Fragment opowieści autobiograficznej Gerharda

Transkrypt

Fragment opowieści autobiograficznej Gerharda
Lernen aus der Geschichte e.V.
http://www.lernen-aus-der-geschichte.de
Der folgende Text ist auf dem Webportal
http://www.lernen-aus-der-geschichte.de veröffentlicht.
Das mehrsprachige Webportal publiziert fortlaufend Informationen zur
historisch-politischen Bildung in Schulen, Gedenkstätten und anderen
Einrichtungen zur Geschichte des 20. Jahrhunderts. Schwerpunkte bilden der
Nationalsozialismus, der Zweite Weltkrieg sowie die Folgegeschichte in den
Ländern Europas bis zu den politischen Umbrüchen 1989.
Dabei nimmt es Bildungsangebote in den Fokus, die einen Gegenwartsbezug
der Geschichte herausstellen und bietet einen Erfahrungsaustausch über
historisch-politische Bildung in Europa an.
Fragment opowieści autobiograficznej
Dzień1 kwietnia 1933 Gerhard Durlacher przeżył jako pięcioletni chłopiec w
Baden-Baden. Swoje przeżycia opisuje w opowieści autobiograficznej. Gerhard
L. Durlacher, Eine Kindheit im Dritten Reich, Hamburg, Europäische
Verlagsanstalt, 1993, s. 34 i n.
„Przeciskamy się przez tłum gapiów. Niektórzy patrzą marszcząc czoło, inni są
spokojni lub zakłopotani. Ale są tam również tacy, co śmieją się, jakby to
widowisko sprawiało im przyjemność. Widzę wśród nich pana Kindlera ze sklepu
odzieżowego za rogiem. Na rozstawionych nogach, z rękami na biodrach, stoi w
pierwszym szeregu, a na jego skórzanej kurtce lśni czerwona odznaka ze
swastyką. Po obu stronach drzwi wejściowych stoją krępi mężczyźni w
brunatnych uniformach, nieporuszeni jak posągi, z rewolwerami przy pasie, na
nogach mają lśniące czarne buty z cholewami. Obok nich, umocowane na kijach,
wielkie tablice ze słowami, których nie potrafię odczytać, a mimo to je rozumiem.
Rośli chłopcy, sporo wyżsi ode mnie, wykrzykują hasła, starsi ludzie w
cuchnących stęchlizną, znoszonych ubraniach mruczą z aprobatą lub potrząsają
głowami. »Nie kupujcie u Żydów, oni są naszym nieszczęściem« i »Żydzi zgubią
nasz naród, Niemcy brońcie się!« Duże okna wystawowe są pomazane wapnem,
widzę gwiazdy Dawida.(...)
Główny mechanik z warsztatu, gdzie mój ojciec naprawia auto, barczysty
mężczyzna o brązowych włosach i ubrudzonych rękach, przeciska sięobok nas
do przodu. Usiłuje wejść do sklepu między ludźmi w brunatnych koszulach, ale
jeden z nich wyciąga rękę i zatrzymuje go. Wrzeszczy: »Nie umiesz czytać, durny
sługusie Żydów? Dużo jeszcze trzeba będzie cięnauczyć!« Ani jeden głos nie
podnosi się w jego obronie, nikt nie protestuje. Mechanik odchodzi bez słowa, ze
spuszczonymi ramionami i pochylonymi plecami.
Matka nie ma już odwagi zrobić kroku do przodu. Ale drugi człowiek z SA
poznał nas i mówi z gestem szyderczej usłużności: »Zapraszamy do środka,
łaskawa pani, już my się postaramy, żebyście szybko splajtowali«. (...)
Dziesiątki spojrzeńśledzą nas z chłodną, drwiącą obojętnością albo odwracają
się, kiedy z bijącym sercem i na nogach jak z ołowiu dochodzimy do
wysmarowanych wapnem drzwi sklepu. Pan Kindler pozdrawia nas z podłym
uśmieszkiem, a mnie robi się niedobrze ze strachu”.

Podobne dokumenty