6 OGRÓD NIEPLEWIONY
Transkrypt
6 OGRÓD NIEPLEWIONY
CELTOWIE Ile lat ma Kraków? Czy zawsze nosił obecną nazwę? Nie sięgając zbyt daleko w przeszłość możemy powiedzieć, żę to miasto istnieje co najmniej od okresu lateńskiego, a więc od najazdu celtyckiego na nasze ziemie (III w.pne). Nazwę Kraków datuje się na VIII wiek, na czas ustąpienia Awarów z tego miasta. Została ona wtedy nadana przez Chrobatów (Chorwatów) na cześć ich księcia, Kraka. Celtycką nazwę Karrodunon znamy tę nazwę z map Cesarstwa Rzymskiego z II w.ne. Na mapach tych istnieją zaznaczone tylko dwa nasze miasta: Calisia (Kalisz) i Karrodunon (późniejszy Kraków) oraz dwie rzeki: Vistula (Wisła) i Viadua (Odra). Wszystkie te cztery nazwy są pochodzenia celtyckiego. Opierając się na pracach wybitnych znawców przedmiotu, Anglików Myles'a Dillon'a i Nory K. Chadwick („Ze świata Celtów"), dotyczących, między innymi, różnych nazw europejskich pochodzenia staroceltyckiego, widzimy, że w wielu z tych nazw występują takie człony, jak: briga - wzgórze, dunum forteca, magus - równina, nemeton - święte miejsce, ritum - bród, seno - stary, uindo - biały. Niektóre rzeki niemieckie nawet i dzisiaj noszą nazwy celtyckie. Są to: Neckar, Men, Lahn, Ruhra, Lippa, Isara, Inn i Tauber. Nas interesuje przede wszystkim etymologia nazwy Karrodunon. Nazwa ta złożona jest z dwóch członów: Karro i dunon. Pierwszy człon można wiązać z nazwą plemienia Karnów, ludu zamieszkującego na przełomie wieku V i IV pne północną Italię. Na ich terenach położone było miasto Aquileia. Byli oni sąsiadami Wenetów (miasta - Patavium i Hadria) i Bojów (miasta - Ravenna, Parma, Bononia). Kiedy Rzymianie odparli najazdy plemion celtyckich, doszło do przemieszczeń wyżej wymienionych plemion na północ Europy, do Bohemii i na nasze ziemie. Karnowie, jako mniej liczni, są rzadziej wymieniani przez kronikarzy niż Bojowie i Wenedowie. Drugi człon nazwy Karrodunon należałoby wywodzić od zniekształconej staroceltyckiej nazwy dunum - oznaczającym fortecę. Nazwa ta przetrwała do dnia dzisiejszego w języku irlandzkim jako dun fort. W sumie, nazwa Karrodunon oznaczałaby -fortecę Karnów. Można się domyślać, że taka forteca mogła być zbudowana w Krakowie jedynie na Wzgórzu Wawelskim, dającym swoim położeniem dogodne warunki do obrony. Niewątpliwie z tego samego okresu lateńskiego pochodzi także podobna nazwa celtyckiego miasta Lungdunum znad Rodanu. Figuruje ona także na mapach Cesarstwa Rzymskiego z II w. (dzisiejsza nazwa Lyon), a oznacza po celtycku - fortecę (boga) Luga. Nie bez znaczenia i nieprzypadkowy jest fakt, iż Celtowie z naszych ziem prowadzili ożywiony handel (szlakiem bur1 sztynowym) właśnie z Aquileią, dawną stolicą Karnów. Rola Celtów w zasiedlaniu naszych ziem w okresie lateńskim jest na ogół niedoceniana. I tak, w ostatnich latach odkryto w województwie siedleckim w Garwolinie i we wsi Niecieplin (gm. Borowie) typowe cmentarzyska celtyckie - pól popielnicowych. Przedmioty tam znalezione to wytwór kultury lateńskiej, a tamtejsza ceramika jest nie tylko podobna, ale jest wręcz identyczna z ceramiką odkrytą w miejscowości La Tene (Francja, dep. Marny), od której pochodzi nazwa okresu i kultury lateńskiej. Ceramiki celtyckiej nie możemy jedynie datować na okres lateński czy rzymski, jak to mamy zwyczaj robić. Powinniśmy także umieć powiązać dokładnie znaleziska kultury materialnej ze ściśle określonym ludem, w tym wypadku z Celtami. I to nawet wtedy, kiedy stare przesądy i uprzedzenia pionierów naszej archeologii nie dopuszczały Celtów do takich województw jak siedleckie. Ludzie są omylni. Wendowie, Bojowie i Karnowie zasiedlili w okresie lateńskim całą Polskę, a nie tylko jej południowy skrawek, jak pouczano nas dotychczas. Niestrudzeni archeolodzy wydobywają ze staroceltyckich warstw kulturowych coraz więcej zabytków. Dawne koncepcje dotyczące Celtów ulegają często rewizji, jeszcze niedawno uważano powszechnie, że pierwotną siedzibą Celtów w Europie był obszar południowo-wschodniej Francji i Szwajcarii. Ostatnio pogląd ten utracił dotychczasową aktualność, a siedziby pierwszych Celtów umiejscawia się w Czechach i Bawarii. We wczesnej epoce brązu pojawiają się tam nowe formy ornamentyki na broni, ozdobach, narzędziach i ceramice. Zmarłych grzebie się początkowo pod kurhanami. Potem pojawia się zupełnie nowy w Europie rodzaj obrzędów pogrzebowych. Ciała palono, popioły umieszczano w urnie, urny zaś łącznie z wyprawką składano na cmentarzach zwanych „polami popielnicowymi". Dzisiaj coraz bardziej ewidentne są związki Celtów z ich kolebką indyjską. Cezar mówi o ich klasach społecznych jako o odpowiednikach kast indyjskich. Palenie ciał stosuje się i dzisiaj w Indiach. Druidzi celtyccy posiadali podobną mentalność i moralność jak bramini. Głosili oni także wiarę w wędrówkę dusz. Uczeni filolodzy i prawnicy dopatrzyli się w hinduskich Prawach Manu podobieństw do praw staroirlandzkich i innych Celtów. Celtycki bóg trójgłowy, którego trzydzieści dwa posągi przechowały się na Wyspach Brytyjskich, ma swój odpowiednik w trójcy - Brahma, Wisznu i Sziwa w Indiach. Kalendarz galijski podobny był do kalendarza Hindusów. Wspólne było zamiłowanie obu narodów, zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, do wszelkiego rodzaju ozdób. Jednym z ważniejszych bogów celtyckich był Lug. Prawdopodobnie był on bogiem płodności, ponieważ oddawano mu 2 cześć 1 sierpnia w dniu dożynek. Myles Dillon wywodzi pochodzenie nazwy Legnica od imienia tego bożka. Jacy byli Celtowie? Oto co o nich pisał Strabon na podstawie relacji Posydoniusza: „Cała rasa, która nazywa się teraz galijską albo galacką, jest żarliwie rozmiłowana w wojnie, dumna i skora do walki, skądinąd zaś prawa i wolna od przywar charakteru. Kiedy się ich rozdrażni, gromadzą się w zastępach gotowych do boju, zupełnie otwarcie i bez uprzedniego namysłu, łatwo więc mogą się tymi ludźmi posługiwać ci, którzy chcą ich oszukać; kiedykolwiek bowiem, gdziekolwiek i pod jakimkolwiek pretekstem zechcesz ich poderwać do walki, zawsze ich znajdziesz gotowych do narażania się na niebezpieczeństwa, nawet jeżeli po swej stronie mają tylko własną siłę i odwagę. Ale tak samo, jeżeli skłoni ich do tego łagodna namowa, chętnie poświęcają swą energię użytecznym zajęciom i nawet oddają się studiom literackim. Siła ich polega zarówno na wielkiej mocy fizycznej, jak i na liczebności. A z powodu swej śmiałości i prostoty charakteru gromadzą się wielkimi tłumami na nieznaczne nawet wyzwanie, gotowi do solidarności z gniewnymi sąsiadami, którzy uważają, że zostali skrzywdzeni. Ogólnie stwierdzić trzeba, że we wszystkich szczepach są trzy grupy ludzi, którzy zażywają szczególnej czci: bardowie, wieszczowie i druidzi. Bardowie to śpiewacy i poeci; wieszczowie to wykonawcy obrzędu ofiarnego i badacze przyrody; druidzi zaś oprócz wiedzy o przyrodzie studiują jeszcze filozofię moralną. Uważa się ich za najsprawiedliwszych z ludzi i dlatego powierza się im rozstrzyganie spraw dotyczących innych osób albo spraw publicznych; w dawnych czasach sprawowali oni arbitraż w czasie wojny i nieraz doprowadzali do pojednania przeciwników już mających się rozwinąć w szyk bojowy; w większości wypadków powierzano im też decyzje w sprawach o morderstwo. Kiedy jest wiele takich spraw, mniemają oni, że będzie wielki urodzaj na polach. Ludzie ci, jak i inne powagi, orzekli, że dusze ludzkie i wszechświat są niezniszczalne, chociaż w pewnych okresach ogień albo woda mogą (czasowo) zapanować. Do szczerości i śmiałości ich usposobienia trzeba dodać cechy dziecinnego samochwalstwa i zamiłowania do ozdób. Noszą ozdoby złote, naszyjniki na szyjach, bransolety na ramionach i przegubach rąk, dostojnicy zaś mają barwione szaty, obsypane złotem. Ta próżność właśnie czyni ich nieznośnymi w zwycięstwie i tak zupełnie przygnębionymi w klęsce. Oprócz lekkomyślności cechuje ich też barbarzyńska dzikość, w szczególny sposób właściwa ludom północy; odchodząc bowiem z pola walki, przytraczają do karków swych koni głowy nieprzyjacół, a wracając do domu przybijają je na widocznym 3 miejscu u wrót domostw. Posydoniusz powiada, że widział to w wielu miejscowościach; początkowo budziło to w nim wstręt, kiedy jednak się przyzwyczaił, mógł już na te głowy patrzeć spokojnie". Diodor Sycylijski tak opisuje obyczaje Celtów z Galii podczas uczty: ,,... możni golą policzki, ale wąsy zostawiają, by swobodnie rosły, aż zakrywają usta. Kiedy więc jedzą, wąsy nurzają się w pożywieniu, a gdy piją, napój przepływa jak gdyby przez sito. Podczas posiłku nie siedzą na krzesełkach, ale na ziemi, rozścielając pod sobą skóry wilków albo psów. Usługują im wtedy najmłodsze z ich dorosłych dzieci, zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Obok nich, na rozpalonych ogniskach, są kotły i rożny z wielkimi kawałami mięsa. Mężnych wojowników czczą najlepszymi porcjami mięsa, podobnie jak Homer opowiada o Ajaksie, że czcili go inni wodzowie, gdy w pojedynku pokonał Hektora: „Uczcił Ajaksa pełnym grzbietem". Diodor tak dalej pisze o Galach: „Pod względem fizycznym Galowie mają wygląd przerażający, a głosy ich mają głębokie i bardzo ostre brzmienie. W rozmowie używają niewielu słów i posługują się zagadkami, przeważnie tylko czyniąc aluzje do spraw i wiele pozostawiając domyślności. Często przesadzają, dążąc do wywyższenia siebie i obniżenia pozycji innych. Są samochwalcami i często rzucają pogróżki, skłonni też są do patetycznego komedianctwa, a jednak nie można im odmówić bystrości umysłu i przyrodzonych zdolności do nauki. Mają także poetów lirycznych, których nazywają bardami...". Warto jeszcze zająć się dwoma nazwami mającymi pewien związek z pradziejami Południowej Polski. Są to: miasto Carnuntum1 i plemię Lugiów. Carnuntum jest starą celtycką nazwą miasta położonego w pobliżu dzisiejszej Bratysławy. Powstało w tym samym czasie co i Carrodunum (Kraków), a oznacza w języku celtyckim - bród Karnów czyli miejsce, w którym Karnowie i inni Celtowie przeprawili się przez Dunaj. Stamtąd Celtowie udali się w III wieku pne do Czech (Bohemii) i przez Bramę Morawską na nasze ziemie. Drugą nazwą wymagającą komentarza jest nazwa plemienia Lugiów. Plemię to figuruje na mapach Strabona jako plemię celtyckie, zajmujące ziemie na wschód od górnej i środkowej Łaby. Na przełomie naszej ery plemię to, podbite przez Markomanów, weszło w skład krótkotrwałego państwa Marboda. Zarówno sami Markomanowie jak i Lugiowie byli mieszanką celtycko-germańską, z tym że Markomanów zazwyczaj uważa się za Germanów, a Lugiów za Celtów. Kętrzyński i Tymieniecki zaliczają tych ostatnich do Słowian. Jest to nieprawdopodobne, ponieważ słowo Słowianin było przez Rzymian i Bizantyjczyków nieznane zupełnie aż do czasu 4 rozpadu państwa Attyli. Sama nazwa Lugiów ma związek z celtyckim bogiem Lugiem. Przypuszcza się, że Celtowie dostali się z Indii do Europy przez Bliski Wschód, a następnie brzegiem Morza Czarnego na Krym i w dorzecze Dunaju. Dowodzą tego niektóre wspólne motywy dekoracyjne w sztuce celtyckiej i scytyjskiej, a także charakterystyczny, wspólny dla Celtów i Tauro-Kimerów z Krymu, zwyczaj obcinania głów wrogów i przyozdabiania nimi swoich domostw, przez wbijanie na pal lub przygważdżanie tych głów do drzwi wejściowych. Sama nazwa boga Luga wywodzi się być może od imienia władcy Ummy, który podbił Uruk, Larsę, Ur i Lagasz, a który został z kolei pokonany przez akadyjskiego Sargona I Wielkiego. Zakładając, że Celtowie znaleźli się nad Dunajem około 2000 lat pne, jest wysoce prawdopodobne, iż przebywali oni na terenach Mezopotamii w latach około 2350 pne, w czasie walk Akadyjczyków z Sumerami dowodzonymi przez króla Lugalzaggizi. Wędrówka Celtów do Europy mogła być ich ucieczką przed prześladowaniami ze strony semickich Akadyjczyków, ucieczką dowodzoną przez herosa Lugalzaggizi, który z czasem urósł do rangi bóstwa. Stare nazwy Wiednia i Budapesztu także wydają się być pochodzenia celtyckiego. Aquincum (Budapeszt) jest chyba zdrobnieniem nazwy miasta Aquilei, a Vindobona (Wiedeń) oznacza po celtycku - Białe Miasto (od słowa uindo - biały). Dillon i Chadwick wyrażają pogląd, że Ilirowie2 to jedno z plemion celtyckich. Weszło ono w żywe kontakty z Etruskami w okresie halsztackim i przyswoiło sobie ich kulturę, jest to hipoteza godna zapamiętania, ponieważ wiele spraw dotyczących wiedzy o tych plemionach dałoby się wytłumaczyć w sposób logiczny. Między innymi dotyczy to zrozumienia przyczyn, dlaczego Herodot nazwał Wenetów z Italii Mirami, mimo iż byli oni Celtami. Byli oni rzeczywiście Celtami, ale ukształtowanymi w dużej mierze przez kulturę etruską (przyjęli nawet ich pismo). Tłumaczy to także zagadkę, skąd nazwy etruskie wzięły się w Niemczech i północnej Polsce (Tczew, Rozewie) podczas trwania kultury łużyckiej (iliryjskiej), dlaczego kultura halsztacka (także iliryjska) z taką łatwością dotarła do celtyckiej Galii i co łączyło Wenetów z północnej Italii z Wenetami z Armoryki. Na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Bretońskiego leży duży port Brest. W północnych Włoszech znajduje się stare miasto Brescia. Nad Bugiem w Republice Białoruskiej istnieje miasto, zwane Brest przez Białorusinów, a Brześć przez Polaków. Na Kujawach mamy jeszcze inny Brześć, Brześć Kujawski. Co to są za miasta? Co je łączy? Pierwsze było miejscem koncentracji celtyckich plemion Brytów (wśród nich także Wenetów) przed ich inwazją na Wielką Brytanię. Działo się to w 5 VIII - VI w. pne. Kiedy Anglowie i Sasi dokonali zajęcia południowej części tej wyspy w V w. ne, wielu Brytów wycofało się na kontynent, dołączając ponownie do swoich rodaków z Półwyspu Bretońskiego. Dotyczyło to szczególnie Brytów z Kornwalii. Drugie z wymienionych miast to Brescia. Zostało ono założone przez Galów, należących do plemienia Cenomanów. W okolicach Brześcia nad Bugiem i Brześcia Kujawskiego znaleziono liczne zabytki z czasów kultury wenedzkiej, zabytki pozostawione przez Celtów. Mimo iż nie jesteśmy w posiadaniu żadnych map starożytnych, na których figurowałyby te dwa miasta czy osiedla, mamy podstawy mniemać, iż są to dawne nazwy pochodzenia celtyckiego, nadane jeszcze w okresie lateńskim. Były to osiedla zbyt mało znaczące, ażeby Rzymianie umieszczali je na swoich mapach, a być może w ogóle nie wiedzieli oni o ich istnieniu. Nazwy te przetrwały najazdy Germanów, Hunów, Awarów i objawiły nam się w nieco zniekształconej formie. U Białorusinów zachowały one oryginalną pisownię celtycką. Profesor Kazimierz Michałowski, na krótko przed swoją śmiercią, powiedział w programie telewizyjnym te zaskakujące słowa: „Polska archeologia nie istnieje". Nie możemy lekceważyć osądu tego wielkiego uczonego. Powiedział to przecież słynny egiptolog, archeolog, historyk sztuki, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, członek PANu, kierownik wielu ekspedycji wykopaliskowych: w Edfu, Tell Atrib, Mirmeki, Aleksandrii, Palmirze, Faras, Dejr el Bahari; autor wielu prac z dziedziny archeologii śródziemnomorskiej, człowiek uznawany przez wszystkie uniwersytety świata za znakomitość w swojej specjalności. Co spowodowało tę negatywną wypowiedź uczonego? Przecież nie brak pracowitości naszych kadr fachowych! Nie brak dbałości i staranności w wydobywaniu z ziemi zabytków ani lekceważenie ważności przypadkowych odkryć terenowych zgłaszanych do wojewódzkich konserwatorów zabytków, ani też brak funduszy na prowadzenie prac wykopaliskowych. Myślę, że błąd polega na czym innym, już od czasów przedwojennych pokutuje u nas wyznawanie teorii neoautochtonicznej, to znaczy poglądu wiążącego wszystkie dawne zjawiska kulturowe z ewolucją plemion miejscowych i nieuznawanie wpływów kulturowych obcych ludów, które dokonały najazdu na nasze ziemie. Zgodnie z tą absurdalną teorią nie uznaliśmy kultury wenedzkiej za celtycką, łużyckiej za iliryjską. Woleliśmy usunąć llirów za Dunaj, a Celtów dopuścić tylko do Opola i Legnicy. Innymi słowy, wszystkie wykopaliska na terenie Polski z okresu pobytu Celtów i llirów uznaliśmy za rodzime, neoautochtoniczne. To samo dotyczy Gotów, Burgundów, 6 Wandali, Markomanów. Nigdy nie byliśmy częścią państwa Hunów. Wolimy używać określenia - wędrówka ludów. Awarów też ponoć u nas nie było, a jeżeli byli, to tylko w drodze do Turyngii czy Saksonii. Ze szlachetnej nauki, zwanej archeologią, zrobiliśmy naukę wielce podejrzaną, a ludzie o odmiennych poglądach wolą nie narażać się „uznanym autorytetom". Od tego czasu cała archeologia polska jest niespójna, zagadkowa, zagmatwana, nielogiczna i niczego nie wyjaśniająca w sposób przekonywujący. Czas już z tym skończyć, tym bardziej że ludzi mądrych nam nie brakuje. Do tej pory tylko nieliczne wyjątki pozwoliły sobie na nieśmiałe wtrącanie swoich słusznych poglądów w nurt wątpliwych obowiązujących kanonów. 1) Miasto leżące na szlaku bursztynowym, w którym Septimus Severus został wybrany przez legionistów cesarzem. 2) Ilirowie, Celtowie, Italikowie, Germanie, Grecy i Hetyci posługiwali się mową z tej samej grupy centum języków indoeuropejskich. 7