Tygodnik Przegląd - Święty Spokój
Transkrypt
Tygodnik Przegląd - Święty Spokój
Element obsługiwany przez wtyczkę Element obsługiwany Element obsługiwany Element obsługiwany Święty spokój Element obsługiwany Obrazek Polscy politycy zasadę rozdziału Kościoła od państwa traktują jeszcze mniej powaŜnie niŜ katolicy swoją religię Leszek Jażdżewski Zapisana w konstytucji świeckość państwa w Polsce nie jest w pełni respektowana. Bezpośrednią przyczyną jest Element obsługiwany konformizm polityków, którzy nie chcą zraŜać do siebie wpływowej hierarchii, a takŜe dobrze zorganizowanej i aktywnej w Ŝyciu politycznym grupy wyborców, dla której kwestie religijne mają znaczenie pierwszorzędne. Jednak zza politycznego konformizmu wyłania się problem znacznie powaŜniejszy. Powiedzieć, Ŝe demokracja nie ma problemu z religią – to skłamać albo lekcewaŜyć jedną lub drugą. Nakazy religijne mają jedną wspólną cechę – z nielicznymi wyjątkami (takimi jak bezpośrednie zagroŜenie Ŝycia) są nienegocjowalne. Ich pochodzenie nie jest bowiem ludzkie, ale nadnaturalne – boskie. Natomiast naczelną zasadą demokracji jest kompromis zastępujący przemoc, która nieuchronnie musi pojawić się w Element obsługiwany przypadku jego braku. Jednak jak na kompromis moŜe iść ktoś, dla kogo będzie oznaczał on wieczne potępienie? Jak moŜe przedkładać nad wolę Boga jakiekolwiek ziemskie prawa tu, w świecie doczesnym, który przecieŜ jest tylko krótkim przystankiem na jego drodze do prawdziwego śycia? Dla osoby religijnej byłby to grzech, moŜe nawet śmiertelny (np. w takiej kwestii jak zgoda na aborcję). Pochwała religijnego indyferentyzmu Jak więc moŜliwe stało się pogodzenie religii z demokracją, zwłaszcza w krajach takich jak Polska – gdzie ta pierwsza wciąŜ odgrywa niebagatelną rolę? Odpowiedź jest prosta – w krajach demokratycznych religia nie jest traktowana juŜ w pełni powaŜnie i konsekwentnie przez (większość) jej wyznawców. Od Ŝarliwości religijnej pierwszych chrześcijan, którzy woleli zginąć na rzymskiej arenie rozszarpani przez lwy, niŜ uŜytkownik: hasło: » Element obsługiwany Element obsługiwany Element obsługiwany Element obsługiwany wyrzec się wiary w Christosa, dzielą nas lata świetlne. I bardzo dobrze. Gdyby ludzie wciąŜ traktowali nakazy wiary jako absolutne – Ŝycie tu, na ziemi (które w opinii wielu jest jedynym, jakie nam się trafiło, i lepszego mieć nie będziemy), byłoby nieustanną wyniszczającą walką między wyznawcami róŜnych religii, a takŜe między nimi wszystkimi a ateistami. Zawierano by zapewne taktyczne sojusze (choćby tak egzotyczne jak katolickiej Francji z pogańską, pardon, muzułmańską Turcją w wojnie trzydziestoletniej), ale trwały Pax Dei byłby niemoŜliwością – chyba Ŝe jedna grupa wycięłaby Element obsługiwany skutecznie i ostatecznie pozostałe. Dlatego kaŜdy przytomny człowiek musi cieszyć się z faktu, Ŝe dziś Ŝyjemy w społeczeństwie stosunkowo zsekularyzowanym (biorąc pod uwagę całość dziejów ludzkości), a spory – mimo ich wciąŜ wysokiej temperatury – generalnie rozwiązywane są jednak na drodze pokojowej, na sali parlamentu. W demokracji liberalnej wola większości wyraŜana w demokratycznych wyborach ograniczona jest przez prawa mniejszości. Ich wyrazem są reguły państwa prawa i konstytucja. Kiedy podobne zabezpieczenia nie istnieją i the winner takes it all – zwycięzca bierze wszystko, a opinia oraz podstawowe interesy mniejszości nie są brane pod uwagę, nie ma ona Ŝadnego interesu w legitymizacji niesprawiedliwego systemu. W takiej sytuacji mamy do czynienia z wojną domową – czy to „gorącą” jak w wielu krajach Afryki bądź do niedawna na Bałkanach, czy to „zamroŜoną”, której elementy moŜna było zauwaŜyć choćby w naszym kraju za rządów PiS. Dyktatura większości W Polsce ludzie przyznający się do rzymskiego katolicyzmu zdecydowanie dominują. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2007 r. do Kościoła katolickiego w Polsce naleŜy 33,9 mln osób (liczba ochrzczonych). Nawet po odjęciu tych, którzy śluby kościelne oraz chrzest swoich dzieci odbębnili tylko dla świętego spokoju, wciąŜ pozostaje bezwzględna większość, która swoim przekonaniom religijnym ma przecieŜ pełne prawo dać wyraz takŜe przy urnie wyborczej. I z jakiej racji miałaby się powstrzymywać przed przegłosowaniem choćby zakazu przeprowadzania rozwodów czy zakazu uprawiania sodomii (czyli „praktyk homoseksualnych”), skoro uwaŜa takie zasady za moralne i potrzebne dla zbawienia duszy swojej i innych bliźnich? MoŜliwości są dwie. Albo uznamy, Ŝe katolickiej większości faktycznie przysługuje takie prawo i nie korzysta z niego tylko dlatego, Ŝe akurat jest niezwykle tolerancyjna (w tradycyjnym polskim duchu), ale jeśli zechce, to zmieni zdanie i wtedy ateiści i inni poganie nie mają co liczyć na taryfę ulgową. Albo uznamy, Ŝe z fundamentalnej zasady, na której opiera się współczesna demokracja, wynika, Ŝe Ŝadna, choćby 99-procentowa większość nie moŜe swoich zasad religijnych narzucać mniejszości, w imię ideału – poszanowania praw jednostki oraz realizmu – pokoju społecznego. O ile powaŜnie traktujemy liberalną demokrację, to zdecydowanie musimy opowiedzieć się za tym drugim rozwiązaniem. Nasuwa się pytanie, co w takim razie z widocznym gołym okiem uprzywilejowaniem katolicyzmu w Polsce – lekcjami religii w szkołach, Element obsługiwany Element obsługiwany krzyŜami na ścianach publicznych instytucji, mszami świętymi przy okazji świąt państwowych z udziałem najwyŜszych urzędników Rzeczypospolitej, prawodawstwem inspirowanym nauką Kościoła etc.? „Lajtowa” świeckość państwa W Polsce zasadę rozdziału Kościoła od państwa klasa polityczna traktuje jeszcze mniej powaŜnie niŜ polscy katolicy swoją religię. Tak jak obywatele dla „świętego spokoju” chrzczą dzieci, tak politycy dla „świętego spokoju” wolą konsekwentnie nie egzekwować zasady rozdziału Kościoła od państwa. Dla dominującej w Polsce prawicy jest to nawet rozwiązanie dość wygodne. Skoro jakoś dotychczas uniknęliśmy po ‘89 r. wojny domowej, moŜe wypracowane „lajtowe” podejście do świeckości państwa nie jest gorsze od opisanego powyŜej religijnego indyferentyzmu? Co komu przeszkadzają krzyŜe czy religia w szkole? OtóŜ nawet jeśli nie przeszkadzają, to powinny zacząć przeszkadzać. Świeckość państwa albo obowiązuje, albo nie. Jeśli nie, to nic poza polityczną wolą nie dzieli nas od zakazu rozwodów czy zakazu sprzedaŜy prezerwatyw (niezgodnych z nauką Kościoła). Czy ludzie, dla których te zakazy i nakazy byłyby głęboką i niczym nieuzasadnioną ingerencją w ich wolność, uznaliby je? Co by się stało z polską demokracją? Nie jest to scenariusz zupełnie księŜycowy. Otarliśmy się o taką moŜliwość narzucenia jako prawa fundamentalistycznych poglądów juŜ nie większości, ale sprawnej politycznej mniejszości podczas ostatniej burzliwej debaty aborcyjnej, zakończonej wyjściem z PiS grupy Marka Jurka. Wyobraźmy sobie, Ŝe taka grupa zgodnie ze swoimi przekonaniami kształtuje polskie prawo. W obecnie przyjętej w praktyce (niezgodnie z konstytucją) doktrynie przymykania oczu i „lajtowego” stosunku do zasady świeckiego państwa, takie rozwiązanie jest jak najbardziej moŜliwe, choć na szczęście nie w tej kadencji Sejmu. Jeśli nie zakreśli się ostro linii, za którą religijna, etniczna, partyjna czy jakakolwiek inna większość nie ma prawa narzucać swojej woli mniejszości, trzeba liczyć się z konsekwencjami. Tam, gdzie zostawia się uchylone drzwi, ktoś zawsze moŜe wsunąć stopę, a następnie otworzyć je na ościeŜ. Autor jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Liberté!” « powrót Hipokryzja śycimskiego w sprawie ivf sięgnęła szczytów, kiedy wypowiedział się o proponowanym projekcie ustawy, autorstwa niejakiego Gowina, Ŝe - lepsze to, niŜ nic - zamykając tym samym drogę nowoczesnej ustawie regulującej ivf. Bo to nic, dało szansę tysiącom rodzin na posiadanie własnego dziecka, a to lepsze da taki rezultat, Ŝe w Polsce kliniki wspomaganego rozrodu i ivf przestaną funkcjonować i dzieci nie będzie! Chyba, Ŝe te księŜowskie, bo ci Ŝon nie mają, a kościelna to tak, na wszelki wypadek. To cały katolicyzm! przeglądacz To przecieŜ Krk wykreował Solidarność, obalił komunę-co niejednokrotnie potwierdzał prezydent Lech Wałęsa i Jan Paweł II. W wyniku ustaleń okrągłostołowych stał się głównym i największym beneficjentem dóbr materialnych. Dziś nadal czerpie pełnymi garściami z państwowej kasy.Z pogardą i butą poucza rządzących Polską jakby był to kościelny folwark. Odwieczne polskie przywary (warcholstwo i prywata) o których juŜ Jan z Czarnolasu pisał, królują w rządzie, sądzie i episkopacie. Z czego wyzwoliliśmy się? lonigera Moim zdaniem o wiele lepszy artykuł "w tym temacie" w miesieczniku "Liberte" zamieścił prof. Hartman: http://www.liberte.pl/spoeczestwo/161-moj-dziwny-kraji-jego-dziwna-religia.html czes Element obsługiwany przez wtyczkę góra strony Copyright © 2004 Strona główna | Kraj | Świat | Kultura | Media | Nauka | Historia | Reportaż | Opinie | Wywiad | Felietony