Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
Artur Bazak*
Moment prawdy.
O dialogu wiary i rozumu
Osi¹gniemy cel dopiero wtedy, gdy rozum i wiara zostan¹
zjednoczone w nowy sposób; gdy przekroczymy ograniczenie
ustanowione przez sam rozum wobec tego, co da siê sprawdziæ poprzez doœwiadczenie, i uka¿emy mu na nowo ca³¹ jego
wielkoœæ. (...) Niedzia³anie wed³ug rozumu, „niedzia³anie
z Logosem jest sprzeczne z natur¹ Boga”, powiedzia³ Manuel
II, wychodz¹c od chrzeœcijañskiego obrazu Boga, perskiemu
wspó³rozmówcy. W³aœnie zapraszamy naszych wspó³rozmówców
w dialogu kultur do tego wielkiego Logos, do tej wielkoœci
rozumu1.
Wyk³ad papie¿a Benedykta XVI w uniwersytecie w Ratyzbonie podczas ostatniej pielgrzymki do Niemiec wywo³a³
liczne, przede wszystkim emocjonalne, reakcje. Wœród tego
zgie³ku, w którym pierwszoplanow¹ rolê odgrywa³y rozmaite
œrodowiska islamskie oraz czêœæ mediów zachodnich, rzadko
da³o siê s³yszeæ g³os rozs¹dku. Papie¿ zosta³ skrytykowany
za u¿ycie cytatu, w którym wyra¿ono niepochlebny pogl¹d
na temat szerzenia wiary przez wyznawców islamu. Po gwa³townych reakcjach muzu³manów, skwapliwie zarejestrowanych
przez zachodnie media, w których nie zostawiono na papie¿u suchej nitki, Benedykt XVI wyrazi³ ubolewanie z powodu
niezrozumienia jego przes³ania. W odbiorze spo³ecznym skoncentrowano siê na s³owach cytowanego w³adcy bizantyjskiego
Manuela II Paleologa: „Poka¿ mi to, co Mahomet wprowadzi³
nowego, a znajdziesz tam jedynie rzeczy z³e i nieludzkie,
takie jak jego wytyczna dotycz¹ca szerzenia wiary mieczem,
który j¹ g³osi³” z pominiêciem jego dalszego wywodu oraz
istoty przes³ania ca³ego wyk³adu Benedykta XVI. W krytyce
wyst¹pienia papie¿a posuwano siê do przeciwstawienia z³ego,
zamkniêtego Benedykta dobremu, otwartemu Janowi Paw³owi.
Czarno-bia³y schemat interpretacyjny, znany obserwatorom
¿ycia Koœcio³a, i tu znalaz³ swoje zastosowanie. Aby przekonaæ siê jak nietrafne to porównanie, wystarczy siêgn¹æ
do wydanej w 1994 ksi¹zki Jana Paw³a II Przekroczyæ próg
nadziei, w której bardzo wyraŸnie widaæ ci¹g³oœæ myœlenia
198
Wykład w Ratyzbonie
na temat islamu obu papie¿y2. W zalewie mniej lub bardziej
m¹drych komentarzy i pouczeñ tylko z rzadka przebija³ g³os
rozs¹dku. Niewielu pokusi³o siê o lekturê ca³ego wyk³adu,
kieruj¹c ostrze swojej krytyki w cytat o wojowniczym islamie.
Na tle tych wszystkich wyst¹pieñ bardzo ekscentrycznie musi
brzmieæ teza amerykañskiego teologa Richarda J. Neuhausa,
który przewiduje, ¿e wyk³ad w Ratyzbonie, w perspektywie
kolejnych piêciu czy dwudziestu lat, zostanie uznany za
historyczny moment prawdy3. Jaka jest prawda wiary i prawda
rozumu oraz odstêpstwa od tych prawd wed³ug Benedykta XVI?
Co dzieje siê z wiar¹, która nie szuka zrozumienia i rozumem, który nie szuka dope³nienia wiary? Co jest koniecznym
warunkiem dialogu miêdzy kulturami i religiami dzisiaj? Na
te pytania Benedykt XVI stara siê odpowiadaæ ju¿ od dawna.
Naszym zadaniem jest konsekwentne oddzielenie ziarna nauki
od plew – zafa³szowuj¹cych tê naukê – komentarzy.
Benedykt XVI jest wytrawnym teologiem, znanym z precyzji formu³owania oraz wyra¿ania myœli na temat wiary,
rozumu oraz ich wzajemnych zwi¹zków. Ta precyzja i klarownoœæ wyk³adu z³o¿onych problemów wspó³czesnoœci ³¹czy siê
u Niego dodatkowo z godn¹ podziwu odwag¹ nazywania rzeczy
po imieniu oraz odwa¿nym i bezkompleksowym otwarciem na
racjonalny jêzyk postoœwieceniowy.
Najbardziej spektakularnym przyk³adem tego otwarcia
by³o spotkanie Josepha Ratzingera z Jürgenem Habermasem
19 stycznia 2004 r. w Bawarskiej Akademii Katolickiej na
temat Przedpolityczne moralne podstawy pañstwa liberalnego4.
W swoim wyst¹pieniu Ratzinger sformu³owa³ dwie tezy, w których wy³o¿y³, co nastêpuje: „1. Dostrzegliœmy wystêpowanie
patologii religijnych, tak bardzo groŸnych, ¿e koniecznoœci¹ staje siê uznanie boskiego œwiat³a rozumu za pewnego
typu organ kontrolny, za pomoc¹ którego religia wci¹¿ na
nowo musi siê oczyszczaæ; pogl¹d taki ¿ywili zreszt¹ tak¿e
Ojcowie Koœcio³a. Jednak w rozwa¿aniach naszych okaza³o siê
równie¿, ¿e wystêpuj¹ tak¿e patologie rozumu (czego na ogó³
ludzkoœæ nie uœwiadamia sobie dzisiaj w równej mierze),
a wiêc pycha rozumu, która nie jest mniej groŸna, lecz
z uwagi na sw¹ potencjaln¹ skutecznoœæ – jeszcze groŸniejsza: bomba atomowa, cz³owiek jako produkt. Dlatego tak¿e
rozumowi nale¿y przypominaæ o jego ograniczeniach; musi on
ponadto, ze swej strony, nauczyæ siê ws³uchiwaæ w wielkie
religijne tradycje ludzkoœci. Jeœli siê ca³kowicie wyemancypuje, rezygnuj¹c z tej gotowoœci uczenia siê i z korelacyjnoœci, przerodzi siê w niszczycielsk¹ si³ê. (...)
2. Ta podstawowa regu³a musi skonkretyzowaæ siê w praktyce, w miêdzykulturowym kontekœcie naszej wspó³czesnoœci.
G³ównymi partnerami w tej korelacyjnoœci s¹ bez w¹tpienia
chrzeœcijañska wiara i zachodnia racjonalnoœæ œwiecka. Mo¿na i nale¿y to przyznaæ bez fa³szywego eurocentryzmu. Obie
199
Wykład w Ratyzbonie
okreœlaj¹ sytuacjê œwiatow¹ w takim stopniu jak ¿adna inna
si³a kulturalna. (...) Dla obu wielkich sk³adników kultury
zachodniej jest rzecz¹ wa¿n¹, by wejœæ w korelacjê z innymi kulturami i byæ zdolnym do ich wys³uchania. Wa¿ne jest
w³¹czenie ich w wysi³ek tworzenia polifonicznej korelacji,
w której same otworz¹ siê na istotn¹ komplementarnoœæ rozumu i wiary tak, by móg³ rozwijaæ siê uniwersalny proces
oczyszczenia, w którym zasadnicze wartoœci i normy, poznane
lub przeczute w taki czy inny sposób przez wszystkich ludzi,
uzyskaj¹ w koñcu now¹ si³ê promieniowania w takim stopniu,
by ludzkoœæ odzyskaæ mog³a si³y, które skuteczniej zespol¹
ca³y œwiat”5.
Pogl¹d wyra¿ony przez Josepha Ratzingera nie jest nowy
w kontekœcie jego
twórczoœci teologicznej, jak równie¿
ca³ej refleksji teologicznej. Nowa jest za to sytuacja
i kontekst, w jakiej zosta³y wypowiedziane te s³owa.
Bezpoœrednim powodem tego historycznego spotkania dwóch
przedstawicieli ró¿nych – czêsto przeciwstawianych sobie
– dyskursów chrzeœcijañstwa i oœwiecenia by³ atak terrorystyczny w Stanach Zjednoczonych 11 wrzeœnia 2001 roku.
By³ to moment prze³omowy dla wielu myœlicieli o zupe³nie
ró¿nych rodowodach intelektualnych.
Nieco wczeœniej Jürgen Habermas wyg³osi³ przemówienie
z okazji przyznania mu nagrody Ksiêgarzy Niemieckich,
w którym wyrazi³ potrzebê wzajemnego otwarcia rozumu
i tradycji religijnej. Przy czym skoncentrowa³ siê na koniecznoœci dostosowania siê religii do wymogów nowoczesnego, zsekularyzowanego œwiata. Bezpoœrednim nastêpstwem
tragicznych wydarzeñ z wrzeœnia 2001 by³o – jak uj¹³ to
niemiecki filozof – poruszenie uciszonej dot¹d religijnej
struny cz³onków zeœwiecczonych rzekomo spo³eczeñstw6. Wydaje
siê, ¿e ta struna zabrzmia³a nawet w g³osie Jürgena Habermasa. Nie by³ to jednak akt na tyle odwa¿ny, aby zas³u¿y³
na miano prze³omowego, bowiem Habermas nie wyszed³ poza
granice swojego dyskursu próbuj¹c przet³umaczyæ religiê
chrzeœcijañsk¹ na wymogi etyczne akceptowane przez wszystkich cz³onków zsekularyzowanego spo³eczeñstwa, co musia³o
zakoñczyæ siê niepowodzeniem. Religia w takim przek³adzie
jest systemem etycznym, a przestaje byæ religi¹. Jest to
tej rangi problem, którego nie da siê rozwi¹zaæ przez pozbawienie jednej lub drugiej strony jej to¿samoœci. Stronnicy
oœwiecenia zdaj¹ siê tego nie przyjmowaæ do wiadomoœci.
Czego nie uda³o siê zrozumieæ niemieckiemu filozofowi,
tego dokona³ niemiecki kardyna³. Po pierwsze, bardzo wyraŸnie i jasno mówi o patologii religii, która sprzymierzona z si³¹ ukaza³a swój diabelski niszczycielski potencja³
w atakach terrorystycznych. Po drugie, przypomina, ¿e nie
mniej niebezpieczn¹, a mimo to czêsto ignorowan¹ i lekcewa¿on¹ jest patologia rozumu,
rozumu, który powodowany
200
Wykład w Ratyzbonie
pych¹ nie widzi poza sob¹ innego punktu odniesienia. Wedle
Ratzingera prawda wiary objawia siê w œwietle rozumu, a prawdê
rozumu dope³nia œwiat³o wiary. Ta dialektyka, dla teologa
Josepha Ratzingera oczywista, jest, w najlepszym wypadku,
dyskusyjna dla ostatnich dziedziców oœwiecenia. Karko³omne
próby w postaci „tezy o translacji religii w etykê” Habermasa – bêd¹ce niczym innym jak „przykrojeniem dwutysi¹cletniej tradycji religijnej do wspó³czesnej postsekularnej
miary” – tylko to potwierdzaj¹. W opinii Ratzingera rozum
okazuje siê bardziej sk³onny do popadniêcia w niezdrowy
i szkodliwy dogmatyzm. Konsekwencje patologii rozumu wydaj¹ siê mu – co wyraŸnie podkreœla – groŸniejsze ni¿ konsekwencje patologii wiary. To jest zasadniczy moment jego
argumentacji. Ratzinger wyraŸnie podkreœla, ¿e popadniêcie
w racjonaln¹ pychê ma o wiele bardziej niszczycielskie skutki
ni¿ stoczenie siê w irracjonalny fanatyzm. Dlaczego? Przecie¿ niedawno móg³ zobaczyæ na w³asne oczy, jak dwie wie¿e
w wyniku terrorystycznego zamachu rozpadaj¹ siê w py³.
Fanatyczne, religijnie motywowane ataki na symbole dzisiejszej cywilizacji zachodniej obna¿y³y s³aboœæ idiomu kultury zachodniej, a raczej tego, co z niego zosta³o dzisiaj.
Nowy Jork, Madryt i Londyn by³y miejscami spektakularnego zderzenia patologii religii z patologi¹ rozumu. Reakcje w stylu
najiêkszego filozofa niemieckiego wspó³czesnoœci pokazuj¹, ¿e
nurt oœwieceniowy wyczerpa³ swoje mo¿liwoœci w kszta³towaniu
oblicza cywilizacji europejskiej (euroatlantyckiej) oraz jej
obrony. Co wiêcej, ten dyskurs emancypacyjny rozumu i wykluczaj¹cy obecnoœæ religii w jej „nieprzet³umaczonej” postaci
jest jedn¹ z wa¿niejszych przyczyn wyja³owienia i degeneracji to¿samoœci, zbiorowej œwiadomoœci i pamiêci dziedziców
Aten, Jerozolimy i Rzymu. Wyst¹pienie Jürgena Habermasa by³o
prze³omowe tylko w tym sensie, ¿e ukaza³o zupe³n¹ bezbronnoœæ
rozumu wobec zbli¿aj¹cego siê zderzenia cywilizacji i niezdolnoœæ do zaradzenia wewnêtrznych problemów europejskiego
kontynentu. Najwa¿niejszym skutkiem religijnie motywowanych
ataków terrorystycznych by³o nie tyle poruszenie religijnej
struny cz³onków zsekularyzowanych spo³eczeñstw zachodnich,
co skompromitowanie doktrynerskich stronników rozumu i zachodniej racjonalnoœci w postoœwieceniowym wydaniu. Rzecznicy
i spadkobiercy oœwieceniowej wiary w rozum stoj¹ w niemym
krzyku wobec faktycznej tragedii niewinnych ludzi. Tak by³o
w wieku XX i tak jest na pocz¹tku wieku XXI.
Kardyna³ Ratzinger nie sugeruje jednak – tak, jak to faktycznie czyni wobec religii Jürgen Habermas – wyzbycia siê
konstytuuj¹cej rozum racjonalnoœci i nie proponuje „translacji tego, co rozumne, na to, co przynale¿y do sfery sacrum”.
Jego propozycja jest uczciwa: wiara szukaj¹ca zrozumienia
i rozum szukaj¹cy wiary przy zachowaniu ich wzajemnie niesprowadzalnej i nieredukowalnej treœci to jedyne antidotum na
201
Wykład w Ratyzbonie
chorobê zachodniej cywilizacji, której
symptomy ujawni³y m.in. ataki religijnego gniewu islamu. Innym, wa¿nym
i alarmuj¹cym symptomem jest wyludnienie Starego Kontynentu z europejskich autochtonów, czyli implozja
demograficzna, której skutkiem jest
powstanie spo³ecznej pró¿ni. A ¿e to,
co spo³eczne – podobnie jak przyroda
– nie znosi pró¿ni, miejsce zwolnione przez m³odych Europejczyków
zape³niaj¹ m³odzi „europejscy” muzu³manie. „Niezdolnoœæ Europy Zachodniej
do zapewnienia przysz³oœci ludzkoœci
w najbardziej zasadniczym sensie
– przez zapewnienie kolejnych pokoleñ – wydaje siê wskazywaæ na
to, ¿e kulturze, która niegdyœ by³a
niekwestionowanym centrum œwiatowej
cywilizacji, grozi coœ bardzo z³ego.
(...) To, co siê obecnie dokonuje,
jest w gruncie rzeczy raczej kryzysem w dziedzinie ludzkiego ducha. Europa doœwiadcza kryzysu cywilizacyjnego morale
i skutkiem tego Europa, czy te¿ jej zachodnia po³owa, w³aœnie
pope³nia to, co w alarmuj¹cy sposób przypomina demograficzne
samobójstwo”7. Czy lekarstwem na tê chorobê ducha cywilizacji
europejskiej oraz odpowiedzi¹ na doœwiadczenie spotkania
z integrystycznym islamem jest „postoœwieceniowa translacja
tego, co religijne” czy te¿ „dynamiczna ortodoksja chrzeœcijañska”, szanuj¹ca odmienne to¿samoœci wiary i rozumu,
domagaj¹ca siê jednak ich wzajemnej inspiracji i kontroli?
Konkretyzacja przekonania o koniecznym, wzajemnym zwi¹zku
wiary i rozumu w pojmowaniu i odkrywaniu swojej to¿samoœci
prowadzi nas do sytuacji, w której rodzi siê potrzeba dania
okreœlonej i jednoznacznej odpowiedzi wobec dwóch zasadniczych wyzwañ, przed jakimi stoi dzisiaj cywilizacja zachodnia: demograficznej zapaœci oraz rosn¹cego znaczenia islamu
i muzu³man w Europie. Prze³o¿enie refleksji teoretycznej na
jêzyk praktyki nie jest proste. Europa zapada siê, tworz¹c
pró¿niê, któr¹ ochoczo kolonizuje dyskurs religijnej przemocy. Rzecz mo¿na by sprowadziæ do postulatu wydobycia z islamu
tego, co rozumne przy œwiadomoœci wszystkich ró¿nic teologicznych, antropologicznych i kulturowych. Ale nie jest to
takie proste w sytuacji, gdy muzu³mañscy rzecznicy wyleczenia
patologii wiary staj¹ siê g³ównymi, œmiertelnymi wrogami na
drodze bezwzglêdnej ekspansji islamu. Doszliœmy do momentu,
w którym nie wystarczy przypominanie o ozdrowieñczych zwi¹zkach miêdzy wiar¹ i rozumem. Zaradzenie chorobie cywilizacyjnego morale domaga siê nie tyle dyskursu, który nie wyklucza
Doszliœmy do momentu,
w którym nie wystarczy
przypominanie
o ozdrowieñczych
zwi¹zkach miêdzy
wiar¹ i rozumem.
Zaradzenie chorobie
cywilizacyjnego
morale domaga siê nie
tyle dyskursu, który
nie wyklucza ani
racjonalnoœci, ani
wiary, lecz
zdecydowanej obrony
dziedzictwa Aten,
Jerozolimy i Rzymu.
202
Wykład w Ratyzbonie
ani racjonalnoœci, ani wiary, lecz zdecydowanej obrony dziedzictwa Aten, Jerozolimy i Rzymu. Nie mo¿emy poddaæ siê,
z jednej strony, „subtelnej dyktaturze antychrzeœcijañskiej”,
toleruj¹cej naukê Chrystusa, ale tylko do czasu, kiedy nie
staje siê „znakiem sprzeciwu”, a z drugiej coraz bardziej
zuchwa³ym wyst¹pieniom wyznawców Allacha. Czy odpowiedzi¹ ze
strony chrzeœcijan powinna byæ czynna obrona chrzeœcijañstwa
czy strategia przeczekania ¿ywi¹ca siê nadziej¹ ewangelicznych s³ów: a bramy piekielne go nie przemog¹ (Mt 16: 15-16)?
Joseph Ratzinger nie stawia³ sprawy w taki sposób, ale
w wyst¹pieniach Benedykta XVI coraz wyraŸniej dochodzi do
g³osu ten dylemat.
Wyk³ad Benedykta XVI w Ratyzbonie, poddany „medialnej
obróbce”, zosta³ w niesprawiedliwy sposób zubo¿ony w odbiorze jego najwa¿niejszych treœci i przes³ania. Obowi¹zuj¹cy
wzór recepcji i interpretacji wyk³adu zosta³ narzucony przez niektóre muzu³mañskie media, rozkrzyczany t³um
i fundamentalistycznych liderów opinii, z jednej strony,
oraz liberalno-lewicowe media z drugiej. W œwietle tej interpretacji g³ównym zagadnieniem rozpatrywanym w wyk³adzie
papieskim by³o skojarzenie islamu z przemoc¹, co ilustrowa³y
s³owa bizantyjskiego w³adcy Manuela II Paleologa przywo³ane przez Benedykta. W rzeczywistoœci by³ to cytat, który
mia³ pokazaæ, czym jest religia, która wyzbywa siê rozumu
i sprzymierza z si³¹ na drodze nawrócenia. Uzasadnione jest
jednak chyba pytanie, dlaczego Benedykt XVI przywo³uje tutaj przypadek islamu jako ilustracjê zwi¹zku miêdzy religi¹
a przemoc¹, który jest uniwersalny i nie ogranicza siê do
islamu. OdpowiedŸ jest prosta. Dzisiaj przemoc motywowana
przekonaniami religijnymi jest domen¹ islamu, niezale¿nie
od treœci doktryny i w³aœciwej jej interpretacji. To jest
fakt i tylko ktoœ zupe³nie zaœlepiony mo¿e temu zaprzeczaæ. S³owa bizantyjskiego w³adcy przytoczone przez papie¿a
maj¹ uniwersalny wymiar: „Bóg nie cieszy siê z krwi, mówi,
niedzia³anie wed³ug rozumu, ’su’n lo’gw’, jest sprzeczne
z natur¹ Boga. Wiara jest owocem duszy, a nie cia³a. Kto
zatem chce prowadziæ kogoœ do wiary, potrzebuje zdolnoœci
dobrego mówienia i w³aœciwego rozumowania, a nie przemocy
i gróŸb... Aby przekonaæ duszê rozumn¹, nie jest konieczne
posiadanie w³adzy ani narzêdzi do bicia, ani jakiegokolwiek
innego œrodka, którym mo¿na byæ groziæ danej osobie œmierci¹...” Koœció³ katolicki wyci¹gn¹³ ju¿ wnioski ze swojej
przesz³oœci, w której nie uda³o siê uchroniæ od zwi¹zku religii z przemoc¹. Przed islamem jeszcze d³uga droga do tego,
aby dokonaæ równie historycznego i realnego oczyszczenia.
Odwo³uj¹c siê do rozmowy, któr¹ w obliczu oblê¿enia Konstantynopola przez muzu³man przeprowadzi³ wykszta³cony w³adca
chrzeœcijañski z uczonym Persem, Benedykt XVI przeprowadza
– moim zdaniem – œwiadom¹ paralelê miêdzy obecn¹ sytuacj¹
203
Wykład w Ratyzbonie
kulturow¹ a okolicznoœciami tej rozmowy. Wtedy cywilizacja
chrzeœcijañska kurczy³a siê pod naporem islamu. Dzisiaj jest
podobnie, z t¹ ró¿nic¹, ¿e broñ i zorganizowan¹ przemoc, zast¹pi³a demografia oraz fanatyzm – czyli naga przemoc a chrzeœcijañska masa upad³oœciowa nie przypomina ju¿ chrystianitas.
Gniewna reakcja czêœci œwiata islamu pokazuje jak wiele
jeszcze pracy na drodze do samooczyszczenia i zapobie¿enia
„patologii religii” przed muzu³manami. Krytyczna i politycznie
poprawna (krytyka przywódcy Koœcio³a katolickiego nale¿y do
dobrego tonu w wielu opiniotwórczych œrodowiskach) reakcja
zachodnich komentatorów dowodzi ich niezrozumienia powagi
chwili i istoty przes³ania papieskiego wyst¹pienia. Wraz
z wyk³adem Benedykta XVI 12 wrzeœnia 2006 oraz tym, co by³o
bezpoœrednim nastêpstwem wypowiedzianych przez papie¿a s³ów,
nast¹pi³ moment prawdy. Jednych ta prawda boli. Innych wyzwala. Najwa¿niejsze jednak, aby na drodze równego i wzajemnego
oczyszczenia prowadzi³a do niezafa³szowanego i szanuj¹cego
ró¿nice spotkania kultur i religii. Prawda chrzeœcijañstwa,
która nierozerwalnie ³¹czy siê z rozumn¹ wiar¹, jako jedyna
jest zdolna sprawiæ, aby to spotkanie by³o owocne.
--------------------------------Przypisy:
1 Benedykt XVI, Przemówienie wyg³oszone w Uniwersytecie w Ratyzbonie, 12.09. 2006.
2 „Dla ka¿dego, kto znaj¹c Stary i Nowy Testament, czyta z kolei
Koran, staje siê rzecz¹ jasn¹, ¿e dokona³ siê w nim jakiœ proces
redukcji Bo¿ego Objawienia. Nie mo¿na nie dostrzec odejœcia od tego,
co Bóg sam o sobie powiedzia³, naprzód w Starym Testamencie przez
proroków, a ostatecznie w Nowym Testamencie przez swojego Syna. Ca³e
to bogactwo samoobjawienia siê Boga, które stanowi dziedzictwo Starego
i Nowego Przymierza, zosta³o w jakiœ sposób w islamie odsuniête na
bok.” Jan Pawe³ II, Przekroczyæ próg nadziei, Lublin 1994, s. 82.
3 “But for many others, the words spoken on September 12, 2006,
and the responses, both violent and reasonable, to those words may,
five or twenty years from now, be referred to as “The Regensburg
Moment”, meaning a moment of truth. As I say, it is by no means
certain, but it is more than just possible.” Richard J. Neuhaus,
The Regensburg Moment, First Things 167/2006.
4 Zapis dwóch wyst¹pieñ: kard. Josepha Ratzingera i Jürgena Habermasa mo¿na znaleŸæ w „Tygodniku Powszechnym” 2005/05/01
5 Joseph Ratzinger, Demokracja, prawo i religia, „TP”, 2005/05/01
6 Jürgen Habermas, Wierzyæ i wiedzieæ, Znak nr 568/2002. „Zape³ni³y
siê synagogi, koœcio³y i meczety, jak gdyby ów zaœlepiony atak poruszy³ w g³êbi œwieckiego spo³eczeñstwa jak¹œ religijn¹ strunê”.
*Artur Bazak (ur. 1981) – absolwent socjologii UJ, redaktor kwartalnika
„PRESSJE”, cz³onek Klubu Jagielloñskiego. Wspó³pracownik Instytutu Tertio
Millennio i Oœrodka Myœli Politycznej w Krakowie oraz Radia eM, w Katowicach.
Uczestnik seminarium „Teologii Politycznej” i Oœrodka Badañ nad Tradycj¹
Antyczn¹ Uniwersytetu Warszawskiego <W drodze do Syrakuz>.
204