Pobierz jako PDF

Transkrypt

Pobierz jako PDF
Cypryjskie interesy giełdowych krezusów
Teoretyk Spisku
Pierwsza część poradnika dla finansowych oszustów. Jak wyprowadzić pieniądze z giełdowej spółki.
Poniżej opisany przypadek jest oparty na faktach. Bardzo podobną w okolicznościach i skutkach operację pod lupą Komisji Nadzoru
Finansowego (KNF) przeprowadziła znana, duża i „renomowana” giełdowa spółka, jeden z liderów etyki i moralności. Nikt jak dotąd nie
poniósł za nią konsekwencji, mimo że jej okoliczności są znane KNF, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuraturze i zapewne wielu
innym ośrodkom władzy. Wybrałem poniższą formułę opowiedzenia o tym przypadku, ponieważ przestałem wierzyć w sens ujawniania
podobnych afer jako dziennikarz. Jestem w stanie udokumentować każdą z faz tej „finansowej operacji”, jednak nie zamierzam prowadzić
nierównych wojen z cynicznymi prawnikami. Tym bardziej, że temat jest bardzo skomplikowany i ciężki do opowiedzenia za pomocą prostych
środków. Zaznaczam bardzo wyraźnie: poniżej opisany jest schemat działania, a nie konkretna spółka (nie należy tego przyjmować jako
krytykę konkretnych osób czy spółek tylko jako krytykę systemu). Wszelkie podobieństwa do osób i firm autentycznych są przypadkowe.
Wszystkie nazwy są wymyślone i dobrane zupełnie przypadkiem.
Korzystając z tego, że to tylko „opowieść oparta na faktach” a nie prawdziwa historia, pozwalam sobie na postawienie paru hipotez, które
usprawnią opowieść, ale nie muszą być prawdziwe.
I tak zacznijmy od takiej właśnie hipotezy:
Jakiś czas temu w prężnie rozwijający się polski rynek finansowy uderzyła fala kryzysowa wywołana krachem hipotecznym w USA. Kryzys
ów uderzył w sposób szczególny kilku młodych polskich menedżerów, naszych SUPERBOHATERÓW. Większość swoich pieniędzy mieli oni
ulokowane w podpartych bankowymi lewarami inwestycjach, które nagle straciły na wartości. Banki zaczęły domagać się spłaty kredytów lub
uzupełnienia zabezpieczeń. Ponieważ pieniędzy nikt im nie chciał pożyczyć, menedżerowie mieli tylko dwa wyjścia: albo ogłosić bankructwo i
stać się bohaterami kolejnej wielkiej afery finansowej albo wymyślić ryzykowną i – najłagodniej to ujmując - balansującą na krawędzi
legalności operację ratunkową. Postanowili więc przeprowadzić giełdową emisję akcji, z której chcieli pozyskać kilkadziesiąt milionów złotych.
Zapowiedzieli, że pieniądze przeznaczą na zakup atrakcyjnej firmy, dajmy na to budowlanej. Jednak zamiast szukać takiej inwestycji,
postanowili wyprowadzić kilkadziesiąt milionów złotych z puli pozyskanej od nieświadomych niczego inwestorów. Otwartymi pozostają
pytania: czy od początku zamierzali zrobić przekręt i w ogóle nie planowali żadnych akwizycji czy też pomysł „wpadł” im do głowy nagle? W
każdym bądź razie do akwizycji wówczas nie doszło. A co stało się z pieniędzmi? Oto odpowiedź (to już nie są hipotezy):
1.SUPERBOHATEROWIE wyszukali za granicą (powiedzmy, we Włoszech) niewiele wartą firmę zajmującą się „działalnością rozrywkową”.
Nazwijmy ją Karamba.
2.Kupili tę firmę za pomocą podstawionej spółki Krzak za 10 milionów złotych (kontrolowali Krzak poprzez osobę powiązaną, ale nie mieli
związków kapitałowych).
3.Spółka Krzak sprzedała niemal od razu dopiero co kupioną firmę Karamba innej firmie, Hokus-Pokus, w której udziały także mieli nasi
SUPERBOHATEROWIE. Cena? Dwa razy więcej, czyli 20 mln zł. Na tej transakcji firma Krzak zarobiła od razu, niemal bez żadnych kosztów,
na czysto 10 mln zł.
4.Pieniądze na wszystkie fazy operacji przekazali SUPERBOHATEROWIE (oczywiście z kieszeni giełdowych inwestorów) – wykupując w tym
samym okresie obligacje Krzaka (na sfinansowanie zakupu Karamby od Włochów) i Hokus-Pokus (na sfinansowanie zakupu Karamby od
Krzaka). Obligacje zostały opłacone z pieniędzy pozyskanych od nieświadomych akcjonariuszy, które miały iść na budowlaną akwizycję a nie
na „działalność rozrywkową”. Firma Krzak zarobiła więc niezasłużenie wspomniane 10 mln zł przy pełnej świadomości SUPERBOHATERÓW.
Ujawnienie już tylko tej jednej transakcji powinno wywołać wielki skandal i zainteresowanie organów ścigania. Nie wywołało. Jednak to było i
tak za mało.
5.Firma Krzak wyemitowała więc kolejne obligacje, które obejmowali oczywiście SUPERBOHATEROWIE (giełdowa spółka z pieniędzy
pozyskanych pod kontrolą KNF!!!). Pozyskała w ten sposób kolejne dziesiątki milionów złotych.
6.Za zdobyte kilkadziesiąt milionów złotych od SUPERBOHATERÓW (dzięki obligacjom i zyskom ze sprzedaży Karamby firmie powiązanej z
nimi) firma Krzak kupiła udziały – UWAGA - w spółce cypryjskiej – nazwijmy ją Generator Energii Słonecznej. Firma cypryjska była taką
samą firmą-krzakiem, a nawet bardziej, bo w przypadku polskiego Krzaka był przynajmniej normalny zarząd i jawni udziałowcy. W
przypadku cypryjskiego Generatora Energii Słonecznej właścicielem okazał się prawnik, tzw. nominalny akcjonariusz, za którym ukrywają się
prawdziwi właściciele.
7.W ten oto sposób SUPERBOHATEROWIE wytransferowali pieniądze inwestorów na Cypr zamiast zainwestować je w atrakcyjną spółkę
budowlaną. Żeby nie można było zarzucić im wykorzystania pieniędzy niezgodnie z celami emisji przelali wcześniej całą kwotę innej firmie
zależnej, a dopiero ta firma przetransferowała pieniądze Krzakowi i Hokus-Pokusowi. Czy potem środki te posłużyły do uzupełnienia
prywatnych zabezpieczeń SUPERBOHATERÓW w bankach, tego już nie wiemy.
8.Wiemy za to, że cała operacja miała też inne cele. Np. obligacje były kupowane od firmy Krzak z 80 proc. dyskontem, co oznaczało, że za
wartą milion obligację, SUPERBOHATEROWIE płacili tylko 200 tys. zł. Pozostałe 800 tys. zł stanowiło zaś zysk giełdowej spółki
SUPERBOHATERÓW. Tyle tylko, że tych zysków spółka nigdy prawdopodobnie nie zobaczy, bo termin wykupu obligacji wynosi 7 lat. Warto
zadać pytanie ekspertom Komisji Nadzoru Finansowego – czy to normalne, że giełdowa spółka kupuje obligacje z takim terminem spłaty od
firmy Krzak i to praktycznie bez żadnych zabezpieczeń (zabezpieczone wekslem)? Dzięki tym zyskom w trudnym roku spółka zaś
podreperowała wyniki (to się z kolei nazywa kreatywna księgowość). Krzakowi inwestycja na Cyprze pozwoliła zaś zakończyć rok wielką
stratą, a nie zyskiem (nie musiał więc zapłacić podatku). Dzięki braku zainteresowania nadzorów i mediów, SUPERBOHATEROWIE pozostają
wciąż bohaterami, liderami etyki i moralności.
Wszyscy, którzy chcieliby powtórzyć opisany schemat, muszą pamiętać, że nie zawsze organa ścigania i nadzoru oraz media patrzą tak
łaskawym okiem na kreatywność biznesową. Istnieje poważne ryzyko, że bez szerokiej kampanii budowania relacji rynkowych, możecie dość
szybko za stosowanie takich praktyk wylądować w więzieniu. Opisane działania podlegają karom z co najmniej kilku paragrafów (w tym
działania na szkodę spółki, oszustwa, manipulacji giełdowej). W USA prawdopodobnie w ciągu roku dostalibyście wyrok kilkudziesięciu lat
bezwzględnej odsiadki.
Wszystkich zainteresowanych podobną tematyką, zapraszamy do zakupu książki WYROK – pierwszego polskiego thrillera finansowego,
powieści zbierającej wiele przychylnych recenzji wśród czytelników. WYROK można nabyć w sieci księgarń Matras oraz w innych księgarniach
(na razie niestety nie ma jej w EMPiK). Dostępna jest także wersja ebook oraz aplikacja na iPhone i iPada.
W kolejnych odcinkach „poradnika” opiszemy nie mniej ciekawe i nigdy nie ujawnione (za to oparte na faktach) sposoby na finansowe
oszustwa.
13 marca 2011 20:40