Jaka filozofia jest potrzebna teologom?
Transkrypt
Jaka filozofia jest potrzebna teologom?
ks. Tomasz Stę pień Jaka filozofia jest potrzebna teologom? Pytanie zawarte w tytule o sposób uprawiania filozofii najlepiej nadają cy siędo zastosowania dla potrzeb teologicznych sugeruje, że nie musimy zastanawiaćsięnad tym, czy filozofia jest w ogóle potrzebna teologom. Jednak pytanie o rodzaj filozofii, która ma sł użyć teologii szczególnie dziśł ą czy sięz pokusąodrzucenia filozofii jako w ogóle nie potrzebnej. 1 Jest to w dużej mierze zwią zane z kryzysem w ł onie samej filozofii. Choćpokusa ta przybiera różne formy, to jednak ł atwiej jązrozumiećjeżeli zauważymy, ż e sam fakt koniecznoś ci wyboru z wielu nurtów, czy kierunków, nasuwa wątpliwoś ci, czy filozofia nie jest tylko bł ą dzeniem naturalnego rozumu. Jeż eli doł ą czymy jeszcze fakt wielokrotnego formuł owania przez filozofów twierdzeń, które nie dał y siępogodzićz wiarą, jasne sięstaje, że nawet w tak krótkim szkicu nie sposób pominąćpytania o to, czy filozofia jest w ogóle teologii przydatna. Pytanie to jest dziśtym bardziej aktualne, ż e we współ czesnej kulturze, 2 coraz mocniej wydaje sięrysowaćrozł am pomię dzy rozumem i wiarą . Zatem pytanie o rodzaj filozofii, która najlepiej pomaga w zrozumieniu treś ci wiary ł ą czy sięz pytaniem o potrzebęfilozofii w ogóle. Myś lę, ż e najlepsząpróbąudzielenia odpowiedzi na oba pytania bę dzie ujęcie ich w perspektywie historycznej. Chciał bym zwrócić uwagęna dwa zasadnicze momenty, które w moim przekonaniu stanowiąpewnącał oś ć , opisują cą relacje teologii do filozofii starożytnej. Szczególnie waż ne jest rozważ enie odpowiedzi udzielanych przez Ojców Koś cioł a, którzy stanę li wobec tych problemów po raz pierwszy w historii teologii. Drugi moment to ś redniowieczne spory zwią zane z filozofią Arystotelesa, które, jak to zobaczymy, przyczyniąsięw duż ej mierze do uzgodnienia wzajemnych relacji rozumu i wiary. Mam nadzieję, że krótkie ukazanie tych dwóch momentów w historii, pozwoli na stworzenie podstaw do wycią gnięcia wniosków natury bardziej ogólnej i odnoszących siędo propozycji uprawiania teologii dzisiaj. 1 2 3 3 Bardzo dobrze pokazuje to Jan PawełII, por. Fides et ratio, 5. Por. tamż e, 48. Na potrzebęudzielania odpowiedzi na te pytania w perspektywie historycznej wskazujądwie wielkie encykliki dotyczą ce relacji filozofii i teologii: por. Leon XIII, Aeterni Patris, 11-16; Jan PawełII, Fides et ratio, 36-42. 2 1. Pierwsze spotkanie. Pierwsze chrześ cijaństwa z greckąkulturąmiał o doś ćnieoczekiwany przebieg. Od samego początku bowiem okazał o się, że ż aden z bogów czczonych przez Greków nie może byćpodobny Temu, którego czcili chrześ cijanie. Bóg chrześ cijan okazałsiębliski Bogu, któremu grecy nie oddawali czci, ale którego odkryli filozofowie posł ugując sięrozumem. 4 Widzimy to wyraźnie jużna kartach Nowego Testamentu, a zwł aszcza we fragmencie Listu do Rzymian (1, 18-31), gdzie ś w. Pawełwyraźnie potwierdza, że choćGrecy byli w stanie odkryćprawdziwego Boga, to jednak nie byli w stanie wycią gnąćz tego odkrycia wł aś ciwych wniosków. Oprócz wielu fragmentów listów ś w. Pawł a, szczególnie ciekawa wydaje się relacja pobytu Apostoł a w Atenach, którąprzekazuje nam ś w. Łukasz Ewangelista (Dz 17,1634). Jest to wydarzenie o tyle ważne, ż e dziśpojawiająsięopinie, iżnależ y traktowaćje jako 5 pewien wzorzec odniesienia chrześ cijaństwa do greckiej filozofii. Tekst ś w. Łukasza skł ania komentatorów do przekonania, ż e autor celowo przyrównuje wystą pienie Apostoł a na Skale Aresa do procesów filozofów, które odbywał y sięw Atenach, a zwł aszcza do procesu 6 Sokratesa. Filozofowie stawali przed są dem ponieważgł osili na temat bogów prawdę , którą przyniósłim sam rozum. Prawda filozofów jednak zawsze był a odbierana jako krytyka greckiej religii. Jak przekazuje nam Diogenes Laertios, Anaksagorasa oskarż ano o bezboż noś ć , ponieważgł osił , że sł ońce, któremu Grecy oddawali boskącześ ć , jest ognistą 7 masą , a następnie skazano na zapł acenie pię ciu talentów i na wygnanie. ZaśProtagoras, jeden ze swoich traktatów zaczą łtwierdzeniem, ż e nie wiadomo, czy bogowie istnieją, czy 8 nie, i zostałz powodu tego ustę pu skazany na wygnanie, a jego dzieł a spalono. Procesy te moż na by uznaćza jakiśprzejaw budzenia sięgreckiej ś wiadomoś ci odnoś nie prawdziwego Boga, które spotykał y sięze zdecydowanym potępieniem ze strony tradycyjnego politeizmu. W tym kontekś cie możemy lepiej zobaczyćpostawęś w. Pawł a, jakąprzyjmuje podczas swojej mowy w Atenach. Nie tylko polega ona na krytyce tradycyjnej greckiej religii (17,29). 4 5 6 Por. Jozeph Ratzinger, Wprowadzenie w chrześ cijaństwo, tł . Z. Wł odkowa, Kraków 1994, s. 126n. Por. D. Karł owicz, Arcyparadoks ś mierci, Kraków 2000, s. 12. Z procesem Sokratesa opis ś w. Łukasza ł ączy zwł aszcza oskarż enie wysunię te przeciwko ś w. Pawł owi przez Ateńczyków o to, ż e gł osi nowych bogów (ksenon daimonion) Dz 17, 18. To samo wyrażenie spotykamy we wszystkich zachowanych ś wiadectwach oskarżenia Sokratesa. Por. D. Karł owicz, dz. cyt., s. 26. 7 Por. Diogenes Laertios, II, 3, 12-13. (Żywoty i poglądy sł ynnych filozofów, tł . I. Krońska, K. Leś niak, W. Olszewski, PWN, BKF, Warszawa 2004). 8 Tamże, IX, 8, 51n. 3 Apostołnie przekazuje teżtylko niepewnej prawdy na temat Boga, która pochodzi z rozważ ań rozumu, ale gł osi peł nąprawdęchrześ cijaństwa, pochodzą cąz Objawienia. Zupeł nie niezwykł a jest pewnoś ć , z którąś w. Pawełoznajmia Ateńczykom, ż e wł aś nie gł osi im Boga, którego czcili nie znają c (17,23) i ż e wł aś nie to, co był o jakośniejasno poznane, został o teraz objawione w Chrystusie. Wszystko to skł ania z jednej strony do stwierdzenia, że postawa Apostoł a jest wręcz ironiczna wobec nieporadnych prób poznania boskich tajemnic przez Greków. Ironiczny wydźwię k ma sam fakt oddawania czci „nieznanemu Bogu”, przez tych Ateńczykow, którzy skazywali filozofów usuwają cych nieco sprzed ich oczu ową nieznajomoś ć . Z drugiej jednak strony przecieżposł ugują c siętylko rozumem zaszli bardzo daleko. Byli blisko, ale takż e im potrzebne był o przyjęcie jedynej Prawdy, aby mogli wycią gną ćnależyte wnioski z dokonańnaturalnego rozumu. Dlatego teżostatecznie postawę ś w. Pawł a moż emy nazwaćumiarkowanąż yczliwoś cią, ponieważwidzi on w greckiej tradycji sytuacjęrozumu, który doszedłtak daleko jak tylko mógłdojś ćo wł asnych sił ach. 2. Prześ ladowanie prawdziwej filozofii. Kolejnym bardzo znamiennym momentem, moż e jeszcze bardziej interesują cym dla naszych rozważań, był y czasy Apologetów. Waga postaw jakie zajmowali wtedy chrześ cijanie jest tym wię ksza, że odnosili sięjużnie tylko do pogańskiej tradycji jako takiej, ale ta tradycja musiał a sięw ich oczach ł ą czyćnie tyle z odrzuceniem chrześ cijaństwa, co wrę cz z prześ ladowaniem go. W pierwszym wieku przed ateńskim trybunał em staną łś w. Paweł , a konsekwencjąjego wystąpienia był o odrzucenie i ś miech (Dz 17,32). Kiedy w II w. przed trybunał em rzymskim stanę ł o cał e chrześ cijaństwo, wyrok dla chrześ cijanina trwają cego przy prawdzie Objawionej byłtylko jeden. W takich warunkach pokusa cał kowitego odrzucenia dorobku filozofii wraz z pogańskąkulturą, musiał a byćszczególnie bliska Apologetom, zwł aszcza, kiedy w drugiej poł owie II w. ich prześ ladowcą, do którego adresowali swe apologie, byłcesarz-filozof, wybitny stoik – Marek Aureliusz. Bardzo wielu autorów jest dziśskł onnych przyznać , poważna czę ś ćpisarzy chrześ cijańskich tej pokusie uległ a. Za przykł ad sł uż ąnajczę ś ciej dwaj autorzy, Tertulian, jako autor ł aciński i Tacjan piszą cy po grecku. W obydwu przypadkach okazuje się , ż e postawa antyfilozoficzna tych autorów nie jest wcale taka oczywista. Tertulian na pewno wypowiadałsięprzeciwko filozofii, o czym ś wiadczy choć by sł ynne pytanie: „Co mają wspólnego Ateny z 4 9 Jerozolimą ?” Jednak nie oznacza to wcale, ż e wypowiadałsięprzeciwko rozumowi. Jak to pokazuje w swojej ś wietnej pracy D. Karł owicz, Tertuliana, w ś wietle jego tekstów, 10 należał oby raczej uznaćza racjonalistę. Zaśjego niechęćdo filozofii należ ył ą czyćraczej z typowo rzymskim przekonaniem o cał kowitej bezuż ytecznoś ci greckiej filozofii, jako pustych rozważ ań, mają cych niewiele wspólnego z rzeczywistoś cią , które z tego powodu są niepraktyczne i nie przydająsiędo niczego. Zatem okazuje się ,ż e grecka filozofia nie tylko przez niektórych chrześ cijan był a traktowana z rezerwą , ale takż e sami rzymianie traktowali 11 jąjako „helleńskązarazę .” Kolejnym przykł adem niedokł adnego rozumienia intencji autora wydaje siępostać Tacjana, którąE. Gilson przedstawia jako protoplastęwszystkich chrześ cijan, „dla których 12 natura i – konsekwentnie – filozofia zawsze bę dzie czymśpodejrzanym, jeś li nie zł ym.” ChoćTacjan niewą tpliwie wyraż a pogardliwy stosunek do greckiej filozofii, to jednak, jak się wydaje, nigdzie w swojej Mowie do Greków, nie wypowiada sięlekceważ ą co w stosunku do rozumu jako takiego. Przedstawiając sięjako „wyznawca barbarzyńskiej filozofii” i twierdząc, ż e grecy wszystko zapoż yczyli od innych ludów, dodają c jedynie wł asne bł ę dy, nie kieruje ostrza krytyki pod adresem filozofii jako takiej, a jedynie w stronęGreków i 13 wszystkiego, co pogańskie. Poza tym, bronią c chrześ cijaństwa posł uguje siętakże samą 14 filozofiąi mocno podkreś la, ż e jego nawrócenie nie był o aktem irracjonalnym. Zatem uważa sięon cał y czas za chrześ cijańskiego filozofa, choćnie za filozofa greckiego. Przeciwstawia sięon zatem greckiej mądroś ci, a nie mą droś ci jako takiej. Trzeba podkreś lić , że przedstawianie sięprzez chrześ cijan jako prawdziwych filozofów, a chrześ cijaństwa jako filozofii, był o w tym czasie powszechne. Chrześ cijanie takż e i tutaj wchodząw tradycjęobecnąjużw kulturze antycznej, gdzie Żydów nazywano narodem 9 „Quid ergo Athenis et Hierosolymis? quid Academiae et Ecclesiae?”, De praescriptionibus adversus hereticos, PL 2, 20 B. 10 Por. D. Karł owicz, Sokrates i inni ś więci, O postawie staroż ytnych chrześ cijan wobec rozumu i filozofii Warszawa 2005, s.42-56. 11 12 13 Por. tamż e, 129-137. Por. E. Gilson, Historia filozofii chrześ cijańskiej w wiekach ś rednich, tł . S. Zalewski, Warszawa 1987, s.17. „Tak więc pożegnawszy sięz maniąwielkoś ci Rzymian i próż nąmowąAteńczyków oraz naukami Greków, stał em sięwyznawcąnaszej barbarzyńskiej filozofii…”, Mowa do Greków, 35,1 (tł . L. Misiarczyk); por. także, 42.1. 14 Por. tamż e, 35, 4. 5 filozofów, ponieważwyznawali wiaręw jedynego Boga, tak samo jak filozofowie, którzy tego samego Boga znaleź li. Skoro wię c żydzi byli „narodem filozofów”, to naturalne wydawał o sięstwierdzenie, ż e byli nimi także chrześ cijanie. 15 Apologeci na czele ze ś w. Justynem Mę czennikiem podejmująwię c jedynie tęantycznątradycję . Sam ś w. Justyn, który w momencie swojej ś mierci posiadałw Rzymie szkoł ęfilozoficzną, dałś wiadectwo ostatecznej wiernoś ci prawdzie nie tylko jako chrześ cijanin, ale takż e jako filozof. 16 Nie sposób teżnie zauważ yćpewnego paradoksu, który szczególnie mocno zaznaczyłsięw osobie Apologety, żyją cego w czasach, kiedy cesarzem byłMarek Aureliusz. Oto filozof chrześ cijański – mę czennik, daje ś wiadectwo prawdzie, przed filozofem pogańskim – cesarzem, do którego adresowałswoje apologie. Bardzo nieoczekiwane potwierdzenie przedstawienia chrześ cijaństwa jako prawdziwej filozofii daje nam teższtuka wczesnochrześ cijańska. Na sarkofagach z III w. znajdujemy 17 bowiem obok przedstawieńpasterza i orantki wł aś nie przedstawienie filozofa. Filozof staje siętutaj wzorem homo christianus, który czytając Ewangelię , dowiaduje sięz niej cał ej prawdy na temat Boga i Życia, które zdolne jest przekroczyćś mierć. Dlatego też, jak konkluduje Jozeph Ratzinger, w przedstawieniach wczesnochrześ cijańskiej sztuki: „Nie chodzi o chę ćprzedstawienia wyglądu Chrystusa, ale tego kim i czym był : doskonał ym filozofem. Chrystus ukazuje się, … w szacie tego który go wzywał[tj. filozofa]. Filozofia, 18 szukanie sensu w obliczu ś mierci, przedstawia sięteraz jako pytanie o Chrystusa.” Wszystko to pokazuje, ż e zupeł nie naturalny musiałbyćfakt uważania sięprzez chrześ cijan za 19 filozofów, a chrześ cijaństwa za philosophia Christi. 3. Dlaczego platonizm? Mimo powyższych faktów wskazują cych na tak oczywiste zwią zki wczesnego chrześ cijaństwa z filozofiąnie możemy zapominać , że filozofują cym chrześ cijanom nie moż na w najmniejszym stopniu zarzucićnaiwnoś ci w przyjmowania cał ej greckiej tradycji w sposób bezkrytyczny. 15 20 Świetnie pokazuje to przywoł ana wyżej postaćś w. Justyna, który Por. W. Jeger, Wczesne chrześ cijaństwo i grecka paideia, tł . K. Bielawski, Bydgoszcz 2002, s. 50. 16 Por. Pierwsi Apologeci Greccy, Kraków 2004, wstę p L. Misiarczyka, s. 163. 17 Por. Jozeph Ratzinger, Prawda w teologii, M. Mijalska, Kraków 2005, s.11. 18 19 20 Por. tamż e, s.13. Por. Jan PawełII, Fides et ratio, 38. Por. Fides et ratio, 41. 6 moż e największym stopniu uważ ałsięjednocześ nie za filozofa i chrześ cijanina, ponieważbył filozofem jeszcze przed swoim nawróceniem, a tradycja chrześ cijańska zapamię tał a go jako 21 tego, który: „W pł aszczu filozofa gł osiłSł owo Boż e.” W Dialogu z ż ydem Tryfonem, ś w. Justyn przestawia nam swojąfilozoficznąautobiografię , która nawet jeż eli jest tylko zabiegiem literackim, to z pewnoś ciąoddaje jego poglą dy na temat współ czesnej mu filozofii. Będą c przekonanym, że przedmiotem filozofii jest przede wszystkim Bóg i badanie boskoś ci, zaczą łszukaćBoga w szkoł ach filozoficznych. 22 Przeszedłon kolejno przez wszystkie istnieją ce wtedy szkoł y filozoficzne: stoicką , perypatetycką, pitagorejską , aby w końcu trafić do znanego i szanowanego platonika. Dopiero ten ostatni okazałsięnauczycielem, który zadowoliłi porwałJustyna mówiąc o tym, jak należ y dojś ćdo zjednoczenia z Bogiem. Co ciekawe sam autor jest przekonany, że podstawowym celem platonizmu był o zjednoczenie z Bogiem. Mimo, iż platonizm (a dokł adnie medioplatonizm) jest przedstawiany jako najbardziej godna szacunku szkoł a filozoficzna, okazał o się , ż e nie speł nia pokł adanych w niej nadziei. Dlatego teżostatecznie Justyn filozof, aby móc osią gną ćcel rozpoznany niejasno przez platoników, stałsięchrześ cijaninem. Św. Justyn nie jest osamotniony w opinii, że najlepsząszkoł ąfilozoficznąstaroż ytnoś ci jest platonizm. Warto wspomniećjeszcze ś w. Klemensa Aleksandryjskiego, który uważ ał , że tylko w niektórych szkoł ach gł oszona jest prawdziwa filozofia. 23 Oceniałbardzo krytycznie zawł aszcza epikureizm utożsamiają c go z „gł upiąmą droś ciąś wiatową ” z listów ś w. Pawł a, ale takż e każ dąinnąfilozofię , która „wykazuje nadmiernącześ ćdla elementarnych siłnatury” i nie uznaje istnienia Opatrznoś ci. 24 Tak samo jak ś w. Justyn, ś w. Klemens Aleksandryjski najwyżej ceni Platona, którego wielokrotnie nazywa przyjacielem i mił oś nikiem prawdy. 25 Świadectwa Apologetów i Ojców Aleksandryjskich sądla naszych rozważ ańszczególnie cenne, ponieważw ich czasach istnieje jeszcze wiele szkółfilozoficznych. Od poł owy III w. takż ewł onie samej filozofii pogańskiej zróżnicowanie szkółzaczyna znikać . Oznacza to, że ciesząsięoni peł nąmoż liwoś ciąwyboru sł uchania przedstawicieli wszystkich szkółi wł aś nie w takiej sytuacji jednoznacznie wskazująna szkoł ęplatońską . Znamienny jest fakt, ż e w III 21 Por. Euzebiusz z Cezarei, Historia Koś cielna, IV, 11 (tł . A. Lisiecki, Poznań1924, POK 3). 22 Por. Dialog z ż ydem Tryfonem, 2 (tł . A. Lisiecki, POK 4, Poznań1926). 23 Por. Św. Klemens Aleksandryjski, Kobierce, VI, 7, 54; VI, 8, 67, 1n. (tł . J. Niemirska-Pliszczyńska, Warszawa 1994) 24 Tamż e, I, 11, 50. 25 Tamż e, I, 10, 42; V, 10, 66; V, 12, 78. 7 w. na scenie pozostaje jużtylko jedna filozofia pogańska, a jest niąwł aś nie ostatnie wcielenie filozofii Platona – neoplatonizm. Nie jest on jednak platonizmem w „czystym” wydaniu, lecz raczej syntezącał ej greckiej filozofii, której ośstanowi nauka Platona. Ta ostatnia postać filozofii pogańskiej takż e w olbrzymim stopniu wpł ynę ł a na kształ towanie sięteologii. Niezaprzeczalny jest jej wpł yw wś ród wschodnich i zachodnich Ojców Koś cioł a. Wś ród tych pierwszych należy przede wszystkim pamiętaćo Ojcach Kapadockich, a zachodnia teologia jest w olbrzymiej mierze kształ towana przez Nauczyciela Zachodu – ś w. Augustyna. 26 Ponieważnie sposób w naszych rozważ aniach zatrzymaćsiędł użej nad tak rozległ ym zagadnieniem, chciał bym odwoł aćsiętylko do przykł adu, który wydaje sięnajbardziej skrajny. Chodzi tu o autora, który takż e wywarłwielki wpł yw na teologięWschodu i Zachodu – Pseudo-Dionizego Areopagitę. Jego przypadek jest o tyle ciekawy, że spotyka sięon z neoplatonizmem w jego ostatecznej postaci, który ukształ tował a ostatnia szkoł a neoplatońska istnieją ca w Atenach od końca IV w. do roku 529. Ta ostatnia postaćneoplatonizmu zasł ugiwał a na szczególne potę pienie, ponieważ stał a się ona pogańskim systemem religijnym. W duż ej mierze pod wpł ywem zwycięż ają cego chrześ cijaństwa, ostatni pogańscy filozofowie chcieli uczynićze swej filozofii religięzdolnąkonkurowaćz chrześ cijaństwem. O ile więc Grecy, z którymi spotkałsięś w. Pawełnie czcili Boga filozofów, o tyle ostatni Grecy uważali, ż e oddanie czci Najwyż szemu Bogu, jako jednemu spoś ród wielu innych, jest jedynym ratunkiem dla upadają cego pogaństwa. Oznaczał o to takż e, ż e chcieli oni pogańską religięwyrwaćz pł aszczyzny czysto mitologicznej i nadaćjej bardziej racjonalny charakter. Pseudo-Dionizy Areopagita, nieznany autor z przeł omu V i VI w. uważ a za oczywiste uczynienie z takiej wł aś nie filozofii pogańskiej podstaw swojego systemu teologicznego. Przysporzył o to Pseudo-Dionizemu wielu zarzutów o zbytnie uleganie neoplatońskiej filozofii. Jednak wydaje się, ż e wył uskując z radykalnego neoplatonizmu ziarna prawdy 27 pozostałon cał kowicie chrześ cijaninem. Jak zresztąsam wyjaś nia, nie chce mówićo Bogu 28 niczego, poza tym, co znalazłw Piś mie Świętym. PostaćPseudo-Dionizego kieruje nasze rozważania ku jeszcze jednemu aspektowi, który ostatecznie pozwoli ukazaćdlaczego w oczach Ojców Koś cioł a wł aś nie szeroko rozumiana filozofia Platona był a najbardziej przydatna teologii. Był o to widoczne jużu ś w. Justyna, dla 26 27 W sposób syntetyczny pokazuje to bardzo dobrze E. Gilson, dz. cyt., s. 51-77. Starał em sięto pokazaćw pracy: Pseudo-Dionizy Areopagita – chrześ cijanin i platonik. Polemiczne aspekty pism Corpus Dionysiacum w kontekś cie mowy ś w. Pawł a na Areopagu (Dz 17, 22-31), Warszawa 2006. 28 Por. Imiona boskie, I,1. 8 którego najlepsząszkoł ąnie był a ta, która najlepiej mówi o Bogu, tylko ta, która skutecznie prowadzi do zjednoczenia z Nim. Ostatnie badania P. Hadota, a w Polsce J. Domańskiego ś wietnie pokazująten zgubiony aspekt filozofii staroż ytnej, która nie tylko jest wiedzą 29 teoretyczną, ale takż e praktykąż ycia. Praktyka ta jest rozumiana jako droga doskonał oś ci, która ma umożliwićtakie postępowanie w życiu, aby zaprowadzićadepta do szczę ś cia. Trzeba jednak pamię tać ,ż e w każ dej szkole inaczej rozumiano dobro, którego osią gnię cie ma owo szczę ś cie zapewnić. W szkoł ach hellenistycznych, w których nie uznawano istnienia żadnej transcendencji, szczę ś cie polegał o na życiu zgodnym z naturąi można je był o osią gnąć tylko na ziemi. Taki ideałpraktyki życia filozoficznego byłod samego począ tku sprzeczny z chrześ cijaństwem, i dlatego wł aś nie szkoł y hellenistyczne został y ostatecznie odrzucone. 30 Dopiero pojawienie sięw I w. medioplatonizmu i neopitagoreizmu przyniosł o na powrót szukanie prawdziwego szczęś cia poza granicąś mierci, co był o bliskie nauce chrześ cijańskiej. Zwł aszcza odnowiona filozofia Platona na nowo podjęł a sł ynne definicje znajdujące sięw dialogach, które gł osił y, ż e filozofia jest „dą żeniem do zjednoczenia z Bogiem” i 31 „ć wiczeniem sięw ś mierci (meditatio mortis).” Taka postawa zmuszał a filozofa do zupeł nie innego traktowania życia na ziemi. Nie bę dzie to jużepikurejskie rozsą dne korzystanie z przyjemnoś ci, ale raczej ascetyczne dą ż enie do uwolnienia sięod namię tnoś ci i wpł ywów ciał a. Bez wą tpienia tak rozumiana praktyka ż ycia stał a siępowodem, dla którego nauka medioplatoników, a póź niej neoplatników cieszył a sięwś ród autorów chrześ cijańskich tak wielkim uznaniem. Wyjaś nia siętakż e, dlaczego wczesnochrześ cijańska sztuka umieszczał a na sarkofagach wł aś nie filozofa, ponieważon także szuka sensu i szczęś cia poza granicą ś mierci, a dla chrześ cijanina Chrystus jest ostatecznąodpowiedziąna pytania zadane przez filozofa. 29 32 Por. P. Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe, tł . P. Domański, Warszawa 1992; Czym jest filozofia staroż ytna?, tł . P. Domań ski, Warszawa 2000; J. Domański, Metamorfozy poję cia filozofii, Warszawa 1996. 30 Warto zaznaczyć, ż e uwaga ta dotyczy przede wszystkim epikurejczyków, którzy w najwię kszym chyba stopniu podkreś lali koniecznoś ćosią gnię cia szczę ś cia jużw życiu ziemskim. Stoicy w pewnym stopniu uznawali moż liwoś ćżycia po ś mierci. Jednak nie przeszkadzał o to wcale chrześ cijanom czerpaćz pewnych praktyk ż ycia filozoficznego rozwinię tych w tych szkoł ach, jak to doskonale pokazuje P. Hadot, por. Filozofia jako ćwiczenie..., dz. cyt., s. 56-74. 31 32 Por. Teajtet, 176 A-176 B; Fedon, 81A (tł . W. Witwicki). Por. J. Ratzinger, Prawda w teologii, dz. cyt., s. 12-13. 9 Rozumienie ż ycia chrześ cijańskiego jako najdoskonalszej realizacji ideał u filozofii platońskiej przybrał o jeszcze ciekawsze rysy, kiedy na począ tku III w. rozpoczyna sięruch monastyczny. Wcześ niej ż ycie każdego chrześ cijanina musiał o być„ć wiczeniem sięw ś mierci”, teraz, kiedy prześ ladowania ustał y, za najdoskonalszy sposób realizacji nauki Ewangelii zaczę to uważać życie monastyczne. Takie rozumienie ż ycia peł nego chrześ cijańskiego odnajdujemy wł aś nie u Pseudo-Dionizego Areopagity, który opisuje ż ycie 33 mnicha w kategoriach czysto neoplatońskich. Jużsama nazwa mnich (monachos) wedł ug Pseudo-Dionizego wskazuje na to, że ma on przez cał e ż ycie dą żyćku Jednoś ci, czy Monady. 34 Mnich powinien stawaćsięJednoś cią(monas) i przyjmowaćformęjedna (henoeides), aby w ten sposób realizować„doskskonał ąfilozofięż ycia zakonnego.” 35 Jeś li przypomnimy, ż e neoplatonicy w odniesieniu do najwyższego Boga najczęś ciej posł ugiwali sięterminem Jedno, jasnym sięstanie, jak wiele Pseudo-Dionizy zaczerpnąłz ich filozofii. Wydaje się , że powyższe rozważ ania jasno pokazują , że Ojcowie Koś cioł a odnajdując Boga filozofów, jako tego, któremu sami oddającześ ć , odnosząsiędo Greckiej filozofii z umiarkowanym optymizmem. Uważ ają , ż e niektóre szkoł y filozoficzne należy odrzucić , a szkoł a platońska zasł uguje na szczególnąuwagę, choći tutaj należ y systematycznie szukać ziaren prawdy, nie ulegają c zbytnio temu, co Teodoret z Cyru nazwał„chorobami hellenizmu.” Platonizm ma przecieżpomagaćchrześ cijanom rozumiećpeł nąprawdęzawartą w Objawieniu. Jeż eli zaśnawet w najdoskonalszej szkole filozoficznej znajdziemy takie elementy, które nie zgadzająsięz Ewangelią , należ y je bez wahania odrzucić . 2. Asymiliacja Arystotelesa. Dziwnym zrzą dzeniem losu, kiedy kilkaset lat po ś mierci ostatniego pogańskiego platonika chrześ cijańska Europa powoli zaczynał a rozwijaćswojąkulturęi naukę , nie dysponował a żadnym zachowanym w cał oś ci dzieł em któregokolwiek z nich. A i znane wtedy pisma zł oż one jedynie z fragmentów dziełtych filozofów, takie jak Teologia Arystotelesa i Księ ga o przyczynach, przypisywano Arystotelesowi. Z dialogów samego Platona znano jedynie Timajosa. Powodem takiego stanu rzeczy był o mię dzy innym to, że 33 Por. T. Stępień, dz. cyt, s. 22-39. Na temat rozumienia życia mniszego jako peł nej realizacji ideał u ż ycia filozoficznego por. także, Dziedzictwo antyku we wczesnym chrześ cijaństwie, w: Wiadomoś ci historyczne, 23/2000 (236-237), s.65-77. 34 35 Por. Hierarchia Koś cielna VI, 1,3,532 D-533 A (tł . M. Dzielska, Pisma teologiczne, Kraków 2005).. Por. tamż e, VI,3,2, 533 D. 10 utworów pogańskich platoników, poza nielicznymi wyjątkami, nie tł umaczono na ł acinę, a jeż eli to jużuczyniono, przekł ady nie był y na tyle popularne, aby mogł y zachowaćsięktóreś z nielicznych odpisów. Innym powodem byłprzywoł ywany jużwyż ej rzymski praktycyzm i przekonanie, że grecka filozofia w jest w zasadzie do niczego nie potrzebna. Ten sam praktycyzm spowodowałjednak przetł umaczenie na ł acinęinnych pism, jużod I w. po Chrystusie uważ anych za bardzo przydatne do nauczania retoryki, która z kolei był a bardzo przez Rzymian ceniona. Chodzi tu oczywiś cie o zespółpism logicznych Arystotelesa znany w 36 ś redniowieczu pod nazwąOrganonu. Filozofia Arystotelesa nie był a tak porywają ca jak platonizm, ale raczej nudna i czę sto zachowawczo milczą ca na tematy żywo interesują ce poszukują cego zbawienia czł owieka, jak na przykł ad losy duszy po ś mierci. Choćprzez to zasł użył a sobie na odrzucenie przez starożytnych pisarzy chrześ cijańskich, to filozofia perypatetycka posiadał a dwie zupeł nie inne zalety. Po pierwsze niezwykł ąś cisł oś ć, uzyskaną przez ujęcie w precyzyjnej terminologii, tego, co jest dane każ demu czł owiekowi w zmysł owym doś wiadczeniu. Po drugie uniwersalnoś ć , dzięki której „niemal każ dąfilozofię 37 moż na przedstawićw ję zyku Arystotelesa.” Wszystko to sprawił o, ż e Organon przez cał y okres ś redniowiecza stanowiłpodstawęnauczania filozofii znanej pod nazwądialektyki. Zawarta w nim nauka, poszerzona w XII i XIII w. o treś ci innych pism Arystotelesa, jednocześ nie kusił a swojąś cisł oś ciąi uniwersalizmem i przysparzał a myś li ś redniowiecza wielu sporów i potę pień. Należ y jednak zaznaczyć, że mimo, iżfilozofia pogańskich neoplatoników był a prawie zupeł nie nie znana, to teologowie cał y czas znali neoplatonizm i studiowali go, ponieważjego chrześ cijańska wersja został a im przekazana w pismach ś w. Augustyna i Pseudo-Dionizego Areopagity. Neoplatonizm byłdo tego stopnia zintegrowany z naukąchrześ cijańską ,ż e pisma tych autorów był y traktowane jako pisma teologiczne. W ten sposób u ś witu ś redniowiecza teologia chrześ cijańska staje jeszcze raz przed podobnym problemem. Choćjużnikt nie zadaje pytania o to czy filozofia, rozumiana jako arystotelesowska dialektyka może byćprzydatna dla tł umaczenia prawd wiary, to problemem pozostaje w jakim zakresie jej do tego celu uż ywać . Zagadnienie to przerodzi sięw pierwszy 36 Warto zaznaczyć ,ż e Boecjusz w VI w. jedynie dokończyłdzieł a przekł adu pism logicznych Arystotelesa na ł acinę . Sam proces rozpoczą łsiędużo wcześ niej, por. P. Hadot, Marius Victorinus. Recherche sur sa vie et ses oeuvres, Paris 1971, s. 191-198. 37 E. Gilson, Filozof i teologia, tł . J. Kotsa, Warszawa 1968, s.112. 11 38 spór ś redniowieczny – spór o dialektykę. W sporze tym dialektycy uważ ali, ż e w zasadzie każ da prawda wiary moż e byćwyjaś niona przy pomocy rozumu, a zatem ż adna z nich nie moż e byćdla filozofa tajemnicą . Taka postawa prowadził a najczę ś ciej do herezji, czego najlepszy przykł ad mamy w osobie Berengara z Tours, który wyjaś niają c tajemnicę 39 Eucharystii zakwestionowałtranssubstancjację . Inny znany dialektyk – Anzelm z Besaty, jest z kolei przykł adem spoż ytkowania znajomoś ci Organonu, dla zdobycia sł awy. Odkrywszy na nowo sylogizm filozof ten podróż owałpo Europie, aby w każ dym mieś cie wywoł ywaćspory i dyskusje, które dawał y mu okazjędo pokazania swojej biegł oś ci w sztuce 40 dialektycznej. Jasne jest, ż e tak ś miał e używanie dialektyki dodatkowo kojarzonej z dumąi pychąrozumu, musiał o wywoł aćsprzeciw teologów, którzy za wszelkącenęchcieli bronić tajemnicy. Najsł ynniejszym z nich pozostanie ś w. Piotr Damiani, który podkreś la, że dialektyka nie jest konieczna do zbawienia, a gdyby tak był o, Bóg posł ał by do gł oszenia 41 zbawienia filozofów, a nie rybaków. Takż e zakonnik, do prowadzenia ś wię tego ż ycia, nie 42 potrzebuje żadnej filozofii, i choćniektórzy przedkł adająreguł y gramatyki nad reguł ęś w. Benedykta, to powinni pamię tać ,ż e pierwszym nauczycielem gramatyki byłSzatan, który w 43 raju nauczyłpierwszych ludzi w raju odmieniaćsł owo Bóg w liczbie mnogiej. Jednak nawet tak radykalny krytyk nie ż ą da wcale cał kowitego odrzucenia dialektyki. Uważa on, że 44 filozofia powinna sł uż yćPismu Świę temu tak, jak niewolnica sł uż y swej pani. Pragnie on 38 Warto tu przytoczyćważnąuwagęE.Gilsona, że „Powszechnie przyjmowany podziałna „dialektyków” i „antydialektyków” należ y przyjmowaćz zastrzeż eniami, które powinny towarzyszyćwszelkim podział om. Wszyscy ci autorzy znali dialektykę ; ż aden z nich nigdy nie powiedział , ż e dialektyczne posł ugiwanie się naturalnym rozumem był o zł em samo w sobie...”; por. E. Gilson, Historia filozofii chrześ cijańskiej wieków ś rednich, dz. cyt., s. 559. 39 40 Por. tamż e, s. 559n. Najbardziej znana jest jego dyskusja z mieszkańcami Moguncji, por. E. Gilson, P. Böner, Historia filozofii chrześ cijańskiej, tł . S. Stomma, Warszawa 1962, s. 278. 41 42 Por. De sancta simpicitate, PL 145, 697 B-C. Pewnym paradoksem historii jest fakt, ż eś w. Piotr Damiani, przeciwstawia ż ycie pustelnika filozofii, podczas gdy jego starożytni poprzednicy uważ ali, że ż ycie mnicha jest wł aś nie ż yciem filozoficznym. 43 Por. tamż e, PL 145, 695. Autor odwoł uje siętutaj do fragmentu Księgi Rodzaju (3,5), który w wersji Wulgaty brzmi: Eritis sicut dii, scientes bonum et malum. 44 Por. tamż e, PL 145, 618 B-620 C; Jak sł usznie zauważ a E. Gilson tekst ten jest jednym ze źródełsł ynnego stwierdzenia philosophia ancilla theologiae, które jednak w tej formie nie wystę puje w tekś cie ś w. Piotra Damianiego; por. E. Gilson, Historia filozofii chrześ cijańskiej wieków ś rednich, dz. cyt., s. 560. 12 zatem, by dialektyka zaję ł a wł aś ciwe jej miejsce i aby rozum pokornie uznałswojąniemoc wobec tajemnic wiary. Ostatecznie wię c teologia wczesnego ś redniowiecza nie rozwią zuje problemu asymilacji treś ci arystotelesowskiego Organonu, poprzez odrzucenie go, ale poprzez wł ączenie go do rozważańteologicznych na warunkach, które sama postawił a. Po raz kolejny więc zwycię ż a przyjęcie prawdy rozumu z pewnymi zastrzeżeniami, zamiast odrzucenia w cał oś ci tego, co źle uż ywane, może prowadzićdo bł ędu. Jest to widoczne najlepiej u takich autorów jak ś w. Anzelm z Cantenbury i Piotr Abelard, którzy kończą pierwszy okres dyskusji swoimi wczesno scholastycznymi systemami. Jednak wł aś nie wtedy, kiedy wydawał o się, ż e niebezpieczeństwo ze strony filozofii został o zaż egnane w XII w. zaczynająsiępojawiaćw Europie tł umaczenia dziełfilozofów arabskich i ż ydowskich, z których scholastycy dowiadująsięo istnieniu zupeł nie innego Arystotelesa, niżten znany z Organonu. Co więcej nieznane wcześ niej dzieł a Stagiryty, wś ród których najważniejsze miejsce zajmująFizyka, Metafizyka i O duszy, był y przez filozofów arabskich komentowane w duchu neoplatońskim, co stał o siępowodem licznych niezgodnoś ci z prawdami wiary. W dużej mierze winęponosiłtakż e sam Arystoteles, który w wielu kluczowych kwestiach nie 45 wypowiadałsięjednoznacznie, zostawiając komentatorom pole do spekulacji. Wiele z treś ci zawartych w nowych traktatach był o dla scholastyków wrę cz szokują cych i to nie tylko w sferze rozumienia Boga i czł owieka, ale takż e w dziedzinie filozofii naturalnej. Jak trafnie zauważ a E. Gilson „fizyka Arystotelesa i Awicenny przyniosł a paryskim mistrzom zasady, które do tego stopnia przewyższał y wszystko to, co znane im był o do tej pory, ż e odkrycie to 46 równał o sięobjawieniu.” Nie moż e wię c dziwićfakt, że wielu autorów tego okresu zaczę ł o znów zbyt mocno ufaćrozumowi, co doprowadzał o ich do twierdzeńniezgodnych z wiarą . Sytuacja skomplikował a sięjeszcze bardziej, kiedy w XIII w. Europie pojawiająsiępisma Awerroesa. Ten genialny arabski filozof, chyba jako jeden z pierwszych, zdałsobie sprawęz różnic jakie zachodząpomię dzy platonizmem i arystotelizmem, a takż e z tego, ż e do tej pory doktryna Stagiryty był a interpretowana przy pomocy filozofii platońskiej. Dlatego w swoich komentarzach podejmuje on wysił ek przedstawienia „czystej myś li” Arystotelesa. Łacińscy czytelnicy Awerroesa uznali bardzo szybko, ż e tylko on rozumie należycie myś l Stagiryty, a szacunek jakim go darzyli wyraziłsięnazwaniu go „Komentatorem.” Autor ten był 45 Chyba najwię cej kontrowersji wywoł ał y niedokł adne twierdzenia Arystotelesa odnoś nie materii pierwszej (Metafizyka, V, 1014 B-1015 A; 1044 A; 1049 A) i odróżnienia intelektu czynnego i możnoś ciowego (O duszy, III, 429 A-430 B). 46 Por. por. E. Gilson, Historia filozofii chrześ cijańskiej wieków ś rednich, dz. cyt., s. 223. 13 cał kowicie przekonany, ż e jedynągodnąuwagi filozofiąjest doktryna Arystotelesa, która 47 stanowi najlepszy wyraz tego, co nazywamy prawdąrozumu. Jeżeli dodamy do tego jeszcze jego przekonanie o cał kowitej wyższoś ci prawdy filozoficznej nad objawieniem i to, że nie należy mieszaćfilozofii i teologii, jak to czyniłAwicenna, zaczniemy rozumiećdlaczego jego filozofia wywoł ywał a w XIII wiecznej Europie tak wielkie spory. Przyję cie takich poglą dów przez Awerroistów ł acińskich spowodował o, ż e zgadzali sięoni z tym, iżkonkluzje rozumu 48 mogł y przeczyćprawdom wiary, choćoczywiś cie prawda był a po stronie wiary. Zgoda na sprzecznoś ćpomię dzy rozumem i wiarąbył a w duż ej mierze spowodowana tym, że teologowie nie chcieli do końca utracićzaufania do rozumu, i skazaćgo na ostateczne potę pienie, choćniewą tpliwie cał kowite odrzucenie filozofii Arystotelesa wydawał o się wyjś ciem najbardziej bezpiecznym dla samej teologii. Takiej wł aś nie pokusie uległIslam, który ostatecznie odrzuciłfilozofięjako nie przydatnądla interpretacji Koranu. Awerroes, który przysporzyłtylu problemów i potępieńteologom ł acińskim, byłtakż e ostatnim wielkim filozofem arabskim. 49 Jednak w XIII w. filozofia, która znał a już dwie interpretacje Arystotelesa (w wersji Awicenny i Awerroesa), otrzymał a jeszcze trzeciąi ta wł aś nie, jak pokazał a historia, ostatecznie przywrócił ał ad pomię dzy rozumem i wiarą. Był a to wersja zawarta w komentarzach ś w. Tomasza z Akwinu. Wiele napisano na temat jego myś li, ja jednak chciał bym zwrócić uwagę na fakt, że moż emy pisma Akwinaty uważ ać za zwieńczenie pewnego procesu, który rozpoczą łsięw momencie, kiedy ś w. Pawełwygł osił swojąmowęna ateńskim Areopagu. W moim przekonaniu wielkoś ćś w. Tomasza nie polega na tym, ż e jego filozofia i teologia sączymścał kowicie nowym i zaskakującym kogoś , kto spotyka sięz jego myś lą . Polega ona na tym, że w jego dzieł ach znalazł y swoje wł aś ciwe miejsce twierdzenia wszystkich greckich szkółfilozoficznych, a takż e wcześ niejszych teologów na czele z Ojcami Koś cioł a. Akwinata stworzyłniezwykł ąsyntezę , która pozwolił a mu na posł ugiwanie siętwierdzeniami szkół , które niejednokrotnie walczył y ze sobą , 47 Warto zaznaczyć , ż e to nie cał a filozofia ś redniowieczna powszechnie wyrażał a podziw dla filozofii Arystotelesa, ale byłto pogląd Awerroesa i ł acińskich awerroistów, którzy czę sto mylnie przypisuje sięcał emu ś redniowieczu, por. tamże, s. 200. 48 Warto zaznaczyć , że E. Gilson widzi wyraź ne podobieństwo pomię dzy poglą dami XIII wiecznych awerroistów ł aciń skich w dziedzinie wzajemnych relacji rozumu i wiary z sytuacjąjaka miał a miejsce w ł onie filozofii chrześ cijańskiej na początku XX w.; por. Filozof i teologia, dz. cyt., s.68. 49 „Niezwykł y obrót historii sprawił , że ś wiat islamu, którego uczeni i filozofowie w decydujący sposób patronowali narodzinom i rozwojowi filozofii scholastycznej, sam zamkną łsięprzed filozofiąw chwili kiedy ś wiat chrześ cijański dałjej wł aś nie szeroki przystę p.” tamż e, s. 170n. 14 uzgodnienie ich i wł ączenie do wł asnego sposobu rozumienia ś wiata. Każ dy wnikliwy czytelnik Sumy teologicznej zauważy z pewnoś ciąpokorę , z jakąś w. Tomasz podchodzi do poglą dów innych autorów. Odnosi sięwrę cz wraż enie, że za wszelkącenęchce, aby ten, którego cytuje, powiedziałmu prawdęodnoś nie omawianego zagadnienia. Bardzo rzadko moż emy odnaleź ćtwierdzenia, które ujawniał yby irytacjęś w. Tomasza wobec innych autorów. 50 Jak zauważa E. Gilson, który moż e w najwię kszym stopniu przyczyniłsiędo odkrycia prawdziwego sensu chrześ cijańskiej filozofii Akwinaty, „dzieł o Świę tego to cał y odrębny ś wiat, a nawet kilka ś wiatów mieszczących sięjeden w drugim. Jest to ś wiat Sł owa Bożego, Pisma Św., który sam w sobie jest nieskończony. Jest to ś wiat Ojców Koś cioł a, z których przynajmniej jednemu, ś w. Augustynowi, moż na by poś więcićcał e ż ycie. Jest to ś wiat Arystotelesa i filozofii, którego granice oddalająsię , gdy wydaje nam się, ż e siędo nich przybliżamy. Istnieje wreszcie osobisty ś wiat samego ś w. Tomasza, znajdujący sięw centrum tamtych i oś wietlają cy wszystkie, lecz sam nie rzucają cy sięw oczy, ledwo widoczny, w każ dym razie nie wysuwają cy sięnigdy naprzód, tak ż e moż na by go miną ćnie rozpoznawszy go.” 51 ChoćE. Gilson przekazuje w powyż szym tekś cie raczej swoje wł asne odczucia dotyczące lektury ś w. Tomasza, ś wietnie pokazująone, ż e filozofia Akwinaty jest na tyle pojemna, iżziarna prawdy, oboję tnie z jakiego systemu filozoficznego pochodzą, mogąna tomaszowym gruncie na dobre zagoś cići wydaćwł aś ciwe sobie owoce. Dzieł aś w. Tomasza z Akwinu sązatem aktem ostatecznej „asymilacji Arystotelesa” i przyjęcia go jako narzę dzia teologii. Choćaby to ostatecznie nastąpił o potrzeba był o geniuszu Akwinaty, to cał e dzieje myś li Arystotelesa w ś redniowieczu przekazująpewnąuniwersalnąprawdęna temat postawy teologii do filozofii. Teolog nie moż e niczego odrzucaćz góry, lecz zawsze ma obowią zek badaćprawdęrozumu, choć by wydawał a sięsprzeczna z Objawieniem. Jeżeli zaśuzna jąza prawdziwą , powinien za wszelkącenęstaraćsiępogodzićtęprawdęz wiarąi wł ą czyćw wyjaś nianie prawd Objawionych. 50 Świetnym przykł adem pozytywnego odczytywania tekstów przez ś w. Tomasza jest jego stosunek do myś li Pseudo-Dionizego Areopagity (por. E. Gilson, Tomizm. Wprowadzenie do filozofii ś w. Tomasza z Akwinu, tł . J. Rybał t, Warszawa 1960, s. 199); zaśdobrym przykł adem irytacji wobec cał kowitego niezrozumienia myś li Arystotelesa jest fragment, w którym ś w. Tomasz mówi o Dawidzie z Dinant, ż e „w sposób najgł upszy powiedział , że Bóg jest materiąpierwszą.” (David de Dinando, qui stultissime posuit Deum esse materiam primam). ST I, q.3, a.8, c. 51 Por. E. Gilson, Filozof i teologia, dz. cyt., s.181. 15 4. Umiarkowana ż yczliwoś ć . Wydaje się , ż e z powyższych rozważ ańpowoli wył aniająsiępewne cech wspólne postawy, jakązarówno Ojcowie Koś cioł a jak i scholastycy, zajmowali wobec filozofii. Przede wszystkim należy zauważyć , że wspólnym dziedzictwem teologii jest przekonanie o koniecznoś ci stosowania filozofii w teologii. Jak mogliś my sięprzekonaćnawet autorzy ukazywani jako wrogowie filozofii, tacy jak Tertulian, Tacjan, czy ś w. Piotr Damiani nie odrzucali prawdy rozumu jako takiej, a jedynie zbyt wielkie zaufanie pokł adane w jego moż liwoś ciach. Można by wię c chyba nazwaćtępostawę„umiarkowanążyczliwoś cią .” Życzliwoś ćopiera sięna tym, ż e wysił kom ludzkiego rozumu w dą ż eniu do prawdy należ y sięszacunek, ponieważposzukiwanie prawdy, jeż eli dokonuje sięw prawoś ci sumienia, jest ostatecznie szukaniem Boga. Postawa taka pozwala równieżna pewnąotwartoś ć , która nie zamyka teologa na to, co prawdziwe w filozofii. W ten sposób postępowali zarówno Ojcowie Koś cioł a – otwarci w stosunku do nowych zdobyczy neoplatonizmu, jak i u scholastycy, którzy (czę sto ze zbyt wielkim zaufaniem) przyjmowali poglą dy filozofów arabskich. Z drugiej strony ż yczliwoś ćta jest umiarkowana, ponieważludzki rozum pozbawiony ś wiatł a wiary czę sto bł ądzi. Dlatego teżOjcowie Koś cioł a nie wahali sięodrzucićepikureizmu, jako szkoł y, która nie mówi nic o rzeczach boskich, a autorzy ś redniowieczni ostrzegali przed zbytnim uleganiem dialektyce. Należy jednak zauważyć , ż e niekiedy trzeba był o wielu lat prób i bł ę dów, albo niezwykle przenikliwych umysł ów, aby w końcu móc odróżnićmiejsca, w których naturalny rozum zboczyłze ś cież ki prawdy. Proces ostatecznego uporania sięz greckim dziedzictwem najpierw platońskim, a nastę pnie arystotelesowskim, zajął chrześ cijańskiej teologii ponad tysią c lat. Dlatego także i dziśnie sposób nie docenić , owego doś wiadczenia wieków, które przede wszystkim pozwala uniknąćraz jużpopeł nionych bł ę dów, a gruntowne studium historii, zarówno filozofii jak i teologii, może rzucićwiele ś wiatł a na podejmowane zagadnienia. Nie sposób takż e nie zauważyć , ze dziśteologia znajduje sięw sytuacji, która pod wieloma wzglę dami przypomina tę , w jakiej znaleźli sięOjcowie Koś cioł a, stając w obliczu pogańskiej filozofii. Wydaje sięjednak, że także i dziśpotrzebne jest nawią zanie na nowo dialogu z dokonaniami naturalnego rozumu. Widzą c pewne podobieństwa, trzeba jednak takż e jasno dostrzegaćróż nice. Dzisiejsza filozofia jest takż e w duż ej mierze pogańska, choć w nieco innym sensie. Grecy choćnie czcili Absolutu, to przecieżGo znaleźli, a dzisiejsza filozofia jest w mierze filozofiąbez Boga. Poza tym Greccy filozofowie, ż yjący przed narodzeniem Chrystusa i posł ugując sięnaturalnym rozumem nie mogli korzystaćze ś wiatł a 16 wiary. Filozofia współ czesna, w duż ej mierze sama siępozbawia ś wiatł a nadprzyrodzonego. Trzeba takż e zaznaczyć, ż e do czasów Kartezjusza filozofowie nie kwestionowali obiektywnego istnienia rzeczywistoś ci. Dla wszystkich filozofów ś wiat widzialny i, poza nielicznymi wyją tkami, takż eś wiat ponadzmysł owy, to rzeczywistoś ć , którąrozum ludzki jedynie odkrywał . Kartezjusz jako pierwszy uznałkoniecznoś ćudowodnienia istnienia rzeczywistoś ci, co doprowadził o ostatecznie do zakwestionowania istnienia czegokolwiek poza ludzkąś wiadomoś cią . Wobec braku pewnoś ci, czy istnieje cokolwiek poza moim doś wiadczeniem rzeczywistoś ci i czę sto zdarzają cej sięniemoż liwoś ci wyjś cia poza horyzont ś wiadomoś ci, filozofia nowożytna i współ czesna jest w dużo wię kszym stopniu naraż ona na subiektywizm. Teolog zaś , opierając sięna wierze, nie może kwestionowaćistnienia Boga poza swojąś wiadomoś cią . Dodatkowym problemem jest fakt, ż e nawet jeżeli obiektywne istnienie rzeczywistoś ci nie jest kwestionowane, to współ czesne kierunki filozoficzne czę sto nie dająmożliwoś ci uzasadnienia istnienia rzeczywistoś ci ponadzmysł owej. Powoduje to, iż niezwykle trudne staje sięuzasadnienie takich prawd wiary, jak nieś miertelnoś ćduszy ludzkiej, czy istnienie niewidzialnego ś wiata anioł ów. Z tej racji Jan PawełII apeluje w 52 encyklice Fides et ratio do przywrócenia filozofii charakteru metafizycznego. Te i inne zastrzeżenia sprawiają , ż e teolog, szukając ziaren prawdy we współ czesnej filozofii musi siędo niej odnosićz duż o większąostroż noś cią. Warto podkreś lić , że historia teologii to dzieje nieustannego podejmowania dialogu z uzyskanymi w danych czasach wynikami nauk nie tylko filozoficznych, ale i przyrodniczych. Wydaje się, że jest to zadanie takż e dziśaktualne, zwł aszcza wobec powszechnego redukowania rzeczywistoś ci do jej widzialnej czę ś ci. Dlatego teżniezwykle ważne staje sięodwoł anie do takiego sposobu uprawiania filozofii, który przyznaje, że ludzki rozum moż e w swoich dociekaniach wznieś ć siępoza dane empiryczne i szukaćprzyczyn wychodzących ponad fizycznąrzeczywistoś ć . Taka zaśfilozofia musi także odwoł ywaćsiędo cał ej tradycji poszerzają c i uwspół cześ niając 53 rozważ ania poprzednich pokoleń. Jest to oczywiste jeżeli uś wiadomimy sobie, ż e filozof nie ustala prawdy przemijalnej, ale stara się dotrzeć do przyczyn uniwersalnych i ponadczasowych. Dlatego teżto, co był o prawdziwe w przeszł oś ci musi byćprawdziwe także 52 „Z dwóch powyż szych wymogów wynika trzeci: potrzebna jest filozofia o zasię gu prawdziwie metafizycznym, to znaczy umieją ca wyjś ćpoza dane doś wiadczalne, aby w swoim poszukiwaniu prawdy odkryć cośabsolutnego, ostatecznego, fundamentalnego.” Fides et ratio, 83. O niebezpieczeństwach zwią zanych z odrzuceniem metafizycznej wizji ś wiata por. tamż e, 46; 61. 53 Jak podkreś la Jan PawełII, nie jest to moż liwe bez odwoł ania do filozofii bytu, por. tamż e, 97. 17 dziś , o ile faktycznie ma charakter uniwersalny. Wydaje się ,ż e wł aś nie dlatego dwie wielkie encykliki (Aeterni Patris i Fides et ratio), krytycznie oceniają c stan współ czesnej filozofii, nieustannie przypominająo wartoś ci i potrzebie studiowania dziełś w. Tomasza z Akwinu. 54 Jak widzieliś my w naszych rozważ aniach, potrzeba ta wydaje siętym bardziej uzasadniona, że filozofia Akwinaty stanowi pewne zwieńczenie dokonańwcześ niejszych filozofów i teologów, poprzez podkreś lanie tego, co prawdziwe i dobre w ich dzieł ach. Z tej racji dla współ czesnego teologa bezpiecznym rozwią zaniem wydaje sięodwoł anie do jego myś li, choć oczywiś cie nie należ y systemu ś w. Tomasza traktowaćjako czegośzamknię tego. Można chyba w sposób symboliczny interpretowaćnie dokończenie przez niego Sumy teologii, jako zachęty do dalszych poszukiwańw jego duchu. Do nieustannego szukania ziaren prawdy, które mogąpomóc nam lepiej zrozumiećtreś ćnaszej wiary. 54 Por. Aeterni Patris, 25-29; Fides et ratio, 43-44.