Barbarzyńcy - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Barbarzyńcy - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ barbari Masa Odmieńców: osobników niegroźnych, trochę kłopotliwych
awanturników. „Pewnego mroźnego dnia, ostatniego dnia grudnia
kończącego się roku, który my nazywamy rokiem 406, rzeka Ren zamarzła
zupełnie, stwarzając naturalny most, na który czekały setki tysięcy
wygłodzonych mężczyzn, kobiet i dzieci. Byli to barbari – dla Rzymian
nieokreślona, splątana masa Odmieńców: osobników niegroźnych, trochę
kłopotliwych awanturników, z którymi nie ma się ochoty wchodzić w bliższe
kontakty, jednym słowem nie-Rzymian. […] moment bezruchu, ten względny
spokój przed pandemonium, które ma nastąpić” /Thomas Cahill, Jak
Irlandczycy ocalili cywilizację. Nieznana historia heroicznej roli Irlandii w
dziejach Europu po upadku Cesarstwa Rzymskiego, przeł. Anna Barańczak
(How the Irish Saved Civilization. The Untold Story of Irelands Heroic Role
from the Fall of Rome to the Rise of Medieval Europe, 1955), Media Rodzina of
Poznań 1999, s. 21/. “Augustyn, to nie chrześcijaństwo, lecz przesiąknięte
występkiem pogaństwo doprowadziło do upadku imperium. Dziewięć wieków
później, u progu renesansu, kiedy w całych Włoszech zacznie się
wydobywanie spod powierzchni ziemi imponujących osiągnięć rzymskich
inżynierów, budowniczych i rzeźbiarzy, pytanie o los gigantów kultury, którzy
te dzieła po sobie pozostawili, będzie na ustach wszystkich. Petrarka, poeta i
uczony z Toskanii słusznie uważany z ojca renesansowego humanizmu,
odkrywa na nowo pojecie „upadku”, za który winę składa, śladem
Augustyna, na wewnętrzne wady cesarstwa. Półtora wieku po nim, w epoce
już nie tak uduchowionej, a zdecydowanie bardziej cynicznej, Machiavelli
złoży winę na barbarzyńców. Kiedy w roku 1776 ukazał się pierwszy tom
Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego Edwarda Gibbona, wzbudził w Londynie
więcej żywego zainteresowania niż wieści z niespokojnych kolonii w Ameryce
Północnej” /ibidem, s. 23/. „jego koncepcja nie była niczym nowym, niewiele
różniła się od teorii pogańskiej, z która rozprawił się Augustyn ponad
trzynaście wieków wcześniej. […] zachłysnął się sceptycyzmem Woltera […]
Dziś można z pewnością stwierdzić, ze Rzym upadał stopniowo i że
Rzymianie przez wiele dziesięcioleci nie bardzo zdawali sobie sprawę z tego,
co się dzieje. Wydarzenia nad zamarzniętym Renem wskazują, na czym
polega ślepota Rzymian. Legioniści na rzymskim brzegu rzeki wiedzą, że
mają przewagę i ze zawsze będą ja mieli” /Ibidem, s. 24.
+ Barbaryzacja hellenizmu przez tzw. kulturę hellenistyczną, która była
rozlana szeroko aż po Samarkandę i granice Indii. „Pochód każdej cywilizacji
jest odmienny. Cywilizacje mogą mieścić się na osobnych obszarach, a mogą
też zachodzić na siebie geograficznie i mieścić się po dwie, a nawet więcej na
tym samym obszarze” /F. Koneczny, Polskie Logos a ethos. Rozstrząsanie o
znaczeniu i celu Polski, T. II, Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski, Reprint,
Księgarnia św. Wojciecha, Poznań-Warszawa 1921, s. 1/. „Zaraz po wojnach
perskich objawiły się wśród Hellenów próby zbliżenia się do cywilizacji
perskiej, gdy potęga polityczna perska przestała już być niebezpieczna dla
niepodległości greckiej. Wybitni mężowie helleńscy emigrowali do „króla”,
przybierali perski obyczaj, przywdziewali perskie szaty; przechodzili w sferę
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
innej cywilizacji, próbują łączyć kulturę umysłową helleńską z perską
kulturą siły. Ksenofon nie waha się wystawić Persów Hellenom za wzór pod
niejednym względem. A greccy zaciężni służą perskim celom. Zaczyna się
pierwszy okres dążeń do syntezy Europy i Azji, dążeń coraz silniejszych, aż
wydały one owoc: wyprawy Aleksandra Wielkiego, mające spełnić orężem
marzenia intelektu greckiego o syntezie dwóch cywilizacji. Od nawiązywania
stosunków kulturalnych pomiędzy Grecją a Persją zaczyna się nasz przegląd
faktów, bo trwałe podłoże kulturalne w ogóle, w dostępnych naszej wiedzy
czasach i obszarach dziejów powszechnych, poczyna się od dwóch cywilizacji
pełnych: irańskiej i helleńskiej. Irańska reprezentowana długo głownie przez
Persów, mieszała się z pierwiastkami chamickimi i semickimi, nabierając
coraz więcej cech semickich (od czego też upadła). W mieszaninę irańskosemicką uderzyły wyprawy Aleksandra Wielkiego i nastąpiła pierwsza próba
syntezy Zachodu i Wschodu. Wytworzył się z tego hellenizm zbarbaryzowany,
tzw. kultura hellenistyczna, rozlana szeroko aż po Samarkandę i granice
Indii. Niebawem wzięły w hellenistyczności górę pierwiastki wschodnie,
tolerując tylko formy hellenistyczne, a wytwarzając w istocie rzeczy
zwyrodnienie hellenizmu” /Tamże, s. 2/. „druga ekspansja hellenizmu, ku
Zachodowi, obróciła się w jasne słupy wielkiej cywilizacji, gorejące
dotychczas. Zespół Aten i Rzymu zrodził tę „klasyczność”, która stała się
jakby wrodzoną cechą człowieczeństwa w Europie, bo bez niej nie ma
Europejczyk cywilizowanego. My wszyscy dziećmi tej cywilizacji, która stała
się
następnie
chrześcijańsko-klasyczną,
ale
z
czasów
jeszcze
przedchrześcijańskich wywodzi trzy swoje cechy zasadnicze: odrębność
prawa publicznego (od prywatnego), odrębność organizacji społecznej (od
państwowej) i poczucie narodowości” /Tamże, s. 3.
+ Barbaryzacja norm moralnych narasta. „Oswald Spengler w opublikowanej
w 1917 r. książce pt. „Upadek zachodu” podzielił istnienie świata na osiem
okresów, z których ostatni, „faustyczny” (XX w.), ma doprowadzić do
wyjałowienia kultury zachodniej” /A. Zwoliński, Scenariusz końca czasów, w:
W Oczekiwaniu na Królestwo. Nadzieje i obawy związane z końcem
tysiąclecia, P. J. Śliwiński OFMCap (red.), Wydawnictwo „M”, Kraków 2000,
s. 12/. „Ernst Nolte, konserwatywny filozof dziejów, w swej publikacji
„Historyczne egzystencje. Między początkiem a końcem historii?” (1998),
wnikliwie analizuje przemiany zachodzące współcześnie w istotnych, jak
mówi „modułach” dziejów: w religii, państwie, elitach rządzących, wojnie i
rewolucjach, mieście i wsi, oświacie i nauce. Twierdzi, że wszystkie one
rozsypują się, nie tworząc żadnych trwałych związków, zbliżając się tym
samym do absolutnego końca. Przewiduje, że ok. 2200 roku zaniknie nawet
pamięć wielkich napięć ideowych drugiego tysiąclecia, ludzkość będzie żyła w
„naukowo-technicznej ekonomii konkurencyjnej”, nie pamiętając o
przeszłości i spoglądając w przyszłość, co jest równoznaczne z końcem
historii” /Tamże, s. 13/. „Twierdzenie, że czas i świat dobiegają swojego
końca, zawiera kilka podstawowych elementów, wśród których można
wymienić: 1. przekonanie, że bezpowrotnie minął już wiek sukcesów, „wiek
złoty”, a cła ludzkość zmierza nieuchronnie do klęski; 2. przekonanie, że, z
różnych powodów, nadchodzi szybko zapaść cywilizacyjna, kulturowa, która
ludzkość (w całości lub w zasadniczej części) wepchnie w stan chaosu,
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
dzikości, barbaryzacji norm moralnych, obyczajów i upodobań; 3.
przekonanie o rychłej fizycznej zagładzie ludzkości” /Tamże, s. 14.
+ Barbaryzacja średniowiecza wczesnego byłą przeszkodą w doprowadzeniu
do całkowitej internalizacji swojej wizji tamtego świata (de l’au-delà).
„Przestrzeń ludzka jest przestrzenią działania, ruchu, więc i ukierunkowania,
teleologii/finalności: skądś – dokądś; od czegoś – ku czemuś! Jest ona
przestrzenią antropocentryczną, przestrzenią wyróżnionego punktu – miejsca
ludzkiego, ośrodka działania, postrzegana, więc i myślenia. Stąd skłonność
do absolutyzacji kierunków: góra – dół, prawa – lewa. Niebo – nad-ziemność,
na-ziemność, pod-ziemność, piekło! Prawe – lewe to nie są tylko strony, to są
aksjologiczne kierunki. Wektory świata nagrobnego: Geografia świata
pośmiertnego religii i cywilizacji przedchrześcijańskich: – jednorodny świat
zmarłych: shéol judaizmu; – dualizm rzymski: Hades i Pola Elizejskie, obie te
przestrzenie sytuowane były w podziemnym świecie zmarłych; –
chrześcijaństwo opowiedziało się pierwotnie po stronie dualizmu,
wzmacniając go i zmieniając (w stosunku do wyobrażeń greckich)
przestrzennie. Niebo (dla sprawiedliwych, a w każdym razie dla najlepszych z
nich: męczenników, świętych); raj ziemski – na powierzchni ziemi; Piekło –
pod ziemią. Chrześcijańska wyobraźnia przestrzeni nagrobnej „[…]
doprowadza do szczytu opozycję Piekło – Raj. […] Chrześcijaństwo, w każdym
razie w okresie pierwszych wieków i w czasie średniowiecznej barbaryzacji,
nie doprowadziło do całkowitej internalizacji swojej wizji tamtego świata (de
l’au-delà). Dźwignęło ono społeczeństwo ku Niebiosom. Sam Jezus dał był
przykład: po zejściu do Piekieł wstąpił do Nieba. W systemie orientacji w
przestrzeni symbolicznej tam, gdzie starożytność grecko-rzymska stosowała
przeważnie opozycję prawe – lewe, chrześcijaństwo, zachowując całkowicie
doniosłe znaczenie tej antynomicznej pary, zresztą obecnej zarówno w
Starym jak i Nowym testamencie, bardzo szybko uprzywilejowało system
góra – dół. Przez ten system spacjalizacji myślenia średniowiecze nada
zasadniczy kierunek dialektyce chrześcijańskich wartości” /Z. Cackowski,
Osobliwość przestrzeni ludzkiego świata, w: Przestrzeń w nauce
współczesnej, S. Symiotiuk, G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu
Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1998, 31-44, s. 42.
+ Barbaryzmy łaciny szkolnej wieku XII badała analiza dialektyczna. Termin
dialektyka w wieku XII i XIII stosowany był zamiennie z terminem logika.
Przy czym w wieku XII najczęściej stosowny był termin dialektyka, natomiast
w wieku XIII najczęściej stosowany był termin logika. „Ogólnie biorąc logika
oznaczała przede wszystkim grupę dyscyplin, wśród których dialektyka była
pojmowana jako sztuka rozumowania, jako racjonalna metoda, przydatna do
badań nad tradycją teologiczną; nie można jednak zapominać i o tym, że dla
wielu uczonych była ona tym samym co logika. „Istniały różne tendencje w
uprawianiu trivium. Wyrażało się to w zróżnicowanym traktowaniu dyscyplin
w skład trivium wchodzących. W Paryżu na przykład istniała tendencja
koncentrowania się na dialektyce, a odsuwania na plan dalszy retoryki i
gramatyki (zasadniczy wpływ na to zjawisko miał Abelard). W Chartres
przeciwnie, gramatyka zajmowała miejsce centralne. W Orleanie istniało w
tym czasie słynne centrum nauczania łaciny klasycznej. Rzeczą godną
podkreślenia jest fakt swojego rodzaju „inwazji” dialektyki na teren
gramatyki. Co widać wyraźnie w licznych wówczas traktatach De modis
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
significandi. Autorzy tych traktatów poddawali analizie dialektycznej
barbaryzmy ówczesnej szkolnej łaciny. W XIII doprowadziło to do powstania
tzw. gramatyki spekulatywnej” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w
starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 296/. Nauczanie
początkowe w średniowieczu obejmowało trivium i quadrivium. Ten drugi
dział obejmował nauki ścisłe. „Pierwszą z nich była arytmetyka. W jej
ramach uprawiano często alegoryczną interpretację liczb, przydatna potem
do komentowania Biblii, a także uczono obliczeń potrzebnych do układania
kalendarza kościelnego. Do studium arytmetyki, a także innych sztuk
kwadrywialnych, używano jako podręczników dzieł Boecjusza, Capelli,
Kasjodora, Izydora z Sewilli, Bedy, Alkuina, Hrabina Maura, Ambona z
Fleury, Gerberta, a także pewnych traktatów arabskich, które przeniknęły do
szkół klasztornych w Katalonii – w Vich i Ripoll. Gerbert, który za młodu
kształcił się w Hiszpanii, miał na pewno możność zetknięcia się z nauką
arabską. Zajmował się też szczególnie żywo arytmetyką i geometrią” /Tamże,
s. 296.
+ Barbaryzmy unikane w dziele literackim, zasada regulująca styl literacki
sformułowana przez Teofrasta, ucznia Arystotelesa. Styl literacki to „zespół
zasad i środków językowych nadających dziełu literackiemu indywidualne
cechy. Analiza stylu polega na badaniu występujących w tekście środków
ekspresji oraz oryginalnych zwrotów, odbiegających od ogólnie przyjętych.
Istnieją różne figury stylu. W. Egger dzieli je na cztery grupy: 1) uzupełnienie;
2) dołączenie; 3) opuszczenie; 4) uporządkowanie” /W. Egger, Methodenlehre,
zum Neuen Testament. Einfürung In linguistische und historisch-kritische
Methoden, Freiburg-basel-Wien 1987, s. 81; Za J. Czerski, Metody
interpretacji Nowego Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu
Opolskiego, Opolska Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 130/. Styl jest
to: „Zespół zasad i środków językowych nadających dziełu literackiemu
indywidualne piętno jako dziełu sztuki i decydujących o sposobach
realizowania przez nie funkcji estetycznych oraz innych właściwych mu
funkcji” (T. Kostkiewiczowa). Stoicy wskazywali pięć zasad estetycznego
przedstawiania treści: 1) poprawność języka (ellenismos, latinitas, elegantia);
2) jasność, przejrzystość wypowiedzi (safenia, claritas, perspicuitas); 3)
zwięzłość (syntomia, brevitas), 4) stosowność (prepon, aptum, decorum); 5)
artystyczne opracowanie (kataskeue, artificiosa diligentia). Natomiast
Teofrast, uczeń Arystotelesa wyróżnia cztery zasady dobrego stylu: poprawny
język, przejrzystość wypowiedzi, stosowność wyrażania, ozdabianie tekstu.
[…] Zasady dobrego stylu wyróżnione przez Teofrasta, ucznia Arystotelesa: 1)
Poprawny język, to znaczy unikanie barbaryzmów i wykroczeń przeciw fleksji
lub składni oraz poprawne stosowanie reguł gramatycznych; 2) Przejrzystość
wypowiedzi. Wypowiedź musi być trafna i pełna treści. Niejasność
wypowiedzi powodują: przestarzałe słowa i zwroty; wyrazy, zwroty lub
konstrukcje składniowe właściwe językowi tylko pewnego obszaru
(prowincjalizmy).
Wyszukane
terminy
techniczne,
długie
zdania,
nadużywanie przestawnego szyku zdań, zbyt obszerne parafrazy; 3)
Stosowność wyrażania, to znaczy unikanie wszystkiego, co potoczne, co
może razić, jak: napuszone słowa, zdania powtarzające niepotrzebnie to, co
już zostało powiedziane, wyrażenia składające się z wyrazów o takim samym
znaczeniu. Stosowność wyrażania zależy od stosowności myślenia i rodzaju
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
tekstu; 4) Ozdabianie tekstu nie spełnia tylko funkcji artystycznej, lecz ma
na uwadze również oddziaływanie tekstu. Ozdabianiu tekstu służą: obrazy i
porównania, ostrożnie stosowane archaiczne formy i neologizmy /Tamże, s.
159.
+ Barbarzyńca chrześcijanin równy z chrześcijaninem Rzymianinem.
„Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co
w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do
tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie
jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie,
wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale. Zadajcie więc śmierć temu, co
jest przyziemne w [waszych] członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności,
złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z powodu nich
nadchodzi gniew Boży na synów buntu. I wy niegdyś tak postępowaliście,
kiedyście w tym żyli. A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość,
złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych! Nie okłamujcie się
nawzajem, boście zwlekli z siebie dawnego człowieka z jego uczynkami, a
przyoblekli nowego, który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu [Boga],
według obrazu Tego, który go stworzył. A tu już nie ma Greka ani Żyda,
obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz
wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus. Jako więc wybrańcy Boży – święci i
umiłowani – obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość,
cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał
ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś
wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami
waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani
w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! Słowo Chrystusa niech w was przebywa
z [całym swym] bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie
samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski
śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem
lub czynem, wszystko [czyńcie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu
przez Niego” (Kol 3, 1-17).
+ Barbarzyńcy Azji zagrażają Europie, według przeciwników surrealistów.
„Znaczna część intelektualistów po 1918 r. uprzytomniła sobie, że znikł świat
belle époque, a wraz z nim idee, które go kształtowały. Zdaniem angielskiego
historyka Christophera Dawsona, wojna podważyła podstawy kultury
chrześcijańskiej i cywilizacji, przekreśliła dominację starego kontynentu i
zniszczyła poczucie bezpieczeństwa tak ogólnego, jak i indywidualnego /C.
Dawson, Europe (Idee ind Wirklichkeit), München 1955, s. 206/. Przerwała
ona lub przytłoczyła spory o nową poezję, o nowe kierunki w malarstwie i
muzyce. […] Wszakże lata wojny nie były bezpłodne dla sztuki. Pojawiły się
nowe formy ekspresji, egzotyczne eksperymenty w sztuce i w literaturze były
na porządku dziennym. Dojrzały nowe kierunki artystyczne, jak
ekspresjonizm
i
surrealizm,
przeciwstawiające
się
naturalizmowi,
uniezależniające wyobraźnię artysty od reguł logicznego myślenia. Luźno
związane z lewicą, obwieszczały bankructwo burżuazyjnej kultury,
cywilizacji. Azjatycki wschód wydał się surrealistom światem duchowej
doskonałości, gdy ich przeciwnicy upatrywali w nim rezerwuar
„barbarzyńskich hord”, arcywrogo cywilizowanych standardów. / Wielka
Wojna obciążyła hipotekę intelektualistów europejskich, u których górę
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wzięły emocje. Po obu stronach rozgorzałą walka na ich publiczne
oświadczenia i manifesty, mobilizujące nienawiść, o skutkach długotrwałych.
Po obu stronach frontów uczestniczyli oni w propagowaniu celów wojny i
wznieśli daninę krwi w imię różnie pojętego patriotyzmu. Dopiero
doświadczenia frontowe doprowadziły wielu z nich do zwątpienia w sens
składanej ofiary. Instynktowną reakcją przeciw wojnie w przyszłości był
pacyfizm czy antymilitaryzm, którego chorążym stał się Ossietzky” /Cz.
Madajczyk, Klerk czy intelektualista zaangażowany? Świat polityki wobec
twórców kultury i naukowców europejskich w pierwszej połowie XX wieku.
Panorama, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999, s. 66/. „Pacyfizm miał
zaciążyć tragicznie na losie Francji międzywojennej. Politycy Ententy w imię
trwałego bezpieczeństwa dążyli do rzucenia Niemców na kolana i w tym
duchu podyktowali pokój w Wersalu, który Rolland uznał za zbyt surowy dla
pokonanych, obawiając się przewidująco, iż zrodzi dążenia odwetowe. Dla
demokracji niebezpieczne mogło się okazać żarliwe pragnienie lewicowej i
liberalnej inteligencji, aby istniejący w świecie porządek społeczny szybko i
gruntownie zmienić. Wskazywały na to rozgorzałe (1918-1921) dyskusje na
temat „wielkiej iskry nadziei”, jaka zabłysła na Wschodzie” /Tamże, s. 67.
+ Barbarzyńcy Aztekowie zawładnęli spuścizną kulturową Tolteków
przemocą. „Musieli usakcjonować swą władzę uzurpatorów. Militarna potęga
plus moralne usprawiedliwienie. To równanie określiło politykę Azteków, a
równocześnie zetknęło dwóch wrogich sobie bogów: Quetzalcoatla, boga
sztuk i braterstwa, z Huitzilopochtli, bogiem wojny i podboju. Toltecka
sztuka i etyka dały Aztekom oblicze, którego potrzebowali. Domagały się tego
pamięć i tożsamość. Władza jednak była przeciwna przejmowaniu tradycji
Tolteków. W wieku XV Tlacaelel, syn i brat królewski, który nigdy sam nie
przyjął korony, zreorganizował imperium Azteków i zaprowadził porządek w
sprawach państwa. Rozdzielił tytuły i ziemie, zorganizował administrację,
stworzył system bezlitośnie egzekwujący świadczenia i podatki,
zapoczątkował podboje, które zaprowadziły Azteków na południe, do
Gwatemali, Hondurasu i Nikaragui. Również Tlacaelel zbudował wielką
świątynię Huitzilopochtli w mieście Meksyk, a cały wysiłek narodu azteckiego
skupił na wojnie i ofiarach. On także rozkazał spalić starożytne pisma ludów
podbitych, gdyż opisywały Azteków jako naród barbarzyńców. Tlacaelel spalił
historię – żart godny Orwella. Jak na ironię Aztekowie zapragnęli, by na
zawsze uznano w nich dziedziców boga pamięci Quetzalcoatla. Aztecki
panteon odsyła nas na powrót do chaosu, strachu oraz mocy silniejszych od
człowieka stającego u początków czasu. Główną jego postacią jest bogini
matka Coatlicue, „ta w spódnicy z węży”. Kanciasta, bezgłowa, pozbawiona
cech antropomorficznych, Coatlicue stworzona została na obraz i
podobieństwo nieznanego. Elementy jej przybrania dadzą się określić: to
czaszki, węże, ucięte ręce. Razem składają się jednak na obraz nieznanego.
Coatlicue nie ma w ciele żadnych otworów. Jest doskonałym monolitem,
absolutną głębią zawartą samą w sobie” C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło,
tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 93.
+ barbarzyńcy cywilizują się na scenie historii. Wiek XVIII posiadał swoją
wizję filozofii historii. Od Kartezjusza rozpoczął się proces odchodzenia od
idei Opatrzności, który skończył się deizmem. Bóg stworzył świat i pozostawił
go samemu sobie. Montesquieu (1698-1755) uważał historię za scenę, na
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
której narody barbarzyńskie stają się cywilizowane. Po pewnym okresie stają
się na nowo barbarzyńskie. Prawie wszystkie narody świata wirują w tym
kręgu nieustannych powrotów. Monteskiusz przeciwstawia się tendencjom
fatalistycznym historii pojmowanej materialistycznie. Podporządkowuje on
materię duchowi. Nadzieja zaprowadzenia nowego porządku świata,
charakterystyczna dla XVIII wieku, prowadziła Monteskiusza do tworzenia
filozofii historii. Chciał on przestudiować prawa, zwyczaje i instytucje jako
fenomeny historyczne, umieszczone w konkretnych miejscach i czasach.
H158 2
+ Barbarzyńcy czekają na rozpad cywilizacji. Dla nich będzie to czas żniw,
Vázques Mella J. Republika Hiszpańska II od początku, czyli od roku 1931
była socjalistyczna. Jej celem było wprowadzenie komunizmu, co o mały
włos by się udało w roku 1936, gdyby nie opór narodowy rozpoczęty w dniu,
w którym miała wybuchnąć rewolucja komunistyczna. Komunizm
internacjonalny rywalizował wtedy na terenie Hiszpanii z komunizmem
rosyjskim, stalinowskim. Po trzydziestu latach Hiszpania jest jedynym
krajem w Europie, w którym rozwija się wspaniale katolicyzm indywidualny i
społeczny, w którym katolicka jest rodzina i katolicki jest cały naród. Europa
tymczasem tonie w materialistycznym, pogańskim naturalizmie /J. Saiz
Barbera, Pensamiento histórico cristiano, Ediciones y publicaciones
españolas S.A., Madrid 1967, s. 256/. Hiszpan jest z istoty swojej
człowiekiem etycznym. Czuje etykę w głębi swego wnętrza. W krajach
anglosaskich ważniejsze od etyki jest stanowione przez ludzi prawo.
Hiszpanie są arystokratami świata (Barres). Hiszpania wybrała życie w
godności chrześcijańskiej /Tamże, s. 257/. Vázques Mella ostrzegał, że
cywilizacja, która się rozpada, ma już swoich barbarzyńców, którzy tylko
czekają na czas żniw (J. Vázques Mella, Predicaciones, Madrid 1040, s. 241).
Gdy termometr moralny osiąga zero stopni, ogłasza nadejście barbarzyńców.
„Cywilizacja znajduje się w niebezpieczeństwie: niebezpieczeństwo społeczne
i niebezpieczeństwo żółte. Czy nie można ich uniknąć” Sądzę, że nie da się
uniknąć ani jednego” (Tamże, s. 243). Jego filozofia historii sięga do
fundamentu biblijnego, do dziejów opisanych w Starym Testamencie.
Europa, albo nawróci się na wiarę katolicką, albo zginie (Tamże, s. 244).
Naturalizm, rozpoczęty w rewolucji francuskiej, prowadzi do bezmiernej
pustki, do braku Boga we wnętrzu natury ludzkiej. Z tej pustki wyłania się
panteizm, socjalizm i komunizm. Z protestantyzmu wypływają dwa nurty
naturalistyczne: naturalizm konserwatywny i walczący naturalizm
komunistyczny. Oba nurty prowadzą do nihilizmu, do pustki, w której tak
czy inaczej zwycięża komunizm. Społeczność Europejska uśpiła się w
naturalizmie i nie rozumie, co ją czeka /Tamże, s. 261.
+ Barbarzyńcy częścią ludzkości, obok Greków, Żydów i chrześcijan;
Arystydes z Aten. Chrześcijaństwo według Arystydesa przewyższa wszelkie
inne religie i wierzenia. W rozdz. 1 Apologii z harmonii i porządku
wszechświata autor wyprowadza argument za możliwością poznania
prawdziwego Boga Stwórcy i opisania Jego atrybutów: harmonia i ciągły ruch
wszechświata domagają się, jego zdaniem, przyjęcia istnienia Boskiego
Motoru. W kontekście monoteistycznej koncepcji Boga (rozdz. 2) Arystydes
dzieli ludzkość na cztery kategorie: barbarzyńcy, Grecy, Żydzi, chrześcijanie.
W dalszych rozdziałach (3-7) analizuje błędy barbarzyńców stwierdzając
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wyraźnie, że elementy czczone przez nich jako bóstwa, w rzeczywistości są
tylko dziełami Boga. Podobnie czyni w odniesieniu do religii greckiej (rozdz.
8-11, 13) i egipskiej (rozdz. 12). Zdecydowanie pozytywniej, choć również
krytycznie, wypowiada się natomiast autor o religii żydowskiej (rozdz. 14).
Jedynymi, którzy zdaniem autora, znają i czczą prawdziwego Boga są tylko
chrześcijanie (rozdz. 15-17). Uznają oni Boga za Stwórcę wszystkich rzeczy
oraz Jego Syna jedynego i Ducha Świętego, zaś prawdziwość wiary
chrześcijańskiej jest potwierdzona poprzez świadectwo czystego życia jej
wyznawców. Warto także zaznaczyć, że opis życia chrześcijańskiego bardzo
przypomina ten, jaki znajdujemy w Liście do Dogneta 5-6. Zasadniczą
tematykę Apologii Arystydesa można zebrać wokół takich zagadnień, jak
właśnie monoteizm, podział ludzkości ze względu na kryteria religijne oraz
nauka i życie chrześcijan” /L. Misiarczyk, Teologia wcielenia u apologetów
greckich II wieku, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 38-39, s. 41-70, s. 45.
+ Barbarzyńcy Europy zacieśniali więzy z utraconą przeszłością
śródziemnomorską ponownie dzięki kulturze islamskiej, której ośrodkiem
była Kordoba. Hiszpania islamska była miejscem mieszania się wiary i rasy.
„Mozárabes byli chrześcijanami, którzy przyjęli muzułmańską kulturę,
mudájares to Maurowie będący wasalami chrześcijan. Muladies byli
chrześcijanami, którzy przyjęli islam, a tornadizos Maurami nawróconymi na
chrześcijaństwo. I w końcu enaciados, którzy przyznawali się do obu tych
religii i byli wykorzystywani jako szpiedzy, zarówno przez muzułmanów, jak
przez chrześcijan. Ich dwujęzyczność była wysoko cenionym orężem szpiega.
Do dzisiaj jedna czwarta hiszpańskich słów jest pochodzenia arabskiego. I
nawet pozdrawiają matadora na placu walki byków używamy arabskiego
słowa. Wszak Ole! To arabskie wallah. /Hiszpania arabska/ Arabska
społeczność szybko straciła charakter niezwykle ruchliwej plemiennej policji
i Maurowie przedzierzgnęli się w ziemskich posiadaczy, osiedlając się w
Hiszpanii i tworząc cywilizację miejską” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło,
tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 49/. „Pomimo
sporadycznych odstępstw, prowadzili politykę opartą na otwartości wobec
obcych i włączenia ich w obieg swej kultury, a nie wyłączenia. Kordoba
zmieniła się w trakt przekazujący kulturę islamu na północ, a także pomogła
barbarzyńskiej Europie ponownie zacieśnić więzy z utraconą przeszłością
śródziemnomorską. Z hiszpańskiego kalifatu kordobańskiego filozofia grecka
i literatura klasyczna ponownie przekroczyły Pireneje zmierzając w stronę
gockiej Europy. Antyczne teksty przetłumaczono na arabski w czasach
kalifatu bagdadzkiego, a szkoła tłumaczy w Toledo natychmiast
rozpowszechniła je po całym Zachodzie. Nauki przyrodnicze, medycyna,
astronomia, wędrowały z muzułmańskiego południa na chrześcijańską
północ wraz ze zbiorami hindustańskich baśni” /Tamże, s. 50.
+ Barbarzyńcy germańscy pod wodzą Alaryka zdobyli Rzym w roku 410.
„Nieco na marginesie naszych rozważań wypadnie nam też wspomnieć o
młodzieńczej fascynacji Augustyna astronomią i o istotnym wpływie, jaki
wywarło to na okoliczności jego zwrócenia się do Kościoła katolickiego.
Zaczniemy od niezwykle pouczającego spotkania na samym początku V
wieku katolickiego biskupa, św. Augustyna, z pewnym dostojnikiem religii
manichejskiej, konkurującej wtedy z katolicyzmem. Ów kapłan nosił imię
Feliks, a wydarzenie miało miejsce w roku 404, a więc na sześć lat przed
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najazdem na Rzym germańskich barbarzyńców pod wodzą Alaryka. Wtedy to,
w roku 410, stolica cesarstwa rzymskiego po raz pierwszy od ośmiuset lat
została zdobyta przez obcych najeźdźców” /A. Siemieniewski, Ścieżką nauki
do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu,
Wrocław 2009, s. 112/ „W odległej od Rzymu Afryce Północnej w 404 roku
nikt się nie spodziewał, że w roku 430, gdy umierał biskup Augustyn, jego
stolica Hippona również będzie oblężona przez obce wojska, pochodzące z
germańskiego plemienia Wandalów. Choć z całą pewnością zmiany wisiały w
powietrzu (stolicę państwa dopiero co przeniesiono przecież z Rzymu do
Rawenny), to jednak nikt nie wyobrażał sobie rozmiarów nadciągającej
katastrofy politycznej. Ostatnie chwile społecznego ładu wykorzystywano
więc dobrze, między innymi na uczone debaty łączące teologię z
zainteresowaniami przyrodniczymi. We wstępie do zapisków z dialogu św.
Augustyna i Feliksa czytamy: „W szóstym roku konsulatu Augusta
Honoriusza, siedem dni przed idami grudniowymi”, czyli 7 grudnia 404 roku,
„Augustyn, biskup Kościoła katolickiego regionu Hippony” przemawiał na
zmianę „z manichejczykiem Feliksem”. Odbywała się więc debata teologiczna.
Przedmiotem dyskusji był problem, kto ma prawo uznawać się za
spadkobiercę Jezusa Chrystusa i Jego Apostołów: Kościół katolicki czy religia
manichejska?” /Tamże, s. 113.
+ Barbarzyńcy groźni dla Rzymu. „Pewnego mroźnego dnia, ostatniego dnia
grudnia kończącego się roku, który my nazywamy rokiem 406, rzeka Ren
zamarzła zupełnie, stwarzając naturalny most, na który czekały setki tysięcy
wygłodzonych mężczyzn, kobiet i dzieci. Byli to barbari – dla Rzymian
nieokreślona, splątana masa Odmieńców: osobników niegroźnych, trochę
kłopotliwych awanturników, z którymi nie ma się ochoty wchodzić w bliższe
kontakty, jednym słowem nie-Rzymian. […] moment bezruchu, ten względny
spokój przed pandemonium, które ma nastąpić” /Thomas Cahill, Jak
Irlandczycy ocalili cywilizację. Nieznana historia heroicznej roli Irlandii w
dziejach Europu po upadku Cesarstwa Rzymskiego, przeł. Anna Barańczak
(How the Irish Saved Civilization. The Untold Story of Irelands Heroic Role
from the Fall of Rome to the Rise of Medieval Europe, 1955), Media Rodzina of
Poznań 1999, s. 21/. “Augustyn, to nie chrześcijaństwo, lecz przesiąknięte
występkiem pogaństwo doprowadziło do upadku imperium. Dziewięć wieków
później, u progu renesansu, kiedy w całych Włoszech zacznie się
wydobywanie spod powierzchni ziemi imponujących osiągnięć rzymskich
inżynierów, budowniczych i rzeźbiarzy, pytanie o los gigantów kultury, którzy
te dzieła po sobie pozostawili, będzie na ustach wszystkich. Petrarka, poeta i
uczony z Toskanii słusznie uważany z ojca renesansowego humanizmu,
odkrywa na nowo pojecie „upadku”, za który winę składa, śladem
Augustyna, na wewnętrzne wady cesarstwa. Półtora wieku po nim, w epoce
już nie tak uduchowionej, a zdecydowanie bardziej cynicznej, Machiavelli
złoży winę na barbarzyńców. Kiedy w roku 1776 ukazał się pierwszy tom
Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego Edwarda Gibbona, wzbudził w Londynie
więcej żywego zainteresowania niż wieści z niespokojnych kolonii w Ameryce
Północnej” /ibidem, s. 23/. „jego koncepcja nie była niczym nowym, niewiele
różniła się od teorii pogańskiej, z która rozprawił się Augustyn ponad
trzynaście wieków wcześniej. […] zachłysnął się sceptycyzmem Woltera […]
Dziś można z pewnością stwierdzić, ze Rzym upadał stopniowo i że
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Rzymianie przez wiele dziesięcioleci nie bardzo zdawali sobie sprawę z tego,
co się dzieje. Wydarzenia nad zamarzniętym Renem wskazują, na czym
polega ślepota Rzymian. Legioniści na rzymskim brzegu rzeki wiedzą, że
mają przewagę i ze zawsze będą ja mieli” /Ibidem, s. 24.
+ Barbarzyńcy kształceni przez Izydora z Sewilli. Izydor z Sewilli wzrastał w
kulturowej pustce. Kultura rzymska w Hiszpanii wieku VII zaginęła. „Izydor
znalazł się pomiędzy tworem starym i dogorywającym a społeczeństwem
niedojrzałym i dzikim. Postanowił wykształcić barbarzyńców. Dzięki swym
etymologiom odbudował znaczenie języka, a za pomocą kompilacji prawa
rzymskiego dał Hiszpanii poczucie ciągłości jurysdykcji. Był świętym na
pustyni kulturalnej i politycznej. Postawił sobie zadanie uratować od
zatracenia całą zagrożoną kulturę. Hiszpanię, która po raz kolejny wpadła w
solipsystyczny letarg, postanowił popchnąć ku rodzącemu się Średniowieczu,
w stronę świata, który przemierzali głosząc kazania merowińscy i celtyccy
mnisi” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo
Opus, Łódź 1994, s. 43/. „Zaczął od zaprowadzenia porządku we własnym
domu. Gdy jego brat Leander został wyniesiony na stolicę biskupią, Izydora
uczyniono opatem klasztoru. Narzucił tam surowość i dyscyplinę. W świecie,
po którym błąkali się mnisi-oszuści, a fałszywi pustelnicy folgowali swym
zachciankom, Izydor stworzył ideał monastycznej doskonałości, którego
reguły skupiają się wokół ubóstwa, lecz nie takiego, by „rodziło smutek w
sercu lub było powodem pychy”. […] W wieku lat 43, po śmierci brata, Izydor
odziedziczył biskupstwo Sewilli. Dało mu to możliwość przeprowadzenia
otwartej kampanii na rzecz nowego porozumienia między państwem i
Kościołem. Kościół wzmocnił się dzięki zaprowadzonej dyscyplinie, podczas
gdy monarchia pogrążała się coraz bardziej w rozprężeniu. Izydor oczyścił
ustawodawstwo państwowe z zagmatwanych praw gockich i bizantyńskich
na korzyść precyzji oraz spójności prawa rzymskiego, a także jasnego i
logicznego toku postępowania, stanowiącego jego cechę. Podporządkował to
wszystko wielkiej sprawie stosunków między Kościołem a państwem, która w
polityce europejskiej będzie dominować aż do końca Średniowiecza” /Tamże,
s. 44.
+ Barbarzyńcy nie czynili refleksji nad grzesznością własną. Kryterium
oceny grzechów na spowiedzi według Soboru Laterańskiego IV miało być
sumienie. „Nowe wymagania były z początku bardzo trudne. Jak zauważył
Jacques Le Goff, spowiedź stała się aktem wspólnego wysiłku spowiednika i
penitenta. Trzeba było dokonać introspekcji. Refleksja nad własną
grzesznością stała się udziałem każdego chrześcijanina. Wiele wskazuje na
to, że społeczeństwo barbarzyńskie takiej refleksji było w ogóle pozbawione.
Podobnie jak dziś młodociani przestępcy, pytani o motywy zbrodni, nie
umieją nic powiedzieć, tak i barbarzyńcy raczej się nad swoim
postępowaniem nie zastanawiali. Ich czyny rozpatrywane były wyłącznie na
płaszczyźnie społecznej. Powszechną indywidualną refleksję moralną zrodziła
dopiero spowiedź. Był to pierwszy krok ku ograniczeniu przemocy jako
praktyki społecznej. [Przemoc i dyscyplina]. Nowa forma spowiedzi miała
kapitalne znaczenie i legła u podstaw tego, co Niemcy nazywają dyscypliną
społeczną (Sozialdisziplinierung – według Oestreicha), racjonalizacją
(Rationalisierung – według Webera) czy procesem cywilizacyjnym
(Zivilisationstheorie – według Eliasa). Są to różne sposoby ujęcia tego samego
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zjawiska, jakim jest proces dyscyplinowania społecznego, tłumienia afektów,
hamowania popędów, wprowadzania samokontroli. / Dyscyplinowanie
społeczeństwa tłumi przemoc społeczną. „Dyscyplinowanie społeczne to
fenomen historii nowożytnej Europy. Czołową rolę przypisuje się w nim
państwu. Zapomina się przy tym o chrześcijańskich korzeniach tego
zjawiska.
Bez
chrześcijańskiej
refleksji
moralnej
dyscyplinowanie
przypominałoby azjatycki zamordyzm. Bohaterem czasów współczesnych
historycy uczynili „państwo nowożytne”. Jego istotą jest przemoc, a
dokładniej – jak zauważył Max Weber – monopol na jej stosowanie. Jak
każdy monopolista, państwo niszczy wszelka konkurencję, stopniowo
ograniczając możliwość stosowania przemocy – zarówno prawną, jak i
bezprawną – przez czynniki pozapaństwowe. W praktyce oznacza to walkę z
rozbójnictwem i drobnym bandytyzmem, ale także ograniczenie zemsty
rodowej, samosądów i „sprawiedliwości ludowej”. Stopniowo organy państwa
eliminują kolejne ogniwa pozapaństwowej przemocy. Pospolite ruszenie
zastąpione zostaje przez regularną armię, zajazdy przez policję, sędziowie
ludowi przez sędziów urzędników. Teraz już nie tylko spowiednik prosi o
wyjawienie motywów zbrodni – zjawia się również prokurator, by
zrekonstruować jej przebieg. Ideałem państwowym stała się całkowita
eliminacja przemocy z codziennej praktyki społecznej. Państwo usuwało
przemoc w cień, by poddać ją swojej kontroli” /N. Bończa – Tomaszewski,
Nowy portret kata – rzecz o przemocy, „Fronda” 13/14 (1998) 259-267, s.262.
+ Barbarzyńcy nie Hellenowie tyranię ubogacają elementami królowania, tam
gdzie trwają one zgodnie z miejscowym zwyczajem i zachowują elementy
prawa. Arystoteles nie pozostawił kompletnego i dokończonego dzieła o
monarchii. Zajmował się tym zagadnieniem w księdze III Polityki, zwłaszcza
w rozdziałach XIV i XVII. Dzieło to sprawia wrażenie pracy niedokończonej.
Jest ono świadectwem poszukiwań, które nie zostały przeprowadzone do
końca. Według Arystotelesa monarchia to rządy jednego. Jest to forma
rządów, w której jest tylko jeden pan wszystkiego. (Retórica, I 8.1, 1365 b 371366 a 1). Arystoteles stwierdza, ze monarchia dzieli się na dwie podklasy:
królowanie (realeza, βασιλεία) i tyrania (τυραννίς). W pierwszej wersji władza
jest wykonywana w sposób reglamentowany, podczas gdy w drugim
przypadku nie ma żadnych ograniczeń (Ret. I 8.1, 1366 a 1-2). Druga cechą
odróżniająca je jest jeszcze bardziej istotna, fundamentalna. Nie chodzi tylko
o sposób sprawowania władzy, ale o cel. Celem sprawowania władzy
królewskiej jest dobro wspólne obywateli (por. Pol. III 7, 1279 a 33-34).
Celem tyranii jest tylko interes własny monarchy (por. Pol. III, 7, 1279 b 67). Dostrzegł on, że królowanie (βασιλεία, jeden z dwóch rodzajów monarchii)
w praktyce jest sprawowane w różny sposób. Istnieją różne typy królowania
(Pol. III 14, 1284 b 41 i n.). Niektóre z nich posiadają wiele elementów tyranii
(τυραννίς, drugi rodzaj monarchii). Dlatego może istnieć trzeci rodzaj
monarchii, który jest wymieszaniem królowania i tyranii. Taką monarchią
była aisymnetas u starożytnych hellenów (Pol. III 14, 1285 a 31-32). Było to
królowanie z elementami tyranii. Wśród barbarzyńców, czy nie hellenów,
dostrzegał tyranię z elementami królowania, tam gdzie trwają one zgodnie z
miejscowym zwyczajem i zachowują elementy prawa (Pol. III 14, 1285 a 2324). Wszystkie te znaczenia mają jakiś wpływ na kształtowanie się
teologicznego terminu monarchia /G. Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Trinidad, Publicaciones de la Universidad Pontificia Comillas. Madrid, serie I:
Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia Comillias), Madrid 1996, s.
34.
+ Barbarzyńcy nie mogli być przyjmowani do szkół państwowych w Hiszpanii
wieku V z powodu nieznajomości przez nich języka łacińskiego. Hiszpania od
roku 476 była podzielona na tereny pod władaniem Swewów i Wizygotów.
Niektóre tereny były jednak wolne od ich władzy. Życie kulturowe i
organizacja rzymska trwała tam nadal dzięki wpływom Ostrogotów. Kultura
pisarska trwała tam aż do końca okresu wizygockiego. W niektórych
miastach, które się zachowały od zniszczeń istniały nadal szkoły państwowe.
Jednak nowa arystokracja, utworzona z Gotów, nie uznawała języka
rzymskiego. Szkoły rzymskie nie przyjmowały uczniów z barbarzyńców. Nowa
arystokracja preferuje nowy typ edukacji. Interesuje ich władanie bronią,
sport, jazda konna. Wyróżnia ich noszenie brody. Barbarzyńcy w V wieku w
Hiszpanii woleli ludzi wykształconych technicznie a nie ludzi uczonych.
Kultura klasyczna a z nią retoryka i filozofia nie istnieją już w horyzoncie
myślenia ówczesnej arystokracji. Również w Kościele narastała opozycja
wobec pogańskiej kultury klasycznej. Wobec tego nie oponował wobec
zaistniałych przemian kulturowych. Wysiłek Kościoła skierował się na
ewangelizację prostego ludu. Św. Augustyn i św. Paulin z Noli mówili, że
Ewangelia jest dla grzeszników a nie dla retorów. Wszyscy autorzy
chrześcijańscy postanowili pisać w języku ludowym, bowiem homilie
powinny być zrozumiałe przez ludzi, którzy nie posiadali wiedzy teologicznej
W1.2 262.
+ Barbarzyńcy niszczą świat. „Człowiek, który przywołał do życia „bestię
ludzką” i pragnął kreować świat bez uczuć, jako „naukową” rzeczywistość,
ukazuje dziwnie pomieszany ze skrajnym hedonizmem idealizm i
marzycielstwo. Jest to tylko jedna z twarzy Zoli. Jego powieściopisarstwo jest
na swój sposób historyczne. Do historii wielką wagę przywiązywał Taine;
historię tworzą liczne przeciętne jednostki – nie ma geniuszów, są tylko
wyrazicielem ducha i myśli epoki” /J. Pieszczochowicz, Koniec wieku. Szkice
o literaturze, Książka i Wiedza, Warszawa 1994, s. 8/. „Ale Zola nie rezygnuje
również z uogólnień, które były pięta achillesową naturalistycznego
pisarstwa. Pisze we wstępie do cyklu powieściowego „Rougon-Macquartowie”:
„Kiedy będę miał w ręku całą grupę społeczną, ukażę tę grupę odgrywającą
swoją rolę na tle epoki «historycznej», a jej członkowie swoimi osobistymi
dziejami opowiadają dzieje Drugiego Cesarstwa”. Proces emancypacji
politycznej mieszczaństwa jest ukazany niezwykle trafnie, choć Zola większe
znaczenie przypisuje instynktowi władzy i intrygom nowej burżuazji, a także
jej „sile życiowej” (élan vital), której pozbawiona była arystokracja. Historia
dokonuje się przez jednostkę, ale nie dla jednostki, która pada ofiarą.
Wyjątek stanowią rekiny mieszczańskiej polityki. […] W Germinalu czytamy:
„W głębi ziemi wyrosła nowa armia, kiełkują ziarna, które pewnego
słonecznego dnia rozsadzą skorupę ziemi (…), praca policzy się z kapitałem
(…). Dotrą do niego kiedyś w świetle pożarów, zajrzą mu w oczy, zatopią go
we krwi, tego plugawego wieprza, tego potwornego bożka obżartego mięsem
ludzkim”. Ale Zola obawia się trochę tej siły, mającej rozprawić się ze starym
ustrojem, nie może w nią uwierzyć do końca. Jego robotnicy kierują się
instynktami, często są zdziczałą masą, rządzą się irracjonalnymi porywami.
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
[…] Przerażająca ciżba, brudna i cuchnąca, niepowstrzymany zalew
barbarzyńców, stratują stary świat. Zapłoną pożary, miasta obrócą się w
perzynę, ludzie zamieszkają lasy jak dzicy”. W tym kontekście nawet
socjalizm, nie mówiąc już o skompromitowanym w osobie Suwarina
anarchizmie, nie może być dla Zoli formułą w pełni optymistyczną” /Tamże,
s. 9. „Niewdzięczny tłum”, który nagle i dziko wybucha, a potem równie nagle
wchodzi w dawne jarzmo, to jeszcze siła niezdolna do przemian” /Tamże, s.
10.
+ Barbarzyńcy niszczący kulturę Rosjanie. „Droga od pałaców rządowych i
dworów wiejskich do wiejskich chat i ukrytych w puszczach skitów
starowierców to zarazem droga od cara białego do cara czerwonego, którego
idea żyła w masach za Rosji carskiej […] Nie powstrzyma buntu ludowego i
religia. W czasie wojen chłopskich w Niemczech w trzecim dziesięcioleciu XVI
w. niszczenie zamków, morderstwa, grabieże odbywały się w imię
„chrześcijańskiej wolności”. Thomas Münzer wzywał do mordowania panów
jako pogan, wrogów prawdziwej wiary” (J. Kucharzewski, Od białego do
czerwonego caratu, Gdańsk, 1990). „Bóg zniewolonego chłopa nie wymaga od
niego poszanowania bezbożnego stanu społecznego. Ale jest to Bóg rewolucji,
Bóg wojny, „Bóg czerwony”. W sławnym poemacie Aleksandra Błoka
Dwunastu na czele dwunastki czerwonogwardzistów idzie Chrystus z
czerwonym sztandarem. Błok studiował przecież starowierstwo i dobrze
wiedział, że w przekonaniu staroobrzędowców „czerwony Chrystus” to
mściciel krzywd ludu. Rosyjski radykalizm przejawia się w postawach
inteligencji rosyjskiej. Jak zauważa Dostojewski, Rosjanie nie są lubiani na
zachodzie za to, że wyraźnie sprzyjają obozom skrajnej lewicy, a nieraz
czynnie do nich przystępują (F. Dostojewski, Sobranije soczinienij, t. IV,
Moskwa 1956). Europa przypisuje to upodobaniu barbarzyńców do
niszczenia kultury. Sam fakt jest według Dostojewskiego niezaprzeczalny:
Rosjanie o wysokiej pozycji społecznej (czut’ li nie ministry) sympatyzują na
zachodzie z lewicą, i to nie z liberałami, lecz z komunardami. Jest to wyraz
protestu. Biesy to przecież obraz rozdarcia, nihilizmu, rozpaczy, poszukiwań
wyjścia z beznadziejnej dla Rosji sytuacji. Stąd paradoksalne stwierdzenie:
„Jednym słowem – jesteśmy rewolucjonistami, że tak powiem, z własnej
jakiejś konieczności, nawet, że tak powiem, z konserwatyzmu” (F.
Dostojewski, Biesy, w: tenże, Dzieła wybrane, t. IV, Warszawa 1987, s. 83).
Psychologicznym podłożem rosyjskich sporów filozoficznych są w znacznej
mierze kompleksy wobec zachodu. Jedni dowodzili niższości wobec zachodu
(Czaadajew i cały nurt „zapadników”), inni wykazywali wyższość wobec niego
(„słowianofile”). Czasem uciekano się do kategorii mistyczno-religijnych (np.
Motyw Moskwy jako trzeciego Rzymu). Echa tych sporów słychać nawet w
najbardziej marginalnych wydarzeniach społeczno-religijnych i dyskusjach
teologicznych. Współczesnym przykładem jest spór Sołżenicyna (zaliczanego
do słowianofilów) z Sacharowem i jego zwolennikami (por. L. Suchanek
Sołżenicyn jako publicysta, „Polityka Polska” 3 (1990) 21-29). /M.
Maszkiewicz, Mistyka i rewolucja. Aleksander Wwiedeński i jego koncepcja
roli cerkwi w państwie komunistycznym, Zakład Wydawniczy »Nomos«,
Kraków 1995, s. 12.
+ Barbarzyńcy oceniani byli w środowisku teologii chrześcijańskiej wielorako.
Teologowie skrajni „widzieli wszelkie zło w barbarzyńcach, uważali ich za
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
główne źródło nieszczęść, po prostu za wysłanników Księcia ciemności:
Klaudiusz Namatianus, Sidoniusz Apollinaris, Wiktor z Vita, biskup
Qvodvultdeus i inni. Stanowisko to reprezentował dobrze Prudencjusz, który
mimo przyznawania barbarzyńcom, po chrześcijańsku, wspólnej natury
ludzkiej, głosił, że to, co rzymskie tak różni się od barbarzyńskiego, jak
człowiek od zwierzęcia, mówiący od niemowy, jak mądry chrześcijanin od
ciemnego poganina. […] „Papieże zajęli wobec nich stanowisko przede
wszystkim religijne, misyjne, a nie polityczne. Przy czym obie te sprawy
niejako spotkały się w innym charakterystycznym zjawisku, a mianowicie:
papieże zdają się nie wiedzieć, że Germanowie są przeważnie arianami –
widocznie żołnierze nie uwidaczniali swej religii – traktowali ich wszystkich
jako pogan, a nie jako heretyków /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy, Lublin
1998, s. 92/. Rzym zarzucał biskupom Wschodu samochwalstwo i
stosowanie na szeroką skalę pochlebstw. „Przerost ambicji dygnitarzy
kościelnych jest dużo większy niż na zachodzie. Ale ważniejsza jest ciągła
groźba herezji, rodzących się na wschodzie, często popieranych wprost przez
Nowy Rzym. Poza tym częste są zwalczania się większych kościołów.
Odrywanie się od wspólnoty z Rzymem. Zbytnie sprzyjanie pogańskiej
filozofii, rozruchy wśród wiernych, bunty mnichów, niekiedy krwawe,
nieliczenie się z prawem kościelnym, uzależnianie spraw kościelnych od
cesarza, zapędy monarchistyczne, jak u Dioskura z Aleksandrii, który miał
się czynić „nowym faraonem”. […] Podobno wielu teologów na Wschodzie
uważało, że Stary Rzym jest już przeżytkiem, a przyszłość otwiera się przed
Nowym Rzymem. W ten sposób idea Rzymu stawała się „wędrowna”.
Konstantynopol sądził, że przejął całą ideę Rzymu, a wraz z tym i wiodącą
rolę w dziejach chrześcijaństwa” /Tamże, s. 102.
+ Barbarzyńcy pogańscy szturmują granice chrześcijańskiego świata z
nadzieją na splądrowanie go jako swej zdobyczy i w ten sposób zrujnowanie
go. Chrześcijaństwo zachodnie od upadku pogańskiego Rzymu aż po wiek
czternasty było w stanie oblężenia. Nie było czasu na czysto spekulatywne
budowanie systemu – w przeciwieństwie do potrzeb apologetycznych i
misyjnych. Hilaire Belloc zauważa, że zachodni katolicyzm pomiędzy VI a X
wiekiem „atakowany był od północy, od wschodu i od południowego wschodu
na dwa różne sposoby. Oto hordy całkowicie pogańskich barbarzyńców,
Skandynawowie, wielu Mongołów, wielu Słowian zawzięcie szturmują granice
chrześcijańskiego świata z nadzieją na splądrowanie go jako swej zdobyczy i
w ten sposób zrujnowanie go. Formują wspólnie wschodni atak,
nadchodzący z rejonów, które dziś nazywamy Szwecją, Norwegią i Danią, z
Polski i równin Rosji, od strony Węgier i doliny Dunaju” /H. Belloc. The
Crisis of Civilization, Rockford. III: Tan Books and Publishers, Inc. 1973, s.
61/. Po powstaniu islamu w VII wieku, muzułmanie zaczynają atak od
południowego wschodu. Początkowo najazd ruszył przeciwko chrześcijanom
w północnej Afryce i Syrii oraz przeciwko imperium Wschodniemu z centrum
w Konstantynopolu. Ataki te trwały bez mała lat tysiąc, zanim zostały
zastopowane na dobre. „Sam Konstantynopol i to w całkiem nowożytnych
czasach, bo mniej niż sto lat przed ogłoszeniem Deklaracji Niepodległości
Stanów Zjednoczonych, straszył zajęciem Wiednia, a nawet i części Niemiec”
/Tamże, s. 46/. /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 94-95.
+ Barbarzyńcy pogrążyli Europę w ciemnościach. Europa wieku X pogrążona
była w ciemnościach. „W chrześcijaństwie europejskim upadła godność
kapłana i proroka. Nie byli to już wybrańcy Boży, ani powołani. Nie mieli
przygotowania do swojej misji i urzędu. Zostawali nimi ludzie z przypadku
lub nawet z „ulicy”. Stanowiskami zawładnął chciwy laikat. Ba papieży,
biskupów i opatów różni władcy mianują swoich, niekiedy członków swojej
rodziny, przeważnie niewykształconych i często niemoralnych. Po epoce walki
wędrówki ludów nastała epoka próby moralnej, po epoce czasu, czyli ruchu
plemion, przyszła epoka przestrzeni, czyli urządzania życia w wymiarze
państwowotwórczym. Mimo to w głębi Kotła Europejskiego występują pewne
nurty scalające. Nadal żyje starożytna idea Galilea gentium (Iz 9, 1-2; Mt 4,
15-16), co Vetus Latina przetłumaczyła w duchu rzymskim jako populus
gentium – „naród ludów” lub civitas gentium – „państwo ludów”, a eklezjalnie
jako populus Dei gentium – „Boży naród ludów” lub „naród Bożych ludów”
(św. Hieronim; ośrodek papieski). Była więc kontynuacja, odwiecznej prawie,
kategorii jedności społecznej: jedność rodzaju ludzkiego we wszystkich
ludach świata” /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy, Lublin 1998, s. 108/. Dwa
nurty cywilizacji łacińskiej: Hellada i Roma przerodziły się w nurt wschodni i
nurt zachodni, generujące Europę, ale i rywalizujące między sobą. Parły one
na północ, „zgodnie zresztą z prawem jakiejś ogólnej prewalencji
mocniejszego nad słabszym. W tym parciu na północ na Zachodzie chciano
przede wszystkim przeskoczyć nieciągłość między starym Rzymem a
współczesnością i utworzyć wielkie państwo, imitujące dawne imperia. […] I
tak na zachodzie ta mnogość ludów, krajów i kultur koaguluje w nowe
państwa, naśladujące, choć nieudolnie, dawne Imperium Romanum:
Królestwo Italii pod niebem władzy papieskiej, Królestwo Franków zachodnie
(Francja) z Kościołem dworskim Karolingów, Królestwo Wschodnie –
Frankońskie, czyli Germania z Kościołem prywatnym książąt, Królestwo
Wielkiej Brytanii z Kościołem państwowym i wyspiarskim, czyli tendencja
niezależności od Kościoła Europy. Do tego dołączyło się i państwo polskie z
Kościołem raczej ludowym, gdyż nie mieliśmy miast, które były „państwamiKościołami” w kulturze śródziemnomorskiej. Nad całością wszakże wznosiło
się Ottonowe i Henrykowe Cesarstwo Rzymskie narodu Niemieckiego:
Renovatio Imperii Romanorum” /Tamże, s. 109.
+ Barbarzyńcy pozostawili w Europie słabe królestwa. Feudalizm hiszpański
podważany w trakcie rekonkwisty. „Przez osiem wieków rekonkwisty
Hiszpania dała odpowiedź nie tylko islamowi, lecz także Zachodowi, a przede
wszystkim sobie samej. Blisko związana z muzułmańskim wrogiem, z którym
biła się i obejmowała równocześnie, wplotła się również w ogólny wątek
dziejów Europy. Barbarzyńskie najazdy pozostawiły po sobie słabe królestwa,
pustkę prawną wypełnioną przez wpływowy Kościół oraz równie potężnych
panów feudalnych mających wsparcie lokalne w swych lennach. Feudalizm
wcześnie otrzymał w Hiszpanii obywatelstwo i miał wszystkie cechy, które
zwykliśmy z nim łączyć. Rozpad imperium rzymskiego stworzył miejsce dla
władzy lokalnych wodzów, którzy ziemi i uprawiającym ją ludziom narzucali
własne prawo, a nierzadko kaprysy. Wraz z ideą państwa rzymskiego rozwiał
się autorytet słabych królestw gockich, a prawo rzymskie zastąpiono
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
brutalną przemocą. Dążenie świętego Izydora do ożywienia rzymskiej tradycji
w królestwach gockich było ważnym elementem łagodzący feudalne kaprysy i
rozbicie władzy. Przywrócić rzymski legalizm oraz zdyskredytować porządek
feudalny – taki był cel, do którego stale zmierzały miasta i królestwa
Hiszpanii. Nie było to zadanie łatwe zwarzywszy podwójny ciężar wojny z
islamem oraz władzy feudalnej. Aby utworzyć nowe państwo prawa, należało
zastąpić prywatne zależności feudalne publicznymi interesami państwa i
rodzącego się narodu. Pomiędzy związki jednego i drugiego rodzaju
społeczeństwo próbowało włączyć trzeci czynnik, a mianowicie określenie
przez przynależność kulturową, która oddawałaby co cesarskie cesarzowi, a
co boskie Bogu. W Hiszpanii, podobnie jak w pozostałych częściach Europy,
arystokracja ziemska zdominowała społeczeństwo i narzuciła skalę wartości,
na której szczycie stała szlachta i kler /?, nie wszyscy księża byli w
warstwach wyższych/ a ludzie wolni zajmowali biegnące w dół szczeble
drabiny, z których najniższy stanowili pańszczyźniani chłopi” /C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
61.
+ Barbarzyńcy prowadzeni ręką Boga. Vico uważał protestantyzm za upadek
chrześcijańskiej Europy. Rewolucja francuska była naturalną konsekwencją.
Donoso Cortés w roku 1850 czynił refleksje na temat komunizmu
zagrażającego Europie. Widział przyszłość w czarnych kolorach. W Europie
nie będzie już patriotyzmu, zniszczonego przez rewolucje socjalistyczne. Na
Wschodzie będzie wielka konfederacja ludów słowiańskich. Wtedy na zegarze
historii nadejdzie czas Rosji. Ludzkość otrzyma karę jakiej dotąd nie
widziała. (Donoso Cortés, Obras Completas, t. 2, B.A.C. 1946, s. 310-311)
Europa będzie zdechrystianizowana. Zapanuje anarchia. Nie będzie rządu.
Wtedy Opatrzność sprawi, że wypełnią się prawa odwieczne. Tak stało się z
Rzymem, zniszczonym przez barbarzyńców z Północy, prowadzonych ręką
Boga. Czy w następnym etapie nastanie koniec czasu barbarzyńców? H158
46
+ Barbarzyńcy przybyli do Hiszpanii w czasie wędrówki ludów. Po śmierci
króla Rekkareda (Recaredo), jego syn Liuva, słabego charakteru, nie potrafił
kontynuować dzieła swego ojca. Arianie zabili go i ponownie opanowali
Hiszpanię. W wieku VII w Hiszpanii pojawił się też nestorianizm. Obie herezje
potępił Synod Toledański IV. Winę za to ponosili Wizygoci, barbarzyńcy
przybyli do Hiszpanii w czasie wędrówki ludów. Nie potrafili oni tworzyć
trwałej kultury. Nie pozostawili po sobie budowali, ani ksiąg. Cywilizacja na
Półwyspie Iberyjskim była zawsze rzymska, łacińska, z wątkiem semickim.
„Niczego nie mamy od Teutonów, dzięki Bogu”. /M. Menéndez Pelayo,
Advertencias preliminares, w: Historia de los heterodoxos españoles, t. 1,
España romana y visigota. Periodo de la Reconquista. Erasmistas y
protestantes, wyd. 4, Biblioteca se Autores Cristianos, La Editorial Católica,
S.A., Madrid 1986, 3-30 s. 268/. Inwazja islamu spowodowała, że nie ma już
żadnego
śladu
po
ludach
barbarzyńskich,
natomiast
kultura
hiszpanorzymska przetrwała zarówno najazd barbarzyńców, jak i najazd
islamu /Tamże, s. 269/.
+ Barbarzyńcy rozczochrani i niemyci spadali na rzymskie miasta „Kiedy
bowiem Imperium Rzymskie upadało, kiedy rozczochrani i niemyci
barbarzyńcy spadali na rzymskie miasta, rabując dzieła sztuki i paląc
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
książki, Irlandczycy (którzy właśnie uczyli się czytać i pisać) podjęli się
gigantycznego zadania, jakim był skopiowanie całej zachodniej literatury –
wszystkiego, co im tylko wpadło w ręce. Za pośrednictwem irlandzkich
skrybów kultura grecko-rzymska i Judeo-chrześcijańska zostały przekazane
europejskim plemionom, które dopiero co zdążyły osiąść pośród gruzów i
zniszczonych winnic pokonanej przez siebie cywilizacji. Bez tej służby
skrybów wszystko, co potem nastąpiło, byłoby nie do pomyślenia. Bez misji
irlandzkich zakonników, którzy w swoich wygnańczych siedzibach
rozsianych nad licznymi zatokami i wśród łagodnych dolin wyspy uratowali
własnymi rękami podwaliny europejskiej cywilizacji całego kontynentu –
świat, który przyszedł po nich, byłby zupełnie inny – byłby światem bez
książek. Tym samym nasz własny świat nigdy by nie zaistniał” /A. Brańczak,
Wstęp. Jak prawdziwa jest historia, [w:] Thomas Cahill, Jak Irlandczycy
ocalili cywilizację. Nieznana historia heroicznej roli Irlandii w dziejach Europu
po upadku Cesarstwa Rzymskiego, przeł. Anna Barańczak (How the Irish
Saved Civilization. The Untold Story of Irelands Heroic Role from the Fall of
Rome to the Rise of Medieval Europe, 1955), Media Rodzina of Poznań 1999,
13-18, s. 14/. “Clark rozpoczyna swoją Cywilizację rozdziałem
zatytułowanym
„O
mały
włos”,
który
poświęca
najeżonemu
niebezpieczeństwami okresowi przejściowemu od epoki starożytnej do
średniowiecza. To, że przypisuje wielką wagę udziałowi Irlandczyków w tym
procesie, czyni go wyjątkiem. Wielu historyków nie wspomina tego faktu w
ogóle i tylko niektórzy wzmiankują o tej niesłychanie dramatycznej
przygodzie europejskiej cywilizacji. Dzieje się tak chyba dlatego, że łatwiej
opisać stan (starożytność, potem średniowiecze) niż proces (od starożytności
do średniowiecza). Jest także prawdą, że historycy są zazwyczaj specjalistami
od konkretnej epoki, natomiast analiza okresu przejściowego mieści się poza
ich – i wszystkich innych? – kompetencją. Nie słyszałem w każdym razie o
żadnej obecnie dostępnej książce, która traktowałaby o problemach okresu
przejściowego, czy choćby w miarę obszernie poruszała ten temat” /Ibidem,
s. 15.
+ Barbarzyńcy skandynawscy niszczyli chrześcijaństwo wieku IX i X. Ich
najazdy na Francję ustały dopiero w wieku X. W Anglii trwały jeszcze w
wieku XI, „aż nadeszli książęta Normanów, z wielką własną armią mówiącą
po francusku oraz z licznymi najemnikami z północnej Francji i założyli
średniowieczną Anglię w 1066 roku”. /H. Belloc, The Crisis of Civilization,
Rockford. III: Tan Books and Publishers, Inc. 1973, s. 50/. Podczas tych
dwóch stuleci jesteśmy świadkami wyraźnej identyfikacji filozofii z trivium,
szczególnie w pracach Heiricusa i Remigiusza z Auxerre, Bovo z Corvey,
Gerberta z Aurillac i Otirica. Jesteśmy także świadkami zamieszania co do
tego, jak właściwie dzielić filozofię – czy używać tego podziału, który
Augustyn wziął od stoików, czy też tego Arystotelesowskiego, przekazanego
przez Boecjusza. Widzimy ponadto myślicieli, którzy próbują rozwiązać te
kwestie zgodnie z zasadami i metodami gramatyki oraz logiki, zamiast w
zgodzie z zasadami i metodami filozofii, którymi posługiwali się ludzie tacy
jak Sokrates, Platon i Arystoteles /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od
filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy
to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 100-101.
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Barbarzyńcy spowodowali upadek naukowy Europa na Zachodzie
pomiędzy VI a IX wiekiem. Chrześcijaństwo zachodnie od upadku
pogańskiego Rzymu aż po wiek czternasty było w stanie oblężenia. W trakcie
trwania tego oblężenia apokryficzna Augustyńska koncepcja filozofii jako
wyspecjalizowanej
sztuki
wyzwolonej
bądź
retoryki
natchnionej
miłosierdziem i podporządkowanej objawieniu przechowywana była i
przekazywana późniejszym zachodnim wiekom średnim w pismach
kompilacyjnych Boecjusza, Kasjodora, Izydora z Sewilli oraz Bedy
Czcigodnego odpowiednio w wieku szóstym, siódmym i ósmym. Trwało to
nadal podczas renesansu Karolingów, dzięki motywacji Karola Wielkiego i
pracy Alkuina. Łatwo zrozumieć powód tej ciągłości. Pomiędzy VI a IX
wiekiem Europa na Zachodzie przechodziła okres upadku naukowego,
spowodowany głównie najazdami barbarzyńskimi. W IX wieku Karol Wielki,
który został koronowany na imperatora Zachodu w roku 800, próbował
odwrócić ten upadek sprowadzając do Francji nauczycieli sztuk
wyzwolonych, w szczególności gramatyki, aby zachowana została
umiejętność poprawnego pisania i czytania. Kapituła w 787 wskazywała na
rosnącą w owym czasie obawę, że jeśli umiejętności poprawnego pisania
miałoby... zabraknąć, wtedy także siła właściwego zrozumienia Pisma
Świętego byłaby daleko mniejsza niż by to pasowało, a wszyscy wiemy, że
choć groźne są błędne wyrażenia, to błędy rozumienia jeszcze bardziej od
nich groźne. Wzywamy was zatem, nie tylko do tego aby nie zaniedbywać
studiów nad pismem, ale by przykładać się do tego z wytrwałością i pokorą,
które miłe są Bogu, abyście mogli badać z większą łatwością i pewnością
tajemnice świętych ksiąg /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 96.
+ barbarzyńcy w Europie. Balmes zauważył, że po serii wojen i nieszczęść,
które dotknęły Europę podczas najazdu plemion barbarzyńskich odnowa
kulturowa i gospodarcza mogła zaistnieć dlatego, że istniała fundamentalna
jedność myślenia. XXIII
+ Barbarzyńcy w Hiszpanii oszałamiają przepychem. „Szlachta złożona z
wojowników, rozkochanych w ciężkich koronach i zbytkowej biżuterii, kłóciła
się bezustannie o sprawy polityczne i religijne. Wizygoci przyjęli herezję
ariańską, która twierdziła, że Chrystus nie stanowił części Trójcy Świętej, a w
związku z tym nie uczestniczył w naturze Boga Ojca, lecz był po prostu
prorokiem. […] Przybycie pierwszych chrześcijan do Hiszpanii nadal
pozostaje tajemnicą i legendą. Niektórzy z pierwszych hiszpańskich świętych
byli pochodzenia afrykańskiego, jak święty Feliks, który zaniósł słowo
Chrystusowe do Barcelony, czy święty Nugat, który także głosił Słowo w
katalońskim porcie. Wiele było kobiet-męczenniczek” /C. Fuentes,
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
40/. „Hiszpański herezjarcha Pryscylian głosił doktrynę, zgodnie z którą
ciała nasze są dziełem diabła i powinny zostać wyniszczone przez ziemską
rozkosz i wolną miłość. Pryscylian jako pierwszy wprowadził wspólne
spotkania kobiet i mężczyzn poświęcone czytaniu pism. Wiele kobiet
przyłączyło się do jego herezji. Inne jednakże znajdowały pociechę męczeńską
tylko wtedy, gdy odmawiały podporządkowania się wymaganiom płci
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
brzydkiej. […] Legenda głosi, że święta Łucja został umęczona w Syrakuzach,
gdy odrzucony konkurent zadenuncjował ja jako chrześcijankę. […] Sławna
męczenniczka hiszpańska – święta Eulalia, dwunastoletnia panna –
odrzuciła zaloty swych rzymskich prześladowców, którzy najpierw ja wzięli
na męki, a potem spalili. Zmarła z okrzykiem: „Bóg jest wszystkim” […].
Prawdziwe czy legendarne, opowieści te ukazują nam, że od mglistych
początków do pojawienia się Pryscyliana w wieku VI /błąd, Pryscylian został
stracony w roku 400, żył więc w wieku IV/, wiara chrześcijańska/, wiara
chrześcijańska zdążyła wrosnąć i zapuścić mocne korzenie w wielu
hiszpańskich gminach. I od początku hiszpański katolicyzm naznaczony był
tym seksualnym niepokojem: kobiety odrzucają małżeństwo, umykają przed
zalotnikami, zwracają się do Chrystusa jak do małżonka i wybierają raczej
męczeństwo niż życie ciała, dowodząc tym samym, że chrześcijaństwo /?/
jest ich ulubioną formą erotyzmu” /Tamże, s. 41.
+ Barbarzyńcy według Greków to Żydzi, oglądali oni Logos, który przyjął
widzialną postać i stał się człowiekiem. Wiek II Wcielenie według Arystydesa
oraz według Justyna Męczennika. „Justyn jest drugim autorem
chrześcijańskim II wieku, który zajmuje się tematyką wcielenia. Choć,
podobnie jak Arystydes, nie czyni on z tej tematyki elementu centralnego
swojej ekspozycji, to jednak rekonstrukcja jego teologii wcielenia jest
zdecydowanie trudniejsza. O ile bowiem w Apologii Arystydesa tematyka ta
została przedstawiona praktycznie tylko w jednym konkretnym tekście reguły
wiary, o tyle w przypadku Justyna jest ona rozproszona po jego pismach.
Stąd też również większa trudność jej syntetycznego przedstawienia. […]
Pomijając tekst I Apologii 32, 2, w którym autor przedstawia chrystologiczną
interpretację proroctwa dotyczącego przyszłego władcy Judy (Rdz 49, 10) i
mówi ogólnie o zjawieniu się Chrystusa wśród ludzi, refleksję Justyna nad
tajemnicą wcielenia można zgrupować wokół trzech zagadnień: „stał się
człowiekiem”, „wcielił się” oraz „począł i narodził się z Dziewicy” /L.
Misiarczyk, Teologia wcielenia u apologetów greckich II wieku, „Vox Patrum”
20 (2000) t. 38-39, s. 41-70, s. 53/. Justyn stwierdza, iż istotą tajemnicy
wcielenia był fakt stania się Logosu człowiekiem. Czyni to za pomocą różnych
sformułowań. „Justyn przedstawia Logos jako nauczyciela prawd o złych
demonach Grekom za pośrednictwem filozofii Sokratesa, podkreśla
natomiast, iż barbarzyńcom uczynił to osobiście, przyjmując widzialną
postać i stając się człowiekiem. Warto zauważyć, że Justyn widzi wcielenie w
kontekście objawiania prawdy barbarzyńcom, a nie Grekom. […] Logos
najpierw przybiera widzialną postać, choć niestety Justyn nie wyjaśnia bliżej,
jak to rozumie, potem przyjmuje formę człowieka i wreszcie zostaje nazwany
Jezusem Chrystusem. Justyn […] posiada talent do tworzenia
chrześcijańskich neologizmów na opis tajemnicy wcielenie. Jest pierwszym
autorem chrześcijańskim, który używa czasownika μορφόω na opisanie
przyjmowania widzialnej postaci przez Logos” /Tamże, s. 54.
+ Barbarzyńcy wieków pierwszych Obywatelem był ten, kto nosił broń i
aktywnie występował w czasie wojen. Wolność stosowania przemocy nie jest
wolnością autentyczną. „Proces monopolizacji przemocy przez państwo
wymagał pogodzenia jej z czynnikiem nierozerwalnie z nią związanym – z
wolnością. Z jednej strony przemoc niszczy wolność, z drugiej – stoi na jej
straży. W społeczeństwie tradycyjnym ludzi wolnych od niewolników
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
odróżniało to, że mogli nosić broń. Było to prawo i był to obowiązek zarazem.
Pozbawienie prawa do noszenia broni, na przykład chłopów czy mieszczan,
oznaczało, że są to ludzie mniej wolni lub niewolni. Z tego punktu widzenia
wprowadzenie do konstytucji USA poprawki o prawie do noszenia broni przez
wszystkich obywateli oznacza uznanie ich za ludzi równych i wolnych. To nie
kowbojski wybryk, to decyzja znajdująca głębokie uzasadnienie w
archaicznej mentalności. W starożytnym Rzymie, wśród germanów i innych
plemion, obywatelem był ten, kto nosił broń i aktywnie występował w czasie
wojen. Dezercja oznaczała utratę wolności i przysługujących praw.
Kilkanaście wieków później tak samo rozumowała polska szlachta, w Polsce
rezygnacja z noszenia szabli czy niestawienie się na pospolite ruszenie były
równoznaczne z wyrzeczeniem się szlachectwa. […]. Proces dyscyplinowania
społecznego, stopniowego zawłaszczania przez państwo siły jest oceniany w
tradycyjnych kategoriach jako uzurpacja. Uzurpacja, która prowadzi do
zniszczenia wolności obywateli i do uczynienia wszystkich poddanymi.
Państwo posiadające monopol na przemoc, w którym wolny człowiek musi
prosić o pozwolenie na broń, przez Jana Chryzostoma Paska i jego
towarzyszy byłoby ocenione jako państwo niewolnicze. Dziś taki sposób
rozumowania jest nie do pomyślenia. To, że państwo jest dysponentem siły,
odczuwamy jako coś naturalnego. Układ taki oczywiście niesie za sobą
pewne niedogodności, na przykład prawo w trosce o państwowy monopol siły
ogranicza możliwości samoobrony, nie prowadzi to jednak do podważenia
samej zasady” /N. Bończa – Tomaszewski, Nowy portret kata – rzecz o
przemocy, „Fronda” 13/14 (1998) 259-267, s. 263. „Nowoczesne państwa
demokratyczne, wieńczące rozwój państwa nowożytnego, nie dość, że posiada
niepodważalny monopol na użycie siły, to jeszcze nadaje temu monopolowi
absurdalne formy. Demokratyczna ideologia państwowa wytworzyła bowiem
mit społeczeństwa całkowicie „wypranego” z przemocy. Jest to nowa
demokratyczna utopia. Państwo roztacza wizję społeczeństwa bez przemocy,
jednocześnie zawłaszczając resztki „nie-upaństwowionego” gwałtu. Dobrym
tego przykładem jest akcja przeciw przemocy w rodzinie. […] Jeżeli jednak
rodzice nie mogą stosować siły fizycznej nawet w ograniczonym stopniu, to
jakie mają prawo do stosowania przymusu w innych sytuacjach, na przykład
kazać dziecku chodzić do szkoły czy wpajać określone wartości? W ten
sposób podważone zostaje prawo do stosowania innych środków przymusu
przez rodziców. Ich miejsce zajmuje państwo. To ono wyznacza dziecku
kuratora, zmusza do chodzenia do szkoły, wpaja światopogląd” Tamże, s.
264.
+ Barbarzyńcy wieku V w Hiszpanii kulturą rzymską pielęgnowaną w
Kościele. Kościół w Hiszpanii w wieku V konsolidował się powoli. Najpierw w
miastach (doliny Guadalquivir i Ebro, Lewant). Najpierw chrześcijanami są
kupcy i żołnierze, a później (druga połowa IV wieku i pierwsza V wieku)
Kościół rozrastał się wśród elity arystokratycznej. W czasie decentralizacji
państwa Rzymu, chrześcijaństwo hiszpańskie przejmuje rzymskie ideały.
Wobec nowej władzy barbarzyńców będzie stanowiło siłę opozycyjną, wokół
której skoncentrują się wszyscy Hiszpanorzymianie. Różnice doktrynalne
między nimi zwiększą jeszcze to rozdwojenie społeczeństwa Hiszpanii
wizygockiej. Rozwój Kościoła w Hiszpanii dokonywał się dzięki arystokracji
zachowujący kulturę rzymską. Z nimi będzie identyfikowana hierarchia
20
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
kościelna W1.2 280. W V wieku hierarchia Kościoła w Hiszpanii walczy z
władzą państwową. Król nie jest ponad Kościołem, lecz w nim. Goci, rządzący
państwem, są mniejszością. Przyjmują arianizm i prześladują Kościół
Katolicki, złożony z Hiszpanorzymian, stanowiących większość w państwie.
Kwestie polityczne, społeczne i religijne splatają się z sobą. Kościół zwiera
swoje szeregi, nie przyjmuje biskupów gockich. Biskupi hiszpanorzymscy są
połączeni pokrewieństwem, jednoczy ich fakt, że wielu z nich jest uczniami
pozostałych, jednoczy ich przynależność do tej samej rodziny monastycznej.
Dopiero król Recaredo (Recarred) zintegrował wszystkich W1.2 281.
+ Barbarzyńcy wieku V zwalczani przez prawodawstwo rzymskie.
Prawodawstwo umacniające chrześcijański charakter państwa i życia
przeciwko poganom, żydom, barbarzyńcom, heretykom i wszelkim
przeciwnikom religii chrześcijańskiej rozwinęło się w sposób drobiazgowy za
cesarza Teodozjusza II (408-450) (por. Codex Theodosianus). W Rzymie, a
także poza Italią, w Aleksandrii, Hiszpanii i na terenach Grecji istniały
ośrodki zbrojnego oporu pogaństwa przeciwko władzy chrześcijańskiego
cesarza /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy, Lublin 1998, s. 40/. O wiele
większe znaczenie miała jednak „opozycja ideowa pogaństwa, znacznie
silniejsza i dłużej trwająca, niż to przedstawiają podręczniki chrześcijańskiej
historii Kościoła. […] W sumie środowisko to było dosyć żywotne jeszcze za
pontyfikatu Leona Wielkiego”. Nie chcieli oni po prostu odgrzebywać stare
formy religii przodków. „Ich twór był już właściwie nową religią i nową
ideologią rzymską. Był to raczej swoisty, rozpaczliwy mesjanizm wergiliański.
Podstawowym dla nich założeniem była wiara w boską misję Rzymu,
zarówno miasta, jak i całego imperium. Imperium to miało być idealnym
państwem światowym, ponadnarodowym i niosącym światu doskonały
porządek życia” /Tamże, s. 41/. Poganie rzymscy w okresie narastania
chrześcijaństwa w wieku IV, idealizowali przeszłość. Jakby dla rekompensaty
za stan faktyczny rozwijali żywy patos rzymski i nadzieje na wieczność
Rzymu. „Nie dopuszczano myśli, by mógł powstać nowy świat rzymski. Z tej
pozycji przypuszczano ataki na chrześcijaństwo, chociaż programy odnowy
jednych i drugich były w gruncie rzeczy bardzo zbliżone” /Tamże, s. 42/.
Chrześcijanie w nowej sytuacji rozwijali szeroko filozoficzną i teologiczną
interpretację dziejów Imperium Rzymskiego. Powstawała całą specjalna
„teologia historii”, czyli teologiczna wizja dziejów ludzkich i świata /Tamże, s.
43.
+ Barbarzyńcy Wizygoci chrześcijanami byli tylko z imienia, nie z czynów.
Wpływ Rzymu na Hiszpanię chrystianizowaną. „Mądrość rzymskiego prawa,
języka i filozofii miała w Hiszpanii przetrwać; imperium jednak chyliło się ku
upadkowi. W krajobrazie Hiszpanii, który tylekroć spływał krwią, pojawiły się
dwie nowe siły. Pierwsi chrześcijanie przybyli ze wschodu w ciągu pierwszego
wieku naszej ery. Zaraz potem fala najeźdźców germańskich z północy
zgniotła upadającą władzę Rzymu i osiągnęła szczyt za panowania Wizygotów
– chrześcijan z imienia, lecz barbarzyńców z czynów. Oczywiście to nie
Hiszpania była przyczyną upadku Rzymu w Hiszpanii. Półwysep stanowił
spichlerz Rzymu, jedna z najbogatszych prowincji Imperium, a do tego tak
doskonale zromanizowana i wierna, że stacjonował w niej tylko jeden legion,
dla celów czysto reprezentacyjnych. Wielu dzieliło rzymską Hiszpanię od owej
nieugiętej Hiszpanii Iberów, która złożyła w ofierze Numancję” /C. Fuentes,
21
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s.
39/. „Teraz jednak Rzym, który przez tysiąc lat dyktował porządek
antycznemu światy, zniknął pozostawiając pustkę. Hiszpania pozbawiona
rzymskiej osłony nie potrafiła się sama obronić; pustkę tę wypełnili
chrześcijanie i barbarzyńcy. W IV wieku Rzym znajdował się w stanie takiego
rozkładu, że jego cała armia nie byłaby w stanie obronić Hiszpanii przed
falami najeżdżających ja plemion. Swebowie, Alanowie oraz Wandalowie
ciągnęli z Galii i Germanii ku słonecznemu południu Europy. Barbarzyńcy
oblegli i zdobyli iberorzymskie miasta, a potem natychmiast obrócili się
przeciw sobie. Alanowie zostali pokonani przez Swebów, którzy z kolei
uderzyli na Wandalów i pobili ich z pomocą kolejnej fali najeźdźców, Gotów,
a to doprowadziło do konfrontacji pomiędzy Swebami i Gotami. Sprawa
skomplikowała się dodatkowo, gdy Rzymianie wysłali legiony, by odbić
Hiszpanię. Goci układali się z Rzymem do chwili, kiedy ostatni cesarz
zachodniorzymski, Romulus Augustulus, zniknął ze sceny. W ten sposób
Wizygoci zostali panami Hiszpanii” /Tamże, s. 40.
+ Barbarzyńcy Władcy państewek drobnych w Europie po wędrówce ludów
albo byli barbarzyńcami: albo wyznawali wierzenia pogańskie, albo przyjęli
chrześcijaństwo powierzchownie. Kościół niesie pokój w Europie X i XI
wieku, która była placem boju wszystkich ze wszystkimi (2). „W Europie X w.
wcale nie było oczywistością, że państwo powinno utrzymywać się z
podatków, a nie z łupieżczych wypraw przeciw sąsiadom i ze sprzedaży
niewolników. Głównymi centrami handlu żywym towarem były wówczas
Verdun i Praga. Święty Wojciech, biskup Pragi, został wypędzony ze swego
diecezjalnego miasta właśnie dlatego, że przeciwstawiał się handlowaniu
niewolnikami. Europa tego okresu, jak ją przedstawia Bratkowski,
przypomina opisywany przez Hobbesa „stan natury”, czyli totalną wojnę
wszystkich ze wszystkimi. Zwłaszcza w świecie Franków i Germanów, gdzie
obowiązywała zasada zemsty rodowej, niemal bez ustanku toczyły się
prywatne wojny między feudałami. Jak pisze autor: „Kościół jest w tej
cywilizacji jedynym nosicielem pokoju”. Po pierwsze: wcielenie w życie
benedyktyńskiej reguły ora et labora sprawiało, że klasztory stały się nie
tylko ważnymi ośrodkami życia intelektualnego i duchowego, lecz również
gospodarczego, zdolnymi dać w czasie wojny ochronę okolicznym chłopom i
mieszkańcom
podgrodzi.
Po
drugie:
Kościół
potępiał
grabieże,
niesprawiedliwe wojny. Po trzecie: głosił pojednanie i przebaczenie, które
mogło przekreślić pragnienie zemsty. Ówczesna Europa nie otrząsnęła się
jeszcze po upadku Imperium Rzymskiego. Stanowiła mozaikę drobnych,
zwalczających się nawzajem państewek, których władcy byli barbarzyńcami:
albo wyznawali wierzenia pogańskie, albo przyjęli chrześcijaństwo
powierzchownie. Niektórzy zresztą gotowi byli porzucić Boga chrześcijan,
kiedy zaczynali ponosić klęski. Tak zrobili wikingowie Haralda Dobrego czy
Waregowie kijowskiej księżnej Olgi. Stare wojenne bóstwa gwarantują
zwycięstwa…Podczas gdy w Europie panowała niepodzielnie cywilizacja
śmierci, za klasztornymi murami rozwijała się i dojrzewała powoli cywilizacja
życia. Nie była wymyślonym prze kogoś projektem, lecz konsekwencją
przejęcia się Chrystusowym nakazem miłości bliźniego i życia w zgodzie z
Jego nakazami. Potrzeba będzie aż kilku stuleci, by cywilizacja miłości
zaczęła przenikać do innych sfer barbaryzowanego życia” /M. Klimza, U
22
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
progu 1000, „Fronda” 13/14 (1998) 333-337, s. 334/. /S. Bratkowski,
Wiosna Europy. Mnisi, królowie i wizjonerzy, Wydawnictwo Iskry, Warszawa
1997/.
+ Barbarzyńcy wprowadzili do Kościoła duchowość feudalizmu, wypierając
poczucie wspólnoty duchowej. „W 1846 roku rozpoczyna się pontyfikat Piusa
IX. To sprzyjający moment na opublikowanie Pięciu ran Kościoła świętego,
[…] Inspiracje tytułu Rosmini zaczerpnął z przemówienia Innocentego IV
podczas Soboru w Lyonie z 23 czerwca 1215 roku, w którym papież mówił o
pięciu „nieludzkich ranach” na ciele Kościoła, nawiązując do ran zadanych
Zbawicielowi na Kalwarii” /R. Skrzypczak, Przezorność proroków, „Fronda”
2008, nr 44/45, 96-121, s. 105/. „Czwarta rana na prawej stopie Chrystusa:
Prawo do nominowania biskupów odebrane księżom i wiernym a
uzurpowane przez siły polityczne. Tej ranie Rosmini poświęca wiele uwagi.
Według niego, przyczyną wielkiego kryzysu chrześcijaństwa w średniowieczu
było pozostawienie mianowania biskupów w rękach władców. Źródeł tego
problemu doszukuje się on w […] duchowieństwie bogatym i zarządzającym”
/Tamże, s. 110/. „Rzecz jasna, że władza świecka będzie zainteresowana
tym, by kogoś podporządkować sobie. Dążenia tego typu Rosmini nazywa
„duchem feudalizmu”, który do Kościoła wszedł wraz z ludami
barbarzyńskimi, wypierając poczucie wspólnoty duchowej. Szczytowym
momentem tego typu napięcia było zagrożenie samej wolności Kościoła w
postaci otwartego konfliktu między papieżem Grzegorzem VII a cesarzem
Henrykiem IV, kiedy to Kościół potrzebował się bronić przed ingerencją
władzy świeckiej w jego konstytutywne struktury społeczności o charakterze
nadprzyrodzonym. „Kościół, który dokonuje wyboru swoich pasterzy, kieruje
się tylko jednym celem, dobrem dusz; władca ma ich wiele” /A. Rosmini,
Delle cinque piaghe della santa Chiesa, w oprac. Nunzio Galantino, Edizioni
San Paolo, Cinisello Balsamo 1997, nr 116, s. 297/. Nasz autor znów z
upodobaniem powraca do epoki pierwotnego chrześcijaństwa. Za tamtych
czasów starano się wybrać na biskupa osobę najlepszą spośród wszystkich
diecezjan, dziś natomiast szuka się kandydata obdarzonego powagą i
znaczeniem, „Bez zwracania uwagi na przynależność do wspólnoty, która
będzie kierował” /A. Rosmini, Delle…, nr 113, 295/. Dawniej wybierano
osoby kochane i szanowane przez lud, dziś wystarczy, że ktoś taki cieszy się
szacunkiem władzy. Niegdyś przywiązywano wagę do tego, by był to kapłan
od dawna należący do określonej wspólnoty wiernych, którą zna i potrafi
rozumieć, dziś dobro wiernych wcale nie jest sprawą pierwszorzędną”
/Tamże, s. 111.
+ Barbarzyńcy wprowadzili feudalizm. „W 1846 roku rozpoczyna się
pontyfikat Piusa XI. To sprzyjający moment na opublikowanie Pięciu ran
Kościoła świętego, […] Inspiracje tytułu Rosmini zaczerpnął z przemówienia
Innocentego IV podczas Soboru w Lyonie z 23 czerwca 1215 roku, w którym
papież mówił o pięciu „nieludzkich ranach” na ciele Kościoła, nawiązując do
ran zadanych Zbawicielowi na Kalwarii” /R. Skrzypczak, Przezorność
proroków, „Fronda” 2008, nr 44/45, 96-121, s. 105/. „Piąta rana na prawej
stopie Chrystusa: Zniewolenie dobrami kościelnymi. Zakończenie epoki
feudalnej w Kościele wcale nie poszło w parze z końcem „zniewolenia” czy
„uzależnienia”, które dziś, choć w formie bardziej zakamuflowanej, nadal
zagraża wolności chrześcijańskiej. W czasach pierwotnych Kościół był ubogi,
23
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ale za to wolny. Wolność zresztą była pojmowana jako umiejętność znoszenia
niedostatków. Duchowni utrzymywali się dzięki wolnym datkom, bez
obowiązkowych ofiar odprowadzanych na przykład w postaci „dziesięciny”
/Tamże, s. 112/. „Wszelkie dobra posiadano, zarządzano nimi i
dysponowano wspólnie. Inwazja ludów barbarzyńskich wprowadziła do
Kościoła „ducha feudalizmu”, a wraz z nim „osobiste uzależnienia” i
indywidualizm. Według Rosminiego, „ducha feudalizmu” da się pokonać
jedynie
„duchem
wspólnoty”,
czyniąc
przezroczystym
wszelkie
administrowanie i obrót dobrami kościelnymi. Rosmini napisał Pięć ran
Kościoła świętego z głębokim przekonaniem, że każdą z nich można
wyleczyć. W tym względzie nie wolno poddawać się jakiemukolwiek
fatalizmowi. Obecność Boga w Kościele jest więcej niż pewna, w związku z
tym zawsze potrafi znaleźć on nowe siły, by stanąć blisko ludzi, dając im to,
do czego został powołany: Ewangelię Chrystusa. […] Odnowienie duchowe
Kościoła wymaga przede wszystkim przemiany mentalnościowej kapłanów,
ponownego przyjęcia ducha profetycznego, jak i wyeliminowania wszelkich
przeszkód spychających Kościół w dół zeświecczonego feudalizmu” /Tamże,
s. 113.
+ Barbarzyńcy z Północy wyszli z lasów pełni życia, odnawiając
zdegenerowane ludy Południa. Społeczność doskonałą według Joachima
Balmesa nie jest to jakaś idealistyczna utopia, lecz społeczność, w której są
zabezpieczone wszystkie potrzeby materialne i duchowe. O doskonałości
decyduje postępowanie moralne obywateli. Społeczność złożona jest z ludzi,
jest przez nich rządzona i ukierunkowana dla ich dobra. Nie jest to jakiś twór
ponad nimi. Prawa społeczne nie mogą być sprzeczne z zasadami
kierującymi dobrem jednostki. Religia chrześcijańska kształtująca zdrową
moralność jest najwyższym dobrem społecznym, gdyż w najwyższym stopniu
gwarantuje osiągnięcie wszelkich wartości osoby ludzkiej. Religia nie
podważa autorytetu cywilnego, umacnia go. Leczy wady społeczne bez policji
i armii, bez olbrzymich kosztów /J. Saiz Barbera, Pensamiento histórico
cristiano, Ediciones y publicaciones españolas S.A., Madrid 1967, s. 219/.
Historia według Joachima Balmesa jest dramatem, który dokonuje się na
płaszczyźnie cielesnej i duchowej. Dramat historii tego świata ma sens
jedynie wtedy, gdy jednoczy się z rzeczywistością życia wiecznego, gdy
przeznaczenia ludzkości na tej ziemi są splecione z ostatecznym
przeznaczeniem w innym świecie. W przeciwnym wypadku są bez sensu
/Tamże, s. 221/. Barbarzyńcy z Północy wyszli z lasów pełni życia,
odnawiając zdegenerowane ludy Południa. Z dzikich hord przemienili się we
wspaniałe narody, które pokryły oblicze Europy. Niestety, zanim do tego
doszło, było dziesięć wieków przemocy i krwi. Arabowie pojawili się w połowie
dnia dziejów Europy i wprowadzili światło w europejską naukę i sztukę. Za
jaką cenę? Po ośmiu wiekach wojny. Odkrycie nowych kontynentów wzmogło
postęp, ale za cenę przemocy i terroru. Europa weszła w wiek XVI mądra,
oświecona, bogata, potężna: krew przelewała się nadal, przemieniając się w
rwący potok. I co przyniesie przyszłość? Ludy są ofiarami, ciemiężonymi albo
i niszczonymi doszczętnie. Tylko w kontekście życia wiecznego można
odnaleźć sens, nie w tragicznej przeszłości, lecz w przyszłości. Sensem
śmierci człowieka i całych ludów jest ich chwała w życiu wiecznym /Tamże,
s. 222.
24
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Barbarzyńcy zaadoptowali odkrycia intelektualne filozofów greckich przez
jako przedmiot materialny ich własnej natchnionej mądrości. Ruchy
filozoficzne zdominowały całą resztę epoki pogańskiej w Europie
kontynentalnej aż do czasów Cesarza Justyniana, który w 529 roku zamknął
ostatnie pogańskie szkoły filozoficzne. Patrząc na dominację tych szkół na
Zachodzie, doszukiwanie się w nich – poza jednym ruchem neoplatońskim –
jakiegoś nawet dalekiego pokrewieństwa z subiektywizmem filozofii
nowożytnej jest rzeczą daremną. Wszyscy Grecy, choć mogli nie zgadzać się
ze sobą co do wielu rzeczy, byli w swoim punkcie wyjścia materialistami i
realistami. Choć nie zgadzali się co do generalnego podziału filozofii na
teoretyczną i praktyczną, pragnieniem ich wszystkich było zrozumieć
zachowanie się rzeczy fizycznych i ludzkiej istoty w oparciu o zasady, które
brały się z uniwersalizacji wiedzy zmysłowej o działaniu rzeczy realnych w
świecie, w którym żyli /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, 61/. Filozofia Grecji starożytnej stworzyła samą
siebie jako istotę samodzielną, która swoje koncepcje i zasady rozumowania
brała nie z jakiegoś oświecenia, lecz wyprowadzając je w sposób bezpośredni
lub pośredni z niewspomaganej niczym percepcji zmysłowej. Jako że był to
świadomy wysiłek, który zrodził filozofię, by przy budowaniu poszczególnych
koncepcji i w samym rozumowaniu stronić od ponadnaturalnego
natchnienia, przeto zjednoczenie filozofii i teologii w jedną wspólną mądrość
nie było czymś, na co filozofia byłaby gotowa ochoczo przystać. Czy
małżeństwo takie mogłoby zostać skonsumowane – aby to stwierdzić, trzeba
było poczekać na inną epokę i na innych myślicieli. W każdym razie ci,
którzy jako pierwsi zaczęli filozofować, nie przewidywali, by miał nastąpić
taki dzień, w którym ich wielkie intelektualne odkrycia zostaną
zaadoptowane przez teologów religii barbarzyńskich jako przedmiot
materialny ich własnej natchnionej mądrości. Co stało się z filozofią podczas
tego procesu adopcyjnego, tym zajmę się za chwilę /Tamże, s. 62.
+ Barbarzyńcy zalali Europę Słowianie uderzyli w V wieku na Bałkany, do
wieku VIII opanowując cały Półwysep Bałkański. Cesarstwo zachodnie
zostało opanowane przez ludy germańskie jeszcze w wieku V. Germanie się
romanizowali, a arianie germańscy przechodzili na katolicyzm. „Polityczny
punkt ciężkości przesunął się na Germanów, a społecznie wzrosło znaczenie
Rzymu Piotrowego i instytucji Kościoła, mimo że Italia stała się prefekturą
cesarstwa wschodniego w roku 554, odwracając niejako utworzenie prowincji
rzymskiej z Hellady w r. 27 prz. Chr.” Na zachodzie Karol Wielki odnowił w
roku 800 cesarstwo rzymskie, które jednak po traktacie w Verdun 843
podzieliło się na Francia occidentalis (Franco-Galia, Francja) oraz Francia
orientalis (Germania). Jednoczenie i podział dokonały się analogicznie do
tego, jak wcześniej jednoczyło się i podzieliło imperium rzymskie /Cz. S.
Bartnik, Fenomen Europy, Lublin 1998, s. 32/. „Europa rodziła się jako
powielający się proces jednoczenia (unificatio, integratio) i jednocześnie
ubogacenia w elementy składowe i tworzywowe (diversificatio, multiplicatio).
Przede wszystkim wszakże jako „dobro jedności‟ (sacra unitas) oraz jako „zło
rozbicia‟ (peccatum diruptionis). A ponieważ będzie zawsze naznaczona
grzechem, dlatego nigdy nie osiągnie jedności pełnej i absolutnej. Mimo to
25
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
najwyższym jej obowiązkiem jest nieustanne dążenie do jedności, której
najwyższym wzorem jest „Prajednia Boża‟” /Tamże, s. 33/. „Uczucie triumfu
chrześcijaństwa z sukcesów odniesionych na forum publicum państwa
rzymskiego zaczęło szybko ustępować miejsca niepokojom w obliczu
wzbierających fal barbarzyńskich ludów. […] Atak barbarzyński pogłębił
napięcie między chrześcijanami a poganami, przy czym wojsko musiało się
oprzeć raczej na elemencie pogańskim i, paradoksalnie, na innych
barbarzyńcach” /Tamże, s. 35/. „W r. 410 Alaryk obległ Rzym i na skutek
zdrady ze strony pogańskiej 25 sierpnia zdobył Wieczne miasto jako pierwszy
barbarzyńca od 800 lat” (Tamże, s 36). „Ogólna sytuacja imperium z okresu
schyłkowego stała się przedmiotem troskliwej refleksji religijnej zarówno ze
strony chrześcijańskiej, jaki pogańskiej. Ówczesna sceneria historyczna
otworzyła nowy front walki ideowej między chrześcijaństwem a pogaństwem”
(Tamże, s. 39).
+ Barbarzyńcy zromanizowani słabo, ale ich kultura została wzmocniona
duchem Ewangelii. Historia cywilizacji europejskiej oświetlana jest światłem
ze wschodu, czyli spekulatywnym duchem starożytnej Grecji, które wydało
swoisty owoc w spotkaniu z łacińską konkretnością. W ten sposób rodziła się
cywilizacja zachodnia. Miejscem spotkania była Italia Południowa. Źródłem
była metafizyka presokratyków z Wielkiej Grecji, zwłaszcza tworzona na
akropolu Elea-Velia w dzisiejszym mieście Neapol, gdzie brama zwana Porta
Rossa otwierała drogę z dzielnicy biedaków. Myśl grecka, której centrum
stanowił ethos Parmenidesa, kształtowała to nadmorskie miasto. Szkoła
eleatów łączyła gwarne życie handlowego miasta z kontemplatywną ciszą
świątyń z ich słodkim odpoczynkiem rozkoszującym się odczuwaniem swego
bytu, swego niczym nie zmąconego istnienia /B. Forte, La teologia nel sud
d’Italia. Un’eredità e un compito, “Asprenas”, v. 43 (1996) N. 2, 177-192, s.
177/. Parmenides nie był zwolennikiem abstrakcyjnych spekulacji, lecz
myślicielem powiązanym z polityką, który z wysiłkiem przeciwstawiał się
pokusom nihilizmu, starając się szukać najgłębszego sensu w konkretach
codzienności, bez uciekania się do dalekich horyzontów, oddalonych od
konkretnej rzeczywistości. W tej perspektywie Parmenidesa jest bliski filozofii
zachodniej. Głębia duszy zakotwiczona jest u niego w trwającej wciąż
teraźniejszości, która nie ucieka w przeszłość, ani w przyszłość, lecz po
prostu jest, zwyczajnie i konkretnie. Taki był też sposób myślenia
Południowych Włoch. W takie środowisko myśli weszła dobra nowina Słowa
Wcielonego: adekwatne, zgodne, współbrzmiące, przygotowane do tego, by
łączyć Absolut z historią. Widoczne jest to w poezji Pawła z Noli (Paulino di
Nola, Carmi), literacko doskonałej i teologicznie głębokiej, a także w
„Vivarium” Kasjodora, gdzie powstała m.in. Historia Gotharum. Widoczne są
w niej łaciński duch i słabo zromanizowana kultura barbarzyńców,
usadowione w ewangelii jako ich wspólnym podłożu. Chrystus łączący
Absolut z ziemią, łączy też przeciwstawne sobie kultury. Takie są korzenie
rewolucji kulturalnej wieku XII /Zob. M.-D. Chenu, La teologia nel medio
Evo. La teologia nel sec. XII, Milanmo 1972/. Jej najsłynniejszym
przedstawicielem jest Joachim da Fiore /H. de Lubac, La posterità spirituale
di Gioacchino da Fiore, Milano 1981-1984, 2 voll/. /Tamże, s. 178.
+ Barbarzyńcy żydowscy różnili się od Hellenów. Różnica istotna między
grekami a barbarzyńcami w Apologii Tacjana redukuje się do
26
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przeciwstawienia politeizmu i monoteizmu. Monoteizm, jedność i prawda są
ze sobą ściśle splecione. Nawrócenie według Tacjana jest procesem
logicznym, który on sam przeszedł i spodziewa się, że tym samym śladem
pójdą, po przeczytaniu Apologii, inni. Chrześcijaństwo jest nie tylko bardziej
prawdziwe od myśli helleńskiej, lecz ponadto powiązane jest z bardziej
moralnym życiem /G. Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad,
Publicaciones de la Universidad Pontificia Comillas. Madrid, serie I: Estudios
62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia Comillias), Madrid 1996, s. 99/.
Również jego korzenie są starsze, znajdują się „filozofii barbarzyńskiej”, która
jest bardziej starożytna, bardziej boska i prostsza niż poezja i filozofia grecka.
Z konceptem monarchii Tacjan ściśle wiąże monoteizm, z którym z kolei
powiązana jest teologia stworzenia. Wielobóstwo oznacza wielość i podział,
chaos i niepewność. Monoteizm wskazuje natomiast na solidne podstawy
świata i jego uporządkowania. Dla wyrażenia prawdy o monoteizmie
wspaniale służy termin monarchia, który nie należy do słownictwa religijnego
i dlatego nadaje się na tworzenie pomostu wyjaśniającego Hellenom
zawartość chrześcijańskiej wiary /Tamże, s. 100/. Tacjan ściśle łączy
monoteizm z kreacjonizmem. Bóg jest jedynym autorem wszelkiego
stworzenia, źródło materii zawarte jest w Nim, w Bożej transcendencji.
Ufność wobec materii sprzeciwia się zaufaniu wobec Boga. Monarchia
wskazuje na absolutną suwerenność Boga w działaniu skierowanym ku
wszechświatowi. Monarchia według niego ma wymiar kosmologiczny. Nie ma
sprzeczności między kosmologią a teologią, między tematami relatywnymi
dotyczącym i stworzeń a źródłem uniwersum. Poznawanie esencji Bożej
potęguje nasze poznawanie kosmosu /Tamże, s. 101.
+ Barbarzyńcy Żydzi w oczach Greków. W czasach starożytnych
zhellenizowani Żydzi w diasporze wprowadzili dodatkowe zamieszanie, jeżeli
chodzi o precyzję rozumienia natury filozofii. Żydzi aleksandryjscy, w reakcji
na to, że Grecy odmalowali ich jako barbarzyńców bez kultury, uczynili
użytek ze swojej własnej tradycji teologicznej, aby skupić się na obronie
przed atakami greckiej filozofii. Podeszli do tego w sposób podobny temu, do
jakiego uciekali się poeci późnego pogańskiego antyku. Aleksandryjscy Żydzi
spróbowali zneutralizować krytykę filozofów poprzez umieszczenie filozofii w
ramach wyższego porządku poznania. I tak jak zauważył Seneka, że cała
filozofia w jakiejś ukrytej formie zawierała się u Homera, tak i dla Żydów w
diasporze grecka filozofia swoje powstanie zawdzięcza żydowskim
patriarchom, a pierwszorzędnie Mojżeszowi, który stał się dla późnego
judaizmu „najważniejszą postacią całej historii religii”, „prawdziwym
nauczycielem rodzaju ludzkiego”, „nadczłowiekiem”„ /E. R. Curtius,
European Literature and the Latin Middle Ages, tłum. W. R. Task, New York:
Pantheon Books 1953. s. 211; P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii
do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 83.
+ Barbarzyńska namiętność Pożądanie płciowe, jedna tylko pożywka muzyki
rockowej. „Naczelne miejsce muzyki w wychowaniu uznawali wszyscy
starożytni pedagodzy. Rzadko się dziś zauważa, że w Polityce Arystotelesa
najważniejsze fragmenty na temat najlepszego ustroju dotyczą edukacji
muzycznej czy też że Poetyka stanowi dodatek do Polityki. Filozofia klasyczna
27
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
nie stosowała wobec śpiewaków cenzury, lecz perswazję. A także postawiła
przed nimi cel, który jeszcze całkiem niedawno był przez nich rozumiany. Ci
jednak, którzy nie zauważają roli muzyki u Arystotelesa i sprzeciwiają się
poglądom Platona, chodzili do szkoły z Hobbesem, Lockiem i Smithem, dla
których tego rodzaju rozważania stały się zbędne. Triumfujący racjonalizm
oświeceniowy sądził, że odkrył inne metody na irracjonalną stronę duszy
oraz, że rozum potrzebuje od niej niewiele wsparcia. Muzyka powraca tylko u
dwóch wielkich krytyków oświecenia irracjonalizmu – Rousseau i
Nietzschego, najbardziej muzykalnych spośród filozofów. Obaj uważali, że
namiętności – a zarazem służebne im dziedziny sztuki – skarlały pod władzą
rozumu, wobec czego skarlał też człowiek i to, co dostrzega on w świecie.
Pragnęli pielęgnować wzniosłe stany duszy i na nowo doświadczyć
korybanckiego opętania, które Platon miał za rodzaj patologii. Szczególnie
Nietzsche pragnął powrotu do irracjonalnych źródeł naszej żywotności,
pragnął, by wyschły strumień znów spłynął wodą z barbarzyńskiej krynicy.
Drogę do tego celu widział w dionizyjskości i jej pochodnej – muzyce. Takie
jest znaczenie muzyki rockowej” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak
amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze
dzisiejszych studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 84/.
„urosła na zgliszczach muzyki klasycznej, w klimacie braku intelektualnego
sprzeciwu wobec czerpania z najniższych instynktów. […] muzyka rockowa
odwołuje się tylko do jednej, najbardziej barbarzyńskiej ze wszystkich
namiętności: pożądania płciowego; nie do miłości, nie do Erosa, lecz do
raczkującego i nie wykształconego pożądania płciowego. […] Młodzi ludzie
wiedzą, że rock ma rytm stosunku płciowego. […] Niekiedy w przymierzu z
prawdziwą sztuką, lecz zazwyczaj z pseudosztuką, potężny przemysł
muzyczny krzewi zamiłowanie do orgiastycznych stanów uczuć związanych z
seksem i dostarcza żarłocznym odbiorcom stale nowej strawy. Jeszcze żadna
dziedzina sztuki nie była przeznaczona aż tak wyłącznie dla dzieci” /Tamże,
s. 85.
+ Barbarzyński język nauczania Kościoła wieku XVI. „Formalne zawiązanie
sporu o człowieka, o jego tożsamość, wiąże Mirewicz z faktem opublikowania
przez Erazma z Rotterdamu polemizującej z poglądami Lutra rozprawy De
libero arbitrio diatribe (1524), na którą zaatakowany odpowiedział traktatem
De servo arbitrio (1525). Ów spór o człowieka w XVI wieku […] cofał jego
uczestników, w sposób paradoksalny, w czasy przedchrześcijańskie.
Komentując teorię J. Kalwina z jego traktatem Institutio religionis christianae
(1536) o przeznaczeniu, Mirewicz pisze: „(…) wolno nam nazywać Kalwina
smutnym reformatorem, który pogańską teorię przeznaczenia usiłował
włączyć w strukturę myśli chrześcijańskiej jako jedyny klucz otwierający
drzwi boskich i ludzkich tajemnic. Ofiarował ten klucz intelektualnym
środowiskom zrażonym do Rzymu, niechętnym Lutrowi, którym zupełnie
odpowiadał Zwingli lub inni, nowatorzy rozkochani bardziej w Cyceronie i
Senece aniżeli w autorach Nowego Testamentu” /S. Szczyrba, Afirmacja Boga
i życie moralne w ujęciu Jerzego Mirewicza TJ , Łódź 1994, s. 63/. „Mirewicz
postrzega źródło kryzysu myśli europejskiej w odejściu od biblijnych i
chrześcijańskich
korzeni
z
jednoczesnym
nazbyt
jednostronnym
przeakcentowaniem kultury i tradycji grecko-rzymskiej” /Tamże, s. 64/. „To
dokonało się, zauważa, bardzo wyraźnie w XVI wieku (Por. Obrońcy Europy,
28
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Londyn 1983, s. 29: „Po odkryciu Ameryki, opłynięciu Afryki oraz lepszym
poznaniu Dalekiego Wschodu Europa zmalała w oczach jej mieszkańców […]
Zawarta w Ewangelii propozycja ładu wewnętrznego i zewnętrznego nie
imponowała ludziom szesnastego wieku (…). Teraz tworzył się nowy typ
Europejczyka – żądny nowości, dynamiczny, skłonny do anarchii w
gromadzeni wszelkiego rodzaju przeżyć zmysłowych. Zbiegło się to w czasie z
rozpadem jedności chrześcijaństwa. Typ poszukiwacza przygód w dalekich
krajach, gdzie można otrząsnąć z siebie styl postępowania narzucony w
ojczyźnie przez opinię publiczną i nie liczyć się z zastanym u obcych. A
wszystko w imię godności, wolności i chwały człowieka”. Por. Nawrócony
humanista na papieskim tronie – Pius II (1458-1464), w Słudzy Europy,
Londyn 1985, 37-44, s. 39: „Był to proces odwracania się od nauki Kościoła
podawanej w języku, który daleko odbiegał od stylu Cycerona i był
traktowany w środowiskach humanistycznych jako barbarzyński […] katolicy
z pewnym lękiem obserwowali tę „inwazję‟ kultury pogańskiej”). Zbiegło się to
w czasie z rozpadem kultury europejskiej. Było to – powiada Mirewicz –
preludium do kryzysu kultury europejskiej (Słudzy Europy …, s. 32). Kryzys
ten odznacza się przede wszystkim „błędem antropologicznym” albo można
powidzieć – kryzys ów był (jest) rozpoznawalny po „błędzie antropologicznym”
/Tamże, s. 65.
+ Barbarzyńskość Europy wieku XXI. Hiszpania ostatnich lat XX wieku jest
etycznie rozdwojona. Istnieją dwie moralności, lub dwie warstwy: teoria i
praktyka. Pojawił się wielki kryzys moralności. Przemiany ustrojowe nie są
jedyną przyczyną tego kryzysu. Według Olegario Gonzales de Cardedal,
przemiany te nie spowodowały kryzysu etycznego, a tylko go ujawniły, tak
jak Sobór Watykański ujawnił sytuację istniejącą w Kościele. Nałożyły się
dwa nurty przemian: sytuacja posoborowa i postfrankistowska H24 90. Do
tego doszła wielka transformacja duchowa Europy Zachodniej, radykalna
zmiana na skali wartości. Odrzucono fundament trwający tysiąclecia: grecką
racjonalność, gościnną otwartość (otwartą gościnność), świadomość i
modlitewna relacja z Absolutem według zasad religii judeochrześcijańskiej
oraz obywatelskie zrozumienie konieczności regulowania egzystencji dla
zachowania ludzkiej wolności zgodnie z tradycją starożytnego Rzymu.
Zakwestionowano nadrzędność „logosu” w życiu człowieka. Powrócono do
barbarzyńskiej, instynktownej, prymitywnej natury. Zamiast rozumu
uduchowionego, kontemplującego i teoretycznego pojawił się rozum
praktyczny, analityczny, matematyczny, techniczny, instrumentalny H24 91.
+ Barbarzyńskość misteriów ku czci Dionizosa w pierwotnej fazie. „Persefona,
jak i Dionizos odchodzą tylko po to, aby wrócić. Przez swoją śmierć i przez
przezwyciężenie śmierci stają się jeszcze potężniejsi, niż byli przedtem. Mogą
swym wyznawcom wskazywać drogę do podobnego zatriumfowania nad
śmiercią. Obrzędy ku czci Dionizosa, symbolizujące mistyczne jednoczenie
się z bóstwem, odbywały się nocami, w górach. Zasadniczy ich element
stanowił ekstatyczny taniec. Mężczyźni i kobiety (które – jako tzw. Menady –
były szczególnie gorliwymi czcicielkami Dionizosa), z pochodniami w rękach,
przy ogłuszającej muzyce bębenków i fletów, zawodzili obłędny taniec. Pod
wpływem oszołomienia winem – darem Dionizosa, i w nastroju wielkiego
podniecenia wyobrażali sobie, że w dosłownym sensie tego słowa jednoczą się
z Dionizosem. Szczytem owych sakralnych orgii był zazwyczaj obrzęd
29
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
rozdzierania żywego kozła na sztuki i pożerania jego dygoczącego jeszcze
mięsa. W tej pierwotnej fazie misteria ku czci Dionizosa miały piętno bardzo
barbarzyńskie i można wątpić, czy zawierały w sobie jakiekolwiek elementy
etyczne. Grecy bronili się zażarcie przed ich hipnotyzującym wpływem. […]
Odniósł jednak zwycięstwo i stał się odtąd jednym z najbardziej
znamiennych elementów greckiej kultury. Co prawda – w formie złagodzonej
i pogłębionej. Reformę kultu dionizyjskiego, wprowadzenie do niego
elementów moralnych, przypisywali Grecy legendarnej postaci Orfeusza. Nie
wiemy, czy jest to postać całkowicie legendarna, czy też kryje się za nią jakaś
osoba historyczna, niemożliwa już dziś do rozpoznania. Przypisywano
Orfeuszowi w starożytności wiele tekstów, są one jednak – jak stwierdzili
filologowie – późnego pochodzenia. Reprezentują taki orfizm, jako istniał w
Grecji hellenistycznej, a potem w cywilizacji cesarstwa rzymskiego. Splótł się
on z religijnymi i moralistycznymi ideami pitagorejczyków. Orficy i
pitagorejczycy uczyli, że ciało jest więzieniem duszy, «grobem duszy» – jak
wyrażała to sławna gra słów: soma – sema […]. Wierzyli oni w doktrynę
reinkarnacji dusz” /E. Dąbrowski, Misteria – ich geneza i rola w świecie
hellenistycznym, w: Listy do Koryntian. Wstęp. Przekład z oryginału.
Komentarz, Pallotinum, Poznań 1965, 322-333, s. 327.
+ Barbarzyńskość Sztuka Azteków wywarła wielki wpływ na sztukę
europejską. „Malarz niemiecki Dürer był pierwszym artystą europejskim,
który ujrzał dzieła azteckie, gdy dotarły na flamandzki dwór Karola V w
Brukseli. […] „Nigdy w życiu nie widziałem nic, co napełniłoby mnie
większym szczęściem”. Ponad trzy wieki później, także w Brukseli, Charles
Baudelaire będzie się przyglądał rycinom przedstawiającym rzeźby azteckie i
dojdzie do wniosku, ze należały do „barbarzyńskiej sztuki”. Barbarzyńskiej w
znaczeniu całkowicie oddalonej od pojęcia ludzkiej indywidualności” /C.
Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź
1994, s. 95/. „Quetzalcoatl był azteckim dawcą życia i przeciwnikiem
Huitzilopochtli, pana wojny i śmierci. W indiańskiej myśli i mitologii zajmuje
miejsce
podobne
do
Prometeusza
lub
Ulissesa
w
świecie
śródziemonomorskim albo Mojżesza w kulturze judeochrześcijańskiej.
Quetzalcoatl także był wygnańcem i podróżnikiem, bohaterem, który odszedł
i obiecał powrócić. Jego mit, jak wszystkie mity, żyje dzięki wielu różnym
wersjom i wariantom, pełniejszy od nich i bogatszy. Wielkie święta azteckie
były zewnętrzną formą żywiołu czasu ujętego w ramy obrzędu, w którym
godziły się przyroda i przeznaczenie. Mity w akcji, przeżywane prawdziwie,
były nie tylko spektaklem, lecz stanowiły przedmiot wiary. Najpiękniejszą
wersja mitu o Quetzalcoatlu przekazali ojcu Bernardino de Sahagun w
Meksyku jego tubylczy informatorzy” /Tamże, s. 97/. „Zgodnie z podaniem
jeden z pomniejszych bogów indiańskiego panteonu, ciemny i wiecznie młody
demon Tezcatlipoca, którego imię znaczy „Dymiące Zwierciadło”, powiedział
innym duchom: „odwiedźmy Quetzalcoatla i zanieśmy mu prezent”. Udali się
do pałacu boga w mieście Tula i wręczyli mu podarunek zawinięty w
bawełnę. „Co to jest?” – zapytał Quetzalcoatl odwijając dar. Było to lustro.
Bóg ujrzał swoje odbicie i krzyknął. Wierzył, że jako bóg nie ma twarzy. Teraz
zobaczył własne oblicze odbite w pogrzebanym zwierciadle. Była to twarz
człowieka, twarz boskiego stworzenia. W ten sposób Quetzalcoatl zdał sobie
30
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sprawę, że ponieważ ma ludzkie oblicze, musi podzielić los człowieka” Tamże,
s. 98.
+ Barbarzyńskość Zachodu Europy na początku średniowiecza. Antropologia
średniowieczna ukazywała człowieka jako figurę hierarchiczną. Odpowiednio
rozwijana była eklezjologia hierarchiczna. Istotnymi współrzędnymi tej wizji
są zbawienie i autorytet. Zbawienie rozumiane jest w sensie bardzo
konkretnym i przynaglającym do działania. Życie ludzkie jest oceniane w
perspektywie jego ostatecznego celu. Autorytet jest środkiem obowiązującym
do zbawczego wysiłku: autorytet sakralny i świecki. Działania sakralne
widziane jest w kontekście tego celu. W ten sposób powstaje model
epistemologiczny, którego podstawą jest oświecenie. U początków
średniowiecza Zachód Europy nie jest jeszcze zromanizowany, jest
barbarzyński, czyli pogański albo niedawno nawrócony, często ariański. W
tym środowisku stawiane są kwestie antropologiczne, pochodzące z świata
hellenistycznego. Istnieje istotna różnica pomiędzy misją Kościoła w tym
czasie a głoszeniem Ewangelii przez Ojców Kościoła. Misjonarze
średniowieczni posiadają już spójną doktrynę. Poszukiwania, zachwyty,
pokusy oryginalnych rozwiązań, charakterystyczne dla pierwszych wieków,
ustąpiły miejsca wizji pewnej, która, nie będąc jeszcze pełną, pozwala
nauczać i tworzyć praktykę jasno skierowaną na zbawienie H40 88.
+ Barbarzyństwa średniowiecza głoszone przez renesans. „Humaniści włoscy
XV-XVI wieku uformowali wyobrażenie „wieków średnich” jako mrocznego
okresu, oddzielającego czasy im współczesne od świetnej epoki starożytności.
Starając się uwydatnić swą odrębność ideową i kulturową, mijającą erę
opatrywali ujemnym znakiem wartości: dostrzegali w niej znamiona
barbarzyństwa i obciążali odpowiedzialnością za unicestwienie wielkiej
tradycji antyku. Głosili, że dopiero dzięki Dantemu i Petrarce literatura jakby
obudziła się z długotrwałego snu. Lekceważące, a nawet pogardliwe uwagi o
kulturze niedawnej przeszłości formułowali m. in. Flavio Biondo, Loggio
Bracciolini, Leon Battista Alberti, Lorenzo Valla, Giorgio Vasari. Nie
posiadające jeszcze swego odpowiednika terminologicznego, pojęcie
“średniowiecza” krystalizowało się w miarę coraz wyraźniejszego odczuwania
i pogłębiającego się procesu renowacji starożytności, postrzeganej z
historycznego dystansu. Nazwy media aetas (lub intermedia aetas) bądź
medium aevum pojawiły się najpierw w dziełach historyków XVI-XVII wieku.
Np. Gisbertus Voetius (1589-1676) wyodrębnił w dziejach Kościoła trzy
okresy, z których środkowy, obejmujący wieki VII-XVI, nazwał intermedia
aetas. Krzysztof Cellarius (Kelner; 1638-1707) drugi tom swego opracowania
historycznego, poświęcony czasom od Konstantyna Wielkiego do upadku
Konstantynopola, zatytułował Historia medii aevi… (1688), sugerując
jednocześnie konieczność zamknięcia tak wyodrębnionej epoki w granicach
czasowych od 306 do 1453 roku. Osiemnastowieczny historyk poezji
średniowiecznej, Polycarp Leser, przeniósł nazwę medium aevum na teren
dziejów literatury (np. w dziele Historia poetarum et poematum Medii Aevi –
Historia poetów i dzieł poetyckich wieku średniego, 1721). Prace Lesera
sygnalizują zarazem powolną zmianę ocen dorobku średniowiecznego w
kierunku ich akceptacji i uznania swoistych wartości „barbarzyńskich”
wieków” /T. Michałowska, Średniowicze, Wydawnictwo naukowe PWN,
(Wielka historia literatury polskiej), Warszawa 1995, s. 15.
31
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Barbarzyństwo alternatywą kultury zachodniej. „Problem usankcjonowania
kultury odgrywał w świadomości rosyjskiej ważniejszą rolę niż w
świadomości zachodniej. Ludzie Zachodu rzadko wątpili w racje kultury.
Uważali się za spadkobierców grecko-rzymskiej kultury śródziemnomorskiej i
byli przekonani o świętości tej tradycji. Jednocześnie kultura ta wydawała im
się uniwersalną i jedyną, cały zaś pozostały świat uważali za barbarzyński.
Szczególnie ostro zaznaczyło się to w świadomości Francuzów. Co prawda,
Jean Jacques Rousseau zwątpił w dobro cywilizacji (termin ten Francuzi
przedkładają nad pojęcie kultury), lecz było to zjawisko wyjątkowe, niemal
skandaliczne, a kwestia została postawiona inaczej niż u Rosjan. […] U
Rosjan nie ma takiej czołobitności wobec kultury, jaka charakterystyczna
jest dla ludzi Zachodu. Dostojewski powiedział: wszyscy jesteśmy nihilistami.
Ja powiedziałbym: my, Rosjanie, jesteśmy apokaliptykami albo nihilistami”
/M. Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. II poprawione, Stowarzyszenie
Kulturalne Fronda, Warszawa 1999, s. 137/. „Jesteśmy apokaliptykami albo
nihilistami, ponieważ kres ukierunkowuje nasze myślenie i słabo pojmujemy
stopniowość procesu historycznego, negujemy czystą formę. To właśnie miał
na myśli Spengler, kiedy powiedział, że Rosja jest apokaliptycznym buntem
przeciw antykowi, tj. przeciw doskonałości formy, doskonałości kultury.
Całkowicie błędne jest jednak mniemanie ojca G. Florowskiego, że nihilizm
rosyjski był anty-historycznym utopizmem. Nihilizm należy do dziejów
rosyjskich, jak rewolucja. Nie można uznawać za historyczne tylko tego, co
odpowiada gustom konserwatywnym. Bunt jest także zjawiskiem
historycznym, jedną z dróg urzeczywistniania się historycznego losu. Los
historyczny Rosjanina nie może się obejść bez buntu – to cecha narodowa.
Nihilizm jest zjawiskiem typowo rosyjskim: zrodził się on na duchowym
gruncie prawosławia, zawiera się w nim silny element prawosławnej ascezy.
Prawosławie, a szczególnie prawosławie rosyjskie, nie dostarcza żadnego
swoistego uzasadnienia kultury; tkwił w nim zawsze pierwiastek
nihilistyczny w stosunku do wszystkiego, co człowiek tworzy w tym świecie”
/Tamże, s. 138.
+ Barbarzyństwo bolszewickie obojętne na jakiekolwiek normy prawne,
obyczaje, dyplomację czy honor, przestrzegane w cywilizowanych krajach.
„Dzierżyński był tworem Lenina, który […] natchnął Czekę duchem terroru.
[…] namawiał bolszewików […] by wyzbyli się humanitarnych uczuć” /P.
Johnson, Historia świata od roku 1917 do lat 90-tych, wyd. 2 Puls
Publications Ltd, London 1992, s. 96/. „do końca 1920 r. Czeka wykonała
ponad pięćdziesiąt tysięcy wyroków śmierci. […] Lenin porzucił pojęcie winy
indywidualnej, a z nim całą judeo-chrześcijańską etykę jednostkowej
odpowiedzialności. Przestało go interesować, co ktoś zrobi lub zrobił […]
Ukoronowaniem tego stał się dekret Lenina ze stycznia 1918 r. wzywający
organa państwowe, by „oczyściły rosyjską ziemię z wszelkiego szkodliwego
robactwa”. Nie był to akt prawny, było to zaproszenie do masowych mordów
[…] nauczyciele gimnazjalni, członkowie rad parafialnych i chórów,
duchowni, zakonnice i zakonnicy, tołstojowscy pacyfiści, działacze związków
zawodowych” /Tamże, s. 97/. „Tak oto narodziło się współczesne
ludobójstwo” /Tamże, s. 98/. „Lenin szybko i brutalnie rozprawił się z
demokracją parlamentarną w Rosji. […] Niemcy byli w stanie zdmuchnąć go
bez trudności. Zbliżali się gwałtownie na wszystkich frontach, spotykając po
32
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
drodze niewielki tylko opór. Lecz Lenin podpisał podyktowane przez nich
warunki pokoju. […] Dlatego też przez resztę wojny utrzymanie Lenina w
siodle leżało w interesie Niemców. […] Ententa nie zaprzestała interwencji”
/Tamże, s. 100/ „Pod koniec 1918 r. na terytorium rosyjskim znajdowało się
180 tys. żołnierzy Brytyjczyków, Francuzów, Amerykanów, Japończyków,
Greków, a także kontyngenty Serbów i Czechów plus. 300 tys. Rosjan z
różnych formacji antybolszewickich. […] żaden z mężów stanu Ententy nie
zdawał sobie zupełnie sprawy, na czym polegała potworność owej nie znanej
przedtem totalitarnej dyktatury, ani też jakie będą dalekosiężne skutki
zasiania w jej sercu największej potęgi lądowej świata. Wyjątkiem był
Winston Churchill […] zrozumiał, że ma przed sobą nowy rodzaj
barbarzyństwa, obojętny na jakiekolwiek normy prawne, obyczaje,
dyplomację czy honor, przestrzegane w cywilizowanych krajach” /Tamże, s.
101/. „Dnia 16 października 1919 r. oddziały generała Judenicza znajdowały
się ledwie o 25 mil od Piotrogrodu, Denikin zaś blisko Tuły, na południe od
Moskwy […] do końca roku było już po wszystkim” /Tamże, s. 103.
+ Barbarzyństwo Europie wieku XX. „Jedną z myśli przewodnich nowej
konstytucji jest połączenie postępu materialnego z odrodzeniem i rozwojem
wartości moralnych. W ciągu pierwszych dziesięcioleci naszego wieku
panował wszechwładnie materializm, który poddał politykę, administrację,
wiedzę, wynalazki, szkoły, życie indywidualne i zbiorowe wszechogarniającej
żądzy użycia i korzystania z dóbr doczesnych. Jeżeli nie zdołał unicestwić
wpływu pojęć tradycyjnie wiążących rozwój jednostki, rodziny i
społeczeństwa z walorami moralnymi i z dążeniem do celów wyższych – to nie
dlatego, że nie chciał ich zniszczyć albo nie starał się ich zwalczyć,
przyznając wartość jedynie sprawom materialnym. Wiemy dobrze z
bolesnych doświadczeń, że ów materializm rozpętał uśpione egoizmy,
wzniecił pożogę walk bratobójczych, wywołał wstrząsy o niespotykanej dotąd
sile, wstrząsy grożące strąceniem ludzkości w otchłań nowego
barbarzyństwa. […] Musimy dojść do właściwego zrozumienia życia
ludzkiego, jego obowiązków, uczuć, aspiracji, nieodłącznych od poczucia
spójności narodowej i związanych z ideą poświęcenia i braterstwa,
wyzwalających nas ostatecznie spod tyranii filozofii materialistycznej, która
musi zginąć pod naporem sił rozpętanych przez nią samą. Prawda, piękno,
dobro znajdują się w życiu duchowym. Posunę się nawet jeszcze dalej: w
życiu duchowym znajduje się najwyższa rękojmia ładu politycznego,
równowagi społecznej i godnego swej nazwy postępu” A. de Oliveira Salazar,
Dusza Portugalii, „Fronda” 13/14 (1998) 270-282, s. 278; Fragment odczytu
wygłoszonego w auli Towarzystwa Geograficznego w Lizbonie 26 maja 1934 r.
podczas otwarcia I Kongresu Unii Narodowej.
+ Barbarzyństwo Europy zakończone odrodzeniem kultury w wieku XI.
Sanktuarium Jakuba Apostoła w Compostella stało się ośrodkiem rozwoju
kultury europejskiej. „W Portyku Chwały pielgrzymów witali aniołowie,
prorocy i apostołowie Kościoła. Portal ten jest bez wątpienia jednym z
najwybitniejszych
zabytków
rzeźby
architektonicznej
w
Europie
chrześcijańskiej i świadectwem jej pewności siebie, duchowego i
materialnego odrodzenia Zachodu w wieku XI, po długiej nocy
barbarzyństwa. Z każdej strony portyku czterej apostołowie i czterej prorocy
wydają się prowadzić ze sobą rozmowę. Wyróżnia się bardzo ludzka i
33
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wzbudzająca sympatię postać proroka Daniela. To Mona Lisa Średniowiecza.
Jego enigmatyczny uśmiech zdaje się mówić, że budowla świata jest
doskonale uporządkowana, pewna i prawdziwa pod spojrzeniem Pana.
Pogrążeni w rozmowie świeci i prorocy. O czym też rozprawiają? Z pewnością
o godnej podziwu symetrii chrześcijańskiego porządku Średniowiecza, w
którym każdy zna dokładnie swoje miejsce, a zbiorowa mądrość przezwycięża
pychę jednostki. W pewności, że wspólne dobro jest ponad inne cele i że
można siłą narzucić jedność godząc się z nieuniknionym cierpienie jednostki,
przejawia się polityczna filozofia Wieków Średnich, która miała ukształtować
i zniekształcić życie publiczne w Hiszpanii i Ameryce hiszpańskiej. Jeżeli
przyjrzymy się z bliska temu niebiańskiemu konklawe, odnajdziemy w kącie
zezowatego człowieczka, który ironicznie przygląda się świętym figurom. To
majster, który wyrzeźbił ten średniowieczny cud, mistrz Mateusz we własnej
osobie, starszy cechu murarzy w Santiago w roku 1183, pokornie zaznacza
swoją obecność. Gotyckie katedry, tak jak rzeźby azteckie, żyją dłużej niż ich
bezimienni twórcy. Duch Średniowiecza rzekłby nawet: „Dzieła te przetrwają,
bo są bezimienne” /C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot,
Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 60.
+ Barbarzyństwo Gotyk barbarzyński jest tylko w tym sensie, że zrywa z
antycznymi wzorcami i modelami budowania. To nie jest to chyba coś, co
deprecjonuje gotyk, wręcz przeciwnie, stanowi to o jego oryginalności i
niepowtarzalności. Jeśli zaś porównany do stylu renesansowego czy
barokowego, pełnych bogactwa detali i ornamentyki, to może się on wydać
nam dość szorstki, ale to tylko złudzenie wynikające z nieznajomości
gotyckiej stylistyki. W gruncie rzeczy gotyk i katedry, które on rozsypał po
całej chrześcijańskiej Europie jest epifenomenem europejskiej kultury,
zjawiskiem niepowtarzalnym, znamionującym Europę i jej miasta na tle
innych części świata. To świadectwo wiary ludzi, którzy dźwigali nawy swych
świątyń coraz wyżej i wyżej, objawiając wielkość Boga oraz manifestując siłę i
bogactwo swych miast Sz1 35.
+ Barbarzyństwo komunistyczne. Donoso Cortés ufając Opatrzności,
spogląda w przyszłość z optymizmem. Po epoce destrukcji społecznej
(najazdy barbarzyńców i upadek Rzymu) nadeszła na nowo epoka boska i
rządy teokracji (Średniowiecze), następnie rządy arystokracji (Renesans) i
demokracja (Rewolucja Francuska), po której rozpoczął się okres anarchii
czasów obecnych. Cortés zakłada nadejście nowego cyklu, możliwość
powtórzenia się epok. Miejsce starożytnych barbarzyńców zajęli komuniści.
Za ich przyczyną nadejdą czasy zniszczenia, walki z religią i ateizmu. Religia
jednak jest jedyną siłą zdolną przeciwstawić się nowym barbarzyńcom.
Dlatego religii obawiają się oni najbardziej. Religia jest jedyną mocą zdolną
zjednoczyć ciała narodów, gdyż Bóg jest Panem dziejów H158 54.
+ Barbarzyństwo kozaków zalążkiem rewolucji bolszewickiej. Lud rosyjski
pomagał w ukształtowaniu despotycznego, absolutnego państwa, a
jednocześnie uciekał przed nim między innych zbiegów, buntował się.
Stieńka Razin to charakterystyczny typ rosyjski, przedstawiciel
„barbarzyńskich kozaków”. Na tym tle powstał raskoł w wieku XVII, a
rewolucja bolszewicka w wieku XX. Kozacka wolnica skupiała kilka warstw
społecznych, nie była tylko dziełem pańszczyźnianych chłopów uciekających
przed ciemiężącymi ich bojarami. Stanowiła ona w historii Rosji element
34
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
anarchiczny. Zapoczątkowała potężny ruch, nasilający się w XIX wiecznym
anarchizmie H80 16.
+ Barbarzyństwo kultur zachodnich wpłynęło na Kościół silnie w czasie
niewoli awiniońskiej (1305-1377): „1. Niespokojna sytuacja w całej Italii,
rewolty w Państwie Kościelnym i antypapieskie wystąpienia w Rzymie”.
Papież Klemens V „zwlekał” z przyjazdem do Rzymu, w r. 1309 osiadł w
Awinionie w klasztorze dominikańskim. 2. Potrzeba francuskiego poparcia w
czasie, gdy Cesarstwo rzymskie i Italia zajmowały postawę wrogą wobec
papiestwa, chcąc sobie podporządkować Kościół; w politycznych siłach „neorzymskich” była to awersja w stosunku do „konkurencyjnego” dziedzictwa
Rzymu. 3. Konieczność życia papieża w ośrodku względnie autonomicznym,
suwerennym, obwarowanym, mogącym także tworzyć dwór niezależny od
władzy świeckiej. 4. Dążenie Francji (państwa i Kościoła) do hegemonii w
Europie, do restauracji Imperium Carolinum, do wyłącznego ucieleśniania
Imperium Romanum przeciwko Imperium Germanicum. 5. Miasto Rzym
zdawało się tracić swe znaczenie na zawsze. Roma aeterna zdawała się
rozpoczynać życie wędrowne po miastach współczesnych; rosło poczucie
istotnej cezury w dziejach Zachodu” /Cz. S. Bartnik, Fenomen Europy,
Lublin 1998, s. 128/. „Papiestwo rozmijało się z cesarstwem, a nawet było
pojmowane antagonistycznie, zostało de facto uzależnione od fanaberyjnych
królów francuskich, zostało pozbawione większości własnych funduszów,
które dawały mu pełną niezależność i, wreszcie, zaczęła się prowincjalizacja
chrześcijaństwa oraz oderwanie od życiodajnej tradycji rzymskiej. […]
Awinion nie musiał oznaczać konieczności zaniku perspektywy powszechnej
Kościoła, np. papieże awiniońscy okazali się bardziej sprawiedliwi dla Europy
Środkowej i Wschodniej. Ale pozostało złem izolowanie papieża od jego
Kościoła rzymskiego oraz życie w zbytkach „nowego czasu”. […] Dwór
papieski – według formalizmu galijskiego – poparł nadmierny rozwój
fiskalizmu, popełniał nadużycia przy prowizjach, nadawaniu beneficjów,
ściąganiu świętopietrza, a wreszcie nie ustrzegł się ducha barbarzyńskich
kultur zachodnich, które stworzyły inkwizycje, palenie heretyków i idee
„świętej wojny” /Tamże, s. 128-129. Większość z wymienionych przez Cz. S.
Bartnika grzechów ludzi Kościoła pojawiła się już w wiekach wcześniejszych.
Ich źródłem nie jest niewola awiniońska.
+ Barbarzyństwo ludów zdobywających Europę w pierwszych wiekach
rodzącego się
chrześcijaństwa trwa i ujawnia się w społeczeństwach
europejskich. Renesans jest, według Meinecke, za którym idzie też Barberá,
zalewem pogaństwa. Następnym przejawem barbarzyństwa są rewolucje
religijne XVI i XVII wieku oraz towarzyszące im barbarzyństwo
naturalistyczne czyniące zwrot kopernikański ku jednostce. Barbarzyństwem
przemyślanym intelektualnie była rewolucja francuska i jej zwieńczenie w
rewolucji rosyjskiej, w którym nastąpiło zerwanie z zachodnią cywilizacją.
Komunizm zerwał z protohistorią i rozpoczął nową historię, historię nowego
człowieka, który chce być uniwersalny, bez Boga, ojczyzny, religii, kultury i
moralności.
Cywilizacja
materialistyczna
rosyjskiego
komunizmu
przeciwstawia się cywilizacji duchowej narodów Zachodu. H158 45
+ Barbarzyństwo maksymalne Komunizm odrzucony w Portugalii za rządów
Salazara. „Kiedy wybuchła wielka wojna, zaznaczyła się reakcja w dziedzinie
umysłowej, przeprowadzono dokładną rewizję idei i zdano sobie sprawę z
35
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
istniejących spustoszeń. Niektóre zasadnicze pojęcia, na których opierała się
organizacja polityczna i społeczna, zostały zachwiane, ale jeszcze nie
ostatecznie obalone; pojęcie ojczyzny, własności prywatnej, ludzkości, cnoty i
wstydliwości oparły się tej nowej inwazji. Walka zbrojna, kryzysy
ekonomiczne i polityczne, przewroty socjalne, które zniszczyły Europę i świat
cały w niespotykanej dotychczas mierze, nadały nowy charakter
zagadnieniom i zrodziły komunizm. Doktryna w swej istocie czysto
ekonomiczna – zresztą wypróbowana już i nie dająca się dostosować do
skomplikowanej gospodarki narodów cywilizowanych – komunizm,
dostosowując się do potrzeb walki, obrony i przenikania w masy, przeistoczył
się w doktrynę totalistyczną, jak się to dzisiaj mówi, w integralny system
życia i organizacji społecznej. Przyswoił sobie wszystkie zboczenia umysłowe,
o których mówiliśmy, i jest – niezależnie od pewnych osiągnięć materialnych
– synteza wszystkich buntów materii przeciw duchowi, barbarzyństwa
przeciw cywilizacji. Jest jak gdyby „Wielką herezją” naszych czasów” A. de
Oliveira Salazar, Dusza Portugalii, „Fronda” 13/14 (1998) 270-282 (Fragment
przedmowy do książki Rewolucja pokojowa z 1939 r.), s. 274. „Wiemy, że w
naszym ustroju ekonomicznym i społecznym są błędy, nierówności,
niesprawiedliwości, kłamstwa i sprzeczności, i że trzeba temu złu zaradzić. I
dlatego staramy się pogłębić naszą rewolucję. Ale aby dotrzeć naprawdę do
głębi, nie może ona zniszczyć tego, na czym musi się oprzeć; nie może
zniszczyć podstawowych zasad, wyrosłych z pracy i cierpienia przeszłych
pokoleń; nie może zniszczyć – że się tak wyrażę – wielkiej rzeczywistości życia
społecznego. Nie możemy uznać komunizmu, gdyż dąży on do obalenia
wszystkiego i w swej furii niszczycielskiej nie odróżnia błędów od prawdy, zła
od dobra, niesprawiedliwości od sprawiedliwości. Nie zważa ani na historię,
ani na wiekowe doświadczenia ludzkości, ani na życie umysłowe, ani na
najświętsze uczucia rodzinne, ani na cześć i wstydliwość kobiety, ani na
istnienie i wielkość narodów – byleby tylko, posługując się fałszywym
pojęciem ludzkości, doprowadzić do niewoli i upodlenia człowieka” Tamże, s.
275.
+ Barbarzyństwo palenia kościołów podczas rozruchów w Hiszpanii w dniu 11
maja 1931 roku ogarnęło cały kraj. W portowym mieście Kadyks spalono m.
in. obraz Matki Bożej Różańcowej, który patronował wyprawie Kolumba w
drodze do Ameryki. Również i w tym mieście i w jego okolicy rozlała się fala
barbarzyństwa. W mieście Murcia rankiem 12 maja rozpoczęto od kościoła
ojców Jezuitów. Następnie spalono perłę architektury, kościół z XV wieku.
Niszczono szkoły oraz pomieszczenia redakcji dziennika katolickiego „La
Verdad”. Kiedy rebelianci w mieście Walencja szykowali się do ataku już
nadeszły rozkazy z Madrytu nakazujące powstrzymanie ekscesów. Policja
pilnowała porządku. Spalono jednak klasztor Dominikanów i jeden z
nielicznych w Hiszpanii kościołów gotyckich, poświęcony patronowi miasta, św.
Wincentemu Ferrer. Do dzisiejszego dnia kościół ten, znajdujący się tuż obok
najbardziej ruchliwego skrzyżowania miasta Walencja pozostaje w ruinie. Stało
się to nocą, a 12 maja cały dzień tłum przewalał się ulicami miasta, paląc, co
tylko się dało J. Arrarás, Historia de la Segunda República Española, T. I, wyd.
5, Editora Nacional, Madrid 1970, s. 124.
+ Barbarzyństwo palenia świątyń w Hiszpanii roku 1931. „Wszelako tym, co
głównie zdeterminowało negatywny stosunek publicystów katolickich do
36
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
republiki hiszpańskiej, były ekscesy antykościelne z maja i czerwca 1931 r.,
w tym liczne podpalenia kościołów i klasztorów /ćwiczenie dla podobnej akcji
wobec synagog żydowskich w Niemczech, gdy do władzy doszedł Hitler/.
Inspirację i kierownictwo tych wydarzeń powszechnie przypisywano
komunistom, sterowanym i opłacanym z Moskwy /podobnie w Niemczech
komuniści mieli rozkaz Stalina, by stanąć po stronie hitlerowców/.
Alarmowano, iż dowodzi to, jak cała Hiszpania jest przeżarta wpływami
bolszewizmu. W oczach polskich publicystów katolickich rząd republikański
skompromitowała bezczynność i indolencja w przeciwdziałaniu takim aktom
barbarzyństwa” /J. Macała, „Wojna chrześcijaństwa z barbarzyństwem”.
Polska prasa katolicka wobec wojny domowej w Hiszpanii 1936-1939,
„Studia nad faszyzmem i zbrodniami hitlerowskimi”, red. K. Jonca, Acta
Universitatis Wratislaviensis No 1943, Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego,
Wrocław
1997,
115-135,
s.
116/.
Cel
rządu
republikańskiego, powstałego w Hiszpanii w kwietniu 1931, polegał na
usunięciu religii z życia społecznego. Pomimo licznych represji i
prześladowań Kościoła, cel ten nie został osiągnięty. Przykrywką dla objęcia
władzy były motywy gospodarcze. Tymczasem w ostatniej dekadzie, w latach
20-tych, wskaźniki poziomu życia uległy podwojeniu albo nawet potrojeniu, a
robotnik mógł za swoja pensje kupić o wiele więcej niż przeciętny obywatel
Polski na początku trzeciego tysiąclecia/ Tamże, s. 117.
+ Barbarzyństwo przezwyciężane poprzez działanie mądrości ludzkiej.
Personalizm teologii historii, według Vico, koncentruje się na osobie
człowieka. Pomija natomiast personalizm wewnątrz Boga, czyli relacje między
Osobami Bożymi oraz to, że działanie Opatrzności oznacza wchodzenie w
historię nie tylko Boga Jedynego, lecz Boga w Trójcy Jedynego. Człowiek
otrzymał w akcie stwórczym moc panowania nad ziemią, a więc także moc
tworzenia historii. Moc owa polega na wolnej woli włożonej w ducha
ludzkiego. Jednakże w ten sposób Bóg pozwala człowiekowi postępować
według ludzkich namiętności. Historia staje się wolną grą ludzkich
namiętności. Ostatecznie przeważa mądrość włożona przez Boga w ludzką
naturę. Z tej mądrości rodzi się porządek społeczny, stopniowe
przezwyciężanie barbarzyństwa i to, co nazywamy humanizmem. H158 38
+ Barbarzyństwo refleksji chcącej powiedzieć zbyt wiele. Lewis C. głosił
konieczność mitu doskonałego, który byłby doskonałą realnością /Clive
Staples Lewis (1898-1963), Myth Became Fact, 1944/. Jego myśl podjął Eric
A. Havelock (1903-1988). Według niego nie jest możliwe myślenie krytyczne
bez myślenia mitycznego. Samo myślenie krytyczne (logiczne) wpada w
bytową pustkę, tworzy nierzeczywistą krainę czystej myśli. Oryginalność
musi być zakorzeniona w tradycji. Oryginalne (łac.: origen, originis) jest to,
co nie tylko ma w coś nowego, lecz także jest zakorzenione w źródle /C.
Giovanni, El mundo antes de Cristo, „Verbo” Fundación Speiro, n. 417-418,
555-574, s. 569/. Termin prymitywny nie jest terminem pejoratywnym,
oznacza coś pierwszego (primitivus pochodzi od primus) /Giambaptista Vico
(1668-1744)/. Informacja pierwsza nie ma w sobie żadnej interpretacji,
interpretacjami są wszelkie informacje oparte na pierwszej. Postęp myśli nie
polega na przezwyciężeniu mythos przez logos, lecz na odpowiedniej harmonii
między nimi. Są do dwa bieguny, dwa sposoby wyrażania myśli ludzkich, ze
sobą zespolone. „Mit koryguje precyzję pojęcia” /N. Gómez Dávilla, Nuevos
37
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ascollos a un texto imlplicito, vol. II, Procultura, Santa Fe de Bogotá 1986, s.
5/. Pojęcie jest precyzyjne tylko z pozoru, precyzja dotyczy sposobu
myślenia, ale nie świadczy o dokładnym dojściu do prawdy. Nie ma racji
racjonalizm. Człowiek nie potrafi ująć prawdy, może celnie się ku niej
zwrócić, i powinien czynić refleksję, która też korzysta z różnych pojęć i
dlatego jest trudna, podlega licznym niebezpieczeństwo, narażona na triumf
sofistyki, jakieś błędne koło, circulum viciosus, bełkot. Giambaptista Vico
mówi o „barbarzyństwie refleksji” /Giambaptista Vico, Principi di Scienza
nova d’intorno alla comune natura delle nazioni (1744), Conclusione
dell’opera. Sopra un’eterna repubblica naturale, in ciascheduna sua spezie
ottima, dalla divina provvedenza ordinata, & 1106, w: Idem, Opere, wyd.
Andrea Battistini, Mandadori, Milano 1990/ Tamże, s. 570.
+ Barbarzyństwo Republiki hiszpańskiej II niszczącej religię. Człowiek bez
religii już nie jest człowiekiem, lecz barbarzyńcą, Pestalozzi. Minister
sprawiedliwości Republiki hiszpańskiej II Albornoz podziwiał Francję, kraj
laickości i rygoryzmu wobec Kościoła dla wyrugowania go z życia
publicznego. Wpływ laicyzmu francuskiego od początku wieku uwidaczniał
realizację określonego projektu. Podobny projekt rodził się w Hiszpanii. Poseł
Pildain oskarżał ministra sprawiedliwości o działania przeciwko
międzynarodowym prawom, przeciwko „prawom człowieka”. Powoływał się na
słowa, które wypowiedział Pestalozzi: „Człowiek bez religii już nie jest
człowiekiem, lecz barbarzyńcą”. Pildain zakończył przemówienie słowami
listu socjalisty Jaurés do jego syna, kiedy ten prosił swego ojca o pozwolenia,
aby nie musiał uczęszczać na lekcje religii: „Takiego pozwolenia ci nie daję
ani nigdy nie dam...Kiedy będziesz miał wiek dostateczny do osądzenia
będziesz całkowicie wolny; lecz mam zdecydowaną wolę, aby twoje
wykształcenie było kompletne, a nie może to istnieć bez poważnego
studiowania Religii...Odnośnie zachwalanej wolności sumienia i innych tego
typu spraw, są tylko pustym gadaniem....ignorancja prowadzi ich do
bezreligijności. Sprawa jest jasna: wspólność wymaga możliwości działania w
sensie przeciwnym [...] żadne zaangażowanie nie może mnie usprawiedliwić
gdybym pozwolił, aby twoje nauki były niekompletne i twoja edukacja
niedostateczna” (J. Arrarás, Historia de la segunda república española, T. 2,
wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970, s. 108. List,
który napisał Jourés znajduje się w Dzienniku sesji sejmu pod datą 1 marzec
1933). Większa część sesji marcowych, poza czasem, w którym próbowano
wyjaśnić wydarzenia w Casas Viejas, dotyczy projektu prawa wyznaniowego.
Była to dla republiki sprawa najważniejsza, wtedy chyba jedyna. Gospodarka i
niepokoje społeczne posłów nie interesowały. Opozycja była bardzo wyraźna.
Jej argumenty były jasne, przemyślane, poważne, z punktu widzenia prawa,
bardziej dla obrony godności łamanego prawa niż ze względu na przekonania
religijne. Wszystko bez najmniejszego skutku (Tamże, s. 109).
+ Barbarzyństwo Rewolucji Francuskiej niszczącej tysiące zabytków
sakralnych w katedrach, kościołach i klasztorach, rzeźb przydrożnych.
„Zakłamany obraz Rewolucji Francuskiej / […] Już w 1939 roku znany
historyk Adam Skałkowski pisał o niej: „(…) Niewątpliwie z ujmą dla prawdy
oficjalna legenda wynosząca szczytne idee rewolucji, jakby zapomniała o
marności tylu głównych jej wyobrazicieli, pospolicie spodlonych brudnym
egoizmem lub zbestwionych w dzikim fanatyzmu okrucieństwie (…)” (Z
38
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wstępu A. Skałkowskiego do P. Gaxotte, Wielka Rewolucja Francuska, tł. J.
Furuhjelm, Warszawa 1939, s. 8). Panegirycznym uproszczeniom sprzyjał
fakt, że w Polsce nigdy nie przełożono ogromnej części najwybitniejszych
zagranicznych książek z historii Rewolucji Francuskiej, od prac Thiersa,
Micheleta, Lamartine‟a po Carlyle‟a i Quineta” /J. R. Nowak, Kościół a
Rewolucja Francuska, Fundacja Nasza Przeszłość, Szczecinek 1999, s. 8/.
„Nieznajomość tych dzieł, i w ogóle szerszej faktografii, ukazującej w pełni
blaski i cienie dziejów Rewolucji Francuskiej, bardzo ułatwiła później jej
skrajne apologetycznie zafałszowanie w dobie PRL-u. Przez całe
dziesięciolecia „częstowano” nas tylko jedną skrajnie upiększoną wizją
Rewolucji Francuskiej 1789-1875. Wizją wielkiej rewolucji, bez reszty
ucieleśniającej idee wolności., począwszy od szturmu na symbol ponurego
wstecznictwa feudalnego – Bastylię. […] W cieniu tych uproszczonych wizji
ginęła pamięć o innym obliczu Rewolucji Francuskiej – o jej niebywałych
zbrodniach. Ginęła pamięć o tysiącach niewinnych ofiar krwawego terroru
rewolucyjnego. O straceniu największego uczonego epoki – chemika Antoine
Lavoisiera, czy o zamordowaniu na gilotynie jednego z największych
ówczesnych poetów Andre Cheniera. […] Ginęła również pamięć o
straszliwym wykrwawieniu wewnętrznym Francji na skutek niektórych
prawdziwie zbrodniczych błędów rewolucji. By przypomnieć choćby paręset
tysięcy ofiar wojny domowej w Wandei, wywołanej szaleńczą antyreligijną
polityką rewolucji. Była to polityka, która swoimi prześladowaniami Kościoła
i religii doprowadziła do przeciwstawieniu się Republice setek tysięcy
prostych ludzi, którzy początkowo całkowicie popierali radykalne,
antyfeudalne działania społeczne doby Rewolucji” /Tamże, s. 9/. „Milczano
wreszcie o związanym z antyreligijną polityką Republiki antychrześcijańskim
wandalizmie, który doprowadził do barbarzyńskiego zniszczenia tysięcy
zabytków sakralnych w katedrach, kościołach i klasztorach, rzeźb
przydrożnych, etc.” /Tamże, s. 10.
+ Barbarzyństwo Rewolucji Francuskiej. „[…] książka ta przedstawia po raz
pierwszy w Polsce tak pogłębiony obraz prześladowań Kościoła katolickiego w
dobie Rewolucji Francuskiej, ich źródeł, przebiegu i skutków. Dziś, gdy
walczymy z nowymi jakże wyrafinowanymi formami antykościelnej agresji,
tym bardziej warto przypomnieć szaleństwa XVIII-wiecznej ateizacji. Jakże
aktualne także teraz wydają się ostrzeżenia zawarte w nakreślonym przez
profesora Jerzego Roberta Nowaka obrazie długotrwałego „zabijania słowem”
– kilkudziesięciu lat antyreligijnej kampanii wolterianów, która duchowo
przygotowała późniejszy terror antyreligijny” /O. Tadeusz Rydzyk CSRS,
Wstęp, w: J. R. Nowak, Kościół a Rewolucja Francuska, Fundacja Nasza
Przeszłość, Szczecinek 1999, 5-6, s. 5/. „W Polsce ciągle bardzo mało znany
jest obraz okrutnych prześladowań Kościoła katolickiego w czasie Rewolucji
Francuskiej 1789-1794. A przecież właśnie wtedy po raz pierwszy w dziejach
nowożytnych doszło do zakrojonych na bardzo szeroką skalę prób
unicestwienia religii. Zamordowano kilka tysięcy księży, w bardzo wielu
miejscowościach zamknięto kościoły, a wiele z nich barbarzyńsko
zniszczono” /J. R. Nowak, Kościół a Rewolucja…, s. 7/. „Tylko w czasie
jednej rewolucyjnej rzezi, tzw. masakry wrześniowej 1792 roku
wymordowano w paryskich więzieniach ponad 300 bezbronnych
duchownych katolickich na czele z arcybiskupem Arles-Dulau i dwoma
39
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
biskupami. Duchowni należeli do licznych ofiar „nowatorskich” metod
egzekucji, wymyślanych przez rewolucyjnych katów dla przedłużenia agonii
skazańców. Można by przypomnieć choćby zorganizowane przez sankiulotów
z Lyonu wielkie „topienia” księży w Loarze na starych, specjalnie
podziurawionych barkach. Setki księży i zakonnic zginęły na gilotynie w
oparciu o pospiesznie sfabrykowane oskarżenia, jak osiemdziesięcioletnia,
ślepa i głucha, przeorysza z Montmartre, którą stracono za rzekomy „spisek
przeciw Republice”. Wśród scen masowych mordów doby Rewolucji
szczególnie utrwalił się obraz grupy niewinnych karmelitanek prowadzonych
na szafot. Idąc na okrutną śmierć, karmelitanki śpiewały młodymi, drżącymi
głosami Salve Regina” /Tamże, s. 8.
+ Barbarzyństwo rewolucji francuskiej. „Nowożytna cywilizacja Zachodu
zbudowana jest na kłamstwie, tyle że bardziej wyrafinowanym i subtelnym
niż kłamstwo w byłej Jugosławii. Mitem założycielskim tej cywilizacji jest
rewolucja francuska, zaś metafizycznym tabu – ludobójstwo Żydów podczas
drugiej wojny światowej. Dziwimy się, jak jugosłowiańscy komuniści mogli
nagle stać się serbskimi (chorwackimi, słoweńskimi, muzułmańskimi)
nacjonalistami, ale nie dziwi nas, gdy ktoś jednocześnie chwali rewolucję
francuską i potępia Holocaust. Może to być świadectwem albo nieuctwa, albo
schizofrenii, gdyż pierwszy holocaust w czasach nowożytnych dokonał się
właśnie za sprawą rewolucji francuskiej. Kiedy wieśniacy w Wandei stanęli w
obronie wiary katolickiej i osoby króla, w Paryżu powstał plan eksterminacji
opornych. Akcja przeprowadzona przez wojska rewolucyjne miała wszelkie
znamiona ludobójstwa, ponieważ chodziło o fizyczne wyeliminowanie
przeciwnika. Generał Carier, odpowiedzialny za operację, mówił do swoich
żołnierzy: „Niech nam nie mówią o humanitaryzmie wobec tych bestii z
Wandei: wszyscy zostaną wykończeni, nie wolno zostawić przy życiu ani
jednego powstańca”. Generał Westermann, który spacyfikował buntownicza
prowincję, pisał w triumfalnym liście do Paryża: „Obywatele republikanie,
Wanda już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi
kobietami i dziećmi. Skończyłem grzebać całe miasto w bagnach Savenay.
Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i
wymordowałem kobiety, aby nie mogły dalej płodzić bandytów. Nie żal mi ani
jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich”. W odpowiedzi władze w Paryżu
gratulowały Westermannowi, że „oczyścił wolną ziemię z tej złej rasy”. To było
ludobójstwo. Wymordowano 120 tysięcy Wandejczyków – 15 procent
populacji prowincji (gdyby przenieść te proporcje na obecną Francje, liczba
zamordowanych wyniosłaby 8 milionów ludzi). Zabijano kobiety, by nie
rodziły dalszego potomstwa. Zniszczono całkowicie 20 procent wszystkich
zabudowań po to, by ci, którzy przeżyli rzeź, umarli z głodu i nędzy” /A.
Stein, Jugołgarstwo euroamnezja globalizm, „Fronda” 13/14 (1998) 324-332,
s. 320/. Rewolucjoniści francuscy byli nauczycielami esesmanów. Oni
półtora wieku wcześniej robili z wygarbowanej skóry zamordowanych ofiar
buty dla urzędników, zaś z delikatniejszej skóry martwych kobiet – modne
rękawiczki. Setki trupów przetapiano na tłuszcz i mydło. Prototypami komór
gazowych były barki rzeczne, które ładowano po brzegi związanymi
więźniami i zatapiano na środku rzek” /Tamże, s. 321. „obywatele państw
jugosłowiańskich nie odczuwają żadnego wstydu z powodu złamania życia
milionom ludzi. Tak samo nie odczuwają go obywatele Francji hucznie
40
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
świętujący kolejną rocznicę rewolucji. Jeśli ktoś chwali rewolucję francuską,
nie ma moralnego prawa krytykować faktu świętowania przez Serbów
pacyfikacji Srebrenicy czy zdobycia Vukovaru” /Tamże, s. 322.
+ Barbarzyństwo Rosji. Kolos z Północy, zasiadający na tronie ze śniegu,
rządzony inteligencją i ślepą siłą, dysponujący środkami cywilizacji i
barbarzyństwa, którego oczy zwrócone są na Wschód, na Południe i na
Zachód. Spogląda na cały świat czyhając, aby dokonać inwazji. Czeka, aby
zawładnąć Europą. Gdy to się stanie, nadejdzie czas próby dla katolicyzmu.
Wtedy przypomną się czasy średniowiecza i ludzie poznają, co jest słabością
Wschodu, a co jest siłą Zachodu. (J. Balmes, Obras Completas, t. 5, B.A.C.
1925, s. 206) H158 47
+ Barbarzyństwo socjalistów hiszpańskich podobne do barbarzyństwa
socjalistów hitlerowskich. Lewica zorganizowała w dniu 11 maja 1931 roku
rozruchy uliczne. Tłum gromadził się naprzeciwko klasztoru jezuitów i
naprzeciwko kościoła św. Franciszka Borgiasza. Rozpoczęto od rzucania
kamieniami, wybijając szyby i witraże. Jednocześnie obserwowano zachowanie
się sił porządkowych. Policja nie reagowała. Przystąpiono do polewania drzwi
świątyń benzyną. Gdy klasztor jezuitów płonął, tylko przypadkowi przechodnie
próbowali gasić pożar. Guardia Civil miała rozkaz nieingerencji. Również
strażacy przyglądali się bezczynnie gdyż podpalacze uniemożliwili im
przystąpienie do gaszenia. Zakonnicy wychodzili z płonącego budynku,
podczas gdy płomienie niszczyły budynek. W kościele spłonęła m.in. urna ze
szczątkami św. Franciszka Borgiasza i grób ojca Diego Laínez, współtowarzysza
Ignacego Loyoli, założyciela Towarzystwa Jezusowego. Kultura hiszpańska już
wtedy poniosła niepowetowane straty. Spalono wiele dzieł sztuki: obrazów i
rzeźb. Podobnie czynili hitlerowcy niszcząc kulturę polską. Spalono bezcenne
dokumenty hiszpańskiej historii, wraz z biblioteką liczącą 80. 000 książek.
Wśród nich rękopisy sławnych hiszpańskich pisarzy.
+ Barbarzyństwo stylu architektonicznego motywem nadania nazwy gotyk.
Nazwa gotyk została nadana architekturze średniowiecznej z intencją
podkreślenia grubiańskości i barbarzyństwa tego stylu. Jak wiemy Gotowie
było to jedno z germańskich plemion Europy czasów wędrówki ludów, znane
z okrucieństwa i, powiedzmy eufemistycznie, lekceważącego stosunku do
dziedzictwa starożytnych Sz1 35.
+ Barbarzyństwo wieku XX „Wiek XX był stuleciem niespotykanego w
dziejach barbarzyństwa, pozostawił po sobie 130 milionów ofiar
totalitaryzmów oraz kilka razy tyle ofiar aborcji – pisał wybitny historyk Ilja
Baum na łamach la Reppublica. Ciemnota i okrucieństwo ówczesnych ludzi
były porażające. Jak szesnastowieczne autorytety naukowe Oxfordu i
Salamanki odmawiały Murzynom prawa nazywania ich ludźmi, tak samo
dwudziestowieczni naukowcy uważali, że dziecko nienarodzone nie jest
człowiekiem. Jak ustawy norymberskie wykluczały poza nawias
człowieczeństwa Żydów, tak ustawy aborcyjne wykluczały poza ten nawias
najbardziej niewinnych z ludzi. Za ich sprawa unicestwiono setki milionów
ludzkich istnień. Największe przerażenie współczesnego człowieka budzi fakt,
że ten gigantyczny mord, który dokonał się w majestacie prawa, nie wywołał
żadnych większych protestów, odbywał się przy zupełnej obojętności
społecznej”. Laureat literackiej Nagrody Nobla z 2468 r. Miloš Herbertović
napisał głośny wiersz Biedny chrześcijanin patrzy na klinikę aborcyjną. W
41
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wywiadzie dla El Pais powiedział: „Nie mogę tego zrozumieć i przeżywam to
jako osobistą tragedię upodlenia człowieka. Jak można było wówczas iść na
karuzelę trzymając dziecko za rękę, kiedy tuż za murem pracowały fabryki
śmierci, w których taśmowo, metodycznie i beznamiętnie uśmiercano
masowo dzieci? Jest dla mnie absolutnie niepojęte jak można żyć w XX w.,
jak można było normalnie chodzić po ulicach, spokojnie spać, jeżeli w tym
czasu odbywała się tak potworna zbrodnia? Przecież oni nie mieli
usprawiedliwienia: wynalazek ultrasonografu pozbawił ich alibi niewiedzy.
Codziennie zapytuję siebie, czy ówcześni ludzie mieli sumienie, i codziennie
nie znajduje odpowiedzi”. […] odpowiedzialny za tę bezprecedensową rzeź był
zbrodniczy system demoliberalny. To jednak nie daje odpowiedzi na pytanie,
jako mogło do tego dojść. Nie daje tez odpowiedzi na pytanie, jak do
największej zbrodni w dziejach ludzkości, do wymordowania setek milionów
niewinnych dzieci, mogło dojść w Europie i Ameryce, czyli w głównych
ośrodkach cywilizacji chrześcijańskiej” /A. Stein, 3, 5 Millenio Adveniente
(Klerykal fiction), „Fronda“ Nr 11/12 (1998), 7-11, s. 8.
+ Barbarzyństwo wieku XX bolszewizm napełniał zgrozą Zdziechowskiego M.
„Zastanawiając się nad sposobami zapobieżenia rozchodzeniu się kultury i
chrześcijaństwa, Zdziechowski opowiedział się za niektórymi propozycjami,
postulatami modernizmu katolickiego. Nie utożsamiał się z tym ruchem
(zmierzającym do przeorientowania myśli katolickiej i zmian strukturalnych
Kościoła), ale bliska mu była obecna w modernizmie opcja personalistyczna”
/M. Zaczyński, Wstęp, w: M. Zdziechowski, Wybór pism, Kraków 1993, 5-11,
s. 9/. „Szczególne miejsce w dorobku Zdziechowskiego zajmuje Rosja. […]
Nie rozumiany przez dużą część polskiej opinii, oskarżany o moskalofilstwo,
pragnął Polakom pokazać inną Rosję, Rosję liberalną, opozycyjną, przyjazną
Polsce, zdolną do realizowania wartości. Uznał po latach, że naiwnie
przecenił wpływ liberalnej Rosji na społeczeństwo państwa carów […]
Odsłonił przed Polską i Europą twarz moskiewskiego Sfinksa, pokazał
strukturę duchowości rosyjskiej, poddał analizie główne linie rozwojowe
rosyjskiej myśli politycznej, jakże dla Europy niebezpiecznej. Na wiele lat
przed rokiem 1917 przewidział możliwość wyłonienia się w myśli rosyjskiej
bolszewizmu. Wnikliwie prześledził naturalną historię rosyjskiego myślenia
od Czaadajewa (który pytaniem o przeszłość i przyszłość Rosji dał jej, to nie
paradoks, ideologiczną samoświadomość) poprzez słowianofilstwo, różne
wersje
panslawistycznych,
mesjanistycznych
(i
misjonistycznych),
rewolucyjnych – po bolszewizm i eurazjatyzm. Maksymalizm rosyjski mógł
się zrealizować w różnych wersjach czy wariantach, ostatecznie zwyciężył
bolszewizm (potwierdzający obawy wyrażone przez myśliciela w szkicu Heine
i Hercen. Judaizm i rusycyzm w prądach społecznych Europy z r. 1906), w
wyniku czego Europa stanęła w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa”
/Tamże, s. 10/. „Z przerażeniem obserwował Zdziechowski bezradność
społeczeństw i rządów europejskich. Zgrozą przejmowała go obojętność
Zachodu wobec barbarzyńskiej erupcji zła, które czyniąc nie znane,
niewyobrażalne przedtem spustoszenia, realizowało straszliwy eksperyment
budowania nowego świata, świata bez Boga. Serdecznie współczuł cierpiącej
Rosji i widząc w moskiewskim komunizmie wcielenie zła metafizycznego w
dzieje, działanie szatana historii – apelował do wszystkich o przebudzenie się
z aksjologicznego letargu, o heroiczny trud budowania w oparciu o
42
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
chrześcijańskie wartości. Zdawał sobie sprawę z tego, że bolszewizm,
wyrastający z nihilizmu i relatywizmu, może przybrać nader atrakcyjną dla
człowieka postać, może mu oferować swoiście pojęta wolność: wolność od
wolności, od ciężaru odpowiedzialności. W 1935 r. przebywał Zdziechowski w
Berlinie, już hitlerowskim, z odczytem o Nie-boskiej komedii Krasińskiego.
Wrócił zdruzgotany: w oczach nazistów zobaczył ten sam błysk, który widział
w oczach bolszewików – błysk szatana…” /Tamże, s. 11.
+ Barbarzyństwo wtórne spowodowane jest podkreślaniem negacji w historii
ludzkości. Prawda kategorią naczelną dzieł Tolkiena. „Zaabsorbowanie
Tolkiena naturą i obiektywnością prawdy nieuchronnie znów prowadzi do
Newmana. W swojej Apologii, na wpół autobiograficznej powieści Loss and
Gain i w historycznej powieści Callista Newman badał złożona naturę
poszukiwania prawdy przez jednostkę” /J. Pearce, Tolkien i katolickie
odrodzenie w literaturze, w: Tolkien. Księga pamiątkowa. Studia o spuściźnie
literackiej, red. J. Pearce, (Tolkien: A celebration, HarperCollinsPublishers
1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003, 102-118, s. 108/.
„Sceptycyzm, hedonizm i materializm to nie nowoczesne wynalazki, ale
negacje liczące sobie całe wieki, ciągłe odrzucanie przez człowieka prawdy,
która mu umyka. Ani też nie są „postępowe”. W całej historii nacisk na
negację prowadził do rozkładu cywilizacji i ostatecznie do powrotu
barbarzyństwa. Symbolem tego w chrześcijańskiej Biblii jest Piłat, oraz
zadający to samo pytanie Jucundus /z powieści Newamna Callista, John
Henry Newman, Callista. A Tale of the Third Century, Burns and Oates,
Londyn 1885, s. 248-250/, dochodzący do tych samych wniosków i
umywający ręce od całej sprawy. Piłat, wcielenie wiecznego sceptycyzmu,
odrzuca prawdę jako niepoznawalną, a więc bez znaczenia. We Władcy
Pierścieni i w Silmarillonie Tolkien wykorzystuje wyimaginowany świat z tych
samych powodów, dla których Newman użył stosunkowo odległej
rzeczywistości antycznej. Umieszczając swój epos w Śródziemiu, mógł zająć
się wiecznymi prawdami nie rozpraszany przez kaprysy mody i napór
efemeryd, które zaśmiecają współczesne życie. Gdyby umieścił swoją
opowieść w Anglii lat czterdziestych, bez wątpienia zbierałby pochwały
współczesnych krytyków za „realizm”, ale wówczas jego „nowoczesne” dzieło
zakorzenione byłoby w dniu dzisiejszym i przez to zapewne okazałoby się
mniej realne i mniej znaczące dla przyszłych pokoleń” Tamże, s. 109.
+ Barbarzyństwo zagraża Germanii. Wojna światowa I to kontynuacja
dawnych walk z Hunami i Turkami, Lamprecht K. Inteligencja „różny sens
omawianej kategorii społecznej w poszczególnych krajach; jakże inny we
Francji, gdzie intelektualiści stali się komponentem życia publicznego, niż w
Anglii, gdzie ich nie wyróżniano, czy w Rosji, gdzie szczególną rolę w polityce
odgrywała tradycyjnie inteligencja. Zrozumiałe, że dla uwzględnionych w
takim zakresie intelektualistów przed szczególnie trudnym egzaminem
stawiały ich komunizm i faszyzm, negujące – wedle Jerzego Szackiego – te
wartości kulturowe, które nie dają się upolitycznić i upaństwowić /J. Szacki,
Dylematy historiografii idei oraz szkice i studia, Warszawa 1991, s. 386. L.
Kołakowski uważa komunizm za ideokrację, a ta jest antykulturalna
niezależnie od treści/. /Cz. Madajczyk, Klerk czy intelektualista
zaangażowany? Świat polityki wobec twórców kultury i naukowców
europejskich w pierwszej połowie XX wieku. Panorama, Wydawnictwo
43
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Poznańskie, Poznań 1999, s. 15/. Służebność intelektualistów „nie tylko
służebność, francuskie „devoir”, także niemieckie pojęcie obowiązku
(”Pflicht”), zakotwiczone – wedle Eksteinsa – w historii, jako micie
zawierającym poetyckie usprawiedliwienie teraźniejszości i przyszłości.
Oznaczało ono więcej niż obronę ojczyzny czy przestrzeganie społecznego
nakazu obrony ojczyzny, ślepe posłuszeństwo (typowe już dla II wojny
światowej). Zawiera w sobie silny element subiektywny, złożony z osobistego
honoru i woli /Tamże, s. 37/. Rok 1914 „stanęli w obronie swej armii uczeni
oraz świat kultury (Aufruf an die Kulturwelt, tzw. Apel 93) […]
sygnatariuszami było sześciu niemieckich laureatów Nagrody Nobla. […]
uznali, że konflikt zbrojny stał się koniecznością, o ile niemiecka kultura nie
miałaby zostać starta z powierzchni; bój toczony przez swą armię uważali
wręcz za walkę w obronie kultury. W Niemczech marzono o fuzji świata
materialnego i duchowego, Niemcy skłonni byli traktować rzeczywistość jako
będącą natury duchowej, niemiecka kultura skupiała się na „wolności
wewnętrznej”. Znany historyk Karl Lamprecht, jeden z sygnatariuszy apelu,
uważał wojnę za starcie germańskości i barbarzyństwa, za kontynuację
dawnych walk z Hunami i Turkami. Dla Wernera Sombarta, znanego
ekonomisty, wszczęta wojna wydała się cudem, ponieważ odrodziła u
Niemców ducha bohaterskiego /Tamże, s. 38.
+ Barbarzyństwo zagrożeniem cywilizacyjnym, Vázquez de Mella. Donoso
Cortés w apokaliptycznej wizji otwiera nadzieję, widząc w katolicyzmie jedyne
lekarstwo na choroby społeczne, wynikające z idealizmu i socjalizmu.
Dostrzegł on, że pod koniec XVIII wieku pojawiły się szanse na
chrześcijańską odnowę Europy. Nadzieje zostały zniszczone przez rewolucję
francuską /J. Saiz Barbera, Pensamiento histórico cristiano, Ediciones y
publicaciones españolas S.A., Madrid 1967, s. 205/. Po upadku Napoleona
nastał czas pokoju „oktawiańskiego”. Pomimo trwającego przez wiele
dziesięcioleci pokoju, europejskie mocarstwa posiadały i rozwijały potężne
armie /Tamże, s. 209/. Vázquez de Mella wypracował teorię historycznych
zagrożeń, które działają w epoce barbarzyństwa: wewnętrznego i
zewnętrznego. Zewnętrznym zagrożeniem jest komunistyczna Rosja i potęga
Chin. Razem stanowią wobec Europy tek wielkie niebezpieczeństwo
przerastające zdecydowanie inwazję barbarzyńców na imperium Rzymskie
/V. Mella de, Predicciones, Madrid 1940, s. 243; /Tamże, s. 216.
+ Barbarzyństwo. Europa do roku tysięcznego to przede wszystkim bagna,
lasy, nieużytki i mokradła. Zachód jest wiejski – w porównaniu z Bizancjum i
z Kordobą wydaje się bardzo ubogi i pozbawiony wszystkiego. Świat
nieokrzesany. Świat w kleszczach głodu. (G. Duby, Czasy katedr, Warszawa
1986, s. 8) To świat olbrzymich przestrzeni, po których wędrowały koczujące
jeszcze grupy ludzi, poszukujących ziemi, schronienia, pożywienia. Od
pewnego jednak czasu ledwo dostrzegalne zmiany wydobywały tych ludzi z
ich totalnej nędzy. Dla Europy zachodniej wiek XI był okresem powolnego
wynurzania się z barbarzyństwa. Ludy uwalniały się od klęsk głodu,
wkraczały do historii, wchodziły na drogę stałego postępu. Na pojawienie się
tego postępu miało wpływ wiele czynników, które także stworzyły grunt pod
powstanie gotyku i były pośrednimi przyczynami jego zaistnienia Sz1 39.
44