Pożyczka w superpromocji
Transkrypt
Pożyczka w superpromocji
Może zostać wstrzymana pomoc UE dla Polski. Rząd nie reaguje 12 Na wieczną wartę odeszła Halina Szopińska, żołnierz AK 18 Grzegorz Bierecki, senator RP, o swojej drodze do senatu i receptach dla Polski 20 Piotr Głowacki Katarzyna Utracka, Grzegorz Hanula Jadwiga Bogdanowicz bezpł atna ga zeta członków k a sy stefcz yk a / nr 77 listopad 2011 / infolinia 801 600 100 Szukając drogi do celu kierujemy się drogowskazami, by wybrać właściwy kierunek. Jeśli celem jest znalezienie pożyczki na dobrych warunkach – warto poświęcić chwilę na wybór instytucji finansowej oferującej najlepsze warunki. Pożyczka w superpromocji Czytaj na str. 2-3 aktualności słowood prezesa Andrzej Sosnowski prezes Kasy Stefczyka Szanowni Państwo, skutkiem tegorocznych wyborów parlamentarnych Platforma Obywatelska ponownie tworzy rząd. Ponownie premierem jest Donald Tusk. Taka była wola narodu. Jednak wola zaledwie części narodu (biorąc pod uwagę frekwencję przy urnach wyborczych) nie jest gwarancją rządów, dzięki którym Polakom będzie żyło się lepiej. Wyniki wyborów nie mogą zwolnić nas z patrzenia na ręce rządzącym. Zadziwiający jest brak reakcji polskiego rządu na pakiet legislacyjny Komisji Europejskiej, który zakłada możliwość pozbawienia Polski środków europejskich (str. 12-13). Na dodatek dzieje się to w czasie polskiej prezydencji w UE! Czy opozycja parlamentarna, będąca przecież mniejszością, może wpłynąć na decyzje podejmowane przez rząd? Jedynie pod warunkiem, że rząd będzie otwarty na propozycje dobrych rozwiązań obecnych problemów. Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej SKOK, po raz pierwszy został senatorem. W wywiadzie (str. 20-23) stwierdził: „Wyborcy najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś spoza lokalnych układów będzie dla nich korzystny. Nie jestem w te układy uwikłany, mogę podjąć działania, których inni się boją, bo kalkulują”. Śledźmy, jak jego propozycje tworzenia dobrego, korzystnego dla Polaków prawa będą traktować rządzący. Prezes Bierecki Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej uzyskał podczas ostatnich wyborów do senatu najlepszy wynik w okręgu 17. obejmującym trzy powiaty w województwie lubelskim: bialski, parczewski i radzyński oraz Białą Podlaską. D la wielu obserwatorów sceny politycznej dużym zaskoczeniem jest fakt, że mieszkańcy południowego Podlasia postanowili obdarzyć zaufaniem uznanego w świecie eksperta z dziedziny finansów, spółdzielczości i prawa, z którego doświadczenia korzystają organizacje i rządy krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a nie któregoś z kandydatów reprezentujących ten region w poprzednich kadencjach. Bierecki to człowiek, który zbudował od podstaw SKOK-i, podobne do przedwojennych Kas Stefczyka i unii kredytowych działających na całym świecie: w USA, Kanadzie, Australii, Brazylii. Jest Polakiem zajmującym najwyższe stanowisko w międzynarodowych organizacjach finansowych – wiceprzewodniczącym Światowej Rady Unii Kredytowych liczbyKasy Stefczyka 5 530 000 000 zł depozyty 4 440 000 000 zł pożyczki 6 220 000 000 zł aktywa 377 oddziały 804 000 Współwłaściciele wstępne dane na 30 września 2011 r. 2 c z as stefc z yk a www.k asastefc z yk a.pl aktualności senatorem RP fot. ap zrzeszającej Kasy ze stu krajów świata, 180 milionów ludzi i dysponującą kwotą 1,5 biliona dolarów. Być może to przykład rodzimego, polskiego sukcesu, zarówno osobistego jak i przynoszącego konkretne korzyści społeczne i wiara w możliwość jego powtórzenia na innym polu kierowała wyborcami. Bierecki to w przeszłości działacz podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów i „Solidarności”. Głęboko zaangażowany społecznie, działa aktywnie na rzecz zlikwidowania zjawiska wykluczenia społecznego i finansowego, ochrony dziedzictwa kultury. Najbardziej dumny jest z tytułów i odznaczeń przyznanych mu przez jasnogórskich paulinów i redakcję Tygodnika Katolickiego „Niedziela” w uznaniu zasług jakie położył dla Jasnej Góry i środowisk związanych z organizacjami katolickimi w Polsce. Rozmowa z senatorem Biereckim na stronach 20-23. Po co – w imię lojalności wobec banku – brać droższy kredyt? Pożyczka w superpromocji Szukając drogi do celu kierujemy się drogowskazami, by wybrać właściwy kierunek. Jeśli celem jest znalezienie pożyczki na dobrych warunkach – warto poświęcić chwilę na wybór instytucji finansowej oferującej najlepsze warunki. – Lojalność wobec banku się nie opłaca – przekonuje Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander, która 27 września 2011 r. przygotowała raport na ten temat. Czytamy w nim: „Kredyty gotówkowe są jedną z popularniejszych form finansowania różnego rodzaju wydatków. Ich dużą zaletą jest prosta, zrozumiała niemal dla wszystkich forma spłaty. Wadą jest natomiast stosunkowo wysoki koszt. Klienci zainteresowani takim kredytem starają się więc znaleźć sposób, aby za taki kredyt nie przepłacać. Niestety często kierują się stereotypem, że najtaniej będzie w tym banku, w którym od wielu lat posiadają konto”. Expander przygotował zestawienie kredytów w bankach. W sześciu bankach kredyt dla nowego i starego klienta kosztuje dokładnie tyle samo, a w czterech bankach (BNP Paribas, Meritum Bank, Euro Bank, Getin Bank) oferta kierowana do wszystkich jest tańsza niż oferty dla stałych klientów w innych bankach. – Z tego wynika, że jeśli zależy nam na tanim kredycie, to nie należy kierować się lojalnością, lecz po prostu szukać atrakcyjnej oferty – czytamy w raporcie. infolinia 801 600 100 Kasy Stefczyka działają inaczej niż banki. Doceniają lojalnych członków Kas oferując niższe oprocentowanie pożyczek i wyższe oprocentowanie lokat – w zależności od stażu członkowskiego i dobrej historii kredytowej. Dlaczego? Bo nie są bankami, ale spółdzielniami. Oznacza to, że zysk właśnie w takiej formie trafia do wszystkich członków – współwłaścicieli kasy kredytowej, zamiast do kilku właścicieli banku komercyjnego. Tym razem mamy jednak propozycję dla nowych członków Kas Stefczyka. Sami sprawdźcie, że Kasy mają bardzo dobrą ofertę, że po prostu warto z nami być. Dlaczego w imię lojalności wobec banku brać droższy kredyt? Proponujemy pożyczkę, na którą Cię stać (w tabelce wysokość rat). Dzięki jej bardzo atrakcyjnym parametrom rata pożyczki jest niska i każdy może sobie pozwolić na skorzystanie z tej oferty. Te atrakcyjne parametry to najniższe oprocentowanie: 8,5 proc. Tak niskiego oprocentowania jeszcze nie było. Niech nas nie zmylą reklamy. Banki często wabią przyszłych pożyczkobiorców niskim oprocentowaniem pożyczki, ale małymi literkami dopisują na reklamach, że oprocentowanie jest uzależnione od indywidualnej oceny ryzyka kredytowego dokonanej przez bank. Często oznacza to, że jeśli ktoś należy do niezbyt dużego grona osób z dostatecznie dużymi zarobkami to otrzyma pożyczkę z niskim oprocentowaniem. Klient biedniejszy musi wziąć droższą pożyczkę. U nas – jak widać – może liczyć na tańszą. W Kasach Stefczyka pożyczkobiorca nie jest petentem, ale współwłaścicielem Kasy. Dlatego szanujemy Państwa czas i proponujemy minimum formalności – bez zaświadczeń o zarobkach, bez poręczycieli. Pożyczkę można tu spłacić szybko lub spłatę rozłożyć na dłuższy okres: dogodny okres spłaty od 4 do 12 miesięcy. To pożyczka na dowolny cel – oczywiste jest, że pożyczkobiorca sam decyduje na co przeznaczy środki. Mamy nadzieję, że pozyskane pieniądze pomogą w realizacji planów i zamierzeń. Jeśli potrzebujesz niewielkiej kwoty, możesz ją otrzymać w Kasach Stefczyka nie narażając się na drogie kredyty w bankach. U nas możesz wziąć pożyczkę aż na 10 000 zł, bo elastyczna kwota pożyczki wynosi od 1000 do 10 000 zł. Promocja rusza 7 listopada, ale warto się pośpieszyć, żeby nie przegapić okazji. Promocja trwa tylko do 17 grudnia. PRZYKŁADOWE RATY POŻYCZKI Z 12-MIESIĘCZNYM OKRESEM SPŁATY W KASACH STEFCZYKA kwota pożyczki wysokość raty 1000 zł 87 zł 3000 zł 262 zł 5000 zł 436 zł RRSO dla kwoty przedstawiony w tabeli wynosi 19,85% c z as stefc z yk a 3 aktualności Przedstawiciele Światowej Rady Unii Kredytowych odwiedzili Podlasie Ponad 2000 reprezentantów Światowej Rady Unii Kredytowych (WOCCU) gościć będzie Gdańsk w 2012 roku, ogłoszonym przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. W ramach przygotowań i wymiany doświadczeń przedstawiciele WOCCU odwiedzili nasz kraj. W ydarzeniem, które towarzyszyło wizycie reprezentantów światowej spółdzielczości było podpisanie listu intencyjnego dotyczącego powołania Spółdzielczego Funduszu Kapitałowego Południowego Podlasia. Podczas konferencji prasowej 6 października inicjatorzy pomysłu – Grzegorz Bierecki, Jan Brodawka oraz Sławomir Radzikowski – odpowiadali na pytania dotyczące projektu. Celem działalności Funduszu będzie dostarczanie kapitału potrzebnego na tworzenie i modernizację przedsiębiorstw. Będzie on między innymi udzielać pożyczek i poręczeń, a także usilnie wspierać młodych ludzi chcących rozpocząć działalność w ramach tzw. start-upów, czyli finansowanie inwestycji w najwcześniejszej fazie działania przedsiębiorstw – od powstania pomysłu do pojawienia się na rynku. – Każdy z nas ma wiedzę, która niezbędna jest do tego, żeby ten projekt zadziałał. Wspólnymi siłami na pewno się to uda – mówił Grzegorz Bierecki, kandydat na senatora RP. Plany, które wdrażane będą przez Fundusz przedstawił Jan Brodawka. – Pierwszym projektem będzie otwarcie ubojni. Korzyści dla regionu płynące z tego przedsięwzięcia będą podwójne. Powstanie duża liczba nowych miejsc pracy, a doskonałe jakościowo produkty będą promować nasz region – mówił kandydat do Sejmu i doświadczony przedsiębiorca. Od lewej: Sławomir Radzikowski, Grzegorz Bierecki i Jan Brodawka podpisują list intencyjny dotyczący powołania Spółdzielczego Funduszu Kapitałowego Południowego Podlasia. Fot. AP 4 c z as stefc z yk a Od lewej: Jan Brodawka, Grzegorz Bierecki, Brian Branch i Mike Mercer składają kwiaty pod pomnikiem „Latającej Fortecy”. Fot. ap Zaproszeni przedstawiciele WOCCU – Brian Branch i Mike Mercer – z uwagą wysłuchali prezentacji i podzielili się swoim doświadczeniem. – W Ameryce spółdzielczość jest jedną z najpopularniejszych form działalności na wielu płaszczyznach życia społecznego i gospodarczego. Polska jest krajem, w którym te rozwiązania sprawdzają się znakomicie. Obserwowaliśmy jak rozwijały się polskie kasy kredytowe, a teraz stawiamy je za przykład w innych krajach. Ten sukces w dziedzinie finansów może zostać powtórzony na każdej innej płaszczyźnie – mówił Brian Branch, prezydent Światowej Rady Unii Kredytowych. Po konferencji prasowej Grzegorz Bierecki i Jan Brodawka wraz z gośćmi udali się do miejscowości Woroniec, gdzie pod pomnikiem „Latającej Fortecy” oddali hołd amerykańskim lotnikom poległym podczas II wojny światowej. Symboliczny, utrwalony na ziemi zarys bombowca oraz sterczący pionowo fragment jego ogona z pamiątkowymi napisami w językach polskim i angielskim znalazł się w tym miejscu nieprzypadkowo. 21 czerwca 1944 r. nad Worońcem niemieckie samoloty zestrzeliły „latającą fortecę” B-17G. Maszyna wystartowała z angielskiej bazy i po zbombardowaniu celów w Niemczech miała dotrzeć do lotniska w ukraińskiej Połtawie. Spadła w pobliżu miejsca, gdzie wzniesiono pomnik. Zagraniczni goście podkreślili, że stanowi on wycinek wspólnej historii Polski i Stanów Zjednoczonych. Więź łącząca nasze kraje i nasze społeczeństwa trwa od wielu lat. Grzegorz Bierecki zabrał gości także w miejsce szczególne dla pochodzącej z Podlasia rodziny jego żony – kościoła św. Antoniego, gdzie znajdują się tablice upamiętniające zamordowanych przez komunistyczne władze żołnierzy „Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”. Jednym z walczących był Marian Czyżewski – krewny żony. Pod koniec wizyty przedstawiciele WOCCU odwiedzili sztab wyborczy Grzegorza Biereckiego, gdzie z uwagą obejrzeli wystawę „Za chleb i wolność”. Aleksandra Pettke www.k asastefc z yk a.pl 3 listopada na ekrany weszła „Latająca maszyna”, animowano-aktorski film zrealizowany w technice 3D. Ta międzynarodowa koprodukcja powstała dla uczczenia 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina. Media SKOK są współproducentem obrazu. Główni bohaterowie filmu: Lang Lang, światowej sławy chiński wirtuoz fortepianu z dziećmi, bohaterami filmu. FOT. Materiały prasowe – To bardzo trudny projekt – przyznał Hugh Welchman z BreakThru Films, realizującej produkcję. – Muzyka Chopina nie jest ilustracyjna, to zapis nastrojów i intymnych emocji. Długo szukaliśmy tematu dla opowieści, która ma jej towarzyszyć. Ostatecznie wybrano historię i sentymentalną, i lekko baśniową z nutą dydaktyki. Oto dwoje dzieci znajduje na warszawskim podwórzu fortepian. Ożywia go łza i… zaczyna się podróż w czasoprzestrzeni wypełnionej nie tylko pięknymi krajobrazami europejskich Na planie animowanej części filmu. FOT. Materiały prasowe infolinia 801 600 100 miast, w których gościł onegdaj Chopin, ale przede wszystkim genialną muzyką wybitnego Polaka. Za fortepianem, przed kamerą jako jeden z głównych bohaterów zresztą też, zasiada Lang Lang, światowej sławy młody chiński wirtuoz. Tyle scenariusz, reszta należy do widza. Jego wrażliwości, zrozumienia, chęci poznania, empatii. Twórcy filmu połączyli animację poklatkową ze zdjęciami aktorskimi. Powstała z tego 80-minutowa oryginalna mieszanka zrealizowana w technice stereo 3D. Na potrzeby obrazu w łódzkim studiu powstało 20 planów filmowych, m.in. Warszawy, Londynu czy Paryża. W projekt zaangażowało się kilkunastu grafików z 15 krajów. Nad rzeźbami lalek, kostiumami, scenografią pracowało pięćdziesięciu artystów plastyków. W sumie w realizację zaangażowanych było, bagatela, prawie 150 osób z Polski, Wielkiej Brytanii i Norwegii. A koszty zamknięto sumą 18 mln zł. W ekipie znaleźli się ludzie, którzy wiedzą czym jest sztuka. Filmowy świat już wcześniej docenił N AT E M O R T A P PO YM Niebiański fortepian Chopina RZENI DA E 3 listopada w polskich kinach premiera filmu „Latająca maszyna” WY aktualności D N ASZ ich „Piotrusia i wilka” przyznając Oscara, statuetkę Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. To film rodzinny. Dzieciaki może zauroczyć animacja, dorosłych opowieść o samotnej matce zagubionej w materialistycznejArzeS N czywistości. Heather Graham, O Dhollywoodzka P aktorka kojarzona do tej pory przede wszystkim z komediami, odtwórczyni głównej roli kobiecej w „Latającej maszynie”, w rozmowie ze Stopklatką o roli matki mówi tak: – Ona uczy się doceniać życie dzięki podróży po świecie na Latającej maszynie i dźwiękom muzyki Chopina. Uczy się być wdzięczna za to co ma i doceniać swoje dzieci. Ja czasem sama gubię się we współczesnym świecie i muszę sobie przypominać, co jest tak naprawdę ważne. „Latającej maszynie” towarzyszą podczas pokazów i krótkie formy, choćby ta o małym listonoszu z czasów powstania warszawskiego. Reżyserem obrazu jest Dorota Kobiela. Artystka wybrała „Etiudę Rewolucyjną”, by za pomocą obrazu i dźwięku opowiedzieć o Zawiszaku z Harcerskiej Poczty Polowej. Dzieciak niesie listy, a z nimi nadzieję. Niesie, choć miasto płonie i ginie jego świat. Mały listonosz biegnie po murach rujnowanej Warszawy. Animacje malowane były na ścianach i filmowane poklatkowo w trójwymiarze, kilkuminutowa projekcja to ponad 12 tysięcy klatek, jedną maluje się ok. 20 minut. Innowacyjna technika może robić wrażenie zwłaszcza w zestawie z gniewem „Etiudy Rewolucyjnej”, która – co warto przypomnieć – powstała w 1831 r. po upadku powstania listopadowego. Chopin, nie mogąc brać w nim udziału, żalił się: „To wszystko wywołało we mnie wiele bólu. Kto mógł to przewidzieć!”. Czy „Latająca maszyna” trafi do serc widzów? Chopin na pewno. NIEM E Z R A Z Y WYD EM T A N O PATR (REM) „Latająca maszyna” – premiera 3 listopada, Kinoteka, Warszawa, Pałac Kultury i Nauki, plac Defilad 1 Reżyseria: Martin Czapp, Adam Wyrwas, Marek Skrobecki Zdjęcia: Krzysztof Ptak Muzyka: Fryderyk Chopin, wykonanie – Lang Lang Występują: Lang Lang, Heather Graham, Kizzy Mee, Jamie Munns Patronat: minister kultury i dziedzictwa narodowego Produkcja realizowana przez BreakThru Films sp. z o.o. c z as stefc z yk a 5 aktualności Poznajcie dr. Stefczyka na naszej stronie internetowej W tym roku obchodzimy 150. rocznicę urodzin założyciela i patrona polskich kas kredytowych. Zawdzięczamy mu tak wiele, a tak niewiele o nim wiemy. F ranciszek Stefczyk, zwany nieprzypadkowo apostołem oszczędności, którego nazwisko przyjęły w nazwie działające w XIX wieku i obecnie Kasy, jest od ponad stu lat patronem obywatelskiego, finansowego ruchu samopomocowego. W grudniu będziemy obchodzić 150. rocznicę urodzin założyciela polskich kas kredytowych. Nasz patron urodził się 2 grudnia 1861 roku w Krakowie. Wiemy, że już w czasach szkolnych zaprzysiągł w kościele służyć swą pracą i postawą Polsce. I przyrzeczenie konsekwentnie realizował przez całe życie. Osiedlił się w podkrakowskim Czernichowie, gdzie w istniejącej do dziś Szkole Rolniczej uczył młodych mieszkańców wsi nowoczesnego gospodarowania na roli. Koniec XIX wieku to czas dla polskiej wsi szczególnie trudny. Oferowane rolnikom pożyczki służyły nie tyle rozwojowi gospodarstw, ile niezbędne były do codziennego życia na minimalnym choćby poziomie. Pożyczki okupione potężnym lichwiarskim oprocentowaniem, często dochodzącym do 150 procent rocznie. Dr Stefczyk poznał w tym czasie idee powstających w Niemczech małych wiejskich spółdzielni kredytowych Wilhelma Reiffeisena i postanowił utworzyć podobne kasy na terenie Galicji. W 1890 roku właśnie w Czernichowie powstała pierwsza polska Spółkowa Kasa Oszczędności i Pożyczek. Dziesięć lat później we Lwowie powołano już Krajowy Patronat Spółdzielni Rolniczych, a tereny Galicji pokryła sieć kas Stefczyka, pozwalających Polakom uniknąć wysoko oprocentowanych pożyczek, a nawet oszczędzać. Tak się zaczęło… W 2011 roku Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Franciszka Stefczyka powróciła do historycznie używanej nazwy Kasa Stefczyka, a współpracując ze SKOK-ami w całej Polsce, utworzyła Kasy Stefczyka, które wzajemnie wspierają swój rozwój, oferując swym członkom coraz lepsze warunki pożyczkowe i oszczędnościowe. Dziś kasy kredytowe zrzeszają ponad dwa miliony Polaków, którzy będąc członkami polskiej instytucji finansowej mogą bez przeszkód uczestniczyć w rynku finansowym – oszczędzać, lokować swe oszczędności na atrakcyjnych lokatach, korzystać z uczciwych pożyczek, a także – co ważne było również dla założyciela Kas, Franciszka Stefczyka – uczyć się bezpiecznego i rozsądnego stosowania instrumentów rynku finansowego. Film przedstawiający historię powstania polskich kas kredytowych oraz postać dr. Franciszka Stefczyka, zawierający wiele unikatowych, trudno dostępnych zdjęć archiwalnych, postanowiliśmy zamieścić na uruchomionym niedawno portalu internetowym www.stefczyk.info. Na naszej stronie, która codziennie dostarcza członkom Kas, a także naszym sympatykom bogatą dawkę informacji z kraju, ze świata, z gospodarki, polityki oraz ciekawe komentarze i opinie dotyczące bieżących wydarzeń, znajdziecie też filmy dokumentujące działalność dzisiejszych Kas Stefczyka. Kas nawiązujących codziennie do tradycji, historii i wzorców ustanowionych ponad 100 lat temu przez Franciszka Stefczyka. Jedynie prawda jest ciekawa Sprawdź 6 c z as stefc z yk a www.stefczyk.info www.k asastefc z yk a.pl aktualności Kasa Stefczyka doceniona przez seniorów Gala „Gdyńskiej Przystani dla Seniorów”, podczas której wręczone zostały certyfikaty „Miejsca przyjaznego seniorom” odbyła się w Teatrze Miejskim w Gdyni. Kasa Stefczyka jako jedyna instytucja finansowa otrzymała takie wyróżnienie. To szczególny dowód uznania wcześnie urodzonych. Seniorzy swoje głosy oddali na oddział Kasy Stefczyka przy ulicy Świętojańskiej w Gdyni. Jak przyznaje Katarzyna Perek, kierowniczka tego oddziału – senior jest szczególnie wymagającym klientem: – Na pewno wymaga poświęcenia dużej ilości czasu. Trzeba więcej pokazać, wytłumaczyć, ale to bardzo wdzięczny rodzaj klienta. To, że seniorzy polecają nasze usługi (chociaż przecież nie tylko oni), to wielka radość i dowód, że nasze zaangażowanie daje efekty. Mirosław Ciechanowski jest członkiem Kasy Stefczyka od 11 lat. Na Świętojańskiej w Gdyni ceni sobie przede wszystkim życzliwość pracowników oddziału kasy kredytowej: – To przecież jest bardzo ważne, bo są różne sytuacje w życiu, a wtedy można przyjść, poradzić się, porozmawiać. Na wyróżnienie u seniorów trzeba sobie zapracować. – Firmy, instytucje muszą spełnić kilka warunków – wylicza Radosław Daruk, przewodniczący kapituły i dyrektor programowy Związku Młodzieży Chrześcijańskiej, ognisko Polska YMCA w Gdyni. – Miejsce musi być dostępne, personel otwarty i przychylny, a oferta skierowana specjalnie dla seniorów. Niezbędna jest też pisemna rekomendacja co najmniej dwudziestu gdyńskich seniorów. Certyfikaty przyznaje kapituła, w skład której wchodzą przedstawiciele Centrum Aktywności Seniora, organizacji pozarządowych zajmujących się problematyką seniorów oraz Polska YMCA. – To wielki honor i zaszczyt, że taką nagrodę nam przyznano. Jesteśmy bardzo z tego dumni. Oznacza to też, że oferta którą kierujemy do seniorów to strzał w dziesiątkę – mówi Witold Bednaszewski, dyrektor makroregionu północnego Kasy Stefczyka. infolinia 801 600 100 Witold Bednaszewski, dyrektor makroregionu północnego Kasy Stefczyka, odbiera certyfikat „Miejsca przyjaznego seniorom” dla oddziału Kasy Stefczyka przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. Fot. sonia samulska – To jest chociażby bezpłatny rachunek dla seniora. Widać, że seniorzy to docenili i chcą korzystać z naszych usług. Nigdy ich nie zawiedziemy. Certyfikaty „Miejsca przyjaznego seniorom” przyznawane są instytucjom na 3 lata. W Gdyni przyznano je po raz drugi. Celem projektu „Gdyńskiej Przystani dla Seniorów” jest między innymi stworzenie przekonania wśród przedsiębiorców i instytucji, że seniorzy to grupa bardzo liczna (w Gdyni jest ich aż 400 tysięcy), przy tym aktywna, ale niedoceniana. Chyba się udało... Kasa Stefczyka w Gdyni pracuje nie tylko w siedzibie oddziału – była między innymi współorganizatorem dyktanda dla seniorów. Magdalena Kiljan Oferta dla seniorów: ○○ Specjalnie dedykowane konto IKS Senior z preferencyjną niższą opłatą za prowadzenie konta oraz darmową kartą bankomatową ○○ Bogata oferta pożyczek bez górnej granicy wiekowej ○○ Wysoka jakość obsługi i wyposażenia placówek, gwarantująca komfortową i kompleksową obsługę osób starszych i ograniczonych ruchowo - Kasa Stefczyka laureatem Godła „Dbamy o Jakość Obsługi 2011” ○○ Cyklicznie organizowane promocje i konkursy kierowane do seniorów c z as stefc z yk a 7 oferta Promocja „Super premia” Polecaj, oszczędzaj i zgarnij 750 zł W dzisiejszym świecie nawet młodym ludziom coraz trudniej jest żyć bez konta. Młodzież nawet jeśli ma dochody, to są one często niewielkie, dlatego w Kasie Stefczyka opłata za prowadzenie konta osobistego do ukończenia 25. roku życia wynosi 0 zł. M łodzi ludzie (13-25 lat), którzy zdecydują się zostać członkami Kasy w okresie trwania promocji (do 31 stycznia 2012 r.) mogą wziąć udział w promocji „Super premia” i zyskać nawet 750 zł. Jak to zrobić? Wystarczy, że otworzą młodzieżowe konto osobiste z elektronicznym kanałem obsługi i kartą Visa, rachunek systematycznego oszczędzania „Książeczka” oraz lokatę systematycznego oszczędzania. Po spełnieniu tych warunków ich rachunek „Książeczka” zostanie zasilony kwotą 90 zł, a lokata systematycznego oszczędzania kwotą 10 zł. To pierwsza część promocji. Konto osobiste z kartą Visa z pewnością przyda się choćby przy okazji zakupów w internecie. Może na nie wpływać wynagrodzenie za pracę – nawet gdyby było to jednorazowe zlecenie lub stypendium. Przyda się również bliskim, by przelewali na nie kieszonkowe. Wprawdzie konto to oprocentowane jest wyżej (1 proc.) niż przeciętne konto w banku, ale pieniądze, które tymczasowo nie są potrzebne (w sytuacji kiedy zbieramy np. na nowy komputer) zdecydowanie korzystniej jest gromadzić na rachunku oszczędnościowym oprocentowanym na poziomie lokaty (5 proc. w skali roku) lub na lokacie systematycznego oszczędzania fot. dreamstime (oprocentowanej od 5,50 do 6,65 proc.). I tu, i tu można wpłacać dowolne kwoty w dowolnym terminie. Czym więc różni się rachunek oszczędnościowy od lokaty? Z rachunku systematycznego oszczędzania „Książeczka” możemy w każdej chwili wypłacić oszczędności bez utraty odsetek. W przypadku lokaty systematycznego oszczędzania, w chwili jej zakładania musimy zadeklarować czas jej trwania (np. 6 miesięcy) oraz minimalne kwoty wpłaty. Jeśli pieniądze będziemy potrzebowali wcześniej – stracimy prawie wszystkie odsetki. Jeśli wytrwamy – zysk będzie jeszcze wyższy niż na rachunku oszczędnościowym. W drugiej części promocji „Super premia” mogą wziąć udział WSZYSCY członkowie Kasy w wieku od 13 do 25 lat posiadający młodzieżowe konto osobiste z kartą Visa oraz rachunek „Książeczka” w Kasie Stefczyka – także członkowie zapisani do Kasy przed terminem rozpoczęcia promocji. Wystarczy, że zachęcą znajomą młodą osobę w wieku 13-25 lat do założenia u nas konta i oszczędzania oraz wypełnienia „oświadczenia o poleceniu”, które dostępne jest w oddziale. Spełnienie warunków pierwszej części promocji przez nowego członka oraz wykonanie przez uczestnika części drugiej co najmniej trzech transakcji bezgotówkowych (płatności kartą wydaną do swojego rachunku w Kasie) każdorazowo na kwotę co najmniej 20 zł uprawnia go do otrzymania nagrody w wysokości 50 zł, która wpłynie na jego rachunek „Książeczka”. W części drugiej promocji „Super premia” członek Kasy może w ten sposób zgarnąć nawet 650 zł za polecenie usług Kasy 13 osobom. Szczegóły oraz regulamin promocji „Super premia” dostępne są w placówkach Kasy Stefczyka. 8 c z as stefc z yk a www.k asastefc z yk a.pl oferta Do wykorzystania w sieci aptek „Dbam o zdrowie” Wygraj karty podarunkowe Ze zdrowiem nie ma żartów. Kasa Stefczyka nie jest w stanie poprawić stanu polskiej służby zdrowia, ani obniżyć kosztów życia Polaków. To leży w kompetencjach rządu i parlamentu. Ale nasza Kasa może ułatwić wykupienie leków. rzez cztery lata wydatki państwa na leczenie urosły o 15 proc. Ewie Kopacz nie udało się jednak zlikwidować największych bolączek publicznej służby zdrowia – wynika z analizy portalu Money.pl podsumowującej minioną kadencję rządu i parlamentu. Minister Kopacz chwali się kompleksową reformą systemu ochrony zdrowia, tańszymi lekami i lepszą sytuacją pacjentów. Słusznie? Z opublikowanych ostatnio danych NFZ wynika, że tzw. średnia rzeczywistego oczekiwania w przypadkach pilnych na świadczenie z zakresu endoprotezoplastyki stawu kolanowego to 217 dni, a w przypadkach stabilnych aż 433 dni. W przypadku stawu biodrowego jest to odpowiednio 187 i 365 dni. Z kolei w przypadku świadczeń wysokospecjalistycznych z zakresu soczewki – czyli usunięcia zaćmy – pacjenci muszą czekać odpowiednio 126 i 351 dni. Są jednak szpitale, w których w kolejce do tego zabiegu czeka się ponad 600 dni! Jak pisze Money.pl w tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia ma wydać na leczenie pacjentów 57,7 mld zł – w przyszłym roku ta kwota ma urosnąć do blisko 61 mld zł – to o 8,4 mld zł – czyli o 15 proc. – więcej niż w roku 2008. Brzmi optymistycznie, ale gdy uwzględnimy inflację (w latach 2008-2011 ceny poszły w górę w sumie o około 13 proc.) okaże się, że realnie wydatki podniesiono w górę o około 2-3 proc. O ile w tym czasie realnie wzrosły emerytury, renty, zarobki? Z raportu „Diagnoza Społeczna 2011 – warunki i jakość życia Polaków” wynika, że na przełomie marca i kwietnia 2011 r. w Polsce około 4 proc. gospodarstw domowych funkcjonowało poniżej granicy skrajnego ubóstwa w ujęciu obiektywnym, a aż 36,8 proc. w ujęciu subiektywnym. Ponadto oszacowano, że przeciętny dochód skrajnie ubogich gospodarstw domowych był o 25,3 infolinia 801 600 100 fot. dreamstime P proc. niższy od poziomu gwarantującego osiągnięcie poziomu minimum egzystencji. Ile kosztują leki – wiedzą wszyscy, dlatego w naszym nowym konkursie można zyskać nawet 500 zł do wykorzystania w sieci aptek „Dbam o zdrowie”, ponieważ każdy uczestnik może wygrać aż 10 kart podarunkowych o wartości 50 zł każda. Co zrobić, żeby zdobyć karty podarunkowe? Wystarczy, że osoba, której renta, emerytura lub wynagrodzenie za pracę wpływa na konto w Kasie Stefczyka zachęci znajomego emeryta lub rencistę do założenia w naszej Kasie konta, na które przelewać on będzie swoje świadczenie emerytalno-rentowe. Nowy członek Kasy, po założeniu konta i złożeniu dyspozycji przelewu, powinien wypełnić „oświadczenie o poleceniu” (dostępne w oddziale) i przekazać je pracownikom swojego oddziału. W oświadczeniu tym wpisujemy dane osoby, która poleciła usługi Kasy, dzięki temu będzie mogła otrzymać nagrodę. Jednak aby odebrać kartę podarunkową o wartości 50 zł osoba polecająca musi jeszcze wypełnić kupon konkursowy zawierający proste pytanie konkursowe związane z działalnością Kasy Stefczyka. Pytanie to nie powinno sprawić żadnych problemów nawet członkowi Kasy z krótkim stażem. Każdy z uczestników tej części konkursu może polecić usługi Kasy nawet 10 znajomym emerytom bądź rencistom i w ten sposób zdobyć nawet 10 kart podarunkowych o łącznej wartości 500 zł. Nagrodę otrzymuje również osoba, która z polecenia znajomego otworzyła konto w Kasie Stefczyka i złożyła dyspozycję przelewu na nie świadczenia emerytalno-rentowego. Tylko tyle trzeba zrobić, by móc wygrać nagrodę. Po dokonaniu wymienionych czynności wystarczy odpowiedzieć na proste pytanie konkursowe, by otrzymać na swoje nowe konto kwotę 50 zł. Ponieważ taka osoba w trakcie trwania konkursu przystąpiła do Kasy Stefczyka, sama też może już polecać skorzystanie z konta w Kasie następnym osobom, a tym samym również może zdobyć karty podarunkowe na zakupy w aptekach na łączną kwotę 500 zł. Konkurs „Karta podarunkowa za polecenie” trwa od 7 listopada 2011 r. do 29 lutego 2012 r. Szczegóły oraz regulamin konkursu dostępne w placówkach Kasy Stefczyka. c z as stefc z yk a 9 finanse Z cyklu: „To Ci się należy” – porady Towarzystwa Pomocy Poszkodowanym Szkody osobowe W języku prawniczym „uszczerbek” w sferze majątku poszkodowanego nazywany jest „szkodą majątkową”, a dotykający w sposób bezpośredni osoby poszkodowanej „szkodą osobową”. Co to właściwie jest szkoda osobowa? Szkoda osobowa to wszelkie będące następstwem nieszczęśliwych zdarzeń dolegliwości dotyczące naszego zdrowia. Najbardziej oczywistym i najczęściej występującym w praktyce przykładem szkody osobowej są obrażenia ciała doznane w wyniku wypadku komunikacyjnego. Z uwagi na mnogość zdarzeń, które mogą spowodować jej powstanie wskazać trzeba, że spectrum tego typu szkód jest znacznie szersze. Będzie nią więc także zarówno zakażenie gronkowcem podczas pobytu w szpitalu, jak i poślizgnięcie się na ośnieżonej nawierzchni chodnika. Uszkodzenie ciała a rozstrój zdrowia Będący następstwem szkody osobowej uszczerbek na zdrowiu może dotyczyć naszego zdrowia nie tylko w znaczeniu fizycznym, ale również psychicznym. W języku prawniczym „uszczerbek w sferze fizycznej” nosi nazwę „uszkodzeń ciała”, podczas gdy zespół negatywnych konsekwencji dla sfery emocjonalnej osoby poszkodowanej to „rozstrój zdrowia”. Bardzo często oba „rodzaje” uszczerbków na zdrowiu występują jednocześnie. Tragiczny w skutkach wypadek komunikacyjny niejednokrotnie powodować będzie nie tylko dotkliwe obrażenia ciała osoby poszkodowanej, ale również ciężkie przeżycia natury psychicznej, z którymi samemu nie sposób sobie poradzić. Wśród najczęściej występujących przykładów rozstroju zdrowia, będących wynikiem wypadków można wskazać niemożliwy do pokonania strach przed ponownym poruszaniem się pojazdami mechanicznymi, czy stres pourazowy związany z długotrwałym rozpamiętywaniem tragicznych zdarzeń, który znacznie utrudnia normalne funkcjonowanie. Niejednokrotnie zdarza się jednak tak, że jedynym przejawem doznanej przez nas szkody osobowej będzie rozstrój zdrowia, bez konsekwencji natury typowo fizycznej. Jeżeli w następstwie tragicznego Towarzystwo Pomocy Poszkodowanym (TPP) jest profesjonalnie działającym podmiotem, który zajmuje się reprezentowaniem klientów w dochodzeniu świadczeń od ubezpieczyciela lub Skarbu Państwa. W tym zakresie współpracujemy z prawnikami, którzy są specjalistami w zakresie odszkodowań. Klientów z terenu Trójmiasta i okolic zapraszamy do naszego biura mieszczącego się przy ul. Pilotów 21 w Gdańsku w godz. 9-17, po uprzednim umówieniu spotkania. Masz pytanie, potrzebujesz naszego wsparcia w uzyskaniu odszkodowania? telefon: (0)58-785-66-49, adres e-mail: [email protected], www.tppodszkodowania.pl Zapraszamy do korzystania z naszych usług! 10 c z as stefc z yk a fot. dreamstime wypadku utracimy najbliższą nam osobę, wszelkie związane z tą stratą negatywne przeżycia, takie jak cierpienia, ból i poczucie niesprawiedliwości bez wątpienia będą przejawem szkody w postaci rozstroju zdrowia, bez względu na to czy sami braliśmy w nim udział. Kiedy szkoda osobowa wymaga naprawienia? Nie każda „szkoda” rodzi prawny obowiązek jej naprawienia. Aktualizuje się on dopiero wówczas, gdy szkoda jest następstwem zdarzenia, które jest sprzeczne nie tylko z obowiązującym prawem, ale też normami moralnymi i obyczajowymi nazywanymi zasadami współżycia społecznego. Jeśli więc jadąc samochodem w wyniku brawury nie zapanujemy nad pojazdem i uderzymy w drzewo, w następstwie czego doznamy obrażeń ciała, obowiązek naprawienia naszej szkody obciąży jedynie nas – jako osób odpowiedzialnych za jej powstanie. Jeśli natomiast przechodząc przez przejście dla pieszych na zielonym świetle zostaniemy potrąceni przez jadący pojazd, to obowiązek naprawienia doznanej przez nas szkody osobowej spoczywać będzie na naruszającym zasady ruchu drogowego kierowcy auta, czyli osoby odpowiedzialnej za jej powstanie. Na czym polega naprawienie szkody osobowej? Naprawienie każdej szkody osobowej polega na podjęciu działań mających na celu przywrócenie sytuacji stanu sprzed jej zaistnienia. Zgodnie z przepisami prawa, mają temu służyć trzy rodzaje roszczeń, przysługujących wobec podmiotów zobowiązanych do naprawienia szkody: ○ odszkodowanie jego celem jest pokrycie wszelkich kosztów będących konsekwencją doznanej szkody. Będą nimi przede wszystkim: koszty leczenia, rehabilitacji, dojazdów do placówek medycznych czy też – utracone w wyniku czasowej niezdolności do pracy – zarobki; ○ zadośćuczynienie jego celem jest pokrycie wszelkich dolegliwości natury emocjonalnej, powstałych w wyniku doznanej szkody, typu: długotrwały ból czy też krzywda wywołana utratą osoby bliskiej; ○ renta roszczenie o rentę przysługuje wówczas, gdy następstwem wypadku jest całkowita lub częściowa niezdolność do pracy, bądź też konieczność długotrwałego, kosztownego leczenia. Więcej informacji w kolejnym numerze naszego poradnika. www.k asastefc z yk a.pl finanse Polska w budowie – budżet w remoncie Polska jest w budowie, w budowie od 9 października jest też rząd, w grudniu w budowie będzie też budżet na 2012 r., bo dotychczasowy projekt budżetu ma niewiele wspólnego z rzeczywistością gospodarczą i stanem finansów publicznych. Janusz Szewczak główny ekonomista SKOK-u P odobnie jak wszystkie prawie wskaźniki makro- publicznych do poziomu 2,9 proc. do PKB, raczej ekonomiczne przyjęte w budżecie na obecny rok będziemy gdzieś w okolicach 4-4,5 proc. in minus. mocno odbiegają od aktualnych realiów, tak i te za- Jak zwykle zawyżono dochody i zaniżono wydatki, kładane na 2012 r. muszą ulec drastycznej zmia- zwłaszcza na obsługę długu zagranicznego jak i na nie. Deficyt budżetu zaplanowany na 2011 r. miał dotacje na FUS. Nie będzie gwałtownego dwucyfrowynieść 40 mld zł. Na koniec września minister wego wzrostu inwestycji prywatnych ani publiczfinansów planował, że wynosić on już będzie bli- nych, ani kursu euro do złotego na średniorocznym sko 38 mld zł, a wyniósł zaledwie 22 mld zł. Można poziomie 4 zł za euro, zwłaszcza jeśli dojdzie do by się cieszyć, gdyby nie prawdziwe przyczyny tej ataku spekulacyjnego na polskiego złotego, co wyoszczędności. Zamiast 40 mld zł deficytu budżetu daje się coraz bardziej prawdopodobne. Zagrożony w 2011 r. będziemy mieli raczej 25 mld zł, ktoś się będzie nie tylko próg ostrożnościowy 55 proc. do pomylił i to znacznie, przeszacował dziurę budże- PKB, ale i też 60 proc., wbrew temu co zapowiatową, postraszył publikę, a może dokonał genial- da minister finansów, który twierdzi, że wyniesie nych pociągnięć oszczędnościowych? Czy to tylko on zaledwie 53 proc. w 2012 r. Przy takiej zmienszczęśliwy zbieg okoliczności, czy świadoma mani- ności walut i kursów wystarczy by euro skoczyło pulacja liczbami i koszdo 4,5-4,7 zł, a natycht a m i , n ie pl a now a ny miast przekroczymy tę choć spodziewany 6,2groźną barierę. Każde Jak zwykle zawyżono dochody dodatkowe 10 g roszy mld zł zastrzyk gotówki i zaniżono wydatki, zwłaszcza osłabien i a to zad ł uz NBP. Na 2012 r. też nie żenie wyższe o ok. 5,2 w pisano w płaty z zyna obsługę długu zagranicznego jak mld zł. Tym razem nie sku NBP do dochodów i na dotacje na FUS b ę d z ie t e ż b onu s ów budżetow ych, a może z tytułu dużo wyższej to być nawet 10 mld zł. Inf lacja zaplanowana na ten rok miała wynieść inf lacji, średnioroczna inf lacja w 2012 r. ma wy2,3 proc., a wynosi ok. 4 proc., wzrost gospodarczy nieść zaledwie 2,8 proc., w rzeczywistości może być miał według ministra finansów J.V. Rostowskiego jeszcze niższa, tym samym wpływy z podatków powynieść 3,5 proc., a wynosi obecnie 4 proc. Wszyst- średnich w tym z VAT-u będą znacznie niższe niż ko to razem dało ponadplanowe dochody do budże- planowane, a nawet jak i tegoroczne. W zeszłym tu, ratując go przed nowelizacją. Planowano wydać roku w trakcie prac projektowych nad budżetem z budżetu w 2011 r. do końca września 232,8 mld też nikt nie wspomniał o podwyżce VAT. Minister zł, wydano 226,9 mld zł, a więc mniej aż o blisko finansów twierdzi, że budżet na 2012 r. będzie 6 mld zł; te pozorne oszczędności mogą się odbić bezpieczny nawet przy 3-proc. wzroście PKB, czy czkawką już w 2012 r. Podobnie wielkie różnice wy- będzie też bezpieczny przy 1-1,5-proc. wzroście? stąpiły w planowaniu średniorocznego kursu euro Niemcy już zweryfikowały swój wzrost PKB w 2012 i dolara do złotego. Jest różnica, czy wynosi on 3,89 r. z 2 do zaledwie 0,8 proc., oni poważnie traktują czy 4,35. Tak poważne różnice w prognozach i wy- rynki, budżet – jako najważniejszy plan finansokonaniu budżetu muszą budzić wątpliwości. Czy wy, a zwłaszcza swoje społeczeństwo. Można więc to wyłącznie wina błędów planistycznych i anali- się zaklinać, zarzekać, życzeniowo podchodzić do zy, czy coś groźniejszego, kreatywna księgowość, wskaźników makroekonomicznych i prognoz buświadome zaniżanie wskaźników by wypaść lepiej dżetowych. Papier jest cierpliwy, gorzej może być niż wskazywałaby na to rzeczywistość gospodar- z cierpliwością rynków i własnych obywateli. Czecza „zielonej wyspy”. Już wiadomo, że projekt bu- kamy więc na ten prawdziwy, realistyczny budżet dżetu na 2012 r. jest całkowicie nierealistyczny, A.D. 2012 r. A realia gospodarcze Unii Europejskiej większość przyjętych wskaźników makroekono- i strefy euro, jak i zwłaszcza europejskiego systemicznych nie do osiągnięcia. Nie tylko nie będzie mu bankowego, będą zupełnie inne niż były latem 4-proc. wzrostu PKB, ale możemy się znaleźć w gra- br. i nie zanosi się, żeby były lepsze, co nie może nicach zaledwie 1-1,5-proc. wzrostu gospodarczego. pozostać bez wpływu również na nasz plan finanNie będzie zejścia z deficytem sektora finansów sowy 2012 r. infolinia 801 600 100 c z as stefc z yk a 11 finanse Czy Polsce grożą sankcje Unii Europejskiej? Najnowszy pakiet legislacyjny Komisji Europejskiej przewiduje możliwość nałożenia sankcji zmniejszenia lub zatrzymania wypłaty funduszy strukturalnych wobec państw, które nie sprostają założeniom wspólnotowej dyscypliny finansów publicznych. W przypadku Polski, jeśli propozycja KE zostanie przyjęta, oznaczać może to całkowite wstrzymanie środków pomocy UE lub konieczność wprowadzenia rewelacji budżetowych, które najprawdopodobniej odczujemy w naszym portfelu. Pakiet legislacyjny KE na lata 2014-2020 Działania podejmowane w ramach polityki spójności Unii Europejskiej prowadzić mają do zniesienia różnic ekonomicznych i społecznych wszystkich regionów Wspólnoty. Jej trzy podstawowe cele to rozwój infrastruktury oraz potencjału gospodarczego i ludzkiego najbiedniejszych regionów, podniesienie ich konkurencyjności i wzrost zatrudnienia oraz realizacja wspólnych programów wsparcia, współpracy i pomocy międzynarodowej. Jej bieżące ustalenia opracowane zostały odpowiednio na czas pomiędzy 2007 a 2013 rokiem, więc obecnie rozpoczęto prace nad jej charakterem w następnym okresie programowania, czyli w latach 2014-2020. W związku z tym 6 października 2011 roku Komisja Europejska przedstawiła projekty nowych rozporządzeń, tak zwanego pakietu legislacyjnego, rozpoczynającego proces negocjacji dotyczących przyszłych założeń, kierunków inwestycji oraz koordynacji mechanizmów polityki spójności Unii. Pakiet ten zawierał między innymi rozporządzenia dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR), Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS), Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR) oraz Europejskiego Ugrupowania Współpracy Terytorialnej (EUWT). Przedstawione w nich kwestie dotyczyły przede wszystkim procesów mających doprowadzić do realizacji celów Strategii Europa 2011, czyli długookresowego programu rozwoju społeczno-gospodarczego Unii, zastępującego tzw. Strategię Lizbońską. Inicjatywami przewodnimi nowej strategii są programy: Unia innowacji, Młodzież w drodze, Europejska agenda cyfrowa, Europa efektywnie korzystająca z zasobów, Polityka przemysłowa w dobie globalizacji, Program na rzecz nowych umiejętności i zatrudnienia oraz Europejski program walki z ubóstwem. Założenia nowej polityki spójności Tak jak w latach poprzednich największe wsparcie unijne otrzymają regiony najbiedniejsze (całe państwa lub ich części), w których poziom produktu krajowego 12 c z as stefc z yk a brutto (PKB – miernik wartości dóbr i usług wytworzonych na danym obszarze w danym czasie) w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest mniejszy od 75 proc. średniej wskaźnika notowanego w skali wszystkich państw Unii Europejskiej. Stosując powyższe założenie fundusze unijne przyznane mogą zostać wszystkim województwom w Polsce. Zgodnie z pierwszymi zapisami ww. pakietu legislacyjnego Komisji Europejskiej całokształt polityki spójności na lata 2014-2020 dysponować ma budżetem, którego wartość wyznaczono na 336 mld euro. Przewidziano następujący podział środków: regiony słabiej rozwinięte (w tym Polska) 162,6 mld euro, regiony przejściowe 38,9 mld euro, regiony rozwinięte 53,1 mld euro, współpraca terytorialna 11,7 mld euro oraz zadeklarowane 68,7 mld euro przeznaczane na Fundusz Spójności. „Polityka spójności wiele już uczyniła dla budowy dobrobytu w UE. Jednak ze względu na kryzys gospodarczy musi obecnie stać się motorem wzrostu gospodarczego i konkurencyjności. Nasze wnioski pozwolą funduszom unijnym na jeszcze większą wydajność. Przez ukierunkowanie inwestycji na elementy Prognozowanym scenariuszem jest zniesienie ulg podatkowych oraz ewentualne podwyższenie składek rentowych przypisanych do comiesięcznego wynagrodzenia, co spowoduje obniżenie poziomu pensji kluczowe dla wzrostu gospodarczego – małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP), innowacje, efektywność energetyczną – osiągniemy lepsze skutki. Jednocześnie modernizujemy naszą politykę włączając do niej warunki, które zagwarantują rezultaty, zachęty dla tych, którzy osiągają wyniki, oraz uproszczone procedury” – komentuje komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn. Poważne zmiany w polityce spójności Wspomniany przez komisarza ds. polityki regionalnej kryzys gospodarczy oraz niestabilna sytuacja finansowa niektórych państw członkowskich Unii Europejskiej były jednak najprawdopodobniej przyczynami sugerowanych przez Komisję Europejską zmian dotyczących kształtu przyszłej polityki spójności. Jedną z bardziej znaczących zmian jest propozycja zmniejszenia limitu wpływów funduszy polityki spójności do poszczególnych krajów Unii, ma on bowiem zostać zredukowany z obecnych 4 do 2,5 proc. PKB każdego z państw. Na propozycję tę wyjątkowo stanowczo zareagowali jednak w swoim liście do Komisji premierzy Węgier, Litwy, Estonii oraz Łotwy, którzy uznali ją za krzywdzącą dla www.k asastefc z yk a.pl finanse Czy Polsce grozi utrata unijnych funduszy? Przyjęcie założeń nowego pakietu legislacyjnego Komisji Europejskiej, tj. możliwości nałożenia sankcji dotyczących funduszy strukturalnych w przypadku przekroczenia przez państwo limitu deficytu na poziomie 3 proc. produktu krajowego brutto oraz 60 proc. PKB w przypadku długu publicznego, może spowodować zmniejszenie lub całkowite wstrzymanie wypłaty środków unijnych również w przypadku Polski (zgodnie z pierwszymi analizami szacuje się ich wartość na około 80 mld euro). „Deficyt Polski wynosi blisko 8 proc., więc poważnie przekracza ustalony przez Unię limit. Istnieje realne ryzyko, że Polska zostanie objęta tymi karami i z obiecanych 300 mld nie otrzyma nic. Zadziwia stanowisko polskiego rządu, który nie zareagował na ten zamach na należne nam pieniądze. Rząd nie wyklucza przyjęcia także propozycji objęcia cięciami środków przeznaczonych na dopłaty dla rolników. Jak można było dopuścić do zaistnienia takiego projektu przy obecności w strukturach Unii przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka czy też komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego? Dlaczego infolinia 801 600 100 informacja o tym zagrożeniu była ukrywana przed opinią publiczną? Przecież przygotowanie takiej propozycji to wielomiesięczny proces, w którym uczestniczą przedstawicielstwa krajów członkowskich, więc rząd polski wiedział o przygotowywanej propozycji, ale zdecydował się mamić Polaków unijnymi pieniędzmi w trakcie kampanii wyborczej” – komentuje Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej SKOK. Przewidywane scenariusze Tuż po ogłoszeniu komunikatu dotyczącego przewidywanych sankcji i możliwości wstrzymania unijnych dopłat głos zajęli specjaliści tematu, którzy starali się prognozować przy- W przypadku paliw znacząco wpływających na cenę choćby produktów spożywczych, zawsze mamy do czynienia z podwójnym wzrostem ceny, tzn. jeśli podatek lub akcyza wzrastają, cena paliw rośnie podwójnie. Jest to związane z proporcją ceny detalicznej olejów napędowych ustalanych przez koncerny do opłat państwowych, stanowiących niespełna 60 proc. ceny każdego litra paliwa. Co za tym idzie, jeśli rząd zdecyduje się na podwyżkę w wysokości załóżmy 10 groszy na litrze, to faktyczny poziom zmiany wzrostu ceny oscylowałby w okolicach 17 groszy. To z kolei pociągnie za sobą wyższe koszty transportu wszystkich dóbr konsumpcyjnych, co z pewnością odbije się na zasobności naszych fot. dreamstime państw, które skutecznie korzystały z funduszy spójności i sprawnie je wykorzystywały w ramach rozwoju gospodarczego własnych krajów. Szefowie rządów wyrazili również pełną obaw opinię dotyczącą niewiarygodności przewidywanych na przyszłość wskaźników PKB, a co za tym idzie, przewidywanej wielkości pomocy kierowanej do ich państw. Inną, zdaje się bardziej kontrowersyjną, zmianą jest propozycja Komisji, by istniała możliwość zawieszenia, zmniejszenia lub całkowitego wstrzymania funduszy unijnych kierowanych do poszczególnych państw, jeśli okaże się, że nie stosują się one do założeń Paktu Stabilności i Wzrostu (akty prawne o charakterze zapobiegawczym i odstraszającym poruszające kwestie krajowej polityki fiskalnej). Przewidziane w nim ustalenia dotyczące złamania lub nieprzestrzegania założeń finansów publicznych oraz wprowadzenie sankcji dotyczących wypłaty środków unijnych miałoby zdaniem Komisji stać się środkiem dyscypliny gospodarczej. Groźba odcięcia niesubordynowanym państwom funduszy strukturalnych, a więc Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybołówstwa, ma w sposób bezpośredni skłonić władze poszczególnych krajów członkowskich do obniżenia poziomów deficytu i długu publicznego. szłe poczynania rządu mające na celu obniżenie wskaźników krajowej polityki fiskalnej do poziomu akceptowanego w Pakcie na rzecz Stabilności i Wzrostu. Jedną z ewentualnych możliwości jest dalsze ograniczenie wydatków inwestycyjnych, jednak istnieją niewielkie szanse na jego wprowadzenie, ponieważ w sposób bezpośredni wpłynęłoby ono również na poziom wykorzystania funduszy Wspólnoty. Ograniczenie tego rodzaju wydatków wpłynęłoby na zmniejszenie inwestycji chociażby w sektorze drogowym oraz pozostałej części infrastruktury użyteczności publicznej kraju. Innym rozwiązaniem często pojawiającym się w komentarzach ekonomistów jest również ewentualne podwyższenie akcyzy, czyli podatku od wyrobów jak napoje alkoholowe, wyroby tytoniowe czy produkty energetyczne. Podwyższenie tych ostatnich byłoby najbardziej fatalne w skutkach, ponieważ istnieje bardzo silna zależność między cenami substancji napędowych czy olejów grzewczych, a cenami właściwie wszystkich produktów. portfeli. Ile wtedy kosztowałyby benzyna i chleb…? Innym prognozowanym scenariuszem jest również zniesienie ulg podatkowych oraz ewentualne podwyższenie składek rentowych przypisanych do comiesięcznego wynagrodzenia, co spowoduje obniżenie poziomu pensji lub jeśli obowiązek regulowania dopłaty spadnie na pracodawców, może w skali kraju przyczynić się do zauważalnych zmian w wielkości wskaźnika zatrudnienia. W przypadku osoby otrzymującej wynagrodzenie z tytułu pracy w wysokości 2000 zł brutto zmiana składki rentowej o każdy jeden procent wiązałaby się z utratą 20 zł pensji. Wysokość składki rentowej odprowadzanej przez pracownika wynosi obecnie 1,5 proc. jego wynagrodzenia brutto, jednak pamiętać należy, że jeszcze do połowy 2007 roku wynosiła ona aż 6,5 proc. Powrót do stosowanych przed 30 czerwca 2007 roku wysokości składek wiązałby się z utratą 100 zł z przykładowego ww. wynagrodzenia. Piotr Głowacki c z as stefc z yk a 13 ubezpieczenia Ruszyła kampania reklamowa Tajemnicza „załoga SKOK Ubezpieczenia” wyciąga z tarapatów aktora Artura Żmijewskiego. A wszystko to w ramach największej w historii ubezpieczyciela kampanii reklamowej. W SKOK Ubezpieczenia to wspólna marka dla dwóch towarzystw ubezpieczeniowych: majątkowego (TUW SKOK) i życiowego (TU SKOK ŻYCIE SA), których bogata oferta była dotychczas dostępna jedynie za pośrednictwem placówek SKOK-u. To w nich SKOK Ubezpieczenia od wielu lat proponują klientom szeroki pakiet konkurencyjnych (zarówno pod względem zakresu jak i ceny) ubezpieczeń od tych najbardziej popularnych: mieszkań, NNW, po te będące zabezpieczeniem zaciąganych przez członków SKOK-u pożyczek czy tzw. ubezpieczenia inwestycyjne. 14 c z as stefc z yk a pełnej odsłonie kampania reklamowa SKOK Ubezpieczenia ruszyła 22 października br. Jej celem jest poinformowanie potencjalnych klientów o ofercie produktów indywidualnych czyli ubezpieczeniach: mieszkaniowych, podróżnych oraz komunikacyjnych (to ostatnie oferowane jest przez MTU). – Kampania reklamowa dotyczy produktów, które są chętnie wybierane przez członków SKOK-ów. Teraz, dzięki nowoczesnym możliwościom zawierania umów również na odległość – za pośrednictwem strony skokubezpieczenia24.pl i infolinii 801 888 666 – ułatwiamy korzystanie z naszych usług wszystkim zainteresowanym. Natomiast osoby, które jednak pewniej się czują dokonując wyboru i zakupu ubezpieczenia w towarzystwie doradcy, sprzedawcy – nadal gorąco zachęcamy do korzystania z tradycyjnej metody ubezpieczenia, czyli zawierania umowy ubezpieczeniowej w „okienku” w SKOK-u – dodaje Jacek Jewuła, kierownik Zespołu Marketingu SKOK Ubezpieczenia. Twarzą kampanii – tak jak w przypadku reklam innych podmiotów systemu SKOK – jest aktor Artur Żmijewski. Równorzędnym partnerem jest dla niego trzyosobowa „załoga SKOK”. – Zdajemy sobie sprawę z faktu, że jednymi z zasadniczych kryteriów oceny ubezpieczyciela są szybkość, łatwość i skuteczność z jakimi likwidowana jest szkoda. Tak właśnie działa w przekazie reklamowym przyjazna i pomocna „załoga SKOK”, która towarzyszy głównemu bohaterowi – Arturowi Żmijewskiemu. Przydarzające się aktorowi problemy likwidowane są tak sprawnie, że nawet ich nie zauważa. Takie jest nasze podejście i tacy są ludzie, którzy tworzą system SKOK, gdzie każdy klient może czuć się jak u siebie, pewnie i bezpiecznie – dodaje Grzegorz Buczkowski, prezes Zarządu TUW SKOK i TU SKOK ŻYCIE SA (marka SKOK Ubezpieczenia). Pierwsza odsłona kampanii miała miejsce 16 października, kiedy to na ulicach pojawiły się teasery, których rolą było zaintrygowanie odbiorców bez zdradzania wcześniej prawdziwych intencji i przekazu reklamowego. Od 22 października do 6 listopada kampania będzie obecna w stacjach Telewizji Polskiej, Polsatu, a także w stacjach wchodzących w tzw. pakiet At Media (m.in. AXN, Planete, Ale Kino). W stacjach radiowych RMF, RMF Maxx oraz RMF Classic spoty reklamowe SKOK Ubezpieczenia będą obecne do 13 listopada. W tym samym terminie reklamy pojawią się również na łamach takich tytułów jak: „Rzeczpospolita”, „Uważam Rze”, „Fakt”, „Przegląd Sportowy”, „Sport”, „Super Express”, „Nasz Dziennik”, „Gość Niedzielny”, „Tygodnik Katolicki Niedziela”, „Gazeta Polska”. Dodatkowo kampanię wspiera blisko 300 billboardów, umieszczonych często w najbardziej prestiżowych lokalizacjach w całej Polsce. – Jeżeli chcą Państwo zobaczyć wszystkie spoty reklamowe w jednym miejscu, usłyszeć – logo dźwiękowe i „podglądnąć” plan zdjęciowy – zapraszam do odwiedzenia http://www.youtube.com/user/SKOKUbezpieczenia – naszego nowego, firmowego kanału na Youtube – mówi Jacek Jewuła, kierownik Zespołu Marketingu SKOK Ubezpieczenia. www.k asastefc z yk a.pl Jedno z wielu spotkań dla dzieci i rodziców – tym razem z okazji Dnia Matki i Dziecka fot: xxx ubezpieczenia PROMOCJA!!! – dotyczy zakupu UBEZPIECZENIA MIESZKANIOWEGO Każdy, kto do 31 grudnia 2011 r. zdecyduje się na zakup ubezpieczenia mieszkania bądź domu jednorodzinnego (niezależnie od kanału sprzedaży), otrzyma 10% zniżki . Jak skorzystać z promocji? wytnij poniższy kupon z kodem promocyjnym (lub zapamiętaj numer kodu), w zależności od wybranej przez Ciebie formy zakupu ubezpieczenia mieszkaniowego: infolinia 801 600 100 odwiedź dowolną placówkę Kasy Stefczyka i podaj sprzedawcy kupon z kodem promocyjnym (lub sam kod) LUB wejdź na stronę www.skokubezpieczenia24.pl i przy zakupie ubezpieczenia wpisz kod promocyjny LUB zadzwoń na infolinię 0 801 888 666 i przekaż numer kodu pracownikowi infolinii. c z as stefc z yk a 15 ubezpieczenia „Ubezpieczenie” czyli… co? Ubezpieczenie jest umową pomiędzy towarzystwem ubezpieczeń a klientem, na podstawie której towarzystwo ubezpieczeń zobowiązuje się wypłacić określoną w umowie kwotę w przypadku zajścia określonych w umowie ubezpieczeniowej zdarzeń losowych. U bezpieczyć można praktycznie wszystko: począwszy od telewizora czy telefonu komórkowego, przez samochód, mieszkanie, podróż, a skończywszy na naszym zdrowiu i życiu. Ważne jest to, że umowa ubezpieczenia może chronić jedynie przed zaistnieniem tzw. zdarzeń losowych, to znaczy takich, których prawdopodobieństwo wystąpienia jest mniejsze od 1. Żadne towarzystwo ubezpieczeń nie ubezpieczy przecież np. budynku mieszkalnego, jeżeli będzie miało pewność, że dom ten wkrótce spłonie. Potwierdzeniem zawarcia umowy ubezpieczenia jest zawsze polisa ubezpieczeniowa. Zgodnie z obowiązującym prawem, towarzystwo ubezpieczeń musi potwierdzić fakt zawarcia umowy poprzez wystawienie polisy ubezpieczeniowej. Polisę w formie papierowego wydruku dostaniemy bezpośrednio od sprzedawcy (np.: dokonując zakupu w „okienku” w SKOK-u), a jeżeli ubezpieczenie kupimy poprzez internet (np. www.skokubezpieczenia24.pl) lub telefon (np. infolinię 801 888 666), to dostaniemy ją w formie elektronicznej (e-mailem). Polisa łącznie z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczeń (w skrócie OWU) w pełni określa warunki umowy ubezpieczenia. Ubezpieczyciel lub działający w jego imieniu pośrednik (np. SKOK) ma obowiązek przekazać klientowi oba dokumenty w momencie zawierania umowy ubezpieczenia. Bardzo ważne jest, aby w celu uniknięcia ewentualnego rozczarowania dokładnie zapoznać się z tymi dokumentami przed zawarciem umowy. Suma ubezpieczenia Jedną z najważniejszych czy nności w trakcie zaw ierania umow y ubezpieczenia jest praw idłowe oszacowanie wartości np. ubezpieczanej nieruchomości. Jeżeli zadeklarowana suma ubezpieczenia będzie wyższa od rzeczywistej wartości majątku, to będziemy mieli do czynienia z nadubezpieczeniem. Zakład ubezpieczeń naliczy składkę od zadeklarowanej sumy ubezpieczenia – jednak odszkodowanie zostanie wypłacone jedynie do wysokości faktycznej wartości zniszczonego mienia. Jeżeli nadubezpieczenie nie będzie celowym zabiegiem ze strony klienta (po prostu źle oszacuje on wartość tej nieruchomości) i zostanie ono wykryte w trakcie trwania umowy ubezpieczenia, to klient/ubezpieczony ma prawo zażądać od towarzystwa zmniejszenia sumy ubezpieczenia i korekty wysokości składki ubezpieczeniowej. 16 c z as stefc z yk a O wiele bardziej niebezpieczną sytuacją jest niedoubezpieczenie, czyli zaniżenie wartości ubezpieczanego mienia. Z jego przykrymi konsekwencjami możemy mieć do czynienia nie tylko przy szkodach całkowitych (np. pożar całego mieszkania), ale i przy częściowych. Dzieje się tak dlatego, że wszystkie zakłady ubezpieczeń przy wypłacie odszkodowania stosują tzw. zasadę proporcji. Jest to jedna z najważniejszych zasad stosowanych przez ubezpieczycieli i mówi, że odszkodowanie zmniejsza się w takim stosunku, w jakim pozostaje zadeklarowana suma ubezpieczenia do faktycznej wartości ubezpieczonego mienia. Dla przykładu, jeżeli dom o wartości 100 tys. zł ubezpieczymy na 50 tys. zł i zdarzy się szkoda na 200 tys. zł to zgodnie z powyższą zasadą odszkodowanie wyniesie zaledwie 50 proc. z wysokości szkody, tj. 100 tys. zł. Wysokość odszkodowania Jednak wybór wszystkich ryzyk, przed wystąpieniem których chcemy się ubezpieczyć oraz prawidłowe określenie sumy ubezpieczenia to jeszcze nie wszystko, co powinniśmy zrobić zanim wybierzemy właściwą polisę. Towarzystwa ubezpieczeń w precyzyjny sposób określają w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia zasady, według których będzie naliczane odszkodowanie. Warto zatem samodzielnie dokładnie prześledzić zapisy OWU lub poprosić o pomoc w ich wyjaśnieniu sprzedawcę. Powinniśmy znać odpowiedzi na pytania: za ile (wysokość składki), na co (wysokość wypłaconego świadczenia) i w jakich sytuacjach (okoliczności zajścia zdarzenia) będziemy mogli liczyć na wsparcie ubezpieczyciela. Kiedy polisa nie zadziała Ostatnim z elementów, na który należy zwrócić szczególną uwagę w trakcie wyboru polisy ubezpieczeniowej jest lista wyłączeń odpowiedzialności towarzystwa ubezpieczeń. Każdy ubezpieczyciel zamieszcza w OWU wykaz sytuacji/okoliczności, które w przypadku wystąpienia nie będą brane przez niego pod uwagę, a zatem ubezpieczyciel nie poniesie odpowiedzialności za doznane szkody. Standardowo są to np. szkody powstałe na skutek wojny, stanu wojennego, działania energii jądrowej, szkoda spowodowana umyślnie przez ubezpieczonego, szkody powstałe pod wpływem alkoholu lub narkotyków itp. Z reguły listy wyłączeń są dosyć długie i wymieniają około 20-30 sytuacji/składników majątku, za które ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności. www.k asastefc z yk a.pl oferta infolinia 801 600 100 c z as stefc z yk a 17 historia Bohaterowie obok nas Halina Szopińska „Blanka” (1920-2011) Na wieczną wartę odeszła 19 października br. pani Halina Szopińska, żołnierz AK, uczestniczka Powstania Warszawskiego, więzień okresu stalinowskiego w latach 1944-1954. Postać to niezwykła. Kiedy ją poznaliśmy trudno było przypuszczać, że ta starsza pani o łagodnym uśmiechu jest postacią, która ma w sobie taki ciężar tragizmu. Pani Halina Szopińska była osobą skromną, rzec by można nierzucającą się w oczy. Tylko uważny obserwator spotkań kombatantów mógł dostrzec na jej piersi odznaczenia, z których szczególnie była dumna. H Historie nieznane Przedstawiamy cykl opowieści o zapomnianych bohaterach, o zapomnianych, choć ważnych zdarzeniach, bez których historia być może potoczyłaby się nieco inaczej. Autorami publikacji są doktoranci Jana Żaryna, polskiego historyka, wykładowcy akademickiego, działacza społecznego, doktora habilitowanego i profesora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jan Żaryn wykłada również na Uniwersytecie Warszawskim, a specjalizuje się w dziejach najnowszych, a szczególnie w historii Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, obozu narodowego, dziejach politycznych emigracji po 1945 r. 18 c z as stefc z yk a alina Szopińska z domu Wacław urodziła się w 1920 r. Jej ojciec był administratorem majątku w Lublinie, gdzie wychowywała się u sióstr kanoniczek. Lublin miał się okazać szczególnie istotny w jej ciężkich doświadczeniach życiowych. Kiedy wybuchła wojna, niespełna dziewiętnastoletnia Halina przyjeżdża do majątku, gdzie pracuje jej ojciec. Pomimo wyraźnego zakazu ojca nocą wymyka się z domu i przechodzi pieszo 30 kilometrów po to tylko, ażeby dołączyć do Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Po latach wspominała: Zgłosiłam się, już nie pamiętam gdzie, w Lublinie. Kazali nam założyć mundury i mnie przydzielili na dworzec kolejowy w Lublinie. Już jechało bardzo dużo pociągów z rannymi i w drugą stronę na front. Tutaj też po raz pierwszy udaje jej się uniknąć śmierci, ma bowiem na sobie harcerski mundurek. Niemcy zaś za samo posiadanie munduru przeprowadzają egzekucje. Udaje się jej pozbyć „trefnego” ubrania i wrócić do rodzinnego domu. Jednak i tam długo nie zagrzewa miejsca, bowiem koledzy wciągają ją do konspiracji. Z początku działa w Okręgu AK Lublin, potem przyjeżdża do Warszawy, gdzie zostaje podkomendną mjr. Stanisława Steczkowskiego „Zagończyka”, komendanta 4. Rejonu Obwodu Śródmieście Okręgu Warszawa AK. Powstanie Warszawskie W Warszawie mieszka przy ulicy Puławskiej. Wybuch powstania zastaje ją w samym sercu miasta – na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi. Przyłącza się do Batalionu „Iwo”, oddziału formującego się w Śródmieściu Południe z ochotników oraz żołnierzy AK, którzy nie zdołali dotrzeć do swych macierzystych oddziałów w „Godzinie W”. Jednostka stacjonuje w rejonie Marszałkowskiej, przy ulicy Skorupki. Jako odwód Komendanta Podobwodu Śródmieście Południe bierze udział w wielu akcjach, wspomagając inne oddziały. Pani Halina Szopińska zostaje sanitariuszką o pseudonimie Blanka. Niesie pomoc najbardziej potrzebującym, pełni również funkcję łączniczki. Marszałkowska, Hoża, Skorupki, Krucza do Poznańskiej – to jej rejon działania. Przenosi meldunki, rozkazy, pomaga rannym, buduje barykady. Co się dało, co myśmy mogły wyrwać, [to] z tych płyt [chodnikowych] zrobiłyśmy, ale to wszystko mało. Patrzymy – stoi duża skrzynia. Chłopaki mówią: „Słuchajcie, weźmy tę skrzynię” i na barykadę [ją]. Prędko barykada już jest. Ale jak otworzyli szpital na Hożej, to szukają rentgena. Okazuje się, że my w tym ferworze ten zapakowany w olbrzymią skrzynię rentgen daliśmy na barykadę. Trzeba było barykadę całą rozwalać! – wspominała pierwsze dni powstania. Pani Halina wspominała również swojego kolegę z oddziału – Augusta Agbolę O’Browna ps. Ali. Jedynego z niewielu wówczas czarnoskórych warszawiaków, który w czasie powstania walczył w jej oddziale. Opowiada zabawną historię, jak to Ali wraz z innymi powstańcami „odbił” Niemcom świnię, którą potem ugotowali i zjedli. Agbola był prawdopodobnie jedynym tak nietypowym powstańcem. Bardzo znamienna dla jej postępowania jest postać pewnego rannego Niemca. Pani Halina, jak wiele jej koleżanek, nie zważała czy ranny to powstaniec, czy też Niemiec. Dla niej był to po prostu człowiek, który potrzebował pomocy. Ja upatrzyłam sobie takiego Niemca, który leżał z boku. Miał odstrzeloną szczękę, tak mu wisiało, ale jeszcze bełkotał: Kalt, kalt. Wzięłam coś, jakąś szmatę, podwiązałam mu tak, żeby to się trzymało i kombinowałam, gdzie by go położyć. Tu [pod] 72 nie da rady, to 74. Tam – myślę sobie – na klatce schodowej podścieliłam jakiś worek, [który] znalazłam. Ale on ciągle: Kalt, kalt. Idę ja do naszego sierżanta „trójki” i mówię: „Panie sierżancie, pan mi da koc”. A on mówi: „Po co ci koc?”. Mówię: „Panie sierżancie, tam Niemiec... Tak mu zimno, tak krwawi”. A on do mnie mówi: „Idiotka, cholera! Naszych chłopaków zginęło jedenastu, a ona dla Niemca chce kocyk!” i poszedł. Siedzę taka strasznie smutna, bo przecież bezbronny, [sierżanta] nie ma. Wyobraźmy sobie, za piętnaście minut przyszedł, rzucił: „Masz, przykryj sobie swojego Niemca!”. Halina Szopińska szczęśliwie dotrwała do końca powstania. Jednak koniec powstania, jak niektórzy odnotowują koniec piekła, nie jest końcem nieszczęść, jakie ją dotykają. Tak naprawdę koszmar ma się dla niej dopiero zacząć. Koszmar, który trwać będzie dokładnie 10 lat i 3 miesiące – taki bowiem wyrok otrzyma od nowej władzy za walkę o wolną Polskę. Z tych 123 miesięcy komuniści nie odpuszczą jej ani dnia… Początek koszmaru Pod koniec powstania, kiedy wraz z ludnością cywilną wychodzi z Warszawy i udaje jej się szczęśliwie uciec z konwoju, otrzymuje rozkaz udania się w rodzinne strony – do Lublina, gdzie ma oczekiwać na dalsze www.k asastefc z yk a.pl historia dyspozycje. Niedługo potem udaje się jej odnaleźć męża. Nic nie wskazuje, że zdarzy się w ich życiu coś tak dramatycznego. Z Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie przebywa wraz z mężem, wyrusza do Lublina. Zachowując zasady konspiracji, nie informuje nawet męża i teściowej o swoich planach. Mówi po prostu, że musi spotkać się z dawno niewidzianą koleżanką. Podczas przeprawy przez Wisłę widzi młodych chłopaków w polskich mundurach. Nierozważnie prosi ich o pomoc. Okazuje się, że jest to tzw. ludowe Wojsko Polskie, pełne bolszewików i enkawudzistów. Zostaje aresztowana. W relacji pani Szopińskiej z tego wydarzenia nie ma złości czy goryczy. Ona – po tych wszystkich strasznych doświadczeniach, jakich doznała później – starała się nie tylko zrozumieć, ale także usprawiedliwić żołnierzy, którzy ją zatrzymali. Tłumaczyła: cóż oni mogli zrobić, jeśli na jednego Polaka przypadało 10 bolszewików. Od początku aresztowani poddawani są szykanom i torturom. Nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Wielogodzinne przesłuchania, szykany, próby odebrania godności ludzkiej – oto metody postępowania nowej władzy z powstańcami. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku pani Haliny. Bolszewik strzela sobie za mną na wiwat z pistoletu. Za każdym razem człowiek myśli, że to już w niego, a on sobie po prostu na wiwat strzelał. Młodą Halinę cechuje jednak niezwykły upór. Zaczyna się więc bicie i znęcanie fizyczne. Kiedy i to nie skutkuje zostaje ukarana karcerem, pobytem w ziemiance pełnej osadzonych tam Rosjan. Młoda dziewczyna i kilkunastu mężczyzn. Mówi się, że gwałcą, robią okropne rzeczy… tymczasem i tutaj Halina dostrzega drugiego człowieka. Uczciwie przyznaje, że współosadzeni starali się jej pomóc, podzielić chlebem. Gdy zostaje „zaproszona na herbatkę” do swojego prześladowcy, zostaje ciężko pobita tylko dlatego, że odmawia Halina Szopińska powstaniec warszawski. Fot. materiały własne infolinia 801 600 100 przyjęcia jedzenia. Jak wspomina pani Halina, po jej pobiciu enkawudzista Smolikow tak się zmęczył, że musiał odpocząć. W rozmowie 65 lat po tych wydarzeniach część winy pani Halina bierze na siebie. Wspomina, że może nie trzeba było być tak hardym. Jak oprawca z NKWD postarał się dla niej o biały chleb i kiełbasę, to mogła po prostu zjeść. Duma jej jednak nie pozwalała, za co została dotkliwie ukarana. Zapytana przez oficera o sowiecką pomoc w czasie wojny wykrzyczała mu w twarz Katyń i morderstwa akowców. Po latach mówiła, że może działała zbyt pochopnie, za bardzo emocjonalnie. Długoletnie więzienie Niezłomna postawa doprowadziła ją na cieszący się ponurą sławą Zamek w Lublinie, gdzie podczas okupacji mieściło się więzienie gestapo, później na takie same cele zamek zaadaptowało NKWD. Szacuje się, że w latach 1944-1954 więziono w nim około 35 tys. Polaków przeciwstawiających się komunistycznemu zniewoleniu, z czego ponad trzystu zostało zamordowanych. Jeszcze w Lublinie odbył proces pani Haliny. Po trzech miesiącach śledztwa Wojskowy Sąd Garnizonowy skazał ją na 10 lat więzienia z art. 90 KKWP. Całe postępowanie sądowe zamknąć można w jednym zdaniu: Wejść, personalia, wyjść, wejść z powrotem, dziesięć lat więzienia, pięć lat pozbawienia praw i konfiskata mienia, wyjść!. Potem szpital (gruźlica), roczny pobyt we Wronkach, więzienie kobiece w Fordonie, szpital w Grudziądzu i ponownie Fordon. Pani Halina w sposób szczególnie sugestywny wspominała pobyt na Zamku w Lublinie: rynsztok (bo więzienie troszkę tak na górce) spływa na ulicę. To był marzec, już były roztopy. Oczywiście do zdrajców ojczyzny ognia! Dlaczego jest ważny ten rynsztok, który spływa na ulicę? Dzień widzeń, gdzie tłumy ludzi stoją, żeby się zobaczyć na widzeniach ze swoimi dziećmi. […] Ci, co stali na podwórzu przed bramą, czekali na widzenia, widzą, jak spływają roztopy, spływa krew z tych zabitych, bo to przecież nad tym rynsztokiem – to wszystko rynsztokiem spływało na ulicę. Co ci ludzie przeżyli? Nie wiedzieli, czy to nie ich dziecko. Po odbyciu całej orzeczonej kary w 1954 r. wychodzi na wolność. Jednak przez kolejne lata – do roku 1957 musi się meldować raz na tydzień w milicji. Po latach została uhonorowana licznymi odznaczeniami, m.in. Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Walecznych. Katarzyna Utracka, Grzegorz Hanula c z as stefc z yk a 19 publicystyka Jest wiele do zrobienia O motywacji do wkroczenia w życie polityczne, prostych sposobach na rozwiązanie trudnych spraw, konieczności poprawienia Ustawy o upadłości konsumenckiej i zlikwidowania w Polsce lichwy, która jest skutkiem omijania dziurawego prawa, mówi Grzegorz Bierecki, prezes Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej, którego mieszkańcy Podlasia wybrali na senatora Rzeczpospolitej Polskiej. Na początku proszę przyjąć gratulacje z powodu zdobycia największego zaufania wśród podlaskich wyborców z okręgu 17., którzy uznali pana za najlepszego wśród kandydatów podczas ostatnich wyborów do Senatu Rzeczpospolitej. Czytelnicy „Czasu Stefczyka”, członkowie polskich unii kredytowych znają pana jako prezesa Kasy Krajowej, wiceprzewodniczącego Światowej Rady Unii Kredytowych, eksperta w dziedzinie finansów i spółdzielczości. Skąd polityka? Dziękuję za gratulacje, a wyborcom jeszcze raz za zaufanie, którego na pewno nie zawiodę – tak jak nie zawiodłem, kiedy dwadzieścia lat temu wraz z niewielkim gronem przyjaciół zaczynaliśmy budować SKOK-i. Wtedy chyba nikomu oprócz nas nie chciało się wierzyć, że można tak szybko zbudować coś tak dużego, silnego i trwałego. Nie jestem zaskoczony pytaniem o politykę, bo od kiedy podjąłem decyzję o kandydowaniu, ono pojawia się podczas wielu rozmów i cały czas powraca. Wcześniej padało w formie: „Po co ci to, osiągnąłeś już przecież w życiu sukces?”. A dziś często jako: „Gratulujemy, ale czy ty masz za mało kłopotów?”. A przecież polityka jest tylko jedną z form uczestnictwa w życiu społecznym. Dzięki niej można osiągnąć wiele celów, które wcześniej starałem się realizować dzięki podobnej, ale jednak innej aktywności społecznej. Uważam, Nie uwierzą Państwo, jak niektóre problemy można szybko rozwiązać, a przynajmniej zaproponować rozwiązania, których nikt wcześniej nie brał pod uwagę że można budować coś nowego, działając praktycznie, uwzględniając otaczającą nas rzeczywistość. Jeśli jednak ma to być budowla trwała, wówczas trzeba też zadbać o jej podstawy prawne. Nie bez znaczenia jest, by ludzie to co nowe obdarzyli zaufaniem – i tu trzeba zastosować inne środki, również posługiwać się własnym przykładem. A ja jestem po prostu człowiekiem, który zaangażował się w działalność społeczną. Zrobiłem to mając 17 lat, kiedy zobaczyłem strajkującą Stocznię Gdańską i od tego momentu moje serce jest z „Solidarnością”. Potem działałem w podziemnych strukturach „Solidarności”, Niezależnego Zrzeszenia Studentów, za co zapłaciłem cenę wolności. Ale za każdym razem nie bałem się podjąć wyzwania i szukałem 20 c z as stefc z yk a Jarosław Kaczyński, prezes PiS i Grzegorz Bierecki, jeszcze w roli kandydata na senatora, na wspólnej konferencji prasowej. Fot. ap rozwiązań, które mogą być pożyteczne dla ludzi. W maju 1989 roku śp. Lech Kaczyński zatrudnił mnie na stanowisku dyrektora Komisji Krajowej „Solidarności”. Uczestniczyłem w odbudowie tego wielkiego związku. Potem Lech Kaczyński wysłał mnie do Ameryki, żebym mówił o tym, jak w Polsce rodzi się demokracja. Dzięki temu zobaczyłem tam potężne unie kredytowe, do których należy prawie 100 milionów dorosłych Amerykanów. Muszę jeszcze powiedzieć o drugim, bardzo osobistym aspekcie mojej decyzji podjęcia starań o zdobycie mandatu senatora. Ja właściwie tę decyzję podjąłem 10 kwietnia 2010 roku, tylko sam w tę decyzję nie wierzyłem. Wraz z całą Polską widziałem w telewizji ten wrak, w którym zginęło tylu moich przyjaciół, a wśród nich pan prezydent Lech Kaczyński, którego przyjaźnią tak się szczyciłem. Wtedy zrozumiałem po prostu, że teraz ja muszę się zaangażować. Trzeba wyjść i powiedzieć, co można w Polsce zrobić, żeby było lepiej – żeby wszystkim nam lepiej się żyło i więcej pieniędzy zostawało w portfelach Polaków. Bo to jest najwłaściwsze miejsce dla tych pieniędzy. Na tym się znam… ale by ten cel realizować trzeba było zacząć działać w polityce. Czyli polityka widziana przez pryzmat konkretnych rozwiązań, bardzo praktycznych regulacji, które wpływają na nasze małe codzienne sprawy, stan naszych portfeli, ciężar tornistrów naszych dzieci idących do szkoły, opiekę nad chorą babcią… Oczywiście, że tak, tylko to jest tak naprawdę dla nas wszystkich interesujące. www.k asastefc z yk a.pl publicystyka i uzyskania A co z tak zwaną „wielką polityką” – relacje z zagranicą, kwestie obronności, model edukacji itp.? Nie da się tak prosto oddzielić zagadnień systemowych, kluczowych dla ogólnej kondycji państwa, społeczeństwa i panujących w nim nastrojów od problemów życia codziennego. Na samym końcu wielkich spraw zawsze będzie jakiś Kowalski i jego konkretny problem. Dla finansisty – dla odmiany – na samym końcu i tak – o czym każdy polityk musi pamiętać – jest budżet. Dzisiaj, kiedy widzę jak zarządzana jest Polska, kiedy widzę jak wielkie długi zaciągane są przez nasz rząd, jak wiele pieniędzy, które mogłyby przecież służyć rozwojowi naszej gospodarki wypływa za granicę – przez odsetki, które płacimy od pożyczek sprzedawanych zagranicznym instytucjom finansowym, to pytam – co by było, gdyby Polakom zaproponować takie odsetki? Gdyby to obywatele Polski mogli kupić takie obligacje państwowe? Mówiłem o tym głośno w trakcie kampanii, dawałem wywiady – cisza, woda w ustach. Bo dotknąłem interesów, które są najważniejsze w Polsce. Z Polski wypływają miliardy złotych, które mogłyby służyć naszemu dobrobytowi. Ja wiem, którędy te pieniądze płyną. Wiem kto czerpie z tego infolinia 801 600 100 korzyści i zamierzam być w senacie bardzo groźnym dla tych ludzi. Zamierzam tak działać, by sprawić, żeby ten krwotok naszych narodowych sił został zatamowany. Przez ostatnie 6 lat pełniłem w Światowej Radzie Unii Kredytowych funkcję szefa Komitetu do spraw Legislacji i Regulacji. Opiniowałem projekty regulacji rynku finansowego dla najważniejszych gremiów na świecie: Komitetu Bazylejskiego, dla Parlamentu Europejskiego, a teraz dla G20. Stąd wiem, jakie instytucje i rozwiązania prawne są potrzebne, żeby Polska była porządnym krajem, przyjaznym w sposób autentyczny swoim obywatelom. Jednak mieszkańcy Radzynia, Międzyrzeca czy Białej Podlaskiej mieli też na pewno swoje własne problemy, specyficzne dla tego regionu, wynikające choćby z zaszłości… Nie uwierzą Państwo, jak niektóre problemy można szybko rozwiązać, a przynajmniej zaproponować rozwiązania, których nikt wcześniej nie brał pod uwagę. W moim okręgu wyborczym natrafiłem na sprawę zupełnie skandaliczną, dotychczas bez precedensu, a jednocześnie groźną dlatego, że może ona nabrać wymiaru nawet ogólnopolskiego. Proszę sobie wyobrazić, że nagle bankrutuje bialski PKS – mówię w dużym uproszczeniu, bo był to proces rozciągnięty w czasie, jednak dla wielu mieszkańców regionu i z ich perspektywy stało się to nagle – i nagle tysiące Czyli sytuacja bez wyjścia… Mówię o tej sytuacji, gdyż łatwo na jej przykładzie pokazać jak należało działać. Okazuje się, że – zgodnie skądinąd z dyrektywami Unii Europejskiej – transport publiczny na tych terenach powinien być traktowany szczególnie, jako społecznie niezbędny (innego transportu nie ma) element infrastruktury. To znaczy, że każdy przewoźnik, który chce uzyskać koncesję na przewóz pasażerów, musi być zobligowany do obsługi wszystkich połączeń na danym terenie, a nie tylko „wydłubywać rodzynki z ciasta”. Zanim się tam pojawiłem nikt nie wiedział na czym w istocie polegał problem. Jako senator zadbam, by takie „kwiatki prawne”, by nie powiedzieć ostrzej, były zawczasu wyłapywane, skutecznie blokowane i eliminowane. Czyli spotkał się pan z sytuacją, która zdiagnozowana na konkretnym przykładzie może pomóc w podobnych sprawach na terenie całego kraju. Czy są dla odmiany takie sprawy, które pana zdaniem odwrotnie – uregulowane na poziomie np. ustawowym odnosić się będą szczególnie do tzw. ściany wschodniej? Są przynajmniej dwie, które – jak zauważyłem podczas spotkań z wyborcami – żywo ich obchodziły. Tu chciałbym wtrącić, że startowałem z okręgu podlaskiego i to, że zdobyłem w tak krótkim czasie tak duże zaufanie wyborców… …w jednym z lokalnych mediów przeczytałem, że sposób w jaki zdobył pan tak szybko, jako osoba bliżej w regionie nie- Wyborcy najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś spoza lokalnych układów będzie dla nich korzystny. Nie jestem w te układy uwikłany, mogę podjąć działania, których inni się boją, bo kalkulują ludzi z wielu miejscowości nie może dojechać do pracy, szkoły, lekarza... XXI wiek, jesteśmy jako państwo członkiem różnych ponadnarodowych struktur, a tu katastrofa cywilizacyjna i to bez udziału żywiołów natury. Na tych obszarach PKS to bowiem często jedyny przewoźnik. Opozycja protestuje, władza właściwie nie zabiera głosu, choć wcześniej przedstawiano prowadzone działania mające zapobiec katastrofie – trudno chyba o lepszy przykład tzw. arogancji władzy. Mieszkańcy narzekają, ale nie bardzo wiedzą co można zrobić a prywatny przewoźnik, kierujący się rachunkiem ekonomicznym, obsługuje tylko linie przynoszące zysk… I wszystko to dzieje się zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem… znana, ponad 30 tysięcy głosów będzie zapewne niebawem tematem rozpraw socjologicznych… …właśnie – to moim zdaniem dowód na to, że nie trzeba za wszelką cenę trzymać się utrwalonych schematów. Wyborcy najprawdopodobniej uznali, że wybór kogoś spoza lokalnych układów będzie dla nich korzystny. Nie jestem w te układy uwikłany, mogę podjąć działania, których inni się boją, bo kalkulują. Mogę dodać do tego własne doświadczenie – wyborcy widzą działające i prężnie się rozwijające SKOK-i, a teraz poznali człowieka, który budował je od podstaw. Wracając do pytania o dwie sprawy wzbudzające na Podlasiu szczególne zainteresowanie, to chcę podkreślić, że dla całej wschodniej Polski najważniejsze są c z as stefc z yk a 21 publicystyka Grzegorz Bierecki odwiedził miejsce szczególne dla pochodzącej z Podlasia rodziny jego żony – kościół św. Antoniego, gdzie znajdują się tablice upamiętniające zamordowanych przez komunistyczne władze żołnierzy „Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”. Jednym z walczących był Marian Czyżewski – krewny żony. Fot. ap miejsca pracy. Jeden z moich pomysłów dotyczy ulokowania przynajmniej części instytucji centralnych w innych miastach niż Warszawa. W wielu państwach (Niemcy, Czechy, Słowacja itd.) tak się dzieje. Dlaczego naczelny organ administracji celnej ma mieć siedzibę w Warszawie, a nie np. w Białej Podlaskiej? SKOK-i np. mają centralę w Sopocie. Tak, tu też służymy przykładem i doświadczeniem. Powstałoby dzięki temu wiele miejsc pracy, pobudziło rozwój regionów i przyniosło oszczędności, gdyż koszty utrzymania każdej instytucji są bez wątpienia najwyższe w Warszawie. Obawiam się, że na „ścianie wschodniej” dużo zjawisk niekorzystnych społecznie występuje nie tylko w większej skali (brak miejsc pracy, liczba osób wykluczonych społecznie, ruchy migracyjne niekorzystne pod względem wieku i przedsiębiorczości ludzi opuszczających rodzinne strony itd.), ale też ich skutki będą o wiele groźniejsze. Kumulują się od dawna i nakładają na różne historyczne uwarunkowania. Tak jest z narastaniem biedy, utrwalaniem zjawisk społecznego nieprzystosowania. To ma związek z kampanią na rzecz stworzenia w Polsce instytucji upadłości konsumenckiej. Kilka lat temu, ze śp. Przemysławem Gosiewskim, moim przyjacielem, który zginął w katastrofie smoleńskiej, rozpoczęliśmy takie działania. Chodzi o stworzenie możliwości uwolnienia się od długów przez ludzi, których nie stać już na spłatę tych długów. Jeśli majątek jest zbyt mały na pokrycie zobowiązań, na pokrycie płatności, to przedsiębiorca, przedsiębiorstwo może uwolnić się od tych długów. Zwykły człowiek nie ma tej możliwości. Polskie prawo, zanim podjęliśmy tę debatę, nie dawało takiej możliwości i Polska była jedynym krajem z grupy OECD, czyli krajów najwyżej rozwiniętych, w którym nie istniała instytucja upadłości konsumenckiej! A dlaczego nie istniała? Jeden z moich pomysłów dotyczy ulokowania przynajmniej części instytucji centralnych w innych miastach niż Warszawa Bo to jest w interesie banków, grup finansowych, które świetnie zarabiają na tym, że ludzie spłacają w nieskończoność odsetki, a potem odsetki od odsetek i cały ich majątek idzie tylko na spłatę, a potem Jedno z wielu spotkań z wyborcami. Fot. aleksander mróz 22 c z as stefc z yk a www.k asastefc z yk a.pl publicystyka się ukrywają przed komornikami, lądują w szarej strefie i tak naprawdę wykluczeni zostają z normalnego życia społecznego. Myśmy tę debatę podjęli, ale ustawa, której projekt śp. Przemysław Gosiewski zaniósł do Sejmu, wspierana przez klub Prawa i Sprawiedliwości – nie doczekała się przyjęcia. Wywołaliśmy problem, debata rozpoczęła się. Platforma Obywatelska, żeby zamknąć temat, uchwaliła ustawę. Wtedy mieliśmy w Polsce kilkaset tysięcy ludzi, którzy nie spłacali terminowo swoich zobowiązań, którzy mieli problemy z długami. Teraz to są prawie 2 miliony ludzi. Dwa miliony osób w całej Polsce nie spłaca już swoich zobowiązań terminowo i ta liczba bardzo szybko narasta. Jeśli tego problemu się nie rozwiąże, za chwilę się okaże, że Polacy nie mają już pieniędzy w swoich portfelach. Ustawa, którą przyjęła Platforma, jest tak skomplikowana i zakłada tak trudne procedury, że w ciągu prawie dwóch lat jej funkcjonowania tylko 15 osób było w stanie przejść przez ten tor przeszkód. Tylko 15 osób. A wystarczy zmienić 2 przepisy w tej ustawie, a dla wielu, wielu ludzi otworzy się możliwość otrzymania szansy na nowe życie. To moje kolejne zadanie w senacie. Czy to jednak nie jest czasami tak, że szukamy wygodnych i chwytliwych nazw na określenie w gruncie rzeczy tego, że niektórzy przez swą nieroztropność, rozrzutność, niefrasobliwość czy wręcz lekceważący stosunek do wszelkich norm społecznych pożyczają bez umiaru na zakup przedmiotów niekoniecznie niezbędnych do życia, a potem szukają pomocy najpierw u lichwiarzy a w ostateczności w różnego rodzaju organizacjach społecznych, stowarzyszeniach itp.? To nie jest takie proste. Na pewno takie sytuacje, o których pani mówi zdarzają się, ale to nie jest istota sprawy. Aby coś oceniać trzeba najpierw poznać konkretne liczby. Dwa lata temu rozpocząłem w Polsce kampanię w sprawie wykluczenia finansowego. Zobaczyłem dokumenty Komisji Europejskiej, zobowiązujące rządy wszystkich krajów członkowskich do podjęcia tematu wykluczenia finansowego, walki z wykluczeniem finansowym. Z raportów wynika, że wszyscy płacą zbyt drogo za korzystanie z usług bankowych. Jednak w naszym kraju ten koszt jest najwyższy. W Polsce korzystanie z usług bankowych przez gospodarstwo domowe to wydatek prawie 800 złotych rocznie. To eldorado. Niemcy płacą mniej, Francuzi płacą mniej. Dlaczego? Bo oni mają rządy, które działają w interesie obywateli. Oni mają rządy, które w interesie obywateli potrafią infolinia 801 600 100 Przedstawiciele WOCCU – Brian Branch i Mike Mercer – odwiedzili sztab wyborczy Grzegorza Biereckiego, gdzie z uwagą obejrzeli wystawę „Za chleb i wolność”. Fot. aleksander mróz przeciwstawić się interesom wielkich grup finansowych. Tego niestety nie możemy powiedzieć o rządzie Platformy Obywatelskiej, w której jest zbyt wielu ludzi związanych z grupami finansowymi. Podjąłem temat wykluczenia finansowego także po to, żeby ludziom wytłumaczyć, ja- Trzeba wyjść i powiedzieć, co można w Polsce zrobić, żeby było lepiej – żeby wszystkim nam lepiej się żyło i więcej pieniędzy zostawało w portfelach Polaków kim zagrożeniem dla Polski i Polaków jest zjawisko lichwy. Jakim problemem jest odradzająca się w Polsce lichwa. Są bowiem instytucje w Polsce, które przynoszą potrzebującym pieniądze do domu, a jak się policzy ile trzeba potem zapłacić za tę „pomoc”, to okazuje się, że około 200 procent rocznie. I na to jest zgoda naszego państwa. Ze śp. Przemysławem Gosiewskim, kilka lat temu, przeprowadziliśmy przecież przez Sejm ustawę, w której został ustalony maksymalny poziom oprocentowania kredytów i pożyczek. Po co? Po to, żeby można było powiedzieć czym jest lichwa, by można było zakazać działalności lichwiarskiej instytucji, a ludzi, którzy ją prowadzą doprowadzić do więzienia. Bo lichwa powinna być zakazana. Ale państwo polskie mimo przyjęcia przez Sejm ustawy, w której ustalono maksymalny pułap oprocentowania kredytów i pożyczek, nie reagowało i nie reaguje. Nie reaguje i pozwala się rozwijać organizacjom, które ogromne zyski zdobyte dzięki lichwiarskiej działalności transferują za granicę. I co trzeba zrobić? Znów trzeba poprawić prawo tylko w jednym miejscu. W jednym miejscu. Moje doświadczenie, doświadczenie z 20 lat pracy na rynku finansowym w Polsce i za granicą jest teraz do dyspozycji wszystkich obywateli; społeczeństwa i państwa. Na pewno gdybym nie był senatorem, gdybym nie zdecydował się na udział w polityce, moje możliwości jako prezesa jednej z instytucji finansowych, na dodatek niezbyt lubianej w kręgach ludzi trzymających władzę, byłyby o wiele mniejsze. Ale muszę też jasno podkreślić – wiele jest do zrobienia, ale i do uzyskania. I niewiele zdziałam sam, bez pomocy moich wyborców, bez wsparcia przyjaciół i ludzi autentycznie zatroskanych o przyszłość naszego kraju. O przyszłość Krakowa, Sopotu, Białej Podlaskiej. O przyszłość swoich rodzin, następnych pokoleń, a także – i o tym także staram się nie zapominać – o przyszłość naszej kultury i tradycji. Rozmawiała Jadwiga Bogdanowicz c z as stefc z yk a 23 publicystyka Tajna broń kampanii Stanisław Janecki fizyk, filozof, historyk sztuki, pełnił m.in. funkcje red. naczelnego „Wprost” oraz wicedyrektora TVP1 Każda partia ma prawo a nawet obowiązek mobilizować swoich zwolenników. Do samego głosowania mogą także zachęcać inne organizacje. Jest jednak pewne „ale” – powinno się to robić uczciwie. Tymczasem tzw. akcja profrekwencyjna stała się częścią kampanii wyborczej jednego ugrupowania – Platformy Obywatelskiej. T wórcy tzw. spotu profrekwencyjnego będą oczywiście tłumaczyć, że absolutnie nie mieli takich intencji, tyle że dla poetyki ich komunikatu nie ma to najmniejszego znaczenia. Ten komunikat czyta się jednoznacznie, i to mimo że za głosowaniem na PO nie padło tam nawet jedno słowo. Dlatego ten spot był emitowany we wszystkich stacjach telewizyjnych w ogromnej dawce i sprawił, że zawiedzeni zwolennicy Platformy postanowili jednak późnym popołudniem i wieczorem 9 października pójść i głosować na tę partię. Altruiści z telewizji Spot profrekwencyjny, w którym wystąpili Monika Brodka, Jerzy Owsiak oraz Maciej Stuhr, emitowano z wielką częstotliwością podczas ciszy wyborczej, kiedy inne komunikaty wyborcze nie istniały, więc tylko ten sączył się do głów wyborców. Nawet początkujący adept reklamy czy politycznego marketingu nie mógł mieć wątpliwości, że spot profrekwencyjny wręcz ociekał ideologią Platformy Obywatelskiej. A dodatkowo wystąpiły w nim osoby jednoznacznie kojarzące się z tym, co można nazwać credo Platformy. A to oznacza, że PO dostała dodatkowe dwa dni propagandy, niczym nie zrównoważonej, bo obowiązywała cisza wyborcza, i w dodatku bezpłatnej. Gdyby trzeba było zapłacić za emisję podobnych spotów autorstwa partii, kosztowałoby to kilkanaście milionów złotych. Nigdy wcześniej spoty profrekwencyjne nie były emitowane tak natrętnie i tak często jak przed ostatnimi wyborami, co oznacza, że zostały one uznane za bardzo ważny element kampanii. W dodatku patronem akcji i spotu był sam prezydent RP Bronisław Komorowski, co wskazywało, że to bardzo ważne przedsięwzięcie. Można spytać dlaczego stacje telewizyjne tak dbające o reklamowe wpływy, przeznaczyły tak dużo swego czasu komercyjnego na coś, za co nikt im nie płacił. Mówienie, że wypełniały one misję publiczną czy obywatelskie powinności można uznać za żart. Nie bądź ofiarą losu! Głosuj... na PO! Spot profrekwencyjny powstał w ramach akcji: „Nie bądź ofiarą losu! Głosuj!”. Jest dziełem dwóch pozarządowych organizacji: fundacji Polska Przedsiębiorcza i stowarzyszenia Normalne Państwo. Szczególnie interesująca jest inicjatywa Polska Przedsiębiorcza, której szef Dariusz Żuk przez wiele lat działał w Business Centre Club, kierowanym przez Marka Goliszewskiego. W Radzie Programowej Polski Przedsiębiorczej są takie osoby jak przewodniczący Parlamentu Europejskiego z PO Jerzy Buzek, 24 c z as stefc z yk a jak komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski z PO, jak wpływowy poseł PO Adam Szejnfeld, jak wsparty przez PO senator elekt Marek Borowski, jak szef Polskiej Rady Biznesu przedsiębiorca Zbigniew Niemczycki, jak przedsiębiorcy Grażyna Kulczyk i Wojciech Kruk, jak członek Rady Gospodarczej przy premierze prof. Witold Orłowski, jak występujący w spocie profrekwencyjnym Jerzy Owsiak, jak prezes BCC Marek Goliszewski, jak prezes wydającej „Wprost” spółki Platforma Mediowa Point Group Michał Lisiecki, a wreszcie jak Janusz Palikot. Obie organizacje (oraz portal MillionYou) ogłosiły konkurs na film zachęcający do pójścia na wybory, ale to nie zwycięzca konkursu był emitowanym we wszystkich stacjach spotem profrekwencyjnym. Bo ten powstał „na boku” i z konkursem nie miał nic wspólnego. Konkurs sugerował natomiast, że cała akcja jest absolutnie oddolna i ponadpartyjna. I ma szlachetne intencje, skoro patronatem objął go prezydent Komorowski. Jeśli tak by było, w telewizjach powinien być emitowany zwycięski spot „Głos” autorstwa Artskiego, tyle że on nie niósł w sobie tego ładunku propagandowego co spot z Brodką, Stuhrem i Owsiakiem. Spot profrekwencyjny, w którym wystąpili Monika Brodka, Jerzy Owsiak oraz Maciej Stuhr wręcz ociekał ideologią Platformy Obywatelskiej Można postawić mocną tezę, że to właśnie spot profrekwencyjny był pomyślany jako tajna broń ostatniej kampanii i taką właśnie funkcję spełnił, skoro przez dwa ostatnie dni był jedynym komunikatem odnoszącym się bezpośrednio do wyborów, i jednoznacznie kojarzącym się z Platformą Obywatelską. Oczywiście ważny był też spot samej Platformy, w którym kompletnie nieetycznie posłużono się scenami z Krakowskiego Przedmieścia i walk kiboli, żeby wdrukować wyborcom agresywny wizerunek elektoratu PiS. Ale spot profrekwencyjny miał szersze oddziaływanie, bo mimo wszystko był znacznie bardziej wyrafinowany. Masz głos, nie masz wyboru Gdyby chodziło o rzeczywiście ponadpartyjny spot profrekwencyjny, bardzo czytelne powinny być zasady www.k asastefc z yk a.pl w publicystyka wyborczej wyłaniania podmiotu, który taki spot produkuje, a jego treść i forma powinny być uzgadniane przynajmniej przez wszystkie ogólnopolskie komitety wyborcze. Na razie wszystko odbywa się tu prawem kaduka, czyli akcje profrekwencyjne są przez wyborców jednoznacznie kojarzone z Platformą Obywatelską, a nie z obiektywną zachętą do głosowania. Tak naprawdę nikt nie wie, dlaczego akurat wybierane są propozycje, które na przykład firmuje działająca od lat koalicja „Masz Głos Masz Wybór”, składająca się z takich podmiotów jak Fundacja im. Stefana Batorego, Polska Fundacja im. Roberta Schumana, Fundacja Forum Europejskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza czy Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Akcje profrekwencyjne nie powinny być formą partyjnej propagandy, w dodatku darmowej, bo wtedy łamana jest zasada równości wszystkich partii czy komitetów biorących udział w wyborach. Na przyszłość trzeba zastrzec, że jeśli w ogóle mają być emitowane spoty profrekwencyjne, powinny być one akceptowane przez wszystkie komitety ogólnopolskie. A te spoty, które mają być emitowane, powinny być zaakceptowane przez wszystkich, a nawet wybór podmiotu je produkującego powinien być poprzedzony zgodą wszystkich komitetów. Inaczej akcje i spoty profrekwencyjne stają się propagandą partii mającej największe wsparcie w mediach. Inna sprawa, dlaczego większość mediów z takim oddaniem uczestniczy we froncie propagandowym Platformy Obywatelskiej. Czyżby chodziło na przykład o zlecenia reklamowe spółek z udziałem Skarbu Państwa? Bliskie spotkania mediów i polityki Wybory to dziś przede wszystkim to co widać, słychać i co można przeczytać w mediach. Dlatego w dużym stopniu to media wygrywają wybory. A między bajki można włożyć przekonanie, że media III RP są rzecznikiem obywateli czy opinii publicznej. Media są przede wszystkim rzecznikiem własnych interesów biznesowych, nierozerwalnie związanych z interesami politycznymi. I będzie tak dopóty, dopóki Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma narzędzie w postaci koncesji, dopóki państwo jest ważnym graczem gospodarczym i jego wielkie spółki mogą mediom zapewnić reklamowe kokosy bądź sprowadzić do statusu niszowego. W Polsce dodatkowo media od początku III RP chcą i robią politykę równoległą, czyli starają się wpływać na partie, a nawet partiami dyrygować. To nie tylko wyraz interesów biznesowych, ale też relikt PRL, gdy istniało coś takiego jak organizatorska funkcja prasy. Polegała ona na tym, że poprzez Radiokomitet, a w większym stopniu przez gazety, różne frakcje w ramach PZPR starały się prowadzić polityczne wojny i podchody, poszerzać własne wpływy i marginalizować konkurentów. Ta organizatorska funkcja polegała też na urabianiu społeczeństwa do wspierania kolejnych ekip czy ideologii władzy. Ponieważ twórcy mediów III RP byli jednak mocno zakorzenieni w PRL (nawet jako opozycjoniści), uznawali różne „wynalazki” Polski Ludowej jako uniwersalne narzędzia. Co przychodziło im tym łatwiej, że te „wynalazki” pozwalały im umacniać wpływy, a nawet zyskiwać monopolistyczną pozycję. Media III RP są w rezultacie dziwaczną mieszanką rynkowego kapitalizmu, politycznego infolinia 801 600 100 kapitalizmu i wywodzących się wprost z czasów komunistycznych mechanizmów wyłaniania tzw. autorytetów, które dominują w debacie publicznej i wyznaczają jej standardy. Te standardy wyznaczają na zasadzie wskazywania osób i środowisk „godnych” asystowania autorytetom, a w praktyce „godnych” obmywania ich stóp. Za co władza płaci autorytetom i ich asystentom konkretnymi zleceniami, np. reżyserowaniem czy prowadzeniem wysokobudżetowych imprez i koncertów. Spot w ramach Akcji „Głosuj!” ukazał się m.in. w internecie Prorządowa pozarządowość Nigdzie na świecie media nie są neutralne wobec władzy czy partii, ale istnieje tam jednak pewna różnorodność, co sprawia, że jedna opcja nie ma w mediach monopolu. Ale już organizacje pozarządowe starają się naprawdę być pozarządowe, z wyjątkiem tych, które mniej lub bardziej świadomie biorą pieniądze (pośrednio) od obcych rządów, co widać szczególnie wyraźnie przy okazji obecnie prowadzonej przez Rosję kampanii przeciwko wydobyciu gazu łupkowego. Polskim fenomenem jest natomiast to, że media świetnie się czują ze swoim całkiem otwartym kamerdynerstwem wobec obecnej władzy i partii rządzącej. Polskim fenomenem jest też to, że także organizacje pozarządowe w dużej mierze dały się zaprząc do rządowej i partyjnej propagandy. Ta prorządowa pozarządowość byłaby tylko zabawna, gdyby nie służyła do realizowania zadań specjalnych, czyli udawania obiektywizmu tam, gdzie aż się wylewa stronniczość. Kiedy się ocenia niemal 30-procentowy wynik wyborczy PiS, warto pamiętać, ile czynników niezależnych od tej partii, a często niezależnych od kampanii miało na taki wynik wpływ. Nie jest to „łatwe” wyjaśnienie wyborczej porażki, ale warto mieć świadomość, że w Polsce nie toczy się zwykłych kampanii wyborczych, lecz coraz bardziej wojny kulturowe zmierzające do degradacji i anihilacji politycznego rywala – zawsze tego samego. Te wojny toczą się głównie pomiędzy wyborami i nawet najlepsza kampania nie jest w stanie zrównoważyć ich skutków, bo po prostu trwa za krótko. Inną sprawą jest pytanie, dlaczego wybory są w Polsce wojnami kulturowymi prowadzonymi z taką zaciętością i przy użyciu politycznej broni jądrowej. Jakie interesy są chronione, że trzeba używać aż tak ciężkiej broni i prowadzić aż tak demolującą kampanię? c z as stefc z yk a 25 publicystyka Nadchodzą „Czasy Smoków” …premier Janusz Palikot otarł spocone czoło. Coraz trudniej było mu powstrzymywać ataki partyjnych radykałów. Coraz częściej słyszał też, że nie nadąża za tempem zmian i coraz mocniej wychodzi z niego „katolicki kompleks”. Witold Gadowski reporter, autor filmów dokumentalnych, miłośnik kawy i Bałkanów. Badacz afer i terrorystów. Wraz z Przemysławem Wojciechowskim wydał książkę „Tragarze śmierci” ujawniającą nieznane ślady znanych terrorystów („Carlosa”, Abu Dauda, RAF) 26 c z as stefc z yk a R adykałowie atakowali go głosząc wręcz, że jest kryptokatofaszystą. Najbardziej agresywna była frakcja „zakon 2015”, entuzjastów uwodzenia zakonnic, którzy zgłosili do laski marszałkowskiej projekt ustanowienia prawa bezkarnego wchodzenia na teren zamkniętych klasztorów żeńskich i uprawiania seksu z zakonnicami, nawet wbrew ich woli – szczególnie wbrew ich woli! – podkreślał z naciskiem lider frakcji Fryderyk Kopciuch, hermafrodyta po kolejnej, trzeciej już, zmianie płci. Zwycięskie wybory sprawiły, że klub parlamentarny „Ruchu Palikota” mógł samodzielnie utworzyć rząd. Premierem został lider partii, jednak kilka tygodni później okazało się, że nowo mianowany premier nie panuje już nad swoim klubem. Miał w nim bowiem opinię konserwatysty i obrońcy starego ładu. Sprzeciwiał się publicznemu wyszydzaniu duchownych oraz publicznemu paleniu Biblii i książek katolickich, które szczególnie upodobał sobie lider frakcji „hiszpańskiej” Roman Kotliński, znany też pod pseudonimem Jonasz. Okazało się także, że w wielkim klubie parlamentarnym Palikot liczyć może jedynie na posłankę Grodzką oraz filozofa i etyka Magdalenę Środę. Nawet obliczalny w poprzedniej kadencji poseł Wojciech Biedroń, naraz zmienił kochanka i zaczął głosić potrzebę radykalnego „uwolnienia pejzażu od krzyży i koloratek”. Zmęczonego premiera pocieszały jedynie „partyjne paprotki” – babcie lesbijki, zwolenniczki radosnej eutanazji i wprowadzenia święta „niedoszłej matki abortki”. Tylko dzięki osobistemu wstawiennictwu Palikota do klubu został przyjęty poseł Stefan Niesiołowski, który odkrył, że muszki drosophilie od zarania dziejów uprawiały niczym nieskrępowany, radosny seks homoseksualny. Odkrycie „muszek- pedałuszek” – jak popularnie nazwano opisane przez profesora stworzenia, przysporzyło sędziwemu autorowi wielkiego splendoru od Holandii po Laponię. Radosny świat muszek natchnął Stefana Niesiołowskiego do przełamania kolejnej bariery, tym razem ogłosił, że przezwisko „pornogrubasy”, używane przez niego w zamierzchłej przeszłości wobec Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza, w istocie było pierwszym etapem jego skomplikowanych karesów, które w konsekwencji przywiodły go do aplikowania o przyjęcie do klubu „Ruchu Palikota”. Premier Palikot z rozrzewnieniem przypomniał sobie zamierzchłe polemiki z profesorem Stefanem Niesiołowskim, które przy dzisiejszych dyskusjach w jego klubie brzmiały jak kojąca ucho muzyka zespołu Behemoth, dziecinne igraszki. Tak wiele razem udało się przeprowadzić: i podatek kościelny, i drobiazgowe kontrole fiskalne w parafiach, i zapędzenie księży do cywilnych prac. Z urzędów i ulic zniknęły krzyże, a na cmentarzach coraz częściej pojawiał się pluralizm symboli – czerwone gwiazdy, pentagramy oraz kielnie i cyrkle, zdarzały się nawet ładne porcelanowe zdjęcia przedstawiające splecionych w uścisku męskich kochanków. Polska wreszcie stawała się krajem postępowym, wysuwała się na czołówki miejsc, gdzie panowała tolerancja i multikulturowość. Doradcy z Moskwy i Berlina stale rezydowali w gabinecie premiera – wszystko szło wspaniale, a jednak myślące czoło premiera Janusza Palikota przecinała głęboka bruzda... ulubieniec młodzieży, palaczy marihuany i wszelkiego innego wyzwolonego ludu czymś wyraźnie się frasował... *** Pozostawmy Palikota jego przyszłym frasunkom. Wizja niedalekiej przyszłości, jaka przed momentem stanęła mi w oczach, napełniła Was pewnie pustym śmiechem lub wzruszeniem ramion – ot kolejna ekstrawagancja niepoprawnego publicysty. Żywię jednak nadzieję, że są tacy, których te sceny przyprawiły o zimny dreszcz biegający po grzbiecie. Do nich adresuję ten niepoprawny felietonik. Instynktownie czuję bowiem, że wizja ta wcale nie jest odległa. Bitwa o „świeckie państwo” to w istocie hasło do totalnej rozprawy z Kościołem katolickim. Niech nikogo nie zwiodą łagodnie brzmiące deklaracje i starannie dobierane argumenty, wśród których roi się od apeli o tolerancję i poszanowanie dla mniejszości. Dziś walka z polskością i religią przyspiesza, rozparzeni lewacy pchają swoje brudne łapy tam gdzie jeszcze do niedawna panowało powszechne przekonanie, że istnieją prawdy bezdyskusyjne W tym samym czasie w TVN i jej siostrach, w szkołach i w innych miejscach gdzie kształtuje się świadomość dorastającego pokolenia kpi się ze wszystkiego co dotychczas a priori uznawaliśmy za święte, niewzruszone, czego jeszcze niedawno gotowi bylibyśmy zbrojnie bronić. Eksperyment wychowawczy trwa, z naszym cichym, gnuśnym, leniwokatolickim przyzwoleniem. Milczy też nasza hierarchia – zalękniona, podzielona, zwaśniona, zastraszona medialnym harmiderem. Kiedy ostatecznie narodził się fenomen Janusza Palikota natychmiast zdiagnozowano, że to żywa reakcja na awanturę o krzyż na Krakowskim Przedmieściu, działalność Radia Maryja i wszystkie inne przejawy rozpaczliwej obrony wartości. www.k asastefc z yk a.pl publicystyka „Marsz ateistów”, Kraków 2011 r. fot. pap/jacek bednarczyk Wszechwiedzący diagnostycy (zawsze z tych samych kręgów i tych samych mediów) słowem nie zająknęli się o współczesnej działalności „Tygodnika Powszechnego” (było nie było zabawki koncernu ITI) o wypowiedziach księdza Bonieckiego, biskupa Pieronka – ...nie, w ich przypadku wszystko było w porządku. Nikogo już nie gorszy publiczna działalność księdza Kazimierza Sowy z zakonu „księży świeckich bezkoloratkowych”, nie oburza showmańska (w wyjątkowo cynicznym widowisku „Mam talent”) kariera „największego katolickiego publicysty” Szymona Hołowni. Polski Kościół milczy, a na nas – zwykłych, grzesznych katolików, leci coraz większa struga nieczystości. Dziś młodzi ludzie bez żenady oskarżają cały kler o pedofilię, wyszydzają papieża i lekceważą religijne symbole. W Europie narasta fala bezrozumnego zdziczenia. W czasie opiewanego z zachwytem, przez TVN i główne polskie media, festiwalu zdziczenia zwanego globalnym „ruchem oburzonych” grupa młodych przestępców wdarła się do kościoła świętych Marcelina i Piotra w Rzymie, przy Via Lubicana, zbezcześciła kościół i roztrzaskała figurę Matki Boskiej. To wszystko przed nami – już dziś admirator Grzegorza Piotrowskiego, mordercy księdza Jerzego Popiełuszki – niejaki Roman Kotliński, poseł Roman Kotliński – wrzeszczy, aby zdjąć krzyż Popiełuszki ze ściany Sejmu RP. Kotliński, były ksiądz i jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej współpracownik SB, został wybrany do Sejmu w pakiecie z Palikotem. Co jeszcze nas czeka? Jakiej próby musimy doświadczyć, aby ryknąć...?! Piszę „my”, bowiem uważam, że sprawy Kościoła w Polsce to zbyt ważna sprawa, aby całkowicie oddawać je w ręce tzw. hierarchii, która jak dotąd nie potrafi przemówić jednym mocnym głosem, która toleruje wybryki księży Sowy i Bonieckiego, która nie potrafi napomnieć emerytowanego biskupa Pieronka. Ktoś cierpko się uśmiechnie i powie: – Gadowski jak zwykle wyolbrzymia, przesadza, dramatyzuje. Nic podobnego! Poprzedni felieton poświęciłem tryumfalnemu powrotowi zła na scenę publiczną, zła uosobionego w postaci Grzegorza Piotrowskiego i plączącego się między jego nogami Adama Darskiego, chwilowo bardziej znanego jako „Nergal” bądź „Holocausto”. Pisząc tamte słowa już słyszałem, że przesadzam – szybko jednak rzeczywistość prześcignęła moje ówczesne obawy. infolinia 801 600 100 Dziś walka z polskością i religią przyspiesza, rozparzeni lewacy pchają swoje brudne łapy tam gdzie jeszcze do niedawna panowało powszechne przekonanie, że istnieją prawdy bezdyskusyjne. Widziałem ludzi uczestniczących w krakowskim „marszu ateistów”, na czele wypróbowani towarzysze z PZPR, kilka twarzy starych esbeków (jednego nawet zapamiętałem jak jeszcze w 1988 roku walił mnie pałą po plecach), a za nimi młode buzie z pustymi oczami. Agresywni, roszczeniowi i ofensywni. W maju tego roku odbyła się światowa premiera filmu pt. „There Be Dragons”, najnowszego dzieła wielkiego reżysera Rolanda Joffe („Pola śmierci”, „Misja”). Film epicki, wielki, rzadko dziś powstają takie dzieła. Ma jednak jedną zasadniczą wadę – opowiada m.in. o Josemario Escriva Balanguerze – heroicznym kapłanie, twórcy Opus Dei. Joffe popełnia jeszcze większą „zbrodnię” – pokazuje mordercze, zwyrodniałe oblicze inspirowanej przez Sowietów Republiki Hiszpańskiej, pokazuje sceny bezczeszczenia kościołów, gwałcenia zakonnic i mordowania księży. Czy zatem może dziwić, że w Polsce nikt o tym filmie się nie zająknął, że uzależnieni od koncernu ITI dystrybutorzy kinowi nie wprowadzili tego filmu do naszych kin? Przecież u nas nie ma cenzury. Wystarczy, że na każdym polu dystrybucji informacji i idei ustawiono wpływowego strażnika (przypadkowo każdy z nich ma bezpieczniackie i komunistyczne korzenie). Dziś już stąpamy drogą, na której „There Be Dragons”! Jak daleko od oddawania moczu na znicze na Krakowskim Przedmieściu i publicznego lżenia Chrystusa przez palikotczyków do bezczeszczenia świątyni i rozbijania świętych symboli? Czy naprawdę trzeba nam więcej znaków? Czy dalej będziemy udawać, że nic się nie stało? W miarę syci i dobrze odziani będziemy udawać, że nigdy nie słyszeliśmy o tym, że chrześcijanie są dziś najbardziej prześladowanym wyznaniem na świecie? Pewnego dnia Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński wezwał do siebie księdza, który zbyt mocno, jego zdaniem, zajmował się polityką i zbeształ go mocnymi słowami. – Drogi księże, od polityki to jestem ja, prymas, a ksiądz niech zajmie się tym czym kapłan winien się zajmować! – zakończył Wielki Prymas. Słowa te dedykuję tym wszystkim, którzy uważają, że nastała pora, aby odesłać katolicyzm do kruchty i zamknąć go w domach starców. My – polscy katolicy – mamy jeszcze coś do zrobienia, tu – na tej ziemi i w tym czasie! c z as stefc z yk a 27 Publicystyka O prastarych obrzędach związanych ze zmarłymi Kiedy istoty z zaświatów Świat nie potrafi zrozumieć, dlaczego część Polaków nie chce świętować Halloween. Podejrzewani jesteśmy o zacofanie, zaściankowość, nietolerancję, nawet brak radości życia. W USA przecież 31 października to jedno z weselszych, choć podszytych strachem świąt, na dodatek obchodzonych hucznie, barwnie, masowo. K iedyś po rekolekcjach ktoś zapytał ojca Leona Knabita, benedyktyna z Tyńca, autora dziesiątek książek i dobrego znajomego Jana Pawła II, o Halloween. Odpowiedział pytaniem. – A czy Amerykanie straszą się na gruzach World Trade Center? Polska takich WTC – oczywiście w przenośni – ma dziesiątki, jeśli nie setki. Rozbiory, powstania, wojny, więzienia, zsyłki, stalinizm… Na każdym kroku dopadają nas upiory z przeszłości, nędza, niewola, walka i śmierć. W Polsce na grobach bohaterów się nie „tańczy”. Tak jak Amerykanie nie „zatańczą” na grobach prawie 3 tysięcy zabitych w wieżach World Trade Center. Nikt za oceanem nie śmiałby zakłócić spokoju tego miejsca, zwłaszcza w Halloween. A jednak nikt nie oskarża Amerykanów o zacofanie, zaściankowość, nietolerancję czy brak radości życia. Halloween, czyli jak odstraszyć złe duchy Czym jest owe Halloween? To wywodzący się z obrządku Samhain celtycki zwyczaj, z ponaddwutysięczną historią. Ówcześni wierzyli, że w Samhain Za czasów PRL usiłowano świętu Wszystkich Świętych, które utrzymano jako dzień wolny od pracy, nadać świecki charakter. Zaczęto nazywać je Dniem Zmarłych albo Świętem Zmarłych. Nazwa przetrwała i utrwaliła się w ludzkiej świadomości zaciera się granica między światami żyjących i zmarłych, ułatwiając duchom przedostanie się do rzeczywistości. Dobre istoty z zaświatów zapraszano do domów, złe odganiano. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania tych gorszych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w dziwaczne stroje i zakładania masek. Nazwa Halloween prawdopodobnie jest wynikiem połączenia trzech wyrazów All Hallows’ 28 c z as stefc z yk a Eve (wigilia Wszystkich Świętych). Najhuczniej obchodzone jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i w Irlandii. I choć w żadnym z tych państw nie jest urzędowo dniem wolnym od pracy, to jednak jest najpopularniejszym zaraz po wigilii Bożego Narodzenia świętem. Na terenie Ameryki Północnej rozpropagowali je w XIX wieku irlandzcy imigranci. W Europie zagościło na dobre w połowie XX wieku. Polska poznała je bliżej pod koniec lat 90. Dzieciaki, jak można się domyślić, „kupiły” je od razu. A przemysł z miejsca podchwycił. Producenci ubrań zasypali sklepy halloweenowymi strojami a ogrodnicy dyniami. I tak rodzime Halloween czyli Dziady poszły w zapomnienie. Tymczasem owe święto może i było mniej hałaśliwe i kolorowe, ale za to bardziej intrygujące. Dziady, czyli słodka gościna dla duchów Przyjrzyjmy się więc bliżej wywodzącemu się z przedchrześcijańskich obrzędów zwyczajowi Słowian i Bałtów. Jak można się domyślić chodziło w nim o nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych. I o zapewnienie sobie ich przychylności. Dziś owe mamienie smakołykami nazwać by można staropolską gościnnością. Duszom „serwowano” miód, kaszę, jajka czy mleko. Nie dość, by do miejsca poczęstunku (najczęściej domu z którego odeszły) trafiły, drogę oświetlano ogniskami (stąd też prawdopodobnie dzisiejszy zwyczaj palenia świec czy zniczy na grobach bliskich). Ogień miał też inne zadanie – odstraszyć upiory! Do tych ostatnich zaliczano dusze samobójców czy ludzi, którzy zginęli nagłą śmiercią a tęsknili za rzeczywistością żyjących. W Dziady należało wesprzeć żebraków www.k asastefc z yk a.pl Publicystyka powracają do domu Większość Polaków o Dziadach pamięta, ale tylko tych literackich stworzonych talentem i piórem Mickiewicza. Ku przypomnieniu licealnej lektury kilka wersów z części II. Czego potrzebujesz, duszeczko, Żeby się dostać do nieba? Czy prosisz o chwałę Boga? Czyli o przysmaczek słodki? Sa tu pączki, ciasta, mleczko I owoce, i jagodki. Czego potrzebujesz duszeczko, Żeby się dostać do nieba? W Dziady na miejsce uroczystych modlitw wybierano opuszczone domostwa lub miejsca uznawane za magiczne. fot. sxc.hu czy to za pomocą odzienia, jadła, czy też w późniejszym okresie pieniędzy. Nie czyniono tego bezinteresownie. Ubodzy w zamian za jałmużnę musieli wspomnieć dusze tych, co odeszli. Jak głoszą podania, w Dziady nie wolno było wylewać wody przez otwarte okno, bo strumień mógł nieopacznie oblać zbłąkaną duszę, nie należało także palić w piecu – bo tą drogą dusze niekiedy powracały do domu. Myliłby się ten kto myślałby, że pogańskie obrzędy przeminęły wraz z nadejściem chrześcijaństwa. Co prawda pojawiły się surowe zakazy, ale nie przyniosły spodziewanego efektu. Po prostu czas zrobił swoje. O niektórych obrzędach zapomniano, inne adaptowano. Jeszcze w latach 30. XX wieku ubogim rozdawano specjalny rodzaj pieczywa w zamian za modlitwę w intencji zmarłych. W niektórych rejonach Polski uroczyste modlitwy odmawiano w opuszczonych domostwach, w miejscach uznawanych za magiczne. Palono tam ogniska, znoszono jadło, by dusze, wywoływane przez guślarza odzianego w białą szatę, mogły się pożywić. Ludzie wierzyli, że dusze trwają w zaświatach dopóki, dopóty pamięć o nich wśród żyjących nie gaśnie. Uczestnicy zakrywali jednak twarze chustami, by przez oczy nie zostać porwanymi przez duchy w zaświaty. Uroczystość zawsze kończyła się przed północą. infolinia 801 600 100 Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny Święto Wszystkich Świętych – jako pamięć o zmarłych – w 837 r. ustanowił dla całego Kościoła Grzegorz IV. Polacy 1 listopada uczestniczą we mszach i odwiedzają groby bliskich. Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych obchodzą z kolei 2 listopada. Dzień ten nazywamy „zaduszkami”. Wspomnienie owe wprowadził św. Odilon, opat benedyktynów w Cluny we Francji. W 998 r. zarządził modlitwy za dusze wszystkich zmarłych właśnie 2 listopada. Idea szybko rozprzestrzeniła się niemal w całej Europie. Słowacy przykładowo w zaduszkową noc zostawiali na stole chleb dla dusz zmarłych. Brytyjczycy wrzucali do ogniska kamienie i orzechy, by odgonić złe duchy. Identyczne przeznaczenie miała też świeca w wydrążonej dyni. Najbardziej bogaty charakter miały i mają jednak meksykańskie obrzędy. Odbywają się w trzech miejscach – w domu, w kościele i na cmentarzu. Po wielkim sprzątaniu w domu stawia się tzw. ofiarę. Jest to rodzaj ołtarzyka przeznaczonego dla dusz zmarłych. Wokół rozwiesza się obrazy świętych, a na stole przykrytym obrusem stawia się lichtarz ze świecami, figurki świętych, wazony z kwiatami, owoce i słodycze. Woń wydobywająca się z pokarmów karmi dusze tych, którzy wrócili na chwilę do domu. Jako pierwsze przybywają duszyczki dzieci. Wedle wierzeń pozostają do południa następnego dnia. Po nich przychodzą dorośli. Im gotuje się mięsiwa w czekoladowym sosie. Zapala kadzidła i świeczki. W nasz Dzień Zaduszny Meksykanie idą na cmentarz, czyszczą groby i ozdabiają kwiatami. Z płatków układają obrazy – najczęściej przeważa w nich symbol krzyża i serca. Rozmawiają ze zmarłymi, nucą ich ulubione melodie. Wieczorem zapalają świece. To czas pożegnania. Blask ognia wskazuje duszom drogę powrotną. Pokarmy z domowego ołtarzyka albo są darowane dalszym krewnym, albo zjadane wspólnie przez rodzinę. I tak przeszłość łączy się z teraźniejszością. (REM) Maski (karaboszki) symbolizują duchy zmarłych. fot. Chram Mazowiecki c z as stefc z yk a 29 byliśmy tam „Pilsk” tańczy już 10 lat ŻYWIEC. Za nami VII Międzynarodowe Dziecięce Spotkania Folklorystyczne pod patronatem burmistrza Żywca Antoniego Szlagora. Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Pilsko” z Żywca zaprosił na festiwal zespoły ze Słowacji, Bułgarii i Czech. Spośród polskich zespołów zaprezentowały się dwa: „Pilsko” i „Grojcowianie”. Koncert galowy odbył się na terenie Zabytkowego Browaru Żywiec. W zabawie jak co roku uczestniczyli pracownicy oddziału Kasy Stefczyka w Żywcu, którzy przygotowali mnóstwo niespodzianek i zabaw dla dzieci. Warto wiedzieć, że organizator imprezy, zespół „Pilsko”, który prezentuje folklor miejski żywiecki i góralski, obchodzi w tym roku okrągłą rocznicę, czyli 10-lecie – licząc od chwili reaktywowania zespołu. „Pilsko” w pierwotnym składzie powstało w 1953 r. Po 46 latach wielu sukcesów, krótko po odejściu Tadeusza Maślanki (kierownika artystycznego), „Pilsko” – będące wizytówką Żywca w kraju i za granicą, znikło z pejzażu kultury Podbeskidzia. Po dwóch latach, 18 września 2001 r. były tancerz, Witold Mojżeszek, reaktywuje zespół. Jest prezesem Towarzystwa Wspierania i Promowania Sztuki Ludowej. Prowadzący zespół Elżbieta i Witold Mojżeszkowie zgodnie przyznają, że kluczem do ich szczęścia i satysfakcji jest... zespół „Pilsko”. W siedzibie zespołu przy ul. Leśnianka, w obszernej sali prób, na ścianie w centralnym miejscu wisi portret Tadeusza Maślanki, liczne zdjęcia zespołu, mapa świata z zaznaczonymi wojażami i oczywiście instrumenty. Zespół na przełomie minionego i tego roku koncertował w Australii. – Wspaniałe wrażenia, wspomnienia z licznych spotkań z Polonią – mówi Witold Mojżeszek. – Byliśmy tam trzy tygodnie. Jak dzieci zaśpiewały „Polskie kwiaty”, „Rotę” to ludzie mieli łzy w oczach. Na miejscu zrobiliśmy 4 tys. km. Zwiedziliśmy Australię. Dzieci pytają: a teraz gdzie pojedziemy? – Stroje odziedziczyliśmy po starym „Pilsku” – dodaje Elżbieta Mojżeszek. – Są bardzo cenne: żywieckie mieszczańskie, łowickie, krakowskie, część strojów góralskich. Rodzice podejmują się reperacji w razie potrzeby. Więcej o „Pilsku” w wywiadzie Barbary Fryś-Dzikowskiej, który można przeczytać na portalu dwutygodnika „Nad Sołą i Koszarawą” (http://www.nsik.com. pl/index.php?t=of&_id=1405). Piłka w grze Targi dla rolników Biała Podlaska. Coraz lepiej spisują się w III lidze piłkarze Podlasia Biała Podlaska, których sponsorem jest Kasa Stefczyka. Nowe zielono-białe stroje z reklamą sponsora już w pierwszym meczu przyniosły szczęście bialskim piłkarzom. Podlasie po emocjonującym spotkaniu pokonało lidera Chełmiankę Chełm 3:2. W pięciu ostatnich spotkaniach zespół zdobył 10 punktów. Zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli, jednak do lidera traci jedynie 5 punktów. Podlasie jest jedynym klubem III ligi, który posiada rezerwy grające w IV lidze. Drugi zespół także wstydu nie przynosi i stara się dorównać kolegom z pierwszej drużyny, zajmując w tej chwili w swojej lidze identyczne 7. miejsce. Atmosfera w klubie jest w związku z tym bardzo dobra. Prezes klubu Janusz Daniluk nie ukrywa, że ogromny wpływ ŻNIN. XV Pałuckie Targi Rolne oraz IX Pałucka Wystawa Zwierząt Hodowlanych to w Żninie coroczne imprezy. Na uroczystości otwarcia byli m.in. Joanna Piekarska z departamentu bezpieczeństwa żywności i weterynarii w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, burmistrzowie, wójtowie i przedstawiciele instytucji związanych z rolnictwem. Pałuckie Targi Rolne to impreza organizowana od 1997 r. w Żninie nad Małym Jeziorem. Gromadzi corocznie wystawców z całej Polski i ma zaznajamiać rolników z powiatów: żnińskiego, mogileńskiego, wągrowieckiego, nakielskiego i inowrocławskiego z ofertą wystawców w branżach maszyn i urządzeń, ogrodniczej i szkółkarskiej, pasz, nawozów i środków ochrony roślin, doradztwa i obsługi rolnictwa, 30 c z as stefc z yk a na to miało podpisanie umowy z Kasą Stefczyka. – Sponsor w stu procentach wywiązuje się z umowy i widzę szansę na dalszy rozwój naszej współpracy – stwierdza prezes. Piłkarzy Podlasia przed przerwą w rozgrywkach czekają jeszcze trzy mecze. Od ich wyników zależy w jakich nastrojach zespół rozpocznie przygotowania do rundy rewanżowej. Trzymamy kciuki, aby były one jak najlepsze. mater ia łów budowla nych i branży spożywczej. W tym roku z produktami finansowymi i ubezpieczeniowymi zaprezentował się tu również oddział Kasy Stefczyka ze Żnina. Jego pracownicy przygotowali dla odwiedzających wiele atrakcji. To m.in. loteria ze wspaniałymi nagrodami, a dla najmłodszych kącik zabaw i ciesząca się wielkim zainteresowaniem dmuchana gąsienica. www.k asastefc z yk a.pl byliśmy tam Jest powieść – bestseller, będzie film Kim są członkowie SKOK-ów? Co robili wcześniej, a co robią teraz? I dlaczego uważają, że SKOK-i to najlepsze instytucje finansowe? O tym wszystkim opowiada Franciszek Przeklasa, poeta i pisarz, autor powieściowego bestselleru „Pokerzyści i frajerzy”. Kiedy zaczął pan pisać? Pisanie zacząłem w Białej Podlaskiej w 1983 roku. Tam został założony klub literacki „Maksyma”, do którego uczęszczałem na zajęcia z literatury. To właśnie wtedy na poważnie zacząłem interesować się poezją. Spotykaliśmy się z poetami i dyskutowaliśmy o wszystkim, co jest ważne dla człowieka i szukaliśmy dla tego poetyckiej semantyki. W tych latach zacząłem pisać wiersze. W tej chwili mam ich około 80. Zebrałem je w tomiku pt. „Nierówne bicie serca”. Pan jako poeta napisał też powieść. Dlaczego? Jeżeli chodzi o powieść „Pokerzyści i frajerzy”, to zacząłem ją pisać w Białej Podlaskiej w 1984 roku. Nie ukrywam, że ta powieść i tematyka wiązała się z moimi osobistymi doświadczeniami. Swego czasu byłem namiętnym graczem w pokera. Na własnej skórze przekonałem się jak dolegliwy jest ten nałóg. Skończyłem ją pisać dopiero wtedy, gdy przeszedłem na emeryturę. Wydałem ją w internetowej wirtualnej oficynie wydawniczej Unibook. A dlaczego ją napisałem? Powstała z myślą, by przestrzec niektórych przed tym tak wielkim i strasznym nałogiem dla życia człowieka jakim jest poker, a ściślej, gdy staje się on już hazardem. Adresuję ją szczególnie do młodych ludzi, którzy szukają szczęścia w hazardzie. Czy podtytuł w książce „Tylko dla dorosłych” jest zabiegiem marketingowym, czy też to prawdziwa przestroga? To całkowita prawda. Napisałem to z pełną świadomością. Życie pokerzystów jest bardzo brutalne i bezwzględne. A czy to prawda, że na podstawie tej książki powstaje scenariusz filmowy? Osoby, które ją przeczytały uważają, że wartka akcja książki ma taki posmak filmowy i obecnie pisany jest scenariusz. Nie brak też opinii znawców, że pana język w książce jest podobny do tego, który jest w „Złym” Leopolda Tyrmanda. Rzeczywiście, niektórzy mój język w książce porównują do „Złego”. Skończył pan pedagogikę na Uniwersytecie Łódzkim, ale nie tylko... Moje życie było burzliwe. Byłem nauczycielem, dyrektorem szkoły podstawowej, prezesem spółki, dyrektorem generalnym w spółce z o.o. Oprócz regularnych studiów uniwersyteckich ukończyłem trzykrotnie studia podyplomowe, między innymi w Szkole Głównej Handlowej zarządzanie i doradztwo finansowe. Ostatnie studia infolinia 801 600 100 Franciszek Przeklasa z żoną, Wandą Bogacz-Przeklasą. Oboje korzystają z usług oddziału przy ul. Świetlików 8 w Warszawie. podyplomowe ukończyłem w wieku 60 lat. Uczyłem się przez całe życie i nadal próbuję jeszcze się czegoś uczyć. A oprócz tego piszę następną powieść, która jest osadzona w środowisku wiejskim lat 90. ubiegłego wieku, i która będzie opowiadać o życiu ludzi w małej wsi. Zupełnie inny klimat niż w „Pokerzystach i frajerach”. Poza tym, że jest pan poetą i pisarzem jest pan także członkiem Kasy Stefczyka. Co o tym zdecydowało? Świadomie przeszedłem do Stefczyka i jestem z niego bardzo zadowolony. Wcześniej byłem klientem kilku banków, w tym Lukas Banku, PKO BP, Pekao SA, aż trafiłem do Stefczyka. I bardzo dobrze mi się z nim współpracuje. I dlatego ułożyłem wiersz, który podarowałem na Wielkanoc paniom z mojego oddziału. A od kiedy jest pan członkiem Kasy Stefczyka? Od roku. Natomiast moja żona jest już ponad trzy lata i to ona przekonała mnie do SKOK-u. A z jakich usług korzysta pan w Stefczyku? Zacznijmy od tego, że moja emerytura wpływa do SKOK-u. To jest taki mój największy dowód zaufania. Przechodząc z Lukas Banku do Stefczyka miałem kredyt konsolidacyjny, który przeniosłem do Stefczyka. Od tego zacząłem. Oprócz tego mam jeszcze szybką pożyczkę, która jest czasem pomocna. Mnie się wydaje, że to są takie elementy, które budują wzajemne zaufanie. Ponadto to co ja myślę o SKOK-ach definiuję jednym hasłem: SKOK – do sukcesów pierwszy krok. Rozmawiał Jacek Strzelecki c z as stefc z yk a 31 byliśmy tam 32 c z as stefc z yk a LEŻAJSK/BRZÓZA KRÓLEWSKA. Drużyny z Nowej Sarzyny, Rudnika, Gorzyc, Przychojca-Stare Miasto, Brzózy Królewskiej i Rakszawy-Smolarzyny wzięły udział w turnieju oldbojów o puchar wójta gminy Leżajsk w Brzózie Królewskiej. Nie mogło zabraknąć przedstawicieli oddziału Kasy z Leżajska. MŁAWA/WIECZFNIA KOŚCIELNA. Oddział w Mławie już drugi raz uczestniczył w „Święcie Plonów - Dożynkach Gminno-Parafialnych” w Wieczfni Kościelnej. Wieńce dożynkowe były imponujące, a ludzi odwiedzających nasze stoisko było bez liku. Odwiedziły je również miejscowe VIP-y. PARCZEWO. Kasa Stefczyka włączyła się w prowadzoną przez Telewizję Lublin akcję „Słonik Nadziei”. Fundatorzy obdarowują jednostki oświatowe i szpitale. Kasa, reprezentowana przez Grzegorza Biereckiego, przekazała na rzecz przedszkola nr 1 w Parczewie zabawki i gry edukacyjne. KOMARNO. Z Domem Dziecka w Komarnie współpracujemy od przeszło czterech lat – mówi Marta Banach-Klujewska, kierownik oddziału Kasy w Białej Podlaskiej. Pracownicy spotykają się z wychowankami m.in. przy okazji świąt, organizują festyny, a przede wszystkim pomagają finansowo. BIAŁA PODLASKA. Doskonałą rozrywkę połączoną z elementami edukacyjnymi zapewniła Bialczanom Kasa Stefczyka. W amfiteatrze w Białej Podlaskiej wystąpił znakomity pianista Waldemar Malicki. Jego koncert poprzedził artystyczno – edukacyjny program „Finanse na wesoło”. WROCŁAW. W parafii Świętego Ducha odbył się Rodzinny Festyn, na którym pracownicy wrocławskich oddziałów (przy ul. Piastowskiej 20 oraz przy ul. Kamiennej 111 U7) promowali usługi Kasy Stefczyka. Rozdawali też uczestnikom festynu gadżety, ulotki, gazety, a Filip pozował do zdjęć. MIŃSK MAZOWIECKI/KAŁUSZYN. Pracownicy Kasy wzięli udział w dożynkach w Kałuszynie. Imprezę tradycyjnie rozpoczął korowód wieńców dożynkowych. Autorzy najładniejszych prac otrzymali dyplomy i nagrody. Kasa Stefczyka była jednym ze sponsorów imprezy. Fot. www.dkkaluszyn.pl. STALOWA WOLA. W Miejskiej Bibliotece Publicznej Filia nr 4 odbyły się zajęcia dla najmłodszych pod hasłem „Bezpieczne wakacje i moja droga do szkoły”. Kasa Sefczyka i SKOK Ubezpieczenia ufundowały dzieciom upominki, które przydadzą się w szkole i w bezpiecznej drodze do domu. www.k asastefc z yk a.pl byliśmy tam 275-lecie Domu Małego Dziecka im. ks. Baudouina w Warszawie Najstarsza placówka opiekuńcza w Polsce obchodzi w tym roku swój jubileusz. Choć wydaje się to niemożliwe, od początku istnienia przez jej progi przeszło ponad 200 tys. dzieci. Za datę powstania Domu Podrzutków, bo tak brzmiała pierwsza nazwa instytucji, przyjmuje się 1736 rok. Wtedy to ksiądz Gabriel Baudouin za pieniądze zebrane ze składek społecznych zakupił kamienicę w Warszawie, w której opieką otaczano porzucone niemowlęta i osierocone dzieci. Już w pierwszym roku schronienie znalazło tu 88 dzieci przyjmowanych głównie anonimowo, głównie dzieci z tzw. nieprawego łoża. Przez specjalne korytko w bramie trafiały tu również niechciane niemowlęta. Wystarczyło pociągnąć za sznurek, umieścić w korytku dziecko i zadzwonić. Pracownicy placówki przekazywali następnie dzieci wiejskim kobietom, które za opłatą je karmiły. W 1901 roku placówkę przeniesiono do budynku przy ul. Nowogrodzkiej, w którym znajduje się do tej pory. Przed II wojną światową został przekształcony w Dom Matki i Dziecka, gdzie razem z dziećmi trafiały do niego również bezdomne matki. W okresie okupacji hitlerowskiej Dom Dziecka odegrał ogromną rolę w ratowaniu nie tylko dzieci polskich, ale i żydowskich, za pomoc którym groziła śmierć. Kierująca placówką dr Maria Wierzbowska wraz z personelem pomagała polskiej organizacji „Żegota” ratującej żydowskie dzieci, które umieszczano następnie w polskich rodzinach bądź klasztorach poświadczając ich aryjskie pochodzenie na podstawie fałszywych dokumentów. Zdaniem Ireny Sendlerowej w ten sposób w Domu ks. Baudouina zostało uratowanych blisko 200 dzieci żydowskich. Wiele osób o swoim żydowskim pochodzeniu i „aryjskich papierach”, które uratowały im życie, dowiedziało się dopiero po latach. Jedną z nich jest pani Joanna Sobolewska-Pyz, która podjęła uwieńczoną sukcesem inicjatywę uhonorowania dr Marii Wierzbowskiej medalem i tytułem „Sprawiedliwej wśród Narodów Świata”. Działalność infolinia 801 600 100 Jubileusz Domu Małego Dziecka w Warszawie. uratowanych nie kończy się tylko na medalach i honorach, swoją pomocą starają się wspierać finansowo bieżące potrzeby i działania placówki. Jaki jest Dom Małego Dziecka dzisiaj? Jak powiedziała obecna dyrektorka Maria Kolankiewicz, „historia tego Domu zobowiązuje”, bo jest to „historia tysięcy dzieci, które przeszły przez jego progi”. Dlatego charakter pracy zmienia się w zależności od zmieniającego się wokół świata. Dla przykładu w 1869 roku do placówki przyjęto 3 tysiące dzieci, dzisiaj corocznie trafia tu około 250 małych wychowanków. Dawniej Dom Dziecka zastępował rodziców, dzisiaj stanowi najczęściej wsparcie rodziny, która znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. Praca obu stron zmierza zatem do tego, aby rodzina stanęła na nogi, a dzieci wróciły do swoich rodziców. Ostatnie lata to również napływ dzieci imigrantów, ludzi, dla których Polska bywa niekiedy jedynie przystankiem w drodze, a dziecko zbędnym bagażem. Sporą grupę wychowanków stanowią również dzieci niepełnosprawne, których choroba jest jedną z przyczyn odrzucenia przez rodzinę. Dlatego w Domu Dziecka powstał specjalistyczny ośrodek rehabilitacyjny dla dzieci z zaburzeniami rozwoju, z profesjonalną kadrą i sprzętem terapeutycznym. Tego rodzaju wsparcie często pozwala rodzicom przełamać barierę i zaakceptować swoje niepełnosprawne dziecko. Praca z dziećmi, które tu trafiają, to nie spektakularne działania, ale przede wszystkim znalezienie klucza do każdej doświadczonej przez los małej istoty, zaleczenie ran i wielkie serce okazywane dzieciom w dzień i w nocy. Z okazji obchodów 275-lecia działalności prezydent nadał odznaczenia pracownikom i wolontariuszom Domu Małego Dziecka. Aktu dekoracji, w imieniu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, dokonała podczas obchodów 9 września podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej minister Irena Wóycicka. Kasa Stefczyka od ponad sześciu lat wspiera finansowo działalność Domu Małego Dziecka finansując m.in. wyjazdy wakacyjne, zakup obuwia czy prezentów świątecznych. Sylwia Reszczyńska c z as stefc z yk a 33 rozrywka żyj z klasą i kasą odc. 3 Planujemy budżet Sporządzenie budżetu, czyli planowanie wpływów i wydatków w danym okresie to najprostsza metoda zarządzania naszymi pieniędzmi. Budżet pokaże, czy mamy wystarczającą sumę pieniędzy na cel, który sobie założyliśmy. Uchroni nas to także przed pochopnymi wydatkami na zachcianki oraz nauczy, że zarobione pieniądze powinny wystarczyć od wypłaty do wypłaty. Mając kontrolę nad swoimi wydatkami, podejmujemy przemyślane decyzje co do tego, jak najlepiej wydawać swoje pieniądze i sprawić, aby pracowały dla nas. bezpłatna gazeta kasy stefczyka e-mail [email protected] www.kasastefczyka.pl tel. 801 600 100 Istnieje szereg narzędzi mogących pomóc w zarządzaniu oszczędnościami. Jednym z nich jest plan finansowy przedstawiający nasze wpływy oraz planowane wydatki, np. w okresie miesiąca. W tym celu można skorzystać ze specjalnego, darmowego programu komputerowego. Można także posłużyć się kartką i długopisem. Budżet składa się z wpływów pochodzących z wynagrodzenia za pracę, kieszonkowego, darowizn. Wydatków: stałych (oszczędności, ubezpieczenie samochodu, abonament komórki itp.) i wydatków zmiennych (paliwo do auta, ubranie, rozrywki, jedzenie). Po zsumowaniu wpływów oraz dodaniu wszystkich elementów dotyczących wydatków stałych i zmiennych dokonujemy bilansu. Jeżeli kwota wydatków jest wyższa niż dochodów, to wyraźny sygnał dla nas, że należy zrezygnować z części wydatków, by zbilansować budżet i zaoszczędzić trochę pieniędzy. Posiadanie konta internetowego bardzo ułatwia kontrolę nad zgromadzonymi na nim środkami. O każdej porze dnia i nocy można sprawdzić, ile pieniędzy zostało na rachunku. Dzięki temu wiadomo, na co można sobie jeszcze pozwolić w danym miesiącu, a z czym należy się wstrzymać. W ten sposób widać, jaki jest stan finansów i łatwo podzielić kwotę, którą się dysponuje, przez liczbę dni pozostałych do następnej wypłaty. Jednak regularne sprawdzanie stanu konta to tylko połowa sukcesu. Trzeba mieć dużo silnej woli, aby zrezygnować czasem z kupienia sobie tego, na co akurat ma się ochotę. Jeśli jednak nauczymy się planować swoje wydatki, unikniemy popadania w długi i związanego z tym stresu. Sporządzenie budżetu zawierającego szczegółowe zestawienie dochodów i wydatków, uszczelnienie „wycieków” pieniędzy w domowym budżecie pozwoli znaleźć sposoby na oszczędzanie i inwestowanie naszych pieniędzy na lokatach, funduszach inwestycyjnych czy na giełdzie.. zabawa dla dzieci redaktor naczelny Maciej Goniszewski redaktor zarządzający Maciej Wośko redakcja Jadwiga Bogdanowicz korekta Anna Richert studio Renata Filipkowska Maciej Grzesiak projekt graficzny Agnieszka Matula wydawca Media SKOK sp. z o.o. 81-472 Gdynia ul. Legionów 126-128 tel. 58 768 33 00 ISSN 1730-8712 34 c z as stefc z yk a Labirynt Zaczynając od lewego górnego rogu, posuwaj się po krętej dróżce, na której spotkasz różne warzywa i owoce. Odgadnij ich nazwy i wpisz do kratek. Zaznaczone litery w odgadniętych po kolei wyrazach utworzą ostateczne rozwiązanie. www.k asastefc z yk a.pl rozrywka krzyżówka Baw się razem z nami: Zapraszamy do zabawy! Rozwiąż krzyżówkę i wygraj garnek! Litery z ponumerowanych pól wpisane w diagram pod krzyżówką utworzą hasło – rozwiązanie. Przepisz to hasło na kupon, wypełnij pozostałe dane, naklej na kartę pocztową i wyślij na wskazany w kuponie adres. Co miesiąc wyłonimy 10 zwycięzców, których nazwiska zamieścimy w kolejnym numerze „Czasu Stefczyka”. rozwiązanie krzyżówki: Kupon należy wypełnić pismem drukowanym, wyciąć, nakleić na karkę pocztową i wysłać do redakcji, podając własny adres. Termin nadsyłania rozwiązań: 22.11.2011 r. Decyduje data stempla pocztowego. Nasz adres: Media SKOK sp. z o.o., ul. Legionów 126-128, 81-472 Gdynia z dopiskiem „Krzyżówka”. imię nazwisko miejscowość Hasło z poprzedniej krzyżówki: „Razem korzystniej”. ulica Żelazko wygrali: Danuta Szutarska Gdańsk, Barbara Leoniak Elbląg, Bronisława Madeksza Gdańsk, Edward Żędzianowski Kały, Kazimierz Góralczyk Wysoka, Piotr Franków Gorzów Wielkopolski, Halina Burcon Zamość, Irena Sasińska Ełk, Leokadia Klimczak Poznań, Gabriela Jaksa Katowice. e-mail Zwycięzcom gratulujemy. infolinia 801 600 100 nr domu – nr lokalu kod pocztowy telefon Oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o przetwarzaniu przez Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo-Kredytową im. F. Stefczyka, z siedzibą w Gdyni przy ul. Bohaterów Starówki Warszawskiej 6, moich danych osobowych pozyskanych w celu niezbędnym dla przeprowadzenia konkursu, opublikowania moich danych osobowych na łamach czasopisma w razie wygranej i w celu prowadzenia marketingu bezpośredniego własnych produktów i usług. Dane osobowe Pani/Pana będą przekazywane wyłącznie podmiotom uprawnionym na podstawie przepisów prawa, podmiotom powiązanym osobowo, kapitałowo lub systemowo ze SKOK, jak również współpracującym ze SKOK na podstawie zawartych umów przy wykonywaniu czynności związanych z jej działalnością statutową. Podanie danych jest dobrowolne. Jednocześnie oświadczam, że zostałem (-am) poinformowany (-a) o prawie dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania, zgodnie z przepisami Ustawy z 29 sierpnia 1997r. o ochronie danych osobowych. Wyrażam zgody na przesyłanie na podany przeze mnie adres e-mail lub przekazywanie za pośrednictwem telefonu/telefonu komórkowego informacji handlowych związanych z aktualną działalnością oraz dotyczących nowych usług i produktów finansowych oferowanych przez podmioty, o których mowa powyżej. Oświadczam, że zapoznałem (-am) się i akceptuję regulamin krzyżówek „Czas Stefczyka” dostępny na stronie www.mediaskok.pl (Strona główna / Aktualności / Rok 2011 / Rozwiąż krzyżówkę i wygraj nagrody!) oraz w siedzibie organizatora w Gdyni przy ul. Legionów 126-128. kupon nr77 Czytelny podpis osoby pełnoletniej Jeśli nie ukończyłeś (-aś) 18 lat, prosimy o podpis rodzica lub opiekuna. c z as stefc z yk a 35 36 c z as stefc z yk a www.k asastefc z yk a.pl
Podobne dokumenty
Czas Stefczyka - Stefczyk.info
mają wbudowanego w swoją strukturę hamulca. W uniach kredytowych tym hamulcem jest klient, który jednocześnie jest ich współwłaścicielem. On ogranicza zapędy instytucji. Apetyty instytucji komercyj...
Bardziej szczegółowo