Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Majka, część 6 Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Maryska Już czekał na mnie czternastoletni Patryk, który leczył się u nas odkąd zaczęłam tu pracować. Tego dnia był załamany, co prawda nie był umówionym moim pacjentem, ale, jako że Anka miała również swojego pacjenta na sesji, nie mogłam mu odmówić. - Ooo Patryk – zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że kręci się obok mojego gabinetu – Chodź, pogadamy – zaproponowałam i weszliśmy do środka. - Dzień dobry – powiedział zrezygnowany. Miał kroplówkę z jakimiś lekami przeciwbólowymi podłączoną do wenflonu przy lewym nadgarstku oraz chemię przy piersi. - Co się stało? - przejęłam się, Patryk był z natury bardzo pogodnym chłopcem, jednak tego dnia jakby nie był sobą. - To pani jeszcze nie wie? - zapytał zaskoczony, gdy usiadł na wygodnym fotelu naprzeciwko mnie. - O czym? - przyznaję, że byłam zdezorientowana. - Doktor Rogalski postawił na mnie właściwie już krzyżyk – powiedział pełen agresji. - Dlaczego tak mówisz? Przecież on robi wszystko, żebyś jak najszybciej stąd wyszedł próbowałam pocieszyć chłopaka. - No niby tak, ale... Ale ja umiem czytać, a poza tym wiem, jak się obchodzić z komputerem i internetem i wiem, że takie osoby jak ja nie dożywają starszego wieku – powiedział w końcu zrezygnowany. - Patryk! - niemal krzyknęłam na niego. - Kochany, masz już czternaście lat i dalej jesteś, walczysz! Rozumiesz?! Im więcej będziesz myślał pozytywnie, tym szybciej wrócisz do zdrowia! Będziesz na najlepszej drodze do remisji – przekonywałam. - Tak pani myśli? - zapytał z błyskiem w oku. - Jestem tego pewna! - No dobra, postaram się tak myśleć – obiecał, po chwili zastanowienia. - No to dobrze. A dzisiaj ktoś do ciebie przyjdzie? - Mama już była. Przyniosła mi śniadanie, teraz, jak skończy mi się chemia to tata przyjdzie – powiedział uradowany. W tej chwili zapukała Anka do mojego gabinetu i weszła. - Majuś... - zaczęła, bo nie widziała Patryka, lecz gdy go już zobaczyła, zamilkła. - Dobra, to ja będę spadał do sali. Dziękuję pani Maju – powiedział. - Proszę. I uśmiech, proszę o uśmiech... - powiedziałam, na co chłopak się roześmiał. Wyszedł. - Co się stało? - zapytała Anka, gdy usiadła na fotelu, na którym jeszcze przed chwilą siedział Patryk. - Aaa, Patryczek miał chwilę załamania, ale myślę, że sobie poradzi z tym... Jest silnym chłopcem. - No, ja też mam nadzieję. Chociaż, jak rozmawiałam ostatnio z Siekierką, on nie był dobrej Strona: 1/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl myśli. Nie mamy dawcy szpiku dla Patryka. Wszędzie już szukają, nawet w międzynarodowym banku – powiedziała Ania, czym bardzo mnie zmartwiła. - A rodzeństwo? - szukałam jakiegokolwiek wyjścia. - Ma jedną siostrę, ale niezgodną... - Cholera! - zaklęłam z bezsilności. - Nie zostaje nam nic innego, jak czekać, aż pojawi się jakiś dawca – powiedziała zrezygnowana. Tego dnia nawet przez chwilę się nie nudziłam. Co chwilę miałam onkologicznych pacjentów u siebie, albo, jak już myślałam, że będę miała dłuższą przerwę, przychodził do mnie ktoś z innych oddziałów. Ale jedynym, na co mogę narzekać, jest to, dlaczego tak wiele dzieci musi przechodzić przez takie piekło. W końcu nadszedł koniec naszej pracy. Jednak, gdy wychodziłam z oddziału czekała mnie jeszcze niespodzianka. Otóż przed naszym oddziałem stał mój kochany Piotruś. - Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona, jednak byłam szczęśliwa z tego powodu, ale nie mogłam tego pokazać. - A gdzie cześć? - zapytał mnie. I przywitał się z Anką. - Czyim samochodem przyjechałyście? - zapytał w końcu. - Moim – powiedziałam szybko, bo już wiedziałam, co czai się w jego głowie. - To nie dobrze. Aniu, ty masz swoje prawko? - zapytał niewinnie. - Jasne – uśmiechnęła się chytrze. - To ja potem Majeczkę odwiozę do domu – oznajmił i wziął mój wózek za rączki z tyłu. - A może byś zapytał Majeczki, czy się zgadza, co? - zasugerowałam zbulwersowana. - Nie czepiaj się – oburzyła się Anka – nie widzisz, jak chłopak się stara? - zapytała w końcu. - Dzięki, Aniu – powiedział, po czym pożegnał się z nią, a my wsiedliśmy do jego czarnej terenówki. - Gdzie jedziemy? - zapytałam, gdy posadził mnie na przednim siedzeniu samochodu, schował mój piękny wehikuł do bagażnika i usiadł na miejscu kierowcy. - Przed siebie – oznajmił z błyskiem w oku, po czym niespodziewanie mnie pocałował. Zatrzymaliśmy się po około godzinie jazdy, przed dość dużym wolno stojącym domem. - Sam tu mieszkasz? - zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Piotrek tylko się zaśmiał. - Nie, nie sam. Teraz jeszcze z Maryśką, ale mam wrażenie, że jej teraz już nie ma – zaczął kokietować i całować moje usta, szyję... A ja wcale mu się nie opierałam. Choć na początku było mi bardzo niezręcznie. Jednak, gdy już wysiadł z auta i otworzył mi drzwi. - Podasz mi mój wózek? - poprosiłam. - Może nie, co? - A jak chcesz, żebym się przeczołgała? - zapytałam, śmiejąc się. On nie zastanawiając się nawet przez sekundę, wziął mnie na ręce i przeniósł do domu. Wyrywałam mu się, śmiejąc się w głos. Posadził mnie na ślicznej, skórzanej, czarnej kanapie w salonie. Po czym wstawił wodę na herbatę i obiecał, że wróci za sekundkę z moim wózkiem. Rzeczywiście, był jeszcze zanim wyłączył się czajnik, ale nie tylko z moim wehikułem, lecz jeszcze z pięknym bukietem czerwonych róż. Aż wstrzymałam oddech z wrażenia. - Co to jest? - zapytałam zaskoczona. - Kwiaty, kochanie – odpowiedział beztrosko. - Przecież widzę, że nie frytki – zaśmiałam się. - Kocham cię – zaśmiał się, po czym całował najpierw moje usta, szyję, później zaczął zdejmować moją bluzkę i położył mnie delikatnie na kanapie. Nie opierałam mu się. Było mi tak przyjemnie, niemal błogo. Strona: 2/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Kocham cię – wyznałam. Były to pierwsze takie słowa w moim życiu, wcześniej bałam się ich wypowiadać; ponadto wypowiedziane z pełną świadomością głębokiego uczucia. Kochaliśmy się. Po raz pierwszy w swoim życiu czułam się jak w raju. Później, po błogiej nocy, zasnęliśmy w swoich ramionach na tej kanapie. Następnego dnia niestety musieliśmy jechać do pracy. Jednak wcześniej Piotrek zrobił mi pyszną jajecznicę i przyniósł ją do łóżka wraz z gorącymi napojami – czarną herbatą i latte machiato. Obudził mnie pocałunkiem. - Wspaniały początek dnia, kochanie – powiedziałam, gdy tylko się od siebie oderwaliśmy. A czym jest spowodowany? - zapytałam podejrzliwie. - Tym, że muszę cię, przynajmniej trochę, odkarmić... - zaśmiał się – Jesteś aż przeraźliwie szczupła – powiedział w końcu. - O nie. Nie ma tuczenia! Nie po to tyle czasu byłam na diecie, żeby teraz dawać się tuczyć – oburzyłam się, a Piotruś tylko się zaśmiał. - Ale za bardzo się wychudziłaś. To niezdrowe Majeczko. - Nie denerwuj mnie – zastrzegłam, jednak wiedziałam, że mężczyzna chce dla mnie jak najlepiej. Pocałował mnie raz, drugi, trzeci... Jednak te całusy były bardzo krótkie, spontaniczne. W końcu zwaliłam go na łóżko. - Która jest godzina? - zapytałam nagle, przestraszyłam się, że znów spóźnię się do pracy. - Mamy jeszcze z pół godzinki – powiedział z błyskiem w oku i niemal wskoczył do łóżka. - Kocham twoje pocałunki – stwierdziłam, a on już wiedział, co ma robić. Choć wydaje mi się, że nawet bez tego wiedziałby wszystko. W końcu zjedliśmy to śniadanko i musieliśmy już się zbierać. Pojechałam pod prysznic. Gdy byłam już pod nim, usłyszałam, że dzwoni mój telefon. - Piotruś, możesz odebrać – zawołałam do mojego mężczyzny, gdy wyłączyłam wodę, po czym usłyszałam, jak mówi do telefonu. - Kto to dzwonił? - zapytałam, gdy wyszłam już spod prysznica. - Ania. Pytała, dlaczego nie byłaś w nocy w domu... - zaśmiał się. - Chcesz wiedzieć, co jej powiedziałem? - Puścił do mnie „oczko”. - Jak cię znam, to zabarwiłeś historię... - Nie – zaprotestował. - Powiedziałem jej, że było ci ze mną zbyt dobrze, żeby wracać do domu – wyjaśnił. - Powiedziałeś prawdę, kochanie – objęłam go za szyję i namiętnie pocałowałam. W końcu wsiedliśmy do jego samochodu. Droga do szpitala trwała stanowczo zbyt krótko – nie zdążyłam nacieszyć się moim mężczyzną. - No dobra, kochanie. Trzeba iść... - zmarszczył nos na te słowa. - Naprawdę muszę? - zapytałam, po czym zobaczyłam, że Piotrek wychodzi z samochodu, obiegł auto i otworzył mi drzwi. - Chodź Maju – powiedział, po czym wyjął mój wózek z tylnego siedzenia, wziął mnie na ręce i posadził na nim. W szpitalu pożegnałam się z Piotrkiem, choć bardzo trudno było mi się z nim rozstać. On nie chciał mnie puścić. Trzymał mnie w swoich objęciach, a ja całowałam jego usta. - Kocham cię, ale naprawdę muszę już iść – powiedziałam w końcu, gdy odkleiłam się od jego ust. - Bo inaczej legnie w gruzach moja zasada numer jeden – rzekłam, czym go zaintrygowałam. - Jaka? - Był zdziwiony, a ja nie zdziwiłam się tym wcale. - Najpierw praca, a potem przyjemności – wyjawiłam i pocałowałam go w nos, choć on liczył na coś więcej. - Kocham cię – powiedział, po czym wszedł za mną do windy. Strona: 3/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - A ty nie jedziesz na dół? - zapytałam zdziwiona. - Jadę, ale najpierw ciebie odstawię – zaśmiał się. - Żebyś mi nigdzie nie zwiała – oznajmił. Rzeczywiście, odstawił mnie grzecznie na oddział, dał porządnego buziaczka i pojechał do siebie. Oczywiście, od samego wejścia na oddział zostałam zaatakowana. A przez kogo? Przez osobę, która zna mnie niemal tak dobrze, jak rodzona siostra. Oczywiście była to Ania we własnej osobie. - Gdzie byłaś wczoraj? - zapytała prosto z mostu, zanim zdążyłam zamknąć drzwi do naszego gabinetu. - Jak to, gdzie? Gadałaś przecież z Piotrkiem – powiedziałam, bo naprawdę mimo najszczerszych chęci, nie widziałam problemu. - I ciebie to w ogóle nie rusza? Majka! Teraz to naprawdę cię nie poznaje – stwierdziła. - Ile ja mogę? - zapytałam retorycznie. - Przecież to, co stało się wtedy – mówiłam, a w moich oczach zbierały się łzy, już czułam, że szczypią mnie pod powiekami – ja nie mogę wiecznie uciekać! Muszę zacząć normalnie żyć! Spotykać się z facetami, spróbować zbudować dom swojemu synkowi... - zaczęłam wyliczać. - Z facetami? To z Piotrkiem... - zaczęła, jednak jej przerwałam. - Nie, nie, nie... Z Piotrem to chyba trafione – zatopione... - powiedziałam, po czym wyminęłam ją wózkiem, zostawiając przyjaciółkę osłupiałą. Wyjechałam z gabinetu jak najszybciej, aby nie parsknąć tam śmiechem. Pojechałam na oddział. Akurat nie miałam żadnych umówionych pacjentów, więc podjechałam do sali Patryka. Akurat był sam w sali, więc do niego wjechałam. Nie zauważyłam jednak, że ma w uszach słuchawki. - Cześć Patryczku – przywitałam się, a on od razu wyłączył mp3 i wyjął słuchawki. - Dzień dobry – zaczął się podnosić. - Leż, leż... - jednak ja go uspokoiłam. - Czego słuchasz? - zapytałam. - Paktofoniki – powiedział. - Ooo, dobry masz gust – oznajmiłam. - Zna ich pani? - ożywił się. - Czy ich znam? Proszę cię, Patryku – zaśmiałam się. - A jak się czujesz? - zapytałam w końcu. - Bywało lepiej, chociaż nie powinienem narzekać – powiedział, po chwilce zamyślenia. - A co się stało, że pani przyszła do mojego pokoju? - zapytał w końcu. - Ukrywam się przed ciotką Anką – zaśmiałam się. - A co się stało? - przez sekundkę widać było, że się przejął, ale gdy zobaczył, że ja się z tego śmieję, poszedł w moje ślady. - Aaa, za długoby opowiadać... Dobra, muszę spadać dalej, bo inaczej mnie znajdzie – powiedziałam. - Ale przyjdź do mnie dzisiaj... - poprosiłam i już wyjeżdżałam z jego sali. Pojechałam również do Majeczki, która siedziała w swojej sali wraz z obojgiem rodziców. - Ciocia Maja! - ucieszyła się dziewczynka. - Dzień dobry państwu – przywitałam się z nimi i podjechałam do nich swym wehikułem. Mam na imię Maja, jestem psychoonkologiem, zajmuję się Majeczką – podałam rękę najpierw jej mamie, a następnie jej tacie. - Dzień dobry – powiedzieli oboje. - Jak tam z naszą księżniczką? - zapytał jej ojciec, gdyż to jej mama zajmowała się nią na codzień. - Majeczka dopiero niedawno do nas trafiła. O ile dobrze pamiętam, ostatnio skończył się jej pierwszy cykl bardzo agresywnej chemioterapii. Reszty dowiecie się państwo od pana docenta Witkacego. On na pewno odpowie na wszystkie pytania – stwierdziłam. - Dziękuję – powiedziała mama Mai, pani Renatka. Chwilę jeszcze porozmawiałam z rodzicami Mai oraz z samą pacjentką. Nie czuła się najlepiej, a jej rodzice byli wykończeni. Choć przed nimi był dopiero początek drogi. Gdy wychodziłam z jej sali, minęłam się z panem docentem, chyba właśnie szedł do małej i z Strona: 4/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl tego co się orientuję, z pozytywnymi wieściami. Strona: 5/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl