Budżety na kryzys

Transkrypt

Budżety na kryzys
ISSN 2082–2308
M i e s i ę c z n i k R e g i o n u R a d o m s k i e g o GAZETA BEZPŁATNA | NAKŁAD 60 000 EGZ.
STRONA 7
STRONA 11
Gorączka
sylwestrowej
nocy
Nr 21 styczeń 2013
To także Twoje
Hubalowa
Wigilia
miejsce
na reklamę
Prosimy o kontakt e-mailowy:
[email protected]
lub tel. 605602977
Budżety na kryzys
Z końcem roku radni zatwierdzili budżety na 2013 rok dla Radomia i powiatu radomskiego. Wszyscy są zgodni – są to projekty oszczędnościowe, na czas kryzysu.
Podczas grudniowej sesji radnych
miasta za przyjęciem budżetu było 14,
przeciw 10, jeden radny wstrzymał się
od głosowania. W przyszłym roku Radom ma osiągnąć dochód na poziomie 886 mln zł. Wydatki sięgną ok.
839 mln zł. Deficyt budżetowy wyniesie więc blisko 40 mln zł.
Inwestycji będzie w nowym roku
mniej. Najważniejsze to kontynuacja budowy obwodnicy południowej
(przeznaczono na to ok. 20 mln zł),
przebudowa ulicy Młodzianowskiej
(29,5 mln zł), wdrożenie karty miejskiej i systemu informacji (ponad 7
mln zł), dokończenie termomodernizacji szpitala przy ulicy Tochtermana
(3,6 mln zł), dokończenie termomodernizacji teatru (3, 1 mln zł), remont
fontann na deptaku (3 mln zł), budowa ulic w strefie „Łuczik” (2mln zł).
- Ten budżet to wynik tego, co dzieje się w całej Europie i Polsce. Rok
2013 będzie trudny. Planując budżet, wprowadziliśmy maksymalne
oszczędności. Pieniędzy w budżetach
samorządów jest coraz mniej i ta sytuacja będzie się pogłębiała – mówił
na sesji prezydent Radomia Andrzej
Kosztowniak.
Opozycja zwraca uwagę na zadłużenie miasta (w przyszłym roku przekroczy ono 400 milionów zł, na same
odsetki wydamy 19 mln zł) i krytykuje
projekt, mówiąc, że jest on budżetem
stagnacji a nie rozwoju i skupia się tylko na dokończeniu rozpoczętych inwestycji.
Budżet powiatu radomskiego na
2013 rok został uchwalony bez tak
mocnych dyskusji, jak w mieście. Dochody starostwa mają wynieść 112,6
mln zł, a wydatki 115 mln zł. Deficyt
zaplanowano na 2,6 mln zł. Najwięcej
pieniędzy pochłonie w nowym roku
ochrona zdrowia (22,3 mln zł), pomoc
społeczna (20,2 mln zł) i domy pomocy społecznej (15,6 mln zł).
- Sytuacja gospodarcza i ekonomiczna powoduje zwiększanie się
problemów biedy i bezrobocia, a to
przekłada się na wydatki na pomoc
społeczną - tłumaczył starosta Mirosław Ślifirczyk.
Jeśli chodzi o inwestycje, to zaplanowano na 2013 rok siedem remontów dróg. Budowa drogi Makowiec
- Rawica oraz ulicy Wspólnej w Pionkach będzie współfinansowana przez
wojewodę, remonty pozostałych prac
będą wspierane finansowo przez poszczególne gminy.
AKA
Nowego Roku w miłości,
spokoju i dostatku,
Wiadomości bez nieszczęść,
kryzysów i klęsk
życzy Redakcja
Gazety R adomskiej
Przychodnia Słoneczna zaprasza
Lecznictwo otwarte trafia w Radomiu na podatny grunt. Powstają nowe przychodnie, w których zatrudniana jest kadra medyczna, świadcząca usługi
na wysokim poziomie. Mikołajkowym prezentem dla pacjentów, zarówno najmłodszych, jak i dojrzałych wiekiem, jest otwarta 6 grudnia Przychodnia
Słoneczna.
Odwiedzamy tę placówkę przy
ul. Staroopatowskiej. Dotrzeć
tam łatwo, wystarczy przejść pod
tunelem dworca PKP, by z daleka zobaczyć ogrodzenie okalające dawne tereny zakładu obuwniczego „Radoskór”. Budynek jest
dwupiętrowy. Wewnętrzny parking zapewnia miejsca dojazdowe
zarówno od strony dworca PKP,
ul. Słowackiego, jak i Grzecznarowskiego. Wnętrza budynku
utrzymane są w jasnych pastelowych barwach, estetyka i nowoczesność towarzyszy nam od
parteru, poprzez korytarze i gabinety na piętrach. Wielkoformatowe zdjęcia krajobrazów to dodatkowy walor przekazu. Winda
ułatwia dotarcie na wyższe kondygnacje nie tylko osobom niepełnosprawnym.
W przychodni zlokalizowano Poradnię Podstawowej Opieki Zdrowotnej, Poradnie Specjalistyczne, także Zakładu Fizjoterapii.
Dostosowane do indywidualnych
potrzeb gabinety zapewniają intymność i wygodę. Specjaliści POZ
pod kierownictwem lek. med. Zygmunta Piekarskiego są do dyspozycji od poniedziałku do piątku od
godziny 8 do 18.
Obiekt przy Staroopatowskiej 1A
prowadzi poradnie specjalistyczne
następujących specjalności: okulistyka, laryngologia, chirurgia , ortopedia. reumatologia, endokrynologia, onkologia, dermatologia,
psychiatria, neurologia, kardiologia, medycyna pracy, rehabilitacja,
pracownia USG, gabinet diagnostyczno - zabiegowy. Na drugim
piętrze zlokalizowano Zakład Fizjoterapii. W gabinecie hydroterapii będzie można skorzystać m.in.
z kąpieli „perełkowych”, całkowitych, a także przynoszących ulgę w
schorzeniach i bólach nóg i rąk.
Od stycznia 2013 roku usługi z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej będą kontraktowane przez NFZ.
Więcej na str. 2-3
2
ABC zdrowia
STYCZEŃ - Z początkiem nowego roku
zaplanuj badania profilaktyczne - morfologia, cholesterol całkowity, glukoza, badanie ogólne moczu. Zgłoś się na badanie
piersi, usg narządów czy mammografię.
LUTY - Unikaj chodzenia z głową w
chmurach... Chodniki są oblodzone. Jeżeli nabawisz się kontuzji, zgłoś się do
ortopedy, rehabilitanta lub fizjoterapeuty.
ZDROWIE
Pełen profil, wysoki standard...
Medycyna w Radomiu rozwija się intensywnie. Dowód? Powstanie nowej placówki o wysokim standardzie oraz o wysoko wykwalifikowanym personelu medycznym. Przychodnia Słoneczna to nowa propozycja dla mieszkańców miasta i
okolic. Mieści się w dzielnicy Śródmieście w pobliżu dworca PKP. Rozmawiamy z dyrektor zarządzającą placówki Anitą
Molgą.
MARZEC - Nadchodzi przesilenie wiosenne. Zadbaj o poprawę samopoczucia
i wyglądu. Zapisz się do kosmetyczki,
zgłoś się do gabinetu medycyny estetycznej i popraw kondycję. Skóra wymaga oczyszczenia i regeneracji.
KWIECIEŃ - Wraz z nadejściem wiosny,
zaczyna się ciężki okres dla alergików.
Aby uniknąć objawów wynikających z
pylenia roślin, udaj się do alergologa.
MAJ - Po jałowych dla organizmu miesiącach zimowych warto wspomóc organizm, zażywając witaminy i wapno.
Uwaga na nowalijki - w razie uczuleń,
wysypek lub nadwrażliwości, skonsultuj
się z dermatologiem.
CZERWIEC - Początek okresu urlopowego. Zanim zaplanujesz wakacje za
granicą, poradź się lekarza przeciwko
jakim chorobom tropikalnym należy się
zaszczepić i jak radzić sobie z dolegliwościami żołądkowymi, dokuczającymi w
innym klimacie.
LIPIEC - Uprawiając sporty wodne,
lub relaksując się na plaży, pamiętaj o
stopniowym schładzaniu nagrzanego
słońcem ciała. Nie wskakuj do wody
gwałtownie - może to wywołać szok termiczny organizmu. Na wycieczki do lasu
wybieraj się w wyższym obuwiu, czapce i
z dłuższym rękawem. Pamiętaj! Kleszcze
to niebezpieczeństwo także i dla twojego
organizmu.
SIERPIEŃ - Uważaj na słońce, zakrywaj
głowę, szukaj cienia i pij dużo wody, żeby
uzupełniać płyny w organizmie. Gdy wystąpią oparzenia słoneczne, zgłoś się do
dermatologa.
WRZESIEŃ - Czas do szkoły. Zadbaj o
zdrowie swojego dziecka, podawaj witaminy, soki oraz duże ilości owoców i
warzyw, aby odporność dziecka nie zawiodła w pierwszych dniach nauki.
PAŹDZIERNIK - Zanim zaczną ci dokuczać wysoka temperatura , bóle głowy
i bóle mięśni, drapanie w gardle, suchy,
męczący kaszel, uczucie osłabienia czy
cieknący nos, zgłoś się do lekarza i ew.
zaszczep przeciwko grypie.
LISTOPAD - Deszcz i słota, przesilenie jesienno-zimowe, mogą przysporzyć wiele
kłopotów ze zdrowiem. Wirusy i bakterie
niosą ryzyko zachorowań. Skonsultuj się
z lekarzem pierwszego kontaktu i uniknij
choroby.
GRUDZIEŃ - Zanim zasiądziesz do
świątecznego stołu, pamiętaj o prostych
zasadach: ostatni posiłek spożywaj
najpóźniej dwie godziny przed snem,
nie trzeba obciążać organizmu na noc.
Staraj się ruszać - po obiedzie, kolacji,
wyjdź na spacer, np. zabierz dziecko na
sanki. Ruch wpływa na prawidłową perystaltykę jelit, a co za tym idzie, mniej
zbędnego tłuszczu będzie się odkładać
na wiosnę.
M.W.
Zacznijmy od lokalizacji. Czy
łatwo do was trafić?
- Znajdująca się przy ul. Staroopatowskiej 1A przychodnia mieści
się w samodzielnym budynku łatwo dostępnym dla osób niepełnosprawnych, dla rodziców z dziećmi
w wózkach a także dla pacjentów
zmotoryzowanych - to dzięki znajdującemu się tuż przy wejściu parkingowi.
Kto może korzystać z zabiegów
w Słonecznej ?
- Przychodnia oferuje Swoim pacjentom kompleksową opiekę w zakresie podstawowej opieki
zdrowotnej, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej oraz rehabilitacji zdrowotnej. W placówce można
wykonać badania USG, EKG, próbę
wysiłkową, badania laboratoryjne,
a także szczepienia ochronne. O d1
stycznia 2013 przychodnia świadczy
usługi w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. Pracę zorganizowaliśmy tak, aby można je było zrealizować w jak najszybszy i najbardziej
efektywny sposób. Nasi pacjenci
mogą korzystać z licznych rozwiązań funkcjonalnych: telefonicznych,
a już wkrótce internetowych, dzięki
którym skraca się czas poświęcony
na umówienie wizyty czy uzyskanie informacji. Naszym atutem jest
nowoczesny sprzęt oraz standard
świadczenia usług medycznych na
najwyższym poziomie.
W ramach naszej oferty pacjenci mogą korzystać z wszechstronnej
opieki medycznej realizowanej w 15
specjalnościach medycznych – tych,
na które jest największe zapotrzebowanie, m.in. w kardiologii, laryngologii, rehabilitacji, chirurgii, ortopedii, neurologii, reumatologii,
medycynie pracy i wielu innych.
Jest też możliwość rehabilitacji
na miejscu ?
- Rehabilitacja w Słonecznej realizowana jest w komfortowych wnętrzach. Przychodnia wyposażona
jest w najnowocześniejszy sprzęt rehabilitacyjny. Oferujemy kompleksową rehabilitację neurologiczną,
ortopedyczną i pourazową w zakresie: fizykoterapia, kinezyterapia, hydroterapia oraz masaż. Przychodnia
przygotowała dwa autorskie programy rehabilitacyjne: program rehabilitacji dla pacjentów z Stwardnieniem Rozsianym (SM) oraz
rehabilitacji kobiet po mastektomii.
Personel działu rehabilitacyjnego jest na tę okoliczność specjalnie
przeszkolony. Zwróciliśmy uwagę na to, ponieważ osoby dotknięte
tymi chorobami pozostają niejednokrotnie pozostawiane samym sobie,
a są to osoby wymagające specjalnej
troski. Podzielamy pogląd i inicjatywę Wielkiej Orkiestry Świątecznej
Pomocy, że dbałość o dzieci i młodzież nie może przesłaniać potrzeby troski o seniorów. W tym zakresie też będziemy realizować w dniu
19 stycznia 2013 r. „białą sobotę”
dla wszystkich mieszkańców Radomia pod hasłem „Ratuj swoje serce”.
Udzielane będą porady przez lekarzy kardiologów, wykonywane badania pomiaru ciśnienia tętniczego krwi, oznaczania poziomu cukru
we krwi, badania EKG, a w razie potrzeby wykonywać będziemy próby
wysiłkowe. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy na
ul. Staroopatowską.
J.M.
Porady Specjalistów Przychodni Słonecznej
Na przeziębienie
i grypę
Starajmy się im zapobiegać. Ubierajmy się stosownie do pory roku
i temperatury. Nie zapominajmy o
nakryciu głowy, szaliku i rękawiczkach, a przeciw grypie zaszczepmy
się. Jeżeli zaś zdarzy się Państwu zachorować zapraszamy do przychodni.
Pełnomocnik Zarządu ds. Lecznictwa, kierownik Podstawowej Opieki
Zdrowotnej lek. med. Zygmunt Piekarski.
Zimą bliżej
do ortopedy
Każdy z nas codziennie jest potencjalnie narażony na urazy ciała.
Najczęściej zdarzają się nam urazy rąk i nóg. Na szczęście złamania,
wbrew naszym obawom, nie zdarzają się tak często. Żeby doszło do złamania, siła urazu musi przekroczyć
wytrzymałość kości. Przy niewielkiej sile urazu mamy do czynienia
ze zwykłymi stłuczeniami. Jeśli uraz
dotyczy okolicy stawu, a siła powodująca go jest nieco większa, dojdzie
do wykręcenia (skręcenia) stawu.
Najprościej rzecz ujmując, jeśli
mięśnie biegną z przodu i tyłu stawu, zapewniając zgięcie lub wyprost
np. kolana, więzadła stawowe będą
umiejscowione od strony bocznej
i przyśrodkowej stawu, zapewnia-
jąc stabilizację boczną kolana. Jeżeli
na kolano zadziała siła skierowana z
boku, przekraczająca wytrzymałość
więzadła, spowoduje jego naderwanie lub całkowite przerwanie, zwykle będzie to w miejscu jego przyczepu do kości w sąsiedztwie stawu.
Podobna sytuacja może się zdarzyć
z przyczepami mięśni w sąsiedztwie stawu. Przedstawiony tu me-
chanizm skręcenia stawu na przykładzie kolana, dotyczy oczywiście
każdego innego stawu, a najczęściej
będzie to staw skokowy. Wykręcenie stawu nie jest już tak banalnym
uszkodzeniem jak stłuczenie. Wymaga ono diagnostyki i pomocy lekarskiej.
Objawem, którego nie da się nie
zauważyć jest gwałtowny ból po do-
znanym urazie. Ból nie chce ustąpić
w najbliższych minutach i godzinach. Pojawia się obrzęk w miejscu
bólu, który jest większy, jeśli skręcenie dotyczy stawu kończyny dolnej,
a po kilku godzinach zwykle możemy zauważyć zasinienie w spuchniętym miejscu. Zasinienie jest
spowodowane podskórnym wylewem krwi, co świadczy o przerwa-
3
ZDROWIE
Nr 21 • styczeń 2013
niu ciągłości naczyń krwionośnych
w podskórnych tkankach, zwykle
więzadłach stawowych. Jeśli więc
zauważymy takie objawy u siebie po
doznanym urazie stawu, jest to znak
żeby szukać pomocy lekarskiej.
Żeby złagodzić ból zawsze pomocny będzie zimny okład chorego
miejsca. Jeśli uraz dotyczy kończyny górnej, unieruchamiamy rękę na
temblaku i staramy się nie poruszać
chorym stawem. Jeśli uraz dotyczy
nogi, nie stajemy niej, żeby nie doszło do dodatkowych uszkodzeń.
Dalsze czynności będą już należały do lekarza chirurga /ortopedy/.
Powinniśmy jednak wiedzieć i być
na to przygotowani, że wykręcenie
stawu, a więc, jak wyżej to powiedziano uszkodzenie więzadeł stawu
i przerwanie ciągłości tkanek okołostawowych, najczęściej będzie wiązało się z jakąś formą unieruchomienia stawu. Zwykle w gipsie lub
jeśli to będzie możliwe w jakiejś protezie, tj aparacie ortopedycznym. Jeśli siła urazu działająca na staw
powodująca jego wykręcenia działa nadal, możemy doznać złamania
wewnątrz stawu. Są to skomplikowane złamania wymagające zwykle leczenia szpitalnego. Objawiać
się będą różnymi zniekształceniami
stawu, silnym bólem i niemożnością
wykonywania ruchów w uszkodzonym stawie.
Złamania pozastawowe, czyli na
odcinku kości między dwoma stawami, będą zwykle widoczne w postaci nienormalnego kształtu kończyny i związanego z tym bólem
oraz niemożnością poruszania w
najbliższym stawie.
Nie zawsze jednak złamanie jest
z przemieszczeniem, które wygląda jak opisano powyżej. Złamanie
bez przemieszczenia się odłamów
kostnych często nie jest możliwe do
rozpoznania przez lekarza. Objawy
będą podobne, jak przy wykręceniu
stawu, a więc ból, obrzęk, zasinienie, ale ich umiejscowienie będzie
nad kością a nie nad stawem. Pierwsza pomoc w przypadku podejrzenia złamania to unieruchomienie
chorego odcinka kończyny, jeśli to
możliwe wraz z obydwoma sąsiadującymi stawami.
Poszkodowanego z urazem kończyny górnej należy jak najszybciej
przetransportować do chirurga, a
chorego z urazem kończyny dolnej
pozostawić w pozycji leżącej z nogą
uniesioną powyżej poziomu ciała,
unieruchomioną prowizorycznie w
„łupkach”, co zapobiegnie gwałtownemu narastaniu obrzęku w miejscu
złamania i najlepiej od razu wezwać
karetkę pogotowia ratunkowego.
Andrzej Jelonkiewicz, lekarz specjalista ortopeda.
Zaburzenia
rytmu serca –
co robić kiedy
wystąpią?
Zaburzenia rytmu serca są, obok
choroby wieńcowej i nadciśnienia
tętniczego, jednym z najczęstszych
schorzeń układu sercowo-naczyniowego. W ciągu ostatnich 20 lat dokonał się olbrzymi postęp w zakresie poznania mechanizmów arytmii,
a w konsekwencji również w zakresie
metod ich diagnozowania i leczenia.
Dzięki temu zamiast stwierdzenia
„nic z tym nie można zrobić”, dziś w
większości przypadków arytmii mówimy: „możemy leczyć”.
Pod pojęciem arytmii mogą kryć
się zjawiska, które nie są groźne dla
chorego, podczas gdy inne stanowią
czynnik wpływający na skrócenie życia lub stan jego bezpośredniego zagrożenia. W przypadku niektórych
arytmii może dojść do powikłań, takich jak udar mózgu, niewydolność
serca, zawał serca, a w skrajnych sy-
tuacjach zgon.
Jakie są objawy związane z arytmią? Najczęściej chorzy zgłaszają
uczucie kołatania serca, czasem jego
mocniejsze uderzenie, szybki rytm
lub przeciwnie – jego krótkotrwałe zatrzymanie. Niekiedy objawy są
dyskretne i niejednoznacznie wskazują na ich przyczynę (osłabienie,
pogorszenie tolerancji wysiłku, napadowa duszność). Czasem arytmia
nie jest odczuwana przez pacjenta, co
nie oznacza, że nie niesie ze sobą żadnych zagrożeń.
Jak sprawdzić czy mamy do czynienia z arytmią? W przypadku wystąpienia opisanych wcześniej objawów, kluczowym jest dokumentacja
elektrokardiograficzna (wykonanie
zapisu EKG), gdyż nie zawsze są one
spowodowane zaburzeniami rytmu.
W przypadku arytmii trwającej zbyt
krótko, aby było możliwe udanie się
do poradni w której znajduje się elektrokardiograf, z pomocą przychodzi
24-godzinna rejestracja EKG metodą Holtera. Oczywiście w niektórych
sytuacjach w celu „złapania” arytmii, może być konieczne kilkukrotne powtórzenie takiej rejestracji. U
osób bez objawów, podobnie jak ma
to miejsce z innymi chorobami, najważniejsze są rzetelne i systematycznie powtarzane badania profilaktyczne obejmujące m.in. zapis EKG.
Udokumentowanie zaburzeń rytmu jest pierwszym ważnym krokiem
niezbędnym do rozpoznania, a co się
z tym wiąże ustalenia czy stanowią
one istotny problem dla pacjenta. Kolejnym krokiem jest przeprowadzenie badań, które pozwolą na ocenę
ryzyka związanego z arytmią oraz
zaplanowanie bezpiecznej metody
leczenia: echo serca, test wysiłkowy,
badania laboratoryjne. Wiele osób,
u których występują niepokojące
objawy, odwleka wizytę u lekarza w
obawie przed rozpoznaniem choroby. Takie postępowanie, nie tylko w
przypadku zaburzeń rytmu nie chroni przed chorobą, ale prowadzi do sytuacji, w której dochodzi do jej powikłań, a dostępne metody leczenia nie
pozwolą już na powrót do zdrowia.
W zależności od rodzaju arytmii,
nasilenia objawów, obecności chorób współistniejących, podjęta zostaje decyzja o sposobie postępowania.
W najlepszym przypadku nie będzie
konieczne żadne działanie. W innych
sytuacjach stosowane są leki antyarytmiczne lub wykonywany jest zabieg ablacji podłoża arytmii, który
polega na zniszczeniu struktury odpowiedzialnej za zaburzenia rytmu.
Dzięki rozwojowi nowych technologii, zabiegi te są w dzisiejszych czasach obarczone niskim ryzykiem powikłań przy jednoczesnej wysokiej
skuteczności.
W przypadku wystąpienia objawów sugerujących występowanie
arytmii, najlepiej zwrócić się do lekarza, który zaplanuje i poprowadzi
postępowanie diagnostyczno-terapeutyczne. Najważniejszym momentem w tym postępowaniu jest decyzja
pacjenta o zgłoszeniu się do lekarza.
Bez niej najnowsze leki i metody zabiegowe, choć dostępne w Polsce, nie
są w stanie pomóc.
Dr n. med. Piotr Lodziński,
I Katedra i Klinika Kardiologii Warszawski Uniwersytet Medyczny
4
WYDARZENIA
OD REDAKCJI
Z RÓŻNYCH STRON
Dobra końcówka
teatru
Dwiema premierami zakończył stary rok
Teatr Powszechny w Radomiu. Na małej
scenie 28 grudnia radomska publiczność
po raz pierwszy zobaczyła „Becketta”
w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza.
Spektakl powstał na podstawie czterech jednoaktówek Samuela Becketta:
„Kroki”, „Kołysanka”, „Katastrofa” i
„Przychodzić i odchodzić”. Natomiast
w Sylwestra odbyła się premiera „Cafe
Sax” z piosenkami Agnieszki Osieckiej.
Scenariusz do tego muzycznego przedstawienia napisał Cezary Domagała. Reżyserią zajął się Maciej Korwin
psychologicznego i psychospołecznego,
kursów i szkoleń, poradnictwa zawodowego. Przejdą także staże, praktyki
zawodowe, otrzymają subsydiowane
zatrudnienie. Przeprowadzona zostanie
również kampania, której celem będzie
zachęcenie pracodawców do zatrudniania osób niepełnosprawnych.
Szpital
w remoncie
Trwa remont w Radomskim Szpitalu
Specjalistycznym. Zamontowane zostały już baterie słoneczne na dachu
budynku przy ul. Lekarskiej. Moderni-
aktorzy, ale również ci, którzy są związani z życiem teatru. Ich doświadczenia
konfrontowane są z doświadczeniem
zapisanym w tekstach Witolda Gombrowicza. Dotąd muzeum gościło m.in.
Teresę Lipowską, Krzysztofa Globisza,
Adama Ferencego.
„Pchli Targ”
po raz drugi
Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyła się druga edycja„Pchlego Targu”,
organizowanego przez Stowarzyszenie
„Babia Góra” i Klub Osiedlowy „Ustronie”. Na imprezie można sprzedawać i
Miliony na parki
20,7 mln zł otrzyma Radom na rewitalizację zabytkowych parków Leśniczówka
i Stary Ogród w ramach projektu „Kompleksowa rewitalizacja zabytkowych
parków miejskich: Stary Ogród, Leśniczówka i im. T. Kościuszki w Radomiu”.
Projekt radomskiego magistratu w 2010
r. nie zakwalifikował się do dofinansowania przez Mazowiecką Jednostkę
Wdrażania Programów Unijnych. Urząd
Miejski w Radomiu złożył protest. Wniosek rozpatrzono tym razem pozytywnie,
dzięki czemu dwa parki wzbogacą się
o nowe place zabaw, altany, toalety,
oświetlenie, ścieżki dla pieszych i ścieżki rowerowe. Prace zostaną wykonane
też w Parku im. T. Kościuszki.
Na lotnisku
pasy i wóz
Nie ustają prace nad tworzeniem Portu
Lotniczego w Radomiu. Rozstrzygnięto
przetarg na dostarczenie wozu bojowego do ochrony przeciwpożarowej. Wygrała go Austriacka firma Rosenbauer,
która za ponad 3 mln zł dostarczy na
lotnisko nowoczesny, trzyosiowy pojazd
z napędem na wszystkie koła - Panther
6x6. Wóz będzie na wyposażeniu Lotniskowej Straży Pożarnej. Zakup samochodu jest możliwy dzięki pożyczce
z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska. Na lotnisku na Sadkowie
gotowe jest już również poziome znakowanie na pasach startowych, wykonane
specjalną odblaskową, trudno ścieralną
farbą. Trwa także budowa terminalu,
który w częściach został przetransportowany z Łodzi.
zowany jest oddział wewnętrzny oraz
węzły ciepłownicze i kotłownia. Z kolei
przy ul. Narutowicza przygotowywane są pomieszczenia dla poradni uzależnień. Najwięcej będzie kosztować
termomodernizacja całego budynku.
Wszystkie prace powinny zakończyć się
w przyszłym roku. W przyszłości szpital
będzie się starał o fundusze na remont
kolejnych oddziałów.
Wesprą
bezrobotnych
Ponad 2 mln 600 tys. zł otrzymał radomski magistrat na wsparcie dla osób
bezrobotnych. Projekt „Nowa szansa
- aktywizacja zawodowa mieszkańców
Radomia, pozostających bez zatrudnienia do 6 miesięcy” finansowany będzie
z pieniędzy unijnych. Głównym celem
projektu jest poprawa i dostosowanie
kwalifikacji oraz umiejętności 50 osób
mieszkających w Radomiu, zwolnionych
z winy zakładu pracy. 25 osób ma założyć działalność gospodarczą, 15 podjąć
zatrudnienie subsydiowane, a 10 odbędzie staż u lokalnych pracodawców. W
ramach projektu uczestnicy otrzymają
wsparcie psychologiczne, doradztwo
oraz szkolenie zawodowe. Projekt będzie
realizowany od stycznia 2013 roku do
końca grudnia do 2014 roku przez Biuro
Obsługi Inwestora Urzędu Miejskiego.
Praca dla
niepełnosprawnych
W nowym roku ruszają dwa radomskie Jan Nowicki
projekty, które mają poprawić sytuację o kobietach
osób niepełnosprawnych na rynku pracy. Z pieniędzy unijnych sfinansowane
będą projekty „Zatrudnij niepełnosprawnych i rozwijaj firmę” oraz „Po
prostu pracuj - aktywizacja osób niepełnosprawnych z Radomia w latach
2013-2014”. W ramach tego pierwszego w dziewięciu powiatach pracę będzie
mogło znaleźć 60 osób ze stwierdzoną
niepełnosprawnością, w wieku od 15 do
64 lat. Jest na to 1,6 mln zł. Z kolei drugi
projekt zakłada, że za 410 tys. zł niepełnosprawni skorzystają ze wsparcia
Muzeum Gombrowicza we Wsoli gościło
4 grudnia Jana Nowickiego. Było to kolejne spotkanie w ramach cyklu „Twarze
i gęby”. Punktem wyjścia do dyskusji
– którą poprowadził Tomasz Tyczyński
- była wydana niedawno książka Jana
Nowickiego „Mężczyzna i one”. Rozmowa z aktorem dotyczyła „gęby” amanta
i kobieciarza, a także narzuconych przez
życie ról i możliwości reżyserowania
swojego losu. W spotkaniach z cyklu
„Twarze i gęby” uczestniczą nie tylko
kupować między innymi stare książki,
płyty, zabawki, gry planszowe czy ubrania i dodatki. Organizatorzy zachęcają
również do sprzedaży rzeczy większych
gabarytowo. Przedmioty takie, jak np.
wózki dla dzieci, rowery, lampy, rtv czy
meble można „przynieść” na zdjęciach.
Organizatorzy oprócz oczywistych korzyści, podkreślają aspekt społeczny
imprezy, która ma również na celu integrację lokalnej społeczności. Takie
wydarzenia ocieplają bowiem relacje
społeczne. – Wydaje nam się, że w
dzisiejszych czasach zdominowanych
przez supermarkety, ludzie tęsknią za
handlem, gdzie na produktach nie ma
kodów kreskowych, a cena jest możliwa
do negocjacji. Poza tym takie imprezy na
Zachodzie cieszą się ogromną popularnością. Okazuje się, że i u nas może być
podobnie – mówi Beata Zepchło, jedna
z organizatorek. Pchli Targ” będzie odbywał się co dwa miesiące, w każdą
pierwszą sobotę parzystego miesiąca.
W Iłży
balladowo
W niedzielę, 20 listopada, w iłżeckim
Domu Kultury odbyły się XX Ogólnopolskie Spotkania z Balladą. W kategorii solistów nagrody otrzymali Marta
Stanisławska ze Starachowic, Joanna
Myszka z Iłży, Patrycja Szubstarska z
Sandomierza, Rafał Błach z Radomia,
Zuzanna Idzik i Monika Wolbergier z
Iłży. Komisja wyróżniła także Angelikę
Salus z Ostrowca Świętokrzyskiego,
Aleksandrę Jeżak z Radomia i Izabelę
Durasiewicz z Iłży. W kategorii zespołów nagrody otrzymali Fantasmagoria z
Warki oraz Old Marinners ze Skarżyska-Kamiennej. W tej kategorii wyróżnienie
przypadło zespołowi Leszka Kłosa Blues
Trio z Iłży. Gościem specjalnym imprezy
był lubelski bard Jacek Kadis.
W ramach spotkań z balladą w Iłży wystąpili przez 20 lat tak świetni artyści jak
Basia Stępniak-Wilk, Tomasz Kordeusz,
David Hurn, Marcin Lenc.
AKA
Drodzy Czytelnicy
Kolejny już rok jesteśmy z Wami. Zmienił się w tym czasie Radom, zmieniło nasze najbliższe otoczenie. O tym co nas cieszy w
tych zmianach, ale i o tym czego nie chcielibyśmy doświadczać, piszemy, komentując zarazem, bo takie jest prawo miesięcznika - odmienne od dziennika czy tygodnika, w których więcej o sprawach
bieżących... Wydarzenia chwili znajdziecie Państwo, jak dotychczas w podsumowaniach miesiąca, czemu poświęcona jest stała rubryka „Wydarzyło się...” Przed nami Nowy Rok, a zatem na
miejscu będzie podsumowanie starego. Jaki będzie ten nowy ? Zastanawia się wielu. Nie będziemy prognozować, jednak nadzieja,
że nie będzie gorszy niż poprzedni, przyświeca nam we wzajemnych kontaktach z czytelnikami.
Przy ul. Staroopatowskiej otwarto Przychodnię Zdrowia, niby
jedną z wielu w mieście, a jednak inną, wyjątkowo dodrze wyposażoną Poświęcamy jej sporo miejsca w noworocznej gazecie. Ukazuje się ona w kilkakrotnie zwiększonym nakładzie, tak by dotarła do wszystkich niemal mieszkańców Radomia.
Szczęśliwego Nowego Roku! Zdrowia i pomyślności Naszym
Czytelnikom i ich Bliskim!
Życzy Redakcja
K adrze naukowej
i pedagogicznej
oraz pracownikom
administracji
sukcesów
zawodowych
i w życiu prywatnym
w nowym 2013 roku
życzą
założyciele, Rektor
i K anclerz Wyższej
Szkoły Handlowej
Wydawca: Wyższa Szkoła Handlowa w Radomiu.
Biblioteka WSH, ul. Domagalskiego 7a, 26-600 Radom.
tel (48) 363 22 90, e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: Jerzy Madejski
Redaguje zespół
Wszystkie prawa zastrzeżone.
5
AKTUALNOŚCI
Nr 21 • styczeń 2013
Dworzec na wiosnę
Zapowiada się... roczne opóźnienie w przebudowie i renowacji radomskiego dworca PKP.
Koleje pod koniec grudnia wybrały kolejnego wykonawcę prac. Mają się one zakończyć
marcu 2013 r. Dworzec powinien normalnie funkcjonować od końca maja.
Teraz remontem zajmie się
Spółka SKB Sp. z o.o.
- Musieliśmy być bardzo staranni przy wyborze nowego wykonawcy. Nie może być już mowy
o podobnej sytuacji, jak z Mostostalem Białystok. SKB Sp. z o.o.
z sukcesem zrealizowała już dla
nas dwie inwestycje. Ta firma
daje pewność wysokiej jakości i
terminowości zakończenia tego
zadania – podaje w oficjalnym
komunikacie Szymon Konop, dyrektor departamentu inwestycji
PKP S.A.
Przypomnijmy: remont radomskiego dworca – który ma kosz-
Dziewiątka ze
stypendiami
Dziewięcioro radomskich
studentów – w tym pięcioro z Wyższej Szkoły Handlowej – otrzymało stypendium ministra za wybitne
osiągnięcia w nauce.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nagrodziło 969 studentów i 99 doktorantów z polskich
uczelni prywatnych i państwowych. Po raz pierwszy studenci byli
w tym roku byli oceniani na nowych zasadach - metodą punktową. Według rankingu 144. miejsce
z wynikiem 61 punktów otrzymała Marta Romanow, 162. miejsce
Aneta Brusik, 229. miejsce – Emma
Gincel, 568. miejsce – Agnieszka
Maj, 597. miejsce - Paulina Wieruszewska (wszyscy z WSH). 653.
miejsce zajął Karol Sandrowicz
(student Wyższej Szkoły Nauk Społecznych i Technicznych), na 675.,
778. i 925. miejscu sklasyfikowano studentów Uniwersytetu Techniczno-Humanistycznego: Paulinę
Łobodzin, Pawła Świtala i Paulinę
Kacprowicz.
Dodajmy, że Wyższa Szkołą Handlowa co roku może poszczycić się
najwyższą liczbą wyróżnionych
studentów w Radomiu. Dzieje się
tak m.in. dzięki działaniu programu Lider Academy.
RED
tować ponad 9,5 mln zł - trwa
od czerwca 2011 roku. Najpierw
Polskie Koleje Państwowe S. A.
zapewniały, że budynek będzie
gotowy już w kwietniu 2012 r. Potem mówiono, że zostanie udostępniony podróżnym tuż przed
Euro 2012, potem – że w sierpniu. Problemem okazał się główny wykonawca robót - Mostostal
Białystok, który przez własne kłopoty finansowe nie płacił za pracę
podwykonawcom. Ci wycofywali
się z robót lub wstrzymywali dostawę materiałów budowlanych.
We wrześniu PKP zdecydowało się na odstąpienie od umowy z
Mostostalem. Rozpoczęły się poszukiwania nowego wykonawcy.
Spółce SKB pozostały prace we
wnętrzu dworca. Cały obiekt zostanie przystosowany do potrzeb
osób niepełnosprawnych. Na piętrze powstaną biura do wynajęcia, sklepy i poczekalnia z restauracją. Na parterze przebudowane
będą toalety. Cały budynek już
zmienił elewację, okna, drzwi.
Odrestaurowano dach.
Tymczasem w grudniu na ulicach wokół dworca pojawiły się
plakaty, informujące o tym, że
„za roczne opóźnienie w remoncie dworca kolejowego w Radomiu i brak cywilizowanych warunków obsługi podróżnych
odpowiadają: Polskie Koleje
Państwowa i administracja rządowa”. To inicjatywa radnych
Prawa i Sprawiedliwości. Jak wg
serwisu cozadzien.pl tłumaczył
radny Jakub Kowalski, PiS nie
chce, by radomianie obarczali
władze miasta za opóźniony remont dworca. Zdaniem radnego,
coraz częściej można spotkać się
z głosami mieszkańców Radomia, że za przedłużający się remont odpowiada prezydent Radomia. Tymczasem władze miasta
nie ponoszą w tym względzie winy.
AKA
Zmiany na starówce
Miasto Kazimierzowskie w Radomiu zmienia się. W październiku rozebrana została stara, zniszczona kamienica przy ul. Wałowej 4. Przeprowadzono już w tym miejscu badania archeologiczne. Teraz wzniesiony zostanie tu
nowy budynek.
Wydarzyło się
w listopadzie
7
Uczniowie pierwszych klas mundurowych XI LO z oddziałami integracyjnymi im. Stanisława Staszica ślubowali na sztandar szkoły. Na uroczystości obecni byli przedstawiciele policji, wojska, Straży Miejskiej i władz
miasta. Szkoła przygotowuje młodzież m.in. do służby w policji.
12
Na placu przed budynkiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu ślubowało 52 nowo przyjętych do służby funkcjonariuszy (w
grupie tej znalazło się 17 pań). Zasilą oni szeregi mazowieckiego garnizonu
policji. Wcześniej przejdą ponad siedmiomiesięczny kurs przygotowawczy.
W tym roku w sumie do mazowieckiej policji wstąpiło ponad 260 osób. Będą
one pełnić służbę w 19 komendach miejskich i powiatowych oraz w siedzibie KWP.
14
W Urzędzie Stanu Cywilnego w Radomiu jubileusz pożycia małżeńskiego świętowały pary, które wspólnie przeżyły ponad pół wieku.
Seniorom gratulowała wiceprezydent Radomia Anna Kwiecień.
15
Członek Zarządu Województwa Mazowieckiego Janina Orzełowska
oraz wójtowie i burmistrzowie gmin regionu radomskiego podpisali
umowy w sprawie unijnego dofinansowania na budowę sieci wodociągowej
i kanalizacyjnej oraz stacji uzdatniania wody i oczyszczalni ścieków. Kwota
na umowie niebagatelna - 52,2 mln zł. Pieniądze wesprą 27 inwestycji z
powiatów: lipskiego, kozienickiego, białobrzeskiego, przysuskiego, radomskiego, szydłowieckiego i zwoleńskiego.
16
Prawie 3,5 tys. zł zebrano podczas charytatywnego koncertu „Dla
Michała”. Organizatorami akcji byli pracownicy Młodzieżowego
Domu Kultury. Chcieli oni wesprzeć kolegę, który w ubiegłym roku przeszedł wylew. W Zespole Szkół Muzycznych wystąpił zespół Gospel Radom
oraz grupy z MDK.
17
Ogólnopolskie Spotkania z Piosenką Żeglarską „Rafa 2012”
ciągle trwają. W Klubie Osiedlowym „Ustronie”, a potem w
Sali Koncertowej Urzędu Miejskiego uczestniczyły zespoły i wokaliści
w dwóch kategoriach wiekowych: do 18 lat i powyżej 18 roku życia.
Finaliści w kategorii osób dorosłych: 1. Marta Włodarczyk. Finaliści w
kategorii do lat 18: 1. Katarzyna Czarnecka, 2. Zespół „De-Linki-Bra”.
23
W „Resursie” odbył się benefis jednego z najciekawszych radomskich malarzy - Longina Pinkowskiego. Z okazji 45-lecia
działalności artystycznej artysty, została też otwarta wystawa jego
prac. Pinkowski, urodzony w 1940 r. w Osieku nad Notecią, od połowy
lat 60. mieszka i tworzy w Radomiu. Uprawia malarstwo sztalugowe.
27
W Komendzie Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu, szef Wielkiej
Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzy Owsiak został odznaczony
Srebrnym Medalem „Za zasługi dla Policji”. Brązowy medal otrzymał
Radosław Mysłek, kierownik działu marketingu i promocji Fundacji
WOŚP. Odznaczenia zostały nadane - głównie za współpracę z policją w ramach kampanii „Ratujemy i uczymy ratować”- przez Ministra
Spraw Wewnętrznych na wniosek Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Policji Rafała Batkowskiego. Funkcjonariusze przekazali
również na rzecz WOŚP piłkę z podpisami piłkarzy drużyny Chorwacji,
która trafi na licytację w styczniu.
Wydarzyło się
w grudniu
14
W 42. Bazie Lotnictwa Szkolnego na radomskim Sadkowie, Siły
Powietrzne pożegnały ostatnie dwa samoloty An-2. „Antki” służyły
w wojsku przez 56 lat.
Kamienica nie była wpisana do
rejestru zabytków. Prace rozbiórkowe - za ponad 118 tys. zł - przeprowadziła wyłoniona w drodze
przetargu firma BUD-ROM z Iłży.
Do połowy grudnia archeolodzy
przeprowadzali badania na terenie
działek przy ul. Wałowej 4, 6 i 6A.
Udało im się odsłonić pozostałości
po baszcie miejskiej, znaleźli również fragmenty naczyń ceramicznych. Teraz Spółka „Rewitalizacja”
może przeprowadzić przetarg na
wykonanie projektu nowej zabudowy placu, a z początkiem nowego roku – na wykonanie prac. Prace
budowlane powinny ruszyć na wiosnę. Od strony ul. Wałowej odbudowane zostaną 2 budynki wraz
z oficynami, a na tej samej działce od strony ul. Rwańskiej zostanie przeprowadzony generalny remont budynku.
AKA
15
16
W Radomiu coraz częściej pojawiają się prawdziwe gwiazdy rocka.
Tym razem w Strefie G2 wystąpił zespół T.Love.
Jak co roku na radomskim deptaku odbyła się miejska wigilia. Na
placu przed budynkiem Urzędu Miejskiego zebrało się około dwóch
tysięcy osób.
31
Radomska Orkiestra Kameralna zakończyła rok 2012 niezwykłym
koncertem „Nowy Jork - Buenos Aires - Paryż”. Gwiazdą wieczoru był wybitny akordeonista i bandoenista Wiesław Prządka. Zaśpiewała
Justyna Szafran. A na deptaku przed urzędem Miejskim radomianie bawili
się przy muzyce ukraińskiej grupy You Crane.
AKA
6
Lekcje muzyki
Elvisa
MUZYKA
Dziś o mojej pierwszej miłości, którą poznałem jako niespełna sześciolatek. Była to kobieta rasowa, bowiem zmienna. Paradoksem był fakt, iż jej zmienność nie kształtowała się równoległe z dojrzewaniem rówieśniczek. Była o wiele poziomów wyżej od
nich. Dodatkowo, z wiekiem zyskiwała co raz więcej. Płomienny romans niestety przerwało jej odejście… na zawsze!
… Bei Viva Zwei
Lata 90. były okresem wyjątkowo barwnym, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę. Od alternatywnego rocka, aż po eurodance i
szeroko pojęty pop w stylu boysbandów i girlsbandów. Prym wiodły MTV i Viva. Z czasem jednak
oferta owych stacji zaczęła prawdopodobnie nudzić widzów, stąd
też pojawiła się usilna potrzeba
stworzenia opozycji dla populistycznych programów, kreujących bardziej guściki, aniżeli gusta młodzieży. MTV od 1985 roku
miała swoje VH1, dedykowane
fanom muzyki typu oldies. Viva
gorsza być nie mogła i dokładnie
10 lat później stworzyła Vivę II,
której ramówka pełna była staroci.
Pamiętam jak dziś, kiedy dziadek odpalił mi ten kanał i zacząłem podskakiwać przy dźwiękach jakiegoś starego numeru.
Wówczas postanowiłem, że zacznę go oglądać, wtedy jeszcze
bardziej dla frajdy niż dla muzyki. Jakież było zaskoczenie małego Elvisa, kiedy to odwrócone
trójkąciki z rzymską dwójką zamieniły się w charakterystyczny
plus, pod którym znajdowały się
kolorowe prostokąty z nazwami programów. To był strzał w
dziesiątkę! Już wtedy wiedzieli,
jak przyciągnąć do siebie bardzo
młodych widzów.
Muzycznie dwójka prezentowała wówczas mniej mainstreamowe brzmienia spod znaku
popu, rocka, czy muzyki soul.
Zdarzało się niekiedy usłyszeć
też lekko dance’owe dźwięki,
choć nie był to dance rodem ze
stacji matki – Vivy (lub jedynki jak kto woli). Pamiętam popołudniowe pasmo „The Flow”,
w którym nie było prezenterów i
mniej więcej przez cztery godziny puszczali teledyski na przemian z reklamami. Podobna sytuacja miała miejsce wczesnym
rankiem w porannym paśmie
„Sunny Side Up”. Inaczej było
natomiast w bloku programów z
prezenterami – o godz.16 „Move”
z seksowną niemiecką aktorką
Berrit Arnold, po którym pojawiał się magazyn interaktywny
„Connex”, z ulubieńcem kobiet,
również aktorem Christofem Arnoldem (prawdopodobnie niespokrewnionym z Berrit). Równo
o godz. 18 pojawiał się program o
wymownej nazwie „Pop”, prowa-
dzony przez czarnoskórą prezenterkę o aksamitnym, zmysłowym
głosie Nkechi Madubuko. Dwie
godziny dobrego popu (słowo
„dobry” nie oznaczało w tamtym
przypadku ilości sprzedanych
płyt), po którym startował „Vi-
nyl” ze starociami, które serwował z kolei łysiejący blondyn koło
40-stki Axel Terporten. Żeby nie
męczyć was godzinami, wspomnę tylko jeszcze o „Downtown”
z Koreańczykiem Ill Young Kimem, Blue oraz gorący „Red” z
teledyskami o dwuznacznej tematyce i prezenterką, o której
po za imieniem (Nadine) wiem
tylko tyle, iż po latach tematyka
prowadzonych przez nią programów, nie uległa dużej zmianie.
Oczywiście nie mógłbym zapomnieć o „Soji” z Goetzem Buhlerem, który w dziennikarski
sposób prezentował nowinki ze
sceny black music, „Geschmacksache” (gdzie artyści wybierali
ulubione kawałki) i nocnym paśmie „Sleepless”. Była to jednak
cisza przed burzą.
7 września 1998 roku Viva Zwei
została zaatakowana przez „muzycznych terrorystów”, którzy
dokonali przewrotu w ramówce
oraz repertuarze muzycznym tego
kanału. Przez cały dzień można
było oglądać teledyski „do góry
nogami”, które przerywał napis
„Die Wende”. Po tym przewrocie
pojawiły się nowe programy, które prezentowały zgoła inne oblicze tego kanału. „Fast Forward”
z punkową, sepleniącą Charlotte Roche stał się hitem stacji. To
była dziennikarka z prawdziwego
zdarzenia. Młoda, kontrowersyjna wariatka z kolczykami i czarnym makijażem, robiąca wywiady m.in. z Marylinem Mansonem,
Gallagherami, Kelis czy Depeche
Mode, stała się symbolem stacji.
Podobnie zresztą było z wysokim,
rudobrodym komikiem Nielsem
Rufem i jego show „Kamikaze”,
gdzie robił z siebie nie tylko wariata, ale również prezentował ciekawą satyrę na showbiznes.
Kultowy program „2 Rock” z
Markusem Kavką, młodziutką i
śliczną Tanją Mairhofer oraz Nilsem Neumannem, który z tej trójki
wyglądał chyba najbardziej rockowo (prawie jak Cobain) był kolejnym
strzałem w dziesiątkę. Chyba nigdzie nie poznałem tak wielu rocko-
krofonie. Nie zabrakło oczywiście
legend zza oceanu i ich klipów. W
przypadku muzyki elektronicznej,
mentorem widzów był już wcześniej wspomniany Ill Young Kim.
To on w programie „Electronic
Beats” zapuszczał kawałki m.in.
Mouse On Mars, St. Germain,
Chemical Brothers czy Kosheen.
Sympatyczny Koreańczyk co tydzień otwierał nam drzwi do nowinek ze sceny elektronicznej. Jeśli już jesteśmy przy elektronice, to
przypomnijmy sobie „2 Step” czyli audycję, w której dj zapuszczał
godzinny set, a jego muzie towarzyszyły wizualizacje stworzone
przez vj’a (z ang. video jockey).
W przerwach między programami pojawiał się nieżyjący już
wych kapel, co tam. Warto czasem
obejrzeć go na youtubie, zwłaszcza
dzisiaj, kiedy stacje muzyczne hołdują komercji. „Wah 2”, który zabrano z Vivy, bo był „zbyt offowy” i
dopiero na dwójce mógł w pełni zaświecić swoim własnym blaskiem.
Alternatywa, alternatywa i... jeszcze raz awangarda. Bez względu na
styl (rock czy elektronika), zawsze
było totalnie z innego świata. Dla
fanów rapu znalazł się „Supreme”.
niestety Rocco Clein w swoim
„Neuigkeiten”. Elegancko uczesany okularnik, odziany w garnitur
prezentował wiadomości muzyczne wprost z windy. Pomysł oryginalny, wykonanie również.
Na koniec zostawiłem, co najlepsze. Czy pamiętacie stacje, w
której własny program miałaby
gąbka od mikrofonu? No właśnie,
mowa tu o legendarnym „Zwobot” czyli kukiełkowym show z
udziałem gadającego gąbczaka,
również nazywającego się „Zwobot”. Do dziś pamiętam legendarny przebój na pożegnanie Vivy
Zwei „Abschied Von Viva Zwei”
(„Żegnaj Vivo Zwei”), który wykonał wraz z innymi kukiełkowymi przyjaciółmi z programu jako
Zwobot Allstars.
Viva Zwei, mimo ogromnej popularności, nie generowała odpowiednich dochodów, tak więc należało ją zamknąć, co nastąpiło
na początku 2001 roku. Nie pomogły fale protestów na ulicach
Kolonii, z której to Viva Zwei pochodziła. Zastąpiono ją Vivą Plus
(kanał typu „muzyczne call tv”,
jednak i ona długo nie pożyła –
do 2007 roku). Dziś ta stacja jest
już tylko wspomnieniem, jednak
wciąż mam nadzieję, że pewnego
dnia powróci, być może w innej
formie. Jak to mówią – nadzieja umiera ostatnia, nawet jeśli
„matką głupich” ją zwą.
Elvis Strzelecki
Falk (ksywa Hawkeye) był tam przewodnikiem po środowisku hip hopowym. Kool Savage, Fettes Brot,
Curse i im podobni reprezentanci
niemieckiej sceny mieli w „Supreme” pełne pole do popisu na mi-
ŚWIĄTECZNE HITY
Za nami Święta Bożego Narodzenia.
Specyfiką tego okresu jest także warstwa muzyczna, bowiem wtedy śpiewa
się kolędy, pastorałki i świąteczne hity
znane z radia. Cofnijmy się zatem króciutko do kilku z nich.
Jest rok 1984. Dwóch kolegów z rocznika ’63 – Andrew Ridgeley i George
Michael, znani jako Wham!, wydają
utwór „Last Christmas”. Choć w Wielkiej
Brytanii ląduje on na drugim miejscu, w
pozostałej części świata staje się numerem 1. To chyba jedyna piosenka, która
puszczana co roku, nadal ma taką siłę
rażenia jak podczas swojego debiutu.
Paradoksalnie nie jest to „bezpośrednio” piosenka o świętach. Jej temat
przewodni bowiem to nieszczęśliwa miłość – „ Last Christmas I gave you my
heart, but the very next day, you gave it
away…”.
“All I Want For Christmas Is You” –
wszystkim, czego chcę na święta jesteś
ty – zapewne prawie każdy z fanów
Mariah Carey wierzył, że te słowa są
adresowane właśnie do niego. Wokalistka napisała ten utwór wraz z Walterem Afanasieffem na swój świąteczny
krążek zatytułowany po prostu „Merry
Christmas”, wydany w 1994 roku. Wówczas 24-letnia artystka z pewnością nie
spodziewała się tego, iż jej piosenka
będzie pojawiać się co święta w prawie
każdym domu.
„Jingle Bells” – chyba najbardziej znana
świąteczna piosenka świata. Jej autorem był James Lord Pierpont, który w
1857 roku napisał utwór pt. „The One
Horse Open Sleigh”. Po kilku poprawkach w tekście, został on przekształcony w „Jingle Bells”. Mimo „delikatnie
mówiąc,” kiczowatej formy, nawet dla
ortodoksyjnych fanów polskich kolęd,
to dziś jeden z symboli Świąt Bożego
Narodzenia.
Pożegnania i powroty
Gorączka sylwestrowej nocy
Wieczór sylwestrowy zaczyna się w damskiej garderobie. Tak było przed laty, tak jest i dzisiaj. Zmienia się tylko moda,
przeobrażeniom ulega makijaż. Bywają jednak sylwestrowe bale w stylu retro, a nawet stylizowane na określoną epokę.
Wtedy dowolność ubioru ma granice określone cezurą lat jakich dotyczy. Wspólne dla epok jest pożegnanie starego i przywitanie nowego roku, nadzieja, że ten odchodzący będzie lepszy, niż miniony. Życzenia – zaklęcia: „Szczęśliwego Nowego Roku”, „do Siego Roku”. Do „siego” czyli do „tego” - do dziś używamy tego zwrotu, podobnie w wyrażeniu „ni to ni
sio”. Dosyć jednak filologicznych wynurzeń... Poloneza czas zacząć.
Tak, tak – poloneza, bowiem
tym dostojnym i eleganckim tańcem zaczynano sylwestrowe bale
przed laty. W Radomiu wytworne towarzystwo spotykało się
m.in. na balu w Resursie Obywatelskiej. Tu obowiązywał styl
wyrazistej elegancji. Powłóczyste suknie, gipiury, także ręczne
hafty na podręcznych torebkach,
z których panie wyjmowały karnety, by zapisać w nich porządek
karnetów znajduje się w dziale
historycznym Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu.
Są eksponowane przy wielu okazjach, wraz z innymi akcesoriami balowymi. Wachlarze, na
których także dyskretnie zapisywano zamawiane tańce, torebki, w których znaleźć można było
nie tylko karnet balowy, ale także haftowane chusteczki z monogramami, perfumy, a nawet sole
RECENZJE
Uczestnicy balu w Resursie Obywatelskiej w Radomiu
Saint Elvis – Pornography EP
Pirates Recordings
Niezmiernie miło mi powiedzieć, że rodzi
nam się artysta. Może jeszcze przez małe
„a”, ale jednak. Nasz kolega redakcyjny
Elvis Strzelecki postanowił bowiem zająć
się na poważnie muzyką. I to nie byle
jaką. Jego debiutancka EP-ka pt. „Pornography EP” to połączenie elektronicznych
dźwięków spod znaku techno i house z
eksperymentalnym zacięciem. Old schoolowe, kwaśne linie basowe łączą się
tutaj z minimalistycznymi brzmieniami
perkusji, elektronicznymi organami oraz
psychodelicznymi wariacjami, na które
trudno pozostać obojętnym. Zaznaczę, iż
nie jest to muzyka dla każdego. Nie każdy
będzie chciał jej wysłuchać po raz drugi,
ale taka już specyfika tego rodzaju muzyki. Sam twórca zapowiada, iż pracuje nad
kolejnymi utworami. Przy okazji, w imieniu naszego kolegi, chcielibyśmy zaprosić
zainteresowanych na jego fanpage na
facebooku – http://www.facebook.com/
saintelvisofficial.
AE
7
POŻEGNANIA I POWROTY
Nr 21 • styczeń 2013
tańców, przypisanych partnerom, którzy wcześniej je zamówili. A tam w kolejności: polonez, walc, kontredans, mazur...
Bale sylwestrowe miały często
charakter dobroczynny. Takie
imprezy w karnawale, „na korzyść Towarzystwa Dobroczynności” zakładały sobie szczytny cel wsparcia. Ale wróćmy „na
Sylwestra”. Panie w krynolinach,
panowie we frakach. Na zdjęciach sprzed lat zachowały się
takie stylowe bale.
Wodzirej to postać do dzisiaj
brylująca wśród par. Zmienił się
jednak nieco sposób prowadzenia balu. Wtedy z kotylionem
w klapie. Kotylion przypinano
mężczyznom wchodzącym na
salę. Gdy orkiestra grała „walca kotylionowego”, para z takimi samymi kotylionami dobierała się ( paniom też przypinano
kotyliony). Ale że lata międzywojenne słynęły ze skromności panien i męskiego taktu, to panie
najczęściej przypinały kotylion
mężczyźnie, którego już znały.
Przypadek rzadko wchodził w
grę. W karneciku przy zamówionym tańcu stało zazwyczaj imię
mężczyzny. Jeśli znalazło się nazwisko, świadczyło to o mniejszym stopniu zażyłości, bądź
wieku tancerza. Kilka takich
trzeźwiące...
Przenosząc się w czasy współczesne naszym babciom i dziadkom, wkraczamy w epokę poprzedzająca II Wojnę Światową.
Zmienia się strój, pojawiają
tańce, które mówiąc oględniej,
bardziej zbliżają. Tango, fokstrot, słychać synkopowane rytmy shimmy i maczicze. Sylwestra
spędza się już w nie tak licznym
gronie. Wystawne bale nadal się
odbywają, ale mają charakter
bardziej oficjalny, często elitarny.
Po zakończeniu wojny, w nowych czasach bale charakteryzuje styl „robotniczo-chłopski”,
powiedziałbym, że nieco siermiężny. Budowniczowie Warszawy („cały naród buduje swoją stolicę”) wyróżniani są za
przekraczanie normy nie tylko medalami. Mogą towarzyszyć dostojnikom (wywodzącym
się zazwyczaj z tej samej klasy)
w świętowaniu nowego roku, a
właściwie podsumowaniu słusznych decyzji w starym roku („...
i górnicy, i hutnicy, i rolnicy,
ogrodnicy, krawcy, tkacze i spawacze, i cywile, i żołnierze, wróg
nam pieśni nie odbierze, tara
ban, tara bam, wróg nie wydrze
pieśni nam”). Noworoczne życzenia całemu społeczeństwu
przekazuje prezydent Bolesław
Bierut i premier Józef Cyrankiewicz. Koszary wojskowe odwiedza marszałek Polski Konstanty
Rokossowski, „syn kamieniarza
spod Łodzi, w/g podręczników
szkolnych mówiący z wyraźnym
rosyjskim akcentem”. W Sylwestra pełnią służbę na ośnieżonych ulicach ( śnieżne były
wtedy i mroźne zimy) milicjanci. Drzewka choinkowe nie rozjaśniają mroków,
bo ozdabiają je jedynie bombki, a
nie sznury wielobarwnych lampek.
Oszczędzano elektryczność, bowiem
były to czasy elektryfikacji wsi i małych miasteczek. W
tę grudniową szarość z pomysłami
i radosną werwą
wciskała się młodzież akademicka,
reprezentująca najczęściej szkolnictwo
artystyczne.
Studenci
Akademii Sztuk Pięknych
Warszawy i Krakowa, Łodzi, Poznania, Wrocławia
i Gdańska demonstrowali na balach sylwestrowych swoją niezależność ubiorem, muzyką, stylem bycia.
Powstawały i koncertowały zespoły w piwnicach Wandy Warskiej i „Pod Baranami”. Przekazywano nowe treści w teatrach
„Bim Bom” w Gdańsku i STS w
tylko z „Pronitu”...
Sylwestry późniejszego okresu
przypominały te bliższe naszym
dniom. Wodzirej nadal zabawiał,
grały zespoły, śpiewały wokalistki (wokaliści zbyt szybko się upijali). Po sylwestrach z tamtych lat
dłużej trzymał ból głowy, może
dlatego że wódka była mocniejsza, a może ze względu na miarkę (podstawową było pięćdziesiąt i sto gram, a nie jak teraz wg
europejskich norm - czterdzieści i osiemdziesiąt). Ból głowy
wynikał też z niekończących się
toastów. Szampana sprowadzaliśmy wyłącznie od przyjaciół
ze wschodu, którzy wybudowali nam też Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina, w którym
to pałacu odbywały się najlepsze
ponoć sylwestrowe bale. W Radomiu największe wzięcie miały
bale w „Europie”, „Smakoszu”,
„Zagłobie” i „NOT”. Sylwestrową noc można było spędzać w
Klubie Garnizonowym na lotnisku, w osiedlowych domach kultury, w zakładach pracy, najczęściej w stołówkach zakładowych.
Przyszła też moda na pobliskie
Pionki. Tam w restauracji „Adria” towarzyszyłem kiedyś nieodżałowanej Grażynie Kłodnickiej, prowadząc bal sylwestrowy
u progu 1991 roku. Była wtedy
aktorką w radomskim teatrze.
Niektórym balom towarzyszyły
występy znanych i lubianych artystów . Do „Europy” przyjechał
Krzysztof Chamiec, do „Relaksu” (Spółdzielczy Klub Kultury
„Relax” ze świetnym kabaretem
„Contra” przy ul. Słowackiego)
Sylwester w „Adrii”
Warszawie. Moda docierała do
nas z Zachodu. Rozpoczął się
czas prywatek. Słuchano rock
and rolla, na taśmach szpulowych magnetofonów nagrywano
przeboje, by na Sylwestra mieć
zapewniona muzykę. Adapter
„Bambino” odtwarzał płyty nie
Mieczysław Święcicki. Z czasem
największe imprezy sylwestrowe
przeniosły się na ulice. Strzelały korki szampanów na mrozie.
Wybuchały petardy... Signum
temporis, jak mawiali starożytni.
Do Siego Roku.
Jerzy Madejski
Za kogo
przebrał się
Jan Saski ?
Zaproszeniu na bal nie
można było odmówić - nie
uczestniczenie w balach
charytatywnych należało
do złego tonu. Dlatego goście takich imprez, a szczególnie zapraszani z innych
miast, mieli za punkt honoru nie tylko wzięcie udziału
w zabawie, ale nie żałowanie grosza na szczytny cel.
W dziale historycznym Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu, wśród bibelotów
i balowych akcesoriów, odnaleźliśmy zaproszenie na bal zorganizowany przez Uniwersytet Jagielloński w salach Teatru
Starego w Krakowie. Wydarzenie miało miejsce 11 lutego 1911
roku. Na „Bal Empire” zapro-
szony został nie byle kto, bo radomski przemysłowiec Jan Saski,
właściciel browaru. Wiedzieli kogo zapraszać i piwa pewnie
na balu nie zabrakło, choć przypuszczać należy, że raczono się
szlachetniejszymi trunkami. Celem zbiórki, jak wynika z zaproszenia, miała być budowa domu
akademickiego dla słuchaczek
UJ (podkreślić trzeba – słuchaczek, a nie słuchaczy). Dawne to
czasy i nie wiemy czy akcja charytatywna powiodła się. Nie wiemy, czy Jan Saski pojechał do
Krakowa, a jeśli tak, to czy zgodnie z sugestiami wystąpił w stroju „empire”. Styl ten nawiązywał
do starożytności i był modny we
Francji za czasów Napoleona I. A
co francuskie, to stylowe, zwykło
się mawiać...
Przypomnijmy. Jan Saski
(1881- 1968) był inżynierem specjalistą w zakresie browarnictwa. Urodził się w Radomiu jako
syn Juliusza Saskiego. Wiedzę
na temat warzenia piwa zdobywał w Modling pod Wiedniem. Po
śmierci ojca wspólnie z bratem
Józefem prowadził sł ynny w Radomiu „Browar Parowy Jan Saski i S-ka” oraz fabrykę wódek
i likierów.
(mad)
8
HISTORIA
Gawrosz – historia również radomska
Gawrosz, a właściwie Gavroche Thenardie, jest postacią fikcyjną, wymyśloną przez Wiktora Hugo, na potrzeby fabuły „Nędzników”. Paryski dwunastoletni syn ulicy i drobny złodziejaszek, jednocześnie całym sercem oddany ojczyźnie i nie wahający się poświęcić jej swoje młode życie. Postać, choć fikcyjna, nie była wymysłem pisarza.
Gawrosz miał swoje pierwo- nich to siedemnastoletni Wła- dlowej w Radomiu, uczestnik II Wojna Światowa
wzory. Byli nimi dwaj czternastolatkowie, Joseph Bara i Joseph
Agricol Viala, polegli w czasie rewolucji francuskiej 1793 i 1794
roku. Obydwaj przeszli do legendy. Nic więc dziwnego, że zachęcili Hugo do wprowadzenia małego Gawrosza do swojej powieści.
Każe mu zresztą polec, tak jak i
pierwowzorom, na barykadach
Komuny Paryskiej ze śpiewem na
ustach. To właśnie Gawrosz idzie
u boku „Wolności wiodącej lud na
barykady”, na obrazie pędzla Eugeniusza Delacroix. I polska historia ma takich swoich Gawroszów. W każdym zrywie było ich
kilku. Do historii przeszli nieliczni. Niejednokrotnie bezimiennie.
Nieznany żołnierz
1831 roku
„Był w naszym batalionie żołnierz, który wszystkich rozweselał – pisał we wspomnieniach
z powstania listopadowego 1831
roku, Henryk Bogdański - młody, kilkunastoletni chłopiec,
ulicznik warszawski, niezmiernie zwinny, dowcipny i nie dbający o guzy, które mu się często
obrywały(...) Przy jedzeniu, w
pochodzie, nawet wśród ognia
nieprzyjacielskiego, zawsze ten
psotnik coś takiego spłatał, że
wśród największego znużenia i
podczas akcji nader poważnej,
wszystkich ubawił i dodał otuchy. (...) Ten malec był także bardzo śmiałym w boju; tak w Iłży
posuwał się w ulicy ciągle naprzód ku rynkowi, strzelając
nieprzerwanie, a celnie. Tak się
wysunął do przodu, że był na samym przedzie przeciw nieprzyjacielowi. Za to koledzy upominali
się o wpisanie go na listę przedstawionych do krzyża, ale on ze
śmiechem nie przyjął tego, bo
jakżeby go powitali jego uliczni
koledzy w Warszawie, gdyby się
od nich świecidełkiem na piersiach odróżniał.”
dzio Psarski. Najpierw służył w
oddziale Mariana Langiewicza i
z nim 19 marca przeszedł do Galicji. Nie zagrzał tam długo miejsca. Już 5 kwietnia z oddziałem
Józefa Grekowicza „szedł na bagnety pod Szklarami, a szaloną odwagę jego powstrzymywać musiano” – jak napisał o
nim Franciszek Bandrowski. Po
rozpuszczeniu oddziału został
aresztowany przez Austriaków i
osadzony w więzieniu w Krakowie. Udało mu się jednak uciec i
już 14 sierpnia bił się pod Czernichowem w oddziale „Tetery” - Aleksandra Taniewskiego.
Wzięty do niewoli trafił do Proszowic. Uciekł jednak w przebraniu kobiecym. Trafił do oddziału Dionizego Czachowskiego.
Tu jednak kończy się jego szczęście. Zginął w bitwie w Jurkowicach „straszną śmiercią w płomieniach 21 października – pisał
Bandrowski. – Nam, którzyśmy
patrzyli na jego życie, nie wiemy
czy płakać po nim, czy chlubić
się nam więcej przystoi. Wielka
przyszłość narodu, gdzie niewiasty i dzieci uczą się jak walczyć i
umierać”.
W innym oddziale, majora
Jana Żalplachty „Zapałowicza”
służył szesnastoletni Izydor Monasiewicz. Poległ w bitwie pod
Tuczapami 19 maja 1863 roku.
Również Radom
ma swojego Gawrosza
Nadszedł rok 1863...
Gawrosz 1906 – Stanisław Wrener
Powstanie Styczniowe. I tu
spotykamy Gawroszów. Jeden z
Jest nim osiemnastoletni Wiktor Cymerys Kwiatkowski, chorąży PPS, który zmarł w wyniku
ran poniesionych podczas demonstracji po pasterce, na ulicy Lubelskiej (dziś Żeromskiego) w nocy z 24 na 25 grudnia
1904 roku. Jest nim również siedemnastoletni Józef Szokalski,
śmiertelnie ranny w manifestacji na niewielkim placyku u zbiegu dzisiejszych ulic Słowackiego,
Żeromskiego i Niedziałkowskiego, za ówczesną rogatką miejską,
3 lutego 1905 roku. Nie był nawet
uczestnikiem tej robotniczej demonstracji, a jedynie przypadkowym przechodniem trafionym
zabłąkaną kulą. Jest nim, rozstrzelany 22 grudnia 1906 roku,
osiemnastoletni Stanisław Werner, uczeń 7 klasy Szkoły Han-
Gawrosz 1863 – Izydor Monasiewicz
zamachu na von Płotto. Chociaż
jego rola ograniczała się jedynie do obstawy głównego zamachowca, Stanisława Hempla, to
jako jedyny aresztowany, odpowiedział w pokazowym procesie za wszystkich. Rozstrzelany
w kapturskim lesie i pochowany
w nieznanym miejscu, ma swą,
jedynie symboliczną, mogiłę na
cmentarzu przy ulicy Limanowskiego. W ostatnim liście, który
wręczył swojemu spowiednikowi
przed śmiercią, napisał: „Droga
Mamusiu! Kiedy ten list otrzymasz, nie będę już żył. (...) Życia
mi nie żal, tylko Ciebie. (...) Żegnaj Mamusiu, już się tu więcej
nie zobaczymy. Ojcu powiedz, że
umieram z prośbą, aby mi przebaczył... śmierć zmaże winy,
Babcię uściskaj. Tylko mi Ciebie
żal...”
W 1940 roku Gawroszem był
siedemnastoletni Marian Gut,
żołnierz majora Hubala, ciężko ranny, a po przesłuchaniu zastrzelony przez gestapowców. Był
nim również kolega Guta, szesnastoletni Antoni Krupa, maltretowany w przesłuchaniu i na
koniec rozstrzelany na podradomskim Firleju, w czerwcu 1940
roku. Albo czternastoletni Romek Olędzki, rodem z Szydłowca,
który zmarł w szpitalu po trafieniu go przez niemieckiego snajpera na warszawskiej barykadzie
na Placu Trzech Krzyży, 3 września 1944 roku. Na kilka godzin
przed śmiercią wstąpił jeszcze
do domu, zjadł obiad i pożegnał
się z matką. Pochowała go na podwórku rodzinnej kamienicy. Po
I Wojna Światowa
I ona miała liczne szeregi nastoletnich żołnierzy. Musieli
ukrywać swój wiek, podając fałszywe dane. Jednym z nich był
ułan Henryk Dobrzański, który
założył mundur, mając siedemnaście lat i nie zdjął go już do
śmierci w 1940 roku, kiedy jako
ostatni żołnierz kampanii wrześniowej, major Hubal, poległ w
walce pod Anielinem 30 kwietnia.
wojnie spoczął na szydłowieckim
Walki 1918 roku
Gawrosz 1940 – Marian Gut
O Przemyśl i Lwów. W szeregach stanęli i ginęli w nich,
uczniowie i studenci. Nazwano ich „Orlętami”. Jednym z takich „Orląt” był Ludwik Lubicz
Wolski. To właśnie on, otrzymał w prezencie od swojego ojca
chrzestnego, Władysława Bełzy, wiersz „Katechizm polskiego
dziecka” i jako pierwszy nauczył
cmentarzu, we wspólnej mogile z
młodszym bratem, Heniem. Henio zginął rażony odłamkiem sowieckiej bomby, w chwili wyzwolenia Szydłowca.
Gawrosz 1919 – Ludwik Wolski
się na pamięć słów: „Kto ty jesteś? Polak mały.” Młody poeta,
na miarę Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zamordowany przez
Ukraińców w Złoczowie 2 kwietnia 1919 roku, po bestialskim
przesłuchaniu.
Wśród Gawroszów były i
dziewczęta
Wymieńmy chociaż jedną
z nich. Grażyna Śniadecka z
Warszawy, ze zgrupowaniu majora „Ponurego”. „(...)niespełna
osiemnastoletnia
maturzystka z tajnych kompletów, a już
doświadczona konspiratorka z
warszawskiego małego sabotażu – pisał o niej Cezary Chlebowski. - Na razie miała za zadanie jechać do lasu tylko na
trzy dni, poznać miejsce pobytu oddziału, a następnie wrócić do Warszawy i stać się łączniczką Komendy Głównej AK
ze zgrupowaniem. Ale gdy tylko ujrzała Wykus, gdy poznała
atmosferę partyzanckiego lasu,
zbuntowała się, stanęła z płaczem przed komendantem, odmówiła wyjazdu do Warszawy
i tak długo becząc błagała „Ponurego”, że ją wreszcie wcielił jako prostego żołnierza pod
komendę „Robota”, Waldemara
Szwieca”.
„Grażyna” starała się usilnie o
to, aby traktowano ją jak każdego
żołnierza, bez jakichkolwiek ulg.
Gawroszka 1943 – Grażyna Śniadecka
Z tego zapewne powodu przyjęła najmniej chyba atrakcyjną
funkcję amunicyjnego przy erkaemie. Ponadto – jedyna z całego
oddziału – nosiła wielkie nożyce do cięcia drutu, bardzo uciążliwe w marszu i w walce – tak ją
zapamiętał jeden z partyzanckich
kolegów, Tadeusz Chmielowski
„Bartek”.
We wrześniu 1943 roku należała do pocztu dowódcy. Zachowało się jej zdjęcie z tego okresu.
Stoi w drugim szeregu, w olbrzymim hełmie, z długim, trzonkowym handgranatem za pasem.
Zginęła 14 października 1943
roku pod Wielką Wsią, w zasadzce zastawionej na „Robota” przez
konfidenta gestapo, „Motora”.
Służyła w oddziale razem z innym
warszawskim wisusem, siedemnastoletnim Adamem Wolfem
„Wilkiem”. Poległ 13 września, w
walce pod Smarkowem.
Polityczne dyskusje w WSH
Z nowym rokiem akademickim Wyższa Szkoła Handlowa znów zaczęła gościć w swoich progach osobistości świata polityki, dyplomacji, nauki. Spotkania cieszą się wielkim zainteresowaniem radomian.
25 listopada w auli WSH odbył się
wykład Antoniego Macierewicza.
Przybyły tłumy. Poseł mówił o wynikach badań nad przyczynami katastrofy smoleńskiej, jakie prowadził
zespół naukowców pod jego egidą.
Przekonywał, że 10 kwietnia 2010
roku w samolocie prezydenckim doszło do wybuchu. Przedstawiał wykresy i symulacje.
- Dziś ci, którzy chcą odkryć prawdę na temat Smoleńska, są spychani na margines życia społecznego
– mówił poseł i odnosił się również
do obecnej sytuacji politycznej kraju. Krytykował m.in. politykę zagraniczną rządu i uległość wobec Unii
Europejskiej.
Dla przeciwwagi, 1 grudnia o
przyczynach katastrofy prezydenckiego tupolewa mówił w WSH pułkownik Edmund Klich, były przewodniczący Państwowej Komisji
Badań Wypadków Lotniczych, autor
książki „Moja czarna skrzynka”.
Klich odniósł się do teorii Antoniego Macierewicza odnośnie wybuchów na pokładzie samolotu.
- Wybuchy w czasie awaryjnego
lądowania są czymś normalnym. To,
że w tupolewie do nich doszło, to nie
żaden dowód na zamach. Nie można
z tego wyciągać żadnych wniosków –
podkreślał.
Pięć dni później w ramach cyklu
„Wykłady Międzynarodowe” gościem WSH był Ambasador Federacji Rosyjskiej Aleksander Aleksiejew.
Wyższa Szkoła Handlowa w Radomiu od wielu lat cyklicznie organizuje spotkania otwarte z ambasadorami krajów utrzymujących stosunki
dyplomatyczne z Polską.
Aleksiejew mówił m.in. o współpracy handlowej pomiędzy Rosją a
Polską, wspólnych inicjatywach w
W odświętnym nastroju
Wigilia akademicka jak co roku była okazją do składania
życzeń w atmosferze zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
„Mały Powstaniec”
Było w naszej historii w ielu Gawroszów i Gawroszek.
Tak jak Wiktor Hugo w ystawił pomnik par yskiemu dziecku, tak Roman Bratny „Kolumbami rocznik 20” uczcił
pamięć Gawroszów warszawskich. Po latach doczekali się
realnego pomnika. Jest nim
„Mał y Powstaniec” stojący w
cieniu starych murów przy ulicy Podwalnej w Warszawie.
Karykaturalnie wielki hełm i
karabin nie mają w sobie nic
Gawrosz 1944 – Roman Olędzki
śmiesznego. Wprost przeciwnie
- budzą szacunek. Dla małego
dziecka idącego ramię w ramię
z dorosł ymi i ginącego, tak jak
oni, w obronie ojczyzny.
Jacek Lombarski
9
WSH
Nr 21 • styczeń 2013
Wigilijnych potraw skosztowali także studenci z zagranicy, którzy w ramach programu Erasmus
podjęli naukę w radomskiej Wyższej Szkole Handlowej. To 22 osoby
z Turcji i jedna z Hiszpanii. Dla studentów tureckich wigilia była diametralnie różna od obrzędów związanych z religią Islamu, którego są
wyznawcami. Podkreślali, że udział
w spotkaniu był dla nich zaszczytem i satysfakcją. W grudniu Wyższa Szkoła Handlowa zorganizowała
dla wszystkich studentów imprezę
informacyjno-integracyjną „Dzień
Erasmusa”. Miała na celu przybliżenie założeń europejskiego programu „Uczenie się przez całe życie”.
Studenci dowiedzieli się, co robić,
aby wyjechać na studia zagraniczne.
Była okazja do rozmowy z koordynatorem programu Erasmus. Wśród
gości był profesor Jose Ignacio Farran Martin z Uniwersytetu de Valladolid w Hiszpanii.
(mad)
zakresie kultury, sztuki i nauki. Powrócił także temat katastrofy smoleńskiej i współdziałania stron
polskiej i rosyjskiej w zakresie wyjaśnienia przyczyn tragedii.
Z kolei 8 grudnia odbyło się spotkanie z Piotrem Ikonowiczem –
znanym politykiem, publicystą,
społecznikiem. Ikonowicz mówił o
społeczeństwie obywatelskim i mocnej krytyce poddawał stosunki panujące w Polsce.
- Dzieci robotników, którzy kiedyś walczyli o demokrację, pracujący m.in. w marketach na podstawie umów śmieciowych, dziś tracą
zatrudnienie za każdą próbę organizowania związków zawodowych
– mówił. - Przemoc polityczną czy policyjną zastąpiono obecnie przemocą
ekonomiczną, w wyniku której społeczeństwo jest zastraszone bardziej niż
w czasach komunizmu. Grupą trzy-
mającą władzę w Polsce jest dziś grupa posiadająca pieniądze.
Wykład Piotra Ikonowicza otworzył cykl spotkań „Akademia nowoczesnego państwa”, organizowany
przez Stowarzyszenie Ruch Kapitału
Społecznego w partnerskiej współpracy Wyższą Szkołą Handlową w
Radomiu.
AKA
10
ROZMAITOŚCI
RANKING LOKALI
GASTRONOMICZNYCH
„Będziecie mi potrzebni na wiosnę”
Restauracja Green Zebra
Restauracja wegetariańska Green Zebra jest na pewno jasnym punktem na kulinarnej mapie Radomia. Od ponad czterech lat serwowane są tu
smaczne, świeże i lekkie posiłki. Nie tylko dla wegetarian.
W porównaniu do lokali, które
podają równie wykwintne i oryginalne dania, nie jest tu drogo.
Z przystawek (w cenach 11 – 13
zł) mamy tu np. „Zieloną rapsodię” czyli racuchy z cukinii, podawane z pesto i sosem czosnko-
wym. Albo popularną w kuchni
indyjskiej pakorę - kawałki warzyw zanurzone w cieście i smażone w głębokim oleju. Zupy - np.
francuską cebulową albo z czerwonej soczewicy – możemy zjeść
za 8 zł. Droższe są sałaty – po 18 zł
Jak co roku
w „Łaźni”
Towarzystwo Polsko - Austriackie działa już w Radomiu
17 lat.
W tym czasie zmieniały się władze, rozszerzał krąg osób, dla których kontakty z naddunajską stolicą stawały się coraz częstsze i
nie dotyczyły tylko wyjazdów turystycznych. Z kulturą Austrii i jej
niczący Rady Miejskiej Władysław
Bojarski i dyrektor Wydziału Kultury Joanna Szymańska. Podkreślano integracyjny charakter stowarzyszenia, które współpracuje
m.in. z American Corner, Polskim
i makarony (16 – 17 zł). Jeśli chodzi o dania główne, to na pewno
trzeba tu spróbować naleśników
ze szpinakiem w sosie pomidorowym (19 zł), placków ziemniaczanych z kurkami w śmietanie (22 zł)
albo „Zielonych majówek”, czyli
kotlecików ze szpinaku, ryżu, soi,
warzyw (14zł). Pierogi (12 – 14 zł)
to mocny punkt tutejszego menu.
Rodzajów jest sporo, wyróżnić
trzeba sycylijskie ze szpinakiem i
rikottą oraz te z serem blue, gruszką i orzechem włoskim. Napić
się można piwa i wina, w sezonie
grzanego. Są też desery i koktajle.
Dodatkowo w menu sezonowym
znajdziemy dziś np. zupę czosnkową z grzankami (8 zł), makaron
farfalle z łososiem i avokado (19
zł) i rybne rarytasy: łososia w pieprzu cayenne z chutney z czarnej
porzeczki (30 zł) i pstrąga pieczonego w ziołach (29 zł).
Wystrój wnętrza restauracji
łączy w sobie elegancję i frywolność, tak że dobrze poczują się
R
E
Te słowa generała Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego przekazał major Hubal żołnierzom zgromadzonym przy wigilijnym stole. Była sobota,
23 grudnia 1939 roku. Polska, a właściwie, od 26 października, Generalna Gubernia, pogrążona była w mroku okupacji niemieckiej. Tymczasem w
leśniczówce Bielawy, niedaleko Opoczna, wokół odświętnie ubranego stołu ustawili się żołnierze w wyprasowanych mundurach, wyglansowanych
butach, w pasach i z medalami na piersi. Ostatni oddział wojska polskiego istniejący w zniewolonym kraju. Żołnierze z oddziału majora Henryka
Dobrzańskiego – Hubala.
Hubalowe wojsko
Oddział majora Hubala (Henryk
Dobrzański przyjął pseudonim, wywodzący się od przydomku rodowego), znalazł się w okolicach Opoczna
pod koniec listopada 1939 roku. Była
to już reszta z grupy ułanów, którzy
wraz z majorem Dobrzańskim, po
tu zarówno goście w garniturach
i ci na luzie.
Green Zebra, zwana czasami
Zieloną czynna jest w pasażu przy
ul. Focha 12, w godz. 11- 22, w niedzielę w godz. 12 – 20. Można tu
zamówić dania na wynos, restauraK
L
A
cja organizuje też catering i imprezy. Naprzeciw znajduje się sklep z
wegetariańskim jedzeniem, w którym można zaopatrzyć się w ingrediencje, potrzebne do przyrządzenia takich potraw jak w lokalu.
AKA
M
A
Kadr z filmu Hubal (Ryszard Filipski jako
major Hubal, Kazimierz Wichniarz w roli
księdza Edwarda Ptaszyńskiego)
rozwiązaniu 110. Pułku Ułanów w Janowie koło Kolna, zdecydowali się na
dalszą walkę i pośpieszyli w kierunku
Warszawy. Dobrzański liczył na to, że
w okolicach stolicy napotka jeszcze jakieś walczące oddziały. W ostatnich
dniach września dotarł do majątku
Krubki koło Wołomina. Tam podjął
decyzję dalszego marszu w kierunku
Gór Świętokrzyskich i na Węgry. Pozostało przy nim około 20 ułanów. Z
tych, zanim dotarł, 5 października do
leśniczówki Podgórze, koło Bodzentyna, zostało z nim już tylko 11. To oni
właśnie stanowili zaczyn przyszłego
Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala. Po dwumiesięcznym marszu, przerywanym po-
wypowiedział słowa, które padły przy
wigilijnym stole: „Będziecie mi potrzebni na wiosnę”.
Wigilia na Bielawach
Ludmiła Wróblewska, żona leśniczego Eugeniusza Wróblewskiego,
pełniła wówczas rolę pani domu. Z nią
pierwszą podzielił się opłatkiem major
Dobrzański.
- Nie było tam tradycyjnej choinki przybranej świecidełkami, wisiały
za to na ścianach: godło państwowe
i flagi polskie – wspominała Ludmiła
Wróblewska. – Działo się to tuż pod
bokiem Niemców, ponieważ w niedaleko położonej Spale obchodził
Wigilię generał Blaskowitz ze swym
sztabem. Nastrój był szczególnie podniosły. Na chwilę zapomniałam, że
trwa wojna. Te mundury polskich żołnierzy zwiodły wszystkich obecnych.
Wydawało nam się, że jesteśmy w wolnej Polsce.
Wigilijną kolację zjedzono w świetlicy leśniczówki na Bielawach. Maria
Żulikowska pamięta, że podała zupę
rybną, a leśniczy Józef Żulikowski, jej
mąż, poświęcił na tę kolację dorodną
jałówkę. Nad przygotowaniem wieczerzy pracowały Ludmiła Wróblewska, Maria Żulikowska i Marianna
Cel – „Tereska”.
– Mam szczególny sentyment do tej
jabłoneczki, która rośnie tu na Bielawach – opowiadał pułkownik Marian
Zach, prezes Środowiska „Hubalczycy”. - Ona pamięta tę wigilię. Kwitnie, co roku i jeszcze rodzi jabłuszka.
Przy tej jabłonce stał na warcie z karabinem Ryszard Piasecki z Poświętnego. Towarzyszyły mu dwa psy. Wyżły.
Psy gajowego Kaczmarka i leśniczego Żulikowskiego. Kilkanaście lat po
Barwna choinka zakwitła w lesie Bielawy
wiedeńskimi
przedstawicielami
poznawali słuchaczy prelegenci.
Ostatnie takie spotkanie przybliżyło sylwetkę malarza secesji Gustawa Klimta, w 150. rocznicę urodzin
artysty. Wspominając dotychczasowe doświadczenia i kontakty, także z bliźniaczym stowarzyszeniem z Bydgoszczy, prezes TPA
Irena Szcześniak zainaugurowała wigilijne spotkanie w „Galerii-Łaźnia” przy ul. Traugutta. Wzięli
w nim udział m.in. wiceprzewod-
Towarzystwem
Numizmatycznym, reprezentowanym na spotkaniu przez Przemysława Ziembę, radomskimi muzykami. Tradycyjnie
śpiewano kolędy.
Na zdjęciu od lewej były prezes
TPA Jerzy Pawlak, dyr. Wydziału
Kultury Joanna Szymańska, szefowa American Corner Karolina
Adamczyk i szefowa „Galerii – Łaźnia” Agnieszka Sieradzka.
(mad)
fot. autor
11
REGION
Nr 21 • styczeń 2013
stojami w osadach leśnych, oddział
dotarł do leśniczówki Eugeniusza
Wróblewskiego w Dębie Opoczyńskiej, a stamtąd do leżącej w głębi lasu
i o wiele bezpieczniejszej, gajówki Ceteń.
To właśnie stąd major Hubal wyjechał do Warszawy, zaopatrzony w
dokumenty na nazwisko Czesława
Chrząszczewskiego mieszkającego w
Opocznie, na umówione spotkanie
z generałem Tokarzewskim, komendantem SZP. Właśnie wtedy generał
wojnie wspominał z sentymentem to,
jak stojąc tu, pod tą jabłonką, w kożuchu, przydeptywał z nogi na nogę. Był
silny mróz, ponad 30 stopni. Zima
1939 roku, była wyjątkowo surowa.
Psy tuliły się do jego kożucha, a on
przypomniał sobie, że przecież dwa
kilometry stąd, jego rodzina zasiada właśnie do wieczerzy świętej.
Przykro mu się zrobiło - powiada
do mnie - no, ale w tym momencie
drzwi się otworzyły, przyszła zmiana, żeby mógł pójść i połamać się
Pułkownik Marian Zach z wigilijną opowieścią
opłatkiem i śpiewać z innymi kolędy.
I jeszcze jedna, krótka wigilijna
opowieść. Pozostawiła ją Maria Żulikowska:
- Pamiętam, jak po wigilii major
siedział przy kominku, podparty na
łokciu. Ogień buzował, burka, zwisała majorowi z ramienia. A naokoło siedzieli jego chłopaki i śpiewali pieśni.
Bielawy po 73 latach
„Na rozległej polanie ustawione w czworobok drewniane stodoły
i magazyny na paszę dla zwierząt leśnych - napisał Mirosław Derecki o
leśniczówce Bielawy w 1972 roku, w
książce „Tropem majora Hubala”. Wszystko otoczone ogrodzeniem z
drewnianych żerdzi. W bramie – podpalany myśliwski pies. Sama leśniczówka to długi, murowany budynek,
trochę przypominający barak. Stare
mury zachowały się w doskonałym
stanie. Zniszczenia wojenne jakoś je
ominęły”.
Niestety, w początku lat osiemdziesiątych leśniczówka została zlikwidowana, a budynki rozebrane. Dziś,
trudno nawet odnaleźć pozostałości fundamentów zarośnięte gęstym,
młodym lasem.
W 2007 roku, dzięki współpracy
Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi i Radomiu, w 110.
rocznicę urodzin Henryka Dobrzańskiego, odsłonięto na Bielawach pomnik „Hubalowej Wigilii”.
Major pozostanie
w naszych sercach
Już od sześciu lat, co roku, na początku grudnia, przyjeżdżają na Bielawy uczniowie szkół imienia majora
Hubala i Hubalczyków, leśnicy, kombatanci i harcerze. Dzielą się opłat-
kiem, ubierają choi nkę.
- Przyjeżdżamy tutaj, żeby spotkać
się z majorem Hubalem i jego żołnierzami - powiedziała Beata Jasek, dyrektor
Zespołu Szkół Zawodowych im. majora Hubala w Radomiu, który jest razem
z RDLP w Łodzi, współorganizatorem
wigilijnych spotkań. - Wierzę, że w tej
chwili stoją w lesie i całym sercem są z
nami. Wtórują, tym naszym spotkaniom
przy pomniku, przy choince. Dzięki nim
po to, żeby wam przekazać część historii. Właśnie w takiej atmosferze, w lesie,
tu, gdzie w 1939 roku był nasz Patron.
On obiecał, że kiedyś będziemy mogli spotykać się w wolnej Polsce i oto się
spotykamy. W spokoju, w ciszy, w radości. Wszyscy jesteśmy zdrowi, szczęśliwi
i tworzymy jedną fantastyczną „hubalową rodzinę”. Cieszę się, kiedy dzwonicie
ze szkół i pytacie się o kolejne spotkanie.
Będziemy się spotykać, przynajmniej
Pamiątkowe zdjęcie uczestników „Szóstej Międzyszkolnej Hubalowej Wigilii”
możemy się tutaj, co roku spotykać. Kilka dni temu rozmawiałam z panią Krystyną Sobierajską, córką majora Hubala.
Przekazuje wam wszystkim serdeczne
życzenia. Była bardzo wzruszona, że
tradycja spotkań „Hubalowej Wigilii”
ciągle trwa. Obiecałam, że dopóki będę
dyrektorem szkoły, to na pewno będziemy się tutaj spotykać. Wierzę, że kiedy
skończę pracę w szkole, to mój następca, będzie tą wspaniałą tradycję kontynuował i wierzę, że w waszych szkołach
ta tradycja również będzie zachowana.
Droga młodzieży. Spotykamy się tutaj
dwa razy w roku. W wigilię i rocznicę śmierci naszego Patrona. Bardzo się
cieszymy, gdy na apel Zespołu Szkół Zawodowych imienia Hubala w Radomiu
jest taki odzew. Że to młode pokolenie z
otwartym sercem tutaj przybywa, żeby
spotkać się z tymi, którzy znają historię
Hubala i chcą ją dalej przekazywać. Ja ze
swojej strony powiem, że będziemy zawsze pamiętać. Major Hubal pozostanie w sercach naszej młodzieży, naszych
rodziców i wszystkich tych, którzy chcą
być z nami.
Jacek Lombarski
12
O S TAT N I A S T RO N A
Pastelowe szepty
Do 11 stycznia możemy oglądać w Galerii „Resursa” zabawne portrety i kolorowe pejzaże w bajkowej scenerii, autorstwa malarki Anny Ksykiewicz. Grudniowe spotkanie z artystką i jej twórczością było kolejną prezentacją dojrzałej sztuki znanej już w radomskim
środowisku, ale także w Puławach, Kazimierzu, Toruniu. Ksykiewicz wystawiała swoje
prace także w miastach włoskich i St. Petersburgu, podczas prezentacji „Europastel”. Było
„Zimowe malowanie”, „Szepty i nawoływania”, teraz są „Pastelowe szepty”.
Pastele Anny Ksykiewicz są przyjazne ludziom. Przyjazne dzieciom i
dorosłym. Coś w nich z Makowskiego, coś z Wojtkiewicza... Ale to jej
styl. I choć zmieniał się przez lata,
dojrzewał, przypomina Annę sprzed
lat. Znam wczesne malarstwo Anny
Ksykiewicz, jej obrazy wiszą na ścianach mojego mieszkania. Widziałem jak powstawały. W jej twórczości widać szukanie nowych dróg i
tematów. Powroty do świata dzieciństwa dostrzegamy w „Pastelowych szeptach”. Wystawę, podczas
inauguracji odwiedzili członkowie rodziny Anny, dzieciaki rozpo-
znawały swoje wizerunki, bowiem
Anna Ksykiewicz maluje nie tylko z
wyobraźni i coraz częściej sięga do
bliskich sobie uczuciowo tematów.
Anna Ksykiewicz ukończyła studia w Instytucie Wychowania Artystycznego Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie. Jest
członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków i Stowarzyszenia
Pastelistow Polskich. Nauczała plastyki w radomskich liceach. Zdobyła wiele nagród za swoją twórczość.
m.in. Nagrodę Ministra Oświaty,
nagrodę Prezydenta Kielc „Przedwiośnie”, II nagrodę w Przeglądzie
Plastyki Radomskiej, nagrodę w III
Biennale Małych Form Malarskich
Toruń 1997, w IX Wystawie Radomskiego Okręgu ZPAP Radom 1999, III
Nagrodę im. Jacka Malczewskiego.
Wystawy indywidualne: DK Galeria
78 Łódź, „Łaźnia” Radom – 1990,
1994, 1996 r., Galeria „Canaletto”
w Warszawie, Galeria „Piękna” w
Płocku, Galeria „Ciasna” w Jastrzębiu Zdroju.
Jerzy Madejski
FELIETON
Jesteśmy studentami
(wyznania pierwszoroczniaka)
Wkroczyliśmy w nowy etap dzieciństwa. Chociaż na uczelni mówią
do nas per pan/pani, to i tak traktują jak maluchów, którym wszystko trzeba tłumaczyć. Mają rację: w
końcu jesteśmy pierwszym rokiem i
nie wiemy nic. Gdy o coś pytają, kulimy się, jakbyśmy za złą odpowiedź
mieli dostać przez plecy gazetą. Albo
uwagę do dziennika. Wszyscy wolimy opcję z gazetą. A gdy zapytają,
odpowiadamy słodkim jak u Kota
w Butach spojrzeniem. Mają oni do
nas cierpliwość... Ze szkoły wyszliśmy z gigantycznym bagażem wiedzy na temat ściągania i rozwiązywania schematycznych zadań. Gdy
dochodzi do kreatywnego myślenia, kartkujemy notatki. Jeśli idąc
do podstawówki posiadaliśmy choć
odrobinę intelektualnej spontaniczności, z liceum wyszliśmy z jej upośledzoną wersją. Wciąż utrzymują nas mamusie i tatusiowie, chyba
że bierzemy stypendium. Wtedy jest
jeszcze lepiej - utrzymują nas rodzice całego kraju.
Większość z nas poszła na uczelnię, bo nie chciała/nie miała gdzie
iść do pracy. Jakieś 70 procent z nas
do studiowania w ogóle się nie nadaje – bylibyśmy cudownymi kucharzami, sprzątaczami, kierowcami. Ja na przykład czuję w kościach,
że byłabym dobrym spawaczem...
Dojrzewaliśmy jednak w czasie, w
którym wmówiono nam że studia to
wyznacznik inteligencji – że na studia nie idą tylko ci, którzy są na to
za głupi. Okazało się odwrotnie. Siedzimy na wykładach dla pierwszego roku, przekonani o zgubnej przyszłości – w końcu nasi rówieśnicy,
którzy właśnie poszli do pracy, będą
mieć o kilka lat większe doświadczenie. Jaką szansę na rynku ekspedientek będę miała ja, z tym swoim katalogowaniem i przeszukiwaniem baz
danych?
Wróćmy jednak na uczelnię, na
której wykładowcy ścigają się w
opowiadaniu nam, jak wielkim jest
rynek pracy w naszej przyszłej branży i jak ciekawie możemy się specjalizować. Stają na głowie, aby zachęcić nas do nauki – w większości
przypadków bezskutecznie. Tylko
niektórzy marzyciele wierzą jeszcze, że znajdą pracę w swoim zawodzie. Wyobrażają sobie pieniądze i
prestiż. Zawsze i wszędzie znajdą się
przecież tacy, którzy widzą szklankę do połowy pełną. Większa część
widzi, że ich szklanka jest w połowie
pusta. A biorąc pod uwagę sytuację
gospodarczą w UE, jest to szklanka
z dziurką. Dopóki dostajemy więc
pieniądze od rodziców, dopóki są
jeszcze jakieś stypendia... wieczorami chodzimy na piwo i udajemy, jak
nam dobrze.
A tak naprawdę boimy się o to,
że kiedyś się to skończy. I o to, kiedy nastąpi to „kiedyś”. Boimy się go
tak bardzo, że odbiera nam zdolność
myślenia, zdolność nauki. Leżymy
w łóżkach, zapatrzeni w powtórki
„Doktora Housa” i marzymy o lepszej przyszłości. Tymczasem...
Państwo* będzie musiało poradzić sobie z milionami niezaradnych
absolwentów: dorosłych-dzieci, z
wiedzą teoretyczną na absolutnie
żaden temat. Będzie musiało gdzieś
upchnąć te tysiące ludzi bez doświadczenia, bez inwencji, z przyciętymi przez edukację horyzontami. Jak więźniom będą musieli
zapewnić nam to, co najważniejsze:
opiekę, dach nad głową, trzy posiłki
dziennie... dostęp do telewizji, Internetu, siłowni... Tak sobie siedzę i piszę, a w mojej głowie rośnie wielka
idea. Idea na potrzeby naszych czasów, idea wzniosła: idealna godna
następnej wyborczej kampanii.
Obozy nie-pracy dla byłych studentów, w których wyroki odsiadywać będą najgorsi szubrawcy, wykolejeńcy – najwięksi lenie naszych
czasów. W ramach resocjalizacji,
powrotu na łono społeczeństwa,
będą jeść pizze i przeglądać kwejka. Dołożymy wszelkich starań, aby
przysposobić ich do pracy dla państwa – na początek króciutki kursik bhp.
*Państwo – czyli grupy innych dorosłych-dzieci, tylko że z odrobiną szczęścia.
Agnieszka Parzych
Nr 21 • styczeń 2013
O zabawach
domowych
Gdy za oknem plucha lub siarczysty mróz, cóż robić?
Czasami warto sięgnąć do klasyków.
Zabawy na długie zimowe wieczory przypomina sam Jędrzej
Kitowicz, autor „Opisu Obyczajów za panowania Augusta III”:
„ Młodzież obojej płci zabawiała
się różnymi igraszkami(...) najwięcej w dni uroczyste, aby w
próżnowaniu nie nudziła. Te zaś
igraszki działy się w obecności
starszych, dozierających przystojności i z młodocianych krotofili ukontentowanie dla siebie
znajdujących, a czasem do takich igraszek między młodzież
mieszających się. Te zaś igraszki były: ślepa babka, gdy jedna osoba z zawiązanymi oczami poty musiała biegać po izbie,
poki drugiej z kompanii grających nie złapała; ci zaś wszyscy
którzy grali rozpierszchnąwszy
się po izbie, powinni byli jękiem
odzywać się ślepej babce; ale jęknąwszy, co prędzej uchodzili w
inne miejsce, przeto trudne było
schwytanie; złapany lub złapana
musiała znowu biegać po izbie z
zawiązanymi oczami, poki innej
nie złapał osoby. Druga igrasz-
ka zależała na pytaniach i odpowiedziach, na przykład pytanie
wzięto: na co się słoma przyda
? Każdy za koleją musiał odpowiedzieć i to szło w kolej do kilku razy, więc kiedy się przebrało w odpowiedzi coraz nowych,
gdyż powiedzianych powtarzać
nie wolno było, rosła trudność,
zatem kto nie mógł wprędce odpowiedzieć, musiał dać fant, który po skończonej grze musiał wykupić jaką pokutą, od siedzącej
wedle siebie osoby naznaczoną. (...) Na przykład gdy kazano przynieść węgiel rozpalony w
uchu, a to znaczyło ucho u klucza, albo pokazać pannie wstydliwy członek lub gole kolano.
Co znaczyło oko, łokieć u ręki.
Która zaś tego nie wiedziała, zabierała się do ucieczki od takiego
dekretu; toż dopiero naśmiawszy
się z niej dopowiedziano, co miała pokazać. Tymi i tym podobnymi zabawkami zbywali chwile
wieczorne młodzi ludzie, gdy im
zbywało na lepszej zabawie”.
(mad)
„Eliksir”
w „Parkowej”
Zespól seniorów interesujących się poezją powstał przy
Uniwersytecie Trzeciego Wieku.
Powołany z inicjatywy dziennikarza Andrzeja Mędrzyckiego przybrał nazwę „Eliksir” (w
podtekście – młodości ).”Eliksir” zadomowił się w Osiedlowym Klubie „Gołębiów” i rozpoczął propagowanie własnej
twórczości. Występy w Resursie
Obywatelskiej, Klubie „Igrek”
przy Spółdzielni Mieszkaniowej
„Budowlani”, „Łaźni” dodawały pewności siebie. W 2010 roku
zespół skorzystał z oferty Politechniki Radomskiej. W środowisku akademickim atrakcyjność występu zapewniał podkład
muzyczny znanego kompozytora
i aranżera Roberta Grudnia. Romans z politechniką trwał krótko, ale zaowocował wydaniem
dwóch zeszytów poetyckich. W
ubiegłym roku zmieniono opiekuna. Została nim Wyższa Szkoła Handlowa. Koncert poetycko- muzyczny, poprzedzający
Wigilię, odbył się w kawiarni
„Parkowa”. Był to czas kolęd i
możliwość zaprezentowania własnej twórczości.
Na zdjęciu grupa „Eliksir”
podczas wigilijnego spotkania
J.M.