Ekspertyza: "Jak z perspektywy pracodawców i wyzwań rynku pracy
Transkrypt
Ekspertyza: "Jak z perspektywy pracodawców i wyzwań rynku pracy
Arkadiusz Śmigielski Prezes Zarządu OptiNav Sp. z o.o. Jak z perspektywy pracodawców i wyzwań rynku pracy wyglądają oczekiwania wobec szkolnictwa zawodowego? Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego STRESZCZENIE Pracownik to człowiek posiadający potrzeby, marzenia i cele, a im lepiej pracodawcy to rozumieją, tym lepiej układa się partnerska współpraca. Żeby jednak obaj partnerzy byli w stanie się dogadać, muszą przejść odpowiedni proces kształcenia. Potrzebują umiejętności miękkich, takich jak komunikacja, praca w zespole czy też sprzedaż. Potrzebują kompetencji zawodowych, a nie tylko kwalifikacji, ale ich mogą nauczyć się tylko od kompetentnych mentorów, którzy są w stanie rozpalić pasję. Nauczyciele ci, mając wiedzę i entuzjazm, podchodzą do edukacji od strony praktycznej, definiując problem, pokazując narzędzia służące do jego rozwiązania i podpierając się niezbędną teorią, wyjaśniającą zjawiska. Ten sposób nauczania zawodowego jest tym bardziej efektywny, im bliższy jest rzeczywistym problemom, występującym w przedsiębiorstwach. Współpraca uczelni z firmami jest więc niezbędna. Kluczem jest też akceptacja samodzielności myślenia ucznia i możliwości popełniania przez niego błędów. To dzięki tym elementom, proces nauczania będzie przynosił korzyści zarówno uczniom jak i nauczycielom oraz przyszłym pracodawcom. Nauczyciel, uczeń i pracodawca to kompletny, oparty na trzech nierozłącznych ogniwach, system edukacji, umożliwiający rozwój kapitału ludzkiego, będącego filarem nowoczesnej gospodarki, opartej na również trzyskładnikowym systemie: badania, rozwój i innowacje. Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego SPIS TREŚCI STRESZCZENIE ....................................................................................................................................................................2 SPIS TREŚCI ..........................................................................................................................................................................3 WPROWADZENIE...............................................................................................................................................................4 OPIS ZASTOSOWANEJ METODOLOGII ORAZ ŹRÓDŁA INFORMACJI ...........................................................5 OPIS WYNIKÓW ANALIZY EKSPERCKIEJ.................................................................................................................6 WNIOSKI I POWIĄZANE Z NIMI REKOMENDACJE............................................................................................ 17 Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego WPROWADZENIE Na całym świecie od lat obserwujemy deficyt pracowników z kompetencjami technicznymi, czyli inżynierów, techników i innych z wykształceniem zawodowym. Polski pracodawca ma dokładnie ten sam problem – jak i gdzie znaleźć odpowiedniego człowieka? Coraz mniej osób chce kształcić się zawodowo, a ci którzy się na to decydują, nie są wymarzonymi przez pracodawców pracownikami. Owszem dostają dokument potwierdzający kwalifikacje, ale nie ma on żadnego odzwierciedlenia w kompetencjach, które powinni posiadać. Jak więc kształcić człowieka, żeby był atrakcyjny na rynku pracy? Próba odpowiedzi na to pytanie jest celem bardzo ambitnym, ale na pewno, z perspektywy pracodawcy myślącego o przyszłości, wartym postawienia w poniższej analizie. Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego OPIS ZASTOSOWANEJ METODOLOGII ORAZ ŹRÓDŁA INFORMACJI Niniejsze rozważania oparłem o własne, ponad piętnastoletnie doświadczenie pracodawcy, prowadzącego działalność w różnych sektorach gospodarki, a także wieloletnie doświadczenie szkoleniowca i nauczyciela przedmiotów technicznych z rodziny elektroniki i informatyki. Ostatnie dziesięć lat budowałem firmę w branży zaawansowanych systemów wizyjnych, związanych za analizą i przetwarzaniem obrazów, szczególnie w przestrzenie 3D. Technologie nad którymi pracowaliśmy i które wciąż rozwijamy, wymagają inżynierów z odpowiednimi kompetencjami, samodzielnie myślących, z elastycznym podejściem do wykorzystywanych narzędzi, wiedzy i pracy. Doświadczenia te wpłynęły na mój pogląd i oczekiwania wobec kształcenia zawodowego, a co za tym idzie treść tego opracowania. Wykorzystane źródła informacji: „Getting kids interested in engineering pays”, Celia Baker, Deseret News 19.11.2012 „Exposure to Engineering Doubles Teens' Career Interest”, IntelPR, Intel Newsroom 06.12.2011 “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 “LabVIEW dla najmłodszych ... gimnazjum, szkoła średnia”, Polskie Centrum LabVIEW 31.01.2013 http://labview.pl/viewtopic.php?f=5&t=4448 własne doświadczenie Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego OPIS WYNIKÓW ANALIZY EKSPERCKIEJ Dzisiaj praktyczne każde przedsiębiorstwo próbuje zdefiniować swojego klienta docelowego. Wykonuje się dogłębne studia potrzeb, upodobań i pragnień takiej osoby. Próbuje się wszelkich metod na przyjęcie perspektywy klienta i rozważenie jego punktu widzenia. Wiedza ta pozwala lepiej dopasować ofertę, a w konsekwencji zwiększyć sprzedaż. Czy podobnej strategii nie powinniśmy przyjąć przy definiowaniu pożądanego pracownika? Czy zrozumienie potrzeb, marzeń i celów drugiego człowieka nie byłoby najprostszą metodą na drodze do udanej współpracy? Raz jeszcze podkreślę słowo współpraca, bo tylko taka forma pracy przynosi największe efekty. Jeżeli strategia „wygrany-wygrany” sprawdza się w biznesie i w życiu prywatnym, to tym bardziej sprawdzi się w relacji pracodawca-pracownik. Pozostaje tylko jeden problem, jak wiedzę na temat tej delikatnej materii jaką jest szczęście drugiego człowieka, czyli naszego przyszłego pracownika, wykorzystać w procesie jego kształcenia, tym bardziej kształcenia zawodowego? Przecież szukamy odpowiednio wykształconego specjalisty. Zanim trafi do nas wymarzony inżynier i stwierdzi, że to jest jego wymarzona praca, musi przejść całą ścieżkę edukacyjną, poczynając od szkoły podstawowej, a może nawet już przedszkola. Udało się, mamy go, pracuje. Rynek się zmienia, a firma elastycznie razem z nim, co znaczy, że wymarzona praca nie jest wciąż taka sama, żeby jednak wciąż sprawiała tę samą satysfakcję, wymaga ciągłego procesu dokształcania. W dzisiejszych czasach, a tym bardziej w najbliższej, możliwej do przewidzenia przyszłości, proces ten będzie miał miejsce w całym okresie aktywności zawodowej. Wniosek jest więc prosty, odpowiednie szkolnictwo zawodowe jest nam, pracodawcom niezbędne w praktycznie całym okresie życia naszych potencjalnych pracowników, mimo że znaczna część tego okresu jest dla nas bezproduktywna … no właśnie, czy na pewno? Czy nie rozsądniej byłoby, mając wyobrażenie jaki jest nasz idealny pracownik, zaangażować się już na samym początku tego procesu? Oczywiście możemy przyjąć bierną rolę i odbierać owoce systemu edukacji. Tylko czy to są w pełni wartościowe owoce? Od co najmniej paru lat obserwujemy dewaluację edukacji. Tytuł technika, inżyniera, magistra czy nawet doktora nic już nie znaczy. Sam chętnie zatrudnię człowieka bez żadnego wykształcenia, ale z odpowiednią wiedzą i umiejętnościami. Powszechny brak egzaminów na studia (za to mnóstwo zbędnych i stresujących testów na każdym etapie wcześniejszego szkolnictwa podstawówka, gimnazjum, egzamin zawodowy), powoduje obniżenie poziomu Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego edukacji. Od studentów praktycznie niczego nie wymagamy, bo boimy się, że ubędzie nam uczniów – ciekawe tylko jaką mają alternatywę? Po skończeniu uczelni, ci młodzi, pełni wiary w swoją wielkość, ludzie, trafiają na rynek pracy i okazuje się, że nikt ich nie chce, że zmarnowali kilka lat na studiowanie, które z nauką nic wspólnego nie miało. Oczywiście sfrustrowani, rozgoryczeni szukają miejsca w innych zawodach. Część z nich trafia na przykład do szkół, gdzie zostają nauczycielami, bo wymagania tutaj są niskie. Tak „edukacyjne” koło się zamyka. Nauczycieli przedmiotów zawodowych w szkołach ponadgimnazjalnych zatrudnia się już z tytułem licencjata lub inżyniera. Gdyby to był inżynier z bogatą praktyką zawodową i odpowiednią wiedzą, którą jeszcze potrafi przekazać, nie byłoby problemu. Niestety najczęściej jest to absolwent z kwalifikacjami inżyniera, który trafia do szkoły od razu po studiach, bo nigdzie nie mógł znaleźć pracy, co w większości przypadków świadczy o jego kompetencjach. Jeżeli jako pracodawcy nie chcemy zatrudniać ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami, ale bez kompetencji, dlaczego pozwalamy, żeby takie osoby kształciły naszych przyszłych pracowników? Przecież oni nie są w stanie przekazać im pożądanej przez nas wiedzy. Prowadzenie zajęć na niskim poziomie nie zapewnia szacunku uczniów, a młody człowiek, szukający swojej życiowej drogi, potrzebuje mentora. Potrzebuje wzoru, który rozpali w nim pasję bycia inżynierem. Tylko żeby być w stanie rozpalić w kimś taki ogień, samemu trzeba płonąć. W edukacji potrzebne są więc osoby, które potrafią mówić z pasją i zarażać swoim entuzjazmem. Jak powiedział Henry Ford: „Entuzjazm wszystko może. To drożdże, dzięki którym nadzieje wznoszą się do gwiazd. Entuzjazm jest błyskiem oka, sprężystością kroku, uściskiem dłoni, nieodpartym przepływem woli i energii potrzebnej do realizacji najśmielszych pomysłów. Entuzjaści to wojownicy, których cechuje hart ducha i trwałe wartości. Entuzjazm stanowi podstawę postępu. Dzięki niemu możliwe są osiągnięcia, bez niego pozostaje tylko alibi.” Każda dobra, konkurująca na dzisiejszym rynku, firma posiada w swoich zasobach inżynierów, którzy są mentorami dla swoich kolegów z pracy, którzy są liderami zespołów i potrafią przekazać wiedzę innym. Oczywiście osoby te zazwyczaj pełnią ważne funkcje w strukturach firmy i są dobrze opłacane. Nie są więc zainteresowane dodatkową pracą, związaną z trudną rolą nauczyciela, która Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego w dodatku przynosi marne profity. Z drugiej strony nie jesteśmy w stanie, jako firmy, przejąć na siebie procesu kształcenia zawodowego, czyli praktycznej nauki na każdym etapie edukacji. Problemem byłoby zarówno miejsce, jak i czas, który jest najcenniejszym zasobem najlepszych inżynierów. Należałoby więc wypracować metodę pośrednią. Zmobilizować najlepszych inżynierów, którzy posiadają wiedzę, umiejętności jej przekazywania i mają w sobie odrobinę ideowości, do pracy na kawałku etatu w szkole o zbieżnym profilu, a także zapewnić możliwość praktyk czy też stażu wewnątrz firmy. To powinna być ścisła współpraca szkoły z przedsiębiorstwem, wspierana chęcią płynącą z obu stron. Obie strony mogę się też od siebie wiele nauczyć. Nauczyciel się zjawia, kiedy uczeń jest gotów, a często trudno stwierdzić kto dla kogo jest nauczycielem. Jedno jest pewne, większość osób chce się uczyć, a rozwój osobisty ma jeden z wyższych priorytetów. Potwierdzeniem niech będą poniższe tabele, opublikowane w prezentacji “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers – ludzie praktycznie na całym świecie chcą się rozwijać. Źródło: “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Źródło: “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 Współpraca uczelni z firmami jest tym bardziej ważna, ponieważ młody człowiek od samego początku powinien mieć możliwość dotknięcia praktycznego problemu. Powinien zmierzać się z teorią dlatego, że zaobserwował w praktyce zjawisko, nie rozumie go jeszcze i właśnie teoria śpieszy mu na ratunek. Dzisiejsza szkoła uczy teorii, której uczeń nie potrafi wykorzystać w praktyce, bo nie dano mu takiej szansy. Przez wiele godzin, często cały rok faszeruje się młodzież szkół podstawowych, gimnazjalnych, średnich, a nawet studentów, podstaw teoretycznych np. różnych języków programowania, mówiąc o definicjach zmiennych, pętlach, instrukcjach warunkowych, funkcjach i wielu innych narzędziach języka, nie pokazując jednak jakie problemy tymi narzędziami się rozwiązuje. Oczywiście po wielogodzinnych teoriach są zazwyczaj zajęcia praktycznego programowania (chociaż w tej dziecinie, czyli informatyce, większość szkół ma komputery i pozwala uczniom „poklikać”), tylko najczęściej polegają one na odtwórczym pisaniu kodu, bez większego zrozumienia. Przez to naśladownicze kopiowanie, które staje się nawykiem, Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego zabijana jest kreatywność, a bezpośrednim wynikiem tego jest niski poziom zgłoszeń patentowych w naszym kraju. Zabraniamy młodym ludziom na odejście od utartej ścieżki, na popełnianie błędów. Każdy błąd w procesie edukacji równoznaczny jest z obniżeniem oceny. Gdyby człowiek w ten sposób motywowany uczył się chodzić, a jak wiemy z autopsji w tym czasie wielokrotnie się upada, nigdy nie stanąłby na nogach. Popełnianie błędów jest więc twórcze, o czym świadczy też wiele wynalazków, na które ktoś wpadł bo nie udało mu się coś zupełnie innego. Błąd jest sukcesem, jeżeli spojrzymy nań z innej perspektywy. Pozwólmy więc młodym ludziom na niezależne myślenie, działanie, popełnianie błędów i wyciąganie wniosków. Nie zabijajmy naturalnej chęci człowieka do samodzielnego myślenia. Unikając myślenia, unikasz tworzenia. Unikając tworzenia, pozbawiasz się sensu istnienia. Podejdźmy do edukacji od strony zdefiniowania problemu do rozwiązania, a następnie znalezienia narzędzi i umiejętnego wykorzystania ich do realizacji celów. Jeżeli jest to niezbędne, zdobywamy wiedzę teoretyczną, jak i dlaczego konkretne narzędzie działa. Jeżeli nie jest nam ta wiedza w tym momencie potrzebna, po prostu wykorzystujemy narzędzie praktycznie. Nie musimy wiedzieć jak działa pilot do telewizora, żeby skutecznie zmieniać programy. Czy takie podejście nie byłoby bardziej efektywne? Przecież w każdej firmie tak realizowane są projekty. Powiem więcej, małe dziecko tak właśnie poznaje świat. Dokładnie tak wygląda proces nauki języka ojczystego przez każdego z nas. Najpierw obserwujemy zjawisko, czyli słuchamy wypowiedzi rodziców, nie do końca rozumiejąc o co im chodzi. Zaczynając rozumieć coraz więcej i chcąc rozwiązać problem jakim jest komunikacja z nimi, zaczynamy sami mówić, czyli rozpoczynamy zajęcia praktyczne. Popełniamy błędy, ale dzięki nim czynimy postępy. Rodzice nas poprawiają, wyjaśniając nam najpierw podstawowe zasady konstrukcji zdań, ale to właśnie dzięki wielości powtórzeń i błędów zaczynamy poprawnie konstruować zdania. Zaczynamy też pisać. W końcu jesteśmy w stanie, zazwyczaj już na etapie szkoły, przyjąć zasady gramatyki, interpunkcji czy ortografii języka i w ten sposób zaczynamy rozumieć teoretyczną konstrukcję tego, czym już w praktyce całkiem dobrze się posługujemy. Podobnie jest z każdym innym doświadczeniem z naszego dzieciństwa. Grę w piłkę zaczynaliśmy od praktycznego kopania i rzucania, a nie Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego od teoretycznych wyjaśnień dlaczego jest okrągła, jakie siły na nią działają, itp. Jazda na rowerze ograniczała się do wyjaśnienia konieczności sterowania kierownicą, kręcenia pedałami i ewentualnej umiejętności hamowania, po czym następowały wielogodzinne próby praktyczne, a nie tłumaczenia teorii zasady zachowania momentu pędu, dzięki której rower się nie przewraca, teorii przekładni przenoszącej siły napędowe na koła i dziesiątek innych nieistotnych wtedy drobiazgów. Jeżeli więc jako dzieci przyzwyczajeni jesteśmy do przechodzenia od problemu, przez praktykę do teorii, w pracy zawodowej inżyniera wymagane jest od nas identyczne zachowanie, to dlaczego w okresie pomiędzy tymi dwoma etapami, proces kształcenia nagle wywraca się do góry nogami? Ucząc ostatnio techników elektroników klasy 4, osobiście doświadczyłem tego niepokojącego wywrotu. Poprosiłem uczniów, robiąc im sprawdzian, o zaprojektowanie prostego wzmacniacza opartego na jednym tranzystorze, a który to wzmacniacz miał dawać konkretną wartość prądu i napięcia na wyjściu, przy konkretnym napięciu zasilania. Jedyne co musieli zrobić, to dorysować kilka rezystorów (maksymalnie 4) i obliczyć ich wartości. Po czterech latach nauki, technik elektronik nie powinien mieć z tym praktycznym zadaniem żadnego problemu. Ku mojemu zdziwieniu nikt w klasie nie był w stanie rozwiązać wydawałoby się prostego zadania. Każdy natomiast narysował mi teoretyczny model tranzystora pracującego w układzie wspólnego emitera i dodatkowo wszystkie charakterystyki dla tego układu. Po co jednak młodemu technikowi ta wiedza, jeżeli nie jest w stanie wykorzystać jej praktycznie? Wiedzę taką powinien mieć inżynier. Dwie osoby na dziesięć potrafiły obliczyć wartość jednego rezystora, pozwalającego zaświecić diodę LED w instalacji samochodowej, a to jest tylko układ składający się z dwóch prostych elementów, dioda i rezystor. Większość z tych osób zdało natomiast egzamin i dostało tytuł technika. Czy egzamin w formie teoretycznego testu jest więc w stanie rzetelnie zweryfikować ich wiedzę? Moim zdaniem ostatni rok, który poświęca się na uczenie na pamięć testów, bez praktycznego zrozumienia zjawisk, które poruszane są w pytaniach, jest rokiem totalnie zmarnowanym. Szkoła niestety musi „robić wskaźniki”. Świat się zmienia, a tempo tych zmian rośnie. Ludzie oczekują od życia znacznie więcej niż tylko otrzymania pracy, która pozwoli im przeżyć. Mają marzenia, pasje. Chcą rozwijać swoje talenty. Dążą do samorealizacji. Chcą po prostu być szczęśliwi. To jest bardzo dobra wiadomość dla pracodawców. Myślę, że marzeniem każdego właściciela firmy jest mieć Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego zespół szczęśliwych pracowników, robiących to co lubią. Ludzie, którzy męczą się w swojej pracy , którzy jej po prostu nienawidzą, wprowadzają niezdrową atmosferę w zespole. Dla dobra firmy, ale przede wszystkim dla dobra własnego, powinni odejść i zacząć w końcu podążać za własnymi marzeniami. To wymaga niestety odwagi i poczucia własnej wartości. Tego wszystkiego natomiast powinniśmy się nauczyć zanim trafimy na rynek pracy. Jednym z głównych miejsc nabywania tej wiedzy jest znowu szkoła. Wiedza, którą w niej zdobywamy, powinna być więc znacznie szersza od specjalności, którą studiujemy. Edukacja techniczna inżyniera nie wystarczy. Potrzebuje on także umiejętności miękkich, takich jak komunikacja, praca w zespole czy też sprzedaż. Podkreślę tu raz jeszcze kompetencje sprzedażowe, które nie są w zawodach technicznych traktowane poważnie. Tak się niestety składa, że całe życie coś musimy sprzedawać, a rzadko jest to konkretny produkt. Najczęściej sprzedajemy swoją wiedzę, umiejętności, czas, czyli po prostu sprzedajemy siebie. To wpływa bezpośrednio na poczucie naszej własnej wartości. Jeżeli jest to takie ważne, to dlaczego jeszcze nie uczymy tego w szkołach zawodowych? Oczywiście wprowadza się w program nauczania, zajęcia z podstaw ekonomii czy przedsiębiorczości, ale po pierwsze, prowadzą je najczęściej osoby, które poznały temat tylko z książek, a po drugie, znowu wykładają nudną teorię, podpartą ekonomicznymi definicjami. Może jest jakiś sposób, żeby zaangażować do tego praktyków? Może ludzie, którzy osiągnęli na tym polu sukces, znudzili się już konsumpcją i zechcą teraz podzielić się swoją wiedzą? Na pewno warto zrobić ten wysiłek i ich znaleźć. Zdarzają się sytuacje, gdy profesorowie nie chcą dzielić się swoją wiedzą, bojąc się utracenia tego, na co tak długo pracowali, a teraz mają to oddać młodej konkurencji. W epoce informacji, czyli możliwości znalezienia praktycznie wszystkiego w internecie, wcale nie jest proste zatrzymanie wiedzy dla siebie, więc i tak prędzej czy później zostanie utracona. Zdarzają się też sytuacje, kiedy przedsiębiorstwa nie chcą poszerzać wiedzy swoich pracowników poprzez kursy, szkolenia itp., bojąc się, że mądrzejsi znajdą sobie inną pracę lub założą własne firmy. Obie te sytuacje są irracjonalne. Jeżeli ktoś posiada prawdziwą, rzetelną wiedzę i potrafi spowodować wzrost ludzi, którym ją przekazuje, wzrasta razem z nimi, staje się jeszcze większym autorytetem. Pracodawcy natomiast bojąc się konkurencji, nieświadomie blokują własny rozwój. Zapominają, że najczęściej wzrost konkurencji wiąże się ze wzrostem rynku, a rosnący rynek jest dla nich korzystny. Na każdym rynku należy przede wszystkim dbać Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego o własny wzrost, a ten zależy bezpośrednio od wzrostu kompetencji pracowników. Ostatnio usłyszałem mądrą wypowiedź, jednego z prezesów dużej międzynarodowej korporacji, który na pytanie: „czy nie boicie się inwestować w pracowników, wysyłając ich na szkolenia, przecież mogą odejść?”, odpowiedział: „a co jeżeli w nich nie zainwestujemy i zostaną?”. Oczekujemy od pracowników lojalności i to jest słuszne. Musimy pamiętać jednak, że lojalność to nie niewolnictwo. Zatrudniamy wolnych ludzi, którzy zawsze mogą odejść i jeżeli podejmą taką decyzję należy im w tym pomóc. Coraz więcej dobrych inżynierów będzie podejmowało takie decyzje. Coraz więcej też będzie pracowało w charakterze „wolnego strzelca”, związanego np. umową o dzieło. Na dzisiejszym sieciowym rynku pracy, w którym pracowników często zatrudnia się do konkretnego projektu, jest to jak najbardziej normalne. System edukacji, szczególnie związany ze szkoleniem zawodowym, powinien brać te realia pod uwagę i również przygotowywać do takiej formy pracy. Potwierdzają to także badania statystyczne, podsumowane na wykresach poniżej, które ewidentnie pokazują, że młodzi ludzie raczej nie planują wiązać swojej kariery zawodowej z jedną firmą. Źródło: “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Źródło: “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 Nawet w edukację takich pracowników warto inwestować. Czasami po prostu nie ma wyjścia. Jako przedsiębiorcy, wchodzimy coraz częściej w nowe, innowacyjne projekty, nie mając zasobów własnych do ich realizacji. Na rynku pracy nie możemy znaleźć ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami, których możemy zatrudnić do takich tematów. Posłużę się tu własnym przykładem z ostatnich miesięcy. Weszliśmy w projekt związany z budową wyspecjalizowanego układu scalonego opartego na fotonice. „Chipy fotoniczne” są dziedziną, która rozwija się dopiero od kilku lat, a pierwsze komercyjne produkty mają pojawić się w najbliższych latach. Prócz garstki naukowców, nie ma więc praktycznie inżynierów pracujących w tej branży. W tym czasie pracował dla nas przy innym projekcie inżynier zewnętrzny, na umowę o dzieło. Okazał się najbardziej odpowiednią osobą także do projektu fotoniki. Wysłany więc został na tygodniowe zagraniczne szkolenie. Oczywiście mam głęboką nadzieję, że kolega inżynier zechce związać Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego się z nami na dłużej, a nawet na stałe. Mam jednak także świadomość pełnej wolności tej osoby i bardzo to szanuję. Powyższy przykład, związany z fotoniką, uświadamia jeszcze jedną istotną rzecz - technologie zmieniają się bardzo szybko, a system edukacji zawodowej powinien za tym jakoś nadążać. Coraz częściej będziemy mieli przypadki ważnych zmian w różnych obszarach kształcenia technicznego, odbywających się w cyklu kształcenia studenta, czyli 4,5 lat. Potwierdza się przypuszczenie, że dzisiejszy gimnazjalista, idąc za 10 lat do pracy, z prawdopodobieństwem większym niż 50% będzie wykonywał zawód, który dzisiaj jeszcze nie istnieje. Wymaga to dużej elastyczności szkół i otwartości na nową wiedzę uczących w nich nauczycieli. Również, a może nawet przede wszystkim zajęcia praktyczne powinny elastycznie nadążać za tymi zmianami. Nie może być takiej sytuacji, że kształcimy młodego technika, inżyniera w trakcie zajęć praktycznych, na sprzęcie sprzed 20 lat, którego dzisiaj już nikt nie wykorzystuje. Zajęcia laboratoryjne ze sprzętem, jako kluczowy element kształcenia technicznego, będący podstawą na każdym etapie każdej szkoły zawodowej, powinny być szczególnie dofinansowane. Na to po prostu musimy znaleźć pieniądze. Okazuje się, że te pieniądze wcale nie muszą być takie duże. Nawiązując do własnych doświadczeń z nauki elektroniki, informatyki czy automatyki, na rynku jest coraz więcej świetnych, nowoczesnych pomocy dydaktycznych za niewielkie pieniądze. Już za kilkadziesiąt złotych można zakupić rozwiązania zwane (Open Source Hardware), takie jak Arduino, czy Rasberry Pi. Te jednopłytkowe programowalne komputery/kontrolery pozwalają przeprowadzić praktycznie nieograniczoną liczbę doświadczeń ze wspomnianych wyżej dziedzin. Podłączenie ich do komputera klasy PC, który znajdziemy dzisiaj w każdej szkole, pozwala na budowę małego laboratorium, gdzie ograniczeniem jest tylko wyobraźnia. Troszkę droższe narzędzia edukacyjne, takie jak Lego Mindstorms czy myDAQ National Instruments, otwierają jeszcze większą przestrzeń do tworzenia. Firmy, jak Lego czy National Instruments, stworzyły platformy internetowe, na których można znaleźć nawet gotowe plany lekcji dla gimnazjum i szkół średnich – adresy poniżej: http://k12lab.com http://mindstorms.lego.com National Instruments stworzyła program Empowering Young Minds, w którym pasją inżynierską zaraża się dzieci już od 6 roku życia: Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego http://poland.ni.com/eym/misja-projektu To jest jak najbardziej dobry pomysł. Potwierdza to eksperyment przeprowadzony w Anglii na grupie 90 dzieci w wieku 7-9 lat. Dzieci uczono podstaw programowania w języku Phyton na RasberryPi. Prowadzący byli absolutnie zaskoczeni szybkością nauki dzieci i ich zaangażowaniem w tę zabawę. Dla tych maluchów elementy programowania, obsługi klawiszy, myszki, ekranów dotykowych, są czymś zupełnie naturalnym. Już 2-, 3-letnie dzieci grają na komputerach, telefonach komórkowych, a nawet potrafią pobrać sobie nową grę na „smartfonie” rodzica, czy też próbują dwiema rączkami powiększyć obraz na domowym telewizorze … no właśnie, dlaczego na telefonie można to zrobić, a na telewizorze jeszcze nie…? Czas obserwować i wsłuchiwać się w potrzeby młodych, którzy niedługo zapukają w poszukiwaniu pracy. To pod te potrzeby powinna być przygotowywana oferta edukacyjna, bo szkoła jest dla nich, a nie oni dla szkoły. Z drugiej strony swoje potrzeby sygnalizuje rynek pracodawców. Szkolnictwo również tego partnera powinno słuchać z ogromną uwagą. System edukacji właśnie tym dwóm podmiotom powinien służyć. Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego WNIOSKI I POWIĄZANE Z NIMI REKOMENDACJE Trudno jest znaleźć odpowiedź na pytanie, jak powinien wyglądać idealny system kształcenia zawodowego. Na pewno powinien brać pod uwagę wszystkie wspomniane powyżej elementy, promując rozwój i samorealizację człowieka, a nie jego produktywność. Produktywnością zajmą się pracodawcy, umiejętnie zagospodarowując potencjał i kompetencje szczęśliwej jednostki. Jeżeli tego nie zrobią, mogą być pewni, że coraz trudniej będzie im znaleźć odpowiedniego pracownika, a jeszcze trudniej będzie go zatrzymać. Oczywiście nadal należy kłaść nacisk na naukę języków obcych, ale do tego mam nadzieję już się wszyscy przyzwyczaili. Praca w obcym kraju, która dzisiaj jest coraz popularniejsza, wiąże się z posługiwaniem się obcym językiem. Na potwierdzenie konieczności nauczania języków, załączam poniżej wykres, pokazujący chęć pracy młodego pokolenia poza granicami kraju. W skali całego globy 80% osób wyrażało taką ochotę, przy czym w naszym kraju potwierdziło to blisko 70% badanych. Źródło: “Managing tomorrow’s people”, PricewaterhouseCoopers, presentation 2008 www.pwc.com/managingpeople2020 Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Pewna jest także konieczność ciągłej edukacji, przynajmniej do końca trwania aktywności zawodowej. Gdybym natomiast miał zmienić w systemie szkolnictwa tylko jedną rzecz, to znalazłbym ludzi, którzy będą mówić do swoich uczniów, a naszych przyszłych pracowników z prawdziwą pasją, z entuzjazmem, … a tak się dzieje tylko wtedy, gdy wiedzą o czym mówią. „Jeżeli możesz dać swoim dzieciom tylko jeden podarek, niech to będzie entuzjazm” Bruce Barton Usługa współfinansowana w 85% ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego