Świat Ciszy
Transkrypt
Świat Ciszy
iszy IV/2014 ISSN 1509-5436 czasopismo niesłyszących i nie tylko... GŁUSI W KULTURZE KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH NASZE SPRAWY KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI Numer poświęcony świętowaniu SPIS TREŚCI GŁUSI W KULTURZE: „Po prostu żyć” 4 Kajetana Maciejska-Roczan prezes ZG PZG Drodzy Czytelnicy! Z przyjemnością oddajemy w Państwa ręce kolejny numer naszego kwartalnika dofinansowanego ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Promocja Literatury i Czytelnictwa Priorytetu – Czasopisma. Cieszymy się, nowa formuła czasopisma tak bardzo się Państwu podoba, a tłumaczenia artykułów w języku migowym na naszej stronie www.swiatciszy.pl zyskują coraz więcej odbiorców. Aktualny, czwarty w tym roku numer „Świata Ciszy” jest numerem specjalnym, świątecznym, bardzo radosnym, w którym dzielimy się z Państwem wieloma miłymi wiadomościami. Hitem jest fakt, że Zarząd Główny Polskiego Związku Głuchych wydaje czasopismo dla osób niesłyszących już 60 LAT! Co prawda nazwa kwartalnika na przełomie lat ulegała zmianom, jednak czasopismo zawsze skupiało się na najważniejszych sprawach związanych ze środowiskiem osób niesłyszących i słabosłyszących. Jesteśmy dumni, że towarzyszymy Państwu tak długo! W świątecznym numerze same niespodzianki: Obchodzimy 101 urodziny Pani Wali, najstarszej niesłyszącej członkini PZG, która swoją postawą życiową powinna inspirować wszystkich naszych czytelników. Kolejnym noworocznym wzorem może być dla starszych bohaterka „Wywiadu z mamą”, a dla młodszych czytelników niezwykle ambitna, głuchoniewidoma artystka, której losy opisuje artykuł „Po prostu żyć”. Przeczytacie Państwo także o realizowanych przez PZG projektach, oraz wartych uwagi przedsięwzięciach kulturalnych i artystycznych m.in. o otwarciu Galerii Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie. Ale to nie wszystko, co przygotowała dla Państwa redakcja w tym numerze. Na naszych czytelników czeka wiele innych niespodzianek. Życzymy miłej lektury i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, dużo uśmiechu, miłości, radości, szczęścia i wrażliwości, a także wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym 2015 roku! iszy Wydawca: Polski Związek Głuchych Zarząd Główny ul. Białostocka 4, 03-741 Warszawa www.swiatciszy.pl, www.pzg.org.pl Redaktor Naczelna: Kajetana Maciejska-Roczan Redaktorki prowadzące: Agnieszka Grabowska, Benita Prusinowska Kwartalnik Świat Ciszy w 2014 r. jest dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego 2 iszy I/2014 Zespół Redakcji: pracownicy, stażyści, wolontariusze PZG Grafika i DTP: Efekt s.j. 7 Kim są głusi tancerze? 8 Wielcy historii, a choroby słuchu KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH 10 Miejsce, w którym przeszłość łączy się z nowoczesnością – Galeria Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie 13 Spread the sign Po prostu żyć 15 Malarstwo emocjonalne NASZE SPRAWY 17 „ Pani Wala – tak ją wszyscy nazywają...” 20 Siatkówka Oldbojów – Ogólnopolski Turniej Niesłyszących w Szczecinie 22 24 25 Zwiedzanie grobów „podwójnie zapomnianych” działaczy Przemyśl – pogranicze W skrócie KĄCIK RODZICÓW I DZIECI 26 28 4 Język migowy dla słyszących dzieci? Tak! Zajęcia o niepełnosprawności i języku migowym w szkołach podstawowych dla dzieci 29 Wywiad z mamą Galeria Faras 10 Materiałów redakcyjnych wydawnictwo nie wysyła do autoryzacji. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do skracania i adjustacji tekstów, a także zmiany tytułów. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk materiałów lub ich części tylko za pisemną zgodną redakcji. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Artykuły te nie muszą odzwierciedlać poglądów wydawnictwa. Język migowy dla słyszących 28 Pani Wala 17 I/2014 iszy 3 GŁUSI W KULTURZE GŁUSI W KULTURZE Helena Sakowicz „Po prostu żyć” Paulinka od urodzenia nie słyszy. Od kilku lat – nie widzi. „Odczuwa” natomiast swoim sercem innych ludzi. Cały świat jest w Jej dłoniach! Jest dzieckiem bardzo wrażliwym, „słyszącym” i „widzącym” rzeczywistość „od wewnąrtrz”, „od środka”… P aulina Wiśniewska urodziła się 15 lutego 1998 r. w Lublinie. Mieszka z rodzicami, dziadkami i rodzeństwem na obrzeżach tego miasta, „w sercu” Lasu Zemborzyckiego, otaczającego Zalew – nazywany również Zemborzyckim – zbudowany na rzece Bystrzycy. Ma starszego od siebie o osiem lat brata Mateusza i młodszą o pięć lat siostrę Karolinę. Wszyscy domownicy otaczają ją wielką miłością. Kiedy urodziła się Karolinka nasza Paulinka „mówiła” do niej „Bobo”. Do dzisiaj są sobie bardzo bliskie. Babcia przez lata wykonywała wyroby artystyczne ze słomy. Być może właśnie po babci dziewczynka odziedziczyła zdolności tkackie. Zawsze znajdowała czas na jakieś zajęcia artystyczne – rysowanie, malowanie, układanie różnych plastycznych kompozycji. Chodziła do przedszkola. Nie miała do niego daleko, bowiem znajdowało się ono blisko jej domu rodzinnego. Jako dziecko niesłyszące – mówi mama – w przedszkolu „była traktowana łagodnie”. Nie zawsze wymagano od niej tego i tyle, co od innych dzieci. Naukę szkolną rozpoczęła w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niesłyszącej i Słabo Słyszącej im. Jana Pawła II w Lublinie. Od pierwszej klasy szkoły podstawowej dowożą ją tu rodzice. Każedego dnia Paulinka pokonuje drogę liczącą – w dwie strony – ponad dziesięć kilometrów. Przejeżdża przez swój Las, by dotrzeć do szkoły. Wzrok zaczęła Paulinka tracić w dziesiątym roku życia. Przeszła wtedy poważną operację na zaćmę. Potem czekały ją jeszcze kolejne dwie operacje. Żadna nie przyniosła poprawy. Wzrok stale się pogarszał. Kiedy przestała w ogóle widzieć, nie przestała się orientować w „topografii” swojego domu i otoczenia. W domu przecież nic się nie zmieniło! Poruszała się doskonale „na pamięć”. Wszystko było i jest jej tu bliskie. Sama dbała o higienę. Nikt jej „nie wyręczał” w myciu się. Nauczyła się robić kanapki, które spożywała cała rodzina. Mama nie może do dziś zrozumieć, jak to jest możliwe, że jej głuchoniewidoma córka, kiedy jest sama w domu, włącza telewizor, by oglądać program – np. mecz sportowy, bądź słuchać muzyki. Dodaje jednak od razu: 4 iszy I/2014 „Jeśli nie można nic zrobić to nie można siebie i innych zadręczać. „Trzeba normalnie żyć!” Te słowa dały wewnętrzy spokój mamie Paulinki i na pewno, a może nade wszystko, ich dziecku. Obydwoje rodzice pracują zawodowo. Kiedy mama udaje się do zakładu pracy na tzw. drugą zmianę to Paulinka po powrocie ze szkoły przebywa w domu z siostrą. Paulina na wystawie, fot. P. Wiechnik „Zawsze te programy Paulinaka lubiła. Nie czuje się wtedy samotnie”. Rodzice myśleli, by zapewnić Paulince edukację w którymś ze specjalnych Ośrodków w Polsce, gdzie przebywają dzieci „podobne” do ich córki. Pytali o możliwość nauki i pobytu w internacie w Bydgoszczy. Dowiedzieli się, że w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej w Lskach koło Warszawy, prowadzona jest klasa tylko dla chłopców w grupie wiekowej ich córki. Paulinka nie chciała natomiast opuszczać domu. Rodzice też – mimo tych „poszukiwań” – nie wyobrażali sobie „oderwania” dziewczynki od rodziny. Tata Paulinki kiedyś stanowczo i zdecydowanie powiedział: „Trzeba normalnie żyć!” Paulina z autorką tekstu, fot. H. S. Życie w domu nie sprawiało żadnych większych problemów. W szkole jednak kiedy zaczęła tracić wzrok nie było na początku tak prosto. Dziewczynka potykała się, dzieci jej nie rozumiały, a nawet dokuczały. Na lekcjach przestała „widzieć” i rozumieć to, co się dzieje. Stała się bardzo I/2014 iszy 5 GŁUSI W KULTURZE nerwowa. „Niespokojna” grupa dzieci z Paulinki klasy nie pozwalała nauczycielom odpowiednio zatroszczyć się o ich koleżanką. Był to bardzo trudny czas, zarówno dla Niej, jak i całego szkolnego otoczenia. Nikt nie umiał skutecznie Jej pomóc. „Wybawieniem” z tej sytuacji stała się w końcu pomoc okazana dziewczynce przez niesłyszącą pedagog Ośrodka w Lublinie, a wcześniej absolwentkę – Agnieszkę Lachowską. Poświeciła się ona całkowicie dla Paulinki. Towarzyszy Jej od sześciu lat, czyli przez cały czas pobytu dziecka w szkole. Pani Agnieszka pracuje na pół etatu, a drugą część czasu przebywa ze swoją podopieczną jako wolontariusz. „Tłumaczy” jej lekcje. Dziewczynka jest ciekawa wszystkiego. Chce poznawać świat, stąd lubi zajęcia i w ogóle szkołe. Pani Agnieszka nauczyła wszystkich porozumieć się z Paulinką. Jest Jej „słuchem”, „wzrokiem”, tłumaczem, serdeczną przyjacióką, a nawet „Aniołem Stróżem”. Dzieci bardzo chętnie migają do Jej rąk. A Ona – bardzo towarzyska – nigdy nie jest na przerwach między lekcjami sama, jak to było kiedy traciła wzrok. Zawsze ktoś z Nią „rozmawia”. Jedna z uczennic zwierzyła mi się kiedyś: „Ja też bym chciała nie widzieć, aby mieć Agnieszkę”. W pracowni garncarskiej, fot. H. S. Kiedy w 2011 r. mama Paulinki poprosiła mnie, abym nauczyła ją tkać, od razu „zapaliłam się”. Pomysł wydawał się wspaniały, chociaż zupełnie nie wiedziałam, jak zacząć go realizować. O efektach instrukcji i nauki tkactwa wcale wtedy nie myślałam. Paulinka okazała się niezwykle 6 iszy I/2014 GŁUSI W KULTURZE Dominik Fedyk Kim są głusi Tancerze Głusi tancerze – Kim oni są? To są ludzie którzy w ogóle nie słyszą dźwięku ani muzyki lub być może trochę mniej słyszą niż 50 decybeli, ale tacy ludzie potrafią słyszeć lub poczuć co to za dźwięki, co to za muzyka. Na przykład niesłyszący tancerze. Oni tańczą czując rytm serca, nie słuchu. Paulina i jej tłumaczka – Agnieszka, fot. H. S. zdolną, twórczą, a nade wszystko pracowitą artystką. Oprócz zabawy z psem tkactwo jest Jej ulubionym zajęciem w domu. Sama na własne wyczucie wybiera kolory materiałów, sama wymyśla sploty. Ma niezwykłe poczucie humoru i wielką radość życia! „Warto dla takiej chwili żyć! ” W dniu 6 czerwca 2014 r. w Bibliotece Pedagogicznej w Lublinie miał miejsce wernisaż wystawy tkaniny artystycznej Paulinki Wiśniewskiej, uczennicy III klasy Gimnazjum. Na wystawie wyeksponowano blisko 30 prace tkackich, powstałych w latach 2011-2014 na tzw. zajęciach KN. Były one wykonane pod moim kierunkiem w szkole, a także w czasie wolnym od zajęć w rodzinnym domu. Kompozycje tkackie powstawały z wełny, sizalu, skór, a także innych materiałów. Wystawione zostały też prace ceramiczne, wykonane przez dziewczynkę. Na wernisażu obecna była rodzina Pauliny, dyrektor Ośrodka Anna Stasiak i delegacja uczniów z opiekunami, nadto pracownicy Biblioteki Pedagogicznej, a także metodyk plastyki Małgorzata Basińska wraz ze swoimi uczniami. Wszyscy podziwiali tkaniny, ich wysoki poziom artystyczny a nade wszystko inwencję twórczą oraz talent i pracowitość dziewczynki. Odczuciom tym towarzyszyło nie skrywane wzruszenie, gdyż prace głuchoniewidomej Artystki „jawiły się” jako „niezwykłe”. Zadziwiające jest bogactwo kolorów zestawionych bez zmysłu wzroku! W czasie wernisażu podkreśliliśmy nieocenioną rolę i zaangażowanie Agnieszki Lachowskiej, opiekunki i tłumacza Pauliny. Wzruszona mama dziewczynki powiedziała wówczas: „Warto dla takiej chwili żyć! ” (...) Stany Zjednoczone mają Wielką Helenę Keller, głuchoniewidomą społeczniczkę i pisarkę. Niemcy mają znanego w Europie Petera Heppa, zatroskanego o niepełnosprawnych, głuchoniewidomego diakona, pracującego w Kościele katolickim tego kraju. Życzymy naszej Paulince, aby była wielką Polką w swojej radosnej twórczości. J a należę do tego grupy poza tym jestem słabosłyszącym. Większość głuchych tańczy w stylu streetdance, to są tańce należące do kultury hip-hopowej która narodziła się w Nowym Jorku w latach siedemdziesiątych. Jestem absolutnie pewien że oni niewiele tańczą tańca towarzyskiego. Chociaż widziałem kiedyś jak mały chłopiec tańczył razem z dziewczynką – chyba tango. Oni byli NIESŁYSZĄCYMI, to było w Ośrodku dla Głuchych w Radomiu. Brałem tam udział na olimpiadzie wiedzy kucharskiej. Tak normalnie głusi mogą tańczyć, nawet breakdance. Jak to zrobią? Zawsze przy radiu, czy może bez. Gdy ktoś poczuje pierwszy bit w radiu, zawsze zaczyna tańczyć. Mimo brak słuchu to ich serce bije w rytm. A jeśli ktoś ma 60db czy 70db słuchu to słyszy muzykę, ale nie wie jak i o czym śpiewają. Szczególnie chodziło o bity, basy. Mam takich dwóch znajomych którzy często słuchają muzyki gdy mają ponad 70db. Jeden z nich tańczy breakdance, a drugi nie tańczy w ogóle. Oni najczęściej słuchają znanego dj Tiesto czy bardzo popularnego rapera Eminema. Czy wy też potraficie? ;) Treningi. Większość głuchych chodzi na zajęcia hip hopowe. W salach do ćwiczeń są lustra wiszące na prawie całej ścianie. Instruktorzy pokazują figury, ale nie migają. Głusi potrafią wyobrazić sobie o co chodzi instruktorowi (oprócz breakdance), zrobią to samo jak im nauczyciel pokazuje. Z breakdance jest inaczej. Ja tańczę breakdance, kiedyś popping. Ćwiczę już od 2007 roku Break Dance, a Popping od 2009, przestałem to poćwiczyć w tym roku. Obecnie uczę innych tańca Breakdance. Brałem udział w dwóch castingach Mam Talent, pierwsze etapy. Mój kolega Bartek pochodzi z Łodzi, tańczy Popping, New Age, Oldschool. Sylwek tańczy Breakdance wspólnie ćwiczyliśmy od 2007 roku. Obecnie nie wiem co u niego słychać, ale wiem ze uczy się w Sławnie, ja tam kiedyś chodziłem. Paweł uczył się kiedyś w Szczecinie, tańczy dobrze. Brał udział na castingu telewizyjnym „Mam Talent”. Damian pochodzi z Radomia, tańczy Hip Hop. Krzysztof jest Katowic, ma ponad 30 lat. Świetnie tańczy – jak Michael Jackson. Brał udział w castingu telewizyjnym. Łukasz z Bytowa. Kiedy byłem w Sławnie to on dołączył do mojego grupy tanecznej. Świetnie tańczy podstawowe kroki Break Dance. Adrian uczy się tak jak ja w Warszawie. Razem chodziliśmy na zajęcia Breakdance u Kamila. Teraz nie ma zajęć. Prawdopodobnie ćwiczy nadal sam. Patryk jest z Koszalina, uczy się w Szczecinie. A kiedyś chodził do szkoły w Sławnie, trzymał cały czas w mojej ekipie tańca. Tańczy breakdance, obecnie sam ćwiczy. Jak długo głusi mogą tańczyć? Nie ma takiego ograniczenia. Kończą kiedy chcą. To zależy od ich odporności na zmęczenie. Różnica między słabosłyszącym i głuchym tancerzem? Mogę powiedzieć ze słabosłyszący słyszą muzykę gdy zaczynają tańczyć, a głusi zawsze „słyszą” swoje serce. Ale jak napisałem wcześniej, głusi mający ponad 70db tez słyszą i zaczynają tańczyć (zależy od głośności muzyki). Głuchy może uczyć innych tańca? Ta k , ja jestem jednym z nich. Uczę innych głuchych tańca w moim ośrodku. Uczę podstaw – dwa lub trzy elementy breakdance. Wiem jedno, trenerzy, nauczyciele powinni mieć talent pedagogiczny i cierpliwość. I/2014 iszy 7 GŁUSI W KULTURZE GŁUSI W KULTURZE Marta Wojcieszak-Paluch Kierownik Centrum Kompleksowej Rehabilitacji Ruchowej oraz Słuchu i Mowy Polskiego Związku Głuchych w Warszawie Wielcy historii a choroby słuchu Co kryje się za OTOSKLEROZĄ? Jest to choroba kosteczek ucha środkowego, prowadząca do stopniowej utraty słuchu. Towarzyszą jej również szumy uszne, zawroty głowy oraz skąpa ilość woskowiny. Choroba ta ujawnia się najczęściej u kobiet między 15 a 30 rokiem życia. Może się zdecydowanie pogłębić w czasie ciąży. Istnieje również otoskleroza młodzieńcza, która może się ujawnić nawet u kilkuletnich dzieci. Dolegliwość ta jest dziedziczna, chociaż nie jest to regułą. Mamy z nią do czynienia, kiedy metabolizm wapnia pomiędzy poszczególnymi kosteczkami słuchowymi jest nieprawidłowy. Skostnienie połączenia pomiędzy strzemiączkiem a okienkiem owalnym prowadzi do całkowitego zablokowania przewodzenia dźwięków. Wówczas prowadzi to do niedosłuchu przewodzeniowego oraz uszkodzenia ucha wewnętrznego. N iestety lekarzowi ciężko jest zdiagnozować otosklerozę w stu procentach. Bardzo ważne jest przeprowadzenie badania audiometrycznego, szczegółowego wywiadu dotyczącego objawów klinicznych, zbadanie odruchu strzemiączkowego oraz przeprowadzenie próby Gellégo. Diagnostyka obrazowa nie znajduje zastosowania w wykrywaniu otosklerozy, jednakże w niektórych przypadkach w badaniu tomografii komputerowej lub rezonansu magnetycznego można uwidocznić ogniska otosklerotyczne. 8 iszy I/2014 Leczenie otosklerozy nie jest łatwe. Mimo stosowania leków czy bisfosfonianów (substancji wpływających na gospodarkę wapniowo-fosforanową), choroba ta postępuje. Docelowo często niezbędne jest przeprowadzenie operacji, noszącej nazwę stapedotomii. Polega ona na zastąpieniu skostniałego strzemiączka protezą, która przywraca ruchomość łańcucha kosteczek słuchowych i polepsza przewodzenie dźwięków. Zawsze operuje się najpierw gorzej słyszące ucho, i co najważniejsze nigdy nie operuje się obojga uszu Aleksandra Duńska, źródło: http://pl.wikipedia.org /wiki/Aleksandra_Duńska Ciekawostka: Standardy w parzeniu herbaty wyznaczyła królowa Aleksandra. Podstawą dobrej herbaty jest czysta, świeża woda, która ma ogromny wpływ na jakość i smak naparu. Królowa nigdy nie wyruszała w żadną podróż, jeśli nie miała w zapasie czystej wody. W zależności czy jest to herbata biała, zielona czy czarna ważna jest odpowiednia temperatura, a także to, aby wodę na herbatę gotować tylko raz, gdyż wówczas nie jest pozbawiona tlenu, tak ważnego dla uzyskania wartościowego naparu. Aleksandra na portrecie Franza Winterhaltera, źródło http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandra_Duńska podczas jednego zabiegu. Operacja drugiego ucha z reguły ma miejsce najwcześniej po upływie od pierwszego zabiegu. roku Jedną ze znanych osób, która borykała się z problemem otosklerozy była Aleksandra Duńska (1 grudnia 1844 – 20 listopada 1925). Była najstarszą córką króla Danii Christiana IX i Ludwiki. Pomimo długiej listy kandydatek, Edward – książę Walii, syn królowej Wiktorii, zdecydował się poślubić Aleksandrę. Była ona nie tylko najpiękniejszą spośród trzech córek króla Danii, ale jej uroda była zjawiskowa. Ślub odbył się 10 marca 1863 roku w kaplicy Świętego Jerzego w Windsorze. Nie był on, mimo wszystko, wesołą uroczystością – dwór nadal był w żałobie po śmierci małżonka królowej Wiktorii – księcia Alberta. Przez 38 lat, najdłużej jak do tej pory, Aleksandra nosiła tytuł księżnej Walii. Małżeństwo księżnej Aleksandry oraz księcia Edwarda było w miarę szczęśliwe, mimo licznych zdrad ze strony męża. Doczekali się sześciorga dzieci. W 1901 roku, po śmierci królowej Wiktorii, książę odziedziczył tron jako Edward VII – odtąd nosił tytuł króla Wielkiej Brytanii i cesarza Indii. 9 sierpnia 1902 roku odbyła się uroczysta koronacja pary królewskiej w opactwie Westminster. Królowa wiele czasu poświęcała dzieciom, dużo im czytała, uwielbiała tańczyć i jeździć na łyżwach oraz polować. Była osobą niesamowicie wesołą i ciepłą. Każdy kto miał przyjemność ją poznać zostawał w mistyczny sposób owładnięty przez jej osobowość i urodę. W 1910 roku Edward VII zmarł, co było ogromnym ciosem dla królowej Aleksandry. Aleksandra cierpiała na otosklerozę od wczesnego dzieciństwa, podobnie jak jej matka. Postępująca głuchota znacznie przeszkadzała jej w życiu, szczególnie w życiu publicznym. Jednakże mimo to wzorowo wykonywała swoje obowiązki. Nawet po śmierci męża była jedną z popularniejszych postaci królewskiej rodziny brytyjskiej. Udzielała się w wielu organizacjach charytatywnych. Otrzymała odznaczenie Orderu Podwiązki. I/2014 iszy 9 KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH AGA Miejsce, w którym przeszłość łączy się z nowoczesnością Galeria Faras w Muzeum Narodowym w Warszawie 18 października została otwarta po gruntownej przebudowie Galeria Faras im. Profesora Kazimierza Michałowskiego. Prezentowana wystawa zbiorów jest unikatowa na skalę europejską gdyż obecnie jedynie w Warszawie można obejrzeć zabytki kultury i sztuki nubijskiej z okresu chrześcijańskiego. Na terenie starożytnego ośrodka miejskiego Faras w pobliżu granicy sudańsko-egipskiej badacze pod kierunkiem prof. Kazimierza Michałowskiego odkryli ruiny kościoła katedralnego z VIII wieku na początku lat ‘60. Ściany świątyni ozdobione były malowidłami o tematyce religijnej z XIII-XIV wieku. To odkrycie polskiej ekipy archeologicznej okrzyknięto „cudem w Faras”. Uratowano 120 przedstawień malarskich. 67 malowideł oglądać można w Muzeum Narodowym w Warszawie. Jak to się stało, że zbiory trafiły właśnie do Polski? Na to pytanie odpowiada ekspert, pan Alfred Twardecki, kurator Zbiorów Sztuki Starożytnej Wschodniochrześcijańskiej Muzeum Narodowego w Warszawie: M alowidła z Faras znajdują się w Muzeum Narodowym w Warszawie ponieważ tak zadecydował prof. Kazimierz Michałowski, kierownik ekspedycji archeologicznej, która odkopała Galerię Faras. Mógł tak zadecydować dzięki wyjątkowej sytuacji. Pod koniec lat pięćdziesiątych Egipcjanie podjęli decyzję o budowie wysokiej tamy w Asuanie w wyniku której powstało jezioro Nasera istniejące do dziś. Zostały zalane dziesiątki, setki kilometrów kwadratowych wzdłuż Nilu powyżej tej tamy. W momencie kiedy rozpoczęto ten projekt jasnym było, że albo zabytki, które znajdują się na terenie przyszłego jeziora zostaną zniszczone albo przynajmniej 10 iszy I/2014 Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy” Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy” częściowo będą mogły być uratowane jedynie dzięki ogólnoświatowej akcji ratowniczej. W związku z tym UNESCO ogłosiło międzynarodowy projekt ratowania zabytków na terenie przyszłego jeziora Nasera. Szacowano, że czas na wykonanie badań ratunkowych będzie trwał około 3 lub 4 lata. Zaproszono do uczestnictwa w tych badaniach również prof. Kazimierza Michałowskiego i polskich archeologów. Prof. Michałowski był wówczas zastępcą dyrektora Muzeum Narodowego do spraw naukowych. Jednym z warunków uczestnictwa w tej ekspedycji organizowanej przez UNESCO było wskazanie poważnej instytucji, w której te zabytki będą się znajdowały. Biorąc pod uwagę wyjątkowość tej sytuacji rząd Sudanu zdecydował się odstąpić od prawa i zawiesić prawo archeologiczne na czas trwania tej akcji ratunkowej i połowa zabytków znaleziona przez ekspedycje, które uczestniczyły w tej akcji ratunkowej mogła pojechać do krajów, z których te ekspedycje pochodziły. Warunkiem było, wskazanie budzącej zaufanie instytucji muzealnej, w której będą one zamieszczone na stałe. Prof. Michałowski wskazał Muzeum Narodowe w Warszawie jako wicedyrektor do spraw naukowych i wieloletni wicedyrektor tego muzeum. W ten sposób na początku lat sześćdziesiątych te malowidła znalazły się w Warszawie, w naszym muzeum i zostały poddane gruntownej renowacji. Galeria została otwarta dla publiczności w 1972 roku. Od tego czasu minęło kilkadziesiąt lat- niemal pół wieku. Zmieniły się czasy, zmienili się ludzie i wydaje się, że najwyższy czas żeby zmieniła się też Galeria. Stąd pomysł, idea, stworzenia zupełnie nowej Galerii Faras, która odpowiada naszym czasom. Na terenie starożytnego ośrodka miejskiego Faras w pobliżu granicy sudańsko-egipskiej badacze pod kierunkiem prof. Kazimierza Michałowskiego odkryli ruiny kościoła katedralnego z VIII wieku. Ściany świątyni ozdobione były malowidłami o tematyce religijnej z XIII-XIV wieku. To odkrycie polskiej ekipy archeologicznej okrzyknięto „cudem w Faras”. Uratowano 120 przedstawień malarskich. 67 malowideł oglądać można w Muzeum Narodowym w Warszawie. Pytany o wyjątkowość Galerii Faras w muzeum Narodowym w Warszawie pan Alfred Twardecki odpowiada: Galeria Faras jest czymś wyjątkowym z kilku powodów. Po pierwsze prezentujemy tutaj malowidła ścienne, które już same w sobie są rzadkością. Wszystkie malowidła pochodzą z jednego budynku z jednej konstrukcji. Połowa z tych malowideł znajduje siew Warszawie, a połowa w Chartumie. Są to jedyne chrześcijańskie malowidła sztuki nubijskiej jakie znajdują się na świecie. Drugi punkt, który sprawia, że Galeria jest wyjątkowa to to, że doskonale wiemy jak te malowidła wyglądały pierwotnie, gdzie się znajdowały. Znamy ich precyzyjne rozmieszczenie w katedrze. Dzięki temu jesteśmy w stanie zrozumieć nie tylko poszczególne malowidła i elementy, ale też sens całości i ideę przewodnią jaką się kierowali w zdobieniu tej katedry ówcześni, średniowieczni, nubijscy chrześcijanie. W Muzeum Narodowym w Warszawie staramy się odtworzyć klimat, atmosferę wnętrza tej pierwotnej katedry. Nie jest to kopia, nie jest to naśladownictwo katedry. Nie wchodzą Państwo do kościoła, do katedry. To jest muzeum, ale korzystając z naszej wiedzy umieściliśmy te malowidła w taki sposób w jaki one były umieszczone względem siebie w katedrze. Galeria Faras w nowej odsłonie urzeka nie tylko swoim pięknem, ale również nowoczesnością zastosowanych rozwiązań, które pozwalają zwiedzającym na pełniejszy odbiór i zrozumienie przekazu. Dzięki multimedialnym rozwiązaniom udało się stworzyć cyfrową rekonstrukcję wnętrza katedry w technologii stereoskopowej 3D dzięki czemu po raz pierwszy od tysiąca lat można ponownie wejść do nubijskiej świątyni. Na zwiedzających czekają animacje komputerowe, rekonstrukcje multimedialne, filmy archeologiczne oraz inne niespodzianki. Z apytaliśmy panią Annę Knap e k , z DziałuEdukacji Muzeum N a rodowego w Warszawie jakie udogodnienia przygotowano dla osób głuchych i słabosłyszących w Galerii Faras. I/2014 iszy 11 KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH A. Knapek: Muzeum Narodowe w Warszawie jest miejscem coraz bardziej dostępnym także dla o s ó b z różnymi niepełnosprawnościami. Otwarciu Galerii Faras im. Prof. Kazimierza Michałowskiego towarzyszy bardzo bogaty program edukacyjny w trakcie którego mamy spotkania i wykłady tłumaczone na Polski Język Migowy. Przynajmniej raz w miesiącu jest organizowane takie spotkanie. Najbliższe spotkania: 21 grudnia (niedziela) 14.00 Oprowadzanie po galerii dla młodzieży i dorosłych 8 stycznia (czwartek) 19.30 Faras – nie tylko malowidła KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH Spread the sign Ewa Twardowska Spotkanie partnerstwa w Łodzi, 9-11 października 2014 r. Galeria Faras, źródło archiwum „Świata Ciszy” W ydarzenie to miało miejsce w Łodzi, ponieważ polskim koordynatorem projektu Spread the sign jest Oddział Łódzki Polskiego Związku Głuchych. Spotkanie zorganizowano w czasie Festiwalu Kinetycznej Sztuki Światła (Light Move Festival) uznając go za jedną 19 lutego (czwartek) 19.30 Skarby nubijskiej pustyni w rękach polskich konserwatorów Zorganizowane grupy osób z dysfunkcją słuchu mogą rezerwować bezpłatne spotkania, w dogodnym terminie. Zapisy e-mailowo: edukacja@mnw. art.pl A.Knapek: Informacje o wszystkich wydarzeniach dla osób głuchych oraz z dysfunkcją wzroku znajdują się na naszej stronie internetowej www.mnw. art.pl w zakładce wydarzenia można sobie filtrować i znaleźć także wydarzenia tłumaczone na język migowy. Dodatkowo, dla osób z dysfunkcją słuchu przygotowaliśmy w jednej z sal Galerii Faras trójwymiarową rekonstrukcję 12 iszy I/2014 W spotkaniu wzięli udział nie tylko partnerzy w projekcie Leonardo da Vinci – Mobilności, ale także państwa spoza tego projektu, które jednak również pracują nad słownikiem Spreadthesign.com., jak na przykład Ukraina. Łącznie przyjechało do Łodzi na to wydarzenie 48 osób z 11 krajów, w tym z: Szwecji, Wielkiej Brytanii, Estonii, Austrii, Turcji, Litwy, Czech, Portugalii, Niemiec, Hiszpanii i Ukrainy. Ponadto w spotkaniu wzięli udział goście z Warszawy: Prezes Zarządu Głównego PZG, Kajetana Maciejska-Roczan czy dr Paweł Rutkowski z Pracowni Lingwistyki Migowej na Uniwersytecie Warszawskim. z ważniejszych imprez kulturalnych w Łodzi, którą warto pochwalić się w Europie. Udało się nawet połączyć oba wydarzenia poprzez przygotowanie i wyświetlenie w ramach Festiwalu Światła spotu promującego Spread the sign na jednej z łódzkich kamienic przy ulicy Piotrkowskiej. wyglądu katedry. Towarzyszy temu muzyka. W tym pomieszczeniu zamontowaliśmy pentlę indukcyjną żeby umożliwić jej odbiór. Serdecznie zapraszam. Na naszej stronie można dowiadywać się nie tylko na temat Galerii Faras ale także na temat wydarzeń w innych naszych galeriach. Redakcja „Świata Ciszy” składa serdeczne podziękowania pracownikom Muzeum Narodowego w Warszawie za udostępnienie materiałów informacyjnych wykorzystanych w powyższym artykule oraz pomoc w przygotowaniu artykułu w wersji video. Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki I/2014 iszy 13 KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH Spotkanie Spread the sign było jednym z kilku spotkań zrealizowanych dotychczas i zaplanowanych do realizacji w projekcie, który potrwa do połowy 2015 roku. Za nami spotkania w Islandii, Tallinie, Czechach, Polsce; przed nami m.in. Austria i Hiszpania/Portugalia. Międzynarodowe spotkania, które odbywamy mniej więcej raz na kwartał, są po to, by partnerzy mogli wymienić doświadczenia w zakresie tworzenia słownika, weryfikacji znaków, problemów występujących w trakcie pracy nad słownikiem, sposobów na jego promocję i rozpowszechnianie w szkołach czy też wykorzystywanie jako pomoc dydaktyczna na kursach językowych. Taka wymiana myśli i bliższe zapoznanie skutkuje zacieśnieniem współpracy – np. z Czechami w zakresie edukacji dwujęzycznej czy Ukraińcami poprzez realizację osobnego projektu dla rodziców, którzy mają głuche dzieci. Patronat nad spotkaniem objęli: Sekretarz Stanu – Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych Jarosław Duda, Marszałek Województwa Łódzkiego Witold Stępień oraz Prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska. Zachęcamy Czytelników „Świata Ciszy” do przysyłania uwag na temat słownika na adres pl@spreadthesign. com. Możecie pisać wszystko, co Wam się podoba lub nie podoba, również wskazywać błędy czy potrzebę dodania regionalizmów, wariantów. Przypomnę, że słownik Spread the sign jest bezpłatnie dostępny na stronie www.spreadthesign.com, a także w formie aplikacji Spread signs, którą można ściągnąć na telefon i korzystać z niej będąc połączonym z Internetem. To bardzo wygodne, gdy wyjedziecie za granicę do głuchych znajomych i tam będziecie szukać znaków migowych na określenie czegoś. Kolejna korespondencja o Spread the sign z Uniwersytetu Klagenfurt w Austrii. Konferencja Spread the Sign 2, źródło PZG Oddział Łódzki 14 iszy I/2014 Marzena Zając Pracownia malarstwa emocjonalnego w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczym w Lublińcu Malarstwo emocjonalne WSZYSTKIE DZIECI SĄ ARTYSTAMI.SZTUKĄ JEST POZOSTAĆ ARTYSTĄ KIEDY SIĘ DOROŚNIE. Pablo Picasso Innowacyjne zajęcia w Pracowni ME to zabawa i terapia dla wszystkich uczestników spotkania, to malowanie na dużych powierzchniach, farbę nakładamy za pomocą rąk, pędzli, wałków i szpachli. W pracowni obowiązuje strój roboczy i przekonanie, że to co robimy ma sens. Malujemy emulsją akrylową, na płytach MDF, wszystkie prace są w rozmiarach ok. 100x 130cm. Nasze malowanie często zaczyna się od wylania farby, wspólnie zastanawiamy się co z tym zrobić?, dzieci „przemieszczają” mokrą plamę barwną po całej powierzchni wałkując, rozcierając, przykładając różne przedmioty tworzą ciekawe faktury, działamy zupełnie spontanicznie np. malując farbą pasek pociętej wykładziny, przyciskamy, odbijamy ją na płycie, wałkujemy, efekt jest natychmiastowy – niepowtarzalna faktura kory drzewa. W znacznej większości obrazy powstałe w Pracowni ME to wiernie przeniesione rysunki uczniów z kartki papieru. Przywykliśmy myśleć, że twórczość, to przywilej ludzi utalentowanych. Malowanie daje dzieciom przyjemność przetwarzania, badania możliwości, wyliczania kombinacji, obserwacji momentu gdy jedna warstwa przykrywa wcześniejszą, dając nową wartość, tworząc fakturę obraz nabiera siły i wyrazu. Malując nie wiemy do końca czy coś z tego wyjdzie, nie jesteśmy artystami, ale twórcza postawa, którą prezentuje prawie każde dziecko pozwala tkwić w tym co robimy i czerpać z tego satysfakcję. Dziecko w swym malowaniu czy rysowaniu nie nastawia się z góry na to co ma być, co musi być, co było zawsze. Wykonywane prace stanowią dla niego pozytywne wzmocnienie, źródło natychmiastowej i bezpośredniej przyjemności, ponadto praca w zespole, wspólne rozwiązywanie zadań, wymiana myśli tworzą korzystną atmosferę dla rozwoju twórczości plastycznej. Zdobyte wrażenia, przeżyte emocje znacząco wpływają na rozwój intelektualny i kulturalny, ułatwiają relacje międzyludzkie, komunikowanie się, rozwijanie uczuciowości. Aby osiągnąć spodziewany cel i efekt, w trakcie pracy należy pamiętać, że proponowane działania plastyczne mogą w znacznym stopniu przyczynić się do wszechstronnego rozwoju dziecka o obniżonej sprawności umysłowej, ale przede wszystkim sprawić mu dużo przyjemności i dostarczyć wielu radosnych przeżyć. Przywykliśmy myśleć, że twórczość, to przywilej ludzi utalentowanych. Przy takim podejściu twórczość staje się wyłącznie przywilejem utalentowanych profesjonalistów. Warto zauważyć różnicę pomiędzy twórczością wynikającą ze specjalnego talentu, a twórczością wyrastającą z osobowości, twórczej samorealizacji. Podczas trwania zajęć uczniowie bardzo często zaskakiwali mnie swoim zaangażowaniem, proponowali bardzo ciekawe rozwiązania plastyczne. Dzięki innowacyjnym zajęciom osiągnęliśmy liczne sukcesy, reprezentując szkołę w konkursach plastycznych na szczeblu powiatowym, wojewódzkim i ogólnopolskim. Efekty pracy naszych uczniów to zdobyte liczne dyplomy, wyróżnienia i nagrody na konkursach plastycznych, przeglądach twórczości artystycznej, organizowanych przez różne struktury samorządowe, placówki, instytucje. Mierzyliśmy swoje siły w konkursach przeznaczonych dla szerokiego grona odbiorców. Organizowaliśmy liczne wystawy promujące sztukę naszych dzieci, nie tylko na terenie miasta, mieliśmy możliwość zaprezentowania swoich prac m.in. na Ogólnopolskim Festiwalu Ekspresji Dziecięcej w Katowicach: I/2014 iszy 15 KULTURA OTWARTA NA GŁUCHYCH NASZE SPRAWY Barbara Jędryszczak Oprac. na podstawie materiałów archiwalnych w Oddziale Mazowieckim PZG Pani Wala „ – tak ją wszyscy nazywają...” Prace uczniów, źródło: archiwum autorki Najstarsza niesłysząca członkini w Kole Terenowym PZG w Warszawie Władysława Szyszkowska z domu Porębska urodziła się w dniu 21 grudnia 1913roku w Bogorodsku (w Rosji). We wczesnym dzieciństwie straciła słuch z powodu zachorowania na szkarlatynę. W latach dwudziestych ubiegłego wieku przeniosła się wraz z rodziną do Polski. • z powodzeniem wzięliśmy udział w Ogólnopolskim Przeglądzie Projektów Artystyczno-Edukacyjnych – Co nowego?, organizowanym przez centrum sztuki dziecka w Poznaniu?, poprzez opublikowanie i opisanie działań Pracowni ME w katalogu Polskiego Komitetu Międzynarodowego Stowarzyszenia Wychowania przez Sztukę InSEA, Poznań 2008/2009; • dwukrotnie zdobyliśmy nagrodę w XI i XII Międzynarodowym Konkursie Plastycznym z cyklu „Znani i nieznani- Paul Klee – spacer z kolorem”, Rybnik 2011 i ,,Znani i nieznani – Alfons Mucha – secesyjna baśń”, Rybnik 2012 • internetowym konkursie plastycznym ,,Masz talent pokaż go światu” zajęliśmy 1 miejsce, zdobywając 2439 głosów internautów, konkurs organizowany był jako plebiscyt gazety portalu Śląskie Nasze Miasto oraz Centrum Kultury Katowice, Katowice 2013; W pracowni przeprowadzane były liczne zajęcia w formie warsztatów dla zaproszonych gości, tak dla dzieci jak i dorosłych np. warsztaty plastyczne ,,Moje schody do nieba” dla osób niesłyszących. Zdobyte wrażenia, przeżyte emocje znacząco wpływają na rozwój intelektualny i kulturalny, ułatwiają relacje 16 iszy I/2014 Programowe założenie, że każdy może być artystą nie dotyczy wszystkich w jednakowym stopniu, ale się sprawdza. Rozpoczęła naukę w Instytucie Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie. Dyrektorem tej szkoły był Stefan Łopatto w latach 1929 – 1933. międzyludzkie, komunikowanie się, rozwijanie uczuciowości. Podczas trwania zajęć w Pracowni Malarstwa Emocjonalnego wszyscy uczestnicy na tyle związali się z nową formułą lekcji, iż idea Malarstwa Emocjonalnego na stałe wpisała się w szkolną codzienność. Programowe założenie, że każdy może być artystą nie dotyczy wszystkich w jednakowym stopniu, ale się sprawdza. W tym roku szkolnym obchodzimy jubileusz 80-lecia naszego Ośrodka, jako jedną z wielu form uczczenia jubileuszu przygotowujemy kalendarz na rok 2015. Kalendarz zawiera wybrane prace malarskie i rysunkowe naszych uczniów, naszych artystów małych i dużych dzięki którym świat staje się jeszcze bardziej kolorowy. Stefan Łopatto ur.1889 r., zm.1960 r. Na zdjęciu: wycieczka do Częstochowy w dniu 17.06.1931r., z prawej strony druga siedzi pani Władysława wraz z ks. J. Kuczyńskim (w środku). I/2014 iszy 17 NASZE SPRAWY NASZE SPRAWY Na zdjęciu: Zabawa noworoczna w „Gospodzie Głuchoniemych” przy ul. Piwna 11. Od prawej: piąta stoi pani Władysława, w środku siedzi prezes Chrześcijańskiego Towarzystwa Głuchoniemych „Opatrznosć”, Józef Panasewicz Pani Władysława ze swym kuzynem Na spacerze z osobą towarzyszącą Była bardzo związana ze środowiskiem osób głuchoniemych od początku. Po zakończeniu drugiej wojny światowej już w sierpniu 1945 roku, kiedy w Warszawie reaktywowano Chrześcijańskie Towarzystwo „Opatrzność” Władysława Przybylska zaczęła społecznie pracować na rzecz środowiska osób niesłyszących. Nie zważała na trudne warunki pracy – Warszawa została zrównana z ziemią, nie było bazy lokalowej. Zebrania i spotkania odbywały się w ocalałych mieszkaniach członków Chrześcijańskiego Towarzystwa Głuchoniemych „Opatrzność” i Warszawskiego Klubu Sportowego Głuchoniemych. W tym czasie została zatrudniona w Spółdzielni Inwalidów „Wspólna Sprawa” w charakterze brygadzistki przez 29 lat aż do przejścia na emeryturę. Po śmierci pierwszego męża Wacława Przybylskiego wyszła drugi raz za mąż za znanego działacza sportowego WKSG PZG Wacława Szyszkowskiego, z którym szczęśliwie przeżyła 24 lata (do 1973 r.). W 1955r na Walnym Zgromadzeniu Delegatów Kół została wybrana do Zarządu Oddziału Wojewódzkiego PZG w Warszawie. Dalej aktywnie społecznie działała społecznie, pomagała niesłyszącym z rożnymi problemami, z prośbą o pomoc i radę. Następnie przez wiele lat prowadziła Koło Seniora, które działało w ramach Oddziału Warszawskiego PZG. 18 iszy I/2014 Działała społecznie w Kole Ligi Kobiet przy PZG od lewej stoją Zofia Gajda, pani Władysława, Janina Maciejczyk, Maria Kołecka, siedzą od lewej Feliksa Gross, NN Pani Wala – tak ją wszyscy nazywają – mimo swych ponad 100 lat posiada fenomenalną pamięć, fantastyczne poczucia humoru, jest bardzo ciekawa świata, jest pełna optymizmu na nadchodzący czas, interesuje się polityką, bardzo lubi czytać książki i czasopisma, wyłącznie ogląda telewizję z napisami. Obecnie jest w Domu Pomocy Społecznej „Kombatant” w Warszawie. Wypowiedź Pani Wali – „Czasem wystarczy nawet dobre słowo by świat stał się piękniejszy, a życie lżejsze. Warto jest żyć, gdy człowiek może coś zrobić dla innych, gdy czuje się potrzebny” Za udostępnienie zdjęć prywatnych należą się podziękowania pani Wali. W ładysława Porębska (późniejsza Szyszkowska) otrzymała świadectwo ukończenia szkoły w 1931 r. Po ukończeniu szkoły zawodowej pani Władysława zaczęła pracować w warszawskiej fabryce trykotaży Jana Matuszewskiego. Bardzo młodo wyszła za mąż za Wacława Przybylskiego. Jednak ani obowiązki domowe ani praca zawodowa nie przeszkadzały pani Władysławie do brania udziału w życiu Chrześcijańskiego Towarzystwa Głuchoniemych „Opatrzność” w czasie II Rzeczpospolitej Polskiej. „Czasem wystarczy nawet dobre słowo by świat stał się piękniejszy, a życie lżejsze. Warto jest żyć, gdy człowiek może coś zrobić dla innych, gdy czuje się potrzebny”. Na zdjęciu: od lewej Stefan Czarnecki, Władysława Przybylska, Zdzisław Bielonko, Witold Wroczyński, Stanisław Maciejczyk, Edward Godlewski (Źródłem fotografii są materiały archiwalne PZG Oddział Mazowiecki) Na zdjęciu: pierwsza od lewej pani Władysława na spotkaniu członków ZBoWiD w świetlicy siedziby Oddziału Warszawskiego PZG przy ulicy Białostockiej 4 na przełomie lat 70 i 80 – tych Na zdjęciu: W czasie zabawy noworocznej dla dzieci członków PZG w 1959 roku – od prawej Władysława Szyszkowska rozdaje paczki świąteczne I/2014 iszy 19 NASZE SPRAWY NASZE SPRAWY Marek Miśków Zarząd SKSG „Korona” Szczecin podziękował kibicom za przybycie oraz dopingowanie drużyn i wszystkim zawodnikom za uczestnictwo w emocjonujących meczach. Zarząd SKSG „Korona” również podziękował sponsorom za wsparcie w organizacji Turnieju: „Bulk Cargo – Port Szczecin” Sp. z o.o. w Szczecinie, DGS Poland Sp. z o.o. w Mierzynie, PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA Zespół Elektrowni Dolna Odra w Nowym Czarnowie, „SPOŁEM” Powszechna Spółdzielnia Spożywców w Szczecinie. Siatkówka Oldbojów Ogólnopolski Turniej Niesłyszących w Szczecinie W dniach 12 – 14 września 2014 roku w hali sportowej Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie odbył się Ogólnopolski Turniej Niesłyszących w Siatkówce Oldbojów (od 35 lat), którego organizatorami byli Polski Związek Sportu Niesłyszących i Szczeciński Klub Sportowy Głuchych „Korona” przy dofinansowaniu przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz dzięki wsparciom 4 lokalnych sponsorów. Zwycięzcą Ogólnopolskiego Turnieju Niesłyszących w Siatkówce Oldbojów (od 35 lat) została drużyna „Korona” Szczecin. Drugie miejsce zajęła drużyna „Res-Gest” Rzeszów, a trzecie miejsce przypadło drużynie „Pomorze” Gdańsk. Drużyna ze Szczecina zdobyła 1. miejsce drugi raz pod rząd i nadal są mistrzami Polski w Siatkówce Oldbojów (od 35 lat). Kibice dopingowali mocno, fot. Monika Miśków Najlepszym zawodnikiem Turnieju został Dariusz Żydanis („Korona” Szczecin), tytuł najlepszego atakującego przypadło zawodnikowi Mirosławowi Grata („Res-Gest” Rzeszów), najlepszym rozgrywającym był zawodnik Roman Chmielewski („Korona” Szczecin). Wybrano również najstarszego zawodnika Turnieju i został nim zawodnik „Spartanu” Lublin 69-letni Radu Armangic. Celem imprezy była popularyzacja Sportu Niesłyszących w Polsce oraz integracja niesłyszących poprzez sport. Założeniem tego Turnieju była popularyzacja siatkówki wśród osób niesłyszących powyżej 35 lat w Polsce. Organizacji kolejnego Ogólnopolskiego Turnieju Niesłyszących w siatkówce Oldbojów (od 35 lat) w 2015 roku podjęła się drużyna „Pomorze” Gdańsk. Życzę powodzenia w dalszych emocjonujących rozgrywkach. Wynik meczu o 3 miejsce: „Pomorze” Gdańsk – ŁKSG Łódź 3:0 (25:10, 25:17, 25:17) Wynik meczu finałowego: Puchary i medale dla zwycięzców, fot. Monika Miśków W turnieju uczestniczyło 9 drużyn z Polski: „Korona” Szczecin, „ŁKSG” Łódź, „Mazowsze” Warszawa, „Pomorze” Gdańsk, „Radomig” Radom, „Res-Gest” Rzeszów, „Spartan” Lublin, „Świt” Wrocław oraz „TON” Poznań. Rozegrano 17 meczy w trzech grupach A, B i C – w systemie każdy z każdym. Następnie rozegrano mecze ćwierćfinałowe, półfinałowe, mecz o 3 miejsce i mecz finałowy. Zawody trwały 2 dni. W hali rozegrano jednocześnie 2 mecze. Na każdy mecz przypadało po 2 sędziów. Trzech sędziów było klasy I, czwarty sędzia klasy państwowej. Zawody rozegrano w miłej i sportowej atmosferze, nikogo nie ukarano indywidualnie ani zespołowo. Dopisywali kibice, w przeważającej części byli to Głusi mieszkańcy Szczecina i okolic. 20 iszy I/2014 „Korona” Szczecin – „Res-Gest” Rzeszów 3:1 (18:25, 25:18, 25:17, 25:18). Klasyfikacja końcowa Turnieju: „Korona” Szczecin I miejsce „Res-Gest” Rzeszów II miejsce „Pomorze” Gdańsk III miejsce „ŁKSG” Łódź „Radomig” Radom „Mazowsze” Warszawa „Spartan” Lublin „TON” Poznań „Świt” Wrocław Zwycięska drużyna SKSG „Korona” Szczecin, fot. Monika Miśków I/2014 iszy 21 NASZE SPRAWY NASZE SPRAWY Tomasz Adam Świderski Prezes Instytutu Historii Głuchych „Surdus Historicus” Zwiedzanie grobów „podwójnie zapomnianych” działaczy Historia Głuchych Żydów jest jednym z najbardziej zapomnianych elementów historii Głuchych. Główną przyczyną tego stanu rzeczy jest całkowite wyginięcie żydowskiego środowiska Głuchych w Polsce. Tylko bardzo nielicznym udało się przeżyć holocaust i wyjechać poza granice Polski, przez co po II Wojnie Światowej nie było komu utrzymać tradycji przeszłości tego środowiska. Wraz z wymarciem niesłyszących działaczy i tych, którzy ich znali – żydowską historię Głuchych pokryła gruba warstwa kurzu… I nstytut Historii Głuchych „Surdus Historicus” zajmuje się historią Głuchych w szerokim znaczeniu. Od roku 2010 corocznie w Święto Zmarłych organizował wycieczkę po grobach niesłyszących działaczy i ich przyjaciół na Cmentarzu Powązkowskim. W tym roku podjął decyzję, by po raz pierwszy zorganizować wycieczkę po cmentarzu żydowskim w Warszawie na ul. Okopowej 49/51. Wspomniana wycieczka miała miejsce 2 listopada 2014 roku. Przybyło sporo ludzi, bo było ich w sumie 27. Całą wycieczkę poprowadził prezes Tomasz Adam Świderski, który zaczął od przedstawienia krótkiej historii Głuchych Żydów w Warszawie. W 1883 roku założone zostało Warszawskie Towarzystwo Głuchoniemych, które skupiało wokół siebie nie tylko głuchych katolików, ale również wyznania mojżeszowego. Żyli ze sobą w zgodzie. Jeden z nich, Izydor 22 iszy I/2014 Halpern, był nawet członkiem zarządu. Zaś Julia z Bystrzyckich, działaczka wyznania katolickiego – po pierwszym mężu Kiszkarowska, po drugim mężu Konitz, była żoną Jakuba Konitza, ochrzczonego Żyda. W czasie I Wojny Światowej, a dokładnie w 1916 roku, zostało założone Stowarzyszenie Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie. Od tej pory środowiska głuchych katolików i Żydów działały oddzielnie. Zagadką jest osoba Henryka Łabęckiego, który działał w Chrześcijańskim Towarzystwie Głuchoniemych „Opatrzność” w Warszawie, mimo swego żydowskiego pochodzenia. W 1925 roku działał w Warszawie Żydowski Klub Sportowy Głuchoniemych, który zrzeszał głuchych sportowców żydowskiego pochodzenia. Jednak na zebrania zapraszani byli niesłyszący działacze sportowi, którzy nie byli Żydami np. Henryk Konrad, Wiesław Dobrowolski. Ci ostatni pomagali Żydom w różnych sprawach, m.in. wewnętrznej organizacji. Zachowało się niewiele grobów niesłyszących działaczy żydowskiego pochodzenia. Należy domyślać się, że niektóre uległy dewastacji na skutek poleceń władz hitlerowskich. Na przykład wiele macew ze cmentarza żydowskiego na Bródnie zostało wykorzystane po wojnie do budowy konstrukcji parku im. płk Jana Szypowskiego „Leśnika”. Z dużym prawdopodobieństwem tym działaniom uległy również groby naszych działaczy. Panu Tomaszowi Świderskiemu udało się odkryć nieodwiedzane groby głuchych Żydów, których odwiedziliśmy podczas wycieczki, a mianowicie: Samuela Ajzenberga, który był współzałożycielem Żydowskiego Klubu Sportowego Głuchoniemych w Warszawie i sekretarzem Stowarzyszenia Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie. Zginął tragicznie 3 czerwca 1930 roku. Utonął w Wiśle podczas pływania statkiem spacerowym. Miał 22 lata. Dawida Szejnmana, który był sekretarzem i gospodarzem Stowarzyszenia Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie. Zmarł w gettcie warszawskim 23 października 1941 r. mając 75 lat. Dawida Haftera, prezesa Żydowskiego Klubu Sportowego Głuchoniemych (zaraz przed wybuchem II Wojny Światowej). Uprawiał sztafetę 4x100 i rzut dyskiem. W 1937 roku odbyły się wewnętrzne zawody sportowe we wspomnianym klubie o żeton im. Haftera. Zmarł w gettcie warszawskim mając 25 lat w dniu 9. 11. 1941 r. Samuela Gutfelda, współzałożyciela Stowarzyszenia Głuchoniemych Żydów „Spójnia” w Warszawie, który był również członkiem jego zarządu. Zmarł 4 marca 1934 roku w Warszawie. Jego słyszący syn, Szymon Gutfeld był wiceprezesem wyżej wymienionego stowarzyszenia i cieszył się dużym zaufaniem swego środowiska. Wyżej wspomniane osoby zasłużyły, by odwiedzać ich groby. W końcu Zwiedzanie grobów, fot. Renata Świderska Wyżej wspomniane osoby zasłużyły, by odwiedzać ich groby. W końcu należą do historii Głuchych. Dzięki nim środowisko ma bogatą historię. należą do historii Głuchych. Dzięki dzięki nim środowisko ma bogatą historię. Holocaust powinien nas uczyć pełnej tolerancji niezależnie od wyznania, pochodzenia… Na końcu wycieczki wielu uczestników podkreślało, że nic nie wiedzieli o tak wielkich zasługach żydowskiego środowiska Głuchych i o nich samych w ogóle. Dlatego dla zarządu Instytutu Historii Głuchych „Surdus Historicus” wielką satysfakcją jest rozpowszechnienie i uświadamianie ich historii. Całą wycieczkę uwieczniła profesjonalna fotograf Renata Świderska, która wykonała dużo niesamowitych zdjęć. Zarząd serdecznie zaprasza do zapoznania się ze stroną internetową Instytutu Historii Głuchych: http://www. surdushistory.org.pl/. Zainteresowani współpracą mogą pisać e-maile: [email protected] I/2014 iszy 23 NASZE SPRAWY NASZE SPRAWY w skrócie Ewa Twardowska Przemyśl – pogranicze W dniach 24 – 28 października 2014 w Przemyślu odbył się obóz polsko-ukraiński dla rodziców, którzy mają głuche dzieci. W większości uczestnikami byli rodzice i dzieci z Ukrainy (10 + 10), a właściwie mamy i jeden tata, ale też z Polski. Badania przesiewowe słuchu HIV i AIDS w PJM Jesienią tego roku Oddział Łódzki PZG zrealizował projekt „HIV i AIDS w PJM”. Projekt polegał na budowie strony internetowej dostępnej pod adresem http://www.pzg.lodz.pl/aids/ Strona zawiera informacje w polskim języki migowym na temat HIV i AIDS, na temat znanych osób z HIV, a także quiz i 2 filmy edukacyjne. Patronat nad projektem objęło Krajowe Biuro ds. HiV i AIDS. Projekt został dofinansowany przez Województwo Łódzkie. P odczas obozu prowadzone były zajęcia dla dzieci (głównie plastyczne, ale też ogólnorozwojowe, konkursy, zabawy, wzajemna nauka języków migowych) i dla rodziców (tu z jednej strony zaprezentowały się dorosłe osoby głuche z Polski i Ukrainy w roli modelowej – Paulina i Irina, a także słysząca mama głuchych dzieci z Polski – Joasia). Wszystkie zajęcia tłumaczone były na 2 języki: ukraiński, polski migowy i międzynarodowy migowy. Poza ciężką pracą uczestnicy odwiedzili szkołę dla dzieci głuchych w Przemyślu, odbyli grę miejską dla zapoznania się z miastem, odwiedzili miejscowe sklepy, rynek kawiarenki. Rodzice nauczyli się znaków migowych swoich dzieci, zwłaszcza poprzez zabawę z chustą. Wymienili się kontaktami i obiecali wzajemnie się wspierać – przed obozem ukraińscy rodzice nie znali się, nie znali też tamtejszego związku głuchych. Na obozie uzyskali konkretne wskazówki, jak lepiej komunikować się ze swoim dzieckiem i gdzie szukać wsparcia. Podczas obozu można było zaobserwować wielkie zaangażowanie ukraińskich słyszących rodziców w pracę i zdobywanie wiedzy na temat jak najlepszej komunikacji z dzieckiem. Trudna sytuacja ekonomiczna na Ukrainie nie sprzyja pomocy społecznej i rehabilitacji, mimo to rodzice są pełni zapału i zdeterminowani. Kolędy w PJM Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki 24 iszy I/2014 Otwarcie Muzeum Polin 28 października 2014 po długim oczekiwaniu nastąpiło oficjalne otwarcie wystawy stałej pt.: „1000 lat Historii Żydów Polskich” w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Wystawa składa się z ośmiu galerii, które opowiadają o kulturze i dziedzictwie Żydów na ziemiach polskich od średniowiecza do współczesności. Wystawa jest zaaranżowana w sposób bardzo nowoczesny wykorzystujący wszystkie możliwe nowinki multimedialne. Muzeum oferuje również szereg ciekawych wydarzeń dostosowanych do wymagań osób z dysfunkcjami sensorycznymi i możliwość zwiedzania wystawy z tłumaczem języka migowego. Polecamy! Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi Internet – zagrożenie? Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki Obóz w Przemyślu, źródło PZG Oddział Łódzki Oddział Łódzki PZG tradycyjnie już zrealizował nagrania kolęd i piosenek świątecznych w polskim języku migowym. W tym roku na podkład muzyczny kolęd migowych wybrano piosenkę Kayah „Ding dong” i dwie kolędy w wykonaniu wokalnym Golec uOrkiestra: „Pastuszkowie, bracia mili”, „Przybieżeli do Betlejem”. Efekty już wkrótce można będzie obejrzeć na stronie www.pzg.lodz.pl, na profilu PZG na Facebooku. Mieszkańcy województwa łódzkiego będą mogli również otrzymać kolędy w postaci bezpłatnej płyty. Nagranie kolęd dofinansowało Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi ze środków PFRON. Dzięki inicjatywie burmistrza miasta i gminy Wolin już po raz trzeci zostały wykonane przesiewowe badania słuchu dzieci rozpoczynających naukę we wszystkich publicznych szkołach podstawowych na terenie Miasta i Gminy Wolin. Badania wykonało Centrum Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży oraz Osób z Zaburzeniami Słuchu PZG w Szczecinie. Obóz odbył się w ramach programu „Przemiany w regionie – RITA 2014” finansowanego ze środków Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. W projekcie „Mam głuche dziecko” przewidziana jest jeszcze adaptacja i wydanie w języku ukraińskim poradnika dla rodziców głuchych dzieci, który ukazał się kilka lat temu w Polsce, a którego pierwowzorem jest przewodnik irlandzki. Przewodnik ukraiński ukaże się na początku przyszłego roku i będzie rozpowszechniony bezpłatnie przez Ukraiński Związek Głuchych (UTOG). W PZG w Łodzi jeszcze w tym roku powstanie przedsięwzięcie pod hasłem „Internet – Uwaga Niebezpiecznie”, które ma na celu dostarczenie informacji osobom głuchym o zagrożeniu, jakie może stanowić Internet. Efekty będą dostępne właśnie w Internecie, na stronie www.pzg.lodz.pl/bezpiecznie. Zachęcamy do jej odwiedzenia już w styczniu 2015 roku. Projekt dofinansowało Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Sprostowanie: W artykule PT.: „60 lat zorganizowanej turystyki w PZG” Świat Ciszy nr.III/2014 zostało podade błędne nazwisko autora zdjęć umieszczonych w artykule. Prostujemy, zdjęcia wykonała Pani Izabela Przybyło-Morawska. Za pomyłkę przepraszamy. I/2014 iszy 25 KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI Marta Wiktoria Trojanowska Język migowy dla słyszących dzieci? Tak! Wśród dzieci od dawien dawna, z pokolenia na pokolenie przekazywane są tzw. zabawy manipulacyjne, będące połączeniem recytowanego wierszyka lub krótkiej historii z zabawą… własnymi paluszkami. Najbardziej znanym przykładem jest rymowanka Idzie rak nieborak, jak uszczypnie będzie znak – zakończona radosnym, delikatnym uszczypnięciem oraz Sroczka kaszkę ważyła… Recytując wierszyk, mamy „pokazują” go jednocześnie na małych dziecięcych paluszkach. Zabawy te znane są od pokoleń nie tylko w Polsce. Choć wierszyki ulegają różnym zniekształceniom i zmianom, pojawiają się w wielu wariantach, zmieniają się również same gesty (w zależności od inwencji twórczej mam i dzieci), to zasada pozostaje ta sama – radosna zabawa rączkami dziecka. Jerzy Cieślikowski, badacz dziecięcych zabaw, pisze w książce „Wielka zabawa”: Najwięcej zabaw związanych jest z rączkami dziecka. Są ruchliwe, mają pięć arcyciekawych palców. Dodaje, że zabawy takie opierają się na najprostszych skojarzeniach: ruch dłoni ze zgiętymi palcami symbolizuje chód raka, głaskanie twarzy przypomina głaskanie kota, stukanie palcem w otwartą dłoń – dziobanie kury. 26 iszy I/2014 KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI U rocze rymowanki zebrane zostały przez Krzysztofa Sąsiadka w książce „Zabawy paluszkowe”, wydanej przez wydawnictwo Media Rodzina w 2005 r. Króciuteńkim wierszykom towarzyszą ilustracje rączek wraz z „instrukcjami” zabawy. Oglądając książeczkę nie można nie oprzeć się wrażeniu (także przez sposób graficznego przedstawienia przypominający hasła w słownikach języka migowego), że zabawy te przypominają… język migowy właśnie!!! Nie są to oczywiście znaki dokładnie odwzorowane z PJM (nie taka jest przecież intencja tych odwiecznych zabaw), choć i takie rysunki zdarzają się w tej książeczce. Odnalazłam np. migi oznaczające słowa: iść, ucho, gotować, sól, zeszyt itd. Pozostałe ilustracje mniej lub bardziej przypominają jednak gesty i znaki języka migowego. Na tyle, że niesłyszący z powodzeniem zrozumieliby treść „miganych” rymowanek. Dla słyszących dzieci zabawy paluszkami są nie tylko okazją do czułych zabaw z najbliższymi, nie tylko rozwijają koordynację wzrokową i ruchową, nie tylko uczą (chociażby przez pokazywanie części ciała) i rozwijają wyobraźnię, ale stanowią wspaniałe spotkanie z najbardziej naturalnym dla człowieka językiem gestów. Jako osoba słysząca, ale zafascynowana językiem migowym i kulturą niesłyszących, jestem zachwycona możliwością takiej zabawy z dzieckiem, a tym samym umożliwieniem mu kontaktu z elementami języka migowego w takiej właśnie formie. Myślę też, że rodzice korzystający z bogatej propozycji rymowanek zamieszczonych w „Zabawach paluszkowych” – nie wiedząc o tym nawet – otwierają swoje słyszące dzieci na spotkanie z językiem niesłyszących. Ale przykładów wykorzystania elementów języka migowego przez słyszących jest więcej. Jeden z nich odnalazłam w dziewiątym zeszycie ćwiczeń wydanym w 2004 r. przez wydawnictwo Operon pt. „Ortograffiti. Ćwiczenia grafomotoryczne” Jolanty Studnickiej. Wydawnictwo to, rekomendowane przez Polskie Towarzystwo Dysleksji, adresowane jest do gimnazjalistów i starszych uczniów, którzy mają trudności z… językiem pisanym (czyli dysleksję, dysgrafię czy dysortografię). Jednym słowem ćwiczenia zawarte w podręczniku usprawniają czynność pisania. A jak pomaga w tym język migowy? Jeden z fragmentów książki poświęcony jest różnym alfabetom (semaforowemu, Morse’a, Braille’a) – także alfabetowi migowemu. Uczniowie mają przed sobą standardowy, graficzny zapis alfabetu i wykonują zadania polegające np. na zapisaniu w nim swojego imienia. Okazuje się, że właśnie alfabet migowy pomaga słyszącym usprawnianiu czynności pisania. Wierzę, że podobne ćwiczenia mogą skłonić słyszącą młodzież do zainteresowania nie tylko alfabetem migowym, ale całym językiem niesłyszących. Odnalazłam jeszcze jedno zastosowanie samego alfabetu palcowego wśród słyszących (oczywiście z historii języka migowego można wymienić więcej przykładów porozumiewania się nim przez słyszące osoby). W starym opracowaniu „Książka drużynowego zuchów” z 1984 r. autor Aleksander Kamiński proponuje przekazywać tajemnice zuchów właśnie na migi – korzystając z alfabetu palcowego. W książce znajduje się nawet ilustracja pokazująca alfabet (niektóre litery odbiegają jednak od dzisiejszych, używanych znaków). I choć przykład ten, sprzed trzydziestu lat, trąci już nieco myszką, nadal jeszcze można spotkać w różnych środowiskach dziecięcych i młodzieżowych podobne zabawy. Kiedy przebywałam kilkanaście lat temu w sanatorium dziecięcym w Rabce, młodzi kuracjusze wymyślonym przez siebie alfabetem palcowym przekazywali sobie zaszyfrowane informacje i uczyli alfabetu innych „wtajemniczonych”. Wszystkie te przykłady (jest ich zapewne znacznie więcej, warto ich szukać i badać, to także przecież część kultury) świadczą o tym, że elementy języka migowego służą także słyszącym, i to wcale nie tylko w porozumiewaniu się z niesłyszącymi użytkownikami języka migowego. Rozwijają wyobraźnię i wspomagają rozwój ruchowy słyszących. A nawet takie przypadkowe spotkania z elementami migowego mogą w przyszłości zaowocować zainteresowaniem i chęcią uczenia się tego fascynującego języka. Język migowy dla słyszących dzieci? Tak! I/2014 iszy 27 KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI Marta Abramczyk Zajęcia o niepełnosprawności i języku migowym w szkołach podstawowych dla dzieci Polski Związek Głuchych Oddział Mazowiecki zrealizował projekt „Zajęcia o niepełnosprawności i języku migowym”, w ramach którego przeprowadzał zajęcia dla dzieci w szkołach podstawowych w Warszawie. Tym sposobem uczestniczyło w nich prawie 2000 dzieci z 126 klas, w 42 szkołach (klasy II – V). Dofinansowanie zostało uzyskane od Samorządu Województwa Mazowieckiego. szczególnie się nasila wśród dzieci. O ile wśród dorosłych dyskryminacja wobec niesłyszących jest mniej widoczna, to tyle ze strony dzieci jest ona bardziej dotkliwa. Dzieci nie rozumieją wszystkiego. Są tez o wiele bardziej bezpośrednie niż dorośli. Jeżeli odczuwają strach wobec osoby niepełnosprawnej, to ten strach będą bardziej okazywać niż dorośli. To jest jedna z wielu przyczyn, dlaczego się zdecydowaliśmy na przeprowadzanie takich zajęć. Kolejną ważną przyczyną jest fakt, że dzieci mają bardzo plastyczny i „chłonny” umysł. Są ciekawskie, chętnie poznają to, co dla nich „nieznane” i szybko Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki A dresatami tych zajęć były słyszące, pełnosprawne dzieci. Dlaczego stowarzyszenie, takie jak Polski Związek Głuchych, które od ponad 60 lat zajmowało się niesłyszącymi, zdecydowało się na taki krok? Tak naprawdę ten projekt był napisany z myślą o niesłyszących. Zajęcia o niepełnosprawności miały za cel zwalczyć dyskryminację wobec niesłyszących. Niesłyszące osoby są zagrożone dyskryminacją i wykluczeniem ze społeczeństwa już od najmłodszych lat. Ta tendencja 28 iszy I/2014 Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki uczą się języka migowego. Na początku zajęć opowiadaNie należy zapominać o tym, że nauka języka migoliśmy o tym, czym jest niepełnosprawność i niedosłuch, wego wpływa dobrze na słyszące dziecko. Język migowy oraz dlaczego język migowy jest dla niesłyszących taki po- u dzieci rozwija zdolności manualne, spostrzegawczość, trzebny i ważny. Dzieci oczywiście miały możliwość zada- wyobraźnię przestrzenną, koordynację wzrokowo-ruwania pytań, przy czym większość pytań z ich strony była chową, umiejętność naśladowania i zdolność kojarzenia. naprawdę mądra! Na przykład pytały się, czy każdy kraj To właśnie dlatego ostatnio nauka bobomigów zaczyna zyma swój język migowy. Na wieść, że tak, zaskoczone, py- skiwać popularność. tały się również czy podejmowano się jakichkolwiek prób Projekt spotkał się z ogromnym zainteresowaniem zjednoczenia języka migowego na całym świecie. Kolej- ze strony uczniów i grona pedagogicznego, co nas motynym etapem zajęć była nauka języka migowego. Oczywi- wuje do dalszych działań. Chcielibyśmy przeprowadzić koście robiliśmy to w formie zabawowej, tak by dzieciom lejną edycje tego projektu dla kolejnych szkół. Wierzymy, język migowy kojarzył się pozytywnie. Ponadto w formie że dzięki takim zajęciom niesłyszący będą mniej narażeni zabawowej dzieci zapamiętują słówka szybciej niż nor- na wyklucie społeczne. malnie. Nauczyły się ok. 20 – 30 znaków języka migowego. Również nauczyliśmy wszystkie dzieci alfabetu palcowego i liczebników w języku migowym. Pod koniec zajęć dzieci otrzymywały książeczki zawierające wybrane znaki języka migowego, aby mogły utrwalać zdobytą wiedzę w domu. Zajęcia te mają skutek długofalowy. Oznacza to, że efekty tych zajęć będą widoczne nawet za kilka – kilkadziesiąt lat. Jak wcześniej wspominaliśmy, dyskryminacja osób niepełnosprawnych bierze się głównie z niewiedzy oraz strachu przed nimi. Jednym z najlepszych Warsztaty dla dzieci z PJM, źródło PZG Oddział Mazowiecki sposobów jest zapoznanie ludzi z niepełnosprawnością. Można to osiągnąć poprzez np. integrację z osobami niepełnosprawnymi lub edukowaniem ludzi na temat niepełnosprawności. Wtedy strach i opór zanika. Jeżeli dzieci we wczesnym wieku miały styczność z osobami niesłyszącymi (przy czym tą styczność pamiętają jako pozytywne zdarzenie), to później, jako dorosłe, nie odczuwają żadnych negatywnych emocji w związku z nimi. Takie zajęcia to dobry krok ku zwalczaniu dyskryminacji wśród dorosłych – oczywiście jeżeli dzieci, które uczestniczyły w naszych zajęciach dorosną. I/2014 iszy 29 KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI KĄCIK DLA RODZICÓW I DZIECI Przeprowadziła Marta Abramczyk Wywiadą z mam Przedstawiamy Wam rozmowę Marty Abramczyk z jej matką, Czesławą Abramczyk. Marta straciła słuch jak miała 1,5 roku. W tym samym czasie przestała również mówić. Obecnie ma 23 lata i ok. 90% niedosłuchu. Mimo to mówi bez większych kłopotów, dzięki wkładowi ciężkiej pracy matki nad jej mową. Marta również miga, ale język migowy poznała dopiero w szkole dla niesłyszących – w czasach, gdy się wychowywała, edukacja dwujęzyczna była obca w Polsce. O szczegółach wychowawczych dowiedzą się Państwo po przeczytaniu tej rozmowy. Mamo, jak się dowiedziałaś, że nie słyszę? Miałaś 1,5 roku. Byłaś bardzo do mnie przywiązania i wpadałaś w panikę, gdy traciłaś mnie z oczu. To się nasilało od września, gdy musiałam iść do pracy, a Ty musiałaś zostawać u opiekunki. Wtedy stało się coś dziwnego. Przestałaś się odzywać (a mówiłaś proste zdania) i zrobiłaś się nieposłuszna. Nie reagowałaś na polecenia, co się wcześniej nigdy nie zdarzało. Wtedy pomyślałam, że chcesz mnie „ukarać” za to, że zostawiam Cię z opiekunką. Zaczęłyśmy się bawić w chowanego. Schowałam się tak, ze nie było mnie widać (w przedpokoju za paltami). Szukając mnie wpadłaś w histerię. Zaczęłam zza palt wołać: „Marta! Tu jestem!”. Krzyczałam wtedy bardzo głośno, a Ty przebiegałaś obok i nie słyszałaś mnie. Po tym zdarzeniu zaczęłam testować Twój słuch. Mówiłam, nawet krzyczałam, gdy stałaś tyłem do mnie. Nie reagowałaś. Gdy stałaś przodem do mnie, reagowałaś. Być może dlatego, że widziałaś jakikolwiek ruch, gdy zaczynałam coś mówić (mam dużą gestykulację). Byłam u laryngologa 3 razy. Lekarz powiedział, że słyszysz, tylko ja nie umiem Tobą się opiekować. A jak badał Ci słuch? Dużym, metalowym kluczem uderzał w metalowe 30 iszy I/2014 nogi biurka. Zawsze na to reagowałaś, nawet w domu. Po około 7 miesiącach wreszcie wypisał mi skierowanie na badanie Twojego słuchu. Wręczając mi to skierowanie powiedział z pogardą: „Och, te mamuśki w podeszłym wieku! ”. No i zrobiłyśmy badanie słuchu. „Mamuśki w podeszłym wieku” często mają racje. Diagnoza brzmiała tak: „Obustronnie w granicach wydolności urządzenia (100dB) nie zarejestrowano odpowiedzi”. Czyli moje przypuszczenia się potwierdziły. I co się dalej wydarzyło? Wtedy się załamałam, byłam w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej. Ten niedosłuch był dla mnie jak gwóźdź do trumny. Nie miałam pojęcia, co z tym fantem zrobić. Wpadłam w dół psychiczny. Przez dwa tygodnie nie nadawałam się do pracy. Po dwóch tygodniach wzięłam się w garść. Stwierdziłam, że coś z tym trzeba zrobić, chociaż nie miałam pojęcia co. Zaczęło się od nauki mowy. Trochę naszych zabaw pamiętam, jednak nie wszystkie. Opowiesz więcej, jak to było? Logopedzi i lekarze mówili mi, co mam robić, ale to było bardzo trudne, gdyż nie lubiłaś pracować ich trybem. Jestem nauczycielką przedszkola, więc wymyśliłam swój własny system nauki, chociaż kilka rad logopedów również wdrożyłam do niego. Ty mnie prowadziłaś. Szłam za Twoimi zainteresowaniami. O wszystkim opowiadałam Ci naszym dziwnym językiem mimiczno – gestykulacyjno – słownym. Wiadomości przyjmowałaś bardzo chętnie, ale nie chciałaś mówić. Aż pewnego dnia… …Zmusiłam Cię do powiedzenia słowa: „da”. Miało to oznaczać „daj”. I malutkimi kroczkami zaczęłaś mówić. Mając 3 lata czytałaś komiksy, pokazując palcem słowa, których nie rozumiałaś, ja Ci musiałam je dokładnie wytłumaczyć. Uczyłam Cię mówić nie tylko słów, ale i pojedynczych głosek. Wymyślałam mnóstwo zabaw, z których można by było te głoski utrwalać. I z mojego doświadczenia wynikło, że najwięcej korzyści wniosły te najgłupsze zabawy. Na przykład zabawy w małpy. Pamiętasz? Tak, pamiętam. Miałam wtedy około 3 – 3,5 lata, skakałyśmy po pokoju i wrzeszczałyśmy „y, y, y” ponieważ nie mogłam się nauczyć tej samogłoski. Aż w końcu się udało! A jak było z aparatami? Marta i Czesława Abramczyk, fot. źródło prywatne autorki Po badaniu słuchu dostałaś aparaty, ale ich nie znosiłaś. Przez prawie rok zajęciem moim i Twoich dwóch braci było chodzenie na czworaka i nasłuchiwania, gdzie wyrzucone lub schowane aparaty piszczą. Dopiero w wakacje na działce, gdy miałaś 3,5 roku, zaczęłaś bez wrzasków zakładać aparaty. Odgłosy wsi Cię zainteresowały. Dzięki Ci Boże, że mamy wieś! Bo tam polubiłaś aparaty!!! Od tej chwili nauka mówienia poszła dużo szybciej. A jeszcze muszę wspomnieć, że miałaś ogromny talent plastyczny. Już mając około 1 rok i 2 miesiące narysowałaś kaczkę, która przypominała pracę 4-latka. I od tego momentu często dawałam Ci kredki i papier, rysowałaś mnóstwo pięknych rzeczy, których nawet 3 i 4-latki nie potrafiłyby narysować. Był to też nasz sposób porozumiewania się. Gdy chciałaś coś bardzo ważnego powiedzieć – rysowałaś. Na przykład koszmary senne. A dopiero później pisałaś. Gdy miałaś 2 lata i 11 miesięcy, po kilkukrotnym obejrzeniu filmu „Król Lew”, chodziłyśmy do Burger Kinga. Wygrałaś tam konkurs na najlepsze prace o tematyce tego filmu. Przy okazji prac plastycznych kupowałam Ci frytki. Każda frytka była inną postacią z tego filmu. I właśnie tam najwięcej słów i głosek zaczęłaś mówić poprawnie. Taka głupia z pozoru zabawa bardzo Ci pomogła w nauce mówienia. Dla dorosłych może i głupia zabawa, ale mnie, jako dziecku, bardzo się podobały, lubiłam się w nie bawić, i przy okazji chętnie uczyłam się mówić. No właśnie. Ja o tym wiedziałam, że przez zabawę najwięcej umiejętności można wcisnąć do malutkiego łebka i ciałka. A pamiętasz wieczorne rozmowy przy świecach? Tak, pamiętam. To było ćwiczenie słuchu w aparatach. Jak mi szło? Niestety Twoje aparaty były bardzo słabe jak na Twój niedosłuch, ale i tak radziłaś sobie całkiem nieźle po ciemku. Bo gdy było widno, szybko nauczyłaś się czytać z ruchu ust. Najlepiej umiałaś „czytać” mnie. Z obcymi osobami było gorzej. Musiałam ich prosić, by mówili powoli i wyraźnie. To samo było z dziećmi słyszącymi. Musieli mówić powoli. Może dlatego miałaś utrudniony kontakt z nimi. Bo dzieci mają mało cierpliwości i tysiące nowych pomysłów do zabaw. A Ty za nimi nie nadążałaś, i szybko się wycofywałaś. To były ciężkie czasy, zarówno dla mnie jak i dla Ciebie. Teraz są lżejsze czasy. Dzieci są badane tuż po urodzeniu. Gdy niedosłuch zostanie u dziecka odkryty, rodzic takiego dziecko ma możliwość dostać dobre aparaty lub zaimplantować dziecko. Ja miałam pecha. Była wtedy rejonizacja lekarzy, a nam się trafił chyba jakiś konował. Masz rację, córciu. Gdyby na pierwszej naszej wizycie dał skierowanie na badanie słuchu, Twoja rehabilitacja pewnie by przebiegła dużo łagodniej. Bo muszę Ci przypomnieć, że przed utratą słuchu mówiłaś i słyszałaś. A ogłuchłaś i przestałaś mówić, gdy miałaś półtora roku. Może szybciej byś sobie przypomniała swoje słowa: „mama, oł koko”, co znaczyło: „mamo, chodź do kurek”. A tak musiałaś uczyć się od początku nawet Twojego kochanego słowa „mama” po prawie roku przerwy w słyszeniu i mówieniu. I/2014 iszy 31 60 Już lat Polski Związek Głuchych wydaje czasopismo dla osób niesłyszących! Z okazji jubileuszu dołączamy prezent – kalendarz na 2015 rok
Podobne dokumenty
Co słychać...?
wygląda mniej więcej tak, jak ekran TVN 24. Jest więc postać prowadzącego, jest trochę grafiki, jest pasek z informacjami i zegar. Ale jest coś jeszcze. Są też napisy dla głuchych. Pisany jest ca...
Bardziej szczegółowoCo słychać nr 35
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z jego treścią. Informator będzie rozpowszechniany bezpłatnie wśród wszystkich członków i podopiecznych PZG. Trafi również do niektórych bibliotek i urzęd...
Bardziej szczegółowo