44 Jak postrzegam świat #4 Byłem juŜ tak blisko. Cukierki leŜały

Transkrypt

44 Jak postrzegam świat #4 Byłem juŜ tak blisko. Cukierki leŜały
44 Jak postrzegam świat #4
Byłem juŜ tak blisko. Cukierki leŜały przede mną. Wziąłem połowę, chciałem być OK.
Mogłem zabrać wszystkie, ale myślałem, Ŝe tak będzie lepiej. Gówno prawda. Wiktor
zauwaŜył brak cukierków. Cholera, no i ten głup zbił mnie! A gdybym zabrał wszystkie, to
pewnie nie pamiętałby nawet, Ŝe miał cukierki...
Operacja się nie udała. Pacjent zmarł w wyniku błędu lekarza.
- PrzecieŜ mówił pan, Ŝe jest pan lekarzem.
- Ale mówiłem, Ŝe teoretycznie. W praktyce, to oblałem egzamin, bo pomyliłem aortę z
Ŝyłą wrotną i przeciąłem nie to...
- To pan mówi, Ŝe jest pan lekarzem!?
- No... tak do połowy...
Ostatnio na granicy bułgarsko-rumuńskiej celnicy zatrzymali konwój 3 tirów. Miała to
być zwykła rutynowa kontrola. Okazało się, Ŝe zatrzymani to wysoko uorganizowana szajka
przemytników pod przewodnictwem Tomisława Cukierova. Od kilku lat przewozili przez
granicę bezkofeinową kawę, bezwonne perfumy dla pań, bezmięsne konserwy wołowe,
bezbarwny barszcz czerwony, papierosy bez banderolek, a tym razem i trzech Bułgarów.
Bułgarów zatrzymano.
No tak. Znowu sypnąłem trochę za duŜo. Co ja poradzę, Ŝe nie umiałem powiedzieć jej
tylko części tego co myślałem? No... tak. Wiem, Ŝe to nie było miłe. Ale chociaŜ byłem
szczery.. fakt, aŜ do bólu. MoŜe nie dobrze. Ale przynajmniej w zgodzie z samym sobą. Bo
nie umiem powiedzieć połowy. Albo wszystko uczciwie, albo wszystko od początku do końca
ściągnięte prosto z kosmosu.
Nie da się powiedzieć o połowie rzeczy. Albo mówi się o wszystkim, albo po prostu
wymienia się tylko ze sobą zwykłe grzeczności: tak, aha, pogoda ładna, tak, mhm, szkielety,
fajna dupka, nie, nie wykopciłbym jej, być moŜe, a słyszałaś moŜe to czy tamto, podobało ci
się, trochę, słyszałaś co Julka ostatnio robiła, a bo Stefan to ostatnio juŜ przegina, młóci
Ozyrysa 3 razy dziennie; A co to było, to o czym zaczęłaś mówić? A nic nic. Nie no, skoro
zaczęłaś, moŜe powiedz do końca? Nienie, nic istotnego, serio <oczy kota ze Shreka>. Aha.
No dobrze, skoro tak stawiasz sprawę; Ja tak nie umiem. MoŜe i wychodzą później róŜne
dziwne sytuacje, ale jeśli juŜ zacznę, to wolę wszystko doprowadzić do końca, jakikolwiek by
nie był. Kiedy zostawia się coś w połowie, to później zbyt łatwo ktoś moŜe się do tego
przyczepić.
MoŜna wykonać zwierciadło. Do połowy. Po prostu je zrobię, tak? No, i mamy
zwierciadło. Nieoszlifowane. Na co komu takie? Nie moŜna go uŜyć nawet jako zwykłego
lustra.
A w Ŝyciu są sprawy jeszcze delikatniejsze, które wymagają ścisłej precyzji i niezwykłej
dokładności, gdzie wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Oszlifowane niczym
zwierciadło w teleskopie Hubble'a. Czyli po prostu albo wszystko, albo nic. Nie mówię Ŝe jest
lekko tak wszystko dopracować. Dlatego najpierw pytam się: czy rzeczywiście właśnie tego
chcę? Jeśli nie - nawet nie zaczynam, bo później będzie mnóstwo nieporozumień i
nieprzyjemności - na 99%. Jeśli chcę... wtedy działam - konkretnie, dokładnie, od początku
do końca, bez wahania i niepewności - inaczej nie wyjdzie.
Ewentualnie jeśli w jakiś sposób łapiesz się na efekt tunelowy, wtedy moŜesz liczyć na
łut szczęścia i opcję "pomiędzy", bez wykańczania wszystkiego idealnie. W takim przypadku
po prostu Ŝyczę wysokigo prawdopodobieństwa wystąpienia efektu tunelowego.
Wiktor Szewczyk
czwartek, 26 marca 2009; 21:47