20 lat 20 M S

Transkrypt

20 lat 20 M S
ISSN 1642 – 9672
Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji
Misje
S alezjańskie
4/2012 (149)
lipiec – sierpień
20
20
lat
LAT PRACY
SIÓSTR SALEZJANEK we Lwowie
Spis treści
Misje
S alezjańskie
Salezjański Ośrodek Misyjny
ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
tel.: 22 644-86-78
fax: 22 644-86-79
[email protected]
[email protected]
[email protected]
www.misje.salezjanie.pl
Konto złotówkowe:
PKO BP O/XVI Warszawa
50 1020 1169 0000 8702 0009 6032
W tym numerze:
3
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
Ks. Roman Wortolec SDB
4-5
List Przełożonego Generalnego
Ogień musi się rozprzestrzeniać
Ks. Pascual Chavez SDB
6-11
Prosto z misji
20 lat pracy sióstr salezjanek we Lwowie
S. Jolanta Lisak CMW
Konto w euro:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714
swift code: BPKOPLPW
12-15
Korespondencja
Konto w USD:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926
swift code: BPKOPLPW
16-17
Adopcja na odległość
Redaktor naczelny:
Ks. Roman Wortolec SDB
Zastępca redaktora naczelnego:
S. Grażyna Sikora CMW
Redaktor techniczny:
Krzysztof Karpiński
Współpracują:
S. Ewa Siuda CMW
Renata Piotrowska
Izabela Paszke
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania
zmian w nadesłanych tekstach
Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB
Patagonia: ks. Andrzej Witowski SDB
Mongolia: brat Krzysztof Gniazdowski SDB
Chłopcy z ulic Limy
Ks. Ryszard Łach SDB
18-21
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Lednica 2012
Ks. Maciej Makuła
22-25
Wydarzenie
Wizyta salezjańskiego biskupa
Clementa Mulengi w Polsce
S. Grażyna Sikora CMW
26-27
Projekty misyjne
28-29
Z misji salezjańskich i nie tylko
30-31
Ogłoszenia
Misje
Salezjańskie
2
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
ZAPRASZAM NA LIPCOWE
SPOTKANIE Z MISJONARZAMI
Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji
salezjańskich!
W modlitewnej zadumie przeżyliśmy
przepiękny miesiąc maj, w którym czciliśmy Maryję, Matkę naszego Pana. Śpiewaliśmy codziennie Litanię Loretańską
prosząc, aby Ona, Królowa Apostołów,
Królowa Rodzin, wstawiała się za nami.
Zakończyliśmy doroczną Nowennę do
Maryi Wspomożycielki Wiernych. Dziękuję Wam wszystkim, którzy przysłaliście do nas swoje intencje do przemodlenia. Było ich bardzo dużo. Wierzymy,
że Maryja te prośby przyjęła i zaniosła
przed Tron swego Syna.
W bieżącym numerze naszego czasopisma przedstawiamy sylwetki naszych nowych misjonarzy świeckich. To
nasi wolontariusze, którzy już niedługo wyjadą na swoją roczną misję. Na
Polach Lednicy otrzymali z rąk ks. arcybiskupa Henryka Hosera krzyże misyjne. To była bardzo podniosła chwila.
Polecam Waszym modlitwom tych młodych ludzi. Niech niosą Chrystusa tym,
którzy Go potrzebują. Niech nie zabraknie im sił i zapału. Niech rozdają siebie
innym, tym, których Pan Bóg postawi na
ich drodze.
Chciałbym Was także Drodzy Przyjaciele misji salezjańskich zaprosić na spotkanie z misjonarzami, którzy w tym
roku będą przebywać na wakacjach
w Polsce. To spotkanie odbędzie się dnia
28 lipca, w sobotę, początek – godz.
10.00. Swoją obecność potwierdzili już
niektórzy misjonarze. Ich nazwiska możecie przeczytać w bieżącym numerze
(strona 30). Do dzisiaj noszę w swoim
sercu spotkanie z ubiegłego roku, kiedy
nasz dom wypełnił się misjonarzami
i Wami, Drodzy. Ileż uśmiechu i radości
daje to spotkanie, jakie bogactwo modlitwy wnosi, jak potęguje rodzinny klimat.
Są to naprawdę piękne chwile, kiedy możecie spotkać tych, których na co dzień
wspieracie swoimi modlitwami i ofiarami. Wiem, że także misjonarze i misjonarki cieszą się możliwością spotkania z Wami. Chętnie dzielą się z Wami
swoimi radościami, ale i problemami,
opowiadają z pasją o swoich planach
i nadziejach. Te chwile rozmowy z Wami
są naszym misjonarzom bardzo potrzebne. Niech poczują, że interesujecie się ich
pracą. Niech się dowiedzą, że się za nich
modlicie. Niech nabiorą przekonania, że
w chwilach trudnych nie są sami. Dlatego jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszam Was na lipcowe spotkanie z naszymi misjonarkami i misjonarzami.
Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji
salezjańskich!
Życzę Wam wszystkim miłego odpoczynku wakacyjnego, nabrania sił na kolejny rok pracy, naładowania „duchowych
akumulatorów”, by sprostać wyzwaniom,
jakie Pan stawia każdemu z nas w codzienności.
3
Misje
Salezjańskie
OGIEŃ MUSI SIĘ
ROZPRZESTRZENIAĆ
Misje
Salezjańskie
4
ZNAĆ KSIĘDZA BOSKO
List Przełożonego Generalnego
Odpowiadać na potrzeby „ubogich
i opuszczonych chłopców”, mieć jasną
i całościową wizję zbawienia oraz spojrzenie dalekowzroczne i otwarte na cały
świat młodzieżowy.
Wzruszające są początki oratorium: „Ks.
Bosko zajmował się wszystkim. Nie mogąc
liczyć na nikogo, razem ze swoją matką podejmował wszystkie prace domowe. Podczas gdy mama Małgorzata zajmowała się
kuchnią, prała bieliznę, szyła i naprawiała zużyte ubrania, on starał się pomagać we
wszystkich najdrobniejszych obowiązkach.
Ks. Bosko w tych początkowych latach,
prowadząc życie razem z chłopcami, gdy
tylko był w domu, był gotowy do każdej
posługi. Rano asystował chłopców bacząc,
aby umyli ręce i twarz, czesał najmniejszych, czyścił ich ubrania, pomagał ścielić łóżka, zamiatał w pokojach i kościółku. Gdy matka rozpalała ogień, przynosił ze studni wodę, przesiewał mąkę kukurydzianą i ryż, wyłuskiwał fasolę i obierał ziemniaki. Często nakrywał do stołu,
zmywał naczynia i garnki miedziane,
które czasem były pożyczane od jakiegoś
życzliwego sąsiada. Gdy była taka potrzeba robił albo naprawiał ławki, aby chłopcy mieli na czym siedzieć; rąbał drzewo.
By zaoszczędzić na krawcu sam potrafił
skroić i szyć spodnie, bieliznę, kurtki, przy
pomocy matki w dwóch godzinach ubranie było gotowe” (Memorie Biografiche III,
359).
Historia pokazuje, jak ks. Bosko rozpoczynał pracę z chłopcami. Była to początkowo głównie praca duszpasterska, ale
szybko poszerzyła się o działalność charytatywną, społeczną, edukacyjną i ogólnie formacyjną, aby odpowiedzieć na potrzeby chłopców: materialne i duchowe, doczesne i wieczne. „Ogień miłości”,
pobudzający go do pracy dla „zbawienia
dusz”, ukierunkował go do konkretnego
działania zbawczego, religijnego, ale równocześnie cywilnego i moralnego.
List Przełożonego Generalnego
„Porcja” nadziei
W 1849 roku ks. Bosko pisze: „Częścią
społeczności ludzkiej, na której oparte są
nadzieje obecne i przyszłe, częścią zasługującą na największą uwagę jest, bez wątpienia, młodzież. Ta, odpowiednio wychowana, będzie gwarantem porządku i moralności, w przeciwieństwie do grzechu i nieporządku. Tylko religia jest w stanie rozpocząć i zrealizować wielkie dzieło prawdziwego wychowania” (Memorie Biografiche III, 605).
Ofiarując młodym narzędzia formacji integralnej, aby stawali się „dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami”, odnawia społeczeństwa i kulturę. Droga ks. Bosko nie jest drogą filozofów i ideologów. Ks. Bosko nie jest myślicielem czy rewolucjonistą, ale wychowawcą. Odpowiada na potrzeby młodych,
których spotyka. Od katechizmu przechodzi do oratorium świątecznego, potem
do „domu” z warsztatami i szkołami, do
apostolstwa prasy, założenia Towarzystwa Salezjańskiego i Córek Maryi Wspomożycielki, otwarcia kolegiów i internatów poza Turynem, misji, Stowarzyszenia
Współpracowników, troski o powołania
młodych i dorosłych...
Umysł i serce
Wraz z upływem czasu i zmieniającą się sytuacją społeczną, idea „biednej
i opuszczonej młodzieży” poszerza się.
Obok ubóstwa ekonomicznego postrzega
się inne formy ubóstwa: uczuciowe, wychowawcze, społeczne, kulturalne, moralne, religijne, duchowe… Między 1841
a 1888 rokiem świat zmienia się pod
presją postępu, handlu, przemysłu, pragnienia wyzwolenia, ideologii, praw, ambicji politycznych i nacjonalistycznych,
kolonializmu, migracji. Rośnie liczba ubogiej i opuszczonej młodzieży we wszystkich częściach świata. Aby „zbawić” tych
młodych nie wystarcza katechizm i dusz-
pasterstwo niedzielne: potrzebna jest całościowa działalność formacyjna, która
wpływa na umysł i serce.
Zorganizowany projekt
Ks. Bosko poszerza horyzonty i zakres
działalności, stawia propozycje. Oratorium świąteczne pozostaje wzorcowym
punktem odniesienia, ale nie wystarcza.
Aby dotrzeć do większych rzesz ludzi młodych i dać im właściwe narzędzia formacyjne, niezbędne w nowych sytuacjach,
ks. Bosko rzuca się na szerokie wody,
szczególnie odnośnie edukacji i szkolenia zawodowego. Przepracowuje wszystko w organiczny system wychowawczy.
Lata 70. i 80. to dla ks. Bosko czas refleksji, owocujący powstaniem dokumentów
o wielkiej wartości pedagogicznej. Także
organizacja dzieł wymaga pilnego uregulowania.
Jak zaczyn w świecie
Tymczasem w Kościele wyłania się
nowy model wierzącego, aktywnego
świadka i uczestnika, który domaga się
duchowości odpowiedniej do jego misji
w świecie. To również popycha ks. Bosko
do działania: od troski o formowanie dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli przechodzi on do bardziej ambitnego celu: przygotować ich do misji charytatywnej, apostolskiej, będącej świadectwem w społeczeństwie.
Ks. Pascual Chavez SDB
5
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
20
LAT PRACY
SIÓSTR SALEZJANEK we Lwowie
W sierpniu tego roku mija 20 lat od
przybycia pierwszych Córek Maryi Wspomożycielki – sióstr salezjanek na Ukrainę.
Pierwsza wspólnota sióstr została sformowana w Centrum naszego Zgromadzenia
– w Rzymie i pojechała do Lwowa. Były
to trzy salezjanki trzech różnych narodowości: s. Emilia Temczuk – Argentynka
ukraińskiego pochodzenia, s. Maria Rehakova ze Słowacji i Polka – s. Teresa
Misje
Salezjańskie
6
Szewc. Był to rok 1992. Ukraina, po rozpadzie Związku Radzieckiego, świętowała swoją I. rocznicę uzyskania niepodległości (24 sierpnia 1991) i zaczynała zapisywać nową kartę dziejów swego
narodu. Bezsprzecznie był to czas wielkiego odrodzenia narodowego i tworzenia państwowości. Czas nadzwyczajnego ożywienia religijnego, wyjścia z „katakumb” Kościoła katolickiego i tworze-
Wspólnota sióstr salezjanek ze Lwowa;
od lewej: s. dyrektorka Andrea Mladosova,
s. Maria Tyll, s. Jolanta Lisak,
s. Brygida Żurawska, s. Mirosława Fesz
Prosto z misji
nia struktur kościelnych. Czas smakowania wolności, której nie znało wiele pokoleń; czas wielkich nadziei i entuzjazmu,
z jakimi w parze szedł ogromny kryzys
ekonomiczny. Właśnie w tym niepowtarzalnym, tak ważnym i znaczącym momencie przyjechały na Ukrainę nasze siostry, aby dzielić z ludźmi to, co wielkie
i piękne – wolność i swobodę, ale również i to, co trudne. Przybyły dzielić się
wartościami ludzkimi i Bożymi, które
zniszczył i zbezcześcił totalitaryzm i komunizm.
W samym Lwowie pracowało wtedy dwóch księży salezjanów:
jeden – obrządku rzymsko-katolickiego, drugi – obrządku greko-katolickiego (zwany też bizantyjsko-ukraińskim). Dziś jedni mówią, że to był
żart losu, inni nazywają to Bożą
Opatrznością. Faktem jest, że siostry
trafiły do parafii salezjańskiej obrządku greko-katolickiego, w której
pracujemy po dzień dzisiejszy.
Początki, jak w większości takich
placówek były niełatwe, i to z wielu
względów. Pierwszą „siedzibą” sióstr,
bo trudno to nazwać mieszkaniem, było
jedno niewielkie pomieszczenie w parterowym baraku, który w tym czasie
służył jako hotel robotniczy dla pracowników pobliskiej budowy. Nie było tam
wody i gazu, ale był prąd. Wszystko inne
na dworze. Było też tam wiele dobrych
ludzi. A potem już przeprowadzki do różnych mieszkań.
Lwów – choć taki bliski, z całą jego
ówczesną rzeczywistością był innym
światem. Siostry, oprócz tego, co najbardziej konieczne do życia, przywiozły ze sobą coś bardzo cennego: miłość
do dzieci i młodzieży i doświadczenie
pracy wychowawczej w duchu salezjań-
skim. Programowe słowa ks. Bosko: „Wystarczy, że jesteście młodzi, abym was
kochał” sprawdziły się i tu. Okazało się,
że nowe pole pracy wśród katolików obrządku wschodniego jest też nasze salezjańskie. Przed siostrami stanęło wielkie
zadanie inkulturacji. Aby pracować we
Lwowie nie wystarczy nauczyć się języka
ukraińskiego. Tu potrzeba wysiłku wielu
lat, aby nauczyć się wschodniej liturgii,
odmiennego odmawiania brewiarza, kalendarza, obyczajów, świętowania, sym-
S. Mirosława Fesz z dziewczętami
boliki ikon. Dla nas ta wschodnia tradycja chrześcijańska była nieznana, nie
rozumiałyśmy jej i niekiedy brakowało nam tego, w czym wyrosłyśmy i co
znałyśmy tak dobrze. Trzeba było wiele
pokory, prostoty i uczenia się, i to nie
tyle z książek, bo wtedy ich jeszcze nie
było, a od tych, do których byłyśmy posłane – od młodzieży. Pan nas niekiedy
prowadzi takimi „paradoksalnymi” ścieżkami. Jednak z czasem w tej innej duchowości odkryłyśmy wielkie bogactwo
i niezwyczajne, osobliwe piękno. To jest
właśnie to „drugie płuco, którym oddycha Kościół” – jak podkreślał nasz Błogosławiony Papież Jan Paweł II, kiedy
20welat Lwowie
7
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
mówił o obrządkach wschodnich w Kouczyć tego, że w innym narodzie i kulściele katolickim. Dlatego bardzo cieszy,
turze też tkwi wielkie bogactwo, że ci
kiedy można oddychać „dwoma płucami”
ludzie mają nam dużo do zaofiarowania,
i rozumieć ich wartość.
że możemy się wiele nauczyć, że często
Od samego początku przed siostradużo więcej otrzymujemy, niż same
mi otwierało się ogromne pole pracy. Zamożemy dać.
częły od tego, co nam najbliższe
– otworzyły oratorium, które przyciągało dzieci i młodzież. Rozpoczęły też katechizację. Oratorium
– jak u ks. Bosko – raczej było wędrowne, a gdy pogoda zupełnie już
na to nie pozwalała, to każde pomieszczenie było dobre. Na początku była to opuszczona piwnica pod
cerkwią, potem chór itd. Latem siostry zaczęły organizować „Wesołe
wakacje” („Weseli kanikuły”) dla
dzieci i młodzieży, których rodziUroczystość I Komunii Św. w cerkwi greko-katolickiej
ce przywozili nawet z odległych
części miasta. Gry, zabawy, wycieczki, śpiew, przedstawienia, a do tego
Nasza wspólnota od samego początradość, dobroć, cierpliwość i katecheku była międzynarodowa, co stanowiza. Zupełnie nowy styl pracy i wychoło nasze bogactwo. Na przestrzeni 20 lat
wania dzieci i młodzieży, który jeszcze
pracowało tu już wiele sióstr: Polki, Słonie tak dawno mógł być tylko snem albo
waczki, Ukrainki, Argentynka i Ormiannieśmiałym marzeniem. Po wychowaniu
ka. Taka wspólnota to przekrój różnych
ateistycznym i stylu wychowania reprekultur, języków i mentalności. Nawet
syjnym (krzyk, dyscyplina i kara) – to
nasza formacja dokonywała się na różwszystko było czymś nowym i niestosonych kontynentach. A jednak łączy nas
wanym tutaj. Po długich latach prześlata sama miłość do Jezusa Dobrego Pastedowania politycznego i religijnego, rerza, do Maryi Wspomożycielki, naszych
presji i męczeństwa, przyszedł czas wysalezjańskich świętych i do ludzi młochowywania do wolności.
dych. Ta różnorodność to wielki potenLwów. Miasto niezwykłe i piękne,
cjał. Nigdy we Lwowie nie musiałyśmy
i jak w piosenkach – nie sposób go nie
szukać pracy. To nas szukano i zapraszakochać i nie tęsknić do niego. A zarano do pracy, a propozycje zawsze przerazem miasto trudne. Miasto wielu narostały nasze możliwości personalne. Szłydów, kultur i religii. Praca tutaj to szkoła
śmy tam, gdzie Opatrzność Boża otwieszacunku i pokory; wielkiego szacunku
rała nam drzwi i gdzie była możliwość
wobec ludzi, którzy cierpieniem, niekiepracy wychowawczej.
dy aż po męczeństwo płacili za wierność.
Dzięki znajomości języków obcych moSzkoła, w której codziennie trzeba się
głyśmy przez wiele lat pracować w pań-
Misje
Salezjańskie
8
20welat Lwowie
Prosto z misji
stwowej szkole średniej ucząc języka hiszpańskiego, a na Uniwersytecie Lwowskim języka włoskiego. Dla młodzieży to
była szansa i okno na świat, wielu zresztą później zyskało dzięki temu dobrą
pracę. A dla nas to była doskonała okazja
dotarcia do dużej grupy młodzieży, która
pewnie sama nie przyszłaby do nas. Darując im przyjaźń, w zamian otrzymywałyśmy zaufanie. Miałyśmy możliwość
nauczenia ich czegoś więcej niż języka
obcego, uświadomienia i wrażliwości na
wartości wyższe, godność i piękno osoby
ludzkiej, aż po odkrycie Boga. I cieszy
bardzo, że niektórzy weszli na drogę
wiary. W ciągu kilku lat niektóre z nas
pracowały też jako wychowawczynie
w pierwszej prywatnej szkole na Ukrainie – liceum greko-katolickim, które później przejęli salezjanie jako Gimnazjum
im. K. Szeptyckiego, a także jako nauczycielki etyki w drugiej ich szkole – w Mło-
dzieżowym Centrum Zawodowym „Don
Bosco”. Odpowiadając na najbardziej naglące potrzeby przez kilka lat w ramach
programu promocji kobiety prowadziłyśmy też kurs kroju i szycia dla dziewcząt
i młodych matek. To była wielka radość,
kiedy na zakończenie kursu mogłyśmy
oglądać pokazy uszytej przez nie odzieży,
poczynając od dziecięcych spodenek po
suknie ślubne. Niektóre absolwentki pracują jako krawcowe, ale wszystkie potrafią zaradzić sobie w biedzie. Nasza pracownia funkcjonowała w opuszczonym
przedszkolu w jednej z najbiedniejszych
dzielnic Lwowa, gdzie wcześniej istniał
duży zakład pracy, który tysiącom osób
gwarantował zatrudnienie i hotel robotniczy, a w przyszłości swoje mieszkanie.
Niestety, po jego zamknięciu zostali oni
bez środków do życia i w trudnych warunkach mieszkaniowych. Każdej rodzinie przysługuje tam jeden mały pokoik
S. Mirosława Fesz (z lewej) i s. Jolanta Lisak
z dziewczętami po misterium wielkopostnym
9
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
hotelowy, do tego wspólna kuchnia i toalety dla 10-20 rodzin mieszkających
na tym piętrze. Aby utrzymać rodzinę
bardzo wielu ratowało się pracą od świtu
do nocy na bazarze jako tragarze i sprzedawcy. Dochodził do tego widok dziesiątek dzieci pozostawionych samym sobie
i organizujących sobie życie po swojemu. Dlatego zorganizowałyśmy dla nich
oratorium. Przybiegały zawsze i przed
czasem, bez względu na pogodę i zimno
(budynek nie był ogrzewany) i cieszyły się ze wszystkiego. Kiedy dano nam
tydzień na przeprowadzkę, to pracownię udało się jeszcze przenieść do innej
dzielnicy, a oratorium już nie. Tam miałyśmy też magazyn dla pomocy humanitarnej, którą przesyłano nam z Niemiec.
Choć było z tym dużo kłopotów i dodatkowej pracy, ale za to setki prawdziwie
potrzebujących rodzin otrzymało wielkie
wsparcie. Potrzebne były takie konkretne
gesty solidarności i pomocy.
W ciągu 20 lat, wraz ze zmianą potrzeb i wyzwań, zmieniały się też nasze
miejsca pracy. Zawsze jednak byłyśmy
wierne katechezie dzieci i młodzieży.
Ściślej mówiąc, trzeba było zaczynać od
podstaw i raczej od tworzenia tradycji katechezy, która ze względów historycznych została całkowicie przerwana.
Trzeba było wielu lat, aby wychować do
kontynuacji, a i dziś jeszcze trzeba walczyć ze schematem krótkoterminowego przygotowania do sakramentów. Jakkolwiek, można się już cieszyć owocami
– w naszej salezjańskiej parafii katechizujemy ok. 500 dzieci i młodzieży, poczynając od 70 przedszkolaków po dzieci
szkolne i młodzież. Na katechezie radują
ich szeroko otwarte oczy i wdzięczność
rodziców. Oni też podchodzą do nas
z pokorą i proszą, aby i dla nich zrobić
katechezę. Przy parafii prowadzimy również dwie grupy teatralne, które kilka
razy w roku przygotowują piękne przed-
S. Mirosława Fesz (druga z lewej)
podczas rodzinnego ogniska w górach
Misje
Salezjańskie
10
20welat Lwowie
Prosto z misji
stawienia. Swoimi występami uświetniają różne święta oraz pomagają lepiej przeżywać rekolekcje dla dzieci i młodzieży.
Oprócz tego wielokrotnie zapraszano nas
na różne seminaria i kursy dla nauczycieli, sióstr zakonnych, kleryków w seminarium Chętnie dzieliłyśmy się wiedzą
i doświadczeniem, czy to z zakresu katechezy, systemu zapobiegawczego św.
Jana Bosko, czy pracy z młodzieżą.
S. Andrea Mladosova na pikniku z młodzieżą
Równie pięknym dziełem, które zapoczątkowałyśmy we Lwowie, a które się
tu przyjęło i dziś bardzo rozpowszechniło są kursy formacyjne dla animatorów.
Zrodziły się bardzo naturalnie. Z pierwszych dziewcząt i chłopców wyrastali
nasi wierni i oddani pomocnicy. Zarażeni
salezjańskim duchem pomagali w oratorium, na katechezie i w asystencji, pomagali robić tłumaczenia, drukować pomocne materiały i pracowali całe tygodnie
z dziećmi na „Wesołych kanikułach”. Ponieważ potrzebowali formacji, zainicjowałyśmy kurs. Tamci pionierzy rozjechali się już po świecie albo pozakładali rodziny i przyprowadzają na katechezę już
swoje dzieci, ale z tego „małego ziaren-
ka” są setki następnych. Podobnie nasze
„Wesołe wakacje”. W naszej parafii salezjańskiej we Lwowie gromadzą 400
dzieci, ale od czerwca do września organizuje się je nie tylko w innych parafiach
lwowskich, ale też w innych miastach
i wioskach na Ukrainie, choć kiedyś było
to tylko „gorczyczne ziarenko”.
Lwów to również prężny ośrodek akademicki i dlatego w 2000 roku nasze
Zgromadzenie kupiło dom,
aby mieć większą możliwość pracy z dziewczętami – studentkami. Adaptacja i remont trwały całe lata,
ale za to teraz dzięki pomocy
wielu ofiarnych osób możemy
przyjąć pod nasz dach dziewczęta spoza Lwowa, których
warunki rodzinne i finansowe nie pozwoliłyby na uzyskanie zawodu lub ukończenie studiów. Oprócz tego we
współpracy z salezjanami
prowadzimy jeszcze cotygodniowe spotkania dla studentów z okolicznych akademików. Krótko mówiąc: „Żniwo wielkie”
i przydałoby się tu jeszcze wielu robotników Pańskich, aby zgodnie z naszym
charyzmatem – ewangelizować wychowując i wychowywać ewangelizując.
Akurat we Lwowie Pan dał nam wielkie
pole pracy: od przedszkola po uniwersytet.
Św. Paweł w Liście do Koryntian pisze:
„Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg
dał wzrost”. Tak samo i u nas: „siało”
wiele sióstr salezjanek, salezjanów, animatorów, rodziców, współpracowników
i dobrodziejów, inni teraz „podlewają”,
a sam Bóg daje wzrost.
S. Jolanta Lisak CMW
11
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z BANGLADESZ
Ks. Paweł Kociołek SDB
Na początku bardzo serdecznie pozdrawiam z Bangladeszu, z naszej
nowej placówki Lokhikul. Miesiąc temu
mieliśmy tu piękną uroczystość otwarcia
naszej nowej misji i parafii, obecny był
także tutejszy biskup. Na razie mamy tu
niewiele. Prąd do tej części Bangladeszu
jeszcze nie dotarł, baterie ładuję w sklepie, który jest 3 km od naszego domu.
Ludzie tutaj żyją w skrajnej nędzy. Domy
w większości są z gliny. Prawie wszyscy
ludzie są niepiśmienni, ale bardzo otwarci. Katolików jest niewielu, ale wielu jest
bezwyznaniowych (mają swoje lokalne
wierzenia).
Tuż przed Świętami Wielkanocnymi
przeprowadziliśmy się z obory do naszego wyremontowanego domu. Remont
jeszcze nie jest całkowicie skończony,
prace wciąż trwają, ale i tak to miejsce
przypomina dom, bardziej niż poprzedni
budynek, w którym były krowy, zboże,
Misje
Salezjańskie
12
narzędzia rolnicze i my. Przed samymi
Świętami udało się także zakupić łóżka
dla dzieci z naszego internatu i trochę
poprawić ich warunki mieszkalne. Wcześniej spali na deskach rzuconych na
ziemi. Prądu nie mamy, chociaż pojawiła się nadzieja, że w tym roku do naszej
parafii prąd zostanie doprowadzony. No
i od 3 tygodni mamy motor, dotrzeć do
wiosek z posługą kapłańską jest znacznie łatwiej. Bez motoru było naprawdę
ciężko – autobusy czasami jeżdżą, ale
część trasy i tak trzeba było pokonać piechotą.
Wielkanoc spędziłem w wiosce Khonjonpur. To „nowo odkryta” przez nas
wioska. Nie ma tam kościoła, ani żadnej
kaplicy, ale jest „hala” wybudowana
przez organizację World Vision i właśnie w niej spędziłem Triduum Paschalne. W wiosce tej mieszka 70 rodzin katolickich, ale z obecnością ludzi na Mszy
Korespondencja
było różnie. Jedni mówili, że nie wiedzieli o Mszy św., inni, że musieli iść na
bazar itp. Ale bardzo się cieszyłem, gdy
w Wielką Sobotę przyszło na Mszę św.
65 osób, 6 z nich przyjęło chrzest. Z nadzieją patrzę w przyszłość i ufam, że za
rok wszyscy katolicy z Khonjonpur i okolicy będą mogli cieszyć się Zmartwychwstałym. Niedzielę Wielkanocną spędziłem w wiosce Hatsika, najbardziej oddalonej od naszej misji, ok. 40 km, wioskę
tę zamieszkuje szczep Shantal.
W Bangladeszu katolicy są bardzo zaniedbani duchowo. Trudno winić kogokolwiek. Brak księży sprawia, że do niektórych bardziej oddalonych miejsc docierają oni raz, czasem dwa razy w roku.
Katolicy oczywiście spotykają się w prowizorycznych kaplicach na modlitwach,
ale bardzo często z niewiedzy uciekają
w codziennym życiu w lokalne wierze-
nia i zabobony. Do naszej parafii należy
ponad 80 wiosek a jest nas tylko 2 księży.
Oprócz parafii mamy internat dla chłopaków z wiosek, którzy wcześniej nie chodzili do szkoły, mamy oratorium – katechezę i zajęcia sportowe dla dzieci, których jest już 97. Nie ma czasu się nudzić.
Dwa miesiące temu złamałem rękę.
Po lekcjach grałem z dziećmi w piłkę
i stało się. Teraz jest już prawie dobrze,
ale potrzebuję jeszcze rehabilitacji. Tu nie
ma ani szpitali, ani lekarzy. Jakiś znachor
wsadził mi rękę w gips bez nastawienia,
więc zrosła się krzywo, ale jest ok.
Tak naprawdę to dzięki pieniądzom,
które „uzbierałem” w Anglii i w Polsce
możemy funkcjonować i pomagać tutejszym ludziom. Jeszcze raz dziękuję za
Waszą pomoc. Pozdrawiam i pamiętam
w modlitwie.
Lokhikul, 18 marca 2012
13
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z PATAGONII
Ks. Andrzej Witowski SDB
Przygotowanie do Świąt Zmartwychwstania rozpoczęliśmy już 27 marca,
uczestnicząc we Mszy Krzyżma. Patagońskie odległości od 200 do 600 km
uniemożliwiają nam przybycie w Wielki
Czwartek i powrót, aby obsłużyć nasze
lokalne duszpasterstwa. W tym roku byliśmy w Villa Angostura. To region, który
najbardziej ucierpiał po wybuchu chilijskiego wulkanu Puyehue. Praktycznie od
5 czerwca 2011 popiół, który wyrzucany był dziesiątki kilometrów od miejsca
wybuchu, nie tylko zakłócił ruch lotniczy, ale zniszczył tereny uprawne i zabił
zwierzynę. Wielu mieszkańców opuściło te tereny. W ten sposób wyraziliśmy
naszą solidarność z poszkodowanymi
i cierpiącymi.
Przygotowując się do Niedzieli Palmowej patrzymy na dwa święte drzewa,
które towarzyszą nam w duszpasterstwie patagońskim „peuén” i „maitén”.
„Peuén” to araukaria. To pobłogosławione przez Nguenechen – największego Boga w kosmologii Indian Mapuche
drzewo wydaje bardzo smaczne, słodkie
Misje
Salezjańskie
14
jadalne nasiona. To właśnie teraz w sezonie jesiennym (marzec-maj) możemy
zajadać się tym przysmakiem. Drzewa
osiągają wysokość od 10 do 50 metrów,
a średnica korony wypełniona nasionami wynosi 6 metrów. „Maitén” to również
święte patagońskie drzewo, w którym Indianie Mapuche upatrują siłę. Rośnie nad
rzekami lub na terenach podmokłych.
Jego liście są wielkim przysmakiem dla
tutejszych zwierząt. Drzewo ma wielką
wartość opałową, używane na wioskach
daje wiele ciepła i służy do przygotowywania smacznych posiłków. Jak podają
legendy jest to drzewo prawdy, jego
cień chroni ludzi od kłamstwa. Gałązki
„maitén” służą do świętowania Niedzieli Palmowej.
Życzę, aby okres Zmartwychwstania Pańskiego był czasem niezwykłym
i bardzo głębokim. Niech Chrystus Zmartwychwstały umocni Waszą wiarę, obdarzy Was błogosławieństwem oraz oświeca drogi codziennego życia, abyście nieustannie służyli drugim.
Junin, de los Andes, 31 marca 2012
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z MONGOLII
Brat Krzysztof Gniazdowski SDB
Minął kolejny rok pracy. Piszę choć
parę słów o tym, co robimy. W tym roku
wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy
i wiele u nas zmian. Przybywają nowi
ludzie i nie tylko. Zimą udało się zrobić
lodowisko dla naszych dzieci i młodzieży. Codziennie korzystali z niego nieodpłatnie. Dzięki dobrym ludziom z Korei,
którzy przekazali nam 50 par łyżew, dzieciaki chętnie uczyły się tej sztuki. Wiosną
2011 roku rozpoczęliśmy budowę nowego
kościoła, z przerwą na zimę, w kwietniu
budowa została ukończona. Na 31 maja
tego roku planujemy poświecenie nowego
kościoła. Trochę dziwnie mi się przyzwyczaić do niego, bo nie jest to tradycyjny
budynek, przypominający kościół, gdyż
lokalne władze nie dały nam pozwolenia
na kościół. Musieliśmy pójść na kompromis i wybudować kościół tak, aby z zewnątrz nie przypominał kościoła. Teraz
zajmujemy się wyposażaniem jego wnętrza. W czerwcu ruszamy z realizacją
projektu budowy boiska sportowego. Materiały już zakupiliśmy. Niestety, fundu-
szy wystarczy tylko na wylanie cementu,
ale mam nadzieję, że z czasem znajdą się
ludzie, którzy pomogą nam pokryć beton
sztuczną nawierzchnią.
Nasza parafia się rozwija. W tym roku
w czasie Mszy Św. Wigilii Paschalnej
chrzest przyjęło 11 osób. W czerwcu 4
osoby przyjmą sakrament bierzmowania.
Prowadzę grupę młodzieży, która przygotowuje się do przyjęcia sakramentu
bierzmowania. Jestem odpowiedzialny
za ministrantów. W tym roku do grona
ministrantów przyjmiemy 5 kandydatów, a mamy już 15 ministrantów. Praca
z nimi nie jest łatwa, bo nie ma pomocy
ze strony rodziców. Często z całej rodziny tylko dziecko jest ochrzczone i uczestniczy w niedzielnej Mszy św. Ciężko jest
też nauczyć dzieci systematyczności. Na
początku są chętni, ale po tygodniu czy
dwóch już nie mają ochoty na nic.
Pozdrawiam serdecznie. Pamiętam
w modlitwie.
Darghan, 19 kwietnia 2012
15
Misje
Salezjańskie
Adopcja na odległość
CHŁOPCY Z ULIC LIMY
Rok 2012 zaczął się wakacjami. Jesteśmy na drugiej półkuli, gdy zatem
w Polsce jest zima, u nas jest pora wakacyjnego
odpoczynku,
odwiedzin
i upałów. W domu zostało 30 chłopców, którzy nie mieli dokąd wyjechać, bo
nie mają bliskiej rodziny, albo mieszkają
bardzo daleko. W zeszłym roku rozpoczynało nową drogę 111 chłopców. Niektórzy odeszli w pierwszych tygodniach,
w grudniu pozostało 50 chętnych do dalszej nauki i mieszkania u nas.
W zeszłym roku udało się nam zorganizować fachową grupę wychowawców: 4 salezjanów – ja i 3 kleryków, 4
wolontariuszy na dłuższy okres – Mirek
z Polski, Elwira z Niemiec, Pablo i Diana
z Hiszpanii (5 wolontariuszy na krótko),
5 psychologów (Artur – nasz psycholog,
4 praktykantki ostatniego roku psychologii na uniwersytecie Huancayo). Wśród
pracowników socjalnych mieliśmy nie
tylko „naszą” Suzannę, ale także 4 wolontariuszki i 2 panie. Chłopcy otrzyMisje
Salezjańskie
16
mywali pomoc i przyjacielskie słowa dobroci i zrozumienia, co niejednokrotnie
jest o wiele wartościowsze niż ubranie
i jedzenie. To dzięki Waszej konkretnej
pomocy dla chłopców w Limie mogliśmy
zrobić tak wiele.
Miniony 2011 rok obfitował w wydarzenia: wakacje dla 25 chłopców
w Camana na plaży, wakacje w Iquitos
dla 6 osób, wyjazd do Polski dla 16 osób,
obozy w Canta i na plaży w ciągu roku.
Nie zapomnę uśmiechniętych twarzy
chłopaków odwiedzających Kraków,
Oświęcim, Warszawę, Zakopane. Poznali moją rodzinną miejscowość, spotkali
się z Mamą oraz Rodziną wolontariusza
Mirka w Wadowicach.
Zasłużyli na pochwałę za wyniki
w szkołach i instytutach. Stopniowo rozumieją, że sami muszą zadbać o swoją
przyszłość. Wymagamy od nich wiele, ale
i wiele otrzymujemy. Miło jest rozmawiać z chłopcem, który w zeszłym roku
był pijakiem. Dziś po ponad rocznej abs-
Enon Loayza Romero w swojej rodzinnej miejscowości
Adopcja na odległość
tynencji mówi: „czuję się o wiele silniejszy”. Żal tych, którzy topili swoje smutki
sięgając po marihuanę i nie rozumieli, że
narkotyk zabija ich godność i szansę na
lepsze życie. Niektórzy odeszli z ośrodka, bo przegrali walkę z narkotykiem.
Cieszymy się tymi, którzy nadal walczą
i starają się porzucić nałóg.
Matka Boża i Pan Jezus są dla nas
pomocą. W minionym roku mieliśmy
wszystko, co było potrzebne: jedzenie,
ubranie, pieniądze na szkoły, na opłaty
za światło, telefon, wodę, wynagrodzenie wychowawców, opiekę medyczną dla
chłopców. Naszą wdzięczność wyrażamy
modlitwą za dobrodziejów.
Dzisiaj zapytałem jednego z chłopców, czy chciałby coś do Was napisać.
Odpowiedział: „Pewnie, oni dbają o nas
bardziej niż mój własny ojciec”.
Oto jego list: „Drodzy Przyjaciele z Polski. Nazywam się Enon Loayza Romero, jestem
w Limie od 2009 r. Dostałem się tu dzięki salezjanom z moich stron – pochodzę z wioski
Llamelin, położonej w górach niedaleko Huaraz. Salezjanie mi pomogli, gdyż choruję na
niewydolność nerek i moje życie jest uzależnione od maszyny, która dializuje mnie trzy
razy w tygodniu. Bardzo dziękuję za to, co robicie dla mnie i kolegów tu mieszkających.
W zeszłym roku kilku chłopaków miało szansę pojechać do Polski. Ja nie mogłem, bo zdrowie nie pozwala mi na to, ale koledzy opowiadali mi o tym, co przeżyli. Uczę się w trzeciej
klasie szkoły średniej i pragnę zapisać się na warsztaty muzyczne, bo nauczyłem się grać na gitarze. Chciałbym też w tym roku mieć przeszczep
nerki i żyć jak normalny chłopak. Nie mam pomocy ze strony rodziny,
tylko salezjanie mi pomagają. Mam jednak nadzieję, że w tym roku
znajdzie się ktoś, kto zechce oddać mi swoją nerkę i będę żył. Pozdrawiam i obiecuję modlitwę za Was i Wasze rodziny”.
Takich chłopców jak Enon jest wielu. Nikt ich nie chce. Dobrze, że
w Polsce są ludzie, którzy chcą ich ratować i pomóc. Niech Jezus Zmartwychwstały Wam błogosławi. Zapewniam o modlitwie mojej i chłopców.
Ks. Ryszard Łach SDB
Lima, kwiecień 2012
17
Misje
Salezjańskie
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
LEDNICA 2012
Ksiądz Henryk Hoser, arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej, pozostanie na
długo w pamięci wolontariuszy z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego z Warszawy. To właśnie on, podczas XVI spotkania
młodzieży w Lednicy, nałożył im krzyże
misyjne. Arcybiskup Hoser, który jako
misjonarz, pallotyn, widział ludobójstwo
w Rwandzie w 1994 roku.
Wieczorem 2 czerwca 2012 roku,
w okolicach Gniezna, termometry wskazywały zaledwie 6 stopni Celsjusza.
Zimny deszcz zwiastował bardziej początek zimy, niż lata. 60 tysięcy młodych ludzi dygotało z zimna. Tysiące niedokrwionych i przemarzniętych kończyn poruszało się na polach lednickich
w rytm muzyki. Pośród nich nasza gro-
Misje
Salezjańskie
18
madka: salezjanie i wolontariusze ubrani
w jaskrawo pomarańczowe koszulki
z napisem Międzynarodowy Wolontariat
Don Bosco.
– Przemarzł ksiądz Arcybiskup na
Mszy świętej? – zapytałem. – Tak, przemarzłem – odparł sucho. Okazuje się, że
biskupi też marzną.
Temat spotkania: Miłość cię znajdzie.
Kolorowe flagi wolontariuszy misyjnych
łopotały na silnym wietrze. Gdy czarne
chmury dmuchnęły deszczem, nad lednicką rybą pojawiła się podwójna tęcza,
a herb na fladze peruwiańskiej rozmył
się w kilka sekund. Nastolatek skaczący
obok nas zażartował, że słońce bawi się
w berka z młodymi ludźmi wpatrzonymi
w niebo. Ręce wolontariuszy misyjnych
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
trzęsły się jak galareta i kolorem przypominały granatowe chmury. Sine ręce,
a tuż obok gorące serca.
Na koniec Mszy świętej, ks. Roman
Wortolec, dyrektor Ośrodka Misyjnego,
odczytał nazwiska wolontariuszy, którzy
w roku 2012 wyjadą na misje: do Peru,
Zambii, Ugandy i do Wenezueli. Następnie ksiądz Arcybiskup zapytał: Czy chcecie pracować według zasad wolontariatu
i poświęcić swój czas i siły dla dobra najuboższych dzieci i młodzieży w duchu
św. Jana Bosko? Potem nałożył krzyże
czternaściorgu wolontariuszy i z zainteresowaniem wysłuchał, kto gdzie jedzie
i jaką pracę będzie wykonywał.
– To są bohaterowie XXI wieku, przyjaciele Chrystusa, Jego uczniowie, którzy
idą w świat, tam gdzie inni w ich wieku
szerzą śmierć i spustoszenie, jako żołnierze, jako terroryści, jako rebelianci.
Wolontariusze niosą życie, niosą nadzieję i niosą miłość. Oni przemieniają świat
– tak o wolontariuszach mówił ks. Arcybiskup Henryk Hoser.
Życzył im, by dali się prowadzić Duchowi Świętemu i żegnając się z młodymi ludźmi dodał: – Nie ma lepszej przygody życiowej, jak misje Jezusa Chrystusa,
który nas posyła, który daje nam Ducha
Świętego i który na nas liczy.
Ci młodzi ludzie, wolontariusze z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, rok swojego życia poświęcą na pracę z opuszczonymi, ubogimi, zaniedbanymi dziećmi
i młodzieżą w Afryce i Ameryce Południowej. Czternaścioro śmiałków, którzy
jadą do pracy misyjnej w charyzmacie
księdza Bosko do najuboższych krajów
na świecie.
Jakie myśli przekazali wolontariusze
misyjni sześćdziesięciu tysiącom młodzieży zgromadzonej na polach lednickich?
Aby uczyć się myśleć odważnie, prosto,
a jednocześnie tam, gdzie trzeba – bezkompromisowo. Stali się świadkami tego,
że istnieje lekarstwo na rozpacz młodego
człowieka w poszukiwaniu wolności; na
zniewolenie sobą, reklamą, wymaganiami migającymi w kolorowych gazetach
i na ekranach; na bezwzględne przywiązanie do sukcesu natychmiastowego bez
liczenia się z uczuciami i wrażliwością
innych. Tym lekarstwem jest Jezus.
Zapytaliśmy tych czternastu młodych
ludzi: – Jaka jest motywacja waszego wyjazdu na misje? Odpowiedź była skromna, ale fascynująca: – Nasza motywacja
ma na imię Jezus.
Ks. Maciej Makuła SDB
19
Misje
Salezjańskie
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Beata Ryszkowska – pochodzi z Łukowa,
ma 22 lata, będzie pracowała z dziećmi
z Mansy, w Zambii.
Agata Stankiewicz – pochodzi z Bisztynka,
ma 23 lata, będzie pracowała z dziećmi
z Mansy, w Zambii.
Monika Kazimierczak – pochodzi z Łodzi,
ma 23 lata, będzie pracowała w City of
Hope, na placówce dla dziewcząt ulicy
w Lusace, w Zambii.
Wioletta Ciseł – pochodzi z Lublina, ma
33 lata, będzie pracowała w City of Hope,
placówce dla dziewcząt ulicy w Lusace,
w Zambii.
Anna Gordzijewska – pochodzi z Gorzowa
Wlkp., ma 29 lat, będzie pracowała
z młodzieżą z Kabwe w Zambii.
Tomasz Witkowski – pochodzi z Brzanej,
ma 25 lat, będzie pracował z młodzieżą
z Kabwe, w Zambii.
Krzysztof Karłuk – pochodzi z Białegostoku,
ma 23 lata, będzie pracował z młodzieżą
w Lufubu, w Zambii.
Ilona Kaczmarek – pochodzi z Szamotuł,
ma 23 lata, będzie pracowała z młodzieżą
w Lufubu, w Zambii.
Misje
Salezjańskie
20
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Sylwia Grzęda – pochodzi z Zoć, ma 27
lat, będzie pracowała z młodzieżą w Piura,
w Peru.
Adam Kucewicz – pochodzi z Tolkmicka,
ma 21 lat, będzie pracował z młodzieżą
w Piura, w Peru.
Katarzyna Przybyłek – pochodzi
z Koronowa, ma 21 lat, będzie pracowała
w domu dla sierot w Calce, w Peru.
Marta Zubrzycka – pochodzi z Łodzi, ma
27 lat, będzie pracowała w domu dla sierot
w Calce, w Peru.
Wolontariusze
Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco
2012
Bartłomiej Ciok – pochodzi z Siedlec, ma 26
lat, będzie pracował w domu dla chłopców
ulicy w Namugongo, w Ugandzie.
Paulina Marzec – pochodzi z Konina, ma
22 lata, będzie pracowała z młodzieżą
w Wenezueli.
21
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
WIZYTA SALEZJAŃSKIEGO BISKUPA
CLEMENTA MULENGI W POLSCE
W dniach od 11 do 23 kwietnia przebywał w Polsce ksiądz biskup Clement Mulenga, ordynariusz nowopowstałej diecezji Kabwe, w Zambii. 46-letni biskup Mulenga jest pierwszym salezjaninem-kapłanem, wyświęconym w Zambii, wychowankiem polskich misjonarzy salezjańskich w tym kraju. W ostatnich
latach przed nominacją był w archidiecezji Lusaka odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieżowe. Sakrę biskupią przyjął 17 grudnia 2011 roku. Jego dewizą biskupią są słowa: „Kochać i służyć”.
Ks. biskup przyjechał do Polski wraz
z wikariuszem inspektorialnym salezjanów w Zambii, ks. Leszkiem Aksamitem oraz ekonomem diecezjalnym ks.
Grzegorzem Zbroszczykiem. Oprócz Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie odwiedził także m.in. Czerwińsk
n. Wisłą, Płock, Radom, Częstochowę,
Kraków.
Misje
Salezjańskie
22
Krótki wywiad z ks. biskupem Clementem Mulengą przeprowadziła s. Grażyna Sikora.
S. Grażyna Sikora: Księże Biskupie,
jak wygląda rzeczywistość nowo
utworzonej diecezji Kabwe?
Ks. Biskup Clement Mulenga: Diecezja
Kabwe nie jest duża. W obrębie diecezji
jest 5 większych miejscowości: Kapirimposhi, Kabwe, Moshi, Sirenge i Chibombo. Na terenie diecezji mieszka ponad
milion ludzi, z tego 138 tys. to chrześcijanie katolicy. W nowej diecezji pracuje 40 księży. Lokalnych księży diecezjalnych jest 11, jest też 7 księży z Polski,
reszta to są zakonnicy. Na terenie diecezji
pracuje też 6 lub 7 żeńskich zgromadzeń
zakonnych, razem 70 sióstr. Mamy też 23
seminarzystów.
Wydarzenie
Jakie najpilniejsze wyzwania postrzega
Ksiądz Biskup w swojej posłudze
biskupiej?
Wyzwania jakie stoją przed nami związane są głównie z tym, że jesteśmy nowopowstałą diecezją. Wszystko musimy
organizować od zera. Zaczęliśmy dopiero budować kurię. Nie mamy katedry. Na
razie przekształciliśmy na katedrę jeden
z kościołów parafialnych, ale on jest za
mały. Wystarcza na Msze św. dla parafii, ale nie dla diecezji. W przyszłości
chcemy wybudować katedrę. Nie mamy
też jeszcze domu dla biskupa. Ja mieszkam z jednym księdzem w jego parafii,
w domu parafialnym. Brakuje nam centrum duszpasterstwa. Na razie do wszystkiego używamy zabudowań parafii.
Mamy jeszcze wiele innych problemów,
ale też wielką nadzieję, że Pan Bóg nam
pomoże i poradzimy sobie ze wszystkim.
Dlaczego jednym z pierwszych krajów,
które Ksiądz Biskup odwiedza jest
właśnie Polska?
Polska jest pierwszym krajem, który
odwiedzam. Zambia była w 1982 roku
powierzona do ewangelizacji polskim salezjanom. I dlatego chciałem odwiedzić
właśnie Polskę. Celem tej wizyty była też
potrzeba odwiedzenia tych misjonarzy
z Zambii, którzy po latach pracy w moim
kraju wrócili do Polski. Chciałem też odwiedzić inspektorów salezjańskich i tych
polskich biskupów, którzy są związani
z Zambią, którzy posyłają na misje do
nas swoich księży. Bardzo pragnąłem odwiedzić sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie. Modliłem się tam za mój kraj,
za moją diecezję, za ludzi nam życzliwych, za Polskę. Wizyta w Polsce była
też szansą na zebranie ofiar na potrzeby
naszej nowej diecezji.
Ks. biskup Clement Mulenga ze wspólnotą salezjanów
i salezjanek z Ośrodka Misyjnego
23
Misje
Salezjańskie
Wydarzenie
Wrażenia Księdza Biskupa z wizyty
w Polsce…
Polska zrobiła na mnie bardzo dobre
wrażenie. Kiedy wylądowaliśmy w Warszawie było słonecznie, potem pogoda
się pogarszała i było zimno, ale to nie
najważniejsze. Najmocniejszym przeżyciem były dla mnie spotkania z ludźmi.
Spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Widziałem się z biskupami, księżmi, siostrami i ludźmi świeckimi. Wszyscy byli
wobec mnie bardzo serdeczni. Wracam
do Zambii z bardzo pozytywnymi wrażeniami z pobytu w Polsce. Salezjanie
ugościli mnie wspaniale. Duże wrażenie zrobiły na mnie piękne salezjańskie
dzieła wychowawcze, ale też widoczny
rozwój kraju.
Księże Biskupie, proszę o słowo do
naszych Darczyńców i Czytelników
”Misji Salezjańskich”...
Zwracam się do Darczyńców, którzy
ciężko pracują i wspierają misje. Doceniam ich wkład. Kiedy ludzie interesują się tym, co dzieje się na misjach, to
jest to dobry znak. U nas w Zambii jest
wielu chrześcijan, ale i dużo problemów.
Ks. biskup Mulenga w gronie pań – wolontariuszek, które co dwa miesiące
przygotowują wysyłkę „Misji Salezjańskich”
Misje
Salezjańskie
24
Wydarzenie
Kościół jednak wciąż ma mocną pozycję w społeczeństwie. Chrześcijanie są
bardzo zjednoczeni. Mają mocną wiarę,
współpracują na rzecz Kościoła. Np. dwa
tygodnie temu mieliśmy uroczystość,
na którą przyszli wierni z różnych Kościołów: katolicy, anglikanie i inni. Byliśmy razem, modliliśmy się razem, jak
w jednej rodzinie. Pomoc, jaką otrzymuje nasz Kościół misyjny też się do
tego przyczynia, do naszego umocnienia
i wspólnego działania. Mam nadzieję, że
wszyscy ci, którzy będą to czytać, dostąpią wielkiego błogosławieństwa Bożego
za swą ciężką pracę i okazaną pomoc.
Z serca błogosławię wszystkim Darczyńcom i Czytelnikom „Misji Salezjańskich” – w imię Ojca, i Syna, i Ducha
Świętego. Amen.
Księdza Biskupa Clementa Mulengę
i całą powierzoną mu diecezję Kabwe oddajemy pod opiekę Maryi Wspomożycielki, Matki Kościoła i Królowej misji, aby
wypraszała u swego Syna Jezusa wszelkie potrzebne łaski i obfite Boże błogosławieństwo.
S. Grażyna Sikora CMW
25
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne
Projekty
Projekty misyjne 2012
PERU – Kompleks boisk w oratoriach w Piura (projekt 187)
Kwota: 59.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski)
ZAMBIA – Budowa domu-bliźniaka dla wolontariuszy w Lusace City of Hope (projekt 227)
Kwota: 60.000 USD (s. Ryszarda Piejko)
HAITI – Pomoc w odbudowie kraju po trzęsieniu ziemi
(projekt 243)
BIAŁORUŚ – Wymiana dachu na kościele w Nowojelni (projekt 275)
Kwota: 11.315 EURO (ks. Wiesław Dąbrowski)
BRAZYLIA – Dokończenie budowy kaplicy (projekt 276)
Kwota: 10.000 EURO (ks. Klement Deja)
PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277)
Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach)
RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295)
Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński)
WENEZUELA – Glazura na posadzki w parafii San Felix (projekt 301)
Kwota: 8.000 EURO (ks. Stanisław Brudek)
MADAGASKAR – Odnowienie sali informatycznej w szkole w Mahajandze (projekt 307)
Kwota: 15.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
MADAGASKAR – Sprzęt i plac zabaw dla przedszkola w Mahajandze (projekt 308)
Kwota: 13.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
EGIPT – Panele słoneczne dla szkoły w Aleksandrii (projekt 309)
Kwota: 3.000 EURO (ks. Jan Bednarz)
ZAMBIA – Stoliki i krzesła oraz materiały edukacyjne dla szkoły w Lufubu (projekt 310)
Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
ZAMBIA – Kuchnia dla szkoły w Lufubu (projekt 311)
Kwota: 4.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
ZAMBIA – Budowa toalet przy oratorium w Lufubu (projekt 312)
Kwota: 2.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
Misje
Salezjańskie
26
misyjne
Projekty misyjne
ZAMBIA – Dożywianie dzieci w Lufubu (projekt 313)
Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
ZAMBIA – Boiska sportowe przy oratorium w Lufubu (projekt 314)
Kwota: 3.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
ZAMBIA – Dobudowa korytarzy w szkole rolniczej w Lufubu (projekt 315)
Kwota: 5.000 USD (ks. Czesław Lenczuk)
MADAGASKAR – Budowa studni nawadniającej pola ryżowe w Ambohidriatrimo (projekt 316)
Kwota: 2.000 EURO (ks. Ryszard Szczygielski)
ZAMBIA – Budowa studni dla szkoły w Mansie (projekt 317)
Kwota: 14.000 EURO (s. Zofia Łapińska)
TIMOR WSCHODNI – Remont dachu i sufitów szkoły zawodowej z internatem w Venilale
(projekt 318)
Kwota: 8.900 EURO (s. Joanna Goik)
PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński)
UGANDA – Pomoc dzieciom ulicy i sierotom w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320)
(ks. Ryszard Józwiak)
UKRAINA – Zagospodarowanie terenu przy parafii i budowa boisk sportowych w Bibrce (projekt 321)
Kwota: 27.000 EURO (ks. Edward Mackiewicz)
GHANA – Pomoc w kupnie mini-busa do Ashaiman (projekt 322)
Kwota: 3.000 EURO (ks. Piotr Wojnarowski)
ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323)
(ks. Leszek Aksamit)
Wspierajmy misjonarzy!
Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr…
Dziękujemy!
27
Misje
Salezjańskie
Z misji salezjańskich i nie tylko
Meksyk - Inauguracja
„Bosco Cinema”
Dnia 31 marca, w jednym z trzech
oratoriów
salezjańskiego
dzieła
w Ciudad Juárez, zainaugurowano
„Bosco Cinema”. Celem tej inicjatywy
jest wyjście do dzieci i młodzieży z propozycjami kulturalnymi, które by odciągnęły ich od sytuacji zagrożenia w mieście, znajdującym się przy granicy z USA.
Kino „Bosco Cinema” ma być wsparciem
dla pobliskich szkół, ofiarując miejsce dla
przedstawień teatralnych, festiwali filmowych i czystej rozrywki. Dołącza ono
do innych inicjatyw kulturalnych salezjanów, takich jak: galeria sztuki, otwarte forum, poświęcone koncertom i działalności artystycznej, biblioteka oraz zajęcia organizowane i prowadzone przez
młodzież z oratorium. Z okazji ceremonii otwarcia i poświęcenia pomieszczeń
„Bosco Cinema” odbyła się pierwsza projekcja filmowa, a po niej wystawa sztuki,
przedstawienie teatralne, występy akrobatów i pokaz tańców ludowych.
Indie - Odrodzić Muniguda
Co roku Dzień Misji Salezjańskich stanowi wsparcie dla konkretnego projektu
solidarności. W 2012 r. jego celem jest
pomoc w odrodzeniu się misji w Muniguda, w stanie Orissa, w Indiach, zniszczonej w 2008. Stan Orissa to jeden
z najbiedniejszych w Indiach. Prawie
połowa jego mieszkańców to ludność
plemienna; wskaźnik śmiertelności jest
tu wysoki z powodu malarii i tyfusu.
W 2008 r. stan ten doświadczył dotkliwych skutków religijnego integryzmu,
który dotknął wspólnoty chrześcijańskie.
Do nich należała misja w Muniguda, zaatakowana przez tłum ok. 2 tys. osób.
Misje
Salezjańskie
28
Kościół podpalono i zniszczono, większość zabudowań – łącznie ze studentatem i konwiktem – obrabowano lub spalono, a przebywający w ośrodku zakonnicy i świeccy musieli uciekać i schronić się w puszczy. Po 1,5-rocznym okresie
opuszczenia ośrodek został oddany pod
opiekę salezjanów. Pierwsze projekty dotyczą budowy szkoły dla dzieci, ośrodka
kształcenia zawodowego, kaplicy i aspirantatu dla kandydatów na salezjanów.
Z misji salezjańskich i nie tylko
Światowy Dzień Walki
z Niewolnictwem Dzieci
16 kwietnia to Światowy Dzień Walki
z Niewolnictwem Dzieci. Także dzisiaj
miliony nieletnich jest wykorzystywanych i zmuszanych do różnej formy poddaństwa. Zaangażowanie wychowawcze na tym polu, jakie salezjanie i różne
grupy Rodziny Salezjańskiej realizują na
całym świecie, rozpoczyna się od wyrwania nieletnich z różnych form niewolnictwa. W Ekwadorze salezjanie realizują projekty ratowania i resocjalizacji społecznej dzieci ulicy i dzieci-robotników. Potwierdza to historia 21-letniego
Washingtona, który 15 lat temu przybył
na salezjańskie podwórko szkoły w Guayaquil. Miał 6 lat, gdy uciekł z domu
od rodziców, którzy go maltretowali.
„Skończyłem na ulicy, prosząc o pieniądze, potem wpakowałem się w gorsze tarapaty. Pewien salezjanin zaprosił mnie
do domu” – wspomina. Tam nauczył się
czytać i pisać, zdobył zawód stolarza.
Film o św. Marii Dominice
Mazzarello
Dnia 4 maja w Rzymie zaprezentowano film poświęcony św. Marii
Dominice Mazzarello, współzałożycielce Zgromadzenia Córek
Maryi Wspomożycielki (sióstr
salezjanek). Film nosi tytuł:
„Maìn, dom szczęścia”. W filmie
wystąpili zawodowi aktorzy
i aktorki, a tworzyli go profesjonaliści, m.in. reżyser Simone
Spada, od lat pracujący w najważniejszych włoskich produkcjach filmowych i Alessandro
Pesci, autor zdjęć, laureat nagro-
Co roku ok. 15 młodych opuszcza dom,
zdobywszy zawód. Salezjański ośrodek
w Cuenca, w Ekwadorze, obejmuje codziennie opieką 120 dzieci i nastolatków, znajdujących się w trudnej sytuacji,
chroniąc ich od przymusowej pracy i zapewniając im formalny system nauczania.
dy filmowej „Nastro d’Argento 2011”. Autorką scenariusza jest s. Caterina Cangià,
salezjanka, wykładowca na Uniwersytecie CMW „Auxilium” w Rzymie, która
była w pełni zaangażowana w realizację
filmu. „Maìn, dom szczęścia” opowiada
historię życia Marii Dominiki Mazzarello,
która nie skończyła się wraz z jej śmiercią w 1881 roku, ale trwa
nadal poprzez siostry salezjanki żyjące dzisiaj. Od 15
maja film będzie wyświetlany w kinach we Włoszech. Będzie też dostępny na kasecie DVD z dubbingiem w różnych językach, m.in. w języku polskim. Kaseta ma dotrzeć do
wspólnot sióstr do 5 sierpnia 2012 (140. rocznica założenia Zgromadzenia).
29
Misje
Salezjańskie
Ogłoszenia
NASZ FILM NAGRODZONY
NA FESTIWALU FILMÓW W NIEPOKALANOWIE
W dniach od 9 do 13 maja 2012 r. odbył się XXVII Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów
„Niepokalanów 2012”. Patronat nad Festiwalem sprawowali ks. Prymas senior kard. Józef Glemp oraz Metropolita Warszawski, ks. kard. Kazimierz Nycz. Na festiwal zgłoszono 108 filmów z 14 krajów: Australii, Austrii, Białorusi,
Chorwacji, Republiki Czeskiej, Estonii, Francji, Hiszpanii,
Izraela, Węgier, Włoch, Rosji , USA i Polski. Były to filmy
fabularne, dokumentalne, edukacyjne i amatorskie, programy telewizyjne, radiowe i multimedialne oraz strony
internetowe. W kategorii filmów dokumentalnych III miejsce ex equo zdobył film pt. „Dusza tunezyjska”, autorstwa ks. Macieja Makuły i ks.
Romana Wortolca, dyrektora SOM, przedstawiający niezwykłą sylwetkę ks. Marka Rybińskiego, młodego kapłana-salezjanina, zamordowanego na placówce misyjnej w Tunezji, i ukazujący świadectwo przebaczenia mordercy przez rodziców.
Twórcom filmu serdecznie gratulujemy!
Już wkrótce!
X SPOTKANIE MISJONARZY SALEZJAŃSKICH
przebywających na urlopach w Polsce
od 26 do 28 lipca 2012 w SOM
Początek: 26 lipca (czwartek) – godz. 13.00
SPOTKANIE
DARCZYŃCÓW
28
lipca
sobota
godz. 10.00
Zapraszamy na
SPOTKANIE DARCZYŃCÓW
Odbędzie się ono w ostatnim dniu spotkania misjonarzy, tj.
w sobotę 28 lipca
Początek – godz. 10.00
Zakończenie – ok. godz. 15.00
Zapraszamy do SOM wszystkich Darczyńców
i Przyjaciół misji salezjańskich.
Swoją obecność potwierdzili misjonarze:
Misje
Salezjańskie
30
Ks. Sławomir Bronakowski (Brazylia), ks. Stefan Górecki (Peru),
ks. Piotr Szumny (Maroko), ks. Artur Bartol (Czad),
ks. Czesław Nenikowski (Argentyna), s. Gabriela Rohde (Ukraina),
Ks. Tomasz Łukaszuk (Madagaskar), ks. Jan Marciniak (Tanzania),
ks. Henryk Boguszewski (Rosja), ks. Zygmunt Labun (Zambia),
ks. Józef Czerwiński (Malawi), S. Danuta Drewnowska (Argentyna),
ks. Henryk Juszczyk (Namibia)
Ogłoszenia
Odeszli do Pana...
KS. STANISŁAW POLITOWICZ SDB
Zmarł w Czaplinku 7 maja 2012,
w 78 roku życia, 52 ślubów zakonnych i 43 kapłaństwa
KS. JANUSZ TOMASIK SDB
Zmarł w Zalesiu Górnym 11 maja 2012,
w 81 roku życia, 63 ślubów zakonnych i 55 kapłaństwa
KS. KAZIMIERZ MACHNIKOWSKI SDB
Zmarł w Swobnicy 13 maja 2012,
w 79 roku życia, 49 ślubów zakonnych i 43 kapłaństwa
MSZA ŚW.
– DAREM NA MISJE
REKL AMA
Zamawiając Msze św. u nas,
także wspierasz misje.
Przyjmujemy Msze św. zwykłe,
nowenny (9 Mszy św.)
oraz gregorianki
(30 Mszy św. za zmarłych).
DZIĘKUJEMY
za wywoływanie naszych zdjęć.
salezjanie.pl
Salezjanie w Polsce
31
Misje
Salezjańskie
W zetknięciu z przyrodą
człowiek odnajduje swój właściwy wymiar…
prawie naturalnie otwiera się na dziękczynienie
i modlitwę…
Papież Benedykt XVI

Podobne dokumenty

Wśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny

Wśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna S...

Bardziej szczegółowo