20 lat 20 M S
Transkrypt
20 lat 20 M S
ISSN 1642 – 9672 Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji Misje S alezjańskie 4/2012 (149) lipiec – sierpień 20 20 lat LAT PRACY SIÓSTR SALEZJANEK we Lwowie Spis treści Misje S alezjańskie Salezjański Ośrodek Misyjny ul. Korowodu 20 02-829 Warszawa tel.: 22 644-86-78 fax: 22 644-86-79 [email protected] [email protected] [email protected] www.misje.salezjanie.pl Konto złotówkowe: PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 W tym numerze: 3 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego Ks. Roman Wortolec SDB 4-5 List Przełożonego Generalnego Ogień musi się rozprzestrzeniać Ks. Pascual Chavez SDB 6-11 Prosto z misji 20 lat pracy sióstr salezjanek we Lwowie S. Jolanta Lisak CMW Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW 12-15 Korespondencja Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW 16-17 Adopcja na odległość Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna Sikora CMW Redaktor techniczny: Krzysztof Karpiński Współpracują: S. Ewa Siuda CMW Renata Piotrowska Izabela Paszke Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w nadesłanych tekstach Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB Patagonia: ks. Andrzej Witowski SDB Mongolia: brat Krzysztof Gniazdowski SDB Chłopcy z ulic Limy Ks. Ryszard Łach SDB 18-21 Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Lednica 2012 Ks. Maciej Makuła 22-25 Wydarzenie Wizyta salezjańskiego biskupa Clementa Mulengi w Polsce S. Grażyna Sikora CMW 26-27 Projekty misyjne 28-29 Z misji salezjańskich i nie tylko 30-31 Ogłoszenia Misje Salezjańskie 2 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego ZAPRASZAM NA LIPCOWE SPOTKANIE Z MISJONARZAMI Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji salezjańskich! W modlitewnej zadumie przeżyliśmy przepiękny miesiąc maj, w którym czciliśmy Maryję, Matkę naszego Pana. Śpiewaliśmy codziennie Litanię Loretańską prosząc, aby Ona, Królowa Apostołów, Królowa Rodzin, wstawiała się za nami. Zakończyliśmy doroczną Nowennę do Maryi Wspomożycielki Wiernych. Dziękuję Wam wszystkim, którzy przysłaliście do nas swoje intencje do przemodlenia. Było ich bardzo dużo. Wierzymy, że Maryja te prośby przyjęła i zaniosła przed Tron swego Syna. W bieżącym numerze naszego czasopisma przedstawiamy sylwetki naszych nowych misjonarzy świeckich. To nasi wolontariusze, którzy już niedługo wyjadą na swoją roczną misję. Na Polach Lednicy otrzymali z rąk ks. arcybiskupa Henryka Hosera krzyże misyjne. To była bardzo podniosła chwila. Polecam Waszym modlitwom tych młodych ludzi. Niech niosą Chrystusa tym, którzy Go potrzebują. Niech nie zabraknie im sił i zapału. Niech rozdają siebie innym, tym, których Pan Bóg postawi na ich drodze. Chciałbym Was także Drodzy Przyjaciele misji salezjańskich zaprosić na spotkanie z misjonarzami, którzy w tym roku będą przebywać na wakacjach w Polsce. To spotkanie odbędzie się dnia 28 lipca, w sobotę, początek – godz. 10.00. Swoją obecność potwierdzili już niektórzy misjonarze. Ich nazwiska możecie przeczytać w bieżącym numerze (strona 30). Do dzisiaj noszę w swoim sercu spotkanie z ubiegłego roku, kiedy nasz dom wypełnił się misjonarzami i Wami, Drodzy. Ileż uśmiechu i radości daje to spotkanie, jakie bogactwo modlitwy wnosi, jak potęguje rodzinny klimat. Są to naprawdę piękne chwile, kiedy możecie spotkać tych, których na co dzień wspieracie swoimi modlitwami i ofiarami. Wiem, że także misjonarze i misjonarki cieszą się możliwością spotkania z Wami. Chętnie dzielą się z Wami swoimi radościami, ale i problemami, opowiadają z pasją o swoich planach i nadziejach. Te chwile rozmowy z Wami są naszym misjonarzom bardzo potrzebne. Niech poczują, że interesujecie się ich pracą. Niech się dowiedzą, że się za nich modlicie. Niech nabiorą przekonania, że w chwilach trudnych nie są sami. Dlatego jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszam Was na lipcowe spotkanie z naszymi misjonarkami i misjonarzami. Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje misji salezjańskich! Życzę Wam wszystkim miłego odpoczynku wakacyjnego, nabrania sił na kolejny rok pracy, naładowania „duchowych akumulatorów”, by sprostać wyzwaniom, jakie Pan stawia każdemu z nas w codzienności. 3 Misje Salezjańskie OGIEŃ MUSI SIĘ ROZPRZESTRZENIAĆ Misje Salezjańskie 4 ZNAĆ KSIĘDZA BOSKO List Przełożonego Generalnego Odpowiadać na potrzeby „ubogich i opuszczonych chłopców”, mieć jasną i całościową wizję zbawienia oraz spojrzenie dalekowzroczne i otwarte na cały świat młodzieżowy. Wzruszające są początki oratorium: „Ks. Bosko zajmował się wszystkim. Nie mogąc liczyć na nikogo, razem ze swoją matką podejmował wszystkie prace domowe. Podczas gdy mama Małgorzata zajmowała się kuchnią, prała bieliznę, szyła i naprawiała zużyte ubrania, on starał się pomagać we wszystkich najdrobniejszych obowiązkach. Ks. Bosko w tych początkowych latach, prowadząc życie razem z chłopcami, gdy tylko był w domu, był gotowy do każdej posługi. Rano asystował chłopców bacząc, aby umyli ręce i twarz, czesał najmniejszych, czyścił ich ubrania, pomagał ścielić łóżka, zamiatał w pokojach i kościółku. Gdy matka rozpalała ogień, przynosił ze studni wodę, przesiewał mąkę kukurydzianą i ryż, wyłuskiwał fasolę i obierał ziemniaki. Często nakrywał do stołu, zmywał naczynia i garnki miedziane, które czasem były pożyczane od jakiegoś życzliwego sąsiada. Gdy była taka potrzeba robił albo naprawiał ławki, aby chłopcy mieli na czym siedzieć; rąbał drzewo. By zaoszczędzić na krawcu sam potrafił skroić i szyć spodnie, bieliznę, kurtki, przy pomocy matki w dwóch godzinach ubranie było gotowe” (Memorie Biografiche III, 359). Historia pokazuje, jak ks. Bosko rozpoczynał pracę z chłopcami. Była to początkowo głównie praca duszpasterska, ale szybko poszerzyła się o działalność charytatywną, społeczną, edukacyjną i ogólnie formacyjną, aby odpowiedzieć na potrzeby chłopców: materialne i duchowe, doczesne i wieczne. „Ogień miłości”, pobudzający go do pracy dla „zbawienia dusz”, ukierunkował go do konkretnego działania zbawczego, religijnego, ale równocześnie cywilnego i moralnego. List Przełożonego Generalnego „Porcja” nadziei W 1849 roku ks. Bosko pisze: „Częścią społeczności ludzkiej, na której oparte są nadzieje obecne i przyszłe, częścią zasługującą na największą uwagę jest, bez wątpienia, młodzież. Ta, odpowiednio wychowana, będzie gwarantem porządku i moralności, w przeciwieństwie do grzechu i nieporządku. Tylko religia jest w stanie rozpocząć i zrealizować wielkie dzieło prawdziwego wychowania” (Memorie Biografiche III, 605). Ofiarując młodym narzędzia formacji integralnej, aby stawali się „dobrymi chrześcijanami i uczciwymi obywatelami”, odnawia społeczeństwa i kulturę. Droga ks. Bosko nie jest drogą filozofów i ideologów. Ks. Bosko nie jest myślicielem czy rewolucjonistą, ale wychowawcą. Odpowiada na potrzeby młodych, których spotyka. Od katechizmu przechodzi do oratorium świątecznego, potem do „domu” z warsztatami i szkołami, do apostolstwa prasy, założenia Towarzystwa Salezjańskiego i Córek Maryi Wspomożycielki, otwarcia kolegiów i internatów poza Turynem, misji, Stowarzyszenia Współpracowników, troski o powołania młodych i dorosłych... Umysł i serce Wraz z upływem czasu i zmieniającą się sytuacją społeczną, idea „biednej i opuszczonej młodzieży” poszerza się. Obok ubóstwa ekonomicznego postrzega się inne formy ubóstwa: uczuciowe, wychowawcze, społeczne, kulturalne, moralne, religijne, duchowe… Między 1841 a 1888 rokiem świat zmienia się pod presją postępu, handlu, przemysłu, pragnienia wyzwolenia, ideologii, praw, ambicji politycznych i nacjonalistycznych, kolonializmu, migracji. Rośnie liczba ubogiej i opuszczonej młodzieży we wszystkich częściach świata. Aby „zbawić” tych młodych nie wystarcza katechizm i dusz- pasterstwo niedzielne: potrzebna jest całościowa działalność formacyjna, która wpływa na umysł i serce. Zorganizowany projekt Ks. Bosko poszerza horyzonty i zakres działalności, stawia propozycje. Oratorium świąteczne pozostaje wzorcowym punktem odniesienia, ale nie wystarcza. Aby dotrzeć do większych rzesz ludzi młodych i dać im właściwe narzędzia formacyjne, niezbędne w nowych sytuacjach, ks. Bosko rzuca się na szerokie wody, szczególnie odnośnie edukacji i szkolenia zawodowego. Przepracowuje wszystko w organiczny system wychowawczy. Lata 70. i 80. to dla ks. Bosko czas refleksji, owocujący powstaniem dokumentów o wielkiej wartości pedagogicznej. Także organizacja dzieł wymaga pilnego uregulowania. Jak zaczyn w świecie Tymczasem w Kościele wyłania się nowy model wierzącego, aktywnego świadka i uczestnika, który domaga się duchowości odpowiedniej do jego misji w świecie. To również popycha ks. Bosko do działania: od troski o formowanie dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli przechodzi on do bardziej ambitnego celu: przygotować ich do misji charytatywnej, apostolskiej, będącej świadectwem w społeczeństwie. Ks. Pascual Chavez SDB 5 Misje Salezjańskie Prosto z misji 20 LAT PRACY SIÓSTR SALEZJANEK we Lwowie W sierpniu tego roku mija 20 lat od przybycia pierwszych Córek Maryi Wspomożycielki – sióstr salezjanek na Ukrainę. Pierwsza wspólnota sióstr została sformowana w Centrum naszego Zgromadzenia – w Rzymie i pojechała do Lwowa. Były to trzy salezjanki trzech różnych narodowości: s. Emilia Temczuk – Argentynka ukraińskiego pochodzenia, s. Maria Rehakova ze Słowacji i Polka – s. Teresa Misje Salezjańskie 6 Szewc. Był to rok 1992. Ukraina, po rozpadzie Związku Radzieckiego, świętowała swoją I. rocznicę uzyskania niepodległości (24 sierpnia 1991) i zaczynała zapisywać nową kartę dziejów swego narodu. Bezsprzecznie był to czas wielkiego odrodzenia narodowego i tworzenia państwowości. Czas nadzwyczajnego ożywienia religijnego, wyjścia z „katakumb” Kościoła katolickiego i tworze- Wspólnota sióstr salezjanek ze Lwowa; od lewej: s. dyrektorka Andrea Mladosova, s. Maria Tyll, s. Jolanta Lisak, s. Brygida Żurawska, s. Mirosława Fesz Prosto z misji nia struktur kościelnych. Czas smakowania wolności, której nie znało wiele pokoleń; czas wielkich nadziei i entuzjazmu, z jakimi w parze szedł ogromny kryzys ekonomiczny. Właśnie w tym niepowtarzalnym, tak ważnym i znaczącym momencie przyjechały na Ukrainę nasze siostry, aby dzielić z ludźmi to, co wielkie i piękne – wolność i swobodę, ale również i to, co trudne. Przybyły dzielić się wartościami ludzkimi i Bożymi, które zniszczył i zbezcześcił totalitaryzm i komunizm. W samym Lwowie pracowało wtedy dwóch księży salezjanów: jeden – obrządku rzymsko-katolickiego, drugi – obrządku greko-katolickiego (zwany też bizantyjsko-ukraińskim). Dziś jedni mówią, że to był żart losu, inni nazywają to Bożą Opatrznością. Faktem jest, że siostry trafiły do parafii salezjańskiej obrządku greko-katolickiego, w której pracujemy po dzień dzisiejszy. Początki, jak w większości takich placówek były niełatwe, i to z wielu względów. Pierwszą „siedzibą” sióstr, bo trudno to nazwać mieszkaniem, było jedno niewielkie pomieszczenie w parterowym baraku, który w tym czasie służył jako hotel robotniczy dla pracowników pobliskiej budowy. Nie było tam wody i gazu, ale był prąd. Wszystko inne na dworze. Było też tam wiele dobrych ludzi. A potem już przeprowadzki do różnych mieszkań. Lwów – choć taki bliski, z całą jego ówczesną rzeczywistością był innym światem. Siostry, oprócz tego, co najbardziej konieczne do życia, przywiozły ze sobą coś bardzo cennego: miłość do dzieci i młodzieży i doświadczenie pracy wychowawczej w duchu salezjań- skim. Programowe słowa ks. Bosko: „Wystarczy, że jesteście młodzi, abym was kochał” sprawdziły się i tu. Okazało się, że nowe pole pracy wśród katolików obrządku wschodniego jest też nasze salezjańskie. Przed siostrami stanęło wielkie zadanie inkulturacji. Aby pracować we Lwowie nie wystarczy nauczyć się języka ukraińskiego. Tu potrzeba wysiłku wielu lat, aby nauczyć się wschodniej liturgii, odmiennego odmawiania brewiarza, kalendarza, obyczajów, świętowania, sym- S. Mirosława Fesz z dziewczętami boliki ikon. Dla nas ta wschodnia tradycja chrześcijańska była nieznana, nie rozumiałyśmy jej i niekiedy brakowało nam tego, w czym wyrosłyśmy i co znałyśmy tak dobrze. Trzeba było wiele pokory, prostoty i uczenia się, i to nie tyle z książek, bo wtedy ich jeszcze nie było, a od tych, do których byłyśmy posłane – od młodzieży. Pan nas niekiedy prowadzi takimi „paradoksalnymi” ścieżkami. Jednak z czasem w tej innej duchowości odkryłyśmy wielkie bogactwo i niezwyczajne, osobliwe piękno. To jest właśnie to „drugie płuco, którym oddycha Kościół” – jak podkreślał nasz Błogosławiony Papież Jan Paweł II, kiedy 20welat Lwowie 7 Misje Salezjańskie Prosto z misji mówił o obrządkach wschodnich w Kouczyć tego, że w innym narodzie i kulściele katolickim. Dlatego bardzo cieszy, turze też tkwi wielkie bogactwo, że ci kiedy można oddychać „dwoma płucami” ludzie mają nam dużo do zaofiarowania, i rozumieć ich wartość. że możemy się wiele nauczyć, że często Od samego początku przed siostradużo więcej otrzymujemy, niż same mi otwierało się ogromne pole pracy. Zamożemy dać. częły od tego, co nam najbliższe – otworzyły oratorium, które przyciągało dzieci i młodzież. Rozpoczęły też katechizację. Oratorium – jak u ks. Bosko – raczej było wędrowne, a gdy pogoda zupełnie już na to nie pozwalała, to każde pomieszczenie było dobre. Na początku była to opuszczona piwnica pod cerkwią, potem chór itd. Latem siostry zaczęły organizować „Wesołe wakacje” („Weseli kanikuły”) dla dzieci i młodzieży, których rodziUroczystość I Komunii Św. w cerkwi greko-katolickiej ce przywozili nawet z odległych części miasta. Gry, zabawy, wycieczki, śpiew, przedstawienia, a do tego Nasza wspólnota od samego początradość, dobroć, cierpliwość i katecheku była międzynarodowa, co stanowiza. Zupełnie nowy styl pracy i wychoło nasze bogactwo. Na przestrzeni 20 lat wania dzieci i młodzieży, który jeszcze pracowało tu już wiele sióstr: Polki, Słonie tak dawno mógł być tylko snem albo waczki, Ukrainki, Argentynka i Ormiannieśmiałym marzeniem. Po wychowaniu ka. Taka wspólnota to przekrój różnych ateistycznym i stylu wychowania reprekultur, języków i mentalności. Nawet syjnym (krzyk, dyscyplina i kara) – to nasza formacja dokonywała się na różwszystko było czymś nowym i niestosonych kontynentach. A jednak łączy nas wanym tutaj. Po długich latach prześlata sama miłość do Jezusa Dobrego Pastedowania politycznego i religijnego, rerza, do Maryi Wspomożycielki, naszych presji i męczeństwa, przyszedł czas wysalezjańskich świętych i do ludzi młochowywania do wolności. dych. Ta różnorodność to wielki potenLwów. Miasto niezwykłe i piękne, cjał. Nigdy we Lwowie nie musiałyśmy i jak w piosenkach – nie sposób go nie szukać pracy. To nas szukano i zapraszakochać i nie tęsknić do niego. A zarano do pracy, a propozycje zawsze przerazem miasto trudne. Miasto wielu narostały nasze możliwości personalne. Szłydów, kultur i religii. Praca tutaj to szkoła śmy tam, gdzie Opatrzność Boża otwieszacunku i pokory; wielkiego szacunku rała nam drzwi i gdzie była możliwość wobec ludzi, którzy cierpieniem, niekiepracy wychowawczej. dy aż po męczeństwo płacili za wierność. Dzięki znajomości języków obcych moSzkoła, w której codziennie trzeba się głyśmy przez wiele lat pracować w pań- Misje Salezjańskie 8 20welat Lwowie Prosto z misji stwowej szkole średniej ucząc języka hiszpańskiego, a na Uniwersytecie Lwowskim języka włoskiego. Dla młodzieży to była szansa i okno na świat, wielu zresztą później zyskało dzięki temu dobrą pracę. A dla nas to była doskonała okazja dotarcia do dużej grupy młodzieży, która pewnie sama nie przyszłaby do nas. Darując im przyjaźń, w zamian otrzymywałyśmy zaufanie. Miałyśmy możliwość nauczenia ich czegoś więcej niż języka obcego, uświadomienia i wrażliwości na wartości wyższe, godność i piękno osoby ludzkiej, aż po odkrycie Boga. I cieszy bardzo, że niektórzy weszli na drogę wiary. W ciągu kilku lat niektóre z nas pracowały też jako wychowawczynie w pierwszej prywatnej szkole na Ukrainie – liceum greko-katolickim, które później przejęli salezjanie jako Gimnazjum im. K. Szeptyckiego, a także jako nauczycielki etyki w drugiej ich szkole – w Mło- dzieżowym Centrum Zawodowym „Don Bosco”. Odpowiadając na najbardziej naglące potrzeby przez kilka lat w ramach programu promocji kobiety prowadziłyśmy też kurs kroju i szycia dla dziewcząt i młodych matek. To była wielka radość, kiedy na zakończenie kursu mogłyśmy oglądać pokazy uszytej przez nie odzieży, poczynając od dziecięcych spodenek po suknie ślubne. Niektóre absolwentki pracują jako krawcowe, ale wszystkie potrafią zaradzić sobie w biedzie. Nasza pracownia funkcjonowała w opuszczonym przedszkolu w jednej z najbiedniejszych dzielnic Lwowa, gdzie wcześniej istniał duży zakład pracy, który tysiącom osób gwarantował zatrudnienie i hotel robotniczy, a w przyszłości swoje mieszkanie. Niestety, po jego zamknięciu zostali oni bez środków do życia i w trudnych warunkach mieszkaniowych. Każdej rodzinie przysługuje tam jeden mały pokoik S. Mirosława Fesz (z lewej) i s. Jolanta Lisak z dziewczętami po misterium wielkopostnym 9 Misje Salezjańskie Prosto z misji hotelowy, do tego wspólna kuchnia i toalety dla 10-20 rodzin mieszkających na tym piętrze. Aby utrzymać rodzinę bardzo wielu ratowało się pracą od świtu do nocy na bazarze jako tragarze i sprzedawcy. Dochodził do tego widok dziesiątek dzieci pozostawionych samym sobie i organizujących sobie życie po swojemu. Dlatego zorganizowałyśmy dla nich oratorium. Przybiegały zawsze i przed czasem, bez względu na pogodę i zimno (budynek nie był ogrzewany) i cieszyły się ze wszystkiego. Kiedy dano nam tydzień na przeprowadzkę, to pracownię udało się jeszcze przenieść do innej dzielnicy, a oratorium już nie. Tam miałyśmy też magazyn dla pomocy humanitarnej, którą przesyłano nam z Niemiec. Choć było z tym dużo kłopotów i dodatkowej pracy, ale za to setki prawdziwie potrzebujących rodzin otrzymało wielkie wsparcie. Potrzebne były takie konkretne gesty solidarności i pomocy. W ciągu 20 lat, wraz ze zmianą potrzeb i wyzwań, zmieniały się też nasze miejsca pracy. Zawsze jednak byłyśmy wierne katechezie dzieci i młodzieży. Ściślej mówiąc, trzeba było zaczynać od podstaw i raczej od tworzenia tradycji katechezy, która ze względów historycznych została całkowicie przerwana. Trzeba było wielu lat, aby wychować do kontynuacji, a i dziś jeszcze trzeba walczyć ze schematem krótkoterminowego przygotowania do sakramentów. Jakkolwiek, można się już cieszyć owocami – w naszej salezjańskiej parafii katechizujemy ok. 500 dzieci i młodzieży, poczynając od 70 przedszkolaków po dzieci szkolne i młodzież. Na katechezie radują ich szeroko otwarte oczy i wdzięczność rodziców. Oni też podchodzą do nas z pokorą i proszą, aby i dla nich zrobić katechezę. Przy parafii prowadzimy również dwie grupy teatralne, które kilka razy w roku przygotowują piękne przed- S. Mirosława Fesz (druga z lewej) podczas rodzinnego ogniska w górach Misje Salezjańskie 10 20welat Lwowie Prosto z misji stawienia. Swoimi występami uświetniają różne święta oraz pomagają lepiej przeżywać rekolekcje dla dzieci i młodzieży. Oprócz tego wielokrotnie zapraszano nas na różne seminaria i kursy dla nauczycieli, sióstr zakonnych, kleryków w seminarium Chętnie dzieliłyśmy się wiedzą i doświadczeniem, czy to z zakresu katechezy, systemu zapobiegawczego św. Jana Bosko, czy pracy z młodzieżą. S. Andrea Mladosova na pikniku z młodzieżą Równie pięknym dziełem, które zapoczątkowałyśmy we Lwowie, a które się tu przyjęło i dziś bardzo rozpowszechniło są kursy formacyjne dla animatorów. Zrodziły się bardzo naturalnie. Z pierwszych dziewcząt i chłopców wyrastali nasi wierni i oddani pomocnicy. Zarażeni salezjańskim duchem pomagali w oratorium, na katechezie i w asystencji, pomagali robić tłumaczenia, drukować pomocne materiały i pracowali całe tygodnie z dziećmi na „Wesołych kanikułach”. Ponieważ potrzebowali formacji, zainicjowałyśmy kurs. Tamci pionierzy rozjechali się już po świecie albo pozakładali rodziny i przyprowadzają na katechezę już swoje dzieci, ale z tego „małego ziaren- ka” są setki następnych. Podobnie nasze „Wesołe wakacje”. W naszej parafii salezjańskiej we Lwowie gromadzą 400 dzieci, ale od czerwca do września organizuje się je nie tylko w innych parafiach lwowskich, ale też w innych miastach i wioskach na Ukrainie, choć kiedyś było to tylko „gorczyczne ziarenko”. Lwów to również prężny ośrodek akademicki i dlatego w 2000 roku nasze Zgromadzenie kupiło dom, aby mieć większą możliwość pracy z dziewczętami – studentkami. Adaptacja i remont trwały całe lata, ale za to teraz dzięki pomocy wielu ofiarnych osób możemy przyjąć pod nasz dach dziewczęta spoza Lwowa, których warunki rodzinne i finansowe nie pozwoliłyby na uzyskanie zawodu lub ukończenie studiów. Oprócz tego we współpracy z salezjanami prowadzimy jeszcze cotygodniowe spotkania dla studentów z okolicznych akademików. Krótko mówiąc: „Żniwo wielkie” i przydałoby się tu jeszcze wielu robotników Pańskich, aby zgodnie z naszym charyzmatem – ewangelizować wychowując i wychowywać ewangelizując. Akurat we Lwowie Pan dał nam wielkie pole pracy: od przedszkola po uniwersytet. Św. Paweł w Liście do Koryntian pisze: „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost”. Tak samo i u nas: „siało” wiele sióstr salezjanek, salezjanów, animatorów, rodziców, współpracowników i dobrodziejów, inni teraz „podlewają”, a sam Bóg daje wzrost. S. Jolanta Lisak CMW 11 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z BANGLADESZ Ks. Paweł Kociołek SDB Na początku bardzo serdecznie pozdrawiam z Bangladeszu, z naszej nowej placówki Lokhikul. Miesiąc temu mieliśmy tu piękną uroczystość otwarcia naszej nowej misji i parafii, obecny był także tutejszy biskup. Na razie mamy tu niewiele. Prąd do tej części Bangladeszu jeszcze nie dotarł, baterie ładuję w sklepie, który jest 3 km od naszego domu. Ludzie tutaj żyją w skrajnej nędzy. Domy w większości są z gliny. Prawie wszyscy ludzie są niepiśmienni, ale bardzo otwarci. Katolików jest niewielu, ale wielu jest bezwyznaniowych (mają swoje lokalne wierzenia). Tuż przed Świętami Wielkanocnymi przeprowadziliśmy się z obory do naszego wyremontowanego domu. Remont jeszcze nie jest całkowicie skończony, prace wciąż trwają, ale i tak to miejsce przypomina dom, bardziej niż poprzedni budynek, w którym były krowy, zboże, Misje Salezjańskie 12 narzędzia rolnicze i my. Przed samymi Świętami udało się także zakupić łóżka dla dzieci z naszego internatu i trochę poprawić ich warunki mieszkalne. Wcześniej spali na deskach rzuconych na ziemi. Prądu nie mamy, chociaż pojawiła się nadzieja, że w tym roku do naszej parafii prąd zostanie doprowadzony. No i od 3 tygodni mamy motor, dotrzeć do wiosek z posługą kapłańską jest znacznie łatwiej. Bez motoru było naprawdę ciężko – autobusy czasami jeżdżą, ale część trasy i tak trzeba było pokonać piechotą. Wielkanoc spędziłem w wiosce Khonjonpur. To „nowo odkryta” przez nas wioska. Nie ma tam kościoła, ani żadnej kaplicy, ale jest „hala” wybudowana przez organizację World Vision i właśnie w niej spędziłem Triduum Paschalne. W wiosce tej mieszka 70 rodzin katolickich, ale z obecnością ludzi na Mszy Korespondencja było różnie. Jedni mówili, że nie wiedzieli o Mszy św., inni, że musieli iść na bazar itp. Ale bardzo się cieszyłem, gdy w Wielką Sobotę przyszło na Mszę św. 65 osób, 6 z nich przyjęło chrzest. Z nadzieją patrzę w przyszłość i ufam, że za rok wszyscy katolicy z Khonjonpur i okolicy będą mogli cieszyć się Zmartwychwstałym. Niedzielę Wielkanocną spędziłem w wiosce Hatsika, najbardziej oddalonej od naszej misji, ok. 40 km, wioskę tę zamieszkuje szczep Shantal. W Bangladeszu katolicy są bardzo zaniedbani duchowo. Trudno winić kogokolwiek. Brak księży sprawia, że do niektórych bardziej oddalonych miejsc docierają oni raz, czasem dwa razy w roku. Katolicy oczywiście spotykają się w prowizorycznych kaplicach na modlitwach, ale bardzo często z niewiedzy uciekają w codziennym życiu w lokalne wierze- nia i zabobony. Do naszej parafii należy ponad 80 wiosek a jest nas tylko 2 księży. Oprócz parafii mamy internat dla chłopaków z wiosek, którzy wcześniej nie chodzili do szkoły, mamy oratorium – katechezę i zajęcia sportowe dla dzieci, których jest już 97. Nie ma czasu się nudzić. Dwa miesiące temu złamałem rękę. Po lekcjach grałem z dziećmi w piłkę i stało się. Teraz jest już prawie dobrze, ale potrzebuję jeszcze rehabilitacji. Tu nie ma ani szpitali, ani lekarzy. Jakiś znachor wsadził mi rękę w gips bez nastawienia, więc zrosła się krzywo, ale jest ok. Tak naprawdę to dzięki pieniądzom, które „uzbierałem” w Anglii i w Polsce możemy funkcjonować i pomagać tutejszym ludziom. Jeszcze raz dziękuję za Waszą pomoc. Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie. Lokhikul, 18 marca 2012 13 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z PATAGONII Ks. Andrzej Witowski SDB Przygotowanie do Świąt Zmartwychwstania rozpoczęliśmy już 27 marca, uczestnicząc we Mszy Krzyżma. Patagońskie odległości od 200 do 600 km uniemożliwiają nam przybycie w Wielki Czwartek i powrót, aby obsłużyć nasze lokalne duszpasterstwa. W tym roku byliśmy w Villa Angostura. To region, który najbardziej ucierpiał po wybuchu chilijskiego wulkanu Puyehue. Praktycznie od 5 czerwca 2011 popiół, który wyrzucany był dziesiątki kilometrów od miejsca wybuchu, nie tylko zakłócił ruch lotniczy, ale zniszczył tereny uprawne i zabił zwierzynę. Wielu mieszkańców opuściło te tereny. W ten sposób wyraziliśmy naszą solidarność z poszkodowanymi i cierpiącymi. Przygotowując się do Niedzieli Palmowej patrzymy na dwa święte drzewa, które towarzyszą nam w duszpasterstwie patagońskim „peuén” i „maitén”. „Peuén” to araukaria. To pobłogosławione przez Nguenechen – największego Boga w kosmologii Indian Mapuche drzewo wydaje bardzo smaczne, słodkie Misje Salezjańskie 14 jadalne nasiona. To właśnie teraz w sezonie jesiennym (marzec-maj) możemy zajadać się tym przysmakiem. Drzewa osiągają wysokość od 10 do 50 metrów, a średnica korony wypełniona nasionami wynosi 6 metrów. „Maitén” to również święte patagońskie drzewo, w którym Indianie Mapuche upatrują siłę. Rośnie nad rzekami lub na terenach podmokłych. Jego liście są wielkim przysmakiem dla tutejszych zwierząt. Drzewo ma wielką wartość opałową, używane na wioskach daje wiele ciepła i służy do przygotowywania smacznych posiłków. Jak podają legendy jest to drzewo prawdy, jego cień chroni ludzi od kłamstwa. Gałązki „maitén” służą do świętowania Niedzieli Palmowej. Życzę, aby okres Zmartwychwstania Pańskiego był czasem niezwykłym i bardzo głębokim. Niech Chrystus Zmartwychwstały umocni Waszą wiarę, obdarzy Was błogosławieństwem oraz oświeca drogi codziennego życia, abyście nieustannie służyli drugim. Junin, de los Andes, 31 marca 2012 Korespondencja KORESPONDENCJA Z MONGOLII Brat Krzysztof Gniazdowski SDB Minął kolejny rok pracy. Piszę choć parę słów o tym, co robimy. W tym roku wydarzyło się wiele ciekawych rzeczy i wiele u nas zmian. Przybywają nowi ludzie i nie tylko. Zimą udało się zrobić lodowisko dla naszych dzieci i młodzieży. Codziennie korzystali z niego nieodpłatnie. Dzięki dobrym ludziom z Korei, którzy przekazali nam 50 par łyżew, dzieciaki chętnie uczyły się tej sztuki. Wiosną 2011 roku rozpoczęliśmy budowę nowego kościoła, z przerwą na zimę, w kwietniu budowa została ukończona. Na 31 maja tego roku planujemy poświecenie nowego kościoła. Trochę dziwnie mi się przyzwyczaić do niego, bo nie jest to tradycyjny budynek, przypominający kościół, gdyż lokalne władze nie dały nam pozwolenia na kościół. Musieliśmy pójść na kompromis i wybudować kościół tak, aby z zewnątrz nie przypominał kościoła. Teraz zajmujemy się wyposażaniem jego wnętrza. W czerwcu ruszamy z realizacją projektu budowy boiska sportowego. Materiały już zakupiliśmy. Niestety, fundu- szy wystarczy tylko na wylanie cementu, ale mam nadzieję, że z czasem znajdą się ludzie, którzy pomogą nam pokryć beton sztuczną nawierzchnią. Nasza parafia się rozwija. W tym roku w czasie Mszy Św. Wigilii Paschalnej chrzest przyjęło 11 osób. W czerwcu 4 osoby przyjmą sakrament bierzmowania. Prowadzę grupę młodzieży, która przygotowuje się do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Jestem odpowiedzialny za ministrantów. W tym roku do grona ministrantów przyjmiemy 5 kandydatów, a mamy już 15 ministrantów. Praca z nimi nie jest łatwa, bo nie ma pomocy ze strony rodziców. Często z całej rodziny tylko dziecko jest ochrzczone i uczestniczy w niedzielnej Mszy św. Ciężko jest też nauczyć dzieci systematyczności. Na początku są chętni, ale po tygodniu czy dwóch już nie mają ochoty na nic. Pozdrawiam serdecznie. Pamiętam w modlitwie. Darghan, 19 kwietnia 2012 15 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość CHŁOPCY Z ULIC LIMY Rok 2012 zaczął się wakacjami. Jesteśmy na drugiej półkuli, gdy zatem w Polsce jest zima, u nas jest pora wakacyjnego odpoczynku, odwiedzin i upałów. W domu zostało 30 chłopców, którzy nie mieli dokąd wyjechać, bo nie mają bliskiej rodziny, albo mieszkają bardzo daleko. W zeszłym roku rozpoczynało nową drogę 111 chłopców. Niektórzy odeszli w pierwszych tygodniach, w grudniu pozostało 50 chętnych do dalszej nauki i mieszkania u nas. W zeszłym roku udało się nam zorganizować fachową grupę wychowawców: 4 salezjanów – ja i 3 kleryków, 4 wolontariuszy na dłuższy okres – Mirek z Polski, Elwira z Niemiec, Pablo i Diana z Hiszpanii (5 wolontariuszy na krótko), 5 psychologów (Artur – nasz psycholog, 4 praktykantki ostatniego roku psychologii na uniwersytecie Huancayo). Wśród pracowników socjalnych mieliśmy nie tylko „naszą” Suzannę, ale także 4 wolontariuszki i 2 panie. Chłopcy otrzyMisje Salezjańskie 16 mywali pomoc i przyjacielskie słowa dobroci i zrozumienia, co niejednokrotnie jest o wiele wartościowsze niż ubranie i jedzenie. To dzięki Waszej konkretnej pomocy dla chłopców w Limie mogliśmy zrobić tak wiele. Miniony 2011 rok obfitował w wydarzenia: wakacje dla 25 chłopców w Camana na plaży, wakacje w Iquitos dla 6 osób, wyjazd do Polski dla 16 osób, obozy w Canta i na plaży w ciągu roku. Nie zapomnę uśmiechniętych twarzy chłopaków odwiedzających Kraków, Oświęcim, Warszawę, Zakopane. Poznali moją rodzinną miejscowość, spotkali się z Mamą oraz Rodziną wolontariusza Mirka w Wadowicach. Zasłużyli na pochwałę za wyniki w szkołach i instytutach. Stopniowo rozumieją, że sami muszą zadbać o swoją przyszłość. Wymagamy od nich wiele, ale i wiele otrzymujemy. Miło jest rozmawiać z chłopcem, który w zeszłym roku był pijakiem. Dziś po ponad rocznej abs- Enon Loayza Romero w swojej rodzinnej miejscowości Adopcja na odległość tynencji mówi: „czuję się o wiele silniejszy”. Żal tych, którzy topili swoje smutki sięgając po marihuanę i nie rozumieli, że narkotyk zabija ich godność i szansę na lepsze życie. Niektórzy odeszli z ośrodka, bo przegrali walkę z narkotykiem. Cieszymy się tymi, którzy nadal walczą i starają się porzucić nałóg. Matka Boża i Pan Jezus są dla nas pomocą. W minionym roku mieliśmy wszystko, co było potrzebne: jedzenie, ubranie, pieniądze na szkoły, na opłaty za światło, telefon, wodę, wynagrodzenie wychowawców, opiekę medyczną dla chłopców. Naszą wdzięczność wyrażamy modlitwą za dobrodziejów. Dzisiaj zapytałem jednego z chłopców, czy chciałby coś do Was napisać. Odpowiedział: „Pewnie, oni dbają o nas bardziej niż mój własny ojciec”. Oto jego list: „Drodzy Przyjaciele z Polski. Nazywam się Enon Loayza Romero, jestem w Limie od 2009 r. Dostałem się tu dzięki salezjanom z moich stron – pochodzę z wioski Llamelin, położonej w górach niedaleko Huaraz. Salezjanie mi pomogli, gdyż choruję na niewydolność nerek i moje życie jest uzależnione od maszyny, która dializuje mnie trzy razy w tygodniu. Bardzo dziękuję za to, co robicie dla mnie i kolegów tu mieszkających. W zeszłym roku kilku chłopaków miało szansę pojechać do Polski. Ja nie mogłem, bo zdrowie nie pozwala mi na to, ale koledzy opowiadali mi o tym, co przeżyli. Uczę się w trzeciej klasie szkoły średniej i pragnę zapisać się na warsztaty muzyczne, bo nauczyłem się grać na gitarze. Chciałbym też w tym roku mieć przeszczep nerki i żyć jak normalny chłopak. Nie mam pomocy ze strony rodziny, tylko salezjanie mi pomagają. Mam jednak nadzieję, że w tym roku znajdzie się ktoś, kto zechce oddać mi swoją nerkę i będę żył. Pozdrawiam i obiecuję modlitwę za Was i Wasze rodziny”. Takich chłopców jak Enon jest wielu. Nikt ich nie chce. Dobrze, że w Polsce są ludzie, którzy chcą ich ratować i pomóc. Niech Jezus Zmartwychwstały Wam błogosławi. Zapewniam o modlitwie mojej i chłopców. Ks. Ryszard Łach SDB Lima, kwiecień 2012 17 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco LEDNICA 2012 Ksiądz Henryk Hoser, arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej, pozostanie na długo w pamięci wolontariuszy z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego z Warszawy. To właśnie on, podczas XVI spotkania młodzieży w Lednicy, nałożył im krzyże misyjne. Arcybiskup Hoser, który jako misjonarz, pallotyn, widział ludobójstwo w Rwandzie w 1994 roku. Wieczorem 2 czerwca 2012 roku, w okolicach Gniezna, termometry wskazywały zaledwie 6 stopni Celsjusza. Zimny deszcz zwiastował bardziej początek zimy, niż lata. 60 tysięcy młodych ludzi dygotało z zimna. Tysiące niedokrwionych i przemarzniętych kończyn poruszało się na polach lednickich w rytm muzyki. Pośród nich nasza gro- Misje Salezjańskie 18 madka: salezjanie i wolontariusze ubrani w jaskrawo pomarańczowe koszulki z napisem Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco. – Przemarzł ksiądz Arcybiskup na Mszy świętej? – zapytałem. – Tak, przemarzłem – odparł sucho. Okazuje się, że biskupi też marzną. Temat spotkania: Miłość cię znajdzie. Kolorowe flagi wolontariuszy misyjnych łopotały na silnym wietrze. Gdy czarne chmury dmuchnęły deszczem, nad lednicką rybą pojawiła się podwójna tęcza, a herb na fladze peruwiańskiej rozmył się w kilka sekund. Nastolatek skaczący obok nas zażartował, że słońce bawi się w berka z młodymi ludźmi wpatrzonymi w niebo. Ręce wolontariuszy misyjnych Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco trzęsły się jak galareta i kolorem przypominały granatowe chmury. Sine ręce, a tuż obok gorące serca. Na koniec Mszy świętej, ks. Roman Wortolec, dyrektor Ośrodka Misyjnego, odczytał nazwiska wolontariuszy, którzy w roku 2012 wyjadą na misje: do Peru, Zambii, Ugandy i do Wenezueli. Następnie ksiądz Arcybiskup zapytał: Czy chcecie pracować według zasad wolontariatu i poświęcić swój czas i siły dla dobra najuboższych dzieci i młodzieży w duchu św. Jana Bosko? Potem nałożył krzyże czternaściorgu wolontariuszy i z zainteresowaniem wysłuchał, kto gdzie jedzie i jaką pracę będzie wykonywał. – To są bohaterowie XXI wieku, przyjaciele Chrystusa, Jego uczniowie, którzy idą w świat, tam gdzie inni w ich wieku szerzą śmierć i spustoszenie, jako żołnierze, jako terroryści, jako rebelianci. Wolontariusze niosą życie, niosą nadzieję i niosą miłość. Oni przemieniają świat – tak o wolontariuszach mówił ks. Arcybiskup Henryk Hoser. Życzył im, by dali się prowadzić Duchowi Świętemu i żegnając się z młodymi ludźmi dodał: – Nie ma lepszej przygody życiowej, jak misje Jezusa Chrystusa, który nas posyła, który daje nam Ducha Świętego i który na nas liczy. Ci młodzi ludzie, wolontariusze z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego, rok swojego życia poświęcą na pracę z opuszczonymi, ubogimi, zaniedbanymi dziećmi i młodzieżą w Afryce i Ameryce Południowej. Czternaścioro śmiałków, którzy jadą do pracy misyjnej w charyzmacie księdza Bosko do najuboższych krajów na świecie. Jakie myśli przekazali wolontariusze misyjni sześćdziesięciu tysiącom młodzieży zgromadzonej na polach lednickich? Aby uczyć się myśleć odważnie, prosto, a jednocześnie tam, gdzie trzeba – bezkompromisowo. Stali się świadkami tego, że istnieje lekarstwo na rozpacz młodego człowieka w poszukiwaniu wolności; na zniewolenie sobą, reklamą, wymaganiami migającymi w kolorowych gazetach i na ekranach; na bezwzględne przywiązanie do sukcesu natychmiastowego bez liczenia się z uczuciami i wrażliwością innych. Tym lekarstwem jest Jezus. Zapytaliśmy tych czternastu młodych ludzi: – Jaka jest motywacja waszego wyjazdu na misje? Odpowiedź była skromna, ale fascynująca: – Nasza motywacja ma na imię Jezus. Ks. Maciej Makuła SDB 19 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Beata Ryszkowska – pochodzi z Łukowa, ma 22 lata, będzie pracowała z dziećmi z Mansy, w Zambii. Agata Stankiewicz – pochodzi z Bisztynka, ma 23 lata, będzie pracowała z dziećmi z Mansy, w Zambii. Monika Kazimierczak – pochodzi z Łodzi, ma 23 lata, będzie pracowała w City of Hope, na placówce dla dziewcząt ulicy w Lusace, w Zambii. Wioletta Ciseł – pochodzi z Lublina, ma 33 lata, będzie pracowała w City of Hope, placówce dla dziewcząt ulicy w Lusace, w Zambii. Anna Gordzijewska – pochodzi z Gorzowa Wlkp., ma 29 lat, będzie pracowała z młodzieżą z Kabwe w Zambii. Tomasz Witkowski – pochodzi z Brzanej, ma 25 lat, będzie pracował z młodzieżą z Kabwe, w Zambii. Krzysztof Karłuk – pochodzi z Białegostoku, ma 23 lata, będzie pracował z młodzieżą w Lufubu, w Zambii. Ilona Kaczmarek – pochodzi z Szamotuł, ma 23 lata, będzie pracowała z młodzieżą w Lufubu, w Zambii. Misje Salezjańskie 20 Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Sylwia Grzęda – pochodzi z Zoć, ma 27 lat, będzie pracowała z młodzieżą w Piura, w Peru. Adam Kucewicz – pochodzi z Tolkmicka, ma 21 lat, będzie pracował z młodzieżą w Piura, w Peru. Katarzyna Przybyłek – pochodzi z Koronowa, ma 21 lat, będzie pracowała w domu dla sierot w Calce, w Peru. Marta Zubrzycka – pochodzi z Łodzi, ma 27 lat, będzie pracowała w domu dla sierot w Calce, w Peru. Wolontariusze Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco 2012 Bartłomiej Ciok – pochodzi z Siedlec, ma 26 lat, będzie pracował w domu dla chłopców ulicy w Namugongo, w Ugandzie. Paulina Marzec – pochodzi z Konina, ma 22 lata, będzie pracowała z młodzieżą w Wenezueli. 21 Misje Salezjańskie Wydarzenie WIZYTA SALEZJAŃSKIEGO BISKUPA CLEMENTA MULENGI W POLSCE W dniach od 11 do 23 kwietnia przebywał w Polsce ksiądz biskup Clement Mulenga, ordynariusz nowopowstałej diecezji Kabwe, w Zambii. 46-letni biskup Mulenga jest pierwszym salezjaninem-kapłanem, wyświęconym w Zambii, wychowankiem polskich misjonarzy salezjańskich w tym kraju. W ostatnich latach przed nominacją był w archidiecezji Lusaka odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieżowe. Sakrę biskupią przyjął 17 grudnia 2011 roku. Jego dewizą biskupią są słowa: „Kochać i służyć”. Ks. biskup przyjechał do Polski wraz z wikariuszem inspektorialnym salezjanów w Zambii, ks. Leszkiem Aksamitem oraz ekonomem diecezjalnym ks. Grzegorzem Zbroszczykiem. Oprócz Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie odwiedził także m.in. Czerwińsk n. Wisłą, Płock, Radom, Częstochowę, Kraków. Misje Salezjańskie 22 Krótki wywiad z ks. biskupem Clementem Mulengą przeprowadziła s. Grażyna Sikora. S. Grażyna Sikora: Księże Biskupie, jak wygląda rzeczywistość nowo utworzonej diecezji Kabwe? Ks. Biskup Clement Mulenga: Diecezja Kabwe nie jest duża. W obrębie diecezji jest 5 większych miejscowości: Kapirimposhi, Kabwe, Moshi, Sirenge i Chibombo. Na terenie diecezji mieszka ponad milion ludzi, z tego 138 tys. to chrześcijanie katolicy. W nowej diecezji pracuje 40 księży. Lokalnych księży diecezjalnych jest 11, jest też 7 księży z Polski, reszta to są zakonnicy. Na terenie diecezji pracuje też 6 lub 7 żeńskich zgromadzeń zakonnych, razem 70 sióstr. Mamy też 23 seminarzystów. Wydarzenie Jakie najpilniejsze wyzwania postrzega Ksiądz Biskup w swojej posłudze biskupiej? Wyzwania jakie stoją przed nami związane są głównie z tym, że jesteśmy nowopowstałą diecezją. Wszystko musimy organizować od zera. Zaczęliśmy dopiero budować kurię. Nie mamy katedry. Na razie przekształciliśmy na katedrę jeden z kościołów parafialnych, ale on jest za mały. Wystarcza na Msze św. dla parafii, ale nie dla diecezji. W przyszłości chcemy wybudować katedrę. Nie mamy też jeszcze domu dla biskupa. Ja mieszkam z jednym księdzem w jego parafii, w domu parafialnym. Brakuje nam centrum duszpasterstwa. Na razie do wszystkiego używamy zabudowań parafii. Mamy jeszcze wiele innych problemów, ale też wielką nadzieję, że Pan Bóg nam pomoże i poradzimy sobie ze wszystkim. Dlaczego jednym z pierwszych krajów, które Ksiądz Biskup odwiedza jest właśnie Polska? Polska jest pierwszym krajem, który odwiedzam. Zambia była w 1982 roku powierzona do ewangelizacji polskim salezjanom. I dlatego chciałem odwiedzić właśnie Polskę. Celem tej wizyty była też potrzeba odwiedzenia tych misjonarzy z Zambii, którzy po latach pracy w moim kraju wrócili do Polski. Chciałem też odwiedzić inspektorów salezjańskich i tych polskich biskupów, którzy są związani z Zambią, którzy posyłają na misje do nas swoich księży. Bardzo pragnąłem odwiedzić sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie. Modliłem się tam za mój kraj, za moją diecezję, za ludzi nam życzliwych, za Polskę. Wizyta w Polsce była też szansą na zebranie ofiar na potrzeby naszej nowej diecezji. Ks. biskup Clement Mulenga ze wspólnotą salezjanów i salezjanek z Ośrodka Misyjnego 23 Misje Salezjańskie Wydarzenie Wrażenia Księdza Biskupa z wizyty w Polsce… Polska zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Kiedy wylądowaliśmy w Warszawie było słonecznie, potem pogoda się pogarszała i było zimno, ale to nie najważniejsze. Najmocniejszym przeżyciem były dla mnie spotkania z ludźmi. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Widziałem się z biskupami, księżmi, siostrami i ludźmi świeckimi. Wszyscy byli wobec mnie bardzo serdeczni. Wracam do Zambii z bardzo pozytywnymi wrażeniami z pobytu w Polsce. Salezjanie ugościli mnie wspaniale. Duże wrażenie zrobiły na mnie piękne salezjańskie dzieła wychowawcze, ale też widoczny rozwój kraju. Księże Biskupie, proszę o słowo do naszych Darczyńców i Czytelników ”Misji Salezjańskich”... Zwracam się do Darczyńców, którzy ciężko pracują i wspierają misje. Doceniam ich wkład. Kiedy ludzie interesują się tym, co dzieje się na misjach, to jest to dobry znak. U nas w Zambii jest wielu chrześcijan, ale i dużo problemów. Ks. biskup Mulenga w gronie pań – wolontariuszek, które co dwa miesiące przygotowują wysyłkę „Misji Salezjańskich” Misje Salezjańskie 24 Wydarzenie Kościół jednak wciąż ma mocną pozycję w społeczeństwie. Chrześcijanie są bardzo zjednoczeni. Mają mocną wiarę, współpracują na rzecz Kościoła. Np. dwa tygodnie temu mieliśmy uroczystość, na którą przyszli wierni z różnych Kościołów: katolicy, anglikanie i inni. Byliśmy razem, modliliśmy się razem, jak w jednej rodzinie. Pomoc, jaką otrzymuje nasz Kościół misyjny też się do tego przyczynia, do naszego umocnienia i wspólnego działania. Mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy będą to czytać, dostąpią wielkiego błogosławieństwa Bożego za swą ciężką pracę i okazaną pomoc. Z serca błogosławię wszystkim Darczyńcom i Czytelnikom „Misji Salezjańskich” – w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Księdza Biskupa Clementa Mulengę i całą powierzoną mu diecezję Kabwe oddajemy pod opiekę Maryi Wspomożycielki, Matki Kościoła i Królowej misji, aby wypraszała u swego Syna Jezusa wszelkie potrzebne łaski i obfite Boże błogosławieństwo. S. Grażyna Sikora CMW 25 Misje Salezjańskie Projekty misyjne Projekty Projekty misyjne 2012 PERU – Kompleks boisk w oratoriach w Piura (projekt 187) Kwota: 59.000 EURO (ks. Piotr Dąbrowski) ZAMBIA – Budowa domu-bliźniaka dla wolontariuszy w Lusace City of Hope (projekt 227) Kwota: 60.000 USD (s. Ryszarda Piejko) HAITI – Pomoc w odbudowie kraju po trzęsieniu ziemi (projekt 243) BIAŁORUŚ – Wymiana dachu na kościele w Nowojelni (projekt 275) Kwota: 11.315 EURO (ks. Wiesław Dąbrowski) BRAZYLIA – Dokończenie budowy kaplicy (projekt 276) Kwota: 10.000 EURO (ks. Klement Deja) PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277) Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach) RPA – Budowa kościoła Miłosierdzia Bożego w Walkerville (projekt 295) Kwota: 100.000 EURO (ks. Stanisław Jagodziński) WENEZUELA – Glazura na posadzki w parafii San Felix (projekt 301) Kwota: 8.000 EURO (ks. Stanisław Brudek) MADAGASKAR – Odnowienie sali informatycznej w szkole w Mahajandze (projekt 307) Kwota: 15.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) MADAGASKAR – Sprzęt i plac zabaw dla przedszkola w Mahajandze (projekt 308) Kwota: 13.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) EGIPT – Panele słoneczne dla szkoły w Aleksandrii (projekt 309) Kwota: 3.000 EURO (ks. Jan Bednarz) ZAMBIA – Stoliki i krzesła oraz materiały edukacyjne dla szkoły w Lufubu (projekt 310) Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Kuchnia dla szkoły w Lufubu (projekt 311) Kwota: 4.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Budowa toalet przy oratorium w Lufubu (projekt 312) Kwota: 2.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) Misje Salezjańskie 26 misyjne Projekty misyjne ZAMBIA – Dożywianie dzieci w Lufubu (projekt 313) Kwota: 8.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Boiska sportowe przy oratorium w Lufubu (projekt 314) Kwota: 3.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) ZAMBIA – Dobudowa korytarzy w szkole rolniczej w Lufubu (projekt 315) Kwota: 5.000 USD (ks. Czesław Lenczuk) MADAGASKAR – Budowa studni nawadniającej pola ryżowe w Ambohidriatrimo (projekt 316) Kwota: 2.000 EURO (ks. Ryszard Szczygielski) ZAMBIA – Budowa studni dla szkoły w Mansie (projekt 317) Kwota: 14.000 EURO (s. Zofia Łapińska) TIMOR WSCHODNI – Remont dachu i sufitów szkoły zawodowej z internatem w Venilale (projekt 318) Kwota: 8.900 EURO (s. Joanna Goik) PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319) Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński) UGANDA – Pomoc dzieciom ulicy i sierotom w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320) (ks. Ryszard Józwiak) UKRAINA – Zagospodarowanie terenu przy parafii i budowa boisk sportowych w Bibrce (projekt 321) Kwota: 27.000 EURO (ks. Edward Mackiewicz) GHANA – Pomoc w kupnie mini-busa do Ashaiman (projekt 322) Kwota: 3.000 EURO (ks. Piotr Wojnarowski) ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323) (ks. Leszek Aksamit) Wspierajmy misjonarzy! Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr… Dziękujemy! 27 Misje Salezjańskie Z misji salezjańskich i nie tylko Meksyk - Inauguracja „Bosco Cinema” Dnia 31 marca, w jednym z trzech oratoriów salezjańskiego dzieła w Ciudad Juárez, zainaugurowano „Bosco Cinema”. Celem tej inicjatywy jest wyjście do dzieci i młodzieży z propozycjami kulturalnymi, które by odciągnęły ich od sytuacji zagrożenia w mieście, znajdującym się przy granicy z USA. Kino „Bosco Cinema” ma być wsparciem dla pobliskich szkół, ofiarując miejsce dla przedstawień teatralnych, festiwali filmowych i czystej rozrywki. Dołącza ono do innych inicjatyw kulturalnych salezjanów, takich jak: galeria sztuki, otwarte forum, poświęcone koncertom i działalności artystycznej, biblioteka oraz zajęcia organizowane i prowadzone przez młodzież z oratorium. Z okazji ceremonii otwarcia i poświęcenia pomieszczeń „Bosco Cinema” odbyła się pierwsza projekcja filmowa, a po niej wystawa sztuki, przedstawienie teatralne, występy akrobatów i pokaz tańców ludowych. Indie - Odrodzić Muniguda Co roku Dzień Misji Salezjańskich stanowi wsparcie dla konkretnego projektu solidarności. W 2012 r. jego celem jest pomoc w odrodzeniu się misji w Muniguda, w stanie Orissa, w Indiach, zniszczonej w 2008. Stan Orissa to jeden z najbiedniejszych w Indiach. Prawie połowa jego mieszkańców to ludność plemienna; wskaźnik śmiertelności jest tu wysoki z powodu malarii i tyfusu. W 2008 r. stan ten doświadczył dotkliwych skutków religijnego integryzmu, który dotknął wspólnoty chrześcijańskie. Do nich należała misja w Muniguda, zaatakowana przez tłum ok. 2 tys. osób. Misje Salezjańskie 28 Kościół podpalono i zniszczono, większość zabudowań – łącznie ze studentatem i konwiktem – obrabowano lub spalono, a przebywający w ośrodku zakonnicy i świeccy musieli uciekać i schronić się w puszczy. Po 1,5-rocznym okresie opuszczenia ośrodek został oddany pod opiekę salezjanów. Pierwsze projekty dotyczą budowy szkoły dla dzieci, ośrodka kształcenia zawodowego, kaplicy i aspirantatu dla kandydatów na salezjanów. Z misji salezjańskich i nie tylko Światowy Dzień Walki z Niewolnictwem Dzieci 16 kwietnia to Światowy Dzień Walki z Niewolnictwem Dzieci. Także dzisiaj miliony nieletnich jest wykorzystywanych i zmuszanych do różnej formy poddaństwa. Zaangażowanie wychowawcze na tym polu, jakie salezjanie i różne grupy Rodziny Salezjańskiej realizują na całym świecie, rozpoczyna się od wyrwania nieletnich z różnych form niewolnictwa. W Ekwadorze salezjanie realizują projekty ratowania i resocjalizacji społecznej dzieci ulicy i dzieci-robotników. Potwierdza to historia 21-letniego Washingtona, który 15 lat temu przybył na salezjańskie podwórko szkoły w Guayaquil. Miał 6 lat, gdy uciekł z domu od rodziców, którzy go maltretowali. „Skończyłem na ulicy, prosząc o pieniądze, potem wpakowałem się w gorsze tarapaty. Pewien salezjanin zaprosił mnie do domu” – wspomina. Tam nauczył się czytać i pisać, zdobył zawód stolarza. Film o św. Marii Dominice Mazzarello Dnia 4 maja w Rzymie zaprezentowano film poświęcony św. Marii Dominice Mazzarello, współzałożycielce Zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki (sióstr salezjanek). Film nosi tytuł: „Maìn, dom szczęścia”. W filmie wystąpili zawodowi aktorzy i aktorki, a tworzyli go profesjonaliści, m.in. reżyser Simone Spada, od lat pracujący w najważniejszych włoskich produkcjach filmowych i Alessandro Pesci, autor zdjęć, laureat nagro- Co roku ok. 15 młodych opuszcza dom, zdobywszy zawód. Salezjański ośrodek w Cuenca, w Ekwadorze, obejmuje codziennie opieką 120 dzieci i nastolatków, znajdujących się w trudnej sytuacji, chroniąc ich od przymusowej pracy i zapewniając im formalny system nauczania. dy filmowej „Nastro d’Argento 2011”. Autorką scenariusza jest s. Caterina Cangià, salezjanka, wykładowca na Uniwersytecie CMW „Auxilium” w Rzymie, która była w pełni zaangażowana w realizację filmu. „Maìn, dom szczęścia” opowiada historię życia Marii Dominiki Mazzarello, która nie skończyła się wraz z jej śmiercią w 1881 roku, ale trwa nadal poprzez siostry salezjanki żyjące dzisiaj. Od 15 maja film będzie wyświetlany w kinach we Włoszech. Będzie też dostępny na kasecie DVD z dubbingiem w różnych językach, m.in. w języku polskim. Kaseta ma dotrzeć do wspólnot sióstr do 5 sierpnia 2012 (140. rocznica założenia Zgromadzenia). 29 Misje Salezjańskie Ogłoszenia NASZ FILM NAGRODZONY NA FESTIWALU FILMÓW W NIEPOKALANOWIE W dniach od 9 do 13 maja 2012 r. odbył się XXVII Międzynarodowy Katolicki Festiwal Filmów i Multimediów „Niepokalanów 2012”. Patronat nad Festiwalem sprawowali ks. Prymas senior kard. Józef Glemp oraz Metropolita Warszawski, ks. kard. Kazimierz Nycz. Na festiwal zgłoszono 108 filmów z 14 krajów: Australii, Austrii, Białorusi, Chorwacji, Republiki Czeskiej, Estonii, Francji, Hiszpanii, Izraela, Węgier, Włoch, Rosji , USA i Polski. Były to filmy fabularne, dokumentalne, edukacyjne i amatorskie, programy telewizyjne, radiowe i multimedialne oraz strony internetowe. W kategorii filmów dokumentalnych III miejsce ex equo zdobył film pt. „Dusza tunezyjska”, autorstwa ks. Macieja Makuły i ks. Romana Wortolca, dyrektora SOM, przedstawiający niezwykłą sylwetkę ks. Marka Rybińskiego, młodego kapłana-salezjanina, zamordowanego na placówce misyjnej w Tunezji, i ukazujący świadectwo przebaczenia mordercy przez rodziców. Twórcom filmu serdecznie gratulujemy! Już wkrótce! X SPOTKANIE MISJONARZY SALEZJAŃSKICH przebywających na urlopach w Polsce od 26 do 28 lipca 2012 w SOM Początek: 26 lipca (czwartek) – godz. 13.00 SPOTKANIE DARCZYŃCÓW 28 lipca sobota godz. 10.00 Zapraszamy na SPOTKANIE DARCZYŃCÓW Odbędzie się ono w ostatnim dniu spotkania misjonarzy, tj. w sobotę 28 lipca Początek – godz. 10.00 Zakończenie – ok. godz. 15.00 Zapraszamy do SOM wszystkich Darczyńców i Przyjaciół misji salezjańskich. Swoją obecność potwierdzili misjonarze: Misje Salezjańskie 30 Ks. Sławomir Bronakowski (Brazylia), ks. Stefan Górecki (Peru), ks. Piotr Szumny (Maroko), ks. Artur Bartol (Czad), ks. Czesław Nenikowski (Argentyna), s. Gabriela Rohde (Ukraina), Ks. Tomasz Łukaszuk (Madagaskar), ks. Jan Marciniak (Tanzania), ks. Henryk Boguszewski (Rosja), ks. Zygmunt Labun (Zambia), ks. Józef Czerwiński (Malawi), S. Danuta Drewnowska (Argentyna), ks. Henryk Juszczyk (Namibia) Ogłoszenia Odeszli do Pana... KS. STANISŁAW POLITOWICZ SDB Zmarł w Czaplinku 7 maja 2012, w 78 roku życia, 52 ślubów zakonnych i 43 kapłaństwa KS. JANUSZ TOMASIK SDB Zmarł w Zalesiu Górnym 11 maja 2012, w 81 roku życia, 63 ślubów zakonnych i 55 kapłaństwa KS. KAZIMIERZ MACHNIKOWSKI SDB Zmarł w Swobnicy 13 maja 2012, w 79 roku życia, 49 ślubów zakonnych i 43 kapłaństwa MSZA ŚW. – DAREM NA MISJE REKL AMA Zamawiając Msze św. u nas, także wspierasz misje. Przyjmujemy Msze św. zwykłe, nowenny (9 Mszy św.) oraz gregorianki (30 Mszy św. za zmarłych). DZIĘKUJEMY za wywoływanie naszych zdjęć. salezjanie.pl Salezjanie w Polsce 31 Misje Salezjańskie W zetknięciu z przyrodą człowiek odnajduje swój właściwy wymiar… prawie naturalnie otwiera się na dziękczynienie i modlitwę… Papież Benedykt XVI
Podobne dokumenty
Wśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny
swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna S...
Bardziej szczegółowo