczno-Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku, pracownik naukowy Instytutu Historii PAN w Warszawie. Współpracuje ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego oraz z Ośrodkiem Badań nad Tradycją Antyczną Uniwersytetu Warszawskiego, a także z Polskim Radiem, w którym nagrała kilkaset audycji historycznych. Odznaczona za osiągnięcia na polu edukacji Medalem Komisji Edukacji Narodowej w 2007 r. Laureatka Nagrody imienia Księcia Konstantego Ostrogskiego w 2008 r. W pracy naukowej interesuje się historią Polski i Europy w epoce nowożytnej, szczególnie zagadnieniami narodowościowymi i religijnymi w I Rzeczypospolitej. Jest badaczem problematyki ukraińskiej i kontaktów Rzeczypospolitej z Włochami. Odbyła staże zagraniczne m. in w USA (Uniwersytet Harvarda), Włoszech (Archiwa Rzymu, Watykanu i Wenecji), oraz w Anglii i Holandii (Program Phare - Smart). W roku 2002 wykładała jako profesor zaproszony w Akademii Kijowsko – Mohylańskiej, w 2006 roku w Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim w Rzymie. Jest redaktorem rocznika o zasięgu międzynarodowym "Ukraine in the EastCentral Europe", wychodzącego w Kijowie oraz Białostockich Tek Historycznych. Opublikowała 150 publikacji i następujące książki Świadomość narodowa szlachty ukraińskiej i Kozaczyzny od schyłku XVI do połowy XVII w. (Warszawa 1985); Rzeczpospolita XVII wieku w oczach cudzoziemców (Wrocław 1993), drugie wydanie rozszerzone (Warszawa 1994); Między sobą. Szkice historyczne polsko - ukraińskie (współredakcja z Natalią. Jakowenko, Lublin 2000); Nuncjusz i król. Nuncjatura Maria Filonardiego w Rzeczypospolitej 1636-1643 (Warszawa 2006), wydała korespondencję nuncjusza w serii Acta Nuntiaturae Polonae, T. XXV: Marius Filonardi (1635-1643), vol. 1 (Cracoviae 2003); vol. 2 (Cracoviae 2006) wykorzystując archiwalia watykańskie. Jest współautorem kompaktowej Historii Polski "Od Mieszka I do Jana Pawła II" (Polskie Radio i Dom Wydawniczy Bellona 2005). Obecnie pracuje nad dyplomacją wenecką w XVII wieku. 4 Y. Martel, op. cit., s. 90. Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF” 10