Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją

Transkrypt

Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
1
Navigare necesse est...*
TEMAT MIESIĄCA
Numer 07/2008
Redaktor Naczelny
Joanna Szostek
Redaktorzy
Grażyna Królewicz
Kontakt z redakcją e-mail:
[email protected]
tel: 604 966 586
Od tysiącleci, nas, ludzi wykształconych w tradycji
judeo-chrześcijańskiej i kulturze wyrosłej wokół basenu
Morza Śródziemnego fascynuje wschodni mistycyzm.
Można spytać czemu? Bo takiego nie mamy? Bo właśnie te
braki pozwoliły nam stworzyć potężną cywilizację
techniczną i pozbawieni tej wzniosłej duchowości czujemy
się niepełni? Co łączy nas ludzi Zachodu w poszukiwaniach
wschodnich prawd? Zwykle całkowity brak zrozumienia.
Wyrośliśmy na innym gruncie - mikstura hellenizmu i
chrześcijaństwa tworzy zwartą skorupę całkowicie innego
postrzegania świata. Zresztą to całkowicie naturalne, to
właśnie do naszego środowiska tak doskonale jesteśmy
przystosowani. Dlatego ważni są podróżnicy. Ludzie którzy
nie wahają się odkrywać, nie wahają się rozumieć. I nie
wahają się nas przekonywać. I my nie wahajmy się
słuchać. Nie oczekujmy obiektywizmu, wszak podróżnik z
natury nie jest obiektywny. Oczekujmy fascynacji, by choć
trochę poczuć, nasiąknąć, nie rozumiejąc, ale dotykając
dachu świata. A teraz, “Spotkanie z Himalajami” według
Teresy Chynczewskiej – Hennel.
Redaktor Naczelny – Joanna Szostek
*navigare necesse est, vivere non est necesse łac. żeglowanie jest rzeczą konieczną, życie
niekonieczną. Etym. - napis na Domu Żeglugi w Bremie; tł. z gr. (Plutarch, Pompejusz, 50); słowa
Pompejusza, wskakującego na statek, znaczące wówczas: "muszę odpłynąć natychmiast, nawet
ryzykując wasze życie" (z powodu burzy).
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
2
Teresa Chynczewska – Hennel (Warszawa - Białystok)
Spotkanie z Himalajami. Fragmenty mojego Dziennika.
„Wierzę też, że otwierając się na buddyzm, na hinduizm i na te wspaniałe tradycje
Azji, zdobywamy cudowną szansę dowiedzenia się czegoś więcej o możliwościach
tkwiących w naszych własnych tradycjach (...)”.
Thomas Merton, Dziennik azjatycki, (Wydawnictwo Salwator, Kraków 2007, s. 8).
„Zawsze znajdą się tacy, którzy wezmą na siebie obowiązek obrony Boga, jakby
Najwyższa Istota czy podstawa wszelkiego bytu była czymś słabym i wymagała wsparcia.
( ...) Ludzie ci nie uświadamiają sobie, że Boga należy bronić w sobie a nie na zewnątrz.
Powinni skierować swój gniew na samych siebie. Bo zło zewnętrzne jest uwolnionym złem
wewnętrznym. Głównym polem bitwy o Dobro nie jest otwarta, publiczna arena, ale
niewielka polanka w każdym ludzkim sercu”.
Yann Martel, Życie Pi, (Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 90.)
Warszawa, kwiecień 2006
Zwykło się mówić o Nepalu, że jego mieszkańcy mieszkają na dachu świata 1. I jest to
1
Fragmenty mojego dziennika w formie nieco obszerniejszej ukazały się drukiem w książce: W co
wierzymy? Praca zbiorowa pod red. Włodzimierza Pawluczuka, Wstęp Janusz Tazbir, Wybór Stanisław
Zagórski, Oficyna Wydawnictwa „Stopka”, Łomża 2007, s. 306-317.
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
3
prawda, bo góry zajmują w osiemdziesięciu procentach powierzchnię tego kraju. Górują
nad nim ośmiotysięczniki himalajskie, z najwyższym szczytem świata Mount Everestem
(8848 m. n.p.m). Ale Nepal to także wspaniała tradycja, historia związana z hinduizmem i
z buddyzmem. Obie te religie współistnieją tam i wzajemnie na siebie oddziaływują.
Dzielna grupa podróżników, zaprawionych w ćwiczeniach jogi opuszczała Polskę 11
kwietnia 2006 roku z przysłowiową duszą na ramieniu, bowiem wiadomości podawane
przez CNN a też i przez naszą telewizję zniechęcały do opuszczania bezpiecznego kraju.
Trwające od dawna napięcia społeczne przybrały na sile, wojsko autokratycznego króla
Gyanendra strzelało do demonstrantów w trakcie ich pokojowych przemarszy. Król objął w
roku
2005
władzę
absolutną
obiecując
zdławienie
nękającej
Nepal
partyzantki
maoistowskiej. Siedem największych partii Nepalu z cieszącą się popularnością Partią
Kongresu Nepalskiego stanęło na czele protestującej ludności Nepalu. Policja użyła gazów
łzawiących a potem ostrej broni. Doszło do pierwszych ofiar śmiertelnych i masowych
aresztowań.
Nic więc dziwnego, że z kilkunastoosobowej grupy, część zrezygnowała z wyprawy
do Nepalu w ostatniej chwili, część pozostała w Indiach. W sumie nasza dzielna piątka
Agata,
Łucja,
zaplanowanego
Halina,
dużo
Elena
i
niżej
podpisana,
zdecydowała
wcześniej przez nieocenionego
doktora
się
na
Acharya
realizację
Udaya Dev
programu podróży.
Do Katmandu przylecieliśmy po
południu 12 kwietnia, powitani przez
rodzinę i przyjaciół Uday’i girlandami
wielobarwnych kwiatów. Stolica Nepalu
położona
jest
w
kotlinie
Katmandu.
Obserwowaliśmy ją z samolotu. Widać
było
ziemię
tarasowe
uprawy,
łagodnie
opadające
w
dół
czerwonawą
jakby
poletka
schodkami
uprawne,
poniżej ogromnego masywu ośnieżonych
szczytów Himalajów. Zamieszkałyśmy w
turystycznej dzielnicy Katmandu – Thamel w bardzo wygodnym hotelu. Miałyśmy jedynie
przed sobą dzień w stolicy, więc zdecydowałyśmy się na Plac Pałacowy, Hanuman–dhoka
Durbar Square, ze słynnymi świątyniami religii hinduistycznej oraz Pałacem Królewskim.
Hanuman jest imieniem towarzysza przygód Ramy Wspaniałego opisanych w Ramajanie i
często pojawia się przed wejściem do pałaców. Z wielu świątyń zachwyciły nas bardzo
świątynia Narayan poświęcona Wisznu, Sziwy Parwati i świątynia Taleźu, najwyższa w
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
4
dolinie Katmandu.
Zarówno pałace królewskie w Nepalu, jak również piękne świątynie wiążą się z
dynastią królewską Malla. W okresie jej panowania, zwłaszcza w XVII stuleciu powstało
wiele cennych budowli, które zaliczane są do najwspanialszej architektury nepalskiej i
znalazły się wszystkie na liście UNESCO – Dziedzictwo Świata.
Reprezentanci
różnych
gałęzi
tego rodu rządzili w trzech miastach –
państwach jednocześnie w Katmandu,
Patanie
i
Baktapurze.
rywalizacji
powstała
bajkowa
nas
dla
architektura
Pierwszym
ich
doprawdy
Europejczyków
sakralna
królem
Dzięki
i
-
świecka.
zjednoczonego
Nepalu był władca Gurkhów – Prithvi
Narajana
Szacha.
Dokonał
on
zjednoczenia państwa w roku 1768.
W nocy z 13 na 14 kwietnia obchodzono w stolicy nepalski Nowy Rok 2063.
Żałowałyśmy, że nie było nas w tym czasie w Baktapurze, tam bowiem urządza się
obchody święta bisket. Ponieważ każde wydarzenie w Nepalu wiąże się z opowieściami z
przeszłości, także i to święto nawiązuje do historii o księżniczce, córce władcy tego miasta,
która uśmiercała swych oblubieńców tak długo, dopóki nie pojawił się dzielny książę, który
w porę zlikwidował jadowite węże, wydobywające się z nosa ukochanej. Można by snuć
wiele opowieści powiązanych ze świętymi postaciami, kamieniami, drzewami, którym
Nepalczycy oddają cześć. Mogłyśmy codziennie obserwować religijność tego narodu
dosłownie wszędzie, w świątyniach, domowych i hotelowych kapliczkach, przydrożnych
miejscach odpoczynku dla podróżujących, schroniskach górskich i wielu innych.
Nepal jest rzeczywiście mozaiką buddyzmu i hinduizmu, o Katmandu mówi się, że jest w
tym mieście tyle świątyń, ile domów a liczba bogów odpowiada liczbie mieszkańców.
Trzeba też podkreślić, iż religią państwową jest hinduizm, który wyznaje większość
mieszkańców Nepalu (ponad 86 % ludności). W następnej kolejności są wyznawcy
buddyzmu tybetańskiego (lamaizm – 7,8% ludności), resztę stanowią wyznawcy islamu i
innych religii. 14 kwietnia wczesnym rankiem wyjechałyśmy z Katmandu, na wschód w
kierunku na Banepę i Dhulikhel do aszramu – klasztoru, pustelni hinduistycznej.
Posterunki
wojskowe,
które
kontrolowały
nasz
przejazd,
zasieki
oraz
samochody
opancerzone nie pozbawiły nas złudzeń, stan wojenny w Polsce odżył w naszej pamięci. Co
z tego, że byli uprzejmi i po sprawdzeniu dokumentów samochodu, nas nie proszono o
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
5
paszporty, puszczano w dalszą drogę. Wszędzie czuć było nieprzyjemną woń spalonych
opon samochodowych, trzeba było usuwać na drodze kamienie i inne przeszkody
ustawiane przez demonstrantów. Już u samego celu podróży blisko Janagalu, samochód
zatrzymał się, kierowca nie chciał dalej jechać z obawy przed demonstrantami, którzy
opanowali tę część trasy. Po pertraktacjach z miejscowymi przywódcami strajku,
przepuszczono nasz samochód i u podnóża góry, na której znajdował się aszram, powitał
nasz przemiły guru, nauczyciel jogi Rishi Kumar Panchasheel. Mieszkańcy wioski pomogli
nam wnieść bagaże na górę. Z wysokości ponad 1600 m n.p.m. roztaczał się wspaniały
widok na pasmo Himalajów od Mount Everestu po Annapurnę, zielone pola tarasowe i
wijącą się szosę, która przecinała
dolinę
Katmandu.
przyjęto
nas
W
bardzo
aszramie
gościnnie,
rozlokowałyśmy się w wygodnych
pokojach,
przygotowanych
turystów,
spokoju
którzy
i
pragną
wyciszenia
a
dla
zaznać
przede
wszystkim chcą poćwiczyć jogę.
Przed nami przebywały tu grupy z
Włoch,
Rosji,
Stanów
Zjednoczonych, Nowej Zelandii i Australii. W księdze pamiątkowej, która znajdowała się
na kominku w moim pokoju przeczytałyśmy o tym, co wszyscy goście aszramu pisali i co
od pierwszej chwili dało się odczuć - niezwykłą atmosferę tego miejsca. Pierwsze ćwiczenia
jogi odbyły się na tarasie z widokiem na zaśnieżone Himalaje wśród bujnej zieleni,
kwiatów, w towarzystwie barwnych jak dłonie motyli i ptaków w zaskakujących oczy
kolorach. Wyśpiewywały swe długie trele, niepodobne do melodii znanych nam z naszych
pól i lasów. Kukułka indiańska jeszcze głośniej i dłużej od naszej rodzimej wykukiwała
nam lata naszego życia. Nasz instruktor jogi guru Panchasheel objaśniał tajniki religii
hinduistycznej i mówił, że do tego klasztoru, otwartego na wyznawców innych religii
starają się zapraszać ludzi, którzy pragną utrzymać harmonię miedzy swą cielesnością,
rozumem, sercem i duszą. Starają się też zgodnie z własną religią podążać drogą miłości i
pokoju. Dlatego jogę ćwiczyć mogą wszyscy ludzie dobrej woli, bez względu na
przekonania wyznaniowe i światopoglądowe. Otwartość, pogoda ducha, opanowanie i
spokój, niezwykła uprzejmość i gościnność urzekały nas bardzo, każdego dnia pobytu w
tym świętym dla Nepalczyków miejscu. Codzienne kilkugodzinne poranne i wieczorne
ćwiczenia jogi świetnie przygotowywały nas do późniejszego trekkingu. Wegetariańskie
posiłki sporządzane przez miłego kucharza pana Ratana spełniały tu też swą pożyteczną
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
6
rolę. Kuchnia nepalska, w jej różnych odmianach składa się z białego ryżu, soczewicy, soji,
warzyw przyprawianych w rozmaitych sosach z curry. Ta podstawowa potrawa nazywa się
daal bhaat tarkaari i można się nią świetnie pożywić.
Wieczorami prowadziłyśmy długie rozmowy o tym , tak bardzo dla nas egzotycznym
świecie. Przez cały ten czas miałam w pamięci dosłownie całe „litanie” przestróg i
obaw, którymi ”obdarowywali” mnie dobrzy ludzie przed wyjazdem z Polski. Ich troska
o to, bym nie zagubiła swej duszy w wędrówce po „innym” świecie do dziś mnie
zadziwia. Tam w aszramie, także w czasie wycieczek po zabytkach nepalskich,
wędrując przez ich wioski i miasta powracało uporczywe stwierdzenie – „tylko nie
przechodź na buddyzm czy hinduizm”. Pamiętałam też i inne opinie, że uprawianie jogi
jest zakazane przez Kościół, jest to element grzesznej drogi New Age, każdy kto się
temu podda jest zgubiony.
Już po powrocie przeczytałam, że w jodze jest ukryta pokusa grzechu
bałwochwalstwa, magii, że celem jogi jest śmierć a w ogóle myślenie jogi jest groźne dla
zbawienia chrześcijanina. W tego typu groźbach i makabrycznych wizjach, w moim
głębokim przekonaniu kryje się po prostu strach. Jeszcze inną przyczyną takiego
spojrzenia na odmienność tego świata, jest niewątpliwie skłonność do ogromnych
uproszczeń. Dla kogoś, kto widzi w hinduizmie okultystyczną stronę duchową i jeszcze kult
demonów, świat jest chyba w ogóle przerażający. Antony de Mello (1931-1987),
powtarzał, że negatywne uczucia tkwią w wewnątrz każdego człowieka. „Mój Boże, ile
jeszcze będziesz mógł odkryć tajemnic dotyczących twego « mnie ». Pozwól wyjść na jaw
temu małemu dyktatorowi siedzącemu w tobie. Myślałeś, że jesteś potulnym barankiem,
prawda? Nie, ja jestem tyranem i ty nim też jesteś”2.
Pisał też w innym miejscu, że „fanatyzm jednego szczerze wierzącego, któremu się
wydaje, że wie, powoduje o wiele więcej zła niż wspólny wysiłek dwustu łajdaków.
Przerażenie ogrania, gdy się widzi, co szczerze wierzący wyczyniają tylko dlatego, iż
wydaje im się, że wiedzą. Czyż nie byłoby wspaniale żyć
na świecie, gdzie wszyscy ludzie mówiliby: « Nie wiem ».
Jedną wielką przeszkodę mielibyśmy za sobą”3.
Z aszramu wychodziłyśmy codziennie na ciekawe
wycieczki, by jak najlepiej poznać ludzi i okolice.
Zwiedzałyśmy tamtejsze wioski, zdobywałyśmy pobliskie
szczyty.
Udało nam się też odwiedzić słynny Bhaktaphur, który
ktoś jak najbardziej słusznie, nazwał Florencję Nepalu.
To
przepiękne
przypomniał
miasto,
nam
się
tak
z
jak
Katmandu
bajkowego
filmu
i
Patan
Bernarda
Anthony de Mello, Przebudzenie. Przygotował do druku J. Francis Stroud S.J., Zysk i S-KA
Wydawnictwo, Poznań [2004], s. 96.
3 Tamże, s. 107-108.
2
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
7
Bertolucciego „Mały Budda”. Reżyser wykorzystał naturalną scenerię tych niezwykłych
miejsc. Trzęsienie ziemi, które dotknęło Nepal w roku 1934, nie wszystkie świątynie i
budowle świeckie zniszczyło doszczętnie. Część ocalała, niektóre zostały odrestaurowane.
Rozpoczęłyśmy zwiedzanie od świątyni Nyatapola, pięciopoziomowa, wysoka na około 30
metrów budowla jest przepięknym przykładem nepalskiej sztuki sakralnej. Zbudowana
została na początku XVIII wieku w czasach panowania Bhupatindry Malla, na każdym jej
stopniu artysta umieścił po dwóch strażników, od legendarnych zapaśników - Dżajamel i
Phattu, po słonie, lwy, gryfy i dwie boginie Baghini pod postacią tygrysa oraz Singhini
jako lwa.
Zwiedzałyśmy Pałac Królewski, bardzo zrujnowany z powodu trzęsienia ziemi, z
bezcenną kolekcją malowideł hinduskich i buddyjskich, rękopisów na liściach palmowych i
pięknych mandali. Podziwiałyśmy wspaniałą Złotą Bramę (Sun Dhoka), która prowadziła
do Pałacu Pięćdziesięciu Pięciu Okien. Brama, którą przewodniki wliczają do największych
arcydzieł sztuki nepalskiej przedstawia na szczycie Garudę, który zwycięża gromadę węży.
Poniżej widnieje czworogłowa, czternastoramienna bogini Taledżu Bhawani, rodzinne
bóstwo królewskiej dynastii Mallów.
Po
powrocie
do
Katmandu,
postanowiłyśmy odwiedzić święte miejsca
Nepalczyków Pashupatinach – kompleks
świątyń nad rzeką Bagmati z najświętszą
świątynią dla hinduistów – Sziba oraz dla
buddystów lamajskich – Boudhnath.
W
tym
dostępnych
religii,
na
miejscu
poniżej
jedynie
dla
przygotowanych
świątyń,
wyznawców
specjalnie
miejscach odbywa się kremacja zmarłych,
których popiół porywa następnie nurt rzeki, zaś dusze rozpoczynają swą następną ziemską
wędrówkę. To święte miejsce
zawiera w sobie drobinę świętości Waranasi znad brzegu
Gangesu i jest tak dla hinduizmu, jak w tym samym stopniu buddyzmu metafizyczną
tożsamością trwania i ciągłości.
„Święte Koło” kosmicznej mapy
- znajduje tu właśnie
swe odniesienie.
Po Pashupati z jakąś dziwną ulgą, jednocześnie podjęłyśmy decyzję o udaniu się
stamtąd w kierunku lotniska do ogromnych rozmiarów stupy w Bouddha (Boudhanath).
Od 1959 roku, stupa ta, podobnie jak oglądana przez nas wcześniej Swayambbhu stały się
Mekką dla uchodźców tybetańskich. To właśnie miejsce wykorzystane zostało przez
Bertolucciego we wspomnianym filmie o dwóch małych chłopcach, buddach.
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
8
Nasze trudy podróży, to cierpliwe oczekiwanie w atmosferze wojny domowej, jaką
przeżywał wówczas Nepal zostały wynagrodzone. Dzięki porozumieniu króla z narodem
mogłyśmy bezpiecznie kontynuować dalszą podróż. Odwiedziłyśmy Park Narodowy w
Chitwanie w dżungli.
Ostatni tydzień, zaplanowany
na trekking, skurczył nam się do
pięciu dni, najbardziej forsownych w
całej
wyprawie.
Wyruszyłyśmy
wygodnego
hotelu
wczesnym
rankiem.
piątce
dwóch
w
z
Pokharze,
Nierozłącznej
towarzyszyło
tym
sympatycznych
razem
Szerpów,
przewodników, dzięki którym przed
wyprawą w góry zarejestrowałyśmy
naszą wycieczkę w kierunku pod
Annapurnę. Pogoda dopisywała, więc
dość dziarsko wystartowałyśmy
z Naya Pul (powyżej 1000 m. npm.) do Ghandruka,
Ghorepani, przez Banthanti, Tadapani, Deurali osiągając najwyższe wzniesienia poniżej
4000 metrów nad p.m.. Annapurna, a właściwie cały masyw, bo niej jest to pojedyncze
wzniesienie, piękna, majestatyczna, elegancka w swej nieskazitelnej bieli, do której
przybliżałyśmy
się
pośród
bujnej
roślinności,
nieznanej
nam
przyrody,
lasów
rododendronów, które kwitły wspaniale o tej porze roku, wydawało nam się, że istniała
tylko dla nas. Na wysokości 3000 tysiąca metrów nad poziomem morza mijałyśmy,
przyglądające się nam pracowite muły i osły, które przenosiły na swych grzbietach towar.
Powyżej żyły jaki pokryte długą sierścią, niżej byłoby im zbyt ciepło. Na szlakach wszędzie
spotykałyśmy, poza rozmową „przymusową” z maoistami, którym trzeba było zapłacić
haracz, przemiłych, gościnnych ludzi, dzięki którym wędrowca może zjeść i znaleźć zawsze
nocleg. Nocowałyśmy w Chandruka i Chorepani.
Wracałyśmy do kraju zachwycone i zaczarowane Nepalem. W oczywisty sposób
przychodziło nie raz konfrontować nasze doświadczenia z bagażem, którym obdarzyła nas
nasza rzeczywistość. Badacze zjawiska używają w tym wypadku określenia „bańki
środowiskowej”, z którą podróżnik odwiedza inne miejsca na świecie. Zderzenie
cywilizacyjne wcale nie było tak wielkie, jak wydawało się to nam na początku. Zderzenie
nastąpiło potem, gdy przyszło na refleksje nad kondycją nawet nie tyle religijną, ile w
ogóle intelektualną i emocjonalną naszego społeczeństwa, czy też jej niektórych
przedstawicieli. Idea dialogu pomiędzy religiami podjęta przez II Sobór Watykański,
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
9
zrodzona w umysłach najwybitniejszych przedstawicieli Kościoła, zdaje mi się, że w chwili
obecnej w naszym Kraju nie jest specjalnie rozważana.. Na całe szczęście są ludzie, którzy
czytają o życiu Pi i nie gorszą się tym, że bohater książki modlił się szczerze w kościele
katolickim, w meczecie muzułmańskim i świątyni hinduistycznej.
„O moich religijnych praktykach donoszono rodzicom tonem sensacji, jakbym został
przyłapany na przestępstwie. Tak jakby podobna małostkowość służyła Bogu. W moim
rozumieniu religia dotyczy naszej godności, a nie naszego zepsucia”4.
Kwiecień 2008roku.
Dziś 13 kwietnia w dniu
Nowego Roku Nepalskiego - 2065 wspominaliśmy z
przyjaciółmi naszą wyprawę sprzed dwóch lat i zaplanowaliśmy następną. Już wkrótce
ruszamy na Thorung La.
Teresa Chynczewska - Hennel, doktor habilitowany, profesor w Instytucie Historii na
Wydziale Historyczno-Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku, pracownik naukowy
Instytutu Historii PAN w Warszawie. Współpracuje ze Studium Europy Wschodniej
Uniwersytetu Warszawskiego oraz z Ośrodkiem Badań nad Tradycją Antyczną Uniwersytetu
Warszawskiego, a także z Polskim Radiem, w którym nagrała kilkaset audycji historycznych.
Odznaczona za osiągnięcia na polu edukacji Medalem Komisji Edukacji Narodowej w 2007 r.
Laureatka Nagrody imienia Księcia Konstantego Ostrogskiego w 2008 r.
W pracy naukowej interesuje się historią Polski i Europy w epoce nowożytnej, szczególnie
zagadnieniami narodowościowymi i religijnymi w I Rzeczypospolitej. Jest badaczem
problematyki ukraińskiej i kontaktów Rzeczypospolitej z Włochami. Odbyła staże
zagraniczne m. in w USA (Uniwersytet Harvarda), Włoszech (Archiwa Rzymu, Watykanu i
Wenecji), oraz w Anglii i Holandii (Program Phare - Smart). W roku 2002 wykładała jako
profesor zaproszony w Akademii Kijowsko – Mohylańskiej, w 2006 roku w Ukraińskim
Uniwersytecie Katolickim w Rzymie. Jest redaktorem rocznika o zasięgu międzynarodowym "Ukraine in the EastCentral Europe", wychodzącego w Kijowie oraz Białostockich Tek Historycznych.
Opublikowała 150 publikacji i następujące książki Świadomość narodowa szlachty ukraińskiej i Kozaczyzny od schyłku
XVI do połowy XVII w. (Warszawa 1985); Rzeczpospolita XVII wieku w oczach cudzoziemców (Wrocław 1993), drugie
wydanie rozszerzone (Warszawa 1994); Między sobą. Szkice historyczne polsko - ukraińskie (współredakcja z Natalią.
Jakowenko, Lublin 2000); Nuncjusz i król. Nuncjatura Maria Filonardiego w Rzeczypospolitej 1636-1643 (Warszawa
2006), wydała korespondencję nuncjusza w serii Acta Nuntiaturae Polonae, T. XXV: Marius Filonardi (1635-1643), vol.
1 (Cracoviae 2003); vol. 2 (Cracoviae 2006) wykorzystując archiwalia watykańskie. Jest współautorem kompaktowej
Historii Polski "Od Mieszka I do Jana Pawła II" (Polskie Radio i Dom Wydawniczy Bellona 2005). Obecnie pracuje nad
dyplomacją wenecką w XVII wieku.
4
Y. Martel, op. cit., s. 90.
Temat Miesiąca - comiesięczny biuletyn informacyjny pod redakcją Rady Specjalistów “EFWF”
10

Podobne dokumenty