KONFERENCJA SAZ SAO, Warszawa 16.10.2015

Transkrypt

KONFERENCJA SAZ SAO, Warszawa 16.10.2015
KONFERENCJA SAZ SAO, Warszawa 16.10.2015
"Rok po zmianach - rynek delegowania pracowników w nowym otoczeniu prawnym"
WYSTĄPIENIE, Danuta Jazłowiecka
Szanowni Państwo,
Na wstępie chciałabym serdecznie podziękować organizatorom za zaproszenie do
uczestnictwa w tak interesującej konferencji poświęconej kwestiom o fundamentalnym
znaczeniu dla polskich przedsiębiorców oraz pracowników. Jesteśmy w newralgicznym
momencie: kraje członkowskie są na etapie implementacji dyrektywy wdrożeniowej
dotyczącej delegowania pracowników, Komisja Europejska pracuje nad nowym pakietem na
rzecz
mobilności,
dodatkowo
jesteśmy
świadkami
dyskusji
pomiędzy
państwami
członkowskimi na temat swobody przepływu osób i usług oraz zjawiska tzw. dumpingu
socjalnego. To wszystko powoduje, że my politycy musimy bardzo pilnie wsłuchiwać się w
głos pracodawców i pracowników.
Nie ulega wątpliwości, że Unia Europejska po wielkim rozszerzeniu w 2004 roku o
państwa Europy Środkowo- Wschodniej, Cypr i Maltę nigdy nie będzie tą samą wspólnotą
pod kątem politycznym, gospodarczym i społecznym, co w przeszłości.
Skupiając się na aspektach społeczno- gospodarczych warto przypomnieć, że wraz z
rozszerzeniem Wspólny Rynek powiększył się o miliony nowych konsumentów oraz tysiące
nowych firm, z którymi przedsiębiorcy z Europy Zachodniej musieli nauczyć się
współpracować i konkurować. Po 2004 roku wiele krajów przeżyło także wzmożony napływ
pracowników z nowych państw członkowskich. Średnio emigracja z Europy Środkowej i
Wschodniej wzrosła o 180%. Pomimo wielu trudnych wyzwań i obaw ze strony obywateli
dzisiaj możemy stwierdzić, że per saldo proces rozszerzenia Unii Europejskiej był korzystny
dla obu stron. Produkt krajowy brutto w krajach "starej Unii" wzrósł średnio o 1%, nastąpił
wzrost przepływów handlowych a migrujący pracownicy wypełnili luki i niedobory w
zatrudnieniu w wielu zawodach oraz regionach.
Niestety, w związku z kryzysem gospodarczym i spowolnieniem gospodarczym w Europie,
klimat polityczny w Unii Europejskiej oraz w krajach członkowskich uległ znacznemu
pogorszeniu. Coraz częściej zamiast o korzyściach płynących z rozszerzenia słychać o
nieuczciwej konkurencji, dumpingu socjalnym, zabieraniu miejsc pracy, turystyce socjalnej.
To zdecydowanie utrudnia debatę na temat polityki zatrudnienia i polityki społecznej w Unii
Europejskiej, a także debatę na temat przyszłości Wspólnego Rynku oraz przyszłości
podstawowych swobód. Zamiast znosić bariery w dostępie do rynków zbytu i rynków pracy
państwa członkowskie coraz częściej, wykorzystując luki prawne, utrudniają swobodny
przepływ osób, dóbr i usług. Wzrost gospodarczy w strefie euro jest nadal dość słaby a wizja
rosnącego bezrobocia oraz delokalizacji miejsc pracy dodatkowo pogłębia obawy obywateli i
staje się pożywką dla nieodpowiedzialnej działalności politycznej.
Wypracowanie wspólnych rozwiązań obecnych problemów, z którymi boryka się Unia
Europejska jest niezwykle trudne ze względu na różnice w poziomie rozwoju społecznogospodarczego 28 państw członkowskich. Dodatkowo prawo pracy, poziom wynagrodzenia,
zaangażowanie partnerów społecznych- wszystko to są kwestie zależne od historii, tradycji i
kondycji gospodarki.
Jedną z podstawowych wartości Unii Europejskiej jest swoboda przepływu osób i
pracowników. Kiedyś niepodważalna, dziś krytykowana przez niektóre kraje i traktowana
jako źródło problemów na rynkach pracy. Tak zwana turystyka socjalna stała się jednym z
flagowych haseł przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, między innymi w Wielkiej
Brytanii. Nikogo nie dziwią już dzisiaj propozycje ograniczenia swobody przemieszczania się
tylko do państw o podobnym poziomie rozwoju społeczno- gospodarczego. Na szczęście ze
wszystkich stron, a co najważniejsze ze strony instytucji takich jak Komisja Europejska i
Parlament Europejski, pojawiają się ostre reakcje na te propozycje i obrona podstawowej
wolności, jaką jest swoboda przemieszczania. Faktem jest, że w ostatnim czasie kryzys w
wielu krajach członkowskich zmusił, przede wszystkim młode osoby z południa Europy, do
wyjazdu z kraju w celu poszukiwania pracy. Nie mam wątpliwości, że migracja pracowników
nie jest lekiem na całe zło i nie zastąpi koniecznych reform strukturalnych. Pamiętajmy
jednak, że mobilność jest sposobem na podniesienie kwalifikacji, zdobycie nowych
doświadczeń, uzupełnienie niedoborów w pewnych sektorach lub regionach. Pomimo
korzyści jakie przynosi mobilność tylko niecałe 3% obywateli UE żyje i pracuje w innym kraju
niż kraj pochodzenia. Wciąż mamy do czynienia z wieloma barierami w dostępie do rynków
pracy, które zamiast zanikać, powstają wraz z przyłączaniem się nowych państw
członkowskich. Przed nami ogromne wyzwanie. Musimy rozwiązać problemy europejskiego
rynku pracy, jednocześnie znosić bariery, stwarzać zachęty dla tych, którzy wracają do kraju
ze zdobytym kapitałem i doświadczeniem i tym samym wspierać mobilność jako zdrowy
element aktywności zawodowej.
W ostatnich latach zauważamy nie tylko próbę ograniczenia swobody przepływu
osób, ale także próbę ograniczania wolności i korzyści wynikających ze Wspólnego Rynku.
Przykład Niemiec nakładających obowiązek stosowania płacy minimalnej oraz innych
wymogów administracyjnych w stosunku do międzynarodowych przewozów transportowych,
tranzytu i kabotażu, jest papierkiem lakmusowym na to, w jakim kierunku pójdzie przyszła
polityka Unii Europejskiej. Może być to także krok w kierunku ujednolicania systemów
wynagrodzeń w Europie, a w przyszłości także w kierunku wspólnej płacy minimalnej, o co
już dziś zabiegają między innymi Europosłowie z grupy Socjalistów w Parlamencie
Europejskim. Na kanwie dumpingu socjalnego i płacowego, część krajów Europy Zachodniej
dąży do zrównania obciążeń wynikających z wynagrodzenia oraz zabezpieczenia
społecznego chcąc tym samym pozbyć się konkurencji firm funkcjonujących w warunkach
niższych kosztów pracy. To jak Komisja Europejska oceni nowe niemieckie prawo będzie
wyznacznikiem dla działalności innych krajów. Niestety, pomimo faktu, że prawo niemieckie
obowiązuje już od stycznia bieżącego roku, Komisja Europejska nadal do końca nie
wyjaśniła wszystkich wątpliwości.
Kolejnym przykładem jest dyrektywa wdrożeniowa dotycząca delegowania pracowników.
Sama praca nad dyrektywą była ciężką próbą znalezienia kompromisu pomiędzy tymi
krajami, które chciały chronić swobody przepływu usług a tymi, które poprzez dodatkowe
obciążenia administracyjne i kontrolne próbowały ograniczyć dostęp do swoich rynków pracy
i zbytu. Ostatecznie udało się osiągnąć porozumienie, które z jednej strony daje
odpowiednie zabezpieczenie pracownikom, z drugiej pozwala na korzystanie z delegowania
w warunkach pewności prawnej. Niestety kolejnym wyzwaniem będzie proces wdrożenia
dyrektywy. Już dzisiaj pojawiają się sygnały wskazujące na to, że niektóre kraje mogą w zbyt
rygorystyczny sposób interpretować dyrektywę i tym samym tworzyć przepisy, które będą
nieuzasadnione i nieproporcjonalne. Zadaniem dla instytucji unijnych, naszego rządu, ale
także dla przedsiębiorstw działających na rynkach w krajach UE, jest obecnie uważne
monitorowanie procesu wdrażania dyrektywy z 2014 roku dotyczącej delegowania
pracowników.
W takiej atmosferze Komisja Europejska pracuje nad nowym pakietem na rzecz
mobilności. Jak zapowiada unijna Komisarz Marianne Thyssen, Komisja chce odnieść się
przede wszystkim do kwestii problematycznych, także tych wynikających z dyrektywy o
delegowaniu pracowników z 1996 roku. Plany te wydają się dość przedwczesne ze względu
na fakt, iż niedawno przyjęliśmy nową dyrektywę wdrożeniową, która obecnie jest
implementowana przez państwa członkowskie. Pakiet na rzecz mobilności może być jednak
także okazją do otwartej debaty na temat przykładów nadmiernie obciążających rozwiązań
prawnych wprowadzanych przez niektóre państwa członkowskie.
Niestety, w kontekście przygotowywanego Pakietu na rzecz mobilności, docierają do nas
ostatnio bardzo niepokojące sygnały nie tylko ze strony niektórych Państw Członkowskich
ale także Komisji Europejskiej. W czerwcu br. Francja, Niemcy, Holandia, Belgia, Austria,
Luksemburg i Szwecja wystosowały list do Europejskiej Komisarz Marianne Thyssen, w
którym wzywają Komisję Europejską do otwarcia Dyrektywy o Delegowaniu Pracowników i
do wprowadzenia zasady "takiej samej płacy za taką samą pracę" w zastępstwie płacy
minimalnej oraz przeniesienie opłat składek na ubezpieczenia społeczne do krajów
przyjmujących pracowników delegowanych. Gdyby takie rozwiązania doszły do skutku
delegowanie pracowników nie miałoby prawa bytu i wiele z polskich przedsiębiorstw
zostałoby skazanych na niebyt. Jest to niestety realne zagrożenie biorąc pod uwagę
atmosferę wokół debaty na temat swobody przepływu osób i pracowników. Pojęcie
dumpingu socjalnego jest przez partnerów ze wszystkich opcji politycznych odmieniane
przez wszystkie przypadki, a tak naprawdę brak jest jednej spójnej definicji tego zjawiska. W
odpowiedzi na te propozycje Polska wraz z Węgrami, Czechami, Słowacją, Litwą, Łotwą,
Estonią, Bułgarią i Rumunią wystosowały protest do Komisarz Thyssen w obronie swobody
świadczenia usług. Niestety w dniu 7 października br., na wewnętrznym posiedzeniu
Komisarzy, na którym omawiano kwestie związane z pakietem na rzecz mobilności,
przewodniczący Komisji Europejskiej Jean- Claude Juncker jasno opowiedział się za
wprowadzeniem zasady "takiej samej płacy za taka sama pracę". Dodatkowo w zeszłym
tygodniu zakończyły się konsultacje społeczne na temat rozporządzenia 883 dotyczącego
koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego w UE, które skupiły się w dużej mierze
na ewentualnych zmianach zasad stosowanych w przypadku delegowania pracowników.
Na tym przykładzie widać doskonale, że przed nami bardzo trudne dyskusje na temat
przyszłości świadczenia usług w Europie, do których jako kraj musimy się bardzo rzetelnie
przygotować i pokazać, że polscy pracodawcy oprócz wynagrodzenia ponoszą wiele
dodatkowych kosztów związanych z transportem pracowników, ich zakwaterowaniem i
wyżywieniem. Koszty te niejednokrotnie niwelują różnice pomiędzy kosztami pracy
ponoszonymi przez pracodawców lokalnych i zagranicznych. Przyszedł moment, kiedy
musimy zmierzyć się z faktem, że kraje Europy Zachodniej są już zmęczone naszymi
argumentami na temat niższych płac i niższego poziomu życia. Jeśli chcemy obronić nasz
interes musimy zmienić retorykę. Przyznać, że naszym średniookresowym celem jest
stopniowe wyrównywanie poziomu rozwoju społeczno- gospodarczego i konkurowanie
poprzez produktywność i innowację a nie niższe koszty pracy. Proces ten musi jednak
zachodzić stopniowo, bo nie ma takiej możliwości, aby odgórnie narzucony poziom
wynagrodzenia- bez powiązania go z produktywnością- wyszedł komukolwiek na dobre.