Wartość nauki. - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Wartość nauki. - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Wartość autoteliczna Prawda w nauce branej na serio. Nauka sensu
proprio uprawiana jest „wówczas, gdy: 1) cywilizacja na serio sprzyja nauce,
2) nauka na serio jest grą o prawdę jako wartość autoteliczną i uniwersalną
zarazem” /J. Goćkowski, Teoria cywilizacji jako socjologia wiedzy, w:
Rozmyślania o cywilizacji, dz. zb. p. red. J. Baradzieja i J. Goćkowskiego,
seria Cywilizacja. Tradycja. Ethos, wyd. Baran i Suszczycki, Kraków 1997,
99-136, s. 121. Celem nauki jest tylko prawda. Poznanie naukowe jest
bezinteresowne, jedyną korzyścią jest zdobycie wiedzy. „W nauce: a) stosuje
się test empirii i test koherencji; b) wykonuje się czynności poznawcze
analizujące i syntetyzujące, c) łączy się czynności twórcze z czynnościami
będącymi zbieraniem/sprawdzaniem faktów” /Tamże, s. 123/. Koneczny
rozróżnia poznanie właściwe naukom formalnym i poznanie właściwe
naukom empirycznym /Tamże, s. 124/. „Koneczny ma świadomość
dialektyki immanentnej w strukturze dyscyplinowej nauk. Akcentuje to, że
wewnątrz tej struktury, jednocześnie i stale, zachodzą procesy, które nazwać
można „całkowaniem” i „różniczkowaniem” tej wiedzy […] Nauka sensu
proprio jest porządkowaniem wiedzy, którego trwanie i rozwój zależy od
postawy etosowej uczonych. Cywilizacja łacińska stanowi sprzyjający/
korzystny stan ekologiczny, ale nie zapewnia uprawiania „gry o prawdę
naukową” w sposób zgodny z ejdosem „naukowej perspektywy świata”. To
zależy już od etosu nauki, czyli takiego etosu profesjonalnego uczonych,
którego przykazania i zasady respektują ów ejdos […] wszelka ingerencja
jakiegokolwiek autorytetu supremacyjnego naraża tożsamość nauki na
wynaturzenie” /Tamże, s. 125/. „Nauce nie umiejącej udatnie łączyć
specjalizacji z generalizacją grozi degeneracja pod względem sukcesów
poznawczych oraz degradacja pod względem użyteczności prakseologicznej”
/Tamże, s. 132.
+ Wartość autoteliczna wiedzy naukowej, przyrodoznawcy europejscy
katoliccy i anglikańscy. „Średniowieczne źródła romantycznej sytuacji
problemowej niemieckiej medycyny niematerialistycznej z lat 1797-1848 /
Do ukształtowania się struktury pojęciowej romantycznej sytuacji
problemowej niemieckiej medycyny niematerialistycznej, której jedną z cech
konstytutywnych
było
postrzeganie
konieczności
metafizycznego
zakorzenienia wiedzy medycznej, przyczyniła się w sposób znaczący
średniowieczna reinterpretacja neoplatonizmu, dokonana przez św.
Augustyna. Cechowało ja dążenie do uzgodnienia twierdzeń nauki ze
światopoglądem religijnym. Koncepcja nauki, wypracowana przez Augustyna
Aureliusza, opierała się na tym, że twierdzenia naukowe poddawano analizie
pod kątem ich zgodności z Objawieniem zawartym w Biblii. O uznaniu danej
teorii za prawdziwą decydowała więc jej zgodność z Biblią. Wpływ poglądów
św. Augustyna na Lutra zadecydował o spopularyzowaniu się tego ujęcia w
świadomości zwolenników stworzonego przezeń wyznania. Podczas gdy
przedstawiciele nowożytnego europejskiego przyrodoznawstwa, działający w
kręgu katolickim i anglikańskim (Galileusz, Kartezjusz, Newton), traktowali
wiedzę naukową jako sferę działalność posiadającą wartość autoteliczną
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
(Uczeni ci wprawdzie deklarowali swoją głęboką religijność osobistą i
pragnęli uzyskać aprobatę oficjalnych instytucji kościelnych dla stworzonych
przez siebie koncepcji naukowych, umożliwiającą ich spopularyzowanie w
poddanych władzy kościelnej instytucjach naukowych, jednakże za
zasadniczy cel swoich badań uznawali tworzenie wiedzy obiektywnej na
temat świata, nie zaś jej uzgadnianie z podstawami wiary) i stworzony przez
nich program modernizacji nauki przyczynił się ostatecznie do nadania
medycynie europejskiej charakteru nauki świeckiej, w luterańskim kręgu
kulturowym zjawisko takie nie nastąpiło aż do XIX wieku /B. Płonka-Syroka,
Niemiecka medycyna romantyczna, wyd. 2, Warszawa 2007, s. 201.
+ wartość badań naukowych. „Różne są przyczyny tej postawy. Należy tu
przede wszystkim wymienić brak zaufania do zdolności rozumu, jaki
przejawia znaczna część współczesnej filozofii, gdy rezygnuje z refleksji
metafizycznej nad ostatecznymi pytaniami człowieka i skupia się na
problemach szczegółowych i lokalnych, czasem czysto formalnych. Trzeba też
zwrócić uwagę na nieporozumienie, jakie powstało przede wszystkim w
odniesieniu do tak zwanych „nauk humanistycznych”. Sobór Watykański II
kilkakrotnie potwierdza pozytywną wartość badań naukowych zmierzających
do głębszego poznania tajemnicy człowieka.” FR 61
+ Wartość hermeneutyczna badania interakcji między tekstem a
czytelnikiem. Ewangelia Jana w porównaniu z Ewangeliami synoptycznymi
nastawiona jest inaczej na odbiorcę. Czytelnik ustalający dokładny sens
jakiegoś tekstu od razu napotyka na szereg pytań, które wciągają go do
szukania odpowiedzi w całym dziele. Zdolność pisarza do wciągania
czytelnika w świat przedstawianych przez niego wartości albo tego rodzaju
właściwości dzieła literackiego, P. P. A. Cotzé nazywa ponadhistorycznymi i
ponadkulturowymi wartościami pisma /Jon and the Reader’s Response,
Neotestamentica 19 (1985) 55/. „W polu zainteresowania komentatorów
czwartej Ewangelii znajduje się dzisiaj relacja narratora (realnego lub
domniemanego) do czytelnika (rzeczywistego lub domniemanego), jak
również istotny punkt narracji, zwany intrygą (ang. Plot) lub w terminologii
starożytnych teoretyków literatury perypetią (gr. peripateia). Badanie
interakcji
między
tekstem
a
czytelnikiem
może
mieć
wartość
hermeneutyczną, gdyż wnikanie w proces komunikacji, jaki został
zakodowany w ewangelii, lepiej przybliża jej treści niż tradycyjne szukanie
intencji ewangelisty” 04 114.
+ Wartość hermeneutyczna symbolu ikonograficznego Myślenie symboliczne
we współczesnej kulturze zdobywa coraz większe znaczenie. Przez myślenie
symboliczne (ściślej: poznanie symboliczne) rozumiemy w teologii nie
bezpośredni sposób przedstawiania, ujmowania poznawczego tego, co (kto)
Transcendentne. Ten rodzaj myślenia różni się od poznania pojęciowego,
konceptualistycznego, w którym odwzorowanie ma miejsce w idei rozumowej.
Zwykło się wiązać ten rodzaj poznania z wymiarem obiektywnym, podczas,
gdy poznanie symboliczne mocniej akcentuje element podmiotowy” Symbole
słowne nie wystarczają do jednoznacznym opisania rzeczywistości wyrażonej
w dogmacie Trójcy Świętej. „Ikona w tym miejscu pozostaje z prostym ufaktycznieniem obecności Ojca, Syna i Ducha Świętego w granicach
objawienia. Wykorzysta więc obraz „krzaku gorejącego” (nawet jeśli zyska on
z czasem kontekst kairologiczny, np. w ikonach rosyjskich), „Gościnność
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Abrahama” (Trójca Starotestamentalna) i epifanijnej ikony Ojca, Syna i
Ducha w typie ikon Trójcy Nowotestamentalnej. To u-faktycznienie ze strony
ikony stanowi wyzwanie dla duchowego odkrywania tajemnicy dogmatu
trynitologicznego poza próbami pojęciowania. W przypadku poznania
symbolicznego dokonuje się też proces odtwarzania, swoistej dekodyfikacji
Bożej epifanii. Tajemnica jest przyjmowana w całej swej naturze sprawiając,
że podmiot staje wobec niej w postawie kontemplacji i adoracji. „Credo, quia
absurdum” towarzyszy tej postawie po to, by uznać właściwe sobie jako
człowiekowi granice rozumu, jest za to ogląd, który wystarcza, by mógł
powstać dialog zbawczy z Bogiem”, w jednoznacznym opisie rzeczywistości
wyrażonej w dogmacie. K. Klauza, Hermeneutyczna wartośćsymbolu
ikonograficznego, RTK 2 (2002) 101-109, s. 105.
+ Wartość hermeneutyczna symbolu ikonograficznego Obraz zagadnieniem
centralnym teologii w dobie reformacji. Realne uobecnienie czynione jest
według ówczesnej interpretacji w sakramentach ich wewnętrzna mocą,
natomiast w ikonach dzięki „modlitwie Kościoła”. Modlitwa, a nie obraz
namalowany,
jest
„sakramentem
Ducha
Świętego”
K.
Klauza,
Hermeneutyczna wartość symbolu ikonograficznego, RTK 2 (2002) 101-109,
s. 102. „Wysiłek modlitwy wiernego i modlitwy liturgicznej Kościoła zmierza
do odkrycia oblicza Chrystusa. W przypadku ikon wschodnich wyraźnie
zarysowuje się wpływ kultur lokalnych na akcenty dogmatyczne zawarte w
ikonach. Chrystus w wyobrażeniach bizantyjskich jest przede wszystkim
prawodawca i imperatorem kosmosu, Chrystus ruski – szerzej słowiański –
jest kenotyczny. Nośnikiem specyficznego wyrazu dogmatu chrystologicznego
w ikonie staje się swoisty „system symboli” uwzględniający kolory,
rozmieszczenie
w
przestrzeni
ikony
poszczególnych
elementów
ikonograficznych oraz proporcje postaci. Dzielimy je na usystematyzowany
zespół wyobrażeń ikonograficznych ujęty w hermeneje. Oprócz nich istnieją
symbole indywidualne wprowadzone przez tworzącego ikonę a związane np. z
jego życiem wewnętrznym i duchowością. […] Zachodzi pytanie o wartość
semantyczną, zwłaszcza tych ostatnich symboli, wyrażających indywidualne,
kulturowo uwarunkowane rozumienie prawdy ukazanej w „obrazie Boga
Niewidzialnego”.
Odpowiedź
na
to
pytanie
wymaga
analiz
interdyscyplinarnych z zakresu metodologii teologicznej, interpretacji dzieł
zgodnej z historią sztuki, analiz kulturologicznych i współczesnej semantyk i
semiologii. Powiela to właściwie zakres niezbędny do rozumienia i
interpretacji współczesnej kultury obrazu, zarówno w jej wysokim, jak i
masowym wydaniu. Tamże, s. 103.
+ Wartość hermeneutyczna symbolu ikonograficznego Twórca ikony
wprowadza symbole indywidualne, związane np. z jego życiem wewnętrznym
i duchowością. Etymologicznie słowo „symbol” wywodzi się z greckiego
symballo – zestawiać razem, pozostawić jako dokument. W teologii stanowi
„manifestację, w której dana rzecz potwierdza sama siebie jako istniejącą w
czymś innym, z czym jest związana. Wyraża w ten sposób i rzecz oznaczaną i
samą siebie” [Rahner, Vorgrimler]. Słusznie więc można twierdzić, że symbol
ma swe źródło w tym, co symbolizuje. Otwiera to nowe perspektywy dla
współczesnej hermeneutyki ikony, która właściwie odkrywa racjonalne
przesłanki dla historycznej praxis ikony w życiu Kościoła i w jego teologii” K.
Klauza, Hermeneutyczna wartość symbolu ikonograficznego, RTK 2 (2002)
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
101-109, s. 103. Dogmat jest ikoną poznawaną metodami hermeneutyki, a
ikona dogmatem. „Dla tej hermeneutyki podstawowym paradygmatem staje
się stopień tożsamości prawdy i ikony. Tym bardziej ważny, gdy chodzi o ten
rodzaj prawdy, jaki rozumiemy przez pojęcie dogmatu. Hermeneutyka stara
się więc wykazywać prawdę ikony, a równocześnie traktuje wyobrażenie
plastyczne jako ikonę prawdy (ikonę dogmatu). I tak jak dogmat nie jest
jedynie
konstrukcją
intelektualną,
ale
opisem
transcendentnej
rzeczywistości, tak i wyrażająca go ikona nie ogranicza się do prostej
reprezentacji, u-naocznienia, u-cieleśnienia dogmatu, ale przekracza próg
epifanijny dzięki elementom inkarnacyjnym w tym, co np. Teilhard de
Chardin określał pojęciem Christification – Chrystyfikacją dziejów i
Chrystogenèse – genezą (ewolucją) Chrystusa. Współbrzmi to z chrystologią
ikonologiczną, wyrażaną paradoksalnie nawet tymi samymi ideami” Tamże,
s. 104.
+ Wartość heurystyczna modelu umysłu polega na tym, że ułatwia
rozwiązanie konkretnego problemu, a przynajmniej pozwala sformułować
zasadne pytania. „Człowiek buduje w swoim umyśle poznawczą
reprezentację rzeczywistości naturalnej i społeczno-kulturowej, sięga poza
zjawiska obserwowalne zmysłami wykrywające ukryte tam struktury,
rozważa i bada „światy możliwe”. Dzięki umysłowi próbuje w jakiś sposób
zrozumieć świat i siebie. Specjaliści z zakresu lingwistyki i psychologii
poznawczej tworzą różnego rodzaju modele dla zrozumienia poznawczego
działania umysłu” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 16/. „System poznawczy
bowiem w szerokim znaczeniu to układ fizyczny, który może być podmiotem
procesów poznawczych (np. percepcji, myślenia, rozumienia, generowania
wypowiedzi językowych). Tego rodzaju podmiotem może być człowiek,
odpowiednio zaprogramowany komputer, instytucja społeczna itp. W
węższym znaczeniu jest nim człowiek jako dynamiczny układ odbierający i
przetwarzający informacje dochodzące z zewnątrz i zakodowane w pamięci.
Umysł ludzki jako system poznawczy jest narzędziem konstruowania
reprezentacji poznawczych. Zachowanie tego systemu realizującego program
generowania reprezentacji poznawczej można opisać na różnych poziomach.
Najczęściej wyróżnia się trzy poziomy analizy reprezentacji poznawczej.
Najbardziej ogólny zwany jest poziomem semantycznym, intencjonalnym; w
opisie wyjaśniamy zachowanie, podając jego przyczyny. Drugi poziom zwany
jest syntaktycznym, algorytmicznym, komputacyjnym przekształcaniem
symboli. Trzeci poziom stanowi implementacja, czyli opis fizycznego sposobu
reprezentacji symboli w mózgu lub w hardare’owej części komputera. Model
umysłu to system założeń hipotetyczno-teoretycznych odwzorowujących pod
istotnymi względami strukturę i funkcje umysłu. Model powiązany jest z
daleko idącymi uproszczeniami. Mimo to każdy naukowo wartościowy model
umysłu ma pewien walor heurystyczny, ułatwia bowiem rozwiązanie
konkretnego problemu, a przynajmniej pozwala sformułować zasadne
pytania. W psychologii końca XX wieku istniało wiele modeli umysłu. Nie
zawsze miały one wyraźnie wyartykułowane założenia metodologiczne,
epistemologiczne i ontologiczne. Popularne były wtedy modele umysłu oparte
na koncepcji umysłu jako swego rodzaju „komputera”, czyli systemu
przetwarzającego informacje. Tego rodzaju schematy nie są jednak modelami
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w ścisłym tego słowa znaczeniu. Psychologowie tego rodzaju ujęcia
traktowali raczej jako rodzaj metafory komputerowej. Modele umysłu
zaproponowało wielu badaczy, m. in. Simon (1978; 1980), Anderson (1983) i
Dennet (1997). Wybór najbardziej reprezentatywnych modeli zawiera książka
pod redakcją Zdzisława Chlewińskiego Modele umysłu (1990). Z innej
perspektywy teoretycznej ujmują umysł Popper i Eccles (1977), Penrose
(1995; 1997), Guilford (1978) i Piaget (1981). W 1937 r. Alan Turing
przedstawił po raz pierwszy logiczno-matematyczne podstawy komputera,
wprowadził koncepcję „maszyny matematycznej”. Nazwanej później „Maszyna
Turinga”. Według tej koncepcji umysł jest złożonym programem
przetwarzania informacji. Myślenia redukuje się do komputacji (obliczeń). W
badaniach tego rodzaju John McCarthy wprowadził w 1956 r. termin
„sztuczna inteligencja” (artificial inteligence)” /Tamże, s. 17.
+ Wartość heurystyczna pytań w nauce duża. „Badanie pojęć tylko w
pewnym stopniu mogą być prowadzone poprzez badania empiryczne. W
bardziej zaawansowanych teoretycznie interpretacjach wyników tych badań
rolę istotną posiadają założenia ontologiczno-epistemologiczne. W ostatnich
dekadach XX wieku rozwinęła się nauka, której przedmiotem jest proces
poznawania, zwana kogniwistyką (cognitive science). Jest to dziedzina
interdyscyplinarna. Jednak przede wszystkim kognitywizm stał się
dominującym kierunkiem w psychologii akademickiej. Jej zadaniem jest
ukazanie psychologicznych podstaw poznania, które leżą u podstaw
konceptualizacji świata” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1999, s. 5/. „Psychologia
kognitywna mówi o kategoriach umysłu. Termin model określa między
innymi metodę badawczą. Model psychologiczny umysłu pozwala na
„wydobycie tych aspektów, dzięki którym można opisywać umysł jako
urządzenie lub maszynę do przetwarzania informacji”. Tylko w ograniczonym
stopniu można porównywać umysł do komputera /Tamże, s. 7/. „Termin
umysł zastępowany bywa określeniem system poznawczy człowieka. Rozum
natomiast kojarzony jest bardziej z konkretnym, ukierunkowanym
działaniem tego systemu. Filozofia zajmuje się badaniem natury tego
systemu. Psychologia traktuje umysł jako „dynamiczny układ odbierający i
przetwarzający – w sposób zarówno nieświadomy jak i świadomy –
informacje dochodzące do podmiotu z zewnątrz i zakodowane w pamięci”.
Modny jest obecnie model umysłu oparty na metaforze komputerowej.
Nowszy jest jednak paradygmat umysłu zwany koneksjonistycznym. Badania
dotyczące powstawania pojęć są owocem rozwoju psychologii kognitywnej.
Obecnie psychologowie akcentują wagę procesów poznawczych w ludzkim
zachowaniu. Pojęcia są manifestacją tych procesów, tworzą pojęciową
reprezentację poznawczą otaczającej nas rzeczywistości. Pomimo licznych
badań i jeszcze liczniejszych publikacji wiedza na temat pojęć jest jeszcze
zbyt ogólna, jeszcze niedojrzała metodologicznie” /Tamże, s. 8/. Pytania w
nauce są bardzo istotne i mają dużą wartość heurystyczną. Osiągnięciem
jest również dojście do stwierdzenia, że badane problemy nie są tak proste,
jak się wcześniej wydawało. Postępem jest dostrzeżenie, na czym owa
złożoność polega. O rozwoju nauki świadczy również pojawienie się wielu
podejść teoretycznych, związanych ze zróżnicowaną aparaturą pojęciową i
odpowiednimi technikami badawczymi. Nawet ci psychologowie, którzy są
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przeciwni nawiązywaniu do problematyki filozoficznej często bezwiednie
przyjmują pewne założenia ontologiczne, epistemologiczne i metodologiczne
związane z określonym systemem filozoficznym” /Tamże, s. 9.
+ Wartość informacyjna wskaźników badanych w naukoznawstwie. „Po II
wojnie światowej naukoznawstwo polskie było dziedziną rozwijającą się
już dość obiecująco, czego wyraz stanowiły np. periodyki „Zagadnienia
Naukoznawstwa” i anglojęzyczne „Science of Science”. Dyscyplinę, o której
mowa, często definiuje się jako „[...] kompleksowe badanie działania
systemów naukowych w celu opracowania metod zwiększenia
potencjału nauki i zwiększenia efektywności procesu naukowego
drogą oddziaływania organizacyjnego” /G. M. Dobrow, Wstęp do
naukoznawstwa, tłum. J. Bolecki, PWN, Warszawa1969, s. 24/” W
zmatematyzowanym naukoznawstwie pracuje się metodą systemową; świat
nauk (przyrodniczych i społecznych) postrzegany jest jako system
otwarty, oddziałujący na wielu obszarach z ekonomią, cybernetyką,
informatyką, teorią systemów oraz rozmaitymi działami matematyki, np.
statystyką. Podstawowymi wskaźnikami ilościowymi stosowanymi w
naukoznawstwie są: liczba pracowników naukowych, liczba instytucji
naukowych,
liczba
odkryć
i
wynalazków,
liczba
wynalazków
opatentowanych, wskaźnik efektywności ekonomicznej (stosunek nakładów
na naukę do wymiernych ekonomicznie efektów), liczba czasopism i książek
naukowych, liczba prac naukowych przypadających na jednego autora w
ciągu roku, indeks cytowań, wskazujący rangę naukową danej pracy itp.
Lista tych wskaźników nie jest, oczywiście, kompletna, a same
wskaźniki nie są w jakiś absolutny sposób obiektywne. Nie mają one
charakteru jakościowego, wartościującego; nawet indeks cytowań jest
miarą porównawczą, pozwalającą jedynie na oceny w kategoriach „mniej
– więcej”. Wskaźniki te jednakże mają dużą wartość informacyjną, a
wnikliwa interpretacja pozwala z nich wyczytać więcej, niż na pozór w
sobie kryją. W. Greniewski (1959) podkreśla na przykład, że wskaźniki te
można stosować zarówno w celu oceny aktualnego stanu nauki, jak i w
sposób prospektywny lub retrospektywny. Można zatem równie dobrze
dokonywać analizy minionego etapu nauki, diagnozować stan obecny i
prognozować jej rozwój” /D. Sobczyńska, O naukometńi, jej zastosowaniach do
chemii i wnioskach dla filozofii nauki, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 235-258, s. 238/.
+ Wartość koncepcji teoretycznych Stieglitza oceniona wysoko. „Kolejny
przedstawiciel nurtu eklektycznego w historiografii, H. Rohlfs, w pracy z
1851 r. przedstawił pierwszą połowę XIX w. jako zamkniętą już epokę w
dziejach niemieckiej myśli medycznej. Wyróżniał w niej rywalizujące ze sobą
nurty,
które
oceniał
wychodząc
z
pozycji
materialistycznomechanistycznych” /B. Płonka-Syroka, Niemiecka medycyna romantyczna,
wyd. 2, Warszawa 2007, s. 23/. „Krytykował nurt eklektyczny z jego związki
z witalizmem, nurt dynamiczny za nadanie niemieckiej medycynie
praktycznej fałszywego kierunku, którego skutkiem było stosowanie opartej
na błędnych podstawach i odznaczającej się wysoką śmiertelnością chorych
terapii. Krytycznie oceniał także nurt filozoficzny złożony z doktryn, w
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
których strukturze przejawiały się silne wpływy niematerialistycznej filozofii
przyrody, przede wszystkim Schellinga, którego koncepcje uważał za
fantazje. Rohlfs doszukiwał się w myśli medycznej omawianej epoki pewnych
elementów racjonalnych i wartościowych. Uznał za takie przekonanie o
konieczności połączenia patologii i fizjologii w jedną naukę o organizmie oraz
definiowanie choroby jako zmienionego stanu organizmu zdrowego. W
późniejszej publikacji z 1875 r. Rohlfs podkreślił zasługi nurtu eklektycznego
dla rozwoju niemieckiej myśli medycznej pierwszej połowy XIX w.
Przypomniał w tej pracy sylwetkę J. I. Stieglitza, którego uznał za jednego z
pionierów niemieckiej medycyny klinicznej. Rohlfs podzielał tu stanowisko
innych współczesnych mu autorów, wysoko oceniających wartość koncepcji
teoretycznych Stieglitza, które obok poglądów Ch. W. Hufelanda oraz J.
Müllera cechowało nastawienie empiryczne oraz opozycja wobec tendencji do
oparcia w medycynie niemieckiej patologii na podstawach spekulatywnych.
Metoda analizy źródeł stosowana przez Rohlfsa, którego krytyczna ocena
ogólnego standardu medycyny niemieckiej pierwszej połowy XIX w.
współistniała z poszukiwaniem w niej elementów racjonalnych,
upowszechniła się w późniejszej historiografii tego okresu” /B. PłonkaSyroka, Niemiecka medycyna romantyczna, wyd. 2, Warszawa 2007, s. 24.
+ Wartość medycyny niemieckiej pierwszej połowy XIX oceniana różnie przez
różne opcje metodologiczne. „Obraz niemieckiej medycyny pierwszej połowy
XIX stulecia jako wyodrębnionej epoki o swoistych cechach konstytutywnych
kształtował się w piśmiennictwie historyczno-medycznym stopniowo i był
ujmowany w odmienny sposób przez kolejne generacje badaczy, a także
przez kolejne nurty metodologiczne w historiografii medycyny. Ich geneza
była związana nie tylko z recepcją w praktyce badawczej historyków
medycyny różnorodnych tendencji metodologicznych obecnych w ówczesnej
historiografii, lecz przede wszystkim pozostawała w związku ze zmianami w
zakresie standardu racjonalności wiedzy medycznej, jakie zachodziły na
przestrzeni XIX i XX stulecia. Wraz z owymi zmianami, także i historyczne
ujęcia opisywanej epoki wydobywały odmienne jej elementy, uznawane za
racjonalne, wartościowe i istotne. W historiografii podejmującej problem
niemieckiej medycyny niematerialistycznej 1. połowy XIX stulecia
występowały kolejno następujące nurty interpretacyjne: eklektyczny,
filozoficzny, pozytywistyczny, neoromantyczny i społeczno-kulturowy. Każdy
z nich przedstawiał własne ujęcie tej epoki, oparte na odmiennych kryteriach
jej oceny” /B. Płonka-Syroka, Niemiecka medycyna romantyczna, wyd. 2,
Warszawa 2007, s. 19/. „trzy nurty interpretacyjne, z których dwa –
eklektyczny i filozoficzny – współistniały przez pewien czas z opisywaną
epoką i podejmowały problemy bieżąco dyskutowane w ówczesnym
środowisku medycznym. Natomiast trzeci z nich, nurt pozytywistyczny,
odnosił się w swych rekonstrukcjach do standardu wiedzy medycznej, który
utracił już w niemieckiej medycynie akademickiej status normatywny. Obraz
epoki, stworzony w historiografii należącej do każdego z powyższych nurtów,
ukazywał odmienne jej oblicze i wydobywał różne elementy uznawane za
istotne dla charakterystyki opisywanego okresu. Autorzy XX-wieczni
przekazali swym następcom obszerny zasób faktów i podstawowe inspiracje
metodologiczne, do których – także polemicznie – nawiązywano w późniejszej
historiografii tego okresu” /Ibidem, s. 20.
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ wartość natury w badaniach nad Objawieniem. „Tomasz uznaje, że natura
— właściwy przedmiot badań filozofii — może się przyczynić do zrozumienia
Bożego Objawienia. Wiara zatem nie lęka się rozumu, ale szuka jego pomocy
i pokłada w nim ufność. Jak łaska opiera się na naturze i pozwala jej
osiągnąć pełnię, tak wiara opiera się na rozumie i go doskonali. Rozum
oświecony przez wiarę zostaje uwolniony od ułomności i ograniczeń, których
źródłem jest nieposłuszeństwo grzechu, i zyskuje potrzebną moc, by wznieść
się ku poznaniu tajemnicy Boga w Trójcy Jedynego.” FR 43
+ Wartość nauk dla światopoglądu katolickiego. Świat w Weltanschauung
Romano Gurdiniego to świat fizyczny, ludzkość oraz Bóg jako Stwórca.
Każda rzeczywistość jest widziana w jej relacji do Boga. Rzeczy pojawiają się
z nakazu Bożego, osoby ludzkie z powołania. Osoba jest już na początku
powołania jej do istnienia, ale w pełni staje się dopiero przez odpowiedź
dawaną całym swym życiem aż do końca. Decyduje struktura naturalna oraz
spotkanie z Bogiem, usłyszenie głosu Bożego, akceptacja i świadoma
odpowiedź całym sobą, całym swym życiem. Łaska domaga się odpowiedzi, w
sumie pojawia się dialog. Wobec świata człowiek nawiązuje kontakt
poznawczy, w którym rozwija się Weltanschauung, światopogląd nie
ograniczający się do wiedzy o świecie, otwarty, kierujący ku aktywnej
postawie dialogu człowieka ze światem. Poznanie uporządkowane tworzy
naukę, której owocem jest naukowa wiedza o świecie. Nauka jest wtedy, gdy
akt recepcji dokonany jest świadomie, metodologicznie /M. Lluch Baixauli,
La Katholische Weltanschauung de Romano Gardini, “Scripta Theologica” 30
(1998/2) 629-658, s. 644/. Takim jest Weltanschauung. Kontemplacja
świata nie jest bierna, lecz przygotowana, celowa, aktywna. Guardini docenia
ogląd naukowy świata, czyli widzenie rzeczy, świadome i precyzyjne,
nastawione
na
wydobywanie
informacji.
Korzysta
z
analizy
fenomenologicznej, zwłaszcza w wydaniu Maxa Schelera. Koncentruje się na
zagadnieniu spotkania podmiotu z przedmiotem, nawet bardziej niż na
spotkaniu podmiotu z innymi podmiotami. W Weltanschauung inny to nie
tylko inny człowiek, lecz każda rzecz wokół niego. Oglądanie świata powinno
spełniać następujące warunki: 1) Dystans, 2) Aktywna otwartość na
szczegóły, 3) Nastawienie na usłyszenie tony specyficznego, właściwego dla
danej rzeczy, 4) Szacunek dla świata, również dla wszystkiego, co zmienne i
niepowtarzalne. 5) Odpowiednie przygotowanie. Weltanschauung to nie jest
apologia, literatura, filozofia, teologia. Jest to wyjaśnianie świata, który
uważany jest za prawdziwy. Obserwator zachowując odpowiedni dystans
badawczy jest jednak w świecie. Poznanie istoty rzeczy dokonuje się w tle jej
egzystencji. W związku z tym ważne są: całość, konkret oraz nastawienie
badawcze. Zrozumienie całości nie jest dane z góry, apriorycznie, lecz
pojawia się jako wynika rozumienia szczegółów. Człowiek nie tworzy prawdy,
lecz ją rozpoznaje, dopiero wtórnie rozpoczyna działać kreatywnie intelekt
ludzki, dokonując refleksji teoretycznej nad rzeczywistością /Tamże, s. 645/.
Refleksja nad relacją części z całością dokonuje się w kontekście danego już
światopoglądu. Weltanschauung Guardiniego tworzony jest w oparciu o wiarę
chrześcijańską. Stąd równica między modelem teoretycznym Guardiniego
oraz Schelera, który w ostatnich latach swego życia doszedł do wizji
panteistycznej. Obserwator żyje w świecie materialnym, ale go transcenduje,
jest częścią świata tylko w jednym z elementów swojej struktury jako osoby
8
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
ludzkiej /Tamże, s. 646/. Nie zachodzi homogenizm, lecz heterogenizm
człowieka wobec świata. Dzięki temu człowiek potrafi poznać więcej niż jest
to zawarte wprost w rzeczach. Guardini na ogół starał się uciekać od
terminów technicznych scholastyki, operował językiem stosowanym w jego
środowisku. W tym przypadku jednak zastosował termin scholastyczny:
sepereminenter. Światopogląd nie jest tylko zbiorem informacji o świecie na
poziomie świata, lecz wykracza ponad nie, tworząc meta syntezę. Jest w niej
miejsce dla Boga, który jest całkowicie inny (das ganz Andere), a
jednocześnie powiązany ze światem /Tamże, s. 647.
+ Wartość nauk poznawcza i pozapoznawcza oceniana jest za pomocą
heurystyki. „Filozofia dostarcza naukom swego rodzaju danych pierwotnych,
wypracowanych w ramach metafizyki i teorii poznania. Innymi słowy
proponuje ogólną i racjonalnie uzasadnioną wizję rzeczywistości, która w
swoich konkretnych aspektach będzie stanowiła przedmiot badań nauk
empirycznych. Podejmuje także kwestie poznawalności prawdy, natury
procesów poznawczych, jak też kryteriów prawdziwości poznania, co ma
niebagatelne znaczenie dla każdej z nauk. Wynika z tego, że filozofia zawiera
się niejako implicite w samej podstawie, w bazie zewnętrznej nauk
empirycznych, gdzie zdaniem S. Kamińskiego może pełnić funkcję
heurystyczną /Heurystyka to umiejętność wykrywania nowych faktów i
związków między faktami, zwłaszcza czynność formułowania hipotez
(przeciwstawiana czynności uzasadniania), prowadząca do poznania nowych
prawd naukowych. W przeszłości terminem tym zwykło się także określać
umiejętność wyszukiwania informacji o literaturze i źródłach historycznych
związanych z danym tematem, a także reguły wskazujące, jak zbierać i
systematyzować materiały badawcze w historii (do pomocy heurystycznych w
naukach historycznych zalicza się bibliografie, encyklopedie, inwentarze,
katalogi itp.)/ (stanowi protonaukę lub daje inspirację merytoryczną) lub być
wiedzą, na której ostatecznie opiera się ocena wartości poznawczej i
pozapoznawczej nauk /Por. S. Kamiński, Filozofia (hasło), w: Encyklopedia
katolicka, t. V, Lublin 1989, kol. 250-251/” /M. Kiwka, Rozumieć filozofię,
atla 2, Wrocław 2007, s. 173.
+ Wartość nauk przyrodniczych wspomagających pobożność. „Bazyli
wyjaśnia więc na przykład mechanizm zmienności faz Księżyca w zależności
od jego położenia względem Słońca i Ziemi. Wyjaśnia, że noc jest tylko
cieniem rzucanym przez Ziemię, która zasłania sobą świecące Słońce: takie
właśnie – jak stwierdza – jest znaczenie słów: „Bóg oddzielił światło od
ciemności” (Rdz 1,4) (Bazyli, Hexaemeron, VI, 2-3)” /A. Siemieniewski,
Ścieżką nauki do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w
średniowieczu, Wrocław 2009, s. 98/. „Dalej ze sposobu rozchodzenia się
światła Księżyca i Słońca wnioskuje o tym, że oba te ciała niebieskie muszą
mieć rozmiary porównywalne z Ziemią. O astrologii zaś wypowiada się
lekceważąco. Na marginesie można dodać, że tak samo traktowano astrologię
w kościelnym prawodawstwie tamtych czasów. Na przykład wymagania
wobec katechumenów ubiegających się o dopuszczenie do sakramentu
chrztu brzmiały: „Jeśli zgłosi się […] astrolog”, to „należy go przyjąć dopiero
wówczas, gdy zmieni swoje życie” (Konstytucje apostolskie, VIII, 32,6.11;
Kraków 2007). Wracając zaś do zainteresowania św. Bazylego naukami
ścisłymi: jeśli ich ostatecznym rezultatem będzie spotkanie z Bogiem, wtedy
9
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zajmowanie się przyrodoznawstwem może okazać się wartościowe. Boża
„inteligencja rozumna ma zwierzchność nad światem widzialnym”, dlatego
też: „Świat jest szkołą, w której ćwiczą się rozumne dusze; jest placem
ćwiczeń, gdzie uczą się one poznawać Boga. Przez widok rzeczy widzialnych i
dotykalnych umysł prowadzony jest, jakby za rękę, do poznawania rzeczy
niewidzialnych. Gdyż jak powiedział Apostoł: «niewidzialne przymioty Boga –
wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez
Jego dzieła» (Rz 1,20)” (Bazyli, Hexaemeron, I, 6)” /Tamże, s. 99.
+ Wartość nauk ścisłych dla rozwoju duchowego człowieka. „Astronomia
poucza, jak wznosić się myślą ponad ziemię i sięgać wspólnie do nieba, i
razem krążyć po orbitach gwiezdnych” Klemens Aleksandryjski, Kobierce, VI,
X/Klemens Aleksandryjski, Kobierce, t. I-II, Warszawa 1994/. „Co ciekawe,
przykładem takiego postępowania jest dla Klemensa patriarcha Abraham,
który przecież usłyszał od Boga polecenie: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy,
jeśli zdołasz to uczynić” (Rdz 15,5). Dla aleksandryjskiego teologa ów tekst z
pierwszej księgi Pisma Świętego jest jakąś antycypacją naukowych
zainteresowań astronomią. Innym biblijnym przykładem stawianym przez
Klemensa za wzór chrześcijanom jest Mojżesz. Nie musimy wchodzić w
dyskusję na temat wiarygodności podawanych przez Klemensa informacji o
Mojżeszu, gdyż interesuje nas tutaj tylko prezentowana przez niego ocena
wartości nauk ścisłych w rozwoju duchowym człowieka: „Gdy Mojżesz
doszedł do właściwego wieku, uczono go arytmetyki, geometrii, rytmiki i
harmonii u wybitnych Egipcjan” Klemens Aleksandryjski, Kobierce, I, XXIII/
Klemens Aleksandryjski, Kobierce, t. I-II, Warszawa 1994. Kontakt z
naukami ścisłymi powinien zacząć się jak najwcześniej: Klemens pisze o tym
w pewnym miejscu swoich Kobierców, gdzie zajmuje się raczej kształceniem
początkowym,
gdyż
udzielanym
kandydatom
do
chrztu,
czyli
katechumenom” /A. Siemieniewski, Ścieżką nauki do Boga. Nauki
przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu, Wrocław 2009,
s. 42/. „Zaczyna od spostrzeżenia, że spośród innych stworzeń człowieka
wyróżnia racjonalność: „kto wybiera to, co pożyteczne dla korzyści
katechumenów, nie powinien jak dzikie zwierzę stronić od miłości wiedzy”.
Potem zaś, obok innych dziedzin nauki, wychwala zalety geometrii: „Ta
nauka przygotowuje duszę w najwyższym stopniu do prawidłowego
wyciągania wniosków, uzdalnia do rozpoznawania prawdy i do wykazywania
fałszu […]. [Geometria] pobudziła nas do stworzenia pojęcia długości bez
szerokości, powierzchni bez głębokości, niepodzielnego punktu i przenosi
nas od rzeczy podległych postrzeganiu zmysłowemu do zjawisk dostępnych
tylko myśli” Klemens Aleksandryjski, Kobierce, VI, XI/ Klemens
Aleksandryjski, Kobierce, t. I-II, Warszawa 1994” /Tamże, s. 43.
+ Wartość nauk ścisłych względna, niżej od wiary; Arnobiusz. „biskup
Euzebiusz z Cezarei (263-339) w swojej Historii kościelnej przeciwstawiał
niekiedy mądrość Ewangelii mądrości płynącej z rozumu ludzkiego. Pisząc o
ludziach popadających w odstępcze spory z nauką Kościoła i o ich uczonych
autorytetach, oceniał ich tak: „będąc z ziemi i mówiąc po ziemsku, i nie
znając Tego, który z góry przychodzi, zapomnieli o świętych Pismach Bożych
i poświęcili się geometrii”. W tym kontekście wymienił nawet z imienia kilka
wybitnych postaci nauki greckiej: Euklidesa, Arystotelesa, Teofrasta oraz
Galena, o którym napisał, że „niektórzy mu nawet cześć oddają”. Podchodząc
10
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
w ten sposób do nauk filozoficznych wraz z praktycznymi dziedzinami, jak
geometria czy medycyna, uznał je za „nauki ludzi niewierzących”, które przez
heretyków bywają wykorzystywane do rzekomego „poprawiania Pisma
Świętego” (Euzebiusz, Historia kościelna, V, 28,14-15). Ten sam autor,
Euzebiusz, w swojej Mowie pochwalnej ku czci Konstantyna, wygłoszonej na
trzydziestolecie panowania cesarza, ganił Egipcjan, że z jednej strony szczycą
się odkryciem geometrii, astronomii i arytmetyki, a z drugiej – uważając się
za mądrych – „nie rozumieją, jak poznać moc Bożą ani jak obliczyć Jego
niezmierną wielkość, przekraczającą naturę bytów nierozumnych i
śmiertelnych” (Euzebiusz, Mowa pochwalna ku czci Konstantyna, 13,4). Tu
raczej – jak się wydaje – Euzebiusz ocenia nauki ścisłe pozytywnie, gani tylko
to, że nie doprowadziły ich adeptów do odkrycia Boga” /A. Siemieniewski,
Ścieżką nauki do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w
średniowieczu, Wrocław 2009, s. 65/. „Podobnie chrześcijański pisarz
Arnobiusz († ok. 330) uważa znajomość nauk ścisłych za wartość względną,
stojącą niżej od wiary: „wiele mówią o rozmaitych liczbach, wiele też o
muzyce, a przez swoje twierdzenia i dowody rozwiązują problemy geometrii
[…]. Ale dobrym nauczycielem nie nazwiemy tego, który jasno się wyraża,
lecz tego, kto swoje tezy potwierdza mocą Bożych dzieł” (Arnobiusz, Przeciw
poganom, II, 11). Tyle krótkiego przeglądu przykładów zaczerpniętych z
tekstów autorów, którzy wykazywali zdecydowany brak zapału do nauk
ścisłych, a niekiedy wypowiadali o nich sądy dość lekceważące. Od razu
rzuca się w oczy, że ten nurt myślenia starożytnych chrześcijan, jakkolwiek
obecny, jest zdecydowanie uboczny. Nie dość, że ma niewielu
reprezentantów, to jeszcze sama liczba ich wypowiedzi na ten temat jest
doprawdy skromna” /Tamże, s. 66.
+ Wartość nauk wszystkich dla wiary. „Dalsze uściślanie rozumienia relacji
wiara – rozum znalazło swoje wybitne rozwinięcie w poglądach św. Anzelma
(1033-1109), biskupa Canterbury, uważanego powszechnie za ojca
średniowiecznej scholastyki. Bez wątpienia słusznie postrzega się go jako
kontynuatora Augustynowego credo ut intelligam. Wyznaje on swoim
Proslogionie: „Nie staram się bowiem zrozumieć, abym uwierzył, ale wierzę,
bym zrozumiał. Albowiem i w to wierzę, że jeżeli nie uwierzę, nie zrozumiem”
/Anzelm z Canterbury, Monologion. Proslogion, tłum. T. Włodarczyk,
Warszawa 1992, s. 144/. W praktyce oznacza to zastosowanie dialektyki,
czyli logicznego rozumowania, do zgłębiania prawd wiary, tak by je
przeniknąć, rozwinąć i poznać tkwiące w nich implikacje. Wiara i jej prawdy
zatem były dla niego niekwestionowanym punktem wyjścia, koniecznym
założeniem i trwałą normą wszelkich spekulacji. Fakty, które chrześcijanin
winien zrozumieć, oraz rzeczywistość, którą będzie musiał zinterpretować,
zostały mu dane w Objawieniu. Nie rozumie się po to, by wierzyć, lecz
przeciwnie, wierzy się po to, by rozumieć. W dochodzeniu do prawdy należy
najpierw uwierzyć w tajemnice wiary, a dopiero później rozważać je za
pomocą rozumu, nie pomijając przy tym egzystencjalnego dążenia ku temu,
w co się wierzy. Pominięcie wiary na początku równa się zarozumiałości;
nieuwzględnienie następnie rozumu równa się niedbalstwu. Św. Anzelm
poleca unikać obu tych błędów. Wiara zatem ze swojej natury domaga się
zrozumienia (fides quaerens intellectum). Postulatem tym Anzelm zwraca się
przeciw czystej wierze w autorytet i czystej wierze w fakty, gdyż tego rodzaju
11
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
wiara nie odpowiadałaby racjonalnemu charakterowi i odpowiedzialności
człowieka. Zasada pierwszeństwa wiary nie sprzeciwia się niezależnym
poszukiwaniom rozumu. Zadaniem rozumu nie jest bowiem wydawanie
opinii o treściach wiary, lecz jego rola polega raczej na poszukiwaniu sensu,
na odkrywaniu logicznych uzasadnień, które pozwoliłyby wszystkim uzyskać
pewne zrozumienie treści wiary. W przypadku konfliktu zabiegi racjonalne
muszą zostać podporządkowane autorytetowi Pisma. I tylko w tych
kwestiach, gdy nie da się wywieść jednoznacznej odpowiedzi na postawione
pytania, rozumowi przysługuje wolność sądu i decyzji (Por. R. Heizmann,
Filozofia średniowiecza, Kęty 1999, s. 160). Filozofia i teologia w istocie nie
są odrębne. Raz jeszcze zostaje tu potwierdzona podstawowa harmonia
poznania filozoficznego i poznania wiary: wiara domaga się, aby jej przedmiot
został poznany za pomocą rozumu; rozum, osiągając szczyt swoich
poszukiwań, uznaje, jak konieczne jest to, co ukazuje mu wiara /Por. W.
Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. I, Warszawa 198310, s. 222-223/” /M.
Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2, Wrocław 2007, s. 148.
+ Wartość nauki biblijnej przyjęta na podstawie rozumu i mądrości większa
niż w oparciu o prostą wiarę, Orygenes. Teodor Keim (1873) uważał Ceslsusa
za przedstawiciela „synkretyzmu filozoficznego, który powstał w I w. w
wyniku wyczerpania filozoficznego i grecko-rzymskiego kosmopolityzmu,
został rozwinięty w drugim stuleciu po Chrystusie w okresie cesarza
Hadriana i jego następców oraz współczesnych Celsusowi – Plutarcha,
Apulejusza, Maksyma z Tyru, a zakończony w trzecim i czwartym stuleciu w
postaci nowej filozofii – neoplatonizmu […] Celsus atakuje chrześcijaństwo z
pozycji filozofii, lecz nie reprezentuje jednego kierunku. Spektrum jego
zarzutów wobec chrześcijaństwa jest bardzo szerokie. Orygenes znalazł się w
szczególnie trudnej sytuacji. Musiał odpierać zarzuty nie tylko z pozycji
„filozofii fałszywej”, lecz również platonizmu, który w tak wielu punktach
zgodny był z pierwszymi postaciami filozofii chrześcijańskiej” /S. Drozd,
Celsus – epikurejczyk czy platonik,, w: Studia z filozoficznej tradycji
chrześcijaństwa, red. M. Manikowski, Filozofia XXVIII, Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998, 63-85, s. 80/. Celsus zarzucał
chrześcijanom, że wszystko, co wartościowe zaczerpnęli z filozofii greckiej, a
przy okazji nastąpiło spłycenie i trywializacja nauki źródłowej. Protestanccy
egzegeci liberalni piętnowali wpływ filozofii greckiej, ale nie uważali go za
źródło wartości, lecz odwrotnie, za przyczynę wypaczeń Ewangelii. W
dziejach myśli chrześcijańskiej istniej też nurt jeszcze inny, według którego
następowało oddziaływanie odwrotne: to filozofia grecka jest spłyconym i
strywializowanym zapożyczeniem ze starożytnej myśli religijnej Starego
Testamentu. Orygenes stwierdza, że z całą pewnością Jezus i Jego uczniowie
nie zajmowali się studiowaniem platonizmu. Celsus zarzucał, że
chrześcijanie wierzą bezmyślnie. Orygenes stwierdza, że „wedle opinii Pisma
większą wartość ma przyjęcie nauki na podstawie rozumu i mądrości niż w
oparciu o prostą wiarę, ale w określonych okolicznościach również prostą
wiarę pochwala Słowo Boże, w tym mianowicie celu, by nie pozbawić ludzi
wsparcia” (Orygenes, Przeciw Celsusowi, przeł. S. Kalinkowski, Warszawa
1986, s. 44). „Według Orygenesa lepiej jest, jeśli ktoś przyjmuje
chrześcijaństwo na podstawie świadomej i przemyślanej decyzji” /Tamże, s.
81.
12
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartość naukowa Biblii paryskiej kwestionowana była już w XIII wieku.
Egzegeci chrześcijańscy zdawali sobie sprawę, że przepisywanie tekstów
biblijnych powoduje ich skażenie. Po kilku wiekach intensywnych prac nad
eliminacją błędów, rozpoczętych od reformy karolińskiej, „w wieku XIII wśród
uczonych upowszechniła się świadomość, że konieczne jest usunięcie owych
zniekształceń z tekstu Wulgaty. Stąd też nie dziwi duża liczna prac
powstających w tym czasie w korektoriach biblijnych, których celem miało
być osiągnięcie pierwotnej czystości Wulgaty św. Hieronima. Zjawisko
powyższe dało się zaobserwować zwłaszcza we Francji, a szczególnie w
Paryżu, gdzie Biblia była podstawą i punktem dojścia w studiach. To
tłumaczy wagę, jaką mistrzowie paryscy przykładali do tego rodzaju prac
korekcyjnych”. Tak powstała tzw. Biblia paryska, „obowiązująca aż do XVI
w., tj. do czasu rewizji zarządzonej przez papieży Sykstusa V i Klemensa
VIII”. Jej wartość naukową kwestionowano już w XIII wieku. „Nic dziwnego,
że od razu rozpoczęto prace nad jej poprawianiem. Nie była to łatwa sprawa
– wyczyścić i skorygować tekst pełen interpolacji i najróżniejszych błędów.
Niektórzy uczeni przystępując do tego zadania uwzględniali najstarsze
rękopisy, świadectwa Ojców kościoła, a także stare, niełacińskie teksty
biblijne. Porównywali też dokładnie owe stare teksty łacińskie ze źródłami
hebrajskimi i greckimi” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w starożytności i w
średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 209/. Żydzi są ludźmi Księgi,
pielęgnowali Prawo jako bezcenny skarb. „Człowieka, który oddał się
studiom, zwano sepher, tj. człowiek księgi. Jako znawcy Prawa przysługiwał
mu wielce zaszczytny tytuł Rab lub Rabbi, tzn. wielki lub mój wielki.”
/Tamże, s. 231/. „Syrach docenia znaczenie społeczne artystów, rolników i
rzemieślników, niemniej jednak uważa, że jest ono niewspółmiernie mniejsze
niż znaczenie uczonych w Piśmie (Syr 38, 31 in.)” /Tamże, s. 233.
+ Wartość naukowa dzieł biblijnych Ryszarda ze św. Wiktora jest rezultatem
zastosowania w egzegezie zasad hermeneutycznych, jakie sformułował w
swoim prologu do literalnego wyjaśniania wizji Ezechiela (PL 196, 527-600).
Zakres badań biblijnych wieku XII największy, Ryszard ze św. Wiktora uczeń
Hugona. Komentarz biblijny w wiekach XIV i XV zmieniał swój kształt. Nadal
składał się z lectio i questio. Jednak lectio była już wówczas przeważnie
krótsza, zawierała mniej dialektyki, więcej za to materiału do ascetyki i
kaznodziejstwa. Natomiast questio przestała spełniać wyłącznie funkcję
wyjaśniania problemów biblijnych. Tekst biblijny stał się tylko punktem
wyjścia dla rozważań kwestii bardzo odległych od Biblii, a nawet od teologii w
ogóle. Komentarz biblijny nie był już dziełem ściśle egzegetycznym.
Komentarz przypominał niezbyt dokładnie usystematyzowaną summę z
dodatkiem egzegezy. Komentarze rozrastały się do ogromnych rozmiarów;
zaczynały pełnić funkcję dzieł encyklopedycznych, obejmujących całokształt
wiedzy i to nie tylko teologicznej. Starano się przeskoczyć od razu od Biblii
do aktualnego życia. Dziś zdajemy sobie sprawę z konieczności etapu
solidnej egzegezy i z koniecznością systematycznej refleksji wykorzystującej
wyniki badań egzegetycznych. Nie wystarczą już podręczniki okraszające
aprioryczne tezy cytatami biblijnymi. Gerhor (zm. 1169), kierownik szkoły
katedralnej w Augsburgu, autor dzieł egzegetycznych: Commentarius aureus
in Psalmos et cantica ferialia (PL 193; 619-1814) i Commentarius in cantica
(Izajasza, Ezechiasza, Anny, Mojżesza, Habakuka; PL 193), które napisane
13
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
zostały według wykładni alegorycznej” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w
starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 106/. Ryszard ze
św. Wiktora (zm. 1173), uczeń Hugona, był najlepszym biblistą XII w.,
zarówno jeśli chodzi o zakres podjętych przez niego badań, jak i o ich
naukową wartość, która jest rezultatem zastosowania w egzegezie zasad
hermeneutycznych, jakie sformułował w swoim prologu do literalnego
wyjaśniania wizji Ezechiela (PL 196, 527-600). Uzupełniał luki pozostawione
przez Ojców Kościoła, którzy omijali nieraz trudne kwestie nasuwające się
przy wykładni literalnej, uciekając się do interpretacji duchowej. Pozostawił
po sobie wiele komentarzy biblijnych (PL 196, 527-600). Inny uczeń Hugona,
Andrzej ze św. Wiktora (zm. 1175) pozostawał pod silną inspiracją egzegezy
rabinistycznej. Gotfryd ze św. Wiktora (zm. 1194) najwierniej ze wszystkich
wiktorynów realizował ideał naukowy mistrza Hugona. Był przede wszystkim
dydaktykiem, zwolennikiem syntezy oraz irenizmu. Podobnie jak Hugo, także
i on przyjmował za św. Grzegorzem Wielkim potrójny sens Pisma świętego”
/Tamże, s. 107.
+ Wartość naukowa historii odzyskana od początku wieku XIX. Historia
rozumiana jest w sensie przedmiotowym i podmiotowym. „Historia (gr.
historia) – oznacza dzianie się ludzkie i jego wielokształtny wyraz
świadomościowy i poznawczy, o różnej czytelności i interpretacji naukowej,
wraz z możliwością otwarcia się na świat ponadhistoryczny. „Historia”, gr.
historeo (od praesens activum jońskiego horao – patrzę, oglądam, widzę)
oznacza: pytanie, dociekanie, poszukiwanie, dowiadywanie się od świadka;
informację, wiadomość, dowiedzenie się, owoc badania; przekaz, relacje,
opowiadanie, świadectwo, opis, obraz znakowy i narracyjny; poznanie z
autopsji lub relacji. Zorganizowane w postać wizji ludzi, rzeczy i zdarzeń,
wiedzy, nauki, o strukturze poznawczej komunikacji międzyludzkiej. Herodot
historię chciał uczynić królową nauk, Platon i Arystoteles uznali ja za niższą
poznawczo od poezji; większą wartość naukową odzyskuje od początku XIX
w. Przedmiotowo od późnego średniowiecza oznacza: res, gesta, res gestae,
facta, actus, causa, opera, eventus itp.; po polsku dzieje (M. Kromer, Ł.
Górnicki, P. Skarga); dziś także dzianie się, stawanie, realizację (Cz. S.
Bartnik). „historia” w języku polskim oznacza zarazem wymiar podmiotowy i
przedmiotowy, co odpowiada zresztą patrystycznemu i średniowiecznemu
sformułowaniu: historia rerum gestarum” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl,
Lublin 1995, s. 9.
+ Wartość naukowa historii podniesiona zostanie wielokrotnie wtedy, gdy z
kalejdoskopu zdarzeń i wydarzeń da się wreszcie wysnuć systematycznie
syntezę. „Nauka o cywilizacji jest po prostu wyższym piętrem nauki historii
stanowiąc jej rozszerzenie, pogłębienie, a zarazem podniesienie. Wartość
naukowa historii podniesie się wielokrotnie, gdy z kalejdoskopu zdarzeń i
wydarzeń da się wreszcie wysnuć systematycznie syntezę. Rozszerza się
horyzont myśli historycznej tak potężnie, iż nikt nie zdoła przewidzieć kresów
tego prądu umysłowego, jaki tu kiełkuje” /F. Koneczny, Prawa dziejowe,
Antyk, Komorów 1997, s. 6/. „Z koniecznością żelaznej konsekwencji, której
nie da się uniknąć, narzuca nauka o cywilizacji pytanie, czy istnieją w
historii prawa. Zasadniczy to problem dla nauki w ogóle, gdyż tuż ponad nim
mieści się (znów z nieuchronną konsekwencją) zagadnienie, czy podlegają
pewnym stałym prawom zjawiska humanistyczne w ogóle, chociaż
14
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
niekoniecznie tym samym prawom, jak zjawiska przyrodnicze. Posiada tedy
nasz problem swe miejsce w wielkim zbiorniku wiedzy integralnej. Nie brakło
usiłowań o wykrycie praw dziejowych, poczynając od św. Bonawentury w XIII
w. aż do Hiszpana Ortego /Ortega y Gasset/, współczesnego nam wprawdzie,
lecz używającego przestarzałej metody medytacyjnej. Sama teoria nawrotów
historycznych pojawiała się pięć razy; obmyślano założenia geograficzne,
ekonomiczne, antropologiczne, prawnicze i biologiczne, lecz nie tylko nie
rozwiązano zagadnienia, lecz ani nawet problemu ściślej nie ujęto. Do tego
trzeba metody indukcyjnej, tej zaś trzymało się zaledwie pięciu wielkich
uczonych: Bacon werulamski, Descartes, Vico, Montesquieu, Guizot.
Pozytywiści wykrywali nowe punkty obserwacyjne, lecz nowy punkt widzenia
rzeczy nie stanowi wcale nowej metody i nawet oni brnęli w dedukcję.
Pozostawała (niestety zawsze niefortunnie) tzw. filozofia historii i
historiozofia, od której historycy trzymali się z daleka, bo składała się z
założeń indywidualnie wymyślanych i samowolnych, tudzież z komplikacji
łamańców dedukcyjnych, czasem niezgodnych z sama logiką. Pośród metod
dedukcyjnych królowała spekulacja, a najwięcej zwolenników miał prosta
medytacja, zezwalająca na wszystko, jak się komu coś udawało i nie
krępująca nikogo w dowolnościach. […] Zapanowało u historyków wręcz
wrogie usposobienie względem wszelakiej „historiozofii”, a samo
wspomnienie syntezy wywołało uśmiech szyderczo-litościwy. Tyle narobili
mętu niehistorycy, iż historycy woleli odwrócić się od tych bałamuctw i
ignorować całą sprawę” /Tamże, s. 7.
+ Wartość naukowa historii pojawia się dopiero na przełomie XVIII i XIX
wieku. Personalizm realistyczny reprezentowany przez Cz. S. Bartnika
(Lublin) nie jest tożsamy z recentywizmem J. Bańki (Katowice). Historia jest
to coś, co się dokonuje, następnie jest to coś, co jest przedmiotem badań, a
wreszcie wynik tych badań. „W analizie semantycznej nazwy „historia”
znaczenie podmiotowe okazuje się pierwsze. „Historia” (od gr. Historeo, od
praesens activum jońskiego horao – patrzę, spoglądam, oglądam, przenikam
swoim „ja”) oznacza pytanie, dociekanie, poszukiwanie, dowiadywanie się od
świadka; następnie informacje, wiadomość, dowiedzenie się, owoc badania; z
kolei przekaz, relację, opowiadanie, świadectwo, pośrednie zetknięcie się z
czymś, opis, obraz znakowy i narracyjny; a wreszcie poznanie z autopsji czy
relacji, zorganizowane w postać wizji ludzi, rzeczy i zdarzeń, w postać wiedzy,
nauki o komunikacji międzyludzkiej wielostronnej. Herodot chciał uczynić
historię królową nauk. Platon i Arystoteles uznali ją za niższą poznawczo od
poezji fikcyjnej. Większą wartość naukowa odzyskuje dopiero na przełomie
XVIII i XIX wieku. Przedmiotowo „historia” od późnego średniowiecza
oznacza: res, gesta, res gestae, actus, causa, opera, eventus itp., po polsku
„dzieje” (M. Kromer, Ł. Górnicki, P. Skarga); dziś także – dzianie się, stawanie
się, realizowanie, zwycięskie „teraz”, osobowe stykanie się z aktualnym
bytem” /Cz. S. Bartnik, Historia i myśl, Lublin 1995, s. 20.
+ Wartość naukowa pomysłów bez obliczeń i bez eksperymentów jest
niewielka. Jan Paweł II w przemowie do Papieskiej Akademii Nauk zwrócił
uwagę na błędy metodologiczne Galileusza, które zresztą popełniali też jego
przeciwnicy. Błędem jest mieszanie naukowej analizy fenomenów
przyrodniczych z refleksją filozoficzną, a tym bardziej z refleksją teologiczną.
Może być ten sam przedmiot zainteresowania. Każda dziedzina może
15
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
korzystać z dorobku innych dziedzin, jednak nie wolno ich mieszać. Hipoteza
naukowa nie może być głoszona jako pewnik, bez odpowiednich badań
eksperymentalnych. Zachwyt nad genialną intuicją nie jest naukowy, nawet
wtedy, gdy teza, która nie była niczym poparta, później zostanie
udowodniona. Czym innym jest dialog matematyki z fizyką eksperymentalną,
gdzie albo najpierw są obliczenia a później potwierdzenie eksperymentalne,
albo najpierw jest eksperyment i spostrzeżenie a później zostaje on
ukoronowany obliczeniami. Pomysły bez obliczeń i bez eksperymentów mogą
inspirować, prowadzić do obliczeń i spostrzeżeń, ale same w sobie nie mają
waloru naukowego. Gdy ktoś uważa, że jego słowa są ważniejsze od obliczeń
i od eksperymentów to nie reprezentuje postawy naukowej i trzeba mu o tym
przypomnieć. Paradoksalnie, Galileusz był człowiekiem szczerze wierzącym.
Nie wątpił w nieomylność zbawczą Pisma Świętego. Zauważał tylko, że
błędne mogą być interpretacje (list z 21 grudnia 1613 roku), a o to właśnie
jego oskarżano /Jan Paweł II, La Iglesia y Galileo „Verbo” 309-310 (1992)
1125-1129, s. 1125/. W środowisku rzymskim wieku XVII nie pamiętano o
ustaleniach egzegetycznych wypracowanych przez stulecia, lepiej było pod
tym względem w Hiszpanii. Sąd na temat poglądów Galileusza wydany w
roku 1633 Kościół zniósł w roku 1820 dając imprimatur dla publikacji
kanonika Settele na Pontificia Academia Scientiarum, pt. Copernico, Galilei a
la Chiesa. Fine Della controversia 1820. Gli atti del Sant’Ufficio. Od czasu
Oświecenia do dziś sprawa Galileusza jest rodzajem mitu tworzonego w
wyobraźni wielu ludzi, nie mającego wiele wspólnego z faktami. Ma służyć
jako przykład przeciwko Kościołowi w walce o prawdę naukową. Tymczasem
to Kościół broni prawdy i zasad nauki przeciwko różnej maści fantastom
lubującym się w zamieszaniu /Tamże, s. 1128/. Galileusz popełnił błąd
głosząc poglądy bez oparcia o eksperyment. Teologowie ówcześni wykazali
nieznajomość nauczania kościelnego na temat sposobów odczytywania
tekstów biblijnych. Wielu uczestników dzisiejszej dysputy ujawnia
nieznajomość
zasad
kierujących
równymi
dyscyplinami
wiedzy,
nieznajomość faktów historycznych a także nieznajomość tego, w jaki sposób
równe dziedziny wiedzy nie mogą wzajemnie na siebie nachodzić a w jaki
sposób powinny ze sobą współpracować.
+ Wartość naukowa przysługuje jedynie naukom przyrodniczym, E. Mach. „U
schyłku XIX stulecia nastąpiły dalsze zmiany w pojmowaniu filozofii. Chcąc
w jakiś sposób uratować jej istnienie i status naukowy kwestionowany przez
pozytywistów, dokonano swoistej parcelacji tradycyjnych zagadnień na wiele
przedmiotów, które określane wprawdzie mianem dyscyplin filozoficznych,
były w istocie naukami empirycznymi, podejmującymi tematy filozofii
tradycyjnej. Wśród nich najszybciej rozwijały się: psychologia, logika, etyka i
estetyka. W tym samym okresie dla wielu koncepcji filozofii układem
odniesienia stał się neokantyzm. Filozofowanie przeobraziło się w tej
perspektywie w krytyczną analizę poznania, jego struktury, uwarunkowań i
związków z rzeczywistością. Skoro nie udało się wprost dotrzeć do natury
bytu, zajmowano się ludzkimi myślami o bycie, postępowaniu i twórczości.
Wpływowi neokantyzmu uległ także pozytywizm, przybierając wyraźnie
charakter teoriopoznawczy (e m p i r i o k r y t y c y z m z R. AVENARIUSEM i E.
MACHEM). Według R. Avenariusa filozofia służy zdobywaniu ogólnego poglądu
na świat dzięki analizowaniu i konstruowaniu najogólniejszych pojęć
16
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
syntetyzujących wiedzę nauk szczegółowych, jej podstawowym zadaniem jest
więc zbadanie elementarnych i niewzruszonych fundamentów wiedzy. E.
Mach, zajmując stanowisko scjentystyczne, uważał, że jedyną i wartościową
wiedzą są nauki przyrodnicze, tylko one dostarczają informacji pewnych,
gdyż są naukami doświadczalnymi. Poznanie naukowe, według niego,
powinno być czystym opisem faktów empirycznych; nie odpowiada ono na
pytanie „dlaczego”, lecz tylko „jak”. Nauka o genezie i treści innej niż
doświadczalna nie jest zdolna powiedzieć czegokolwiek o świecie. Filozofia
zatem w wymiarze swych poszukiwań metafizycznych w świecie rzetelnej
wiedzy nie ma racji bytu” /M. Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2, Wrocław
2007, s. 47.
+ Wartość publikacji naukowych zmniejsza się z czasem. „Jest rzeczą
oczywistą, że prawo wykładniczego wzrostu posiada charakter
idealizacyjny. Istotne od niego odchylenie powoduje okoliczność, że
„okres podwajania” liczby publikacji w większości dyscyplin jest bardzo
krótki (rzędu kilku lat) w okresie narodzin dyscypliny lub bezpośrednio
po jakimś ważnym odkryciu. S. G. Kara-Murza /S. G. Kara-Murza,
Problems in Studying the Diffusion of Technological Innovations in Science,
„Science of Science” 2, 1981, No 6, s. 117-139/ zaobserwował takie zjawisko dla chromatografii bibułowej; utrzymywało się ono przez kilka
lat po jej odkryciu. W chemii ostatnich lat tego rodzaju sytuację
szybkiego podwajania obserwowano po odkryciu fullerenów /T. Brown,
The epidemie spread of fullerene research, „Angewandte Chemie”, Int. Engl.
Ed.., 31, 1992, No 5, s. 588-589/. Po dłuższym lub krótszym okresie
„eksplozji” okres podwajania stabilizuje się, przybierając „zwykłą”
wartość kilkunastu lat” /D. Sobczyńska, O naukometrii, jej zastosowaniach do
chemii i wnioskach dla filozofii nauki, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 235-258, s. 243/. „Krzywa wykładniczego wzrostu
odzwierciedla sumę informacji naukowej emitowanej w przestrzeń jej
potencjalnego odbioru. Nie oddaje natomiast z j a w i s k a n i e r o z e r w a l n i e
z w i ą z a n e g o ze wz rostem – „starzenia się” (deza k t u a l i z a c j i ) wiedzy
naukowej. Jest to również proces ilościowo wymierny. „Obumieranie
wartości publikacji można obserwować na podstawie częstotliwości
powoływania się na nie. Okres półstarzenia się publikacji (pojęcie
analogiczne do okresu półtrwania pierwiastków promieniotwórczych) w
różnych dziedzinach wynosi zwykle 5-10 lat /W. M. Nalimow, Z. M.
Mulczenko, Naukometria, tłum. S. Zasada, WNT, Warszawa 1971, s. 7172/” Tamże, s. 244.
+ Wartość wiedzy jedynie tej, która jest zdobyta przez intelekt, intelektualizm
metafizyczny skrajny. „Intelektualizm metafizyczny dostrzega ontyczną
rozumność świata (skrajnie Hegel, umiarkowanie zaś Augustyn,
dostrzegający obecność myśli Bożych w świecie, oraz Tomasz z Akwinu,
akcentujący racjonalność samego bytu). Intelektualizm epistemologicznometodologiczny podkreśla prymat poznania intelektualnego – intellectio (jako
głównego, w skrajnej formie jedynego źródła wiedzy wartościowej) nad
poznaniem dyskursywnym – ratiocinatio (Tomasz z Akwinu: „intelekt jest
źródłem rozumu”), wolą, zmysłami i działaniem oraz – uznając racjonalność
17
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
bytu – przyjmuje zasadniczą jego inteligibilność w sensie zrozumiałości dla
intelektu ludzkiego (arystotelizm, tomizm). Według tomistycznej szkoły
lubelskiej (M. A. Krąpiec, S. Kamiński, K. Wojtyła) intelektualizm jest
równocześnie stanowiskiem metafizycznym (rzeczowym), epistemologicznym
(poznawczym) i semiotycznym (językowym), przejawiającym się głównie w
sposobie wyjaśniania bytowych stanów rzeczy, czyli w dochodzeniu do tez
podstawowo ujmujących rzeczywistość w aspekcie ogólno-egzystencjalnym,
co daje niekiedy poznanie nieobalalne w postaci prawd koniecznych o
rzeczywistości (bycie). Proces dochodzenia do pryncypiów odbywa się
ostatecznie dzięki intuicji intelektualnej (nus, intellectus, habitus primorum
principiorum). Intelektualizmowi epistemologicznemu zarzuca się czasami
elitaryzm, autorytaryzm, tradycjonalizm, konserwatyzm, fundamentalizm,
fideizm, quasi-religijny dogmatyzm, brak krytycyzmu oraz przecenianie
spekulacji z pomijaniem empirii” A. Bronk, Intelektualizm, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 341-343, kol. 342.
+ Wartość wiedzy naukowej zmniejsza się z czasem bardzo szybko. „zmiana
oblicza nauki nie jest li tylko sprawą wzrastającej złożoności i potęgi. Jest to
zasadnicza zmiana kursu. Dla porównania: medycynę uważamy dzisiaj za
część nauki, choć pierwotnie zaliczano ją do sztuki” /J. James, Muzyka sfer.
O muzyce, nauce i naturalnym porządku wszechświata, (Tytuł oryginału: The
Music of the Spheres. Music, Science, and the Natural Order of the Uniwerse,
Grove Press, New York 1993), przełożył Mieczysław Godyń, Znak, Kraków
1996, s. 15/. “w przypadku nauk ścisłych doszło do zmiany ich najgłębszej
istoty. Podczas gdy współcześni lekarze nadal składają przysięgę
Hipokratesa, a większość naszych praw nawiązuje do bardzo dawnych
tradycji angielskiego prawa zwyczajowego (ostatecznie do Kodeksu
Hammurabiego!), to nauka klasyczna stanowi znikomą część wykształcenia
dzisiejszych uczonych. […] W przypadku większości naukowców dziedziny
ich badań powstają z dnia na dzień: jesteś tylko tak dobry jak twój
najnowszy artykuł, zwłaszcza jeśli rozprawiasz się w nim z artykułem, który
ktoś inny opublikował rok wcześniej. Choć jednak sukcesy są skrzętnie
odnotowywane i premiowane, to studentom kierunków ścisłych kładzie się
przede wszystkim do głowy, że wczorajsze spory między naukowcami są tyle
warte co zeszłoroczny śnieg. […] dyskusja dotycząca miejsca człowieka we
wszechświecie i tego, skąd się w ogóle tutaj wzięliśmy, traktowana jest jako
płocha rozrywka” /Tamże, s. 16/. „Pytanie o to, skąd się wziął wszechświat i
jak człowiek zdobył w nim swoje miejsce, nie jest bynajmniej
nierozstrzygalne, lecz posiada bardzo wiele odpowiedzi. I to jest właśnie
problem: nauka żąda bowiem, by odpowiedź była jedna i niepodważalna –
taka, żeby można ją było umieścić w podręcznikach uniwersyteckich.
Podobnie biologowi wolno wypowiadać się na temat pojawienia się życia na
Ziemi pod warunkiem, że nie będzie dociekać, dlaczego doszło do tego
frapującego wydarzenia. W związku z powyższym, „czysta nauka” ma we
współczesnym świecie dwojakie znacznie. Rozumie się mianowicie przez nią
nie tylko przeciwieństwo nauki stosowanej, lecz także ziemski wyraz tego, co
ostateczne, transcendentne, absolutne” /Tamże, s. 17.
+ Wartość wiedzy zdobywanej przez rozum, według idealizmu najważniejsza
lub jedyna. Intelektualizm dzieli się na kilka typów. „Intelektualizm (łac.
intelelctualis związany z intelektem lub umysłem), postawa lub pogląd
18
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
filozoficzny i psychologiczny przypisujący umysłowi wyjątkowe znaczenie w
ludzkim poznaniu i działaniu. Od 2 połowy XIX wieku intelektualizm,
oznaczając w sensie szerszym racjonalizm (przeciwstawny empiryzmowi i
sensualizmowi), wszedł do języka filozoficznego niektórych szkół, stanowiąc
negatywne określenie filozofii absolutyzującej myślenie abstrakcyjne i
dyskursywne. W znaczeniu węższym (przeciwstawiany woluntaryzmowi i
emotywizmowi) oznacza kierunek pozytywny, broniący autonomii rozumu
wobec woli (intellectus voluntate superior), uczucia, intuicji oraz wiary.
Niekiedy intelektualizm, związany z platońskim aprioryzmem lub
arystotelesowskim racjonalizmem, przeciwstawiany jest agnostycyzmowi,
sceptycyzmowi czy irracjonalizmowi. W sensie skrajnym inteklektualizm jest
idealizmem (głównym lub jedynym źródeł wiedzy wartościowej jest rozum)
bądź racjonalizmem (intelektualizm jako łagodna lub selektywna postać
racjonalizmu) oraz panlogizmem G. W. F. Hegla, wywodzącym rozumowo
(dedukcyjnie) porządek bytu z jego logicznej natury. Wyróżnia się
intelektualizm – 1) metafizyczny, zakładający racjonalność świata, 2)
epistemologiczny, antropologiczny, psychologiczny i pedagogiczny, które
podkreślają znaczenie sfery intelektualnej w życiu człowieka, 3) etyczny,
odnoszący się do dziedziny norm moralnych i ludzkich zachowań, 4)
estetyczny, upatrujący źródła sztuki w rozumie, 5) religijny, przypisujący
rozumowi funkcję wiodąca w życiu religijnym” A. Bronk, Intelektualizm, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 341343, kol. 341.
+ Wartość wiedzy znał Jan od Krzyża. „Po opuszczeniu Colegio de la Doctrina
Jan de Yepes rozpoczął pracę w szpitalu Niepokalanego Poczęcia (Hospital de
la Concepción, zwany też Hospital de las Bubas), w którym leczono przede
wszystkim osoby biedne, cierpiące na choroby wrzodowe i weneryczne. W
placówce tej posługiwał chorym, co bardzo mu odpowiadało, oraz zbierał
jałmużnę na jej cele. Jednocześnie nadal odczuwał ogromny pociąg do nauki,
co nie uszło uwagi jego zwierzchnika, administratora szpitala, Alonsa Álvarez
de Toledo. Ten znany i ceniony w okolicy szlachcic pozwolił Janowi
uczęszczać na zajęcia w miejscowym kolegium jezuickim, które powstało w
Medina del Campo w 1551 roku. W kolegium tym w latach 1559-1563 Jan z
zamiłowaniem uczęszczał na kurs humanistyki, dzieląc swój czas pomiędzy
opiekę nad chorymi w szpitalu, zbieranie jałmużny i naukę. Na zajęcia
uczęszczał parę godzin rano i po południu, uczył się zaś przede wszystkim w
nocy. Poznawał grekę, łacinę, retorykę, gramatykę oraz klasyków łacińskich i
hiszpańskich, którzy stanowili wówczas podstawę ćwiczeń z pisania i lektury. W ten sposób poznał świat klasycznej wyobraźni, obudził w sobie
wrażliwość na słowo poetyckie oraz odkrył szczególny walor nauki i wiedzy:
„Durante los años en que frecuentó los estudios clásicos –además de las
fascinantes posibilidades del lenguaje poético y en prosa en las páginas de
los escritores antiguos– Juan debió descubrir la extrema dimensión radical
del conocimiento como esfuerzo por ir “más allá”, de pasar como a través de
un muro hacia lo desconocido, hacia lo incognoscible. Y, al mismo tiempo,
los límites de tal esfuerzo” /R. Rossi, Juan de la Cruz. Silencio y creatividad,
Editorial Trotta, Madrid 1996, s. 32/” /M. Krupa, Duch i litera, Liryczna
ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w przekładach polskich
Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 55.
19
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
+ Wartość wielkości nieznanej określona w przybliżeniu za pomocą kilku
znanych wartości tej samej lub innej wielkości. Interpolacja (łac.
przekształcenie), uzupełniające wprowadzenie językowe lub pozajęzykowe
obiektu (np. myślowego) pomiędzy oryginalne obiekty tego samego rodzaju.
W szczególności wprowadzenie do tekstu dodatkowego wyrażenia, nie
należącego do jego oryginału, lub nowych wyników poznania do
ukonstytuowanego systemu wiedzy, albo określenie przybliżonej wartości
pewnej nieznanej wielkości za pomocą kilku znanych wartości tej samej lub
innej wielkości. W matematyce interpolacja służy przede wszystkim do
obliczania wartości funkcji, całek przybliżonych, pochodnej i do
rozwiązywania równań. W metodologii nauk interpolacja, obok ekstrapolacji,
stanowi technikę graficznego przedstawiania empirycznej informacji w
postaci niższego rzędu empirycznych generalizacji. W historii nauki traktuje
się interpolację jako sposób formułowania najprostszych hipotez” Z. Hajduk,
Interpolacja, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 383-384, kol. 386-387.
20