ROZMOWA DZIADKA Z WNUKIEM Kim ty jesteś? Sybirakiem. A
Transkrypt
ROZMOWA DZIADKA Z WNUKIEM Kim ty jesteś? Sybirakiem. A
ROZMOWA DZIADKA Z WNUKIEM Kim ty jesteś? Sybirakiem. A dlaczego? Bom Polakiem Czemu byleś tak daleko, Za dziewiątą górą rzeką? Miałeś dziadku tam mieszkanie, I jedzenie, i posłanie? Miałem wnuczku łagier w lesie Pryczę z drzewa, kromkę razowego chleba, Wodę, która w rzece płynie A nad sobą błękit nieba. W zimie miałem, śnieżek biały, W lecie drzewa mi szumiały O Ojczyźnie, która tak daleko Za dziewiątą górą, rzeką Skuta była kajdanami. I płakała razem z nami Bo najlepszych swoich synów Miała w łagrach i w Katyniu. I w obozach i w więzieniach Krwią broczyła Polska ziemia Niszczona, torturowana. Ojczyzna umiłowana. Jestem wnuczku Sybirakiem Ale Polskim Białym Ptakiem Który z gniazda był wyrwany I na Sybir aż zagnany Ale czemu, dziadku drogi? Przecież Cię bolały nogi Kiedy szedłeś tak daleko Za dziewiątą górę, rzekę? Szedłem wnuczku a Workuta Bracia moi zamarzali I padali tam, gdzie stali. Cała nasza szóstka rodzeństwa została do domów dziecka przekazana, w Wilnie, Starsze moje bracia byli osobno siostry byli przy siostrach zakonnych osobno ja Aleksander byłem u przedszkolaków ,a brat Tadeusz u maluchów. To dla naszej całej rodziny nastały bardzo trudne czasy. W listopadzie 1937r,mocno zachorowałem ,siedząc na oknie parapetu zobaczyłem jak na cmentarzu na Rossie tak mocno świecą lampy na wszystkich grobach. To całe wydarzenie z przed paroma miesięcy z pogrzebem naszej mamy , bardzo mocno mnie wzruszyło, bo przy mnie nikogo ja nie widziałem, byłem osamotniony, miałem wtedy 6 lat. To było dla mnie bardzo straszne, Tak mocno zacząłem płakać, że opiekunki nie mogły mnie w żaden sposób uspokoić. Ja krzyczałem że chcę iść do mamy, dostałem takiego wstrząsu do mojej głowy, i to mi pozostało w mojej pamięci na zawsze… Zabrakło nam bardzo rodziców, dla całej szóstki, a najbardziej, tym ostatnim chłopakom, oni tak płakali, szukali i wołali za mamą,.. Ja na pogrzebie mamy nie widziałem Tadzia, pamiętam kto stał przy trumnie mamy, wiem że Ala stała przy mnie, wszyscy płakali, a Ala nie płakała, i ja jej powiedziałem czemu ty nie płaczesz. I ona też rozpłakała się …. Ten obraz z pogrzebu pozostał na zawsze w mojej pamięci … Utraciłem na zawsze najukochańszej osoby, .. Już więcej nie wymieniałem słowo ,,mama,,, Tak mi jej bardzo brakowało, a przede wszystkim kiedy byłem głodny, a to dość często się zdarzało, kiedy już była wojna.. Kiedy jeszcze były siostry zakonne , i pracowały w ogrodzie, to kiedy były blisko to one przytulały nas do siebie, i tak przypominały naszej mamy.. Ale jak już i ich zabrakło, to całkiem było smutno To był wielki problem, to dość długo trwało, nie wiedzieli co z tym zrobić, wreszcie opiekunki zrozumieli co to spowodowało, ten płacz i mnie przenieśli do innego pokoju, gdzie ja już nie widziałem przez okno cmentarza,. Ale ja dalej domagałem się że chcę iść do swoich braci,. Tak że dostałem wysokiej gorączki, musieli sprowadzić lekarza i lekarz kazał aby mnie dołączyć do moich braci. Tam też mój płacz ustał, ale to wszystko w mojej głowie pozostało do dziś… Stałem się taki skryty, nikomu nie wierzyłem, bo tylko dla rodziców można wierzyć, Bo już wiele obiecanek nasłuchałem się od opiekunek, ażeby mnie uspokoić, W 1939r. pamiętam byłem na wakacjach na wsi, Jechaliśmy pociągiem gdzieś koło Lentwarowa, To był jakiś majątek przygotowany specjalnie na przyjęcie takiej dużej grupy dzieci, Był tam duży sad, mieliśmy dużo owoców, mogliśmy spod drzew zbierać i zajadać te owoce, ale zrywać z drzew nam nie wolno było. Tam ten pobyt był dla mnie najmilszym w moim dziecięcym wspomnieniem, będąc wspólnie z braćmi Ludkiem i Edkiem, Miałem wsparcie swoich starszych braci, Brałem udział w różnych przedstawieniach jako taka mała maskotka, Tam mnie nauczono na bębenku wygrywać, ja byłem taki ucieszony, że jestem ze starszymi, nikogo się nie obawiałem, bo miałem blisko swoich starszych braci, Na kolonii była Rano pobudka na poranne modlitwę przy placu na wysokim słupie wysoko wisiała biało czerwona, Ja na tym bębenku dawałem znak rozpoczęcia modlitwy śpiew, kiedy ranne wstają zorze, To dla mnie było takie ważne, tak bardzo podobało mi to robić. Wieczorem przed spaniem też był apel na modlitwę wieczorną , i zawsze tak samo ja dawałem znak rozpoczęcia głos bębenka do apelu. A w niedzielę chodziliśmy wszyscy do kościoła , około pół kilometra od naszego zamieszkania, i to wszystko wyglądało jakby to szło wojsko, Na samym czele szedłem z bębenkiem , głośno uderzając pałeczkami, a za mną cała grupa młodzieży, w dwu szeregach kroczyło. To tak zabawnie wyglądało, że taki mały to wszystko prowadził. Tam na tej kolonii mieliśmy różne ciekawe występy, sceny zabawne, ja też w jednej scenie brałem udział , Mój brat Edward był jako fryzjer, a ja trzymałem taki duży grzebień, o metr większy ode mnie.. To wszystko robiło się dla żartu, bo jeszcze nie znaliśmy dnia jutrzejszego, co nas czekało. To były ostatnie dni radości naszej młodości, która została na zawsze w mojej pamięci. Kiedy dnia następnego, byliśmy przed naszym sztandarem porannym odmawialiśmy kiedy ranne wstają zorze, usłyszeliśmy warkot samolotu, zobaczyliśmy jak nadleciał samolot dwu płatowiec, i bardzo obniżył się, i zrobił nad nami taki niski krąg i pilot głowę wychylił, i zaczął do nas machać białą chusteczką, To było takie smutne, Wtedy już ludzie wiedzieli że Niemcy na Polskę napadli,