Spadochroniarz 70 - Związek Polskich Spadochroniarzy

Transkrypt

Spadochroniarz 70 - Związek Polskich Spadochroniarzy
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
2/2013
1
SPIS TREŚCI
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
• Słowo wstępne – Prezes ZPS gen. dyw. (r.) Jan Kempara . . . . . . . . . .
• 85 lat produkcji spadochronów w Polsce, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
SPORT SPADOCHRONOWY
• „PARA-SKI” nie do końca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
1
2
5
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
• Pierwsze skoki spadochronowe w 2013 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
• Szkolenie powietrznodesantowej Awangardy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
• Arktyczne szkolenie spadochroniarzy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW.
• Skoki w ramach szkolenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18
• Desant-13. Ćwiczenia taktyczno-specjalne w 25. BKPow. . . . . . . . . . . 19
20
22
24
27
28
ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE
• Wybitny dowódca 6. PDPD
gen. dyw. Edwin Rozłubirski ps.„Gustaw”, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA
• Rok 2013 – Rokiem Powstania Styczniowego.
Powstanie styczniowe – działania militarne stron
w świetle ówczesnej sztuki wojennej, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Z ŻAŁOBNEJ KARTY
• Pożegnanie płk. w st. spocz. Józefa Bębenka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
• Wspomnienie o generale Bronisławie Kwiatkowskim . . . . . . . . . . . . . . 36
Redakcja „Spadochroniarza” zwraca się z prośbą do autorów
tekstów, aby wysyłając materiały do redakcji pamiętali
o dołączaniu zdjęć w plikach źródłowych (jpg).
Dziękujemy
Wydawca:
ZWIĄZEK POLSKICH SPADOCHRONIARZY
6. BRYGADA POWIETRZNODESANTOWA
Radaktor Naczelny: Wiesław lwański
Rada Redakcyjna: Jan Kempara (przewodniczący),
Zdzisław Kica, Janusz Micewski, Wiesław lwański,
Stanisław Skibiński
Redakcja: Wiesław lwański (Redaktor Naczelny),
Marcin Gil (z-ca redaktora naczelnego), Bogna
Bielecka, Karina Teodorczyk, Tadeusz Pieńkowski
Adres Redakcji: ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa, tel. 22 687 22 90, tel./fax 22 818 18 01
maja br. Okręgowy Urząd Poczty Polskiej w Krakowie wprowadził do obiegu okolicznościową
kartę pocztową upamiętniającą 69. Rocznice Lądowania Aliantów w Normandii – Operacja „OVERLORD”; wnioskodawcą projektu jest mjr rez. Andrzej
Kanady, kolekcjoner filatelistyczny i filokartystyczny,
który aktywnie działa w Kole Historyczno-Krajoznawczym I Oddziału
Związku Polskich
Spadochroniarzy
w Warszawie.
16
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
• Lekcja muzealna dla młodzieży . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
• Inauguracja działalności Koła
Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału w Warszawie . . . . . . . . . . . . . . 8
• Walne zebranie I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy . . . . . 10
• Katyń – Smoleńsk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12
• Wystawa w Berlinie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
• Spadochroniarskie bociany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
• Szpital Wojskowy w Krakowie, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
• Wojskowe i sportowe odznaki spadochronowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
• Recenzja.„Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył” . . . . . . . . . . . .
• W cieniu wieży spadochronowej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Pamięć o operacji
„Overlord”
www.zwiazek-polskich-spadochroniarzy.pl
e-mail: [email protected]
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania oraz
adiustacji tekstów, a także zmiany ich tytułów.
Redakcja nie odpowiada za poglądy wyrażane
w artykułach, treść reklam i ogłoszeń.
Materiałów nie zamówionych nie zwracamy.
Foto okładka: Jacek Dziedziela
Opracowanie graficzne: PAJPRESS – Zbyszek Gontarek
Skład: PAJPRESS, Tomaszów Maz., ul. Długa 82,
tel. 44-724-24-00, www.pajpress.com.pl
Druk: Momag, Tomaszów Maz., ul. Farbiarska 28/32
Włodzimierz
Parfieniuk
Rada Redakcyjna i Redakcja
kwartalnika polskich spadochroniarzy „Spadochroniarz”
dziękuje
Zarządowi II Oddziału ZPS
w Krakowie
za sfinansowanie wydania
70 (2/2013) numeru „Spadochroniarza”.
APEL
DO CZYTELNIKÓW
„SPADOCHRONIARZA”
FESTYN KOMANDOSA
W DZIWNOWIE
Prezes VI Oddziału ZPS w Białymstoku
Mikołaj Bołtruczuk
Szanowne Koleżanki i Koledzy Spadochroniarze!
Idea kontynuowania tradycji i działań specjalnych oraz
w ogóle spadochroniarstwa jest chwalebna. Wpisuje się w tę
ideę organizowany w dniach 23-25 sierpnia br. Festyn Komandosa – w tym roku to już IV edycja! Organizatorzy Festynu
zwrócili się do mnie i zapewne do innych osób o finansowe
wsparcie tej szlachetnej, cyklicznej imprezy. Zarząd VI Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Białymstoku
podjął uchwałę o przekazaniu środków pieniężnych na rzecz
Festynu. Jednocześnie członkowie oddziału indywidualnie
deklarują dobrowolne wpłaty.
Szanowne Koleżanki i Koledzy! Pomóżcie swoimi wpłatami:
Nr konta: 69 9393 0000 0001 1820 2000 0010
Bank Spółdzielczy w Wolinie
z dopiskiem „Festyn Komandosa 2013”
Spotkajmy się na IV Festynie Komandosa!
SPADOCHRONIARZ 70
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
Szanowne Koleżanki,
Szanowni Koledzy
Drugi kwartał roku to okres walnych zgromadzeń, podczas których
ocenie zostaje poddany głównie miniony rok oraz określane są zadania na rok następny. Zdarza się również, że wybierane są nowe
władze poszczególnych oddziałów ZPS. To również okres intensywnych przygotowań do sezonu letniego, podczas którego zazwyczaj następuje intensyfikacja naszej działalności. Część informacji
znajduje się na łamach tej edycji„Spadochroniarza”.
Rozumiem i w pełni popieram, że
skromność to cecha godna ludzi
czynu. Z drugiej jednak strony, gdzie
jak nie na łamach naszego wydawnictwa propagować to, co robimy.
Kwartalnik „Spadochroniarz” jest doskonałym forum, na którym
można, a nawet trzeba prezentować swoją działalność. Jest jednak
zbyt wiele oddziałów, które niezbyt chętnie z tej możliwości korzystają. Czy to skromność, czy brak poczucia takiej potrzeby? Rozumiem, że skromność to cecha godna ludzi czynu i w pełni to popieram. Z drugiej jednak strony, gdzie jak nie na łamach naszego
wydawnictwa powinniśmy propagować, to co robimy. Zdaję sobie
sprawę, że nie unikniemy subiektywizmu w samoocenie. Ale brak
pełniejszej informacji o działalności innych takie podejście usprawiedliwia
i uwiarygodnia.
Faktem jest, że objętość naszego wydawnictwa wprowadza pewne ograniczenia.
Standardowo więc, najczęściej przedstawiane są informacje„po fakcie”, czyli
dotyczące odbytego już przedsięwzięcia. A może warto by przekazywać, chociażby krótkie informacje o planowanych imprezach? Zaprosić innych? Skoro
nie o wszystkim można u nas wyczytać, to może warto to zobaczyć? A przy
okazji może to być doskonała sposobność do integracji naszego środowiska.
Najbliższa taka okazja to Festyn Komandosa w Dziwnowie 23-25 sierpnia.
Jeżeli ma ktoś coś ciekawego do zaprezentowania, naczelny redaktor
„Spadochroniarza” czeka na propozycje.
Prezes ZPS
gen dyw. (r.) Jan Kempara
2/2013
cznie
Serde my
sza
zapra
a br.
erpni
i
s
a
5
2
ndos
23Koma
n
y
t
s
ie
na Fe
wnow
w Dzi
1
Szanowni czytelnicy!
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
W oparciu o opracowanie Józefa Łazarczyka przybliżymy w tym numerze „Spadochroniarza” produkcję spadochronów w okresie powojennym. Józef Łazarczyk, niestety nieżyjący już, był wieloletnim dyrektorem Zakładów
Sprzętu Technicznego i Turystycznego „Aviotex” – zakładów, które przez wiele dziesiątków lat produkowały doskonałe spadochrony. Wyszkoliło się na nich tysiące skoczków, którzy zdobywali wielokrotnie spadochronowe
trofea na arenie międzynarodowej. Całe pokolenia spadochroniarzy, żołnierzy Wojska Polskiego mogły realizować zadania szkoleniowe, mając na wyposażeniu spadochrony produkowane w tych zakładach. Warto o tym
pamiętać.
Związek Polskich Spadochroniarzy pragnie godnie uczcić 85. rocznicę uruchomienia produkcji spadochronów
w Polsce, organizując wspólnie z zarządem I Oddziału ZPS i zarządem firmy AIR-POL uroczyste spotkanie w ramach „Dnia Spadochroniarza” weteranów i ludzi zaangażowanych w produkcję spadochronów oraz użytkowników
spadochronów – spadochroniarzy, wywodzących się zarówno ze środowiska wojskowego jak i cywilnego.
Na spotkaniu w dniu 24 września br. w pałacu w Jabłonnie k. Warszawy podsumowane zostaną osiągnięcia produkcji spadochronów. Okolicznościowym dyplomami uhonorowani zostaną zasłużeni konstruktorzy i wykonawcy
spadochronów. Na towarzyszącej spotkaniu wystawie członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej z XII Oddziału ZPS w Łodzi zaprezentują zarówno historyczne jak i współczesne wyposażenie skoczków spadochronowych.
Atrakcją spotkania z pewnością będą skoki spadochronowe na plac otaczający pałac, pokaz wyposażenia i uzbrojenia spadochroniarzy, komandosów z 6. BPD i 25. BKPow., a także jednostek specjalnych oraz występ zespołu
estradowego „Czasza” z 6. Brygady Powietrznodesantowej. Będzie możliwość degustacji żołnierskiej grochówki.
85 lat
produkcji
spadochronów
cz. 2
w Polsce
Legionowskie Zakłady w służbie polskiego
spadochroniarstwa, baloniarstwa i lotnictwa
Jedna z wielu hal produkcyjnych AVIOTEXU
W okresie powojennym dokonania Zakładów Sprzętu Technicznego i Turystycznego AVIOTEX w Legionowie są jeszcze większe.
Część kadry inżynieryjno-technicznej wraca do kraju z wojennej,
zagranicznej tułaczki i wraz z pozostałymi przy życiu pracownikami
z okresu międzywojennego z wielką pasją i oddaniem przystępuje
do odbudowy i reaktywowania produkcji spadochronów. W 1952 r.
oddano do użytku nowo wybudowany budynek produkcyjny,
a w 1965 r. budynki magazynowe i Zakładowy Dom Kultury. Wybudowano także dwa bloki mieszkalne dla załogi. Stare obiekty
z okresu międzywojennego stopniowo modernizowano, jak
np. halę balonowni. Utworzono przemysłową, przyzakładową
przychodnię zdrowia i Zakładowy Ośrodek Wypoczynkowy„Relax”
nad jeziorem Roś. W 1984 r. oddano do użytku nowy budynek produkcyjny na potrzeby produkcji specjalnej „S”, a w 1986 r. nowe budynki warsztatów mechanicznych oraz budynek socjalno-techniczny
i biurowy. W Zakładzie utworzono zaplecze badawczo-rozwojowe
w postaci biura konstrukcyjnego, laboratorium badawczo-doświadczalnego, wydziału przygotowania produkcji oraz
zespołu badań i prób w locie z własną grupą skoczków doświadczalnych. W początkowym okresie produkcję spadochronów
oparto o konstrukcję polskiego„IRVINA”z okresu przedwojennego
oraz o wzorce i licencje radzieckie.
2
SPADOCHRONIARZ 70
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
Pierwszymi spadochronami wyprodukowanymi w Polsce po wojnie były spadochrony konstrukcji Stefana Nowickiego i Czesława
Nowackiego oznaczone symbolami ,,LL”, jak spadochron plecowy
LL-8 i spadochron do skoków z wieży LL-5. Na większą skalę rozpoczęto produkcję spadochronów w 1951 r. Zakłady miały status
Zakładu Przemysłu Obronnego. Od 1956 r. obok produkcji spadochronów i sprzętu dla wojska rozpoczęły produkcję namiotów turystycznych, materacy, śpiworów oraz wielu innych wyrobów dla
turystyki i gospodarki narodowej.
Zamieszczone ilustracje dowodzą o szerokim asortymencie
i zakresie produkcji w Zakładzie. W latach 70. Zakłady osiągnęły
zatrudnienie ponad 1000 osób.
Spadochron wyczynowy SW-12
Oto ważniejsze dokonania i osiągnięcia
AVIOTEXU w okresie powojennym
Opracowano i zmodernizowano oraz wdrożono do produkcji
ponad 100 różnego typu i przeznaczenia spadochronów jak:
spadochrony szkolno-treningowe sportowe: ST-1, ST-5, ST-5ZM, ST-5ZM ser. 3, ST-7, ST-8 i L-2 KADET,
spadochrony desantowe: PD-6, PD-47, D-1, SD-1M, w wersjach
SD-1M s. 2, SD-1m s. 3,
SD-1M s. 4, SD-1M s. 5,
SD-83, D-5 s. 2 P i SW-12D,
spadochrony wyczynowe:
SW-2 (konstrukcji Chronika),
SW-4 i SW-5 (konstrukcji
inż. M. Wardzały), SW-11,
SW-12 latające skrzydło i L-1
FENIKS (w układzie plecy-plecy),
spadochrony ratownicze:
– plecowe: SP-1, SP-5 i SP-6,
– siedzeniowe: PŁ-45, PŁK45, MPŁK-45, PN-5M (nawigatora), SPS-1, SPS-3,
SR-15, S-2 s. 2. S-3 s. 2
i S-4,
– zapasowe piersiowe: PZ- Spadochron ratowniczy zapasowy
-41a, SZ-60, SZ-73 „DEJ- sterowany DEJMOS
MOS”, SZ-82 i Z-5P,
2/2013
Spadochron hamujący SH-22
spadochrony specjalne:
– hamujące do samolotów odrzutowych: SH-19 (do MiG-19),
SH-21 (MiG-21), SH-7M (do SU-7), SH-22 (do SU-22),
SH-21U w wersjach od U-1 do U-4,
– towarowe: ZT-100,
– układy spadochronowe do bomb i sprzętu uzbrojenia:
SAB-100,
– spadochrony przeciwkorkociągowe: SA-300 do samolotu
J-22 i SA-130 do samolotu PZL-130 ORLIK,
– paralotnie: L-4„PEGAZ” i„IBIS”.
W okresie powojennym z taśm produkcyjnych Zakładu na
potrzeby wojska,
sportu spadochronowego i lotnictwa
zeszło ponad 100 tysięcy spadochronów. Spadochrony
również eksportowano do Austrii,
Czechosłowacji, Jugosławii, Indii, Węgier, Urugwaju, Finlandii i innych krajów świata.
Produkowano dla
lotnictwa wojskowego wysokościowe
ubiory kompensacyjne WUK-67,
kombinezony pilota,
kamizelki ratownicze
KR-7 i łódki ratownicze typu MŁAZ oraz
rękawy strzelnicze.
Ubiór wysokościowy WUK-67, obok kombinezon
pilota
Po przeszło 40-letniej przerwie wznowiono budowę balonów sportowych. Zbudowano balony POLONEZ, ZIELONY SZTANDAR, POLONIA, GWAREK
oraz pierwszy w Polsce balon na ogrzane powietrze o nazwie
AVIOTEX. Na balonie naszej produkcji o nazwie POLONEZ polscy
piloci, inż. Stefan Makne i inż. Ireneusz Cieślak zdobywają pierwsze
miejsce we wznowionych w 1983 r. Międzynarodowych Zawodach
im. Gordon Bennetta, a 1984 r. w tych samych zawodach załoga
polskich pilotów w składzie: inż. Ireneusz Cieślak i Waldemar Ozga
zdobywa trzecie miejsce na balonie POLONIA z Legionowa.
3
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
Produkcja wyróżniała się wysokim standardem i nowoczesnością
wzornictwa i konstrukcji. Prawie 70% produkcji miało znaki jakości
klasy światowej „Q” i klasy „1”. Firmowy znak Legionowskich
Jerzy Kukuczka w legionowskim namiocie szturmowym GIEWONT
Balon gazowy SP-BZO POLONEZ
W Zakładach zaprojektowano i opatentowano oraz wdrożono
do produkcji tzw. DRYFKOTWY – spadochrony do ustateczniania
statków na pełnym morzu, które były również wyrobem eksportowym.
Zakłady były pionierami uruchomienia w kraju wielu nowych
wyrobów, które aktualnie produkują inne zakłady, jak np. śpiwory
turystyczne i wojskowe, materace turystyczne, hangary pneumatyczne, pasy bezpieczeństwa, ubiory przeciwmikrofalowe oraz
kamizelki kuloodporne.
Legionowskie Zakłady zasłynęły także z produkcji wysokiej i niezawodnej jakości namiotów. Zaprojektowano i wdrożono do produkcji ponad 300 typów namiotów turystycznych. Wyprodukowano
w okresie powojennym prawie 3 miliony namiotów, a z tego ponad 50% wyeksportowano do kilkudziesięciu krajów świata jak Kanada, Anglia, Francja, Islandia, ZSRR itp.
Polskie namioty w wyprawie na K2
Zakładów stał się synonimem wysokiej jakości i niezawodności
działania w eksploatacji produkowanego sprzętu.
Większość wypraw alpinistycznych w Himalaje i Andy, jak również
naukowych na oba bieguny świata wyposażonych było w namioty
specjalnie skonstruowane przez Zakłady. Współpracowali
z Zakładami wybitni polscy alpiniści jak: inż. Andrzej Zawada, mgr Wanda Rutkiewicz i Jerzy Kukuczka. Dawali oni
niejednokrotnie wyraz uznania dla dużego wkładu w rozwój polskiego alpinizmu. Zachowane są pozdrowienia i wyrazy uznania Jerzego Kukuczki przesłane z wyprawy na
najwyższe szczyty świata oraz wielu innych wypraw.
Zakład legionowski swoimi pracami i sprzętem zaznaczył
się także w takich wydarzeniach jak:
w czasie I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 r.,
zaplecze (zakrystię) stanowiły specjalnie wykonane
według naszej koncepcji dwa namioty postawione na
pl. Piłsudskiego w Warszawie,
ubiory kosmiczne do filmu „Seksmisja” byty też dziełem
naszej koncepcji i wykonane zostały przez nasz Zakład.
Namiot willowy WARSZAWA 4Z
4
Opracowano na podstawie artykułu Józefa Łazarczyka.
Foto: archiwum autora
SPADOCHRONIARZ 70
„PARA-SKI” NIE DO KOŃCA
SPORT SPADOCHRONOWY
odczas podróży do Szczyrku przy
bardzo ładnej słonecznej pogodzie
na XVIII już zawody ZPS w spadochronowym wieloboju zimowym
zadawaliśmy sobie pytanie czy i jak długo
utrzyma się ta piękna aura, która pozwoliłaby
nam bezproblemowo rozegrać konkurencję
skoków spadochronowych. Bo jak się mówi
„w marcu jak w garncu”.
Niepokojem był powolny, ale systematyczny spadek ciśnienia oraz informacja, że
w górach wieje halny, a jak wiemy z doświadczenia po halnym jest ciepło i są
opady śniegu lub deszczu. A jak opady to
muszą być nisko chmury.
W środę, 6 marca o godz. 18.00 zaczęła
się Konferencja Techniczna. Rozpoczął ją
główny organizator zawodów Piotr Dziergas – prezes XIX oddziału ZPS w Bielsku-Białej, przedstawiając zawodnikom osoby
funkcyjne, a następnie poprosił o oficjalne
otwarcie zawodów płka w st. spocz. Jacka
P
2/2013
Sokoła, prezesa spółki ochrony „Czasza”,
który była jednym z głównych sponsorów.
Po przywitaniu i wygłoszeniu formuły„XVIII
zawody w wieloboju zimowym Para-Ski
uważam za otwarte”przystąpiono do omówienia niektórych aspektów regulaminu
oraz losowania numerów startowych dla
zgłoszonych drużyn i zawodników w rekordowej ilości 64.
Godzina 19.30 to początek konkurencji
pływania na dystansie 50 m w stylu dowolnym, która odbyła się na basenie Centralnego Ośrodka Sportu.
Zwycięzcami indywidualnymi
tej konkurencji zostali:
1 m. Piotr Daniel – Aeroklub Bielsko-Biała
2 m. Peter Chadek junior – Czechy
3 m. Patryk Łuszczki – ZPS Kraków
W kategorii POPS:
1 m. Karol Koźbiel – Krosno
2 m. Peter Chadek – Czechy
3 m. Piotr Lendler
Kobiety:
1 m. Marta Rapacz
2 m. Aleksandra Wieczorek
3 m. Katarzyna Busłowska
Następnego dnia o godz. 8.00 zbiórka pod
wyciągiem krzesełkowym na Skrzyczne. No
i niestety obawy się sprawdziły. Dodatnia
temperatura oraz wiatr zmiotły śnieg
w dolnej części góry. Dobrze, że mamy zamówiony stok od samego rana, a to daje
szanse na jeszcze przyzwoite warunki śniegowe. Po przejeździe treningowym rozegrano dwa przejazdy do klasyfikacji. Drugi
przejazd odbywał się już w dosyć mokrym
i tępym śniegu, co odbiło się na nieco gorszych czasach przejazdu. Odbywające się
po nas mistrzostwa personelu latającego
LOT przebiegały w dużo trudniejszych wa-
5
SPORT SPADOCHRONOWY
Jak do tej pory wszystkie konkurencje szły
jak z płatka. Teraz stanął problem jak rozegrać konkurencje skoków spadochronowych na celność lądowania?
W czwartek z powodów trudnych warunków
pogodowych nie doleciał śmigłowiec W-3
Sokół z Tomaszowa Mazowieckiego. Nie
było również nadziei, że przyleci następnego dnia, bowiem nastąpił atak zimy.
W związku z tym organizator poczynił starania o odpłatny czarter prywatnego samolotu Cesna 129, stacjonującego na lotnisku
w Nowym Targu.
Jednak pomimo pełnej gotowości organizatora i zawodników do skoków stan pogody nie pozwolił nawet na wykonanie
skoku na sondę, a tym samym rozpoczęcie
sezonu spadochronowego w tym roku.
W ten oto sposób piątkowe popołudnie
Po zakończeniu konkurencji narciarskiej poczęstunek „U Jana” (zwycięska ekipa czeska) pod i wieczór przekształciły się w spotkanie integracyjne spadochroniarzy cywilnych i woj„nadzorem” prezesa oddziału rzeszowskiego Zbyszka Tatary
skowych.
Natomiast prezes
ZPS, gen. dyw. (r.)
runkach śniegowych, na co dość głośno naJan Kempara, który
rzekali ich uczestnicy.
przyjechałdoSzczyrPo zakończeniu konkurencji zawodnicy
ku w piątkowe poi sędziowie zostali poczęstowani przez
południe wykorzypana Jana smacznymi szaszłykami i kiełbasstał wolny czas wraz
kami oraz czymś do popicia w górskim
Januszem Brzezińschronisku„Hilton”.
skim i Januszem
OsieckimorazzpisząNajlepszymi narciarzami zostali:
cymte słowa na od1 m. Milan Palo – Czechy
wiedzenie muze2 m. Michal Javurek – Czechy
um spadochroniar3 m. Peter Chadek – Czechy
stwa w Wiśle, do
którego zaprosił
W kategorii POPS:
nas jego właściciel
1 m. Peter Chadek
i kolekcjoner Piotr
2 m. Jri Czerny
Wybraniec z cie3 m. Krzysztof Martińczak
szyńskiego oddziaKobiety:
Spadochroniarza nie może nic zaskoczyć. Skoki, narty, celne oko... łu ZPS. Kolekcja
zbiorów zrobiła na
1 m. Magdalena Łyżnicka
Dwie dziesiątki i trzy dziewiątki – to niezły wynik
nas duże wrażenie.
2 m. Marta Rapacz
Wszystkich członków naszego związku
3 m. Aleksandra Wieczorek
W strzelaniu z pistoletu do tarczy
zachęcam do odwiedzenia tego miejsca
najlepsze rezultaty osiągnęli:
Jak pokazują rezultaty zawodnicy czescy, któ- 1 m. Lesław Sass – ZPS Bielsko-Biała, 97 pkt na ul. Przylesie 1a przy okazji pobytu
rzy zajęli cztery pierwsze miejsca zade- 2 m. Piotr Daniel – Aeroklub Bielsko-Biała, lub przejazdu przez Wisłę (tel. kom.
694-616-530).
monstrowali duże i wyrównane umiejętności
94 pkt
narciarskie. Jeżeli mamy ich zapraszać na ko- 3 m. Krzysztof Pańkowski – Team I, 94 pkt
W sobotę w godzinach południowych na
lejne zawody to nasi zawodnicy muszą solotnisku aeroklubu odbyła się ceremonia
lidnie potrenować następnej zimy.
Kategoria POPS:
1 m. Lesław Sass – ZPS Bielsko-Biała, 97 pkt wręczania medali i nagród za rozegrane
konkurencje oraz pożegnalny obiad tych
Trzecią konkurencję przeprowadzono na 2 m. Piotr Jafrenik – Opole, 92 pkt
nie do końca rozegranych zawodów. Może
strzelnicy garnizonowej w Bielsku-Białej.
3 m. Józef Łuszczki – ZPS Kraków, 90 pkt
za rok pogoda będzie dla nas łaskawsza.
Tutaj pomocą służyli żołnierze 18. bpd,
którzy przygotowali strzelnicę oraz dostar- Kobiety:
czyli broń i amunicję a także sprawowali 1 m. Marta Rapacz, 88 pkt
Ryszard Olszowy
Wiceprezes ZPS ds. Sportowych
nadzór nad sprawnym i bezpiecznym strze- 2 m. Katarzyna Busłowska, 42 pkt
laniem.
3 m. Magdalena Łyżnicka, 32 pkt
6
SPADOCHRONIARZ 70
Lekcja muzealna
dla młodzieży
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
kwietnia w Muzeum Kampanii
Wrześniowej i Twierdzy Modlin
w Nowym Dworze Mazowieckim, w historycznej dzielnicy miasta Modlin
Twierdza, odbyła się lekcja muzealna dla
młodzieży szkolnej nt. Cichociemny „Kotwicz” – ppłk Maciej Kalankiewicz[1]; przeprowadzona ona została przez Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału Związku
Polskich Spadochroniarzy, w ramach akcji
Kwiecień – miesiącem pamięci narodowej[2].
18
Tablica poświęcona „Kotwiczowi” i innym cichociemnym związanym w okresie międzywojennym
z Twierdzą Modlin
W lekcji muzealnej uczestniczyli uczniowie
klasy V Szkoły Podstawowej im. Cichociemnych Armii Krajowej w Brzozowie Starym,
z którą od lat współpracuje I Oddział Związku
Polskich Spadochroniarzy; lekcję przeprowadził przewodniczący Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału ZPS, Włodzimierz Parfieniuk.
Tekst i foto: Włodzimierz Parfieniuk
[1]
Uczestnikami lekcji muzealnej byli uczniowie
klasy V Szkoły Podstawowej im. Cichociemnych Armii Krajowej
w Brzozowie Starym
Pamiątkowe zdjęcie przy spadochroniarzu
Pamiątkowy wpis do księgi gości Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin
2/2013
To nie jest tak, że historia ma swój bieg
i odchodzi w niepamięć. Narodowa pamięć jest
dobrem najwyższym. Wplata się w historię cieniami poległych i wyrasta z jeszcze żyjących
uczestników walki, spotykanych wśród nas, na co
dzień. Historia i dzieje narodu mają być źródłem
nauki, aby to co było złe naprawić, a to co było
dobre uszlachetniać. Dzisiaj mamy obowiązek
pielęgnowania tego wszystkiego, co się zdarzyło,
z czego wyrastamy, co było krwią, bliznami
i cierpieniem, co było radością i triumfem. To
wszystko musimy włączyć w teraźniejszość
i w wielkie dzieło dążenia do przyszłości.
[2] Od 15 lutego 2013 r. w Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin (Nowy Dwór
Mazowiecki, ul. gen. Ledóchowskiego 164) prezentowana jest stała ekspozycja planszowa pt. Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej;
poświęcona żołnierzom – ochotnikom Polskich
Sił Zbrojnych na Zachodzie zrzuconym na spadochronach w latach 1941-1944 do okupowanej
przez hitlerowców Polski. Wystawa przedstawia m.in. biografie cichociemnych związanych
z Modlinem, w tym ppłka Macieja Kalankiewicza
(ps. „Kotwicz”). Ekspozycję przygotowało Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie.
7
INAUGURACJA DZIAŁALNOŚCI
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
Koła Historyczno-Krajoznawczego
I Oddziału w Warszawie
7 lutego 2013 r. Zarząd I Oddziału w Warszawie powołał koło zainteresowań o nazwie Koło Historyczno-
nież pracownik naukowy warszawskiego oddziału Rady Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa, dr Piotr Oleńczak.
-Krajoznawcze I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie, zrzeszające koleżanki i kolegów interesujących się historią wojsk powietrznodesantowych, tradycjami Związku oraz turystką krajoznawczą związaną ze spadochroniarstwem wojskowym i sportowym. Celem działalności koła jest integracja środowiska spadochroniarzy, kultywowanie
tradycji Związku oraz popularyzacja turystyki krajoznawczej i sportów obronnych. Do czasu zwołania
pierwszego walnego zebrania koła jego przewodniczącym wyznaczono Włodzimierza Parfieniuka,
a zastępcą Romualda Talarka.
ziałalność koła została zainaugurowana w sobotę, 9 lutego
br. podróżą historyczno-krajoznawczą do Dęblina oraz
szkoleniem strzeleckim, które odbyło się na terenie Zespołu
Szkół Zawodowych w Sobieszynie – Starym Brzozowie k. Ryk. W tym
przedsięwzięciu uczestniczyli członkowie Koła ZPS I oddziału
w Bełżycach (Barbara i Ryszard Figurowie, Janusz Watras), Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału (Wiesław Trębicki, Włodzimierz
D
Aura dopisała i 20 uczestników podróży
zwiedziło Twierdzę Dęblin, położoną u zbiegu Wisły z ujściem Wieprza. Twierdzę zbudowali Rosjanie na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku, a w jej murach m.in. służył ostatni dyktator powstania narodowego z roku 1863 Romuald Traugutt, który jest patronem stacjonującego w twierdzy 1. dęblińskiego batalionu drogowo-mostowego. Współcześnie z twierdzy ocalał w dobrym stanie jej bastionowy rdzeń (z koszarami obronnymi w środku), który jest nadal użytkowany przez wojsko. Wojsko Polskie stacjonuje w twierdzy z krótkimi przerwami od 1916 roku, kiedy to w Dęblinie zakwaterowano
2. Pułk Piechoty Legionów. Natomiast z pierścienia fortów zewnętrznych, którym otoczono cytadelę w latach 80. XIX wieku,
w dobrym stanie zachowały się tylko dwa obiekty. Jeden jest niedostępny, z uwagi na znajdujące się w nim wojskowe magazyny, ale
drugi – Fort II (Mierzwiączka) – doskonale oddaje potęgę twierdzy
z początkowego okresu I wojny światowej. Fort ten był na tyle ciekawy, że mimo dość grubej warstwy śniegu zalegającej na wałach
został zwiedzony przez całą naszą 20-osobową grupę.
Przed zachodnią bramą koszar obronnych
Twierdza Dęblin
Parfieniuk, Romuald Talarek), sympatycy naszego Związku z Zamościa
(Martin, Jakub, Zbyszek) oraz miłośnicy fortyfikacji z Dębiny (Grzegorz, Michał), Warszawy (Ewa, Przemek, Marcin, Robert, Marcin) i Zakroczymia (Andrzej, Piotr, Marek, Jarek). Naszym gościem był rów-
8
Przewodnikiem po twierdzy był prezes Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, mjr rez. Jerzy Trzaskowski, który przez ponad 4 godziny oprowadzał nas w zimowej i mroźnej scenerii po cytadeli i forcie
w Mierzwiączce. Nie zabrakło również spadochroniarskiego
aspektu podróży. W muzeum twierdzy przewodniczący koła historycznego przedstawił związki Dęblina ze spadochroniarstwem
wojskowym w okresie międzywojennym i po roku 1945, jak również zachęcił uczestników do zwiedzenia Twierdzy Modlin, w której znajduje się m.in. ekspozycja stała pt. Z lotu ptaka. Jest ona
poświęcona polskiemu spadochroniarstwu w okresie międzywojennym, a jej wykonawcą jest Koło Historyczne I Oddziału ZPS
w Warszawie[1].
SPADOCHRONIARZ 70
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
strzelania zabrało na pamiątkę tarcze ze swoimi wynikami. Organizatorem szkolenia był zastępca przewodniczącego koła R. Talarek, który udokumentował przebieg strzelania – każdy ma co
najmniej po kilkanaście fotek z bronią w ręku.
Pobyt na strzelnicy zakończyło ognisko, przy którym z dużym humorem omówione zostały wyniki strzelania, nie zabrakło również
planów na kolejny przyjazd do gościnnej szkoły, w której można
znaleźć zakwaterowanie, ścianę wspinaczki wysokogórskiej, rowery do zwiedzenia malowniczej okolicy i przede wszystkim ciszę,
i spokój. Biorąc to wszystko pod uwagę, na pewno wrócimy tutaj
jeszcze nie raz.
Tekst i foto: Włodzimierz Parfieniuk
Kopia planu Twierdzy Dęblin (Iwanogród) z połowy XIX wieku, przekazana
9 lutego 2013 r. przez Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału ZPS
w Warszawie do Muzeum Twierdzy Dęblin
Uczestników szkolenia strzeleckiego powitał kierownik obiektu Romuald
Witamborski, który jednocześnie jako kierownik strzelania udzielił instruktażu z warunków bezpieczeństwa obowiązujących na terenie strzelnicy
Przewodnik – prezes Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, mjr rez. Jerzy Trzaskowski przez ponad 4 godziny oprowadzał nas po dęblińskiej twierdzy.
Brama do fortu II (Mierzwiączka), po prawej nasz przewodnik J. Trzaskowski
rugą częścią naszego spotkania było szkolenie strzeleckie,
które sprawnie przeprowadził Romuald A. Witamborski, nauczyciel przysposobienia obronnego miejscowej szkoły o profilu
wojskowym. Na strzelnicy w Sobieszowie – Starym Brzozowie 15-osobowa grupa odbyła strzelanie z pistoletu wojskowego TT wz. 33
oraz trzech rodzajów broni długiej, tj.: karabinu wyborowego
SWT-40, karabinu szturmowego AK-47 oraz karabinu myśliwskiego
„Mosin” z celownikiem optycznym. Dla większości strzelających,
w tym jednej koleżanki, pięciu kolegów oraz czterech uczniów
szkół średnich, był to pierwszy kontakt z bronią, a co za tym idzie
emocje były duże. Nie należy się dziwić, że większość uczestników
D
[1] Materiał dostępny jest na stronie internetowej I Oddziału ZPS
www.zps.waw.pl – zakładka Bliżej historii, folder„Z lotu ptaka”. Od 1 stycznia br. wystawa planszowa Z lotu ptaka stanowi ekspozycję stałą Muzeum
Twierdzy Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin (Nowy Dwór Maz.,
ul. Ledóchowskiego 164).
2/2013
Ze sztucera myśliwskiego „Mosin”
7,62 mm strzela Grzegorz, po prawej
instruktor R. Witamborski
Omówienie strzelania przy ognisku
Organizator szkolenia Romuald
Talarek fotograficznie udokumentował przebieg strzelania
9
WALNE ZEBRANIE
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
I ODDZIAŁU ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
Bycie pierwszym zobowiązuje!
18 marca br. odbyło się w Warszawie Walne Zebranie I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy.
Bycie pierwszym zobowiązuje! Hasło to stało się podstawą działalności statutowej ustępującego
zarządu w mijającej kadencji.
Wsłuchując się w treści wystąpień podsumowujących działalność oddziału pragnę
dołączyć swój głos do tych z nich, które pozytywnie odnoszą się do osiągnięć i zdominowały działalność statutową ustępującego zarządu. Rzadko zdarza się, aby
w jednej kadencji udało się zrealizować
taką liczbę zamierzeń wychodzących naprzeciw wspomnianemu na wstępie hasłu,
oczekiwaniom członków, a także ambitnej
uchwale VI KZD. Pozwolę sobie na stwierdzenie, oddział warszawski konsekwentnie
zmierza ku liderowaniu w Związku.
Szanowne Koleżanki i Koledzy!
Siłą i bazą naszego Związku tak pod względem liczebności, osiągnięć sportowych
oraz możliwości finansowych pozostaje oddział krakowski, natomiast inicjatorem powołania jak również kierowania naszym
Związkiem pozostają warszawiacy, choć
swoje korzenie wywodzą z 6. PDPD. Oddziałowi warszawskiemu (drugiemu pod
względem liczebności, ale pierwszemu
w promowaniu związku) przypisana została również rola reprezentowania Związku
na szczeblu centralnym a tym samym promocji całego stowarzyszenia. Liczącymi się
pozostają osiągnięcia sportowe skupionej
przy Aeroklubie Warszawskim grupy, w tym
Zespołu Spadochronowo-Pokazowego.
Poczet sztandarowy I Oddziału ZPS
10
Prezydium Walnego Zebrania, sprawozdanie składa prezes Oddziału płk (r.) Jan Gazarkiewicz
Do takiego twierdzenia upoważnia mnie dyskusja na Walnym Zebraniu, przedsięwzięcia
reprezentacyjne podczas uroczystości państwowych i stowarzyszeniowych, kultywowanie tradycji spadochroniarskich, w tym
opieka nad mogiłami naszych poprzedników. Ramy artykułu nie pozwalają na wymienienie i innych liczących się przedsięwzięć, mówił o nich w sprawozdaniu prezes
Jan Gazarkiewicz i uczestnik bicia rekordu
Polski CRW Szymon
„Simon” Chełmicki.
Cieszy bardzo działalność Komisji Historyczno-Krajoznawczej, działającej przy I Oddziale ZPS, zaprezentowana przez jej przewodniczącego Włodzimierza Parfieniuka.
Opinię tę podzielił w krótkim wystąpieniu
uczestniczący w Walnym Zebraniu prezes
ZPS Jan Kempara. W sprawozdaniu prezes
oddziału wiele uwagi poświęcił rozwojowi,
w tym naborowi nowych członków. Problemami I Oddziału były zawsze kierowanie
Spadochroniarze I Oddziału prezentują flagę związku
SPADOCHRONIARZ 70
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
cego zarządu oraz na wniosek Komisji Rewizyjnej by zarząd otrzymał absolutorium.
Jednocześnie uczestnicy Walnego Zgromadzenia doceniając osiągnięcia minionej
kadencji obdarzyli pełnym zaufaniem ustępującego prezesa Jana Gazarkiewicza i wybrali go na kolejną kadencję jednogłośnie
(przy jednym głosie wstrzymującym).
2/2013
W dyskusji podkreślano konieczność wyciągania wniosków z przeszłości, dostosowanie jej do teraźniejszości a zwłaszcza
wypracowania strategii funkcjonowania naszego oddziału i całego Związku w dającej
się przewidzieć przyszłości.
Szanowne Koleżanki i Koledzy! Nie ma
takiej działalności, której nie można by
prowadzić inaczej a nawet lepiej.
Warunkiem jednak pozostaje jej otwartość
i wsłuchiwanie się w postulaty członków, ponieważ nikt nie posiada monopolu na wiedzę. Istotą tej otwartości jest obieg informacji
i dotarcie do maksymalnie możliwej liczby
członków oddziału a na szczeblu Związku informacji o pracy Zarządu Głównego i realizacji podjętej uchwały ostatniego Zjazdu.
Dziękując ustępującemu zarządowi
w imieniu uczestników Walnego Zgromadzenia pragnę zaapelować do nowego
zarządu, aby w zaczynającej się kadencji
nie brakło mu determinacji w dążeniu
do celu przy utrzymaniu koleżeńskiej
atmosfery w nawiązaniu do hasła„Bycie
pierwszym zobowiązuje”! Zwłaszcza,
że w roku 2014 Związek nasz będzie
obchodził 25-lecie.
11
Tekst: Leszek Chyła, foto: Ryszard Figura, arch. ZPS
Pierwsze zebranie nowo wybranego zarządu. Na kolanach prezesa Jana Gazarkiewicza syn Szymona
Chełmickiego, Boguś – przyszłość spadochroniarstwa
zatorka spotkań zjazdowych spadochronowej kadry narodowej Polski
oraz – Janina Duda, Ludmiła Pawlak
i Jadwiga Aleksandrowicz-Cisło, koledzy: Józef Sanecki, Krzysztof Smoczyński, Ryszard Zelwiański, Jan Łabuszewski, Stanisław Świerczewski, Eugeniusz Walczykowski i inni.
Wielu z nas przekonało się jak trudno
prowadzić społeczną działalność
związkową, stąd też szczególne słowa
W obradach uczestniczyły nasze niezawodne koleżanki. uznania należą się tym, którzy to roOd prawej: Ludmiła Pawlak, Janina Duda, Jadwiga zumieją i konsekwentnie uczestniczą
Aleksandrowicz-Cisło i Marianna Korolewska
w przedsięwzięciach oddziałowych
a zwłaszcza promujących nasz Związek
i kontakt z członkami przy braku struktur po- na szczeblu centralnym oraz podczas urośrednich (kół) oraz zwiększanie jego liczeb- czystości państwowych i patriotycznych.
ności przy ograniczonej bazie naboru Niezastąpionym w tym temacie pozostaje
a zwłaszcza dostępu do środków finanso- wiceprezes Wiesław Trębicki oraz towarzyszący mu w tych przedsięwzięciach:
wych.
Problemy te udało się opanować poprzez za- wiceprezes Jan Ziemiecki, Roman Budzyńangażowanie całego zarządu, w tym zwłasz- ski, Bernard Brysiak, Henryk Jóźwik, Waldecza prezesa Jana Gazarkiewicza, w pozyski- mar Szwed i Zdzisław Walkiewicz.
wanie sponsorów oraz powołanie kół śro- Dobrze układa się współpraca z Biurem
dowiskowych a także integrację członków Krajowym, któremu lideruje członek naszego oddziału Sekretarz Generalny ZPS – Rewokół imprez oddziałowych.
W mijającej kadencji przyjęto 91 nowych daktor Naczelny„Spadochroniarza”Wiesław
członków, w tym 51 rzeczywistych, po- Iwański, dzięki któremu „nasz magazyn”
wołano 5 kół środowiskowych: w dzielnicach stale się rozwija tak pod względem meryWarszawy Praga Południe i na Ursynowie torycznym jak i formy. Odpowiedzią ze stroprzy Aeroklubie Warszawskim, w Olsztynie ny oddziału było sfinansowanie wydania
66 numeru (2/2012).
oraz najbardziej prężne w Bełżycach.
Istotnym elementem działalności pozosta- Szczególne słowa uznania uczestnicy zeje pamięć o kolegach oraz szacunek dla tych, brania skierowali jednak do ustępującego
którym zegar biologiczny ogranicza aktyw- prezesa Jana Gazarkiewicza za jego deterny udział w przedsięwzięciach integrujących minację w dążeniu do wytyczonego celu
i sportowych. Mimo tych obiektywnych i sprostania hasłu mijającej kadencji.
trudności są ciągle z nami, zwłaszcza Ma- Liczące się osiągnięcia mijającej kadencji,
rianna Korolewska – niezastąpiona organi- dyskusja nad sprawozdaniem ustępują-
Doceniając zasługi i wkład pracy pozostałych członków ustępującego zarządu
wybrali większość z nich na drugą kadencję: prezes Jan Gazarkiewicz, wiceprezes ds. ceremonialno-organizacyjnych Wiesław Trębicki, wiceprezes ds.
spadochronowych Szymon Chełmicki,
wiceprezes ds. ekonomiczno-organizacyjnych i sportów obronnych Jan
Ziemiecki, sekretarz Waldemar Głowacki, skarbnik Andrzej Wielądek. Członkami zarządu zostali: Ludmiła Pawlak,
Wiesław Barnat, Stanisław Kuźniar, Krzysztof Leszczyński, Mirosław Michalski, Waldemar Szwed, Romuald Talarek, a zastępcami: Andrzej Filipecki, Tadeusz Maśliński i Włodzimierz Parfieniuk.
Komisja Rewizyjna: przewodniczący
Andrzej Krasicki, zastępca Edward Karwowski, sekretarz Andrzej Krawczyk,
zastępcy Roman Budzyński i Zdzisław
Wulkiewicz.
KATYŃ – SMOLEŃSK
Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS
Zarembiacy uczcili pamięć 96 ofiar katastrofy smoleńskiej
73. rocznicę zbrodni katyńskiej i w 3. rocznicę katastrofy
smoleńskiej zorganizowano w Zespole Szkół Społecznych
im. prof. Piotra Zaremby w Dziwnowie uroczysty apel. Uczniowie
zgromadzeni przed „dębem smoleńskim” wysłuchali krótkiej
informacji dyrektora szkoły na temat okoliczności zbrodni
katyńskiej i katastrofy smoleńskiej. Zapalono znicze pod dębem,
poświęconym pamięci gen. dyw. Włodzimierza Protasińskiego –
dowódcy Wojsk Specjalnych, który zginął w katastrofie. Minutą
ciszy uczczono pamięć 96 ofiar katastrofy smoleńskiej.
W
Witold Brzozowski
WYSTAWA W BERLINIE
W dniach 20 i 21 marca odbyła się wystawa sprzętu i umundurowania polskich wojsk powietrznodesantowych w oficerskim kasynie koszar w Berlinie, w dzielnicy Tegel
(Julius-Leber-Kaserne).
o krótkich wystąpieniach w części wspólnej zebrania: berlińskiego oddziału Stowarzyszenia Spadochroniarzy Niemieckich
(Bund Deutscher Fallschirmjäger, Landeskameradschaft„Erich Walter”), Związku Polskich
Spadochroniarzy (oddział w Berlinie) oraz powitania przybyłego na zaproszenie oddziału
ZPS w Berlinie jako gościa honorowego –
członka zarządu oddziału I ZPS Romualda Talarka przystąpiono do otwarcia wystawy. Wiceprezes BDF, Fred Becker poprosił o dokonanie
oficjalnego otwarcia i zaprezentowania wystawy wiceprezesa oddziału ZPS w Berlinie, por.
rez. Lecha Prieffa. Wystawa składająca się
z umundurowania będącego w posiadaniu ZPS
w Berlinie jak i udostępnionego przez mnie
P
12
umundurowania z czasów LWP: umundurowanie kontyngentu z Afganistanu i kolekcji odznak oraz naszywek 6. BPD i sił specjalnych cieszyła się wielkim zainteresowaniem. Pomimo skromniejszego wymiaru niż planowano
(braku spadochronów) sukces i echa wystawy
były tak duże, iż po jej zakończeniu zarząd BDF
zwrócił się do reprezentującego zarząd oddziału ZPS w Berlinie L. Prieffa z prośbą o ponowne wystawienie ww. eksponatów na dorocznym Międzynarodowych Spotkaniach
Spadochroniarskich połączonych ze skokami
w Magdeburgu w dniach 22-25 sierpnia oraz
w czasie trwania Dni Rezerwisty, organizowanych 6-8 września w Muzeum Lotnictwa
na lotnisku Gatow w Berlinie.
Na zakończenie spotkania prezes zarządu BDF
wraz członkiem BDF, oddział w Berlinie, Berndem Ludewigiem (instruktor spadochronowy) wręczył mi Spadochronową Odznakę Honorową IG Fallschirmjäger. Mam nadzieję, że na
zaproszenie kolegów z Berlina wyjedziemy liczniejsza ekipą – czynni spadochroniarze będą mieć
możliwość podzielenia się doświadczeniami
i wykonania kilku skoków ze spadochronem.
Na łamach „Spadochroniarza” chciałbym podziękować berlińskiemu oddziałowi ZPS,
a w szczególności Lechowi Prieffowi za gorące
przyjęcie oraz możliwość zwiedzenia Berlina
i Muzeum Lotnictwa na lotnisku Gatow.
Ze spadochroniarskim pozdrowieniem
Romuald Talarek
SPADOCHRONIARZ 70
2/2013
Zrzutem ciężkich ładunków
i żołnierzy rozpoczęła 6. Brygada
Powietrznodesantowa praktyczne
szkolenie spadochronowe w 2013 r.
Przygotowania do pierwszych
w tym roku skoków spadochronowych trwały już od dwóch tygodni.
Niestety za każdym razem na przeszkodzie w ich organizacji stawała
pogoda. Na przemian silny wiatr,
niski pułap chmur i zła widoczność
lub opady nie pozwalały zorganizować desantowania na Pustyni
Błędowskiej. Cierpliwość została
w końcu nagrodzona i zrzuty przeprowadzono, wykorzystując do
tego celu samolot C-130 Hercules.
Ponieważ początkowo nad Pustynią
Błędowską zbyt nisko kłębiły się
chmury jako pierwsze postanowiono desantować zasobniki CDS,
mniej wymagające pod względem
warunków panujących podczas
zrzutu od ludzi. W każdym kontenerze znajdowało się kilkadziesiąt
skrzynek amunicyjnych. Kilka
minut po godzinie dwunastej oba
kontenery pojedynczo lądowały na
płaszczyźnie zrzutowiska.
W czasie, kiedy najpierw przygotowywano a następnie zrzucano tarę
desantową poprawiła się pogoda,
co umożliwiło przeprowadzenie
skoków spadochronowych. W ciągu
następnych kilkudziesięciu minut
z lecącego na wysokości 400 m
Herculesa desantowało się
w dwóch wylotach prawie
70 żołnierzy na spadochronach
o małej sterowności AD-95.
Pustynia Błędowska pokryta była
paroma centymetrami śniegu a górna
warstwa piasku była jeszcze mocno
zmrożona. Powodowało to twardsze
lądowania spadochroniarzy, za to
znacznie łatwiej było dotrzeć do
punktu zbiórki po desantowaniu.
Ponieważ wszyscy żołnierze
wykonywali tego dnia pierwszy
skok, zgodnie z wykazem zadań nie
posiadali na wyposażeniu broni
i zasobnika na sprzęt. To jedyny taki
przypadek w ciągu roku i później
wszystkie inne skoki są wykonywane
z wyposażeniem dodatkowym.
Pierwsze w tym roku praktyczne
szkolenie spadochronowo-desantowe
zakończył skok grupy instruktorów
spadochronowych z wysokości
4000 m na wolne otwarcie.
13
Tekst: kpt. Marcin Gil. Zdjęcia: Marcin Gil, Paweł Ćwikła, Piotr Próchniak
PIERWSZE SKOKI
SPADOCHRONOWE
W 2013 ROKU
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
SZKOLENIE
powietrznodesantowej
AWANGARDY
W przyszłości od umiejętności ich
precyzyjnego przelotu na spadochronie zależeć będzie powodzenie
desantowania wszystkich elementów bojowych 6. Brygady Powietrznodesantowej.
Dwa tygodnie w Bielsku-Białej trwał zorganizowany przez 6. Brygadę Powietrznodesantową kurs przeszkolenia do wykonywania skoków ze spadochronem
szybującym AD-2000. Uczestniczyli w nim
żołnierze pododdziałów rozpoznawczych
i inżynieryjnych oraz kandydaci przewidziani w przyszłości do przeszkolenia na
instruktorów spadochronowych.
Zanim żołnierz zostanie zakwalifikowany
do tego typu szkolenia musi wykazać się
odpowiednią sprawnością fizyczną, przejść
z wynikiem pozytywnym dodatkowe testy
psychologiczne i oczywiście zajmować
stanowisko przewidziane do wykonywania tego typu zadań. Każdy kursant musi
także wcześniej wykonać przynajmniej
10 skoków z podstawowym spadochronem desantowym typu AD-95.
„W czasie szkolenia żołnierze nabyli umiejętności niezbędne do wykonywania skoków na spadochronach szybujących oraz
precyzyjnego lądowania ze sprzętem
w określonym miejscu” – wyjaśnia podpułkownik Jan Ekiert, szef Pionu Lotniczo-Spadochronowego Brygady. „W przyszłości to między innym uczestnicy tego
kursu będą wykonywać zadania w składzie
grup awangardowych mających na celu
przygotowanie zrzutowisk do lądowania
sił głównych i jako pierwsi pojawią się
w miejscu przewidzianym do wykonania
zadania przez brygadę”– dodaje pułkownik.
Kurs podzielony był na dwie części.
W pierwszym etapie żołnierze, którzy dotychczas wykonywali tylko skoki na spadochronach o małej sterowności musieli
14
SPADOCHRONIARZ 70
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
poznać nowy sprzęt i obowiązujące zasady
wykonywania na nim skoków. Spadochroniarze musieli się więc zapoznać
z budową spadochronu AD-2000, sposobem jego układania, procedurami
pokładowymi czy też postępowaniem
w sytuacjach awaryjnych. Szkolenie
w dużej części prowadzone było w Ośrodku
Szkolenia Naziemnego i w spadochroniarni 18. batalionu powietrznodesantowego. Pierwszą część zakończył egzamin
teoretyczny i praktyczny sprawdzający
wiedzę i umiejętności żołnierzy, będący
przepustką pozwalającą im uczynić następny krok w ich spadochronowej edukacji, czyli desantować się z pokładu
śmigłowca.
Druga część kursu przeznaczona była na
wykonywanie skoków spadochronowych
na lotnisku w Aleksandrowicach koło
Bielska-Białej. Każdego dnia kursanci
wznosili się w śmigłowcu nad zrzutowisko
po trzy, cztery razy a każde desantowanie
było pilnie obserwowane przez instruktorów tak aby każdy skok mógł być
dokładnie omówiony i oceniony. W czasie
szkolenia kursanci mieli też możliwość obserwowania jak szybują na spadochronach
ich bardziej doświadczeni koledzy z plutonów rozpoznawczych ze wszystkich
jednostek 6. Brygady Powietrznodesantowej. „Żołnierze desantowali się ze
śmigłowca W-3 Sokół na spadochronach
AD-2000 z samodzielnym lub kombinowanym systemem otwarcia, z wyposażeniem i bez niego” – opowiada dowódca kursu a zarazem kierownik desantowania, kapitan Grzegorz Grzywna.
„Wykonaliśmy ponad pół tysiąca skoków
z wysokości od 700 do 1500 m” – dodaje
kapitan.
Ukończenie kursu przez żołnierzy nie
oznacza, że są oni w pełni przygotowani
do zadań jakie przewidziane są dla grup
awangardowych 6. Brygady Powietrznodesantowej. Szkolenie w Bielsku-Białej
było dopiero pierwszym krokiem nowego etapu w ich spadochroniarskim życiu.
Teraz uczestnicy kursu mają przed sobą do
wykonania ciężką pracę tak, aby byli
wkrótce w stanie wykonać skok spadochronowy o każdej porze dnia i nocy,
z widzialnością ziemi jak i bez niej.W końcu
to właśnie od ich działania może zależeć
powodzenie całej powietrznodesantowej misji.
Tekst: kpt. Marcin Gil
Zdjęcia: Jerzy Nieroda
2/2013
15
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
Ośmiu spadochroniarzy przez trzy tygodnie przemierzało subarktyczne
rejony Kanady w czasie ćwiczenia Northern Sapper 2013. Działania
prowadzone były na terenie Nowej Fundlandii i Labradoru niejednokrotnie
przy temperaturze sięgającej minus 40 stopni Celsjusza.
Tekst: kpt. Marcin Gil, zdjęcia: Artur Zieliński
ARKTYCZNE SZKOLENIE SPADOCHRONIARZY
Tegoroczny pobyt spadochroniarzy 6. Brygady Powietrznodesantowej w Kanadzie był kontynuacją
szkolenia jakie przeszli oni w 2011 roku, kiedy to nabyli podstawowe umiejętności przetrwania
i walki w tak ekstremalnych, zimowych warunkach. W szkoleniu udział wzięli żołnierze z pododdziałów rozpoznania i zabezpieczenia desantowania, zaś organizatorami ćwiczenia był 4. Regiment
Wsparcia Inżynieryjnego Armii Kanady.
Pierwszym etapem ćwiczenia było zapoznanie się ze sprzętem jaki miał być wykorzystywany przez
Polaków w czasie ich pobytu w Kanadzie. Żołnierze musieli więc nauczyć się rozkładania namiotu,
obsługi pił do cięcia lodu, maszynek do gotowania i ogrzewania a także i innych elementów wyposażenia. Wszystko to zostało spakowane na sanie służące do przewozu ładunków za skuterami
śnieżnymi. Właśnie kurs jazdy na skuterach śnieżnych okazał się najważniejszym elementem tego
etapu szkolenia. W czasie szkolenia spadochroniarze przejechali około 100 kilometrów zarówno
w dzień jak i w nocy, nabywając uprawnienia do ich operacyjnego wykorzystania.
Drugim etapem ćwiczenia było wykonanie ponad pięciusetkilometrowego patrolu na skuterach
śnieżnych, który miał zakończyć się na wschodnim wybrzeżu Kanady. Polska drużyna otrzymała
cztery takie maszyny i została przydzielona do kanadyjskiego plutonu. Do każdej drużyny został
także wyznaczony instruktor wywodzący się z kanadyjskich rangersów. Trasa patrolu biegła
głównie brzegami zamarzniętych jezior w terenie, w którym grubość pokrywy śnieżnej sięgała
nawet półtora metra. – Przez cały czas musieliśmy nosić ze sobą rakiety śnieżne – opowiada dowódca Polaków, sierż. Artur Zieliński. – Bez nich, zaraz po zejściu ze skutera śnieżnego można
było zapaść się w śnieg po szyję – dodaje podoficer.
Każdego dnia spadochroniarze pokonywali na skuterach około 100 kilometrów, wyruszając na
trasę wczesnym świtem a kończąc rozłożeniem obozowiska tuż przed nocą. – Przed zmierzchem szliśmy jeszcze łowić ryby, aby uzupełnić naszą dietę opartą na wojskowych racjach
żywnościowych. Było to zadanie dość skomplikowane, ponieważ grubość lodu na jeziorach
niejednokrotnie wynosiła około metra – opowiada sierż. Zieliński. – Aby dostać się więc pod
lód trzeba było nieźle się napracować specjalnymi świdrami – dodaje polski dowódca. Inną
metodą uzupełniania zapasów żywności było zastawianie wnyków na arktyczne króliki.
W czasie jednego dnia kanadyjsko-polski patrol na około dwanaście godzin wstrzymała
burza śnieżna. Padający śnieg i porywisty wiatr spowodowały, że widoczność spadła do
zera, skutecznie uniemożliwiając orientację w terenie. Żołnierze musieli więc przeczekać niekorzystną pogodę w namiotach.
Kolejny etap ćwiczenia ukierunkowany był na doskonalenie już posiadanych i zdobycie nowych umiejętności przetrwania w surowych warunkach arktycznych.
Każdego dnia żołnierze ćwiczyli się w pokonywaniu innych przeciwności. I tak
doskonalili techniki zdobywania pożywienia, budowę prowizorycznych ukryć
czy szałasów, w których musieli potem spędzić noc. Spadochroniarze mieli
także sposobność zapoznania się ze sposobami budowy przepraw po lodzie
dla ciężkiego sprzętu a także z zasadami budowy ze śniegu umocnień chroniących przed ogniem przeciwnika. Wytrzymałość wybudowanych przez siebie
osłon żołnierze mieli także możliwość sprawdzenia w praktyce, strzelając do nich
z kilku typów używanych przez armię Kanady karabinków i karabinów maszynowych. Test zaliczony został na piątkę. Podobnie zresztą jak drugi polegający na
zniszczeniu uprzednio wybudowanych umocnień przy pomocy materiału wybuchowego.
Jak podkreśla dowódca polskiej drużyny, sierż. Zieliński pobyt w Kanadzie pokazał, że
– jeśli jest się dobrze przygotowanym, wie czego się spodziewać i posiada się odpowiednie
przeszkolenie i wyposażenie to można sobie poradzić w każdych, nawet najtrudniejszych warunkach. Dzięki szkoleniom w Kanadzie spadochroniarze mieli możliwość sprawdzić się w surowych, zimowych warunkach i nabyć umiejętności, które będą procentować w czasie
wykonywania zadań do jakich jest przeznaczona 6. Brygada Powietrznodesantowa.
16
SPADOCHRONIARZ 70
WIADOMOŚCI Z 6. BPD
2/2013
17
Skoki w ramach szkolenia
WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW.
W czwartek, 28 marca 2013 r. w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w ramach szkolenia programowego
odbyły się skoki spadochronowe szkolno-treningowe pododdziałów rozpoznawczych oraz żołnierzy
wchodzących w skład XIII zmiany PKW Afganistan. Razem ze swymi podwładnymi skoki wykonywał
dowódca 25. BKPow., gen. bryg. Marek Sokołowski.
18
śmigłowiec wzbijał się w powietrze. Wykonując lot, po wcześniej wyznaczonej trasie,
pilot nadlatywał nad wyznaczony rejon
zrzutowiska. Po osiągnięciu właściwego
pułapu skoczkowie jeden po drugim wyskakiwali ze śmigłowca. Po chwili na niebie
można było zobaczyć rozwinięte, czasze
spadochronów. Sami skaczący nie ukrywają, że dla nich każdy skok to prawdziwe
przeżycie. Po wylądowaniu jeszcze tylko
sprawne zwijanie spadochronu i można się
przygotowywać do kolejnego skoku.
Tekst: kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, zdjęcia: mjr Jerzy Zoła
W szkoleniu wykorzystywano spadochrony
desantowe typu AD-2000. Skoki wykonywano ze śmigłowca W-3 W „Sokół”, który
każdorazowo startował z lotniska w Nowym Glinniku, zabierając na pokład instruktorów oraz skoczków. Szkolenie spadochronowe wymaga od uczestników
spełnienia kilku warunków, które pozwalają
na oddanie skoku. Trzeba wykazać się odpowiednią sprawnością fizyczną oraz bardzo
dobrym zdrowiem, którego stan weryfikowany jest przez wojskową komisję lekarską.
Pełnej czaszy, czyli bezpiecznego lądowania
po skoku, to najlepsze czego w czwartkowe
przedpołudnie można było życzyć kawalerzystom biorącym udział w skokach spadochronowych.
Przy pięknej mroźnej pogodzie wszystko poszło tak, jak zaplanowano. Każda grupa
spadochroniarzy, zanim weszła na pokład
śmigłowca, miała sprawdzany spadochron
pod kątem bezpieczeństwa. Dopiero gdy instruktor dał zgodę, żołnierze kierowali się do
śmigłowca. Samo wejście do maszyny zajmowało im niewiele czasu i już po chwili
SPADOCHRONIARZ 70
uczestniu
i
n
e
l
o
k
W sz
rzy
200 żołnie
ło
o
k
o
ło
y
cz
WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW.
Żołnierze 25. BKPow. z Tomaszowa Maz., 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych z Inowrocławia i Pruszcza Gdańskiego oraz specjaliści z innych
rodzajów Sił Zbrojnych, wydzieleni do SGPSz XIII zmiany PKW Afganistan
W
Ćwiczenie realizowano na kilku połączonych ze sobą płaszczyznach.
Sztab wraz z centrum operacji taktycznych (COT) realizował planowanie zadań dla elementów lotniczych i naziemnych. Elementy zabezpieczające działalność i funkcjonowanie SGPSz w ramach
codziennej działalności 7. dywizjonu lotniczego doskonaliły
umiejętności w obsłudze śmigłowców oraz zabezpieczeniu
lotów, natomiast elementy taktyczne zgodnie z założeniami
scenariusza ćwiczenia realizowały wspólne zadania, doskonaląc współdziałanie w różnych
sytuacjach taktycznych. Ćwiczenie Desant-13 skupione było na
wsparciu Afgańskich Sił Bezpieczeństwa w prowincji Ghazni,
którą w czasie ćwiczenia zastępowała południowo-wschodnia
część województwa łódzkiego.
ramach działalności praktycznej realizowano szereg
przedsięwzięć, które umożliwiły pełne przygotowanie
personelu SGPSz do realizacji zadań. Podczas ćwiczenia przeprowadzono m.in.: rozpoznanie powietrzne rejonów zagrożonych, działania taktyczne połączone ze strzelaniem sytuacyjnym
oraz desantowaniem na obiekt w ramach wspierania Afgańskich
Sił Bezpieczeństwa w realizacji operacji Cordon and Search,
odszukanie i likwidacja składu materiałów wybuchowych
i amunicji tzw. Cache, realizacja zadań, jako Powietrzne Siły
Szybkiego Reagowania (AIR QRF – Quick Reaction Forces). Wykonywanie zadań w większości odbywało się w oparciu o infrastrukturę szkoleniową znajdującą się w Nowym Glinniku,
jednakże główny element taktyczny realizowany był w ośrodku
szkolenia BOR w Raduczu.
Ćwiczenia
taktyczno-specjalne
w 25. BKPow.
Żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej
z Tomaszowa Mazowieckiego ćwiczą taktykę
2/2013
W
Śmigłowiec 7. dywizjonu lotniczego w akcji
Takie ćwiczenia decydują o zachowaniu żołnierza w akcji. Tu można poprawić celność…
19
Autor tekstu: kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, zdjęcia: Bartosz Bera, kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, kpt. Dariusz Popławski
DESANT-13
środę 27 marca br. w 7 dywizjonie lotniczym w Nowym
Glinniku zakończyło się czterodniowe ćwiczenie taktyczno-specjalne żołnierzy Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej pod kryptonimem Desant-13. Ćwiczenie
to było ostatnim elementem
kończącym kilkumiesięczny
cykl szkolenia przygotowującego żołnierzy SGPSz do czekającego ich już wkrótce realnego działania podczas operacji ISAF w Islamskiej Republice Afganistanu.
Głównym celem ćwiczenia było
doskonalenie Samodzielnej
Grupy Powietrzno-Szturmowej
w planowaniu i prowadzeniu
działań desantowo-szturmowych oraz powietrzno-szturmowych w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Islamskiej Republice Afganistanu. Organizatorem ćwiczenia był dowódca XIII zmiany PKW Afganistan, gen.
bryg. Marek Sokołowski. Kierownik ćwiczenia, ppłk dypl. Dionizy Budziszewski (dowódca SGPSz X zmiany PKW Afganistan) wykorzystując swoje doświadczenie z misji poza granicami kraju oraz ponad
dwudziestoletni staż zawodowej służby wojskowej czuwał nad
sprawnym i bezpiecznym realizowaniem zadań przez żołnierzy
SGPSz, co pozwoliło na osiągnięcie postawionych w ćwiczeniu
celów szkoleniowych.
W ostatnim elemencie szkolenia SGPSz uczestniczyło około 200
żołnierzy. Głównie byli to żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego, 1. Brygady Lotnictwa
Wojsk Lądowych z Inowrocławia i Pruszcza Gdańskiego oraz specjaliści z innych rodzajów Sił Zbrojnych, wydzieleni do SGPSz XIII
zmiany PKW Afganistan.
Spadochroniarskie bociany
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
Piętnasty rok otacza opieką bocianią
rodzinę nasz kolega Władysław Piet-
rzak, jeden z grona najstarszych spa-
dochroniarzy 6. Pomorskiej Dywizji
Powietrznodesantowej, członek kra-
kowskiego oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy, wysokiej kla-
sy społecznik, kolekcjoner cieka-
wych dokumentów oraz zdjęć o zna-
czeniu historycznym i przyrodniczym.
W związku z tym, celowym jest zaprezentować w skrócie sylwetkę na-
szego kolegi spadochroniarza oraz
jego działalność społeczną i przyrodniczą.
Po powstaniu w 1957 roku 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej, nasz kolega
Władysław został wcielony do nowo sformowanego 9. szkolnego batalionu powietrznodesantowego. W dniach od 2 czerwca do 10
października 1958 roku, uczestniczył w szkoleniu na pierwszym turnusie szkoły podoficerskiej, zorganizowanej na bazie tego batalionu.
Bocianica „Władusiowa” przygotowuje gniazdo do zniesienia jaj i wylęgu potomstwa
Po ukończeniu szkoły jako wzorowy podoficer
w stopniu kaprala oraz z uwagi na posiadany
zawód, ślusarz-szlifierz, otrzymał przydział
służbowy do 6. baterii przeciwlotniczej (bateria PKM-2), stacjonującej na Woli Justowskiej
w Krakowie. W tym pododdziale, do końca
pełnienia zasadniczej służby wojskowej, realizował odpowiedzialne zadania związane
z obsługą techniczną i naprawą sprzętu, znajdującego się na wyposażeniu baterii. W całym
okresie służby, na równi z wszystkimi spadochroniarzami baterii wykonywał skoki ze spa-
Władysław Pietrzak prezentuje swój zakład szlifierski
20
dochronem, uczestniczył we wszystkich ćwiczeniach i szkoleniach prowadzonych w garnizonie oraz na obozach letnich i zimowych.
W każdym przypadku, pełniąc odpowiedzialną
funkcję – technicznej obsługi sprzętu, powierzone zadania wykonywał wzorowo.
Obecnie po wielu latach, jak każdy spadochroniarz 6. PDPD, z rozrzewnieniem wspomina
trudną, ale piękną i romantyczną służbę w popularnych „Czerwonych beretach”. Nabyte
w czasie tej służby piękne, spadochroniarskie cechy charakteru, zaowocowały w dalszej
jego pracy zawodowej oraz działalności
społecznej i widoczne są do dnia dzisiejszego.
Od wielu lat, na terenie swojej posesji
położonej w Wolnicy koło Niepołomic, prowadzi samochodowy zakład szlifierski. Oprócz
codziennych zajęć, dużo czasu poświęca na
zbieranie i kolekcjonowanie ciekawych zdjęć
i dokumentów o znaczeniu historycznym oraz
pracy społecznej w swoim regionie. Cały parter jego domu wygląda jak muzeum. W trzech
pomieszczeniach są na ścianach zdjęcia i opisy różnych wydarzeń krajowych, regionalnych, związkowych i przyrodniczych. Na
ogromnych tablicach ze zdjęciami, można
odtworzyć historię powstania i rozwoju
6. PDPD, historię powstania i rozwoju ZPS,
w tym głównie krakowskiego oddziału. Osobną
tablicę stanowią także powiększone zdjęcia
wraz z opisami wszystkich 96 osób, które trzy
lata temu zginęły w lotniczej katastrofie smoleńskiej. Są zdjęcia i opisy różnych świąt i uro-
SPADOCHRONIARZ 70
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
bocian, przygotowywał gniazdo, a jego partnerka w drugie kolejności. W ubiegłym
i bieżącym roku było odwrotnie, bocian
„Właduś” przyleciał dopiero po 5 dniach za
swoją partnerką. Największym zdziwieniem kolegi Władysława był fakt, iż zawsze tylko bocian
zlatywał do ogrodu na pożywienie. W bieżącym
roku po raz pierwszy zabrał swoją partnerkę
i od tej pory systematycznie bociania para ląduje razem, zajada smakowite kurze serduszka
i popija wodę przygotowaną w specjalnej
wanience. Będąc na posesji, obserwowałem
Władysław Pietrzak prezentuje zdjęcia i opisy różnych wydarzeń historycznych i przyrodniczych
czystości państwowych, regionalnych, rocznicowych, związkowych i z życia jego bocianiej
rodziny. Wzdłuż ścian, na specjalnych stołach
ułożonych jest szereg różnych albumów, uznaniowych dyplomów i pamiątkowych upominków otrzymywanych za pracę społeczną.
Tablica przedstawiająca 96 osób, które zginęły
w lotniczej katastrofie smoleńskiej
Do kompletu licznych wyróżnień, dołączył
ostatnio złoty medal „Za zasługi dla straży
pożarnej”. W swoim regionie (i nie tylko), jest
znany i szanowany zarówno przez mieszkańców, jak i terenowe organy administracji publicznej. Zawsze jest zapraszany i uczestniczy we
wszystkich uroczystościach organizowanych
z okazji świąt państwowych, rocznicowych i innych. Systematycznie jest zapraszany do szkół,
gdzie na specjalnych lekcjach prezentuje zdję-
2/2013
cia i opowiada o ciekawym życiu, obecnie chronionego gatunku naszych pięknych ptaków –
bocianów i tym samym wpaja młodzieży zasady związane z opieką i poszanowaniem
przyrody. Kocha dzieci i młodzież, o czym
świadczy fakt, iż ostatnio na swój koszt, wybudował dla nich w Wolnicy plac zabaw.
Corocznie odwiedzają naszego kolegę Władysława dziennikarze prasy regionalnej. Stosowne artykuły zamieszczane są w prasie krakowskiej, tygodniku„Angora”, a także w Internecie. W drugiej połowie kwietnia bieżącego
roku, z koleżeńską wizytą przybył także Jerzy
Trojanowski – prezes krakowskiego oddziału
ZPS, skarbnik Tadeusz Pieńkowski i autor
niniejszego artykułu. Z naszej obserwacji
wynika jednoznacznie, iż to właśnie bociany
(nazwaliśmy je spadochroniarskie bociany), są
oczkiem w głowie naszego kolegi Władysława.
Część ogrodu oddzielił kamiennym murkiem
z przeznaczeniem dla swoich pupili, tam podaje im karmę i wodę do picia. Jest to jakby ptasia stołówka. Bocian „Właduś” tak się przyzwyczaił, że ląduje w niej na zawołanie. Zawsze
na wiosnę w oczekiwaniu na przylot ptaków,
kolega Władysław poprawia i odśnieża gniazdo oraz wiedząc, że będą głodne i zmęczone,
gromadzi stosowną ilość karmy. Przez cały
okres z zamontowanej na gnieździe kamery,
śledzi życie ptasiej rodziny i wszystkie obserwacje odnotowuje w specjalnej kronice, a zdjęcia w albumie. Przekazał nam także jako ciekawostkę, iż w ubiegłym roku przed odlotem,
zebrała się w ogrodzie grupa około 30 bocianów. Przypuszcza, że to bocian „Właduś” zaprezentował swoje potomstwo i po krótkiej„naradzie” poprowadził do ciepłych krajów. Na
wiosnę jako pierwszy zawsze przylatywał
Bocian „Właduś” z W. Pietrzakiem i autorem tekstu
Wspólna kolacja bociana i psów w ogrodzie
prawie mrówczą pracę samicy, która czyściła
i przygotowywała gniazdo do zniesienia jaj oraz
wysiadywania potomstwa. Samiec natomiast
lustrował drugie, zbudowane prze kolegę
Władysława gniazdo, z przeznaczeniem dla
ewentualnego potomstwa, które może się
zagnieździć w przyszłym roku.
Szeroko na temat bocianiej rodziny i opiece nad
nią przez naszego kolegę Władysława, pisałem
w 66. numerze czasopisma„Spadochroniarz”.
Na zakończenie, pozwolę sobie pogratulować naszemu koledze Władysławowi Pietrzakowi prowadzenia pięknej działalności społecznej, związanej z ochroną przyrody oraz życzyć
długich lat życia w najlepszym zdrowiu, dla dalszego, owocnego pogłębiania tej działalności
i realizacji własnych, zamierzonych celów
życiowych.
Tekst: Zdzisław Kica
Foto: Tadeusz Pieńkowski
21
Szpital Wojskowy
w Krakowie
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
W 68. numerze naszego czasopisma „Spadochroniarz”, pisałem
o 5. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką w Krakowie, ze
szczególnym uwzględnieniem oddziałów, którymi kierują nasi byli
spadochroniarze 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Na
wstępie zwróciłem uwagę na fakt, iż szpital – ze względu na niskie
kontrakty z NFZ – boryka się z brakiem środków finansowych,
ogromnym zadłużeniem, co może spowodować (jak pisano w Gazecie Krakowskiej), likwidację tej najstarszej placówki medycznej,
posiadającej wysoko wykwalifikowanych lekarzy specjalistów.
Z tego tytułu, zamieszczono szereg krytycznych uwag pod adresem NFZ i dalej z tą krytyką spotykamy się na co dzień. Dla
przykładu przytoczę artykuł z„Faktu” nr 23 z 28 stycznia 2013 roku,
w którym według informacji przekazanej przez Magdalenę Szefernaker z centrali NFZ, na wynagrodzenia pracowników Centrali
NFZ przeznaczono w planie finansowym na 2012 rok 31,5 mln
złotych, w tym premie w wysokości 1,8 mln złotych otrzymało 280
pracowników (średnio 6 tys. 428 zł 57 groszy na jedną osobę) oraz
nagrody po 55 tys. złotych, otrzymało 18 pracowników. Czyli na
premie i nagrody pieniądze są, ale na podniesienie poziomu
świadczeń zdrowotnych i likwidację kolejek do lekarzy ich
nie ma.
sobiście wielokrotnie doświadczyłem, jak trudno jest dostać się do niektórych lekarzy specjalistów. Przytoczę kilka
przykładów z naszego szpitala wojskowego, który po reformie służby zdrowia, stał się placówką ogólnie dostępną i leczy
się w nim zaledwie 8-10% społeczności wojskowej, i to w większości z przypadku. Sprawdziłem w rejestracji w dniu 21 lutego
2013 roku niektóre zapisy i terminy. Wynika z nich, iż na wizytę do
lekarzy specjalistów przyjmowane są zapisy na następujące terminy: okulisty – 2015 rok, urologa – październik 2013 rok, neurologa – maj 2013 rok, specjalisty chorób płuc i gruźlicy – około 1,5
miesiąca, kardiologa – lipiec 2013 rok.
W poprzednim artykule zwróciłem uwagę na działalność Klinicznego Oddziału Neurologicznego, kierowanego przez byłego spadochroniarza 6. PDPD, płka dra n. med. Grzegorza Gardełę.
Kolejnym spadochroniarzem, o którym pozwolę sobie napisać, jest
płk dr n. med. specjalista chorób wewnętrznych, kardiolog Andrzej Lipko, długoletni kierownik – jednego z najważniejszych dla
zdrowia i życia – Klinicznego Oddziału Kardiologicznego z salą„R”,
a obecnie Kliniki Kardiologii 5. Wojskowego Szpitala w Krakowie.
O
Przebywając na leczeniu jako pacjent stwierdziłem, iż w obecnych,
niezwykle trudnych warunkach, klinika funkcjonuje nadzwyczaj
dobrze. Widoczna jest właściwa organizacja i atmosfera pracy oraz
wyjątkowa troska całego personelu medycznego o jak najlepsze
wyniki w leczeniu chorych. Nie stwierdziłem braku lekarstw lub innych środków medycznych dla pacjentów, jak również problemów
22
cz. 2
Płk dr n. med. kardiolog Andrzej Lipko – kierownik Kliniki Kardiologii
żywnościowych. Zarówno pacjenci, jak również odwiedzający chorych, wyrażali się z wielkim uznaniem o fachowości i rzetelności
świadczonych usług medycznych przez cały personel kliniki. Klinika prezentuje się schludnie, przyjemnie i okazale. Dla zapewnienia pełnego leczenia chorób układu krążenia, posiada własne
urządzenia do prowadzenia badań specjalistycznych jak: pracownia echokardiologiczna, monitorowania holterowskiego, prób wysiłkowych i w pełni wyposażoną salę nadzoru kardiologicznego.
Personel kliniki w dużym stopniu stanowią osoby młodego pokolenia, z najnowszą wiedzą medyczną. W składzie personelu lekarskiego jest wielu specjalistów w tym m.in.: 7 kardiologów,
2 reumatologów, 1 diabetolog i 1 endokrynolog. Szereg lekarzy,
na bieżąco pogłębia swoją wiedzę medyczną.
Kierownik bardzo wysoko ocenia pracę całego personelu medycznego. Potwierdzam to w pełni, bowiem osobiście podczas leczenia, miałem bezpośredni kontakt z majorem, specjalistą chorób
wewnętrznych, kardiologiem Piotrem Piejko, byłym lekarzem
spadochroniarzem 6. batalionu desantowo-szturmowego 6. BDSz.
I tu pozwolę sobie podkreślić (podobnie jak inni chorzy), Jego widoczną wrażliwość, uczynność i pełne oddanie lekarza, dla jak
najlepszego przywracania zdrowia podopiecznym pacjentom.
Podziwiałem także niezwykłe oddanie i prawie mrówczą pracę
personelu pielęgniarskiego, którym nadzwyczaj sprawnie kieruje
pielęgniarka oddziałowa, mgr Małgorzata Hlawacz. Pielęgniarki
SPADOCHRONIARZ 70
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
Mjr specjalista chorób wewnętrznych – kardiolog Piotr Piejko
Mgr Małgorzata Hlawacz – pielęgniarka oddziałowa kliniki
były na każde zawołanie, uczynne i zawsze gotowe do niesienia
pomocy pacjentom.
Uważam, że na właściwą organizację i atmosferę pracy w klinice,
wpływa także ogromne doświadczenie kierownika i nabyte przez
niego cechy charakteru podczas zaszczytnej służby w wojskach
powietrznodesantowych. W oparciu o wieloletnie doświadczenie
podczas służby w 6. PDPD pozwolę sobie stwierdzić, że każdy lekarz, podobnie jak każdy żołnierz spadochroniarz, wykonywał
skoki w ramach normalnego szkolenia spadochronowego, realizował zadania związane z medycznym zabezpieczeniem skoków,
ćwiczeń taktycznych połączonych z praktycznym desantowaniem
(a była to ogromna odpowiedzialność), letniego i zimowego szkolenia obozowego, a zatem musiał pokonywać wszystkie trudności
i niedogodności charakterystyczne dla wojsk powietrznodesantowych, narażony był na te same niebezpieczeństwa i odczuwał ten
sam lęk co każdy żołnierz w sytuacjach niebezpiecznych. Wszystko
to kształtowało świadomą odwagę i specyficzną atmosferę szacunku, przywiązania, lojalności, przyjaźni i wzajemnego zaufania
do siebie. Kierownik, jako lekarz w stopniu porucznika pełnił przez
kilka lat (od 1974 r.) służbę medyczną w 35. dywizjonie artylerii samobieżnej i innych jednostkach 6. PDPD. Poznał dokładnie specyfikę działań wojsk powietrznodesantowych, wykonał ponad 100
skoków ze spadochronem i nabył szereg pozytywnych cech, typowego żołnierza spadochroniarza. Po ukończeniu służby wojskowej powrócił do pracy w szpitalu, dalej doskonalił swoje
umiejętności z różnych dziedzin nauk medycznych, w tym
głównie kardiologii. Jako doświadczonemu lekarzowi powierzono organizację od podstaw pododdziału kardiologicznego,
przekształconego później w oddział, którego został ordynatorem.
Po transformacji ustrojowej i reformie służby zdrowia, kierował
Klinicznym Oddziałem Kardiologii z salą „R”, przemianowanym
później w klinikę kardiologii. Jak każdy spadochroniarz, jest lekarzem o pogodnym usposobieniu, niezmiernie uczynnym i zaangażowanym w swojej pracy na odpowiedzialnym stanowisku.
W obecnej, trudnej sytuacji funkcjonowania służby zdrowia,
zawsze służy pomocą, nie tylko leczonym w oddziale pacjentom,
ale także potrzebującym pomocy i konsultacji medycznej, szczególnie żołnierzom zawodowym i ich rodzinom.
Dla zapewnienia jak najlepszych wyników leczenia chorych, kierownik kliniki, płk dr n. med. Andrzej Lipko, utrzymuje ścisły kon-
2/2013
takt z innymi tego typu jednostkami kardiologicznymi w Krakowie,
w tym szczególnie: z Instytutem Kardiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Oddziałem Klinicznym Chirurgii Serca Naczyń i Transplantologii oraz z Centrum Interwencyjnego Leczenia
Chorób Serca i Naczyń Pododdział Kardiologii Interwencyjnej. Dla
pogłębiania swojej wiedzy medycznej, co rocznie w styczniu,
uczestniczy także w Specjalistycznych Warsztatach Kardiologicznych
organizowanych w Krakowie z udziałem wybitnych i sławnych lekarzy kardiologów jak: prof. dr hab. med. Jacek S. Dubiel – przewodniczący Rady Instytutu Kardiologii UJ CM, kierownik II Kliniki;
prof. dr hab. med. Jerzy Sadowski – dyrektor Instytutu Kardiologii UJ CM, kierownik Kliniki Chirurgii Serca Naczyń i Transplantologii,
prof. dr hab. n. med. Krzysztof Żmudka – kierownik Centrum Interwencyjnego Leczenia Chorób Serca i Naczyń Pododdział Kardiologii Interwencyjnej. To wszystko, w połączeniu z fachową
wiedzą medyczną personelu i właściwą organizacją pracy kliniki,
na pewno korzystnie wpływa na uzyskiwanie wysokich wyników
leczenia pacjentów. O czym świadczy także fakt, iż o wolne miejsce
w klinice jest bardzo trudno.
W ramach współpracy kliniki z innymi jednostkami kardiologicznymi
Krakowa, miałem zaszczyt kontynuować dalsze leczenie w nowocześnie urządzonym i wyposażonym w najnowszy sprzęt medyczny, Centrum Interwencyjnym Leczenia Chorób Serca i Naczyń, Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. W tym przypadku, na wysokie uznanie zasługuje postawa i stosunek do leczonych pacjentów kierownika Centrum, prof. dr hab. n. med. Krzysztofa Żmudki.
Doświadczyłem tego osobiście. Profesor, po przeprowadzeniu,
wspólnie ze spec. chor. wew. dr Edytą Stodółkiewicz zabiegu koronarografii, odwiedził pacjentów w sali chorych, zapoznał ze stanem zdrowia i sposobem bieżącego leczenia oraz udzielił stosownych rad i zaleceń dotyczących dalszego postępowania. Na wysokie uznanie zasługuje także niezwykła, profesjonalna opieka nad pacjentami po zabiegu ze strony dr E. Stodółkiewicz i całego zespołu
pielęgniarskiego.
Na zakończenie pozwolę sobie zauważyć, iż Klinika Kardiologii Krakowskiego Szpitala Wojskowego, słynna z posiadania wysokiej
klasy lekarzy specjalistów i wysokiej jakości świadczonych usług
medycznych, powinna otrzymać stosowne dotacje finansowe
z NFZ, w celu wymiany sprzętu w salach chorych i urządzeń medycznych według wzoru, jaki posiada Centrum Interwencyjnego
Leczenia Chorób Serca i Naczyń, szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.
Tekst i zdjęcia: Zdzisław Kica
23
Wojskowe i sportowe
odznaki spadochronowe
Bliżej historii
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
Andrzej Kanadys, Włodzimierz Parfieniuk
Odznaka skoczka spadochronowego noszona na mundurze lub ubiorze cywilnym
stanowi zewnętrzne potwierdzenie wykonania skoków spadochronowych oraz wskazuje na rodzaj posiadanego wyszkolenia spadochronowego; wojskowego lub sportowego. Warunkiem uzyskania odpowiedniej
odznaki spadochronowej jest jednak zawsze odbycie podstawowego kursu spadochronowego, wykonanie odpowiedniej
ilości skoków ze spadochronem według
wymogów określonych odrębnymi przepisami. Poza tym wojskowa odznaka spadochronowa potwierdza również przyna-
Odznaka Skoczka Wojsk Powietrzno-Desantowych opracowana według wzoru Bojowego
Znaku Spadochronowego PSZ na Zachodzie
z 1944 r. Wprowadzona w 6. PDPD 15 września
1967 r., wymiar odznaki 80×24 mm, wykonana
z oksydowanego metalu (posrebrzana), przedstawia atakującego orła z wydłużonymi w górę
skrzydłami, trzymającego w szponach srebrny
wieniec; w wieńcu wkładka z arabską cyfrą
oznaczająca liczbę wykonanych skoków. Mennica warszawska wykonywała wkładki liczbowe: 7, 15, 25, 50, 75, 100; od 150 do 950, co
50; od 1000 do 1900, co 100; od 2000 do 5000,
co 1000. Inne wkładki liczbowe były wykonywane już przez grawerów na indywidualne zamówienia
24
leżność do elitarnych wojsk powietrznodesantowych lub specjalnych. Sportowa
odznaka spadochronowa świadczy natomiast o przynależności do Międzynarodowej
Federacji Lotniczej – FAI (Fédération Aéronautique Internationale) zrzeszającej, poprzez aerokluby narodowe, spadochroniarzy sportowych z całego świata. Dlatego też
ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że dokumenty (dyplomy, certyfikaty, świadectwa)
potwierdzające posiadane kwalifikacje spadochronowe wraz z wydawanymi do nich
odznakami spadochronowymi ułatwiają
swobodne uprawianie spadochroniarstwa
wojskowego lub sportowego.
Niestety w Związku Polskich Spadochroniarzy są koledzy, którzy nie przestrzegają
przyjętych zasad i noszą nie przysługującą
im odznakę spadochronową, wprowadzoną
dla żołnierzy wojsk powietrznodesantowych we wrześniu 1967 r. Została ona opracowana według wzoru Bojowego Znaku
Spadochronowego PSZ na Zachodzie z okresu II wojny światowej.
Wojskowa odznaka spadochronowa
Szkolenie spadochronowo-desantowe jest
jednym z zasadniczych elementów szkolenia bojowego żołnierzy wojsk powietrznodesantowych i specjalnych. Jego celem jest
przygotowanie żołnierzy do wykonywania
skoków ze spadochronem, ładowania sprzętu bojowego i zaopatrzenia na platformy desantowe, w dzień i w nocy, w różnych warunkach atmosferycznych i terenowych.
Odpowiedzialnymi za szkolenie spadochronowo-desantowe związków taktycznych, oddziałów i pododdziałów powietrznodesantowych lub specjalnych są ich dowódcy.
W szkoleniu spadochronowo-desantowym
najtrudniejszym – najniebezpieczniejszym
i zarazem najbardziej odpowiedzialnym
etapem szkolenia jest wykonywanie skoków
spadochronowych. W wojskach powietrznodesantowych i specjalnych skoki szkolnotreningowe, szkolno-bojowe i bojowe wykonuje się ze spadochronem otwieranym
21 listopada 1785 roku Jean Pierre
François Blanchard podczas lotu balonem był zmuszony, wskutek awarii
statku powietrznego, wykonać z wysokości około 1000 m skok ratunkowy ze spadochronem własnej
konstrukcji – był to pierwszy przypadek uratowania się człowieka na
spadochronie podczas awarii balonu. Wkrótce Francuz André-Jacques Garnerin zbudował i zademonstrował wygodny spadochron, który
nie miał usztywnień (1797 r.), a niemal sto lat później Niemiec Paul Lattemann zaczął układać czaszę i linki
spadochronu w lekko rozwijające się
pakiety, podwieszone do pierścienia blisko kosza balonu (1890 r.).
W 1911 roku natomiast Rosjanin
Gleb Kotielnikow opracował i opatentował całkowicie składany spadochron plecakowy. Wkrótce też
spadochrony tego typu zaczęto stosować również do celów pozasportowych, a powstanie w latach 30. XX
wieku wojsk spadochronowych zapoczątkowało szerokie wykorzystanie spadochronów do celów militarnych. W tym też okresie pojawiły
się pierwsze odznaki spadochronowe noszone przez tych, którzy zdobyli kwalifikacje wojskowego skoczka spadochronowego.
samoczynnie (za pomocą liny wyciągającej)[1]
lub na tzw. wolne otwarcie (wyciągnięcie
[1]
Samoczynne otwarcie polega na tym, że
wyłogi pokrowca spadochronu otwierają się
pod działaniem ściągaczy gumowych po wyciągnięciu linki wyzwalającej, połączonej liną
wyciągającą z liną desantową w samolocie;
całkowite otwarcie następuje za pomocą spadochronu wyciągającego lub liny wyciągającej
połączonej z osłoną czaszy.
SPADOCHRONIARZ 70
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
Andrzej Wydrych ma tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, zasadniczą służbę wojskową odbył w 11. kompanii saperów 6. PDPD (1973-1975)
ręczne przez skoczka uchwytu wyzwalającego)[2].
Pomyślne wykonanie skoków spadochronowych zapewniają takie czynniki jak: właściwe przygotowanie teoretyczne, systematyczne treningi naziemne żołnierzy, prawidłowa organizacja szkolenia oraz bezwzględne przestrzeganie instrukcji wykonywania skoków spadochronowych. Oznacza to, że do wykonywania skoków spadochronowych, według programu szkolenia
spadochronowo-desantowego wojsk powietrznodesantowych (specjalnych), są dopuszczani tylko żołnierze poddani badaniom wojskowej komisji lekarskiej – upoważnionej do wydania orzeczenia stwierdzającego zdolność do wykonywania skoków spadochronowych – którzy ukończyli
[2]
Skoki na wolne otwarcie dzielą się na
skoki swobodnego spadania przy zapiętych
wyłogach i na skoki z zastosowaniem urządzenia stabilizującego. W obu przypadkach stosowane są obowiązkowo automaty spadochronowe.
2/2013
szkolenie teoretyczne i przygotowanie naziemne oraz wykazali się odpowiednią
sprawnością fizyczną. Przyjęcie egzaminów
i zezwolenie na wykonywanie skoków spadochronowych potwierdza rozkaz dzienny
właściwego dowódcy odpowiedzialnego
za szkolenie spadochronowo-desantowe –
w przypadku Wyższej Szkoły Oficerskiej
Wojsk Zmechanizowanych był to rozkaz
dzienny komendanta.
W wojskach lądowych kursy podstawowego szkolenia spadochronowego prowadzono w oddziałach i samodzielnych pododdziałach powietrznodesantowych, a ich
organizatorami była służba spadochronowodesantowa – w przypadku Wyższej Szkoły
Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we
lenia spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, który w latach 1970-1990
przewidywał wykonanie minimum siedmiu
skoków ze spadochronem do uzyskania tytułu skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych. Skoki spadochronowe były wykonywane według zadań
określonych w programie szkolenia spadochronowo-desantowego – przewidywano
przy tym, że trzy pierwsze skoki ze spadochronem mogły być wykonane w Centrum
Wyszkolenia Spadochronowego w Krośnie,
w którym prowadzono wstępne szkolenie
spadochronowe dla kandydatów do służby
w wojskach powietrznodesantowych. Ogólnie rzecz biorąc było to zadanie nr: 1 – skok
zapoznawczy w dzień; 2 – skok z dodatkowym otwarciem spadochronu zapasowego;
Autor przed rozpoczęciem nauki w WSOWZ wykonał 300 skoków
spadochronowych w Aeroklubie Lubelskim. Tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych uzyskał 17.12.1977 r. W latach 1980-1996 służył
w 6. PDPD – 6. BDSz jako instruktor spadochronowy wojsk powietrznodesantowych (klasa mistrzowska); wykonał 580 skoków spadochronowych
Wrocławiu przez Zakład Szkolenia Spadochronowego. Szkolenia te prowadzono na
podstawie obowiązującego programu szko-
3 – skok w dzień; 4 – skok zapoznawczy,
mający na celu przypomnienie nawyków nabytych w czasie podstawowego szkolenia
25
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
spadochronowego w Krośnie lub gdy była
długa przerwa od ostatniego skoku, wykonywany w dzień; 5 – skok w dzień
z oporządzeniem niepełnym (broń, maska);
6 – skok w dzień z pełnym oporządzeniem
(broń, zasobnik, maska); 7 – skok w nocy
(obowiązkowe wyposażenie w latarkę); 8 –
drugi skok w nocy z oporządzeniem niepełnym (broń, maska). Po wykonaniu tych
wszystkich skoków żołnierz otrzymywał tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych i miał prawo do noszenia odznaki spadochronowej wojsk powietrznodesantowych. Podsumowaniem
podstawowego szkolenia spadochronowego było wykonanie w trakcie ćwiczeń taktycznych skoku szkolno-bojowego z samolotów wielomiejscowych w składzie kompanii/batalionu; było to zadanie nr 9 wykonywane w dzień lub w nocy z pełnym
oporządzeniem.
Ogólnie rzecz biorąc każdemu żołnierzowi,
który ukończył podstawowe szkolenie spadochronowo-desantowe, właściwy dowódca
podstawowego kursu spadochronowego
i wykonaniu co najmniej siedmiu skoków ze
spadochronem z samolotu – dotychczas
obowiązywało wykonanie minimum jednego skoku ze spadochronem. Na tej też
podstawie na odznakach skoczka spadochronowego wojsk lotniczych można było
umieszczać stylizowane podkładki trójkątne
z ilością wykonanych skoków spadochronowych (zostało to jednak zniesione wydanym w 1980 r. nowym zarządzeniem ministra
obrony narodowej w sprawie odznak specjalności lotniczych). W późniejszym okresie zmniejszono również do pięciu ilość
skoków spadochronowych wymaganych
do uzyskania odznaki spadochronowej
wojsk lotniczych.
Przed 1989 r. Główny Inspektor Szkolenia –
wiceminister obrony narodowej był, uprawniony do nadawania tytułu honorowego
skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych[4]. Takim wyróżnieniem został między innymi uhonorowany
gen. dyw. Józef Kuropieska, którzy będąc dowódcą Warszawskiego Okręgu Wojskowego
że dowódca dywizji rozkazem nr 123 z 23 lipca 1969 r. nadał honorowy tytuł instruktora
spadochronowego wojsk powietrznodesantowych radzieckiej kosmonautce, płk Walentynie Tiereszkowej, która w tym czasie
była gościem krakowskich spadochroniarzy
– miała ona wykonane wówczas 163 skoki
spadochronowe.
W polskiej armii od lat unormowane są
również zasady szkolenia instruktorów spadochronowych (temat ten zostanie przedstawiony szerzej w drugiej części artykułu).
Dlatego też ogólnie rzecz biorąc uprawnienia i tytuł instruktora spadochronowego
wojsk powietrznodesantowych odpowiedniej klasy nadaje się zgodnie z zasadami
określonymi w odrębnych przepisach, co
jest równoznaczne z prawem do noszenia
właściwej odznaki – występuje zatem odznaka dla instruktorów spadochronowych
wojsk lotniczych, jak również odznaka dla
instruktorów spadochronowych wojsk powietrznodesantowych.
W Polsce od września 1967 r. instruktorzy
i skoczkowie spadochronowi wojsk po-
Autor tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych uzyskał w 1987 r., jako podchorąży trzeciego rocznika WSOW
Inż. we Wrocławiu. W latach 1987-1996 służył w 6. PDPD – 6. BDSz.
Ostatnią normę pięciu skoków spadochronowych wykonał w 2006 r.
(1. Pułk Specjalny Komandosów w Lublińcu)
(komendant) nadaje rozkazem dziennym tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, co jest równoznaczne
z prawem do noszenia odpowiedniej odznaki. Odstępstw od tego nie było, tak też
jest obecnie. Również zostało to unormowane w siłach powietrznych (dawnej wojska
lotnicze). Przykładem tego może być nieaktualne już zarządzenie ministra obrony narodowej z 1973 r.[3], które określało, że odznaka skoczka spadochronowego wojsk
lotniczych nadawana była po ukończeniu
podjął w 1957 r.
decyzję o utworzeniu dywizji powietrznodesantowej na bazie
6. Pomorsk iej
Dywizji Piechoty
w Krakowie; wyróżnienie takie
otrzymał również
w 1969 r. premier
Józef Cyrankiewicz, który przebywając w Krakowie odwiedził żołnierzy w czerwonych beretach. Nadawanie tytułu honorowego
skoczka spadochronowego wojsk spadochronowych było jednak przede wszystkim przewidziane dla wysoko postawionych gości zagranicznych, w tym wojskowych mających wykonane skoki spadochronowe w swoich armiach.
W historii 6. Pomorskiej Dywizji PowietrznoDesantowej był natomiast jedyny przypadek,
wietrznodesantowych noszą odznaki spadochronowe wzorowane na Bojowym Znaku Spadochronowym Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie z okresu II wojny światowej. W oksydowanych odznakach wprowadzono jednak niewielkie zmiany w stosunku do pierwowzoru odznaki z 1944 r. –
na jej rewersie nie ma napisu: Tobie Ojczyzno, a w wieńcu umieszczono wymienną
wkładkę liczbową wskazującą ilość oddanych
skoków lub posiadaną przez instruktora
klasę kwalifikacyjną. Wieniec odznaki wojskowego skoczka spadochronowego jest
srebrny, a umieszczana w nim arabska cyfra oznacza ilość wykonanych przez żołnierza skoków spadochronowych. Odznaka
instruktora spadochronowego wojsk powietrznodesantowych posiada natomiast
wieniec złoty, w którym od 1973 r. umieszczane są rzymskie cyfry: III, II, I, M oznaczające
klasy kwalifikacyjne instruktora spadochronowego: trzecią, drugą, pierwszą, mistrzowską[5].
[4]
[3]
Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej
nr 7 z dnia 19 maja 1973 r. w sprawie zmian zasad nadawania odznak specjalności lotniczych
(Dz.Rozk. MON z 1973 r. nr 4, poz. 11).
26
Normowała to m.in. instrukcja z 1975 r.
Organizacja i prowadzenie szkolenia spadochronowo-desantowego oraz desantowego
z wojskowych samolotów transportowych
i śmigłowców (cz. I).
[5]
Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej nr 8 z 23 stycznia 1973 r. w sprawie odznak
specjalistów wojskowych i instruktorów spadochronowych (Dz.Rozk. MON z 1973 r. nr 3, poz. 22).
SPADOCHRONIARZ 70
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
Tabela: Obowiązujący system przyznawania odznak FAI
Świadectwo
kategorii
A
B
Liczba skoków
Minimalna liczba
spadochronowych
skoków w wolnym
wymagana
spadaniu
w kategorii:
10
–
Typ odznaki
Brązowa Odznaka
25
15
Brązowa Odznaka z Wieńcem
D
100
90
Złota Odznaka
F
1000
C
E
G
50
40
500
490
5000
4990
990
Srebrna Odznaka
Złota Odznaka z jednym diamentem
Złota Odznaka z dwoma diamentami
Złota Odznaka z trzema diamentami
Odznaka spadochronowa FAI –
srebrna
Dyplom ukończenia szkolenia spadochronowego przez Piotra Wybrańca oraz jego dyplom
spadochronowy FAI (dyplom C)
Sportowe odznaki spadochronowe
Przyznawanie krajowych i międzynarodowych dyplomów i odznak skoczka spadochronowego odbywa się według zasad
określonych w kodeksie sportowym Międzynarodowej Federacji Lotniczej. Federacja
powstała w 1905 r. w Paryżu, zajmuje się między innymi ustanawianiem ogólnoświato-
„Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył”
Recenzja
Autor: Sławomir Miszczuk
Agencja Wydawnicza PAJ-Press BIS, Tomaszów Maz. 2013
Generał Tadeusz Buk swoją wojskową karierę rozpoczynał w wojskach pancernych. Później służył w 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej, z której trafił do 25. Dywizji Kawalerii Powietrznej
w Tomaszowie Mazowieckim. Tam powierzono mu misję utworzenia, praktycznie od podstaw, odrodzonego 7. Pułku Ułanów Lubelskich,
jednostki jakiej jeszcze w Wojsku Polskim nie było. Był pierwszym dowódcą
tego pułku. To zaledwie kilkuletni epizod w życiu człowieka i oficera, który
został Dowódcą Wojsk Lądowych i zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.
Wspomnienia z tych czasów zawarte są w książce „Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył”, napisanej przez majora (r.) Sławomira Miszczuka, który również brał udział w tworzeniu 7. PUL i pracował z Tadeuszem Bukiem. To nie jest wojskowy raport. Książka zawiera osobiste refleksje autora z pracy i relacji
z nietuzinkowym dowódcą. Z czasów tworzenia jednej z najsłynniejszych jednostek we współczesnym wojsku. Generała Buka wspominają również gen. dyw. Ireneusz Bartniak, gen dyw. (r.) Jan Kempara, gen. dyw.
Mirosław Różański, gen. bryg. Marek Sokołowski.
Gen. Jan Kempara pisze między innymi: Stwierdzenie „dowodziłem” Tadeuszem Bukiem, bez względu na
to w jakim stopniu, nie oddaje chyba istoty sprawy. Bardziej by chyba pasowało określenie „dowodzić z Bukiem.” Ale do takiego, szczęśliwego dla obu stron, wniosku można było dojść tylko wtedy, kiedy się zrozumiało i umiało wykorzystać potencjał, który posiadał. (…) Przez wielu przełożonych, nie rozumiejących
istoty sprawy, był postrzegany jako „dyskutant”. Nic bardziej błędnego. Z perspektywy czasu oceniam,
że przełożeni, z którymi Tadeusz chciał „dyskutować” powinni czuć się zaszczyceni. Bo to oznaczało,
że widział w nich partnerów.
Książkę można kupić kontaktując się bezpośrednio z wydawnictwem: [email protected], tel. 44-754-41-54.
wych norm w sportach lotniczych. Zrzesza
ona aerokluby narodowe, w tym Aeroklub
Polski. Oznacza to, że międzynarodowe
oraz krajowe świadectwa skoczka spadochronowego FAI, wraz z odpowiednią odznaką spadochronową, są przyznawane po
odbyciu podstawowego kursu spadochronowego i spełnieniu przez skoczka warunków określonych w kodeksie FAI.
Dla ułatwienia swobodnego uprawiania spadochroniarstwa na całym świecie przez długie
lata odznaki oraz dyplomy spadochronowe
FAI były przyznawane w pięciu klasach: bez
wieńca (dyplom A), brązowa (dyplom B),
srebrna (dyplom C), złota (dyplom D), złota
z trzema diamentami. Obecnie natomiast
w Federacji występuje siedem typów odznak
spadochronowych, które są przyporządkowane do odpowiednich kategorii dyplomów (świadectw) spadochronowych (A, B, C,
D, E, F, G). Występuje: Brązowa Odznaka (A),
Brązowa Odznaka z wieńcem (B), Srebrna Odznaka (C), Złota Odznaka (D), Złota Odznaka
z jednym diamentem (E), Złota Odznaka
z dwoma diamentami (F) oraz Złota Odznaka z trzema diamentami (G).
(Cdn.)
27
W cieniu wieży
spadochronowej
28
przy skoku z balonu zginął jeden z podchorążych. Wybuch wojny we wrześniu
1939 r. uniemożliwił przeprowadzenie
kolejnego kursu spadochronowego dla
podchorążych. Warto przy tym dodać,
że jesienią 1945 r. wieża spadochronowa w Komorowie została zdemontowana, przewieziona do Dęblina i ustawiona na terenie tamtejszej Oficerskiej
Szkoły Lotniczej, gdzie znajduje się do
dziś. Operację tę wykonano pod nadzorem por. Tadeusza Litwińskiego,
który 22 czerwca 1945 r. w Dęblinie
wykonał w Polsce pierwszy po wojnie
skok spadochronowy. Por. Litwiński
był pierwszym szefem służby spadochronowej w OSL nr 1.
Zainteresowanie kolegów (należących do
Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy
w Warszawie) historią polskiego spadochroniarstwa wojskowego oraz nowożytnymi fortyfikacjami stałymi sprawiło, że kolejna podróż historyczno-krajoznawcza
odbyła się w dniach 20-21 kwietnia br. do
Grudziądza i Torunia, gdzie w okresie zaborów były pruskie twierdze, a w okresie
międzywojennym stacjonowały w nich duże
garnizony Wojska Polskiego. W obu garnizonach wykonywano również skoki spadochronowe – w Grudziądzu skakano na
spadochronach z wieży spadochronowej,
Skok ze spadochronem z wieży w Grudziądzu (około
roku 1936-1939)
Latem 1936 r. Sztab Główny Wojska
Polskiego, analizując informację o rozwoju wojsk spadochronowych w Rosji
Radzieckiej oraz w hitlerowskich Niemczech, podjął decyzję o wprowadzeniu szkolenia spadochronowego w polskiej armii. Miało to na celu przygotowanie kadr dla przyszłych oddziałów
spadochronowych, a co za tym idzie już
w 1936 r. Liga Obrony Przeciwgazowej
i Przeciwlotniczej zbudowała w kilku
miastach Polski 28-metrowe wieże spadochronowe (Bydgoszcz, Grudziądz,
Komorowo, Warszawa). Były one używane do początkowego szkolenia skoczków spadochronowych. W wojsku jesienią 1936 r. wprowadzono natomiast
nieobowiązkowe szkolenie spadochronowe dla trzeciego rocznika Szkoły
Podchorążych Piechoty (Komorowo)
oraz Szkoły Podchorążych Kawalerii
(Grudziądz). Kurs spadochronowy LOPP
I stopnia przewidywał wykonanie 10
skoków z wieży spadochronowej i upoważniał do dalszego szkolenia na kursie II stopnia (skoki spadochronowe
z balonu na uwięzi). W innych szkołach
podchorążych zawodowych szkolenie
spadochronowe organizowano natomiast w oparciu o działające tam wojskowe kluby sportowe oraz najbliższe
okręgowe ośrodki szkolenia spadochronowego LOPP. We wrześniu 1937 r.
w Centrum Wyszkolenia Spadochronowego w Legionowie odbył się pierwszy kurs spadochronowy II stopnia zorganizowany specjalnie dla wojska a jego
uczestnikami byli ochotnicy spośród
podchorążych trzech roczników wszystkich szkół zawodowych; odbyło się to
w ramach obowiązkowego obozu sportowego, przy czym podchorążowie mieli
do wyboru kurs: szybowcowy, spadochronowy, kajakowy, żeglarski, wspinaczki górskiej. Kolejny kurs II stopnia
dla podchorążych trzecich roczników
szkół zawodowych odbył się w Legionowie we wrześniu 1938 r., przy czym
wydarzył się wówczas wypadek śmiertelny – wskutek utraty przytomności
Wieża spadochronowa w Grudziądzu – podchorążowie
Szkoły Podchorążych Kawalerii (około 1936-1939)
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
a w Toruniu od 1930 r. lotnicy 4. Pułku Lotniczego, w ramach szkolenia ratownictwa
powietrznego, wykonywali skoki ze spadochronem z samolotów. Uczestnikami wyjazdu na ziemię kujawsko-pomorską byli
członkowie Koła Historyczno-Krajoznawczego Wiesław Trębicki i Włodzimierz Parfieniuk oraz jego sympatycy: Anna Bylińska,
Ewa Hołderna, Przemysław Hołderny, Grzegorz Kobus, Michał Kobus
oraz Piotr Lipiński.
Twierdza Grudziądz
Bateria doświadczalna (Toruń) – wieża pancerna P.T.95: od lewej:
Grzegorz Kobus, Ewa Hołderna, Michał Kobus, Włodzimierz Parfieniuk, Piotr Lipiński, Anna Bylińska (fot. Wiesław Trębicki)
W pierwszym dniu wyjazdu
zwiedziliśmy Twierdzę Grudziądz, która na początku XX
wieku składała się ze starej
cytadeli oraz pierścienia fortów zewnętrznych; dwóch
fortów rozproszonych (jeden z baterią pancerną),
dziewięciu fortów piechoty
oraz dwóch baterii półpancernych. Z uwagi na rozmiary twierdzy jej zwiedzenie musieliśmy jednak ogra-
SPADOCHRONIARZ 70
REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA
sażona w trzy wieże artyleryjskie typu okrętowego uzbrojone w 10,5-centymetrową armatę, które Niemcy zdemontowali jednak
w 1919 r. przed oddaniem miast II Rzeczpospolitej Polskiej. W Grudziądzu zwiedziliśmy również Górę Zamkową, dominującą
nad doliną Wisły, oraz starówkę miejską. Znajdują się tam liczne tablice upamiętniające
Centrum Wyszkolenia Kawalerii oraz CenCmentarz garnizonowy w Grudziądzu – od lewej: trum Wyszkolenia Żandarmerii z okresu
Wiesław Trębicki, Michał Kobus, Grzegorz Kobus, międzywojennego. Byliśmy również przed
Przemysław Hołderny, Anna Bylińska, Ewa cytadelą twierdzy oraz na pobliskim cmentarzu garnizonowym, gdzie znajduje się m.in.
Hołderna (fot. W. Parfieniuk)
grób Jana Cholewickiego,
powstańca styczniowego
z 1863 r. Wieczorem dotarliśmy do Torunia, gdzie
czekały nas kwatery w forcie artyleryjskim. W forcie
IV im. Stanisława Żółkiewskiego znajduje się hotel
w stylu pruskiej twierdzy
z lat 80. XIX wieku. Tam też
przy kolacji wspominane
były wcześniejsze nasze
wyprawy, obrany został
również cel kolejnego wyjazdu – Twierdza Poznań
Bateria doświadczalna (Toruń) – zwiedzanie wnętrza obiektu
i Międzyrzecki Rejon Umocniony.
niczyć do wybranych obiektów. Były to:
Fort Wielka Księża Góra, Fort Mała Księża Twierdza Toruń
Góra, Fort Dąb oraz Bateria Półpancerna Kolejny dzień podróży historyczno-krajo„Leśny Dwór”. Naszym przewodnikiem był znawczej poświęcony został na zwiedzenie
Maciej Wiśniewski – prezes Klubu Prze- obiektów pancernych twierdzy Toruń, któwodników PTTK w Grudziądzu.
rych było aż pięć (fort pancerny, bateria doświadczalna, bateria półpancerza z wieżami
Księże Góry stanowią dominujące wznie- artyleryjskimi typu okrętowego, dwie baterie
sienie skarpy pradoliny Wisły, a co za tym pancerne). Z uwagi jednak na ich rozidzie po wybudowaniu w latach 1876-1879 mieszczenie w różnych rejonach twierdzy
nowego mostu kolejowo-drogowego przez zdążyliśmy zwiedzić tylko trzy z nich (fort
Wisłę miały kluczowe znaczenie dla obrony pancerny, baterię półpancerną, baterię dośtwierdzy. Przebiegała tędy linia kolejowa wiadczalną), przy czym na każdym zobaw kierunku Malborka i Jabłonowa, która była czyliśmy inny typ bojowych wież pancernych
szczególnie narażona na błyskawiczny atak lub pancernych stanowisk do obserwacji.
kawalerii rosyjskiej. Dlatego też pod koniec lat 90. XIX wieku wznoszone w tym re- Fort IV
jonie umocnienia przyjęły postać grup wa- Zwiedzanie fortyfikacji toruńskich rozporownych, tzw. „festy”. Fort Wielka Księża częliśmy od fortu IV, który w znacznej części
Góra w latach 1894-1896 otrzymał 4- został już udostępniony turystom. Ogólnie
-wieżową baterię pancerną, uzbrojoną w 15- rzecz biorąc jest to jeden z ośmiu fortów
-centymetrowe haubice. Wieże pancerne wz. głównych (tzw. artyleryjskich) zbudowa93 (H.P.T.93) bez uzbrojenia zachowały się do nych w latach 1878-1884 w toruńskiej twierczasów współczesnych. W forcie zachowały dzy. Z uwagi na konstrukcję ziemno-murosię również dwie wieże pancerne do ob- waną obiekty te już w momencie wejścia do
serwacji (P.B.T.94, P.B.T.96). Następnie zwie- służby był przestarzałe i wymagały moderdziliśmy Fort Mała Księża Góra, Fort Dąb oraz nizacji, co było następstwem wprowadzenia
pozostałości po baterii półpancernej„Leśny do artylerii pocisków wypełnionych kruDwór”. Bateria S.L.B. (Schirm Laffeten Batterie) szącym materiałem wybuchowym. Po mopowstała w latach 1898-1899, była wypo- dernizacji w latach 90. XIX wieku fort IV
2/2013
otrzymał trzy pancerne stanowiska obserwacyjne – jedno dla artylerii (P.B.St.87) i dwa
dla piechoty (W.T.90).
Fort pancerny
Jedynym w toruńskiej twierdzy fortem
pancernym, jak również na całej wschodniej granicy byłej II Rzeszy Niemieckiej, był
fort na wzgórzu Buchta – obecna nazwa to
fort I im. Jana III Sobieskiego. Stanowi on
unikalne połączenie fortu pośredniego
(piechoty) z baterią pancerną uzbrojoną
w cztery wieże pancerne dla haubicy
21 cm. Do obecnych czasów zachowały się
jednak już tylko trzy wieże pancerne
(H.P.T.90), bez uzbrojenia, oraz dwa pancerne stanowisko dla obserwatorów artylerii (P.B.St.87).
Skansen fortyfikacji pancernej
Twierdzy Toruń
Kolejnym punktem naszej wycieczki był
skansen fortyfikacji pancernej położony na
lewym brzegu Wisły. Znajduje się na obrzeżach starego pruskiego poligonu wojskowego, a jego głównym obiektem jest
pancerna bateria doświadczalna (bateria
AB IV), wzniesiona w latach 1895-1896. Zachowana jest na nim wieża pancerna wz. 95
dla armaty 10 cm (P.T.95). Naszym przewodnikiem po skansenie był Tomasz Iwaszkiewicz z Torunia, który zapoznał nas również
z pobliską baterią półpancerną S.L.B., zbudowaną w latach 1899-1902 jako betonowe
stanowisko artyleryjskie z magazynem amunicji. Nieopodal zaś znajduje się jej betonowy
schron amunicyjny – schron z baterią łączył
odcinek kolejki wąskotorowej. Sama bateria
składała się z trzech stanowisk dla dział kalibru 10,5 cm (105 mm), umieszczonych
w okrętowych wieżach artyleryjskich, oraz
dwóch stanowisk obserwacyjnych – jednego otwartego, drugiego zaś ukrytego pod
pancerną kopułą (P. B. St. 96). Niemcy wywieźli wieże artyleryjskie w 1919 r., nie
zdążyli jednak zdemontować pancernego
stanowiska obserwacyjnego P.B.St.96L, które jest jedynym tego typu pancerzem obserwacyjnym zachowanym w Polsce.
Pobyt w twierdzy zakończony został spacerem po toruńskiej starówce; z uwagi, że
w Toruniu zostały jeszcze do zwiedzenia
dwa obiekty fortyfikacji pancernej (bateria
pancerna nr I, bateria pancerna nr II) niewykluczony jest ponowny wyjazd do tej
pruskiej twierdzy.
Włodzimierz Parfieniuk
(Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału ZPS)
29
Wybitny dowódca 6. PDPD
ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE
gen. dyw. EDWIN ROZŁUBIRSKI
Gen. dyw. Edwin Rozłubirski miał zaszczyt
dowodzić 6. PDPD, która po raz pierwszy od
chwili powstania uczestniczyła całością sił,
po praktycznym desantowaniu, w ćwiczeniach Układu Warszawskiego, w których
brały udział związki taktyczne czterech państw: ZSRR, NRD, CSRS i PRL i zostały przeprowadzone w dniach 13-23 października
1965 roku w rejonie Erfurtu, na terenie
ówczesnej NRD. Do zabezpieczenia ćwiczeń, cały sprzęt spadochronowo-desantowy oraz transport lotniczy (AN-12), dostarczył 6. PDPD Związek Radziecki. Dywizja została podzielona na dwa rzuty, skaczący
i lądujący. Dowódca, gen. bryg. E. Rozłubirski wylądował na zrzutowisku wraz z rzutem
skaczącym i osobiście dowodził dywizją
przez cały okres ćwiczeń. Rzut lądujący stanowił dywizjon dział pancernych ASU-85.
Wzmocnienie to zostało dostarczone do ćwiczeń z 7. Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej, stacjonującej w Kownie na Litwie. Zadania jakie otrzymała dywizja, zostały wykonane wzorowo i bardzo wysoko
ocenione przez ówczesnego dowódcę UW,
marszałka ZSRR Andrieja Grieczkę. Świadczyło to o wysokim poziomie wyszkolenia
i przygotowania do działań bojowych
całości dywizji. Ćwiczenia stanowiły, w pewnym sensie, podsumowanie całego, dotychczasowego dorobku gen. E. Rozłubirskiego, a ponadto dywizja swoim działaniem,
rozsławiła dobre imię spadochroniarza
i żołnierza polskiego na arenie międzynarodowej.
Gen. E. Rozłubirski był człowiekiem
czynu. Bez przerwy wprowadzał nowatorskie rozwiązania wpływające na rozwój
i zwiększanie wartości bojowej 6. PDPD
oraz wyróżniające ją wśród innych rodzajów wojsk. W oparciu o doświadczenia
zdobyte podczas różnych ćwiczeń, a szczególnie„Burza Październikowa”, dokonał reorganizacji dywizji i spowodował sformowanie 35. dywizjonu artylerii samobieżnej
(ASU-85) oraz przeformowania 6. baterii
PKM-2 w 6. dywizjon artylerii przeciwlotniczej. Powstał również nowy, bardzo potrzebny pododdział – 24. kompania zabezpieczenia zrzutowisk i lądowisk. Oprócz nowych elementów organizacyjnych i uzbro-
30
ps. „Gustaw”
cz. 2
a następnie dowódcę 6. PDPD, mianowanego do stopnia generała, dowódcę 10. bpd
mjra dypl. Jerzego Jarosza, późniejszego dowódcę 1. Dywizji Zmechanizowanej, mianowanego do stopnia generała i zastępców:
płka Józefa Gąstoła oraz płka dypl. Mariana
Pajora.
Gen. bryg. E. Rozłubirski w mundurze polowym
jenia, wprowadzono nowe jednolite odznaki rozpoznawcze z różnymi kolorami dla
poszczególnych jednostek, noszone do dnia
dzisiejszego na wszystkich rodzajach umundurowania. Odznaka ta, jako organizacyjna
wojsk powietrznodesantowych, została
wprowadzona rozkazem MON nr 6, poz. 25
z dnia 5.05.1967 roku. Dywizja nie miała również własnych odznak spadochronowych.
Zasługą gen. E. Rozłubirskiego, jest także
wprowadzenie w dniu 15.09.1967 roku własnej odznaki, zaprojektowanej wg wzoru
bojowego znaku spadochronowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie z okresu
II wojny światowej. Odznaka ta też noszona
jest do dnia dzisiejszego.
Według opinii oficerów sztabu, posiadał
umiejętność właściwej oceny i doboru kadry na odpowiednie stanowiska służbowe, co
w głównej mierze korzystnie wpływało na
cały proces szkolenia spadochroniarzy. Bardzo wysoko oceniał najbliższych współpracowników oraz dowódców oddziałów
w swoich późniejszych publikacjach. Wymienić tu należy m.in.: szefa sztabu, płka
dypl. Edwarda Dysko – późniejszego dowódcę 6. PDPD, mianowanego do stopnia
generała, dowódcę 16. bpd, mjra dypl. Mariana Zdrzałkę, późniejszego szefa sztabu,
Szczególną rolę przywiązywał do popularyzacji dywizji na zewnątrz i integracji kadry zawodowej. Stąd też często odbywały się
wizyty różnych dostojników państwowych,
zarówno państw wschodnich jak i zachodnich. W przygotowanych dla nich pokazach, prezentowano najnowszy sprzęt i wyszkolenie bojowe spadochroniarzy. Wyjątkowo i wszechstronnie spopularyzowany został powrót dywizji z ćwiczeń UW „Burza
Październikowa”. Była to wielka uroczystość
na rynku głównym w Krakowie, z udziałem
najwyższych władz administracji publicznej
województwa. W zakresie integracyjnym
kadry zawodowej, istotną rolę spełniała
właściwa, uroczysta oprawa świąt państwowych i wojskowych. Święto Wojska
Polskiego, to zawsze była wielka uroczystość
w klubie garnizonowym, połączona z wręczaniem aktów nominacyjnych na wyższe
stopnie wojskowe, odznaczeń i różnych
wyróżnień. W tym samym klubie, organizowano także„bale spadochronowe”, dla kadry zawodowej dywizji. Generał pamiętał
o wszystkich swoich podwładnych, bez
względu na to gdzie przebywali. Po wprowadzeniu nowej odznaki wojsk powietrznodesantowych, osobiście przybył do Akademii Sztabu Generalnego na spotkanie ze
słuchaczami 6. PDPD, wszystkim wręczył odznaki i poinformował o osiągnięciach szkoleniowo-wychowawczych dywizji. Corocznie
przed świętami Bożego Narodzenia, przysyłał
samolot na przelot do Krakowa spadochroniarzy, słuchaczy akademii. O swoich
podwładnych i o dywizji, a później brygadzie,
generał pamiętał do końca swojego życia.
Uczestniczył w każdej uroczystości dywizyjnej i brygadowej, utrzymywał też kontakty
z pojedynczymi spadochroniarzami. Pokochał spadochroniarstwo i po odejściu z dywizji, dalej wykonywał skoki ze spadochronem tam, gdzie to było tylko możliwe.
Łącznie wykonał 738 skoków, w tym 500
SPADOCHRONIARZ 70
ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE
w 6. PDPD. W jednej ze swoich książek
napisał: Spadochroniarstwo i służba w jednostkach powietrznodesantowych, pozostawia niezatarte wrażenie oraz wywiera olbrzymi wpływ na proces kształtowania się psychiki żołnierza, zachodzący
niejako w cieniu spadochronu.
Według ocen najstarszych oficerów, którzy
pełnili służbę w tym czasie w 6. PDPD,
gen. E. Rozłubirski, zawsze w swojej działalności służbowej był żołnierzem skromnym,
ambitnym, uczciwym, prawdomównym,
a jednocześnie gdy zachodziła potrzeba,
twardym i bezkompromisowym dowódcą.
Najwyżej stawiał sprawę służby wojskowej
i żołnierskiego honoru. Zawsze przejawiał
wysoką troskę o warunki służby i bytowe
swoich podwładnych oraz był bardzo wrażliwy, na prawidłowo układające się stosunki
międzyludzkie. Swoim stylem dowodzenia
i całokształtem działalności służbowej,
zapoczątkował wprowadzanie i stosowanie przez kolejnych dowódców nowych,
Powitanie na rynku w Krakowie po ćwiczeniach „Burza Październikowa”
a także kolejnymi zmianami kontyngentu WP
w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ.
Wyjątkowa odwaga i twardy, nieustępliwy
charakter generała świadczyły także o tym,
że pomimo negatywnej opinii ówczesnych
Generał odbiera wyróżnienie za działalność społeczną
śmiałych form i metod szkolenia, wychowania oraz związanych z osiąganiem stanu
pełnej sprawności bojowej dywizji. To spowodowało, że już w latach 60. i 70. 6. PDPD
była autentycznie elitarnym, niezwykle
groźnym dla potencjalnego przeciwnika
związkiem taktycznym w WP. Gen. E. Rozłubirskiemu przypisuje się także przygotowanie dużej grupy dowódców i sztabowców,
a wśród nich m.in. generałów: Edwarda
Dysko, Mariana Zdrzałki, Jerzego Jarosza,
Bronisława Kwiatkowskiego, Henryka Bieńka, którzy dowodzili 6. PDPD i 6. BDSz,
2/2013
władz politycznych, nie bał się uczestniczyć w 1965 roku wraz z delegacją „Czerwonych beretów” w odsłonięciu pomnika
spadochroniarzy 1. SBS i „Cichociemnych”na
Powązkach w Warszawie oraz w październiku
1967 roku wraz z kompanią honorową
6. PDPD, w pogrzebie gen. bryg. S.F. Sosabowskiego. Zaangażował się również
w odsłonięcie tablicy, upamiętniającej
śmierć 54 żołnierzy 1. SBS na cmentarzu Alt
Friedhof (Niemcy).
Gorzko doświadczył zawirowań politycznych w 1968 roku. Odmówił udziału spa-
dochroniarzy w tłumieniu manifestacji w Krakowie, naraził się ówczesnemu sekretarzowi C. Domagale, z którym i tak nie układała
się współpraca, w związku z czym w kwietniu 1968 roku został odwołany ze stanowiska
dowódcy 6. PDPD i przeniesiony na stanowisko zastępcy szefa Inspektoratu Szkolenia
MON ds. Wojsk Desantowych. Trzy lata później został ponownie zwolniony ze służby
wojskowej. Przez wiele lat egzystował w bardzo trudnych warunkach materialnych. Wobec niego i jego rodziny, zastosowano skrajny ostracyzm. W grudniu 1981 roku po raz
trzeci został powołany do służby wojskowej.
Do czasu odwołania stanu wojennego, był
wojskowym komisarzem w Głównym Komitecie Kultury Fizycznej i Turystyki. W grudniu 1982 roku został oddelegowany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie zajmował się organizowaniem, uzbrojeniem
i wyposażeniem oddziałów antyterrorystycznych. Tam także opracował koncepcję
centralnego ośrodka szkolenia antyterrorystycznego, który stanowił później podstawę do organizacji jednostki GROM.
W 1989 roku otrzymał nominację na stopień generała dywizji. Jesienią 1990 roku
zdecydował się odejść z MSW i zakończyć
służbę w WP. W kwietniu 1991 roku pożegnał go minister obrony narodowej, wiceadmirał Piotr Kołodziejczyk.
Po przejściu do rezerwy, natychmiast włączył
się do działalności społecznej. Aktywnie
działał w prezydium ZG Związku Kombatantów RP i Osób Represjonowanych oraz
zajął się publicystyką. Już wcześniej przed
zwolnieniem, zajął się organizacją Związku
Polskich Spadochroniarzy. W dniu 15 maja
1989 roku przewodniczył w spotkaniu
założycielskim ZPS, a następnie koordy-
31
ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE
Generał w gronie zastępców i dowódców oddziałów przed skokiem
nował pracą zespołu, który przygotowywał stosowną dokumentację związkową.
W dniu 7 września 1989 roku po rejestracji
ZPS przez Sąd Wojewódzki w Warszawie, wybrano komitet organizacyjny związku, którego przewodniczącym został właśnie, gen.
dyw. Edwin Rozłubirski. Dzięki intensywnej
pracy komitetu, wydano statut, opracowano projekty legitymacji, odznak, instrukcje
dotyczącą organizacji oddziałów terenowych, podmiotu gospodarczego pn. Szkoleniowo-Ochronna Agencja Komandos
i przygotowania Pierwszego Krajowego
Zjazdu Delegatów. Na zjeździe, który się
odbył w dniach 25-26 maja 1991 roku
pierwszym prezesem Związku Polskich
Spadochroniarzy wybrano, niestrudzonego w swojej działalności społecznej i organizacyjnej, gen. dyw. Edwina Rozłubirskego. Przez okres 10 lat pełnił funkcję prezesa ZPS, spowodował dalszy rozwój organizacji, powstanie 27 oddziałów terenowych i sieci podmiotów gospodarczych,
firm„Komandos”, które finansowo wspierały
i wspierają działalność statutową stowarzyszenia. Był inicjatorem i spowodował
powstanie organu prasowego ZPS – kwartalnika„Spadochroniarz”oraz rozwoju sportu spadochronowego. Zorganizowane zespoły sportowe ZPS, przynosiły i przynoszą
chlubę organizacji, zajmując zawsze czołowe
miejsca w zawodach i mistrzostwach spadochronowych, organizowanych w kraju
i poza jego granicami. Generał zawsze
uczestniczył w tych imprezach sportowych,
wręczał medale i wyróżnienia zawodnikom.
Nawiązał współpracę z resortem obrony
narodowej i jednostkami powietrznodesantowymi, w tym szczególnie z 6. BDSz
i 25. BKP oraz Aeroklubem RP. Z jego inicjatywy ZG ZPS zrealizował pomysł bliskiej
współpracy ze spadochroniarzami Kanady,
USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii
i Francji oraz organizacją ZPS w Londynie,
skupiającą spadochroniarzy 1. Samodzielnej
32
a ziemią”i„Czerwone berety”. W publikacjach
poruszał także sprawy społeczno-polityczne,
militarne i gospodarcze, po transformacji
ustrojowej w Polsce. Swoje przemyślenia zaprezentował w trzech książkach pt.„Prawdą
po oczach”,„Wstydu oszczędź”i„Bez pardonu”. W ostatniej, domaga
się czytelnego i logicznego
umocowania WojSzczególną rolę gen. Rozłuska Polskiego w strukturbirski przywiązywał do popuach państwa. Generał
zawsze publicznie artylaryzacji dywizji na zewnątrz
kułował swoje przekoi integracji kadry zawodowej.
nania polityczne. Czynił
to z dużym taktem, kulStąd też często odbywały się
turą i szacunkiem dla
wizyty różnych dostojników
państwowych.
Na trybunie honorowej podczas uroczystości w 16. bpd
Brygady Spadochronowej. Nie doczekał
wstąpienia ZPS do Europejskiej Federacji
Spadochroniarzy (27.10.1999), do której
należą obecnie weterani spadochroniarstwa 11 państw.
Niewielu generałów może się poszczycić takim dorobkiem literackim jak gen. dyw.
E. Rozłubirski. Bogate doświadczenia w dowodzeniu zawarł w książkach pt. „Fatum”,
„Szczęście zwiadowcy”i„Cień spadochronu”.
Promował samodzielność i nowatorskie rozwiązania, które zawarł w kilku instrukcjach
i podręcznikach do szkolenia spadochronowego. Jego zasługą jest opracowanie pierwszego w Polsce kompendium pt.„Kto, kiedy,
dlaczego w spadochroniarstwie”. Doświadczenia z II wojny światowej i okresu powojennego w spadochroniarstwie, zamieścił
w rozdziałach:„Historia desantów powietrznych” i „Współczesne wojska powietrznodesantowe”. Ogromną wiedzę i doświadczenie spożytkował jako konsultant filmów
o spadochroniarstwie m.in.: „Z jasnego
nieba”, „Poligon śmiałych”, „Między niebem
inaczej myślących. Ostro przeciwstawiał się
wszelkiego rodzaju oszołomom i dyżurnym
historykom, próbującym fałszować historię
i tworzyć nowe białe plamy.
Na wieczny spoczynek odszedł 12 maja
1999 roku, niemal dokładnie w 10. rocznicę spotkania Grupy Założycielskiej
Związku Polskich Spadochroniarzy.
Pozostawił po sobie najlepsze wspomnienia jako: wybitny dowódca 6. PDPD,
żołnierz z krwi i kości, wielkiej klasy
spadochroniarz, organizator i wieloletni
prezes ZPS oraz generał-literat. Wyrazem
niezwykłego szacunku jakim darzą spadochroniarze byłego, wybitnego dowódcę dywizji, było nadanie w dniu 4.11.2003 roku,
zgodnie z decyzją nr 300 MON, 6. batalionowi desantowo-szturmowemu 6. BDSz,
(obecnie 6. batalion powietrznodesantowy 6. BPD), imienia patrona gen. dyw. Edwina
Rozłubirskiego.
Tekst i zdjęcia: Zdzisław Kica
SPADOCHRONIARZ 70
Rok 2013 – Rokiem
Powstania Styczniowego
TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA
Powstanie styczniowe – działania
militarne stron w świetle ówczesnej
cz. 2
sztuki wojennej
Eugeniusz Januła, Monika Sadowy-Naumienia
WYBUCH I DIALEKTYKA
POWSTANIA
W chwili wybuchu powstania styczniowego
armia rosyjska nie do końca poradziła sobie
jeszcze z szokiem spowodowanym klęską
w wojnie krymskiej oraz pewnego rodzaju
samobójstwem popularnego w kręgach
wojskowych cara Mikołaja I. Planowano
oczywiście reformy bardziej organizacyjne
niż doktrynalne jak też unowocześnienie
wojsk technicznych, modernizację artylerii,
wprowadzenie nowych rodzajów karabinów itd. Ale były to raczej prace studialne
i pewne próby w wyselekcjonowanych jednostkach, np. w pułkach jegrów. Zdawano
sobie też sprawę z konieczności redukcji drogiej i wrażliwej na ogień artylerii i salw karabinowych kawalerii na rzecz szybko przemieszczającej się piechoty. Tu swego rodzaju
rewolucje stanowił, transport kolejowy, który też miał służyć do przerzucania wojsk na
dalsze odległości. Kolej również z uwagi na
rozległość cesarstwa miała stanowić jeden
z najważniejszych czynników militarnych. Ale
w chwili wybuchu powstania ze zrozumiałych względów sieć kolejowa była jeszcze bardzo rzadka. W Królestwie Polskim
podstawę stanowiła linia warszawsko-wiedeńska z pewnymi odgałęzieniami biegnącymi w kierunku wschodnim.
Doktrynalnie armia rosyjska nie wyciągnęła
wniosków z fatalnej w przebiegu i ostatecznego wyniku dla siebie wojny krymskiej.
Praktycznie podstawą działania pozostawało użycie wielkiej masy wojsk, doprowadzenie do jednej albo kilku bitew generalnych. I to miało zadecydować o wyniku
wojny. Zakładano również manewry oskrzydlające i okrążające. Defensywnie uważano po
stronie rosyjskiej, że dużą rolę będą w przyszłej wojnie będą odgrywały twierdze. To odnosiło się szczególnie do terenu Królestwa,
2/2013
gdzie planowano i rozbudowywano twierdzę Modlin orz pas takich samych silnych
umocnień w rejonie Dęblina, Pułtuska oraz
Lublina. Zastanawiającym jest natomiast
to, że armia rosyjska mimo doświadczeń
uzyskanych w antypartyzanckiej wojnie
z Czeczeńcami, nie miała wypracowanych
doktryn, ani też wyćwiczonych manewrów
zarówno w skali operacyjnej jak również taktycznych do działań antypartyzanckich.
Mimo że ochrana przedstawiała dość dokładne informacje na temat przygotowań do powstania, armia a konkretnie Warszawski Imperialny Okręg Wojskowy nie prowadziły
większych przygotowań dla dokonania pacyfikacji. Szybciej, i jak się okazało, znacznie
skuteczniej od samych wojskowych zareagował margrabia Aleksander Wielopolski,
zarządzając prewencyjną brankę, czyli powołanie młodych ludzi do carskiego wojska.
Ta akcja miała objąć około 45 tysięcy rekrutów, czyli sparaliżować w zarodku wszelkie
akcje powstańcze.
Wojska rosyjskie, które .stacjonowały na terenie Królestwa Polskiego, wchodziły w strukturę rosyjskiej Armii Czynnej. Na jej czele stał
głównodowodzący, który jednocześnie był
namiestnikiem Królestwa Polskiego i pod-
Pamiętajmy
o powstańcach
styczniowych
W ramach obchodów 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego delegacja Związku Polskich Spadochroniarzy
oddała honory wojskowe i złożyła wiązanki kwiatów na grobach jego uczestników, spoczywających na Cmentarzu Wojennym
w Twierdzy Modlin.
Delegacji w składzie: W. Iwański, W. Trębicki, W. Parfieniuk, A. Wydrych, A. Szajerych
i S. Mikulak przewodniczył prezes ZPS, gen. dyw. (r.) J. Kempara. Na Cmentarzu Wojennym pochowani są uczestnicy powstania narodowego z 1863 r. – por. Stanisław
Słomka, zm. w 1927 r. i por. Leśniakowski, zm. w 1939 r. Poniżej prezentujemy zdjęcie
por. Leśniakowskiego (jego imienia nie udało się ustalić), mieszkańca Modlina, z około
1936 r. z grupą żołnierzy.
Po tej skromnej uroczystości, ale jakże ważnej dla pamięci o bohaterach narodowego
powstania z 1863 r. w świadomości spadochroniarzy, delegację zapoznał z historią Cmentarza
Wojennego w Twierdzy Modlin przewodniczący Koła Historyczno-Krajoznawczego przy
I Oddziale ZPS Włodzimierz Parfieniuk.
Zarząd Główny ZPS zwraca
się z prośbą, aby w miejscowościach – siedzibach naszych oddziałów odszukać
groby powstańców styczniowych i oddać im hołd i należyty szacunek.
Redakcja „Spadochroniarza”
oczekuje na informacje o obchodach 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego
w oddziałach Związku.
Tekst i foto: W. Iwański
33
TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA
legał bezpośrednio cesarzowi. W roku 1855 kwietnia 1863 roku, wielki książę KonArmia Czynna została przemianowana na stanty Nikołajewicz a następnie Fiodor
I Armię, której główną kwaterą była War- hrabia Berg. Pod względem administraszawa. Praktycznie w przededniu wybuchu cyjnym Królestwo Polskie od 1837 roku
powstania zaszła pewna reorganizacja. było podzielone na gubernie (wcześniej
Utworzono okręgi wojskowe, z których dla województwa)[17] . Zasięg tych guberni
dziejów powstania najważniejszymi były
był
wspomniany już Warszawski Imperialny Okręg Wojskowy oraz analogiczne okręgi: wileński, kijowski i odeski[14].
Władze wojskowe w Królestwie Polskim wypełniały
podwójne zadanie. Funkcje
dowódcze sprawowały wobec podległych im oddziałów wojskowych (dywizji, brygad), natomiast
funkcje administracyjne
w zakresie zarządzania krajem. Tu struktura władz
przedstawiała się tak, że
naczelnikom wojskowym
podporządkowane były
Oddział powstańczy Ignacego Drewnowskiego
władze cywilne[15]. 14 października 1861 roku wprowadzono w Królestwie stan wojenny i wów- generalnie zbliżony do wcześniejszych
czas uprawnienia władz wojskowych jeszcze województw z okresu autonomicznego.
wzrosły. Od tej pory wszelkie przestępstwa Korekty dotyczyły przynależności nienatury politycznej rozpatrywały wyłącznie których powiatów. W roku 1844 przeprosądy wojenne.
wadzono reformę terytorialną i zmniejszono liczbę guberni do pięciu. GuberGłównodowodzący I Armii swe uprawnienia natorzy, którzy podlegali bezpośrednio
wykonywał za pośrednictwem szefa sztabu pod generał- gubernatora warszawskiego
głównego I Armii. Szefowi sztabu podlegali korzystali z pomocy najbliższych współnaczelnicy wojenni okręgów, tym zaś na- pracowników. Byli nimi; policmajster, kieczelnicy wojskowi powiatów. Naczelnicy rownik kancelarii gubernatora, oficer sztawojenni głównych oddziałów składali ge- bowy oraz sekretarz urzędu gubernialnerał-policmajstrowi okresowe raporty nego. Gubernator tworzył administracje
o działaniach wojennych. Przeredagowywał guberni, przewodniczył też z urzędu obte raporty sztab Warszawskiego Imperial- radom rządu (administracji) gubernialnego Okręgu Wojskowego i publikował nego. Do ważnych czynności gubernatora należało też przeprowadzenie poboru
w formie biuletynów z pola walki[16].
Od czasu wprowadzenia stanu wojenne- do wojska, przygotowanie do służby w logo istniała przy namiestniku i główno- kalnych oddziałach policji, wizytacje więdowodzącym Kancelaria Specjalna do zień oraz kontrola miast znajdujących
spraw Stanu Wojennego. Głównodo- się na terenie guberni. Urząd naczelnika
wodzącymi wojsk rosyjskich w intere- powiatu wprowadzono w roku 1842. Nasującym nas okresie, byli kolejno do 30 czelnik był wykonawcą władzy gubernamarca 1863 roku Edourad Ramsay, do 8 tora na terenie powiatu[18].
Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jeden
ważny aspekt wojskowy. Na terenie Króle[14] Materiały z kancelarii wojskowych dostwa stacjonowało około 90 tysięcy żołniewódców rosyjskich 1863-1864, (w) Archiwum rzy rosyjskich. Ale znaczna część, nawet jedGłówne Akt Dawnych w Warszawie (dalej
AGAD), zespół akt nr 237.
[15] Ibidem. Akta: Sztab Wojsk w Królestwie
Polskim 1863-1864.
[16] Ibidem. Zespół Akt: Kancelarie wojskowe
dowódców rosyjskich 1863-1864.
34
[17]
Ibidem. Zespół Akt nr 243: Gubernatorzy cywilni.
[18] Ibidem. Zespół Akt: Gubernatorzy cywilni i naczelnicy powiatów.
na trzecia, byli to typowi urzędnicy w mundurach. Do walki z powstańcami można było
użyć maksymalnie około 60 tysięcy żołnierzy i to wliczając w tę liczbę oddziały kozackie, które do walki sensu stricte nie bardzo się nadawały, nie wytrzymywały bowiem silnego ognia karabinowego. Używano Kozaków do typowych akcji pacyfikacyjnych wobec bezbronnej ludności itp. Natomiast
Kozacy, którzy na ogół
dobrze znali teren, nadawali się też do funkcji przewodników dla innych rodzajów wojsk, działań rozpoznawczych itp. Z wymienionych 60 tysięcy,
około połowy wojsk strona
rosyjska musiała używać
do działań typowo obronno-ochronnych. Te zadania
wykonywała głównie piechota wzmocniona artylerią.
Trzeba dodać, że w listopadzie 1862 roku do Warszawy przerzucono elitarną I dywizję gwardii a na teren całego Królestwa nadciągnęły
w tym samym czasie dodatkowo dalsze
cztery gwardyjskie pułki piechoty Te oddziały
były wyposażone w nowoczesne karabiny
z gwintowana lufą.
Cdn.
BIBLIOGRAFIA:
Bossakowski J., Gospodarka i finanse Królestwa Polskiego przed powstaniem styczniowym,
Warszawa 1969.
Gronowski K., Dowództwo rosyjskie w Królestwie Polskim, Warszawa 1836.
Handelsman M., Pomiędzy Prusami a Rosją,
Warszawa 1922.
Istoria russkoj armii i flota, Moskwa 1913.
Jankowski J.K., Pamiętniki o powstaniu styczniowym, tom I-III, Warszawa 1931.
Kieniewicz S., Powstanie styczniowe, PWN
Warszawa 1983, ISBN 83-01-03652-4.
Kieniewicz S., Warszawa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1965.
Kozłowski E., Bibliografia powstania styczniowego, PWN Warszawa 1964.
Wieczerzak J.A., Polish Charter in Civil War
America, New York 1967.
Tarle E., Wojna krymska, MON Warszawa
1953, tom I-II.
Wereszycki H., Austria a powstanie styczniowe, Lwów 1930.
Zieliński S., Bitwy i potyczki 1831-1864,
Raperswil 1913.
SPADOCHRONIARZ 70
Pożegnanie
płk. w st. spocz.
Z ŻAŁOBNEJ KARTY
Józefa Bębenka
(1939 - 2013)
W wieku 74 lat zmarł Józef Bębenek –
Pułkownik Wojska Polskiego, oficer 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno Desantowej,
w latach 1981-1984 dowódca 18. Bielskiego
Batalionu Powietrznodesantowego, wieloletni Prezes Zarządu Profesjonalnej Szkoleniowo-Ochronnej Agencji Związku Polskich
Spadochroniarzy„Komandos”. Płk Józef Bębenek był jednym z założycieli w 1989 r.
Związku Polskich Spadochroniarzy, a w latach 2007-2011 członkiem Zarządu Głównego
Stowarzyszenia.
Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się 28
maja br. o godzinie 11.00 Mszą Świętą w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Na Mszę
Świętą koncelebrowaną przez ks. mjr. Kryspina Raka, ks. kmdr. por. Pawła Wójcika i ks. płk.
Krzysztofa Wylężka przybyli pożegnać Zmarłego pogrążeni w głębokim bólu: żona Alicja,
córka Monika, wnukowie Agnieszka i Aleksander, rodzina, przyjaciele i koledzy, towarzysze służby wojskowej, przedstawiciele władz
i oddziałów Związku Polskich Spadochroniarzy
oraz spółek „Komandos”. W asyście Kompanii
Honorowej 6. Brygady Powietrznodesantowej
i pocztów sztandarowych Zarządu Głównego,
I i II Oddziału ZPS przy trumnie zmarłego
wartę honorową zaciągnęli generałowie:
J. Kempara, L. Chyła, J. Komański, pułkownicy:
W. Iwański, J. Gazarkiewicz, S. Balawender,
W. Nowakowski, W. Koźmiński, Wiceprezes ZPS
i Prezes II Oddziału J. Trojanowski, Prezesi
Zarządów Spółek „Komandos”: A. Kunc
i J. Brzeziński. Wojskową asystę honorową
przy trumnie Zmarłego pełnili spadochroniarze
z 6. Brygady Powietrznodesantowej.
W imieniu członków Związku Polskich Spadochroniarzy, kolegów i przyjaciół Zmarłego
pożegnał prezes ZPS gen. dyw. ( r.) Jan Kempara.
Zwracając się do żałobników powiedział:
W tej wypełnionej Katedrze Polowej Wojska Polskiego żegnamy na „wieczną wartę” naszego
nieodżałowanego spadochroniarza, wspaniałego
męża, ojca, brata, dziadka, serdecznego Kolegę
i Przyjaciela – pułkownika dyplomowanego Józefa
Bębenka.
Odszedł na zawsze oddany Ojczyźnie żołnierz
i obywatel, wspaniały człowiek, wzorowy oficer,
2/2013
zasłużony szef służby spadochronowej 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno Desantowej i wzorowy dowódca słynnego 18. batalionu.
Jego śmierć zadała naszym sercom ogromny
ból i wielki smutek. Wyrwała bowiem z naszych
szeregów człowieka sukcesu, który ze swej skarbnicy wiedzy mógłby wiele przekazać nam, młodszym rezerwistom.
Pułkownik dyplomowany Józef Bębenek urodził
się 2 maja 1939 roku w Białymstoku. Po maturze
podejmuje decyzję wstąpienia do Oficerskiej
Szkoły Zmechanizowanej we Wrocławiu, którą
kończy w 1962 r. i zostaje dowódcą plutonu
szturmowego 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno
Desantowej. Za wzorowe nowatorskie dowodzenie plutonem w nagrodę skierowano Go na
kurs lotniczy, który kończy z wynikiem bardzo
dobrym i obejmuje stanowisko starszego instruktora spadochronowego w Dywizji.
Za wybitne zasługi zostaje skierowany na studia
do Akademii Sztabu Generalnego. Po ukończeniu
studiów powraca do czerwonych beretów na
stanowisko Szefa Sztabu 6. szkolnego batalionu.
Kolejno zostaje szefem wydziału spadochronowego, a następnie obejmuje prestiżowe u spadochroniarzy stanowisko pomocnika dowódcy
Dywizji ds. spadochronowych.
W latach 1981-1984 dowodzi 18. batalionem
powietrznodesantowym w Bielsku. W 1986 r.
zostaje starszym oficerem II Wydziału Działań Specjalnych Warszawskiego Okręgu Wojskowego.
Kolejne stanowisko to starszy specjalista planowania specjalnego Sztabu Generalnego Wojska
Polskiego.
W 1996 r. na własną prośbę przechodzi do rezerwy mając 23 lata służby w wojskach spadochronowych i 14 lat twórczej pracy sztabowej.
Płk dypl. Józef Bębenek po zdjęciu munduru, bardzo
aktywniewłączyłsięwdziałalnośćZwiązkuPolskich
Spadochroniarzy, którego był współzałożycielem.
To On tworzył zręby Agencji Ochrony Osób i Mienia
„Komandos”, której przez 20 lat był Prezesem.
Płk dypl. Józef Bębenek zawsze urzekał nas pogodnym usposobieniem, energią, entuzjazmem,
optymizmem w działaniu oraz niezwykłym zaangażowaniem, które udzielały się otoczeniu.
Wyróżniał się dbałością o honor i godność osobistą, wyjątkowym koleżeństwem, dużą skromnością, uczynnością i miłym, sympatycznym stosunkiem do drugiego człowieka. Był za to powszechnie ceniony i podziwiany.
Wyróżniony został wieloma odznaczeniami,
a wśród nich: Krzyżem Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami,
wśród których szczególnie cenił: Złoty Medal
za Zasługi dla Obronności Kraju, Medal za Zasługi
dla ZPS oraz statuetkę Pióra Orła ZPS.
Rodzina bliższa i dalsza może być z Niego dumna,
a koledzy i przyjaciele szczycić się tym, że mieli
w swoim gronie tak wspaniałego człowieka.
Dalsza część uroczystości pogrzebowych odbyła
się w kościele pw. św. Andrzeja Apostoła w Broku, gdzie po modlitwie różańcowej i Mszy
Świętej koncelebrowanej przez proboszcza
ks. prał. mgr. lic. Jarosława Hrynaszkiewicza
w kondukcie pogrzebowym z kompanią honorową i orkiestrą przeniesiono trumnę na
cmentarz parafialny.
Nad grobem, Zmarłego pożegnał gen. bryg.
J. Komański, przyjaciel i wieloletni towarzysz
z okresu służby wojskowej oraz działalności
w Związku Polskich Spadochroniarzy.
Salwa oddana przez Kompanię Honorową
6. BPD zakończyła uroczystości pogrzebowe.
W imieniu Rodziny żałobnikom podziękowała
Żona płk. Bębenka.
Z żalem żegnamy Cię Kolego Józefie.
CZEŚĆ TWOJEJ PAMIĘCI!
35
Z ŻAŁOBNEJ KARTY
Wspomnienie
o generale
Bronisławie Kwiatkowskim
Jakim Go pamiętamy!
Znaczną część swojej żołnierskiej drogi życia
przebył w szeregach 6. Pomorskiej Dywizji
i Brygady Powietrznodesantowej oraz 6. Brygady Desantowo-Szturmowej. Ze spadochroniarskim środowiskiem „Czerwonych
beretów”, zawsze był mocno związany. Nawet
wtedy, gdy zajmował wysokie i odpowiedzialne stanowiska na wyższych szczeblach
dowodzenia czy przebywał poza granicami
kraju nigdy nie rozstawał się ze spadochroniarskim beretem, który stanowił dla niego
bezcenny symbol przynależności do wielkiej spadochronowej rodziny.
Nic więc dziwnego w tym, że gdy 10 kwietnia
2010 r. tragiczna śmierć w katastrofie pod Smoleńskiem zabrała go z szeregów Wojska Polskiego, w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej
zapanował trudny do opisania żal i smutek. Niektórzy spadochroniarze pamiętali go przecież
jeszcze z tych lat, gdy jako młody oficer rozpoczynał w 1980 roku służbę w szeregach
6. PDPD, na stanowisku szefa sztabu 16. Kołobrzeskiego batalionu powietrznodesantowego.
Inni zapamiętali przyszłego generała ze służby
w sztabie 6. Pomorskiej Brygady Powietrznodesantowej, a później 6. Brygady Desantowo-Szturmowej, jako szefa Wydziału Operacyjnego,
a następnie szefa sztabu tej elitarnej formacji.
Ale wszyscy najbardziej pamiętamy go z tych lat,
kiedy dane mu było dowodzić krakowskimi
„Czerwonymi beretami”, gdzie w 1998 roku
uzyskał zaszczytną nominację na generała brygady Wojska Polskiego. To właśnie w tym czasie
w pełni ujawniły się jego zalety, jako wybitnego
dowódcy, który nie tylko potrafił z powodzeniem
dowodzić podległym związkiem taktycznym,
ale także doskonale i harmonijnie współpracować ze swoimi podwładnymi. Zawsze jednak
przede wszystkim był człowiekiem, który ponad
wszystko przedkładał swoje żołnierskie powinności, stawiając na pierwszym miejscu dobro macierzystej brygady i ludzi którzy służyli w jej szeregach. Godnie kontynuował i twórczo pomnażał, dokonania swoich poprzedników, idące
w kierunku uczynienia z podległej sobie brygady nowoczesnego, doskonale wyszkolonego
związku taktycznego Wojsk Aeromobilnych.
Dzięki jego staraniom, 6. BDSz potrafiła zaprezentować się naszym sojusznikom z NATO, jako
profesjonalna formacja, która nie odbiegała
36
Gdy 10 kwietnia 2010 r. tragiczna śmierć w katastrofie
pod Smoleńskiem zabrała
go z szeregów Wojska Polskiego, w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej zapanował trudny do opisania
żal i smutek.
pod względem wyszkolenia i gotowości operacyjnej od innych związków taktycznych sojuszu.
Działania te ułatwiały mu wysokie kwalifikacje,
które posiadał jako absolwent Akademii Sztabu
Generalnego i Akademii Dowodzenia Bundeswehry, a także biegła znajomość języka angielskiego i niemieckiego. Posiadał bogate doświadczenie wyniesione ze służby w kraju, a zwłaszcza
poza jego granicami, w tym przede wszystkim
na wielu odpowiedzialnych stanowiskach w polskich kontyngentach wojskowych, stacjonujących w Syrii i w Iraku. Dlatego też brygada
nie miała problemów z wejściem do natowskiego
programu „Partnerstwa dla pokoju”, w ramach
którego wzięła udział w operacji pokojowej
sojuszu na Bałkanach, co z kolei przyczyniło się
znacząco do wprowadzenia brygady i całego
Wojska Polskiego do NATO.
To właśnie on znacząco przyczynił się do tego,
że dowodzona przez niego brygad uzyskała
przodującą pozycję w Silach Zbrojnych RP, w rezultacie czego została wyróżniona przez Prezydenta Rzeczypospolitej „Honorowym Znakiem
Sił Zbrojnych RP”, najwyższym wyróżnieniem jakie może otrzymać formacja Wojska Polskiego.
Generał Kwiatkowski zawsze wysoko oceniał
i szanował wspaniałe spadochroniarskie tradycje„Czerwonych beretów”. Zarówno te, jakie wywodziły się z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, jak i te, które miały swoje korzenie
w elitarnej 6. Pomorskiej Dywizji i Brygadzie Powietrznodesantowej. Zawsze zabiegał też o dobrą
współpracę ze wszystkimi organizacjami i stowarzyszeniami zrzeszającymi kombatantów
i weteranów 1. SBS, 6. PDPD i 6. PDP. Sam zresztą
był aktywnym członkiem krakowskiego oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy, dając
tym dobry przykład swoim kolegom i podwładnym. Przejawiał także szczególną troskę o za-
chowanie dla potomności spadochroniarskich
pamiątek, tradycji, symboliki i dziejów, czego wyrazem była dbałość o stan i wyposażenie ekspozycji znajdującej się w Sali Tradycji Brygady.
Ta postawa i działalność, zyskały mu duży szacunek i uznanie wśród weteranów polskiego spadochroniarstwa wojskowego. Widzieli w nim
oni godnego kontynuatora dokonań tych, którzy walczyli pod Arnhem i Driel oraz wiernie
służyli ojczyźnie w szeregach nigdy niezapomnianej 6. Pomorskiej.
Ten spokojny i wysoce kulturalny człowiek był jednak niezwykle wymagającym dowódcą, prawdziwym żołnierzem z krwi i kości. Wysoko cenili
go za to przełożeni i nasi sojusznicy z NATO, którzy mieli okazję poznać generała, gdy dowodził
w latach 2003-2004, 2005 i 2006-2007, Polskim
Kontyngentem Wojskowym w składzie Międzynarodowych Sił Stabilizacyjnych w Iraku.
Szanowali go wszyscy za osobistą skromność
i za to, że potrafił cierpliwie wysłuchać każdego
i udzielić mu stosownej rady oraz wyjaśnień dotyczących tajników codziennej służby wojskowej.
Godzi się także wspomnieć o tym, że generał był,
mimo rozlicznych obowiązków służbowych
i długotrwałych wyjazdów, jakie odbywał
w związku ze służbą w operacjach pokojowych,
przykładnym mężem i ojcem rodziny. Chętnie pomagał żonie i córkom w prowadzeniu gospodarstwa domowego, a nade wszystko wysoko cenił sobie uroki życia przy „domowym ognisku”.
Uczył wszystkich tego, jak godzić sprawy służbowe z życiem rodzinnym.Wielka szkoda, że sam nie
dożył tego, aby móc w pełni skorzystać z uroków
tego życia. A tak niewiele do tego brakowało, bo
przecież 5 maja 2010 roku miał odejść na jakże
zasłużoną emeryturę wojskową. Jego walory, jako
żołnierza – profesjonalisty wysokiej klasy, a zarazem troskliwego ojca rodziny sprawiły, że był
przez wszystkich szanowany i lubiany. Takim na
zawsze pozostanie w pamięci wszystkich kolegów
i przyjaciół„spod spadochronowej czaszy”.
ppłk w st. spocz. dr Janusz Micewski
Kustosz Sali Tradycji 6. BPD
SPADOCHRONIARZ 70
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY
2/2013
37

Podobne dokumenty

Magazyn Spadochroniarzy Polskich

Magazyn Spadochroniarzy Polskich Obrony Narodowej Bogdana Klicha dokonał Podsekretarz Stanu ds. Uzbrojenia i Modernizacji Marcin Idzik. Wystawa jest poświęcona jednostkom specjalnym i powietrznodesantowych Wojska Polskiego i ma za...

Bardziej szczegółowo

Przed nami VII Krajowy Zjazd Delegatów ZPS

Przed nami VII Krajowy Zjazd Delegatów ZPS Chcielibyśmy, aby wnioski dotyczące działalności ZPS stały się ważkim materiałem do wykorzystania przez delegatów wybranych na VII Krajowy Zjazd (12–13 czerwiec 2015 r. w Spale). Bowiem będą oni po...

Bardziej szczegółowo

Document 42573

Document 42573 • Święto Lotnictwa w 25. BKPow. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 Wydawca: ZWIĄZEK POLSKICH SPADOCHRONIARZY 6. BRYGADA POWIETRZNODESANTOWA Radaktor Naczelny: ...

Bardziej szczegółowo