KSENICZ Andrzej
Transkrypt
KSENICZ Andrzej
Drugie życie Kardasówki. Są w Polsce miejsca tak piękne ze wręcz magiczne. Niektóre są znane i odwiedzane tłumnie, zadeptane. Inne cieszą oko nielicznych podróżnych. Do naładowania naszych życiowych akumulatorów bardziej się nadają te spokojne, nieskalane cywilizacją urocze zakątki. Takie jak okolice Drawna, tak blisko dużych miast ale jak by należące do innego wymiaru, gdzie czas płynie wolniej, ptaki śpiewają głośniej a woda w jeziorze jest czysta i pływają w niej ryby. Kilkaset metrów od miasteczka są gospodarstwa agroturystyczne. Jedno z nich to Kardasówka. Dom z czerwonym dachem wyrasta niespodziewanie za zakrętem polnej drogi, drzewa otaczają go ścianą jak by chcą zasłonić od reszty świata. Jest tajemniczy, coś przypomina...Czy to możliwe że jest podobny do przodu statku? Wyobraźnia nie zawodzi, właśnie tak był zaprojektowany na życzenie kapitana Kardasa, który zdążył wybudować tylko 1/5 tego domustatku. Dwa lata temu posiadłość nabyli państwo Szafrańscy z Warszawy. Odnowili dom, dokoła stworzyli oazy odprężenia - do opalania, kąpieli, grilowania, gry w siatkówkę. Świeżo posiana trawa wkrótce porośnie na terenie przeznaczonym pod boisko ... Tadeusz Szafrański ma jeszcze masę innych ciekawych pomysłów - sauna, solna grota, pole golfowe, ogródek z ziołami. Zioła to dziedzina jego żony Ludmiły, która pochodzi z Ukrainy, gdzie znajomość leczniczych i jadalnych ziół, umiejętność robienia nalewek, octów, przetworów jeszcze nie zaginęła, nie wyparła ją możliwość kupienia tego wszystkiego w supermarkecie, ładnie opakowanego. Tylko że one są bez duszy a często i bez składników odżywczych, za to naszpikowane ulepszaczami i konserwantami. Ale czy można ulepszyć naturę? ! Nic tak nie smakuje jak sałatka ze świeżo zerwanych liści ...pokrzywy! Kardasówkę odkryłam poszukując miejsca dla przeprowadzenia kuracji oczyszczającej. Grupa znajomych doszła do wniosku : w grupie wszystko idzie łatwiej, wiec łatwiej będzie zmobilizować się i do wiosennego sprzątania organizmu. Berlin, Wrocław, Żary, Zielona Góra – z tych miast przyjechaliśmy do Kardasówki pragnąć połączyć przyjemne z pożytecznym: odpocząć w pięknym miejscu w gronie przyjaznych osób i oczyścić organizm od toksyn. Udało się na wszystkie 100%! Każdy chyba zna ten stan, szczególnie po zimie – zmęczenie, nawet jeżeli spało się wystarczająco długo, bóle głowy bez powodu, podenerwowanie byle czym... Tak objawia się zatoksykowanie organizmu. Potem może być tylko gorzej – z wiekiem możliwości detoksykacyjne wątroby, nerek maleją, pojawiają się alergie, kamienie, nadwaga, nadciśnienie – cała gama chorób cywilizacyjnych. Kuracja oczyszczająca to wielka pomoc dla całego organizmu. Doktor Jadwiga Górnicka zaleca robić takie oczyszczanie raz na pól roku. Z kolei ojciec Klimuszko mówił o periodycznym odkwaszaniu przy pomocy diety, opartej na kaszy jaglanej i warzywach, masażu miodem , kąpielach w wyciągach z ziół. Kasza jaglana znakomicie odkwasza organizm i jak miotła wymiata złogi z jelit, masaż miodem jest jedyną techniką masażu, pozwalającej wyciągać zanieczyszczenia z co raz głębszych warstw ciała. Tym razem do dań z kaszy dołączyliśmy wywar z pietruszki, selera, cebuli, pora, czarnej rzepy, ziemniaków – tak zwany rosół tybetański. Dieta taka nie tylko oczyszcza, ale i dostarcza do organizmu niezbędne substancje odżywcze. Do tego dużo wody – w Kardasówce można ją pić prosto z kranu,( dawno zapomniany cud), koktajle ze świeżych ziół, sałatki . Zbieraliśmy wszystko, co dosłownie rosło pod nogami – pokrzywę – ludowa medycyna zaleca na wiosnę 7 dni pić z niej napar – jaskółcze ziele, tasznik zawsze rosnący tam gdzie są ludzie, łopian, mniszek, bluszczyk kurdybanek, dziki bez, pęki kasztanów, kwiaty akacji, nasturcji, stokrotki... Przypomnę, że słynny polski zielarz o. Andrzej Czesław Klimuszko mówił, ze najlepsze są te zioła, co rosną w naszym pobliżu, są do nas idealnie dostrojone. Dziś wolimy kupić w supermarkecie sprowadzany z Holandii pomidor czy ogórek, opryskaną chemią sałatę, truskawki bez smaku - liczba jest długa. Pomidor jest oczywiście ładny, ale nadaje się raczej tylko do dekoracji. Dziko rosnące zioła jeszcze wyciągają z ziemi niezbędne do życia mikroelementy, są skarbnicą witamin no i są świeże, pełne energii życia! Przebojem turnusu okazał się zwykły chwast, zmora działkowiczów – podagrycznik, inaczej kozia stopka czy śnitka. Pamiętam z dzieciństwa wyprawy z babcia na łąkę i smak barszczu z tym niepokaźnym zielskiem... Podagrycznik ma nie tylko witaminę C, prowitaminę A, działa moczopędnie i przeciwzapalnie ale i pysznie smakuje! Dodawaliśmy go do sałatek, zielonych koktajli, do rosołu, robiłyśmy maseczki kosmetyczne poprawiające oddychanie skóry i oczyszczające ją. Swoją nazwę zawdzięcza właśnie właściwościom leczniczym – dawniej leczono nim uciążliwą chorobę podagrę, inaczej dnę moczanową. Sok podagrycznika łagodzi swędzenie przy ukąszeniach owadów, świeże liście pomocne przy gojeniu sie ran. Zrywane są tylko młode listki, które można również zamrozić i w zimie zadziwić gości pysznym świeżym „szpinakiem”. To ziele było odkryciem też dla słuchaczy Uniwersytetu 3 wieku w Drawnie, na spotkanie z którymi przyszła cała nasza grupa. Wymieniałyśmy się receptami na zdrowie i sprawność fizyczną, piliśmy zielony koktajl. Słuchacze byli też zainteresowani możliwościami masażu miodem, który stosuje od lat i jest szczególnie korzystny dla dzieci z porażeniem mózgowym, chorych po udarach i który można samemu zrobić na bolące kolano. Nasze zdrowie to nasz najcenniejszy skarb i co raz to więcej ludzi zaczyna brać odpowiedzialność za niego w swoje ręce. Takie oczyszczające turnusy i takie piękne miejsca jak Kardasówka temu bardzo pomagają. Zielony koktail. Zbieramy w miejscu, gdzie niema możliwości by zwierzyna leśna czy domowa zanieczyściła zioła – pod krzakami na przykład – młode liscie pokrzywy, mniszka, podagrycznika, tasznika, kurdybanka (jakie są w okolicy) dokładnie myjemy, dodajemy łyżeczkę miodu, kilka łyżek przegotowanej wody, miksujemy, pijemy po kieliszku 3 razy dziennie przed jedzeniem. Halina Bodnar