Lata - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Lata - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Lata 1560-1620. Inkwizycja hiszpańska najbardziej działała w latach
1560-1620, pokrywa się to z okresem najwspanialszego rozwoju teologii
hiszpańskiej. Teologia hiszpańska oprócz tomizmu podkreślała szkotyzm.
Jan Duns Szkot podkreślał wolność człowieka. Człowiek zachowuje swą
wolność nawet na szczytach zjednoczenia z Bogiem. Wola Boża i wolność
człowieka nie są wzajemnie sprzeczne, lecz współpracują ze sobą. Jest to
celne ujęcie teologiczne Bożej Opatrzności. Tymczasem Luter oparł swoją
teologię na nominalizmie. Nie widział możliwości współpracy człowieka z
Bogiem. Wolność człowieka znika zupełnie, pozostaje tylko i wyłącznie łaska;
nie tylko w głębiach mistyki, lecz w całym ludzkim życiu. Luter odrzucił
teologię chwały dla teologii krzyża. Jego uczniowie zaniechali mistykę.
Odkryli ją na nowo w jakimś sensie dopiero po upływie wieku (pietyzm) M.
Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w: Historia de la Teología
Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M. Andrés
Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario Suarez,
Madrid 1983 s. 579-735 (r. VII), s. 704. Mistycy hiszpańscy łączą wiarę i
miłość. Nie ma wiary bez miłości, ale też nie ma miłości bez wiary. Teologia
hiszpańska jest zdecydowanie optymistyczna. Doskonalenie nie wynika z
przymusu, lecz z pragnienia, z wolnej woli. Jednoczenie się z Bogiem nie jest
udręką, lecz czymś wspaniałym, radosnym, przyjemnym, pełnią szczęścia.
Jedność osoby ludzkiej z Bogiem Trójjedynym oznacza przebóstwienie
człowieka, przemienienie w Bogu. Całe stworzenie służy człowiekowi
zjednoczyć się z Bogiem i jest dzięki człowiekowi na swoją miarę
przemieniane. Nie ma też rozdwojenia między duszą i ciałem. Zachowana jest
zasada integralności Tamże, s. 705. Zamiast biadolić nad dualizmem teologii
katolickiej i głosić tym samym tezę nie do końca prawdziwą teologowie dziś
powinni odnaleźć swoje własne bogactwo, chociażby w Hiszpanii wieku XVI.
Szczyt mistyki i teologii hiszpańskiej rozciąga się na lata 1560-1620, czyli w
okresie największego nasilenia działania inkwizycji Tamże, s. 710. Indeks
inkwizycji z roku 1559 zahamował rozwój teologii na trzy lata, później
rozkwit teologii trwał bez przeszkód. Autorzy byli bardziej uważni, bardziej
solidni, bardziej zakotwiczeni w źródłach i poprawniejsi metodologicznie.
Koncepty teologiczne były bardziej jasne a pożytek praktyczny dla życia
chrześcijańskiego większy.
+ Lata 1570-1630. Rozwój mistyki hiszpańskiej największy. Mistyka
hiszpańska wieku XVI. Niektórym wydawało się, że Kościół odstępuje od
tradycji piętnastu wieków, zachowywanych od początku, a obecnie
zmienianych na inne. Szczególnie niebezpieczna miało być doświadczanie
związku miłości człowieka z Bogiem. Dziś wiemy, że był to powrót do
Ewangelii, pojawił się zdrowy personalizm, w teologii i w praktyce mistycznej.
Kiedy pierwsi jezuici przybyli do Hiszpanii w latach czterdziestych XVI wieku,
zastali rozwiniętą praktykę mistyki propagowanej przez ruch los recogidos.
Św. Franciszek Borgiasz, który doświadczył tej mistyki, założył pierwszy
uniwersytet-kolegium Towarzystwa Jezusowego w Gandía. Tam klerycy
jezuiccy byli formowani przez franciszkanina Jana de Tejeda, tam otwierali
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
się na nowoczesność. W tym nurcie trwał m.in. Franciszek Suárez /M.
Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w: Historia de la Teología
Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M. Andrés
Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario Suarez,
Madrid 1983 s. 579-735 (r. VII), s. 676/. Dzięki temu Jezuici potrafili łączyć
mistykę z działalnością praktyczną, unikając postaw radykalnych. Zadaniem
modlitwy było nie tylko zjednoczenie z Bogiem, lecz również przygotowanie do
apostolatu. Pytaniem duchowości Ignacjańskiej nie było: w jaki sposób trwać
godzinami przed Bogiem na modlitwie, lecz: co czynić, aby zjednoczyć się z
Bogiem i w tym stanie duchowym iść do ludzi /Tamże, s. 677/. Mistyka
hiszpańska rozwijała się najbardziej w latach 1570-1630. Punktem
newralgicznym było opublikowanie dzieł św. Jana od Krzyża. Jest to czas
drugiej reformy Kościoła w Hiszpanii. Pierwsza miała miejsce w wieku XV,
druga po Soborze Trydenckim. Pierwsza obejmowała przede wszystkim
zakony, a następnie uniwersytety. Druga obejmowała szerokie rzesze
świeckich, przez ruch el recogimiento. Poprzez odrodzenie jednostek odradzał
się cały Kościół. Wielu biskupów i teologów hiszpańskich dostrzegało
konieczność uzupełnienia reform soborowych poprzez zwoływanie synodów
diecezjalnych /Tamże, s. 678/. Rdzeń reformy mistycznej formował św. Jan
od Krzyża i św. Teresa z Ávila. Teresa formowała się duchowo na dziełach,
których autorami byli Osuna i Laredo. Św. Jan od Krzyża usystematyzował
refleksje na temat mistycznej drogi do doskonałości. Tej systematyzacji nie
wykazali Osuna w Abecedarios, Palma w Via Spiritus, Bernardino de Laredo
w Subida del Monte Sión /Tamże, s. 681. Istotne w dziełach św. Jana od
Krzyża jest też skoncentrowanie się na postaci Jezusa Chrystusa, podczas
gdy wcześniej mówiono tylko o świętych, zapominając o Źródle świętości.
Punktem wyjścia jest poznanie samego siebie, ale czynione w inny sposób niż
czynili to sokratycy: przez ustawienie siebie w świetle obecności Boga.
Człowiek dostrzega swoją nicość, że wszystko otrzymuje od Boga /Tamże, s.
682.
+ Lata 400 życia mesjasza doczesnego w pokoju i radości, a potem nastąpi
koniec tego świata (4 Ezd 1, 28-29). „Część rabinów uczyła nawet, że
„Chrystus” będzie poniżony, będzie cierpiał nieszczęścia materialne, lecz
zaświeci jak gwiazda w ciemnościach ogólnego upadku moralnego, Jego zaś
ukazanie się poprzedzą Eliasz i Mojżesz. Jednakże targumy powracają
zdecydowanie do tradycji Dawidowicza – Mesjasza narodowego i ziemskiego.
Będzie to człowiek, Żyd, święty rabbi, potężny władca owych czasów „ochłody
i pocieszenia” (Targum Jonatana 12, 42). W tych ramach również mieści się
nauka Zelotów („Gorliwców”), których obraz wypaczył Józef Flawiusz jako
ciemnych fanatyków politycznych. Walczyli oni gorliwie także o Prawo Jahwe,
świętość i doskonałość ludu Bożego. Podkreślali więc elementy religijne, a w
tym i eschatologiczne. Walkę o wyzwolenie spod rzymskiego panowania
łączyli z programem odrodzenia religijnego. I w tym duchu występowali liczni
„mesjasze”. W literaturze apokaliptycznej dostrzegamy zaskakujący rozziew
pomiędzy mesjanologią doczesną a eschatologiczną. W żydowskich Księgach
Sybillińskich jest napisane, że gdy Rzym zdecyduje się zapanować nad
Egiptem, to nadejdzie najwyższe królestwo nieśmiertelnego Boga i przyjdzie
Mesjasz jako Król, panujący wiecznie nad wszystkimi ludami i nad całym
światem (Or Sib 3, 46-62, za J. Frankowskim). Mesjasz będzie owym Lwem z
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pokolenia Judy, który jednym słowem pokona orła rzymskiego (4 Ezdr 11,
37-38). Ma on żyć w pokoju i radości przez 400 lat, a potem nastąpi koniec
tego świata (4 Ezd 1, 28-29). Przyjście Mesjasza, królewskiego i kapłańskiego,
łączą z końcem dziejów ludzkich także 2 Barucha (35-40) oraz Henoch Hbr
(83-90). Mówi się ogólnie, że Mesjasz będzie znakiem wkroczenia Boga
bezpośrednio w dzieje świata. Nastąpi powszechny sąd nad światem,
zniszczenie świata złych ludzi i wskrzeszenie wszystkich sprawiedliwych.
Mesjasz będzie osobą przemieniającą egzystencję ludzką - nieszczęśliwą w
szczęśliwą. W rezultacie, według wątku królewskiego, Mesjasz jest ujmowany
nie metafizycznie, lecz historiozbawczo. Królowanie Dawidowe oznacza tu
przezwyciężenie zła egzystencji doczesnej na sposób szczególnego związania
ze zbawieniem, przynoszącym Boga, dobro, prawdę, wolność oraz możność
panowania nad losami historii. Król i królestwo są mimo wszystko dla
tematyki religijnej językiem tylko metaforycznym lub symbolicznym” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 514.
+ Lata bezpośrednio następujące po zakończeniu Soboru Przejście od
maksymalnie mocnej więzi z Bogiem do sekularyzacji jest najbardziej
negatywnym skutki odnowy życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim
II. Już w latach bezpośrednio następujących po zakończeniu Soboru pojawili
się zakonnicy, którzy przechodzili na stronę szatana, walcząc z Kościołem i z
Bogiem. Do zakonów zaczęli wstępować ludzie bez powołania, dążący do
wykorzystania już nie tylko zabłąkanych jednostek, ale całego zaplecza
Instytucjonalnego do własnych, bezbożnych celów. Nawet w krajach
katolickich, takich jak Hiszpania, pojawiło się to zniewolenie, które narastało i
obecnie trzyma w swych szponach coraz znaczniejszą część hiszpańskiego
narodu. Jest wiele sił politycznych, które traktują Kościół jako aparat
ideologiczny w służbie czegoś Ż2 44.
+ Lata czterdzieści Izraelici jedli mannę, aż przyszli do krainy zamieszkałej.
„W szóstym dniu zebrali dwa razy tyle pożywienia, po dwa gomery na
każdego. Wtedy wszyscy książęta rodów poszli donieść o tym Mojżeszowi. On
zaś tak powiedział do nich: – Tak właśnie rozkazał Jahwe: jutro odpoczynek,
święty szabat poświęcony Jahwe. Pieczcie, co macie piec, i gotujcie, co macie
gotować. Co wam zbędzie, przechowajcie sobie do rana. Odłożyli więc to do
rana, jak Mojżesz polecił; i nie cuchnęło ani nie było w nim robactwa.
Mojżesz zaś mówił: — Jedzcie to dzisiaj, bo dzień dzisiejszy jest szabatem
poświęconym Jahwe. Nie znajdziecie dzisiaj tego na polu. Przez sześć dni
macie to zbierać, natomiast w siódmym dniu szabat, więc tego nie będzie. Ale
w siódmym dniu niektórzy ludzie poszli zbierać, [lecz nic] nie znaleźli. Jahwe
wtedy rzekł do Mojżesza: – Dopókiż będziecie się uchylali od przestrzegania
moich przykazań i pouczeń? Patrzcie! To Jahwe przecież dał wam ten szabat,
dlatego też On daje wam w szóstym dniu pokarm na dwa dni. Niech więc
każdy siedzi w domu, niech nikt nie opuszcza swego miejsca w siódmym
dniu! Odpoczywał więc lud w siódmym dniu. Izraelici nadali temu
[pożywieniu] nazwę manna. Była ona podobna do nasienia koriandru, biała,
o smaku podobnym do ciastek z miodem. Mojżesz powiedział: – Jahwe wydał
taki rozkaz: „Napełnijcie nią [jeden] gomer na przechowanie dla przyszłych
pokoleń, aby mogły oglądać to pożywienie, które wam dałem na pustyni jako
pokarm, gdy wyprowadzałem was z ziemi egipskiej”. Mojżesz rzekł więc do
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Aarona: – Weź jeden dzban i wsyp do niego pełen gomer manny, a potem
postaw go przed Jahwe, by przechować go dla przyszłych pokoleń. […] tak,
jak to Jahwe polecił Mojżeszowi. Aaron ustawił go przed [skrzynią]
Świadectwa, na przechowanie. Izraelici jedli mannę przez czterdzieści lat, aż
przyszli do krainy zamieszkałej. Karmili się więc manną, dopóki nie przybyli
do granicy ziemi Kanaan. (Gomer zaś stanowi dziesiątą część efy)” (Wj 16,
22-36).
+ Lata czterdzieści sprawował sądy nad Izraelem kapłan Heli. „Filistyni
stoczyli bitwę i zwyciężyli Izraelitów, tak że uciekł każdy do swego namiotu.
Klęska to była bardzo wielka. Zginęło bowiem trzydzieści tysięcy piechoty
izraelskiej. Arka Boża została zabrana, a dwaj synowie Helego, Chofni i
Pinchas, polegli. Pewien człowiek – Beniaminita – uciekł z pola walki i dotarł
jeszcze w tym samym dniu do Szilo. Ubranie miał podarte, a głowę pokrytą
ziemią. Kiedy nadszedł, Heli siedział na swym krześle obok drogi.
Wyczekiwał. Niepokoił się przecież z powodu Arki Bożej. Gdy człowiek ten
przyszedł, aby donieść miastu o nowinach, całe miasto podniosło krzyk. Heli
posłyszawszy echo tego krzyku, zapytał: Co oznacza ten tak wielki hałas?
Człowiek ów pośpieszył i przybywszy opowiedział Helemu. Heli miał wtedy
dziewięćdziesiąt osiem lat. Był ociemniały: nie mógł nic widzieć. Człowiek ów
rzekł do Helego: Ja jestem tym, który przybył z obozu, z pola walki dziś
uciekłem. Heli zaś zapytał: Cóż się stało, mój synu? Zwiastun odpowiedział:
Izraelici uciekli przed Filistynami, naród zaś poniósł ogromną klęskę. Zginęli
dwaj twoi synowie, Chofni i Pinchas, Arka Boża została zabrana. Na
wzmiankę o Arce Bożej Heli upadł z krzesła do tyłu, na krawędź bramy,
złamał sobie kark i umarł. Był to bowiem człowiek stary i ociężały.
Sprawował on sądy nad Izraelem przez czterdzieści lat. Jego synowa, a żona
Pinchasa, będąc brzemienną i bliską porodu, gdy tylko dowiedziała się, że
Arka Boża została zabrana, że jej teść i mąż umarli, skuliła się i porodziła, bo
przyszły na nią bóle porodowe. Gdy konała, mówiły do niej kobiety, które ją
otaczały: Nie obawiaj się! Przecież urodziłaś syna. Nie odpowiedziała jednak,
nie zwróciła nawet na to uwagi. Chłopca nazwała Ikabod, mówiąc: Odstąpiła
sława od Izraela z powodu zabrania Arki Bożej oraz śmierci jej teścia i męża.
Powtórzyła: Odstąpiła sława od Izraela, gdyż Arka Boża została zabrana” (1
Sm 4, 10-22).
+ Lata cztery college’u. „Edukacja liberalna (liberal education), temat
niniejszej książki, to pojęcie wywodzące się od średniowiecznych sztuk
wyzwolonych (artes liberales). Jej liberalność oznacza nieskrępowanie
wymogami użyteczności czy praktyczności i podległość jedynie zasadom
rozumu. Polskie odpowiedniki tego terminu, takie jak kształcenie ogólne czy
edukacja kulturalna, wskazują raczej na takie cechy, jak ogłada czy
erudycja, toteż zachowane zostało sformułowanie angielskie” /przyp. tłum.;
A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe
zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł.
Tomasz Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 19/. „Choć byłoby głupotą
sądzić, że wiedza książkowa wystarczy za całą edukację, jest ona zawsze
konieczna, zwłaszcza w czasach, kiedy samo życie dostarcza niewielu
godnych naśladowania wzorców człowieczeństwa. Wiedza książkowa to
najlepsza rzecz, jaką nauczyciel może ofiarować studentom, jeżeli jest tak
podana, by jej związek z życiem wydawał się wiarygodny. Życie przyjdzie do
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
studentów samo. […] Nieliczna garstka poświęci życie temu, by się
uniezależnić od cudzych opinii” /Tamże, s. 22/. „W książce tej chcę pokazać,
jak rozumiem obecne pokolenie. […] Książkę należy rozumieć przede
wszystkim jako sprawozdanie z pola walki. […] Składa się ona z tysięcy
studentów o ponadprzeciętnej inteligencji, posiadających warunki materialne
i duchowe, by zrobić co zechcą z czterema latami w college’u, którymi ich
obdarowano. […] Mówi się czasem, że ta uprzywilejowana młodzież mniej
potrzebuje naszej troski i podatniczych pieniędzy, ponieważ już i tak
wystarczająco dobrze się jej powodzi. Jednakże to właśnie oni najbardziej
potrzebują edukacji, ponieważ największe talenty najtrudniej jest przywieść
do doskonałości, im bardziej zaś złożona natura, tym bardziej podatna na
zwyrodnienie. […] dla narodów współczesnych, które w większym stopniu niż
dawne opierają się na rozumie, kryzys uniwersytetu, siedliska rozumu, jest
bodaj największym kryzysem, któremu muszą stawić czoło” /Tamże, s. 23.
+ Lata cztery pontyfikatu Sylwestra II wystarczyły dla położenia podwalin
pod zrzucenie zależności władzy duchowej od władzy świeckiej. Kościół niesie
pokój w Europie X i XI wieku, która była placem boju wszystkich ze
wszystkimi (4). Gdy wszystko się zatracało, absurd świata stawał się nie do
zniesienia, pojawił się Gerbert z Aurillac, papież Sylwester II (999-1003),
który kazał w tej sytuacji pracować i robić swoje. „Z tej żarliwej modlitwy i
uporczywej codziennej krzątaniny – dla obserwatora z boku żmudnej i
niewdzięcznej, lecz dla wykonującego ją błogosławionej, bo poświęconej Bogu
– uformuje się duchowy i kulturowy kształt naszego kontynentu.
Nieprzypadkowo w XX w. papież Pius XII nazwie Benedykta patronem
Europy. O ile Bratkowski nazywa założyciela zakonu benedyktynów „ojcem
cywilizacji chrześcijańskiej”, o tyle tytuł „ojca Europy”: rezerwuje nie dla
Karola Wielkiego, lecz dla Sylwestra II. Ten ostatni podczas swego
czteroletniego zaledwie pontyfikatu położył podwaliny pod zrzucenie
zależności władzy duchowej od władzy świeckiej. W owych czasach bowiem
biskupi Rzymu wybierani byli nie przez duchowieństwo, lecz przez możnych
tego świata. Sam Gerbert z Aurillac został głową Kościoła dzięki Ottonowi III.
[…] „Uniwersalizm Ottona III i Gerberta z Aurillac, czy raczej – Gerberta i
Ottona, nie ma nic wspólnego z «imperializmem», ani rzymskim, ani
niemieckim, ani jakimkolwiek innym. Nazywanie ich koncepcji planami
«imperialnymi» jest nieładnym nadużywaniem słów. Nie chodziło o Imperium
Romanum. Chodziło o Imperium Romanorum, cesarstwo Rzymian. A
«Rzymianami» mieli być wszyscy, gotowi się pod tymi auspicjami połączyć
jako wolne, suwerenne w naszym pojęciu, równe sobie państwa” /S.
Bratkowski, Wiosna Europy. Mnisi, królowie i wizjonerzy, Wydawnictwo Iskry,
Warszawa 1997/. […] Projekt Sylwestra II i Ottona II załamał się z powodu
ich śmierci już na początku XI w., ale i tak pozostawili oni po sobie niemało.
Dzięki Gerbertowi z Aurillac nastąpiło duchowe oraz intelektualne ożywienie
wśród duchowieństwa, chrześcijaństwo zachodnie podwoiło swe domeny
terytorialne i to bez użycia przemocy, zaś najmocniej religia utrwaliła się w
pogańskich jeszcze niedawno państwach – na Węgrzech i w Polsce” /M.
Klimza, U progu 1000, „Fronda” 13/14 (1998) 333-337, s. 336.
+ Lata długie spełnione na tej ziemi określane terminem hayym. Ignacy z
Antiochii wzrastał w środowisku hellenistycznym, ulegającym wpływom
stoicyzmu, a w szczególny sposób średniego platonizmu, a przez nie
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wpływom gnostycyzmu. W wyniku tego pojawiły się u Ignacego określone
tematy i formy ich rozwiązywania. Wśród nich na uwagę zasługują refleksje
nad życiem /Zañartu Sergio, El concepto de ΖΩΗ en Ignacio de Antioqia,
Publicaciones de la Universidád Pontificia Comillas, Ed. Eapsa, Madrid
1977, s. 50/. W Starym Przymierzy życie określane jest terminami: hayyim,
nefesz, ruach. Hayym wiąże się z długimi latami spełnionymi na tej ziemi.
Nefesz oznacza życie włożone w jednostkę, w jej krew i wyraża witalność.
Jest to stworzenie żyjące, działające, aktywne. Aczkolwiek tłumaczone jest
słowem psyche, jest zdecydowanie dalekie od greckiej dychotomii. Ruach
wyraża zasadę i moc życia, wskazuje na to, że jest ono całkowicie zależne od
tchnienia Jahwe. Jest to moc działająca, poruszająca. Ruach jest
„principium”, natomiast nefesz jest „principatum” (W. Eichrodt). W
odróżnieniu od koncepcji greckiej, życie według ST całkowicie
skoncentrowane jest w Bogu, który jest jego źródłem transcendentnym. Nie
ma dualizmu, ani panteizmu, jest dwupłaszczyznowość transcendentna,
różna i zjednoczona. Dla Izraelitów pierwotnie śmierć oznaczała koniec życia.
Jest ona naturalnym zakończeniem życia. Gdy pojawia się przed
spełnieniem, przed nasyceniem długimi latami, wiąże się z zerwaniem relacji
człowieka z Bogiem żywym. Człowiek pobożny, zachowując relację z Bogiem,
żyje, osiąga późną starość /Tamże, s. 54 n.
+ Lata długie życia puste duchowo to marność. „Istnieje niedola, którą
widziałem pod słońcem, a która bardzo ciąży człowiekowi: Użyczył Bóg
komuś bogactwa i skarbów, i sławy - tak że nie zbraknie mu niczego, czego
tylko zapragnie – a tego używać Bóg mu nie pozwala, lecz człowiek obcy tego
używa, to marność i przykre cierpienie. Gdyby ktoś zrodził nawet stu synów i
żył wiele lat, i dni jego lat się pomnożyły, lecz dusza jego nie nasyciła się
dobrem i nawet pogrzebu by nie miał - powiadam: Szczęśliwszy od niego
nieżywy płód, bo przyszedł jako nicość i odchodzi w mroku, a imię jego
mrokiem zakryte; i nawet słońca nie widział, i nie wie niczego; on większy ma
spokój niż tamten. A tamten gdyby nawet tysiące lat przeżył, a szczęścia nie
zażył żadnego – czyż nie zdąża z wszystkimi na jedno miejsce? Wszelka praca
człowieka – dla jego ust, a jednak żądza jego nie zaspokojona. Bo czym
góruje mędrzec nad głupcem? Czym biedny, co wie, jak radzić sobie w życiu?
Lepsze jest to, na co oczy patrzą, niż nie zaspokojone pragnienie. To również
jest marność i pogoń za wiatrem. To, co jest, zostało już dawno nazwane, i
postanowiono, czym ma być człowiek: toteż nie może on z tym się prawować,
który mocniejszy jest od niego. Bo im więcej przy tym słów, tym większa
marność: co człowiekowi z tego przyjdzie? A któż to wie, co w życiu dobre dla
człowieka, dopóki liczy marne dni swego życia, które jakby cień przepędza?
Bo kto oznajmi człowiekowi, co potem będzie pod słońcem?” (Koh 6, 1-12).
+ Lata dwa czekali na proces trzej młodzi ludzie, oskarżeni o morderstwo
popełnione 10 maja 1931, w dniu zamieszek w Madrycie. Zostali uniewinnieni.
Po dwóch latach wygnania mógł powrócić do kraju biskup diecezji Vitoria,
Mateo Múgica (J. Arrarás, Historia de la segunda república española, T. 2,
wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970, s. 185). Dnia 19
lipca Sąd Najwyższy podjął posiedzenie w sprawie wydarzeń z dnia 10 sierpnia
1932 roku. Prokurator domagał się kary śmierci dla generała Cavalcanti i
kapitana Fernandéz Pérez oraz wysokich kar więzienia dla wielu innych
oskarżonych. Oskarżeni byli o zbrojną rebelię, o powstanie zbrojne przeciwko
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rządowi. Zapadło wiele wyroków skazujących na długi okres więzienia. Generał
Cavalcanti otrzymał tylko dziesięć lat więzienia. Dwunastu zostało
uniewinnionych. W tych samych dniach w Badajoz sąd wojenny sądził ludzi,
którzy zamordowali funkcjonariuszy Guardia Civil w Castilblanco w styczniu
1932 roku. Wydano sześć wyroków śmierci, które zostały później zamienione
na dożywotnie więzienie. Podczas procesu jeszcze czterech innych otrzymało
wyrok dożywotniego więzienia (Tamże, s. 187). Sędzia w Gijon uniewinnił
morderców dyrektora banku, który został zamordowany podczas napadu na
bank w Áviles. W mieście Tarrasa dnia 25 lipca miał miejsce proces
oskarżonych o rebelię w Llobregat 15 lutego 1932 roku. Było 42 oskarżonych.
Prokurator żądał dla 34 kary dożywotniego więzienia. Tylko 4 osoby otrzymały
wyrok 20 lat więzienia. Pozostali otrzymali niskie wyroki albo zostali
uniewinnieni (Tamże, s. 186). Sojusz republikanów z socjalistami osłabiał się
coraz bardziej. Socjaliści dążyli do przekształcenia republiki według zasad
marksizmu. Najbardziej zaangażowanym obrońcą sojuszu był Besteiro,
przewodniczący UGT. Przeciwnikiem natomiast Largo Caballero, sekretarz
generalny partii socjalistycznej, gorący zwolennik dyktatury proletariatu.
Pośrodku był Indalecio Prieto, entuzjastyczny zwolennik współpracy z
premierem, którym był Miguel Azaña. Opinie jego podzielał podsekretarz w
ministerstwie Prac publicznych, Teodoro Menéndez (Tamże, s. 189; Deklaracja
w tygodniku „La Rambla” 13 marzec 1933).
+ Lata dwa nauczał Paweł w Efezie. Działalność Pawła Apostoła w Efezie:
„Kiedy Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej
położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał ich: Czy
otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę? A oni do niego: Nawet
nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty. Jaki więc chrzest przyjęliście? –
zapytał. A oni odpowiedzieli: Chrzest Janowy. Jan udzielał chrztu
nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie,
to jest w Jezusa – powiedział Paweł. Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię
Pana Jezusa. A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na
nich. Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu
mężczyzn. Następnie wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy
miesiące rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym. Gdy jednak
niektórzy upierali się w niewierze, bluźniąc wobec ludu przeciw drodze,
odłączył się od nich i oddzielił uczniów, i rozprawiał codziennie w szkole
Tyrannosa. Trwało to dwa lata, tak że wszyscy mieszkańcy Azji, Żydzi i
Grecy, usłyszeli słowo Pańskie. Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce
Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a
choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy. Ale i niektórzy wędrowni
egzorcyści żydowscy próbowali wzywać imienia Pana Jezusa nad opętanymi
przez złego ducha. Zaklinam was przez Pana Jezusa, którego głosi Paweł –
mówili. Czyniło to siedmiu synów niejakiego Skewasa, arcykapłana
żydowskiego. Zły duch odpowiedział im: Znam Jezusa i wiem o Pawle, a wy
coście za jedni? I rzucił się na nich człowiek, w którym był zły duch, powalił
wszystkich i pobił tak, że nadzy i poranieni uciekli z owego domu.
Dowiedzieli się o tym wszyscy Żydzi i Grecy, mieszkający w Efezie, i strach
padł na wszystkich, i wysławiano imię Pana Jezusa. Przychodziło też wielu
wierzących, wyznając i ujawniając swoje uczynki. I wielu też z tych, co
uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze. Tak potężnie rosło i
umacniało się słowo Pańskie” (Dz 19, 1-20).
+ Lata dwadzieścia Arystoteles był uczniem Platona „(384-322 p.n.e.).
„Arystoteles (384-322 p.n.e.). Urodził się w Stagirze na Półwyspie Trackim.
Był synem nadwornego lekarza królów macedońskich. W wieku siedemnastu
lat przybył do Aten i został uczniem Platona, wstępując do jego Akademii.
Spędził w niej dwadzieścia lat najpierw jako uczeń, potem jako nauczyciel i
badacz. Przez trzy lata był wychowawcą Aleksandra Macedońskiego. W 355 r.
p. n. e. założył w Atenach uczelnię zwaną Liceum (od nazwy dzielnicy, w
której się znajdowała). Skupił w niej wielu pracowników, utworzył pierwszą
bibliotekę europejską, organizował życie naukowe. Szkoła ta była wzorowana
na Akademii, prześcignęła ją jednak wszechstronnością. Arystoteles
zaszczepił jej ducha empiryzmu i uczynił z niej instytut badań zarówno
przyrodniczych, jak i humanistycznych. Działalność samego Arystotelesa
obejmowała niemal wszystkie dziedziny ówczesnej wiedzy” /R. Murawski,
Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1995, s. 205.
+ Lata dwadzieścia Obowiązek płacenia okupu dla Jahwe za siebie. „Wykonaj
także ołtarz kadzielny na wonności. Masz go wykonać z drzewa akacjowego,
długi na łokieć i szeroki na łokieć. Ma więc być kwadratowy, wysoki na dwa
łokcie, z rogami stanowiącymi z nim jedną całość. Pokryj go czystym złotem,
tak jego wierzchnią płytę, jak i ściany dookoła, i rogi. Zrób też dookoła niego
złotą listwę. Poniżej listwy wykonaj dwa złote pierścienie na dwóch ścianach,
to jest po obu jego bokach. Będą to uchwyty dla drążków, aby nosić [ołtarz]
na nich. Drążki te wykonaj z drzewa akacjowego i pokryj je złotem. Potem
ustaw go przed zasłoną wiszącą przed Arką Świadectwa, a zatem [także i]
przed Płytą Przebłagania leżącą na Świadectwie, gdzie Ja dam ci się poznać.
Aaron ma na nim spalać pachnące kadzidło. Ma je spalać co rano, gdy będzie
przygotowywał lampy. Kiedy zaś Aaron nad wieczorem będzie wystawiał
lampy na górę [świecznika], ma także składać przed Jahwe nieustanną ofiarę
kadzielną w imieniu waszych pokoleń. Nie wolno wam na nim składać
obcego kadzidła, całopalenia czy innej ofiary, nie wolno również wylewać na
ten ołtarz ofiar z płynów. Raz do roku Aaron dokona oczyszczenia jego rogów;
dokona tego oczyszczenia przy pomocy krwi przebłagania, za grzech, dla
dobra waszych pokoleń. Ten [ołtarz] będzie prześwięty dla Jahwe. Jahwe tak
przemówił do Mojżesza: – Kiedy już zestawisz poczet synów Izraela,
przeliczywszy ich, wtedy każdy [mąż] będzie musiał dać okup za siebie dla
Jahwe. Przy takim przeliczaniu nie dotknie ich żadna plaga. A oto co mają
dać: każdy przeliczony da połowę sykla według świętej wagi, gdzie
dwadzieścia gera idzie na sykl. Pół sykla więc wynosi nakazana ofiara dla
Jahwe. Każdy przeliczony, począwszy od dwudziestego roku życia i powyżej,
ma złożyć tę ofiarę dla Jahwe. Bogaty nie ma dawać więcej, a ubogi mniej niż
pół sykla, aby złożyć ofiarę dla Jahwe jako okup za siebie. Gdy już weźmiesz
pieniądze wykupu od synów Izraela, przeznaczysz je na potrzeby Namiotu
Zjednoczenia. Dla synów Izraela będzie to przypomnieniem wobec Jahwe o
okupie, [jaki w ten sposób składają] za siebie” (Wj 30, 1-16).
+ Lata dwadzieścia przebywała Arka Pańska w Kiriat-Jearim. „Przybyli
mieszkańcy Kiriat-Jearim, zabrali Arkę Pańską i wprowadzili ją do domu
Abinadaba na wzgórzu, Eleazara zaś, syna jego, poświęcili, aby strzegł Arki
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Pańskiej. Od chwili przybycia arki do Kiriat-Jearim upłynął długi okres lat
dwudziestu. Cały dom Izraela zatęsknił za Panem. Wtedy Samuel tak
powiedział do całego domu Izraela: Jeśli chcecie się nawrócić do Pana z
całego serca, usuńcie spośród siebie wszystkich bogów obcych i Asztarty, a
skierujcie wasze serca ku Panu, służcie więc tylko Jemu, a wybawi was z rąk
Filistynów. Synowie Izraela usunęli Baalów i Asztarty i służyli tylko samemu
Panu. Wtedy zarządził Samuel: Zgromadźcie wszystkich Izraelitów w Mispa:
będę się modlił za wami do Pana. Zgromadzili się w Mispa i czerpali wodę,
którą rozlewali przed Panem. Pościli również w tym dniu, tam też wołali:
Zgrzeszyliśmy przeciw Panu. Samuel sprawował sądy nad Izraelitami w
Mispa. Skoro Filistyni posłyszeli, że Izraelici zebrali się w Mispa, władcy
Filistynów wyruszyli przeciw Izraelitom. Kiedy usłyszeli o tym Izraelici, zlękli
się Filistynów. Wtedy Izraelici prosili Samuela: Nie przestawaj modlić się za
nami do Pana, Boga naszego, aby nas wybawił z rąk Filistynów. Samuel
wziął jedno jagnię ssące i złożył ja na całopalenie Panu; wołał do Pana w
sprawie Izraela, a Pan go wysłuchał. W czasie gdy Samuel składał całopalną
ofiarę, Filistyni przystąpili do walki z Izraelitami. W tym dniu zagrzmiał Pan
potężnym gromem przeciw Filistynom, wywołując popłoch, tak iż ponieśli
klęskę przed Izraelitami. Mężowie izraelscy wyruszyli z Mispa i puścili się w
pogoń za Filistynami. Bili ich aż do Bet-Kar. Potem Samuel wziął jeden
kamień i ustawił między miastami Mispa a Jeszana, nazywając go
Eben-Haezer, mówiąc: Aż dotąd wspierał nas Pan. Filistyni zostali pokonani
tak, że nie wkraczali już odtąd do krainy izraelskiej. Ręka Pańska zawisła
nad Filistynami po wszystkie dni życia Samuela. Powróciły do Izraela do
miasta, które zabrali im Filistyni od Ekronu aż do Gat; Izraelici zabrali z ręki
Filistynów również te ziemie, które do nich należały. Nastał też okres pokoju
między Izraelem i Amorytami. Samuel sprawował sądy nad Izraelem przez
cały ciąg swego życia. Corocznie odbywał podróż do Betel, Gilgal i Mispa,
sprawując sądy nad Izraelem we wszystkich tych miejscowościach. Potem
wracał do Rama, tam bowiem był jego dom, tam także sądził Izraela, tam
również zbudował ołtarz Panu” (1 Sm 7, 1-17).
+ Lata jedenaście Cykl dziejów ludzkości i życia jednostki pod wpływem
Słońca. „Znany z niemieckiego rytu neoromantyczny kult Słońca w Rosji
kwitł pod różnymi postaciami. Rezurekcyjny, antropokosmiczny symbolizm
motywu Ognia i Słońca w twórczości takich antropozofów, jak Bieły czy
Maksymilian Wołoszyn, podejmowany przez antropozofów związanych z
ruchem awangardy, jak Kazimierz Malewicz czy Michaił Matiuszyn,
przeistaczał się w ich dziele w stały kubofuturytyczny wątek zwycięskiego
pojedynku ze Słońce, -kosmogoniczny topos, odkryty w 1911 roku przez
Chlebnikowa w trakcie jego rozległych lektur etnologicznych w mitologii
syberyjskiego ludu Oroczów. Wspólnym, przełomowym dziełem Malewicza
(presuprematystyczna scenografia), Matiuszyna (muzyka) i skrajnego wśród
kubofuturystów eksperymentatora, przyjaciela Chlebnikowa – Aleksieja
Kruczonych była opera Zwycięstwo nad Słońcem […] [piszący na ten temat
H. Baran] skłonny jest, naszym zdaniem niesłusznie, eksponować kontekst
erotyczny wspomnianego mitu w twórczości Chlebnikowa kosztem kontekstu
antropokosmicznego)” /J. Pomorski, Duchowy proletariusz. Przyczynek do
dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na
marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Literackie, Warszawa 1996, s. 126/. „Te same jednak naturfilozoficzne,
neoromantyczne motywy powracają w heliobiologii Aleksandra Czyżewskiego
– z którą pokrewieństwo entuzjastycznie przypisuje Chlebnikowi zasłużony
badacz jego twórczości, Wiktor Grigorjew – na polu po dziś dzień uznawanym
w Rosji za naukowe. W ramach izomorfizmu mikrokosmosu człowieka i
makrokosmosu Wszechświata wpływ Słońca decyduje o jedenastoletnich
cyklach dziejów ludzkości i życia jednostki, o pulsie ruchów społecznych i
ciałek krwi w żyłach: Antropos i tutaj jednoczy się ze Słońcem i jego
kosmosem w wielkiej syntezie natury i historii” /Tamże, s. 127.
+ Lata kilka po ufundowaniu Kolegium Santa Cruz de Tlatelolco można
zaobserwować stopniowe wycofywanie się z utopijnych projektów. „Antonio
Valeriano autorem „Nican Mopohua” / wydarzenia, które zgodnie z tradycją
określa się mianem objawień guadalupańskich, odnoszą się do czterech
spotkań Indianina Juana Diego z matką Bożą oraz do cudownego
uwiecznienia jej postaci na tilmie Indianina w obecności jego samego,
biskupa Juana de Zumárragi oraz innych osób. […] Wśród dokumentów,
które być może przerywają powszechnie akceptowane ponad stuletnie
milczenie wokół fenomenu guadalupańskiego, znajdujemy właśnie Nican
Mopohua, który pochodzi bezpośrednio z rzeczywistości zderzenia kultury
Starego i Nowego Świata, albowiem został sporządzony w języku náhuatl /J.
Achmatowicz, Nican Mopohua. Główne źródło studiów nad objawieniami
guadelupańskimi w Meksyku w 1531 roku, ATUT, Wrocław 2010, s. 141/. „w
przypadku Antonio Valeriano mamy do czynienia z postacią wyjątkowa
zarówno w sferze kultury, jak i administracji pierwszego okresu hiszpańskiej
dominacji kolonialnej w Meksyku aż do roku 1605, potwierdzonej daty jego
śmierci. Valeriano jest osobą spinająca dwa okresy tej dominacji, które
można by określić jako utopię (1524-1571) i antyutopię (1571-1605). W tym
[pierwszym można zaobserwować próbę odbudowania najistotniejszych
wartości chrześcijaństwa właśnie w Nowym Świecie, a więc tam gdzie, jak
zakładano, nieobecne były wszelkie błędy, przywary, zło i powszechne
zepsucie charakterystyczne dla Starego Świata. Był to projekt niosący wiele
treści związanych z renesansową wizją reformy chrześcijaństwa, zwartych
m.in. w dziełach Erazma z Rotterdamu i Tomasza Morusa. Częścią tego
projektu było ufundowane w 1536 r. Kolegium Santa Cruz de Tlatelco, prace
badawcze Sahagúna i Motoliníi, jak też poszukiwanie szczególnego miejsca
dla niektórych warstw społeczności tubylczej, które zintegrowane zarówno z
nową władzą cywilną, jak i duchową, tworzyłyby podstawy dla harmonijnego
tworzenia rzeczywistości prawdziwie chrześcijańskiej i humanistycznej”
/Tamże, s. 146/. „Był to okres stosunkowo krótki. Co prawda uznaliśmy rok
1571 jako w pewnym sensie symboliczny, ponieważ w listopadzie tego roku
przybywa do Meksyku Pedro Moya de Contreras, inkwizytor i prokurator
zarazem, inaugurując tym samym oficjalne działanie inkwizycji w kolonii.
Niemniej, już w kilka lat po ufundowaniu Kolegium Santa Cruz de Tlatelolco
można zaobserwować stopniowe wycofywanie się z utopijnych projektów,
spowodowane dwoma zasadniczymi przyczynami” /Tamże, s. 147/. „Z jednej
strony istniał potężny opór przeciwko tendencjom zmierzającym do
upodmiotowienia ludności tubylczej ze strony hiszpańskich właścicieli
ziemskich, którzy widzieli w tego typu tendencjach bezpośrednie zagrożenie
dla swych interesów. Istnienie tubylców sprowadzało się bowiem dla nich do
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jednego tylko aspektu: taniej, a w wielu przypadkach darmowej siły roboczej.
Z drugiej strony wizja szybkiej integracji kulturowej i duchowej Indian
ustąpiła wobec rozczarowań, na co nałożyły się konflikty między zakonami
(franciszkanie, dominikanie, augustianie), które jako pierwsze prowadziły
proces ewangelizacyjny, i następnie pomiędzy władzami Kościoła oraz owymi
zakonami, które w fazie konsolidacji administracji kościelnej niechętnie
rezygnowały ze swoich przywilejów i ugruntowanej pozycji” /Tamże, s. 148.
+ Lata kilkadziesiąt tezy Mead M. nie były przez nikogo kwestionowane.
„Przez kilkadziesiąt lat tezy Mead /Margaret Mead Coming of Age In Samoa
(Dojrzewanie na Samoa), 1928/ nie były przez nikogo kwestionowane. Aż
wreszcie w 1983 roku naukowiec z uniwersytetu w Canberze, Derek
Freeman, opublikował książkę pt. Margaret Mead and Samoa: The ma king
and Unmaking of an Anthropological Myth (Margaret Mead a Samoa:
stworzenie i obalenie antropologicznego mitu). Była ona wynikiem
wieloletnich badań australijskiego antropologa, który nie tylko nauczył się
języka samoańskiego […], lecz również został jednym z samoańskich wodzów.
Poza tym – w odróżnieniu od Mead, która operowała raczej ogólnikami –
Freeman zebrał pokaźny zbiór dokumentacji, zarówno ze swoich badań
terenowych, jak też ze sprawozdań podróżników i misjonarzy. Z badań tych
wyłania się zupełnie inny obraz Samoa niż z książki Mead. […] W swym
studium
Freeman
rozprawił
się
ze
wszystkimi
tezami
Mead,
przedstawiającymi Samoa jako „raj wolnej miłości”. Okazuje się, że na
wyspach nie tylko panują surowe tabu seksualne, lecz również wielkim
szacunkiem w społeczeństwie cieszy się dziewictwo. Było ono niezwykle
cenione
zarówno
w
przedchrześcijańskiej
kulturze
pogańskiej
Samoańczyków, jak również po częściowej chrystianizacji archipelagu przez
protestantów. […] Bogato udokumentowana książka Freemana – zwłaszcza
gdy zestawić ją z ubóstwem źródeł Mead, która opierał się głównie na swoich
obserwacjach i intuicjach – nie pozostawia wątpliwości, czyj obraz Samoa
jest prawdziwy. Już 31 stycznia 1983 roku „The New York Times” na
pierwszej stronie streścił wynik badań australijskiego profesora, pisząc, że
„Margaret Mead dopuściła się poważnych przekłamań co do życia i
charakteru Samoańczyków”. Komentując Dojrzewanie na Samoa, Freeman
powiedział: „Cały akademicki establishment i wszystkie encyklopedie oraz
podręczniki akceptowały konkluzje zawarte w tej książce, a te konkluzje są
fundamentalnie błędne. Nie ma drugiego takiego przypadku samo oszukania
się w całej historii nauk behawioralnych”. Wyniki badań Freemana z
największym oporem spotkały się w kręgu antropologów” /E. Lobkowicz,
Obalenie dogmatu o nieomylności Margaret Mead, „Fronda” 36 (2005) 6-14, s.
10.
+ Lata kilkanaście spowodowały zmianę znaczenia haseł pisarzy
antychrześcijańscy, takich jak: wydziedziczenie, relatywizm i ironia. „Nowi
wierni nowych Kościołów – czciciele banków i hipermarketów. Młodzi
antyklerykałowie, homoseksualiści na love parades w Berlinie. Biedni,
bezwolni, prawie martwi. Rozszarpywani przez nicość. Wszelkie te zjawiska
należą do bezpośrednich manifestacji metafizycznego zła. Ich konsekwencją
jest rozpad więzi między ludźmi. Rak atakuje najpierw rozwinięte przez
człowieka formy miłości: zaraz potem uderza w integralność osoby i rozkłada
ją. Ale obok tych najbardziej zewnętrznych, osadzonych w kulturze masowej
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
działań szatana, wciąż następują pozornie mniej groźne procesy rozkładowe
na wyższym poziomie. Choć intelektualiści zostali w ostatnich latach
wyraźnie zdominowani przez medialne autorytety. Nadal starają się
weryfikować i prowokować zmiany w kulturze. A ponieważ boją się swych
wyluzowanych konkurentów, z podwójną energią pragną udowodnić, że
również oni potrafią żyć i tworzyć na luzie. Dlatego w całości adaptują
rockowo-aktorskie wzorce, próbując podać je w nieco bardziej wyrafinowanej
formie. Wpływ takich postaw na kulturę jest bardzo dotkliwy” /W. Wencel,
Banaliści w świątyni, „Fronda” 13/14 (1998) 355-364, s. 358/. „Trzy
najbardziej charakterystyczne idee, jakimi żywią się w XX w.
antychrześcijańscy pisarze, to przypuszczalnie wydziedziczenie, relatywizm i
ironia. Otóż nie ulega wątpliwości, że w ciągu kilkunastu lat znaczenie
każdego z tych haseł wyraźnie się zmieniło. Idea wydziedziczenia nie oznacza
już wygnania z domu, ale przywołuje radość z życia „bez uwiązania”; w
programach telewizyjnych dzieci chwałą się, że odchodzą z domu, by
mieszkać same, bo chcą czuć się swobodnie (o małżeństwie nie mówi się tu w
ogóle). Z kolei relatywizm nie wiąże się już z wahaniem i z postępowaniem w
zgodzie z jakimś źle pojętym, ale jednak „dobrem”; dziś wynika z niego
podniesionym do rangi nowego dogmatu obowiązek dostosowania każdej
sytuacji do własnej wygody. W telewizyjnej audycji Decyzja należy do ciebie
prowadzący pyta uczestników wprost: „Co powinno się zrobić, żeby żyć
lepiej…to znaczy mieć więcej pieniędzy?” Wreszcie nie ma już mowy o dawnej
„postawie ironicznej”, która miała przede wszystkim oczyszczać, ucząc
pokory i dystansu do samego siebie. Zastępująca ją cięta ironia odnosi się
wyłącznie do prawdy, religii i poważnego tonu; przykłady są wszędzie. W ten
sposób owe trzy hasła, które jeszcze niedawno brzmiały dość poczciwie,
nabrały w swych dalszych rozwinięciach złowieszczego znaczenia” /Tamże, s.
359.
+ Lata liczone według ery Chrystusowej, po raz pierwszy Beda Czcigodny.
„Beda Czcigodny Pisma historyczne – Beda Czcigodny jest uważany za ojca
historiografii angielskiej; napisana w języku łacińskim około roku 731 w 5
księgach Historia ecclesiastica gentis Anglorum (PL 95, 21-290) jest pierwszą
i najobszerniejszą pracą historyczną, mającą duże znaczenie dla badań
wczesnych dziejów Anglii; została przetłumaczona na język angielski przez
króla Alfreda Wielkiego; zawiera pełny obraz dziejów Brytanii od podbojów
Cezara (I w. prz. Chr.) do 731; Beda Czcigodny zastosował w niej liczenie lat
według ery Chrystusowej; wiadomości dotyczące najstarszych dziejów
Kościoła w Anglii zaczerpnął od Orozjusza, Prospera z Akwitanii i Gildasa
Mądrego (któremu zawdzięczał dane z historii Brytów), a także od opata
Albina z Canterbury; własne dociekania Bedy Czcigodnego dotyczą w
szczególności historii Anglii od przybycia św. Augustyna (596) do 731; dzieło
odznacza się bezpośredniością relacji i jest jedną ze znacznych autobiografii
duchowych. Monograficzną rozprawą historyczną napisaną w oparciu o
własne przeżycia jest Historia abbatum (PL 94, 713-730); przedstawia w niej
Beda Czcigodny życie pierwszych 5 opatów klasztoru Wearmouth i Jarrow;
dzieło zawiera nadto wiele materiału do historii kultury opisywanych czasów
i stanowi pierwszą angielską historię klasztorów. Postać św. Kutberta sławił
Beda Czcigodny w 2 żywotach: prozą (PL 94, 733-790) i wierszem (PL 94,
575-596). Duże znaczenie dla wprowadzenia kalendarza rzymskiego w
12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kościele angielskim miało Martyrologium Bedy Czcigodnego (PL 94, 7991148), rodzaj pierwszej encyklopedii hagiograficznej; Martyrologium stało się
wzorem dla Florusa z Lyonu, Adona i Usuarda z Saint-Germain” /M.
Starowieyski, Beda Czcigodny, w: Encyklopedia katolicka, T. II, red. F.
Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, 169-172, k. 170.
+ Lata międzywojenne Teoria poznania określana jako „noetyka” (gr. nous =
umysł), wskazującej, iż w tej nauce chodzi o poznanie umysłowointelektualne. „Teoria poznania to filozoficzna eksplikacja ludzkiego
poznania. W XIX wieku używano nazwy „epistemologia” (gr. episteme =
wiedza, poznanie pewne), co oznaczało dyscyplinę o poznaniu naukowym.
Nazwy tej używano w kręgach uniwersytetu lowańskiego (L. Noël, F. van
Steenberghen). Dawniej była również w użyciu nazwa „gnoseologia” (gr.
gnosis = poznanie), oznaczająca naukę o poznaniu ludzkim. W okresie
międzywojennym używano nazwy „noetyka” (gr. nous = umysł), wskazującej,
iż w tej nauce chodzi o poznanie umysłowo-intelektualne (F. Gabryl,
Noetyka, Lublin 1930)” /S. Kowalczyk, Teoria poznania, Sandomierz 1997, s.
7/. „Niejednokrotnie używa się również nazwy „krytyka poznania”. Nazwa ta
posiada wydźwięk pejoratywny, suponuje bowiem dominujący rys krytyki (gr.
krinein = rozróżniać, badać). […] W Niemczech czasem używano nazwy
„krytyka” […], jest ona skrótowa i nic nie mówiąca. Pokrewny wydźwięk ma
inna nazwa – „kryteriologia”, to jest nauka o kryteriach poznania. Nazwę tę
wprowadził kardynał D. Mercier, który używał również terminu „nauka o
pewności”. Franciszek Kwiatkowski, w filozofii wieczystej, używa nazwy
„filozofia prawdy”. […] Kazimierz Ajdukiewicz teorię poznania określa jako
naukę o poznaniu, tj. zarówno o ludzkich aktach poznawczych jak i ich
rezultatach (K. Ajdukiewicz, Zagadnienia i kierunki filozofii, Warszawa 1949,
s. 15-16). Franciszek Gabryl daje następujący opis: „noetyka jest krytyką
samego rozumu, uczy, kiedy, za pomocą jakich źródeł i w jakich granicach
poznanie nasze może być pewno prawdziwe” (F. Gabryl, dz. cyt., s. 4)”
/Tamże, s. 8/. „jest to taka nauka filozoficzna, która omawia wartość
ludzkiego poznania, tj. jego prawdziwość i pewność” /Tamże, s. 9.
+ Lata milion temu, pojawił się język wysoko zorganizowany, w końcu ok. 10
tysięcy lat temu pisany. Osoba wyrażana w znakach. „Znaki mowy żywej.
Znakiem bardziej rozwiniętym komunikacyjnie była – i jest – mowa żywa,
pozostająca zresztą bezpośrednią funkcją ciała. Na początku były to
najprostsze środki komunikacji międzyludzkiej, adresowane do osoby, o
charakterze nieartykułowanym: obraz ciała, ruchy, gesty, miny, zachowania,
reakcje fizjologiczne, dźwięki, ryty. Środki te wyodrębniały: rodziców,
dalszych przodków, przełożonych, mocarzy, autorytety, kapłanów, wojów,
aktorów, mędrców, proroków, twórców kultury, herosów, niezwykłych
odkrywców i wynalazców (np. pisma). Ci wszyscy najlepiej oznaczali „osoby”.
Wszelkie widzialne odnoszenie się do nich stanowiło cały przedjęzykowy
zespół o „osobie”. Potem, ok. pół miliona, a może miliona lat temu, pojawił
się język wysoko zorganizowany, w końcu ok. 10 tysięcy lat temu pisany.
Proste znaki adresowane zostały zastąpione nazwami-imionami (onoma, nomen, imię). Nazwy-imiona wyodrębniały osoby od rzeczy i jedną osobę od
drugiej. Szkoda, że nie znamy owych naprawdę pierwszych imion. Trzeba
pamiętać, że „Adam” i „Ewa” nie były na początku imionami, tylko nazwami
rodzajowymi. „Osobę” oznaczały również zaimki osobowe: ja, ty, on, ona, my,
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wy, oni, one; także wskazujące: ten, ta; pytajne: kto, który, która; nieokreślone: ktoś, jakiś, pewien, a nade wszystko zwrotne: się, siebie. Zaimki zwłaszcza przy braku nazw – są odnajdywane we wszystkich odkrytych
językach, choć „ja” – „my” wydaje się uprzedzać zaimkowo-nazwowe, a
pozostałe są raczej późniejsze od nazw. „Osobę” wyrażało też na swój sposób
„słowo” w ścisłym znaczeniu. Jak nazwa oznacza rzecz, substancję, cechę,
coś statycznego, tak słowo (hrema, logos, verbum) oznacza ruch, zmianę,
dynamikę w czasie (stąd pol. „czasownik”). W rezultacie powstaje niezwykła
korelacja językowa o rzeczy i jej stronie dynamicznej. Najlepiej widać to w
połączeniu nazwy i słowa: „bocian leci”, „topola szumi”, „człowiek zmarł”.
Głębiej oddaje to połączenie zaimka osobowego z czasownikiem: „ja jestem”,
„ja istnieję”, „ja mówię”. Najbardziej prozopoiczny charakter zdaje się mieć
związanie z czasownikiem zaimka zwrotnego: „ja staję się”, „ja poznaję się”,
„ja mylę się”. Tutaj „ja”, „ktoś” jest początkiem istnienia i działania, a także
centrum oraz kresem (celem). W rezultacie „ja” jest podmiotem, medium oraz
przedmiotem. Oznacza to, że dla człowieka rzeczywistość zaczyna się wraz z
osobą, przebiega przez sam środek osoby i spoczywa, osiągając swój cel, w
osobie. Wyjściowe mówienie o „osobie” ma charakter „koła refleksyjnego”
(circulus reflexivus) od „ja” ku światu i z powrotem do „ja”, już trochę innego”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
Lublin 2000, s. 399/.
+ Lata młodości czasem pamiętania o Stwórcy. „Pomnij jednak na Stwórcę
swego w dniach swej młodości, zanim jeszcze nadejdą dni niedoli i przyjdą
lata, o których powiesz: Nie mam w nich upodobania; zanim zaćmi się słońce
i światło, i księżyc, i gwiazdy, i chmury powrócą po deszczu; w czasie, gdy
trząść się będą stróże domu, i uginać się będą silni mężowie, i będą ustawały
kobiety mielące, bo ich ubędzie, i zaćmią się patrzące w oknach; i zamkną się
drzwi na ulicę, podczas gdy łoskot młyna przycichnie i podniesie się do głosu
ptaka, i wszystkie śpiewy przymilkną; odczuwać się nawet będzie lęk przed
wyżyną i strach na drodze; i drzewo migdałowe zakwitnie, i ociężałą stanie
się szarańcza, i pękać będą kapary; bo zdążać będzie człowiek do swego
wiecznego domu i kręcić się już będą po ulicy płaczki; zanim się przerwie
srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w
studnię kołowrót złamany wpadnie; i wróci się proch do ziemi, tak jak nią
był, a duch powróci do Boga, który go dał. Marność nad marnościami –
powiada Kohelet – wszystko marność. A ponadto, że Kohelet był mędrcem,
wpajał także wiedzę ludowi. I słuchał, badał i ułożył wiele przysłów. Starał
się Kohelet znaleźć słowa piękne i rzetelnie napisać słowa prawdy. Słowa
mędrców są jak ościenie, a zdania zbiorów przysłów – jak mocno wbite
gwoździe. Dane tu są przez pasterza jednego. Ponadto, mój synu, przyjmij
przestrogę: Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, a wiele nauki utrudza ciało.
Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój i przykazań Jego
przestrzegaj, bo cały w tym człowiek! Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na
sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe” (Koh 12, 1-14).
+ Lata następujące po Soborze Watykańskim II cechuje odejście od ścisłego
eurocentryzmu w patrzeniu na Kościół i jego problemy na rzecz o wiele
szerszej perspektywy, w której dochodzą do głosu inne wielkie kultury
świata. „Adhortacja apostolska papieża Pawła VI Evangelii nuntiandi, 8
grudnia 1975 r. / Lata następujące bezpośrednio po Soborze Watykańskim II
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
cechuje odejście od ścisłego eurocentryzmu w patrzeniu na Kościół i jego
problemy na rzecz o wiele szerszej perspektywy, w której dochodzą do głosu
inne wielkie kultury świata. Wiara nie może się obejść bez kultury, zaś
Ewangelia powinna być przepowiadana w sposób zrozumiały dla
współczesnego człowieka. 10 lat po Soborze podjęto próbę nowego
zdefiniowania ewangelizacji” /Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych
wypowiedzi Kościoła, red. I. Bokwa, Opracowali I. Bokwa, T. Gacia, S.
Laskowski, H. Wojtowicz, Wydawnictwo Księgarnia świętego Wojciecha, wyd.
3, Poznań 2007, s. 593/. „W 1974 r. obradował w Rzymie Synod Biskupów
na temat Ewangelizacja w świecie współczesnym. Owocem obrad jest
niniejsza adhortacja apostolska, nawiązująca w swojej treści do Dekretu o
misjach Ad gentes, promującego znaczenie Kościołów lokalnych w dziele
przepowiadania Ewangelii i mówiąca o potrzebie ewangelizacji kultur i
solidaryzująca się z południowoamerykańską „opcją na rzecz ubogich”. /
Przesłanie Jezusa / 1439 / 6. Świadectwo, które Chrystus dał o sobie, a Św.
Łukasz przytacza w swej Ewangelii – „Muszę głosić Słowo Boże” – ma wielkie
zaiste znaczenie, gdyż jednym słowem określa całe posłannictwo Jezusa:
„Ponieważ na to zostałem posłany”. Te słowa nabierają swego pełnego
znaczenia, gdy porówna się je z wcześniejszymi tekstami ewangelicznymi, w
których Chrystus stosuje do siebie zapowiedź Izajasza proroka: „Duch
Pański nade mną; dlatego mnie namaścił, abym głosił Ewangelię ubogim”.
Jezus wyznaje, że właściwym zadaniem, dla którego wypełnienia został
posłany przez Ojca, jest nieść radosną nowinę od miasta do miasta, w
pierwszym rzędzie ubogim, którzy często są chętniejsi do jej przyjęcia: iż
mianowicie wypełniły się obietnice Przymierza, danego przez Boga. Wszystkie
też elementy Chrystusowej tajemnicy – Wcielenie, cuda, nauka, powołanie
uczniów, posłanie dwunastu Apostołów, krzyż i Zmartwychwstanie,
nieustanna obecność Jego wśród swoich – należały do czynności
ewangelizacyjnej [... ]” /Tamże, s. 594.
+ Lata owocne Jana od Krzyża, 1578-1588. „Czując się ogromnie
wycieńczony i nie widząc żadnych przesłanek, które zapowiadałby możliwość
rychłego zwolnienia, podjął desperacką próbę ucieczki. Po niemal cudownym
wydostaniu się z więzienia skierował swe kroki wprost do toledańskiego
klasztoru Karmelitanek Bosych. To właśnie one są pierwszymi odbiorcami
jego liryk, które – już umyty i najedzony – deklamuje im jeszcze tego samego
wieczoru w kościele. Ponieważ klasztor nie był dla Jana najbezpieczniejszym
miejscem, siostry znalazły mu bezpieczne schronienie w szpitalu Świętego
Krzyża, gdzie administratorem był zaprzyjaźniony z nimi Pedro González de
Mendoza. Tam Jan przebywał, dochodząc do zdrowia ponad miesiąc, po
czym nie mogąc już znieść bezczynności, udał się na zgromadzenie kapitulne
karmelitów bosych w Almodóvar del Campo (Ciudad Real). Współbracia,
którzy nie mieli dotąd żadnych informacji o jego losie, przyjęli go z otwartymi
rękami. Po zakończeniu zjazdu wyruszył do Andaluzji, gdzie walka między
zakonnymi stronnictwami była mniej zażarta i gdzie mógł żyć spokojnie z
dala od swych prześladowców. Na południu spędził kolejnych – bardzo
aktywnych i obfitujących w liczne podróże – dziesięć lat swojego życia (15781588). Najpierw był przełożonym klasztoru w El Calvario (1578-1579), potem
założycielem nowego kolegium karmelitańskiego w Baeza (1579-1582),
trzykrotnie wybranym na przeora Granady (1582-1585 i 1587-1588) oraz na
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wikariusza prowincjonalnego Andaluzji (1585-1587)” /M. Krupa, Duch i
litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach
polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 61.
+ Lata pierwsze dwa rewolucji francuskiej opisuje Rabaut J. P. w swej pracy
Précis de l’histoire de la Révolution, wydanej w roku 1791. „Po książce
Burke’a przychodzi seria studiów napisanych przez protagonistów i
świadków tych wydarzeń, a są nimi przede wszystkim Rabaut i Barnave, a
później: Józef de Maistre, Louis Gabriel Ambroise de Bonald i Augustyn
Barruel. Jean-Paul Rabaut Saint-Etienne (1743-1793, ścięty gilotyną),
pastor protestancki (podobnie jak jego o rok młodszy brat, Jacques Antioine,
także skazany na ścięcie gilotyną), już wcześniej, gdyż w roku 1791, opisuje
pierwsze dwa lata rewolucji francuskiej w swej pracy Précis de l’histoire de la
Révolution, wydanej w tymże roku. Jest to punkt widzenia głównego
protagonisty rewolucji francuskiej, tym ważniejszy że Rabaut usiłował jej
nadać, zaraz na samym początku, charakter radykalnie komunistyczny, sam
będąc prekursorem tak dziś modnego, zwłaszcza we Włoszech, Antionio
Gramsciego (1891-1937). Antoine Pierre Joseph Marie Barnave (1961-1793,
ścięty gilotyną), także jak Rabout protestant i także główny protagonista
rewolucji francuskiej i jej inicjator w Grenoble, jeszcze przed rokiem 1789
pisze swe studium o rewolucji francuskiej znane jako Introduction à la
Révolution française, wydane drukiem dopiero w roku 1843. Nie jest to ani
„historia”, ani „kronika” przebiegu rewolucji, lecz głęboka analiza samego jej
procesu w świetle materializmu historycznego, który, najprawdopodobniej,
stał się natchnieniem dla późniejszej teorii Karola Marksa. Joseph de Maistre
(1753-1821), wybitny filozof i znakomity pisarz sabaudzki oraz dyplomata, w
swych Considérations sur la France, wydanych w roku 1796, a więc w
książce pisanej jeszcze w czasie trwania rewolucji, tłumaczy jej
antychrześcijańską postawę i okrutny terror tym, co nazywa „teofobią”, a
więc przemilczaniem faktu istnienia Boga” /M. Poradowski, Dziedzictwo
rewolucji francuskiej, Warszawa 1992, s. 9/. „To świadome zapominanie o
Bogu, a nawet wprost szatańska walka przeciwko Bogu i jego przykazaniom,
jest, zdaniem Jospha de Maistre’a, główną przyczyną wszelkich bolączek
owych czasów. Jego poglądy można uważać za rodzaj „teologii historii”, gdyż
na nieszczęścia patrzy jako na karę Bożą za grzechy i niedowiarstwo, a
przede wszystkim za niespełnienie przez narody ról i powołań przewidzianych
dla nich przez Opatrzność” /Tamże, s. 10.
+ Lata pokoju w Hiszpanii minęły wraz z nastaniem Republiki hiszpańskiej II
Dziennik hiszpański „El Debate” 15 kwietnia 1931 r. żegnał króla, nazywając
go wielkim patriotą, który dał krajowi dwadzieścia siedem lat pokoju. Był
„roztropnym i wiernym wykonawcą woli ludu”. „Musiał wyjechać gdyż rząd nie
potrafił go obronić”. Wyjechał bez podpisania jakiegokolwiek dokumentu o
abdykacji lub zrzeczeniu się tronu. „Alfons XIII nadal jest królem Hiszpani.
Ponieważ pokój jego ludu tego wymaga, pozostawia tron i czyni krok w
kierunku republiki. Jeśli ta będzie się konsolidowała w środowisku pokoju i
sprawiedliwości, te prawa króla, obecnie w zawieszeniu, w końcu będą mogły
zniknąć. Lecz jeśli poczynania publiczne nie będą szły drogą pokoju i
pomyślności, jesteśmy pierwsi w domaganiu się […] godnej i spokojnej
działalności króla”. Wśród informacji z Rzymu, „El Debate” zapewniał, że
Watykan patrzy na sytuację w Hiszpanii bez niepokoju, gdyż formy rządu nie
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
są dla Stolicy Apostolskiej istotne i jest ona gotowa do pertraktowania z
wszystkimi legalnie utworzonymi i praworządnie działającymi władzami, które
reprezentują prawdziwą większość i odpowiadają kryteriom równości i
sprawiedliwości. Artykuł utworzył granice pomiędzy katolikami gotowymi do
uznania legalności i zobowiązującymi się do szacunku wobec nowego rządu a
tymi, którzy deklarują się jako nieprzejednani wrogowie Republiki.
+ Lata porewolucyjne kilka wystarczyło do wypracowana techniki
manipulowania przeszłością i kontroli nad historią, jakiej ludzkość dotąd nie
znała. „George Orwell […] kto kontroluje przeszłość, kontroluje też
przyszłość. […] jeszcze przed nim pierwszy rosyjski historyk-marksista
Michał Pokrowski twierdził: historia jest polityką, zastosowaną do
przeszłości. […] Pamięć czyni z człowieka człowieka. Pozbawiony pamięci,
przekształca się w amorficzną masę, z której nadzorcy przeszłości mogą
formować, co im się żywnie podoba. […] Na przestrzeni kilku
porewolucyjnych lat wypracowana została technika manipulowania
przeszłością i kontroli nad historią, jakiej ludzkość dotąd nie znała.
Manipuluje się i kontroluje zarówno rosyjską przeszłość – historię Rosji i
wchodzących w skład imperium narodów, jak też przeszłość sowiecką –
historię ZSRR. Zresztą historia ZSRR, związku państwowego powstałego w
1922 roku, zaczyna się w sowieckich podręcznikach od historii państwa
Urartu. W świetle tych podręczników tryumfalny pochód ku jaśniejącym
szczytom dojrzałego socjalizmu rozpoczął się u stóp jeziora Wan w IX wieku
przed naszą erą. Liczni historycy zachodni, w słowach negujący oficjalny
punkt widzenia sowieckiej historiografii, w rzeczywistości go akceptują” /M.
Heller i A. Niekricz, Utopia u władzy. Historia Związku Sowieckiego, T. 1,
tłum. A. Mietkowski, Polonia, Londyn (?) 1985, s. 5/ „Źródeł 1917 roku
doszukuje się w niesnaskach książąt kijowskich w tatarskim jarzmie, w
okrucieństwie Iwana IV i bezwzględności Piotra I, w podeptanych przez
carycę Annę Iwanowną w 1730 roku „kondycjach”, ograniczających władzę
monarchiczną, albo w podpisanych przez Piotra III w 1761 roku manifestu o
przywilejach bojarskich. Skok w daleką przeszłość pozwala historykom
sowieckim dowodzić, że marzenia o socjalizmie snuli jeszcze smerdowie
Jurija Dołgorukiego, a moskiewski kniaź Iwan Kalita kładł podwaliny pod
przyszły rozkwit stolicy pierwszego na świecie państwa zwycięstwa
socjalizmu. […] dowodzić, że Rosja – od czasów scytyjskich –
niepowstrzymanie zmierzała ku Rewolucji Październikowej i władzy
sowieckiej, ponieważ taki właśnie jest narodowy charakter rosyjskiego ludu.
Nigdzie indziej – zdaniem tych uczonych – coś podobnego nie byłoby możliwe.
[…] Przejście od popaździernikowej Rosji do ZSRR było, jak wyraził się A.
Sołżenicyn, „nie kontynuacją, lecz śmiertelnym przetrąceniem kręgosłupa,
które omal nie skończyło się całkiem zgubą narodu”. [od roku 1917] zaczęła
się historia homo sovieticus” /Tamże, s. 6.
+ Lata późniejsze udzielania sakramentu Bierzmowania; niestosowność
związana z odwróceniem kolejności sakramentów inicjacji; udzielany być
powinien przed sakramentem Eucharystii. „Z punktu widzenia prawa
kościelnego rozwiązanie jest proste, albowiem kan. 97, 2 przyjmuje za wiek
dojścia do używania rozumu siódmy rok życia. Ogólnie natomiast wskazanie
na lata późniejsze zawiera w sobie pewną niestosowność związaną z
odwróceniem kolejności sakramentów inicjacji: przykładowo w Francji po
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dekrecie Quam singulari papieża Piusa X, wprowadzającym wczesną
komunię św. dzieciom (poczynając od siódmego roku życia), przyjęła się
praktyka podwójnej pierwszej komunii: prywatnej i uroczystej, do których
dołączono nie tak dawno „wyznanie wiary”, przesuwając bierzmowanie na
coraz to dalsze lata” /J.-R. Armogathe, O bierzmowaniu, w: Duch Odnowiciel,
Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 432-438, s. 434/.
„Tradycyjny porządek (podtrzymywany także w zachęcie towarzyszącej
obrzędowi chrztu małych dzieci) jest, teologicznie rzecz biorąc, jedynie
słuszny: Eucharystia bowiem „dopełnia wtajemniczenie chrześcijańskie”, jak
stwierdza nowy Katechizm (nr 1322). Niewłaściwe jest przeto wieńczenie
inicjacji sakramentem bierzmowania” /Tamże, s. 435/. „Argumenty
wysuwane za odsunięciem bierzmowania aż do wieku dojrzewania są raczej
natury psychologicznej, a nie doktrynalnej” /Tamże, s. 436/. „Większość
ochrzczonych we Francji nie przyjęła sakramentu bierzmowania, chociaż […]
spotyka się niejednokrotnie u ludzi głód sakramentalny obok świadomie
wybieranego „Postu” lub „pustkowia sakramentalnego”. Bierzmowanie, […]
bywa wciąż traktowane jak sakrament fakultatywny, rodzaj bojowego
zaangażowania, zarezerwowanego tylko dla elity, […] przeznaczonego
wyłącznie dla tych, którzy chcą uczynić jakiś krok dalej w swej wędrówce
duchowej” /Tamże, s. 437/. „Jubileuszowy rok Ducha Świętego mógłby się
stać szczęśliwą okazją do przypomnienia sobie na nowo rangi tego
sakramentu oraz naglącym wezwaniem do zrewidowania tego „duchowego
jansenizmu”, jaki się zagnieździł tak nieszczęśliwie w wielu krajach świata”
Tamże, s. 438.
+ Lata prowokowania Boga przez Izraela na pustyni przezwyciężone przez
Jezusa po czterdziestu dniach postu. „Ewangelie mówią o okresie samotności
Jezusa na pustyni zaraz po przyjęciu przez Niego chrztu od Jana: „Duch
wyprowadził” Go na pustynię. Jezus pozostaje tam przez czterdzieści dni,
poszcząc; żyje wśród dzikich zwierząt, a aniołowie Mu usługują. Na końcu
tego czasu trzykrotnie kusi Go Szatan, usiłując wystawić na próbę Jego
synowską postawę wobec Boga. Jezus odpiera te ataki, które jakby
streszczają w sobie pokusy Adama w raju i Izraela na pustyni, a diabeł
oddala się od Niego „do czasu” (Łk 4, 13).” (KKK 538). „Ewangeliści wskazują
na zbawcze znaczenie tego tajemniczego wydarzenia. Jezus jest nowym
Adamem, który pozostaje wierny tam, gdzie pierwszy Adam uległ pokusie.
Jezus doskonale wypełnia powołanie Izraela, w przeciwieństwie do tych,
którzy prowokowali niegdyś Boga przez czterdzieści lat na pustyni. Chrystus
objawia się jako Sługa Boży całkowicie posłuszny woli Bożej. W tym Jezus
jest zwycięzcą diabła; związał mocarza, aby odebrać mu jego zdobycz.
Zwycięstwo Jezusa nad kusicielem na pustyni uprzedza zwycięstwo męki, w
której Jezus okazał najwyższe posłuszeństwo swojej synowskiej miłości do
Ojca.” (KKK 539).
+ Lata przeżyte na ziemi nie liczą się ilością, ale jakością. „O, śmierci, jakże
przykra jest pamięć o tobie dla człowieka żyjącego spokojnie wśród swoich
bogactw; dla męża, który jest beztroski i ma we wszystkim powodzenie i
który może jeszcze smakować przyjemności. O, śmierci, dobry jest twój
wyrok dla człowieka biednego i pozbawionego siły, dla starca zgrzybiałego,
nękanego troskami o wszystko, zbuntowanego, i tego, co stracił cierpliwość.
Nie bój się wyroku śmierci, pamiętaj o tych, co przed tobą byli i będą po
18
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tobie. Taki jest wyrok wydany przez Pana na wszelkie ciało: i po co odrzucać
to, co się podoba Najwyższemu? Dziesięć, sto czy tysiąc lat żyć będziesz, w
Szeolu nie czyni się wyrzutów z powodu długości życia. Potomstwo
grzeszników jest potomstwem obmierzłym, i to, co żyje razem w domach
bezbożników. Dziedzictwo dzieci grzeszników pójdzie na zatracenie, a hańba
stale idzie razem z ich nasieniem. Dzieci czynić będą zarzuty bezbożnemu
ojcu, że przez niego są w pogardzie. Biada wam, ludzie bezbożni, że
porzuciliście prawo Boga Najwyższego. Jeżeli zostaliście zrodzeni,
narodziliście się na przekleństwo, a jeżeli pomrzecie, przekleństwo jako swój
dział weźmiecie. Jak wszystko, co jest z ziemi, powróci do ziemi, tak bezbożni
z przekleństwa – do zguby. Żałoba u ludzi dotyczy ich zwłok, imię zaś
grzeszników, jako niedobre, będzie wymazane. Zatroszcz się o imię, albowiem
ono ci zostanie, gdyż więcej znaczy niż tysiąc wielkich skarbów złota.
Dostatnie życie jest liczbą dni ograniczone, a dobre imię trwa na wieki.
Dzieci, zachowujcie w pokoju moją naukę! Mądrość zakryta i skarb
niewidzialny – jakiż pożytek z obojga? Lepszy jest człowiek ukrywający swoją
głupotę, niż człowiek ukrywający swą mądrość. Dlatego wstydźcie się tego, co
powiem, bo nie jest dobrze każdy wstyd zachowywać i nie wszystko przez
wszystkich będzie wiernie ocenione. Wstydźcie się przed ojcem i matką –
nierządu, przed księciem i władcą – kłamstwa, przed sędzią i urzędnikiem –
przestępstwa, przed zgromadzeniem i ludem – bezprawia, przed towarzyszem
i przyjacielem – nieprawości, przed miejscem, gdzie mieszkasz – kradzieży;
zapomnienia prawdy Boga i Przymierza – opierania się łokciem na chlebie,
obelżywego postępowania, gdy coś bierzesz czy dajesz, milczenia przed tymi,
którzy cię pozdrawiają, patrzenia na nierządnicę, odwracania oblicza od
krewnego, zabrania dziedzictwa i podarunku i przyglądania się kobiecie
zamężnej, poufałości z jego służącą – i nie zbliżaj się do jej łoża! słów
obelżywych na przyjaciela, – a gdy coś dasz, nie czyń wyrzutów! powtarzania
mowy usłyszanej i wyjawiania tajemnic: a będziesz prawdziwie wstydliwy i
znajdziesz łaskę u wszystkich ludzi” (Syr 41, 1-27).
+ Lata rządów lewicy republikańskiej dwa pozostawiły po sobie wiele nie
rozwiązanych spraw. Republika hiszpańska II roku 1933. Włączenie
katolików w struktury republiki. Powołując się na nauczanie Stolicy
Apostolskiej, katolicy hiszpańscy otwierali się na współpracę w budowaniu
republiki. Zwycięstwo prawicy w wyborach było jednocześnie masowym
poparciem dla zasad republikańskich. W obronie tych zasad trzeba było im
później walczyć przeciwko międzynarodówce komunistycznej. Nie wszyscy
posiadali takie samo zdanie w sprawie współpracy w tworzeniu republiki
wrogiej religii chrześcijańskiej, z laicką konstytucją nastawioną na
przymusową ateizację. Dziennik ABC 19 grudnia 1933 pytał, co czynić w
zaistniałej sytuacji. Z jednej strony partia radykalna „pod wpływem
masonerii”. Z drugiej strony socjaliści „o wiele bardziej ekstremistyczni niż do
tej pory”. Trudno dać w tej sytuacji konkretną receptę. Dwa lata rządów
lewicy republikańskiej pozostawiły po sobie wiele nie rozwiązanych spraw.
Nie zdołano nawet osądzić uczestników wystąpień zbrojnych z pierwszych
miesięcy republiki a nawet niektórych afer gospodarczych jeszcze z czasów
monarchii. Kryzys rządowy. Dnia 1 marca 1934 roku szef partii radykalnej
Lerroux uznał niemożność dalszego kontynuowania pracy dotychczasowego
rządu. Prezydent Zamora zwołał na naradę następujących polityków: Alba,
19
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Besteiro, Azaña, Martinez Barrio, Negrin (z mniejszości socjalistycznej),
Maura, Barcia, Cambó, Melquiades Alvarez, Gil Robles i Horn (J. Arrarás,
Historia de la segunda república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964),
Editora Nacional, Madrid 1970, s. 287). Nowy rząd został przedstawiony w
sejmie 6 marca. Leeroux został przez socjalistów ogłoszony jako faszysta.
Socjaliści ogłaszają otwarcie epokę rewolucyjną. Republika parlamentarna
ich nie interesowała. „Niech umiera!” powtarzano w czasopiśmie „El
Socialista”. Zwolennicy współpracy, zwani reformistami, z Besteiro na czele,
znaleźli się osamotnieni wobec masy zwolenników przemocy, którym
przewodniczył Largo Caballero. W swoich przemówieniach, pełnych gniewu, z
lekceważeniem traktował władze państwowe. Trifón Gómez, sekretarz
Narodowego Syndykatu Kolei, sekcji UGT, 9 stycznia1934 wypowiedział się
za linią umiarkowaną: „Ten Syndykat będzie prowadzi pracę rewolucyjną bez
uczestniczenia w określonych formach rewolucyjnych...”. Większość partii
socjalistycznej przygotowywała zbrojne powstanie (Tamże, s. 295).
+ Lata siedemdziesiąte wieku XX charakteryzowały się przyspieszeniem
procesu sekularyzacji i teologicznej refleksji nad nią. Teologowie podkreślają
wtedy pozytywne znaczenie środowiska dla zakonnej wspólnoty, podkreślając
przy tym wyraźnie autonomię rzeczywistości ziemskich (Chenu, Rahner,
Schillebeeckx, Marle, Alvarez, Bolado). Inni podkreślają konieczność
zachowania tożsamości życia zakonnego (Regamey, Galot, Aubry). Zwracają oni
uwagę na to, że życie zakonne jest radykalizacją konsekracji chrzestnej. Jest to
swoista inkarnacja łaski chrzestnej w naśladowaniu Chrystusa (Tillard,
Lozano). Wyróżnia się też nurt refleksji nad radami Ewangelicznymi jako
wartościami obowiązującymi wszystkich, według sposobu życia różnych
powołań (Matura, Schillebeeckx, Wulf) Ż2 50.
+ Lata sześć obsiewania ziemi swojej dla zbierania jej plonów. „Nie obnoś
dalej zmyślonej pogłoski. Nie łącz się z przeniewiercą, stając się fałszywym
świadkiem. Nie idź za większością ku złemu, a w sporze [sądowym] nie
odpowiadaj, ulegając zdaniu większości, aby naginać [prawo]. Nie wolno ci
też okazywać względów ubogiemu w jego procesie. Gdy napotkasz wołu
swego wroga albo jego zabłąkanego osła, masz go zaraz odprowadzić do
niego. Jeśli zobaczysz, że osioł tego, co cię nienawidzi, upadł pod swym
brzemieniem, nie waż się ominąć go, ale […] Nie umniejszaj prawa biedaka w
jego procesie. Masz się trzymać z dala od spraw przewrotnych. Nie wydawaj
wyroku śmierci na niewinnego i sprawiedliwego, Ja bowiem nie uznam
przeniewiercy za sprawiedliwego. Nie wolno ci przyjmować podarków, bo
podarek zaślepia tych, co widzą rzeczy jasno, i wypacza słowa
sprawiedliwych. Nie wolno ci uciskać obcego [człowieka]. Wy przecież wiecie,
jak się czuje obcy, gdyż sami byliście obcymi w ziemi egipskiej. Przez sześć
lat będziesz obsiewał swoją ziemię i zbierał jej plon. W siódmym [roku]
jednak masz ją zostawić ugorem i zbiorów z niej zaniechać, by się [z niej]
pożywili ubodzy twego ludu; a resztę niech zjedzą dzikie zwierzęta. Tak
uczynisz [także] ze swoim sadem i oliwkami. Przez sześć dni będziesz
wykonywał twoje prace, a w siódmym dniu odpoczniesz, aby odpoczął i twój
wół i osioł; aby odetchnął zarówno syn twojej niewolnicy, jak i obcy
[pracownik]. Macie zachowywać to wszystko, co wam przykazałem. Nie wolno
wam też wzywać imienia obcych bogów; niech ono nawet nie będzie słyszane
z waszych ust. Trzy razy do roku masz obchodzić święto na moją cześć.
20
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Będziesz więc zachowywał Święto Przaśników. Przez siedem dni będziesz się
posilał przaśnymi chlebami, jak ci to nakazałem, w wyznaczonym okresie
miesiąca Abib; w tym [miesiącu] bowiem wyszedłeś z Egiptu. Ale nie wolno
pokazywać się przed moim obliczem z pustymi rękoma. A potem Święto
Żniw, pierwocin twojej pracy; tego, co wysiałeś na polu. Na koniec Święto
Zbiorów u schyłku roku, kiedy zbierzesz z pola plony swej pracy. Trzy razy w
roku wszyscy twoi mężczyźni mają się stawić przed obliczem Pana, Jahwe.
Nie wolno ci ofiarowywać krwi [z] mojej ofiary krwawej razem z [chlebem]
kwaszonym, a tłuszcz [z] mojego święta nie może pozostawać przez noc do
rana. Masz przynieść do domu Jahwe, twego Boga, najlepsze pierwociny z
twojej roli. Nie wolno ci gotować koźlęcia w mleku jego matki” (Wj 23, 1-19).
+ Lata świetlne odległościami niewyobrażalnymi. „Przestrzeń biochemiczna
jest wyobrażeniowa, ponieważ nie możemy jej objąć bezpośrednią obserwacją
za pomocą zmysłów. Nasze poznanie ukształtowało się w naszym naturalnym
środowisku, mezokosmosie, i jego obiekty z ich wymiarami są dla nas skalą
odniesienia. Jeżeli techniki badawcze pozwalają nam badać i opisywać
obiekty o wiele mniejsze niż to, co postrzegamy w otoczeniu, to świadomość
odnotowuje cechę – obiekt badany jest sferą o średnicy rzędu mikrometra –
po czym wyobraźnia ukazuje nam odpowiednik wiśni albo piłeczki
pingpongowej, z przylepioną gdzieś etykietką informującą: rzeczywista
średnica 1 μm. Dalsza analiza odbywa się już dwutorowo, z przewagą
wyobraźni nad odnotowaniem rzeczywistych wartości cechujących obiekt.
Wyobrażenia w skali naszego codziennego doświadczenia i naszego otoczenia
są naturalne, ale mogą też być mylące, ponieważ obiekty mikrokosmosu nie
są analogiczne do obiektów mezokosmosu i obraz wyobrażeniowy może nas
wprowadzać w błąd. W jeszcze większym stopniu sytuacja taka dotyczy,
prowadzonych przez fizyków i astronomów, badań makrokosmosu: umysł nie
potrafi ogarnąć obiektów o rozmiarach gwiazd-gigantów ani odległości
mierzonych w latach świetlnych i „podkłada” pod nie w wyobraźni cechy
wyprowadzane z naszego mezokosmicznego doświadczenia” G. Nowak,
Przestrzeń biochemiczna, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk,
G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1998, 129-134, s. 130.
+ Lata świetlne ogarniane przez pomiar zjawiska kwantowego trwającego tak
długo. „Proces „uczestnictwa obserwatora” wiąże się z własnościami
komplementarnymi w teorii kwantowej. Są to takie pary własności
fizycznych, które zachowują się w szczególny sposób. Jeżeli w eksperymencie
obserwuje się jedną z nich, to druga się nie ujawnia, np. pomiar pędu i
położenia cząsteczki. Nie można tych dwóch pomiarów dokonywać
jednocześnie. Co więcej, Wheeler J. A. uważa, że te własności stają się
określone dopiero w chwili pomiaru. Wynika z tego, że obserwator przez
odpowiednie doświadczenie sam decyduje, która własność ma się ujawnić, a
która nie. Staje się w pewnym sensie partycypatorem w zjawisku kwantowym
jedynie przez sam moment jego detekcji. Takie elementarne zjawisko może
rozciągać się w przestrzeni i w czasie bardzo długo. Wheeler rozpatruje takie
skrajne przypadki, kiedy rozciąga się ono na miliardy lat świetlnych.
Wówczas sam moment pomiaru według Wheelera wpływa na charakter
całego zjawiska i sięga czasowo wstecz aż do jego początku. Uważa, że
zachodzi tu silna inwersja czasowa w porządku przyczynowości.
21
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Paradoksalność tej sytuacji tłumaczy tym, że tak naprawdę nie ma żadnego
zjawiska przed jego rejestracją, w jakimś nieodwracalnym akcie
wzmocnienia, niezależnie od tego, co by to miało być. Dopóki cząstka
kwantowa jest gdzieś na drodze do detekcji, nie istnieje żadne zjawisko
według Wheelera. Akt pomiarowy współuczestniczy w samym procesie, który
jest obserwowany. Proces ten według Wheelera jest w pewnym sensie
nieuchwytny. Jak dotąd, nie udało się odnaleźć miejsca podziału między
obserwowanym makroobiektem a aparaturą pomiarową, którą traktuje się
jako obiekt mający własności klasyczne. Każda próba uchwycenia skoku
kwantowego, aby przeniknąć je wewnątrz, skazana jest na niepowodzenie.
Każda próba interwencji w jakimś punkcie wzdłuż drogi, jaka przechodzi
badana cząstka, przez wprowadzenie tam jakiegokolwiek urządzenia
pomiarowego, prowadzi do zajścia innego jakościowo zjawiska. Jako przykład
Wheeler omawia eksperyment „z opóźnionym wyborem”, który sam
zaprojektował, a który w latach dziewięćdziesiątych został pomyślnie
zrealizowany przez Carol Halley (P. C. W. Davies, J. R. Brown, Duch w
atomie, Wydawnictwo CiS, Warszawa 1996, s. 21)” /R. Więckowski,
Kwantowa natura wszechświata w koncepcji Wheelera, „Advances in clinical
and experimental medicine” 2001, Vol. 10, Nr 2, Suppl.1, Nauka I Religia,
47-51, s. 48.
+ Lata tłuste poprzedzające lata chude. „Wtedy faraon zaczął opowiadać
Józefowi: – Oto w moim śnie stanąłem nad brzegiem Nilu. Wtem z Nilu
wyszło siedem krów okazałej tuszy i pięknej budowy i zaczęło się paść w
trawie. Nagle siedem innych krów wyszło za tamtymi, słabych,
wynędzniałych i wychudłych. W całej ziemi egipskiej nie widziałem tak
brzydkich [stworzeń]! Te chude i brzydkie krowy pożarły siedem tamtych
pierwszych, tłustych. A gdy się już znalazły we wnętrzu ich, nie można było
poznać, że się tam znalazły, bowiem ich wygląd pozostał równie nędzny, jak
przedtem. Wówczas się zbudziłem. A potem zobaczyłem jeszcze we śnie
siedem kłosów wyrosłych z jednej łodygi, pełnych i dorodnych. Raptem po
nich wzeszło siedem kłosów suchych, pustych, przepalonych wiatrem
wschodnim. Te puste kłosy pochłonęły siedem tamtych kłosów dorodnych.
Opowiedziałem [sny] wróżbiarzom, lecz nie było nikogo, kto by mi [je]
wyłożył. Wtedy Józef oznajmił faraonowi: — Sen faraona jest [tylko] jeden.
Bóg wyjawił faraonowi, co uczyni. Siedem dorodnych krów to siedem lat,
siedem zaś kłosów dorodnych to [także] siedem lat. Jest to zatem jeden i ten
sam sen Natomiast siedem krów słabych i nędznych, które wyszły po
tamtych, to [również] siedem łat, a i siedem kłosów słabych, przepalonych
wschodnim wiatrem, oznacza, że przyjdzie siedem lat głodu. Oto co
powiedziałem faraonowi: Bóg ukazał faraonowi, co uczyni. Oto nadchodzi
siedem lat wielkiej obfitości w całej ziemi egipskiej. Po nich będzie siedem lat
głodu. Wówczas w niepamięć pójdzie cała owa obfitość w ziemi egipskiej, a
ziemię tę wyniszczy głód. I obfitości nie zazna już nikt w tej ziemi wobec
głodu, który potem nadejdzie; a będzie bardzo wielki. To zaś, iż sen ten
dwukrotnie powtórzył się faraonowi, znaczy, że Bóg rzecz zamyślił i pospiesza
z jej wykonaniem. Teraz więc faraon powinien wybrać męża roztropnego i
mądrego i pod jego zarząd oddać ziemię egipską. Niech faraon ponadto
wyznaczy nadzorców nad tą ziemią i [gromadzi] piątą część [zbiorów] z ziemi
egipskiej przez siedem lat obfitości! Oni niechaj zbierają wszelką żywność w
22
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tych dobrych latach, jakie nadejdą. Niech też gromadzą zboże do dyspozycji
faraona – żywność dla miasta – i pilnie strzegą! A tak żywność ta będzie
stanowić dla kraju zapasy na siedem lat głodu, które nastaną w ziemi
egipskiej, ażeby kraj nie wyludnił się z powodu głodu” (Rdz 41, 16-36).
+ Lata tysiąc oddziela upadek cesarstwa zachodniego od jego okresu
schyłkowego, czyli od początku wielkich odkryć geograficznych.
„Społeczeństwo średniowiecza było ujęte w system hierarchii; jej szczeble
oddzielała przepaść głęboka, chociaż nie tak nieprzekraczalna, jak się
niekiedy przypuszcza. Średniowieczna władza stapiała się z własnością i
posługiwała się brutalną przemocą chętniej niż finezyjną techniką rządzenia.
Sztuka polityki w wiekach średnich długo wywalała się spod wpływu
wyobrażeń magicznych i religijnych, szukając drogi do realizmu i laicyzmu w
ocenach instytucji i zdarzeń. Te twierdzenia powtarzane były często i w
zasadzie wypadnie je przyjąć. Jeśli jednak zbyt lapidarne formuły wypełnić
żywą substancją społecznej, politycznej i ideologicznej historii – okaże się, że
wieki zwane średnimi (od końca V do schyłku XV w.) trudno zmieścić w
nazbyt już sztywnych ramach szerokich uogólnień. Pierwszy okres
średniowiecza, to jest czasy po upadku zachodniego cesarstwa, dziesięć
stuleci oddziela od jego okresu schyłkowego, czyli od początku wielkich
odkryć geograficznych.
W sferze społecznej między zmierzchem pracy
niewolnej a początkiem pierwotnej akumulacji rozpiętość jest równie
ogromna, jak w sferze ideologii między świętym Augustynem a Mikołajem
Machiavellim” /J. Baszkiewicz, Myśl polityczna wieków średnich,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1998, s. 9/. „Dziesięć wieków nazywanych
średnimi wypełniają niezmiernie różnorodne wątki ideowe, występujące na
tle splątanych konfliktów klas, narodowości, kultur, tradycji. Mieszają się tu
wpływy kultury antyku, germańskiego i słowiańskiego poganizmu, islamu,
oddziaływania orientalne, tradycje chrześcijańskie. A każdy z tych
składników jest głęboko niejednorodny. We wczesnym chrześcijaństwie
stapiały się wielowarstwowe wpływy judaizmu, stare prądy hellenistyczne i
nowsze oddziaływania rzymskie, infiltracje orientalne itd. W ideowych
polemikach średniowiecza odnajdziemy zarówno inspiracje Starego
Testamentu, jak hellenistycznego Pawła z Tarsu i perskiego manicheizmu.
Obraz wszechogarniającej i ujednolicającej roli chrześcijaństwa w kulturze
duchowej średniowiecza trzeba uznać doprawdy za nazbyt stereotypowy. Tym
bardziej, jeśli zważyć, że piśmienna spuścizna średniowiecza jest jedynie
zewnętrzną warstwą, pod którą kryją się warstwy głębsze: masowe
wyobrażenia, opinie wielkich grup społecznych, ich wierzenia religijne i
przesądy, tradycje i zwyczaje. Także na kulturę polityczną wieków średnich
nie składają się tylko świadectwa piśmienne” /Tamże, s. 10.
+ Lata tysiące falowania poglądów, przychodziły i odchodziły jak fale,
odbijając się od dwóch krańcowych stanowisk. „Czas / Nic by się nie
wydarzyło, gdyby wszystko na Ziemi było racjonalne (Fiodor Dostojewski) /
Natura czasu jest jednym z tych kłopotliwych problemów, nad którymi fizycy
debatowali wprawdzie przez stulecia, lecz osiągnęli przygnębiająco skromny
postęp w ich rozwikłaniu. Nowe teorie naukowe, czy to będzie teoria
względności, czy teoria kwantów, zwykle wskazują na jakąś nową właściwość
czasu. Raczej jednak ujawniają jakiś kolejny zagadkowy aspekt czasu,
dodają coś nowego do tego, co o nim wiedzą, niż dają nowy punkt widzenia,
23
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
który zastąpiłby wszystko, co było dotąd. Nasza dyskusja zasad organizujących daje naturalną sposobność do rzucenia światła na jakieś
napięcie, które było obecne w podejściu myślicieli do natury czasu. Przez
tysiące lat poglądy przychodziły i odchodziły jak fale, odbijając się od dwóch
krańcowych stanowisk. Badania układów złożonych i zorganizowanych mogą
jednak świadczyć o powracającej fali, kierującej się w stronę brzegu, który
był w niełasce przez większą część dwudziestego wieku” /J. D. Barrow,
Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of
Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University Press, New
York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków
1995, s. 196/. „Od czasów pierwszych greckich myślicieli wśród badaczy,
którzy byli skłonni uznać rolę czasu w procesach przyrodniczych za istotną
cechę realności świata, zaznaczał się pewien podział. Myśliciele tacy jak
Arystoteles czy Heraklit kładli nacisk na obserwowany „świat tego, co się
zdarza”, który miał być prawdziwą rzeczywistością, ku której powinny się
kierować wszelkie próby wyjaśniania i badania. W przeciwieństwie do takiego
pragmatycznego podejścia nieprzerwanie istniała również inna tradycja,
która zaczęła się od Parmenidesa, aby następnie przybrać już dojrzałą postać
w eleganckim ujęciu przedstawionym przez Platona. Próbowała ona
wyeliminować czas z naszego obrazu rzeczywistości. Czas należy ukryć albo
zredukować do czegoś innego. Platon uzyskał taką eliminację czasu,
przypisując podstawowe znaczenie pozaświatowym formom, mającym dawać
doskonałe wzorce, z których wywodziły się, aczkolwiek w niedoskonały
sposób, wszystkie obserwowane zjawiska. Te wieczne formy były
pozaczasowymi niezmiennikami, a wobec ich prawdziwej rzeczywistości
rzeczy obserwowane były jedynie niedoskonałymi cieniami. Widzimy tu jak
bardzo rola czasu zostaje umniejszona. Najbardziej podstawowe rzeczy nie
zmieniały się w czasie. Tylko ich niedoskonałe kopie przejawiały zmienność.
Dlatego łatwo było pominąć czas, uznając, że nie należy do prawdziwej istoty
rzeczy. Widzimy, jak uprzedzenie to objawia się w matematyce i nauce
starożytnych Greków. W naukach tych zajmowano się tym, co dziś
nazwalibyśmy statyką: doskonałymi kołami, niezmiennymi harmoniami,
sensem czystych liczb. W platońskim idealizmie tkwi naturalna tendencja,
aby podstawowym realnościom przypisać jakąś formę niezmienności”
/Tamże, s. 197.
+ Lata urodzajów dobrych (na przykład 1909/1910), rosyjski eksport
pszenicy stanowił 40% eksportu światowego. „Rewolucja Październikowa jest
dziecięciem pierwszej wojny światowej. […] w okresie 1908-1912 w
porównaniu z poprzednim pięcioleciem wydobycie węgla wzrosło o 79,3%,
produkcji surówki – o 24,8%, żelaza i wyrobów żelaznych – o 45,9%. Przyrost
produkcji w przemyśle ciężkim wyniósł w ciągu trzynastu lat (1900-1913) –
uwzględniają wzrost cen – 74,1%. […] Osiągnięcia przemysłu rosyjskiego
prowadziły do istotnego zmniejszania się zależności od zagranicznego
kapitału. […] Angielski historyk Norman Stone odnotowuje ich spadek z 50%
w 1804-1905 r. do 12,5% w przededniu wojny światowej. […] Edmund Théry
[…] Francuski ekonomista komentuje […] „Ten wzrost produkcji rolnej…nie
tylko umożliwia zaspokojenie nowych potrzeb ludności, której liczba wrasta
co roku o 2,7% i która odżywia się lepiej niż dotychczas, ale też pozwala
znacznie zwiększyć eksport…”. W latach dobrych urodzajów (na przykład
24
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
1909/1910) rosyjski eksport pszenicy stanowił 40% eksportu światowego; w
latach złych urodzajów (na przykład 1908 i 1912) procent ten spadał do
11,5. Ludność rosyjskiego imperium, stanowiąca w 1900 roku 135. 600
tysięcy mieszkańców, liczyła w 1912 roku – 171. 100 tysięcy. Opierając się
na tym wzroście E. Théry przypuścił, że w 1948 roku ludność Rosji osiągnie
343.900 tysięcy mieszkańców” /M. Heller i A. Niekricz, Utopia u władzy.
Historia Związku Sowieckiego, T. 1, tłum. A. Mietkowski, Polonia, Londyn (?)
1985, s. 7/. „Burzliwemu rozwojowi ekonomicznemu kraju towarzyszyły
zasadnicze przemiany społeczne. Ludność miast przez ostatnie półwiecze
istnienia imperium wzrosła z 7 do 20 milionów. Rozsypywał się hierarchiczna
struktura państwa. […] Znaczne sukcesy osiągnęła oświata powszechna. W
1908 roku przyjęto ustawę o obowiązkowym nauczaniu podstawowym.
Rewolucja przerwała jej realizację. (Zwróćmy uwagę, że władza sowiecka
zaczęła wprowadzać ja w życie dopiero w roku 1930). […] Pierwsza dekada
XX stulecia to okres wspaniałego rozkwitu rosyjskiej kultury, jej srebrny
wiek. W 1906 roku przewodniczący Rady Ministrów P. Stołypin wprowadza
ustawę, dającą każdemu chłopu (głowie każdej rodziny chłopskiej) prawo do
przejęcia na własność przypadającej mu działki ziemi gminnej. Znaczenie tej
reformy krótko i jasno określił Trocki: gdyby została przeprowadzona do
końca, „rosyjski proletariat nie mógłby dojść do władzy w 1917 roku”. W
krótkim czasie między rewolucją 1905 i początkiem wojny światowej Rosja
przeżywa polityczną ewolucję, jakiej dotąd w swej historii nie zaznała”
/Tamże, 8.
+ Lata urodzaju posłużyły Józefowi egipskiemu dla gromadzenia żywności na
siedem lat nieurodzaju. „Józef zaś liczył lat trzydzieści, kiedy stanął przed
faraonem, królem Egiptu. Potem odszedł Józef od faraona i przemierzał całą
ziemię egipską. A ziemia ta w siedmiu latach urodzaju rodziła niezwykle.
Gromadził więc przez siedem lat całą żywność, jaka była w ziemi egipskiej.
[Tę] żywność składał po miastach, mianowicie żywność z pola otaczającego
dane miasto składał właśnie w nim. I tak nagromadził Józef zboża jak piasku
morskiego, mnóstwo takie, że aż przestano mierzyć, bo było go bez liku.
Zanim nadszedł czas głodu, urodzili się Józefowi dwaj synowie; urodziła mu
ich Asnat, córka Poti-Fery, kapłana z On. Pierworodnemu dał Józef imię
Manasse, gdyż [mówił]: „Bóg dał mi zapomnieć o całej mojej udręce i o
[utracie] ojczystego domu”. Drugiemu dał imię Efraim, gdyż [mówił]: „Bóg
uczynił mnie płodnym w kraju mojego nieszczęścia”. Siedem lat obfitości,
jaka panowała w Egipcie, dobiegło jednak końca. Rozpoczęło się, jak
zapowiedział Józef, siedem lat głodu. Nastał głód we wszystkich krajach, lecz
w całej ziemi egipskiej była żywność. Kiedy jednak i cały Egipt zaczął
odczuwać głód, lud wołał do faraona o żywność. A faraon odpowiedział
wszystkim Egipcjanom: – Idźcie do Józefa i róbcie, jak wam każe! Ten głód
objął cały kraj. Józef przeto otworzył wszystkie spichlerze ze zbożem, które w
nich było, i sprzedawał Egipcjanom. A głód w Egipcie wzmagał się. Wszystkie
kraje podążały do Egiptu, by od Józefa kupić zboże, gdyż głód srożył się na
całym świeci” (Rdz 41, 46-57).
+ Lata wojenne Pokolenie dorastające w latach I wojny światowej, którego
dobitnym przedstawicielem był T. S Eliot, odnalazło poetycki język dla
wyrażania doświadczenia nicości. Jałowa ziemia Eliota było dziełem, w
którym przejawiał się kryzys istniejący w otaczającym go świecie.
25
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Różnorodność używanej przez Eliota symboliki pozwalała szukać istotnego
sensu przeżywanego doświadczenia. Wychowany w tradycji chrześcijańskiej
w specyficznej formie unitarianizmu, Eliot zaczął szukać wyjścia ze swojego
kryzysu w religiach Wschodu. Końcowa część Jałowej ziemi stanowi wpływ
Upaniszad B2 18.
+ Lata życia człowieka pierwsze czasem rodzenia się w nim „głębinowych,
‘pierworodnych’ i archetypicznych obrazów Boga. Bóg jest jeden.
Jednobóstwo (monoteizm) i wielobóstwo (politeizm) to dwa sprzeczne języki o
Bogu. Cz. S. Bartnik podkreśla, że monoteizm to kategoria teologiczna a
politeizm to kategoria antyteologiczna. Jednobóstwo oznacza pełną bytowość,
nieskończoną doskonałość, absolutną realność, całkowitą inność (w
stosunku do bytu stworzonego) i nieograniczoną samoistność (subsistentia,
aseitas). Człowiek natomiast nie jest ścisłą samoistnością ani czymś
izolowanym od innych, lecz posiada w sobie strukturę odniesienia (relatio,
pros ti) /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 17/.
Relacyjność człowieka, podobnie jak relacyjność wszystkich bytów
przygodnych ma charakter partykularny i totalny. Relacyjność partykularna
dotyczy innych zjawisk, zdarzeń, rzeczy, a relacyjność uniwersalna dotyczy
Fundamentu, Istoty, Prazasady. „Rzeczywistość, zarówno w swych
fragmentach, jak i w swej całości jest w swej głębi „dążeniem”, wychyla się
poza siebie, ciąży istotnie ku innym i odnosi się do Czegoś, co wszystko w
sobie rekapituluje (Relationans)”. Dlatego „rzeczywistość, zarówno w swych
fragmentach, a przede wszystkim w swych większych całościach, ma
charakter znaków (semeion, signum) i oznaczania (semiasia, signifigatio) w
odniesieniu do Czegoś najwyższego”. Mitologie opisują rodzenie się Bóstwa.
Cz. S. Bartnik zauważa, że Bóstwo „rodzi się” (theogonia) w świecie osoby,
która uświadamia sobie problem Istoty Najwyższej i wtedy rozpoczyna się w
niej proces religijny o charakterze prozopoicznym (osobowym). Już w
pierwszych latach życia człowieka rodzą się w nim „głębinowe, ‘pierworodne’ i
archetypiczne obrazy Boga, wspomagane obrazami obojga rodziców i ich –
oraz wychowawców – przekazami”. Dziecko od 4. do 6. roku życia zaczyna
odczuwać, że oprócz jego rodziców istnieje Ktoś całkowicie inny /Tamże, s.
18.
+ Lata życia doczesnego wobec wieczności tak jak kropli wody wobec oceanu
albo ziarnko piasku wobec pustyni. „Ten, co żyje wiecznie, stworzył wszystko
bez wyjątku, Sam tylko Pan uznany będzie za sprawiedliwego i prócz Niego
nie ma innego. Dłonią swej ręki rządzi On światem i wszystko słucha Jego
woli, bo On sam przez swą potęgę jest królem wszystkich rzeczy, oddzielając
w nich rzeczy święte od nieświętych. Nikt nie potrafi opisać Jego czynów, a
któż będzie mógł zbadać Jego wspaniałe dzieła? Któż zdoła zmierzyć potęgę
Jego wielkości i któż potrafi dokładnie opowiedzieć dzieła Jego miłosierdzia?
Nie ma tu nic do zmniejszenia ani do dodania, ani nie można zbadać
cudownych dzieł Pańskich. Kiedy człowiek myśli, że skończył, to nawet nie
rozpoczął, a kiedy się zatrzyma, nie wie, co robić dalej. Kimże jest człowiek i
jakież jest jego znaczenie? Cóż jest jego dobrem i cóż złem jego? Liczba dni
człowieka - jeśli wiek jego jest długi - dosięga stu lat. Jak kropla wody
zaczerpnięta z morza lub ziarnko piasku, tak jest tych trochę lat wobec dnia
wieczności. Dlatego Pan cierpliwy jest dla ludzi i wylał na nich swoje
miłosierdzie. Zobaczył On i wie, że koniec ich godny litości i dlatego
26
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pomnożył swoje przebaczenie. Miłosierdzie człowieka – nad jego bliźnim, a
miłosierdzie Pana – nad całą ludzkością: On karci, wychowuje, poucza i
zawraca jak pasterz swoją trzodę. Lituje się nad tymi, którzy przyjmują Jego
pouczenie i którzy się spieszą do Jego przykazań” (Syr 18, 1-14).
27