Osobnik - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Osobnik - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Osobniczość zmienia się jednakowo w szczepie, a to unieważnia dobór
naturalny jako czynnik ewolucji. „Zmiany organizmu zachodzące w procesie
dostosowania do zmian środowiska, czyli cechy nabyte, utrwalają się
dziedzicznie. Wzbogaćmy to Credo lamarkizmu biologicznego o wyobrażenie
organizmu zbiorowego w postaci ekosystemu; o szczególną interpretację tej
organizmalnej całości systemu w postaci, po pierwsze, koncepcji ontogenezy
(zakładającej tendencję do ewolucji jednokierunkowej organizmów w obrębie
szczepu – na przykład do cerebralizacji, czyli wzrostu rozmiarów, złożoności i
bogactwa funkcji mózgu – i jednakową zmienność osobnicza w owym
szczepie, co unieważnia dobór naturalny jako czynnik ewolucji) i, po drugie,
bliskie tej koncepcji założenie solidarności osobniczej – aż po „rozumną” – w
ramach szczepu czy systemu w walce ze środowiskiem zewnętrznym; a co za
tym idzie – o utożsamienie organizacji biologicznej i społecznej – o którego
przesłanki najłatwiej w teorii ewolucji mózgu i „rozumu”. (Nieszczęsny
niedouczony mitoman, Trofim Łysenko, stosował wszakże tę zasadę
solidarności do młodych dębów, którymi obsadzano w latach czterdziestych
stepowe i półpustynne regiony ZSRR)” /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego kosmizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s.
19/. „Takiej syntezy dokonuje właśnie ideologia, którą określamy mianem
lamarkizmu społecznego. Pojęcie to, które wyprowadzamy przez analogię, ale
i w opozycji do pojęcia darwinizmu społecznego, określa, jak się wydaje,
zarówno istotne cechy omawianej tu neoromantycznej wizji świata
(interesującej nas w aspekcie proletariackich ideologii masowych XX wieku i
rosyjskiego mitu rewolucji cywilizacyjnej), jak i krąg świadomych odwołań
„światopoglądowych” głosicieli tejże wizji w ich własnej epoce (Trzeba zresztą
podkreślić emanatyczną logikę ewolucjonizmu Lamarcka i analityczną –
Darwina; to różnica o zasadniczym znaczeniu dla dziejów wpływu tych
koncepcji na myśl społeczną). Do tradycji lamarkizmu społecznego w Rosji
należą nie tylko ideologiczne aberracje w rodzaju przenoszonej w okresie
stalinowskim na stosunki społeczne „genetyki miczurinowskiej”, ale też
szczególna utopia modernizacji, której elementy na płaszczyźnie
biocywilizacyjnej
współtworzyły
„światopoglądowe”
uprawomocnienie
rewolucji komunistycznej. Ta neoromantyczna utopia, bardzo silnie
zakorzeniona w myśli rosyjskiej, w wielu postaciach przeżyła jednak realny
komunizm” /Tamże, s. 20.
+ Osobnik gatunku biologicznego homo jest przedmiotem materialnym
antropologii przyrodniczej. „Antropologia dąży do ustalenia specyfiki budowy
i czynności organizmu ludzkiego pod względem morfologicznym,
fizjologicznym,
psychologicznym
i
genetycznym,
ekologicznym
i
etnograficznym, ewolucyjnym przez porównanie go z formami zwierzęcymi
oraz do wyjaśnienia filogenezy człowieka i jego zmienności osobniczej i
rasowej, zjawiska zmienności organizmu ludzkiego w aspekcie filo- i
ontogenetycznym. Przedmiotem formalnym antropologii jest ustalenie, w
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jakim stopniu środowisko ekologiczne (analizowane w naukach
biologicznych) i środowisko społeczne wpływają na organizm ludzki
(adaptacja, akomodacja). Antropologia przyrodnicza posługuje się metodą
obserwacji, w ograniczonym zakresie również eksperymentem, oraz metodą
porównawczą (badanie przyczyn zróżnicowania wewnątrzgatunkowego,
ustalenie współzależności występującej między człowiekiem współczesnym a
wymarłymi hominidami), metodą morfologiczną i fizjologiczną (wyodrębnienie
ras). Materiałem doświadczalnym dla antropologii przyrodniczej są kości z
minionych okresów, obserwacje ludzi żyjących w różnych warunkach
ekologicznych, etnograficznych i społecznych, a także dane genetyki,
paleontologii i geologii” /S. Zięba, Antropologia, I Antropologia przyrodnicza,
w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, kol. 679-684, kol. 680.
+ Osobnik męski i żeński razem są zdolni do reprodukcji. „Biolodzy zgodni są
co do tego, że nie ma ogólnej definicji życia. Nasze doświadczenie w kwestii
możliwych form życia jest zbyt ograniczone (niektóre ze znanych przykładów
pokazuje rysunek [s. 188]: Ścieżki ewolucyjne znanych linii rozwojowych
zwierząt, wskazujące wspólnych przodków każdego odgałęzienia. Istnieje
sugestywna paralela pomiędzy ruchliwością każdej formy życia i jej
inteligencją. Ludzie są dodatkowo wyróżnieni przez wysoce efektywny
sposób, w jaki połączyli indywidualne inteligencje pojedynczych jednostek i
wytworzyli inteligencję zbiorową, która znakomicie przewyższa możliwości
każdej pojedynczej jednostki)” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W
poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest for
Ultimate Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J.
Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 187/.
„Niemniej jednak, choć nie ma zgody co do tego, które własności są
konieczne, aby coś nazwać „żywym”, istnieje rozsądny consensus co do tych
cech, które byłyby wystarczające do nazwania czegoś „żywym”. Każda próba
podania takich warunków koniecznych zmierza do jakiejś niewłaściwej, zbyt
wąskiej specyfikacji, która daje niewiele więcej niż opis znanych form życia.
Najkorzystniejsze byłoby zaproponowanie, aby warunkiem koniecznym do
określenia czegoś nazwą „żywy” była możliwość reprodukcji w pewnym
środowisku i pewien poziom organizacji, który jest zachowywany przez dobór
naturalny. Reprodukcja nie oznacza, że w każdym pokoleniu powstają
dokładne kopie, lecz jedynie, że w tym samym środowisku dokładna kopia
miałaby większe prawdopodobieństwo przeżycia niż kopie przybliżone. W
każdej biosferze pewne, choć w technicznym sensie nie wszystkie, organizmy
spełniałyby tę definicję. Na przykład, podczas gdy pojedyncza istota ludzka
nie spełnia jej (nie może ona reprodukować się sama), jest ona zbudowana z
wielu komórek, które spełniają tę definicję. Osobnik męski i żeński razem
również spełniałyby warunek konieczny” /Tamże, s. 189.
+ Osobnik obywatel pierwotny, atom, (indywiduum, prymitywne Ja) jest
wieczny, Ciołkowski K. «„Rozpad związku, czyli śmierć zwierzęcia, to tylko
zniszczenie związku, rozproszenie członków, któremu nie towarzyszy śmierć
obywateli, to znaczy atomów”. Śmierć, główny wróg Fiodorowskiej
„podstawowej jednostki wszechświata” ludzkiej indywidualności, dla
Ciołkowskiego nie istnieje; jego „pierwotny obywatel”, atom, czyli „osobnik
(indywiduum, prymitywne Ja)” – jest przecież wieczny. Dla Ciołkowskiego
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
jednak naprawdę istnieją tylko ci atomy-obywatele, z których składa się
mózg najdoskonalszych, szczęśliwych, świadomych istot, cieszących się
praktyczną nieśmiertelnością, bo przecież „olbrzymie odcinki niebytu, czyli
przebywania materii w postaci niezorganizowanej („martwej”) właściwie nie
istnieją. Są tylko krótkie odcinki życia. […] Dopiero jednak w mózgu istot
doskonałych zaczyna się prawdziwe życie, godne tego miana. […] Szereg
natomiast istnień świadomych (w mózgu), powtarzających się nieskończoną
ilość razy, w dojrzałych istotach wszechświata stapia się w jedno życie –
doskonałe i nieskończone» (S. Siemionowa, Nikołaj Fiodorow. Tworczestwo
żyzni, Moskwa 1990, s. 323). Do triumfu tego życia dochodzi zresztą kosztem
osobników mniej użytecznych, niegodnych postulowanej w roku 1916
eugenicznej hodowli geniuszów, oraz kosztem istot niższych w hierarchii
jestestw (por. Tamże, s. 325). «Zakładamy, że człowiek ewoluując przeobrazi
się w istotę, […] [która] jak roślina nie potrzebuje chleba ani wołowiny,
okryta jest przezroczystą powłoką, której zawdzięcza niezbędne ciśnienie i
ochronę przed utratą wody i gazów. W jej wnętrzu promienie Słońca tworzą
(jak w roślinie) niezbędny tlen i pokarm»” /A. Pomorski, Duchowy
proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego
komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa),
Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 164.
+ Osobnik pamięta wyobrażenia, są one podobne do postrzeżenia. Dzięki tej
okoliczności zwierzęta wykonują pod ich wpływem wiele czynności.
„Wyobraźnia […] jest czymś różnym zarówno od postrzegania, jak od
myślenia, chociaż nie powstaje ona niezależnie od postrzegania, jak znów bez
niej nie ma mniemania. […] jest tym, przez co – jak powiadamy – powstaje w
nas jakiś obraz […]” (Arystoteles, O duszy, [w:] tenże, Dzieła wszystkie, przeł.
i oprac. P. Siwek, t. 3, Warszawa 1992, s. 118-110: III, 427b-428a). „[…]
ruch wywołany przez aktualne postrzeżenie. A ponieważ wzrok jest
najwybitniejszym zmysłem, dlatego wyobraźnia (fantasía) uzyskała swą
nazwę od światła (fáos), bez światła bowiem jest niemożliwe widzenie. /
Dzięki tej okoliczności, że wyobrażenia trwają [w osobniku] i są podobne do
postrzeżenia, zwierzęta wykonują pod ich wpływem wiele czynności; jedne,
ponieważ brak im rozumu, drugie, ponieważ ich rozum niekiedy przyćmiony
namiętnością, chorobami lub snem – jak to ma miejsce u ludzi” (Tamże, s.
123; 429a). „Pochodzenie, natura i funkcja wyobrażeń były w starożytności
przedmiotem zmiennych, niekiedy skrajnie przeciwstawnych interpretacji”
/T. Michałowska, Słowo od redakcji, w: Wyobraźnia średniowieczna, red. T.
Michałowska, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 1996, s. 5/. „Przyczyna tych
rozbieżności tkwiła, najogólniej rzecz biorąc, w niejednakowym ujmowaniu
związków i zależności między zmysłami (jako instrumentami postrzegania
świata zewnętrznego) a władzami duszy, a także – w rozmaitości poglądów na
charakter i przebieg procesu poznania. Wyobraźnia, przeważnie ujmowana
jako władza odrębna, była sytuowana bądź w pobliżu zmysłów, bądź też w
ścisłym związku z niższymi funkcjami intelektu oraz pamięci; chętnie
przyznawano jej rolę medium pośredniczącego między zmysłami a umysłem,
między ciałem i duszą. Ten szczególny status wyobraźni sprawiał, że
obrazom przez nią tworzonym, tj. wyobrażeniom (fantásmata), odmawiano
prawdziwości jako cechy niezbywalnej. Arystoteles podkreślał, że obok
prawdziwych istnieją także fałszywe wyobrażenia. Tworzenie obrazów (eídola)
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Platon uważał za naśladowanie rzeczywistości, definiował je przeto jako
„mimetykę”. Odróżniał przy tym dwie odmiany aktywności mimetycznej.
Pierwsza miała być umiejętność wykonywania „podobizn”, o której pisał:
„Ona występuje wtedy, gdy ktoś zgodnie z proporcjami modela w długości,
szerokości i głębokości wykona jego naśladownictwo i nadaje mu w dodatku
barwy odpowiednie dla każdej części” (Platon, Sofista, [w:] tenże, Sofista.
Polityk, przeł. W. Witwicki, przekład przejrzała D. Gromska, Warszawa 1965,
s. 39: 235d-e). Podobizna (eikón) powstaje pod wpływem postrzeżeń
zmysłowych jest kopią przedmiotu, odtwarzająca jego powierzchniową formę,
stanowiąca tylko cień idei, jaką ów przedmiot odbija. Podobizny są zatem
„cieniami cieni”, prezentującymi świat w jego mnogości i zmienności”
/Tamże, s. 6/. „Należą one do niższego poziomu aktywności wyobrażeniowej,
nazwanego później przez badaczy „imaginacją prezentatywną” (M. W. Bundy,
The Theory of Imagination in Classical and Mediaeval Thought, New York
1978 (1 wyd.: 1927). / Druga odmiana to umiejętność tworzenia złudnych
wyglądów” /Tamże, s. 7.
+ Osobnik przed-ludzki nie poprzedza pojawienia się człowieka bezpośrednio.
Konieczna była nowa emisja Łona Biogenezy. „Sekwencja antenackich emisji
życia. Początki ludzkości giną w mrokach dla badań naukowych. Ale wydaje
się, że somatyczne jawienie się człowieka w łonie świata miało kształty
wzbierających fal” /Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 50/.
„Obliczenie czasów pojawienia się różnych form antropoidów i hominidów
jest dosyć względne i rozbieżne, brakuje kryteriów czasowych niezawodnych.
[…] Okres pojawiania się form antropogenetycznych jest ważny, gdyż pomaga
wniknąć w istotne struktury osobowe. Wydaje się, ze do tych struktur
należą: poznawanie, ekonomia informacyjna, myślenie, refleksja, zmysł
wspólnotowy, sztuka, kultura, gospodarka żywieniowa, religia. Osoba w
wymiarze somatycznym ma wewnętrzne odniesienie do sfery biologicznej, a w
tym zwierzęcej. Zachodzi zdumiewająca ciągłość względem świata zwierząt i
zarazem nieciągłość w sensie zaistnienia świata psychicznego i duchowego.
Szczególnym wyrazem osoby jest działanie, czyn, praca. W całości wszakże
widzimy, jak istota ludzka wyłania się coraz wyraźniej i pełniej ze świata
materialnego i dokonuje – przy zachowaniu ciągłości z materią –
transcendencji całej „rzeczywistości i przyszłej, przemijającej” /Tamże, s.
52/. „Zasada rozwoju. Do niedawna uważano, że etapy genezy człowieka
następowały po linii ciągłej i prostej […]. Od lat pięćdziesiątych uważa się
coraz częściej (P. Teilhard de Chardin, W. E. Le Gross Clark, J. R. Nagier), że
człowiek wywodził się z całego pnia życia promieniście, z centrum biogenezy,
która ma kształt cebulowaty, łuskowaty, gałęziowaty, co znaczy, ze człowiek
wyłania się z tajemnicy Biosu, a poszczególne formy są tylko jej konkretnymi
ucieleśnieniami – łupinami, liśćmi, łuskami, gałęziami, pędami, między
którymi nie ma bezpośredniej przechodniości z jednej postaci morfologicznej
na drugą, lecz kontynuacja życia dokonuje się zawsze przez centrum pnia,
przez powrót do centrum. Na tej zasadzie pierwszy człowiek (ontogenetycznie
i filogenetycznie) nie narodził się bezpośrednio z osobników „przedludzkich”,
lecz jako nowa emisja Łona Biogenezy, przygotowana tylko formalnie przez
wszystkie formy poprzednie” /Tamże, s. 53.
+ Osobnik rozpoznających kształty gorzej eliminowany. Przestrzeń
biochemiczna. „Ponieważ nasze poznanie ewoluowało z gatunkiem i polegało
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przede wszystkim na wykształceniu aparatu racjomorficznego /Aparat
racjomorficzny to najogólniej sposób analizy tego, co postrzegają nasze
zmysły, pozwalający na rozpoznawanie kształtów, wymiarów i odległości w
naszym środowisku. Był on doskonalony ewolucyjnie i rozwijał się pod
ciśnieniem naturalnej selekcji, która eliminowała osobniki gorzej
rozpoznające kształty i oceniające odległość, a czyniące to lepiej premiowała
dłuższym czasem życia i większym powodzeniem reprodukcyjnym/ na
podstawie codziennych oddziaływań ze środowiskiem, nagradzanych lub
karanych przez naturalną selekcję, potrafimy stosunkowo dobrze ocenić
przestrzeń naszego bytowania, w skali naszych organizmów i środowiska, w
którym żyjemy. To, co wykracza poza skalę wymiarów naszych organizmów i
przestrzeni, jaką zajmują, może być poznawane tylko za pomocą wyobraźni.
Doświadczenie racjomorficzne jest przy tym wrodzone i nie angażuje
mechanizmów rozumowania, a nawet czasem świadomości, ale dotyczy tylko
obserwacji w skali mezokosmosu. Inaczej jest w skali makrokosmosu: nie
jest on doświadczany bezpośrednio, jest jedynie obserwowany z daleka, przy
czym obserwacje te dają minimalną wiedzę, nie pozwalającą na
ukształtowanie sobie obrazu wszechświata. W konsekwencji obraz
makrokosmosu uzyskuje się na podstawie obserwacji pośrednich, przy
zastosowaniu aparatury badawczej, oraz wielokrotnie pośrednich, przez
eksperymenty i obserwacje ich wyników. Tak uzyskany obraz wszechświata
jest nie tyle doświadczony bezpośrednio czy zaobserwowany, co wykreowany
na podstawie interpretacji wyników badań. Informacje, na podstawie których
kreujemy obraz wszechświata, są tak różne od naszych codziennych
doświadczeń z mezokosmosem, że na ogół nie potrafimy sobie wyobrazić
mgławic czy galaktyk – ich rozmiary są zbyt odległe od tego, co nas otacza i
co jest naszym osobniczym doświadczeniem” G. Nowak, Przestrzeń
biochemiczna, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak
(red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998,
129-134, s. 131.
+ Osobnik stał się osobą ludzką w akcie stwórczym człowieka. Początek
człowieka w perspektywie myślenia ewolucjonistycznego jest poematem,
równym przekazowi Księgi Rodzaju. „Przede wszystkim nie sposób uchwycić,
kto był naprawdę pierwszym „człowiekiem”, adekwatnym do tej nazwy.
Trudno dziś uchwycić granicę między dopiero „osobnikiem”, czyli jednostką
zoologiczną, a już osobą, czyli istotą rozwinięta psychicznie, posiadającą
duszę duchową, zapodmiotowanie jaźniowe – rozumne, wolne, miłosne,
działające na różne sposoby i transcendujące immanencję materialną. A
zatem nie sposób powiedzieć, czy osobą jest dopiero człowiek dzisiejszy lub
jakiś pierwszy homo sapiens, czy też już i poprzednie postacie człowieka były
„ludźmi” i czy może były to jakieś „przed-osoby”, czy miały pojęcie „osoby”,
czy i jej pojęcie rodziło się równocześnie z samym człowiekiem i osobą
ludzką. Uważam, że poznanie refleksyjne jest głównym nośnikiem osoby i
myślenia osobowego. Wystarczy tylko stwierdzić, czy takie myślenie
refleksyjne ma miejsce w konkretnym przypadku lub okresie dziejów
ludzkości” /Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 48/.
„Magistrala antropogenetyczna. W ewolucjonistycznym poemacie o człowieku
prowadzi nas do samej Tajemnicy Łona Życia, do wnętrza biogenezy
powszechnej i do samego Serca Materii. Tą magistralą szły sukcesywnie,
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
coraz doskonalsze szkice człowieka. We wszystkich tych szkicach wystąpiło
gradacyjne ukształtowanie systemu neuro-mózgowego, powiązanego z rękami
jako prototypem całej sekwencji na wyższych poziomach” […] Konkretny
osobnik uzyskiwał coraz bardziej zdecydowaną subsystencję, a jednocześnie
rosło dialektyczne napięcie między jego stroną zewnętrzną a wewnętrzną, co
przechodziło w napięcie między stroną przedmiotową a podmiotowa, cielesną
a psychiczną. Doskonalenie się osobnika antropoidalnego widać było przede
wszystkim po rozwoju systemu nerwowego, który służył sferze recepcji,
informacji, formowaniu się zmysłu wspólnego, inteligencji oraz działaniu,
reaktywności, dążeniom i pracy” /Tamże, s. 49.
+ Osobnik szczególnego gatunku istot żywych, człowiek. „Antropologia
zespołem nauk o człowieku. „Antropologia (gr. anthropos człowiek, logos
słowo), zespół nauk o człowieku z punktu widzenia antropogenezy,
etnogenezy, filogenezy i ontogenezy (antropologia przyrodnicza), w aspekcie
zdolności człowieka i społeczeństwa do tworzenia kultury i cywilizacji
(antropologia społeczna), w aspekcie ostatecznych racji bytowych
(antropologia filozoficzna), w jego relacji do Boga w oparciu o dane objawienia
(antropologia biblijna) i ich interpretacji teologicznych (antropologia
teologiczna). Termin antropologia wprowadził do literatury naukowej Magnus
Hundt w tytule dzieła Anthropologium de hominis dignitatis, natura et
proprietatibus, Leipzig 1501)” /S. Zięba, Antropologia, I Antropologia
przyrodnicza, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R.
Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 679-684, kol. 679/. „I.
Antropologia przyrodnicza – nauka o człowieku jako istocie żywej stanowiącej
psychofizyczną całość, o człowieku jako osobniku szczególnego gatunku istot
żywych, o człowieku jako osobie ludzkiej (antropologia przyrodnicza ogólna),
jego
pochodzeniu
ewolucyjnym
(antropogeneza),
zróżnicowaniu
wewnątrzgatunkowym gatunku homo sapiens (antropologia przyrodnicza
szczegółowa), ewolucji człowieka teraźniejszej i w przyszłości (antropologia
futurologiczna); naturalna historia człowieka (P. Broca, 1966); nauka
badająca człowieka w czasie i przestrzeni (R. J. Martin, 1914); dziedzina
wiedzy badająca człowieka jako biologiczne podłoże zjawisk społecznych (J.
Czekanowski, szkoła lwowska); nauka badająca zmienność organizmu
człowieka jako wyjątkowej formy świata zoologicznego, poszukująca przyczyn
tej zmienności (B. Jasicki, S. Panek, P. Sikora, E. Stołyhwo)” /Tamże, kol.
680.
+ Osobnik terminem pochodnym w stosunku do „osoby”. Według Aleksandra
Brücknera polski termin „osoba” wywodzi się z indoeuropejskiego zaimka
zwrotnego se, a konkretnie z polskiego „się”, „siebie”, „sobie”, po prostu „o
sobie”. „Osoba” wyrasta na gruncie „siebie” jako odniesienie własnego
fenomenu rzeczywistości do „siebie”, czyli do własnego „ja”, do „jaźni”. Rodzaj
żeński terminu miałby pochodzić stąd, że najpierw odnoszono go głównie do
kobiet. Wyrazy: wsobny, osobno, osobność, osobisty, osobowość, osobić
(przywłaszczyć), osobnik, uosobienie itd. są pochodne w stosunku do „osoby”
/Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 73/. Osoba według
Starego Testamentu. „Stary Testament nie zna terminów odpowiadających
wprost nazwom prosopon i persona, choć tłumacze Septuaginty posłużyli się
greckim terminem prosopon na oddanie niektórych nazw hebrajskich. Biblia
hebrajska posiada wiele terminów obocznych lub bliskoznacznych. 1.
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Najbardziej „zewnętrzne” to terminy oznaczające ciało człowieka: a) ciało w
znaczeniu empirycznym (gr. sarks, soma, łac. caro, corpus) to baśar (Rdz 2,
21; Lb 8, 7; Sdz 8, 7; 1 Sm 17, 44; Hi 2, 5); fizyczny byt jednostki ludzkiej, a
jednocześnie życie cielesne jako twór Boży, podmiot i przedmiot Bożego
stwarzania; b) ciało jako „sam” człowiek – gaf (np. Wj 21, 3. 4); c) ciało jako
tułów, w którym gromadzi się życie ludzkie – gewijah (Rdz 47, 18; Ez 1, 11.
23; Dn 10, 6); d) głowa jako symbol człowieka – rosz (Rdz 3, 15; 48, 14; Sdz
9, 53; 1 Sm 17, 54). 2. Pojęciowo-substancjalne znaczenie miały terminy
oznaczające doczesność człowieka: a) Adam – człowiek i pochodne (Rdz 1, 26;
2, 7, 8); b) isz – mąż – po staropolsku człowiek (Rdz 2, 18. 20. 23; Wj 12, 4;
16, 16; 2 Sm 17, 1); c) rosz – głowa, indywiduum, jednostka (1 Sm 28, 2; Sdz
5, 30; 1 Krn 12, 23)” /Tamże, s. 73-74.
+ Osobnik uruchamia urządzenia mowy biologiczne poprzez kontakt z
systemem językowym i innymi osobami posługującymi się mową.
„Rozbieżność teorii i terminów odnoszących się do tej samej kwestii w
lingwistyce empirycznej jest tak wielka, że niemal nie do uporządkowania.
Zakresy ujęć i terminów zachodzą na siebie u różnych autorów. W
odniesieniu do terminu słowo nie tylko nie wykrywamy jednolitości
stanowisk, ale trzeba stwierdzić: chroniczną i powszechną u lingwistów
nieufność do pojęcia „słowo”. Nieufność istnieje zarówno wobec terminu jako
znaku jak również wobec treści, na którą on wskazuje. Przyczyną jest to, że
termin ten sugeruje jednoznaczność, jasność, ścisłe powiązanie między
jednym terminem i jednym tylko pojęciem. Słowo jawi się jako symboliczny,
językowy odpowiednik jednego jedynego pojęcia (J. Gilson). Socjolingwistyka
powiązana jest z psychologią społeczną. Powstała pod koniec XX wieku. Jej
zwolennicy są zdania, że rozbijanie procesu masowego komunikowania się
na płaszczyznę socjologiczną i psychologiczną niepotrzebnie sugeruje
istnienie dwóch rodzajów procesów i zjawisk. Psycholingwistyka powstała
wcześniej, w latach pięćdziesiątych XX wieku. J. Aitchison podzieliła
psycholingwistykę
na:
psychologiczną
i
językoznawczą.
Wśród
psycholingwistów
psychologów
trzeba
wyróżnić
psychologów
eksperymentalnych i psychologów rozwojowych (J. Aitchison, Ssak, który
mówi. Wstęp do psycholingwistyki, tł. M. Czarnecka, Warszawa 1990, s.
319). Badania socjolingwistów prowadzą do wniosku, że człowiek posiada
wrodzoną predyspozycję do przyswojenia języka, ale rozwoju mowy nie da się
bezpośrednio wyprowadzić z dojrzewania struktur mózgowych. Warunkiem
koniecznym, aby biologiczne urządzenia mowy zostały uruchomione, jest
kontakt osobnika z systemem językowym i innymi osobami posługującymi
się mową. Dopiero obcowanie z innymi poprzez kontakty werbalne określa
specyficzną jakość mowy opanowanej przez dziecko. W psychologii
rozwojowej poszukuje się zasadniczo dwu momentów – tego, w którym
dziecko zaczyna mówić oraz momentu, w którym reaguje na słowo. W
badaniach nad rozwojem dziecka największe znaczenie przypisuje się
opanowywaniu systemu symboli jezykowych, czyli używania znaków języka
reprezentujących rzeczy i działania (Por. M. Maruszewski, Mowa a mózg.
Zagadnienia neuropychologiczne, Warszawa 1970, s. 23-24; Za T.
Paszkowska, Integrująca rola Słowa, RWKUL, Lublin 2000, s. 52.
+ Osobnik w antropologii emanacyjnej może się przeobrazić całkowicie w
innego osobnika (metempsychoza). Antropologia wyznaczona przez
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
autokreacjonizm emanacyjny, głoszący, że człowiek wyłania się ze świata,
jest beztreściowa i beztematyczna. „Jak w kreacjonizmie zlewa się z teologią,
tak tutaj utożsamia się z kosmologią, tracąc zresztą swą specyfikę na korzyść
tej drugiej. Po odrzuceniu kategorii subsystencji człowieka nie ma też zasady
identyfikacji ani jednostkowienia. Jest to niespodziewana konsekwencja
immanentyzmu. Człowiek nie jest wyraźnie określony. Jest osobą i zarazem
nie-osobą, jest jeden i pod tym względem mnogi, jest jednostką (ontogeneza) i
zarazem gatunkiem (filogeneza) bez wyraźnych jednostek, jest „tym” i
zarazem „czymś innym”. […] Osobnik może się przeobrazić całkowicie w
innego osobnika (metempsychoza), może żyć wiele razy (reinkarnacja) albo
może mieć wielokrotną tożsamość (klonowanie). Znacznie mocniej
zarysowany jest człowiek kolektywny jako gatunek ludzki, klasa lub
państwo. Ale kolektywy różnią się między sobą pozornie. W gruncie rzeczy
kolektyw jest tylko pewną mgławicą o nieokreślonych granicach między nim
a przyrodą lub między jednym a drugim. Zaznacza się tu zwłaszcza ucieczka
od duchowego rozumienia człowieka, a więc jako podmiotu, jako osoby
odpowiedzialnej, wyodrębnionej bytowo, realizującej wyższe wartości i
dążącej do nieskończoności. I tak radykalny immanentyzm jest
indywidualnym i społecznym pesymizmem. […] Ewolucjonizm kreacyjny
łączy stanowisko kreacyjne z emanacjonistycznym. „Charles Robert Darwin
(1809-1882), idąc za niektórymi myślicielami starogreckimi (Anaksymander,
Anaksagoras), głosił transformizm, według którego jeden gatunek zoologiczny
wyłania się z innego gatunku i tak człowiek w wyniku ogólnego pędu
ewolucyjnego wyłania się z niższych form zoologicznych. Było to jednak
stanowisko w istocie immanetystyczne i autokreacjonistyczne (osoba rodzi
się ostatecznie z samej siebie) Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin
2000, s. 46-47.
+ Osobnik wieku dojrzałego, sens terminu anêr, jeden z czterech, które podał
Ammoniusz Aleksandryjski. Ewangelia Jana nie ma terminu ekklêsia ani
jego synonimów: lud Boży, święci, powołani, Ciało Chrystusa, a ma w sobie
głęboką eklezjologię, wyrażoną w symbolach i obrazach. Najważniejsze z nich
to owczarnia i pasterz (J 10, 1-16; 25-30) oraz winorośl i jej rozgałęzienia (J
15, 1-8). Oprócz tego jest symbolika oblubieńcza, która sięga do literatury
profetycznej oraz do Pieśni nad Pieśniami /R. Infante, Lo sposo e la sposa.
Contributo per l’ecclesiologia del Quarto vangelo, 37 (1996) 451-481, s. 452/.
Ważnym czynnikiem eklezjologii są postacie. Każda z nich jest typem,
symbolem Kościoła. Wszystko w tej Ewangelii jest symboliczne, nawet
obuwie. Sandały (J 1, 27; Mk 1, 7-8; Dz 13, 25) symbolizują pokorę.
Ubieranie sandałów małżonkowi jest starożytnym rytem wyrażonym w
pismach Starego Testamentu (Pp 25, 5-10; Rt 4, 6-8). Jan mówi w ten
sposób o relacji Kościoła do Chrystusa. Symbolika małżeńska ukazuje
relację ludu Bożego do Boga, a w szczególności Kościoła Chrystusowego do
Chrystusa /Tamże, s. 453/. Mówili o tym Hieronim, Cyprian, Ambroży,
Grzegorz Wielki, Beda Czcigodny, Tomasz z Akwinu /Przypis 8, s. 453/. Lud
oczekujący na Mesjasza oczyszcza się na pustyni (J 1, 23; por. Iz 40, 3),
podobnie jak niewierna małżonka, której dano szansę nawrócenia (por. Oz 2,
16-17; Jr 2, 2-3). J 3, 29-30 mówi o radości przyjaciela, który cieszy się ze
szczęścia oblubieńca. Temat nupcjalny połączony jest tu z radością
mesjaniczno-eschatologiczną. Jan cieszy się z radości Kościoła, która
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nadejdzie w czasach ostatecznych, powodem radości jest to, co nadejdzie w
dalekiej przyszłości. Początkiem szczęśliwych wydarzeń są narodziny Jezusa:
egeneto anthrôpos (J 1, 6), pierworodny: archetai anêr (J 1, 30).
Przychodzenie ma sens mesjaniczny. Jest to jedyne miejsce, w którym Jan
stosuje termin anêr. Ammoniusz Aleksandryjski przytacza cztery sensy tego
terminu: człowiek urodzony z kobiety według ciała, osobnik wieku
dojrzałego, człowiek doskonały, oblubieniec Kościoła. Tomasz z Akwinu
pomija pierwsze znaczenie i przyjmuje trzy pozostałe: znacznie „dojrzały
mężczyzna” odnosi do Łk 3, 23; „człowiek doskonały” ma korzenie w Iz 4, 1;
Zch 6, 12, „oblubieniec” sięga tekstu Oz 2, 16 i 2 Kor 11, 2 /Tamże, s. 454/.
Termin anêr z Oz 2, 4.9.18; 3, 3; Jer 3, 1 kojarzony jest w Septuagincie z
Jahwe, oblubieńcem Izraela. Jezus jako nowy oblubieniec musi mieć wiele
wspólnego z Jahwe, skoro spełnia tę samą rolę, musi mieć też naturę
wspólną z Bogiem Izraela. Ten sam termin wskazuje na człowieczeństwo a
jednocześnie kojarzy się z boskością. Jan Chrzciciel nazywa Jezusa ho
erchomenos, czyli kimś przychodzącym (1, 15). [Później zastosuje podobne
określenie do Ducha Świętego: przechodzący (personalnie jako ktoś:
ekporeuomenos, przymiotnikowo jako Jego istotna cecha personalna
osobista: ekporeuomenos – termin wprowadził Sobór Konstantynopolitański
I, w tekście ewangelijnym J 15, 26 jest wypowiedziana czynność:
ekporeuethai]. Jan Chrzciciel przygotowuje Izraela jako oblubienicę dla
Jezusa Chrystusa (J 3, 29). Darem Oblubieńca dla ludzi jest Jego boskość,
która oblubienicę przebóstwia /Tamże, s. 455.
+ Osobnik zwierzęcy zamiast osoby ludzkiej. „Bohaterowie Zoli są w dużej
mierze ludźmi-zwierzętami; […] dokonują tego [zbrodni] bardziej
instynktownie niż z rozmysłem. Wśród okrutnej rzeczywistości są okrutni,
autor uwalnia ich od odpowiedzialności, są poza dobrem i złem, chcą żyć –
oto wszystko. Walczą ze światem martwych przedmiotów, ze złymi siłami
zaklętymi w materię. […] Przeciw materii zwraca się ich gniew, ale od niej
zależy przecież ich egzystencja. W Ziemi ta miłość staje się równie potężna
jak nienawiść. […] ona właśnie, ziemia, daje człowiekowi instynkt witalnej
rozrodczości, ale jest także częścią obcej, wrogiej lub obojętnej kosmicznej
natury. […] natura, na bezpośredni kontakt z którą stawiali mistrzowie Zoli,
znów odwraca się od człowieka. Nie dziwi teraz dramatyczne pytanie, jakie
stawia sobie i innym: „jaka wagę mają nasze osobiste cierpienia i klęski w
wielkiej mechanice gwiazd i słońca?”. Cierpienie nie jest wbudowane w całość
wszechświata, jak uważał na przykład Marek Aureliusz” /J. Pieszczochowicz,
Koniec wieku. Szkice o literaturze, Książka i Wiedza, Warszawa 1994, s. 10/.
„Natura determinuje czyny ludzkie, ale odmawia człowiekowi praw
równorzędnego partnera w walce – jest mu obca. […] bohater musi dokonać
zbrodni, bo „obciążony dziedzicznie, nie potrafił się temu oprzeć, było
silniejsze niż jego wola”. Pełno u Zoli takich postaci, działających jak
mechaniczne lalki, ponieważ autor każe im być niewolnikami jakiegoś
popędu, który bez reszty nimi włada. […] Zola mógłby słuszniej niż Taine
nazwać się „amatorem zoologii moralnej”. […] Przejście bohatera przez
sytuację ostateczną nie zawsze jest owocne: najczęściej jego życie toczy się
dalej bez zmian. […] Czasem w takiej sytuacji spada nagle zwierzęca maska,
narzucona przez doktrynę literacką Zoli, i czytamy, że bohaterowie „godzili
się cierpieć, byle tylko wszyscy na świecie byli szczęśliwi”. […] to jakby
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nieśmiałe próby wpisania sensu cierpienia w życie człowieka, próby ginące w
odmętach beznadziejności” /Tamże, s. 11/. „Człowiek Zoli jest związany
wielostronnie: historią, środowiskiem, naturą, dziedzicznością. Tu już prawie
nie ma miejsca na własne „ja”. Pisarz demontuje proces miażdżenia jednostki
przez te wszystkie siły. […] Obraz powierzchni świata, jaką przedstawiał był
ponury: szukanie przyczyn, jeśli ich szukał, jeszcze tę beznadziejność
pogłębiło. […] Siły, które u Szekspira wymykały się wiedzy ludzkiej, u Zoli w
pewnej mierze są bardziej zrozumiałe, umiejscawiają się w społeczeństwie,
ale pozostaje także terra incognita zła, równie irracjonalna pod przykrywką
pseudonaukowych teorii jak u autora Hamleta. Nowoczesna tragedia
rozgrywa się na dwóch płaszczyznach: człowiek przeciwko losowi oraz
przeciwko społeczeństwu. Ludzie Zoli są bohaterami, którym determinizm
nie pozwala podjąć wielkiego i heroicznego działania” /Tamże, s.12.
+ Osobniki genialne hodowane przez genetykę sowiecką. „S. Siemionowa
(Nikołaj Fiodorow. Tworczestwo żyzni, Moskwa 1990, s. 324-325)
przypomina cytatem z Ciołkowskiego jego wyobrażenie drabiny jestestw,
klasyfikowanych pod względem rozumności we wszechświecie: «[Człowiek]
może bez ceremonii odnosić się do niższych istot, tępiąc szkodliwe dla siebie i
rozmnażając pożyteczne. Serce nasze, sumienie mogą być spokojne. Te istoty
prawie nie odczuwają cierpień. […] Niższe zwierzęta mają słaby rozum albo w
ogóle go nie mają. […] To raczej prostota mechanizmu, ordynarny
automatyzm». Z tym podejściem wiąże się postulat sztucznej selekcji i
hodowli osobników genialnych. Leonid Heller (Wsielennaja za priediełom
dogmy, s. 44) bardzo dobitnie akcentując problem żywotności w Rosji obaw
przed genetycznym zwyrodnieniem ludzkości (już na początku XX wieku) i
przeciwstawiając utopijne konsekwencje tych fobii tradycjom Dostojewskiego
i Fiodorowa, pisze: «W ZSRR w latach dwudziestych działać będą dwa
towarzystwa eugeniczne, o państwowej kontroli życia płciowego w celu
ulepszenia rasy ludzkiej pisać będą najpoważniejsi działacze partyjni (w
szczególności Prieobrażenski), będą pojawiały się dzieła [mówiące] o
naukowej ingerencji w biologiczną strukturę człowieka w celu stworzenia
Nowego Człowieka Komunizmu». /A. Pomorski, Duchowy proletariusz.
Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIXXX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Wydawnictwo
Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 147.
+ Osobniki przybywające nowe informowane o zajętym terenie ruchem lub
postawą ciała zwierzęcia. „Ażeby rewir mógł spełniać swoje funkcje, musi być
łatwo rozpoznawalny i dla jego właściciela, i dla sąsiada, i dla intruza. Rewiry
mogą być bardzo różnie znakowane, a ich granice rozpoznawane przez
poszczególne rodzaje zmysłów. / 2.1. Znakowanie optyczne/ Właściciel może
znakować swoją posiadłość wystawiając się na widok. W tym celu wyszukuje
eksponowane miejsce, z którego jest łatwo postrzegany. Tak np. znakuje
swoje terytorium samiec antylopy Gnu” /K. Gromysz-Nałkowska,
Totalitaryzm u zwierząt, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, t. 2, red. S.
Symiotuk, G. Nowak, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1999, 63-74, s. 68/. „Ponadto przez określone ruchy albo postawy
ciała może dodatkowo informować sąsiadów lub nowo przybywające osobniki
o zajętym terenie. Granice rewiru wyznaczają odległości, z jakich jest
widoczny jego właściciel. Kraby z rodzaju Uca wysuwają z piasku tylko jedne
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
z pary szczypiec, duże, kolorowe, i dodatkowo poruszają nimi w
charakterystycznej dla gatunku płaszczyźnie. Barwny samiec ważki błyszczy
w słońcu, gdy oblatuje swój rewir ruchem kołowym. Krab Ocypoda saratan
oznacza rewir przez piramidy piaskowe, a sam ukrywa się w norce. Ryby
koralowe zróżnicowanym, specyficznym dla gatunku, bogatym ubarwieniem
dają znak zbliżającym się osobnikom swojego gatunku, że ten teren jest
zajęty i przybysz odpływa, aby założyć swoje terytorium w miejscu nie
obsadzonym jeszcze przez inne osobniki. Plakatowe ubarwienie ryb
koralowych stanowi więc optyczne markowanie terytorium. Samiec foki
arktycznej oznacza swój rewir, pływając prawie stale wzdłuż jego granic”
/Tamże, s. 69.
+ Osobniki śmiertelne powielane przez rozmnażanie, jest to celem jedynym
organizmów niższych, nie są one zintegrowane w jeden organizm
uniwersalny. „Zniesienie śmierci ma charakter czystej dialektyki: śmierć jest
dezintegracją, w swej dezintegracji potencjalnego człowieka integralnego
tożsamy jest z nią podział płci. Podział płci jest jednak warunkiem
koniecznym miłości, która stanowi siłę integrującą (zgodnie z koncepcją
Platona). Jest też ów podział atrybutem organizmów wyższych, którym
dostępne jest uczucie miłości (funkcja świadomości), podczas gdy atrybutem
organizmów niższych jest rozmnażanie – i to nader często „bezpłciowe”,
powielające śmiertelne osobniki, niezintegrowane w uniwersalny organizm.
Zniesienie śmierci przez miłość oznacza zatem zniesienie podziału płci i
stworzenie człowieka doskonałego, integralnego (z osobą i z kosmosem) –
Androgyna. Androgyn ów jest już realizacją w pełni fizykalnej
nieśmiertelności człowieka (a nie duchowej nieśmiertelności, „bezcielesnego
Anioła”). Celem historii okazuje się zatem autokreacja nieśmiertelnej
ludzkości, złączonej z całym kosmosem węzłem miłości w uniwersalny
organizm. Człowiek Kosmiczny, Androgyn, to zarazem autokreacja
wszechświata doskonałego: «Bytowi prawdziwemu, czyli wszechjednej idei,
przeciwstawia się w naszym świecie byt materialny […] – ten właśnie, który w
swym bezsensownym uporze nasza miłość i nie daje się urzeczywistnić jej
treści. Główne właściwości tego bytu materialnego to dwojaka
nieprzenikalność: 1) nieprzenikalność w czasie, której skutkiem każdy
następny moment bytu nie zachowuje w sobie poprzedniego, ale wyklucza
czy też wypiera go z istnienia, wszystko co nowe w środowisku materialnym
dokonuje się kosztem dawnego lub z jego stratą, i 2) nieprzenikalność w
przestrzeni, której skutkiem dwie części materii (dwa ciała) nie mogą
zajmować naraz jednego i tego samego miejsca, to znaczy jednej i tej samej
części przestrzeni, lecz nieuchronnie jedno z nich wypiera drugie. Podwaliny
naszego świata to zatem byt w stanie rozpadu, byt rozdrobniony na
wykluczające się wzajemnie części i momenty. […] Przezwyciężyć tę dwojaką
nieprzenikliwość
ciał
i
zjawisk,
realne
środowisko
zewnętrznie
zharmonizować z wewnętrzną wszechjednością idei – oto jest cel kosmicznego
[mirowego] procesu, tyleż prosty w ogólnym pojęciu, ile skomplikowany i
trudny w konkretnym urzeczywistnieniu. […] Również w naszym świecie
widzialnym wiele jest faktów, które nie sprowadzają się tylko do modyfikacji
bytu materialnego w jego przestrzennej i czasowej nieprzenikalności, lecz są
zgoła zaprzeczeniem i zniesieniem tejże nieprzenikalności. […] Dla
konkretnego i stałego połączenia cząstek materialnych w ciała jest
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
konieczne, by ich nieprzenikliwość, albo, co jest tym samym, ich absolutny
bezład, ustąpiła miejsca [….] pozytywnemu współdziałaniu» (W. Sołowiow,
Treść miłości, w: Izbrannoje, Moskwa 1990, s. 205-214)” /A. Pomorski,
Duchowy proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu społecznego i
rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii Andrieja
Płatonowa), Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 1996, s. 109.
12