Paulina Idziak
Transkrypt
Paulina Idziak
Paulina Idziak, klasa III III LO im. A. Mickiewicza w Katowicach Eksperymentaria stają się popularniejsze każdego dnia. Nie tylko w Polsce, ale i w Europie, można znaleźć coraz więcej miejsc, gdzie nauka wydaje się zabawą, do tego taką, w której możemy uczestniczyć. Zajęcia wizualne, ruchowe czy inne, które wymagają wiele kreatywności i zaangażowania od uczestnika cieszą się wielkim uznaniem. Eksperymentaria przyciągają tłumy; ludzi zainteresowanych naukami ścisłymi i tych, których fizyka nigdy nie bawiła, wykształconych, w trakcie kształcenia, przedstawicieli mozaiki pokoleń. Czy dojdzie do tego, że wiedza zdobyta podczas eksperymentów wyprze tą, którą egzekwuje od uczniów podstawa programowa? A może lekcje fizyki i zabawy nauką mogą działać wspólnie? Nie da się ukryć, że porównanie nastrojów osób opuszających eksperymentaria z tymi, które widzimy w drzwiach klasy do fizyki, wypadłoby dość marnie dla jednej ze stron. Większość uczniów bez zająknięcia zdeklaruje, dla której. Niechęć do przedmiotów ścisłych wśród nastolatków, a często też dorosłej części społeczeństwa jest dość popularna, do tego bardzo często koncentruje się na fizyce. O dziwo, tą samą dziedziną zajmują się kreatorzy interaktywnych muzeów i ośrodków prezentujących eksperymenty, które przyciągają tłumy. Największym i najpopularniejszym polskim ośrodkiem naukowym typu eksperymentarium jest bez wątpienia Centrum Nauki “Kopernik”. Sama instytucja pisze o sobie: “Naszą misją jest zachęcanie do osobistego zaangażowania w poznanie i zrozumienie świata oraz do wzięcia odpowiedzialności za zmiany zachodzące wokół nas.” Jako że wartości i cele te spełnia poprzez zabawę i interaktywne gry, przedsięwzięcie całkowicie zdaje egzamin. Duża popularność Centrum tylko podnosi jego renomę, poprzez efekt, który nazywamy “owczym pędem”. O “Koperniku” dużo się mówi, to też przyciąga on ludzi niezależnie od tego, w jaki chca i mogą być częścią spełnienia misji ośrodka. Lekcje czy wykłady mało kiedy są tak zachwalane, a przy wzrastającym trendzie “na nieuczenie się” czy ogólnym szeroko pojętym hedonistycznym trybie życia młodzieży, wycieczka do Warszawy czy wyjście do Centrum ze znajomymi wydaje się stokroć bardziej atrakcyjne niż inne zajęcia edukacyjne. Kolejnym ważnym aspektem obiektów naukowych jest ich aranżacja wizualna. Kolorowe, przystępne wnętrze, po którym swobodnie się poruszamy, jest dużo bardziej zachęcające niż ciemna i duszna klasa. Szczególnie ważna jest właśnie swoboda ruchów dająca poczucie kontroli oraz świadomość, że w miejscu znajdujemy się z własnej nieprzymuszonej woli. Ośrodki oferują miejsca siedzące do odpoczynku, ale przeważnie maja tak wiele do zaoferowania, że mało kto znajduje chwilę, aby przysiąść na kolorowych pufach czy innych wygodnych, często będących częścią wystawy, oferowanych siedziskach. Także efekty dźwiękowe pojawiające się wraz z eksperymentami dodają poczucia, że to wszystko naprawdę jest zabawą. Muzea, nawet te tradycyjne, mają to do siebie, że pokazują najciekawsze elementy tego, co uznawane jest jako podstawowa wiedza lub jeszcze bardziej interesujące części zaawansowanych sfer wszelakich dziedzin. W szkole uczeń od pierwszej klasy przygotowywany jest, aby do wiedzy dążyć po nitce do kłębka. Choćby na matematyce - kiedy poznamy już cyfry, uczymy rozwiązywać się zadania. Czasami wiedza, która wydaje się nieprzydatna, wałkowana jest po to, aby czerpać z niej przy bardziej zaawansowanych metodach rozwiązywania zadań. Zdarza się, że wraz z nowymi działami poznajemy łatwiejsze sposoby pozyskiwania wyników, ale nie bylibyśmy w stanie zrozumieć tych działów wcale, gdyby nie podstawowa wiedza. Nie uczymy dziecka czytać, kiedy nie zna liter. Taka podróż do naprawdę intrygujących aspektów wszelakich dziedzin zniechęciła wielu - bardzo dużo osób formuje niechęć do przedmiotów, z których podstawami nie daje sobie rady, tylko po to, by przez resztę życia nie dać dalszemu rozwojowi szansy. Nauka wymaga cierpliwości, wytrwałości i systematyczności. Dzięki ośrodkom takim jak Centrum “Kopernik” jesteśmy w stanie ominąć krętą drogę, która prowadziła do tego, co podane jest tam na tacy. Co więcej, część odwiedzających często zapomina, że za wirującymi lampkami czy wszelakimi grami faktycznie kryje się wytłumaczenie i aspekt zależności, które moglibyśmy poznać. Nie każdy korzysta z tego, co do zaoferowania ma eksperymentarium w pełni. Jeśli znajdzie się jednak osoba, która dba o swój rozwój intelektualny albo po prostu jest na tyle zaintrygowana, żeby wziąć czynny udział w eksperymencie, może przynieść to wyłącznie korzyści - z dalszym zainteresowaniem i dążeniem do informacji włącznie. Samo uczestniczenie w eksperymencie przedstawianym przez pracowników centrów naukowych jest niesamowicie zachęcające. Nie od dziś wiadomo, że wynalazki czy zjawiska, które widzimy na własne oczy, a co dopiero takie, których można dotknąć, są dużo bardziej zachęcające. To, o czym mogliśmy usłyszeć w telewizji czy na zajęciach staje się realne. Nie zawsze wiem, skąd takie a nie inne działanie czynników, ale zawsze możemy się dowiedzieć, kiedy ciekawość została już rozbudzona. Zdarza się, że podchwycenie uwagi obserwatora prowadzi do prawdziwej pasji. Kiedy już wiemy, co czeka nas po godzinach teorii i ciężkich obliczeń, łatwiej jest do tego dążyć. Pracownicy eksperymentariów także są wielką częścią sukcesu takich miejsc. Przeważnie są to ludzie nie tyle młodzi, co z prawdziwie świeżą pasją. Nie dość, że entuzjazm jest zaraźliwy, to jeszcze dużo łatwiej zaangażować w coś, do czego zachęcają nas sympatyczni ludzi. Pracownik, który na czas eksperymentu staje się mentorem, do tego z uwagą skierowaną do indywidualnego odbiorcy, sprawia, że angażujemy się w naukę dużo bardziej. Osoby obsługujące stanowiska w eksperymentariach nie zawsze mają wykształcenie, które pozwoliłoby im na odtworzenie innych eksperymentów, ale ten, którym się zajmują zawsze znają na wylot. Nauczyciel często nie podziela pasji osób, które ze zjawiskami czy inną dziedziną mają fizyczny kontakt, ciężko jest mu więc przekazać uczniom. Centrum “Kopernik” czy inne instytucje tego typu oferują odwiedzającym doświadczenie i wiedzę nie tylko z fizyki. Jak większość ogólnodostępnych organizacji, propagują pracę zespołową. Wspierają też rozwój kreatywnego i krytycznego myślenia. Udowadniają, na jak wiele sposobów można przedstawić i przekazać wiedzę. Inspirują do innowacyjnych rozwiązań, które często może zastosować każdy z nas. Wiele konstrukcji przekazuje interdyscyplinarne wiadomości i rozwija zakres zainteresowań odbiorców. Dzięki aktywnemu uczestnictwu w realizacji projektu, obsługa daje nam przekonanie, że możemy mieć wpływ na wszelakie zjawiska występujące w środowisku naturalnym i naukowym. Pomaga to w budowaniu pewności siebie w wielu aspektach życia, nie tylko w dążeniu do wiedzy. Świadomość, że możemy być czynnikiem w fenomenie, jakim są niektóre czynniki czy efekty eksperymentów, motywuje nie tylko do zgłębiania tematu konkretnego zjawiska, ale i czynników, które do jego powstania doprowadziły. Wpływ, który możemy wywrzeć na środowisko i wszelkie składniki tworzące później materię lub niespodziewany efekt, pokazuje nam, jak wielką siłą dysponuje nauka. Centra takie jak “Kopernik” pokazują intensywność wpływu rozwoju wiedzy i badań wszelakich typów na rozwój gospodarczy, cywilizacyjny czy technologiczny. Każdy z nas może dokonać niemożliwego, jeśli bezproblemowo urzeczywistniamy tak niesztandarowe połączenia czy efekty bez większego wysiłku. Kiedy eksperymentaria zainspirują nas do zgłębiania wiedzy, potencjalna zmiana i ewenement, którego możemy dokonać, staje się kolejnym motorem naszej pracy. Lekcje fizyki i wizyty w centrach nauk różnią się od siebie diametralnie, choć potencjalnie i szkoła, i instytucje typu “Kopernik” dążą do podobnych celów. Nie sądzę, żeby szkoła została kiedykolwiek wyparta, traci jednak na wartości, w porównaniu z ofertą niektórych kreatywnych miejsc nauki. Podczas gdy szkolnictwo opiera się na teorii, tamte organizacje służą w znacznej części rozrywce odwiedzających. Wynika to z wielu czynników. Najprawdopodobniej najbardziej istotnym z nich jest aspekt finansowy. Gdyby jednak zachęcić instytucje do współpracy, mogłoby to przynieść korzyści obu stronom. Nie ma przecież funduszy, by w każdej szkole stworzyć pracownię fizyczną z prawdziwego zdarzenia, a eksperymentaria nie mogą pozwoli sobie na zatrudnianie wykładowców czy choćby potencjalne zniechęcenie klientów poprzez przedstawienie im czegoś w rodzaju lekcji. Biorąc pod uwagę coraz większą ilość miejsc takich jak “Kopernik” - gdańskie Centrum Nauki Experyment, łódzkie „Eksperymentarium” w Manufakturze czy krakowski Ogród doświadczeń - myślę, że dałoby się pogodzić lekcje fizyki czy innych przedmiotów z wyjazdami fakultatywnymi na wycieczki do eksperymentariów. Wiedza w teorii, której przyswajanie prowadziłoby do nagrody w postaci wyjazdu i zobaczenia zjawisk, których przebieg i genezę znamy, na własne oczy, wydaje się idealnym połączeniem dwóch oferowanych składników: koncepcji nauki i zabawy nauką.