ŚMIERĆ I MYŚLENIE1
Transkrypt
ŚMIERĆ I MYŚLENIE1
mieræ i mylenie 45 Analiza i Egzystencja 4 (2006) ISSN 1734-9923 WERNER STEGMAIER* MIERÆ I MYLENIE1 S³owa kluczowe: Hegel, Heidegger, Kartezjusz, Kierkegaard, Nietzsche, mieræ, filozofia a mieræ Keywords: Hegel, Heidegger, Descartes, Kierkegaard, Nietzsche, death, philosophy and death Tytu³ artyku³u stanowi aluzjê do pieni Franza Schuberta Der Tod und das Mädchen (mieræ i dziewczyna). Schubert skomponowa³ j¹ w roku 1817 do tekstu Matthiasa Claudiusa (17401815), ¿eby w siedem lat póniej, w 1824 roku, w drugiej frazie swego s³ynnego kwartetu smyczkowego d-moll nr 14 pozbawiæ j¹ s³ów i odmieniæ w poruszaj¹cy sposób. Schubert rozumia³ mieræ jak ma³o kto. Musia³ jej oczekiwaæ ju¿ od dawna. Jego dzie³a z ostatnich lat m³odoci (zmar³ maj¹c trzydzieci jeden lat) coraz bardziej stawa³y siê medytacjami nad mierci¹. * Werner Stegmaier, ur. 1946 r., profesor i dyrektor Instytutu Filozofii w Ernst-Moritz-Arndt-Universität w Greifswaldzie. Wspó³redaktor Nietzsche-Studien. Internationales Jahrbuch für die Nietzsche-Forschung. Autor ksi¹¿ki Die philosophische Aktualität der jüdischen Tradition (2000). Zajmuje siê g³ównie filozofi¹ Nietzschego, Kierkegaarda, Levinasa i Derridy. 1 Artyku³ jest przek³adem tekstu W. Stegmaiera Der Tod und das Denken, ktory w oryginalnej wersji ukaza³ siê w pracy zbiorowej pod redakcj¹ Michaela Herbsta Der Mensch und sein Tod. Grundsätze der ärztlichen Sterbebegleitung, Frankfurt am Main: Peter Lang 2001, s. 301318. Wersja polska publikowana jest za ¿yczliw¹ zgod¹ Autora i Redaktora. 46 Werner Stegmaier Wersy Matthiasa Claudiusa maj¹ formê dialogu m³odej jeszcze dziewczyny ze mierci¹. Brzmi¹ one nastêpuj¹co: Dziewczyna: Obok, ach obok Przejd, szkielecie dziki! Jestem jeszcze m³oda, mój kochany, id I nie dotykaj mnie. mieræ: Daj sw¹ d³oñ, o piêkna i delikatna postaci! Jestem przyjacielem i nie przychodzê, by karaæ. B¹d dobrej myli! Nie jestem dziki, W moich ramionach bêdziesz s³odko spaæ. Wiersz zaczyna siê trwog¹ dziewczyny przed mierci¹. mieræ spotyka dziewczynê jako mê¿czyzna, jako dziki szkielet, o którym jej byæ mo¿e opowiadano, wêdruj¹cy z kos¹, kosz¹cy jak popadnie ludzkie ¿ywoty, a ona próbuje go odepchn¹æ jak kogo, kto chce jej zadaæ gwa³t. Dowiadcza trwogi przed mierci¹ jako trwogi przed zgwa³ceniem przez przemo¿nego i po¿¹dliwego starca, ale póniej zdaje siê uspokajaæ. Po jej odstraszaj¹cych krzykach nastêpuje stwierdzenie, argument, który odwo³uje siê do rozumu starca: Jestem jeszcze m³oda, zbyt m³oda dla niego, nie bêdzie mia³ z niej ¿adnej pociechy. Ale nikt nie jest zbyt m³ody dla mierci. Obrona dziewczyny s³abnie, cichnie, zmienia siê w probê. Wydaje siê, ¿e mieræ podesz³a do niej ca³kiem blisko i oto w tej bliskoci zdaje siê traciæ ca³¹ swoj¹ grozê. B³agaj¹c, dziewczyna nazywa mieræ jej kochanym, a gdy wypowiada ten zwrot mój kochany, wydaje siê, ¿e jej uczucia odwróci³y siê, mieræ któr¹ przecie¿ chce odepchn¹æ zdaje siê j¹ przyci¹gaæ. Schubert sprawia, ¿e mo¿na to us³yszeæ; powtarza jej ostatnie s³owa I nie dotykaj mnie i w powtórzeniu pozwala im wybrzmieæ w spokojne o tak, mój kochany, dotknij mnie wiêc: ona poddaje siê mu, oddaje siê mu. Gdy mieræ, po której dziewczyna spodziewa siê próby gwa³tu, zbli¿a siê do niej, staje siê wtedy kochankiem, nieodparcie przyci¹gaj¹cym dziewczynê, która ze wzglêdu na przyzwoitoæ jeszcze go odpycha, lecz któremu w g³êbi duszy ju¿ siê odda³a. A mieræ tak¿e odpowiada jak kochanek, bierze j¹ za rêkê, podziwia jej urodê i delikatnoæ i tylko wypowiada to, czego ona ju¿ dowiadczy³a w jego bliskoci: to przyjaciel, który nie jest dziki, a ona bêdzie s³odko spaæ w jego ramionach. Dziewczyna ju¿ nie mieræ i mylenie 47 odpowiada. Uspokoi³a siê zupe³nie, pogr¹¿ona w s³odkim nie w ramionach ukochanej mierci. W wierszu Matthiasa Claudiusa i jeszcze w wiêkszym stopniu w pieni Schuberta mieræ podczas umierania nabiera erotycznego czaru2. W swoim kwartecie smyczkowym Schubert pozostawia w ca³oci pierwsze wersy, wyra¿aj¹ce przera¿enie i obronê dziewczyny, i zmienia ju¿ tylko przyjazne takty mierci. Fraza nie jest oznaczona adagio, czyli powolnie, ciê¿ko, lecz andante con moto, lekko, z ¿yciem, ale jednak nie allegro, szybko. * Tempo andante con moto by³o g³ównym nastrojem w europejskim myleniu o mierci. Decyduj¹ca dla tego nastroju by³a mowa koñcowa Sokratesa na procesie, w którym zosta³ skazany na mieræ, jak to przekaza³ Platon, zgodnie czy niezgodnie z prawd¹. Sokrates nie jest ju¿ m³ody, raczej ju¿ bliski mierci (Platon, Obrona Sokratesa, 38c/d)3, egzekucja nie skróci istotnie jego ¿ycia. Nie bêdzie te¿ umiera³, jak ka¿e powiedzieæ Sokratesowi Platon, bo nie móg³by broniæ siê przy pomocy zwykle stosowanych przed obliczem s¹du rodków bezczelnoci i bezwstydu, narzekania i skar¿enia siê (38d). On nie chce ujæ swojej mierci. Powo³uje siê na swojego daimoniona, na swój s³ynny wewnêtrzny g³os, który zawsze go powstrzymywa³, gdy mia³ zamiar zrobiæ co w niew³aciwy sposób (40a). Teraz ju¿ go nie wstrzymuje przed odejciem w mieræ (aby zamiast tego wybraæ wiêzienie lub wygnanie). A zatem mieræ nie mo¿e byæ najwiêkszym z³em, jak to siê zwykle utrzymuje, lecz musi byæ czym dobrym (40c). I tak oto Sokrates, spokojny i opanowany, pozostaje przy swym zamiarze. mieræ go nie przera¿a. Pomaga mu w tym jego mylenie. mieræ mog³aby byæ dwojakiego rodzaju, rozwa¿a Sokrates przed swymi sêdziami: albo jest to wieczny, pozbawiony snów, a wiêc s³odki sen ale wtedy by³aby mieræ (jak to ka¿e 2 Friedrich Nietzsche, filozof, poeta i kompozytor, powtarza tê scenê, obsadzon¹ przez Ariadnê i Dionizosa, w jego Skardze Ariadny, któr¹ w³¹czy³ do swojego ostatniego dzia³a Dytyrambów Dionizyjskich. Przekszta³ca przy tym lament czarodzieja z Tako rzecze Zaratustra, cz. IV, który koñczy siê okrzykiem szczêcia. 3 Platon, Uczta, Eutyfron, Obrona Sokratesa, Kriton, Fedon, t³um. W. Witwicki, Warszawa: PWN 1984. 48 Werner Stegmaier mu powiedzieæ Platon) przedziwnym zyskiem (40). Albo jest to raczej, jak to mówi¹, przeniesienie siê do innego miejsca (40e), do wiata podziemi, gdzie mieliby siê znajdowaæ prawdziwi, sprawiedliwi sêdziowie, którzy ostatecznie ka¿demu, a wiêc i jemu, Sokratesowi, wymierzaj¹ mu sprawiedliwoæ. Ale przecie¿ mo¿na by tam te¿ znaleæ wszystkich tych, których mo¿na by dalej wypytywaæ o to, co s¹dz¹ na temat dobra i z³a, jak to zawsze on czyni³ i za co teraz zosta³ skazany przez sêdziów na mieræ. Jeli tego nale¿y oczekiwaæ, zachwyca siê Sokrates, to czy mog³aby istnieæ wiêksza korzyæ? Zatem mieræ by³aby jeli prawd¹ jest to, co siê mówi nieopisywalnym szczêciem (41c). mieræ nabiera erotycznego czaru w myleniu4. Ale eros jest, jak pokazuje Platon w Fajdrosie, pocz¹tkiem i warunkiem samego mylenia, mylenia w dialogu. W dialogach sokratycznych bowiem niewzruszenie szuka siê dobra i tego, co prawdziwe, a przy tym uczestnicy rozmowy musz¹ znieæ argumentacje, które mog¹ sprawiæ przykroæ i nawet oburzyæ, rozgniewaæ a¿ do u¿ycia rodków prawnych, jak to w³anie wykaza³ proces przeciwko Sokratesowi. Mylenie, logos, wymaga wiêc erosa, ¿eby mimo wszystko utrzymaæ razem uczestników rozmowy. Sokrates, ten wielki mi³onik, pielêgnuje tego erosa, którym siê rozkoszuje nie mniej ni¿ logosem, wobec którego czuje siê zobowi¹zany. Pielêgnuje erosa jako mi³oæ (eros) do logosu. Od czasów Sokratesa zaczyna siê mówiæ o sophia, m¹droci, i o philosophia, mi³oci m¹droci5. M¹droæ, zdolnoæ do w³aciwego obchodzenia siê z wiedz¹, stanie siê dla niektórych przedmiotem, który nieodparcie ich poci¹ga tak jak dla innych konie, zwyciêstwa, gocie, kobiety, nauka, koci, wrzawa... (philippos, philónikos, philóxenos, philogynaikos, philomatháes, philókybos, philókrotos...). Jak ¿aden inny Grek i Europejczyk, Sokrates ¿ywi³ zwariowan¹ mi³oæ do wiedzy o wiedzy zwariowan¹, gdy¿ jednoczenie zawsze wiedzia³, ¿enic nie wie. Ukszta³towa³ w ten sposób typ cz³owieka, który, jak mówi pod koniec swego procesu, nie troszczy siê wcale o to, o co siê troszczy wielu: o pieni¹dze, o dom, o strategiê, mowy na zgromadzeniach, urzêdy, sprzysiê¿enia i obywatelskie spiski (36b), a który tylko jeszcze na to zwa¿a, jak najlep4 W swoim wyk³adzie, 24 V 1955, aktor Werner Krauss wyrazi³ to w niedocigniony sposób (publikacja TELDEC, 1959, SAT 22502). 5 Por. M. Kranz, Philosophie I, [w:] Historisches Wörterbuch der Philosophie, t. 7, BaselDarmstadt 1989, s. 573 i n. mieræ i mylenie 49 szym i najm¹drzejszym (36c) móg³by siê staæ i nak³oniæ do tego innych, ¿eby tego te¿ chcieli. Dlatego te¿ ¿¹da³ od swoich wspó³obywateli, którzy troszcz¹ siê o codzienne utrzymanie, prawa do wolnego czasu, którego potrzebowa³by, ¿eby móc stale ich napominaæ (36d) oraz przepowiedzia³ swoim sêdziom, ¿e ta mi³oæ m¹droci, filozofia, nie da siê przez nic powstrzymaæ, nawet przez egzekucje (39d). W tym mia³ racjê, przynajmniej w przypadku Europy, gdzie do dzisiaj istniej¹ katedry filozofii. Sokratesa mi³oæ m¹droci jest mi³oci¹ mierci, staje siê mi³oci¹ mierci. Najpierw sprawia ona, ¿e mieræ ju¿ nie wydaje siê byæ z³em. Mylenie filozoficzne bowiem, tak jak on to rozumie, z umierania, z przejcia z ¿ycia w mieræ, czyni przejcie w nowe i od tej pory niemiertelne ¿ycie, w którym stanie siê mo¿liwe nowe i ju¿ nieograniczone mylenie filozoficzne. Platon konstruuje dialog Fedon jako ostatni¹ rozmowê przed egzekucj¹ Sokratesa i ka¿e mu udowodniæ tam niemiertelnoæ duszy, a zarazem niemiertelnoæ mylenia. Miêdzy innymi ka¿e mu pos³u¿yæ siê nastêpuj¹cym argumentem. Wszystkie przeciwieñstwa s¹ odwracalne, a wiêc równie¿ i przeciwieñstwo ¿ycia i mierci. Zatem po mierci musi znowu nastêpowaæ ¿ycie, tak jak po ¿yciu mieræ. Ale przeciwieñstwa s¹ odwracalne w duszy, w myleniu. Jeli wiêc jest dusza, a w niej mylenie, w którym przeciwieñstwa s¹ odwracalne, to nie mo¿e ju¿ istnieæ przeciwieñstwo samej duszy. Zatem mo¿e ona tylko ¿yæ, a nie umrzeæ. Przez to mieræ zostaje zniesiona w duszy, w myleniu, a samo mylenie sta³o siê przy tym niemiertelne. Oznacza to, ¿e gdy mylenie myli mieræ, mieræ zostaje przez to przezwyciê¿ona. mieræ staje siê przez to nawet czym mile widzianym. W staroci mylenie jest przecie¿ jeszcze przywi¹zane do cia³a, które przez swoje wymagania i potrzeby o ka¿dej porze mo¿e szkodliwie wp³yn¹æ na mylenie i zawsze mo¿e zadaæ mu gwa³t. Cia³o wydaje siê byæ teraz wiêzieniem mylenia i mylenie mo¿e tylko chcieæ siê z niego wyrwaæ. To znaczy: mieræ, która obiecuje myleniu uwolnienie od wszelkich trudów (Obrona Sokratesa, 41d), wyzwolenie od wszystkiego, co zmys³owe, przemijaj¹ce, nieuchwytne, do tego, co duchowe, wieczne, jasne, jest mile widziana, filozof chce umrzeæ, filozofia jest chêci¹ mierci (Fedon, 64a 46), mi³oæ m¹droci jest mi³oci¹ mierci. 50 Werner Stegmaier * Mi³oæ do mierci nie oznacza jednak¿e wiedzy o mierci. Wed³ug Sokratesa Platoñskiego mo¿na wiedzieæ o mierci tak samo niewiele, jak o czymkolwiek innym. Co jest lepsze, ¿ycie, czy umieranie, koñczy on swoj¹ mowê koñcow¹ na procesie, tego nie wie jasno nikt chyba tylko Bóg (42e). Dlatego te¿ nie nale¿y szukaæ mierci. Ale gdy nadejdzie, mo¿na j¹ przyjanie przyj¹æ. Mo¿na to uczyniæ, bo mieræ zosta³a przyjêta w mylenie, zniesiona. Pocz¹tki zaznajamiania siê ze mierci¹ siêgaj¹ pocz¹tków samej europejskiej filozofii, jeszcze d³ugo przed Sokratesem6. Anaksymander uwa¿a³ powstawanie i przemijanie za sprawiedliwy porz¹dek czasu (B1), Heraklit widzia³ ¿ycie i mieræ jako tylko perspektywiczne rozró¿nienia nieustannego stawania siê (B21, B26). Trzecim elementem, w którym zostaje zniesione przeciwieñstwo powstawania [Entstehen] i przemijania [Vergehen], ¿ycia i mierci, jest tutaj czas, stawanie siê [Werden]. Wreszcie Parmenides zaproponowa³ drogê, która doprowadzi do sokratejskiego i platoñskiego mylenia mylenia. Jego myl jest taka oto: jeli chce siê myleæ czas, stawanie siê, to mo¿na myleæ je tylko jako co, co jest, a wiêc co pozostaje, a zatem nie jako czas i stawanie siê, lecz jako bycie [Sein]. Mylenie myli bycie i nic innego, a to bycie jest uwolnione od czasu, stawania siê i przez to od wszelkiego poruszenia i cielesno-zmys³owego ¿ycia. Ale wskutek tego jest ono jak mieræ. Mylenie jako mylenie bycia jest myleniem mierci. To pierwotne mylenie pozosta³o. Filozoficzne mylenie mierci tak wesz³o w nasze potoczne i naukowe mylenie, ¿e ju¿ od dawna nie postrzegamy go jako takiego. By³o to osi¹gniêcie przede wszystkim Arystotelesa, który po raz pierwszy wypracowa³ zasady mylenia, tworzenia pojêæ, s¹dzenia i wnioskowania. Jego model tworzenia pojêæ mia³ charakter biologiczny: zaj¹ce p³odz¹ zaj¹ce, ludzie p³odz¹ ludzi, w ¿yciu i umieraniu pojedynczych istot ¿ywych zachowuje siê rodzaj jako zawsze to samo (przed Darwinem). I tylko to pozostaj¹ce jest prawdziwie bêd¹cym (ousía) i mo¿e zostaæ jako takie pomylane Arystoteles myli o tym, oddzia³uj¹c po dzi dzieñ, jako o formie, któr¹ wype³niaj¹ poszczególne stworzenia. PoszczePor. A. Hügli, Tod, [w:] Historisches Wörterbuch der Philosophie, Bd. 10, Basel Darmstadt 1998, s. 1228: Filozofia presokratejska w ca³oci podejmowa³a próbê uzasadnienia mierci, to znaczy dopuszczenia do zanikniêcia w pierwotnej przyczynie. 6 mieræ i mylenie 51 gólne stworzenia zawsze mog¹ wygl¹daæ inaczej, nie ma tutaj niczego, czego mo¿na by siê trzymaæ. Natomiast forma jest czym wci¹¿ na nowo rozpoznawalnym. Na podstawie form mo¿na wiêc wyrobiæ sobie trwa³y pogl¹d na ca³oæ procesu stawania siê. Ogólne pojêcia s¹ takimi formami, które pozostaj¹, podczas gdy zmieniaj¹ siê ich treci, a mylenie jest myleniem ogólnych pojêæ. Jeli jednak trwanie formy ma miejsce tylko dziêki nieustannemu powstawaniu i przemijaniu, rodzeniu siê i umieraniu poszczególnych stworzeñ, które j¹ wype³niaj¹, to mylenie jest myleniem ci¹g³ej mierci. Oczywiste sta³o siê, ¿e ogólne ¿yje ze mierci poszczególnego. A poniewa¿ mylimy o porz¹dku wiata w pojêciach ogólnych, mieræ zosta³a w nim wszêdzie zniesiona i nie mo¿e przestraszyæ. Jest przy tym obojêtne, przy pomocy jakich pojêæ mylany jest wiat. Jeden z filozofów posokratejskich, Epikur, wyrazi³ to szczególnie jaskrawo. Stworzy³ on takie pojêcie mierci, ¿e wymyka siê ona pojêciowemu myleniu. Powiedzia³ o mierci: Tak d³ugo, jak my tu jestemy, jej tu nie ma, a jeli ona tu jest, to nas tu nie ma i wyci¹gn¹³ z tego wniosek, którym do dzi wiêkszoæ siê uspokaja: ho thánatos outhèn pros haemâs, czyli mieræ nas nie dotyczy7. Ale to, co tak dzia³a uspokajaj¹co, jest paradoksem, ko³em w myleniu. A przecie¿ paradoksy to ostatnie, co mog³oby uspokoiæ mylenie. Bêdziemy siê nimi dalej zajmowaæ. * Dokonajmy tymczasowego podsumowania. Zaprzyjanienie siê Greków ze mierci¹ w myleniu filozoficznym nie uczyni³o ich ani s³abymi, ani posêpnymi. Po dzi dzieñ podziwiamy bujne ¿ycie, jakie przejawia³o siê w Grecji w sztuce, w erosie, w sportowej rywalizacji, w polityce, a nawet w wojnie. Grecy mogli to osi¹gn¹æ, tak to sobie dzi próbujemy wyt³umaczyæ, bo nie zale¿a³o im na samej zmys³owoci, lecz na jej ukszta³towaniu, którego ród³o odnaleli w myleniu. Logos, który jest przedmiotem mi³oci Sokratesa, jest dla niego, jak to przedstawia Platon w Faidrosie, si³¹, dziêki której mo¿e on poddaæ siê czarowi piêkna, nie popadaj¹c w je- 7 Diogenes Laertios, ¯ywoty i pogl¹dy s³awnych filozofów, t³um. zbiorowe, wyd. II, Warszawa: PWN 1982, s. 644 i n. 52 Werner Stegmaier go ¿¹dzê8. Logos to si³a pozwalaj¹ca na zdystansowanie siê w takiej mierze od spraw ¿ycia a wiêc na zbli¿enie siê do mierci ¿e mo¿na swobodnie powiêciæ siê ¿yciu i póniej równie¿ uwolniæ siê od niego. * W chrzecijañstwie taka si³a by³a przypisywana i przys³ugiwa³a tylko i wy³¹cznie Bogu. Bóg umar³ jako cz³owiek i przez to przezwyciê¿y³ mieræ. Niejedno przypomina tu jeszcze Sokratesa: równie¿ Chrystus, Bóg-Cz³owiek, móg³by unikn¹æ egzekucji poprzez odpowiedni¹ obronê w trakcie swojego procesu, a przecie¿ tak¿e i on spokojny i zdecydowany, poszed³ na mieræ. Jednak¿e, podczas gdy Sokrates po ostatnich filozoficznych rozmowach z przyjació³mi sam bierze kielich z cykut¹, w chwili, któr¹ sam okrela i w ten sposób nawet w umieraniu utrzymuje kontrolê nad zasad¹ dzia³ania, to Chrystus, Bóg-Cz³owiek, umar³, poddaj¹c siê (pasywnie) cierpieniu*. Wydany na najbardziej poni¿aj¹c¹ mieræ, jak¹ wtedy znano, na ukrzy¿owanie, przedtem jest jeszcze biczowany, wyszydzany, zmuszony do zawleczenia na miejsce egzekucji krzy¿a, do którego ma byæ przybity, ¿eby tam pomiêdzy przestêpcami zostaæ straconym. Ziemskie ¿ycie, od którego siê oddala, wydaje siê teraz nieznonym cierpieniem, które wo³a o wybawienie, o wybawienie w innym, lepszym, l¿ejszym ¿yciu. Ale cierpienie tak to rozumiano w judaizmie by³o kar¹ za grzechy, za wykroczenie przeciwko Boskiemu prawu. Wskutek tego odwracaj¹ siê greckie pojêcia: ziemskie ¿ycie jest zdaniem w. Paw³a i w. Augustyna, miarodajnych teologów chrzecijañstwa spowodowanym grzechem cierpieniem, w istocie mierci¹. Dopiero po zakoñczeniu tego ziemskiego ¿ycia mo¿e zacz¹æ siê prawdziwe, zbawione, bezgrzeszne i b³ogos³awione ¿ycie. Ale aby dost¹piæ tego b³ogos³awionego ¿ycia, trzeba pozwoliæ, ¿eby obumar³o wszystko to, co w ¿yciu ziemskim prowadzi do grzechu: w³anie owo zmys³owe ¿ycie, które Grecy doprowadzili do takiego rozkwitu. Chcieæ-umrzeæ [Sterben-Wollen] oznacza zatem pozwoliæ-na-obumarcie [Absterben-Lassen-Wollen] wszelkiej zmys³owoci i cielesnoci. Nawet to jest mo¿liwe tylko Por. szczególnie M. Foucault, U¿ytek z przyjemnoci, t³um. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszewski, Warszawa: Czytelnik 2000 (wyd. II). * Po niemiecku: als Leidender. Mo¿e to znaczyæ zarówno cierpi¹cy, jak doznaj¹cy w sensie pasywnoci przeciwstawionej aktywnoci [Tun und Leiden]. [przypis A. Ch.] 8 mieræ i mylenie 53 poprzez mylenie, poprzez mylenie narzucaj¹ce tward¹ dyscyplinê. Tak przewartociowane greckie mylenie mog³o zostaæ w³¹czone w chrzecijañstwo. Ale teraz kolejny krok staje siê konieczny w myleniu o mierci. Na st³umienie tego, co zmys³owe i cielesne, trzeba siê wyranie zdecydowaæ a wiêc mo¿na go równie¿ zaniechaæ. Jednak¿e gdy siê go zaniecha, traci siê dostêp do owego innego, b³ogos³awionego ¿ycia po pe³nym bólu ¿yciu ziemskim. Z punktu widzenia chrzecijañstwa umiera siê wtedy powtórn¹ mierci¹, mierci¹ wiecznego potêpienia9. Równie¿ i ona pozosta³a aktualna w myleniu filozoficznym a¿ po dwudzieste stulecie. * mieræ cia³a poprzez to, ¿e zosta³a pomylana, zosta³a zrelatywizowana do przejcia w inne ¿ycie, a to przejcie sta³o siê mo¿liwe poprzez mylenie czego trzeciego: dla greckiej filozofii by³ to najpierw czas i stawanie siê, nastêpnie prawda rozumu, dla religii chrzecijañskiej sprawiedliwoæ i mi³oæ Bo¿a. Gdy te prawdy trac¹ swoj¹ oczywistoæ, to nie ma ju¿ niczego, co mog³oby zrelatywizowaæ mieræ. Staje siê ona wtedy mierci¹ absolutn¹. To sytuacja, w jakiej znalaz³a siê moderna. W filozofii przypisuje siê jej zapocz¹tkowanie przede wszystkim Kartezjuszowi. Rozpoczyna on od w¹tpienia we wszystkie przekazane prawdy i próbuje zaprojektowaæ prawdê w zupe³nie nowy sposób: wychodz¹c z mylenia jednostki. Mogê w¹tpiæ we wszystko, pewne jest tylko to, ¿e jestem, tak d³ugo, jak w¹tpiê, a wiêc mylê10. Kartezjusz nie rozumie ju¿ wiêc mylenia w ten sposób, ¿e poprzez swoje pojêcia bezporednio zabezpiecza ono trwa³e bycie [das Sein] wiata, lecz przede wszystkim jako czysty akt, w którym myl¹ca jednostka upewnia siê co do swojego bycia. Jednak¿e jest to bycie tylko w tym momencie, w którym jednostka myli. Wraz z moj¹ mierci¹, ba, ju¿ we nie wszystko jest skoñczone, ju¿ go nie ma, w ka¿dym razie nie jest ju¿ pewne. Tym samym powraca paradoks Epikura, lecz teraz powoduje niepokój i irytacjê. Utraciwszy greck¹ pewnoæ bycia, w ka¿dym momencie 9 10 Por. Ap 20, 14 i 21, 8; w. Augustyn, O pañstwie bo¿ym, XIII, 2.12 (mors eterna). Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii, II, 6, t³um. M. i K. Ajdukiewiczowie. 54 Werner Stegmaier nowoczesne mylenie stoi przed nicoci¹ [das Nichts], nicoci¹, której w ogóle nie potrafi pomyleæ, nicoci¹ absolutn¹. Przecie¿ nie potrafiê myleæ, ¿e nie mylê (gdy¿ wtedy co ju¿ mylê), nie potrafiê sobie przedstawiæ tego, ¿e nie przedstawiam sobie niczego (bo tym samym ju¿ sobie co wtedy przedstawiam), nie mogê byæ wiadomym tego, ¿e nie jestem wiadomy (bo przecie¿ wtedy jestem czego wiadom), etc.11 Nastêpnie Descartes udowadnia starannie, w jaki sposób mylenie jednak mo¿e byæ trwa³e i przez to zapewniæ sobie trwanie wiata. Na podstawie fundamentalnego pewnika mylê, wiêc jestem udowadnia istnienie Boga i wymaga od Boga, ¿eby wszystko, a w szczególnoci moje w³asne mylenie, które w ka¿dej chwili mo¿e siê skoñczyæ, w ka¿dej chwili stwarza³ na nowo i przez to zapewnia³ trwanie (creatio continua). Widocznie samo to nie stanowi³o rozwi¹zania, które mog³oby przetrwaæ. Wraz z kantowsk¹ Krytyk¹ czystego rozumu skoñczy³y siê próby zatrudniania Boga w charakterze metafizycznego pomocnika. Zaczêto przyjmowaæ mieræ jednostki jako ostateczn¹ granicê jej mylenia. mieræ sta³a siê tym, co niepokoi, par excellence. * W wieku dziewiêtnastym europejska filozofia poda³a na to dwie odpowiedzi, które trwaj¹ obok siebie po dzi dzieñ, odpowied Hegla i odpowied Kierkegaarda. Obaj filozofowali zdecydowanie nadal w obrêbie chrzecijañstwa, obaj chcieli pomyleæ chrzecijañstwo mo¿liwie najcilej do koñca, a zarazem pozostaæ wiernymi greckim ród³om mylenia mylenia. Z absolutnego charakteru mierci w filozoficznym myleniu Hegel odzyskuje relatywizacjê mierci: ujmuje samo mylenie jako nieustanny ruch powstawania i przemijania, ¿ycia i mierci. Jego rozwi¹zanie jest sugestywne, choæ nie³atwe do zrozumienia. Hegel zaczyna od tego, ¿e równie¿ nowoczesny punkt widzenia wiadomoci12 jest tylko pomylanym Por. N. Luhmann, Soziale Systeme, Frankfurt am Main 1984, s. 375: wiadomoæ nie mo¿e dojæ do koñca, ona po prostu przestaje [funkcjonowaæ W.K.]. 12 G.W.F. Hegel, Phänomenologie des Geistes, Theorie-Werkausgabe, hrsg. von E. Moldenhauer und K.M. Michel, Bd. 3, Frankfurt am Main 1970, s. 30; por. G.W.F. Hegel, Fenomenologia ducha, t³um. .F. Nowicki, Warszawa: Fundacja Aletheia 2002. 11 mieræ i mylenie 55 punktem widzenia, w którym Ja w swoim byciu wiadomym przeciwstawia siê wiatu i izoluje od niego. Ale nie mo¿e ono pozostaæ w tym miejscu, gdy¿ przez to za³o¿y³o ju¿ istnienie wiata, od którego siê izoluje. Ja myli siebie, gdy przeciwstawia siebie wiatu jako wiadomoæ, jako wiadomoæ o nim. Jest wiadome siebie samego jako wiadomoci o wiecie w wiecie, a wiêc jako samowiadomoci [samowiedzy]. W tej samowiadomoci, wiadomoci swojej wiadomoci, potrafi ono rozró¿niaæ kategorie, przy pomocy których okrela rzeczy w wiecie i ich porz¹dek, hierarchiê. Oznacza to zatem, ¿e w³anie przez to, ¿e Ja próbuje siê w myleniu odizolowaæ od wiata, stopniowo otwiera ono wiat, jeli tylko konsekwentnie kontynuuje mylenie. Wskutek tego dochodzi ono do pe³nej, systematycznej i przez to absolutnej wiedzy o swych w³asnych rozró¿nieniach w wiecie. To konsekwentne ci¹g³e mylenie nazywa Hegel ¿yciem ducha (s. 36). Jest to ¿ycie, które przechodzi przez wci¹¿ nowe [rodzaje] mierci. Najpierw bowiem ka¿de rozró¿nienie, przy pomocy którego mylenie uczy siê odró¿niaæ wiat i siebie od niego, uznaje ono za prawdziwe i musi póniej skonstatowaæ, ¿e ¿adne z tych rozró¿nieñ nie daje siê utrzymaæ, jeli tylko bêdzie je dalej myla³o. Dowiadcza wiêc siebie jako zd¹¿aj¹cy naprzód ruch powstawania i giniêcia swych w³asnych rozró¿nieñ. Co Arystoteles orzeka³ o pojedynczym pojêciu, dotyczy teraz pojmowania w ogóle: pojmowanie ¿yje z tego, ¿e jego pojêcia powstaj¹ i gin¹ jeli wed³ug Arystotelesa ludzie p³odz¹ ludzi, to zdaniem Hegla pojêcia p³odz¹ pojêcia. Jako ostateczny szczyt tego ruchu Hegel widzi sam¹ filozofiê, która sprawi³a, ¿e ¿ycie w taki sposób jest do pomylenia, ale jako przedostatni szczyt rozumie religiê chrzecijañsk¹, która dopiero umo¿liwi³a filozofii takie mylenie. Jednak¿e ¿ycie ducha w ca³oci nazywa Hegel bachicznym upojeniem (s. 46) u¿ywaj¹c rzymskiego imienia (Bachus) greckiego boga Dionizosa, który odurzony pozwala siê rytualnie rozerwaæ na sztuki, ¿eby odtworzyæ siê z nich do nowego ¿ycia. Tak Hegel myli mylenie i mieræ. Równie¿ Nietzsche wybierze Dionizosa jako boga swojego filozofowania13. Por. W. Stegmaier, Philosophie der Fluktuanz. Dilthey und Nietzsche, Göttingen 1992, s. 365 i n.; Nietzsches Theologie. Perspektiven für Gott, Glaube und Gerechtigkeit, [w:] G. Fuchs (red.), Theodizee im Zeichen des Dionysos. Friedrich Nietzsches Fragen jenseits von Moral und Religion, 2000. 13 56 Werner Stegmaier * Z tego samego punktu wyjcia wiadomoci Kierkegaard dochodzi do zupe³nie innych i tak samo uprawnionych wniosków. Prowadzi mylenie jednostki od niezdolnoci pomylenia ca³kowitej nicoci nie do tryumfu jakiej wiedzy absolutnej, lecz atakuje mylenie jako takie. Bo nawet jeli nie mo¿na myleæ, ¿e siê nie myli, byæ wiadomym tego, ¿e nie jest siê wiadomym, to przecie¿ niczego nie wie siê z tak¹ pewnoci¹, jak tego, ¿e siê umrze. Zatem wiedza o mierci musi byæ innego rodzaju. Absolutnej nicoci, tego, ¿e nie mo¿na ju¿ myleæ wed³ug Kierkegaarda dowiadcza siê w trwodze [die Angst]. Dos³ownie trwoga oznacza ograniczenie14. Kierkegaard interpretuje j¹ jako ograniczenie mylenia, jako nastrój, w którym dla samowiadomoci wszystko staje siê w¹tpliwe, w którym wszystkie rozró¿nienia mylenia nagle staj¹ siê bezpodstawne. Trwoga mo¿e siê wzmagaæ, a¿ po rozpacz i depresjê. Odbiera podstawê myleniu jako takiemu. W wierze wzmocnionej przez ponad dwa tysi¹ce lat europejskiej filozofii, i¿ mylenie stwarza w wiecie sta³e oparcie, widzi Kierkegaard niebezpieczny przes¹d. Inni doszli innymi drogami do tego samego wniosku15. Tak oto rozpoczê³a siê nowa epoka w myleniu mylenia i mierci, epoka, która jeszcze siê nie skoñczy³a. Mylenie bêdzie teraz mylane jako co, co w obliczu mierci wydane jest zw¹tpieniu i trwodze i w ten sposób nie jest panem samego siebie. Wobec mierci nie mo¿e siê ju¿ ono uspokoiæ, gdy¿ w³anie przez to, czego nie potrafi pomyleæ tak twierdzi Kierkegaard mylenie jest najsilniej przyci¹gane16. Ale to jest w³anie paradoks mierci. Jednoczenie budzi ona strach i poci¹ga. Ze spokojnego odniesienia do mierci z wiersza Matthiasa Claudiusa powrócilimy do punktu widzenia m³odej dziewczyny. 14 Nieprzet³umaczalna gra s³ów die Angst i die Enge maj¹ ten sam ród³os³ów die Enge oznacza ograniczonoæ, w¹skoæ [W.K.]. 15 Pomylmy choæby o Schopenhauerze wola nicoci stanowi kulminacjê jego filozofii. 16 S. Kierkegaard, Philosophische Brocken, übers. E. Hirsch, [w:] S. Kierkegaard, Gesammelte Werke, red. E. Hirsch, H. Gerdes, cz. 10, DüsseldorfKöln 1960, s. 35 (rozdz. 3: Das schlechthinnige Paradox): Gdy¿ jest to najwiêkszy paradoks mylenia: chcieæ co odkryæ, czego ono samo nie potrafi pomyleæ. Por. W. Stegmaier: Søren Kierkegaard, [w:] W. Stegmaier, H. Frank, Interpretationen. Hauptwerke der Philosophie. Von Kant bis Nietzsche, Stuttgart 1997, s. 325366, tu s. 361 i n. mieræ i mylenie 57 * W chrzecijañskiej perspektywie nicoæ, mieræ, jest grzechem. Kierkegaard nazywa go chorob¹ na mieræ. Grzech jest mierteln¹ chorob¹, poniewa¿ w ¿aden sposób, nawet przy pomocy heglowskiej dialektyki, nie mo¿na siê od niej uwolniæ, a po cielesnej mierci obiecuje jeszcze drug¹ mieræ17. Najpóniej w czasach Nietzschego europejska filozofia wyzwala siê z tego horyzontu i tym bardziej kieruje siê w stronê nauk, miêdzy innymi biologii. mieræ staje siê zatem najwiêkszym bana³em, jak pisze Nietzsche i dodaje: drugim najwiêkszym bana³em s¹ narodziny; ale potem dochodzi jeszcze ma³¿eñstwo jako trzeci18. Mylenie starej Europy19 jawi siê mu jako egiptyzm, jako obchodzenie siê z mumiami pojêæ20. Mylenie musi zostaæ w koñcu przywo³ane z powrotem do ¿ycia21. Nie powin17 Kierkegaard, który wyranie o mierci mówi rzadko, w jednym z miejsc w tekcie idzie tak daleko, ¿e okrela j¹ jako najzwiêlej ujêt¹ istotê ¿ycia. Por. Der Liebe Tun, eines Verstorbenen zu gedenken, [w:] Der Liebe Tun. Etliche Erwägungen in Form der Reden (1847), [w:] S. Kierkegaard Gesammelte Werke, red. E. Hirsch i H. Gerdes, cz. 19 (GTB 617), 378: Jeli siê kto obawia w ten czy inny sposób, ¿e nie móg³by zachowaæ orientacji w tym, co jest ró¿norodne i pe³ne szczegó³ów, to próbuje siê utworzyæ lub podaæ jak¹ zwiêz³¹ istotê ca³oci ze wzglêdu na ogl¹d ca³oci. Tak oto mieræ jest najzwiêlejszym pojêciem ¿ycia lub jest to ¿ycie sprowadzone do jego najprostszej formy. Dlatego te¿ by³o to tak wa¿ne dla tych, którzy prawdziwie rozmylali o ludzkim ¿yciu, wiele, wiele razy przy pomocy tej najzwiêlejszej istoty wypróbowaæ to, co zrozumieli z ¿ycia. Bowiem ¿aden myliciel nie ma takiej potêgi nad ¿yciem jak mieræ, ten potê¿ny myliciel, który nie tylko myl¹c przenika ka¿de z³udzenie zmys³ów, lecz potrafi myleæ je gruntownie, myleæ wniwecz. Por równie¿: An einem Grabe, [w:] Drei Reden bei gedachten Gelegenheiten, [w:] Gesammelte Werke, cz. 13, 14 (GTB 609), s. 173205. 18 Nietzsche do Carla von Gersdorff, dnia 21 grudnia 1877 r. (KSB 5.295). Por. F. Nietzsche, Menschliches, Allzumenschliches, II, Der Wanderer und sein Schatten, nr 58; polskie t³umaczenie: Ludzkie, arcyludzkie, t³um. K. Drzewiecki, Kraków: Zielona Sowa 2003; Wêdrowiec i jego cieñ, t³um. K. Drzewiecki, Kraków: Zielona Sowa 2003. 19 F. Nietzsche, Also sprach Zarathustra, IV, Unter Töchtern der Wüste, 1; wyd. polskie: To rzek³ Zaratustra, t³um. S. Liniecka, Z. Jasku³a, Warszawa: PIW 1999; Poród cór pustyni, s. 387. 20 F. Nietzsche, Götzen-Dämmerung, Die Vernunft in der Philosophie, 1. 21 Por. F. Nietzsche, Fröhliche Wissenschaft, nr 278: Czyni mnie to szczêliwym, jeli widzê, ¿e ludzie wcale nie chc¹ myleæ myli o mierci! Z chêci¹ chcia³bym co 58 Werner Stegmaier no wiêcej powiêcaæ siê mierci, jako ¿e s³u¿y ono ¿yciu, temu ziemskiemu i cielesnemu ¿yciu. Przy tym Nietzsche obstaje przy starej, uzyskanej dziêki rozumowi wolnoci wobec ¿ycia, ale u¿ywa jej w nowy sposób. Jak spodziewa siê on po jeszcze prawie niepojêtej i niemoralnie brzmi¹cej moralnoci przysz³oci, do rozumnego obchodzenia siê ze mierci¹ bêd¹ nale¿eæ: pe³ne m¹droci okrelanie i rozporz¹dzanie mierci¹, wolnoæ decydowania we w³aciwym czasie o swojej w³asnej (pamiêtajmy: swojej w³asnej) mierci22. Taka moralnoæ wci¹¿ brzmi niemoralnie, wci¹¿ jest tabu. W wieku XX najsilniej oddzia³ywa³o kierkegaardowskie mylenie mierci. Sta³o siê j¹drem filozofii egzystencji, która przenios³a je po Nietzschem w perspektywê nie-chrzecijañsk¹23. I tak oto mieræ sta³a siê, bardziej ni¿ kiedykolwiek, myl¹ przewodni¹24. Martin Heidegger naucza³ z wielkim sukcesem, ¿e nasze jestestwo [Dasein], jestestwo jednostki, jest byciem ku mierci. Miejsce, które na pocz¹tku moderny zajê³o kartezjañskie Ja mylê, Heidegger przydziela teraz mierci: jest ona, jak przedtem Ja mylê, czym ogólnym, jednakim dla wszystkich i jednoczenie jest tym, czego nikt nikomu innemu nie jest w stanie odebraæ, jest jak to formu³uje Heidegger: najbardziej w³aciw¹, bezwzglêdn¹, niedocignion¹ mo¿liwoci¹25. mieræ staje siê nowym fundamentem pewnej nowej ontologii fundamentalnej, pewnej nowej prawdy jestestwa. Jednak¿e nie jest to ju¿ fundament, na którym mo¿na by osadziæ dalsze pewniki. Bowiem z jednej strony mieræ jest absolutnie pewna, jest tym, co w ogóle jest najpewniejsze i wskutek tego jest miar¹ pewnoci, któr¹ przedtem by³o mylenie. Z drugiej za strony moment mierci jest przecie¿ zrobiæ ku temu, ¿eby myl o ¿yciu uczyniæ dla nich jeszcze stokroæ bardziej wart¹ mylenia!. Wyd. polskie: Wiedza radosna, t³um. L. Staff, Kraków: Zielona Sowa 2003. 22 F. Nietzsche, Also sprach Zarathustra, I, Vom freien Tode, 1; wyd. polskie: To rzek³ Zaratustra, O mierci samow³adnej. 23 Co do stanowiska filozofii egzystencjalnej wobec mierci zobacz bardzo jasn¹ i filozoficznie na wysokim poziomie pracê: E. Birkenstock, Heißt philosophieren sterben lernen? Antworten der Existenzphilosophie: Kierkegaard, Heidegger, Sartre, Rosenzweig. Freiburg im BreisgauMünchen 1997 praca doktorska napisana pod kierunkiem Michaela Theunissena. Traktuje równie¿ o Franzu Rosenzweigu, którego muszê tu zupe³nie pomin¹æ. 24 F. Nietzsche, To rzek³ Zaratustra (O drodze twórcy). 25 M. Heidegger, Bycie i czas, t³um. B. Baran, Warszawa: PWN 1994, § 250 (xx). mieræ i mylenie 59 absolutnie niepewny. W ten sposób powstaje paradoks, w nowej formie: jako pe³na niepewnoæ (wyst¹pienia) absolutnie pewnego trzeba siê ci¹gle liczyæ z tym, na co nigdy nie mo¿na liczyæ. Heidegger wyra¿a to w ten sposób, ¿e jestestwo jako rzucone w wiat [als in die Welt geworfenes] projektuje sobie mo¿liwoci dla swojego bycia-w-wiecie [In-derWelt-sein]. Podczas tego projektowania jestestwo mo¿e zawieæ lub jak to ujmuje Heidegger mo¿e upaæ [verfallen]: mianowicie mo¿e upaæ z tego powodu, ¿e nie chwyci³o swoich mo¿liwoci, okrelonych przez jego w³asn¹ mieræ, lecz takie, które mu siê zasugerowa³y. To siê [das Man] to publiczna gadanina, opinia publiczna. Oddzia³uje tu dalej w sposób widoczny chrzecijañskie ród³o: Jestestwo upada teraz w siê, tak jak przedtem upada³o w grzech i tak jak przedtem z grzechu, powinno siê ono z ca³ym zdecydowaniem [Entschlossenheit] wydobyæ z siê. Karl Jaspers, czo³owy obok Heideggera niemiecki filozof egzystencjalny, idzie tak daleko, ¿e drug¹ mieræ w chrzecijañstwie, czyli wieczne potêpienie, wprowadza jako egzystencjaln¹ mieræ, rozumian¹ w sensie niezdolnoci do egzystencjalnego urzeczywistnienia siebie26. Jednak¿e, poniewa¿ pojedyncze jestestwo wszystkie mo¿liwoci, które sobie projektuje, musi wyraziæ przy pomocy jêzyka i wskutek tego jest zdane na ogólny i publiczny jêzyk, to trudno powiedzieæ, w czym w³aciwie mia³o by siê przejawiaæ to, co w³asne [das Eigene], to, co w³aciwe [das Eigentliche] mo¿liwoci jestestwa. Jean-Paul Sartre, najbardziej znacz¹cy francuski filozof egzystencjalny, zrezygnowa³ dlatego z patosu tego, co w³asne i w³aciwe. I tak oto, w po³owie XX wieku, mieræ staje siê owym twardym i suchym faktem, który od tej chwili jako taki bêdzie dalej odbierany przez nowo¿ytne europejskie spo³eczeñstwa, faktem, który nie tylko nie posiada ¿adnego sensu, lecz niszczy wszelki sens, absurdem par excellence. Albert Camus przeciwstawi³ temu raz jeszcze patos buntu, oporu przeciwko mierci: Odbierzcie mierci jak najwiêcej ¿ycia! By³ to patos, który zrodzi³ siê z oporu, politycznego oporu przeciw nazistom. Ale od tego czasu równie¿ i ten patos sta³ siê nam obcy. K. Jaspers, Philosophie, t. 2: Existenzerhellung (Rozjanienie egzystencji), wyd. 4, BerlinHeidelbergNew York 1973, s. 220 i n. 26 60 Werner Stegmaier * To, co pozostaje, to suchy fakt absolutnej mierci jednostki. Wydaje siê, ¿e mo¿emy jej spojrzeæ w oczy; nie tracimy orientacji w jej obliczu27. W miêdzyczasie mieræ straci³a wiele ze swojej grozy na skutek postêpów medycyny. Od XIX wieku osi¹gniêto spektakularne sukcesy w walce z zarazami. W Pierwszym wiecie niebezpieczeñstwo masowych zgonów z powodu infekcji, z AIDS jako znacz¹cym wyj¹tkiem, zosta³o w du¿ej mierze za¿egnane. Pod pañstwow¹ opiek¹ obowi¹zkowych ubezpieczeñ mo¿emy spokojnie oczekiwaæ d³ugiego i dostatniego ¿ycia oraz, ufaj¹c nowoczesnej medycynie paliatywnej, tak¿e w du¿ej mierze bezbolesnej mierci. Samorealizacja i sztuka ¿ycia wkraczaj¹ w centrum i nawet Kocio³y coraz bardziej rezygnuj¹ z przypominania o s¹dzie i karach po mierci. mieræ wydaje siê rzeczywicie nadchodziæ jako przyjaciel i nie po to, by karaæ. Stosunek do mierci staram siê przedstawiæ go tak trzewo, jak to tylko mo¿liwe staje siê zatem dla jednostki bardzo prosty i bardzo skomplikowany zarazem. Po pierwsze chodzi o to, ¿eby po prostu ¿yæ, mo¿liwie najd³u¿ej i najwiêcej z ¿ycia czerpaæ. Jednak tylko wtedy, gdy ¿ycie jest wystarczaj¹co komfortowe, czyli znone wed³ug wysokich standardów. Tymczasem strach przed cierpieniem sta³ siê w nowoczesnym spo³eczeñstwie wiêkszy ni¿ strach przed mierci¹. Jednoczenie wszyscy musz¹ podejmowaæ wytê¿ony wysi³ek, aby ¿ycie pozosta³o wystarczaj¹co komfortowe; wytê¿aj¹c wszystkie si³y, musz¹ wspólnie pracowaæ nad funkcjonowaniem systemu spo³ecznego. A to z ³atwoci¹ mo¿e kosztowaæ jednostkê jej wygodne i d³ugie ¿ycie. W ten sposób to, co proste, staje siê znowu skomplikowane. Równie¿ i o tym pomylano. W wiadomoci spo³ecznej mieræ pojawia siê przede wszystkim pod postaci¹ problemu emerytur i rent. Nawet spo³eczeñstwa Pierwszego wiata mog¹ dalej ¿yæ, tak jak ¿yj¹ tylko wtedy, gdy jednostki nie ¿yj¹ za d³ugo. Liczymy na ich mieræ i musimy na ni¹ liczyæ, jeli i przysz³e pokolenia maj¹ ¿yæ dostatnio. Ta rutyna usuwania 27 Por. J. Simon, Philosophie des Zeichens, BerlinNew York 1989, nr 43: Der Tod als Zeichen (mieræ jako znak), 206. Simon rozprawia siê tam z Heideggerowskim byciem-ku-mierci, id¹c ladem nietzscheañskiego Typus Jesus. mieræ i mylenie 61 ludzi jeli wolno tu u¿yæ tak ostrego s³owa odpycha wprawdzie wielu ludzi, jest jednak w nowoczesnym spo³eczeñstwie nieunikniona28. * Jednak¿e ten spokojny obraz wspó³czesnoci mierci jest bardzo jednostronny. Wiek XX, który w³anie min¹³, pozostanie w pamiêci jako czas wci¹¿ nowych masowych mierci, które zosta³y spowodowane dla celów politycznych: dwie wojny wiatowe, wielki terror w Zwi¹zku Radzieckim, Holocaust, dalsze ludobójstwa, terroryzmy i fundamentalizmy oraz mniej widoczne, ale nie mniej straszne politycznie tolerowane zezwolenie na umieranie [Sterben-Lassen] masy ludzi przede wszystkim dzieci w Trzecim wiecie. Przede wszystkim dwóch filozofów, których mo¿na traktowaæ równie¿ jako teologów, pod koniec XX wieku w Europie odpowiedzia³o na to 28 W publicznej dyskusji jest ona postrzegana jako uczynienie ze mierci tabu. Takie uznanie mierci za tabu jest nieprawdopodobne, o ile przypadki mierci nawet jeli obecnie zdarzaj¹ siê one czêciej w domach opieki czy na oddzia³ach intensywnej terapii ni¿ w gronie rodzinnym w ¿adnym wypadku nie s¹ ukrywane, lecz publicznie oznajmiane, a umieraj¹cych nie unika siê ani nie pozostawia samym sobie, lecz [przeciwnie] odwiedza i pielêgnuje, [tak¿e] cmentarze s¹ pieczo³owicie pielêgnowane, dni pamiêci obchodzone, etc. Uznanie mierci za tabu, które równie¿ Heidegger piêtnuje (Sein und Zeit, § 51), mog³oby raczej odnosiæ siê do wariantów starego patosu mierci, jako ¿e coraz mniej siê o nim mówi. Trwoga [Angst] przed mierci¹ powinnna zostaæ podtrzymana, nawet wtedy, gdy mniej siê jej trzeba obawiaæ. Czy mówi siê tu o wypieraniu i przemilczaniu mierci, po to, aby po utracie starych dowiadczeñ mierci nadal móc mówiæ o niej w stary sposób? Równie¿ historyk mentalnoci Philippe Ariès w ksi¹¿ce Historia mierci (Geschichte des Todes, München 1980), który zyska³ popularnoæ dziêki tezie o wypieraniu mierci (zob. te¿ A. Nasseschi, G. Weber, Tod, Modernität und Gesellschaft. Entwurf einer Theorie der Todesverdrängung, Opladen 1989), chce, ¿eby w³asna mieræ by³a pozostawiona ludziom w ich danej wspólnocie co temu nie odpowiada w rzeczywistoci spo³ecznej, jest zatem wypieraniem mierci. W XX w., w którym mieræ w nowy sposób masowo zabra³a niewinnych ludzi, stanowisko takie z trudnoci¹ daje siê utrzymaæ, chyba ¿e dokonamy z kolei wyparcia tej politycznie chcianej masowej mierci. K. Feldmann i W. Fuchs-Heinritz w Der Tod ist ein Problem der Lebenden. Beiträge zur Soziologie des Todes (red.), Frankfurt am Main 1995, s. 1214, próbuj¹ uczyniæ problem mierci tematem dla socjologii, w wiêkszym ni¿ to dotychczas by³o stopniu. Odnonie tezy o wypieraniu mierci i jej krytyki por. szczególnie s. 157 159 i 172 (K. Feldmann o T. Parsonsie). 62 Werner Stegmaier i otworzy³o now¹ perspektywê na mieræ Emmanuel Levinas i Jacques Derrida. Ich mylenie cile siê ze sob¹ wi¹¿e29, obaj s¹ ¯ydami, obaj myl¹ wychodz¹c od najciê¿szego dowiadczenia mierci Shoah, obaj rozwinêli swoje stanowiska wychodz¹c od krytyki Heideggera. I obaj nadaj¹ myleniu mierci pewien etyczny zwrot. Heidegger wyzwoli³ siê w myleniu o mierci z fiksacji na punkcie Ja mylê, ale nie z fiksacji na punkcie Ja. Jednak zdaniem Levinasa ja nie jestem niezast¹piony ani w moim myleniu, ani w mojej mierci, lecz w pewien inny, etyczny sposób: w mojej odpowiedzialnoci za innych. Jeli kto inny cierpi i ja jestem najbli¿ej niego, ¿eby móc mu pomóc, to nie mogê unikn¹æ odpowiedzialnoci za niego. Najsilniej tego dowiadczam, gdy on stoi naprzeciwko mnie, twarz¹ w twarz. Jest to najbardziej emocjonalnie na³adowana sytuacja w ¿yciu codziennym, która pomimo tego dziwnym trafem w ogóle nie by³a dot¹d uwzglêdniona w europejskiej filozofii. W chwili spotkania twarz¹ w twarz stanie siê jasne, ¿e ka¿dy jest wydany temu drugiemu, ¿e ka¿dy mo¿e drugiego zaatakowaæ, u¿yæ wobec niego przemocy, a w ostatecznym wypadku zabiæ go. Staje siê jasne, ¿e ju¿ sam fakt, ¿e istniejê, mo¿e przeszkadzaæ komu w ¿yciu, a nawet jak w ekstremalnej sytuacji obozu koncentracyjnego czyje ¿ycie kosztowaæ. mieræ w sposób ród³owy okrela stosunek do drugiej osoby i z tego powodu trzeba myleæ mieræ z jego perspektywy. Levinas opiera siê na ostatnim, ca³kiem niepozornym, ale byæ mo¿e decyduj¹cym dowiadczeniu: ¿e sama twarz innego, która pozbawiona ochrony patrzy na mnie, na chwilê sk³ania do wahania w mojej w³adzy dysponowania, mówi do mnie: Nie zabijaj i przez to przypomina mi o tym, ¿e ponoszê odpowiedzialnoæ za jego cierpienie i za jego zawsze mo¿liw¹ mieræ. Levinas nazywa to etycznym sprzeciwem przeciw mierci, przeciw mierci innego30. Odpowiedzialnoæ, o któr¹ tutaj chodzi, ju¿ nie jest t¹, któr¹ podejmujê sam z siebie, lecz jest to taka odpowiedzialnoæ, któr¹ ten inny narzuca mi poprzez sam¹ swoj¹ bezbron29 Por. Stegmaier, Die Zeit und die Schrift. Berührungen zwischen Levinas und Derrida, Allgemeine Zeitschrift für Philosophie 21/1 (1996), s. 324; przedruk [w:] T. Freyer, R. Schenk (red.), Emmanuel Levinas Fragen an die Moderne, Wien: Passagen Verlag 1996, s. 5172. 30 Wiêcej szczegó³ów por. W. Stegmaier, Etischer Widerstand. Zum Anfang der Philosophie nach der Shoa im Denken von Emmanuel Levinas, Trumah. Zeitschrift der Hochschule für Jüdische Studien, Heidelberg 1997, s. 637659. mieræ i mylenie 63 noæ. Ja staje siê drugorzêdne. Jestem Ja nie przez samo to, ¿e mylê, jak to s¹dzono stale w europejskiej filozofii, lecz dopiero w sytuacji odpowiedzialnoci za kogo innego. Dlatego mo¿na powiedzieæ, ¿e moje Ja istnieje dopiero poprzez innego, któremu mogê podarowaæ mieræ albo te¿ uchroniæ go od cierpienia i mierci. To mylenie mierci jest [dla nas] jeszcze niezwyk³e i trudne. Jacques Derrida omówi³ je pod tytu³em Podarowaæ mieræ [Den Tod geben; tytu³ oryginalny: Donner la mort]. Pokaza³ on, jakie jeszcze trudniejsze pytania, ale równie¿, jakie nowe horyzonty mylenia o myleniu, otwieraj¹ siê dziêki niemu. Wska¿ê tylko decyduj¹cy z etycznej perspektywy punkt. Podarowaæ mieræ oznacza nie tylko mo¿liwoæ dania lub niedania mierci innemu. Modelow¹ by³a tu sytuacja Abrahama w hebrajskiej Biblii, gdy Bóg poleci³ mu zabiæ w³asnego syna Izaaka, którego wczeniej mu przyrzek³ i z którego mia³ powstaæ lud Bo¿y (Rdz 22). W tym wypadku Abraham musia³ zupe³nie sam ponieæ odpowiedzialnoæ. Ale gdy by³ ju¿ gotów zabiæ swojego syna i zatrzyma³ siê na nastêpny rozkaz Boga, nada³ mierci tak postrzega to Derrida i mo¿e przy tym wesprzeæ siê zarówno na ¿ydowskiej, jak i na chrzecijañskiej tradycji sens i uczyni³ z dawania mierci pocz¹tek tego, co etyczne, w Europie, i to na d³ugo przed filozofi¹, gdy¿ to on zapocz¹tkowa³ trzy religie, które mia³y opanowaæ Europê. Jednak¿e ten pocz¹tek, który wydarza siê w dawaniu mierci, jest równie paradoksalny jak mieræ. Jest darem, dla którego ju¿ nie ma odwzajemnienia, nie ma ¿adnej wzajemnoci, ¿adnej wymiany, ekonomii, niczego, na czym mog³oby siê oprzeæ mylenie tego, co ogólne [das Denken des Allgemeinen], mylenie wziête tak, jak je zwykle mylano. Bowiem mieræ niczego nie oddaje. Ale w³anie taki dar bez odwzajemnienia, czysto bezosobowy dar, z którego nie mo¿na byæ dumnym, którego nie jest siê nawet wiadomym, jest tak¿e pocz¹tkiem tego, co etyczne, tak jak to rozumiemy potocznie. To, co etyczne, rozpoczyna siê tak¿e w potocznym rozumieniu od daru, za który nie oczekuje siê odwzajemnienia. Jak mamy jednak pomyleæ taki dar, którego nawet nie wolno sobie uwiadomiæ? Jest on jako to, co etyczne czym najbardziej znacz¹cym i zarazem czym, co jest nie do pomylenia wed³ug wszelkich wzorów zachodniego mylenia. Oznacza³oby to, ¿e mylenie musi z etycznych powodów zaczynaæ od tego, co jest nie do pomylenia, od daru mierci. Ale ju¿ w wierszu Matthiasa Claudiusa i pieni Schuberta mieræ przychodzi jako taki dar, jako dar, który ka¿e siê uspokoiæ i spokojnie zasn¹æ m³odej dziew- 64 Werner Stegmaier czynie, bez mo¿liwoci, chêci czy powinnoci, ¿e dziewczyna mia³aby co jeszcze oddaæ mierci. Bêdziemy musieli badaæ to dalej. Byæ mo¿e przy tej okazji raz jeszcze na nowo poznamy mieræ, mylenie i nas samych31. Z jêzyka niemieckiego prze³o¿y³ Wojciech Krzymiñski Przek³ad przejrzeli Jaromir Brejdak i Arkadiusz Chrudzimski DEATH AND THINKING Summary Author presents the history of European thought about death since Socrates and Plato and accepts the recent stance of Levinas and Derrida. According to Hegel the life of spirit is the passing through other and other kinds of deaths. Kierkegaard claims that we can not think about absolute nothing (but we can threaten it). For Nietzsche death is the biggest truism, for Heidegger it is the most certain truth (human being is being to death) and for Sartre it is a brutal fact. Levinas and Derrida claim that thinking about death is the beginning of ethics. 31 Por. L. Wittgenstein, Denkbewegungen. Tagebücher 19301937, Hrsg. I. Somavilla, cz. I: Normalisierte Fassung, Innsbruck 1997, s. 76; wyd. polskie: Ruch myli. Dzienniki 19301932, 19361937, t³um. R. Reszke, Warszawa: Spacja 2002, s. 84: Myl np. wiêcej o mierci przecie¿ by³oby osobliwe, gdyby w ten sposób mia³ nie pozna³ nowych wyobra¿eñ, nowych dziedzin jêzyka (4.2).