Citroen Cactus
Transkrypt
Citroen Cactus
Citroen Cactus – TEST AUTA Gdy zobaczyłem je po raz pierwszy miałem wrażenie, że to auto koncepcyjne i na pewno jak pojawi się na drogach będzie „ugrzecznione” i będzie wyglądało inaczej, ale nie! Wygląda pięknie! Jego wygląd jest bardzo nowoczesny. Myślę, że część ludzi się w nim zakocha od razu, a część uzna, że to paskudztwo. Cactus ma silnik benzynowy o pojemności 1.2 i mocy 82KM. Wszystkie silniki benzynowe mają taką pojemność, a różnią się tylko mocą od 75 koni do 110. No i w palecie mamy jeszcze dwa silniki diesla, o pojemnościach 1.6 i mocy 92 i 100KM. Mamy tu bardzo ciekawie wyprofilowaną maskę, która jest zaokrąglona i od razu pionowo opada w dół. Na boki zachodzą (jakby brwi) światła do jazdy dziennej wykonane w technologii LED, a pod nimi już niestety normalne lampy wkomponowane w brązowe plastiki. No i duży znak citroena, wygląda pociesznie i sympatycznie. No i teraz to, co najbardziej rewolucyjne w tym aucie, czyli jego boki. Na drzwiach zarówno przednich jak i tylnych znajdziemy duże airbampy, czyli takie kawały tworzywa chroniące drzwi przed uderzeniami parkingowymi. Wyglądają ciekawie, bo cała struktura składa się jakby z małych poduszeczek. Ale w oczy rzucają się też duże wystające relingi dachowe, które dodatkowo optycznie podwyższają to auto, które i tak jest lekko podniesione. Tylne szyby są przyciemniane i od nich poprowadzona jest czarna linia a na niej napis Cactus. No i jeszcze tył, który też jest wykończony tym tworzywem znanym już z przodu i z boku auta, do tego ładne tylne lampy i niewielki spojler dachowy. Pod klapą bagażnika zaskakująco duża przestrzeń mamy tutaj 358l do wykorzystania, bagażnik jest ustawny, więc spokojnie zmieścimy tu sporo bagaży na weekendowy lub dłuższy wypad poza miasto. Dzieło wieńczą bardzo ładne czarno srebrne 17-calowe felgi. To, co powali wszystkich, którzy będą chcieli kupić takie auto to możliwość personalizacji tego samochodu, bo do wyboru mamy 4 kolory airbumpów i do tego 10 kolorów nadwozia, razem aż 21 kombinacji. Wnętrze idealnie nawiązuje do niecodziennego wyglądu auta. Od razu mój wzrok przyciągają te fotele. Są jak stara dobra wygodna wersalka z domu rodziców, niecodzienny grubo tkany materiał w kolorze brązowym połączony z czarnymi wstawkami i do tego ta miękkość. Testowana wersja wyposażona jest w dwa fotele z przodu, ale można kupić też cactusa z jedną długą przednią kanapą wtedy wygląda to jeszcze zabawniej. A ten materiał z foteli znajdziemy też na boczkach drzwi. W nich kryję się pierwszy akcent podróżniczy, czyli uchwyty wyglądające jak rączki od walizki, czyli dwa srebrne uchwyty a między nimi skórzany pasek. Trzeba przyznać, że ciekawe, ale i funkcjonalne rozwiązanie. Kolejny akcent podróżniczy to sama deska rozdzielcza, którą też można porównać do wielkiej walizki, zwłaszcza schowek niezwykle pojemy, gdyż citroen poduszkę powietrzną dla pasażera przeniósł na sufit i dzięki temu mamy ogromny schowek otwierany do góry. To, co też jest nowoczesne to minimalizm, mamy tylko dwa ekrany jeden za kołem kierownicy a drugi 7 calowy na środku deski rozdzielczej, menu znamy już z peugeota 308 czyli z auta 2014 roku, jest proste, ale niestety obsługa nawiewów, radia, nawigacji sprawia że musimy oderwać wzrok od drogi. I czasami po prostu mam problemy z trafieniem w odpowiednie cyfrowe przyciski. Ale muszę przyznać, że miejsca z przodu mamy bardzo dużo, siedzi się tu wygodnie i przyjemnie. W boczkach drzwi mamy też pojemne schowki, podłokietnik, w którym zmieści się telefon i za lewarkiem zmiany biegów kaseta np. na okulary. No i niestety tylko jedno miejsce na kubek z napojem za to minus. Na tylnej kanapie nie jest źle, ale miejsca za kierowcą mającym 190 cm jest bardzo ciasne. Citroen bardzo starał się, aby auto było lekkie i to się udało, bo ważny ok. 1000 kg, ale z tyłu między innymi przez to nie znajdziemy elektrycznie opuszczanych szyb, można je tylko uchylać. Po pierwszych kilometrach czujemy, że silnik 1.2 to nie jest rakieta i aby rozpędzić auto do 100 km/h musimy uzbroić się w cierpliwość, bo auto potrzebuje 13 sekund. Ale na plus jest wyciszenie wnętrza, jest cicho i przyjemnie i nawet przy prędkości 140 km/h słyszymy raczej powietrze niż silnik. Prędkość maksymalna to 167km/h. Zawieszenie jest miękkie i dzięki temu jeździ się komfortowo, jeśli wykonujemy jakieś gwałtowne ruchy kierownicą to auto buja się na boki i raczej nie mam mowy o ostrym i szybkim wchodzeniu w zakręty. Ale za to nierówności na drodze bardziej słychać niż czuć. Producent za wszelką cenę chciał obniżyć masę tego auta i to mu się udało. To ma przekładać się na niskie spalanie, jak deklaruje citroen w mieście nasza wersja silnikowa pochłonie 5,6l na 100 km, ale aby jeździć w miarę dynamicznie trzeba operować biegami dość często i wkręcać auto na obroty, co zaowocowało spalanie na poziomie 7l. Widoczność w cacusie nie jest zła, zarówno podczas jazdy jak i na parkingu podczas manewrowania. Może trochę jest ograniczona przez dość małą tylną szybę, ale tu z pomocą przyjdzie nam kamera cofania i czujniki parkowania. No i śmieszne jest to, że gdy tylko zatrzymujemy się na światłach to wszyscy na nas patrzą, czujemy się jakbyśmy jechali jedynym takim samochodem na świecie i co ciekawe, gdy zaparkowałem nim w centrum handlowym to widziałem kolesia, który robił sobie przy nim zdjęcie. Nie ma się co oszukiwać, nie ma tu wodotrysków i masy gadżetów, jest nowocześnie, funkcjonalnie i ładnie. Jedyne, co mnie trochę irytuje to fakt, że wnętrze jest słabo oświetlone i w nocy nie możemy nic tu znaleźć, przydałaby się mała lampka oświetlająca wnętrze podczas jazdy. No i jeszcze to, nad czym francuzi pracowali bardzo intensywnie, czyli ekonomia. Za takie nowoczesne i piękne auto w podstawowej wersji przyjdzie nam zapłacić ok. 50 tys. Nasza testowana wersja kosztowała ok. 72 tys. KM, ac