Budżety na kryzys
Transkrypt
Budżety na kryzys
ISSN 2082–2308 M i e s i ę c z n i k R e g i o n u R a d o m s k i e g o GAZETA BEZPŁATNA | NAKŁAD 60 000 EGZ. STRONA 7 STRONA 11 Gorączka sylwestrowej nocy Nr 21 styczeń 2013 To także Twoje Hubalowa Wigilia miejsce na reklamę Prosimy o kontakt e-mailowy: [email protected] lub tel. 605602977 Budżety na kryzys Z końcem roku radni zatwierdzili budżety na 2013 rok dla Radomia i powiatu radomskiego. Wszyscy są zgodni – są to projekty oszczędnościowe, na czas kryzysu. Podczas grudniowej sesji radnych miasta za przyjęciem budżetu było 14, przeciw 10, jeden radny wstrzymał się od głosowania. W przyszłym roku Radom ma osiągnąć dochód na poziomie 886 mln zł. Wydatki sięgną ok. 839 mln zł. Deficyt budżetowy wyniesie więc blisko 40 mln zł. Inwestycji będzie w nowym roku mniej. Najważniejsze to kontynuacja budowy obwodnicy południowej (przeznaczono na to ok. 20 mln zł), przebudowa ulicy Młodzianowskiej (29,5 mln zł), wdrożenie karty miejskiej i systemu informacji (ponad 7 mln zł), dokończenie termomodernizacji szpitala przy ulicy Tochtermana (3,6 mln zł), dokończenie termomodernizacji teatru (3, 1 mln zł), remont fontann na deptaku (3 mln zł), budowa ulic w strefie „Łuczik” (2mln zł). - Ten budżet to wynik tego, co dzieje się w całej Europie i Polsce. Rok 2013 będzie trudny. Planując budżet, wprowadziliśmy maksymalne oszczędności. Pieniędzy w budżetach samorządów jest coraz mniej i ta sytuacja będzie się pogłębiała – mówił na sesji prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak. Opozycja zwraca uwagę na zadłużenie miasta (w przyszłym roku przekroczy ono 400 milionów zł, na same odsetki wydamy 19 mln zł) i krytykuje projekt, mówiąc, że jest on budżetem stagnacji a nie rozwoju i skupia się tylko na dokończeniu rozpoczętych inwestycji. Budżet powiatu radomskiego na 2013 rok został uchwalony bez tak mocnych dyskusji, jak w mieście. Dochody starostwa mają wynieść 112,6 mln zł, a wydatki 115 mln zł. Deficyt zaplanowano na 2,6 mln zł. Najwięcej pieniędzy pochłonie w nowym roku ochrona zdrowia (22,3 mln zł), pomoc społeczna (20,2 mln zł) i domy pomocy społecznej (15,6 mln zł). - Sytuacja gospodarcza i ekonomiczna powoduje zwiększanie się problemów biedy i bezrobocia, a to przekłada się na wydatki na pomoc społeczną - tłumaczył starosta Mirosław Ślifirczyk. Jeśli chodzi o inwestycje, to zaplanowano na 2013 rok siedem remontów dróg. Budowa drogi Makowiec - Rawica oraz ulicy Wspólnej w Pionkach będzie współfinansowana przez wojewodę, remonty pozostałych prac będą wspierane finansowo przez poszczególne gminy. AKA Nowego Roku w miłości, spokoju i dostatku, Wiadomości bez nieszczęść, kryzysów i klęsk życzy Redakcja Gazety R adomskiej Przychodnia Słoneczna zaprasza Lecznictwo otwarte trafia w Radomiu na podatny grunt. Powstają nowe przychodnie, w których zatrudniana jest kadra medyczna, świadcząca usługi na wysokim poziomie. Mikołajkowym prezentem dla pacjentów, zarówno najmłodszych, jak i dojrzałych wiekiem, jest otwarta 6 grudnia Przychodnia Słoneczna. Odwiedzamy tę placówkę przy ul. Staroopatowskiej. Dotrzeć tam łatwo, wystarczy przejść pod tunelem dworca PKP, by z daleka zobaczyć ogrodzenie okalające dawne tereny zakładu obuwniczego „Radoskór”. Budynek jest dwupiętrowy. Wewnętrzny parking zapewnia miejsca dojazdowe zarówno od strony dworca PKP, ul. Słowackiego, jak i Grzecznarowskiego. Wnętrza budynku utrzymane są w jasnych pastelowych barwach, estetyka i nowoczesność towarzyszy nam od parteru, poprzez korytarze i gabinety na piętrach. Wielkoformatowe zdjęcia krajobrazów to dodatkowy walor przekazu. Winda ułatwia dotarcie na wyższe kondygnacje nie tylko osobom niepełnosprawnym. W przychodni zlokalizowano Poradnię Podstawowej Opieki Zdrowotnej, Poradnie Specjalistyczne, także Zakładu Fizjoterapii. Dostosowane do indywidualnych potrzeb gabinety zapewniają intymność i wygodę. Specjaliści POZ pod kierownictwem lek. med. Zygmunta Piekarskiego są do dyspozycji od poniedziałku do piątku od godziny 8 do 18. Obiekt przy Staroopatowskiej 1A prowadzi poradnie specjalistyczne następujących specjalności: okulistyka, laryngologia, chirurgia , ortopedia. reumatologia, endokrynologia, onkologia, dermatologia, psychiatria, neurologia, kardiologia, medycyna pracy, rehabilitacja, pracownia USG, gabinet diagnostyczno - zabiegowy. Na drugim piętrze zlokalizowano Zakład Fizjoterapii. W gabinecie hydroterapii będzie można skorzystać m.in. z kąpieli „perełkowych”, całkowitych, a także przynoszących ulgę w schorzeniach i bólach nóg i rąk. Od stycznia 2013 roku usługi z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej będą kontraktowane przez NFZ. Więcej na str. 2-3 2 ABC zdrowia STYCZEŃ - Z początkiem nowego roku zaplanuj badania profilaktyczne - morfologia, cholesterol całkowity, glukoza, badanie ogólne moczu. Zgłoś się na badanie piersi, usg narządów czy mammografię. LUTY - Unikaj chodzenia z głową w chmurach... Chodniki są oblodzone. Jeżeli nabawisz się kontuzji, zgłoś się do ortopedy, rehabilitanta lub fizjoterapeuty. ZDROWIE Pełen profil, wysoki standard... Medycyna w Radomiu rozwija się intensywnie. Dowód? Powstanie nowej placówki o wysokim standardzie oraz o wysoko wykwalifikowanym personelu medycznym. Przychodnia Słoneczna to nowa propozycja dla mieszkańców miasta i okolic. Mieści się w dzielnicy Śródmieście w pobliżu dworca PKP. Rozmawiamy z dyrektor zarządzającą placówki Anitą Molgą. MARZEC - Nadchodzi przesilenie wiosenne. Zadbaj o poprawę samopoczucia i wyglądu. Zapisz się do kosmetyczki, zgłoś się do gabinetu medycyny estetycznej i popraw kondycję. Skóra wymaga oczyszczenia i regeneracji. KWIECIEŃ - Wraz z nadejściem wiosny, zaczyna się ciężki okres dla alergików. Aby uniknąć objawów wynikających z pylenia roślin, udaj się do alergologa. MAJ - Po jałowych dla organizmu miesiącach zimowych warto wspomóc organizm, zażywając witaminy i wapno. Uwaga na nowalijki - w razie uczuleń, wysypek lub nadwrażliwości, skonsultuj się z dermatologiem. CZERWIEC - Początek okresu urlopowego. Zanim zaplanujesz wakacje za granicą, poradź się lekarza przeciwko jakim chorobom tropikalnym należy się zaszczepić i jak radzić sobie z dolegliwościami żołądkowymi, dokuczającymi w innym klimacie. LIPIEC - Uprawiając sporty wodne, lub relaksując się na plaży, pamiętaj o stopniowym schładzaniu nagrzanego słońcem ciała. Nie wskakuj do wody gwałtownie - może to wywołać szok termiczny organizmu. Na wycieczki do lasu wybieraj się w wyższym obuwiu, czapce i z dłuższym rękawem. Pamiętaj! Kleszcze to niebezpieczeństwo także i dla twojego organizmu. SIERPIEŃ - Uważaj na słońce, zakrywaj głowę, szukaj cienia i pij dużo wody, żeby uzupełniać płyny w organizmie. Gdy wystąpią oparzenia słoneczne, zgłoś się do dermatologa. WRZESIEŃ - Czas do szkoły. Zadbaj o zdrowie swojego dziecka, podawaj witaminy, soki oraz duże ilości owoców i warzyw, aby odporność dziecka nie zawiodła w pierwszych dniach nauki. PAŹDZIERNIK - Zanim zaczną ci dokuczać wysoka temperatura , bóle głowy i bóle mięśni, drapanie w gardle, suchy, męczący kaszel, uczucie osłabienia czy cieknący nos, zgłoś się do lekarza i ew. zaszczep przeciwko grypie. LISTOPAD - Deszcz i słota, przesilenie jesienno-zimowe, mogą przysporzyć wiele kłopotów ze zdrowiem. Wirusy i bakterie niosą ryzyko zachorowań. Skonsultuj się z lekarzem pierwszego kontaktu i uniknij choroby. GRUDZIEŃ - Zanim zasiądziesz do świątecznego stołu, pamiętaj o prostych zasadach: ostatni posiłek spożywaj najpóźniej dwie godziny przed snem, nie trzeba obciążać organizmu na noc. Staraj się ruszać - po obiedzie, kolacji, wyjdź na spacer, np. zabierz dziecko na sanki. Ruch wpływa na prawidłową perystaltykę jelit, a co za tym idzie, mniej zbędnego tłuszczu będzie się odkładać na wiosnę. M.W. Zacznijmy od lokalizacji. Czy łatwo do was trafić? - Znajdująca się przy ul. Staroopatowskiej 1A przychodnia mieści się w samodzielnym budynku łatwo dostępnym dla osób niepełnosprawnych, dla rodziców z dziećmi w wózkach a także dla pacjentów zmotoryzowanych - to dzięki znajdującemu się tuż przy wejściu parkingowi. Kto może korzystać z zabiegów w Słonecznej ? - Przychodnia oferuje Swoim pacjentom kompleksową opiekę w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz rehabilitacji zdrowotnej. W placówce można wykonać badania USG, EKG, próbę wysiłkową, badania laboratoryjne, a także szczepienia ochronne. O d1 stycznia 2013 przychodnia świadczy usługi w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Pracę zorganizowaliśmy tak, aby można je było zrealizować w jak najszybszy i najbardziej efektywny sposób. Nasi pacjenci mogą korzystać z licznych rozwiązań funkcjonalnych: telefonicznych, a już wkrótce internetowych, dzięki którym skraca się czas poświęcony na umówienie wizyty czy uzyskanie informacji. Naszym atutem jest nowoczesny sprzęt oraz standard świadczenia usług medycznych na najwyższym poziomie. W ramach naszej oferty pacjenci mogą korzystać z wszechstronnej opieki medycznej realizowanej w 15 specjalnościach medycznych – tych, na które jest największe zapotrzebowanie, m.in. w kardiologii, laryngologii, rehabilitacji, chirurgii, ortopedii, neurologii, reumatologii, medycynie pracy i wielu innych. Jest też możliwość rehabilitacji na miejscu ? - Rehabilitacja w Słonecznej realizowana jest w komfortowych wnętrzach. Przychodnia wyposażona jest w najnowocześniejszy sprzęt rehabilitacyjny. Oferujemy kompleksową rehabilitację neurologiczną, ortopedyczną i pourazową w zakresie: fizykoterapia, kinezyterapia, hydroterapia oraz masaż. Przychodnia przygotowała dwa autorskie programy rehabilitacyjne: program rehabilitacji dla pacjentów z Stwardnieniem Rozsianym (SM) oraz rehabilitacji kobiet po mastektomii. Personel działu rehabilitacyjnego jest na tę okoliczność specjalnie przeszkolony. Zwróciliśmy uwagę na to, ponieważ osoby dotknięte tymi chorobami pozostają niejednokrotnie pozostawiane samym sobie, a są to osoby wymagające specjalnej troski. Podzielamy pogląd i inicjatywę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, że dbałość o dzieci i młodzież nie może przesłaniać potrzeby troski o seniorów. W tym zakresie też będziemy realizować w dniu 19 stycznia 2013 r. „białą sobotę” dla wszystkich mieszkańców Radomia pod hasłem „Ratuj swoje serce”. Udzielane będą porady przez lekarzy kardiologów, wykonywane badania pomiaru ciśnienia tętniczego krwi, oznaczania poziomu cukru we krwi, badania EKG, a w razie potrzeby wykonywać będziemy próby wysiłkowe. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy na ul. Staroopatowską. J.M. Porady Specjalistów Przychodni Słonecznej Na przeziębienie i grypę Starajmy się im zapobiegać. Ubierajmy się stosownie do pory roku i temperatury. Nie zapominajmy o nakryciu głowy, szaliku i rękawiczkach, a przeciw grypie zaszczepmy się. Jeżeli zaś zdarzy się Państwu zachorować zapraszamy do przychodni. Pełnomocnik Zarządu ds. Lecznictwa, kierownik Podstawowej Opieki Zdrowotnej lek. med. Zygmunt Piekarski. Zimą bliżej do ortopedy Każdy z nas codziennie jest potencjalnie narażony na urazy ciała. Najczęściej zdarzają się nam urazy rąk i nóg. Na szczęście złamania, wbrew naszym obawom, nie zdarzają się tak często. Żeby doszło do złamania, siła urazu musi przekroczyć wytrzymałość kości. Przy niewielkiej sile urazu mamy do czynienia ze zwykłymi stłuczeniami. Jeśli uraz dotyczy okolicy stawu, a siła powodująca go jest nieco większa, dojdzie do wykręcenia (skręcenia) stawu. Najprościej rzecz ujmując, jeśli mięśnie biegną z przodu i tyłu stawu, zapewniając zgięcie lub wyprost np. kolana, więzadła stawowe będą umiejscowione od strony bocznej i przyśrodkowej stawu, zapewnia- jąc stabilizację boczną kolana. Jeżeli na kolano zadziała siła skierowana z boku, przekraczająca wytrzymałość więzadła, spowoduje jego naderwanie lub całkowite przerwanie, zwykle będzie to w miejscu jego przyczepu do kości w sąsiedztwie stawu. Podobna sytuacja może się zdarzyć z przyczepami mięśni w sąsiedztwie stawu. Przedstawiony tu me- chanizm skręcenia stawu na przykładzie kolana, dotyczy oczywiście każdego innego stawu, a najczęściej będzie to staw skokowy. Wykręcenie stawu nie jest już tak banalnym uszkodzeniem jak stłuczenie. Wymaga ono diagnostyki i pomocy lekarskiej. Objawem, którego nie da się nie zauważyć jest gwałtowny ból po do- znanym urazie. Ból nie chce ustąpić w najbliższych minutach i godzinach. Pojawia się obrzęk w miejscu bólu, który jest większy, jeśli skręcenie dotyczy stawu kończyny dolnej, a po kilku godzinach zwykle możemy zauważyć zasinienie w spuchniętym miejscu. Zasinienie jest spowodowane podskórnym wylewem krwi, co świadczy o przerwa- 3 ZDROWIE Nr 21 • styczeń 2013 niu ciągłości naczyń krwionośnych w podskórnych tkankach, zwykle więzadłach stawowych. Jeśli więc zauważymy takie objawy u siebie po doznanym urazie stawu, jest to znak żeby szukać pomocy lekarskiej. Żeby złagodzić ból zawsze pomocny będzie zimny okład chorego miejsca. Jeśli uraz dotyczy kończyny górnej, unieruchamiamy rękę na temblaku i staramy się nie poruszać chorym stawem. Jeśli uraz dotyczy nogi, nie stajemy niej, żeby nie doszło do dodatkowych uszkodzeń. Dalsze czynności będą już należały do lekarza chirurga /ortopedy/. Powinniśmy jednak wiedzieć i być na to przygotowani, że wykręcenie stawu, a więc, jak wyżej to powiedziano uszkodzenie więzadeł stawu i przerwanie ciągłości tkanek okołostawowych, najczęściej będzie wiązało się z jakąś formą unieruchomienia stawu. Zwykle w gipsie lub jeśli to będzie możliwe w jakiejś protezie, tj aparacie ortopedycznym. Jeśli siła urazu działająca na staw powodująca jego wykręcenia działa nadal, możemy doznać złamania wewnątrz stawu. Są to skomplikowane złamania wymagające zwykle leczenia szpitalnego. Objawiać się będą różnymi zniekształceniami stawu, silnym bólem i niemożnością wykonywania ruchów w uszkodzonym stawie. Złamania pozastawowe, czyli na odcinku kości między dwoma stawami, będą zwykle widoczne w postaci nienormalnego kształtu kończyny i związanego z tym bólem oraz niemożnością poruszania w najbliższym stawie. Nie zawsze jednak złamanie jest z przemieszczeniem, które wygląda jak opisano powyżej. Złamanie bez przemieszczenia się odłamów kostnych często nie jest możliwe do rozpoznania przez lekarza. Objawy będą podobne, jak przy wykręceniu stawu, a więc ból, obrzęk, zasinienie, ale ich umiejscowienie będzie nad kością a nie nad stawem. Pierwsza pomoc w przypadku podejrzenia złamania to unieruchomienie chorego odcinka kończyny, jeśli to możliwe wraz z obydwoma sąsiadującymi stawami. Poszkodowanego z urazem kończyny górnej należy jak najszybciej przetransportować do chirurga, a chorego z urazem kończyny dolnej pozostawić w pozycji leżącej z nogą uniesioną powyżej poziomu ciała, unieruchomioną prowizorycznie w „łupkach”, co zapobiegnie gwałtownemu narastaniu obrzęku w miejscu złamania i najlepiej od razu wezwać karetkę pogotowia ratunkowego. Andrzej Jelonkiewicz, lekarz specjalista ortopeda. Zaburzenia rytmu serca – co robić kiedy wystąpią? Zaburzenia rytmu serca są, obok choroby wieńcowej i nadciśnienia tętniczego, jednym z najczęstszych schorzeń układu sercowo-naczyniowego. W ciągu ostatnich 20 lat dokonał się olbrzymi postęp w zakresie poznania mechanizmów arytmii, a w konsekwencji również w zakresie metod ich diagnozowania i leczenia. Dzięki temu zamiast stwierdzenia „nic z tym nie można zrobić”, dziś w większości przypadków arytmii mówimy: „możemy leczyć”. Pod pojęciem arytmii mogą kryć się zjawiska, które nie są groźne dla chorego, podczas gdy inne stanowią czynnik wpływający na skrócenie życia lub stan jego bezpośredniego zagrożenia. W przypadku niektórych arytmii może dojść do powikłań, takich jak udar mózgu, niewydolność serca, zawał serca, a w skrajnych sy- tuacjach zgon. Jakie są objawy związane z arytmią? Najczęściej chorzy zgłaszają uczucie kołatania serca, czasem jego mocniejsze uderzenie, szybki rytm lub przeciwnie – jego krótkotrwałe zatrzymanie. Niekiedy objawy są dyskretne i niejednoznacznie wskazują na ich przyczynę (osłabienie, pogorszenie tolerancji wysiłku, napadowa duszność). Czasem arytmia nie jest odczuwana przez pacjenta, co nie oznacza, że nie niesie ze sobą żadnych zagrożeń. Jak sprawdzić czy mamy do czynienia z arytmią? W przypadku wystąpienia opisanych wcześniej objawów, kluczowym jest dokumentacja elektrokardiograficzna (wykonanie zapisu EKG), gdyż nie zawsze są one spowodowane zaburzeniami rytmu. W przypadku arytmii trwającej zbyt krótko, aby było możliwe udanie się do poradni w której znajduje się elektrokardiograf, z pomocą przychodzi 24-godzinna rejestracja EKG metodą Holtera. Oczywiście w niektórych sytuacjach w celu „złapania” arytmii, może być konieczne kilkukrotne powtórzenie takiej rejestracji. U osób bez objawów, podobnie jak ma to miejsce z innymi chorobami, najważniejsze są rzetelne i systematycznie powtarzane badania profilaktyczne obejmujące m.in. zapis EKG. Udokumentowanie zaburzeń rytmu jest pierwszym ważnym krokiem niezbędnym do rozpoznania, a co się z tym wiąże ustalenia czy stanowią one istotny problem dla pacjenta. Kolejnym krokiem jest przeprowadzenie badań, które pozwolą na ocenę ryzyka związanego z arytmią oraz zaplanowanie bezpiecznej metody leczenia: echo serca, test wysiłkowy, badania laboratoryjne. Wiele osób, u których występują niepokojące objawy, odwleka wizytę u lekarza w obawie przed rozpoznaniem choroby. Takie postępowanie, nie tylko w przypadku zaburzeń rytmu nie chroni przed chorobą, ale prowadzi do sytuacji, w której dochodzi do jej powikłań, a dostępne metody leczenia nie pozwolą już na powrót do zdrowia. W zależności od rodzaju arytmii, nasilenia objawów, obecności chorób współistniejących, podjęta zostaje decyzja o sposobie postępowania. W najlepszym przypadku nie będzie konieczne żadne działanie. W innych sytuacjach stosowane są leki antyarytmiczne lub wykonywany jest zabieg ablacji podłoża arytmii, który polega na zniszczeniu struktury odpowiedzialnej za zaburzenia rytmu. Dzięki rozwojowi nowych technologii, zabiegi te są w dzisiejszych czasach obarczone niskim ryzykiem powikłań przy jednoczesnej wysokiej skuteczności. W przypadku wystąpienia objawów sugerujących występowanie arytmii, najlepiej zwrócić się do lekarza, który zaplanuje i poprowadzi postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne. Najważniejszym momentem w tym postępowaniu jest decyzja pacjenta o zgłoszeniu się do lekarza. Bez niej najnowsze leki i metody zabiegowe, choć dostępne w Polsce, nie są w stanie pomóc. Dr n. med. Piotr Lodziński, I Katedra i Klinika Kardiologii Warszawski Uniwersytet Medyczny 4 WYDARZENIA OD REDAKCJI Z RÓŻNYCH STRON Dobra końcówka teatru Dwiema premierami zakończył stary rok Teatr Powszechny w Radomiu. Na małej scenie 28 grudnia radomska publiczność po raz pierwszy zobaczyła „Becketta” w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. Spektakl powstał na podstawie czterech jednoaktówek Samuela Becketta: „Kroki”, „Kołysanka”, „Katastrofa” i „Przychodzić i odchodzić”. Natomiast w Sylwestra odbyła się premiera „Cafe Sax” z piosenkami Agnieszki Osieckiej. Scenariusz do tego muzycznego przedstawienia napisał Cezary Domagała. Reżyserią zajął się Maciej Korwin psychologicznego i psychospołecznego, kursów i szkoleń, poradnictwa zawodowego. Przejdą także staże, praktyki zawodowe, otrzymają subsydiowane zatrudnienie. Przeprowadzona zostanie również kampania, której celem będzie zachęcenie pracodawców do zatrudniania osób niepełnosprawnych. Szpital w remoncie Trwa remont w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Zamontowane zostały już baterie słoneczne na dachu budynku przy ul. Lekarskiej. Moderni- aktorzy, ale również ci, którzy są związani z życiem teatru. Ich doświadczenia konfrontowane są z doświadczeniem zapisanym w tekstach Witolda Gombrowicza. Dotąd muzeum gościło m.in. Teresę Lipowską, Krzysztofa Globisza, Adama Ferencego. „Pchli Targ” po raz drugi Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się druga edycja„Pchlego Targu”, organizowanego przez Stowarzyszenie „Babia Góra” i Klub Osiedlowy „Ustronie”. Na imprezie można sprzedawać i Miliony na parki 20,7 mln zł otrzyma Radom na rewitalizację zabytkowych parków Leśniczówka i Stary Ogród w ramach projektu „Kompleksowa rewitalizacja zabytkowych parków miejskich: Stary Ogród, Leśniczówka i im. T. Kościuszki w Radomiu”. Projekt radomskiego magistratu w 2010 r. nie zakwalifikował się do dofinansowania przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych. Urząd Miejski w Radomiu złożył protest. Wniosek rozpatrzono tym razem pozytywnie, dzięki czemu dwa parki wzbogacą się o nowe place zabaw, altany, toalety, oświetlenie, ścieżki dla pieszych i ścieżki rowerowe. Prace zostaną wykonane też w Parku im. T. Kościuszki. Na lotnisku pasy i wóz Nie ustają prace nad tworzeniem Portu Lotniczego w Radomiu. Rozstrzygnięto przetarg na dostarczenie wozu bojowego do ochrony przeciwpożarowej. Wygrała go Austriacka firma Rosenbauer, która za ponad 3 mln zł dostarczy na lotnisko nowoczesny, trzyosiowy pojazd z napędem na wszystkie koła - Panther 6x6. Wóz będzie na wyposażeniu Lotniskowej Straży Pożarnej. Zakup samochodu jest możliwy dzięki pożyczce z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Na lotnisku na Sadkowie gotowe jest już również poziome znakowanie na pasach startowych, wykonane specjalną odblaskową, trudno ścieralną farbą. Trwa także budowa terminalu, który w częściach został przetransportowany z Łodzi. zowany jest oddział wewnętrzny oraz węzły ciepłownicze i kotłownia. Z kolei przy ul. Narutowicza przygotowywane są pomieszczenia dla poradni uzależnień. Najwięcej będzie kosztować termomodernizacja całego budynku. Wszystkie prace powinny zakończyć się w przyszłym roku. W przyszłości szpital będzie się starał o fundusze na remont kolejnych oddziałów. Wesprą bezrobotnych Ponad 2 mln 600 tys. zł otrzymał radomski magistrat na wsparcie dla osób bezrobotnych. Projekt „Nowa szansa - aktywizacja zawodowa mieszkańców Radomia, pozostających bez zatrudnienia do 6 miesięcy” finansowany będzie z pieniędzy unijnych. Głównym celem projektu jest poprawa i dostosowanie kwalifikacji oraz umiejętności 50 osób mieszkających w Radomiu, zwolnionych z winy zakładu pracy. 25 osób ma założyć działalność gospodarczą, 15 podjąć zatrudnienie subsydiowane, a 10 odbędzie staż u lokalnych pracodawców. W ramach projektu uczestnicy otrzymają wsparcie psychologiczne, doradztwo oraz szkolenie zawodowe. Projekt będzie realizowany od stycznia 2013 roku do końca grudnia do 2014 roku przez Biuro Obsługi Inwestora Urzędu Miejskiego. Praca dla niepełnosprawnych W nowym roku ruszają dwa radomskie Jan Nowicki projekty, które mają poprawić sytuację o kobietach osób niepełnosprawnych na rynku pracy. Z pieniędzy unijnych sfinansowane będą projekty „Zatrudnij niepełnosprawnych i rozwijaj firmę” oraz „Po prostu pracuj - aktywizacja osób niepełnosprawnych z Radomia w latach 2013-2014”. W ramach tego pierwszego w dziewięciu powiatach pracę będzie mogło znaleźć 60 osób ze stwierdzoną niepełnosprawnością, w wieku od 15 do 64 lat. Jest na to 1,6 mln zł. Z kolei drugi projekt zakłada, że za 410 tys. zł niepełnosprawni skorzystają ze wsparcia Muzeum Gombrowicza we Wsoli gościło 4 grudnia Jana Nowickiego. Było to kolejne spotkanie w ramach cyklu „Twarze i gęby”. Punktem wyjścia do dyskusji – którą poprowadził Tomasz Tyczyński - była wydana niedawno książka Jana Nowickiego „Mężczyzna i one”. Rozmowa z aktorem dotyczyła „gęby” amanta i kobieciarza, a także narzuconych przez życie ról i możliwości reżyserowania swojego losu. W spotkaniach z cyklu „Twarze i gęby” uczestniczą nie tylko kupować między innymi stare książki, płyty, zabawki, gry planszowe czy ubrania i dodatki. Organizatorzy zachęcają również do sprzedaży rzeczy większych gabarytowo. Przedmioty takie, jak np. wózki dla dzieci, rowery, lampy, rtv czy meble można „przynieść” na zdjęciach. Organizatorzy oprócz oczywistych korzyści, podkreślają aspekt społeczny imprezy, która ma również na celu integrację lokalnej społeczności. Takie wydarzenia ocieplają bowiem relacje społeczne. – Wydaje nam się, że w dzisiejszych czasach zdominowanych przez supermarkety, ludzie tęsknią za handlem, gdzie na produktach nie ma kodów kreskowych, a cena jest możliwa do negocjacji. Poza tym takie imprezy na Zachodzie cieszą się ogromną popularnością. Okazuje się, że i u nas może być podobnie – mówi Beata Zepchło, jedna z organizatorek. Pchli Targ” będzie odbywał się co dwa miesiące, w każdą pierwszą sobotę parzystego miesiąca. W Iłży balladowo W niedzielę, 20 listopada, w iłżeckim Domu Kultury odbyły się XX Ogólnopolskie Spotkania z Balladą. W kategorii solistów nagrody otrzymali Marta Stanisławska ze Starachowic, Joanna Myszka z Iłży, Patrycja Szubstarska z Sandomierza, Rafał Błach z Radomia, Zuzanna Idzik i Monika Wolbergier z Iłży. Komisja wyróżniła także Angelikę Salus z Ostrowca Świętokrzyskiego, Aleksandrę Jeżak z Radomia i Izabelę Durasiewicz z Iłży. W kategorii zespołów nagrody otrzymali Fantasmagoria z Warki oraz Old Marinners ze Skarżyska-Kamiennej. W tej kategorii wyróżnienie przypadło zespołowi Leszka Kłosa Blues Trio z Iłży. Gościem specjalnym imprezy był lubelski bard Jacek Kadis. W ramach spotkań z balladą w Iłży wystąpili przez 20 lat tak świetni artyści jak Basia Stępniak-Wilk, Tomasz Kordeusz, David Hurn, Marcin Lenc. AKA Drodzy Czytelnicy Kolejny już rok jesteśmy z Wami. Zmienił się w tym czasie Radom, zmieniło nasze najbliższe otoczenie. O tym co nas cieszy w tych zmianach, ale i o tym czego nie chcielibyśmy doświadczać, piszemy, komentując zarazem, bo takie jest prawo miesięcznika - odmienne od dziennika czy tygodnika, w których więcej o sprawach bieżących... Wydarzenia chwili znajdziecie Państwo, jak dotychczas w podsumowaniach miesiąca, czemu poświęcona jest stała rubryka „Wydarzyło się...” Przed nami Nowy Rok, a zatem na miejscu będzie podsumowanie starego. Jaki będzie ten nowy ? Zastanawia się wielu. Nie będziemy prognozować, jednak nadzieja, że nie będzie gorszy niż poprzedni, przyświeca nam we wzajemnych kontaktach z czytelnikami. Przy ul. Staroopatowskiej otwarto Przychodnię Zdrowia, niby jedną z wielu w mieście, a jednak inną, wyjątkowo dodrze wyposażoną Poświęcamy jej sporo miejsca w noworocznej gazecie. Ukazuje się ona w kilkakrotnie zwiększonym nakładzie, tak by dotarła do wszystkich niemal mieszkańców Radomia. Szczęśliwego Nowego Roku! Zdrowia i pomyślności Naszym Czytelnikom i ich Bliskim! Życzy Redakcja K adrze naukowej i pedagogicznej oraz pracownikom administracji sukcesów zawodowych i w życiu prywatnym w nowym 2013 roku życzą założyciele, Rektor i K anclerz Wyższej Szkoły Handlowej Wydawca: Wyższa Szkoła Handlowa w Radomiu. Biblioteka WSH, ul. Domagalskiego 7a, 26-600 Radom. tel (48) 363 22 90, e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Jerzy Madejski Redaguje zespół Wszystkie prawa zastrzeżone. 5 AKTUALNOŚCI Nr 21 • styczeń 2013 Dworzec na wiosnę Zapowiada się... roczne opóźnienie w przebudowie i renowacji radomskiego dworca PKP. Koleje pod koniec grudnia wybrały kolejnego wykonawcę prac. Mają się one zakończyć marcu 2013 r. Dworzec powinien normalnie funkcjonować od końca maja. Teraz remontem zajmie się Spółka SKB Sp. z o.o. - Musieliśmy być bardzo staranni przy wyborze nowego wykonawcy. Nie może być już mowy o podobnej sytuacji, jak z Mostostalem Białystok. SKB Sp. z o.o. z sukcesem zrealizowała już dla nas dwie inwestycje. Ta firma daje pewność wysokiej jakości i terminowości zakończenia tego zadania – podaje w oficjalnym komunikacie Szymon Konop, dyrektor departamentu inwestycji PKP S.A. Przypomnijmy: remont radomskiego dworca – który ma kosz- Dziewiątka ze stypendiami Dziewięcioro radomskich studentów – w tym pięcioro z Wyższej Szkoły Handlowej – otrzymało stypendium ministra za wybitne osiągnięcia w nauce. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nagrodziło 969 studentów i 99 doktorantów z polskich uczelni prywatnych i państwowych. Po raz pierwszy studenci byli w tym roku byli oceniani na nowych zasadach - metodą punktową. Według rankingu 144. miejsce z wynikiem 61 punktów otrzymała Marta Romanow, 162. miejsce Aneta Brusik, 229. miejsce – Emma Gincel, 568. miejsce – Agnieszka Maj, 597. miejsce - Paulina Wieruszewska (wszyscy z WSH). 653. miejsce zajął Karol Sandrowicz (student Wyższej Szkoły Nauk Społecznych i Technicznych), na 675., 778. i 925. miejscu sklasyfikowano studentów Uniwersytetu Techniczno-Humanistycznego: Paulinę Łobodzin, Pawła Świtala i Paulinę Kacprowicz. Dodajmy, że Wyższa Szkołą Handlowa co roku może poszczycić się najwyższą liczbą wyróżnionych studentów w Radomiu. Dzieje się tak m.in. dzięki działaniu programu Lider Academy. RED tować ponad 9,5 mln zł - trwa od czerwca 2011 roku. Najpierw Polskie Koleje Państwowe S. A. zapewniały, że budynek będzie gotowy już w kwietniu 2012 r. Potem mówiono, że zostanie udostępniony podróżnym tuż przed Euro 2012, potem – że w sierpniu. Problemem okazał się główny wykonawca robót - Mostostal Białystok, który przez własne kłopoty finansowe nie płacił za pracę podwykonawcom. Ci wycofywali się z robót lub wstrzymywali dostawę materiałów budowlanych. We wrześniu PKP zdecydowało się na odstąpienie od umowy z Mostostalem. Rozpoczęły się poszukiwania nowego wykonawcy. Spółce SKB pozostały prace we wnętrzu dworca. Cały obiekt zostanie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Na piętrze powstaną biura do wynajęcia, sklepy i poczekalnia z restauracją. Na parterze przebudowane będą toalety. Cały budynek już zmienił elewację, okna, drzwi. Odrestaurowano dach. Tymczasem w grudniu na ulicach wokół dworca pojawiły się plakaty, informujące o tym, że „za roczne opóźnienie w remoncie dworca kolejowego w Radomiu i brak cywilizowanych warunków obsługi podróżnych odpowiadają: Polskie Koleje Państwowa i administracja rządowa”. To inicjatywa radnych Prawa i Sprawiedliwości. Jak wg serwisu cozadzien.pl tłumaczył radny Jakub Kowalski, PiS nie chce, by radomianie obarczali władze miasta za opóźniony remont dworca. Zdaniem radnego, coraz częściej można spotkać się z głosami mieszkańców Radomia, że za przedłużający się remont odpowiada prezydent Radomia. Tymczasem władze miasta nie ponoszą w tym względzie winy. AKA Zmiany na starówce Miasto Kazimierzowskie w Radomiu zmienia się. W październiku rozebrana została stara, zniszczona kamienica przy ul. Wałowej 4. Przeprowadzono już w tym miejscu badania archeologiczne. Teraz wzniesiony zostanie tu nowy budynek. Wydarzyło się w listopadzie 7 Uczniowie pierwszych klas mundurowych XI LO z oddziałami integracyjnymi im. Stanisława Staszica ślubowali na sztandar szkoły. Na uroczystości obecni byli przedstawiciele policji, wojska, Straży Miejskiej i władz miasta. Szkoła przygotowuje młodzież m.in. do służby w policji. 12 Na placu przed budynkiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu ślubowało 52 nowo przyjętych do służby funkcjonariuszy (w grupie tej znalazło się 17 pań). Zasilą oni szeregi mazowieckiego garnizonu policji. Wcześniej przejdą ponad siedmiomiesięczny kurs przygotowawczy. W tym roku w sumie do mazowieckiej policji wstąpiło ponad 260 osób. Będą one pełnić służbę w 19 komendach miejskich i powiatowych oraz w siedzibie KWP. 14 W Urzędzie Stanu Cywilnego w Radomiu jubileusz pożycia małżeńskiego świętowały pary, które wspólnie przeżyły ponad pół wieku. Seniorom gratulowała wiceprezydent Radomia Anna Kwiecień. 15 Członek Zarządu Województwa Mazowieckiego Janina Orzełowska oraz wójtowie i burmistrzowie gmin regionu radomskiego podpisali umowy w sprawie unijnego dofinansowania na budowę sieci wodociągowej i kanalizacyjnej oraz stacji uzdatniania wody i oczyszczalni ścieków. Kwota na umowie niebagatelna - 52,2 mln zł. Pieniądze wesprą 27 inwestycji z powiatów: lipskiego, kozienickiego, białobrzeskiego, przysuskiego, radomskiego, szydłowieckiego i zwoleńskiego. 16 Prawie 3,5 tys. zł zebrano podczas charytatywnego koncertu „Dla Michała”. Organizatorami akcji byli pracownicy Młodzieżowego Domu Kultury. Chcieli oni wesprzeć kolegę, który w ubiegłym roku przeszedł wylew. W Zespole Szkół Muzycznych wystąpił zespół Gospel Radom oraz grupy z MDK. 17 Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Żeglarską „Rafa 2012” ciągle trwają. W Klubie Osiedlowym „Ustronie”, a potem w Sali Koncertowej Urzędu Miejskiego uczestniczyły zespoły i wokaliści w dwóch kategoriach wiekowych: do 18 lat i powyżej 18 roku życia. Finaliści w kategorii osób dorosłych: 1. Marta Włodarczyk. Finaliści w kategorii do lat 18: 1. Katarzyna Czarnecka, 2. Zespół „De-Linki-Bra”. 23 W „Resursie” odbył się benefis jednego z najciekawszych radomskich malarzy - Longina Pinkowskiego. Z okazji 45-lecia działalności artystycznej artysty, została też otwarta wystawa jego prac. Pinkowski, urodzony w 1940 r. w Osieku nad Notecią, od połowy lat 60. mieszka i tworzy w Radomiu. Uprawia malarstwo sztalugowe. 27 W Komendzie Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu, szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzy Owsiak został odznaczony Srebrnym Medalem „Za zasługi dla Policji”. Brązowy medal otrzymał Radosław Mysłek, kierownik działu marketingu i promocji Fundacji WOŚP. Odznaczenia zostały nadane - głównie za współpracę z policją w ramach kampanii „Ratujemy i uczymy ratować”- przez Ministra Spraw Wewnętrznych na wniosek Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Policji Rafała Batkowskiego. Funkcjonariusze przekazali również na rzecz WOŚP piłkę z podpisami piłkarzy drużyny Chorwacji, która trafi na licytację w styczniu. Wydarzyło się w grudniu 14 W 42. Bazie Lotnictwa Szkolnego na radomskim Sadkowie, Siły Powietrzne pożegnały ostatnie dwa samoloty An-2. „Antki” służyły w wojsku przez 56 lat. Kamienica nie była wpisana do rejestru zabytków. Prace rozbiórkowe - za ponad 118 tys. zł - przeprowadziła wyłoniona w drodze przetargu firma BUD-ROM z Iłży. Do połowy grudnia archeolodzy przeprowadzali badania na terenie działek przy ul. Wałowej 4, 6 i 6A. Udało im się odsłonić pozostałości po baszcie miejskiej, znaleźli również fragmenty naczyń ceramicznych. Teraz Spółka „Rewitalizacja” może przeprowadzić przetarg na wykonanie projektu nowej zabudowy placu, a z początkiem nowego roku – na wykonanie prac. Prace budowlane powinny ruszyć na wiosnę. Od strony ul. Wałowej odbudowane zostaną 2 budynki wraz z oficynami, a na tej samej działce od strony ul. Rwańskiej zostanie przeprowadzony generalny remont budynku. AKA 15 16 W Radomiu coraz częściej pojawiają się prawdziwe gwiazdy rocka. Tym razem w Strefie G2 wystąpił zespół T.Love. Jak co roku na radomskim deptaku odbyła się miejska wigilia. Na placu przed budynkiem Urzędu Miejskiego zebrało się około dwóch tysięcy osób. 31 Radomska Orkiestra Kameralna zakończyła rok 2012 niezwykłym koncertem „Nowy Jork - Buenos Aires - Paryż”. Gwiazdą wieczoru był wybitny akordeonista i bandoenista Wiesław Prządka. Zaśpiewała Justyna Szafran. A na deptaku przed urzędem Miejskim radomianie bawili się przy muzyce ukraińskiej grupy You Crane. AKA 6 Lekcje muzyki Elvisa MUZYKA Dziś o mojej pierwszej miłości, którą poznałem jako niespełna sześciolatek. Była to kobieta rasowa, bowiem zmienna. Paradoksem był fakt, iż jej zmienność nie kształtowała się równoległe z dojrzewaniem rówieśniczek. Była o wiele poziomów wyżej od nich. Dodatkowo, z wiekiem zyskiwała co raz więcej. Płomienny romans niestety przerwało jej odejście… na zawsze! … Bei Viva Zwei Lata 90. były okresem wyjątkowo barwnym, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę. Od alternatywnego rocka, aż po eurodance i szeroko pojęty pop w stylu boysbandów i girlsbandów. Prym wiodły MTV i Viva. Z czasem jednak oferta owych stacji zaczęła prawdopodobnie nudzić widzów, stąd też pojawiła się usilna potrzeba stworzenia opozycji dla populistycznych programów, kreujących bardziej guściki, aniżeli gusta młodzieży. MTV od 1985 roku miała swoje VH1, dedykowane fanom muzyki typu oldies. Viva gorsza być nie mogła i dokładnie 10 lat później stworzyła Vivę II, której ramówka pełna była staroci. Pamiętam jak dziś, kiedy dziadek odpalił mi ten kanał i zacząłem podskakiwać przy dźwiękach jakiegoś starego numeru. Wówczas postanowiłem, że zacznę go oglądać, wtedy jeszcze bardziej dla frajdy niż dla muzyki. Jakież było zaskoczenie małego Elvisa, kiedy to odwrócone trójkąciki z rzymską dwójką zamieniły się w charakterystyczny plus, pod którym znajdowały się kolorowe prostokąty z nazwami programów. To był strzał w dziesiątkę! Już wtedy wiedzieli, jak przyciągnąć do siebie bardzo młodych widzów. Muzycznie dwójka prezentowała wówczas mniej mainstreamowe brzmienia spod znaku popu, rocka, czy muzyki soul. Zdarzało się niekiedy usłyszeć też lekko dance’owe dźwięki, choć nie był to dance rodem ze stacji matki – Vivy (lub jedynki jak kto woli). Pamiętam popołudniowe pasmo „The Flow”, w którym nie było prezenterów i mniej więcej przez cztery godziny puszczali teledyski na przemian z reklamami. Podobna sytuacja miała miejsce wczesnym rankiem w porannym paśmie „Sunny Side Up”. Inaczej było natomiast w bloku programów z prezenterami – o godz.16 „Move” z seksowną niemiecką aktorką Berrit Arnold, po którym pojawiał się magazyn interaktywny „Connex”, z ulubieńcem kobiet, również aktorem Christofem Arnoldem (prawdopodobnie niespokrewnionym z Berrit). Równo o godz. 18 pojawiał się program o wymownej nazwie „Pop”, prowa- dzony przez czarnoskórą prezenterkę o aksamitnym, zmysłowym głosie Nkechi Madubuko. Dwie godziny dobrego popu (słowo „dobry” nie oznaczało w tamtym przypadku ilości sprzedanych płyt), po którym startował „Vi- nyl” ze starociami, które serwował z kolei łysiejący blondyn koło 40-stki Axel Terporten. Żeby nie męczyć was godzinami, wspomnę tylko jeszcze o „Downtown” z Koreańczykiem Ill Young Kimem, Blue oraz gorący „Red” z teledyskami o dwuznacznej tematyce i prezenterką, o której po za imieniem (Nadine) wiem tylko tyle, iż po latach tematyka prowadzonych przez nią programów, nie uległa dużej zmianie. Oczywiście nie mógłbym zapomnieć o „Soji” z Goetzem Buhlerem, który w dziennikarski sposób prezentował nowinki ze sceny black music, „Geschmacksache” (gdzie artyści wybierali ulubione kawałki) i nocnym paśmie „Sleepless”. Była to jednak cisza przed burzą. 7 września 1998 roku Viva Zwei została zaatakowana przez „muzycznych terrorystów”, którzy dokonali przewrotu w ramówce oraz repertuarze muzycznym tego kanału. Przez cały dzień można było oglądać teledyski „do góry nogami”, które przerywał napis „Die Wende”. Po tym przewrocie pojawiły się nowe programy, które prezentowały zgoła inne oblicze tego kanału. „Fast Forward” z punkową, sepleniącą Charlotte Roche stał się hitem stacji. To była dziennikarka z prawdziwego zdarzenia. Młoda, kontrowersyjna wariatka z kolczykami i czarnym makijażem, robiąca wywiady m.in. z Marylinem Mansonem, Gallagherami, Kelis czy Depeche Mode, stała się symbolem stacji. Podobnie zresztą było z wysokim, rudobrodym komikiem Nielsem Rufem i jego show „Kamikaze”, gdzie robił z siebie nie tylko wariata, ale również prezentował ciekawą satyrę na showbiznes. Kultowy program „2 Rock” z Markusem Kavką, młodziutką i śliczną Tanją Mairhofer oraz Nilsem Neumannem, który z tej trójki wyglądał chyba najbardziej rockowo (prawie jak Cobain) był kolejnym strzałem w dziesiątkę. Chyba nigdzie nie poznałem tak wielu rocko- krofonie. Nie zabrakło oczywiście legend zza oceanu i ich klipów. W przypadku muzyki elektronicznej, mentorem widzów był już wcześniej wspomniany Ill Young Kim. To on w programie „Electronic Beats” zapuszczał kawałki m.in. Mouse On Mars, St. Germain, Chemical Brothers czy Kosheen. Sympatyczny Koreańczyk co tydzień otwierał nam drzwi do nowinek ze sceny elektronicznej. Jeśli już jesteśmy przy elektronice, to przypomnijmy sobie „2 Step” czyli audycję, w której dj zapuszczał godzinny set, a jego muzie towarzyszyły wizualizacje stworzone przez vj’a (z ang. video jockey). W przerwach między programami pojawiał się nieżyjący już wych kapel, co tam. Warto czasem obejrzeć go na youtubie, zwłaszcza dzisiaj, kiedy stacje muzyczne hołdują komercji. „Wah 2”, który zabrano z Vivy, bo był „zbyt offowy” i dopiero na dwójce mógł w pełni zaświecić swoim własnym blaskiem. Alternatywa, alternatywa i... jeszcze raz awangarda. Bez względu na styl (rock czy elektronika), zawsze było totalnie z innego świata. Dla fanów rapu znalazł się „Supreme”. niestety Rocco Clein w swoim „Neuigkeiten”. Elegancko uczesany okularnik, odziany w garnitur prezentował wiadomości muzyczne wprost z windy. Pomysł oryginalny, wykonanie również. Na koniec zostawiłem, co najlepsze. Czy pamiętacie stacje, w której własny program miałaby gąbka od mikrofonu? No właśnie, mowa tu o legendarnym „Zwobot” czyli kukiełkowym show z udziałem gadającego gąbczaka, również nazywającego się „Zwobot”. Do dziś pamiętam legendarny przebój na pożegnanie Vivy Zwei „Abschied Von Viva Zwei” („Żegnaj Vivo Zwei”), który wykonał wraz z innymi kukiełkowymi przyjaciółmi z programu jako Zwobot Allstars. Viva Zwei, mimo ogromnej popularności, nie generowała odpowiednich dochodów, tak więc należało ją zamknąć, co nastąpiło na początku 2001 roku. Nie pomogły fale protestów na ulicach Kolonii, z której to Viva Zwei pochodziła. Zastąpiono ją Vivą Plus (kanał typu „muzyczne call tv”, jednak i ona długo nie pożyła – do 2007 roku). Dziś ta stacja jest już tylko wspomnieniem, jednak wciąż mam nadzieję, że pewnego dnia powróci, być może w innej formie. Jak to mówią – nadzieja umiera ostatnia, nawet jeśli „matką głupich” ją zwą. Elvis Strzelecki Falk (ksywa Hawkeye) był tam przewodnikiem po środowisku hip hopowym. Kool Savage, Fettes Brot, Curse i im podobni reprezentanci niemieckiej sceny mieli w „Supreme” pełne pole do popisu na mi- ŚWIĄTECZNE HITY Za nami Święta Bożego Narodzenia. Specyfiką tego okresu jest także warstwa muzyczna, bowiem wtedy śpiewa się kolędy, pastorałki i świąteczne hity znane z radia. Cofnijmy się zatem króciutko do kilku z nich. Jest rok 1984. Dwóch kolegów z rocznika ’63 – Andrew Ridgeley i George Michael, znani jako Wham!, wydają utwór „Last Christmas”. Choć w Wielkiej Brytanii ląduje on na drugim miejscu, w pozostałej części świata staje się numerem 1. To chyba jedyna piosenka, która puszczana co roku, nadal ma taką siłę rażenia jak podczas swojego debiutu. Paradoksalnie nie jest to „bezpośrednio” piosenka o świętach. Jej temat przewodni bowiem to nieszczęśliwa miłość – „ Last Christmas I gave you my heart, but the very next day, you gave it away…”. “All I Want For Christmas Is You” – wszystkim, czego chcę na święta jesteś ty – zapewne prawie każdy z fanów Mariah Carey wierzył, że te słowa są adresowane właśnie do niego. Wokalistka napisała ten utwór wraz z Walterem Afanasieffem na swój świąteczny krążek zatytułowany po prostu „Merry Christmas”, wydany w 1994 roku. Wówczas 24-letnia artystka z pewnością nie spodziewała się tego, iż jej piosenka będzie pojawiać się co święta w prawie każdym domu. „Jingle Bells” – chyba najbardziej znana świąteczna piosenka świata. Jej autorem był James Lord Pierpont, który w 1857 roku napisał utwór pt. „The One Horse Open Sleigh”. Po kilku poprawkach w tekście, został on przekształcony w „Jingle Bells”. Mimo „delikatnie mówiąc,” kiczowatej formy, nawet dla ortodoksyjnych fanów polskich kolęd, to dziś jeden z symboli Świąt Bożego Narodzenia. Pożegnania i powroty Gorączka sylwestrowej nocy Wieczór sylwestrowy zaczyna się w damskiej garderobie. Tak było przed laty, tak jest i dzisiaj. Zmienia się tylko moda, przeobrażeniom ulega makijaż. Bywają jednak sylwestrowe bale w stylu retro, a nawet stylizowane na określoną epokę. Wtedy dowolność ubioru ma granice określone cezurą lat jakich dotyczy. Wspólne dla epok jest pożegnanie starego i przywitanie nowego roku, nadzieja, że ten odchodzący będzie lepszy, niż miniony. Życzenia – zaklęcia: „Szczęśliwego Nowego Roku”, „do Siego Roku”. Do „siego” czyli do „tego” - do dziś używamy tego zwrotu, podobnie w wyrażeniu „ni to ni sio”. Dosyć jednak filologicznych wynurzeń... Poloneza czas zacząć. Tak, tak – poloneza, bowiem tym dostojnym i eleganckim tańcem zaczynano sylwestrowe bale przed laty. W Radomiu wytworne towarzystwo spotykało się m.in. na balu w Resursie Obywatelskiej. Tu obowiązywał styl wyrazistej elegancji. Powłóczyste suknie, gipiury, także ręczne hafty na podręcznych torebkach, z których panie wyjmowały karnety, by zapisać w nich porządek karnetów znajduje się w dziale historycznym Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu. Są eksponowane przy wielu okazjach, wraz z innymi akcesoriami balowymi. Wachlarze, na których także dyskretnie zapisywano zamawiane tańce, torebki, w których znaleźć można było nie tylko karnet balowy, ale także haftowane chusteczki z monogramami, perfumy, a nawet sole RECENZJE Uczestnicy balu w Resursie Obywatelskiej w Radomiu Saint Elvis – Pornography EP Pirates Recordings Niezmiernie miło mi powiedzieć, że rodzi nam się artysta. Może jeszcze przez małe „a”, ale jednak. Nasz kolega redakcyjny Elvis Strzelecki postanowił bowiem zająć się na poważnie muzyką. I to nie byle jaką. Jego debiutancka EP-ka pt. „Pornography EP” to połączenie elektronicznych dźwięków spod znaku techno i house z eksperymentalnym zacięciem. Old schoolowe, kwaśne linie basowe łączą się tutaj z minimalistycznymi brzmieniami perkusji, elektronicznymi organami oraz psychodelicznymi wariacjami, na które trudno pozostać obojętnym. Zaznaczę, iż nie jest to muzyka dla każdego. Nie każdy będzie chciał jej wysłuchać po raz drugi, ale taka już specyfika tego rodzaju muzyki. Sam twórca zapowiada, iż pracuje nad kolejnymi utworami. Przy okazji, w imieniu naszego kolegi, chcielibyśmy zaprosić zainteresowanych na jego fanpage na facebooku – http://www.facebook.com/ saintelvisofficial. AE 7 POŻEGNANIA I POWROTY Nr 21 • styczeń 2013 tańców, przypisanych partnerom, którzy wcześniej je zamówili. A tam w kolejności: polonez, walc, kontredans, mazur... Bale sylwestrowe miały często charakter dobroczynny. Takie imprezy w karnawale, „na korzyść Towarzystwa Dobroczynności” zakładały sobie szczytny cel wsparcia. Ale wróćmy „na Sylwestra”. Panie w krynolinach, panowie we frakach. Na zdjęciach sprzed lat zachowały się takie stylowe bale. Wodzirej to postać do dzisiaj brylująca wśród par. Zmienił się jednak nieco sposób prowadzenia balu. Wtedy z kotylionem w klapie. Kotylion przypinano mężczyznom wchodzącym na salę. Gdy orkiestra grała „walca kotylionowego”, para z takimi samymi kotylionami dobierała się ( paniom też przypinano kotyliony). Ale że lata międzywojenne słynęły ze skromności panien i męskiego taktu, to panie najczęściej przypinały kotylion mężczyźnie, którego już znały. Przypadek rzadko wchodził w grę. W karneciku przy zamówionym tańcu stało zazwyczaj imię mężczyzny. Jeśli znalazło się nazwisko, świadczyło to o mniejszym stopniu zażyłości, bądź wieku tancerza. Kilka takich trzeźwiące... Przenosząc się w czasy współczesne naszym babciom i dziadkom, wkraczamy w epokę poprzedzająca II Wojnę Światową. Zmienia się strój, pojawiają tańce, które mówiąc oględniej, bardziej zbliżają. Tango, fokstrot, słychać synkopowane rytmy shimmy i maczicze. Sylwestra spędza się już w nie tak licznym gronie. Wystawne bale nadal się odbywają, ale mają charakter bardziej oficjalny, często elitarny. Po zakończeniu wojny, w nowych czasach bale charakteryzuje styl „robotniczo-chłopski”, powiedziałbym, że nieco siermiężny. Budowniczowie Warszawy („cały naród buduje swoją stolicę”) wyróżniani są za przekraczanie normy nie tylko medalami. Mogą towarzyszyć dostojnikom (wywodzącym się zazwyczaj z tej samej klasy) w świętowaniu nowego roku, a właściwie podsumowaniu słusznych decyzji w starym roku („... i górnicy, i hutnicy, i rolnicy, ogrodnicy, krawcy, tkacze i spawacze, i cywile, i żołnierze, wróg nam pieśni nie odbierze, tara ban, tara bam, wróg nie wydrze pieśni nam”). Noworoczne życzenia całemu społeczeństwu przekazuje prezydent Bolesław Bierut i premier Józef Cyrankiewicz. Koszary wojskowe odwiedza marszałek Polski Konstanty Rokossowski, „syn kamieniarza spod Łodzi, w/g podręczników szkolnych mówiący z wyraźnym rosyjskim akcentem”. W Sylwestra pełnią służbę na ośnieżonych ulicach ( śnieżne były wtedy i mroźne zimy) milicjanci. Drzewka choinkowe nie rozjaśniają mroków, bo ozdabiają je jedynie bombki, a nie sznury wielobarwnych lampek. Oszczędzano elektryczność, bowiem były to czasy elektryfikacji wsi i małych miasteczek. W tę grudniową szarość z pomysłami i radosną werwą wciskała się młodzież akademicka, reprezentująca najczęściej szkolnictwo artystyczne. Studenci Akademii Sztuk Pięknych Warszawy i Krakowa, Łodzi, Poznania, Wrocławia i Gdańska demonstrowali na balach sylwestrowych swoją niezależność ubiorem, muzyką, stylem bycia. Powstawały i koncertowały zespoły w piwnicach Wandy Warskiej i „Pod Baranami”. Przekazywano nowe treści w teatrach „Bim Bom” w Gdańsku i STS w tylko z „Pronitu”... Sylwestry późniejszego okresu przypominały te bliższe naszym dniom. Wodzirej nadal zabawiał, grały zespoły, śpiewały wokalistki (wokaliści zbyt szybko się upijali). Po sylwestrach z tamtych lat dłużej trzymał ból głowy, może dlatego że wódka była mocniejsza, a może ze względu na miarkę (podstawową było pięćdziesiąt i sto gram, a nie jak teraz wg europejskich norm - czterdzieści i osiemdziesiąt). Ból głowy wynikał też z niekończących się toastów. Szampana sprowadzaliśmy wyłącznie od przyjaciół ze wschodu, którzy wybudowali nam też Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina, w którym to pałacu odbywały się najlepsze ponoć sylwestrowe bale. W Radomiu największe wzięcie miały bale w „Europie”, „Smakoszu”, „Zagłobie” i „NOT”. Sylwestrową noc można było spędzać w Klubie Garnizonowym na lotnisku, w osiedlowych domach kultury, w zakładach pracy, najczęściej w stołówkach zakładowych. Przyszła też moda na pobliskie Pionki. Tam w restauracji „Adria” towarzyszyłem kiedyś nieodżałowanej Grażynie Kłodnickiej, prowadząc bal sylwestrowy u progu 1991 roku. Była wtedy aktorką w radomskim teatrze. Niektórym balom towarzyszyły występy znanych i lubianych artystów . Do „Europy” przyjechał Krzysztof Chamiec, do „Relaksu” (Spółdzielczy Klub Kultury „Relax” ze świetnym kabaretem „Contra” przy ul. Słowackiego) Sylwester w „Adrii” Warszawie. Moda docierała do nas z Zachodu. Rozpoczął się czas prywatek. Słuchano rock and rolla, na taśmach szpulowych magnetofonów nagrywano przeboje, by na Sylwestra mieć zapewniona muzykę. Adapter „Bambino” odtwarzał płyty nie Mieczysław Święcicki. Z czasem największe imprezy sylwestrowe przeniosły się na ulice. Strzelały korki szampanów na mrozie. Wybuchały petardy... Signum temporis, jak mawiali starożytni. Do Siego Roku. Jerzy Madejski Za kogo przebrał się Jan Saski ? Zaproszeniu na bal nie można było odmówić - nie uczestniczenie w balach charytatywnych należało do złego tonu. Dlatego goście takich imprez, a szczególnie zapraszani z innych miast, mieli za punkt honoru nie tylko wzięcie udziału w zabawie, ale nie żałowanie grosza na szczytny cel. W dziale historycznym Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu, wśród bibelotów i balowych akcesoriów, odnaleźliśmy zaproszenie na bal zorganizowany przez Uniwersytet Jagielloński w salach Teatru Starego w Krakowie. Wydarzenie miało miejsce 11 lutego 1911 roku. Na „Bal Empire” zapro- szony został nie byle kto, bo radomski przemysłowiec Jan Saski, właściciel browaru. Wiedzieli kogo zapraszać i piwa pewnie na balu nie zabrakło, choć przypuszczać należy, że raczono się szlachetniejszymi trunkami. Celem zbiórki, jak wynika z zaproszenia, miała być budowa domu akademickiego dla słuchaczek UJ (podkreślić trzeba – słuchaczek, a nie słuchaczy). Dawne to czasy i nie wiemy czy akcja charytatywna powiodła się. Nie wiemy, czy Jan Saski pojechał do Krakowa, a jeśli tak, to czy zgodnie z sugestiami wystąpił w stroju „empire”. Styl ten nawiązywał do starożytności i był modny we Francji za czasów Napoleona I. A co francuskie, to stylowe, zwykło się mawiać... Przypomnijmy. Jan Saski (1881- 1968) był inżynierem specjalistą w zakresie browarnictwa. Urodził się w Radomiu jako syn Juliusza Saskiego. Wiedzę na temat warzenia piwa zdobywał w Modling pod Wiedniem. Po śmierci ojca wspólnie z bratem Józefem prowadził sł ynny w Radomiu „Browar Parowy Jan Saski i S-ka” oraz fabrykę wódek i likierów. (mad) 8 HISTORIA Gawrosz – historia również radomska Gawrosz, a właściwie Gavroche Thenardie, jest postacią fikcyjną, wymyśloną przez Wiktora Hugo, na potrzeby fabuły „Nędzników”. Paryski dwunastoletni syn ulicy i drobny złodziejaszek, jednocześnie całym sercem oddany ojczyźnie i nie wahający się poświęcić jej swoje młode życie. Postać, choć fikcyjna, nie była wymysłem pisarza. Gawrosz miał swoje pierwo- nich to siedemnastoletni Wła- dlowej w Radomiu, uczestnik II Wojna Światowa wzory. Byli nimi dwaj czternastolatkowie, Joseph Bara i Joseph Agricol Viala, polegli w czasie rewolucji francuskiej 1793 i 1794 roku. Obydwaj przeszli do legendy. Nic więc dziwnego, że zachęcili Hugo do wprowadzenia małego Gawrosza do swojej powieści. Każe mu zresztą polec, tak jak i pierwowzorom, na barykadach Komuny Paryskiej ze śpiewem na ustach. To właśnie Gawrosz idzie u boku „Wolności wiodącej lud na barykady”, na obrazie pędzla Eugeniusza Delacroix. I polska historia ma takich swoich Gawroszów. W każdym zrywie było ich kilku. Do historii przeszli nieliczni. Niejednokrotnie bezimiennie. Nieznany żołnierz 1831 roku „Był w naszym batalionie żołnierz, który wszystkich rozweselał – pisał we wspomnieniach z powstania listopadowego 1831 roku, Henryk Bogdański - młody, kilkunastoletni chłopiec, ulicznik warszawski, niezmiernie zwinny, dowcipny i nie dbający o guzy, które mu się często obrywały(...) Przy jedzeniu, w pochodzie, nawet wśród ognia nieprzyjacielskiego, zawsze ten psotnik coś takiego spłatał, że wśród największego znużenia i podczas akcji nader poważnej, wszystkich ubawił i dodał otuchy. (...) Ten malec był także bardzo śmiałym w boju; tak w Iłży posuwał się w ulicy ciągle naprzód ku rynkowi, strzelając nieprzerwanie, a celnie. Tak się wysunął do przodu, że był na samym przedzie przeciw nieprzyjacielowi. Za to koledzy upominali się o wpisanie go na listę przedstawionych do krzyża, ale on ze śmiechem nie przyjął tego, bo jakżeby go powitali jego uliczni koledzy w Warszawie, gdyby się od nich świecidełkiem na piersiach odróżniał.” dzio Psarski. Najpierw służył w oddziale Mariana Langiewicza i z nim 19 marca przeszedł do Galicji. Nie zagrzał tam długo miejsca. Już 5 kwietnia z oddziałem Józefa Grekowicza „szedł na bagnety pod Szklarami, a szaloną odwagę jego powstrzymywać musiano” – jak napisał o nim Franciszek Bandrowski. Po rozpuszczeniu oddziału został aresztowany przez Austriaków i osadzony w więzieniu w Krakowie. Udało mu się jednak uciec i już 14 sierpnia bił się pod Czernichowem w oddziale „Tetery” - Aleksandra Taniewskiego. Wzięty do niewoli trafił do Proszowic. Uciekł jednak w przebraniu kobiecym. Trafił do oddziału Dionizego Czachowskiego. Tu jednak kończy się jego szczęście. Zginął w bitwie w Jurkowicach „straszną śmiercią w płomieniach 21 października – pisał Bandrowski. – Nam, którzyśmy patrzyli na jego życie, nie wiemy czy płakać po nim, czy chlubić się nam więcej przystoi. Wielka przyszłość narodu, gdzie niewiasty i dzieci uczą się jak walczyć i umierać”. W innym oddziale, majora Jana Żalplachty „Zapałowicza” służył szesnastoletni Izydor Monasiewicz. Poległ w bitwie pod Tuczapami 19 maja 1863 roku. Również Radom ma swojego Gawrosza Nadszedł rok 1863... Gawrosz 1906 – Stanisław Wrener Powstanie Styczniowe. I tu spotykamy Gawroszów. Jeden z Jest nim osiemnastoletni Wiktor Cymerys Kwiatkowski, chorąży PPS, który zmarł w wyniku ran poniesionych podczas demonstracji po pasterce, na ulicy Lubelskiej (dziś Żeromskiego) w nocy z 24 na 25 grudnia 1904 roku. Jest nim również siedemnastoletni Józef Szokalski, śmiertelnie ranny w manifestacji na niewielkim placyku u zbiegu dzisiejszych ulic Słowackiego, Żeromskiego i Niedziałkowskiego, za ówczesną rogatką miejską, 3 lutego 1905 roku. Nie był nawet uczestnikiem tej robotniczej demonstracji, a jedynie przypadkowym przechodniem trafionym zabłąkaną kulą. Jest nim, rozstrzelany 22 grudnia 1906 roku, osiemnastoletni Stanisław Werner, uczeń 7 klasy Szkoły Han- Gawrosz 1863 – Izydor Monasiewicz zamachu na von Płotto. Chociaż jego rola ograniczała się jedynie do obstawy głównego zamachowca, Stanisława Hempla, to jako jedyny aresztowany, odpowiedział w pokazowym procesie za wszystkich. Rozstrzelany w kapturskim lesie i pochowany w nieznanym miejscu, ma swą, jedynie symboliczną, mogiłę na cmentarzu przy ulicy Limanowskiego. W ostatnim liście, który wręczył swojemu spowiednikowi przed śmiercią, napisał: „Droga Mamusiu! Kiedy ten list otrzymasz, nie będę już żył. (...) Życia mi nie żal, tylko Ciebie. (...) Żegnaj Mamusiu, już się tu więcej nie zobaczymy. Ojcu powiedz, że umieram z prośbą, aby mi przebaczył... śmierć zmaże winy, Babcię uściskaj. Tylko mi Ciebie żal...” W 1940 roku Gawroszem był siedemnastoletni Marian Gut, żołnierz majora Hubala, ciężko ranny, a po przesłuchaniu zastrzelony przez gestapowców. Był nim również kolega Guta, szesnastoletni Antoni Krupa, maltretowany w przesłuchaniu i na koniec rozstrzelany na podradomskim Firleju, w czerwcu 1940 roku. Albo czternastoletni Romek Olędzki, rodem z Szydłowca, który zmarł w szpitalu po trafieniu go przez niemieckiego snajpera na warszawskiej barykadzie na Placu Trzech Krzyży, 3 września 1944 roku. Na kilka godzin przed śmiercią wstąpił jeszcze do domu, zjadł obiad i pożegnał się z matką. Pochowała go na podwórku rodzinnej kamienicy. Po I Wojna Światowa I ona miała liczne szeregi nastoletnich żołnierzy. Musieli ukrywać swój wiek, podając fałszywe dane. Jednym z nich był ułan Henryk Dobrzański, który założył mundur, mając siedemnaście lat i nie zdjął go już do śmierci w 1940 roku, kiedy jako ostatni żołnierz kampanii wrześniowej, major Hubal, poległ w walce pod Anielinem 30 kwietnia. wojnie spoczął na szydłowieckim Walki 1918 roku Gawrosz 1940 – Marian Gut O Przemyśl i Lwów. W szeregach stanęli i ginęli w nich, uczniowie i studenci. Nazwano ich „Orlętami”. Jednym z takich „Orląt” był Ludwik Lubicz Wolski. To właśnie on, otrzymał w prezencie od swojego ojca chrzestnego, Władysława Bełzy, wiersz „Katechizm polskiego dziecka” i jako pierwszy nauczył cmentarzu, we wspólnej mogile z młodszym bratem, Heniem. Henio zginął rażony odłamkiem sowieckiej bomby, w chwili wyzwolenia Szydłowca. Gawrosz 1919 – Ludwik Wolski się na pamięć słów: „Kto ty jesteś? Polak mały.” Młody poeta, na miarę Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zamordowany przez Ukraińców w Złoczowie 2 kwietnia 1919 roku, po bestialskim przesłuchaniu. Wśród Gawroszów były i dziewczęta Wymieńmy chociaż jedną z nich. Grażyna Śniadecka z Warszawy, ze zgrupowaniu majora „Ponurego”. „(...)niespełna osiemnastoletnia maturzystka z tajnych kompletów, a już doświadczona konspiratorka z warszawskiego małego sabotażu – pisał o niej Cezary Chlebowski. - Na razie miała za zadanie jechać do lasu tylko na trzy dni, poznać miejsce pobytu oddziału, a następnie wrócić do Warszawy i stać się łączniczką Komendy Głównej AK ze zgrupowaniem. Ale gdy tylko ujrzała Wykus, gdy poznała atmosferę partyzanckiego lasu, zbuntowała się, stanęła z płaczem przed komendantem, odmówiła wyjazdu do Warszawy i tak długo becząc błagała „Ponurego”, że ją wreszcie wcielił jako prostego żołnierza pod komendę „Robota”, Waldemara Szwieca”. „Grażyna” starała się usilnie o to, aby traktowano ją jak każdego żołnierza, bez jakichkolwiek ulg. Gawroszka 1943 – Grażyna Śniadecka Z tego zapewne powodu przyjęła najmniej chyba atrakcyjną funkcję amunicyjnego przy erkaemie. Ponadto – jedyna z całego oddziału – nosiła wielkie nożyce do cięcia drutu, bardzo uciążliwe w marszu i w walce – tak ją zapamiętał jeden z partyzanckich kolegów, Tadeusz Chmielowski „Bartek”. We wrześniu 1943 roku należała do pocztu dowódcy. Zachowało się jej zdjęcie z tego okresu. Stoi w drugim szeregu, w olbrzymim hełmie, z długim, trzonkowym handgranatem za pasem. Zginęła 14 października 1943 roku pod Wielką Wsią, w zasadzce zastawionej na „Robota” przez konfidenta gestapo, „Motora”. Służyła w oddziale razem z innym warszawskim wisusem, siedemnastoletnim Adamem Wolfem „Wilkiem”. Poległ 13 września, w walce pod Smarkowem. Polityczne dyskusje w WSH Z nowym rokiem akademickim Wyższa Szkoła Handlowa znów zaczęła gościć w swoich progach osobistości świata polityki, dyplomacji, nauki. Spotkania cieszą się wielkim zainteresowaniem radomian. 25 listopada w auli WSH odbył się wykład Antoniego Macierewicza. Przybyły tłumy. Poseł mówił o wynikach badań nad przyczynami katastrofy smoleńskiej, jakie prowadził zespół naukowców pod jego egidą. Przekonywał, że 10 kwietnia 2010 roku w samolocie prezydenckim doszło do wybuchu. Przedstawiał wykresy i symulacje. - Dziś ci, którzy chcą odkryć prawdę na temat Smoleńska, są spychani na margines życia społecznego – mówił poseł i odnosił się również do obecnej sytuacji politycznej kraju. Krytykował m.in. politykę zagraniczną rządu i uległość wobec Unii Europejskiej. Dla przeciwwagi, 1 grudnia o przyczynach katastrofy prezydenckiego tupolewa mówił w WSH pułkownik Edmund Klich, były przewodniczący Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych, autor książki „Moja czarna skrzynka”. Klich odniósł się do teorii Antoniego Macierewicza odnośnie wybuchów na pokładzie samolotu. - Wybuchy w czasie awaryjnego lądowania są czymś normalnym. To, że w tupolewie do nich doszło, to nie żaden dowód na zamach. Nie można z tego wyciągać żadnych wniosków – podkreślał. Pięć dni później w ramach cyklu „Wykłady Międzynarodowe” gościem WSH był Ambasador Federacji Rosyjskiej Aleksander Aleksiejew. Wyższa Szkoła Handlowa w Radomiu od wielu lat cyklicznie organizuje spotkania otwarte z ambasadorami krajów utrzymujących stosunki dyplomatyczne z Polską. Aleksiejew mówił m.in. o współpracy handlowej pomiędzy Rosją a Polską, wspólnych inicjatywach w W odświętnym nastroju Wigilia akademicka jak co roku była okazją do składania życzeń w atmosferze zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. „Mały Powstaniec” Było w naszej historii w ielu Gawroszów i Gawroszek. Tak jak Wiktor Hugo w ystawił pomnik par yskiemu dziecku, tak Roman Bratny „Kolumbami rocznik 20” uczcił pamięć Gawroszów warszawskich. Po latach doczekali się realnego pomnika. Jest nim „Mał y Powstaniec” stojący w cieniu starych murów przy ulicy Podwalnej w Warszawie. Karykaturalnie wielki hełm i karabin nie mają w sobie nic Gawrosz 1944 – Roman Olędzki śmiesznego. Wprost przeciwnie - budzą szacunek. Dla małego dziecka idącego ramię w ramię z dorosł ymi i ginącego, tak jak oni, w obronie ojczyzny. Jacek Lombarski 9 WSH Nr 21 • styczeń 2013 Wigilijnych potraw skosztowali także studenci z zagranicy, którzy w ramach programu Erasmus podjęli naukę w radomskiej Wyższej Szkole Handlowej. To 22 osoby z Turcji i jedna z Hiszpanii. Dla studentów tureckich wigilia była diametralnie różna od obrzędów związanych z religią Islamu, którego są wyznawcami. Podkreślali, że udział w spotkaniu był dla nich zaszczytem i satysfakcją. W grudniu Wyższa Szkoła Handlowa zorganizowała dla wszystkich studentów imprezę informacyjno-integracyjną „Dzień Erasmusa”. Miała na celu przybliżenie założeń europejskiego programu „Uczenie się przez całe życie”. Studenci dowiedzieli się, co robić, aby wyjechać na studia zagraniczne. Była okazja do rozmowy z koordynatorem programu Erasmus. Wśród gości był profesor Jose Ignacio Farran Martin z Uniwersytetu de Valladolid w Hiszpanii. (mad) zakresie kultury, sztuki i nauki. Powrócił także temat katastrofy smoleńskiej i współdziałania stron polskiej i rosyjskiej w zakresie wyjaśnienia przyczyn tragedii. Z kolei 8 grudnia odbyło się spotkanie z Piotrem Ikonowiczem – znanym politykiem, publicystą, społecznikiem. Ikonowicz mówił o społeczeństwie obywatelskim i mocnej krytyce poddawał stosunki panujące w Polsce. - Dzieci robotników, którzy kiedyś walczyli o demokrację, pracujący m.in. w marketach na podstawie umów śmieciowych, dziś tracą zatrudnienie za każdą próbę organizowania związków zawodowych – mówił. - Przemoc polityczną czy policyjną zastąpiono obecnie przemocą ekonomiczną, w wyniku której społeczeństwo jest zastraszone bardziej niż w czasach komunizmu. Grupą trzy- mającą władzę w Polsce jest dziś grupa posiadająca pieniądze. Wykład Piotra Ikonowicza otworzył cykl spotkań „Akademia nowoczesnego państwa”, organizowany przez Stowarzyszenie Ruch Kapitału Społecznego w partnerskiej współpracy Wyższą Szkołą Handlową w Radomiu. AKA 10 ROZMAITOŚCI RANKING LOKALI GASTRONOMICZNYCH „Będziecie mi potrzebni na wiosnę” Restauracja Green Zebra Restauracja wegetariańska Green Zebra jest na pewno jasnym punktem na kulinarnej mapie Radomia. Od ponad czterech lat serwowane są tu smaczne, świeże i lekkie posiłki. Nie tylko dla wegetarian. W porównaniu do lokali, które podają równie wykwintne i oryginalne dania, nie jest tu drogo. Z przystawek (w cenach 11 – 13 zł) mamy tu np. „Zieloną rapsodię” czyli racuchy z cukinii, podawane z pesto i sosem czosnko- wym. Albo popularną w kuchni indyjskiej pakorę - kawałki warzyw zanurzone w cieście i smażone w głębokim oleju. Zupy - np. francuską cebulową albo z czerwonej soczewicy – możemy zjeść za 8 zł. Droższe są sałaty – po 18 zł Jak co roku w „Łaźni” Towarzystwo Polsko - Austriackie działa już w Radomiu 17 lat. W tym czasie zmieniały się władze, rozszerzał krąg osób, dla których kontakty z naddunajską stolicą stawały się coraz częstsze i nie dotyczyły tylko wyjazdów turystycznych. Z kulturą Austrii i jej niczący Rady Miejskiej Władysław Bojarski i dyrektor Wydziału Kultury Joanna Szymańska. Podkreślano integracyjny charakter stowarzyszenia, które współpracuje m.in. z American Corner, Polskim i makarony (16 – 17 zł). Jeśli chodzi o dania główne, to na pewno trzeba tu spróbować naleśników ze szpinakiem w sosie pomidorowym (19 zł), placków ziemniaczanych z kurkami w śmietanie (22 zł) albo „Zielonych majówek”, czyli kotlecików ze szpinaku, ryżu, soi, warzyw (14zł). Pierogi (12 – 14 zł) to mocny punkt tutejszego menu. Rodzajów jest sporo, wyróżnić trzeba sycylijskie ze szpinakiem i rikottą oraz te z serem blue, gruszką i orzechem włoskim. Napić się można piwa i wina, w sezonie grzanego. Są też desery i koktajle. Dodatkowo w menu sezonowym znajdziemy dziś np. zupę czosnkową z grzankami (8 zł), makaron farfalle z łososiem i avokado (19 zł) i rybne rarytasy: łososia w pieprzu cayenne z chutney z czarnej porzeczki (30 zł) i pstrąga pieczonego w ziołach (29 zł). Wystrój wnętrza restauracji łączy w sobie elegancję i frywolność, tak że dobrze poczują się R E Te słowa generała Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego przekazał major Hubal żołnierzom zgromadzonym przy wigilijnym stole. Była sobota, 23 grudnia 1939 roku. Polska, a właściwie, od 26 października, Generalna Gubernia, pogrążona była w mroku okupacji niemieckiej. Tymczasem w leśniczówce Bielawy, niedaleko Opoczna, wokół odświętnie ubranego stołu ustawili się żołnierze w wyprasowanych mundurach, wyglansowanych butach, w pasach i z medalami na piersi. Ostatni oddział wojska polskiego istniejący w zniewolonym kraju. Żołnierze z oddziału majora Henryka Dobrzańskiego – Hubala. Hubalowe wojsko Oddział majora Hubala (Henryk Dobrzański przyjął pseudonim, wywodzący się od przydomku rodowego), znalazł się w okolicach Opoczna pod koniec listopada 1939 roku. Była to już reszta z grupy ułanów, którzy wraz z majorem Dobrzańskim, po tu zarówno goście w garniturach i ci na luzie. Green Zebra, zwana czasami Zieloną czynna jest w pasażu przy ul. Focha 12, w godz. 11- 22, w niedzielę w godz. 12 – 20. Można tu zamówić dania na wynos, restauraK L A cja organizuje też catering i imprezy. Naprzeciw znajduje się sklep z wegetariańskim jedzeniem, w którym można zaopatrzyć się w ingrediencje, potrzebne do przyrządzenia takich potraw jak w lokalu. AKA M A Kadr z filmu Hubal (Ryszard Filipski jako major Hubal, Kazimierz Wichniarz w roli księdza Edwarda Ptaszyńskiego) rozwiązaniu 110. Pułku Ułanów w Janowie koło Kolna, zdecydowali się na dalszą walkę i pośpieszyli w kierunku Warszawy. Dobrzański liczył na to, że w okolicach stolicy napotka jeszcze jakieś walczące oddziały. W ostatnich dniach września dotarł do majątku Krubki koło Wołomina. Tam podjął decyzję dalszego marszu w kierunku Gór Świętokrzyskich i na Węgry. Pozostało przy nim około 20 ułanów. Z tych, zanim dotarł, 5 października do leśniczówki Podgórze, koło Bodzentyna, zostało z nim już tylko 11. To oni właśnie stanowili zaczyn przyszłego Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala. Po dwumiesięcznym marszu, przerywanym po- wypowiedział słowa, które padły przy wigilijnym stole: „Będziecie mi potrzebni na wiosnę”. Wigilia na Bielawach Ludmiła Wróblewska, żona leśniczego Eugeniusza Wróblewskiego, pełniła wówczas rolę pani domu. Z nią pierwszą podzielił się opłatkiem major Dobrzański. - Nie było tam tradycyjnej choinki przybranej świecidełkami, wisiały za to na ścianach: godło państwowe i flagi polskie – wspominała Ludmiła Wróblewska. – Działo się to tuż pod bokiem Niemców, ponieważ w niedaleko położonej Spale obchodził Wigilię generał Blaskowitz ze swym sztabem. Nastrój był szczególnie podniosły. Na chwilę zapomniałam, że trwa wojna. Te mundury polskich żołnierzy zwiodły wszystkich obecnych. Wydawało nam się, że jesteśmy w wolnej Polsce. Wigilijną kolację zjedzono w świetlicy leśniczówki na Bielawach. Maria Żulikowska pamięta, że podała zupę rybną, a leśniczy Józef Żulikowski, jej mąż, poświęcił na tę kolację dorodną jałówkę. Nad przygotowaniem wieczerzy pracowały Ludmiła Wróblewska, Maria Żulikowska i Marianna Cel – „Tereska”. – Mam szczególny sentyment do tej jabłoneczki, która rośnie tu na Bielawach – opowiadał pułkownik Marian Zach, prezes Środowiska „Hubalczycy”. - Ona pamięta tę wigilię. Kwitnie, co roku i jeszcze rodzi jabłuszka. Przy tej jabłonce stał na warcie z karabinem Ryszard Piasecki z Poświętnego. Towarzyszyły mu dwa psy. Wyżły. Psy gajowego Kaczmarka i leśniczego Żulikowskiego. Kilkanaście lat po Barwna choinka zakwitła w lesie Bielawy wiedeńskimi przedstawicielami poznawali słuchaczy prelegenci. Ostatnie takie spotkanie przybliżyło sylwetkę malarza secesji Gustawa Klimta, w 150. rocznicę urodzin artysty. Wspominając dotychczasowe doświadczenia i kontakty, także z bliźniaczym stowarzyszeniem z Bydgoszczy, prezes TPA Irena Szcześniak zainaugurowała wigilijne spotkanie w „Galerii-Łaźnia” przy ul. Traugutta. Wzięli w nim udział m.in. wiceprzewod- Towarzystwem Numizmatycznym, reprezentowanym na spotkaniu przez Przemysława Ziembę, radomskimi muzykami. Tradycyjnie śpiewano kolędy. Na zdjęciu od lewej były prezes TPA Jerzy Pawlak, dyr. Wydziału Kultury Joanna Szymańska, szefowa American Corner Karolina Adamczyk i szefowa „Galerii – Łaźnia” Agnieszka Sieradzka. (mad) fot. autor 11 REGION Nr 21 • styczeń 2013 stojami w osadach leśnych, oddział dotarł do leśniczówki Eugeniusza Wróblewskiego w Dębie Opoczyńskiej, a stamtąd do leżącej w głębi lasu i o wiele bezpieczniejszej, gajówki Ceteń. To właśnie stąd major Hubal wyjechał do Warszawy, zaopatrzony w dokumenty na nazwisko Czesława Chrząszczewskiego mieszkającego w Opocznie, na umówione spotkanie z generałem Tokarzewskim, komendantem SZP. Właśnie wtedy generał wojnie wspominał z sentymentem to, jak stojąc tu, pod tą jabłonką, w kożuchu, przydeptywał z nogi na nogę. Był silny mróz, ponad 30 stopni. Zima 1939 roku, była wyjątkowo surowa. Psy tuliły się do jego kożucha, a on przypomniał sobie, że przecież dwa kilometry stąd, jego rodzina zasiada właśnie do wieczerzy świętej. Przykro mu się zrobiło - powiada do mnie - no, ale w tym momencie drzwi się otworzyły, przyszła zmiana, żeby mógł pójść i połamać się Pułkownik Marian Zach z wigilijną opowieścią opłatkiem i śpiewać z innymi kolędy. I jeszcze jedna, krótka wigilijna opowieść. Pozostawiła ją Maria Żulikowska: - Pamiętam, jak po wigilii major siedział przy kominku, podparty na łokciu. Ogień buzował, burka, zwisała majorowi z ramienia. A naokoło siedzieli jego chłopaki i śpiewali pieśni. Bielawy po 73 latach „Na rozległej polanie ustawione w czworobok drewniane stodoły i magazyny na paszę dla zwierząt leśnych - napisał Mirosław Derecki o leśniczówce Bielawy w 1972 roku, w książce „Tropem majora Hubala”. Wszystko otoczone ogrodzeniem z drewnianych żerdzi. W bramie – podpalany myśliwski pies. Sama leśniczówka to długi, murowany budynek, trochę przypominający barak. Stare mury zachowały się w doskonałym stanie. Zniszczenia wojenne jakoś je ominęły”. Niestety, w początku lat osiemdziesiątych leśniczówka została zlikwidowana, a budynki rozebrane. Dziś, trudno nawet odnaleźć pozostałości fundamentów zarośnięte gęstym, młodym lasem. W 2007 roku, dzięki współpracy Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi i Radomiu, w 110. rocznicę urodzin Henryka Dobrzańskiego, odsłonięto na Bielawach pomnik „Hubalowej Wigilii”. Major pozostanie w naszych sercach Już od sześciu lat, co roku, na początku grudnia, przyjeżdżają na Bielawy uczniowie szkół imienia majora Hubala i Hubalczyków, leśnicy, kombatanci i harcerze. Dzielą się opłat- kiem, ubierają choi nkę. - Przyjeżdżamy tutaj, żeby spotkać się z majorem Hubalem i jego żołnierzami - powiedziała Beata Jasek, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych im. majora Hubala w Radomiu, który jest razem z RDLP w Łodzi, współorganizatorem wigilijnych spotkań. - Wierzę, że w tej chwili stoją w lesie i całym sercem są z nami. Wtórują, tym naszym spotkaniom przy pomniku, przy choince. Dzięki nim po to, żeby wam przekazać część historii. Właśnie w takiej atmosferze, w lesie, tu, gdzie w 1939 roku był nasz Patron. On obiecał, że kiedyś będziemy mogli spotykać się w wolnej Polsce i oto się spotykamy. W spokoju, w ciszy, w radości. Wszyscy jesteśmy zdrowi, szczęśliwi i tworzymy jedną fantastyczną „hubalową rodzinę”. Cieszę się, kiedy dzwonicie ze szkół i pytacie się o kolejne spotkanie. Będziemy się spotykać, przynajmniej Pamiątkowe zdjęcie uczestników „Szóstej Międzyszkolnej Hubalowej Wigilii” możemy się tutaj, co roku spotykać. Kilka dni temu rozmawiałam z panią Krystyną Sobierajską, córką majora Hubala. Przekazuje wam wszystkim serdeczne życzenia. Była bardzo wzruszona, że tradycja spotkań „Hubalowej Wigilii” ciągle trwa. Obiecałam, że dopóki będę dyrektorem szkoły, to na pewno będziemy się tutaj spotykać. Wierzę, że kiedy skończę pracę w szkole, to mój następca, będzie tą wspaniałą tradycję kontynuował i wierzę, że w waszych szkołach ta tradycja również będzie zachowana. Droga młodzieży. Spotykamy się tutaj dwa razy w roku. W wigilię i rocznicę śmierci naszego Patrona. Bardzo się cieszymy, gdy na apel Zespołu Szkół Zawodowych imienia Hubala w Radomiu jest taki odzew. Że to młode pokolenie z otwartym sercem tutaj przybywa, żeby spotkać się z tymi, którzy znają historię Hubala i chcą ją dalej przekazywać. Ja ze swojej strony powiem, że będziemy zawsze pamiętać. Major Hubal pozostanie w sercach naszej młodzieży, naszych rodziców i wszystkich tych, którzy chcą być z nami. Jacek Lombarski 12 O S TAT N I A S T RO N A Pastelowe szepty Do 11 stycznia możemy oglądać w Galerii „Resursa” zabawne portrety i kolorowe pejzaże w bajkowej scenerii, autorstwa malarki Anny Ksykiewicz. Grudniowe spotkanie z artystką i jej twórczością było kolejną prezentacją dojrzałej sztuki znanej już w radomskim środowisku, ale także w Puławach, Kazimierzu, Toruniu. Ksykiewicz wystawiała swoje prace także w miastach włoskich i St. Petersburgu, podczas prezentacji „Europastel”. Było „Zimowe malowanie”, „Szepty i nawoływania”, teraz są „Pastelowe szepty”. Pastele Anny Ksykiewicz są przyjazne ludziom. Przyjazne dzieciom i dorosłym. Coś w nich z Makowskiego, coś z Wojtkiewicza... Ale to jej styl. I choć zmieniał się przez lata, dojrzewał, przypomina Annę sprzed lat. Znam wczesne malarstwo Anny Ksykiewicz, jej obrazy wiszą na ścianach mojego mieszkania. Widziałem jak powstawały. W jej twórczości widać szukanie nowych dróg i tematów. Powroty do świata dzieciństwa dostrzegamy w „Pastelowych szeptach”. Wystawę, podczas inauguracji odwiedzili członkowie rodziny Anny, dzieciaki rozpo- znawały swoje wizerunki, bowiem Anna Ksykiewicz maluje nie tylko z wyobraźni i coraz częściej sięga do bliskich sobie uczuciowo tematów. Anna Ksykiewicz ukończyła studia w Instytucie Wychowania Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków i Stowarzyszenia Pastelistow Polskich. Nauczała plastyki w radomskich liceach. Zdobyła wiele nagród za swoją twórczość. m.in. Nagrodę Ministra Oświaty, nagrodę Prezydenta Kielc „Przedwiośnie”, II nagrodę w Przeglądzie Plastyki Radomskiej, nagrodę w III Biennale Małych Form Malarskich Toruń 1997, w IX Wystawie Radomskiego Okręgu ZPAP Radom 1999, III Nagrodę im. Jacka Malczewskiego. Wystawy indywidualne: DK Galeria 78 Łódź, „Łaźnia” Radom – 1990, 1994, 1996 r., Galeria „Canaletto” w Warszawie, Galeria „Piękna” w Płocku, Galeria „Ciasna” w Jastrzębiu Zdroju. Jerzy Madejski FELIETON Jesteśmy studentami (wyznania pierwszoroczniaka) Wkroczyliśmy w nowy etap dzieciństwa. Chociaż na uczelni mówią do nas per pan/pani, to i tak traktują jak maluchów, którym wszystko trzeba tłumaczyć. Mają rację: w końcu jesteśmy pierwszym rokiem i nie wiemy nic. Gdy o coś pytają, kulimy się, jakbyśmy za złą odpowiedź mieli dostać przez plecy gazetą. Albo uwagę do dziennika. Wszyscy wolimy opcję z gazetą. A gdy zapytają, odpowiadamy słodkim jak u Kota w Butach spojrzeniem. Mają oni do nas cierpliwość... Ze szkoły wyszliśmy z gigantycznym bagażem wiedzy na temat ściągania i rozwiązywania schematycznych zadań. Gdy dochodzi do kreatywnego myślenia, kartkujemy notatki. Jeśli idąc do podstawówki posiadaliśmy choć odrobinę intelektualnej spontaniczności, z liceum wyszliśmy z jej upośledzoną wersją. Wciąż utrzymują nas mamusie i tatusiowie, chyba że bierzemy stypendium. Wtedy jest jeszcze lepiej - utrzymują nas rodzice całego kraju. Większość z nas poszła na uczelnię, bo nie chciała/nie miała gdzie iść do pracy. Jakieś 70 procent z nas do studiowania w ogóle się nie nadaje – bylibyśmy cudownymi kucharzami, sprzątaczami, kierowcami. Ja na przykład czuję w kościach, że byłabym dobrym spawaczem... Dojrzewaliśmy jednak w czasie, w którym wmówiono nam że studia to wyznacznik inteligencji – że na studia nie idą tylko ci, którzy są na to za głupi. Okazało się odwrotnie. Siedzimy na wykładach dla pierwszego roku, przekonani o zgubnej przyszłości – w końcu nasi rówieśnicy, którzy właśnie poszli do pracy, będą mieć o kilka lat większe doświadczenie. Jaką szansę na rynku ekspedientek będę miała ja, z tym swoim katalogowaniem i przeszukiwaniem baz danych? Wróćmy jednak na uczelnię, na której wykładowcy ścigają się w opowiadaniu nam, jak wielkim jest rynek pracy w naszej przyszłej branży i jak ciekawie możemy się specjalizować. Stają na głowie, aby zachęcić nas do nauki – w większości przypadków bezskutecznie. Tylko niektórzy marzyciele wierzą jeszcze, że znajdą pracę w swoim zawodzie. Wyobrażają sobie pieniądze i prestiż. Zawsze i wszędzie znajdą się przecież tacy, którzy widzą szklankę do połowy pełną. Większa część widzi, że ich szklanka jest w połowie pusta. A biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą w UE, jest to szklanka z dziurką. Dopóki dostajemy więc pieniądze od rodziców, dopóki są jeszcze jakieś stypendia... wieczorami chodzimy na piwo i udajemy, jak nam dobrze. A tak naprawdę boimy się o to, że kiedyś się to skończy. I o to, kiedy nastąpi to „kiedyś”. Boimy się go tak bardzo, że odbiera nam zdolność myślenia, zdolność nauki. Leżymy w łóżkach, zapatrzeni w powtórki „Doktora Housa” i marzymy o lepszej przyszłości. Tymczasem... Państwo* będzie musiało poradzić sobie z milionami niezaradnych absolwentów: dorosłych-dzieci, z wiedzą teoretyczną na absolutnie żaden temat. Będzie musiało gdzieś upchnąć te tysiące ludzi bez doświadczenia, bez inwencji, z przyciętymi przez edukację horyzontami. Jak więźniom będą musieli zapewnić nam to, co najważniejsze: opiekę, dach nad głową, trzy posiłki dziennie... dostęp do telewizji, Internetu, siłowni... Tak sobie siedzę i piszę, a w mojej głowie rośnie wielka idea. Idea na potrzeby naszych czasów, idea wzniosła: idealna godna następnej wyborczej kampanii. Obozy nie-pracy dla byłych studentów, w których wyroki odsiadywać będą najgorsi szubrawcy, wykolejeńcy – najwięksi lenie naszych czasów. W ramach resocjalizacji, powrotu na łono społeczeństwa, będą jeść pizze i przeglądać kwejka. Dołożymy wszelkich starań, aby przysposobić ich do pracy dla państwa – na początek króciutki kursik bhp. *Państwo – czyli grupy innych dorosłych-dzieci, tylko że z odrobiną szczęścia. Agnieszka Parzych Nr 21 • styczeń 2013 O zabawach domowych Gdy za oknem plucha lub siarczysty mróz, cóż robić? Czasami warto sięgnąć do klasyków. Zabawy na długie zimowe wieczory przypomina sam Jędrzej Kitowicz, autor „Opisu Obyczajów za panowania Augusta III”: „ Młodzież obojej płci zabawiała się różnymi igraszkami(...) najwięcej w dni uroczyste, aby w próżnowaniu nie nudziła. Te zaś igraszki działy się w obecności starszych, dozierających przystojności i z młodocianych krotofili ukontentowanie dla siebie znajdujących, a czasem do takich igraszek między młodzież mieszających się. Te zaś igraszki były: ślepa babka, gdy jedna osoba z zawiązanymi oczami poty musiała biegać po izbie, poki drugiej z kompanii grających nie złapała; ci zaś wszyscy którzy grali rozpierszchnąwszy się po izbie, powinni byli jękiem odzywać się ślepej babce; ale jęknąwszy, co prędzej uchodzili w inne miejsce, przeto trudne było schwytanie; złapany lub złapana musiała znowu biegać po izbie z zawiązanymi oczami, poki innej nie złapał osoby. Druga igrasz- ka zależała na pytaniach i odpowiedziach, na przykład pytanie wzięto: na co się słoma przyda ? Każdy za koleją musiał odpowiedzieć i to szło w kolej do kilku razy, więc kiedy się przebrało w odpowiedzi coraz nowych, gdyż powiedzianych powtarzać nie wolno było, rosła trudność, zatem kto nie mógł wprędce odpowiedzieć, musiał dać fant, który po skończonej grze musiał wykupić jaką pokutą, od siedzącej wedle siebie osoby naznaczoną. (...) Na przykład gdy kazano przynieść węgiel rozpalony w uchu, a to znaczyło ucho u klucza, albo pokazać pannie wstydliwy członek lub gole kolano. Co znaczyło oko, łokieć u ręki. Która zaś tego nie wiedziała, zabierała się do ucieczki od takiego dekretu; toż dopiero naśmiawszy się z niej dopowiedziano, co miała pokazać. Tymi i tym podobnymi zabawkami zbywali chwile wieczorne młodzi ludzie, gdy im zbywało na lepszej zabawie”. (mad) „Eliksir” w „Parkowej” Zespól seniorów interesujących się poezją powstał przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Powołany z inicjatywy dziennikarza Andrzeja Mędrzyckiego przybrał nazwę „Eliksir” (w podtekście – młodości ).”Eliksir” zadomowił się w Osiedlowym Klubie „Gołębiów” i rozpoczął propagowanie własnej twórczości. Występy w Resursie Obywatelskiej, Klubie „Igrek” przy Spółdzielni Mieszkaniowej „Budowlani”, „Łaźni” dodawały pewności siebie. W 2010 roku zespół skorzystał z oferty Politechniki Radomskiej. W środowisku akademickim atrakcyjność występu zapewniał podkład muzyczny znanego kompozytora i aranżera Roberta Grudnia. Romans z politechniką trwał krótko, ale zaowocował wydaniem dwóch zeszytów poetyckich. W ubiegłym roku zmieniono opiekuna. Została nim Wyższa Szkoła Handlowa. Koncert poetycko- muzyczny, poprzedzający Wigilię, odbył się w kawiarni „Parkowa”. Był to czas kolęd i możliwość zaprezentowania własnej twórczości. Na zdjęciu grupa „Eliksir” podczas wigilijnego spotkania J.M.