Złoty pociąg. Złoto, klejnoty, dzieła sztuki, czyli skarby

Transkrypt

Złoty pociąg. Złoto, klejnoty, dzieła sztuki, czyli skarby
Złoty pociąg. Złoto, klejnoty, dzieła sztuki,
czyli skarby
Pod koniec czerwca byłem w Pradze i w tamtejszej bibliotece Klementinum przeglądałem
starodruk Dawida Katza poświęcony tajemnicom szlachetnych kamieni. W starej oprawie
dzieła znanego alchemika znalazł się drugi tekst, nie opisany w katalogu. Z treści pisanej
po łacinie księgi z XIV wieku dowiedziałem się, że w którymś z położonych nad dolną Wisłą
zamków wysłannicy Karola IV ukryli skrzynię z kosztownościami. Niestety, nazwy własne
miejscowości były przez skrybę tak zniekształcone, że nie wiadomo, o który zamek chodzi.
Złoty pociąg
Latem ubiegłego roku telewizje na całym świecie pokazywały polskich poszukiwaczy „złotego
pociągu”, którzy twierdzili, że w Książu pod Wałbrzychem zlokalizowali miejsce, gdzie ukryto pociąg
z zapasem złota z banków wrocławskich, a może z dziełami sztuki lub tylko z dokumentami
wojskowymi. Reporterzy domniemywali, ile złota mogło się znajdować w pociągu i ile jest dziś ono
warte. Szacuje się, że było to 7 ton złota, dzieła sztuki i kosztowności znajdujące się w 56 skrzyniach.
Poszukiwania nie dały jednak do dziś rezultatu. Nie znaleziono ani pociągu, ani nie wiadomo, co w
nim Niemcy przewozili. Innym hipotetycznym miejscem ukrycia pociągu ze złotem miały być lochy w
Walimiu albo w którymś z kompleksów bunkrów w Górach Sowich. Czy więc znalezienie skarbu jest
mrzonką?
Wcale nie. Każdego lata pojawiają się doniesienia o ciekawych odkryciach. W 2008 roku pod
Chęcinami przypadkowo znaleziono skarb z brązu: 6 naszyjników, 2 bransolety i 2 zapinki sprzed 3
tys. lat. Niedawno pewien mężczyzna spacerując w lesie pod Wałbrzychem, znalazł worek z
monetami. W worku znajdowało się 1300 czeskich groszy z XIII wieku. Co ciekawe, znalazł monety
bez wykrywacza metali. Podobne znalezisko stało się udziałem pewnego leśniczego, który koło
Guzowa w Lubuskiem natrafił na garnek z monetami z XVI i XVII stulecia. Skarb liczył ponad 6 tys.
monet, denarów i groszy praskich. Znalezisko zostało przekazane do Muzeum Archeologicznego w
Świdnicy.
Z kolei wędkarze szukający przynęt koło Szczecinka, wydobyli z ziemi arabskie monety z okresu
VIII-X wieku, a więc sprzed powstania i z początków państwa polskiego. Naukowcy uznali, że
dirhamy zostały wybite w Samarkandzie i na Pomorze trafiły z karawanami kupców. Również
przypadkowo rolnik we wsi pod Jasłem natrafił w polu na 3 złote bransolety ważące 63 gramy. Złoto
miało 18 karatów. Znalezisko datowano na okres kilkuset lat przed naszą erą.
W ziemi nagromadzono przez tysiące lat wiele cennych rzeczy. Ukrywano je przed wrogami,
chowano na lepsze czasy, które nie nadeszły, jak było ze skarbem ze Skrwilna z XVII stulecia, który
można oglądać w ratuszu Staromiejskim w Toruniu, czy sławnym znaleziskiem ze Środy Śląskiej.
Czasem cenne rzeczy po prostu gubiono. Gdy w XVI wieku z zamku w Chęcinach królowa Bona
wyjeżdżała do Włoch wozami obładowanymi jej majątkiem, zawalił się mostek i jeden z wozów wpadł
do strumienia. Nie wszystko udało się służbie odnaleźć.
Heinrich Schliemann po lekturze „Iliady” postanowił odnaleźć Troję i skarb Priama. Natrafił na gród,
który był w jego mniemaniu Troją i wydobył wiele pięknych złotych przedmiotów. Nie był to jednak
skarb Priama, bo nie odkopał homerowej Troi, lecz inną osadę zbudowaną w tym samym miejscu, ale
skarb okazał się prawdziwy. Do II wojny znajdował się w Berlinie. Potem zaginął. Kilka lat temu
okazało się, że mają go Rosjanie.
Rabunek za Hitlera
Wojny były świetną okazją do zdobywania cennych łupów. Szwedzi w czasie potopu tak ograbili
Rzeczpospolitą, że już nigdy nie wróciła do dawnej świetności, a była jednym z bogatszych państw
Europy. Żołnierze szwedzcy łupili kosztowności, dzieła sztuki, dywany, księgozbiory (całą bibliotekę
Mikołaja Kopernika z Fromborka), a nawet dekoracje budynków. Gdy w Wiśle zatonęła przeciążona
łódź z kamiennymi ozdobami pałaców warszawskich, rzeźby wpadły do rzeki. Dopiero ponad trzy
stulecia później niski stan wód odsłonił znalezisko. Okazało się, że dekoracje kamieniarskie pochodzą
m.in. z pałacu Kazanowskich. Rabował Napoleon (np. obrazy włoskich mistrzów), rabowali Niemcy w
okresie wojny. Miłośnikiem cudzej sztuki był marszałek Göring. Hitler zaś chciał stworzyć wielkie
muzeum w Linzu, w którym prezentowano by największe dzieła sztuki europejskiej.
Grabieżą dzieł sztuki z ramienia III Rzeszy zajmowała się instytucja o nazwie „Dziedzictwo przodków”
(Das Ahnenerbe), działająca pod kierownictwem Reichsführera Heinricha Himmlera. Już 4 września
sekretarz generalny „Das Ahnenerbe” Wolfram Sievers ułożył listę miejsc w Polsce, z których
Niemcy mieli rabować zbiory muzealne (pod pretekstem zabezpieczenia dowodów odwiecznej
germańskości zdobytych ziem. Wśród miast znalazły się Bydgoszcz, Poznań, Gniezno, Toruń, Kraków
i Lwów. Wkrótce cała strefa okupacji niemieckiej była plądrowana przez oddziały hitlerowskie. Z
Warszawy, Krakowa i innych miast szły całe transporty z naszymi dziełami. Niemcy skradli ołtarz
Wita Stwosza, „Damę z łasiczką” Leonarda, „Portret młodzieńca” Rafaela, Tycjana, Canaletta,
Cranacha, dzieła polskich malarzy, przedmioty sztuki złotniczej, księgozbiory. Brali w tym udział
naukowcy, jak Peter Paulsen czy Austriak Kajetan Mühlmann, który działał na polecenie Göringa.
Rabowali także zwykli oficerowie Wehrmachtu. Kradli z muzeów i z kolekcji prywatnych, np. obraz
Antona van Dycka Ecce homo z 1620 roku został skradziony z kolekcji Stanisława Jackowskiego,
rzeźbiarza i zbieracza dzieł sztuki. „Miłość” do dzieł sztuki poczuł nagle gubernator Hans Frank,
który nakazał wywieźć z podległych mu terenów wiele dzieł sztuki, w tym część do jego prywatnej
kolekcji.
Niektóre ze skradzionych dzieł odnalazła w 1945 roku grupa polskich uczonych powołana przez
dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie Stanisława Lorentza. W Przesiece koło Cieplic na
Śląsku odnaleziono zbiory numizmatyczne z Muzeum Narodowego w Warszawie, grafiki ze zbiorów
króla Stanisława Augusta, kielich mszalny z 1480 roku, barokowy kielich z katedry św. Jana w
Warszawie, inkunabuły i starodruki, płótna Matejki: „Batory pod Pskowem”, „Rejtan” i „Unia
Lubelska”. Na Śląsku znaleziono też kolekcje wywiezione przez Niemców po Powstaniu
Warszawskim. W Cieplicach znajdował się też m.in. wielki srebrny krzyż z XIV wieku zdobyty przez
Władysława Jagiełłę pod Grunwaldem.
Wiele dzieł po wojnie odzyskano, ale ktoś nadal trzyma w tajemnicy „Portret młodzieńca” Rafaela
oraz „Dianę i Kallisto” Rubensa, obraz należący do Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Dzieła
te mogły trafić do wojsk amerykańskich. Wiele dzieł sztuki europejskiej zagrabionych przez Niemców
Amerykanie wywieźli do Stanów i dopiero protesty opinii publicznej sprawiły, że skarby sztuki
wróciły do dawnych właścicieli, np. do muzeów włoskich.
Może któryś z oficerów amerykańskich przywłaszczył sobie naszego Rafaela? Ślady prowadzą też do
Rosji. Do wielu składnic dzieł sztuki, m. in. w Cieplicach na Śląsku, najpierw wkraczali oficerowie
radzieccy i rabowali co cenniejsze rzeczy. Do ogołoconych schowków wchodziła później komisja z
Muzeum Narodowego. W Szklarskiej Porębie odnaleziono dzieła sztuki pochodzące ze Śląska.
Rosjanie nie pozwolili polskim uczonym na poszukiwania! Przekazali jedynie 33 skrzynie ze zbiorami
Muzeum Narodowego w Warszawie. Polscy badacze zauważyli, że składy były już splądrowane. Tak
więc wiele cennych przedmiotów dostało się do rąk m.in. żołnierzy radzieckich. Tylko część dzieł
wróciło w okresie odwilży.
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (31/2016) - do kupienia również w wersji cyfrowej TUTAJ

Podobne dokumenty