Wywiad z aktorką Magdaleną Różczką
Transkrypt
Wywiad z aktorką Magdaleną Różczką
Wywiad z aktorką Magdaleną Różczką - Wszystko można ułożyć Została Pani wegetarianką sześć lat temu przez przypadek, jak do tego doszło? Po prostu poznałam mojego przyszłego męża, który nie jadł mięsa od 17 roku życia, ponieważ w ten sposób pokazywał, że jest przeciwny zabijaniu zwierząt. Zaczęliśmy prowadzić wspólne życie, a więc i wspólną kuchnię, zaczęłam przygotowywać dania bezmięsne i takie same razem zamawialiśmy w restauracji. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że chyba od miesiąca nie miałam w ustach żadnego mięsa i że jest mi z tym dobrze. Poczułam, że mój metabolizm się zmienił, że czuję się lekka, że ma lepsze samopoczucie. Postanowiłam pozostać przy takiej diecie i do tej pory ani razu nie poczułam pragnienia zjedzenia czegoś mięsnego. zdjęcie: Piotr Litwic Tak więc dlatego mówię, że przestałam jeść mięso przez przypadek, bo głębsze zrozumienie sensu takiego postępowania przyszło później. Zabijanie zwierząt jest niehumanitarne, hodowane na mięso są przetrzymywane w strasznych męczarniach, w ścisku, bezruchu, bez wybiegu, a wszystko kończy się śmiercią i gigantycznym dla nich stresem. Wydaje mi się, że pierwszy krok do przejścia na dietę bezmięsną jest w miarę prosty – to osobista decyzja, ale jak w tym wytrwać, wytłumaczyć najbliższym? Nie mam na to przepisu, ale też nie miałam z tym żadnego problemu. Rodzina to zaakceptowała i do jedzenia mięsa mnie nie namawia. A czy ma Pani dużo znajomych, którzy także zrezygnowali z jedzenia mięsa? Mało. Stara się Pani do tego namawiać? Mówię o tym, że nie jem mięsa, że to jest moim zdaniem, dobra droga, ale namawianie do tego chyba nie ma sensu. Ludzie muszą się do tego sami przekonać natomiast widzę, że jest coraz więcej matek, które swoim dzieciom serwują dietę bezmięsną, ponieważ one uznają tylko taki sposób odżywiania. I rzeczywiście znam dużo dzieci, które nie jedzą mięsa, bo nie jedzą go rodzice. Szczerze mówiąc sama nie jem mięsa przede wszystkim dla własnego dobra i dla dobra swojej córki nie daję go także jej. Mimo że chcę dla niej jak najlepiej często słyszę taki zarzut: poczekaj, niech ona sama zdecyduje co chce jeść. Odpowiadam wówczas: poczekam i jak sama zadecyduje, że chce jeść mięso to tak zrobi. Jednak póki co, staram się żeby miała jak najlepsze życie, a do tego zaliczam także dietę wegetariańską. Dlaczego taka dieta jest zdrowsza? Przede wszystkim dostępność do dobrego ekologicznego mięsa jest bardzo ograniczona. Liczba sklepów z eko żywnością w większości miast jest bardzo ograniczona. Poza tym taka żywność jest droższa, np. jajka zerówki kosztują więcej niż te z numerem trzy. Dlatego ludzie wolą kupić mięso w pobliskim supermarkecie, ale z drugiej strony bardzo często nie zdają sobie sprawy z tego, że jest ono przeładowane chemią. Natomiast widzę, że podejście do tych spraw zmienia się bardzo u matek, które mają małe dzieci. Na przykład jedna z moich koleżanek, która je mięso, od kiedy ma dziecko zaczęła robić zakupy w sklepach z żywnością ekologiczną i również tam kupuje mięso. Dzięki temu ma pewność, że te zwierzęta były traktowane humanitarnie, dobrze karmione i utrzymywane. Pani doświadczenia pokazują, że postawa ludzi może zmieniać się pod wpływem potrzeby zapewnienia swojemu dziecku jak najlepszych warunków rozwoju. Tak, wtedy wiele się w życiu zmienia i na przykład, zaczynamy więcej gotować w domu, a więc przygotowaniu pokarmu możemy poświęcić więcej uwagi, robić to rozważniej. Wcześniej nie chciało mi się za bardzo samodzielnie gotować, bo nie miałam takiej potrzeby, ani czasu lecz od kiedy jest Wandzia to się zmieniło. Przede wszystkim szukam wiadomości co jest dla niej zdrowe, a co nie. Dowiedziałam się, że najlepsze co mogę dla zrobić dla dziecka to na przykład, codziennie podawać mu kaszę. Poza tym to co gotuję dla niej gotuję również dla siebie. Kiedyś używałam dużo soli, teraz przestałam to robić i zmienił mi się smak, bo jeśli jem gdzieś poza domem to wszytko mi się wydaje zbyt słone. Naprawdę myślę, że pojawienie się małego człowieka, dla którego chce się jak najlepiej to duży przełom w osobistym życiu. Wyraźnie obserwuje Pani te zmiany wśród znajomych mam, a inne grupy społeczne, z którymi się Pani styka? Wśród osób, z którymi pracuję przy zdjęciach na około 50 z nich tylko trójka nie je mięsa w tym ja. To bardzo mało, a wśród znajomych matek takich osób jest blisko połowa: dziecko nie je mięsa, ponieważ nie je go mama. Ciekawe jak jest z ojcami w takich rodzinach? Bardzo różnie, ponieważ znam taki dom, w którym mąż je mięso, a żona i dzieci go nie jedzą oraz taki dom, w którym tak jak u mnie, wszyscy nie jedzą mięsa. Po prostu to wszystko można dobrze ułożyć. Klub Gaja zajmujący się obroną praw zwierząt realizuje w tej chwili program „Pomagamy zwierzętom – chronimy klimat”. Chodzi o to żeby przybliżyć Polakom problem emisji gazów cieplarnianych do atmosfery z przemysłowych hodowli zwierząt. Okazuje się, że takie hodowle to źródło 18 procent szkodliwych emisji, a transport, o którym tak często się mówi podając przyczyny zmian klimatycznych to 14 procent. Czy Pani zdaniem to dobra kampania, czy ludzie w ogóle widzą o takich związkach pomiędzy zjadanym mięsem, a zmianami klimatycznymi? To bardzo dobry program, bo ludzie nie mają o tym żadnego pojęcia. Wydaje mi się, że warto o tym mówić. Przecież jeszcze kilka lat temu taką nowością była segregacja śmieci, a teraz widzę na każdym kroku, że ludzie to robią, a przede wszystkim, że traktują to jako normalną rzecz. Warto więc mówić o wpływie przemysłowych hodowli zwierząt na zmiany klimatyczne, bo może za 10 lat powody ograniczenia spożycia mięsa, albo zupełnej rezygnacji z niego nie będą nikogo dziwić lub drażnić, będą czymś zrozumiałym i normalnym. Poza tym myślę, że drugą ważną rzeczą jest to, aby każdy człowiek uwierzył i zrozumiał, że jest bardzo ważnym ogniwem w procesie ochrony środowiska. Kiedy kilka lat temu przestałam jeść mięso miałam takie poczucie, że moja decyzja niczego nie zmieni, bo przecież ludzie nie przestaną go produkować, nie przestaną go jeść. Teraz jednak myślę, że przez te sześć lat zjadłabym olbrzymie góry mięsa razem z moją rodziną, a więc okazuje się, że ta jednostkowa decyzja nie była bez znaczenia!