Żyć przyzwoicie Wystarczy udawać idiotkę, a życie w mgnieniu oka

Transkrypt

Żyć przyzwoicie Wystarczy udawać idiotkę, a życie w mgnieniu oka
Żyć przyzwoicie
Wystarczy udawać idiotkę, a życie w mgnieniu oka przestaje być skomplikowane.
Lecz może właśnie to cierpienie, do którego sama przykładam rękę, jest jedynym,
jakie kiedykolwiek będę w stanie udaremnić. Być może mniejsze znaczenie ma to, co
robię, niż to, czego nie robię.- Karen Duve „Jeść przyzwoicie”
Wiele razy zastanawiałam się, czy to wszystko ma sens, pewnie wielu z was się zastanawiało,
czy ta kropla w oceanie coś znaczy? Boli mnie serce i głowa. Stojąc przy kasie, lokalnego
sklepu odmawiam wzięcia reklamówki. Pan przede mną bierze je wszystkie. Pakuje 10
skrzydełek kurczaka, 3 polędwice, kaszankę i przyprawy do grilla. Odruch wymiotny osłabia
mnie i sprawia, że bardzo szybko chcę uciec do swojego bezpiecznego domu. Konfrontacja ze
społeczeństwem coraz częściej uświadamia mi tylko, że nie warto wychodzić.
Od czasu do czasu znajdzie się człowiek, który nadrobi za tych 10 osób, które to sprawiają, że
nie mam siły istnieć na tej planecie, bo po co? By udawać idiotkę? Takich już milion dookoła.
Najbardziej lubię te, co są wegetariankami, a chodzą w skórzanych butach, kupują skórzane
torebki i wspierają zło tego świata, choć im się wydaje, że są święte i świetne. Wykrzykują
swoją niezależność i wyższość, podkreślają na każdym kroku swoją inność, bo nie jedzą
mięsa. Spróbuj im tylko zwrócić uwagę, że ich rachunek i tak wychodzi na zero. Teraz poruszę
lawinę oburzenia, bo wiadomo lepiej być wegetarianinem niż nie być. Drogi wyboru są różne,
pozwolę sobie zacytować po raz kolejny Karen:
„Podążam drogą, którą uważam za słuszną i konsekwentną etycznie, od dziś
przechodzę na weganizm i przez resztę życia mam podły nastrój i poczucie, że bez
przerwy muszę z czegoś rezygnować. Ale przynajmniej nie przyczyniam się do
torturowania zwierząt.”
Karen była i może nadal jest mięsożerna, ale spróbowała wszystkich diet, przeprowadziła
badania oraz brała udział w wyzwalaniu zwierząt z ferm. Tak można określić przejście na
weganizm jako ciągłe wyrzeczenia, wielu mięsożerców, wegetarian, a nawet wegan nadal tak
to postrzega jako podłe życie bez przyjemności, ale spokojnie mamy jeszcze inne opcje do
wyboru:
Żyć przyzwoicie
„Wybieram samookłamywanie i wynajduję jakiś argument, by uciszyć sumienie i głosić
ze spokojem, że w zjedzeniu od czasu do czasu kawałka biosera lub biomięsa nie ma
nic złego. Wegan uznaję za bandę fanatyków w przeciwieństwie do osób takich jak ja,
które potrafią cieszyć się życiem w myśl zasady „człowiekiem jestem i nic, co ludzkie,
nie jest mi obce”.
Zawsze się zastanawiałam czy ludzie się tak świetnie okłamują, czy po prostu są nieświadomi
albo nie dopuszczają do siebie żadnych informacji, które mogłyby zasmucić ich wspaniałe
życie. Może jednak to jest droga, pełna szczęścia i spokoju? Może warto o tym nie myśleć?
Nie, ja tak niestety nie potrafię, ale zobaczmy ostatnią opcję:
„Przyznaję, że moralność nie odgrywa w moim życiu aż tak wielkiej roli, jak mi się
zawsze wydawało. Próbuję jednak na miarę swoich możliwości minimalizować
wyrządzane szkody.”
No i jaką opcję wybierasz Ty?
Karen niestety mnie osobiście zawiodła, wybrała opcję ostatnią. Moralność jest giętka i w
sytuacjach przyparcia do muru zaskakuje często. Mieszają się wartości i cele. Dla mnie jednak
ważne jest to, by pozostać wiernym swoim zasadom, które kierują moim życiem i, mimo iż
ciężko mi na tym świecie w otoczeniu tego zła i niesprawiedliwości nadal walczę. Nadal
staram się pomagać słabszym i robić te małe rzeczy, które dla wielu nie mają najmniejszego
sensu. Bo co mi po tym, że nie wezmę jednej reklamówki skoro pan przede mną albo za mną
weźmie dziesięć? Ano to mi po tym, że moja moralność jest na poziomie, że jestem spokojna i
wiem, że robię dobrze, że moje życie jest moje i nie mam potem wyrzutów sumienia. Nie ma
dla mnie kompromisów w kwestii zabijania zwierząt. Nie piję mleka, nie jem lodów jak mam
chwilę słabości, bo mogłabym, ale nie chcę. Jak tylko odpakowałabym ten deser, to
zobaczyłabym małego cielaka po porodzie. Jeszcze nieoblizanego przez matkę, trzęsącego się
z zimna, a już odstawionego na bok by radził sobie sam na chwiejących się nogach w tym
brudnym boksie, wśród płaczących zwierząt. Nie, dziękuję. Nie wybieram opcji udawania
idiotki ani zamydlania oczu, mimo iż dałoby mi to łatwiejsze życie.
Żyć przyzwoicie
Podziel się:
Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Facebook(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Google+(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Pocket(Otwiera się w nowym oknie)
Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
Więcej
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...

Podobne dokumenty