Trochę inne święta
Transkrypt
Trochę inne święta
Trochę inne święta Przedświąteczna heca Jajka, mąka i cukier. Wszystko wymieszać i dobrze ugnieść. Wygnieść formy i włożyć do pieca. Nareszcie chwila odpoczynku. Ale już po pięciu minutach krzyczy mama z drugiego pokoju. Pokój do posprzątania. Już wszystko błyszczy oprócz biurka, które jest zawalone książkami i zeszytami. Dzwoni budzik. Ciastka gotowe. Następna blaszka do pieca, a biurko nadal nieposprzątane. Już mnie nogi bolą od tego ciągłego chodzenia w tę i z powrotem. Ale co można na to poradzić? Jutro święta. A jeszcze masa pracy przed nami. Dekorowanie czterech blach przepełnionych ciastkami. Ale to nas nie przestrasza. Cztery pary rąk zrobią to w krótkim czasie. Teraz czy za chwilę? – Ubieramy się? – padło pytanie. Za chwilę: – Która godzina? – 17.00. – Kiedy siadamy do stołu? – Nie wiem. Możemy teraz. W tym roku czas rozpoczęcia kolacji wigilijnej nam się kompletnie zmienił. O 18.00 jedlibyśmy już pewnie u znajomych drugie czy trzecie danie, a tu jeszcze nie zasiedliśmy do stołu. Ale jesteśmy tylko my. Tylko rodzina. Tylko najbliżsi. Zaczynamy się ubierać. Mama już się elegancko ubrała, więc stoi przed lustrem i się maluje. Mężczyźni w naszej rodzinie wiążą sobie krawaty na szyjach, a ja stoję przed lustrem i oglądam swój strój wigilijny. Łamanie świątecznej tradycji Wiadomo, że te święta będą inne. Inne od poprzednich. Będziemy sami, ale i tak wszyscy razem. Jedni znajomi się rozchorowali, drudzy nie mogą przyjść. Ale to nam nie przeszkadza, będą to rodzinne święta. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie było stresu, że wszystko musi być już gotowe. Jeśli nie zapakowało się jeszcze prezentu, to miało się na to czas, jeśli się jeszcze nie dopiekło ryby, to był czas i można było ze spokojem porozmawiać. Inna kolacja Czego mi w te święta brakowało? Dużej ilości różnych potraw. Co roku była 12-daniowa kolacja. W tym roku ta liczba zmalała do sześciu. Lubimy jeść i próbować różnych potraw, których nie znamy, a dla innych są przysmakiem i tradycją świąteczną. Najciekawsza część wieczoru Prezenty. O to pyta się każde dziecko tego wieczoru. Prezenty tu, prezenty tam. Każdy czeka na swoje niespodzianki. Młodsze dzieci cieszą się z klocków czy z lalek. Im większy prezent, tym większa satysfakcja. U młodzieży zaczyna się to zmieniać. Oczywiście każdy cieszy się z dużego prezentu, ale w takim wieku nawet mały prezent potrafi namalować uśmiech na twarzy. Niektórym wystarczy nawet para skarpetek i tabliczka czekolady. Inni już wymagają czegoś więcej. Jest takie powiedzenie, że rodzice to dorosłe aniołki, tylko że bez skrzydeł. Usłyszą wszystko. Zapisują w pamięci nasze marzenie i je potem realizują. Kiedy pytano mnie, co bym chciała dostać od Aniołka pod choinkę, poprosiłam o aparat fotograficzny. Nigdy nie usłyszałam niczego na ten temat. Zawsze rodzice mieli jakąś wymówkę. Ale sobie ten prezent wyprosiłam i czekał na mnie w pięknym opakowaniu pod choinką. Dostałam też inne prezenty takie jak: śmieszne skarpetki, koszulki z dowcipnymi napisami, film, który chciałam zobaczyć w kinie, a teraz będę mogła go zobaczyć, siedząc w domu na fotelu, wieszak na biżuterię i wiele innych pięknych rzeczy. Wigilijny Skype Kolejnym prezentem było spotkanie się z naszą rodziną w Polsce. Skorzystaliśmy z nowoczesnej techniki i połączyliśmy się na Skypie. Po raz pierwszy mogłam zobaczyć miesięcznego synka mojej mamy chrzestnej. Franek, bo tak ma na imię, jest malutkim, przepięknym oraz wrzeszczącym chłopcem, który najchętniej cały czas leżałby blisko swoich rodziców. Podzieliliśmy się z nimi wirtualnie opłatkiem i poczuliśmy zapachy i smaki z naszych domów. Pożegnanie było trudne i nie miało końca, ale technika nie ma uczuć i problemy z połączeniem spowodowały, że się rozłączyliśmy. Miło było zobaczyć wszystkich bliskich, za którymi tęsknimy przez cały rok. Spotkanie świąteczne 25 grudnia. Piątek. Pierwszy dzień świąt. Wstaliśmy w dobrych humorach, wyspani i uśmiechnięci. Janek jeszcze w piżamie zaczął układać lego, tata wesoło śpiewał pod prysznicem, mama zrobiła kawę, która pachniała w całym domu, a ja siedziałam na łóżku i cieszyłam się z tego, że mam taką cudowną rodzinę. Tego dnia zaproszeni zostaliśmy do przyjaciół, których dawno nie widzieliśmy. No i jedziemy. Po godzinnej jeździe stanęliśmy przed ogromnym białym domem. Czteropiętrowym. Od razu pozazdrościłam im takiego miejsca. W drzwiach powitał nas 2-letni nieznajomy. Okazało się, że to najmłodszy członek rodziny. Dzień był szalony, bo z mamą biegałyśmy pół wieczoru za maluchem. Ten recytował wierszyki, śpiewał piosenki, brał udział w rozmowach. Sama inteligencja w małym ciałku. Na początku nie chciało mi się tam jechać, ale było naprawdę miło. Czasami dobrze jest wyjść z domu. Wyjazd narciarski, ale czy jest śnieg? 26 grudnia. Sobota. Drugi dzień świąt. Wyjazd na narty. Nareszcie!! Już cały tydzień nie mogłam się doczekać tego dnia. Po długim pakowaniu samochodu zamknęliśmy drzwi od mieszkania i ruszyliśmy na wycieczkę. Włochy. Spotkaliśmy tam naszych znajomych z dalekich krajów. Wszyscy czekaliśmy na ten wyjazd, śnieg i zabawę sylwestrową.