Opinia publiczna - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Opinia publiczna - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Opinia publiczna centralnej części Hiszpanii występowała przeciwko
Statutowi autonomii Katalonii. Republika hiszpańska II roku 1932. Przeciwko
„Statutowi” występowała opinia publiczna centralnej części Hiszpanii. W
Saragossie 10 maja uczniowie szkół średnich wywołali zamieszki w których
ranni zostali oficer sił bezpieczeństwa oraz dwóch uczniów. Liczni ranni byli w
Valladolid. Eksplozja zamieszek, która 11 maja 1931 doprowadziła do spalenia
stu kościołów i szkół katolickich miała mniejsze znaczenie i nie miała
uzasadnienia. Teraz tłum miał jasne powody. Uchwalenie Statutów spowoduje
rozbicie jedności narodowej Hiszpanii. Za uniwersalizmem opowiadał się pisarz
Miguel Unamuno. Przeciwko wypowiedział się w sejmie Antonio Royo
Villanovas z ramienia partii agrarnej (J. Arrarás, Historia de la Segunda
República Española, T. 1. wyd. 5, Editora Nacional, Madrid 1970, s. 391).
Azaña był za Statutem. Uważał on, że prawie nikt z przeciwników Statutu nie
przeczytał go. Katalonia chce żyć w inny sposób wewnątrz państwa
hiszpańskiego. Ich dążenia są słuszne. Już w roku 1882 powstał ruch
kataloński oraz tekst „Bases de Manresa”. Następnie był „Movimiento de
Solidaridad
Catalana”.
Polityka
hiszpańska
wobec
tej
tendencji
separatystycznej była dziwna. Nie przyjmowała myśli o istnieniu tego ruchu.
doświadczenie lat nauczyło, że tylko w republice mogli znaleźć możliwości
realizacji swoich marzeń (Tamże, s. 392). Wyznał on, że wokół paktu z San
Sebastián narosły już legendy i mity. Pakt jest jasny i oczywisty a uznano, że
dokonała się tam jakaś straszna tajemnica, że ośmiu lub dziesięciu Hiszpanów
podpisało tam, być może własną krwią, jakiś sekretny plan zniszczenia
hiszpańskiej ojczyzny. „Z paktem, czy bez niego, republika nadeszłaby z woli
ludu i problem Katalonii byłby teraz na tapecie”. Premier oskarżył monarchię o
zniewalanie ludów. Pierwszym rejonem zniewolonym była Katalonia. „To
właśnie my udajemy jedność Hiszpanii, jedność Hiszpanów w jednym
państwie. Czynione to jest prawdopodobnie po raz pierwszy, gdyż Królowie
katoliccy nie doprowadzili do jedności Hiszpanii. Nie tylko, że tego nie uczynili,
lecz stary król, w ostatnich dniach swego życia, uczynił co tylko możliwe aby
zniszczyć unię personalną zrealizowaną między nim a jego małżonką i
doprowadzić nas do prawdziwej wojny domowej” (Tamże, s. 393.
+ Opinia publiczna chce wiedzieć, dokąd kieruje się kraj, nie chce mętnych
miraży lecz konkrety, Sánchez Román. Miguel Maura głosił, że nowy rząd jest
to rząd dyktatorski. Zdecydował się opuścić parlament, aby nie mieć
odpowiedzialności w takiej fikcji. „Wobec dyktatury obecnej, tak jak wobec
poprzedniej, ogłaszamy zdolność Hiszpanii do tego, żeby rządziła się sama. Gil
Robles stwierdził, że rząd został utworzony z tych samych grup, które
reprezentują politykę, która poniosła fiasko. Zmiany były pozorne. Jest to
dyktatura większości parlamentarnej, która nie reprezentuje ludności kraju.
Jest to najgorsza z dyktatur. Lepsza jest dyktatura jednego człowieka, gdyż
wtedy wiadomo, kto jest odpowiedzialny. Sánchez Román sprzeciwił się
premierowi, gdyż obecnie nikt nie wiedział celu, który rząd powinien wyznaczyć
i drogi, którą należało go osiągnąć. „Opinia publiczna chce wiedzieć, dokąd
kieruje się kraj, nie chce mętnych miraży lecz konkrety (J. Arrarás, Historia de
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
la segunda república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora
Nacional, Madrid 1970, s. 173). Reforma rolna jest czystą abstrakcją.
Marynarka jest całkowicie zrujnowana. Rozbudowa miast jest całkowicie
sparaliżowana. Azaña był jak zwykle optymistą: „Najtrudniejsze i najbardziej
gorzkie zadanie zostało już wykonane...Republika jest utwierdzona. Pod nową
konstytucją mogą żyć wszyscy Hiszpanie. Problemy klasowe powinny być
rozwiązane wewnątrz środowiska narodowego...wchodzimy w epokę spokoju i
pokoju moralnego pod warunkiem, że to uspokojenie będzie się dokonywało
pod znakiem i sztandarem republiki”. Otrzymał w sejmie „wotum zaufania”
188 głosami. Przeciwko było sześć głosów (Tamże, s. 175). Minister
sprawiedliwości uznał, że trzeba dokonać reformy prawa. Dotychczasowe
prawo jest bezsilne. Przykładowo w samym tylko mieście Bilbao w roku 1932
było jedenaście spraw politycznych, z powodu buntów i rebelii. Wszyscy
oskarżeni zostali uniewinnieni. Podobnie pięciu oskarżonych o morderstwa
polityczne. Uważał on, że normy prawne stosowane w demokracjach
zachodnich, w Hiszpanii były niewłaściwe, całkowicie puste. Dnia 26 czerwca
przegłosowano uchwałę o ławie przysięgłych. Uchwalono też nowe prawo
wyborcze. Okręgi wyborcze stanowiły miasta powyżej 150.000 mieszkańców
(Tamże, s. 176).
+ Opinia publiczna demokratyczna kształtowana za pomocą hasła
egalitaryzmu. „w 1789 roku demokracja jest dziełem narodu zjednoczonego
przeciwko despotyzmowi […]. Potem jednak następuje zemsta świadomości
klasowej, co oznacza koniec wolności. Zemsta, bowiem Rewolucja, która żyje
równością w przeciwieństwie do wolności, powraca do tradycji dawnego
ustroju i monarchii, która dzieliła Francuzów, po to, żeby rządzić. Według
Tocqueville’a spośród trzech kolejnych rewolucji, które miały miejsce w XVIII
wieku, pierwsza i trzecia ściśle się łączą. Monarchia absolutna wyzuła
arystokrację z jej istoty i scentralizowała władzę polityczną oraz
administracyjną. Aby zniszczyć wolność arystokratyczną, odwołała się do
namiętności egalitarystycznej i stała się w końcu narzędziem kultury i opinii
publicznej demokratycznej, lecz pozbawionej smaku wolności. Jakobini,
potem Robespierre, później Bonaparte działali w ten sam sposób. Na tym
polega ciągłość między dawnym ustrojem a Rewolucją. Co jednak z rokiem
1788 czy 1789? Co z tymi kilkoma miesiącami czy też dwoma latami, kiedy
to monarchia podejmuje walkę na śmierć i życie z despotyzmem
administracyjnym?” /F. Furet, Wstęp, tłum. M. Król, w: A. Tocqueville de,
Dawny ustrój i rewolucja, przeł. H. Szumańska-Grossowa, Znak, Kraków
1994, 5-20, s. 19/. „zwyrodnienie roku 1789, przegrana wolności z
równością, […] Zwyrodnienie stanowi przykład prawdy bardziej ogólnej,
sformułowanej w drugiej części O demokracji w Ameryce, a powiadającej, ze
pożądanie równości jest bardziej dostępne dla ludzi i bardziej powszechne niż
pożądanie wolności. Zwycięstwo pragnienia równości wynika również z tego,
że pasja równości przenikała już czasy dawnego ustroju, sprzyjały jej
zarówno centralizacja, jak i tendencja ideowa i że to właśnie to źródło
umacnia i poszerza bieg Rewolucji Francuskiej, ujawniając w niej wręcz
obojętność dla wolności. W miarę jak „prawdziwa namiętność, matka
Rewolucji, namiętność klasowa, brała górę”, Francuzi jakby w sposób
naturalny powracali do zniewolenia politycznego [Wtedy już nie ma ani
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
równości, ani wolności; jedna klasa uważa się za wyższą i zniewala
pozostałe]. […] wolność nagle i na krótko się pojawiła” /Tamże, s. 20.
+ Opinia publiczna Europy kształtowana przez ZSRR. Agent sowiecki
Munzenberg obrobił informacje otrzymane od korespondenta wojennego
pisującego dla prasy angielskiej Lowthera Steera G. „historia Guerniki […]
zdobyta przez powstańców. Propaganda nacjonalistów twierdziła, że obrońcy
podpalili miasto wycofując się. Propaganda republikanów oskarżała
przeciwników, że 26 kwietnia 1937 roku Guernika została umyślnie i
wielokrotnie zbombardowana i niemalże zrównana z ziemią przez niemiecki
Legion Condor […] Tę wersję historii Guerniki głoszono najwytrwalej” /M. J.
Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć: wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939,
Fronda, Warszawa 1997 s. 26/. „Rozpowszechnianie jej rozpoczął postępowy
publicysta brytyjski George Lowther Steer – korespondent wojenny pisujący
dla prasy angielskiej. Informacje otrzymane od Steera „obrobił” Munzenberg.
Wersja ta jest tak popularna, że w pięćdziesiąta rocznicę wybuchu wojny w
Hiszpanii londyński „The Times” opublikował w całości stary reportaż Steera.
Uzupełnił go podobnym retro reportażem innego korespondenta z Hiszpanii,
szpiega sowieckiego (Kim) Philby’ego. Dziennik nie wspomniał ani słowem o
roli Munzenberga. Nie wspomniano też, że Steer wysłał swój słynny telegram
i reportaż do „The Times” zanim jeszcze dotarł do Guerniki. […]
Obowiązująca wersję powtarzali prawie wszyscy historycy zajmujący się
dziejami wojny w Hiszpanii. […] A przecież już od dawna dostępne były
materiały, pozwalające zakwestionować ten właśnie obraz wydarzeń. […]
«miasteczko Guernika składa się z czterech dzielnic. Trzy z nich spalono
doszczętnie, ale jedna pozostała nietknięta [jaki by mieli interes lotnicy
niemieccy, żeby jedną dzielnicę w ogóle nie tknąć?]. Z punktu widzenia
technologii dostępnej w bombowcach e 1937 roku, było niemożliwe, żeby
czegoś takiego dokonać z powietrza. Po drugie, w nietkniętej dzielnicy
znajdowało się (historyczne) drzewo Guerniki, gmach rady Basków oraz
kościół św. Marii z Antiqua [Niemcy staraliby się zniszczyć najpierw to, co
najcenniejsze]. Narodowi socjaliści (niemieccy) nie mieli specjalnego interesu,
aby zachować te relikty tradycji baskijskiej; odwrotnie niż wycofujący się
baskijscy republikanie» (J. Giertych, Hiszpania bohaterska, Warszawa 1937,
s. 137). W latach sześćdziesiątych [wieku XX] profesor Brian Crozier, badając
niemieckie dokumenty, doszedł do podobnego wniosku (Brian Crozier,
Franco, w: „National Review”, 7 November 1994, s. 72)” /Tamże, s. 27.
+ Opinia publiczna Francji wieku XVIII w przededniu wybuchu rewolucji.
Kształtowana była przez satanistów. „Absurdalne były niektóre zarzuty
stawiane jezuitom, jak np. uchwała parlamentu Paryża z 6 sierpnia 1762 r.,
która oskarża ich jako szerzycieli „arianizmu”. Tak więc Voltaire, dowiadując
się pod koniec lata 1773 r. o zniesieniu przez Rzym zakonu Jezuitów, mógł
triumfalnie zawołać: za dwadzieścia lat nie będzie już Kościoła i w pewnym
stopniu miał słuszność, gdyż po tych dwudziestu latach przyszedł rok 1793,
a więc szczyt prześladowań Kościoła przez rewolucję francuską, z zakazem
chrześcijańskiego kultu. Rewolucja francuska sięgała aż do Rzymu i, z
rozkazu Dyrektoriatu, generał Bonaparte aresztował i uwięził papieża Piusa
VI, który zmarł jako więzień i męczennik rewolucji francuskiej. […] Trzeci
rozdział, autor wskazuje oszczerstwo metodyczne. Chodzi bowiem o to, aby
europejscy czytelnicy tych oszczerczych broszur i oszczerstw nabierali
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stopniowo niesmaku, niechęci i aż nienawiści do zakonów, do Kościoła, do
religii i do Boga. Autor wskazuje, że przeciwnie, to dzięki jezuitom polepszyły
się prymitywne warunki i pracy Indian i wzbogaciła się ich starożytna
kultura. Ale cel tych oszczerstw został osiągnięty, gdyż ludność miast
europejskich, zwłaszcza we Francji, uwierzyła w te kłamstwa i nabierała
obrzydzenia do religii chrześcijańskiej i do Kościoła” /M. Poradowski,
Dziedzictwo rewolucji francuskiej, Civitas, Warszawa 1992, s. 18/. „Książki
miały na celu przedstawienie ewangelizacji jako dzieła fanatyzmu i
obskurantyzmu, aby wzbudzić obrzydzenie do misjonarzy, do zakonów i do
Kościoła. Wpływ na opinię publiczną we Francji, właśnie w przededniu
wybuchu rewolucji. Cała ta bezbożna literatura aż do dziś ma wpływ na
opinię publiczną we Francji. Sprostowania i wyjaśnienia Jeana Dumonta,
niestety, rzadko dochodzą do wiadomości szerokich mas […] Czwarty rozdział
nosi tytuł: Kościół wygnany z życia narodu i ludzkości. Dla spiskowców
przeciw Kościołowi nagonka na jezuitów była właściwie tylko fragmentem
wielkiej akcji przeciw całemu duchowieństwu. Metodyczne wkraczanie
niższych władz świeckich w sprawy wyłącznej jurysdykcji władz
duchownych. Jeszcze przed rokiem 1760 zaczyna się we Francji faktyczne
prześladowanie Kościoła wbrew woli króla i rządu, a to dlatego, że
parlamenty zostają już w tym czasie opanowane przez spiskowców
jansenistów, masonów, wszelkiego rodzaju „wolnomyślicieli”, którzy w czasie
rewolucji przyjmą nazwę jakobinitów. Już w roku 1759 prokurator generalny
Joly de Fleury, w czasie procesu sądowego przeciwko Helvetiusowi, oficjalnie
denuncjuje istnienie spisku utworzonego dla szerzenia materializmu i dla
zniszczenia religii” /Tamże, s.19.
+ Opinia publiczna Francji wieku XVIII zerwała z katolicyzmem i przeniosła
się do krainy idealnej, do świata baśni (od prawdy się odwrócą i ku baśniom
się zwrócą). „monarchia nieustannie stwarza równość i nierówność […]
naprowadziła umysły na ideę naturalnej równości. Zawłaszczając funkcje
administracyjne, monarchia wyzuła Francuzów, a zwłaszcza członków klas
wyższych, ze wszelkiego doświadczenia praktycznego i stworzyła – na skalę
narodową – przestrzeń zarówno dla autorów jak i dla publiczności, dla
abstrakcyjnych teorii z zakresu filozofii politycznej. I w tej właśnie wolnej
przestrzeni […] hommes de lettres utworzyli zastępcze królestwo czystych
idei” /F. Furet, Wstęp, tłum. M. Król, w: A. Tocqueville de, Dawny ustrój i
rewolucja, przeł. H. Szumańska-Grossowa, Znak, Kraków 1994, 5-20, s. 14/.
„Na podobnej zasadzie doszło do tego, że opinia publiczna zerwała z
katolicyzmem. […] Tocqueville widzi w nim niebezpieczeństwo dla
przyszłości. W jego przekonaniu, idea demokratyczna narodziła się z
chrześcijaństwa, a doświadczenie amerykańskie dowodzi, że demokracja i
chrześcijaństwo mogą żyć w harmonii. We Francji natomiast rewolucja
polityczna
zmierzała
do
wykorzenienia
nie
tylko
społeczeństwa
arystokratycznego, ale także podstawy wiary religijnej i stąd – jej wyjątkowy
charakter, jej mania przelicytowywania wszystkiego, gwałtowność i trwałość
pobudzonych przez nią namiętności. Tocqueville nie uważa, że za ten
szczególny, antyreligijny charakter demokracji francuskiej odpowiedzialny
lub choćby współodpowiedzialny był Kościół katolicki z czasów dawnego
ustroju. […] Tocqueville oskarża państwo monarchiczne o to, że doprowadziło
klasy wyższe do braku odpowiedzialności intelektualnej i społecznej, a opinię
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
publiczną do filozoficznych abstrakcji. […] Rewolucja chciała zastąpić religię,
a na skutek tego oderwała umysły od wszelkich korzeni i otworzyła drogę do
rewolucyjnego zboczenia. [….] w innych okolicznościach mogła mieć inny
przebieg […] Rzeczy jednak szybko potoczyły się w złą stronę, a spowodowała
to ogólna postawa Francuzów” /Tamże, s. 15/. „Dwuznaczny charakter
wydarzeń rewolucyjnych można już dostrzec – zdaniem Tocqueville’a – we
francuskiej filozofii oświeceniowej, w której często silniejsza jest idea
powszechnej zmiany dokonywanej w imię administracyjnej racjonalności, od
idei wolności politycznej, i dla której fizjokraci są bardziej typowi niż
Monteskiusz. Owa idea oświeceniowa może równie dobrze doprowadzić do
despotyzmu jednostki jak do władzy ludu, skoro władza ludu polega jedynie
na zastąpieniu króla narodem, bez dokonywania jakichkolwiek zmian w
administracyjnym zniewoleniu obywatela” /Tamże, s. 16.
+ Opinia publiczna Hiszpanii roku 1933 straciła cierpliwość wobec Republiki
hiszpańskiej II. Niektórzy tylko posłowie próbowali zwrócić uwagę na istnienia
prawdziwych problemów. Alvarez Mendizábal 23 marca mówił o sytuacji
chaosu i niepewności w całym kraju. Sytuacja była tragiczna. Zamieszki,
zwłaszcza na wsi, doprowadziły do ogromnych strat. Politykę ministra
rolnictwa Marcelino Domingo określił mówca jako „zamęt, anarchię i ruinę”.
Inny poseł, też z partii radykałów, Hidalgo, wyraził opinię, że projekt reformy
rolnej upadł. W Instytucie Reformy Rolnej osiągnięcia są równe zeru. Nie
utworzono obiecanego Narodowego Banku Rolnego. Zamiast tego setki ferm
zostały zawładnięte przez bezrolnych. Ziemie te przestały być uprawiane a
bydło zostało w nich całkowicie wyrżnięte (J. Arrarás, Historia de la segunda
república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional,
Madrid 1970, s. 110). Deputowany radykalny: Marraco stwierdził, że republika
żyła na kredyt, tym kredytem była cierpliwość opinii publicznej. Obecnie ta
cierpliwość już się wyczerpała. Obietnice nie zostały spełnione, a pierwotna
radość zmieniła się w smutek. Poseł Del Río stwierdził, że sytuacja prostych
rolników jest tragiczna, beznadziejna. Tym samym ziemia traci na wartości,
również jako zastaw dla otrzymywania pożyczek. Wartość niektórych ferm
spadła do 20%. Tym samym zmalała wartość bogactwa narodowego Hiszpanii.
W tej sytuacji narasta jeszcze dodatkowo fala protestów przeciwko
niesprawiedliwemu
prawu
wyznaniowemu.
Dla
przeciwwagi
Prieto
zorganizował w Bilbao 9 kwietnia wiec. W tłum weszli jego asystenci, którzy
wznosili okrzyki: „Reakcja, nie!”, „Lerroux, nie”, „Rewolucja!” (Tamże, s. 111).
Na wiecu minister rolnictwa wychwalał republikę za wspaniałe osiągnięcia na
polu kultury. W ciągu dwóch lat uczyniono więcej niż w ciągu kilku wieków
monarchii. „Reforma rolna obudziła nadzieje rolników w spokojne i pewne
dzieło republiki.. Nie ma anarchii na hiszpańskich terenach rolniczych; głosy,
które się słyszy są tylko demonstracją duchowego wzrostu Hiszpanii”. Premier
Azaña wołał: „Republika nigdy nie zginie! Republika jest ustrojem nieustannej
walki!” (Tamże, s. 112).
+ Opinia publiczna kształtowana przez ekspertów urabia społeczeństwo.
„Negacja prawdy w postmodernistycznej filozofii, która wpływa niewątpliwie
na współczesny model wychowania: wychowania laickiego, wiąże się z
przekonaniem, że każdy sam w sposób całkowicie autonomiczny może
przypisywać sens i wartość poszczególnym rzeczywistościom. Jak zauważa
trafnie ks. Z. Sareło, ten postulat tylko pozornie zgadza się z faktyczną
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
praktyką życiową. Nastąpiły wprawdzie daleko idące przeobrażenia poglądów
i postaw oraz poważne zakwestionowanie wartości mocno zakorzenionych w
tradycji. Jednakże wszystkie te zmiany w niewielkim tylko stopniu stanowią
świadome wybory współczesnego człowieka. W przeważającej mierze człowiek
biernie przyjmuje poglądy umiejętnie przekazywane mu przez fachowców z
różnych dziedzin, a zwłaszcza ekspertów od zarządzania, kreowania potrzeb i
kształtowania opinii publicznej. Profesjonaliści zajmujący się urabianiem
masowego smaku odbierają elitom intelektualnym dotychczasowe duchowe
przywództwo i stają się propagatorami postmodernistycznych nowinek /Z.
Sareło, Postmodernizm w pigułce, Poznań 1998, s. 28/. Kwestionowanie
pewności prawdy przyczynia się znacząco do osłabienia pozycji autorytetów.
Jednym z powodów podważenia autorytetów jest łatwiejszy dostęp do
oświaty, do książek, które nie zawsze służą prawdzie. Innym czynnikiem
destrukcji autorytetów jest rozwój środków społecznego przekazu.
Przekazywane przez nie różnego rodzaju poglądy, teorie, postawy
kontrowersyjne, prezentowane są na równi z tezami gruntownie
uzasadnionymi oraz wartościami popartymi wielowiekową tradycją. Odbiorca
jest więc przenikany informacjami niespójnymi, często wzajemnie
sprzecznymi. Wobec niemożności zastosowania krytycznej wobec nich
weryfikacji, coraz bardziej nabiera przekonania, że wszystko jest wątpliwe
/Tamże, s. 29/” /K. Świerszcz, Destrukcyjność laickiego wychowania w
świetle współczesnych ideologii, Communio”, 3 (2007) 3-16, s. 10.
+ Opinia publiczna kształtowana przez intelektualistów propagandzistów
sterowanych przez komunistów. „postępowi intelektualiści czuli się wygodnie
w swojej roli pasów transmisyjnych komunistycznej propagandy. […]
otrzymywali finansową rekompensatę za poglądy, które i tak wyznawaliby
bez zachęty. Nie byli oni zatem niewinnymi ofiarami, niecnie
wykorzystywanymi przez komunistów. Wkład komunistów polegał na
spożytkowaniu
pro
republikańskiego
sentymentu
dla
celów
propagandowych. Popularyzacja stereotypów dotyczących wojny w Hiszpanii
było zasługą obu stron. Ale bez sławnych „autorytetów moralnych” nie
byłoby propagandowego zwycięstwa Stalina. I odwrotnie – bez maszyny
propagandowej Stalina, „autorytety moralne” nie osiągnęłyby apogeum
popularności. W ten sposób, doraźne interesy Stalina, wyrażone przez
intelektualistów w postępowej literaturze i publicystyce, po przetworzeniu ich
przez maszynę propagandową Kominternu i NKWD, złożyły się na pryzmat,
przez który do dziś patrzymy na konflikt w Hiszpanii” /M. J. Chodakiewicz,
Zagrabiona pamięć: wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939, Fronda,
Warszawa 1997 s. 24/. [przez pryzmat NKWD i Stalina]. „Działalność
kominternowskiego aparatu propagandy ujawnił pisarz Arthur Koestler.
Zrywając z komunizmem, Koestler przyznał, że kłamstwa na temat
rzekomych okrucieństw nacjonalistów do jego książki Hiszpański testament
(A. Koestler, Spanish Testament, London 1937) wpisał osobiście Otto Katz.
Ten wywodzący się z Czech zastępca Munzenberga pełnił funkcję szefa
paryskiej ekspozytury propagandy sowieckiej. Katz specjalizował się w
inscenizowaniu propagandowych podróży po Hiszpanii rozmaitych
komunizujących i komunistycznych intelektualistów. Na przykład, jedną z
takich wypraw odbyła w 1937 roku amerykańska pisarka Lillian Hellman.
Opis jej pobytu „jest pełen kłamstw”, których Hellman nigdy nie sprostowała
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(P. Johnson, Intellectuals, New York 1990, s. 296). […] Wpływ
intelektualistów i propagandzistów na opinię publiczną przeszedł wszelkie
oczekiwania. […] Hemingway „od początku do końca akceptował całą
prymitywną linię Partii Komunistycznej na temat wojny” […] zdawał sobie
sprawę z ciemnej strony sprawy republikańskiej i najpewniej od początku
znał część prawdy o Hiszpańskiej Partii Komunistycznej. […] Wszelkie
prosowieckie i prokomunistyczne enuncjacje witane były z wielkim
entuzjazmem przez postępową inteligencję. Ex-trockista Irving Kristol
przyznał w 1952 roku na łamach – wtedy lewicowego – pisma „Commentary”,
że amerykańscy liberałowie przywitali „aplauzem masakrę niekomunistycznej
lewicy przez GPU [NKWD] podczas hiszpańskiej wojny domowej” /Tamże, s.
26.
+ Opinia publiczna manipulowana Zło zanieczyszcza człowieka najpierw od
wnętrza. „Dekomunizacja skończyła się tylko na działaniach magicznych.
Tymczasem w byłej Jugosławii nadal rządzą byli komuniści. Milošević w
Serbii, Tudjman w Chorwacji, Kučan w Słowenii to niegdysiejsi aparatczycy
(czasami któremuś z nich wymknie się publicznie słowo „towarzysze!”, wtedy
szybko gryzie się w język i poprawia: „rodacy!”). Nie są oni fanatycznymi
nacjonalistami, lecz raczej pragmatycznymi, tak jak kiedyś nie byli ideowymi
komunistami, lecz oportunistami. To ludzie bez kręgosłupa i bez stałego
systemu moralnego, gotowi zmieniać idee w zależności od zmian
koniunktury. Aby ich przepoczwarzanie się z komunistów w nacjonalistów
było wiarygodne w oczach społeczeństwa, musieli uruchomić propagandową
machinę kłamstwa” /A. Stein, Jugołgarstwo euroamnezja globalizm, „Fronda”
13/14 (1998) 324-332, s. 326/. „Kłamstwo zostało zalegalizowane. Politycy i
dziennikarze, wychowankowie starego systemu, dla których kłamstwo stało
się sposobem na życie, teraz przedstawiają je jako czyn chwalebny” /Tamże,
s. 327/. Postjugosławia to dyktatura postmodernistyczna. „wszechobecność
kłamstwa wiąże się w XX w. z triumfem psychiatrii. Już dzieło ojca –
założyciela psychoanalizy Zygmunta Freuda oparte było na kłamstwie”
Tamże, s. 328. „Wiedeński psychoanalityk opublikował też pracę, w której
twierdził, że przeprowadził udaną kurację: wyleczył kokainą pacjenta
uzależnionego od morfiny. W rzeczywistości eksperyment zakończył się
klęską, a pacjent (dr Ernest Flieisch) omal nie postradał zmysłów. /
Najbardziej rozpowszechnionym urazem psychicznym w Ameryce jest child
abuse. Coraz więcej osób upiera się, ze zostały jako dzieci wykorzystane
seksualnie przez rodziców, chociaż nigdy do czegoś takiego nie doszło.
Powstał nawet specjalny termin na określenie tego zjawiska: false memory
syndrom, czyli syndrom fałszywej pamięci. Jak pisze Dubravka Ugrešić:
„Kiedy w grę wchodzą urazy, możliwości manipulacji są ogromne. […]”
Radovan Karadžić jest z zawodu psychiatrą. Bośniaccy Serbowie noszą w
sobie urazy do Chorwatów i muzułmanów. Karadžić wybiera dokładnie taką
samą metodę leczenie narodu – pacjenta, co jego koledzy w Ameryce. W ten
sposób państwo zamienia się w dom wariatów” Tamże, s. 329.
+ Opinia publiczna milczała, gdy ofiarą rewolucjonistów padali tacy
intelektualiści, jak światowej sławy historyk ojciec profesor Zacharias Garcia
Villada TJ, monarchistyczny myśliciel Victor Pradera, czy teoretyk
katolickiego nacjonalizmu Ramiro Maeztu. „Pośród setek intelektualistów
brytyjskich, którzy poświęcili się obronie Republiki [hiszpańskiej II],
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyróżniali się m.in. Samuel Beckett, Aldous Huxley, Rebecca West, Rupet
John Cornford, Cyril Connolly i Wystan Huhg Auden. Młody poeta Rupet
John Cornford, prawnuk Darwina i absolwent elitarnego Cambridge
University – zgłosił się do Brygad Międzynarodowych z poręczeniem
partyjnym. Był ideowym komunistą. Zginął Napolu bitwy. […] W. H. Auden
[…] w marcu 1937 spłodził wiersz „Hiszpania”, w którym z troskliwym
zrozumieniem odniósł się do „konieczności mordu” popełnionego przez
jakiegoś politruka. […] pojechał do Hiszpanii, gdzie służył krótko jako
sanitariusz po stronie republikanów” /M. J. Chodakiewicz, Zagrabiona
pamięć: wojna domowa w Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997 s.
20/. „W samej Hiszpanii większość intelektualistów również opowiedziała się
po stronie Republiki. […] Niewielu było takich, jak prawicowy poeta José
María Peman […] po stronie nacjonalistów byli również artysta Salvadore
Dali i pisarz Camilo José Cela, laureat nagrody Nobla z 1989 roku […] Pablo
Ruiz Picasso wspierał finansowo i propagandowo Republikę […] Federico
Garcia Lorca […] Liberał i homoseksualista [ Jego śmierć wywołała burzę
protestów na całym świecie. Niestety, opinia publiczna milczała, gdy ofiarą
rewolucjonistów padali tacy intelektualiści, jak światowej sławy historyk
ojciec profesor Zacharias Garcia Villada TJ, monarchistyczny myśliciel Victor
Pradera, czy teoretyk katolickiego nacjonalizmu Ramiro Maeztu. Słynny
filozof Miguel de Unamuno y Jugo poparł powstańców. Jednak przerażony
okrucieństwem wojny domowej wkrótce zmienił zdanie. Wybitny myśliciel
José Ortega y Gasset opowiadał się za Republiką. Wnet, wystraszony
krwawymi zbrodniami rewolucji i wzrastającymi wpływami komunistów,
wyemigrował. Publicznie odciął się od Republiki, a później poparł Franco.
Podobnie postąpił wybitny lekarz i autor wielu biografii Gregorio Marañón y
Posadillo, zasłużony dyplomata i literat Ramón Pérez de Ayala oraz słynny
historyk Ramón Menéndez Pidal” „Tamże, s. 21/. „Przerażony rewolucją
literat Pio Baroja uciekł z Republiki na tereny kontrolowane przez
powstańców. Potępił republikanów, ale wnet potępił też i działalność
nacjonalistów” /Tamże, s. 22.
+ Opinia publiczna monoideowa przyczyną katastrof narodowych. „Istnieje
więc opinia proeuropejska i euro-sceptyczna, atlantycka i neutralistyczna,
liberalna, konserwatywna i socjalistyczna, i każda z tych orientacji trwa w
oczekiwaniu na sytuację wewnętrzna lub międzynarodową, kiedy to właśnie
ona będzie przygotowana do oddania usługi organizmowi narodowemu. W
Polsce kilka katastrof narodowych dokonało się pod wpływem monoideowej
opinii publicznej. […] w Polsce ustalał się zazwyczaj, w odniesieniu do
największych dylematów narodowych, jeden hegemoniczny, skrajnie
uproszczony pogląd, nasycony emocjami rodem z niższych motywów, i w tej
sytuacji opanowywał mózgi mocno poza tym skłóconych partii, koterii i
jednostek. Nad stadnością myślenia ubolewali historycy ze szkoły
krakowskiej i nie tylko oni. Obecnie znów mamy okazję oglądać ten dziw
aspołeczny. Dwa zwalczające się obozy polityczne, rozdzielone według
nieistotnej zasady, głoszą ot samo: oddanie się w opiekę Zachodowi jako
aksjomat polityki zagranicznej i demokrację socjalną jako ustrój wewnętrzny.
[…] Nie mamy walki poglądów, lecz mamy walkę o zmonopolizowanie poglądu
uchodzącego za kwintesencje patriotyzmu. […] W Polsce brakuje stronnictwa
politycznego lub choćby intelektualnego, które byłoby zdolne do
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ewentualnego przedefiniowania interesu narodowego w warunkach bardziej
skomplikowanych niż obecne” /B. Łagowski, Szkice Antyspołeczne, Kraków
1997, s. 12/. „książka, […] stanowisko z zakresu filozofii społecznej” /Tamże,
s. 13/. „W jaki sposób państwowość europejska została zmodyfikowana przez
demokrację? Przede wszystkim demokracja niepomiernie rozszerzyła zakres
władzy i wprowadziła za pomocą biurokracji taką kontrolę życia społecznego,
a jakiej absolutny monarcha mógł tylko roić w stanie politycznego delirium.
Jednocześnie jednak ustanowiła system daleko sięgającej i skutecznej
kontroli władzy” /Tamże, s. 15.
+ Opinia publiczna narzuca normy postępowanie w ojczyźnie, normy te
odrzucone są w dalekich krajach. „Formalne zawiązanie sporu o człowieka, o
jego tożsamość, wiąże Mirewicz z faktem opublikowania przez Erazma z
Rotterdamu polemizującej z poglądami Lutra rozprawy De libero arbitrio
diatribe (1524), na którą zaatakowany odpowiedział traktatem De servo
arbitrio (1525). Ów spór o człowieka w XVI wieku […] cofał jego uczestników,
w sposób paradoksalny, w czasy przedchrześcijańskie. Komentując teorię J.
Kalwina z jego traktatem Institutio religionis christianae (1536) o
przeznaczeniu, Mirewicz pisze: „(…) wolno nam nazywać Kalwina smutnym
reformatorem, który pogańską teorię przeznaczenia usiłował włączyć w
strukturę myśli chrześcijańskiej jako jedyny klucz otwierający drzwi boskich
i ludzkich tajemnic. Ofiarował ten klucz intelektualnym środowiskom
zrażonym do Rzymu, niechętnym Lutrowi, którym zupełnie odpowiadał
Zwingli lub inni, nowatorzy rozkochani bardziej w Cyceronie i Senece aniżeli
w autorach Nowego Testamentu” /S. Szczyrba, Afirmacja Boga i życie
moralne w ujęciu Jerzego Mirewicza TJ , Łódź 1994, s. 63/. „Mirewicz
postrzega źródło kryzysu myśli europejskiej w odejściu od biblijnych i
chrześcijańskich
korzeni
z
jednoczesnym
nazbyt
jednostronnym
przeakcentowaniem kultury i tradycji grecko-rzymskiej” /Tamże, s. 64/. „To
dokonało się, zauważa, bardzo wyraźnie w XVI wieku (Por. Obrońcy Europy,
Londyn 1983, s. 29: „Po odkryciu Ameryki, opłynięciu Afryki oraz lepszym
poznaniu Dalekiego Wschodu Europa zmalała w oczach jej mieszkańców […]
Zawarta w Ewangelii propozycja ładu wewnętrznego i zewnętrznego nie
imponowała ludziom szesnastego wieku (…). Teraz tworzył się nowy typ
Europejczyka – żądny nowości, dynamiczny, skłonny do anarchii w
gromadzeni wszelkiego rodzaju przeżyć zmysłowych. Zbiegło się to w czasie z
rozpadem jedności chrześcijaństwa. Typ poszukiwacza przygód w dalekich
krajach, gdzie można otrząsnąć z siebie styl postępowania narzucony w
ojczyźnie przez opinię publiczną i nie liczyć się z zastanym u obcych. A
wszystko w imię godności, wolności i chwały człowieka”. Por. Nawrócony
humanista na papieskim tronie – Pius II (1458-1464), w Słudzy Europy,
Londyn 1985, 37-44, s. 39: „Był to proces odwracania się od nauki Kościoła
podawanej w języku, który daleko odbiegał od stylu Cycerona i był
traktowany w środowiskach humanistycznych jako barbarzyński […] katolicy
z pewnym lękiem obserwowali tę ‘inwazję’ kultury pogańskiej”). Zbiegło się to
w czasie z rozpadem kultury europejskiej. Było to – powiada Mirewicz –
preludium do kryzysu kultury europejskiej (Słudzy Europy …, s. 32). Kryzys
ten odznacza się przede wszystkim „błędem antropologicznym” albo można
powidzieć – kryzys ów był (jest) rozpoznawalny po „błędzie antropologicznym”
/Tamże, s. 65.
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Opinia publiczna nie zna składu kierownictwa loży wolnomularskiej
„Wolność Przywrócona” w Warszawie. „Pierwsze loże, które pojawiły się w
Polsce jeszcze za królów z dynastii Sasów, działały w głębokim ukryciu.
Potem, w czasach stanisławowskich, do wymogów konspiracji przywiązywano
znacznie mniej wagi. […] Odradzająca się w roku 1918 masoneria polska
stworzyła organizację głęboko ukrytą. Sytuacja ta właściwie nie uległa
zmianie przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego” /J. Siewierski,
Dzieci wdowy, czyli opowieści masońskie, Wydawnictwo Warsztat Specjalny,
Milanówek 1992, s. 33/. „Inaugurowana znowu po kilkudziesięciu latach
przerwy w końcu kwietnia 1991 roku w Warszawie z inicjatywy Wielkiego
Wschodu Francji loża wolnomularska „Wolność Przywrócona” jak na razie
skrywa się w gęstej zasłonie mroku i do opinii publicznej nie przenika nawet
strzępek informacji o składzie jej kierownictwa. Ostatnio ujawniła fakt swego
istnienia Wielka Loża Narodowa Polski nawiązująca do tradycji polskiego
wolnomularstwa okresu międzywojennego. Z faktu, że przywódcy Wielkiej
Loży pokazali się w telewizyjnych „Wiadomościach” sądzić można, iż co do
stopnia
sekretności
organizacja
ta
zamierza
przyjąć
standardy
zachodnioeuropejskie. […] pewne aspekty życia wolnomularskiego zawsze i
niezmiennie pozostają tajne. […] pewne interpretacje wolnomularskich
symboli” /Tamże, s. 34/. „stosunek Kościoła do wolnomularstwa jest w
dalszym ciągu zdecydowanie nieprzyjazny” /Tamże, s. 42/. „wyznawane
przez wolnomularstwo zasady całkowitej wolności sumienia i praktyk
religijnych” /Tamże, s. 47/ [?]. „po roku 1839 przynależność katolickiego
duchownego do loży masońskiej była już niezwykle rzadkim ewenementem i
oznaczała w praktyce zerwanie przez niego więzów z Kościołem. […] w
Gazecie Wyborczej […] ukazał się w lutym roku 1991 artykuł Anny
Kowarskiej, poświęcony współczesnym sektom satanistycznym. Autorka
wśród prekursorów satanizmu wymienia … Antyczny i Uznany Obrządek
Szkocki” /Tamże, s. 53/. „Loże masońskie mocno się zradykalizowały […]
dotyczy to zwłaszcza krajów romańskich […] Masoneria w krajach
romańskich, a szczególnie jej odłamy skupione w Wielkich Wschodach, stała
się organizacją bojowo antyklerykalną. Stawała się często mocno
antykatolicka. […] loże inspirowały czasem wydawanie rozmaitych, bardzo
dla Kościoła i duchowieństwa dokuczliwych rozporządzeń administracyjnych.
Sytuacja taka miała miejsce zwłaszcza w Portugalii i we Francji na przełomie
dziewiętnastego i dwudziestego wieku, a także w Meksyku, gdzie na początku
naszego stulecia [XX wiek] doszło do szczególnie brutalnych prześladowań
Kościoła, w których wzięli udział tamtejsi masoni. Niektóre Wielkie Wschody
zrezygnowały z formuły Najwyższego Budowniczego Świata, otwierając w ten
sposób loże dla ateistów” /Tamże, s. 54/. W zasadzie konflikt masoneria –
Kościół dotyczy głównie Kościoła katolickiego” /Tamże, s. 55.
+ Opinia publiczna nie znała decyzji ministra wojny. Niektórzy komentatorzy
zgadzali się z opiniami, które głosił w 1931 r. generał Mola (Jorge Vigón,
Milicía y política, Institudo de estudios Políticos, Madrid 1947). Obecna armia
była niezdyscyplinowana, ogarnięta anarchią. Wartości moralne prawie nie
istniały. W opinii publicznej armia straciła prawie całkowicie posiadany
dawniej szacunek. Decyzje ministra wojny były przed opinią publiczną
ukryte. Naród dowiadywał się dopiero po fakcie a czynione były wszystkie
zmiany w imię narodu. Stało się to powodem wielu nieporozumień a nawet
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nieufności (Salvador de Madariaga, España Ensayo de Historia
contemporánea, Ed. Sudamericana, Buenos Aires 1944, s. 489). Operacja
chirurgiczna na żywym ciele armii została dokonana pod narkozą, szybko i
sprawnie. Organizm nie zdążył zareagować, odczuć objawów, które
pozwoliłyby na reakcję obronną. Dnia 2 października Azaña chwalił się w
sejmie, że nie ma już w armii oficerów, którzy nie popierają decyzji
republikańskiego ministra wojny. General Mola oszołomiony był, że tak łatwo
armia przyjęła ducha, głoszonego przez „Juntas de Defensa”. Nikt nie
spodziewał się, ze tak destrukcyjna reforma armii dokona się tak spokojnie i
naturalnie, bez konsekwencji.
+ Opinia publiczna nieprzygotowana do beznamiętnej analizy zjawiska,
oddzielającej informacje od ocen i rezygnującej z wygodnej wizji faszyzmu
jako zbiorowego przejściowego szaleństwa milionów. „Jak wyjaśnia Hannah
Arendt w listach do Mary Unterwood, „skrystalizowanymi” składnikami
dojrzałego imperializmu rasowego (czyli totalitaryzmu) są czynniki takie, jak
antysemityzm, rasizm, upadek państwa narodowego, idea ekspansji w imię
ekspansji, sojusz kapitału z motłochem. Każdy z nich przesłania istotne, a
nie rozstrzygnięte problemy epoki: za antysemityzmem kryje się kwestia
żydowska, za rasizmem – rozwój „plemiennego nacjonalizmu” rozbijającego
poczucie jedności rodzaju ludzkiego; upadek państwa narodowego jest
przejawem załamania się dotychczasowej organizacji narodów europejskich
oraz oświeceniowej koncepcji praw człowieka; ekspansja w imię ekspansji
przesłania zagadnienie organizacji świata na skalę globalną, przed którym
stanęli Europejczycy w drugiej połowie XIX wieku (E. Young-Bruehl, Hannah
Arendt. For Love of the World, New Haven – London 1982, s. 203). […]
Hannah Arendt interpretowała faszyzm jako „zbiorowy wstyd ludzkości”,
nawet Żydów – najciężej przezeń doświadczonych – czyniła w jakimś stopniu
współodpowiedzialnymi za jego powstanie. Pierwotnie zamierzała nawet
umieścić w książce rozdział poświęcony krytycznej analizie współczesnego
syjonizmu i postaw wpływowych środowisk żydowskich podczas II wojny
światowej” /D. Grinberg, Wstęp do wydania polskiego, w: H. Arendt,
Korzenie totalitaryzmu 1, przeł. M. Szawiel i D. Grinberg, Niezależna Oficyna
Wydawnicza, Warszawa 1993, 7-24, s. 14/. „W sześć lat po wojnie opinia
publiczna najwyraźniej nie była jeszcze przygotowana do beznamiętnej
analizy zjawiska, oddzielającej informacje od ocen i rezygnującej z wygodnej
wizji faszyzmu jako zbiorowego przejściowego szaleństwa milionów.
Wprawdzie już w 1942 r. Franz Neumann akcentował wewnętrzną logikę
systemów totalitarnych, ale tam gdzie dopatrywał się on ręki „Behemota”,
Arendt dostrzegała konsekwencje głębokich przeobrażeń społecznych i
ideologicznych ostatnich stuleci. […] Antysemityzm okazuje się tu czymś
zgoła nieprzypadkowym, co nie znaczy że nieuchronnym. To efekt braku
identyfikacji coraz szerszych warstw społeczeństwa z państwem narodowym
w okresie malejącej przydatności samych Żydów i grup tradycyjnie ich
wspierających. W porównaniu z teorią „kozła ofiarnego” czy z koncepcją
„wieczystego antysemityzmu” wyjaśnienie to ma wiele zalet, lecz nie uśmierza
wszelkich wątpliwości. Pomija przecież zupełnie milczeniem istnienie
odrębnego
pod
względem
charakteru
żydostwa
środkowowschodnioeuropejskiego i nie tłumaczy, dlaczego na tych terenach – o tak
odmiennej strukturze klasowej i etnicznej, gdzie państwo narodowe w sensie
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zachodnim praktycznie nigdy nie powstało, a związek Żydów z władzą był
znacznie słabszy – wrogość do Żydów narastała w podobnym rytmie. […]
Sugestywny obraz, jaki rysuje Hannah Arendt, wydaje się więc nieco dowolny
i niekompletny” /Tamże 15.
+ Opinia publiczna obojętna całkowicie wobec poczynań rządu. Sejm
Republiki hiszpańskiej II roku 1932 obradował 1 października oraz 14
października. Sąd nad byłymi rządami. Osądzono już uczestników zamachu
stanu z roku 1923. Oskarżenia ostatecznie zredukowano do osoby króla. Teraz
sądzono za niemoralność, skandale i korupcję w okresie siedmiu lat dyktatury.
Naród hiszpański był już zmęczony dwudziestoma miesiącami rządów
republikańskich i nie wyrażał zainteresowania toczącą się aktualnie sądową
sprawą. Comisión de Responsabilidades zgromadziła się w pomieszczeniach
senatu 22 listopada (J. Arrarás, Historia de la segunda república española, T.
2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970, s. 60).
Oskarżeni zostali wszyscy generałowie tworzący pierwszy Dyrektoriat wojskowy
oraz osoby cywilne i wojskowe sprawujące urzędy ministerialne we wszystkich
rządach czasów dyktatury. Obrońcy twierdzili, że generałowie nie brali udziału
w przewrocie. Przewrót był dokonany wyłącznie przez jedną osobę. Tym
człowiekiem był Primo de Rivera. Nie było przewrotu zbrojnego a tylko
ogłoszenie nowej władzy, zatwierdzonej przez króla i przyjętej z entuzjazmem
przez opinię publiczną. Nie określono, w czym konkretnie przewinił Primo de
Rivera i wszyscy uczestniczący później w rządach (Tamże, s. 61). Jednym z
obrońców był José Antonio Primo de Rivera, syn byłego Dyktatora. Bronił on
czci swego ojca, którego niesłusznie oczerniano (Tamże, s. 62). Wyrok zapadł
8 grudnia. Wiele osób zostało skazanych na sześć do ośmiu lat zesłania lub
wygnania z kraju (Tamże, s. 63). Opinia publiczna pozostała wobec tych
informacji całkowicie obojętna. Generałowie przebywający w więzieniach
zostali zwolnieni, w tym również generał Dámaso Berenguer uwięziony z
powodu wydarzeń w Jaca w roku 1930 (Tamże, s. 64). Ossorio y Gallardo nie
był zadowolony z tak niskich wyroków. Prawdą jest, że przestępując prawo
kierowali się wzniosłymi ideami służenia społeczeństwu, ale tak mówią
wszyscy tyrani (Artykuł „Juricidad” w czasopiśmie „Ahora” z 15 listopada
1932). Rektor uniwersytetu w mieście Salamanka, José Ortega y Gasset
zadeklarował, że nie jest republikaninem, tylko Hiszpanem. Skrytykował
palenia konwentów i rozwiązanie Towarzystwa Jezusowego z powodu
składania przez jezuitów czwartego ślubu: szczególnego posłuszeństwa ojcu
świętemu. Uznał, że są to niesprawiedliwe represje i taki sposób postępowania
kończy się zawsze krwawymi prześladowaniami. Prawo zwane „Defensa de la
República” jest według niego syntezą arbitralności rewolucyjnego rządu. Trwa
wszystko, co było złego w dawnym systemie. „Nie obchodzi mnie to, że będą
mnie uważać za zwolennika prawicy, gdyż nikt nie wie tego, co to jest prawica
ani lewica, terminy niezrozumiałe, których nikt nie zna ani rozumie” (Tamże, s.
66.
+ Opinia publiczna organizowana do pewnego stopnia. „Opinia publiczna to
coś więcej i mniej niż ta opinia, która rządzi światem, i niż te idee ogólne,
które niekiedy porywają lub zaślepiają ludzi. Ona może niczym nie rządzić,
chociaż rządzący nieustannie się do niej odwołują. Od opinii bez
przymiotnika tym się różni, że jest do pewnego stopnia „robiona”,
organizowana. [….] tylko do pewnego stopnia” /B. Łagowski, Szkice
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Antyspołeczne, Kraków 1997, s. 7/. „Celem legalnej władzy jest w pierwszym
rzędzie chronić przed niebezpieczeństwami kraj, który jej podlega. Rząd,
który dla celów wtórnych zaniedbuje lub odrzuca obowiązek podstawowy,
jest nieodpowiedzialny i powinien stać się przedmiotem pogardy” /Tamże, s.
8/. „Schopenhauer mówi paradoksalnie, że człowiek nie jest odpowiedzialny
za czyny, ponieważ zależą one całkowicie od tego, czym on realnie,
egzystencjalnie i moralnie jest. Wymagania odpowiedzialności trzeba
rozciągnąć na każdy moment tego procesu życiowego, który sprawia, że
człowiek staje się taki, a nie inny. Konwencje moralne i prawne muszą
przyjmować inne założenia, ale Schopenhauer dobrze radzi, aby z
wymaganiem odpowiedzialności nie czekać do momentu, aż najważniejsze
decyzje zapadną i odwrotu nie będzie. Każdy krok praktyczny i każdy pogląd
publiczny trzeba zawczasu mierzyć i ważyć, oceniać i prześwietlać. Jeśli
chcemy wnieść do polityki więcej odpowiedzialności, rzeczowości i rozumu,
bardziej powinniśmy dbać o opinię publiczną jako strukturę dyskusji –
stałej, ciągłej, wyczerpującej, w miarę możliwości zimnej – nie troszczyć się o
consensus, lub taką czy inną poprawność polityczną. […] opinia publiczna
jest zawsze do pewnego stopnia kształtowana. Otóż chodzi o to, aby była
kształtowana w zakresie metody, a nie treści. Opinia publiczna powinna
oświecać władzę, ale jej nie krępować, nie narzucać rozważań, jednym
słowem nie pozbawiać warunków odpowiedzialnego decydowania” /Tamże, s.
9.
+ Opinia publiczna płaszczyzną wymiany sądów na temat treści, form i roli
prawa w społeczeństwie, dzięki wolności słowa i prasy. „W Polsce trwa
ożywiona dyskusja nad kształtem przemian ustrojowych, dynamicznie
zmienia się prawo, prowadzone są prace nad nową Konstytucją. Opinia
publiczna, dzięki wolności słowa i prasy, stała się istotną płaszczyzną
wymiany sądów na temat treści, form i roli prawa w społeczeństwie.
Obserwujemy zjawisko tzw. demokracji uzupełniającej (R. G. Schwarzenberg,
L’Etat spectacle, Paris 1988, por.: B. Ulicka, Demokracje zachodnie,
Warszawa 1992). Istotne dyskusje – także dotyczące prawa – prowadzi się
równolegle w parlamentach i w mediach, a nawet te w mediach czasem
zastępują te pierwsze. Nawiązanie kontaktu z masowym odbiorcą przy
wykorzystaniu mediów wymaga jednak zachowania formy prostej i
obrazowej, z pominięciem odsłaniania procedur poznawczych. Pułapka
mediów polega między innymi na uleganiu złudzenia, że wiedza nie jest
zawiła i aby ja posiąść, nie trzeba żadnych specjalnych kwalifikacji.
Pozyskanie opinii publicznej dla kierunków zmian prawa i dla konkretnych
inicjatyw ustawodawczych, a także dla generalnego poparcia systemu
politycznego – nawet za cenę manipulacji zdroworozsądkową opinią
zbiorowości – nie przestaje być przedmiotem zainteresowania polityków
(„Opinia była i zawsze będzie władczynią świata” – stwierdzał Robespierre, za:
J. Baszkiewicz, Francuzi 1789-1794, Studium świadomości rewolucyjnej,
Warszawa 1898, s. 65)” /J. Jabłońska-Bonca, Prawo w kręgu mitów,
Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 1995, s. 7/. „Koncentracja
uwagi polityków i ekonomistów na zagadnieniach politycznych i
gospodarczych często jest okupowana ujawniającym się publicznie brakiem
wrażliwości na istotne wartości proceduralne prawa (Głównie wartości
formalne. Por. J. Wróblewski, Teoria racjonalnego tworzenia prawa, Wrocław
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
1985, s. 261 i n.). N. Luhmann, zajmując się szerzej zagadnieniem
„wrażliwości społecznej” we współczesnych złożonych systemach, zauważa,
że podczas koncentracji uwagi podmiotów na pewnym zespole problemów
(np. gospodarczych) w sposób ponadprzeciętny wzrasta niewrażliwość na
inne zjawiska (N. Luhmann, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa
socjalnego, Warszawa 1994, s. 32)” /Tamże, s. 8.
+ Opinia publiczna po rewolucji Portugalskiej 1974 r. „w przestrzeni opinii
publicznej zaczęły dominować radykalne poglądy, tezy partii komunistycznej
oraz tezy tzw. unitarnego antyfaszyzmu socjalistów i komunistów. To właśnie
one wpłynęły i nadal wpływają na postrzeganie poprzedniego reżimu, który,
jak już wcześniej wspomniałem, nie był faszystowski, lecz głęboko
tradycjonalistyczny, konserwatywny i nacjonalistyczny. /Przede wszystkim
nie był socjalistyczny, a faszyzm jest typem socjalizmu/. Nie był to ustrój
mobilizacji politycznej. Salazar nie chciał, by obywatele brali udział w
polityce; ta miała być sprawowana przez rząd, a przede wszystkim przez
samego Salazara. Stosowane przez niego represje były wybiórcze, nie
niepokoił on tych, którzy nie mieszali się do polityki. Ograniczał się do
zwalczania aktywnych przeciwników, szczególnie – chcących zmienić
konstytucję. W praktyce dotyczyło to radykałów lewicowych. […] Wydarzenia
25 kwietnia 1974 r., czyli „rewolucja goździków”, są konsekwencją nie tylko
wojny w koloniach, lecz także potęgującej się niemożności pogodzenia opcji
afrykańskiej z opcją europejską. Reżim miał coraz większe problemy z
przystosowaniem się do zmieniającej się sytuacji w Europie, której rządy
wywierały silny nacisk zarówno na społeczeństwo portugalskie, jak na
Salazara. Szczególnie silne naciski wywierali na niego Amerykanie, głównie
za kadencji Kennedy’ego, oraz Anglicy i Niemcy. Naciski te miały skłonić
Salazara do przeprowadzenia kontrolowanej dekolonizacji. On jednak nie
wyraził na to zgody, wybrał drogę skazującą go na izolację, bowiem obrona
tej strategii zdecydowanie wykluczała poparcie ze strony państw zachodnich.
W rezultacie reżim stawiający sobie za główny cel integrację afrykańską
został zastąpiony po „rewolucji goździków” ustrojem dążącym do integracji
europejskiej. Sądzę nawet, ze właśnie ten drugi wymiar jest najważniejszą
cechą przemian dokonanych w ówczesnej Portugalii. Nie było to jedynie
wkroczenie na drogę demokracji. Było to przejście do zupełnie innej
przestrzeni światowej, krótko mówiąc – powrót z Afryki do Europy? N.
Pereira, R. Smoczyński (rozmówcy), Powrót z Afryki do Europy. Rozmowa z
Manuelem Braga de Cruz, „Fronda” 13/14 (1998) 283-292, s. 292 (Manuel
Braga de Cruz, ur. 1946, profesor historii, wykładowca Instytutu nauk
Społecznych Uniwersytetu Lizbońskiego oraz Uniwersytetu katolickiego w
Lizbonie).
+ Opinia publiczna Pojęcie charakterystyczne dla analizy tekstu
żurnalistyczno-publicystycznej, „politycznej”. „nie zawsze teorie i deklaracje
intencji są wykładnikami faktycznych postaw. Jest wiele miejsca dla
sterowania taktyki i strategii, gry pozorów, trudno się w tym rozeznać, i o to
chodzi w kamuflażach różnego rodzaju. Do wzięcia pod uwagę są tu postawy
i analizy tychże na różnym poziomie głębi, choć same nazwy mogą
pozostawać te same. Odnotujemy trzy z grubsza typy takich postaw, tyleż
poziomów ich głębi. […] postawa – i paralelna jej analiza – najpłytsza,
całkiem powierzchniowa, umownie „żurnalistyczno-publicystyczna” lub
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
„polityczna”, bo jest to tu charakterystyczne, acz bywają chlubne wyjątki.
Urzeczywistnia się ona na miarę takich pojęć, jak „opinia publiczna”, „partia
polityczna” i pokrewne. Można przeżyć życie obracając się w zaczarowanym
kręgu tego podejścia, tych kategorii, na różnych poziomach świadomości. W
tych że ramach manipuluje się człowiekiem, lecz nie wchodzimy w wymiar
moralny tego zjawiska. Jest też możliwa inna postawa, faktycznie
realizowana, proponowana, lansowana – postawa na poziomie o większej
głębi. Wchodzą tu w grę pojęcia takie, jak „grupy nacisku”, „nieformalne
związki” i podobne. Odpowiada temu kreacja życia społecznego przez
„media”, przemożna determinacja zachowań jednostki, „sterowania” nią aż po
manipulację w kierunku względnej na tym tle jej wolności. Mamy tu –
równolegle – analizę „hermeneutyczną” zjawisk ludzkich „średniego
dystansu”, ze średnią dokładnością, a raczej głębią, choć niekoniecznie
kompromitowanej „historii podejrzeń czy „spiskowej koncepcji historii” (jakby
spisków rzeczywistych w ogóle nie było, inna sprawa, czy zawsze są udane). I
wreszcie postawa – i odnośna analiza – trzecia, najgłębsza, powiedzmy w
wymiarze religijno-teologiczno-metafizycznym, czemu opowiada naprawdę
głęboka hermeneutyka (mogą tu być różne stopnie, zależnie od typu
religijności, mniej od teologii czy filozofii). Odwołujemy się tu do tego, co
istotne, do ostatecznie decyduje, także w zakresie moralnych konsekwencji
ludzkiego czynu. Transcenduje ta postawa obie poprzednie, zwłaszcza
pierwszą, ale i drugą (która często pretenduje funkcjonalnie do ostatecznej),
oczywiście i tu mogą być różne dewiacje (gnostycy, pneumatyce we
współczesnych przebraniach, że wspomnimy New Age czy postmodernizm).
Postawa ta realizuje się zasadniczo niezależnie nawet od tego, czy ktoś
nastawiający się czy nastawiany bardziej pragmatycznie „wygrywa” czy
„przegrywa” w ramach poprzednich postaw, czy dobrze je sobie uświadamia.
Nawet pozostając w swej nieskuteczności, w ramach poprzednich postaw
sięga się tu „naiwnie” lepiej i wyżej, a w innej metaforze głębiej niż najwięksi
ludzie sukcesu tamtych dwu postaw, zwłaszcza pierwszego poziomu
działania. Elementy tej właśnie teologiczno-religijnej i religijno-moralnej
postawy realizował Drewnowski w swym życiu i dziele” /S. Majdański, Ani
scjentyzm, ani fideizm: U progu nowoczesnej syntezy filozoficznej, czyli Jana
Franciszka Drewnowskiego program precyzacji filozofii klasycznej, w: J. F.
Drewnowski, Filozofia i precyzja. Zarys programu filozoficznego i inne pisma,
TNKUL, Lublin 1996, 5-52, s. 10.
+ Opinia publiczna pojęciem podobnym do pojęcia zdrowego rozsądku i,
tradycji. Panteizm starał się „zawłaszczyć” pojęcie zdrowego rozsądku w celu
zreformowania treści przeżycia religijnego, pogląd taki wyrażał książę Adam
Jerzy Czartoryski. „był u nas jednym z nielicznych myślicieli, którzy podjęli
się zadania uwypuklenia niepowtarzalnej sytuacji jednostki w świecie, jej
prawa do spontanicznej ekspresji, między innymi w działalności filozoficznej.
Rozwiązania księcia Adama, bliskie w wielu akcentach tzw. „filozofiom
egzystencji” nadają jego filozofii walor autentyczności i intymności w
podejmowaniu problemów filozoficznych, w czym dostrzeżemy zarówno
fascynację stylem filozoficznym Platona, Cycerona, Seneki, Boecjusza, jak i
innych filozofów, którzy przeciwstawiali się programowi filozofii typu
obiektywistyczno-idealistycznego, filozofowaniu w stylu Hegla i innych
przedstawicieli postkantowskiego maksymalizmu. Jednym słowem, A. J.
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Czartoryski zdecydowanie przeciwstawił się tym programom uprawiania
filozofii, które z góry odmawiały jednostce prawa do świadomości swej
niepowtarzalności, filozofiom redukującym osobowość człowieka do czynnika
racjonalnego. Czartoryski nie zrezygnował jednak z poszukiwania takich
rozwiązań, które przyjmując tezę o istnieniu obiektywnym i realnym świata
wartości nie pomniejszają znaczenia wolności jednostki, nie degradują sfery
uczuciowej i wolicjonalnej. […] zwracam uwagę na metafilozoficzne
zagadnienia związków wiary z rozumem, sposób ich rozwiązania
zaproponowany przez księcia Adama, ich znaczenia dla głoszonej publicznie
filozofii społecznej. Szczególną wagę w filozofowaniu Czartoryskiego zdaje się
mieć jego próba wykazania zakresowej bliskości pojęcia zdrowego rozsądku i
opinii publicznej, tradycji, w czym dostrzegam próbę przewartościowania
klasycznej terminologii oświeceniowej, nasycenia jej treściami z ducha
szeroko pojmowanego romantyzmu” /W. Jaworski, Comon sense w Polsce. Z
dziejów recepcji szkockiej filozofii zdrowego rozsądku w polskiej myśli
konserwatywnej połowy XIX wieku, Kraków 1994, s. 13.
+ Opinia publiczna polska monoideowa przy pozorach nieograniczonej
tolerancji. „W Polsce opinia publiczna przy pozorach nieograniczonej
tolerancji, przy rzeczywistej kłótliwości, jest niesłychanie monoideowa. Mamy
sytuację jak przed wojną. O każde głupstwo wolno się spierać, ale wybór
drogi, która zdecyduje o losie narodu, pozostaje poza poważną dyskusją.
Wszystkim wydaje się, że wybór jest oczywisty, ale jaka jest treść tego
poczucia oczywistości? – bardzo naiwna. Od kilkunastu lat we Francji nasila
się krytyka rządów Vichy. […] Im dalej od wojny, tym krytyka ostrzejsza. […]
Ukształtowała się wreszcie we Francji opinia publiczna, która ma takie
stanowisko w sprawie wojny z hitlerowskimi Niemcami, jakie polska opinia
publiczna miała w roku 1939. Ówcześni Francuzi zaś nie tylko nie widzieli w
polityce marszałka Petaina niczego haniebnego, ale wprost przeciwnie,
przyjęli jego rządy jako rozwiązanie w danych okolicznościach najlepsze.
Ówczesna opinia publiczna Francji była przeciwna umieraniu za Gdańsk, i
tak samo umieraniu za Paryż, a także wszystkiemu, co mogłoby doprowadzić
do zniszczeń w Paryżu. […] Istniała komunistyczna część opinii publicznej i
ta była przeciw wojnie lub za wojną, zależnie od tego, co lepiej służyło
Związku Radzieckiemu. […] Żeby pokazać nie światu, bo Francuzi dosyć
mało liczą się z opinią świata, gdy w grę wchodzą ich ważne interesy, ale
sobie, że sami się wyzwolili, zrobili powstanie w Paryżu, zabezpieczywszy się
uprzednio na wszystkie strony i pilnie bacząc, by jakieś szyby nie wyleciały z
okien, bo szkło było drogie. […] znaleźli się, dzięki inteligencji, wśród
czterech mocarstw zwycięskich. I dziś triumfują moralnie w nowym
pokoleniu, pokazując jak trudno zadowolić ich wysokie wymagania co do
poświęcania się i waleczności” /B. Łagowski, Szkice Antyspołeczne, Kraków
1997, s. 10/. „Francuzi mają inteligentnie ustrukturowaną opinię publiczną,
a my nie. Mądrość opinii publicznej nie polega na takiej czy innej treści, lecz
na związku tej treści z interesem narodowym. […] Opinia publiczna we
Francji, zresztą również w innych (choć nie wszystkich) krajach Europy
zachodniej jest kreacją historyczno-socjologiczno-kulturową przedziwnie
wyrafinowaną. Fanatyzm partyjny harmonijnie kohabituje z politycznym
relatywizmem, rzucane przez partie na siebie nawzajem pioruny oświetlają
rzeczywistość nikomu nie czyniąc większej krzywdy. Opinia publiczna
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
stanowi jedność tylko ze względu na odniesienie do interesu narodowego, a
poza tym jest podzielona, odpowiednio do wielości możliwych zaspokojeń tego
interesu” /Tamże, s. 11.
+ Opinia publiczna reagowała na wizję radzieckiego zagrożenia, wykreowaną
przez rząd i media USA w latach 1946-1950. „Żeby zrozumieć, dlaczego jakiś
nurt artystyczny odnosi sukces w określonych warunkach historycznych,
należy zająć się badaniem roszczeń ideologicznych rządzących i
sprawowanym przez nich mecenatem” /E. Cockcroft, Abstract Expressionism:
Weapon of the Cold War, „Artforum” 12, czerwiec 1974, s. 39-41, szczególnie
s. 39/. Serge Guilbaut zajmuje się okresem, “jaki nastąpił po “sztuce
społecznej” okresu Depresji, a przed wykorzystaniem ekspresjonizmu w
propagandzie lat pięćdziesiątych. Chcę mówić o cichym interwale między
1946 a 1951, o ciszy, która jest skądinąd czczą iluzją, wystarczy tylko
uważnie się wsłuchać, a pęknie z łoskotem. […] Zajmuję się zwłaszcza
pismami i obrazami Barnetta Newmana, Marka Rothko, Adolpha Gottlieba i
Jacksona Pollocka, omawiam decyzję awangardzistów odejścia od malarstwa
przedstawiającego, podjętą około 1947-48” /S. Guilbaut, Jak Nowy Jork
ukradł ideę sztuki nowoczesnej. Ekspresjonizm abstrakcyjny, wolność i zimna
wojna, tł. E. Mikina, Wydawnictwo Hotel Sztuki, Warszawa 1992, s. 18/. „A
że siła oddziaływania zbiorowej histerii, która ogarnęła świat zachodni w
latach 1946-1950, jest głównym motywem prac naszych artystów, ważne
jest, aby zrozumieć strategię polityczną przyjętą przez rząd i analizowaną w
pracach historyków orientacji rewizjonistycznej. / Nie interesuje mnie
rozkładanie odpowiedzialności za zimną wojnę pomiędzy Rosję a Stany
Zjednoczone. Interesuje mnie natomiast, w jaki sposób opinia publiczna
reagowała na wizję radzieckiego zagrożenia, wykreowaną przez rząd i media”
/Tamże, s. 19/. W katologu wystawy Polloca z 1980 roku Berenice Rose
pisała: „Rodzi się pytanie jak, na tle prowincjonalnej Ameryki i takiej sztuki
jaką była sztuka amerykańska w latach 1946-1947, było możliwe dokonanie
tak radykalnej przemiany – nie tylko samej sztuki, ale i roli Ameryki w
sztuce. Jak było możliwe nie tylko włączenie się w „główny nurt”, ale i
rewolucyjne wykroczenie poza niego […]” /B. Rose, Jackson Pollock:
„Drawing into Painting”, New York, MOMA, kat. wyst. 1980, s. 23/.
+ Opinia publiczna republikańskaj kraju reprezentowana jest przez parlament,
Azaña M. Republika hiszpańska II roku 1932. Miguel Maura stwierdził, że
przemowa premiera była bez sensu, zawierała w sobie wiele sprzeczności z
wcześniejszymi jego wypowiedziami. Ofiarą tego wszystkiego jest lud, który
pyta się: dokąd nas oni zaprowadzą? Projekt skrytykował również Melquiades
Álvarez. Widział w nim zniszczenie jedności Hiszpanii. Szef rządu poczuł się
zobowiązany do odpowiedzi na zarzuty przedmówców. Azaña nie zgodził się z
tym, że parlament jest oderwany od opinii publicznej. Jego zdaniem parlament
Absolutnie identyfikował się z większością republikańskiej opinii publicznej
kraju. Polityka autonomii nie jest antyhiszpańska /J. Arrarás, Historia de la
Segunda República Española, T. 1. wyd. 5, Editora Nacional, Madrid 1970, s.
400/. Faktycznie jednak Statut podzielił Hiszpanów i stawiał ich naprzeciwko
sobie w rywalizacji, która każdego dnia stawała się coraz bardziej ostra.
Reforma rolna. García Valdecasas, deputowany z Agrupación al Servicio de la
República, zabrał głos 12 maja w sprawie zakazu pracy robotników rolnych
poza swoją gminą. Alarmował, że zakaz ten spowodował katastrofę na
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
hiszpańskiej wsi. Wielu rolników żyje w skrajnej nędzy. Nawet właściciele
ziemscy nie mają środków do życia. Następnego dnia deputowany stronnictwa
agrarystów Velayos stwierdził, że „prawie wszystkie konflikty społeczne w
rolnictwie, mają swe źródło w dekrecie ministra pracy z 28 kwietnia 1931
roku”. Robotnicy rolni powinni byli w czasie zbiorów owoców cytrusowych udać
się na południe. Prawo im tego zabraniało. W efekcie nie mieli z czego żyć a
ogromne masy owoców pozostały na drzewach i zostały zmarnowane. Podobnie
z zbiorem oliwek. „Jeżeli chcemy uratować zbiory oliwek, musimy natychmiast
znieść to prawo”. Fatalne skutki przyniósł też dekret nakazujący właścicielom
ziemskim zatrudniać określoną, dużą liczbę robotników. Nawet wtedy, gdy nie
było dla nich pracy i pieniędzy na wypłatę. W Katalonii „Unión de Rabassaires”
(związek dzierżawców) wszczynała rozruchy, prowadziła do anarchii, z powodu
rewizji kontraktów uprawy ziemi. 10 maja rozpoczęli debatę nad reformą rolną
/Tamże, s. 404.
+ Opinia publiczna rządzi społeczeństwem; uniwersytet miał być enklawą
intelektualnej wolności. „Życie w otoczeniu ściśle akademickim, z dala od
zawirowań wielkiego miasta, byłoby dla mnie torturą. Nigdy więc nie byłem
„pisarzem z campusu”, jak nazwał mnie ostatnio pewien lewicowy
powieściopisarz środkowoeuropejski. Przeciwnie, nauczyłem się rozpoznawać
niezliczone warianty różnych poglądów lewackich czy ultraprawicowych,
toteż potrafię z daleka wyczuć […] odór nie przetrawionej retoryki
rewolucyjnej czy też, z drugiej strony barykady, zauważyć w „oryginalnych”
poglądach geopolitycznych, jakie prezentuje ostatnio Gore Vidal, temat
„żółtego zagrożenia”, którym straszył Randolph Hearst w swoim dodatku
niedzielnym – odór ten jest równie przykry jak w latach trzydziestych. […]
Profesor Bloom twierdzi, i taka jest główna myśl jego wywodu, że w
społeczeństwie rządzonym przez opinię publiczną uniwersytet miał być
enklawą intelektualnej wolności, gdzie bez żadnych ograniczeń badałoby się
najróżniejsze punkty widzenia. Swobodę tę świat nauki otrzymał w darze od
liberalnej demokracji. Jednakże godząc się na aktywną rolę w
społeczeństwie, na zaangażowanie w jego sprawy, uniwersytet został
wciągnięty w wir „problemów społecznych”. Uczeni robią karierę i pieniądze,
zajmując się kwestiami zdrowia, płci, rasy, wojny, uniwersytet zaś stał się
hurtownią pojęć, w której zaopatruje się społeczeństwo, często ze zgubnymi
dla siebie skutkami” /S. Bellow, Słowo wstępne, w; A. Bloom, Umysł
zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło
demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł. Tomasz Bieroń,
Zysk i S-ka, Poznań 1997, 9-18, s. 17/. „W rezultacie ludzie „wewnątrz”
uniwersytetu coraz mniej się różnią w swych dążeniach i motywacjach od
ludzi „z zewnątrz”.
+ Opinia publiczna społeczeństwa pogańskiego nastawiona wrogo wobec
chrześcijan. Aleksandria założona ok. 331 r. przed Chrystusem,
zamieszkiwana była przez Greków, Rzymian, Egipcjan, Syryjczyków i Żydów.
Ośrodkiem, w którym koncentrowało się życie naukowe i w którym mieszkali
uczeni, było Muzeum (ogród muz). Było ono częścią kompleksu pałacowego.
Znajdowało się tam obserwatorium astronomiczne, ogród botaniczny i
zoologiczny, a także pracownie chirurgiczne /S. Drozd, Celsus – epikurejczyk
czy platonik, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M.
Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Wrocław 1998, 63-85, s. 63/. Z ośrodkiem tym związani byli m. In. Euklides,
Archimedes, Ptolomeusz i Galen. Ze względu na sposób organizacji pracy
oraz zakres badań Muzeum Aleksandryjskie uważane jest za pierwowzór
zinstytucjonalizowanych placówek naukowych. Tam znajdowała się
Biblioteka Aleksandryjska. Składała się w zasadzie z dwóch bibliotek:
większej, zwanej Bruchejon (ok. 490 tys. zwojów), i mniejszej, zwanej
Serapejon (ok. 42 tys. zwojów). W skład biblioteki wchodziło piśmiennictwo
greckie, egipskie, etiopskie, hebrajskie i perskie. Bruchejon spłonęło w czasie
oblężenia miasta przez Juliusza Cezara. Serapejon zostało wzbogacone przez
Antoniusza zbiorami Biblioteki Pergamońskiej (ok. 200 tys. zwojów).
Serapejon przetrwało do wieku IV po Chrystusie /Tamże, s. 64/. Dzieło
Celsusa Prawdziwe słowo powstało około 178 r. w Rzymie lub Aleksandrii.
Zachowało się dzięki Orygenesowi, w jego piśmie Contra Celsum, które
zawiera około dziewięćdziesiąt procent Prawdziwego słowa, w większości w
postaci cytatów. Stanowi ono totalny, starannie przygotowany atak na
chrześcijaństwo, na naukę i poglądy chrześcijan (S. Kalinkowski).
„Rozwijające się chrześcijaństwo napotykało wrogość „pogan”, przejawiającą
się w trzech aspektach: 1. Wrogim stosunku opinii publicznej do chrześcijan;
2. szykanach i represjach stosowanych wobec wyznawców nowej wiary przez
władze państwowe; 3. Nieprzychylnych uwag lub pism skierowanych pod ich
adresem przez elity intelektualne” /Tamże, s. 67.
+ Opinia publiczna sterowana tajnie przez komunistów. „Poparcie dla sprawy
republikańskiej […] większości dziennikarzy. Aby sympatie i poparcie
skoordynować i wykorzystać, sowiecka tajna policja NKWD i Komintern
stworzyły liczne organizacje o charakterze propagandowym bądź
charytatywnym. […] Operacją kierował Willi Munzenberg, komunista z
Niemiec” /M. J. Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć: wojna domowa w
Hiszpanii 1936-1939, Fronda, Warszawa 1997 s. 23/. Technikę jego
działania tak opisał liberalny historyk brytyjski Norman Davies: «Jedną z
najbardziej perfidnych form propagandy jest […] ta, która ukrywa prawdziwe
źródła informacji zarówno przed odbiorcami, jak i propagatorami. Tak zwana
„tajnie sterowana propaganda” [covertly directed propaganda] ma na celu
mobilizację siatki nic nie podejrzewających „agentów wpływu”. Agenci ci
rozpowszechniają wybrane wiadomości w sposób, posiadający wszelkie cechy
spontaniczności. Udają, że zbieżność [rozpowszechnianych przez siebie]
poglądów z poglądami społeczności, która jest celem propagandowej
ofensywy, i którą mają zamiar rozłożyć od wewnątrz, jest przypadkowa.
Agenci umiejętnie manipulują predylekcjami kluczowych osobistości w tejże
społeczności. Owa ukryta propaganda jest w stanie przekonać do kłamstw
ważne osobistości opinio-twórczej elity […] Munzenberg […] Stworzył
program całej serii kampanii protestu: „antymilitaryzm”, „antyimperializm” i
przede wszystkim „antyfaszyzm”. […] Najbardziej wpływowi z omamionych
przez Munzenberga rekrutów, których sceptycy zwali „paputczikami” [fellowtravellers], bardzo rzadko wstępowali do partii Komunistycznej. Ludzie ci z
oburzeniem zaprzeczyliby, że są manipulowani. Wśród nich znajdowali się
pisarze,
artyści,
redaktorzy,
lewicowi
wydawcy
oraz
ostrożnie
wyselekcjonowane gwiazdy – stąd Romain Rolland, Louis Aragon, André
Malraux, Heinrich Mann, Bertold Brecht, Antony Blunt, Harold Laski, Claud
Cocbum, Sidney i Patrice Webb oraz połowa członków [literackiego]
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Bloomsbery Set. […] cele, […] stworzyć […] dominujący przesąd polityczny
tamtej ery: przekonanie, że wszystko, co może służyć Związkowi
Radzieckiemu, wypływa z samej istoty ludzkiej dobroci” (N. Davies, Europe: A
History, Oxford and New York 1996, s. 501).
+ Opinia publiczna urabiana jest przez powielanie myśli jednostek. „książka
odbiegająca od wzorów kształtowanych w zasięgu tradycji heglowskiej. […]
ustalenia dotyczące świadomości społecznej mają jedynie hipotetyczna
wartość, że jest w nich wiele spekulacji i apriori przyjmowanych
rozstrzygnięć. Pojęcie świadomości społecznej nie ma przecież naturalnego
charakteru – zawiera się w nim cała filozofia. A każda filozofia jest przecież
nieoczywista. […] Czy rzeczywiście prawdziwa nauka zaczyna się tam, gdzie
rządzą prawa wielkiej liczby, czy wszyscy muszą podróżować po morzu
abstrakcji? […] czy analizując rodowody idei musimy rzeczywiście stawiać na
pierwszym miejscu zbiorowość? Zbiorowość jest zawsze raczej konsumentem
idei. Czy musimy w nieskończoność powielać figury heglowskiego
elementarza uznając prymat tego, co ogólne, demonstrując brak szacunku
dla „małej liczby”, kojarząc mądrość z umiejętnością tworzenia schematów?
Tego typu priorytety są przecież jedynie pewną opcją filozoficzną. […] poglądy
jednostek są najważniejsze, że idee znajdujące się w społecznym obiegu są
już tylko ich echem. […] To nie zbiorowość pisuje przecież traktaty. Potoczną
opinię urabia powielanie pewnych myśli. Historyka idei, tak jak historyka
sztuki, powinny jak się wydaje interesować przede wszystkim oryginały, a nie
kopie. […] Mówiąc o losach Ameryki należy wziąć pod uwagę przede
wszystkim poglądy Hamiltona czy Jeffersona, a nie opinie redaktorów
lokalnych gazet […] Wartość syntez jest zawsze niesłychanie problematyczna.
Okazuje się to zwykle po latach” /S. Filipowicz, Ameryka. Alfabet Nadziei,
Warszawa 199, s. 6/. „Myślenie systemowe zrodziła pasja porządkowania.
Znajdowało swój wyraz w dążeniach do tworzenia prawd nadrzędnych,
syntetyzujących w ramach przejrzystych i spójnych formuł całą wiedzę o
rzeczywistości. Systemy konstrukcyjne – wyjaśnia Nicolai Hartmann –
zakładały akceptowany schemat ustroju świata. Nie próbowały go zrozumieć,
lecz sądziły, że znają go z góry. Usiłowały więc pod jego kątem przeprowadzić
segregację fenomenów, odrzucały to, co nie pasowało, uogólniały to, co im
odpowiadało (Systematyczne przedstawienie własnej filozofii). System był
zawsze wielką pokusą metafizyki. Ale twórcy systemów ponieśli klęskę. Nie
udało się im wyjaśnić świata. Dziś tworzenie nowych systemów byłoby już
raczej czymś dość żenującym. Rola myślenia konstrukcyjnego – wyrokuje
Hartmann – już jest skończona” /Tamże, s. 7.
+ Opinia publiczna usypiana za pomocą terminu prawa człowieka. Prawa
człowieka nazwą bez pokrycia. Są nierealne z powodu impotencji
metafizycznej. Egzystują jedynie na papierze. Są bytem istniejącym tylko w
myśli ich twórców. Obiecują szczęście, ale nie potrafią określić, na czym to
szczęście ma polegać. Są niejasne i niepewne. Obiecują coś nieskończonego,
co nie jest możliwe do realizacji. W efekcie są z góry skazane na
niepowodzenie i przyczyniają się jedynie do głębokich frustracji. W praktyce
są zasłoną dla popełniania zbrodni. Współbrzmią z ideami komunizmu.
Formalnie stanowią zbiór formuł wzajemnie sprzecznych. Dla zachowania
jednego prawa człowieka trzeba łamać inne. Nic dziwnego, że mają swoich
zagorzały zwolenników i przeciwników, sceptyków, którzy nie wierzą w ich
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
realne istnienie /J. Vallet de Goytisolo, En torno a los denominados derechos
humanos, „Verbo”, nr 423-424 (2002) 183-1966, s. 187/. Niektórzy, jak
Alaisdair Mac Intyre, nie tylko negują ich możliwości zaistnienia w praktyce,
lecz nie akceptują ich nawet jako zasad ogólnych czy kryteriów działania
politycznego lub moralnego. Mac Intyre utożsamia prawa człowieka z
zabobonami, z magicznymi zaklęciami, które są fikcyjne, chociaż zawierają w
sobie jakieś konkrety. Posługują się nimi prawnicy dla ukrycia nadużyć
rządów Tamże, s. 188. Wyrażenie prawa człowieka jest niepoprawne z wielu
względów, ale pożyteczne dla operowania nim w sprawach zawiłych i
pokrętnych. Są użyteczne dla państwa, które w odróżnieniu od króla jest
władcą absolutnym, ale niepersonalnym. Zamiast praw subiektywnych
wprowadzone są prawa obiektywne, ponad jednostkami Tamże, s. 189. Mają
one wyrażać wolę ludzkości. Stały się obowiązującą, triumfująca ideologią
wspomagającą globalizację. Obecnie wspomagają ideologię Pax americana
Tamże, s. 191. Prawa człowieka zostały wydedukowane z uniwersalnego
prawa naturalnego. Oświecenie doprowadziło do ich sformułowania
pozytywnego. Dziś prawa naturalne są ignorowane, na ich miejsce wchodzi
prawo stanowione, w którym podkreśla się konsensus, zgodę ogółu,
osiągniętą w sposób demokratyczny. Prawo jest konwencją, umową Tamże.
195.
+ Opinia publiczna uważa, że policja została przemieniona w regularne wojsko,
które pewnego dnia, nawet wbrew woli rządzących, może powstać przeciwko
integralności ojczyzny. Republika hiszpańska II roku 1932. Dyskusja w sejmie
rozpoczęła się 6 maja. Słowo wstępne wygłosił przewodniczący komisji
przygotowawczej Lui Bello. Azaña stwierdził, że Bello nieczego nie rozumie
(M. Azaña, Plumas y palabras, Compańía General de Artes Gráficas, Madrid
1930 s. 357-395). Miguel Maura w sejmie dał do zrozumienia, że Statut
został w San Sebastián dokładnie określony w ten sposób, że Katalonia uzna
republikę i zredaguje swój Statut wewnętrzny zgodnie z tym, co uchwali sejm
Hiszpanii /J. Arrarás, Historia de la Segunda República Española, T. 1. wyd.
5, Editora Nacional, Madrid 1970, s. 383/. Gdy trwa dyskusja sejmowa,
Azaña i Carner prowadzą tajne negocjacje. Rząd sprzeciwia się istnieniu
dwóch uniwersytetów w Barcelonie, przyznaje sobie kontrolę nad szkołami
średnimi i chce gwarancji nauczania języka kastylijskiego w szkołach
podstawowych. Ortega y Gasset 13 maja uznał, że trzeba problem Kataloński
rozwiązać raz na zawsze. Problem kataloński jest przypadkiem tego, co nazywa
się „nacjonalizm partykularny”, który jest intensywnym uczuciem
ogarniającym jakiś lud lub społeczeństwo, dążące do istnienia obok innych
ludów lub społeczeństw. Nikt tutaj nie jest winny. Jest to przeznaczenie,
ujawniające swą moc w historii (Tamże, s. 386). Problemu tego nie można
rozwiązać na drodze prawnej, przez Statut. Nacjonalizm wymaga poważnego
potraktowania historycznego. Przemowa ta była bardziej esejem literackim albo
wykładem uniwersytecki, niż przemową parlamentarna. Nikogo Ortega y
Gasset nie przekonał. Wtedy wystąpił Lerroux. Stwierdził on, że punkty paktu
z San Sebastián już zostały zrealizowane. Uznał on, że cała dyskusja była
niepotrzebna. Najważniejszą sprawą aktualnie jest brak bezpieczeństwa
publicznego. Trzeba wzmocnić siły policyjne. W policji jest wielu ludzi młodych
i niedoświadczonych, ale za to są oni lepiej uzbrojeni niż dawniej. Opinia
publiczna uważa, że policja została przemieniona w regularne wojsko, które
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pewnego dnia, nawet wbrew woli rządzących, może powstać przeciwko
integralności ojczyzny. To wszystko jest bardzo niebezpieczne. Nie wolno tej
siły militarnej oddać w ręce władz regionalnych /Tamże, s. 388.
+ Opinia publiczna wieloraka „Istnieje więc opinia proeuropejska i eurosceptyczna, atlantycka i neutralistyczna, liberalna, konserwatywna i
socjalistyczna, i każda z tych orientacji trwa w oczekiwaniu na sytuację
wewnętrzna lub międzynarodową, kiedy to właśnie ona będzie przygotowana
do oddania usługi organizmowi narodowemu. W Polsce kilka katastrof
narodowych dokonało się pod wpływem monoideowej opinii publicznej. […] w
Polsce ustalał się zazwyczaj, w odniesieniu do największych dylematów
narodowych, jeden hegemoniczny, skrajnie uproszczony pogląd, nasycony
emocjami rodem z niższych motywów, i w tej sytuacji opanowywał mózgi
mocno poza tym skłóconych partii, koterii i jednostek. Nad stadnością
myślenia ubolewali historycy ze szkoły krakowskiej i nie tylko oni. Obecnie
znów mamy okazję oglądać ten dziw aspołeczny. Dwa zwalczające się obozy
polityczne, rozdzielone według nieistotnej zasady, głoszą ot samo: oddanie się
w opiekę Zachodowi jako aksjomat polityki zagranicznej i demokrację
socjalną jako ustrój wewnętrzny. […] Nie mamy walki poglądów, lecz mamy
walkę o zmonopolizowanie poglądu uchodzącego za kwintesencje
patriotyzmu. […] W Polsce brakuje stronnictwa politycznego lub choćby
intelektualnego, które byłoby zdolne do ewentualnego przedefiniowania
interesu narodowego w warunkach bardziej skomplikowanych niż obecne”
/B. Łagowski, Szkice Antyspołeczne, Kraków 1997, s. 12/. „książka, […]
stanowisko z zakresu filozofii społecznej” /Tamże, s. 13/. „W jaki sposób
państwowość europejska została zmodyfikowana przez demokrację? Przede
wszystkim demokracja niepomiernie rozszerzyła zakres władzy i wprowadziła
za pomocą biurokracji taką kontrolę życia społecznego, a jakiej absolutny
monarcha mógł tylko roić w stanie politycznego delirium. Jednocześnie
jednak ustanowiła system daleko sięgającej i skutecznej kontroli władzy”
/Tamże, s. 15.
+ Opinia publiczna wroga wobec chrześcijan w Aleksandrii wieku II.
Aleksandria założona około 331 roku przed Chrystusem, zamieszkiwana była
przez Greków, Rzymian, Egipcjan, Syryjczyków i Żydów. Ośrodkiem, w
którym koncentrowało się życie naukowe i w którym mieszkali uczeni, było
Muzem (ogród muz). Było ono częścią kompleksu pałacowego. Znajdowało się
tam obserwatorium astronomiczne, ogród botaniczny i zoologiczny, a także
pracownie chirurgiczne /S. Drozd, Celsus – epikurejczyk czy platonik,, w:
Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M. Manikowski, Filozofia
XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998, 63-86, s.
63/. Z ośrodkiem tym związani byli m. in. Euklides, Archimedes, Ptolomeusz
i Galen. Ze względu na sposób organizacji pracy oraz zakres badań Muzeum
Aleksandryjskie uważane jest za pierwowzór zinstytucjonalizowanych
placówek naukowych. Tam znajdowała się Biblioteka Aleksandryjska.
Składała się w zasadzie z dwóch bibliotek: większej, zwanej Bruchejon (ok.
490 tys. zwojów), i mniejszej, zwanej Serapejon (ok. 42 tys. zwojów). W skład
biblioteki wchodziło piśmiennictwo greckie, egipskie, etiopskie, hebrajskie i
perskie. Bruchejon spłonęło w czasie oblężenia miasta przez Juliusza Cezara.
Serapejon zostało wzbogacone przez Antoniusza zbiorami Biblioteki
Pergamońskiej (ok. 200 tys. zwojów). Serapejon przetrwało do wieku IV po
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Chrystusie /Tamże, s. 64/. Dzieło Celsusa Prawdziwe słowo powstało około
178 r. w Rzymie lub Aleksandrii. Zachowało się dzięki Orygenesowi, w jego
piśmie Contra Celsum, które zawiera około dziewięćdziesiąt procent
Prawdziwego słowa, w większości w postaci cytatów. Stanowi ono totalny,
starannie przygotowany atak na chrześcijaństwo, na naukę i poglądy
chrześcijan (S. Kalinkowski). „Rozwijające się chrześcijaństwo napotykało
wrogość „pogan”, przejawiającą się w trzech aspektach: 1. Wrogim stosunku
opinii publicznej do chrześcijan; 2. Szykanach i represjach stosowanych
wobec wyznawców nowej wiary przez władze państwowe; 3. Nieprzychylnych
uwag lub pism skierowanych pod ich adresem przez elity intelektualne”
/Tamże, s. 67.
+ Opinia publiczna wstrząśnięta wieścią o przewozie broni przez socjalistów
do Asturias. Republika hiszpańska II roku 1934. Przygotowania
bezpośrednie do powstania w Asturias w roku 1934 to gromadzenie broni.
Wieść o przewozie broni wywołała wstrząs opinii publicznej. Wszyscy już
wiedzieli, że przygotowywano rewolucję. Policja aresztowała w Oviedo
sekretarza Sindicato Minero, którym był Belarmino Tomás (1892-1950,
sekretarz związku UGT, sekcja górników, członek Komitetu Narodowego
organizowanej rewolucji, w czasie wojny domowej – minister sprawiedliwości
w gabinecie Negrina w roku 1938) i drugiego socjalistę – Valentin Alvarez
oraz kierowców i marynarzy uczestniczących w transporcie broni ze statku
na ciężarówki (J. Arrarás, Historia de la segunda república española, T. 2,
wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970, s. 416). W
Madrycie odbył się proces finansisty Echevarrieta oraz kilku Portugalczyków.
Policja odkryła 8 września w Casa del Pueblo (dom ludowy) w Madrycie
prawdziwy arsenał broni. Były nawet karabiny maszynowe oraz l107 skrzyń z
nabojami i 37 skrzyń z granatami ręcznym. Policja aresztowała szefa zarządu
domu ludowego W. Carillo oraz kilka innych osób. Zatrzymano w tych dniach
kilka ciężarówek z bronią kierowaną do Madrytu. Aresztowany Francisco
Ordoñez Peña, sekretarz socjalistycznej organizacji studenckiej FUE,
posiadał przy sobie dokumenty wskazujące na rychły wybuch rewolucji.
Dokumenty dotyczyły zorganizowania rewolucyjnej milicji, oraz dawały
instrukcje taktyczne do walki o ulice Madrytu /Tamże, s. 418). Plan walk był
dokładnie przygotowany. Działała już sieć przekazywania rozkazów. W
książce „La revolución de octubre” Marcelino Domingo pisze, że Indalecio
Prieto i Fernando de los Ríos oraz Azañia i Domingo M. mieli przygotowany
pełny plan zbrojnej rewolucji przygotowywanej przez socjalistów. Oprócz
broni przewiezionej przez statek Turquesa posiadano broń zakupioną
bezpośrednio w fabrykach zbrojeniowych lub skradzionej z wojskowych
arsenałów. Broń skonfiskowana przez republikański rząd latem 1934 roku
stanowiła tylko nieznaczną część rewolucyjnego wyposażenia (J. Arrarás, El
orden en la República Española, Oficina Informativa Española, Madrid 1948, s.
86.
+ Opinia publiczna zniekształcona pożądliwością jednostek, interesami
partykularnymi, staje się demagogiczna, niesprawiedliwa. Prawo w praktyce
to słuszność według miary sprawiedliwości. Słuszność i sprawiedliwość
rozumiana jest tu w wymiarze odczuwania przez lud. Prawo ustanowione
wynika z życia, stanowi teoretyczny model jego prawidłowego ukształtowania
i dlatego skutecznie wpływa na kształt życia społecznego. Opinia publiczna
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zniekształcona pożądliwością jednostek, interesami partykularnymi, staje się
demagogiczna, niesprawiedliwa. Zamiast etosu dobra wspólnego pojawia się
polityczna ideologia. Prawo społeczne jest naturalne wtedy (nawet jako
stanowione), gdy jest odczuwane za sprawiedliwe przez ogół społeczeństwa
/Ehrlich, Vallet de Goytisolo/. Prawo państwowe stosowane (lege ferenda)
jest sztuczne, skłonne do pozytywizmu jurydycznego, do technokratyzmu,
zatracające fundamentalny sens prawa w ogóle. Prawo jest własnością ludu,
a nie własnością rządu lub państwa. Kategorie zmysłu wspólnego i własności
są dla prawa naczelne. Dwa ostatnie wieki doprowadziły do zapomnienia
tego, co znaczy natura społeczna prawa. Podobnie do tego, jak zapomniano
czym jest byt (Martin Heidegger). Prawo wypływa z realnego bytu
społecznego. Zagubienie realności bytu automatycznie oznacza również
zagubienie realności prawa. Dziś prawo stało się ideą wplecioną w inne idee,
w tym w ideę (!) społeczeństwa. W sumie jest to jakaś gra oderwana od
realnego bytu /D. Negro, La metodología jurídica de Vallet de Goytisolo ante
la política, „Verbo”, nr 427-428 (2004) 585-594, s. 588/. Irrealizm prawa
połączony jest z etatyzmem i wzrostem biurokracji. Polityka została
zmonopolizowana przez tych, którzy mają siłę. Lud został przemieniony w
masy, tworzące materię mechanizmu państwowego. Garstka rządzących
zagarnęła plenitudo potestatis, co staje się tym bardziej radykalne, im
mniejsza jest znajomość prawa przez ogół obywateli (Georges Ripert) /Tamże,
s. 589.
+ Opinia publiczna żydowska zaskoczona, kiedy wyszła na jaw tradycja
żydowska gwałtownego niekiedy nastawienia przeciwko chrześcijanom i
nieżydom, tak skutecznie jej rzecznicy przekonywali siebie i innych o tym co
było nieprawdą. „Od XV w. do końca XVI w., przez prawie dwa stulecia, kiedy
stosunki żydów z chrześcijanami układały się kiepsko, obojętność Żydów na
„okoliczności i wypadki świata zewnętrznego” osiągnęła niespotykane
rozmiary, judaizm zaś stał się „bardziej niż kiedykolwiek przedtem
zamkniętym systemem myślenia”. Wtedy właśnie Żydzi bez żadnego wpływu
z zewnątrz, doszli do wniosku, że „zasadnicza odmienność narodu
żydowskiego od innych nacji nie jest skutkiem innej wiary czy religii, lecz
jego wewnętrznej natury” i że odwieczny podział na żydów i chrześcijan
prawdopodobnie ma „charakter raczej rasowy niż doktrynalny. Owa zmiana
w ocenie odmienności narodu żydowskiego, która upowszechniła się wśród
nie-Żydów znacznie później, bo dopiero w epoce Oświecenia była, rzecz jasna,
warunkiem sine qua non narodzin antysemityzmu: warto zwrócić uwagę na
to, że doszło do niej najpierw wśród samych Żydów, i to mniej więcej w tym
czasie, kiedy europejskie chrześcijaństwo podzieliło się na grupy etniczne,
które uzyskały polityczną samodzielność w systemie nowożytnych państw
narodowych” /H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu 1, przeł. M. Szawiel i D.
Grinberg, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1993, s. 33/.
„historiografia
żydowska
nastawiona
zdecydowanie
polemicznie
i
apologetycznie, poszukiwała śladów nienawiści do Żydów w dziejach
chrześcijaństwa, podczas gdy antysemici skoncentrowali się na
wyszukiwaniu podobnych wypowiedzi u starożytnych powag judaizmu. Kiedy
wyszła na jaw owa żydowska tradycja gwałtownego niekiedy nastawienia
przeciwko chrześcijanom i nieżydom, „żydowska opinia publiczna była nie
tylko urażona, ale i szczerze zaskoczona, tak skutecznie jej rzecznicy
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przekonywali siebie i innych o tym co było nieprawdą, a więc o tym, że
odrębność Żydów była spowodowana wyłącznie wrogością i ciemnotą nieŻydów” /Tamże, s 34/. (J. Katz, Exclusiveness and Tolerance. JewischGentile Relations in Medieval and Modern Times, New York 1962, s. 196;
Przypis 4 w: H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu 2…, s. 8; Wraz z nim
definitywnie skończyło się “łzawe” przedstawianie żydowskich dziejów”
(Przypis 2, s. 7).
25