Opis rzeczywistości - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Opis rzeczywistości - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Opis rzeczywistości aktualnej zastępuje tradycję w postmodernizmie.
„Maria Janion, analizując proces transformacji zachodzący w naszym kraju
w ostatnich kilku latach, mówi o wygasaniu pewnego cyklu dziejowego w
kulturze polskiej. Oto dopiero teraz kończy się na naszych oczach wiek XIX.
Długie panowanie tamtej epoki dobiega wreszcie swego kresu wraz z
niedawnym odzyskaniem niepodległości. Kryzys, jakim została dotknięta tak
w Polsce żywa do niedawna kultura symboliczno-romantyczna, dotyczy
przede wszystkim stosunku do literatury. Idzie już nie tylko o aktualność
kanonu lektur, zagrożony jest bowiem cały świat kultury wysokiej z jej
prymatem książki. Wszechwładne mass media nie formułują pytań w rodzaju
„Jak czytać Mickiewicza?”, ale „Czy w ogóle go czytać?” (M. Janion, „Czy
będziesz wiedział, co przeżyłeś”, Warszawa 1996, s. 29 i n.). Problematyka ta
wykracza poza polski kontekst gdyż współczesny kryzys kultury wydaje się
coraz powszechniej uświadamianym zjawiskiem. Chcąc nie chcąc, staliśmy
się wszyscy uczestnikami zbiorowych dyskusji o tym dziwnym tworze, jakim
jest społeczeństwo ponowoczesne. Oczywiście, historykowi literatury trudno
uwierzyć w to, że tradycja stanie się pustym słowem zastąpionym wkrótce
przez postmodernistyczne kategorie opisu rzeczywistości” /K. Trybuś, Jaki
Norwid? (Między diagnozą a postulatem), w: Jaki Norwid?, „Poznańskie
Studia Polonistyczne. Seria literacka” IV (XXIV), Prace instytutu filologii
polskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Poznań 1997, 11-31, s. 12/. „czas
społecznej transformacji wymusza inny stosunek do tradycji. I dlatego
potrzebni są pisarze, którzy zderzają przeszłość z teraźniejszością. Którzy
odnajdują minione w obecnym, obecne w minionym. […] Norwid nie
związany do końca z żadna epoką, bez wyraźnego miejsca wśród nurtów
polskie i europejskiej literatury […] (W. Rzońca, Norwid. Poeta pisma. Próba
rekonstrukcji dzieła, Warszawa 1995). Książka ta jest próbą czytania poety w
postmodernistycznej
aurze.
Czy
autor
inspirowany
tezami
dekonstrukcjonizmu zdołał dotrzeć do Norwida wyrażającego problemy
naszego „dzisiaj”? […] Pokazuje, jak w laboratoriach badaczy powstaje
„całość” zjawiska „Norwid”. Całość ta konstytuuje się poza poetą, który
pozostawił dzieło „niejednolite”, złożone z „elementów dążących do
wewnętrznej autonomii”. Rzońca bada relacje łączące dzieło, recepcję i
twórcę” /Tamże, s. 13/. „Teza o poecie pozbawionym określonej tożsamości
światopoglądowej” /Tamże, s. 14.
+ Opis rzeczywistości całej tworzony przez naukę, nauka według stereotypów
pozytywistycznych. „przywykliśmy kojarzyć zalety poznania naukowego z
możliwością tworzenia systemów. Wciąż jeszcze niestety pokutują
pozytywistyczne stereotypy przedstawiające naukę jako swoisty „protokół
prawdy” kodyfikującej całą wiedzę o rzeczywistości. […] inna droga to
myślenie problemowe. Myślenie problemowe – wyjaśnia Hartmann – nie
akceptuje systemu. Ujawnia wieloznaczność naszej wiedzy o rzeczywistości i
wieloznaczność samej rzeczywistości. Zamiast systemu mamy problemy.
Myślenie problemowe kształtuje zupełnie inny model racjonalności. […]
staram się zwrócić uwagę na problemy, które zdominowały amerykańską
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
scenę w okresie heroicznych początków, w okresie gdy mieszkańcy Ameryki
tworzyli swój program wielkich nadziei. Są to więc problemy związane z
wyborem drogi. Dróg było bowiem wiele. Nad Ameryką nie czuwał Weltgeist
po to by zebrać wszystkie rozproszone wątki i stworzyć z tego jedną mocną
nić. Musieli to zrobić sami Amerykanie. Ale nie stało się to od razu. Spierano
się o wiele rzeczy zasadniczych. […] uporać się z problemem własnej
tożsamości, kraj mentorów i wizjonerów mówiących o tym jaka jest i jaka
powinna być Ameryka. W centrum uwagi znalazły się więc pewne
zagadnienia o znaczeniu zasadniczym – poglądy na temat dobra i zła, piękna,
natury, historii, wolności, ustroju. Próbuję przedstawić wyobrażenia
stwarzające ramy wyobraźni, idee, które stały się drogowskazami. Staram się
zwrócić uwagę na sporność wszystkich zasadniczych opcji. Nie było bowiem
rzecz jasna jednego, wspólnego programu. […] Nie wszyscy myśleli to samo
na temat wolności i na temat tego, w jaki sposób powinny wyglądać jej
gwarancje. Czy też jaki powinien być stosunek pomiędzy obywatelem i
państwem” /S. Filipowicz, Ameryka. Alfabet Nadziei, Warszawa 199, s. 7/.
„to, co ludzie myślą na temat państwa, wolności czy władzy, zależy od tego,
co myślą w ogóle o świecie, od tego jakie są ich poglądy na temat dobra i zła,
piękna i szpetoty, Boga i diabła i wielu innych spraw, które nie mają nic
wspólnego ze schematycznie rozumianą polityką. […] pewne wyobrażenia,
pewne opcje po prostu się „rymują”, że są ze sobą powiązane, że zwolennik
życia na łonie natury Jefferson inaczej pojmuje piękno, wolność i rolę
państwa, aniżeli zwolennik cywilizacji miejskiej Hamilton” /Tamże, s. 8.
+ Opis rzeczywistości celem nauk teoretycznych. „Biorąc pod uwagę
przedmiot dyscypliny naukowe można podzielić na: a) nauki uniwersalne.
Ich przedmiotem jest cała istniejąca rzeczywistość, mają więc przedmiot
materialny najszerszy z możliwych; różnicują się one według źródeł poznania
na filozoficzne i teologiczne. Filozoficzne wykorzystują wiedzę naturalną,
opartą na dociekaniach ludzkiego rozumu, teologiczne zaś odwołują się tak
do poznania naturalnego, jak i do Objawienia. b) nauki szczegółowe. Mają
one za przedmiot konkretny fragment lub jedynie jakiś aspekt istniejącej
rzeczywistości, gdzie poszukują stałych prawidłowości formalnych,
ilościowych lub jakościowych; należą do nich: – nauki formalne (logika,
matematyka), dotyczące czegoś, co w istnieniu zależy istotnie od umysłu
(byty myślowe). Ich przedmiotem są konstrukcje myślowe, w swoich
dociekaniach posługują się metodą dedukcyjną. – nauki realne, zajmujące
się światem realnym, tym, który istnieje niezależnie od naszej świadomości.
Badają one jego materialność, posługując się zasadniczo metodą indukcyjną,
zwane są także naukami empirycznymi. Dzielą się na przyrodnicze i
humanistyczne. Przedmiotem nauk przyrodniczych jest rzeczywistość
materialna, ożywiona lub nieożywiona, czyli to wszystko, co nie zależy w
swojej naturze i istnieniu od woli i działalności ludzkiej. Wśród nich wyróżnia
się nauki fizyczno-chemiczne oraz biologiczne. Poszukują one praw
wyjaśniających zjawiska. Przedmiotem zaś nauk humanistycznych jest
człowiek, natomiast celem opis i interpretacja typowych zachowań ludzi i ich
wytworów. Nauki humanistyczne dzielą się zasadniczo na trzy grupy
tematyczne: – o człowieku i społeczeństwie (psychologia, etnologia,
antropologia, nauki społeczno-ekonomiczne), – o wytworach kulturowych
(nauki prawnicze, o religii i moralności, sztuce, języku, metanauki
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
humanistyczne), – o dziejach człowieka (historia)” /M. Kiwka, Rozumieć
filozofię, atla 2, Wrocław 2007, s. 16/. „Ze względu na c e l wyróżniamy: a)
nauki teoretyczne (zwane niekiedy naukami podstawowymi). Kierując się
względami czysto poznawczymi, dostarczają one odpowiedzi na pytanie, jaka
jest rzeczywistość (przyrodnicza, kulturowa, społeczna), opisują ową
rzeczywistość oraz zmierzają do formułowania i uzasadniania praw
naukowych i ich systematyzacji. Tworzą w ten sposób spójne wewnętrznie
teorie naukowe. Do nauk teoretycznych zwykle zalicza się: – nauki formalne
(matematykę, fizykę), – empiryczne (biologiczne, społeczne), – tzw. stykowe,
pograniczne
(np.
biofizyka),
–
kompleksowe
(np.
cybernetyka,
naukoznawstwo). b) nauki praktyczne (inaczej zwane także stosowanymi)
Poszukują one sposobów racjonalnego i planowego przekształcania
rzeczywistości. Korzystając z osiągnięć nauk teoretycznych, służą działaniu i
wytwarzaniu. Badają celową działalność człowieka, wartościują i projektują
różnorodne ludzkie poczynania. Zalicza się do nich dyscypliny techniczne,
rolnicze, ekonomiczne, medyczne, pedagogiczne itp.” /Tamże, s. 17.
+ Opis rzeczywistości dokonuje się za pomocą pojęć podstawowych
dostarczanych przez dialektykę wnikającą w strukturę rzeczywistości.
Dialektyka określona w dziele Eriugeny Periphyseon nie jako sztuka
prowadzenia dyskusji, lecz jako sztuka badająca powszechne pojęcia
umysłu. Proponowane tu rozumienie dialektyki wychodzi poza obszar języka
i wkracza w dziedzinę epistemologii: Dialectica est communium animi
conceptionum rationabilium diligens investigatrixque. W piątej księdze
Periphyseon Eriugena połączy oba te rozumienia dialektyki, nazywając je
bene disputandi scientia. Dialektyka została tutaj określona jako scientia, a
zatem nauka, wiedza, nie zaś sztuka, czyli ars lub disciplina /A. Kijewska,
Eriugena jako czołowy przedstawiciel renesansu karolińskiego, w: Studia z
filozoficznej tradycji chrześcijaństwa, red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII,
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998, 111-132, s.
117/. Dialektyka według Eriugeny jest metodą uprzywilejowaną w naukach
wyzwolonych. „W filozofii Eriugeny można zaobserwować stopniowy odwrót
od językowego podejścia do tekstu, także takiego „tekstu”, jakim jest
rzeczywistość, na rzecz dominacji dialektyki, której podporządkowana jest i
gramatyka, i retoryka. „Gramatyka i retoryka są podporządkowane […]
dialektyce, gdyż nie dotyczą one natury rzeczy, ale prawideł ludzkiej mowy,
które są sprawą konwencji. Dialektyka, wnikając w strukturę rzeczywistości,
dostarcza pewnych podstawowych pojęć, którymi „myślimy” o rzeczywistości,
za pomocą których ją ujmujemy i opisujemy. Struktura rzeczywistości
odkrywana przez dialektykę nie jest ludzkim wynalazkiem, nie jest projekcją
ludzkiego sposobu myślenia na rzeczywistość, lecz jest odczytywaniem
natury rzeczy. Z tego właśnie względu dialektyka może dostarczać
podstawowych pojęć oraz formułować zasady wszelkiego naukowego
postępowania, stając się w ten sposób „matką” pozostałych dziedzin wiedzy”
/Tamże, s. 118.
+ Opis rzeczywistości duchowej plastycznie, fizycznie. „Według opisów w
zaświaty przenosiła się dusza podczas gdy ciało zostawało chore, w stanie
snu lub martwe. Konsekwencja w określaniu pozacielesności (extra corpus)
ujawnia, że ani bohaterowie, ani autorzy nie mieli wątpliwości, które miał
uniesiony do trzeciego nieba św. Paweł: „… czy w ciele – nie wiem, czy poza
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ciałem – też nie wiem, Bóg wie…” (2 Kor 12, 2). Sytuacja zmieniła się w
wiekach późniejszych, gdy wędrowcy po zaświatach będą podróżowali w ciele.
Dusza czasowo rozdzielona od ciała była podmiotem doświadczeń, pozostając
tożsama z sobą. Podobnie jak obszary, które zwiedzała, była zjawiskiem
niematerialnym, duchowym. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że
opisywana rzeczywistość, a z nią i dusza były postrzegane i odczuwane
bardzo
fizycznie.
Zmysłowo-materialne
właściwości
przypisywane
rzeczywistości duchowej teologowie tłumaczyli jako „obrazy rzeczy” (imagines
rerum), dzięki którym człowiek może poznać to, co przekracza jego
pojmowanie /A. Guriewicz, „Boska Komedia” przed Dantem, w: Tenże,
Problemy średniowiecznej kultury ludowej, s. 225/. Grzegorz Wielki wyjaśniał
tę kwestię właśnie w kontekście doznań duszy /Grzegorz Wielki, Dialogi
(przeł. W. Szołdrski), Warszawa 1969, s. 190/. Takie subtelności były jednak
obce świadomości prostego wierzącego. Abstrakcyjne pojęcia, rzeczy
nadprzyrodzone, musiały mieć konkretny, bliski, wręcz namacalny kształt.
Dlatego opisywane w wizjach miejsca, postaci, przeżycia mogły być
przyjmowane dosłownie /A. Guriewicz, „Boska Komedia”…, s. 222/. Dusza w
opisach wędrówek ma właściwości zmysłowe. Wzrok nie jest doskonały, w
wizjach Barontusa i mnicha z Wenlock oślepiająca jasność zmusiła ich do
odwrócenia oczu. Odczuwa zapachy, słyszy odgłosy. Przeżywa obawy, lęki,
smutek, zwłaszcza z powrotu do ciała. Fursa bał się nadlatujących ogni. […]”
/A. Czapnik, Wczesnośredniowieczne wizje podróży w zaświaty wobec
śmierci, „Advances in clinical and experimental medicine” 2001, Vol. 10, Nr 2,
Suppl.1, Nauka I Religia, 35-39, s. 37/. „Doznania duszy przenikają do ciała,
mimo że było ono wówczas w stanie rozdzielenie od niej. […] Dusze mają
właściwości antropomorficzne, zarówno wędrujące po zaświatach, jak i
przebywające w nich. Mogą być podobne do innych stworzeń. […] ślad wiary
w możliwość podziału duszy lub w posiadanie przez człowieka dwu dusz, z
których jedna „zewnętrzna” może opuścić ciało, na przykład podczas snu.
Wiara w istnienie kilku dusz znana była w religiach Bliskiego Wschodu i
występowała w wierzeniach ludowych” /Tamże, s. 38.
+ Opis rzeczywistości dwóch za pomocą tego samego terminu (substancjalnej
i personalnej). „Grecka patrystyka, przynajmniej od czasów św. Ojców
kapadockich, utożsamia jednego Boga z Osobą Ojca, podczas gdy św.
Augustyn wydaje się utożsamiać Go z boską substancją (deitas lub
divinitas). To prawda co czytamy w dokumencie /Papieska Rada ds.
Popierania Jedności Chrześcijan, Pochodzenie Ducha Świętego, w Tradycji
greckiej i łacińskiej (=Wyjaśnienie), „L’osservatore Romano” (wydanie polskie)
11 (1997)/, że IV Sobór Laterański wyklucza tego rodzaju interpretacje
jakoby boska substancja mogła być źródłem lub przyczyną zrodzenia Syna i
pochodzenia Ducha. Ale kapadocka idea „przyczyny” wydaje się być wciąż
nieobecna w łacińskiej tradycji teologicznej […]. Jeśliby teologia
rzymskokatolicka była gotowa uznać, że Syn nie stanowi „przyczyny” (aition)
pochodzenia Ducha, mogłoby to zbliżyć do siebie obie tradycje w kwestii
Filioque. / z kwestią jednej przyczyny wiąże się problem dokładnego
rozumienia roli Syna w pochodzeniu Ducha Świętego. Św. Grzegorz z Nyssy
mówi o „mediacyjnej” roli Syna w pochodzeniu Ducha od Ojca” /J. Bujak,
Kwestia Filioque w doktrynalnym dialogu katolicko-prawosławnym, „Teologia
w Polsce” 2, 2 (2008), 307-328, s. 320/. „Czy Jego rolę pomaga zrozumieć
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przyimek dia (przez) Syna (ek Patros di’Hiou) jak sugerowali św. Maksym i
inne źródła patrystyczne? […] Kolejną rzeczą w dokumencie domagającą się
wyjaśnienia jest rozróżnienie pomiędzy ekporeusis i processio. W tradycji
greckiej zawsze jasno rozróżniano pomiędzy ekporeuesthai i processio,
pierwsze oznacza pochodzenie Ducha jedynie od Ojca, drugie wskazywało na
zależność Ducha od Syna na podstawie wspólnej substancji lub ousia, którą
Duch, pochodzący jedynie od Ojca jako Osoba lub hypostasis, otrzymuje
także od Syna jako ousiodos, tj. z uwagi na wspólną ousisa dla wszystkich
trzech Osób Boskich (Cyryl z Aleksandrii, Maksym Wyznawca i inni). Na
bazie tego rozróżnienia można spierać się, że istnieje rodzaj Filioque na
poziomie ousia, ale nie hipostasis. Jednak, jak czytamy w dokumencie,
rozróżnienie między eporeuestahai i proienai nie pojawiło się w teologii
łacińskiej, w której używa się jednego terminu na opisanie obu
rzeczywistości. Czy to wystarczy by wyjaśnić Filioque w tradycji łacińskiej?
Zdaje się, że według św. Maksyma tak. Dla niego Filioque nie było heretyckie,
ponieważ intencją było określenie proienai a nie ekporeuesthai Ducha”
/Tamże, s. 321.
+ Opis rzeczywistości dynamicznej powinien być dynamiczny. Teolog
hiszpański wieku XIX Franciszek Palau w przeważającej mierze zajmował się
tajemnicą Kościoła, łączył przy tym refleksję teoretyczną z doświadczeniem.
W pierwszym etapie, do roku 1860 dominuje refleksja nad doświadczeniem.
Później czynił syntezę, badał głębszy sens doświadczenia i poszukiwał jego
fundamentu doktrynalnego. Doszedł do wizji duchowej i charyzmatycznej
Kościoła jako wspólnoty. Zajmował się też zagadnieniem powiązania wielości
z jednością. Do roku 1860 jego refleksja była jednostronna, a jeżeli zajmował
się wieloma zagadnieniami, to bez dostrzegania powiązań między nimi.
Później łączył poszczególne zagadnienia, dostrzegł istotę teologii, mianowicie
badanie relacji, zastanawianie się nad sposobem, w jaki są połączone różne
zagadnienia, a wreszcie doszedł do syntezy. Zwrócił uwagę na dynamizm
zawarty w relacjach. Również jego teologia nie jest już statyczna, ponieważ
opis rzeczywistości dynamicznej również powinien być dynamiczny. Opis
powinien być odzwierciedleniem adekwatnym. Ujmował Kościół w jego
dynamizmie witalnym, rozprzestrzeniającym swoją energię życiową na cały
świat. Dostrzegł ruch rozprzestrzeniania się i ruch dośrodkowy,
przyciągający ku sobie, ku swemu centrum, którym jest Chrystus. Podobnie
jak Kościół, również refleksja Franciszka Palau rozwijała się i stawała coraz
bardziej gęsta w wielorakie treści, wielorako ze sobą powiązane. Jego teologia
określana być może jako mądrość, mądrość jest działaniem praktycznym,
taki charakter ma doświadczenie i taki charakter ma również refleksja
teologiczna. Teologia sama w sobie jest doświadczeniem: spotkaniem i
przeżywaniem boskiego misterium. Doświadczenie chrześcijańskie jest
eklezjalne, dokonuje się w Kościele i Kościół jest pierwszą, bezpośrednio
doświadczaną rzeczywistością. Zarówno doświadczenie jak i refleksja mają
charakter eklezjalny oraz eklezjologiczny. Eklezjalność oznacza środowisko,
natomiast eklezjologiczność dotyczy sposobu i celu refleksji teologiczne.
Kościół jest nieustannie kontekstem refleksji nad wszystkimi treściami wiary
chrześcijańskiej i jest celem teologicznych przemyśleń /E. Pacho, La Iglesia,
Sacramento de unidad, raíz de la espiritualidad de Francisco Palau,
„Teresianum” 39 (1988) fasc. 2, 275-303, s. 275.
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Opis rzeczywistości fenomenologiczny dokonywany jest za pomocą
reprezentacji abstrakcyjnych. Matematyk i filozof francuski René Thom
zaproponował oryginalną hermeneutykę, która pozwala zrozumieć, między
innymi fenomenami, również fenomen życia. Jest to teoria katastrof. Gdy
określony proces rozwoju osiągnie swój szczyt, swój poziom krytyczny, znika
postać dotychczasowa i pojawia się postać nowa: samolot przełamuje barierę
dźwięku, pąk rozwija się w pełny kwiat. Thom przyjmował analogię między
fenomenami nieożywionymi i fenomenami organizmów żywych. Myśl tę
rozwinął filozof amerykański Jon Searle /A. Gutberlet L.C., Vida personal y
vida biológica: continuidad o separación, „Alpha Omega”, VI, n. 1 (2003) 105132, s. 117/. Inaczej podchodzi do fenomenu życia fenomenologia, która
dąży do opisu rzeczywistości za pomocą reprezentacji abstrakcyjnych.
Zachodzi w niej niebezpieczeństwo traktowania reprezentacji jako realnej
rzeczywistości. Abstrakty zastępują realność. Stąd aksjomat powrotu do
samych rzeczy („zurück zu den sachen selbst”). W odróżnieniu od kantyzmu,
który tworzy prezentacje aprioryczne bez interesowania się rzeczami
realnymi, fenomenologia nie chce niczego nakładać, niczego sugerować,
pozwalając rzeczy, by objawiała sama siebie. Zawartość rzeczy dana jest
„apriorycznie” nie w ludzkim umyśle, lecz w samej rzeczy. W ten sposób
Husserl odniósł się do tego, co Goethe nazywał „Urphänoemene”, czyli
zawartość pojęciowa nie poddająca się podziałom i analizie poszczególnych
części. Empiryzm uznaje tylko jeden sposób poznania, przez doświadczenie
zmysłowe. Pojęcia uniwersalne byłyby tylko pustymi nazwami („flatus vocis”).
Fenomenologia przyjmuje poznanie intuicyjne, odczytujące treści, które rzecz
objawia sama z siebie. Empiryzm wydobywa informacje za pomocą
odpowiednich narzędzi i procedur badawczych, fenomenologia pozwala, by
rzecz przemawiała sama z siebie, bez sztucznych zakłóceń ze strony
człowieka. Już Kant przyjmował poznanie rzeczy przez intuicję
(„Anschauung”), która jednak ograniczała się do sfery zmysłów. Według
Kanta poznanie zmysłowe jest nieadekwatne, intuicyjne. Intelekt nie może
dojść do istoty rzeczy, która jest tworzona jedynie w umyśle ludzkim. Husserl
natomiast uznał, że człowiek zdolny jest do kontaktu z treścią rzeczy przez
intuicję również na płaszczyźnie intelektu. Pojęcia są demonstrowane przez
rzecz intelektowi ludzkiemu („Wesensschau”, intelektualna intuicja esencji)
/Tamże, s. 119.
+ Opis rzeczywistości fizycznej z wykorzystaniem matematyki jest bardzo
skuteczne. „Za największą tajemnicę związaną z wykorzystaniem matematyki w poznaniu naukowym uznaje się fakt skuteczności matematyki w
opisie rzeczywistości fizycznej. Roger Penrose pisze na ten temat: „Jest
rzeczą godną uwagi, jak niezwykle precyzyjnie matematyka opisuje
najbardziej fundamentalne fizyczne aspekty rzeczywistości. To właśnie
miał na myśli Eugene Wigner, gdy w swoim słynnym wykładzie (1969)
mówił o „niepojętej skuteczności matematyki w naukach fizycznych”.
Lista sukcesów jest naprawdę imponująca [...]” /R. Penrose, Makroświat,
mikroświat i ludzki umysł, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, s. 60/.
Następnie autor podaje pięć przykładów nader owocnego zastosowania
matematyki w procesie budowania teorii fizycznych (ibidem, s. 60-61). Nieco
dalej Penrose pisze: „Podobnie jak Wigner, ja również uważam ten fakt za
coś nadzwyczajnego. Dlaczego świat fizyczny zachowuje się zgodnie z
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
matematycznymi prawami, i to z tak niezwykłą dokładnością? Ponadto
okazuje się, że teorie matematyczne, które regulują zachowanie fizycznego świata, są niezwykle płodne po prostu jako idee matematyczne.
Ten związek jest dla mnie tajemnicą” (ibidem, s. 100-101). Celem
niniejszego szkicu jest sformułowanie dwu tez oraz zarysowanie trzech
hipotez, które mogą pretendować do miana wyjaśnienia owej tajemnicy.
Skłaniam się przy tym do przekonania, że jedna z owych konkurujących ze
sobą hipotez łącznie z podanymi tezami jest w stanie rzeczywiście
wyjaśnić, przynajmniej częściowo, omawianą tajemnicę” /J. Such,
Matematyka a świat fizyczny, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem,
red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań
1999, 111-118, s. 111.
+ Opis rzeczywistości fizykalny wymaga założeń apriorycznych. Filozofia
pozytywistyczna panująca w nauce w pierwszej połowie XX wieku nie
zadowalała Weizsaeckera, „gdyż jej empiryzm uważał za mało krytyczny z
racji niedostrzegania podmiotowej problematyki świadomości. Szukając
oparcia w tradycji filozoficznej, znalazł je najpierw w filozofii Kanta,
zwłaszcza w jego analizie doświadczenia odwołującej się do poznania
apriorycznego, które samo nie pochodzi z doświadczenia, lecz jest dla niego
konstytutywne jako warunek jego możliwości. Weizsaecker przejął to
podejście, chociaż w świetle współczesnej fizyki trudno mu było
zaakceptować konkretne wyobrażenia Kanta, który do apriorycznych
elementów ludzkiego poznania zaliczał ostatecznie wszystkie prawa fizyki
klasycznej. Konieczne było nowe ujęcie Kantowskich założeń. Z drugiej
strony można było nadal przyjmować aprioryczność fizyki klasycznej w tym
sensie, że jest ona warunkiem opisowej interpretacji doświadczeń i pomiarów
dokonywanych w skali makroskopowej, w której prawa klasyczne obowiązują
z dostatecznym przybliżeniem. Z drugiej strony ograniczony zasięg fizyki
klasycznej rodził pytanie, czy przynajmniej ogólniejsze prawa teorii kwantów
można uznać za aprioryczne w tym sensie, że są one warunkiem nie tylko
klasycznego, ale wszelkiego fizykalnego opisu rzeczywistości. […] Weizsaecker
zwrócił uwagę, że spotykane często wśród fizyków wyjaśnianie „asymetrii”
czasu, tj. jego nieodwracalności na podstawie drugiego prawa termodynamiki
– nie jest ścisłe. Można bowiem pokazać, że samo wyprowadzenie tego prawa
opiera się na ludzkim doświadczeniu czasu, w którym fundamentalne jest
właśnie „asymetryczne” rozróżnienie pomiędzy przeszłością i przyszłością.
Zauważył dalej, że to rozróżnienie związane ze strukturą czasu jest
konstytutywne również dla podstawowego w fizyce pojęcia doświadczenia.
Doświadczenie znaczy bowiem: uczyć się z przeszłości dla przyszłości. Czas w
znaczeniu jakościowej różnicy między faktem i możliwością jest zatem
warunkiem możliwości doświadczenia. /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie
iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s.
165.
+ Opis rzeczywistości Geometria przestała być opisem jakiejś rzeczywistości.
Prawdy konieczne aksjomatów i twierdzeń geometrii znikły. „W poglądach
Poincarego na geometrię dostrzec można wyraźne ślady myśli Kanta. Widać
je w przeświadczeniu o konstruktywistycznym charakterze przedmiotów
matematyki, w szczególności – geometrii, oraz w tezie o apriorycznych
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
uwarunkowaniach tych konstrukcji. Zauważmy przy tym, że Poincare
traktował te uwarunkowania bardziej operacjonistycznie, jako a priori dany
zbiór możliwych operacji konstruktywistycznych, a nie jako określone, do
dwóch ograniczone, formy zmysłowości, czy jako zdeterminowane kategorie
czystego rozumu (jak to było u Kanta)” /Murawski R. Filozofia matematyki.
Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 203/. „Niezależnie od tego, czy
przyjmiemy konwencjonalistyczną koncepcję Poincarego czy formalistyczne
podejście Hilberta, stwierdzić musimy, że powstanie geometrii nieeuklidesowych
doprowadziło do zmiany poglądów na przedmiot i charakter geometrii. Jej
aksjomaty i twierdzenia przestały być prawdami koniecznymi, geometria
przestała być opisem jakiejś rzeczywistości (idealnej czy, przeciwnie,
poznawalnej zmysłowo) i w konsekwencji straciło sens pytanie o prawdziwość
geometrii. Stała się ona nauką abstrakcyjną, którą można interpretować na
różne sposoby, przy czym wybór owej interpretacji, jak i z drugiej strony
wybór geometrii do opisu danych doświadczenia zmysłowego nie są
wyznaczone w sposób konieczny i aprioryczny, a są wynikiem wyboru. W ten
sposób z „la science de la verite” stała się geometria „la science de la
consequence” (Poincare)” /Tamże, s. 204.
+ Opis rzeczywistości kulturowy jest skórą społeczną, która wyznacza
granicę między nami a środowiskiem naturalnym. Historia świata i historia
zbawienia w Piśmie Świętym są ze sobą sprzężone. „W Biblii nie da się po
prostu przeciwstawić sobie Weltgeschichte i Heilsgeschichte – jeśli byłoby to
możliwe, Heilsgeschichte stałaby się na powrót czysto poetycka. Znacznie
bardziej zbliżamy się do takiego rozdzielenia w kulturach klasycznych i
niebiblijnych kulturach Bliskiego Wschodu, ponieważ przechodzą one
znacznie dokładniej naszkicowany wcześniej cykl langage. Ich religie są
politeistyczne, a zatem znacznie silniej metaforyzowane, wykazują też
znacznie większą elastyczność w przypisywaniu autorytetu swoim mitom.
Niektórzy twierdzą, że Dionizos urodził się w Tebach, inni, że w Indiach,
Afryce lub Tracji. Dla mitologii klasycznej nie miało to wielkiego znaczenia:
najwidoczniej gdzieś się urodził, inaczej nie byłoby tu teraz jego świątyni.
Stosunek Biblii do takich spraw jest znacznie bardziej rygorystyczny.
Wszystkie społeczności ludzkie są do pewnego stopnia wyizolowane przez
otaczającą je i oddzielającą od natury kulturę. Szlachetni dzikusi nie istnieją
– w każdym razie nie w znaczeniu czysto naturalnych ludzi pozbawionych
otoczki kultury. To, w czym żyjemy, jest, jak mówi Wallace Stevens, opisem
pozbawionym miejsca. Ten „opis” z językowego punktu widzenia jest
mitologią lub korpusem świętych opowieści, rytuałów, tradycji: społeczną
skórą, która wyznacza granicę między nami a środowiskiem naturalnym. Na
wczesnych etapach jej rozwoju rozdzielenie lub rozróżnienie poszczególnych
aspektów mitologii nie jest łatwe, ale w miarę jak społeczność staje się coraz
bardziej złożona, różne dziedziny kultury – literatura, religia, filozofia,
historia, nauka, sztuka – zaczynają się coraz bardziej od siebie oddzielać.
Pierwotną funkcją mitologii jest zaglądanie w głąb ku zainteresowaniom
społeczności, do której przynależy. Właśnie dlatego nauka, która wygląda na
zewnątrz, ku działaniom samej natury, jest późnym wynalazkiem
kulturowym” W047 78.
+ Opis rzeczywistości kwantowy ma charakter indeterministyczny, co jest
wynikiem zasady nieoznaczoności, która odgrywa istotną rolę w omawianym
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
modelu wszechświata. Wszechświat powstał drogą przypadku. Czy
przekonanie takie jest filozoficzną implikacją modelu wszechświata jako
kwantowej fluktuacji? „Kwantowy opis rzeczywistości ma charakter
indeterministyczny, co jest wynikiem zasady nieoznaczoności, która odgrywa
istotną rolę w omawianym modelu wszechświata. Indeterminizm tego opisu
załamuje się w kwantowym świecie. Trzeba podkreślić jednak, że
indeterminizm jest cechą danej teorii, nie zaś rzeczywistości ujmowanej w tej
teorii. Wydaje się, że nie istnieje żaden fundamentalny powód, dla którego
nie mogłaby istnieć inna, deterministyczna teoria tej rzeczywistości. Ponadto,
nawet jeśli można by dowieść, że taki, deterministyczny opis nie jest
możliwy, indeterminizm pozostanie cechą naukowego opisu świata. Uznanie
odrębności płaszczyzn ontologicznej i epistemologicznej pociąga za sobą
przyznanie, iż indeterministyczny charakter opisu pewnej sfery
rzeczywistości nie implikuje tezy o braku przyczyn zdarzeń w porządku
ontologicznym. Z wyżej wskazanych względów ani model wszechświata jako
fluktuacji kwantowej, ani filozoficzne implikacje tego modelu nie
upoważniają do wniosku, że wszechświat powstał przypadkowo, bez
przyczyny, czyli, że nie ma w nim miejsca dla Stworzyciela. / Wszechświat i
nicość / Model wszechświata jako fluktuacji kwantowej bywa źródłem opinii,
że współczesna nauka formułuje nową teorię kreacji, że ukazuje, w jaki
sposób wszechświat wyłonił się z nicości. Na przykład J. Gribbin pisze: „(…)
przestrzeń, czas i materia są stworzone dosłownie z niczego, jako kwantowa
fluktuacja niczego (quantum fluctuation of nothing)” /J. Gribbin, In Search of
the Big Bang. The Life and Death of the Universe, London 1998, 303/. Q.
Smith zaś szczególnie podkreśla, że owo „nic” nie jest np. pustą
czasoprzestrzenią lub próżnią, lecz „dosłownym niczym” (literally nothing)
/kwantowy proces kreacji z nicości (ex nihilo)/. Podobny sposób wyrażania
się sugeruje, że omawiany tutaj model kosmologiczny może być istotnie
postrzegany jako model stwarzania, jako współczesna, naukowa wersja
tradycyjnej teologicznej doktryny o creatio ex nihilo” /G. Bugajak, Nauka i
religia – spotkanie na Początku?, „Advances in clinical and experimental
medicine” 2001, Vol. 10, Nr 2, Suppl.1, Nauka I Religia, 31-34, s. 33.
+ Opis rzeczywistości matematyki przez filozofię matematyki. „Jest rzeczą
oczywistą, że oganiając, ten czy inny fragment dziejów matematyki, tę czy inną
teorię matematyczną nie można czynić tego w oderwaniu od paradygmatu w
ramach którego były one tworzone. Nie można więc na przykład oceniać
matematyki powiedzmy, siedemnastowiecznej za pomocą kryteriów,
wynikających z paradygmatu logiczno-teoriomnogościowego. To samo odnosi się
do oceny i krytyki koncepcji w filozofii matematyki. Zależności bowiem między
historią matematyki a filozofią matematyki są obustronne. Parafrazując Kanta
można powiedzieć, że historia matematyki bez filozofii staje się ślepa, a filozofia
matematyki bez historii staje się pusta. Wśród problemów rozważanych przez
filozofię matematyki można wyróżnić kwestie ontologiczne i epistemologiczne.
Do najważniejszych kwestii ontologicznych należy zagadnienie przedmiotu
matematyki, w szczególności problem natury, sposobu istnienia i kryteriów
istnienia obiektów badanych przez matematykę, następnie pytanie o genezę
pojęć matematycznych oraz pytanie o nieskończoność. Do problemów
epistemologicznych, zaliczyć trzeba pytanie o typ poznania matematycznego, w
szczególności problem charakterów sądów matematycznych i problem charakteru
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
poznania apriorycznego, następnie zagadnienie granic poznania w matematyce,
środków poznania (zagadnienie metod dopuszczalnych w matematyce, kwestia
natury dowodu matematycznego), problem systematyzacji matematyki, problem
zasad unifikacji teorii matematycznych, sposobów i kryteriów akceptacji wyników
matematycznych czy wreszcie problem dynamiki rozwoju matematyki, jej
miejsca w świecie kultury i stosunku do innych nauk” /Murawski R. Filozofia
matematyki. Zarys dziejów, PWN Warszawa 1995, s. 15/. „Oczywiście,
aspekty ontologiczny i epistemologiczny są wzajemnie powiązane. Pewne
rozstrzygnięcia w zakresie, na przykład, kwestii przedmiotu matematyki czy
sposobu istnienia obiektów matematycznych implikują pewne odpowiedzi na
pytanie o dopuszczalne metody. Filozofia matematyki, próbując wyjaśnić
fenomen matematyki jako nauki i jednocześnie szukając dla niej solidnych
podstaw, opisuje więc, z jednej strony, rzeczywistość matematyki i sposoby
jej uprawiania, i, z drugiej, ustala pewne wzorce metodologiczne. Ma więc
charakter zarówno opisowy, jak i normatywny” /Tamże, s. 16.
+ Opis rzeczywistości na obrazach Hieronima Boscha Człowiek przychodzi na
świat z grzechem pierworodnym, od początku należy do świata występku.
Przejście do świata cnoty wymaga wysiłku. Większość ludzi nie posiada siły,
aby być ludźmi wolnymi, którzy mogą dokonać wolnego wyboru. Ludzi
zdecydowanych i silnych duchowo jest niestety bardzo niewielu. W
twórczości Boscha pojawia się groźba Sądu Ostatecznego jako sprawiedliwej i
ostatecznej oceny dokonywanej przez Boga. W większości obrazy Boscha
ukazują życie codzienne, sytuację aktualna. Natomiast obraz Sądu stanowi
punkt zwrotny, linię graniczną między opisem rzeczywistości a zapowiedzią
przyszłości. Być może autor nie zamierzał przepowiadać rzeczywistości
przyszłych a jedynie ostrzec i wezwać do zastanowienia nad sobą i dokonania
przemiany Człowieka Masowego w Szlachetnego H69.1 35.
+ Opis rzeczywistości nie jest przedmiotem metafizyki. Personalizm Karola
Wojtyły widoczny jest przede wszystkim w dziele Osoba i czyn. Tam zostało
postawione najważniejsze pytanie dotyczące ludzkiego działania. „W jaki
sposób można w ramach fenomenologii postawić problem actus humanus?
Pojęcie to utworzone zostało na kanwie problematyki metafizycznej, w której
bardzo niewiele jest opisu możliwego dzięki zastosowaniu metody
fenomenologicznej. Jest to właśnie fundamentalny problem Osoby i czynu:
„jaka jest relacja między działaniem, które etyka tradycyjna opisuje jako
actus humanus, a działaniem danym w doświadczeniu?” Koncepcji czynu
jako actus humanus i ontycznej substancjalności osoby, którą ta koncepcja
zakłada, nie da się oprzeć jedynie na danych uzyskiwanych przez
fenomenologię z opisu doświadczenia. Nie istnieje zatem możliwość
ontycznego ugruntowania osoby na podstawie samej fenomenologii. Można
jednak poprzez wyniki opisu fenomenologicznego dostrzec ontyczną spójność
osoby i pokazać, że kompleksowa integracja tych danych poprzez studium
działania i osoby przez działanie jest bardziej płodna – więcej nawet, jest po
raz pierwszy możliwa – dzięki przyjęciu istnienia ontycznej głębi osoby.
Postępując w ten sposób, Wojtyła uzyskuje nową wizję filozofii człowieka,
którą można w pewnym sensie porównać jedynie z wizją Marksa”
F1W063 178-179.
+ Opis rzeczywistości niemożliwy przy wartościowaniu arbitralnym zjawisk.
„w pamflecie, który stać się miał urzędowo kanonizowaną prefiguracją
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bolszewickiej polemiki „dialektyków” z „mechanistami”, w kontrowersji z
Bogdanowem zdaje się odnawiać nie tyle spór materialistów z idealistami, ile
klasyków z romantykami. Trudno orzec, jak potoczyłaby się polemika Lenina
z rosyjskim socjaldemokratycznym neoromantyzmem, gdyby autor zajął się
bliżej ideową spuścizną Schellinga (jak później, w antynazistowskim
zapamiętaniu, odwołujący się do Lenina klasycysta Lukács) –
najwłaściwszego tu punktu odniesienia. Sama jednak konstrukcja tekstu –
myślowa, stylistyczna, ale i estetyczna – wynika właśnie z całkowitego
zapoznania problemu romantyzmu (a zatem i neoromantyzmu), z
mimowiednie przyjętego nastawienia klasycystycznego. Daje ono o sobie
znać i redukcjonizmie, z jakim ów klasyk w stanie dzikim sprowadza
zjawiska
do
wspólnego
mianownika
arbitralnie
ustalonych
linii
kierunkowych, na przykład „materializmu” i „idealizmu” w swoistym zresztą
tych pojęć rozumieniu. […] I w ilustratywnym dla tej tendencji
klasycystycznym wyakcentowaniu przymiotów zjawisk
[…] aprioryczne
uogólnienie, ocena i integracja wartościująca uniemożliwiają sam opis
rzeczywistości. […] odwołanie – nawet metaforyczne – do anachronicznej
problematyki ontologicznej wynika z właściwemu każdemu klasykowi
poczucia więzi z arbitralnie traktowaną tradycją. […] ów stosunek do tradycji
zasadza się na wyolbrzymionym poczuciu realności świata myśli i słowa (w
tym zwłaszcza – słowa zobiektywizowanego na piśmie). O ile przymiotnikowa
hipertrofia wspierać ma uogólnieniem odkonkretnione rzeczy, które stały się
pojęciami, o tyle świat hipostatyzowanych pojęć – za sprawą ich
schematyzacji i dogmatyzacji – zyskuje status konkretnej realności” A.
Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 25/. „Nawrót do XVIII wieku daje też
o sobie znać w redukcjonizmie interpretacyjnym: treść polemiki sprowadza
się do absolutnych (nie dialektycznych) przeciwstawień materializmu i
idealizmu, dogmatycznego racjonalizmu i irracjonalizmu (utożsamianego ze
spirytyzmem), dialektyki i mechanicyzmu. Uschematyzowana „dialektyka”, z
Hegla rodem służy tu rewolucyjnemu (w aspekcie modernizacji) aktywizmowi,
w imię tychże racji odrzucony zostaje historycyzm z jego dialektyką
determinizmu i jednostkowości. […] Dopiero po Październiku antropologiczna
dialektyka wzięła górę nad dziejowym rozumem: w Szkicach o Szekspirze
Kotta, od których dyplomatycznie w liście do autora dystansował się Lukács,
w antyhistorycznej ewolucji poezji i eseistyki Jastruna, w sentencjach
Ważyka, który lubił teraz powtarzać, że „życie jest beztematyczne” i bronił
zasady
nieciągłości
rzeczywistości.
Tak
dogmatyczny
klasycyzm
przeciwstawia Lenin neoromantycznemu rewizjonizmowi swoich polemistów.
U polskiego lewicowca z modernistycznym zapleczem, wychowanego na
wzorze walki romantyków z klasykami, dysonans poznawczy w odbiorze tego
sporu – bardzo już z dystansu lat odpersonalizowanego – budzić musiał
odruch sympatii z romantykami. W danym przypadku nie była to wspólnota
z Heglem, lecz z jego oponentami. W tej polemice punkt wyjścia Miłosza
pozostawał więc wspólny z Leninem – afirmacja dialektyki ruchu obok
werbalnego odrzucenia dziejowego finalizmu państwa i rewolucji [„byt jest
nierealny, ruch tylko realny”]. W istocie jednak nadal dotyczy to opozycji
dwóch wytworów logiki emenatystycznej (w której wyższa całość determinuje
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zjawiska i zachowania indywidualne), a nie przeciwstawienie logiki
analitycznej (empiryzmu, racjonalizmu, autonomii osoby), niemożliwe
przecież na tej samej płaszczyźnie światopoglądowej” /Tamże, s. 26.
+ Opis rzeczywistości odzwierciedlonej w myśli człowieka za pomocą
oznaczeń umownych. „Gerges Biehler (Wielki Wschód Francji) stwierdza:
„symbolika wolnomularstwa oznacza w pierwszym rzędzie myśl ludzką
wyzwoloną od wszelkiego dogmatyzmu. Człowiek jako istota materialna i z
natury swej ograniczona, nie może zmysłami swymi objąć abstraktu.
Rozpoznaje otaczającą go rzeczywistość za pomocą zmysłów i myśl jego
odzwierciedla się w formie określonych, umownych oznaczeń. Tą konkretną
formą jest symbol” /G. Biehler, Du symbolisme maçonnique w „L’Akacia”,
Paryż 1933, nr 95, s. 248.249/. Autor podkreśla, że Kościół katolicki, będąc
w okowach tradycyjnej dogmatyki, przeciwstawia się wolnomularskiej
symbolice widząc w niej niebezpieczeństwo dla nieskrępowanej, wolnej od
dogmatyzmu myśli człowieka. Nie bez znaczenia – zdaniem autora – jest też
piękno i poetyczność symboliki wolnomularskiej. Wszak Joann Wolfgang
Goethe (1749-1832 inicjowany w 1781 r. do weimarskiej loży „Amalia”), jak
wiemy, był wolnomularzem, czerpiąc inspirację z wolnomularstwa dał
księdze swych wspomnień tytuł: Poezja i rzeczywistość. Symbol jest według
Goethego tym „światłem”, którego pragnął na łożu śmierci – w chwili
przekraczania progi Wiecznego Wschodu („Więcej światła”). Rolą i zadaniem
symbolu jest udostępnienie wtajemniczonym tego, czego odmawia im pojęcie
oparte na ziemskich, materialnych prawach, podlegających zmysłom /Por.
Tamże, s. 252/. Do zagadnień symboliki w doktrynie wolnomularskiej wraca
wielu autorów interpretujących symbole umowne w sposób zgodny z
nakazem swej epoki” /L. Chajn, Polskie wolnomularstwo 1920-1938,
Czytelnik, Warszawa 1984, s. 39.
+ Opis rzeczywistości paralelnych, ale nie identycznych przez terminy
charismata, diakoniai i energêmata. Termin charisma powiązany z innymi
kluczowymi terminami rzutującymi na jego sens, według 1 Kor 12, 4 nn. „W
1 Kor 12, 4nn pojęcie charismata występuje też w ścisłym związku z
terminami: diakoniai i energêmata. Nie można traktować tych trzech
terminów zamiennie, jako aspektów tej samej rzeczywistości. Charismata,
diakoniai i energêmata opisują rzeczywistości paralelne, ale nie identyczne
/W 1 Kor 12, 4 św. Paweł stawia tezę: „Różne są charyzmaty, lecz ten sam
Duch”. W 1 Kor 12, 5-6 daje dwa przykłady pogłębiające sens tezy, którym
było ukazanie niesprzeczności terminów: „różność” – „jedność”. Dlatego
pisze: „różne są też rodzaje posługiwania. Ale jeden Pan; różne są wreszcie
działania, lecz ten sam Bóg”. Podobny schemat: teza plus przykłady, stosuje
św. Paweł częściej: zob. Ga 3, 28; 1 Kor 7, 17-24; 1 Kor 9, 1-7/.
Spostrzeżenie to jest niezwykle ważne, gdyż pozwala uniknąć apriorycznego
traktowania pojęcia charyzmatu, jako daru „prospołecznego”: nie wszystkie
charismata mają tę samą charakterystykę, co diakoniai, tzn. nie wszystkie są
„posługiwaniem innym”. Jest tak z charyzmatem „różnych języków”, który
może służyć samemu obdarowanemu (1 Kor 14, 4). Ten jeden wyjątek
świadczy o tym, że św. Paweł nie interesuje się w opisie charyzmatów
rozróżnieniem, czy służą one jednostce, czy wspólnocie, a raczej (jak np. w 1
Kor 13) rozważa pojęcie charyzmatów w świetle ich użyteczności (lub
bezużyteczności), wynikającej ze spełniania ich w miłości (lub bez niej). Nie
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jest więc uzasadnione wstawianie do definicji charyzmatów ich funkcji
prospołecznej” G. Rafiński, Pawłowe pojęcie charyzmatów, w: Duch
Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 300-331, s.
303-304.
+ Opis rzeczywistości poetycki tworzy symbole. Fenomenologia religijna ma
strukturę symboliczną, która tworzona jest ze słów oraz ich wzajemnego
ułożenia. Paul Ricoeur krytycznie odniósł się do metodologii Rudolfa
Bultmanna, a zwłaszcza do jego zbyt uproszczonego rozumienia mitu /F.
Franco, La verità metaforica: una prospettiva su Paul Ricoeur, „Studia
Pataviana”, 69-88, s. 71/. Wskazał on na dialektykę między zawartością
(symbolika) i dystansem (poetyka). Mit nie jest tylko poezją, której celem jest
wyrażenie przelotnego nastroju, ulotnego piękna, lecz zawiera w sobie bogatą
treść o wielu pokładach dotyczących złożonego splotu ludzkich problemów
egzystencjalnych. Nie wystarczy odczytanie alegoryczne, mit jest czymś
więcej niż tylko alegorią. Alegoria koduje w sobie jedną myśl, jakąś cechę,
tymczasem
mit
jest
żywym,
dynamicznym,
czasoprzestrzennym
przedstawieniem złożoności ludzkich problemów dziejących się, dynamicznie
oddziałujących na siebie nawzajem i na otoczenie, na cały kosmos. Krąg
hermeneutyczny dzieje się między czytelnikiem a tekstem, między historią a
tekstem, między całym kosmosem a tekstem. Poezja (poetyka) traktowana
jest również szerzej, w całym swym bogactwie metodologicznym i
znaczeniowym. Mit nie wyjaśnia wszystkiego, najpierw jest przed-sądem,
odczuciem, hipotezą, która domaga się ubogacenia w kontekście nowych
sytuacji, a także wyjaśnienia w kontekście nowych przeżyć i doświadczeń.
Symbolika mitu jest otwarta, aczkolwiek zawiera swój ściśle ukształtowany
zalążek, zapisany w konkretnym środowisku i odnoszący się do konkretnej
sytuacji, wplecionej w poetycką fabułę. Zasadniczym tematem mity jest
walka dobra ze złem. Symbolika mitu wskazuje na sytuację realną, ontyczną,
a nie tylko na przelotne wrażenia i wyobrażenia. Dotyczy realnego życia, a nie
tylko intelektualnych wizji, czy odczuć dziejących się w sferze psychiki
/Tamże, s. 72/. Symbolika objawia doświadczenie realne. Poetyka nadaje
realnym treściom słowną strukturę, dla wyrażenia ich istotnego sensu, jest
już głęboką historiozofią. Jest to instrument hermeneutyki symboli, sposób
zapisywania, narzędzie analizy i klucz prowadzący do odczytania sensu.
Opisuje nie tyle rzeczywistość, co raczej jej sens. Przedmiotem poezji jest
sens. Ricoeur podkreśla konieczność zachowania relacji między słowem i
wydarzeniem. Poetyka opisująca rzeczywistość też jest wydarzeniem –
słownym – i sama podlega opisywaniu. Powinna być na tyle bliska
podmiotowi, aby była z nim jak najbardziej tożsama, aby nie musiała
zaistnieć potrzeba kolejnych szczebli opisywania; powinna wystarczyć tylko
jedna szata słowna. Poetyka powinna być zdolna do opisywania i wyjaśniania
symboli /Tamże, s. 73.
+ Opis rzeczywistości politycznej zadaniem ważnym myśliciela. „myśl
polityczna – także w średniowieczu – nie jest społecznie bezsilna. Kształtuje
ona polityczną rzeczywistość gdy wychodzi z czterech ścian pracowni
myśliciela, gdy opanowuje umysły ludzkie w skali makrospołecznej. Opis
rzeczywistości politycznej to ważne zadanie i zrozumiała ambicja myśliciela;
nawet w najśmielszych fantazjach utopisty odnaleźć można zazwyczaj jakieś
elementy pozwalające rozpoznać rzeczywistość jego czasów. Z kolei jednak w
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
beznamiętnym opisie stanu rzeczy odnajdujemy bardzo często wyraz nadziei
i tęsknot, projektów zmian i politycznych programów. Od czasów Platona tak
było i jest, że badanie polityki i pisanie o niej staje się próbą wpływania na jej
kształt i przebieg. W wiekach średnich szczególnie często w warstwie
opisowej myśli politycznej („tak właśnie jest”) schowana była warstwa
normatywna („tak w polityce być powinno”). Ale do obserwacji, że myślenie o
polityce nie jest społecznie bezsilne, dołóżmy jeszcze inną konstatację: nie
zawsze refleksję polityczną uprawia się niewinnie. Idee polityczne mogą nieść
skutki społecznie korzystne, ale mogą też stać się przyczyną działań
destrukcyjnych i srogich spustoszeń. Człowiek współczesny zna dobrze tę
prawdę, ale i dla średniowiecza jest ona ważna. Prowadzi to nas do jeszcze
jednej kwestii: oto doświadczenie wieków średnich nie jest wcale całkowicie
nieaktualne. Znakomity polski historyk Henryk Sienkiewicz pięknie o tym
pisze w książce o dziedzictwie średniowiecza, książce zapewne dyskusyjnej,
lecz wielce inspirującej. Do owego dziedzictwa wieków średnich należą bez
wątpienia wcale liczne składniki ówczesnej kultury polityczno-prawnej i
politycznej refleksji. Przywołajmy tutaj, by zachęcić do przeczytania tej
książki, opinię innego wspaniałego mediewisty, Francuza Marka Blocha, o
politycznym dorobku średniowiecza: „doprawdy, pozostawił on w spadku
naszej cywilizacji cos takiego, czym pragnęlibyśmy żywić się nadal” /J.
Baszkiewicz, Myśl polityczna wieków średnich, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 1998, s. 7.
+ Opis rzeczywistości poznawalnej zmysłowo za pomocą matematyki. Kant
wyjaśnia to w Prolegomenach tak: „Jeżeli jednak obraz ten lub raczej ta
naoczność formalna [tzn. czas i przestrzeń – uwaga moja, R. M.] jest istotną
własnością naszej zmysłowości, za pomocą której jedynie bywają nam dane
przedmioty, ta zaś zmysłowość przedstawia nie rzeczy same w sobie, lecz tylko
ich zjawiska, to już bardzo łatwo daje się pojąć i jest zarazem nieodparcie
dowiedzione, że wszystkie zewnętrzne przedmioty naszego świata zmysłowego
muszą koniecznie z zupełną dokładnością zgadzać się z twierdzeniami
geometrii; zmysłowość bowiem dzięki swej formie naoczności zewnętrznej
(przestrzeni), którą zajmuje się geometria, sprawia dopiero, że owe przedmioty
jako same tylko zjawiska stają się możliwe. (...) ponieważ przestrzeń, jak ją
sobie myśli geometra, jest całkiem dokładnie formą zmysłowej naoczności,
którą znajdujemy w nas samych a priori i która zawiera w sobie podstawę
możliwości wszystkich zjawisk zewnętrznych (co do ich formy), przeto
zjawiska muszą koniecznie i jak najściślej zgadzać się z twierdzeniami
geometrii, które on wyprowadza nie z jakiegoś zmysłowego pojęcia, lecz z
podmiotowej podstawy wszystkich zjawisk zewnętrznych, mianowicie z samej
zmysłowości” /I. Kant, Prolegomena zu einer jeden kunftigen Metaphysik, die
als Wissenschaft wird auftreten konnen, 1783; przekład polski:
Prolegomena do wszelkiej przyszłej metafizyki, która będzie mogła wystąpić
jako nauka, tłum. B. Bornstein, oprac. J. Suchorzewska, PWN, Warszawa
1960, s. 55-56/. […] W tej tak istotnej dla matematyki, a więc i dla filozofii
matematyki, kwestii rozróżniał Kant, za Arystotelesem, nieskończoność
potencjalną i nieskończoność aktualną. Nie twierdził jednak, jak czynił to
Arystoteles, że nieskończoność aktualna jest logicznie niemożliwa” /R.
Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN,
Warszawa 1995, s. 55/. „Według Kanta, jest ona tzw. ideą rozumu, tzn. jest
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
pojęciem wewnętrznie niesprzecznym, ale niestosowalnym do doświadczenia
zmysłowego, bo jej egzemplifikacje nie mogą być ani zaobserwowane (doznane
zmysłowo), ani skonstruowane. Możemy skonstruować na przykład liczbę 7 i
zmysłowo poznać 7 rzeczy, możemy skonstruować nawet, na przykład, liczbę
101000 (nie będąc w stanie zmysłowo postrzegać tak wielkiej grupy oddzielnych
przedmiotów), ale nie jesteśmy w stanie ani percypować, ani skonstruować
nieskończoności aktualnej” /Tamże, s. 56.
+ Opis rzeczywistości przez język wybrany do tego opisywania, stąd istnieje
woele równych rzeczywistości, a nie tylko jedna. „około 1989 roku […]. Polski
intelektualista powrócił do zawieszonej walki z proboszczem o rząd dusz,
antyklerykałowie znowu zaczęli używać ukształtowanego w modernistycznym
Krakowie języka Boya-Żeleńskiego, o narodowych wadach i ich
przezwyciężeniu znowu zaczęto dyskutować z prometejską naiwnością
właściwą zapomnianym manifestom socjalistycznym międzynarodówki” /C.
Michalski, Powrót człowieka bez właściwości, Biblioteka d e b a t y,
Warszawa 1997, s. 8/. „Wraz z mnogością ideologicznych języków, w lata
dziewięćdziesiąte naszego wieku powrócił także musilowski bohater,
zdecydowanie bardziej okrzepły – można by powiedzieć dojrzały, gdyby
pojęcie dojrzałości dało się do „człowieka bez właściwości” zastosować – i
zaopatrzony już nie w ledwie zarysowany światopogląd, ale w retorycznie
dopracowaną, agresywną ideologię, której nadano imię postmodernizm. […]
Intelektualna tradycja postmodernistyczna to z jednej strony zbiór teorii z
zakresu lingwistyki, badań literackich, kulturoznawstwa, a nawet nauk
ścisłych, jeśli do tradycji postmodernistycznej zaliczyć również teorię
rewolucji naukowych Kuhna czy anarchizm epistemologiczny Feyerabenda.
Postmodernistyczne teorie cechują się między innymi eksponowaniem roli
języków naturalnych i konwencjonalnych jako wysoce nieprzezroczystych,
nieneutralnych narzędzi poznawczych, których wybór lub oddziaływanie
determinuje naszą wiedzę i nasze wyobrażenie o świecie, w którym żyjemy,
tak głęboko, że możemy wręcz mówić o wielości rzeczywistości, w zależności
od wyboru języka opisu. Z drugiej jednak strony słowo postmodernizm
zaczęło być z czasem używane na określenie ideologii zaakceptowanej przez
część środowisk intelektualnych na Zachodzie, ideologii szczególnie
popularnej wśród humanistów. Ideologia ta zawiera bowiem pewną wizję
logokracji atrakcyjną dla humanistów, szczególnie w epoce kiedy ich pozycja
społeczna uległa deprecjacji, a możliwości relacje kariery życiowej zawierają
się pomiędzy niskopłatną posadą uniwersytecką a pisaniem scenariuszy do
seriali telewizyjnych podziwianych przez nudzące się gospodynie domowe”
/Tamże, s. 9.
+ Opis rzeczywistości przez prawa formułowane przez nauki przyrodnicze nie
jest bezpośredni i dokładny; prawa te mają charakter umowny,
konwencjonalny, konwencjonalizm. „W celu uniknięcia paradoksów i
sprzeczności Poincare proponuje stosowanie się do następujących reguł: „1.
Rozważać zawsze tylko takie obiekty, które dają się zdefiniować za pomocą
skończenie wielu słów. 2. Nigdy nie tracić z oczu tego, że wypowiedź o nieskończoności musi być tłumaczeniem, skróconym sformułowaniem
wypowiedzi
o
skończoności.
3.
Unikać
klasyfikacji
i
definicji
niepredykatywnych.” /Dernieres pensees, rozdział IV/. Sam zresztą w
praktyce nie zawsze był wierny tym zasadom, zwłaszcza zasadzie 3. Idea
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
unikania definicji niepredykatywnych została później podjęta i rozwinięta
przez B. Russella w jego rozgałęzionej teorii typów (por. rozdział II. l). Jak
powiedzieliśmy wyżej, Poincare był również twórcą konwencjonalizmu, który
znalazł wyraz zwłaszcza w jego metodologii nauk empirycznych oraz, co nas
tu szczególnie interesuje, w jego poglądach na podstawy geometrii.
Konwencjonalizm głosi, że prawa formułowane przez nauki przyrodnicze nie
są bezpośrednim i dokładnym opisem rzeczywistości, ale mają charakter
umowny, konwencjonalny. Doświadczenie zatem nie może ich nigdy ani
całkowicie uzasadnić, ani całkowicie obalić. Istnieje wiele równoprawnych
obrazów świata. Wyboru spośród nich dokonuje się nie na zasadzie ich
prawdziwości, lecz kierując się względem na wygodę ujęcia” /R. Murawski,
Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1995, s. 76/. Stosując te zasady do geometrii twierdził Poincare, że: „Pewniki
geometryczne nie są więc ani sądami syntetycznymi a priori, ani faktami
eksperymentalnymi. Są to konwencje; naszym wyborem, spośród wszystkich
możliwych konwencji, kierują fakty eksperymentalne; wybór ten jednak jest
swobodny, a ogranicza go tylko konieczność unikania wszelkiej sprzeczności.
W ten sposób postulaty mogą pozostać ściśle prawdziwe, nawet gdyby prawa
eksperymentalne, które zadecydowały o ich przyjęciu, były tylko przybliżone.
Innymi słowy, pewniki geometrii (nie mówię o pewnikach arytmetyki) są
jedynie ukrytymi definicjami” /Nauka i hipoteza, część II, rozdziały III i IV;
Tamże, s. 77.
+ Opis rzeczywistości rzeczowy i zdarzeniowy. „Między rzeczowym i
zdarzeniowym ujęciem rzeczywistości zachodzi intrygujący związek
dialektyczny, który od niepamiętnych czasów stał się przedmiotem
sporów między filozofami. Spostrzegli oni mianowicie, że wszelka
zmiana jest zmianą jakiejś względnie trwałej tożsamości, wszelako z
drugiej strony to, co stanowi o tożsamości, jest w gruncie rzeczy pewną
niezmienniczością, czy raczej regularnością zmienności. Tak więc
gwiazdy poruszają się w przestrzeni, kamienie spadają na ziemię, ludzie
starzeją się, a cząstki wody płyną w rzece. A przecież gwiazda jest w
istocie sama skupiskiem fluktuujących cząstek, kamienie są zespołem
drgających cząstek, zaś strumień wody przybiera niekiedy trwałą w
czasie formę. Jak to zwykle bywa, spory między filozofami dotyczyły
tego, co pierwotne, a co wtórne, co ważniejsze dla opisania świata, a co
mniej ważne. Punktem wyjścia atomistów była stabilność: zmienność
stanowiła tylko predykat rzeczy stałych, a badanie zmienności
sprowadzało się do śledzenia modyfikacji, jakim podlegają odniesienia
jednych ciał względem drugich. W przypadku odniesień przestrzennych
byłoby to opisywanie „drogi”, jaką przebywa poruszające się ciało. Przy
takim pojmowaniu ruchu wychodzi na jaw jego względny czy wręcz
konwencjonalny charakter, czym atomiści zbytnio się nie przejmowali,
ponieważ to co zasadnicze tkwiło – ich zdaniem – w strukturze rzeczy, a
nie w jej ruchu” /R. Molski, O filozoficznych źródłach matematycznej teorii
kategorii, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 61-82, s. 66.
+ Opis rzeczywistości w tekście. Ricoeur P. odróżnia dwie hermeneutyki:
hermeneutyka podejrzeń oraz hermeneutyki, które odcyfrowują sens.
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pierwsze porównuje do ikonoklazmu, gdyż niszczą obraz ukryty w tekście,
drugie prowadzą do rekonstrukcji obrazu. Narzędziem hermeneutyki
konstruktywnej są symbole, znaki, teksty. Zrozumienie wymaga interpretacji
/Juan Masía Clavel, Paul Ricoeur, en la frontera de filosofía y teología,
“Miscelánea Comillas” 53 (1995) 115-133, s. 120/. Każdy tekst ma trzy
autonomiczne semantyki: związana ze środowiskiem jego utworzenia, ze
środowiskiem czytelników-adresatów, oraz ze środowiskiem czytelników
późniejszych /Tamże, s. 121/. Każdy tekst ma dwie warstwy: wewnętrzna
oraz zakorzeniona w środowisku zewnętrznym wobec niego. Hermeneutyka
bada obiektywną zawartość wewnętrzną i stara się dotrzeć do subiektywnego
podmiotu tworzącego tekst oraz odczytującego ten tekst. Tworzy się
dialektyka wyjaśnienia i rozumienia. Wyjaśnienie nie jest zależne od
światopoglądu badacza, zrozumienie jest inne u człowieka wierzącego a inne
u ateisty. Katolicyzm bardziej akcentuje obiektywność zawartości tekstu,
protestantyzm kładzie nacisk na subiektywność podmiotu czytającego
/Tamże, s. 122/. Ricoeur traktuje język jako dyskurs, który został ubrany w
konkretną strukturę. Słowo mówione może być spisane, łącząc się z warstwą
tekstu opisującą rzeczywistość. Tekstowa projekcja świata splata się z
tekstową projekcją dyskursu. Sposób opisu świata i sposób zapisu dyskursu
pozwalają zrozumieć samego siebie, czyli człowieka tworzącego teksty.
Problem hermeneutyki nie wynika z tekstu, lecz z dialektyki: słowo-tekst.
Trzeba przy tym pamiętać, że już wcześniej, w samym dyskursie ustnym,
była dialektyka zdarzenia i znaczenia. Nawet najlepsza znajomość języka nie
gwarantuje poznania zawartego w nim sensu. Istota rzeczy mogła być
opowiedziana w różny sposób. Dla lepszego zrozumienia trzeba zintegrować
opisy fragmentaryczne, albo jednowarstwowe. Tekst uwidacznia możliwość
języka do selekcji i organizacji środków wyrazu, dla utworzenia tekstu
odzwierciedlającego dana jednostkę dyskursu. Teksty są pośrednikami
między tym, co jest przeżywane w realności czasoprzestrzennej i aktem
narracji, który też jest temporalny, ale dokonuje się w innym czasie niż
opisywane zdarzenie /Tamże, s. 124.
+ Opis rzeczywistości w teologii za pomocą terminów wypracowanych przez
nauki przyrodnicze. Nauki szczegółowe dla teologii są tylko narzędziem, a
pojęcia przez nie stosowane są tylko sposobem dla wyrażenia w ludzkim
języku pojęć i prawd objawionych. Teolog ma prawo czynić refleksję w świetle
wiary nad rzeczywistością tego świata i ma też prawo stosować słowa
wypracowane w naukach przyrodniczych, nawet w refleksji nad prawdami
wiary wykraczającymi poza ten świat. Musi on być wtedy świadomy, że to
samo słowo posiada już inny sens, już nie przyrodniczy, lecz symboliczny,
metaforyczny, poetycki, informujący o istnieniu jakiejś rzeczywistości wiary,
zdecydowanie innej niż rzeczywistość przyrodnicza, która w pierwszym
rzędzie to słowo oznacza. Gdy teolog pomija wyjaśnienia i stosuje to samo
słowo w opisie różnych płaszczyzn bytowania, nadaje temu słowu identyczne
znaczenie, przez co utożsamia dziedzinę nadprzyrodzonego misterium z
rzeczywistością przyrodniczą. Objawienie dokonało się w środowisku
judaistycznym i hellenistycznym. Zarówno myśl judaistyczna (historyczna)
jak i grecka (przestrzenna) posługiwały się przednaukowymi metodami
czasoprzestrzennymi. Owo przednaukowe myślenie miało dwie warstwy:
przyrodniczą i mistyczną. Trudność polega na rozdzieleniu tych warstw i
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zastąpieniu ówczesnych poglądów przyrodniczych poglądami obecnymi. Por.
L. Sartori, Considerazioni teologiche, „Studia Patavina” 3 (198 547-551).
Fizyka posiada określone kompetencje oraz granice i nie może wychodzić
poza swój obszar Por. J. Życiński, W kręgu nauki i wiary, Kalwaria 1989, s.
191; TH1 7.
+ Opis rzeczywistości Whitehead’a. Kategoria podstawowa, którą w opisie
rzeczywistości posługuje się Whitehead, autor Modes of Thought to
procesualnie pojęty byt aktualny, zwany też aktualnym zaistnieniem (lub
zdarzeniem). Jest to podstawowy budulec przyrody, cieszący się aktualną
realnością, który jest konstytuowany przez oddziaływanie nań obiektów
ponadczasowych. Pierwotną cechą tak pojętego bytu jest jego kreatywność,
ciągła otwartość na przyjmowanie wciąż nowych form. F1 14
+ Opis rzeczywistości wtórny wobec niej, istnieje ona niezależnie od tego, czy
jest opisywana, czy nie jest opisywana. Relacja między rozumem i wiarą nie
może być rozważana w sposób abstrakcyjny, lecz powinna być czyniona na
fundamencie podmiotu, na fundamencie osoby ludzkiej. Nie ma sensu
dyskusja, gdy rozum i wiara traktowane są jako coś, jakieś dwie rzeczy. W
rzeczywistości zastanawiamy się nad człowiekiem, który myśli i który wierzy.
Od wiary nie odrywa się rozum, lecz człowiek jako podmiot przestaje być
kimś wierzącym /J. A. Tudela Bort, Modernidad y cristianismo: Le
encrucijada del sujeto, w: Cristianismo y culturas. Problemática de
inculturación del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología
histórica, Facultad de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII,
Valencia 1995, 95-119, s. 96/. Można się zastanawiać nad tym, czy człowiek
współczesny, w modernistycznym środowisku potrafi wierzyć. Przede
wszystkim warto się jednak zapytać o to, czego wymaga Bóg od rozumu
ludzkiego, jakim powinien być podmiot, któremu Bóg się objawia? /Tamże, s.
97/. Dwie różne odpowiedzi reprezentują Kartezjusz i Pascal. Kartezjusz
określa byt jako myślący, a Boga jako doskonałość umieszczoną w ludzkim
umyśle. Dla Pascala Bóg jest Miłością, i dlatego Boga nie można pojąć
intelektem, lecz tylko sercem /Tamże, s. 98/. Kartezjusz doprowadził do
Kanta, według którego rozum ludzki nie myśli o czymś, lecz po prostu „myśli
samego siebie”. Fenomenologia zwraca uwagę na doświadczenie, ale czy nie
jest to przypadkiem tylko doświadczenie wewnętrzne, wewnątrz umysłu,
który doświadcza tylko samego siebie? Idealizm Husserla jest bardzo blisko
ateistycznego sposobu myślenia Feuerbacha /Tamże, s. 102/. Heidegger
otwiera teren dla fenomenologii tego, co niewidzialne, czego nie można
zauważyć, co jedynie ogłasza swoje istnienie w innym, bez manifestowania
się. Mówiąc o objawieniu nie myślimy tylko o tym, co proponuje tekst, lecz o
rzeczywistości, która manifestuje siebie wcześniej, przed tekstem i przed
podmiotem odczytującym je /Tamże, s. 104. Podmiot nie może ogarnąć
źródła Objawienia. Fenomenologia negatywna zwraca uwagę na to, że coś
daje o sobie znać bez manifestowania swej głębi, ukazuje się jedynie w
znakach. Widzimy tylko znaki, ale nie potrafimy poznać istoty Boga /Tamże,
s. 105.
+ Opis rzeczywistości wyrażonej w dogmacie Trójcy Świętej za pomocą
symboli słownych. Nie jest jednoznaczny. Myślenie symboliczne we
współczesnej kulturze zdobywa coraz większe znaczenie. Przez myślenie
symboliczne (ściślej: poznanie symboliczne) rozumiemy w teologii nie
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bezpośredni sposób przedstawiania, ujmowania poznawczego tego, co (kto)
Transcendentne. Ten rodzaj myślenia różni się od poznania pojęciowego,
konceptualistycznego, w którym odwzorowanie ma miejsce w idei rozumowej.
Zwykło się wiązać ten rodzaj poznania z wymiarem obiektywnym, podczas,
gdy poznanie symboliczne mocniej akcentuje element podmiotowy” Symbole
słowne nie wystarczają do jednoznacznym opisania rzeczywistości wyrażonej
w dogmacie Trójcy Świętej. „Ikona w tym miejscu pozostaje z prostym ufaktycznieniem obecności Ojca, Syna i Ducha Świętego w granicach
objawienia. Wykorzysta więc obraz „krzaku gorejącego” (nawet jeśli zyska on
z czasem kontekst kairologiczny, np. w ikonach rosyjskich), „Gościnność
Abrahama” (Trójca Starotestamentalna) i epifanijnej ikony Ojca, Syna i
Ducha w typie ikon Trójcy Nowotestamentalnej. To u-faktycznienie ze strony
ikony stanowi wyzwanie dla duchowego odkrywania tajemnicy dogmatu
trynitologicznego poza próbami pojęciowania. W przypadku poznania
symbolicznego dokonuje się też proces odtwarzania, swoistej dekodyfikacji
Bożej epifanii. Tajemnica jest przyjmowana w całej swej naturze sprawiając,
że podmiot staje wobec niej w postawie kontemplacji i adoracji. „Credo, quia
absurdum” towarzyszy tej postawie po to, by uznać właściwe sobie jako
człowiekowi granice rozumu, jest za to ogląd, który wystarcza, by mógł
powstać dialog zbawczy z Bogiem”, w jednoznacznym opisie rzeczywistości
wyrażonej w dogmacie. K. Klauza, Hermeneutyczna wartośćsymbolu
ikonograficznego, RTK 2 (2002) 101-109, s. 105.
+ Opis rzeczywistości z dwóch różnych punktów widzenia za pomocą
terminów: cywilizacja i społeczeństwo. Tożsamość cywilizacyjna zagrożona
wskutek dyfuzji wytworów kultury przez granice cywilizacyjne w jakiś sposób
broniona jest poprzez „odmowę zapożyczenia”. Przemiany cywilizacyjne
oznaczają przemianę społeczeństwa, gdyż obie te rzeczywistości, według F.
Breudela utożsamiają się. Toynbee chciał zastąpić termin cywilizacja
kategorią społeczeństwo. Breudel, idąc za Lévi Straussem uznawał, że
pojęcia te wyrażają dwie komplementarne perspektywy tego samego
przedmiotu i opisują go odpowiednio do dwóch różnych punktów widzenia
/A. F. Grabski, Gramatyka cywilizacji Fernarda Braudela. Historia cywilizacji
w persperktywie globalnej, w: Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J.
Baradzieja i J. Goćkowskiego, seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran
i Suszczycki, Kraków 1997, 52-82, s. 69/. Cywilizacja według F. Breudela to
społeczeństwo najbardziej rozwinięte, obejmujące rozmaite kultury oraz
różne „elementarne społeczeństwa”. Cywilizacja przekracza przestrzenie
chronologiczne znacznie bardziej rozległe aniżeli społeczeństwa, które mieści
w sobie i za sobą pociąga /Tamże, s. 70/. Wskutek rozwoju ekonomicznego
powstaje luksus cywilizacyjny. Breudel uważał cywilizacje za funkcję
określonej restrybycji środków /Tamże, s. 71/. Mentalność zbiorowa ożywia i
penetruje masę społeczeństwa. Struktury mentalności są mało podatne na
oddziaływanie czasu. Przekształcają się dopiero po długiej inkubacji, wciąż
mało tego świadome. Cywilizacje czerpią najsilniejsze motywacje dla swego
szczególnego uwrażliwienia psychicznego przede wszystkim z tego, co
religijne, nadnaturalne, magiczne /Tamże, s. 72/. Historia globalna według
F. Breudela posiada trzy poziomową strukturę wertykalną, w której każdemu
z wyróżnionych poziomów przysługuje odmienny rytm czasu. W Morzu
Śródziemnym Breudel rozpoczął swoje rozważania od zmieniającego się w
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najwolniejszym rytmie strukturalnego poziomu danej rzeczywistości. „W
Gramatyce cywilizacji postąpił odwrotnie: zajął się najpierw realnościami
krótkiego trwania, by następnie przejść do głębszych poziomów struktury:
koniunkturalnego i strukturalnego” /Tamże, s. 73.
+ Opis rzeczywistości z dystansu indywidualnego podmiotowego nie jest
możliwy. „Ponieważ pojedynczy człowiek jest istotą zanurzoną we
wszechogarniającą całość bytu, nie jest przeto w stanie przyjąć wobec świata
pozycji widza, opisującego rzeczywistość z indywidualnego podmiotowego
dystansu (jak to zakładano w strukturze pojęciowej nowożytnego ideału
nauki i w fizyce newtonowskiej. W strukturze pojęciowej, będącej podstawą
standardu romantycznego w niemieckiej medycynie klinicznej pierwszej
połowy XIX w. człowiek również sytuowany był wewnątrz świata, który
opisywał. Był jego pomniejszonym odbiciem (w nawiązaniu do analogii
makrokosmosu i mikrokosmosu). Była to idea o starożytnym rodowodzie,
nadająca teoriom i doktrynom niemieckiej medycyny romantycznej swoiste
piętno […]. Idea ta sprzyjała formułowaniu doktryn medycznych, których w
innych krajach europejskich nie uznawano za racjonalne, zarzucano im
bowiem brak odpowiedniego dystansu badacza do własnego przedmiotu
badań. Inspiracje światopoglądowe wywarły poważny wpływ na strukturę
pojęciową programu reform niemieckiej medycyny z lat 1797-1848. Tworzący
w jego obrębie lekarze zmierzali bowiem do uzgodnienia formułowanych
przez siebie teorii i doktryn medycznych z luteranizmem, traktując to jako
jeden z podstawowych postulatów, umożliwiających wpisanie medycyny w
spójną strukturę wiedzy, łączącą wątki metafizyczne i fizyczne. Z luterańską
formacją umysłowo związane było usiłowania reformatorskie niemieckich
lekarzy, działających w końcu XVIII i pierwszej połowie XIX w., którzy
odrzucali koncepcje nauki opisywaną przez ideał europejskiej nauki
nowożytnej i zamierzali oprzeć podejmowaną reformę teoretyczną niemieckiej
medycyny akademickiej w nawiązaniu do inspiracji wcześniejszych. Lekarze
ci zmierzali do wypracowania własnej sytuacji problemowej” /B. PłonkaSyroka, Niemiecka medycyna romantyczna, wyd. 2, Warszawa 2007, s. 197.
+ Opis rzeczywistości za pomocą kategorii ducha i materii. Mistyka materii.
„Pogardzać wszystkim oprócz Boga jest to zarazem w pewnym względzie i
Jego samego mieć w pogardzie” (C. Norwid, List 33). „Spotykając się na co
dzień ze słowami „materia” i „duch” nie zawsze zdajemy sobie sprawę z
ładunku ukrytej w nich siły, z tajemnicy ich treści i z zaklętych w nich
historii odwiecznych zmagań i przeżyć człowieka. Ludzka waga tych słów
rośnie jeszcze bardziej, kiedy przekraczamy granice znaczenia potocznego, a
zwracamy się w kierunku nauki, filozofii czy teologii. W pewnych momentach
historii, indywidualnej czy społecznej, w pewnych węzłowych punktach
refleksji, może wybuchnąć cała, ukryta w tych obiegowych słowach, także i w
słowie „materia”, energia, która buduje lub burzy, jednoczy lub dzieli,
obdarza spokojem posiadania najgłębszej prawdy lub wyprowadza z
równowagi z racji braku pewności, jasności i definitywności nazywania.
Sytuacje takie nie omijają i doświadczenia teologicznego, a zresztą są dla
niego szczególnie płodne. / Człowiek osobą przez ducha i materię (św.
Tomasz) / Kategorie ducha i materii w historii myśli ludzkiej zamykają krąg
możliwości określania sedna wszelkiej rzeczywistości i stanowią rdzeń
największych systemów tłumaczenia rzeczywistości, układania zwykle w
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
różne „izmy”. a) albo przyjmujące tylko materię jako osnowę wszystkich
zjawisk, także psychicznych, duchowych i społecznych, wszystko do niej
sprowadzając i wszystko przez nią tłumacząc (materializmy); b) albo
przyjmujące w rzeczywistości jedynie ducha, wszystko sprowadzając
ostatecznie
do
niego
(idealizm,
spirytualizm
skrajny,
panteizm
spirytualistyczny); c) albo wreszcie przyjmujące realność i ducha i materii w
najrozmaitszych powiązaniach (dualizmy)” /Cz. S. Bartnik, Prosopoiesis.
Zbiór poetycki, Dzieła zebrane, Tom XXI, Lublin 2002, s. 142/.
„Doświadczenie chrześcijańskie i teoria zajęły to ostatnie stanowisko, widząc
rzeczywistość jako złożoną z materii i ducha, a więc z elementów istotnie
różnych, nieciągłych i nieprzekładalnych na siebie bezpośrednio. Oczywiście
prymat bytu przysługuje duchowi. Jednak i rozwiązanie chrześcijańskie
posiada pewne odmiany, głównie w zależności od rodzaju tłumaczenia
związku ducha z materią oraz od szerokości zakresu przyznawanego
funkcjom materii” /Ibidem, s. 143.
+ Opis rzeczywistości za pomocą narracji. „Tezę, że prawdopodobieństwo
bardziej przemawia do zbiorowości niż mniej prawdopodobna prawda, można
inaczej wyłożyć jako przekonanie o poznawczej funkcji artystycznego
modelowania świata. W tym Arystoteles przeciwstawia się sokratejskiej
metodzie majeutycznej, która zmierza do stopniowego poznawania prawdy
przez ujawnianie kolejnych opinii rozmówców. Retoryka nie żywi złudzeń co
do możliwości jej odkrycia w drodze krzyżowania zdań. I dlatego na stulecia
platonizm pozostanie wzorcem literatury dialogowej czy dialogowości jako
literatury, arystotelizm zaś był i jest poetyką wypowiedzi monologowej jako
wypowiedzi fingującej, podległej jednak akceptowanym powszechnie
regułom, które oszukiwanemu mówią, że wprawdzie jest oszukiwany, ale
przez to bogatszy i mądrzejszy niż nie oszukiwany. Nie znaczy to wcale, że
Arystotelesa nie ma teorii dialogu. Przecież dzieląc genera dicendi
odróżniamy (pomijając genus mixtum) genus enarrativum oraz genus
dramaticum, przez które nie należy rozumieć dramatu, lecz wypowiedź
imitującą cudze wypowiedzi. Różnica więc polega na tym, że dla Platona
dialog jest pierwotną formą myślenia, dla Arystotelesa zaś enklawą obcego
zachowania, umieszczoną w retorycznej ramie modalnej. Retoryka bardziej
nawet niż Poetyka zasłużyła się dla przyszłego rozwoju narratologii. Jeśli nie
sam Stagiryta, to w każdym razie jego następcy rzymscy gorliwie zajmowali
się rodzajami narracji, jej zaletami i wadami. Greckie prothesis, co znaczy:
wystawa, obwieszczenie, ogłoszenie, wyznaczenie zadania – oddano po łacinie
przez narratio. W tym sensie narratio jest jedną z pięciu części mowy
/Retoryczna terminologia grecka i łacińska mimo wielowiekowej tradycji i
koegzystencji nie zawsze tworzy uzgodniony układ odpowiedników. I tak łac.
narratio odpowiada w tym miejscy gr. prothesis, co jest nazwą jednej z części
mowy (scil. oracja), dokładniej sposobu wyrażania stanu rzeczy, czyli zbioru
technik exordialnych. Natomiast narratio w znaczeniu czynności
opowiadania, a też gatunku (w tym biografii) nazywa się po grecku diegesis.
Przeciwstawieństwem diegesis jest epitrochazm, czyli wypowiedź złożona z
eliptycznych wykrzykników), drugą po proemium, a przed probatio (pistis,
czyli dowód), refutatio (czyli odparcie zarzutów) i peroratio (czyli zakończenie).
Narratio – to jeszcze inaczej: wstępne przedstawienie okoliczności” /J.
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Ziomek, O współczesności retoryki, w: Problemy z teorii literatury, seria 4,
prace z lat 1985-1994, Ossolineum, Wrocław 1998, 7-21, s. 15.
+ Opis rzeczywistości za pomocą pojęć rozumianych specyficznie Byt
aktualny pojęty procesualnie, zwany też aktualnym zaistnieniem (lub
zdarzeniem). Jest kategorią podstawową, którą w opisie rzeczywistości
posługuje się Autor Modes of Thought. Jest to podstawowy budulec przyrody,
cieszący się aktualną realnością, który jest konstytuowany przez
oddziaływanie nań obiektów ponadczasowych. Pierwotną cechą tak pojętego
bytu jest jego kreatywność, ciągła otwartość na przyjmowanie wciąż nowych
form. Największym mankamentem Whiteheadowskiego rozumienia bytu jest
to, iż nie posiada on żadnego zapodmiotowania – jest to koncepcja z
założenia antysubstancjalistyczna. Gubi się tu zatem ostatecznie realizm
(istnienie) samego bytu aktualnego oraz pozostaje niewiadomą, jaki status
ontyczny przypada abstrakcyjnym bytom idealnym (przedmiotom wiecznym)?
F1 14.
+ Opis rzeczywistości za pomocą pojęć. „Gramatyka i retoryka są
podporządkowane […] dialektyce, gdyż nie dotyczą one natury rzeczy, ale
prawideł ludzkiej mowy, które są sprawą konwencji. Dialektyka, wnikając w
strukturę rzeczywistości, dostarcza pewnych podstawowych pojęć, którymi
„myślimy” o rzeczywistości, za pomocą których ją ujmujemy i opisujemy.
Struktura rzeczywistości odkrywana przez dialektykę nie jest ludzkim
wynalazkiem, nie jest projekcją ludzkiego sposobu myślenia na
rzeczywistość, lecz jest odczytywaniem natury rzeczy. Z tego właśnie względu
dialektyka może dostarczać podstawowych pojęć oraz formułować zasady
wszelkiego naukowego postępowania, stając się w ten sposób „matką”
pozostałych dziedzin wiedzy. Dialektyka na drodze zstępującej dokonuje
dzielenia pojęć, rozpoczynając od pojęcia, które jest zasadą oraz początkiem
wszelkiego podziału, a mianowicie od pojęcia ούσία, zstępując przez
najbardziej ogólne i pośrednie rodzaje do najbardziej szczegółowych form i
kształtów, a następnie powraca na tej samej drodze, aż osiągnie pojęcie, z
którego wyszła /A. Kijewska, Eriugena jako czołowy przedstawiciel
renesansu karolińskiego, w: Studia z filozoficznej tradycji chrześcijaństwa,
red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego, Wrocław 1998, 111-132, s. 118/. „Dialektyka, artykułując
podstawowe pojęcia, które następnie będą łączyły się w wypowiedzi czy ciąg
argumentacyjny, dostarcza racjonalnych podstaw wszelkiej wiedzy, która jest
równoznaczna z odkrywaniem struktury rzeczywistości, skoro […], Eriugena
zakłada paralelizm między myślą a rzeczywistością” /Tamże, s. 119.
+ Opis rzeczywistości zawarty w tekście zmieniany jest w wyobraźni
czytelnika. Hermeneutyka P. Ricouera uwzględnia działanie człowieka
badającego tekst. Tekst koduje rzeczywistość, zniekształca ją. Odczytywanie
tekstu, jak również bezpośrednie odczytywanie rzeczywistości tworzy nowe
formy, nowe figury (re-figuracja). Oprócz odkrywania jest przekształcanie
treści, tworzenie ciągle nowej wizji świata. Rzeczywistość pozostaje bez
zmian. Dokonuje się natomiast aktywna reorganizacja podmiotu. P. Ricouer
ujmuje język całościowo /semiotyka to syntaktyka, semantyka i
pragmatyka/, podkreślając znaczenie pragmatyki. Ontologia rzeczywistości
opisywanej przez tekst łączy się z ontologią podmiotu odczytującego tekst,
czy też odczytującego rzeczywistość bezpośrednio. Posmiot poznający nie jest
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyłączony z rzeczywistości /O. Aime, L’opera filosofica de Paul Ricoeur. Un
profilo bibliografico, ATT 9 (2003/1) 31-56, s. 44/. Pod koniec XX wieku P.
Ricoeur tworzy megawizję, sięgając w ramach filozofii religii do Biblii
hebrajskiej i chrześcijańskiej /P. Ricoeur, A. LaCoque, Penser la Bible, Seuil,
Paris 1998/ /Tamże, s. 45/. Zajmuje się tam polityką, ekonomią, etyką
(kwestia marksizmu i liberalizmu). Podejmuje zagadnienie ideologii oraz
utopii. Szczególnie interesuje go zagadnienie sprawiedliwości społecznej /P.
Ricoeur, Le Juste, Esprit, Paris 1995; Le Juste 2, Esprit, Paris 2001/. Do
słów kluczowych dodaje terminy: kultura, prawo, medycyna /Tamże, s. 46/.
Nawiązując do myśli H. Bergsona, podejmuje zagadnienie historii, pamięci,
zapominania i przebaczania /P. Ricoeur, Lemémoire, l’histoire, l’oubli, Seuil,
Paris 200/. Jego fenomenologia hermeneutyczna połączona jest ściśle z
antropologią /Tamże, s. 47.
+ Opis rzeczywistości zbawczej aktualizowanej w życiu konkretnym zawarty
jest w literaturze. Teologia literacka wyraża świadectwo wiary. /”Złożyć dobre
wyznanie”, czyli powołanie literatury. Aspekt teoretyczny/. „We współczesnej
teologii punkt ciężkości przesuwa się sukcesywnie z czynności dedukcyjnych
i konstatujących na postępowanie, w którym dominują procesy interpretacji i
rozumienia. Taki model poznania teologicznego jest m.in. konsekwencją
przemian w pojmowaniu przedmiotu teologii. Określa się go dziś „jako
rzeczywistość zbawczą, mającą swoje historyczne i osobowe wymiary w
Jezusie Chrystusie, przekazaną w świadectwie, które wymaga całościowej
interpretacji w aspekcie jego wiarygodności, jak i jego istotnej treści” /W.
Hładowski, Poznanie teologiczne, RTK, 32(1985) z. 2, s. 107; Por. tamże, s.
105-11/. Podkreślony element stanowi tu nie przypadkowy, ale istotny
komponent definicji przedmiotu teologii i ważną składową procesu
interpretacji teologicznej jako takiej /”[…] angażującej samego teologa z jego
postawą życiową i posiadaną wiedzą”. Tamże, s. 108/. Zgodnie z zasadami
hermeneutyki teologicznej, rzeczywistość zbawcza nie tylko „została
przekazana”, ale „jest przekazywana” – stale, aktualnie. Oznacza to, że
interesujące nas „pasmo kultury”, literatura piękna, będzie rzeczywistym
źródłem poznania teologicznego, o ile będzie miała ona udział w tym
permanentnym przekazie świadectwa, jeśli będzie zawierała – jak to
podkreśla A. Dunajski – „walor świadectwa” /Literatura piękna jako locus
theologicus, SPelp, 12(1981), s. 124/, jeśli okaże się, że ze swej natury jest
zdolna do „dawania świadectwa”, do „bycia świadkiem”. Że strony teologii
musi temu odpowiadać umiejętność postrzegania literatury w tej funkcji” /J.
Szymik, Teologia na początku wieku, Katowice-Ząbki 2001, s. 360.
+ Opis rzeczywistość przez człowieka w dowolny sposób jest możliwe, ale nie
potrafi przez to ją zmienić. Świat pozostaje niezależny od wewnętrznej pracy
ludzkiej wyobraźni. Tolkien nie przyjmuje systemu Immanuela Kanta.
Możemy położyć śmiertelną zieleń na ludzką twarz i stworzyć grozę; możemy
rozkazać księżycowi, by jaśniał dziwnym i niesamowitym niebieskim
światłem; możemy też sprawić, że leśne drzewa wypuszczą srebrne liście, a
baranki porosną złotym runem; wreszcie możemy umieścić gorący ogień we
wnętrzu zimnego gada. Ale w takich „fantazjach”, jak je zwą, poczynają się
nowe formy, rodzi się Królestwo Czarów – człowiek staje się twórcą: „stwórcą
pomniejszonym”. Najistotniejszą mocą Królestwa Czarów jest to, iż może ono
tchnąć życie w najbardziej nawet fantastyczne wizje. Nie wszystkie one są
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
piękne, nie wszystkie są nawet zdrowe – w każdym razie nie fantazje
upadłego człowieka. On to skaził też elfy, których moc (prawdziwa czy
zmyślona) nosi piętno jego własnej skazy. Ten aspekt mitologii – tworzenie, a
nie odzwierciedlanie czy symboliczna interpretacja piękna i grozy w świecie –
jest, jak sądzę, zbyt zaniedbany. Czy to dlatego, że pełniej ujawnia się on w
Królestwie Baśni niż na wyżynach Olimpu? A może dlatego, że uważa się go
raczej za cechę mitologii „niższej” niż „wyższej”? Sporo dyskutowano na
temat relacji między „opowieścią folklorystyczną” a „mitem”, ale nawet gdyby
takiej dyskusji nie było, należałoby się zająć tym zagadnieniem (choćby
pobieżnie) w jakichkolwiek rozważaniach na temat początków opowieści” J.
R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A.
Olszański (The Monster and the Critics and Others Essays), wyd. Zysk i S-ka,
Poznań 2000, s. 161.
24