Wartości wyższ - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Wartości wyższ - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Wartości wyższe celem Kościoła, zanikiem wrażliwości Kościoła na wartości
wyższe jest powodem kryzysu Kościoła. „z punktu widzenia teologii
fundamentalnej. Kościół jakby przestaje myśleć o obronie samego siebie,
myśląc raczej o otrzymanym od Chrystusa posłannictwie. Dostrzega wokół
siebie nie wrogów, lecz świat, który Bóg tak umiłował, że dał swego Syna, a
także posłał Kościół, aby go zbawić. […] Apologetyka przekształca się w
teologię fundamentalną; w dyscyplinę teologiczną, a zatem wynikającą z
wiary, która [….] „zajmuje się sensem i znakami wiarygodności zbawczego
objawienia Boga w Jezusie Chrystusie oraz jego uobecniania w misterium i
wspólnocie Kościoła”. […] Zajmując się historią Kościoła u samych jej
korzeni, w Ewangeliach, znajdujemy wolę Chrystusa, by Kościół spełniając
dane mu posłannictwo w święcie trwał na wieki. […] Historia to jednak nie
tylko biblijne początki wiary, która ma swoją aktualność, która budzi dzisiaj
określone pytania. To całe dzieje danej sprawy” /A. Zuberbier, Przedmowa,
w: /H. Seweryniak, Święty Kościół powszedni, Biblioteka „Więzi”, Warszawa
1996, 7-10, s. 8/. „W grę wchodzą zatem trzy, a nie dwie sprawy. Nie tylko
historia i współczesność teologii, ale i przemiany kulturowe, które wpływają
na teologię i oficjalne nauczanie Kościoła, a ujmując rzecz od samych
podstaw, wpływają na rozwój rozumienia objawienia w Kościele” /Tamże, s.
9/. Dziś szczególnie wyraźnie jawi się zagadnienie „wiary wspólnotowej”
(Romano Guardini). Nie wystarcza wiara indywidualna, która jest, ale którą
poszczególni wierzący nie potrafią wyrazić w słowach. Dla przekonania o
jedności wiary swojej z wiarą innych trzeba jej wyrażania i komunikowania
innym. Stąd postulat dojrzałości teologicznej nie tylko u kapłanów, lecz u
wszystkich chrześcijan. Dowartościowanie laikatu powinno dotyczyć nie
tylko spraw praktycznych, dotykających sfery laickiej, powszechnej dla
wszystkich: i dla wierzących i dla niewierzących, lecz przede wszystkim tego,
co jest rdzeniem Kościoła: wspólna wiara /H. Seweryniak, Święty Kościół
powszedni, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1996, s. 11/. „Diagnostycy bardziej
uważni łączą kryzys Kościoła z zanikiem wrażliwości na wartości wyższe oraz
z upowszechnianiem się w świadomości jednostkowej i społecznej procedury
nieodwoływania się do hipotezy Boga we wszechpotężnych dzisiaj naukach
matematyczno-przyrodniczych. Niemałą rolę w tym procesie odegrało także
propagowanie politycznego schematu religii jako „prywatnej sprawy
obywatela”, a także kulturowego stylu przedstawiania i kreowania
rzeczywistości etsi Deus non daretur („jakby Boga nie było”). W Polsce […] rok
1989 stał się cezurą gwałtownej krytyki Kościoła. Trudno dzisiaj określić, na
ile krytyka ta jest skutkiem braku dystansu, zwłaszcza biskupów i Księży,
wobec konkretnych wydarzeń politycznych, partii i osób zaangażowanych w
proces przemian, a więc w jakiejś mierze zagubienia wymiaru powszechności
Kościoła, a na ile świadomym i zaprogramowanym „przenicowaniem” materii
społeczno-politycznej” /Tamże, s. 12.
+ Wartości wyższe doświadczane w życiu osobistym i zbiorowym są ciężarem
dla człowieka, jest grzechem pierworodnym według psychologii.
„Zanieczyszczenie biosu. Raz po raz w historii pojawia się idea „czystego
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
życia biologicznego”, które jednak jest rozumiane materialistycznie i jego
„zmazą” pierworodną ma być świat wyższy. Według wielu źródłem zła życia
ludzkiego ma być wszelkie wdzieranie się ducha, idei, ethosu do biosu, co ma
powodować rozdarcie w człowieku i potrzebę walki o zachowanie jego
harmonii z przyrodą (F. Nietzsche, R. Wagner, A. Baeumler). W rasizmie
podstawowe zło „szlachetnego” człowieka wywodzi się z pomieszania ras
(„krwi”), co ma naruszać instynkt życia, wprowadzać chaos w dziedziczenie
oraz budzić poczucie winy i zarazem potrzebę „odkupienia” (A. Rosenberg, A.
Hitler). / W kulturze. W życiu kultury za grzech pierworodny uważa się
niekiedy pewien kompleks między twórczością a destrukcją, między kanonem
a chaosem, między konstruktywizmem a dekonstruktywizmem, między
wartościami a anty wartościami, co domaga się zawsze przezwyciężania w
każdym wysiłku kulturotwórczym (A. Dante, Z. Krasiński, K. L. Koniński, J.
S. Pasierb, S. Sawicki, A. Rodziński, A. Stępień, A. Dunajski, J. Szymik, E.
Wójcik). / Skaza nicości. Według egzystencjalizmu byt przeniknięty jest
strukturą i prawem kroczenia ku nicości, śmierci, cierpieniu, alienacji,
rozdarciu. I to w człowieku (das Dasein) wywołuje poczucie i przeżycie winy
(das Schuldigsein), a w konsekwencji świadomość zadania wyzwalania się (S.
Kierkegaard, K. Jaspers, A. Camus, J. P. Sartre, N. Bierdiajew, P. Tillich, M.
Heidegger)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 348/. Moralność jako „drugie stworzenie”
człowieka. „Obciążenie w psyche. W psychologii grzech pierworodny bywa
wykorzystywany jako obraz do wyjaśniania stanów psychicznych: jako libido
(concupiscentia) dziecka walczącego z ojcem (kompleks Edypa – wymysł
Freuda), tworzenie się superego, a także jako neurozy, wynikające z
dysharmonii między popędem a duchem, „odkupywane” przez wartość
cierpienia (C. G. Jung) czy też rzutujące na zbiorowość (S. Freud), jako
kształtowanie się w człowieku dobra i zła, płci i cech opozycyjnych (E.
Neumann), jako wysiłek o uwolnienie się spod absolutnego autorytetu,
dążenie do autonomii, postępu i zarazem własnej wielkości idealnej (E.
Fromm, W. Daim) i wreszcie jako znak ciężaru doświadczenia wyższych
wartości w życiu osobistym i zbiorowym (oprac: J. Pastuszka, M. Dybowski,
J. Brzeziński, S. Kunowski, W. Prężyna, J. Bazylak)” /Tamże, s. 349.
+ Wartości wyższe kształtują naród, według katolicyzmu. Naród niszczony
dziś jest nawet jako kategoria społeczna. „1. Według katolicyzmu narody są
społecznościami stworzonymi przez Boga i stanowiącymi żywe oparcie dla
Kościoła. Według zaś dzisiejszej umysłowości typu socjalistycznego narody są
fikcją religijną, w rzeczywistości istnieją tylko społeczności kształtowane
przez samego człowieka, przez ideologie, przez „inżynierię społeczną”. 2.
Narody w rozumieniu katolickim są związane kodeksem etycznym, wyższymi
wartościami, obowiązkiem wspólnego dobra. Tamci ludzie zaś odrzucają
Dekalog i tworzą sobie dowolną etykę społeczną. 3. Narody według nauki
katolickiej mają wartość w sobie bezwzględną. „Inżynierowie nowego
społeczeństwa” nie dostrzegają w narodzie osób, ani dzieci Bożych, ale tylko
„elementy społeczne”, obywateli, jednostki, ruchy socjalne, siły. 4. Naród ma
swoją głębię, sumienie, atmosferę rodzinną, solidarność, ofiarność jednego za
drugiego; naród nie służy żadnej partii, ustrojowi, ideologii, lecz one
wszystkie służą narodowi. Tymczasem „społeczeństwa naukowe” budują na
interesie, biznesie, wyzysku, walce; nie poczuwają się do jedności narodowej,
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najwyższa solidarność dla nich to solidarność kliki. 5. W ślad za „narodem”
odrzucane są u nas takie wartości, jak ojczyzna, tradycja, język rodzimy
(wprowadza się angielski, jak kiedyś magnateria wprowadzała francuski), no
i Kościół katolicki, którym się nie da manipulować, przede wszystkim ze
względu na pronarodową postawę duchowieństwa polskiego. Na miejsce
narodu wprowadza się u nas „społeczeństwo” czy „społeczeństwo
obywatelskie” jako fenomen płytki, materialny, bezosobowy, którym da się
rządzić przez mass media, pieniądz, towar, technikę; Kościół zaś ma być
„dopuszczalny” tylko wtedy, gdy będzie poddany nie hierarchii, lecz
„świeckim elitom postępowym”, które „zmodernizują” jego naukę i postawę.
6. Wielu pseudomodernistów próbuje wyrzucić słowo „naród” nie tylko z
mass mediów, ale nawet z samego Pisma Świętego, zastępując je słowem
„ludzie”, lub „społeczeństwo”. Tak np. w wielkim nakazie misyjnym Mt 28, 19
zamiast” „nauczajcie wszystkie narody”, dają: „nauczajcie wszystkich ludzi”.
Zresztą Pismo Święte przedstawiają nieraz jako rzekomo nacjonalistyczne. Na
wszelkie sposoby ucieka się od prawdy, że Bóg stworzył człowieka, a
pośrednio i narody” Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące. Kazania, przemówienia,
publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 232.
+ Wartości wyższe nie mogą być realizowane przez człowieka bez impulsu
łaski; według teologii dawniejszej. Prakseologia charytologiczna. 3° Aktualizm
zbawienia. Na bazie łaski stworzenia występuje – jako jej dopełnienie i
eschatologizacja – łaska odkupienia i zbawienia, która również przemienia
się w działanie, czyny, przeżycia, dzieła. W dawniejszej teologii rozpracowano
szczególnie wizję pomocy Bożej dla zachowań moralnych człowieka, dla jego
świętości i doskonałości etycznej. Uważano, że wyższe cnoty i sprawności
dobre nie są możliwe „fizycznie” bez impulsu łaski: roztropność,
sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo, pokój ducha, miłość duchowa i
prawdziwie altruistyczna, przezwyciężanie tragedii, wytrwanie do końca przy
wyższych wartościach. Często łączyło się to z pesymizującą oceną człowieka i
całego stworzenia, właściwą augustynizmowi i protestantyzmowi. Dziś
mocniej podkreślamy nie tyle „ratujący”, ile wspierający pozytywnie
charakter łaski redempcyjnej i soteryjnej. Rozwija się to szczególnie w
perspektywie społecznej. Prakseologia redempcyjna i soteryjna dochodzi do
głosu nie tylko w budowaniu moralnej doskonałości jednostki, ale także we
wznoszeniu całościowo doskonalszych zbiorowości ludzkich, reformowaniu
Kościoła, ulepszaniu całego życia doczesnego, konstruowaniu nowego świata
doczesnego. Przy tym akcentuje się bardziej soteryjny charakter „wzrostu w
łasce u ludzi” (Łk 2, 52), czyli w łasce człowieka dla człowieka – darmo
dawanej, czystej, szczerej. Jest to horyzontalny i ludzki wymiar łaski Bożej i
zarazem jej wprowadzenie w dynamikę społeczną. W prahistorii wystąpiła
ona w obrazie odniesień Adama do Ewy i ich obojga do swych dzieci” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 326.
+ Wartości wyższe niszczone przez ateizm. Ateizm społeczny pozostaje złem.
„Według nauki objawionej ateizm społeczny pozostaje złem. Ma błędną wizję
świata i życia społecznego. Nie ma podstaw dla kodeksu etycznego.
Przyczynia się do pełnej degeneracji życia zbiorowego, duchowego,
kulturalnego, a nawet gospodarczego, czego obrazem są wszystkie państwa
byłego Związku Radzieckiego. Materializm szerzy pesymizm, depresję
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zbiorową, rozpacz. Wyzwala agresję, powszechną nienawiść, niszczy nawet
przyrodę. A wreszcie dehumanizuje i depersonalizuje, choć głosi hasła
przeciwne. Powie ktoś, że u nas Tadeusz Kotarbiński, zdeklarowany ateista,
głosił wzniosłą etykę. Ale właśnie pod względem treści była to etyka wzięta
żywcem z Kościoła katolickiego, a ponadto uczony ten bronił się przed
narzucaniem ateizmu drugiemu człowiekowi. [...] ateista nie jest synonimem
człowieka złego lub grzesznika. Ateiści indywidualni są to ludzie myślący,
dociekliwi, samodzielni. Niejeden człowiek nie wierzy w Boga z powodu
zgorszenia, jakie dają właśnie ludzie wierzący, czy rzekomo wierzący. Zresztą
nawet gorliwy katolik nie wie do końca, czy naprawdę wierzy, czy nie wierzy.
To są rzeczy pełne tajemnicy. Ale ateizm społeczny jest złem niewątpliwym,
zwłaszcza gdy przybiera postać organizacji (jak masoneria), systemu,
ideologii. Przybiera on wtedy postać pseudoreligii. Zło zakrada się do każdej
zbiorowości, także do Kościoła. Ale tutaj wywodzi się raczej z naszej słabości.
Tymczasem w ateizmie społecznym następuje odwrócenie wartości i zło jest
podane jako najwyższe dobro. Nie ma tam autokrytyki, pokory, żalu, pokuty,
chęci nauczenia się. Ponadto ateizm publiczny nie poprzestaje na teorii, lecz
staje się postawą społeczną, agresją względem każdej religii, walki z
wyższymi wartościami oraz czynnikiem rozkładu więzi społecznych. W Polsce
ateiści społeczni chcą też zająć miejsce dawnej magnaterii, arystokracji i
pewnego rodzaju kolonizatorów „ciemnego plebsu katolickiego”. Ateizm stał
się obecnie ciemną stroną międzynarodową, sięgająca za wszelką cenę po
rząd dusz na terenach pokomunistycznych” Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące.
Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T.
V. Lublin 1999, s. 250.
+ Wartości wyższe obejmowane uczuciem Doświadczenie moralne według
Schelera pozostaje tylko emocjonalnym zwróceniem się ku wartościom
wyższym, natomiast samo dobro nie może być nigdy przedmiotem chcenia
F1W063 112. Scheler słusznie zwraca uwagę na obecność dobra i zła nie
tylko w poznawanym przedmiocie, ale również w samym akcie poznawczym.
Dzięki temu etyka odzyskuje ludzki wymiar, którego pozbawił ją formalizm
Kanta. Karol Wojtyła, krytykując ujęcie M. Schelera zwraca uwagę na to, że
osoba nie ogranicza się do rejestrowania emocji i towarzyszenia jej. Osoba
ocenia emocję i działa na podstawie sądu, który nie jest aktem
emocjonalnym, lecz aktem osoby jako takiej, tj. aktem angażującym jej
intelekt i wolność F1W063 113. „Doświadczenie – tak się często pojmuje –
jest w rzeczywistości już wynikiem procesu abstrakcji, która obiektywizuje
dane doświadczenia, pozbawiając je związanego z nimi pierwotnie ładunku
uczuciowego. Słowo „doświadczenie” staje się wówczas synonimem
obserwacji zmysłowej, tj. doświadczenie utożsamione zostaje z tym jego
aspektem, który można poddać obiektywizacji. Fenomenologia natomiast,
umożliwiając przywrócenie pierwotnego sensu doświadczenia (gdzie poznaniu
przedmiotu towarzyszy zawsze odkrycie jego wartości), odkrywa zarazem
związek etyki i metafizyki”. Poznanie moralne prowadzi do pełniejszego
poznania prawdy bytu. Wszelka forma poznania, która z góry wyklucza
aspekt moralny, nie może prowadzić do poznania pełnej prawdy bytu
F1W063 125.
+ Wartości wyższe od człowieka wykluczone przez humanizm laicki. Negacja
religii i deifikacja człowieka. „Wychowanie laickie jest negatywnym
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nastawieniem do religii, jest świadomie i celowo postawą areligijną, a nawet
antyreligijną. Wyklucza bowiem wszelkie związki wychowania z religią,
zaprzeczając, […], transcendentnemu odniesieniu i przeznaczeniu człowieka.
Oznacza to, że w praktyce eliminuje dualizm pomiędzy tym, co naturalne, a
tym, co nadprzyrodzone. Twierdzi się, że wszystko, cokolwiek jest realne, jest
także naturalne, zarówno w sensie niebycia czymś nadprzyrodzonym, jak
również w sensie bycia zasadniczo dostępnym naukowemu poznaniu.
Tworzące się na podstawach „poznania naukowego” laickie wychowanie dąży
do ukształtowania nowego człowieka /Por. Z. J. Zdybicka, Religia a kultura,
w: Religia w świecie współczesnym, red. H. Zimoń, Lublin 2000, s. 169; P.
Mazanka, Źródła sekularyzacji i sekularyzmu w kulturze europejskiej,
Warszawa 2003, s. 69/. Wyraz temu daje Papież Jan Paweł II w słowach
skierowanych do Episkopatu Belgii w Malines 18 maja 1985 roku: „Obecnie
ludzie skłonni są odrzucić Boga w imię własnego człowieczeństwa”. Jest to
pewna forma ateizmu humanistycznego w wymiarze prometejskim, która
definiuje siebie następująco: „Prawdziwy humanizm – humanizm we
właściwym tego słowa znaczeniu – to taka postawa umysłowa, która
wyklucza absolutnie uznawanie jakiejkolwiek wyższej od człowieka wartości.
Jest to więc postawa areligijna” /D. Tanalski, Wolność człowieka, Warszawa
1968, s. 18; por. G. Schmidt, Ludzka droga ku prawdzie i miłości,
Collectanea Theologica 51 ( 1981), 98; Ch. Moeller, O teologii niewiary,
Conciulium nr. 1-10 (1966/67), 98/. Negacja Absolutu rozumianego jako
poważny rywal człowieka stanowi tu podstawowy warunek autentycznego
humanizmu. Człowiek widziany jest na szczycie drabiny bytów, nie ma
nikogo nad sobą, jest absolutnie wolny. Jest to więc akceptacja absolutnej
autonomii i supremacji człowieka, która nie dopuszcza żadnych ograniczeń,
nie wykluczając religii. Ten skrajny humanizm głoszący zdeformowaną ideę
Boga – Absolutu przekształca się, jak można zauważyć, w nową religię –
deifikacji człowieka /Por. J. Krasicki, Przez wiarę i nadzieję ku cywilizacji
miłości, Sandomierz 1987, s. 213/. /K. Świerszcz, Destrukcyjność laickiego
wychowania w świetle współczesnych ideologii, Communio”, 3 (2007) 3-16,
s. 5.
+ Wartości wyższe odczuwane miłością. Owocem tego spotkania jest zatem
akt religijny, czyli zawierzenie Bogu. Obejmuje on w pierwszym rzędzie
intelektualną asercję jego osoby jako realnej, wszechmogącej, transcendentnej (innej niż otaczająca rzeczywistość), immanentnej (bez niej nic nie
istnieje) i świętej, która jest miłością i której tajemnicę podmiot przyjmuje w
postawie adoracji. Asercja ta jest zatem rodzajem poznania, które ma
charakter intelektualny i czasami przybiera postać dyskursywno-pojęciową,
a czasami intuicyjną. Nie mamy tu też do czynienia z „wycinkowym spostrzeżeniem, lecz długofalowym fenomenem poznawczym człowieka” /S.
Kowalczyk, Bóg i człowiek w doświadczeniu religijnym w literaturze
filozoficznej, [w:] Bóg i człowiek w doświadczeniu religijnym, red. W. Słomka,
KUL, Lublin 1986, s. 75/. Jako że przeżycie to dotyczy całej osoby ludzkiej, z
elementem poznawczym będzie łączyło się również zaangażowanie
emocjonalne, w którym – jak to wynika z przytoczonego wyjaśnienia Mieczysława Gogacza – najbardziej istotnym elementem jest miłość. W niej bowiem
człowiek dokonuje samotranscendencji oraz staje się wrażliwy na wartości
wyższe, ku którym motywuje wolę, co rodzi z kolei postawę gotowości do
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
respektowania norm etycznych. Choć postawa miłości stawiana jest tu na
pierwszym miejscu, towarzyszy jej cała gama innych poruszeń afektywnych,
które opisuje w swojej książce pt. Świętość Rudolf Otto” /M. Krupa, Duch i
litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach
polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 30.
+ Wartości wyższe odrzucone Polska roku 1991. „Smutno, że tak wielu ludzi
atakuje Jezusa, Ewangelię, Kościół, buduje wszystko na ateizmie, cynizmie, i
na pseudo-religii. Dawniej komuniści przynajmniej się nie kryli. Nowi
„bohaterowie wolności” kpią sobie z dekalogu jako „nieeropejskiego” i nie
rozumieją wartości wyższych: Boga, człowieka, nieba, prawdy, miłości,
piękna, życia, ziemi. Przywykli do duchowej niewoli. I Kościół chcą oddać pod
władzę obcą. Marzy im się rządzenie Kościołem, Papieżem, Biskupami.
Szerzą się niezliczone sekty, ruchy antyreligijne, masoneria. Wraz z obcym
kapitałem napływają do nas pseudokultury, zboczenia, różne degeneracje i
zabobony tego świata. Bazą wszystkiego ma być ostatecznie ateizm. Czynią
się więc ostatecznie apostołami człowieka bez Boga, rodziny bez Boga, miasta
bez Boga, państwa bez Boga, Europy bez Boga, świat bez Boga. Ateizm ma
być „pomocny na wszystko”. Ale my po prostu boimy się ateizmu, nawet
najbardziej uszlachetnionego. Mieliśmy go w życiu publicznym, my i sąsiedzi,
przez tyle lat. Dał się nam dobrze poznać” Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące.
Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T.
V. Lublin 1999, s. 136.
+ Wartości wyższe odrzucone przez posmoderznim. Ateizacja w Polsce pod
koniec wieku XX dokonuje się poprzez postmodernizm, sekularyzm i
postkomunizm. „Specjalnym nurtem ateizacji pośredniej jest tzw.
Postmodernizm, który charakteryzuje się odrzuceniem w całości etyki
ogólnoludzkiej tradycyjnej oraz systemu wyższych wartości. Prym wiodą
niektóre grupy Hollywoodu, które kwestionują etykę biblijną, zarówno
judaistyczną, jak i katolicką. W większości ich filmy przedstawiają ludzi
zachowujących etykę klasyczną jako postacie patologiczne, a postacie
odrzucające tę etykę jako herosów. Filmy takie są rozprowadzane na cały
świat, w tym i do Polski, obficie i niezwykle tanio. A są popierane przez
czynniki oficjalne. Przez wiek XX ateizacja płynie też korytem sekularyzmu
(saeculum – ten świat bez Boga). Sekularyści głoszą, że „Bóg umarł” (np. F.
Nietzsche), a jego miejsce musi być zajęte przez świat materialny Cz. S.
Bartnik, Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społecznopolityczna, Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 447.
+ Wartości wyższe odrzucone; powstała pustka, wypełniana ideami
abstrakcyjnymi. „Pobrzmiewająca w nas pogarda dla heroizmu to tylko jedna
z wersji błędnie pojmowanej zasady demokratyzmu, która odmawia ludziom
wielkości i postuluje, aby każdy czuł się dobrze we własnej skórze, nie
musząc cierpieć niepochlebnych dla siebie porównań. […] Wolność od
heroizmu oznacza, że jedynym rozwiązaniem jest dla nich naśladowanie
efemerycznych idoli. Ciągle myślą o sobie w kategoriach ustalonych norm,
które nie są ich dziełem. […]. Podświadomie odgrywają role lekarzy,
prawników, ludzi interesu, czy gwiazdorów telewizyjnych, których widzą
wokół siebie. Można czuć tylko litość wobec młodych ludzi, którzy nie mają
kogo podziwiać i naśladować, których pragnienie wielkiego męstwa jest
sztucznie gaszone. […] idealizm (w potocznym rozumieniu tego słowa) winien
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
mieć w wychowaniu pierwszeństwo, ponieważ człowiek jest istotą, która musi
kierować się ku swej potencjalnej doskonałości” /A. Bloom, Umysł
zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło
demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i
S-ka, Poznań 1997, s. 76/. „Należy krytykować fałszywe utopie, lecz proste
rozwiązanie, jakim jest realizm, to śmierć. W dzisiejszych czasach studenci
bombardowani są obrazami doskonałego ciała i nieustannie za tymi
obrazami podążają. Pozbawieni przewodnictwa literatury nie posiadają już
jednak żadnego obrazu doskonałej duszy, dlatego nie starają się tej
doskonałości osiągnąć. Nie podejrzewają nawet, że coś takiego istnieje
[Dlatego słuszne jest hasło „ratuj duszę swoją”. Gdyby powszechnie mówiono
tylko o duszy, pomijając ciało, hasło to byłoby szkodliwe. Dziś integralność
człowieka wymaga, aby ratować duszę, troska o ciało jest powszechna, nie
trzeba o to walczyć, po co przechylać szalę na jedna stronę jeszcze bardziej.
Dlatego trzeba pochwalić hasło przypominające o duszy]. […] Studenci nie
mają żadnego wyobrażenia zła; powątpiewają, czy coś takiego istnieje. Hitler
jest tylko kolejną abstrakcją, elementem, który wypełnia pustą kategorię.
Choć żyją w świecie, w którym dokonują się najstraszliwsze zbrodnie, choć
są świadkami brutalnych morderstw na ulicach, odwracają się od tego
pojęcia. […] W tej komedii nie ma części zatytułowanej Inferno. Zatem w
światopoglądzie przeciętnego studenta brakuje świadomości nie tylko wyżyn,
ale i otchłani ludzkiego ducha; brakuje więc powagi” /Tamże, s. 77.
+ Wartości wyższe podkreślane w narodzie polskim. Historiologia polska. „W
Polsce w mitach początków narodu, państwa i Kościoła, w pierwszych
dziełach historycznych i w całej nauce humanistycznej uwidaczniają się
profilowo: tworzenie się na ziemi Królestwa Chrześcijańskiego oraz „rzeczy
pospolitej”, poczucie więzi z historią uniwersalną, kształtowanie się
„ludzkości” (dobroci ludzkiej), idea „polskiego” Kościoła narodu, społeczność
głębi duchowej, żywy personalizm, prymat wyższych wartości, prakseologizm,
mistyka polska, polska „Ikona Chrześcijańska”, cywilizacja rodzinności,
łagodności, tolerancji, sceniczności, przekształcanie przyrody w świat
osobowy. Są akcentowane: dążenie do idealnej tożsamości w pluralizmie i
unijności, szukanie źródeł i sposobów odrodzenia narodu i państwa,
syntetyczne wiązanie losu jednostki i narodu, prymat przyszłości przy żywej
więzi z tradycją, odrzucenie formalizmu i determinizmu, przypisywanie
działaniom i czynom wielkiej mocy historiotwórczej, przyjmowanie zasady
non violence oraz idei religijnych, moralnych i społecznych za istotny czynnik
dziejowy, ujmowanie dziejów konkretne i uniwersalistyczne zarazem, wiara w
pozytywny bilans historii, niekiedy posłannictwo (mesjanizm) cierpienia i
czynu duchowego oraz ekumenizm, pokojowość i dialog ogólnoludzki.
Ponadto od zeszłego stulecia poczynając [wiek XIX] rozwija się również
materializm historyczny: S. Krusiński, K. Kelles-Krauz, J.E. Abramowski,
L.J.F. Krzywicki, A. Kielski, L. Kołakowski (młody), A. Schaff, Z. Kuderewicz,
A. Walicki, J. Litwin, S. Żółkiewski, Z. Cackowski, T.M. Jaroszewski, J.
Topolski (młody), J. Kuczyński, Z.J. Czarnecki, J. Wiatr, B. Suchodolski
(częściowo) i inni. Ich ujęcia są na polski sposób bardziej umiarkowane,
podkreślają humanizm, kulturę i wyższe wartości historii” /Cz. S. Bartnik,
Historia i myśl, Lublin 1995, s. 84.
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartości wyższe przypisywane przez gnostyków tylko ludziom wybranym.
Scena Wniebowstąpienia łączy Ewangelię Łukasza z Dziejami Apostolskimi
(Łk 24, 44-53; Dz 1, 3,-14). Pierwsza część Dziejów Apostolskich (Dz 1, 1512, 25) opisuje dwie protagonistyczne wspólnoty: żydowskie i pogańskie /J.
Rius-Camps, L’esdevenir de la teologia i del mètode teològic en els primers
autors de llengua grega, w: El método en teología, Actas del I Symposion de
Teología Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia 1981, 31-92, s. 52/. Jan
Chrzciciel, który reprezentował Stary Testament, symbolizował kościół w
Jeruzalem (1, 15-5, 42). Kościół w Antiochii, w pełni „chrześcijański” (Dz 6,
1-12, 25) symbolizowany przez Jezusa, jest mesjaszem narodów. Druga część
księgi poświęcona jest misji nakazanej przez Ducha Świętego wspólnocie
Antiocheńskiej w osobach Barnaby i Szawła (wspólnota zalążkowa) /Tamże,
s. 53/. Nowa wspólnota była złożona z dorosłych ludzi pełnych Ducha i
mądrości (Dz 6, 3). Łukasz ukazuje, że judaizm i chrześcijaństwo nie są
kompatybilne. Natomiast wobec gnozy chrześcijaństwo jest diametralnie
przeciwstawne.
Czymś
zupełnie
sztucznym
i
absurdalnym
jest
„chrześcijaństwo gnostyckie”. Źródło gnozy poszukiwane jest w późnym
judaizmie, hermetyzmie, pitagoreizmie, mandeizmie, w religiach orientalnych
itd. Gnoza jest skrajnie dualistyczna lub skrajnie monistyczna. Hipostazy
(eony) są stopniowane. Tradycja patrystyczna, za Justynem i Ireneuszem
koncentruje się na Szymonie Magu (Dz 8, 9-13; 18-24). Wielu znawców nie
mówi o gnozie, lecz tylko o konkretnym gnostycyzmie, jako systemie
soteryjnym /Tamże, s. 65/. Wiele światła wnosi metoda św. Ignacego z
Antiochii, mało abstrakcyjna, za to biblijna, syntetyczna, skondensowana,
ekspresyjna, wnosząca wiele opisów konkretnego życia, bardziej historyczna
niż metafizyczna /Tamże, 71/, kontynuująca linię Łukasza. Ireneusz zamiast
trzech gnostyckich kategorii ludzi wprowadza podział człowieka z trzech
elementów. Wszyscy ludzie są równi. W każdym są wartości przypisywane
przez gnostyków tylko ludziom wybranym i w każdym są elementy niższe
/Tamże, s. 83/. Paradygmatem człowieka jest u gnostyków Logos (Sophia
Akhamot, Walentynianie; zapis duchowy typu matematycznego), zaś u św.
Ireneusza Słowo Boże Wcielone. Zbawienie nie dokonuje się według niego
przez ucieczkę od ciała, lecz poprzez ciało. Soteriologia Ireneusza z Lyonu
jest diametralnie opozycyjna wobec soteriologii gnostyckiej. W Jezusie
Chrystusie dokonała się rekapitulacja zbawienia /Tamże, s. 89/.
+ Wartości wyższe realizowane są w społeczeństwie przez chrześcijaństwo,
Brunetière F., apologetyka immanentna. „Immanentyzm przypisuje się często
metodzie immanentnej, charakterystycznej dla jednego z nurtów
subiektywno-woluntarystycznej apologetyki. Koncepcja ta wywodzi się z
analiz uzasadniających wiarygodność chrześcijaństwa, formułowanych m.in.
przez: L. Ollé-Laprune’a, który wskazywał głównie na jego wpływ na
kształtowanie postaw moralnych i przemianę obyczajów, F. Brunetière’a,
tłumaczącego jego zasadność potrzebami życia społecznego opartego na
wyższej hierarchii wartości, G. P. Fonsegrive-Lespinasse’a, wykazującego jego
zgodność z zaspakajaniem życiowych potrzeb człowieka, A. Balfoura
przyjmującego, że wiara nie musi się opierać na racjonalnych podstawach,
byleby nie była sprzeczna z wiedzą naukową, a zwłaszcza przez V. A.
Dechampsa, twórcy „metody Opatrzności”, łączącej fakt wewnętrzny
(wewnętrzne potrzeby duszy i boskiego autorytetu) z faktem zewnętrznym
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(Kościół posiadający Boże objawienie i boski autorytet w sprawach
zbawczych)” S. Janeczek, M. Rusecki, Immanentyzm, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 73-77, kol. 76.
+ Wartości wyższe Realność nie materialna i nie duchowa. „Człowiek a
„ciało”. Teologia ciała / c . d . / .
3° Współ-materia i nad-materia.
Rzeczywistość roztwiera się przed naszą myślą coraz głębiej ku
niezwykłościom i tajemnicom. Są pewne realności, zauważone już przez myśl
grecką, które nie są materialne w ścisłym, klasycznym znaczeniu, a z drugiej
strony nie są też ściśle duchowe” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1,
Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 377/. „Można tu wymienić
niektóre: życie, istnienie, formy (np. substancjalne), relacje między rzeczami
niestycznymi (np. między danym atomem a odległą galaktyką), komunikacja
między rzeczami i istotami, dusze zwierzęce, formy poznawcze, istota bytu,
instynkt życia, miłość, wartości wyższe, telepatia i inne. Nie można tego
wszystkiego sprowadzić do materii, zwłaszcza „grubej” (materia crassa).
Trzeba pamiętać, że wielu myślicieli religijnych materię „subtelną”
przypisywało duchowi ludzkiemu, a nawet samemu Bogu (Tertulian, Jan
Szkot Eriugena, Dawid z Dinant, A. Cieszkowski, Hryhorij Skoworoda). W
każdym razie można tu mówić co najmniej o „współ-materii” czy „nadmaterii” w potocznym znaczeniu. Jest to zapewne nowy rodzaj bytu między
materią „grubą” a duchem, określony przez bliższą relację do bytu
osobowego. Materię bowiem można tłumaczyć jedynie przez konieczną relację
do świata osoby” /Tamże, s. 378.
+ Wartości wyższe szukane w kosmosie poprzez pracę. Proletariusz duchowy
według Pierr Teilharda de Chardin. „Pojęcie współczesnego człowieka w ogóle
wypracował Teilhard według modelu robotnika. Człowiek ten rękami swymi
doskonali intelekt i serce, wykuwa swój los przez zorganizowaną pracę i
tworzenie nowego, staje się czynnikiem rozwoju kosmicznego. W nim
ucieleśnia się idea opanowywania świata i przetwarzania go, a jednocześnie
szukania w nim wyższej wartości. W człowieku-robotniku świat ujmuje sam
siebie przez refleksję. Świat jest zdany na pracę i odpowiedzialność
robotnika. Praca jest bytotwórcza. Praca w pewnym sensie tworzy człowieka,
a z religijnego punktu widzenia ma wartość absolutną, przyczynia się do
rozwoju Ciała Chrystusa na ziemi, czyli jest „chrystogeniczną”. Sami
marksiści słusznie uważają, ze byłoby nonsensem mieszać teilhardzym z
marksizmem i że teilhardzym można interpretować nie tylko lewicowo, ale i
prawicowo. Istotnie Teilhard patrzy na świat współczesny jako na etap
antropogenezy, a dopiero wtórnie jako na sytuację społeczną. Nawet
identyczne terminy w teilhardzymie otrzymują inne znaczenie. Ideologię
rozumiał jako siłę dla postępu ewolucyjnego, a nie siłę czynnika socjalnego.
Zamiast podziału na klasy społeczne przyjmował podział na ludzi o duchu
postępu (ruchu) i o duchu anty-ewolucji (inercji). Homo progressivus to
enigmatyczny człowiek wierzący całą duszą w ewolucję konwergentną, a więc
człowieka awansujący los społeczny człowieka” /Cz. S. Bartnik, Fenomen
Europy, Lublin 1998, s. 182. „Na miejsce materializmu historycznego
wprowadza „spirytualizm historyczny”, oznaczający prawo rozwoju historii na
bazie psychizmu i w kierunku ducha. […] Pomijając płaszczyznę czysto
polityczną, na której Teilhard coraz wyraźniej postulował współpracę świata
chrześcijańskiego z komunizmem, na podkreślenie zasługuje jego nadzieja,
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
że następuje szybkie nachylanie się ku sobie nawzajem chrześcijaństwa i
komunizmu na płaszczyźnie historiotwórczej i antropogenetycznej” Tamże, s.
182.
+ Wartości wyższe tworzone w świadomości swojej stworzoności. Cierpienie
niekoniecznie jest złem (malum). „Jeżeli świadome przyjęcie swojej
stworzoności, uświadamianie sobie przypadkowości swojego bytu-istnienia
(w negatywnym podejściu do niego), zrezygnowanie z rzeczy przemijających,
a zwłaszcza samooddanie się, mogą z powodzeniem służyć wyższym
wartościom (wśród których Bóg jest wartością najwyższą – por. Flp 2, 5-11) i
być także ich znakiem, to samoofiarowanie się i ofiara jako taka mogą służyć
także uwielbieniu Boga (w pozytywnym do nich podejściu), stając się ponadto
w powszechnym uznaniu i odczuciu najwyższym czynem człowieka (por.
kenoza). U Boga nie chodzi jednak o cierpienie, ale o „współcierpienie”.
Współcierpienie jest empatią, która nie jest jednak brakiem (privatio), lecz
szczególnym aktem miłości, a tym samym doskonałością bytu (perfectio).
Pojawia się tutaj ponownie kwestia wyrażająca się w tym, że empatia –
zespalając się na ogół z potrzebą innych ludzi – ukazuje się zazwyczaj jako
poczucie wspólnego przeżywania cierpienia. To wspólne cierpienie oznacza z
kolei udział w potrzebie i cierpieniu innych ludzi. Nasuwa się wiec ponownie
pytanie, czy mogą być w Bogu uczucia, skoro uczucie nie jest czystą, ale tzw.
mieszaną doskonałością (perfectio mixta), i czy jako takie – to znaczy
zawierające w sobie także pewną niedoskonałość – dają się one pogodzić z
absolutną duchowością i doskonałością Boga. Problem zdaje się być
rozwiązany w momencie, gdy omijamy pokusę projekcji. W żaden sposób nie
wolno bowiem przerzucać na Boga ludzkich uczuć i właściwości, ani drogą
wywyższenia (uwznioślenia) doskonałości (per via eminentiae), ani tym
bardziej poprzez samo absolutne uwznioślenie (per via eminentiae,
perfectissimo modo)” /P. Bolberitz, Opatrzność jako współcierpienie Boga,
„Communio” 6 (2002) 46-59, s. 56-57.
+ Wartości wyższe ukazywane duszy ludzkiej przez muzykę, Platon,
Nietzsche F. „Absolutne zestrojenie impulsywnej części duszy z częścią
rozumną, która rozwija się później, jest chyba nieosiągalne, lecz bez tego
człowiek zawsze pozostaje nie dokończony. Muzyka – bądź poezja, w którą
przeradza się muzyka, gdy pojawia się rozum – zawsze balansuje chybotliwie
pomiędzy namiętnościami a rozumem. […] Muzyka, czego każdy doświadczy,
dostarcza
niekwestionowalnego
uzasadnienia
czynnościom,
którym
towarzyszy, przepajając je radością. […] człowieka religijnego wspomaga w
modlitwie grą organów w kościele; […] Uzbrojony w muzykę człowiek może
sobie drwić z podsuwanych przez rozum wątpliwości. Platoński Sokrates
poskramia swe zachwyty, toteż daje ludziom niewiele pociechy i nadziei.
Zgodnie z formułą sokratyczną, muzykę, czyli harmonię i rytm, musi
określać tekst, czyli mowa, a co za tym idzie – rozum. Muzyka czysta nie
spełnia tego wymogu. […] Platon naucza, że aby zmierzyć duchową
temperaturę jednostki lub społeczeństwa, należy sprawdzić, jakiej muzyki
słuchają. Dla Platona i Nietzschego historia muzyki stanowi ciąg prób, by
nadać kształt i piękno mrocznym, chaotycznym, instynktownym porywom
duszy, by oddać je w służbę wyższego celu – ideału. Wystarczająco
czytelnymi tego przykładami są treści religijne u Bacha czy rewolucyjne i
humanistyczne u Beethovena” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze
dzisiejszych studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 83/.
„Człowiek, którego najwznioślejszym czynnościom towarzyszy muzyka,
wyrażająca te czynności, a jednocześnie dostarczająca przyjemności od
najniższych cielesnych po najwyższe duchowe, nie jest rozdarty, lecz jedynie
przeżywa napięcie pomiędzy tym, co przyjemne, a tym, co dobre. Natomiast
człowiek, którego praca jest prozaiczna i pozbawiona muzyki, a czas wolny
wypełniają mu prymitywne, frenetyczne rozrywki, jest podzielony, a dwie
strony jego istnienia są ze sobą w stanie wojny” /Tamże, s. 84.
+ Wartości wyższe zapisane sa w naturze ludzkiej (Arystoteles, Św. Tomasz z
Akwinu, M. A. Krąpiec, S. Potocki). „Soter transcendentalny 1. Soteryjny
wymiar antropologii. Człowiek z natury swej pragnie człowieka, w gruncie
rzeczy idealnego, żyje nadzieją na niego, emanuje go niejako z siebie i czyni
wszystko z myślą o jakiejś wspólnej „scenie ludzkiej”. Zakłada to, że sam jest
„ruchem soteryjnym” od stanu złego ku dobremu, od stanu grzechu ku
dobru, od egzystencji zagrożonej ku bezpiecznej, od stanu in fieri ku
spełnieniu. Jest – jak już mówiliśmy w traktacie antropologicznym – bytem
soteriologicznym, bytem ku zbawieniu, ku zbawcy (por. K. Rahner, G. L.
Muller, H. Vorgrimler, E. Ozorowski, A. Dunajski). Według personalizmu
osoba jest strukturą „ku-osobową” i zbawienie – realne lub pozorne, wyższe
czy niższe – przychodzi od osoby. I tak zbawienie jest uniwersalną strukturą
człowieka jako osoby, a soteriologia jest nierozdzielną częścią antropologii,
także świeckiej, co pokazują: socjalizm, marksizm, egzystencjalizm,
ewolucjonizm, liberalizm i inne. Osoba jest najbardziej istotnym
odniesieniem dla osoby, jej celem najwyższym, adresatem i współ-bytem.
Według teizmu tym bardziej osoba ludzka jest odniesiona do osobowego
Boga, choć w pewnym sensie także i Bóg jest „odniesiony” (odnosi się sam w
sposób wolny i agapetologiczny) do osoby ludzkiej. Inaczej mówiąc – jest
„filantropia Boża” (philanthropia Theou, humanitas Dei) oraz „boskość
człowieka” (philothea anthropou, divinitas hominis). Korelacje te wyznaczają
transcendentalnie jedną najwyższą możliwość, a mianowicie Boga i
Człowieka w jednej Osobie. Ponad to nie można ani pomyśleć, ani sobie
wyobrazić niczego wyższego lub doskonalszego. Archetyp ten powtarza się w
zasadzie we wszystkich religiach i teoriach zbawczych oraz we wszystkich
akcjach ocalających, ratujących i doskonalących człowieka, choć nie w
każdej jest przedstawiany w pełnym wymiarze i doskonale. Najczęściej
występuje ideał soterii w postaci segmentowej (np. w aspekcie poznawczym),
prakseologicznej (np. soteria agapetologiczna) lub zdarzeniowej (soteria
zdarzeniowa, mikrosoteria). Człowiek jest istotą ku-zbawieniu. Dąży on tedy
do absolutnego spełnienia się w swej istocie, w swym istnieniu i swym
działaniu, czyli do absolutnie najwyższej doskonałości prozopoicznej, łącznie
ze stanem bezśmiertelności. Dążenie soteryjne może być absolutne – jego
ideałem jest identyfikacja z Bogiem, z wewnętrznym życiem Bożym
(przebóstwienie, theosis, theiosis, deificatio, divinizatio), oraz może być
względne-doczesne, cząstkowe, aspektowe, jak zdrowie, integralność,
kochanie innych, bycie kochanym, tworzenie, komunia z innymi osobami,
dobrobyt, szczęście, sprawczość o wiecznotrwałych owocach. Człowiek z
natury swej (Arystoteles, Św. Tomasz z Akwinu, M. A. Krąpiec, S. Potocki)”
/Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL,
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Lublin 2000, s. 502/ „chce jak najdoskonalej ukształtować swą osobę,
ducha, ikonalność i osiągnąć wszystkie najwyższe wartości” /Tamże, s. 503.
+ Wartości wyższe znikają w antropologii emanacyjnej. Antropologia
wyznaczona przez autokreacjonizm emanacyjny, głoszący, że człowiek
wyłania się ze świata, jest beztreściowa i beztematyczna. „Jak w
kreacjonizmie zlewa się z teologią, tak tutaj utożsamia się z kosmologią,
tracąc zresztą swą specyfikę na korzyść tej drugiej. Po odrzuceniu kategorii
subsystencji człowieka nie ma też zasady identyfikacji ani jednostkowienia.
Jest to niespodziewana konsekwencja immanentyzmu. Człowiek nie jest
wyraźnie określony. Jest osobą i zarazem nie-osobą, jest jeden i pod tym
względem mnogi, jest jednostką (ontogeneza) i zarazem gatunkiem
(filogeneza) bez wyraźnych jednostek, jest „tym” i zarazem „czymś innym”.
[…] Osobnik może się przeobrazić całkowicie w innego osobnika
(metempsychoza), może żyć wiele razy (reinkarnacja) albo może mieć
wielokrotną tożsamość (klonowanie). Znacznie mocniej zarysowany jest
człowiek kolektywny jako gatunek ludzki, klasa lub państwo. Ale kolektywy
różnią się między sobą pozornie. W gruncie rzeczy kolektyw jest tylko pewną
mgławicą o nieokreślonych granicach między nim a przyrodą lub między
jednym a drugim. Zaznacza się tu zwłaszcza ucieczka od duchowego
rozumienia człowieka, a więc jako podmiotu, jako osoby odpowiedzialnej,
wyodrębnionej bytowo, realizującej wyższe wartości i dążącej do
nieskończoności. I tak radykalny immanentyzm jest indywidualnym i
społecznym pesymizmem. […] Ewolucjonizm kreacyjny łączy stanowisko
kreacyjne z emanacjonistycznym. „Charles Robert Darwin (1809-1882), idąc
za niektórymi myślicielami starogreckimi (Anaksymander, Anaksagoras),
głosił transformizm, według którego jeden gatunek zoologiczny wyłania się z
innego gatunku i tak człowiek w wyniku ogólnego pędu ewolucyjnego
wyłania się z niższych form zoologicznych. Było to jednak stanowisko w
istocie immanetystyczne i autokreacjonistyczne (osoba rodzi się ostatecznie z
samej siebie) Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 46-47.
12