Spadochroniarz 70 - Związek Polskich Spadochroniarzy
Transkrypt
Spadochroniarz 70 - Związek Polskich Spadochroniarzy
Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY 2/2013 1 SPIS TREŚCI Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY • Słowo wstępne – Prezes ZPS gen. dyw. (r.) Jan Kempara . . . . . . . . . . • 85 lat produkcji spadochronów w Polsce, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . SPORT SPADOCHRONOWY • „PARA-SKI” nie do końca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 1 2 5 WIADOMOŚCI Z 6. BPD • Pierwsze skoki spadochronowe w 2013 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 • Szkolenie powietrznodesantowej Awangardy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 • Arktyczne szkolenie spadochroniarzy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW. • Skoki w ramach szkolenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18 • Desant-13. Ćwiczenia taktyczno-specjalne w 25. BKPow. . . . . . . . . . . 19 20 22 24 27 28 ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE • Wybitny dowódca 6. PDPD gen. dyw. Edwin Rozłubirski ps.„Gustaw”, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA • Rok 2013 – Rokiem Powstania Styczniowego. Powstanie styczniowe – działania militarne stron w świetle ówczesnej sztuki wojennej, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 Z ŻAŁOBNEJ KARTY • Pożegnanie płk. w st. spocz. Józefa Bębenka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 • Wspomnienie o generale Bronisławie Kwiatkowskim . . . . . . . . . . . . . . 36 Redakcja „Spadochroniarza” zwraca się z prośbą do autorów tekstów, aby wysyłając materiały do redakcji pamiętali o dołączaniu zdjęć w plikach źródłowych (jpg). Dziękujemy Wydawca: ZWIĄZEK POLSKICH SPADOCHRONIARZY 6. BRYGADA POWIETRZNODESANTOWA Radaktor Naczelny: Wiesław lwański Rada Redakcyjna: Jan Kempara (przewodniczący), Zdzisław Kica, Janusz Micewski, Wiesław lwański, Stanisław Skibiński Redakcja: Wiesław lwański (Redaktor Naczelny), Marcin Gil (z-ca redaktora naczelnego), Bogna Bielecka, Karina Teodorczyk, Tadeusz Pieńkowski Adres Redakcji: ul. 11 Listopada 17/19, 03-446 Warszawa, tel. 22 687 22 90, tel./fax 22 818 18 01 maja br. Okręgowy Urząd Poczty Polskiej w Krakowie wprowadził do obiegu okolicznościową kartę pocztową upamiętniającą 69. Rocznice Lądowania Aliantów w Normandii – Operacja „OVERLORD”; wnioskodawcą projektu jest mjr rez. Andrzej Kanady, kolekcjoner filatelistyczny i filokartystyczny, który aktywnie działa w Kole Historyczno-Krajoznawczym I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie. 16 Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS • Lekcja muzealna dla młodzieży . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 • Inauguracja działalności Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału w Warszawie . . . . . . . . . . . . . . 8 • Walne zebranie I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy . . . . . 10 • Katyń – Smoleńsk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 • Wystawa w Berlinie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA • Spadochroniarskie bociany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . • Szpital Wojskowy w Krakowie, cz. 2 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . • Wojskowe i sportowe odznaki spadochronowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . • Recenzja.„Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył” . . . . . . . . . . . . • W cieniu wieży spadochronowej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pamięć o operacji „Overlord” www.zwiazek-polskich-spadochroniarzy.pl e-mail: [email protected] Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania oraz adiustacji tekstów, a także zmiany ich tytułów. Redakcja nie odpowiada za poglądy wyrażane w artykułach, treść reklam i ogłoszeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Foto okładka: Jacek Dziedziela Opracowanie graficzne: PAJPRESS – Zbyszek Gontarek Skład: PAJPRESS, Tomaszów Maz., ul. Długa 82, tel. 44-724-24-00, www.pajpress.com.pl Druk: Momag, Tomaszów Maz., ul. Farbiarska 28/32 Włodzimierz Parfieniuk Rada Redakcyjna i Redakcja kwartalnika polskich spadochroniarzy „Spadochroniarz” dziękuje Zarządowi II Oddziału ZPS w Krakowie za sfinansowanie wydania 70 (2/2013) numeru „Spadochroniarza”. APEL DO CZYTELNIKÓW „SPADOCHRONIARZA” FESTYN KOMANDOSA W DZIWNOWIE Prezes VI Oddziału ZPS w Białymstoku Mikołaj Bołtruczuk Szanowne Koleżanki i Koledzy Spadochroniarze! Idea kontynuowania tradycji i działań specjalnych oraz w ogóle spadochroniarstwa jest chwalebna. Wpisuje się w tę ideę organizowany w dniach 23-25 sierpnia br. Festyn Komandosa – w tym roku to już IV edycja! Organizatorzy Festynu zwrócili się do mnie i zapewne do innych osób o finansowe wsparcie tej szlachetnej, cyklicznej imprezy. Zarząd VI Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Białymstoku podjął uchwałę o przekazaniu środków pieniężnych na rzecz Festynu. Jednocześnie członkowie oddziału indywidualnie deklarują dobrowolne wpłaty. Szanowne Koleżanki i Koledzy! Pomóżcie swoimi wpłatami: Nr konta: 69 9393 0000 0001 1820 2000 0010 Bank Spółdzielczy w Wolinie z dopiskiem „Festyn Komandosa 2013” Spotkajmy się na IV Festynie Komandosa! SPADOCHRONIARZ 70 Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy Drugi kwartał roku to okres walnych zgromadzeń, podczas których ocenie zostaje poddany głównie miniony rok oraz określane są zadania na rok następny. Zdarza się również, że wybierane są nowe władze poszczególnych oddziałów ZPS. To również okres intensywnych przygotowań do sezonu letniego, podczas którego zazwyczaj następuje intensyfikacja naszej działalności. Część informacji znajduje się na łamach tej edycji„Spadochroniarza”. Rozumiem i w pełni popieram, że skromność to cecha godna ludzi czynu. Z drugiej jednak strony, gdzie jak nie na łamach naszego wydawnictwa propagować to, co robimy. Kwartalnik „Spadochroniarz” jest doskonałym forum, na którym można, a nawet trzeba prezentować swoją działalność. Jest jednak zbyt wiele oddziałów, które niezbyt chętnie z tej możliwości korzystają. Czy to skromność, czy brak poczucia takiej potrzeby? Rozumiem, że skromność to cecha godna ludzi czynu i w pełni to popieram. Z drugiej jednak strony, gdzie jak nie na łamach naszego wydawnictwa powinniśmy propagować, to co robimy. Zdaję sobie sprawę, że nie unikniemy subiektywizmu w samoocenie. Ale brak pełniejszej informacji o działalności innych takie podejście usprawiedliwia i uwiarygodnia. Faktem jest, że objętość naszego wydawnictwa wprowadza pewne ograniczenia. Standardowo więc, najczęściej przedstawiane są informacje„po fakcie”, czyli dotyczące odbytego już przedsięwzięcia. A może warto by przekazywać, chociażby krótkie informacje o planowanych imprezach? Zaprosić innych? Skoro nie o wszystkim można u nas wyczytać, to może warto to zobaczyć? A przy okazji może to być doskonała sposobność do integracji naszego środowiska. Najbliższa taka okazja to Festyn Komandosa w Dziwnowie 23-25 sierpnia. Jeżeli ma ktoś coś ciekawego do zaprezentowania, naczelny redaktor „Spadochroniarza” czeka na propozycje. Prezes ZPS gen dyw. (r.) Jan Kempara 2/2013 cznie Serde my sza zapra a br. erpni i s a 5 2 ndos 23Koma n y t s ie na Fe wnow w Dzi 1 Szanowni czytelnicy! Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY W oparciu o opracowanie Józefa Łazarczyka przybliżymy w tym numerze „Spadochroniarza” produkcję spadochronów w okresie powojennym. Józef Łazarczyk, niestety nieżyjący już, był wieloletnim dyrektorem Zakładów Sprzętu Technicznego i Turystycznego „Aviotex” – zakładów, które przez wiele dziesiątków lat produkowały doskonałe spadochrony. Wyszkoliło się na nich tysiące skoczków, którzy zdobywali wielokrotnie spadochronowe trofea na arenie międzynarodowej. Całe pokolenia spadochroniarzy, żołnierzy Wojska Polskiego mogły realizować zadania szkoleniowe, mając na wyposażeniu spadochrony produkowane w tych zakładach. Warto o tym pamiętać. Związek Polskich Spadochroniarzy pragnie godnie uczcić 85. rocznicę uruchomienia produkcji spadochronów w Polsce, organizując wspólnie z zarządem I Oddziału ZPS i zarządem firmy AIR-POL uroczyste spotkanie w ramach „Dnia Spadochroniarza” weteranów i ludzi zaangażowanych w produkcję spadochronów oraz użytkowników spadochronów – spadochroniarzy, wywodzących się zarówno ze środowiska wojskowego jak i cywilnego. Na spotkaniu w dniu 24 września br. w pałacu w Jabłonnie k. Warszawy podsumowane zostaną osiągnięcia produkcji spadochronów. Okolicznościowym dyplomami uhonorowani zostaną zasłużeni konstruktorzy i wykonawcy spadochronów. Na towarzyszącej spotkaniu wystawie członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej z XII Oddziału ZPS w Łodzi zaprezentują zarówno historyczne jak i współczesne wyposażenie skoczków spadochronowych. Atrakcją spotkania z pewnością będą skoki spadochronowe na plac otaczający pałac, pokaz wyposażenia i uzbrojenia spadochroniarzy, komandosów z 6. BPD i 25. BKPow., a także jednostek specjalnych oraz występ zespołu estradowego „Czasza” z 6. Brygady Powietrznodesantowej. Będzie możliwość degustacji żołnierskiej grochówki. 85 lat produkcji spadochronów cz. 2 w Polsce Legionowskie Zakłady w służbie polskiego spadochroniarstwa, baloniarstwa i lotnictwa Jedna z wielu hal produkcyjnych AVIOTEXU W okresie powojennym dokonania Zakładów Sprzętu Technicznego i Turystycznego AVIOTEX w Legionowie są jeszcze większe. Część kadry inżynieryjno-technicznej wraca do kraju z wojennej, zagranicznej tułaczki i wraz z pozostałymi przy życiu pracownikami z okresu międzywojennego z wielką pasją i oddaniem przystępuje do odbudowy i reaktywowania produkcji spadochronów. W 1952 r. oddano do użytku nowo wybudowany budynek produkcyjny, a w 1965 r. budynki magazynowe i Zakładowy Dom Kultury. Wybudowano także dwa bloki mieszkalne dla załogi. Stare obiekty z okresu międzywojennego stopniowo modernizowano, jak np. halę balonowni. Utworzono przemysłową, przyzakładową przychodnię zdrowia i Zakładowy Ośrodek Wypoczynkowy„Relax” nad jeziorem Roś. W 1984 r. oddano do użytku nowy budynek produkcyjny na potrzeby produkcji specjalnej „S”, a w 1986 r. nowe budynki warsztatów mechanicznych oraz budynek socjalno-techniczny i biurowy. W Zakładzie utworzono zaplecze badawczo-rozwojowe w postaci biura konstrukcyjnego, laboratorium badawczo-doświadczalnego, wydziału przygotowania produkcji oraz zespołu badań i prób w locie z własną grupą skoczków doświadczalnych. W początkowym okresie produkcję spadochronów oparto o konstrukcję polskiego„IRVINA”z okresu przedwojennego oraz o wzorce i licencje radzieckie. 2 SPADOCHRONIARZ 70 Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY Pierwszymi spadochronami wyprodukowanymi w Polsce po wojnie były spadochrony konstrukcji Stefana Nowickiego i Czesława Nowackiego oznaczone symbolami ,,LL”, jak spadochron plecowy LL-8 i spadochron do skoków z wieży LL-5. Na większą skalę rozpoczęto produkcję spadochronów w 1951 r. Zakłady miały status Zakładu Przemysłu Obronnego. Od 1956 r. obok produkcji spadochronów i sprzętu dla wojska rozpoczęły produkcję namiotów turystycznych, materacy, śpiworów oraz wielu innych wyrobów dla turystyki i gospodarki narodowej. Zamieszczone ilustracje dowodzą o szerokim asortymencie i zakresie produkcji w Zakładzie. W latach 70. Zakłady osiągnęły zatrudnienie ponad 1000 osób. Spadochron wyczynowy SW-12 Oto ważniejsze dokonania i osiągnięcia AVIOTEXU w okresie powojennym Opracowano i zmodernizowano oraz wdrożono do produkcji ponad 100 różnego typu i przeznaczenia spadochronów jak: spadochrony szkolno-treningowe sportowe: ST-1, ST-5, ST-5ZM, ST-5ZM ser. 3, ST-7, ST-8 i L-2 KADET, spadochrony desantowe: PD-6, PD-47, D-1, SD-1M, w wersjach SD-1M s. 2, SD-1m s. 3, SD-1M s. 4, SD-1M s. 5, SD-83, D-5 s. 2 P i SW-12D, spadochrony wyczynowe: SW-2 (konstrukcji Chronika), SW-4 i SW-5 (konstrukcji inż. M. Wardzały), SW-11, SW-12 latające skrzydło i L-1 FENIKS (w układzie plecy-plecy), spadochrony ratownicze: – plecowe: SP-1, SP-5 i SP-6, – siedzeniowe: PŁ-45, PŁK45, MPŁK-45, PN-5M (nawigatora), SPS-1, SPS-3, SR-15, S-2 s. 2. S-3 s. 2 i S-4, – zapasowe piersiowe: PZ- Spadochron ratowniczy zapasowy -41a, SZ-60, SZ-73 „DEJ- sterowany DEJMOS MOS”, SZ-82 i Z-5P, 2/2013 Spadochron hamujący SH-22 spadochrony specjalne: – hamujące do samolotów odrzutowych: SH-19 (do MiG-19), SH-21 (MiG-21), SH-7M (do SU-7), SH-22 (do SU-22), SH-21U w wersjach od U-1 do U-4, – towarowe: ZT-100, – układy spadochronowe do bomb i sprzętu uzbrojenia: SAB-100, – spadochrony przeciwkorkociągowe: SA-300 do samolotu J-22 i SA-130 do samolotu PZL-130 ORLIK, – paralotnie: L-4„PEGAZ” i„IBIS”. W okresie powojennym z taśm produkcyjnych Zakładu na potrzeby wojska, sportu spadochronowego i lotnictwa zeszło ponad 100 tysięcy spadochronów. Spadochrony również eksportowano do Austrii, Czechosłowacji, Jugosławii, Indii, Węgier, Urugwaju, Finlandii i innych krajów świata. Produkowano dla lotnictwa wojskowego wysokościowe ubiory kompensacyjne WUK-67, kombinezony pilota, kamizelki ratownicze KR-7 i łódki ratownicze typu MŁAZ oraz rękawy strzelnicze. Ubiór wysokościowy WUK-67, obok kombinezon pilota Po przeszło 40-letniej przerwie wznowiono budowę balonów sportowych. Zbudowano balony POLONEZ, ZIELONY SZTANDAR, POLONIA, GWAREK oraz pierwszy w Polsce balon na ogrzane powietrze o nazwie AVIOTEX. Na balonie naszej produkcji o nazwie POLONEZ polscy piloci, inż. Stefan Makne i inż. Ireneusz Cieślak zdobywają pierwsze miejsce we wznowionych w 1983 r. Międzynarodowych Zawodach im. Gordon Bennetta, a 1984 r. w tych samych zawodach załoga polskich pilotów w składzie: inż. Ireneusz Cieślak i Waldemar Ozga zdobywa trzecie miejsce na balonie POLONIA z Legionowa. 3 Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY Produkcja wyróżniała się wysokim standardem i nowoczesnością wzornictwa i konstrukcji. Prawie 70% produkcji miało znaki jakości klasy światowej „Q” i klasy „1”. Firmowy znak Legionowskich Jerzy Kukuczka w legionowskim namiocie szturmowym GIEWONT Balon gazowy SP-BZO POLONEZ W Zakładach zaprojektowano i opatentowano oraz wdrożono do produkcji tzw. DRYFKOTWY – spadochrony do ustateczniania statków na pełnym morzu, które były również wyrobem eksportowym. Zakłady były pionierami uruchomienia w kraju wielu nowych wyrobów, które aktualnie produkują inne zakłady, jak np. śpiwory turystyczne i wojskowe, materace turystyczne, hangary pneumatyczne, pasy bezpieczeństwa, ubiory przeciwmikrofalowe oraz kamizelki kuloodporne. Legionowskie Zakłady zasłynęły także z produkcji wysokiej i niezawodnej jakości namiotów. Zaprojektowano i wdrożono do produkcji ponad 300 typów namiotów turystycznych. Wyprodukowano w okresie powojennym prawie 3 miliony namiotów, a z tego ponad 50% wyeksportowano do kilkudziesięciu krajów świata jak Kanada, Anglia, Francja, Islandia, ZSRR itp. Polskie namioty w wyprawie na K2 Zakładów stał się synonimem wysokiej jakości i niezawodności działania w eksploatacji produkowanego sprzętu. Większość wypraw alpinistycznych w Himalaje i Andy, jak również naukowych na oba bieguny świata wyposażonych było w namioty specjalnie skonstruowane przez Zakłady. Współpracowali z Zakładami wybitni polscy alpiniści jak: inż. Andrzej Zawada, mgr Wanda Rutkiewicz i Jerzy Kukuczka. Dawali oni niejednokrotnie wyraz uznania dla dużego wkładu w rozwój polskiego alpinizmu. Zachowane są pozdrowienia i wyrazy uznania Jerzego Kukuczki przesłane z wyprawy na najwyższe szczyty świata oraz wielu innych wypraw. Zakład legionowski swoimi pracami i sprzętem zaznaczył się także w takich wydarzeniach jak: w czasie I pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 r., zaplecze (zakrystię) stanowiły specjalnie wykonane według naszej koncepcji dwa namioty postawione na pl. Piłsudskiego w Warszawie, ubiory kosmiczne do filmu „Seksmisja” byty też dziełem naszej koncepcji i wykonane zostały przez nasz Zakład. Namiot willowy WARSZAWA 4Z 4 Opracowano na podstawie artykułu Józefa Łazarczyka. Foto: archiwum autora SPADOCHRONIARZ 70 „PARA-SKI” NIE DO KOŃCA SPORT SPADOCHRONOWY odczas podróży do Szczyrku przy bardzo ładnej słonecznej pogodzie na XVIII już zawody ZPS w spadochronowym wieloboju zimowym zadawaliśmy sobie pytanie czy i jak długo utrzyma się ta piękna aura, która pozwoliłaby nam bezproblemowo rozegrać konkurencję skoków spadochronowych. Bo jak się mówi „w marcu jak w garncu”. Niepokojem był powolny, ale systematyczny spadek ciśnienia oraz informacja, że w górach wieje halny, a jak wiemy z doświadczenia po halnym jest ciepło i są opady śniegu lub deszczu. A jak opady to muszą być nisko chmury. W środę, 6 marca o godz. 18.00 zaczęła się Konferencja Techniczna. Rozpoczął ją główny organizator zawodów Piotr Dziergas – prezes XIX oddziału ZPS w Bielsku-Białej, przedstawiając zawodnikom osoby funkcyjne, a następnie poprosił o oficjalne otwarcie zawodów płka w st. spocz. Jacka P 2/2013 Sokoła, prezesa spółki ochrony „Czasza”, który była jednym z głównych sponsorów. Po przywitaniu i wygłoszeniu formuły„XVIII zawody w wieloboju zimowym Para-Ski uważam za otwarte”przystąpiono do omówienia niektórych aspektów regulaminu oraz losowania numerów startowych dla zgłoszonych drużyn i zawodników w rekordowej ilości 64. Godzina 19.30 to początek konkurencji pływania na dystansie 50 m w stylu dowolnym, która odbyła się na basenie Centralnego Ośrodka Sportu. Zwycięzcami indywidualnymi tej konkurencji zostali: 1 m. Piotr Daniel – Aeroklub Bielsko-Biała 2 m. Peter Chadek junior – Czechy 3 m. Patryk Łuszczki – ZPS Kraków W kategorii POPS: 1 m. Karol Koźbiel – Krosno 2 m. Peter Chadek – Czechy 3 m. Piotr Lendler Kobiety: 1 m. Marta Rapacz 2 m. Aleksandra Wieczorek 3 m. Katarzyna Busłowska Następnego dnia o godz. 8.00 zbiórka pod wyciągiem krzesełkowym na Skrzyczne. No i niestety obawy się sprawdziły. Dodatnia temperatura oraz wiatr zmiotły śnieg w dolnej części góry. Dobrze, że mamy zamówiony stok od samego rana, a to daje szanse na jeszcze przyzwoite warunki śniegowe. Po przejeździe treningowym rozegrano dwa przejazdy do klasyfikacji. Drugi przejazd odbywał się już w dosyć mokrym i tępym śniegu, co odbiło się na nieco gorszych czasach przejazdu. Odbywające się po nas mistrzostwa personelu latającego LOT przebiegały w dużo trudniejszych wa- 5 SPORT SPADOCHRONOWY Jak do tej pory wszystkie konkurencje szły jak z płatka. Teraz stanął problem jak rozegrać konkurencje skoków spadochronowych na celność lądowania? W czwartek z powodów trudnych warunków pogodowych nie doleciał śmigłowiec W-3 Sokół z Tomaszowa Mazowieckiego. Nie było również nadziei, że przyleci następnego dnia, bowiem nastąpił atak zimy. W związku z tym organizator poczynił starania o odpłatny czarter prywatnego samolotu Cesna 129, stacjonującego na lotnisku w Nowym Targu. Jednak pomimo pełnej gotowości organizatora i zawodników do skoków stan pogody nie pozwolił nawet na wykonanie skoku na sondę, a tym samym rozpoczęcie sezonu spadochronowego w tym roku. W ten oto sposób piątkowe popołudnie Po zakończeniu konkurencji narciarskiej poczęstunek „U Jana” (zwycięska ekipa czeska) pod i wieczór przekształciły się w spotkanie integracyjne spadochroniarzy cywilnych i woj„nadzorem” prezesa oddziału rzeszowskiego Zbyszka Tatary skowych. Natomiast prezes ZPS, gen. dyw. (r.) runkach śniegowych, na co dość głośno naJan Kempara, który rzekali ich uczestnicy. przyjechałdoSzczyrPo zakończeniu konkurencji zawodnicy ku w piątkowe poi sędziowie zostali poczęstowani przez południe wykorzypana Jana smacznymi szaszłykami i kiełbasstał wolny czas wraz kami oraz czymś do popicia w górskim Januszem Brzezińschronisku„Hilton”. skim i Januszem OsieckimorazzpisząNajlepszymi narciarzami zostali: cymte słowa na od1 m. Milan Palo – Czechy wiedzenie muze2 m. Michal Javurek – Czechy um spadochroniar3 m. Peter Chadek – Czechy stwa w Wiśle, do którego zaprosił W kategorii POPS: nas jego właściciel 1 m. Peter Chadek i kolekcjoner Piotr 2 m. Jri Czerny Wybraniec z cie3 m. Krzysztof Martińczak szyńskiego oddziaKobiety: Spadochroniarza nie może nic zaskoczyć. Skoki, narty, celne oko... łu ZPS. Kolekcja zbiorów zrobiła na 1 m. Magdalena Łyżnicka Dwie dziesiątki i trzy dziewiątki – to niezły wynik nas duże wrażenie. 2 m. Marta Rapacz Wszystkich członków naszego związku 3 m. Aleksandra Wieczorek W strzelaniu z pistoletu do tarczy zachęcam do odwiedzenia tego miejsca najlepsze rezultaty osiągnęli: Jak pokazują rezultaty zawodnicy czescy, któ- 1 m. Lesław Sass – ZPS Bielsko-Biała, 97 pkt na ul. Przylesie 1a przy okazji pobytu rzy zajęli cztery pierwsze miejsca zade- 2 m. Piotr Daniel – Aeroklub Bielsko-Biała, lub przejazdu przez Wisłę (tel. kom. 694-616-530). monstrowali duże i wyrównane umiejętności 94 pkt narciarskie. Jeżeli mamy ich zapraszać na ko- 3 m. Krzysztof Pańkowski – Team I, 94 pkt W sobotę w godzinach południowych na lejne zawody to nasi zawodnicy muszą solotnisku aeroklubu odbyła się ceremonia lidnie potrenować następnej zimy. Kategoria POPS: 1 m. Lesław Sass – ZPS Bielsko-Biała, 97 pkt wręczania medali i nagród za rozegrane konkurencje oraz pożegnalny obiad tych Trzecią konkurencję przeprowadzono na 2 m. Piotr Jafrenik – Opole, 92 pkt nie do końca rozegranych zawodów. Może strzelnicy garnizonowej w Bielsku-Białej. 3 m. Józef Łuszczki – ZPS Kraków, 90 pkt za rok pogoda będzie dla nas łaskawsza. Tutaj pomocą służyli żołnierze 18. bpd, którzy przygotowali strzelnicę oraz dostar- Kobiety: czyli broń i amunicję a także sprawowali 1 m. Marta Rapacz, 88 pkt Ryszard Olszowy Wiceprezes ZPS ds. Sportowych nadzór nad sprawnym i bezpiecznym strze- 2 m. Katarzyna Busłowska, 42 pkt laniem. 3 m. Magdalena Łyżnicka, 32 pkt 6 SPADOCHRONIARZ 70 Lekcja muzealna dla młodzieży Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS kwietnia w Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin w Nowym Dworze Mazowieckim, w historycznej dzielnicy miasta Modlin Twierdza, odbyła się lekcja muzealna dla młodzieży szkolnej nt. Cichociemny „Kotwicz” – ppłk Maciej Kalankiewicz[1]; przeprowadzona ona została przez Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy, w ramach akcji Kwiecień – miesiącem pamięci narodowej[2]. 18 Tablica poświęcona „Kotwiczowi” i innym cichociemnym związanym w okresie międzywojennym z Twierdzą Modlin W lekcji muzealnej uczestniczyli uczniowie klasy V Szkoły Podstawowej im. Cichociemnych Armii Krajowej w Brzozowie Starym, z którą od lat współpracuje I Oddział Związku Polskich Spadochroniarzy; lekcję przeprowadził przewodniczący Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału ZPS, Włodzimierz Parfieniuk. Tekst i foto: Włodzimierz Parfieniuk [1] Uczestnikami lekcji muzealnej byli uczniowie klasy V Szkoły Podstawowej im. Cichociemnych Armii Krajowej w Brzozowie Starym Pamiątkowe zdjęcie przy spadochroniarzu Pamiątkowy wpis do księgi gości Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin 2/2013 To nie jest tak, że historia ma swój bieg i odchodzi w niepamięć. Narodowa pamięć jest dobrem najwyższym. Wplata się w historię cieniami poległych i wyrasta z jeszcze żyjących uczestników walki, spotykanych wśród nas, na co dzień. Historia i dzieje narodu mają być źródłem nauki, aby to co było złe naprawić, a to co było dobre uszlachetniać. Dzisiaj mamy obowiązek pielęgnowania tego wszystkiego, co się zdarzyło, z czego wyrastamy, co było krwią, bliznami i cierpieniem, co było radością i triumfem. To wszystko musimy włączyć w teraźniejszość i w wielkie dzieło dążenia do przyszłości. [2] Od 15 lutego 2013 r. w Muzeum Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin (Nowy Dwór Mazowiecki, ul. gen. Ledóchowskiego 164) prezentowana jest stała ekspozycja planszowa pt. Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej; poświęcona żołnierzom – ochotnikom Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie zrzuconym na spadochronach w latach 1941-1944 do okupowanej przez hitlerowców Polski. Wystawa przedstawia m.in. biografie cichociemnych związanych z Modlinem, w tym ppłka Macieja Kalankiewicza (ps. „Kotwicz”). Ekspozycję przygotowało Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie. 7 INAUGURACJA DZIAŁALNOŚCI Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału w Warszawie 7 lutego 2013 r. Zarząd I Oddziału w Warszawie powołał koło zainteresowań o nazwie Koło Historyczno- nież pracownik naukowy warszawskiego oddziału Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, dr Piotr Oleńczak. -Krajoznawcze I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie, zrzeszające koleżanki i kolegów interesujących się historią wojsk powietrznodesantowych, tradycjami Związku oraz turystką krajoznawczą związaną ze spadochroniarstwem wojskowym i sportowym. Celem działalności koła jest integracja środowiska spadochroniarzy, kultywowanie tradycji Związku oraz popularyzacja turystyki krajoznawczej i sportów obronnych. Do czasu zwołania pierwszego walnego zebrania koła jego przewodniczącym wyznaczono Włodzimierza Parfieniuka, a zastępcą Romualda Talarka. ziałalność koła została zainaugurowana w sobotę, 9 lutego br. podróżą historyczno-krajoznawczą do Dęblina oraz szkoleniem strzeleckim, które odbyło się na terenie Zespołu Szkół Zawodowych w Sobieszynie – Starym Brzozowie k. Ryk. W tym przedsięwzięciu uczestniczyli członkowie Koła ZPS I oddziału w Bełżycach (Barbara i Ryszard Figurowie, Janusz Watras), Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału (Wiesław Trębicki, Włodzimierz D Aura dopisała i 20 uczestników podróży zwiedziło Twierdzę Dęblin, położoną u zbiegu Wisły z ujściem Wieprza. Twierdzę zbudowali Rosjanie na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku, a w jej murach m.in. służył ostatni dyktator powstania narodowego z roku 1863 Romuald Traugutt, który jest patronem stacjonującego w twierdzy 1. dęblińskiego batalionu drogowo-mostowego. Współcześnie z twierdzy ocalał w dobrym stanie jej bastionowy rdzeń (z koszarami obronnymi w środku), który jest nadal użytkowany przez wojsko. Wojsko Polskie stacjonuje w twierdzy z krótkimi przerwami od 1916 roku, kiedy to w Dęblinie zakwaterowano 2. Pułk Piechoty Legionów. Natomiast z pierścienia fortów zewnętrznych, którym otoczono cytadelę w latach 80. XIX wieku, w dobrym stanie zachowały się tylko dwa obiekty. Jeden jest niedostępny, z uwagi na znajdujące się w nim wojskowe magazyny, ale drugi – Fort II (Mierzwiączka) – doskonale oddaje potęgę twierdzy z początkowego okresu I wojny światowej. Fort ten był na tyle ciekawy, że mimo dość grubej warstwy śniegu zalegającej na wałach został zwiedzony przez całą naszą 20-osobową grupę. Przed zachodnią bramą koszar obronnych Twierdza Dęblin Parfieniuk, Romuald Talarek), sympatycy naszego Związku z Zamościa (Martin, Jakub, Zbyszek) oraz miłośnicy fortyfikacji z Dębiny (Grzegorz, Michał), Warszawy (Ewa, Przemek, Marcin, Robert, Marcin) i Zakroczymia (Andrzej, Piotr, Marek, Jarek). Naszym gościem był rów- 8 Przewodnikiem po twierdzy był prezes Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, mjr rez. Jerzy Trzaskowski, który przez ponad 4 godziny oprowadzał nas w zimowej i mroźnej scenerii po cytadeli i forcie w Mierzwiączce. Nie zabrakło również spadochroniarskiego aspektu podróży. W muzeum twierdzy przewodniczący koła historycznego przedstawił związki Dęblina ze spadochroniarstwem wojskowym w okresie międzywojennym i po roku 1945, jak również zachęcił uczestników do zwiedzenia Twierdzy Modlin, w której znajduje się m.in. ekspozycja stała pt. Z lotu ptaka. Jest ona poświęcona polskiemu spadochroniarstwu w okresie międzywojennym, a jej wykonawcą jest Koło Historyczne I Oddziału ZPS w Warszawie[1]. SPADOCHRONIARZ 70 Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS strzelania zabrało na pamiątkę tarcze ze swoimi wynikami. Organizatorem szkolenia był zastępca przewodniczącego koła R. Talarek, który udokumentował przebieg strzelania – każdy ma co najmniej po kilkanaście fotek z bronią w ręku. Pobyt na strzelnicy zakończyło ognisko, przy którym z dużym humorem omówione zostały wyniki strzelania, nie zabrakło również planów na kolejny przyjazd do gościnnej szkoły, w której można znaleźć zakwaterowanie, ścianę wspinaczki wysokogórskiej, rowery do zwiedzenia malowniczej okolicy i przede wszystkim ciszę, i spokój. Biorąc to wszystko pod uwagę, na pewno wrócimy tutaj jeszcze nie raz. Tekst i foto: Włodzimierz Parfieniuk Kopia planu Twierdzy Dęblin (Iwanogród) z połowy XIX wieku, przekazana 9 lutego 2013 r. przez Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału ZPS w Warszawie do Muzeum Twierdzy Dęblin Uczestników szkolenia strzeleckiego powitał kierownik obiektu Romuald Witamborski, który jednocześnie jako kierownik strzelania udzielił instruktażu z warunków bezpieczeństwa obowiązujących na terenie strzelnicy Przewodnik – prezes Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, mjr rez. Jerzy Trzaskowski przez ponad 4 godziny oprowadzał nas po dęblińskiej twierdzy. Brama do fortu II (Mierzwiączka), po prawej nasz przewodnik J. Trzaskowski rugą częścią naszego spotkania było szkolenie strzeleckie, które sprawnie przeprowadził Romuald A. Witamborski, nauczyciel przysposobienia obronnego miejscowej szkoły o profilu wojskowym. Na strzelnicy w Sobieszowie – Starym Brzozowie 15-osobowa grupa odbyła strzelanie z pistoletu wojskowego TT wz. 33 oraz trzech rodzajów broni długiej, tj.: karabinu wyborowego SWT-40, karabinu szturmowego AK-47 oraz karabinu myśliwskiego „Mosin” z celownikiem optycznym. Dla większości strzelających, w tym jednej koleżanki, pięciu kolegów oraz czterech uczniów szkół średnich, był to pierwszy kontakt z bronią, a co za tym idzie emocje były duże. Nie należy się dziwić, że większość uczestników D [1] Materiał dostępny jest na stronie internetowej I Oddziału ZPS www.zps.waw.pl – zakładka Bliżej historii, folder„Z lotu ptaka”. Od 1 stycznia br. wystawa planszowa Z lotu ptaka stanowi ekspozycję stałą Muzeum Twierdzy Kampanii Wrześniowej i Twierdzy Modlin (Nowy Dwór Maz., ul. Ledóchowskiego 164). 2/2013 Ze sztucera myśliwskiego „Mosin” 7,62 mm strzela Grzegorz, po prawej instruktor R. Witamborski Omówienie strzelania przy ognisku Organizator szkolenia Romuald Talarek fotograficznie udokumentował przebieg strzelania 9 WALNE ZEBRANIE Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS I ODDZIAŁU ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY Bycie pierwszym zobowiązuje! 18 marca br. odbyło się w Warszawie Walne Zebranie I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy. Bycie pierwszym zobowiązuje! Hasło to stało się podstawą działalności statutowej ustępującego zarządu w mijającej kadencji. Wsłuchując się w treści wystąpień podsumowujących działalność oddziału pragnę dołączyć swój głos do tych z nich, które pozytywnie odnoszą się do osiągnięć i zdominowały działalność statutową ustępującego zarządu. Rzadko zdarza się, aby w jednej kadencji udało się zrealizować taką liczbę zamierzeń wychodzących naprzeciw wspomnianemu na wstępie hasłu, oczekiwaniom członków, a także ambitnej uchwale VI KZD. Pozwolę sobie na stwierdzenie, oddział warszawski konsekwentnie zmierza ku liderowaniu w Związku. Szanowne Koleżanki i Koledzy! Siłą i bazą naszego Związku tak pod względem liczebności, osiągnięć sportowych oraz możliwości finansowych pozostaje oddział krakowski, natomiast inicjatorem powołania jak również kierowania naszym Związkiem pozostają warszawiacy, choć swoje korzenie wywodzą z 6. PDPD. Oddziałowi warszawskiemu (drugiemu pod względem liczebności, ale pierwszemu w promowaniu związku) przypisana została również rola reprezentowania Związku na szczeblu centralnym a tym samym promocji całego stowarzyszenia. Liczącymi się pozostają osiągnięcia sportowe skupionej przy Aeroklubie Warszawskim grupy, w tym Zespołu Spadochronowo-Pokazowego. Poczet sztandarowy I Oddziału ZPS 10 Prezydium Walnego Zebrania, sprawozdanie składa prezes Oddziału płk (r.) Jan Gazarkiewicz Do takiego twierdzenia upoważnia mnie dyskusja na Walnym Zebraniu, przedsięwzięcia reprezentacyjne podczas uroczystości państwowych i stowarzyszeniowych, kultywowanie tradycji spadochroniarskich, w tym opieka nad mogiłami naszych poprzedników. Ramy artykułu nie pozwalają na wymienienie i innych liczących się przedsięwzięć, mówił o nich w sprawozdaniu prezes Jan Gazarkiewicz i uczestnik bicia rekordu Polski CRW Szymon „Simon” Chełmicki. Cieszy bardzo działalność Komisji Historyczno-Krajoznawczej, działającej przy I Oddziale ZPS, zaprezentowana przez jej przewodniczącego Włodzimierza Parfieniuka. Opinię tę podzielił w krótkim wystąpieniu uczestniczący w Walnym Zebraniu prezes ZPS Jan Kempara. W sprawozdaniu prezes oddziału wiele uwagi poświęcił rozwojowi, w tym naborowi nowych członków. Problemami I Oddziału były zawsze kierowanie Spadochroniarze I Oddziału prezentują flagę związku SPADOCHRONIARZ 70 Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS cego zarządu oraz na wniosek Komisji Rewizyjnej by zarząd otrzymał absolutorium. Jednocześnie uczestnicy Walnego Zgromadzenia doceniając osiągnięcia minionej kadencji obdarzyli pełnym zaufaniem ustępującego prezesa Jana Gazarkiewicza i wybrali go na kolejną kadencję jednogłośnie (przy jednym głosie wstrzymującym). 2/2013 W dyskusji podkreślano konieczność wyciągania wniosków z przeszłości, dostosowanie jej do teraźniejszości a zwłaszcza wypracowania strategii funkcjonowania naszego oddziału i całego Związku w dającej się przewidzieć przyszłości. Szanowne Koleżanki i Koledzy! Nie ma takiej działalności, której nie można by prowadzić inaczej a nawet lepiej. Warunkiem jednak pozostaje jej otwartość i wsłuchiwanie się w postulaty członków, ponieważ nikt nie posiada monopolu na wiedzę. Istotą tej otwartości jest obieg informacji i dotarcie do maksymalnie możliwej liczby członków oddziału a na szczeblu Związku informacji o pracy Zarządu Głównego i realizacji podjętej uchwały ostatniego Zjazdu. Dziękując ustępującemu zarządowi w imieniu uczestników Walnego Zgromadzenia pragnę zaapelować do nowego zarządu, aby w zaczynającej się kadencji nie brakło mu determinacji w dążeniu do celu przy utrzymaniu koleżeńskiej atmosfery w nawiązaniu do hasła„Bycie pierwszym zobowiązuje”! Zwłaszcza, że w roku 2014 Związek nasz będzie obchodził 25-lecie. 11 Tekst: Leszek Chyła, foto: Ryszard Figura, arch. ZPS Pierwsze zebranie nowo wybranego zarządu. Na kolanach prezesa Jana Gazarkiewicza syn Szymona Chełmickiego, Boguś – przyszłość spadochroniarstwa zatorka spotkań zjazdowych spadochronowej kadry narodowej Polski oraz – Janina Duda, Ludmiła Pawlak i Jadwiga Aleksandrowicz-Cisło, koledzy: Józef Sanecki, Krzysztof Smoczyński, Ryszard Zelwiański, Jan Łabuszewski, Stanisław Świerczewski, Eugeniusz Walczykowski i inni. Wielu z nas przekonało się jak trudno prowadzić społeczną działalność związkową, stąd też szczególne słowa W obradach uczestniczyły nasze niezawodne koleżanki. uznania należą się tym, którzy to roOd prawej: Ludmiła Pawlak, Janina Duda, Jadwiga zumieją i konsekwentnie uczestniczą Aleksandrowicz-Cisło i Marianna Korolewska w przedsięwzięciach oddziałowych a zwłaszcza promujących nasz Związek i kontakt z członkami przy braku struktur po- na szczeblu centralnym oraz podczas urośrednich (kół) oraz zwiększanie jego liczeb- czystości państwowych i patriotycznych. ności przy ograniczonej bazie naboru Niezastąpionym w tym temacie pozostaje a zwłaszcza dostępu do środków finanso- wiceprezes Wiesław Trębicki oraz towarzyszący mu w tych przedsięwzięciach: wych. Problemy te udało się opanować poprzez za- wiceprezes Jan Ziemiecki, Roman Budzyńangażowanie całego zarządu, w tym zwłasz- ski, Bernard Brysiak, Henryk Jóźwik, Waldecza prezesa Jana Gazarkiewicza, w pozyski- mar Szwed i Zdzisław Walkiewicz. wanie sponsorów oraz powołanie kół śro- Dobrze układa się współpraca z Biurem dowiskowych a także integrację członków Krajowym, któremu lideruje członek naszego oddziału Sekretarz Generalny ZPS – Rewokół imprez oddziałowych. W mijającej kadencji przyjęto 91 nowych daktor Naczelny„Spadochroniarza”Wiesław członków, w tym 51 rzeczywistych, po- Iwański, dzięki któremu „nasz magazyn” wołano 5 kół środowiskowych: w dzielnicach stale się rozwija tak pod względem meryWarszawy Praga Południe i na Ursynowie torycznym jak i formy. Odpowiedzią ze stroprzy Aeroklubie Warszawskim, w Olsztynie ny oddziału było sfinansowanie wydania 66 numeru (2/2012). oraz najbardziej prężne w Bełżycach. Istotnym elementem działalności pozosta- Szczególne słowa uznania uczestnicy zeje pamięć o kolegach oraz szacunek dla tych, brania skierowali jednak do ustępującego którym zegar biologiczny ogranicza aktyw- prezesa Jana Gazarkiewicza za jego deterny udział w przedsięwzięciach integrujących minację w dążeniu do wytyczonego celu i sportowych. Mimo tych obiektywnych i sprostania hasłu mijającej kadencji. trudności są ciągle z nami, zwłaszcza Ma- Liczące się osiągnięcia mijającej kadencji, rianna Korolewska – niezastąpiona organi- dyskusja nad sprawozdaniem ustępują- Doceniając zasługi i wkład pracy pozostałych członków ustępującego zarządu wybrali większość z nich na drugą kadencję: prezes Jan Gazarkiewicz, wiceprezes ds. ceremonialno-organizacyjnych Wiesław Trębicki, wiceprezes ds. spadochronowych Szymon Chełmicki, wiceprezes ds. ekonomiczno-organizacyjnych i sportów obronnych Jan Ziemiecki, sekretarz Waldemar Głowacki, skarbnik Andrzej Wielądek. Członkami zarządu zostali: Ludmiła Pawlak, Wiesław Barnat, Stanisław Kuźniar, Krzysztof Leszczyński, Mirosław Michalski, Waldemar Szwed, Romuald Talarek, a zastępcami: Andrzej Filipecki, Tadeusz Maśliński i Włodzimierz Parfieniuk. Komisja Rewizyjna: przewodniczący Andrzej Krasicki, zastępca Edward Karwowski, sekretarz Andrzej Krawczyk, zastępcy Roman Budzyński i Zdzisław Wulkiewicz. KATYŃ – SMOLEŃSK Z ŻYCIA ODDZIAŁÓW ZPS Zarembiacy uczcili pamięć 96 ofiar katastrofy smoleńskiej 73. rocznicę zbrodni katyńskiej i w 3. rocznicę katastrofy smoleńskiej zorganizowano w Zespole Szkół Społecznych im. prof. Piotra Zaremby w Dziwnowie uroczysty apel. Uczniowie zgromadzeni przed „dębem smoleńskim” wysłuchali krótkiej informacji dyrektora szkoły na temat okoliczności zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej. Zapalono znicze pod dębem, poświęconym pamięci gen. dyw. Włodzimierza Protasińskiego – dowódcy Wojsk Specjalnych, który zginął w katastrofie. Minutą ciszy uczczono pamięć 96 ofiar katastrofy smoleńskiej. W Witold Brzozowski WYSTAWA W BERLINIE W dniach 20 i 21 marca odbyła się wystawa sprzętu i umundurowania polskich wojsk powietrznodesantowych w oficerskim kasynie koszar w Berlinie, w dzielnicy Tegel (Julius-Leber-Kaserne). o krótkich wystąpieniach w części wspólnej zebrania: berlińskiego oddziału Stowarzyszenia Spadochroniarzy Niemieckich (Bund Deutscher Fallschirmjäger, Landeskameradschaft„Erich Walter”), Związku Polskich Spadochroniarzy (oddział w Berlinie) oraz powitania przybyłego na zaproszenie oddziału ZPS w Berlinie jako gościa honorowego – członka zarządu oddziału I ZPS Romualda Talarka przystąpiono do otwarcia wystawy. Wiceprezes BDF, Fred Becker poprosił o dokonanie oficjalnego otwarcia i zaprezentowania wystawy wiceprezesa oddziału ZPS w Berlinie, por. rez. Lecha Prieffa. Wystawa składająca się z umundurowania będącego w posiadaniu ZPS w Berlinie jak i udostępnionego przez mnie P 12 umundurowania z czasów LWP: umundurowanie kontyngentu z Afganistanu i kolekcji odznak oraz naszywek 6. BPD i sił specjalnych cieszyła się wielkim zainteresowaniem. Pomimo skromniejszego wymiaru niż planowano (braku spadochronów) sukces i echa wystawy były tak duże, iż po jej zakończeniu zarząd BDF zwrócił się do reprezentującego zarząd oddziału ZPS w Berlinie L. Prieffa z prośbą o ponowne wystawienie ww. eksponatów na dorocznym Międzynarodowych Spotkaniach Spadochroniarskich połączonych ze skokami w Magdeburgu w dniach 22-25 sierpnia oraz w czasie trwania Dni Rezerwisty, organizowanych 6-8 września w Muzeum Lotnictwa na lotnisku Gatow w Berlinie. Na zakończenie spotkania prezes zarządu BDF wraz członkiem BDF, oddział w Berlinie, Berndem Ludewigiem (instruktor spadochronowy) wręczył mi Spadochronową Odznakę Honorową IG Fallschirmjäger. Mam nadzieję, że na zaproszenie kolegów z Berlina wyjedziemy liczniejsza ekipą – czynni spadochroniarze będą mieć możliwość podzielenia się doświadczeniami i wykonania kilku skoków ze spadochronem. Na łamach „Spadochroniarza” chciałbym podziękować berlińskiemu oddziałowi ZPS, a w szczególności Lechowi Prieffowi za gorące przyjęcie oraz możliwość zwiedzenia Berlina i Muzeum Lotnictwa na lotnisku Gatow. Ze spadochroniarskim pozdrowieniem Romuald Talarek SPADOCHRONIARZ 70 2/2013 Zrzutem ciężkich ładunków i żołnierzy rozpoczęła 6. Brygada Powietrznodesantowa praktyczne szkolenie spadochronowe w 2013 r. Przygotowania do pierwszych w tym roku skoków spadochronowych trwały już od dwóch tygodni. Niestety za każdym razem na przeszkodzie w ich organizacji stawała pogoda. Na przemian silny wiatr, niski pułap chmur i zła widoczność lub opady nie pozwalały zorganizować desantowania na Pustyni Błędowskiej. Cierpliwość została w końcu nagrodzona i zrzuty przeprowadzono, wykorzystując do tego celu samolot C-130 Hercules. Ponieważ początkowo nad Pustynią Błędowską zbyt nisko kłębiły się chmury jako pierwsze postanowiono desantować zasobniki CDS, mniej wymagające pod względem warunków panujących podczas zrzutu od ludzi. W każdym kontenerze znajdowało się kilkadziesiąt skrzynek amunicyjnych. Kilka minut po godzinie dwunastej oba kontenery pojedynczo lądowały na płaszczyźnie zrzutowiska. W czasie, kiedy najpierw przygotowywano a następnie zrzucano tarę desantową poprawiła się pogoda, co umożliwiło przeprowadzenie skoków spadochronowych. W ciągu następnych kilkudziesięciu minut z lecącego na wysokości 400 m Herculesa desantowało się w dwóch wylotach prawie 70 żołnierzy na spadochronach o małej sterowności AD-95. Pustynia Błędowska pokryta była paroma centymetrami śniegu a górna warstwa piasku była jeszcze mocno zmrożona. Powodowało to twardsze lądowania spadochroniarzy, za to znacznie łatwiej było dotrzeć do punktu zbiórki po desantowaniu. Ponieważ wszyscy żołnierze wykonywali tego dnia pierwszy skok, zgodnie z wykazem zadań nie posiadali na wyposażeniu broni i zasobnika na sprzęt. To jedyny taki przypadek w ciągu roku i później wszystkie inne skoki są wykonywane z wyposażeniem dodatkowym. Pierwsze w tym roku praktyczne szkolenie spadochronowo-desantowe zakończył skok grupy instruktorów spadochronowych z wysokości 4000 m na wolne otwarcie. 13 Tekst: kpt. Marcin Gil. Zdjęcia: Marcin Gil, Paweł Ćwikła, Piotr Próchniak PIERWSZE SKOKI SPADOCHRONOWE W 2013 ROKU WIADOMOŚCI Z 6. BPD WIADOMOŚCI Z 6. BPD SZKOLENIE powietrznodesantowej AWANGARDY W przyszłości od umiejętności ich precyzyjnego przelotu na spadochronie zależeć będzie powodzenie desantowania wszystkich elementów bojowych 6. Brygady Powietrznodesantowej. Dwa tygodnie w Bielsku-Białej trwał zorganizowany przez 6. Brygadę Powietrznodesantową kurs przeszkolenia do wykonywania skoków ze spadochronem szybującym AD-2000. Uczestniczyli w nim żołnierze pododdziałów rozpoznawczych i inżynieryjnych oraz kandydaci przewidziani w przyszłości do przeszkolenia na instruktorów spadochronowych. Zanim żołnierz zostanie zakwalifikowany do tego typu szkolenia musi wykazać się odpowiednią sprawnością fizyczną, przejść z wynikiem pozytywnym dodatkowe testy psychologiczne i oczywiście zajmować stanowisko przewidziane do wykonywania tego typu zadań. Każdy kursant musi także wcześniej wykonać przynajmniej 10 skoków z podstawowym spadochronem desantowym typu AD-95. „W czasie szkolenia żołnierze nabyli umiejętności niezbędne do wykonywania skoków na spadochronach szybujących oraz precyzyjnego lądowania ze sprzętem w określonym miejscu” – wyjaśnia podpułkownik Jan Ekiert, szef Pionu Lotniczo-Spadochronowego Brygady. „W przyszłości to między innym uczestnicy tego kursu będą wykonywać zadania w składzie grup awangardowych mających na celu przygotowanie zrzutowisk do lądowania sił głównych i jako pierwsi pojawią się w miejscu przewidzianym do wykonania zadania przez brygadę”– dodaje pułkownik. Kurs podzielony był na dwie części. W pierwszym etapie żołnierze, którzy dotychczas wykonywali tylko skoki na spadochronach o małej sterowności musieli 14 SPADOCHRONIARZ 70 WIADOMOŚCI Z 6. BPD poznać nowy sprzęt i obowiązujące zasady wykonywania na nim skoków. Spadochroniarze musieli się więc zapoznać z budową spadochronu AD-2000, sposobem jego układania, procedurami pokładowymi czy też postępowaniem w sytuacjach awaryjnych. Szkolenie w dużej części prowadzone było w Ośrodku Szkolenia Naziemnego i w spadochroniarni 18. batalionu powietrznodesantowego. Pierwszą część zakończył egzamin teoretyczny i praktyczny sprawdzający wiedzę i umiejętności żołnierzy, będący przepustką pozwalającą im uczynić następny krok w ich spadochronowej edukacji, czyli desantować się z pokładu śmigłowca. Druga część kursu przeznaczona była na wykonywanie skoków spadochronowych na lotnisku w Aleksandrowicach koło Bielska-Białej. Każdego dnia kursanci wznosili się w śmigłowcu nad zrzutowisko po trzy, cztery razy a każde desantowanie było pilnie obserwowane przez instruktorów tak aby każdy skok mógł być dokładnie omówiony i oceniony. W czasie szkolenia kursanci mieli też możliwość obserwowania jak szybują na spadochronach ich bardziej doświadczeni koledzy z plutonów rozpoznawczych ze wszystkich jednostek 6. Brygady Powietrznodesantowej. „Żołnierze desantowali się ze śmigłowca W-3 Sokół na spadochronach AD-2000 z samodzielnym lub kombinowanym systemem otwarcia, z wyposażeniem i bez niego” – opowiada dowódca kursu a zarazem kierownik desantowania, kapitan Grzegorz Grzywna. „Wykonaliśmy ponad pół tysiąca skoków z wysokości od 700 do 1500 m” – dodaje kapitan. Ukończenie kursu przez żołnierzy nie oznacza, że są oni w pełni przygotowani do zadań jakie przewidziane są dla grup awangardowych 6. Brygady Powietrznodesantowej. Szkolenie w Bielsku-Białej było dopiero pierwszym krokiem nowego etapu w ich spadochroniarskim życiu. Teraz uczestnicy kursu mają przed sobą do wykonania ciężką pracę tak, aby byli wkrótce w stanie wykonać skok spadochronowy o każdej porze dnia i nocy, z widzialnością ziemi jak i bez niej.W końcu to właśnie od ich działania może zależeć powodzenie całej powietrznodesantowej misji. Tekst: kpt. Marcin Gil Zdjęcia: Jerzy Nieroda 2/2013 15 WIADOMOŚCI Z 6. BPD Ośmiu spadochroniarzy przez trzy tygodnie przemierzało subarktyczne rejony Kanady w czasie ćwiczenia Northern Sapper 2013. Działania prowadzone były na terenie Nowej Fundlandii i Labradoru niejednokrotnie przy temperaturze sięgającej minus 40 stopni Celsjusza. Tekst: kpt. Marcin Gil, zdjęcia: Artur Zieliński ARKTYCZNE SZKOLENIE SPADOCHRONIARZY Tegoroczny pobyt spadochroniarzy 6. Brygady Powietrznodesantowej w Kanadzie był kontynuacją szkolenia jakie przeszli oni w 2011 roku, kiedy to nabyli podstawowe umiejętności przetrwania i walki w tak ekstremalnych, zimowych warunkach. W szkoleniu udział wzięli żołnierze z pododdziałów rozpoznania i zabezpieczenia desantowania, zaś organizatorami ćwiczenia był 4. Regiment Wsparcia Inżynieryjnego Armii Kanady. Pierwszym etapem ćwiczenia było zapoznanie się ze sprzętem jaki miał być wykorzystywany przez Polaków w czasie ich pobytu w Kanadzie. Żołnierze musieli więc nauczyć się rozkładania namiotu, obsługi pił do cięcia lodu, maszynek do gotowania i ogrzewania a także i innych elementów wyposażenia. Wszystko to zostało spakowane na sanie służące do przewozu ładunków za skuterami śnieżnymi. Właśnie kurs jazdy na skuterach śnieżnych okazał się najważniejszym elementem tego etapu szkolenia. W czasie szkolenia spadochroniarze przejechali około 100 kilometrów zarówno w dzień jak i w nocy, nabywając uprawnienia do ich operacyjnego wykorzystania. Drugim etapem ćwiczenia było wykonanie ponad pięciusetkilometrowego patrolu na skuterach śnieżnych, który miał zakończyć się na wschodnim wybrzeżu Kanady. Polska drużyna otrzymała cztery takie maszyny i została przydzielona do kanadyjskiego plutonu. Do każdej drużyny został także wyznaczony instruktor wywodzący się z kanadyjskich rangersów. Trasa patrolu biegła głównie brzegami zamarzniętych jezior w terenie, w którym grubość pokrywy śnieżnej sięgała nawet półtora metra. – Przez cały czas musieliśmy nosić ze sobą rakiety śnieżne – opowiada dowódca Polaków, sierż. Artur Zieliński. – Bez nich, zaraz po zejściu ze skutera śnieżnego można było zapaść się w śnieg po szyję – dodaje podoficer. Każdego dnia spadochroniarze pokonywali na skuterach około 100 kilometrów, wyruszając na trasę wczesnym świtem a kończąc rozłożeniem obozowiska tuż przed nocą. – Przed zmierzchem szliśmy jeszcze łowić ryby, aby uzupełnić naszą dietę opartą na wojskowych racjach żywnościowych. Było to zadanie dość skomplikowane, ponieważ grubość lodu na jeziorach niejednokrotnie wynosiła około metra – opowiada sierż. Zieliński. – Aby dostać się więc pod lód trzeba było nieźle się napracować specjalnymi świdrami – dodaje polski dowódca. Inną metodą uzupełniania zapasów żywności było zastawianie wnyków na arktyczne króliki. W czasie jednego dnia kanadyjsko-polski patrol na około dwanaście godzin wstrzymała burza śnieżna. Padający śnieg i porywisty wiatr spowodowały, że widoczność spadła do zera, skutecznie uniemożliwiając orientację w terenie. Żołnierze musieli więc przeczekać niekorzystną pogodę w namiotach. Kolejny etap ćwiczenia ukierunkowany był na doskonalenie już posiadanych i zdobycie nowych umiejętności przetrwania w surowych warunkach arktycznych. Każdego dnia żołnierze ćwiczyli się w pokonywaniu innych przeciwności. I tak doskonalili techniki zdobywania pożywienia, budowę prowizorycznych ukryć czy szałasów, w których musieli potem spędzić noc. Spadochroniarze mieli także sposobność zapoznania się ze sposobami budowy przepraw po lodzie dla ciężkiego sprzętu a także z zasadami budowy ze śniegu umocnień chroniących przed ogniem przeciwnika. Wytrzymałość wybudowanych przez siebie osłon żołnierze mieli także możliwość sprawdzenia w praktyce, strzelając do nich z kilku typów używanych przez armię Kanady karabinków i karabinów maszynowych. Test zaliczony został na piątkę. Podobnie zresztą jak drugi polegający na zniszczeniu uprzednio wybudowanych umocnień przy pomocy materiału wybuchowego. Jak podkreśla dowódca polskiej drużyny, sierż. Zieliński pobyt w Kanadzie pokazał, że – jeśli jest się dobrze przygotowanym, wie czego się spodziewać i posiada się odpowiednie przeszkolenie i wyposażenie to można sobie poradzić w każdych, nawet najtrudniejszych warunkach. Dzięki szkoleniom w Kanadzie spadochroniarze mieli możliwość sprawdzić się w surowych, zimowych warunkach i nabyć umiejętności, które będą procentować w czasie wykonywania zadań do jakich jest przeznaczona 6. Brygada Powietrznodesantowa. 16 SPADOCHRONIARZ 70 WIADOMOŚCI Z 6. BPD 2/2013 17 Skoki w ramach szkolenia WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW. W czwartek, 28 marca 2013 r. w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w ramach szkolenia programowego odbyły się skoki spadochronowe szkolno-treningowe pododdziałów rozpoznawczych oraz żołnierzy wchodzących w skład XIII zmiany PKW Afganistan. Razem ze swymi podwładnymi skoki wykonywał dowódca 25. BKPow., gen. bryg. Marek Sokołowski. 18 śmigłowiec wzbijał się w powietrze. Wykonując lot, po wcześniej wyznaczonej trasie, pilot nadlatywał nad wyznaczony rejon zrzutowiska. Po osiągnięciu właściwego pułapu skoczkowie jeden po drugim wyskakiwali ze śmigłowca. Po chwili na niebie można było zobaczyć rozwinięte, czasze spadochronów. Sami skaczący nie ukrywają, że dla nich każdy skok to prawdziwe przeżycie. Po wylądowaniu jeszcze tylko sprawne zwijanie spadochronu i można się przygotowywać do kolejnego skoku. Tekst: kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, zdjęcia: mjr Jerzy Zoła W szkoleniu wykorzystywano spadochrony desantowe typu AD-2000. Skoki wykonywano ze śmigłowca W-3 W „Sokół”, który każdorazowo startował z lotniska w Nowym Glinniku, zabierając na pokład instruktorów oraz skoczków. Szkolenie spadochronowe wymaga od uczestników spełnienia kilku warunków, które pozwalają na oddanie skoku. Trzeba wykazać się odpowiednią sprawnością fizyczną oraz bardzo dobrym zdrowiem, którego stan weryfikowany jest przez wojskową komisję lekarską. Pełnej czaszy, czyli bezpiecznego lądowania po skoku, to najlepsze czego w czwartkowe przedpołudnie można było życzyć kawalerzystom biorącym udział w skokach spadochronowych. Przy pięknej mroźnej pogodzie wszystko poszło tak, jak zaplanowano. Każda grupa spadochroniarzy, zanim weszła na pokład śmigłowca, miała sprawdzany spadochron pod kątem bezpieczeństwa. Dopiero gdy instruktor dał zgodę, żołnierze kierowali się do śmigłowca. Samo wejście do maszyny zajmowało im niewiele czasu i już po chwili SPADOCHRONIARZ 70 uczestniu i n e l o k W sz rzy 200 żołnie ło o k o ło y cz WIADOMOŚCI Z 25. BKPOW. Żołnierze 25. BKPow. z Tomaszowa Maz., 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych z Inowrocławia i Pruszcza Gdańskiego oraz specjaliści z innych rodzajów Sił Zbrojnych, wydzieleni do SGPSz XIII zmiany PKW Afganistan W Ćwiczenie realizowano na kilku połączonych ze sobą płaszczyznach. Sztab wraz z centrum operacji taktycznych (COT) realizował planowanie zadań dla elementów lotniczych i naziemnych. Elementy zabezpieczające działalność i funkcjonowanie SGPSz w ramach codziennej działalności 7. dywizjonu lotniczego doskonaliły umiejętności w obsłudze śmigłowców oraz zabezpieczeniu lotów, natomiast elementy taktyczne zgodnie z założeniami scenariusza ćwiczenia realizowały wspólne zadania, doskonaląc współdziałanie w różnych sytuacjach taktycznych. Ćwiczenie Desant-13 skupione było na wsparciu Afgańskich Sił Bezpieczeństwa w prowincji Ghazni, którą w czasie ćwiczenia zastępowała południowo-wschodnia część województwa łódzkiego. ramach działalności praktycznej realizowano szereg przedsięwzięć, które umożliwiły pełne przygotowanie personelu SGPSz do realizacji zadań. Podczas ćwiczenia przeprowadzono m.in.: rozpoznanie powietrzne rejonów zagrożonych, działania taktyczne połączone ze strzelaniem sytuacyjnym oraz desantowaniem na obiekt w ramach wspierania Afgańskich Sił Bezpieczeństwa w realizacji operacji Cordon and Search, odszukanie i likwidacja składu materiałów wybuchowych i amunicji tzw. Cache, realizacja zadań, jako Powietrzne Siły Szybkiego Reagowania (AIR QRF – Quick Reaction Forces). Wykonywanie zadań w większości odbywało się w oparciu o infrastrukturę szkoleniową znajdującą się w Nowym Glinniku, jednakże główny element taktyczny realizowany był w ośrodku szkolenia BOR w Raduczu. Ćwiczenia taktyczno-specjalne w 25. BKPow. Żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego ćwiczą taktykę 2/2013 W Śmigłowiec 7. dywizjonu lotniczego w akcji Takie ćwiczenia decydują o zachowaniu żołnierza w akcji. Tu można poprawić celność… 19 Autor tekstu: kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, zdjęcia: Bartosz Bera, kpt. Ewelina Osuchowska-Rybka, kpt. Dariusz Popławski DESANT-13 środę 27 marca br. w 7 dywizjonie lotniczym w Nowym Glinniku zakończyło się czterodniowe ćwiczenie taktyczno-specjalne żołnierzy Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej pod kryptonimem Desant-13. Ćwiczenie to było ostatnim elementem kończącym kilkumiesięczny cykl szkolenia przygotowującego żołnierzy SGPSz do czekającego ich już wkrótce realnego działania podczas operacji ISAF w Islamskiej Republice Afganistanu. Głównym celem ćwiczenia było doskonalenie Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej w planowaniu i prowadzeniu działań desantowo-szturmowych oraz powietrzno-szturmowych w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Islamskiej Republice Afganistanu. Organizatorem ćwiczenia był dowódca XIII zmiany PKW Afganistan, gen. bryg. Marek Sokołowski. Kierownik ćwiczenia, ppłk dypl. Dionizy Budziszewski (dowódca SGPSz X zmiany PKW Afganistan) wykorzystując swoje doświadczenie z misji poza granicami kraju oraz ponad dwudziestoletni staż zawodowej służby wojskowej czuwał nad sprawnym i bezpiecznym realizowaniem zadań przez żołnierzy SGPSz, co pozwoliło na osiągnięcie postawionych w ćwiczeniu celów szkoleniowych. W ostatnim elemencie szkolenia SGPSz uczestniczyło około 200 żołnierzy. Głównie byli to żołnierze 25. Brygady Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego, 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych z Inowrocławia i Pruszcza Gdańskiego oraz specjaliści z innych rodzajów Sił Zbrojnych, wydzieleni do SGPSz XIII zmiany PKW Afganistan. Spadochroniarskie bociany REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA Piętnasty rok otacza opieką bocianią rodzinę nasz kolega Władysław Piet- rzak, jeden z grona najstarszych spa- dochroniarzy 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej, członek kra- kowskiego oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy, wysokiej kla- sy społecznik, kolekcjoner cieka- wych dokumentów oraz zdjęć o zna- czeniu historycznym i przyrodniczym. W związku z tym, celowym jest zaprezentować w skrócie sylwetkę na- szego kolegi spadochroniarza oraz jego działalność społeczną i przyrodniczą. Po powstaniu w 1957 roku 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej, nasz kolega Władysław został wcielony do nowo sformowanego 9. szkolnego batalionu powietrznodesantowego. W dniach od 2 czerwca do 10 października 1958 roku, uczestniczył w szkoleniu na pierwszym turnusie szkoły podoficerskiej, zorganizowanej na bazie tego batalionu. Bocianica „Władusiowa” przygotowuje gniazdo do zniesienia jaj i wylęgu potomstwa Po ukończeniu szkoły jako wzorowy podoficer w stopniu kaprala oraz z uwagi na posiadany zawód, ślusarz-szlifierz, otrzymał przydział służbowy do 6. baterii przeciwlotniczej (bateria PKM-2), stacjonującej na Woli Justowskiej w Krakowie. W tym pododdziale, do końca pełnienia zasadniczej służby wojskowej, realizował odpowiedzialne zadania związane z obsługą techniczną i naprawą sprzętu, znajdującego się na wyposażeniu baterii. W całym okresie służby, na równi z wszystkimi spadochroniarzami baterii wykonywał skoki ze spa- Władysław Pietrzak prezentuje swój zakład szlifierski 20 dochronem, uczestniczył we wszystkich ćwiczeniach i szkoleniach prowadzonych w garnizonie oraz na obozach letnich i zimowych. W każdym przypadku, pełniąc odpowiedzialną funkcję – technicznej obsługi sprzętu, powierzone zadania wykonywał wzorowo. Obecnie po wielu latach, jak każdy spadochroniarz 6. PDPD, z rozrzewnieniem wspomina trudną, ale piękną i romantyczną służbę w popularnych „Czerwonych beretach”. Nabyte w czasie tej służby piękne, spadochroniarskie cechy charakteru, zaowocowały w dalszej jego pracy zawodowej oraz działalności społecznej i widoczne są do dnia dzisiejszego. Od wielu lat, na terenie swojej posesji położonej w Wolnicy koło Niepołomic, prowadzi samochodowy zakład szlifierski. Oprócz codziennych zajęć, dużo czasu poświęca na zbieranie i kolekcjonowanie ciekawych zdjęć i dokumentów o znaczeniu historycznym oraz pracy społecznej w swoim regionie. Cały parter jego domu wygląda jak muzeum. W trzech pomieszczeniach są na ścianach zdjęcia i opisy różnych wydarzeń krajowych, regionalnych, związkowych i przyrodniczych. Na ogromnych tablicach ze zdjęciami, można odtworzyć historię powstania i rozwoju 6. PDPD, historię powstania i rozwoju ZPS, w tym głównie krakowskiego oddziału. Osobną tablicę stanowią także powiększone zdjęcia wraz z opisami wszystkich 96 osób, które trzy lata temu zginęły w lotniczej katastrofie smoleńskiej. Są zdjęcia i opisy różnych świąt i uro- SPADOCHRONIARZ 70 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA bocian, przygotowywał gniazdo, a jego partnerka w drugie kolejności. W ubiegłym i bieżącym roku było odwrotnie, bocian „Właduś” przyleciał dopiero po 5 dniach za swoją partnerką. Największym zdziwieniem kolegi Władysława był fakt, iż zawsze tylko bocian zlatywał do ogrodu na pożywienie. W bieżącym roku po raz pierwszy zabrał swoją partnerkę i od tej pory systematycznie bociania para ląduje razem, zajada smakowite kurze serduszka i popija wodę przygotowaną w specjalnej wanience. Będąc na posesji, obserwowałem Władysław Pietrzak prezentuje zdjęcia i opisy różnych wydarzeń historycznych i przyrodniczych czystości państwowych, regionalnych, rocznicowych, związkowych i z życia jego bocianiej rodziny. Wzdłuż ścian, na specjalnych stołach ułożonych jest szereg różnych albumów, uznaniowych dyplomów i pamiątkowych upominków otrzymywanych za pracę społeczną. Tablica przedstawiająca 96 osób, które zginęły w lotniczej katastrofie smoleńskiej Do kompletu licznych wyróżnień, dołączył ostatnio złoty medal „Za zasługi dla straży pożarnej”. W swoim regionie (i nie tylko), jest znany i szanowany zarówno przez mieszkańców, jak i terenowe organy administracji publicznej. Zawsze jest zapraszany i uczestniczy we wszystkich uroczystościach organizowanych z okazji świąt państwowych, rocznicowych i innych. Systematycznie jest zapraszany do szkół, gdzie na specjalnych lekcjach prezentuje zdję- 2/2013 cia i opowiada o ciekawym życiu, obecnie chronionego gatunku naszych pięknych ptaków – bocianów i tym samym wpaja młodzieży zasady związane z opieką i poszanowaniem przyrody. Kocha dzieci i młodzież, o czym świadczy fakt, iż ostatnio na swój koszt, wybudował dla nich w Wolnicy plac zabaw. Corocznie odwiedzają naszego kolegę Władysława dziennikarze prasy regionalnej. Stosowne artykuły zamieszczane są w prasie krakowskiej, tygodniku„Angora”, a także w Internecie. W drugiej połowie kwietnia bieżącego roku, z koleżeńską wizytą przybył także Jerzy Trojanowski – prezes krakowskiego oddziału ZPS, skarbnik Tadeusz Pieńkowski i autor niniejszego artykułu. Z naszej obserwacji wynika jednoznacznie, iż to właśnie bociany (nazwaliśmy je spadochroniarskie bociany), są oczkiem w głowie naszego kolegi Władysława. Część ogrodu oddzielił kamiennym murkiem z przeznaczeniem dla swoich pupili, tam podaje im karmę i wodę do picia. Jest to jakby ptasia stołówka. Bocian „Właduś” tak się przyzwyczaił, że ląduje w niej na zawołanie. Zawsze na wiosnę w oczekiwaniu na przylot ptaków, kolega Władysław poprawia i odśnieża gniazdo oraz wiedząc, że będą głodne i zmęczone, gromadzi stosowną ilość karmy. Przez cały okres z zamontowanej na gnieździe kamery, śledzi życie ptasiej rodziny i wszystkie obserwacje odnotowuje w specjalnej kronice, a zdjęcia w albumie. Przekazał nam także jako ciekawostkę, iż w ubiegłym roku przed odlotem, zebrała się w ogrodzie grupa około 30 bocianów. Przypuszcza, że to bocian „Właduś” zaprezentował swoje potomstwo i po krótkiej„naradzie” poprowadził do ciepłych krajów. Na wiosnę jako pierwszy zawsze przylatywał Bocian „Właduś” z W. Pietrzakiem i autorem tekstu Wspólna kolacja bociana i psów w ogrodzie prawie mrówczą pracę samicy, która czyściła i przygotowywała gniazdo do zniesienia jaj oraz wysiadywania potomstwa. Samiec natomiast lustrował drugie, zbudowane prze kolegę Władysława gniazdo, z przeznaczeniem dla ewentualnego potomstwa, które może się zagnieździć w przyszłym roku. Szeroko na temat bocianiej rodziny i opiece nad nią przez naszego kolegę Władysława, pisałem w 66. numerze czasopisma„Spadochroniarz”. Na zakończenie, pozwolę sobie pogratulować naszemu koledze Władysławowi Pietrzakowi prowadzenia pięknej działalności społecznej, związanej z ochroną przyrody oraz życzyć długich lat życia w najlepszym zdrowiu, dla dalszego, owocnego pogłębiania tej działalności i realizacji własnych, zamierzonych celów życiowych. Tekst: Zdzisław Kica Foto: Tadeusz Pieńkowski 21 Szpital Wojskowy w Krakowie REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA W 68. numerze naszego czasopisma „Spadochroniarz”, pisałem o 5. Wojskowym Szpitalu Klinicznym z Polikliniką w Krakowie, ze szczególnym uwzględnieniem oddziałów, którymi kierują nasi byli spadochroniarze 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Na wstępie zwróciłem uwagę na fakt, iż szpital – ze względu na niskie kontrakty z NFZ – boryka się z brakiem środków finansowych, ogromnym zadłużeniem, co może spowodować (jak pisano w Gazecie Krakowskiej), likwidację tej najstarszej placówki medycznej, posiadającej wysoko wykwalifikowanych lekarzy specjalistów. Z tego tytułu, zamieszczono szereg krytycznych uwag pod adresem NFZ i dalej z tą krytyką spotykamy się na co dzień. Dla przykładu przytoczę artykuł z„Faktu” nr 23 z 28 stycznia 2013 roku, w którym według informacji przekazanej przez Magdalenę Szefernaker z centrali NFZ, na wynagrodzenia pracowników Centrali NFZ przeznaczono w planie finansowym na 2012 rok 31,5 mln złotych, w tym premie w wysokości 1,8 mln złotych otrzymało 280 pracowników (średnio 6 tys. 428 zł 57 groszy na jedną osobę) oraz nagrody po 55 tys. złotych, otrzymało 18 pracowników. Czyli na premie i nagrody pieniądze są, ale na podniesienie poziomu świadczeń zdrowotnych i likwidację kolejek do lekarzy ich nie ma. sobiście wielokrotnie doświadczyłem, jak trudno jest dostać się do niektórych lekarzy specjalistów. Przytoczę kilka przykładów z naszego szpitala wojskowego, który po reformie służby zdrowia, stał się placówką ogólnie dostępną i leczy się w nim zaledwie 8-10% społeczności wojskowej, i to w większości z przypadku. Sprawdziłem w rejestracji w dniu 21 lutego 2013 roku niektóre zapisy i terminy. Wynika z nich, iż na wizytę do lekarzy specjalistów przyjmowane są zapisy na następujące terminy: okulisty – 2015 rok, urologa – październik 2013 rok, neurologa – maj 2013 rok, specjalisty chorób płuc i gruźlicy – około 1,5 miesiąca, kardiologa – lipiec 2013 rok. W poprzednim artykule zwróciłem uwagę na działalność Klinicznego Oddziału Neurologicznego, kierowanego przez byłego spadochroniarza 6. PDPD, płka dra n. med. Grzegorza Gardełę. Kolejnym spadochroniarzem, o którym pozwolę sobie napisać, jest płk dr n. med. specjalista chorób wewnętrznych, kardiolog Andrzej Lipko, długoletni kierownik – jednego z najważniejszych dla zdrowia i życia – Klinicznego Oddziału Kardiologicznego z salą„R”, a obecnie Kliniki Kardiologii 5. Wojskowego Szpitala w Krakowie. O Przebywając na leczeniu jako pacjent stwierdziłem, iż w obecnych, niezwykle trudnych warunkach, klinika funkcjonuje nadzwyczaj dobrze. Widoczna jest właściwa organizacja i atmosfera pracy oraz wyjątkowa troska całego personelu medycznego o jak najlepsze wyniki w leczeniu chorych. Nie stwierdziłem braku lekarstw lub innych środków medycznych dla pacjentów, jak również problemów 22 cz. 2 Płk dr n. med. kardiolog Andrzej Lipko – kierownik Kliniki Kardiologii żywnościowych. Zarówno pacjenci, jak również odwiedzający chorych, wyrażali się z wielkim uznaniem o fachowości i rzetelności świadczonych usług medycznych przez cały personel kliniki. Klinika prezentuje się schludnie, przyjemnie i okazale. Dla zapewnienia pełnego leczenia chorób układu krążenia, posiada własne urządzenia do prowadzenia badań specjalistycznych jak: pracownia echokardiologiczna, monitorowania holterowskiego, prób wysiłkowych i w pełni wyposażoną salę nadzoru kardiologicznego. Personel kliniki w dużym stopniu stanowią osoby młodego pokolenia, z najnowszą wiedzą medyczną. W składzie personelu lekarskiego jest wielu specjalistów w tym m.in.: 7 kardiologów, 2 reumatologów, 1 diabetolog i 1 endokrynolog. Szereg lekarzy, na bieżąco pogłębia swoją wiedzę medyczną. Kierownik bardzo wysoko ocenia pracę całego personelu medycznego. Potwierdzam to w pełni, bowiem osobiście podczas leczenia, miałem bezpośredni kontakt z majorem, specjalistą chorób wewnętrznych, kardiologiem Piotrem Piejko, byłym lekarzem spadochroniarzem 6. batalionu desantowo-szturmowego 6. BDSz. I tu pozwolę sobie podkreślić (podobnie jak inni chorzy), Jego widoczną wrażliwość, uczynność i pełne oddanie lekarza, dla jak najlepszego przywracania zdrowia podopiecznym pacjentom. Podziwiałem także niezwykłe oddanie i prawie mrówczą pracę personelu pielęgniarskiego, którym nadzwyczaj sprawnie kieruje pielęgniarka oddziałowa, mgr Małgorzata Hlawacz. Pielęgniarki SPADOCHRONIARZ 70 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA Mjr specjalista chorób wewnętrznych – kardiolog Piotr Piejko Mgr Małgorzata Hlawacz – pielęgniarka oddziałowa kliniki były na każde zawołanie, uczynne i zawsze gotowe do niesienia pomocy pacjentom. Uważam, że na właściwą organizację i atmosferę pracy w klinice, wpływa także ogromne doświadczenie kierownika i nabyte przez niego cechy charakteru podczas zaszczytnej służby w wojskach powietrznodesantowych. W oparciu o wieloletnie doświadczenie podczas służby w 6. PDPD pozwolę sobie stwierdzić, że każdy lekarz, podobnie jak każdy żołnierz spadochroniarz, wykonywał skoki w ramach normalnego szkolenia spadochronowego, realizował zadania związane z medycznym zabezpieczeniem skoków, ćwiczeń taktycznych połączonych z praktycznym desantowaniem (a była to ogromna odpowiedzialność), letniego i zimowego szkolenia obozowego, a zatem musiał pokonywać wszystkie trudności i niedogodności charakterystyczne dla wojsk powietrznodesantowych, narażony był na te same niebezpieczeństwa i odczuwał ten sam lęk co każdy żołnierz w sytuacjach niebezpiecznych. Wszystko to kształtowało świadomą odwagę i specyficzną atmosferę szacunku, przywiązania, lojalności, przyjaźni i wzajemnego zaufania do siebie. Kierownik, jako lekarz w stopniu porucznika pełnił przez kilka lat (od 1974 r.) służbę medyczną w 35. dywizjonie artylerii samobieżnej i innych jednostkach 6. PDPD. Poznał dokładnie specyfikę działań wojsk powietrznodesantowych, wykonał ponad 100 skoków ze spadochronem i nabył szereg pozytywnych cech, typowego żołnierza spadochroniarza. Po ukończeniu służby wojskowej powrócił do pracy w szpitalu, dalej doskonalił swoje umiejętności z różnych dziedzin nauk medycznych, w tym głównie kardiologii. Jako doświadczonemu lekarzowi powierzono organizację od podstaw pododdziału kardiologicznego, przekształconego później w oddział, którego został ordynatorem. Po transformacji ustrojowej i reformie służby zdrowia, kierował Klinicznym Oddziałem Kardiologii z salą „R”, przemianowanym później w klinikę kardiologii. Jak każdy spadochroniarz, jest lekarzem o pogodnym usposobieniu, niezmiernie uczynnym i zaangażowanym w swojej pracy na odpowiedzialnym stanowisku. W obecnej, trudnej sytuacji funkcjonowania służby zdrowia, zawsze służy pomocą, nie tylko leczonym w oddziale pacjentom, ale także potrzebującym pomocy i konsultacji medycznej, szczególnie żołnierzom zawodowym i ich rodzinom. Dla zapewnienia jak najlepszych wyników leczenia chorych, kierownik kliniki, płk dr n. med. Andrzej Lipko, utrzymuje ścisły kon- 2/2013 takt z innymi tego typu jednostkami kardiologicznymi w Krakowie, w tym szczególnie: z Instytutem Kardiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Oddziałem Klinicznym Chirurgii Serca Naczyń i Transplantologii oraz z Centrum Interwencyjnego Leczenia Chorób Serca i Naczyń Pododdział Kardiologii Interwencyjnej. Dla pogłębiania swojej wiedzy medycznej, co rocznie w styczniu, uczestniczy także w Specjalistycznych Warsztatach Kardiologicznych organizowanych w Krakowie z udziałem wybitnych i sławnych lekarzy kardiologów jak: prof. dr hab. med. Jacek S. Dubiel – przewodniczący Rady Instytutu Kardiologii UJ CM, kierownik II Kliniki; prof. dr hab. med. Jerzy Sadowski – dyrektor Instytutu Kardiologii UJ CM, kierownik Kliniki Chirurgii Serca Naczyń i Transplantologii, prof. dr hab. n. med. Krzysztof Żmudka – kierownik Centrum Interwencyjnego Leczenia Chorób Serca i Naczyń Pododdział Kardiologii Interwencyjnej. To wszystko, w połączeniu z fachową wiedzą medyczną personelu i właściwą organizacją pracy kliniki, na pewno korzystnie wpływa na uzyskiwanie wysokich wyników leczenia pacjentów. O czym świadczy także fakt, iż o wolne miejsce w klinice jest bardzo trudno. W ramach współpracy kliniki z innymi jednostkami kardiologicznymi Krakowa, miałem zaszczyt kontynuować dalsze leczenie w nowocześnie urządzonym i wyposażonym w najnowszy sprzęt medyczny, Centrum Interwencyjnym Leczenia Chorób Serca i Naczyń, Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. W tym przypadku, na wysokie uznanie zasługuje postawa i stosunek do leczonych pacjentów kierownika Centrum, prof. dr hab. n. med. Krzysztofa Żmudki. Doświadczyłem tego osobiście. Profesor, po przeprowadzeniu, wspólnie ze spec. chor. wew. dr Edytą Stodółkiewicz zabiegu koronarografii, odwiedził pacjentów w sali chorych, zapoznał ze stanem zdrowia i sposobem bieżącego leczenia oraz udzielił stosownych rad i zaleceń dotyczących dalszego postępowania. Na wysokie uznanie zasługuje także niezwykła, profesjonalna opieka nad pacjentami po zabiegu ze strony dr E. Stodółkiewicz i całego zespołu pielęgniarskiego. Na zakończenie pozwolę sobie zauważyć, iż Klinika Kardiologii Krakowskiego Szpitala Wojskowego, słynna z posiadania wysokiej klasy lekarzy specjalistów i wysokiej jakości świadczonych usług medycznych, powinna otrzymać stosowne dotacje finansowe z NFZ, w celu wymiany sprzętu w salach chorych i urządzeń medycznych według wzoru, jaki posiada Centrum Interwencyjnego Leczenia Chorób Serca i Naczyń, szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie. Tekst i zdjęcia: Zdzisław Kica 23 Wojskowe i sportowe odznaki spadochronowe Bliżej historii REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA Andrzej Kanadys, Włodzimierz Parfieniuk Odznaka skoczka spadochronowego noszona na mundurze lub ubiorze cywilnym stanowi zewnętrzne potwierdzenie wykonania skoków spadochronowych oraz wskazuje na rodzaj posiadanego wyszkolenia spadochronowego; wojskowego lub sportowego. Warunkiem uzyskania odpowiedniej odznaki spadochronowej jest jednak zawsze odbycie podstawowego kursu spadochronowego, wykonanie odpowiedniej ilości skoków ze spadochronem według wymogów określonych odrębnymi przepisami. Poza tym wojskowa odznaka spadochronowa potwierdza również przyna- Odznaka Skoczka Wojsk Powietrzno-Desantowych opracowana według wzoru Bojowego Znaku Spadochronowego PSZ na Zachodzie z 1944 r. Wprowadzona w 6. PDPD 15 września 1967 r., wymiar odznaki 80×24 mm, wykonana z oksydowanego metalu (posrebrzana), przedstawia atakującego orła z wydłużonymi w górę skrzydłami, trzymającego w szponach srebrny wieniec; w wieńcu wkładka z arabską cyfrą oznaczająca liczbę wykonanych skoków. Mennica warszawska wykonywała wkładki liczbowe: 7, 15, 25, 50, 75, 100; od 150 do 950, co 50; od 1000 do 1900, co 100; od 2000 do 5000, co 1000. Inne wkładki liczbowe były wykonywane już przez grawerów na indywidualne zamówienia 24 leżność do elitarnych wojsk powietrznodesantowych lub specjalnych. Sportowa odznaka spadochronowa świadczy natomiast o przynależności do Międzynarodowej Federacji Lotniczej – FAI (Fédération Aéronautique Internationale) zrzeszającej, poprzez aerokluby narodowe, spadochroniarzy sportowych z całego świata. Dlatego też ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że dokumenty (dyplomy, certyfikaty, świadectwa) potwierdzające posiadane kwalifikacje spadochronowe wraz z wydawanymi do nich odznakami spadochronowymi ułatwiają swobodne uprawianie spadochroniarstwa wojskowego lub sportowego. Niestety w Związku Polskich Spadochroniarzy są koledzy, którzy nie przestrzegają przyjętych zasad i noszą nie przysługującą im odznakę spadochronową, wprowadzoną dla żołnierzy wojsk powietrznodesantowych we wrześniu 1967 r. Została ona opracowana według wzoru Bojowego Znaku Spadochronowego PSZ na Zachodzie z okresu II wojny światowej. Wojskowa odznaka spadochronowa Szkolenie spadochronowo-desantowe jest jednym z zasadniczych elementów szkolenia bojowego żołnierzy wojsk powietrznodesantowych i specjalnych. Jego celem jest przygotowanie żołnierzy do wykonywania skoków ze spadochronem, ładowania sprzętu bojowego i zaopatrzenia na platformy desantowe, w dzień i w nocy, w różnych warunkach atmosferycznych i terenowych. Odpowiedzialnymi za szkolenie spadochronowo-desantowe związków taktycznych, oddziałów i pododdziałów powietrznodesantowych lub specjalnych są ich dowódcy. W szkoleniu spadochronowo-desantowym najtrudniejszym – najniebezpieczniejszym i zarazem najbardziej odpowiedzialnym etapem szkolenia jest wykonywanie skoków spadochronowych. W wojskach powietrznodesantowych i specjalnych skoki szkolnotreningowe, szkolno-bojowe i bojowe wykonuje się ze spadochronem otwieranym 21 listopada 1785 roku Jean Pierre François Blanchard podczas lotu balonem był zmuszony, wskutek awarii statku powietrznego, wykonać z wysokości około 1000 m skok ratunkowy ze spadochronem własnej konstrukcji – był to pierwszy przypadek uratowania się człowieka na spadochronie podczas awarii balonu. Wkrótce Francuz André-Jacques Garnerin zbudował i zademonstrował wygodny spadochron, który nie miał usztywnień (1797 r.), a niemal sto lat później Niemiec Paul Lattemann zaczął układać czaszę i linki spadochronu w lekko rozwijające się pakiety, podwieszone do pierścienia blisko kosza balonu (1890 r.). W 1911 roku natomiast Rosjanin Gleb Kotielnikow opracował i opatentował całkowicie składany spadochron plecakowy. Wkrótce też spadochrony tego typu zaczęto stosować również do celów pozasportowych, a powstanie w latach 30. XX wieku wojsk spadochronowych zapoczątkowało szerokie wykorzystanie spadochronów do celów militarnych. W tym też okresie pojawiły się pierwsze odznaki spadochronowe noszone przez tych, którzy zdobyli kwalifikacje wojskowego skoczka spadochronowego. samoczynnie (za pomocą liny wyciągającej)[1] lub na tzw. wolne otwarcie (wyciągnięcie [1] Samoczynne otwarcie polega na tym, że wyłogi pokrowca spadochronu otwierają się pod działaniem ściągaczy gumowych po wyciągnięciu linki wyzwalającej, połączonej liną wyciągającą z liną desantową w samolocie; całkowite otwarcie następuje za pomocą spadochronu wyciągającego lub liny wyciągającej połączonej z osłoną czaszy. SPADOCHRONIARZ 70 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA Andrzej Wydrych ma tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, zasadniczą służbę wojskową odbył w 11. kompanii saperów 6. PDPD (1973-1975) ręczne przez skoczka uchwytu wyzwalającego)[2]. Pomyślne wykonanie skoków spadochronowych zapewniają takie czynniki jak: właściwe przygotowanie teoretyczne, systematyczne treningi naziemne żołnierzy, prawidłowa organizacja szkolenia oraz bezwzględne przestrzeganie instrukcji wykonywania skoków spadochronowych. Oznacza to, że do wykonywania skoków spadochronowych, według programu szkolenia spadochronowo-desantowego wojsk powietrznodesantowych (specjalnych), są dopuszczani tylko żołnierze poddani badaniom wojskowej komisji lekarskiej – upoważnionej do wydania orzeczenia stwierdzającego zdolność do wykonywania skoków spadochronowych – którzy ukończyli [2] Skoki na wolne otwarcie dzielą się na skoki swobodnego spadania przy zapiętych wyłogach i na skoki z zastosowaniem urządzenia stabilizującego. W obu przypadkach stosowane są obowiązkowo automaty spadochronowe. 2/2013 szkolenie teoretyczne i przygotowanie naziemne oraz wykazali się odpowiednią sprawnością fizyczną. Przyjęcie egzaminów i zezwolenie na wykonywanie skoków spadochronowych potwierdza rozkaz dzienny właściwego dowódcy odpowiedzialnego za szkolenie spadochronowo-desantowe – w przypadku Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych był to rozkaz dzienny komendanta. W wojskach lądowych kursy podstawowego szkolenia spadochronowego prowadzono w oddziałach i samodzielnych pododdziałach powietrznodesantowych, a ich organizatorami była służba spadochronowodesantowa – w przypadku Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we lenia spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, który w latach 1970-1990 przewidywał wykonanie minimum siedmiu skoków ze spadochronem do uzyskania tytułu skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych. Skoki spadochronowe były wykonywane według zadań określonych w programie szkolenia spadochronowo-desantowego – przewidywano przy tym, że trzy pierwsze skoki ze spadochronem mogły być wykonane w Centrum Wyszkolenia Spadochronowego w Krośnie, w którym prowadzono wstępne szkolenie spadochronowe dla kandydatów do służby w wojskach powietrznodesantowych. Ogólnie rzecz biorąc było to zadanie nr: 1 – skok zapoznawczy w dzień; 2 – skok z dodatkowym otwarciem spadochronu zapasowego; Autor przed rozpoczęciem nauki w WSOWZ wykonał 300 skoków spadochronowych w Aeroklubie Lubelskim. Tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych uzyskał 17.12.1977 r. W latach 1980-1996 służył w 6. PDPD – 6. BDSz jako instruktor spadochronowy wojsk powietrznodesantowych (klasa mistrzowska); wykonał 580 skoków spadochronowych Wrocławiu przez Zakład Szkolenia Spadochronowego. Szkolenia te prowadzono na podstawie obowiązującego programu szko- 3 – skok w dzień; 4 – skok zapoznawczy, mający na celu przypomnienie nawyków nabytych w czasie podstawowego szkolenia 25 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA spadochronowego w Krośnie lub gdy była długa przerwa od ostatniego skoku, wykonywany w dzień; 5 – skok w dzień z oporządzeniem niepełnym (broń, maska); 6 – skok w dzień z pełnym oporządzeniem (broń, zasobnik, maska); 7 – skok w nocy (obowiązkowe wyposażenie w latarkę); 8 – drugi skok w nocy z oporządzeniem niepełnym (broń, maska). Po wykonaniu tych wszystkich skoków żołnierz otrzymywał tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych i miał prawo do noszenia odznaki spadochronowej wojsk powietrznodesantowych. Podsumowaniem podstawowego szkolenia spadochronowego było wykonanie w trakcie ćwiczeń taktycznych skoku szkolno-bojowego z samolotów wielomiejscowych w składzie kompanii/batalionu; było to zadanie nr 9 wykonywane w dzień lub w nocy z pełnym oporządzeniem. Ogólnie rzecz biorąc każdemu żołnierzowi, który ukończył podstawowe szkolenie spadochronowo-desantowe, właściwy dowódca podstawowego kursu spadochronowego i wykonaniu co najmniej siedmiu skoków ze spadochronem z samolotu – dotychczas obowiązywało wykonanie minimum jednego skoku ze spadochronem. Na tej też podstawie na odznakach skoczka spadochronowego wojsk lotniczych można było umieszczać stylizowane podkładki trójkątne z ilością wykonanych skoków spadochronowych (zostało to jednak zniesione wydanym w 1980 r. nowym zarządzeniem ministra obrony narodowej w sprawie odznak specjalności lotniczych). W późniejszym okresie zmniejszono również do pięciu ilość skoków spadochronowych wymaganych do uzyskania odznaki spadochronowej wojsk lotniczych. Przed 1989 r. Główny Inspektor Szkolenia – wiceminister obrony narodowej był, uprawniony do nadawania tytułu honorowego skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych[4]. Takim wyróżnieniem został między innymi uhonorowany gen. dyw. Józef Kuropieska, którzy będąc dowódcą Warszawskiego Okręgu Wojskowego że dowódca dywizji rozkazem nr 123 z 23 lipca 1969 r. nadał honorowy tytuł instruktora spadochronowego wojsk powietrznodesantowych radzieckiej kosmonautce, płk Walentynie Tiereszkowej, która w tym czasie była gościem krakowskich spadochroniarzy – miała ona wykonane wówczas 163 skoki spadochronowe. W polskiej armii od lat unormowane są również zasady szkolenia instruktorów spadochronowych (temat ten zostanie przedstawiony szerzej w drugiej części artykułu). Dlatego też ogólnie rzecz biorąc uprawnienia i tytuł instruktora spadochronowego wojsk powietrznodesantowych odpowiedniej klasy nadaje się zgodnie z zasadami określonymi w odrębnych przepisach, co jest równoznaczne z prawem do noszenia właściwej odznaki – występuje zatem odznaka dla instruktorów spadochronowych wojsk lotniczych, jak również odznaka dla instruktorów spadochronowych wojsk powietrznodesantowych. W Polsce od września 1967 r. instruktorzy i skoczkowie spadochronowi wojsk po- Autor tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych uzyskał w 1987 r., jako podchorąży trzeciego rocznika WSOW Inż. we Wrocławiu. W latach 1987-1996 służył w 6. PDPD – 6. BDSz. Ostatnią normę pięciu skoków spadochronowych wykonał w 2006 r. (1. Pułk Specjalny Komandosów w Lublińcu) (komendant) nadaje rozkazem dziennym tytuł skoczka spadochronowego wojsk powietrznodesantowych, co jest równoznaczne z prawem do noszenia odpowiedniej odznaki. Odstępstw od tego nie było, tak też jest obecnie. Również zostało to unormowane w siłach powietrznych (dawnej wojska lotnicze). Przykładem tego może być nieaktualne już zarządzenie ministra obrony narodowej z 1973 r.[3], które określało, że odznaka skoczka spadochronowego wojsk lotniczych nadawana była po ukończeniu podjął w 1957 r. decyzję o utworzeniu dywizji powietrznodesantowej na bazie 6. Pomorsk iej Dywizji Piechoty w Krakowie; wyróżnienie takie otrzymał również w 1969 r. premier Józef Cyrankiewicz, który przebywając w Krakowie odwiedził żołnierzy w czerwonych beretach. Nadawanie tytułu honorowego skoczka spadochronowego wojsk spadochronowych było jednak przede wszystkim przewidziane dla wysoko postawionych gości zagranicznych, w tym wojskowych mających wykonane skoki spadochronowe w swoich armiach. W historii 6. Pomorskiej Dywizji PowietrznoDesantowej był natomiast jedyny przypadek, wietrznodesantowych noszą odznaki spadochronowe wzorowane na Bojowym Znaku Spadochronowym Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie z okresu II wojny światowej. W oksydowanych odznakach wprowadzono jednak niewielkie zmiany w stosunku do pierwowzoru odznaki z 1944 r. – na jej rewersie nie ma napisu: Tobie Ojczyzno, a w wieńcu umieszczono wymienną wkładkę liczbową wskazującą ilość oddanych skoków lub posiadaną przez instruktora klasę kwalifikacyjną. Wieniec odznaki wojskowego skoczka spadochronowego jest srebrny, a umieszczana w nim arabska cyfra oznacza ilość wykonanych przez żołnierza skoków spadochronowych. Odznaka instruktora spadochronowego wojsk powietrznodesantowych posiada natomiast wieniec złoty, w którym od 1973 r. umieszczane są rzymskie cyfry: III, II, I, M oznaczające klasy kwalifikacyjne instruktora spadochronowego: trzecią, drugą, pierwszą, mistrzowską[5]. [4] [3] Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej nr 7 z dnia 19 maja 1973 r. w sprawie zmian zasad nadawania odznak specjalności lotniczych (Dz.Rozk. MON z 1973 r. nr 4, poz. 11). 26 Normowała to m.in. instrukcja z 1975 r. Organizacja i prowadzenie szkolenia spadochronowo-desantowego oraz desantowego z wojskowych samolotów transportowych i śmigłowców (cz. I). [5] Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej nr 8 z 23 stycznia 1973 r. w sprawie odznak specjalistów wojskowych i instruktorów spadochronowych (Dz.Rozk. MON z 1973 r. nr 3, poz. 22). SPADOCHRONIARZ 70 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA Tabela: Obowiązujący system przyznawania odznak FAI Świadectwo kategorii A B Liczba skoków Minimalna liczba spadochronowych skoków w wolnym wymagana spadaniu w kategorii: 10 – Typ odznaki Brązowa Odznaka 25 15 Brązowa Odznaka z Wieńcem D 100 90 Złota Odznaka F 1000 C E G 50 40 500 490 5000 4990 990 Srebrna Odznaka Złota Odznaka z jednym diamentem Złota Odznaka z dwoma diamentami Złota Odznaka z trzema diamentami Odznaka spadochronowa FAI – srebrna Dyplom ukończenia szkolenia spadochronowego przez Piotra Wybrańca oraz jego dyplom spadochronowy FAI (dyplom C) Sportowe odznaki spadochronowe Przyznawanie krajowych i międzynarodowych dyplomów i odznak skoczka spadochronowego odbywa się według zasad określonych w kodeksie sportowym Międzynarodowej Federacji Lotniczej. Federacja powstała w 1905 r. w Paryżu, zajmuje się między innymi ustanawianiem ogólnoświato- „Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył” Recenzja Autor: Sławomir Miszczuk Agencja Wydawnicza PAJ-Press BIS, Tomaszów Maz. 2013 Generał Tadeusz Buk swoją wojskową karierę rozpoczynał w wojskach pancernych. Później służył w 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej, z której trafił do 25. Dywizji Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Tam powierzono mu misję utworzenia, praktycznie od podstaw, odrodzonego 7. Pułku Ułanów Lubelskich, jednostki jakiej jeszcze w Wojsku Polskim nie było. Był pierwszym dowódcą tego pułku. To zaledwie kilkuletni epizod w życiu człowieka i oficera, który został Dowódcą Wojsk Lądowych i zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Wspomnienia z tych czasów zawarte są w książce „Sen o szabli, czyli jak Buk kawalerię tworzył”, napisanej przez majora (r.) Sławomira Miszczuka, który również brał udział w tworzeniu 7. PUL i pracował z Tadeuszem Bukiem. To nie jest wojskowy raport. Książka zawiera osobiste refleksje autora z pracy i relacji z nietuzinkowym dowódcą. Z czasów tworzenia jednej z najsłynniejszych jednostek we współczesnym wojsku. Generała Buka wspominają również gen. dyw. Ireneusz Bartniak, gen dyw. (r.) Jan Kempara, gen. dyw. Mirosław Różański, gen. bryg. Marek Sokołowski. Gen. Jan Kempara pisze między innymi: Stwierdzenie „dowodziłem” Tadeuszem Bukiem, bez względu na to w jakim stopniu, nie oddaje chyba istoty sprawy. Bardziej by chyba pasowało określenie „dowodzić z Bukiem.” Ale do takiego, szczęśliwego dla obu stron, wniosku można było dojść tylko wtedy, kiedy się zrozumiało i umiało wykorzystać potencjał, który posiadał. (…) Przez wielu przełożonych, nie rozumiejących istoty sprawy, był postrzegany jako „dyskutant”. Nic bardziej błędnego. Z perspektywy czasu oceniam, że przełożeni, z którymi Tadeusz chciał „dyskutować” powinni czuć się zaszczyceni. Bo to oznaczało, że widział w nich partnerów. Książkę można kupić kontaktując się bezpośrednio z wydawnictwem: [email protected], tel. 44-754-41-54. wych norm w sportach lotniczych. Zrzesza ona aerokluby narodowe, w tym Aeroklub Polski. Oznacza to, że międzynarodowe oraz krajowe świadectwa skoczka spadochronowego FAI, wraz z odpowiednią odznaką spadochronową, są przyznawane po odbyciu podstawowego kursu spadochronowego i spełnieniu przez skoczka warunków określonych w kodeksie FAI. Dla ułatwienia swobodnego uprawiania spadochroniarstwa na całym świecie przez długie lata odznaki oraz dyplomy spadochronowe FAI były przyznawane w pięciu klasach: bez wieńca (dyplom A), brązowa (dyplom B), srebrna (dyplom C), złota (dyplom D), złota z trzema diamentami. Obecnie natomiast w Federacji występuje siedem typów odznak spadochronowych, które są przyporządkowane do odpowiednich kategorii dyplomów (świadectw) spadochronowych (A, B, C, D, E, F, G). Występuje: Brązowa Odznaka (A), Brązowa Odznaka z wieńcem (B), Srebrna Odznaka (C), Złota Odznaka (D), Złota Odznaka z jednym diamentem (E), Złota Odznaka z dwoma diamentami (F) oraz Złota Odznaka z trzema diamentami (G). (Cdn.) 27 W cieniu wieży spadochronowej 28 przy skoku z balonu zginął jeden z podchorążych. Wybuch wojny we wrześniu 1939 r. uniemożliwił przeprowadzenie kolejnego kursu spadochronowego dla podchorążych. Warto przy tym dodać, że jesienią 1945 r. wieża spadochronowa w Komorowie została zdemontowana, przewieziona do Dęblina i ustawiona na terenie tamtejszej Oficerskiej Szkoły Lotniczej, gdzie znajduje się do dziś. Operację tę wykonano pod nadzorem por. Tadeusza Litwińskiego, który 22 czerwca 1945 r. w Dęblinie wykonał w Polsce pierwszy po wojnie skok spadochronowy. Por. Litwiński był pierwszym szefem służby spadochronowej w OSL nr 1. Zainteresowanie kolegów (należących do Koła Historyczno-Krajoznawczego I Oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy w Warszawie) historią polskiego spadochroniarstwa wojskowego oraz nowożytnymi fortyfikacjami stałymi sprawiło, że kolejna podróż historyczno-krajoznawcza odbyła się w dniach 20-21 kwietnia br. do Grudziądza i Torunia, gdzie w okresie zaborów były pruskie twierdze, a w okresie międzywojennym stacjonowały w nich duże garnizony Wojska Polskiego. W obu garnizonach wykonywano również skoki spadochronowe – w Grudziądzu skakano na spadochronach z wieży spadochronowej, Skok ze spadochronem z wieży w Grudziądzu (około roku 1936-1939) Latem 1936 r. Sztab Główny Wojska Polskiego, analizując informację o rozwoju wojsk spadochronowych w Rosji Radzieckiej oraz w hitlerowskich Niemczech, podjął decyzję o wprowadzeniu szkolenia spadochronowego w polskiej armii. Miało to na celu przygotowanie kadr dla przyszłych oddziałów spadochronowych, a co za tym idzie już w 1936 r. Liga Obrony Przeciwgazowej i Przeciwlotniczej zbudowała w kilku miastach Polski 28-metrowe wieże spadochronowe (Bydgoszcz, Grudziądz, Komorowo, Warszawa). Były one używane do początkowego szkolenia skoczków spadochronowych. W wojsku jesienią 1936 r. wprowadzono natomiast nieobowiązkowe szkolenie spadochronowe dla trzeciego rocznika Szkoły Podchorążych Piechoty (Komorowo) oraz Szkoły Podchorążych Kawalerii (Grudziądz). Kurs spadochronowy LOPP I stopnia przewidywał wykonanie 10 skoków z wieży spadochronowej i upoważniał do dalszego szkolenia na kursie II stopnia (skoki spadochronowe z balonu na uwięzi). W innych szkołach podchorążych zawodowych szkolenie spadochronowe organizowano natomiast w oparciu o działające tam wojskowe kluby sportowe oraz najbliższe okręgowe ośrodki szkolenia spadochronowego LOPP. We wrześniu 1937 r. w Centrum Wyszkolenia Spadochronowego w Legionowie odbył się pierwszy kurs spadochronowy II stopnia zorganizowany specjalnie dla wojska a jego uczestnikami byli ochotnicy spośród podchorążych trzech roczników wszystkich szkół zawodowych; odbyło się to w ramach obowiązkowego obozu sportowego, przy czym podchorążowie mieli do wyboru kurs: szybowcowy, spadochronowy, kajakowy, żeglarski, wspinaczki górskiej. Kolejny kurs II stopnia dla podchorążych trzecich roczników szkół zawodowych odbył się w Legionowie we wrześniu 1938 r., przy czym wydarzył się wówczas wypadek śmiertelny – wskutek utraty przytomności Wieża spadochronowa w Grudziądzu – podchorążowie Szkoły Podchorążych Kawalerii (około 1936-1939) REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA a w Toruniu od 1930 r. lotnicy 4. Pułku Lotniczego, w ramach szkolenia ratownictwa powietrznego, wykonywali skoki ze spadochronem z samolotów. Uczestnikami wyjazdu na ziemię kujawsko-pomorską byli członkowie Koła Historyczno-Krajoznawczego Wiesław Trębicki i Włodzimierz Parfieniuk oraz jego sympatycy: Anna Bylińska, Ewa Hołderna, Przemysław Hołderny, Grzegorz Kobus, Michał Kobus oraz Piotr Lipiński. Twierdza Grudziądz Bateria doświadczalna (Toruń) – wieża pancerna P.T.95: od lewej: Grzegorz Kobus, Ewa Hołderna, Michał Kobus, Włodzimierz Parfieniuk, Piotr Lipiński, Anna Bylińska (fot. Wiesław Trębicki) W pierwszym dniu wyjazdu zwiedziliśmy Twierdzę Grudziądz, która na początku XX wieku składała się ze starej cytadeli oraz pierścienia fortów zewnętrznych; dwóch fortów rozproszonych (jeden z baterią pancerną), dziewięciu fortów piechoty oraz dwóch baterii półpancernych. Z uwagi na rozmiary twierdzy jej zwiedzenie musieliśmy jednak ogra- SPADOCHRONIARZ 70 REPORTAŻE – WYWIADY – WSPOMNIENIA sażona w trzy wieże artyleryjskie typu okrętowego uzbrojone w 10,5-centymetrową armatę, które Niemcy zdemontowali jednak w 1919 r. przed oddaniem miast II Rzeczpospolitej Polskiej. W Grudziądzu zwiedziliśmy również Górę Zamkową, dominującą nad doliną Wisły, oraz starówkę miejską. Znajdują się tam liczne tablice upamiętniające Centrum Wyszkolenia Kawalerii oraz CenCmentarz garnizonowy w Grudziądzu – od lewej: trum Wyszkolenia Żandarmerii z okresu Wiesław Trębicki, Michał Kobus, Grzegorz Kobus, międzywojennego. Byliśmy również przed Przemysław Hołderny, Anna Bylińska, Ewa cytadelą twierdzy oraz na pobliskim cmentarzu garnizonowym, gdzie znajduje się m.in. Hołderna (fot. W. Parfieniuk) grób Jana Cholewickiego, powstańca styczniowego z 1863 r. Wieczorem dotarliśmy do Torunia, gdzie czekały nas kwatery w forcie artyleryjskim. W forcie IV im. Stanisława Żółkiewskiego znajduje się hotel w stylu pruskiej twierdzy z lat 80. XIX wieku. Tam też przy kolacji wspominane były wcześniejsze nasze wyprawy, obrany został również cel kolejnego wyjazdu – Twierdza Poznań Bateria doświadczalna (Toruń) – zwiedzanie wnętrza obiektu i Międzyrzecki Rejon Umocniony. niczyć do wybranych obiektów. Były to: Fort Wielka Księża Góra, Fort Mała Księża Twierdza Toruń Góra, Fort Dąb oraz Bateria Półpancerna Kolejny dzień podróży historyczno-krajo„Leśny Dwór”. Naszym przewodnikiem był znawczej poświęcony został na zwiedzenie Maciej Wiśniewski – prezes Klubu Prze- obiektów pancernych twierdzy Toruń, któwodników PTTK w Grudziądzu. rych było aż pięć (fort pancerny, bateria doświadczalna, bateria półpancerza z wieżami Księże Góry stanowią dominujące wznie- artyleryjskimi typu okrętowego, dwie baterie sienie skarpy pradoliny Wisły, a co za tym pancerne). Z uwagi jednak na ich rozidzie po wybudowaniu w latach 1876-1879 mieszczenie w różnych rejonach twierdzy nowego mostu kolejowo-drogowego przez zdążyliśmy zwiedzić tylko trzy z nich (fort Wisłę miały kluczowe znaczenie dla obrony pancerny, baterię półpancerną, baterię dośtwierdzy. Przebiegała tędy linia kolejowa wiadczalną), przy czym na każdym zobaw kierunku Malborka i Jabłonowa, która była czyliśmy inny typ bojowych wież pancernych szczególnie narażona na błyskawiczny atak lub pancernych stanowisk do obserwacji. kawalerii rosyjskiej. Dlatego też pod koniec lat 90. XIX wieku wznoszone w tym re- Fort IV jonie umocnienia przyjęły postać grup wa- Zwiedzanie fortyfikacji toruńskich rozporownych, tzw. „festy”. Fort Wielka Księża częliśmy od fortu IV, który w znacznej części Góra w latach 1894-1896 otrzymał 4- został już udostępniony turystom. Ogólnie -wieżową baterię pancerną, uzbrojoną w 15- rzecz biorąc jest to jeden z ośmiu fortów -centymetrowe haubice. Wieże pancerne wz. głównych (tzw. artyleryjskich) zbudowa93 (H.P.T.93) bez uzbrojenia zachowały się do nych w latach 1878-1884 w toruńskiej twierczasów współczesnych. W forcie zachowały dzy. Z uwagi na konstrukcję ziemno-murosię również dwie wieże pancerne do ob- waną obiekty te już w momencie wejścia do serwacji (P.B.T.94, P.B.T.96). Następnie zwie- służby był przestarzałe i wymagały moderdziliśmy Fort Mała Księża Góra, Fort Dąb oraz nizacji, co było następstwem wprowadzenia pozostałości po baterii półpancernej„Leśny do artylerii pocisków wypełnionych kruDwór”. Bateria S.L.B. (Schirm Laffeten Batterie) szącym materiałem wybuchowym. Po mopowstała w latach 1898-1899, była wypo- dernizacji w latach 90. XIX wieku fort IV 2/2013 otrzymał trzy pancerne stanowiska obserwacyjne – jedno dla artylerii (P.B.St.87) i dwa dla piechoty (W.T.90). Fort pancerny Jedynym w toruńskiej twierdzy fortem pancernym, jak również na całej wschodniej granicy byłej II Rzeszy Niemieckiej, był fort na wzgórzu Buchta – obecna nazwa to fort I im. Jana III Sobieskiego. Stanowi on unikalne połączenie fortu pośredniego (piechoty) z baterią pancerną uzbrojoną w cztery wieże pancerne dla haubicy 21 cm. Do obecnych czasów zachowały się jednak już tylko trzy wieże pancerne (H.P.T.90), bez uzbrojenia, oraz dwa pancerne stanowisko dla obserwatorów artylerii (P.B.St.87). Skansen fortyfikacji pancernej Twierdzy Toruń Kolejnym punktem naszej wycieczki był skansen fortyfikacji pancernej położony na lewym brzegu Wisły. Znajduje się na obrzeżach starego pruskiego poligonu wojskowego, a jego głównym obiektem jest pancerna bateria doświadczalna (bateria AB IV), wzniesiona w latach 1895-1896. Zachowana jest na nim wieża pancerna wz. 95 dla armaty 10 cm (P.T.95). Naszym przewodnikiem po skansenie był Tomasz Iwaszkiewicz z Torunia, który zapoznał nas również z pobliską baterią półpancerną S.L.B., zbudowaną w latach 1899-1902 jako betonowe stanowisko artyleryjskie z magazynem amunicji. Nieopodal zaś znajduje się jej betonowy schron amunicyjny – schron z baterią łączył odcinek kolejki wąskotorowej. Sama bateria składała się z trzech stanowisk dla dział kalibru 10,5 cm (105 mm), umieszczonych w okrętowych wieżach artyleryjskich, oraz dwóch stanowisk obserwacyjnych – jednego otwartego, drugiego zaś ukrytego pod pancerną kopułą (P. B. St. 96). Niemcy wywieźli wieże artyleryjskie w 1919 r., nie zdążyli jednak zdemontować pancernego stanowiska obserwacyjnego P.B.St.96L, które jest jedynym tego typu pancerzem obserwacyjnym zachowanym w Polsce. Pobyt w twierdzy zakończony został spacerem po toruńskiej starówce; z uwagi, że w Toruniu zostały jeszcze do zwiedzenia dwa obiekty fortyfikacji pancernej (bateria pancerna nr I, bateria pancerna nr II) niewykluczony jest ponowny wyjazd do tej pruskiej twierdzy. Włodzimierz Parfieniuk (Koło Historyczno-Krajoznawcze I Oddziału ZPS) 29 Wybitny dowódca 6. PDPD ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE gen. dyw. EDWIN ROZŁUBIRSKI Gen. dyw. Edwin Rozłubirski miał zaszczyt dowodzić 6. PDPD, która po raz pierwszy od chwili powstania uczestniczyła całością sił, po praktycznym desantowaniu, w ćwiczeniach Układu Warszawskiego, w których brały udział związki taktyczne czterech państw: ZSRR, NRD, CSRS i PRL i zostały przeprowadzone w dniach 13-23 października 1965 roku w rejonie Erfurtu, na terenie ówczesnej NRD. Do zabezpieczenia ćwiczeń, cały sprzęt spadochronowo-desantowy oraz transport lotniczy (AN-12), dostarczył 6. PDPD Związek Radziecki. Dywizja została podzielona na dwa rzuty, skaczący i lądujący. Dowódca, gen. bryg. E. Rozłubirski wylądował na zrzutowisku wraz z rzutem skaczącym i osobiście dowodził dywizją przez cały okres ćwiczeń. Rzut lądujący stanowił dywizjon dział pancernych ASU-85. Wzmocnienie to zostało dostarczone do ćwiczeń z 7. Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej, stacjonującej w Kownie na Litwie. Zadania jakie otrzymała dywizja, zostały wykonane wzorowo i bardzo wysoko ocenione przez ówczesnego dowódcę UW, marszałka ZSRR Andrieja Grieczkę. Świadczyło to o wysokim poziomie wyszkolenia i przygotowania do działań bojowych całości dywizji. Ćwiczenia stanowiły, w pewnym sensie, podsumowanie całego, dotychczasowego dorobku gen. E. Rozłubirskiego, a ponadto dywizja swoim działaniem, rozsławiła dobre imię spadochroniarza i żołnierza polskiego na arenie międzynarodowej. Gen. E. Rozłubirski był człowiekiem czynu. Bez przerwy wprowadzał nowatorskie rozwiązania wpływające na rozwój i zwiększanie wartości bojowej 6. PDPD oraz wyróżniające ją wśród innych rodzajów wojsk. W oparciu o doświadczenia zdobyte podczas różnych ćwiczeń, a szczególnie„Burza Październikowa”, dokonał reorganizacji dywizji i spowodował sformowanie 35. dywizjonu artylerii samobieżnej (ASU-85) oraz przeformowania 6. baterii PKM-2 w 6. dywizjon artylerii przeciwlotniczej. Powstał również nowy, bardzo potrzebny pododdział – 24. kompania zabezpieczenia zrzutowisk i lądowisk. Oprócz nowych elementów organizacyjnych i uzbro- 30 ps. „Gustaw” cz. 2 a następnie dowódcę 6. PDPD, mianowanego do stopnia generała, dowódcę 10. bpd mjra dypl. Jerzego Jarosza, późniejszego dowódcę 1. Dywizji Zmechanizowanej, mianowanego do stopnia generała i zastępców: płka Józefa Gąstoła oraz płka dypl. Mariana Pajora. Gen. bryg. E. Rozłubirski w mundurze polowym jenia, wprowadzono nowe jednolite odznaki rozpoznawcze z różnymi kolorami dla poszczególnych jednostek, noszone do dnia dzisiejszego na wszystkich rodzajach umundurowania. Odznaka ta, jako organizacyjna wojsk powietrznodesantowych, została wprowadzona rozkazem MON nr 6, poz. 25 z dnia 5.05.1967 roku. Dywizja nie miała również własnych odznak spadochronowych. Zasługą gen. E. Rozłubirskiego, jest także wprowadzenie w dniu 15.09.1967 roku własnej odznaki, zaprojektowanej wg wzoru bojowego znaku spadochronowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie z okresu II wojny światowej. Odznaka ta też noszona jest do dnia dzisiejszego. Według opinii oficerów sztabu, posiadał umiejętność właściwej oceny i doboru kadry na odpowiednie stanowiska służbowe, co w głównej mierze korzystnie wpływało na cały proces szkolenia spadochroniarzy. Bardzo wysoko oceniał najbliższych współpracowników oraz dowódców oddziałów w swoich późniejszych publikacjach. Wymienić tu należy m.in.: szefa sztabu, płka dypl. Edwarda Dysko – późniejszego dowódcę 6. PDPD, mianowanego do stopnia generała, dowódcę 16. bpd, mjra dypl. Mariana Zdrzałkę, późniejszego szefa sztabu, Szczególną rolę przywiązywał do popularyzacji dywizji na zewnątrz i integracji kadry zawodowej. Stąd też często odbywały się wizyty różnych dostojników państwowych, zarówno państw wschodnich jak i zachodnich. W przygotowanych dla nich pokazach, prezentowano najnowszy sprzęt i wyszkolenie bojowe spadochroniarzy. Wyjątkowo i wszechstronnie spopularyzowany został powrót dywizji z ćwiczeń UW „Burza Październikowa”. Była to wielka uroczystość na rynku głównym w Krakowie, z udziałem najwyższych władz administracji publicznej województwa. W zakresie integracyjnym kadry zawodowej, istotną rolę spełniała właściwa, uroczysta oprawa świąt państwowych i wojskowych. Święto Wojska Polskiego, to zawsze była wielka uroczystość w klubie garnizonowym, połączona z wręczaniem aktów nominacyjnych na wyższe stopnie wojskowe, odznaczeń i różnych wyróżnień. W tym samym klubie, organizowano także„bale spadochronowe”, dla kadry zawodowej dywizji. Generał pamiętał o wszystkich swoich podwładnych, bez względu na to gdzie przebywali. Po wprowadzeniu nowej odznaki wojsk powietrznodesantowych, osobiście przybył do Akademii Sztabu Generalnego na spotkanie ze słuchaczami 6. PDPD, wszystkim wręczył odznaki i poinformował o osiągnięciach szkoleniowo-wychowawczych dywizji. Corocznie przed świętami Bożego Narodzenia, przysyłał samolot na przelot do Krakowa spadochroniarzy, słuchaczy akademii. O swoich podwładnych i o dywizji, a później brygadzie, generał pamiętał do końca swojego życia. Uczestniczył w każdej uroczystości dywizyjnej i brygadowej, utrzymywał też kontakty z pojedynczymi spadochroniarzami. Pokochał spadochroniarstwo i po odejściu z dywizji, dalej wykonywał skoki ze spadochronem tam, gdzie to było tylko możliwe. Łącznie wykonał 738 skoków, w tym 500 SPADOCHRONIARZ 70 ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE w 6. PDPD. W jednej ze swoich książek napisał: Spadochroniarstwo i służba w jednostkach powietrznodesantowych, pozostawia niezatarte wrażenie oraz wywiera olbrzymi wpływ na proces kształtowania się psychiki żołnierza, zachodzący niejako w cieniu spadochronu. Według ocen najstarszych oficerów, którzy pełnili służbę w tym czasie w 6. PDPD, gen. E. Rozłubirski, zawsze w swojej działalności służbowej był żołnierzem skromnym, ambitnym, uczciwym, prawdomównym, a jednocześnie gdy zachodziła potrzeba, twardym i bezkompromisowym dowódcą. Najwyżej stawiał sprawę służby wojskowej i żołnierskiego honoru. Zawsze przejawiał wysoką troskę o warunki służby i bytowe swoich podwładnych oraz był bardzo wrażliwy, na prawidłowo układające się stosunki międzyludzkie. Swoim stylem dowodzenia i całokształtem działalności służbowej, zapoczątkował wprowadzanie i stosowanie przez kolejnych dowódców nowych, Powitanie na rynku w Krakowie po ćwiczeniach „Burza Październikowa” a także kolejnymi zmianami kontyngentu WP w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ. Wyjątkowa odwaga i twardy, nieustępliwy charakter generała świadczyły także o tym, że pomimo negatywnej opinii ówczesnych Generał odbiera wyróżnienie za działalność społeczną śmiałych form i metod szkolenia, wychowania oraz związanych z osiąganiem stanu pełnej sprawności bojowej dywizji. To spowodowało, że już w latach 60. i 70. 6. PDPD była autentycznie elitarnym, niezwykle groźnym dla potencjalnego przeciwnika związkiem taktycznym w WP. Gen. E. Rozłubirskiemu przypisuje się także przygotowanie dużej grupy dowódców i sztabowców, a wśród nich m.in. generałów: Edwarda Dysko, Mariana Zdrzałki, Jerzego Jarosza, Bronisława Kwiatkowskiego, Henryka Bieńka, którzy dowodzili 6. PDPD i 6. BDSz, 2/2013 władz politycznych, nie bał się uczestniczyć w 1965 roku wraz z delegacją „Czerwonych beretów” w odsłonięciu pomnika spadochroniarzy 1. SBS i „Cichociemnych”na Powązkach w Warszawie oraz w październiku 1967 roku wraz z kompanią honorową 6. PDPD, w pogrzebie gen. bryg. S.F. Sosabowskiego. Zaangażował się również w odsłonięcie tablicy, upamiętniającej śmierć 54 żołnierzy 1. SBS na cmentarzu Alt Friedhof (Niemcy). Gorzko doświadczył zawirowań politycznych w 1968 roku. Odmówił udziału spa- dochroniarzy w tłumieniu manifestacji w Krakowie, naraził się ówczesnemu sekretarzowi C. Domagale, z którym i tak nie układała się współpraca, w związku z czym w kwietniu 1968 roku został odwołany ze stanowiska dowódcy 6. PDPD i przeniesiony na stanowisko zastępcy szefa Inspektoratu Szkolenia MON ds. Wojsk Desantowych. Trzy lata później został ponownie zwolniony ze służby wojskowej. Przez wiele lat egzystował w bardzo trudnych warunkach materialnych. Wobec niego i jego rodziny, zastosowano skrajny ostracyzm. W grudniu 1981 roku po raz trzeci został powołany do służby wojskowej. Do czasu odwołania stanu wojennego, był wojskowym komisarzem w Głównym Komitecie Kultury Fizycznej i Turystyki. W grudniu 1982 roku został oddelegowany do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gdzie zajmował się organizowaniem, uzbrojeniem i wyposażeniem oddziałów antyterrorystycznych. Tam także opracował koncepcję centralnego ośrodka szkolenia antyterrorystycznego, który stanowił później podstawę do organizacji jednostki GROM. W 1989 roku otrzymał nominację na stopień generała dywizji. Jesienią 1990 roku zdecydował się odejść z MSW i zakończyć służbę w WP. W kwietniu 1991 roku pożegnał go minister obrony narodowej, wiceadmirał Piotr Kołodziejczyk. Po przejściu do rezerwy, natychmiast włączył się do działalności społecznej. Aktywnie działał w prezydium ZG Związku Kombatantów RP i Osób Represjonowanych oraz zajął się publicystyką. Już wcześniej przed zwolnieniem, zajął się organizacją Związku Polskich Spadochroniarzy. W dniu 15 maja 1989 roku przewodniczył w spotkaniu założycielskim ZPS, a następnie koordy- 31 ZASŁUŻENI SPADOCHRONIARZE Generał w gronie zastępców i dowódców oddziałów przed skokiem nował pracą zespołu, który przygotowywał stosowną dokumentację związkową. W dniu 7 września 1989 roku po rejestracji ZPS przez Sąd Wojewódzki w Warszawie, wybrano komitet organizacyjny związku, którego przewodniczącym został właśnie, gen. dyw. Edwin Rozłubirski. Dzięki intensywnej pracy komitetu, wydano statut, opracowano projekty legitymacji, odznak, instrukcje dotyczącą organizacji oddziałów terenowych, podmiotu gospodarczego pn. Szkoleniowo-Ochronna Agencja Komandos i przygotowania Pierwszego Krajowego Zjazdu Delegatów. Na zjeździe, który się odbył w dniach 25-26 maja 1991 roku pierwszym prezesem Związku Polskich Spadochroniarzy wybrano, niestrudzonego w swojej działalności społecznej i organizacyjnej, gen. dyw. Edwina Rozłubirskego. Przez okres 10 lat pełnił funkcję prezesa ZPS, spowodował dalszy rozwój organizacji, powstanie 27 oddziałów terenowych i sieci podmiotów gospodarczych, firm„Komandos”, które finansowo wspierały i wspierają działalność statutową stowarzyszenia. Był inicjatorem i spowodował powstanie organu prasowego ZPS – kwartalnika„Spadochroniarz”oraz rozwoju sportu spadochronowego. Zorganizowane zespoły sportowe ZPS, przynosiły i przynoszą chlubę organizacji, zajmując zawsze czołowe miejsca w zawodach i mistrzostwach spadochronowych, organizowanych w kraju i poza jego granicami. Generał zawsze uczestniczył w tych imprezach sportowych, wręczał medale i wyróżnienia zawodnikom. Nawiązał współpracę z resortem obrony narodowej i jednostkami powietrznodesantowymi, w tym szczególnie z 6. BDSz i 25. BKP oraz Aeroklubem RP. Z jego inicjatywy ZG ZPS zrealizował pomysł bliskiej współpracy ze spadochroniarzami Kanady, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Francji oraz organizacją ZPS w Londynie, skupiającą spadochroniarzy 1. Samodzielnej 32 a ziemią”i„Czerwone berety”. W publikacjach poruszał także sprawy społeczno-polityczne, militarne i gospodarcze, po transformacji ustrojowej w Polsce. Swoje przemyślenia zaprezentował w trzech książkach pt.„Prawdą po oczach”,„Wstydu oszczędź”i„Bez pardonu”. W ostatniej, domaga się czytelnego i logicznego umocowania WojSzczególną rolę gen. Rozłuska Polskiego w strukturbirski przywiązywał do popuach państwa. Generał zawsze publicznie artylaryzacji dywizji na zewnątrz kułował swoje przekoi integracji kadry zawodowej. nania polityczne. Czynił to z dużym taktem, kulStąd też często odbywały się turą i szacunkiem dla wizyty różnych dostojników państwowych. Na trybunie honorowej podczas uroczystości w 16. bpd Brygady Spadochronowej. Nie doczekał wstąpienia ZPS do Europejskiej Federacji Spadochroniarzy (27.10.1999), do której należą obecnie weterani spadochroniarstwa 11 państw. Niewielu generałów może się poszczycić takim dorobkiem literackim jak gen. dyw. E. Rozłubirski. Bogate doświadczenia w dowodzeniu zawarł w książkach pt. „Fatum”, „Szczęście zwiadowcy”i„Cień spadochronu”. Promował samodzielność i nowatorskie rozwiązania, które zawarł w kilku instrukcjach i podręcznikach do szkolenia spadochronowego. Jego zasługą jest opracowanie pierwszego w Polsce kompendium pt.„Kto, kiedy, dlaczego w spadochroniarstwie”. Doświadczenia z II wojny światowej i okresu powojennego w spadochroniarstwie, zamieścił w rozdziałach:„Historia desantów powietrznych” i „Współczesne wojska powietrznodesantowe”. Ogromną wiedzę i doświadczenie spożytkował jako konsultant filmów o spadochroniarstwie m.in.: „Z jasnego nieba”, „Poligon śmiałych”, „Między niebem inaczej myślących. Ostro przeciwstawiał się wszelkiego rodzaju oszołomom i dyżurnym historykom, próbującym fałszować historię i tworzyć nowe białe plamy. Na wieczny spoczynek odszedł 12 maja 1999 roku, niemal dokładnie w 10. rocznicę spotkania Grupy Założycielskiej Związku Polskich Spadochroniarzy. Pozostawił po sobie najlepsze wspomnienia jako: wybitny dowódca 6. PDPD, żołnierz z krwi i kości, wielkiej klasy spadochroniarz, organizator i wieloletni prezes ZPS oraz generał-literat. Wyrazem niezwykłego szacunku jakim darzą spadochroniarze byłego, wybitnego dowódcę dywizji, było nadanie w dniu 4.11.2003 roku, zgodnie z decyzją nr 300 MON, 6. batalionowi desantowo-szturmowemu 6. BDSz, (obecnie 6. batalion powietrznodesantowy 6. BPD), imienia patrona gen. dyw. Edwina Rozłubirskiego. Tekst i zdjęcia: Zdzisław Kica SPADOCHRONIARZ 70 Rok 2013 – Rokiem Powstania Styczniowego TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA Powstanie styczniowe – działania militarne stron w świetle ówczesnej cz. 2 sztuki wojennej Eugeniusz Januła, Monika Sadowy-Naumienia WYBUCH I DIALEKTYKA POWSTANIA W chwili wybuchu powstania styczniowego armia rosyjska nie do końca poradziła sobie jeszcze z szokiem spowodowanym klęską w wojnie krymskiej oraz pewnego rodzaju samobójstwem popularnego w kręgach wojskowych cara Mikołaja I. Planowano oczywiście reformy bardziej organizacyjne niż doktrynalne jak też unowocześnienie wojsk technicznych, modernizację artylerii, wprowadzenie nowych rodzajów karabinów itd. Ale były to raczej prace studialne i pewne próby w wyselekcjonowanych jednostkach, np. w pułkach jegrów. Zdawano sobie też sprawę z konieczności redukcji drogiej i wrażliwej na ogień artylerii i salw karabinowych kawalerii na rzecz szybko przemieszczającej się piechoty. Tu swego rodzaju rewolucje stanowił, transport kolejowy, który też miał służyć do przerzucania wojsk na dalsze odległości. Kolej również z uwagi na rozległość cesarstwa miała stanowić jeden z najważniejszych czynników militarnych. Ale w chwili wybuchu powstania ze zrozumiałych względów sieć kolejowa była jeszcze bardzo rzadka. W Królestwie Polskim podstawę stanowiła linia warszawsko-wiedeńska z pewnymi odgałęzieniami biegnącymi w kierunku wschodnim. Doktrynalnie armia rosyjska nie wyciągnęła wniosków z fatalnej w przebiegu i ostatecznego wyniku dla siebie wojny krymskiej. Praktycznie podstawą działania pozostawało użycie wielkiej masy wojsk, doprowadzenie do jednej albo kilku bitew generalnych. I to miało zadecydować o wyniku wojny. Zakładano również manewry oskrzydlające i okrążające. Defensywnie uważano po stronie rosyjskiej, że dużą rolę będą w przyszłej wojnie będą odgrywały twierdze. To odnosiło się szczególnie do terenu Królestwa, 2/2013 gdzie planowano i rozbudowywano twierdzę Modlin orz pas takich samych silnych umocnień w rejonie Dęblina, Pułtuska oraz Lublina. Zastanawiającym jest natomiast to, że armia rosyjska mimo doświadczeń uzyskanych w antypartyzanckiej wojnie z Czeczeńcami, nie miała wypracowanych doktryn, ani też wyćwiczonych manewrów zarówno w skali operacyjnej jak również taktycznych do działań antypartyzanckich. Mimo że ochrana przedstawiała dość dokładne informacje na temat przygotowań do powstania, armia a konkretnie Warszawski Imperialny Okręg Wojskowy nie prowadziły większych przygotowań dla dokonania pacyfikacji. Szybciej, i jak się okazało, znacznie skuteczniej od samych wojskowych zareagował margrabia Aleksander Wielopolski, zarządzając prewencyjną brankę, czyli powołanie młodych ludzi do carskiego wojska. Ta akcja miała objąć około 45 tysięcy rekrutów, czyli sparaliżować w zarodku wszelkie akcje powstańcze. Wojska rosyjskie, które .stacjonowały na terenie Królestwa Polskiego, wchodziły w strukturę rosyjskiej Armii Czynnej. Na jej czele stał głównodowodzący, który jednocześnie był namiestnikiem Królestwa Polskiego i pod- Pamiętajmy o powstańcach styczniowych W ramach obchodów 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego delegacja Związku Polskich Spadochroniarzy oddała honory wojskowe i złożyła wiązanki kwiatów na grobach jego uczestników, spoczywających na Cmentarzu Wojennym w Twierdzy Modlin. Delegacji w składzie: W. Iwański, W. Trębicki, W. Parfieniuk, A. Wydrych, A. Szajerych i S. Mikulak przewodniczył prezes ZPS, gen. dyw. (r.) J. Kempara. Na Cmentarzu Wojennym pochowani są uczestnicy powstania narodowego z 1863 r. – por. Stanisław Słomka, zm. w 1927 r. i por. Leśniakowski, zm. w 1939 r. Poniżej prezentujemy zdjęcie por. Leśniakowskiego (jego imienia nie udało się ustalić), mieszkańca Modlina, z około 1936 r. z grupą żołnierzy. Po tej skromnej uroczystości, ale jakże ważnej dla pamięci o bohaterach narodowego powstania z 1863 r. w świadomości spadochroniarzy, delegację zapoznał z historią Cmentarza Wojennego w Twierdzy Modlin przewodniczący Koła Historyczno-Krajoznawczego przy I Oddziale ZPS Włodzimierz Parfieniuk. Zarząd Główny ZPS zwraca się z prośbą, aby w miejscowościach – siedzibach naszych oddziałów odszukać groby powstańców styczniowych i oddać im hołd i należyty szacunek. Redakcja „Spadochroniarza” oczekuje na informacje o obchodach 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego w oddziałach Związku. Tekst i foto: W. Iwański 33 TRADYCJE I HISTORIA SPADOCHRONIARSTWA legał bezpośrednio cesarzowi. W roku 1855 kwietnia 1863 roku, wielki książę KonArmia Czynna została przemianowana na stanty Nikołajewicz a następnie Fiodor I Armię, której główną kwaterą była War- hrabia Berg. Pod względem administraszawa. Praktycznie w przededniu wybuchu cyjnym Królestwo Polskie od 1837 roku powstania zaszła pewna reorganizacja. było podzielone na gubernie (wcześniej Utworzono okręgi wojskowe, z których dla województwa)[17] . Zasięg tych guberni dziejów powstania najważniejszymi były był wspomniany już Warszawski Imperialny Okręg Wojskowy oraz analogiczne okręgi: wileński, kijowski i odeski[14]. Władze wojskowe w Królestwie Polskim wypełniały podwójne zadanie. Funkcje dowódcze sprawowały wobec podległych im oddziałów wojskowych (dywizji, brygad), natomiast funkcje administracyjne w zakresie zarządzania krajem. Tu struktura władz przedstawiała się tak, że naczelnikom wojskowym podporządkowane były Oddział powstańczy Ignacego Drewnowskiego władze cywilne[15]. 14 października 1861 roku wprowadzono w Królestwie stan wojenny i wów- generalnie zbliżony do wcześniejszych czas uprawnienia władz wojskowych jeszcze województw z okresu autonomicznego. wzrosły. Od tej pory wszelkie przestępstwa Korekty dotyczyły przynależności nienatury politycznej rozpatrywały wyłącznie których powiatów. W roku 1844 przeprosądy wojenne. wadzono reformę terytorialną i zmniejszono liczbę guberni do pięciu. GuberGłównodowodzący I Armii swe uprawnienia natorzy, którzy podlegali bezpośrednio wykonywał za pośrednictwem szefa sztabu pod generał- gubernatora warszawskiego głównego I Armii. Szefowi sztabu podlegali korzystali z pomocy najbliższych współnaczelnicy wojenni okręgów, tym zaś na- pracowników. Byli nimi; policmajster, kieczelnicy wojskowi powiatów. Naczelnicy rownik kancelarii gubernatora, oficer sztawojenni głównych oddziałów składali ge- bowy oraz sekretarz urzędu gubernialnerał-policmajstrowi okresowe raporty nego. Gubernator tworzył administracje o działaniach wojennych. Przeredagowywał guberni, przewodniczył też z urzędu obte raporty sztab Warszawskiego Imperial- radom rządu (administracji) gubernialnego Okręgu Wojskowego i publikował nego. Do ważnych czynności gubernatora należało też przeprowadzenie poboru w formie biuletynów z pola walki[16]. Od czasu wprowadzenia stanu wojenne- do wojska, przygotowanie do służby w logo istniała przy namiestniku i główno- kalnych oddziałach policji, wizytacje więdowodzącym Kancelaria Specjalna do zień oraz kontrola miast znajdujących spraw Stanu Wojennego. Głównodo- się na terenie guberni. Urząd naczelnika wodzącymi wojsk rosyjskich w intere- powiatu wprowadzono w roku 1842. Nasującym nas okresie, byli kolejno do 30 czelnik był wykonawcą władzy gubernamarca 1863 roku Edourad Ramsay, do 8 tora na terenie powiatu[18]. Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt wojskowy. Na terenie Króle[14] Materiały z kancelarii wojskowych dostwa stacjonowało około 90 tysięcy żołniewódców rosyjskich 1863-1864, (w) Archiwum rzy rosyjskich. Ale znaczna część, nawet jedGłówne Akt Dawnych w Warszawie (dalej AGAD), zespół akt nr 237. [15] Ibidem. Akta: Sztab Wojsk w Królestwie Polskim 1863-1864. [16] Ibidem. Zespół Akt: Kancelarie wojskowe dowódców rosyjskich 1863-1864. 34 [17] Ibidem. Zespół Akt nr 243: Gubernatorzy cywilni. [18] Ibidem. Zespół Akt: Gubernatorzy cywilni i naczelnicy powiatów. na trzecia, byli to typowi urzędnicy w mundurach. Do walki z powstańcami można było użyć maksymalnie około 60 tysięcy żołnierzy i to wliczając w tę liczbę oddziały kozackie, które do walki sensu stricte nie bardzo się nadawały, nie wytrzymywały bowiem silnego ognia karabinowego. Używano Kozaków do typowych akcji pacyfikacyjnych wobec bezbronnej ludności itp. Natomiast Kozacy, którzy na ogół dobrze znali teren, nadawali się też do funkcji przewodników dla innych rodzajów wojsk, działań rozpoznawczych itp. Z wymienionych 60 tysięcy, około połowy wojsk strona rosyjska musiała używać do działań typowo obronno-ochronnych. Te zadania wykonywała głównie piechota wzmocniona artylerią. Trzeba dodać, że w listopadzie 1862 roku do Warszawy przerzucono elitarną I dywizję gwardii a na teren całego Królestwa nadciągnęły w tym samym czasie dodatkowo dalsze cztery gwardyjskie pułki piechoty Te oddziały były wyposażone w nowoczesne karabiny z gwintowana lufą. Cdn. BIBLIOGRAFIA: Bossakowski J., Gospodarka i finanse Królestwa Polskiego przed powstaniem styczniowym, Warszawa 1969. Gronowski K., Dowództwo rosyjskie w Królestwie Polskim, Warszawa 1836. Handelsman M., Pomiędzy Prusami a Rosją, Warszawa 1922. Istoria russkoj armii i flota, Moskwa 1913. Jankowski J.K., Pamiętniki o powstaniu styczniowym, tom I-III, Warszawa 1931. Kieniewicz S., Powstanie styczniowe, PWN Warszawa 1983, ISBN 83-01-03652-4. Kieniewicz S., Warszawa w powstaniu styczniowym, Warszawa 1965. Kozłowski E., Bibliografia powstania styczniowego, PWN Warszawa 1964. Wieczerzak J.A., Polish Charter in Civil War America, New York 1967. Tarle E., Wojna krymska, MON Warszawa 1953, tom I-II. Wereszycki H., Austria a powstanie styczniowe, Lwów 1930. Zieliński S., Bitwy i potyczki 1831-1864, Raperswil 1913. SPADOCHRONIARZ 70 Pożegnanie płk. w st. spocz. Z ŻAŁOBNEJ KARTY Józefa Bębenka (1939 - 2013) W wieku 74 lat zmarł Józef Bębenek – Pułkownik Wojska Polskiego, oficer 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno Desantowej, w latach 1981-1984 dowódca 18. Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego, wieloletni Prezes Zarządu Profesjonalnej Szkoleniowo-Ochronnej Agencji Związku Polskich Spadochroniarzy„Komandos”. Płk Józef Bębenek był jednym z założycieli w 1989 r. Związku Polskich Spadochroniarzy, a w latach 2007-2011 członkiem Zarządu Głównego Stowarzyszenia. Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się 28 maja br. o godzinie 11.00 Mszą Świętą w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Na Mszę Świętą koncelebrowaną przez ks. mjr. Kryspina Raka, ks. kmdr. por. Pawła Wójcika i ks. płk. Krzysztofa Wylężka przybyli pożegnać Zmarłego pogrążeni w głębokim bólu: żona Alicja, córka Monika, wnukowie Agnieszka i Aleksander, rodzina, przyjaciele i koledzy, towarzysze służby wojskowej, przedstawiciele władz i oddziałów Związku Polskich Spadochroniarzy oraz spółek „Komandos”. W asyście Kompanii Honorowej 6. Brygady Powietrznodesantowej i pocztów sztandarowych Zarządu Głównego, I i II Oddziału ZPS przy trumnie zmarłego wartę honorową zaciągnęli generałowie: J. Kempara, L. Chyła, J. Komański, pułkownicy: W. Iwański, J. Gazarkiewicz, S. Balawender, W. Nowakowski, W. Koźmiński, Wiceprezes ZPS i Prezes II Oddziału J. Trojanowski, Prezesi Zarządów Spółek „Komandos”: A. Kunc i J. Brzeziński. Wojskową asystę honorową przy trumnie Zmarłego pełnili spadochroniarze z 6. Brygady Powietrznodesantowej. W imieniu członków Związku Polskich Spadochroniarzy, kolegów i przyjaciół Zmarłego pożegnał prezes ZPS gen. dyw. ( r.) Jan Kempara. Zwracając się do żałobników powiedział: W tej wypełnionej Katedrze Polowej Wojska Polskiego żegnamy na „wieczną wartę” naszego nieodżałowanego spadochroniarza, wspaniałego męża, ojca, brata, dziadka, serdecznego Kolegę i Przyjaciela – pułkownika dyplomowanego Józefa Bębenka. Odszedł na zawsze oddany Ojczyźnie żołnierz i obywatel, wspaniały człowiek, wzorowy oficer, 2/2013 zasłużony szef służby spadochronowej 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno Desantowej i wzorowy dowódca słynnego 18. batalionu. Jego śmierć zadała naszym sercom ogromny ból i wielki smutek. Wyrwała bowiem z naszych szeregów człowieka sukcesu, który ze swej skarbnicy wiedzy mógłby wiele przekazać nam, młodszym rezerwistom. Pułkownik dyplomowany Józef Bębenek urodził się 2 maja 1939 roku w Białymstoku. Po maturze podejmuje decyzję wstąpienia do Oficerskiej Szkoły Zmechanizowanej we Wrocławiu, którą kończy w 1962 r. i zostaje dowódcą plutonu szturmowego 6. Pomorskiej Dywizji Powietrzno Desantowej. Za wzorowe nowatorskie dowodzenie plutonem w nagrodę skierowano Go na kurs lotniczy, który kończy z wynikiem bardzo dobrym i obejmuje stanowisko starszego instruktora spadochronowego w Dywizji. Za wybitne zasługi zostaje skierowany na studia do Akademii Sztabu Generalnego. Po ukończeniu studiów powraca do czerwonych beretów na stanowisko Szefa Sztabu 6. szkolnego batalionu. Kolejno zostaje szefem wydziału spadochronowego, a następnie obejmuje prestiżowe u spadochroniarzy stanowisko pomocnika dowódcy Dywizji ds. spadochronowych. W latach 1981-1984 dowodzi 18. batalionem powietrznodesantowym w Bielsku. W 1986 r. zostaje starszym oficerem II Wydziału Działań Specjalnych Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Kolejne stanowisko to starszy specjalista planowania specjalnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W 1996 r. na własną prośbę przechodzi do rezerwy mając 23 lata służby w wojskach spadochronowych i 14 lat twórczej pracy sztabowej. Płk dypl. Józef Bębenek po zdjęciu munduru, bardzo aktywniewłączyłsięwdziałalnośćZwiązkuPolskich Spadochroniarzy, którego był współzałożycielem. To On tworzył zręby Agencji Ochrony Osób i Mienia „Komandos”, której przez 20 lat był Prezesem. Płk dypl. Józef Bębenek zawsze urzekał nas pogodnym usposobieniem, energią, entuzjazmem, optymizmem w działaniu oraz niezwykłym zaangażowaniem, które udzielały się otoczeniu. Wyróżniał się dbałością o honor i godność osobistą, wyjątkowym koleżeństwem, dużą skromnością, uczynnością i miłym, sympatycznym stosunkiem do drugiego człowieka. Był za to powszechnie ceniony i podziwiany. Wyróżniony został wieloma odznaczeniami, a wśród nich: Krzyżem Komandorskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz wieloma medalami, wśród których szczególnie cenił: Złoty Medal za Zasługi dla Obronności Kraju, Medal za Zasługi dla ZPS oraz statuetkę Pióra Orła ZPS. Rodzina bliższa i dalsza może być z Niego dumna, a koledzy i przyjaciele szczycić się tym, że mieli w swoim gronie tak wspaniałego człowieka. Dalsza część uroczystości pogrzebowych odbyła się w kościele pw. św. Andrzeja Apostoła w Broku, gdzie po modlitwie różańcowej i Mszy Świętej koncelebrowanej przez proboszcza ks. prał. mgr. lic. Jarosława Hrynaszkiewicza w kondukcie pogrzebowym z kompanią honorową i orkiestrą przeniesiono trumnę na cmentarz parafialny. Nad grobem, Zmarłego pożegnał gen. bryg. J. Komański, przyjaciel i wieloletni towarzysz z okresu służby wojskowej oraz działalności w Związku Polskich Spadochroniarzy. Salwa oddana przez Kompanię Honorową 6. BPD zakończyła uroczystości pogrzebowe. W imieniu Rodziny żałobnikom podziękowała Żona płk. Bębenka. Z żalem żegnamy Cię Kolego Józefie. CZEŚĆ TWOJEJ PAMIĘCI! 35 Z ŻAŁOBNEJ KARTY Wspomnienie o generale Bronisławie Kwiatkowskim Jakim Go pamiętamy! Znaczną część swojej żołnierskiej drogi życia przebył w szeregach 6. Pomorskiej Dywizji i Brygady Powietrznodesantowej oraz 6. Brygady Desantowo-Szturmowej. Ze spadochroniarskim środowiskiem „Czerwonych beretów”, zawsze był mocno związany. Nawet wtedy, gdy zajmował wysokie i odpowiedzialne stanowiska na wyższych szczeblach dowodzenia czy przebywał poza granicami kraju nigdy nie rozstawał się ze spadochroniarskim beretem, który stanowił dla niego bezcenny symbol przynależności do wielkiej spadochronowej rodziny. Nic więc dziwnego w tym, że gdy 10 kwietnia 2010 r. tragiczna śmierć w katastrofie pod Smoleńskiem zabrała go z szeregów Wojska Polskiego, w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej zapanował trudny do opisania żal i smutek. Niektórzy spadochroniarze pamiętali go przecież jeszcze z tych lat, gdy jako młody oficer rozpoczynał w 1980 roku służbę w szeregach 6. PDPD, na stanowisku szefa sztabu 16. Kołobrzeskiego batalionu powietrznodesantowego. Inni zapamiętali przyszłego generała ze służby w sztabie 6. Pomorskiej Brygady Powietrznodesantowej, a później 6. Brygady Desantowo-Szturmowej, jako szefa Wydziału Operacyjnego, a następnie szefa sztabu tej elitarnej formacji. Ale wszyscy najbardziej pamiętamy go z tych lat, kiedy dane mu było dowodzić krakowskimi „Czerwonymi beretami”, gdzie w 1998 roku uzyskał zaszczytną nominację na generała brygady Wojska Polskiego. To właśnie w tym czasie w pełni ujawniły się jego zalety, jako wybitnego dowódcy, który nie tylko potrafił z powodzeniem dowodzić podległym związkiem taktycznym, ale także doskonale i harmonijnie współpracować ze swoimi podwładnymi. Zawsze jednak przede wszystkim był człowiekiem, który ponad wszystko przedkładał swoje żołnierskie powinności, stawiając na pierwszym miejscu dobro macierzystej brygady i ludzi którzy służyli w jej szeregach. Godnie kontynuował i twórczo pomnażał, dokonania swoich poprzedników, idące w kierunku uczynienia z podległej sobie brygady nowoczesnego, doskonale wyszkolonego związku taktycznego Wojsk Aeromobilnych. Dzięki jego staraniom, 6. BDSz potrafiła zaprezentować się naszym sojusznikom z NATO, jako profesjonalna formacja, która nie odbiegała 36 Gdy 10 kwietnia 2010 r. tragiczna śmierć w katastrofie pod Smoleńskiem zabrała go z szeregów Wojska Polskiego, w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej zapanował trudny do opisania żal i smutek. pod względem wyszkolenia i gotowości operacyjnej od innych związków taktycznych sojuszu. Działania te ułatwiały mu wysokie kwalifikacje, które posiadał jako absolwent Akademii Sztabu Generalnego i Akademii Dowodzenia Bundeswehry, a także biegła znajomość języka angielskiego i niemieckiego. Posiadał bogate doświadczenie wyniesione ze służby w kraju, a zwłaszcza poza jego granicami, w tym przede wszystkim na wielu odpowiedzialnych stanowiskach w polskich kontyngentach wojskowych, stacjonujących w Syrii i w Iraku. Dlatego też brygada nie miała problemów z wejściem do natowskiego programu „Partnerstwa dla pokoju”, w ramach którego wzięła udział w operacji pokojowej sojuszu na Bałkanach, co z kolei przyczyniło się znacząco do wprowadzenia brygady i całego Wojska Polskiego do NATO. To właśnie on znacząco przyczynił się do tego, że dowodzona przez niego brygad uzyskała przodującą pozycję w Silach Zbrojnych RP, w rezultacie czego została wyróżniona przez Prezydenta Rzeczypospolitej „Honorowym Znakiem Sił Zbrojnych RP”, najwyższym wyróżnieniem jakie może otrzymać formacja Wojska Polskiego. Generał Kwiatkowski zawsze wysoko oceniał i szanował wspaniałe spadochroniarskie tradycje„Czerwonych beretów”. Zarówno te, jakie wywodziły się z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, jak i te, które miały swoje korzenie w elitarnej 6. Pomorskiej Dywizji i Brygadzie Powietrznodesantowej. Zawsze zabiegał też o dobrą współpracę ze wszystkimi organizacjami i stowarzyszeniami zrzeszającymi kombatantów i weteranów 1. SBS, 6. PDPD i 6. PDP. Sam zresztą był aktywnym członkiem krakowskiego oddziału Związku Polskich Spadochroniarzy, dając tym dobry przykład swoim kolegom i podwładnym. Przejawiał także szczególną troskę o za- chowanie dla potomności spadochroniarskich pamiątek, tradycji, symboliki i dziejów, czego wyrazem była dbałość o stan i wyposażenie ekspozycji znajdującej się w Sali Tradycji Brygady. Ta postawa i działalność, zyskały mu duży szacunek i uznanie wśród weteranów polskiego spadochroniarstwa wojskowego. Widzieli w nim oni godnego kontynuatora dokonań tych, którzy walczyli pod Arnhem i Driel oraz wiernie służyli ojczyźnie w szeregach nigdy niezapomnianej 6. Pomorskiej. Ten spokojny i wysoce kulturalny człowiek był jednak niezwykle wymagającym dowódcą, prawdziwym żołnierzem z krwi i kości. Wysoko cenili go za to przełożeni i nasi sojusznicy z NATO, którzy mieli okazję poznać generała, gdy dowodził w latach 2003-2004, 2005 i 2006-2007, Polskim Kontyngentem Wojskowym w składzie Międzynarodowych Sił Stabilizacyjnych w Iraku. Szanowali go wszyscy za osobistą skromność i za to, że potrafił cierpliwie wysłuchać każdego i udzielić mu stosownej rady oraz wyjaśnień dotyczących tajników codziennej służby wojskowej. Godzi się także wspomnieć o tym, że generał był, mimo rozlicznych obowiązków służbowych i długotrwałych wyjazdów, jakie odbywał w związku ze służbą w operacjach pokojowych, przykładnym mężem i ojcem rodziny. Chętnie pomagał żonie i córkom w prowadzeniu gospodarstwa domowego, a nade wszystko wysoko cenił sobie uroki życia przy „domowym ognisku”. Uczył wszystkich tego, jak godzić sprawy służbowe z życiem rodzinnym.Wielka szkoda, że sam nie dożył tego, aby móc w pełni skorzystać z uroków tego życia. A tak niewiele do tego brakowało, bo przecież 5 maja 2010 roku miał odejść na jakże zasłużoną emeryturę wojskową. Jego walory, jako żołnierza – profesjonalisty wysokiej klasy, a zarazem troskliwego ojca rodziny sprawiły, że był przez wszystkich szanowany i lubiany. Takim na zawsze pozostanie w pamięci wszystkich kolegów i przyjaciół„spod spadochronowej czaszy”. ppłk w st. spocz. dr Janusz Micewski Kustosz Sali Tradycji 6. BPD SPADOCHRONIARZ 70 Z ŻYCIA ZWIĄZKU POLSKICH SPADOCHRONIARZY 2/2013 37
Podobne dokumenty
Magazyn Spadochroniarzy Polskich
Obrony Narodowej Bogdana Klicha dokonał Podsekretarz Stanu ds. Uzbrojenia i Modernizacji Marcin Idzik. Wystawa jest poświęcona jednostkom specjalnym i powietrznodesantowych Wojska Polskiego i ma za...
Bardziej szczegółowoPrzed nami VII Krajowy Zjazd Delegatów ZPS
Chcielibyśmy, aby wnioski dotyczące działalności ZPS stały się ważkim materiałem do wykorzystania przez delegatów wybranych na VII Krajowy Zjazd (12–13 czerwiec 2015 r. w Spale). Bowiem będą oni po...
Bardziej szczegółowoDocument 42573
• Święto Lotnictwa w 25. BKPow. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 Wydawca: ZWIĄZEK POLSKICH SPADOCHRONIARZY 6. BRYGADA POWIETRZNODESANTOWA Radaktor Naczelny: ...
Bardziej szczegółowo