Wiadomości ASP nr 59
Transkrypt
Wiadomości ASP nr 59
Wiadomości ASP 59 Akademia październik 2012 Sztuk Pięknych ISSN 1505–0661 im. Jana Matejki www.asp.krakow.pl w Krakowie cena 6 zł (w tym 5% VAT) → Z NAROŻNIKA I PIĘTRA → Spis treści N arożnik I piętra zarezerwowany jest dla rektora Aka‑ demii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, jako redaktora naczelnego i wydawcy kwartalnika, który z niemalże powielaczowego zeszyciku przekształcił się w profesjonalnie redagowane i projektowane pismo o sztuce, kulturze i edukacji, przejęte do oficjalnej dys‑ trybucji przez sieć EMPiK‑u. Tak się zdarzyło, że 4 iv 2012 r. społeczność kra‑ kowskiej Akademii powierzyła mi stanowisko rektora najstarszej uczelni artystycznej w Polsce. Jest to z pew‑ nością wyraz szczególnego zaufania do mojej osoby oraz do zarysu wizji i programu, który miałem okazję zapre‑ zentować publicznie przed gronem elektorów będących przedstawicielami prześwietnych pedagogów wszyst‑ kich wydziałów, grupy studentów oraz pracowników obsługujących instytucjonalną strukturę naszej uczelni. Przyjmując ten wielki zaszczyt, a zarazem dużą odpowiedzialność za sprawne i prawidłowe funkcjono‑ wanie matejkowskiej Akademii, podejmuję się również dbania o stałe formy utrwalania i dokumentowania życia akademickiego oraz publikowania najbardziej wartościowych idei oraz koncepcji powstających w obrę‑ bie Akademii. „Wiadomości ASP” są pismem źródłowo bardzo bogatym, rozwijającym się i otwartym. 2 x 2012 r. rozpoczynamy oficjalną uroczystością nowy rok akade‑ micki 2012/2013, a tym samym kolejny, 194. rok istnie‑ nia naszej uczelni. Zbliżamy się powoli do jubileuszu 200 lat spełniania doniosłej misji wobec polskiej kul‑ tury i narodu polskiego. Będzie to okazja do spojrzenia wstecz – na swoją historię, na tych wybitnych artystów i pedagogów, którzy tworzyli wielkość, renomę i legendę krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Z mojego punktu widzenia, z mojego wieloletniego doświadczenia w redagowaniu różnych publikacji śro‑ dowiskowych, pismo wychodzące w murach Akademii powinno korzystać z całego jej potencjału, z osiągnięć artystycznych i dydaktycznych wszystkich, począwszy od pedagogów i studentów, jak również z ciekawych propozycji zapraszanych na łamy pisma gości. Każdy ma swoje podejście do wartościowania i redagowania pozyskanych materiałów. Będziemy „Wiadomości ASP” redagować w zespołowym konsensusie, z dbałością o rzeczy refleksyjnie najważniejsze, również te ważne z punktu widzenia przyszłości i historii, a także te sta‑ nowiące informacyjną kronikę wydarzeń. Mam nadzieję, że wszyscy z podekscytowaniem i niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnych nume‑ rów „Wiadomości ASP”, które są w oczywisty sposób forum integracji i wymiany wartości oraz przekaźni‑ kiem ważnych dla naszego środowiska informacji. Idee 4 – Tomasz Gryglewicz Światło i geometria 16 – Jacek Dembosz Agrygent 32 – Michał Pilikowski Józef Peszka i Józef Brodowski 40 – Katarzyna Smożewska Geometryzacja – gmerki 42 – Józef Gębski Trzeba próbować pokazać wszystko 54 – Zbigniew Bajek Odkrycie Ameryki Felieton 60 – Darek Vasina No dobra Dyplomy 64 – Katarzyna Kukuła Kraina szczęścia 68 – Paulina Szymczyk Nowe życie sylab Majów Wystawy 71 – Łukasz Konieczko Przejście 78 – Witold Stelmachniewicz Alterstil 80 – Łukasz Konieczko Natury portretu próba 83 – Janusz Krupiński Górowski, dwa portrety rozpaczy 89 – Adriana Zimnowoda L abirynt wolności 96 – Bogdan Achimescu, Grzegorz Biliński, Mariusz FrontIntermedia 2011—2012 103 – Jadwiga Wielgut‑walczak Dwie dekady 104 – Robert Wolak By form and number 106 – Stanisław Baj Wędrowcy Wydarzenia 108 – Stanisław Tabisz Podziękowanie rektora nowej kadencji 2012–2016 118 – Michał Pilikowski Wy tu w tej norze siedzicie 122 – Teresa Windyka Muzeum Papiernictwa 126 – Ewa Bolińska‑Ostowska Literackie Graffiti/Typomural Wspomnienia 128 – Marek Kordyaczny Profesor Krzysztof Kędzierski Autorem projektu prof. Stanisław Tabisz, rektor asp w Krakowie 128 – Publikacje okładki jest prof. Adam Wsiołkowski 3 Idee Światło i geometria Geneza i charakterystyka twórczości Adama Wsiołkowskiego Tomasz Gryglewicz dochodzi do wniosku, że „dążenie do efektów świe‑ tlistości, tak dawno już zaniechanych, wręcz wygna‑ Ur. 1949 r., historyk i kry‑ tyk sztuki. Absolwent I nych z malarstwa jako »nie na czasie« (bo świetli‑ Wszyscy autorzy tekstów o artyście zgodnie zauwa‑ stość może sugerować realistyczny modelunek), jest żają, że poczynając od swoich pierwszych obrazów, świadomym wyborem Wsiołkowskiego i jest świa‑ do których zalicza się wisząca na ścianie jego pra‑ domym hołdem złożonym jednemu z największych cowni martwa natura z 1974 r., opisuje on świat malarzy światła i mroku, jakim był Georges de la Tour, „przy użyciu świadomie zredukowanego repertuaru którego obrazy zafascynowały kiedyś młodego artystę. form” – jak to ujął trafnie Franciszek Chmielowski, Z twórczości XVII‑wiecznego mistrza lotaryńskiego w Krakowie; studiował śledzący przez dziesięciolecia twórczość tego arty‑ wydestylował Wsiołkowski jeden czynnik: sposób w latach 1968–1973 histo‑ sty1. „W rozległej abstrakcyjnej przestrzeni zestawia zjawiania się światła, który nie jest dynamicznym Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych rię sztuki na Uniwersytecie statyczne, trójwymiarowe kształty […], sugerujące iskrzeniem, lecz spokojną emanacją, tajemniczą »porządek materii« – z drobnymi, dynamicznymi for‑ poświatą blasku, wprowadzającą specyficzny klimat nia studiów jako pracow‑ mami, przypominającymi krople lub płomyki ognia, w świat geometrycznych form”5. nik naukowo‑dydaktyczny. będące ekwiwalentem czynnika energetycznego”². Jagiellońskim, z którym jest związany od ukończe‑ Tytuł profesora uzyskał Z kolei Jerzy Nowosielski zauważył, w opubli‑ Tropem Chmielowskiego podążyła po latach kowanym fragmencie recenzji profesorskiej Wsioł‑ Historii Sztuki Nowoczesnej Anna Pilch, która wychodząc od charakterystyki kowskiego, że „jest to malarstwo bardzo jednorodne, w Instytucie Historii współczesnej „nomadycznej” kultury, będącej – a może nawet pozornie ascetyczne […]. Asceza, o któ‑ Sztuki Uniwersytetu według Gillesa Deleuze’a – niezadomowiona, nie‑ rej wspominałem – pisze Nowosielski dalej – dotyczy stała i chaotyczna, twierdzi, że „malarstwo Adama przede wszystkim bardzo rygorystycznego i do skraj‑ w 2007 r. Kieruje Zakładem Jagiellońskiego od 1995 r. Jest człon‑ Wsiołkowskiego temu zaprzecza”³. kiem Stowarzyszenia Historyków Sztuki w Polsce, Komisji Historii Sztuki „Sytuacji rozproszenia, niestabilności, nieli‑ ności samoograniczającego się wyboru środków warsztatowych”6. Jednakże to świadome zawężenie niowości chaosu przeciwdziała Adam Wsiołkowski, motywów i środków wyrazu, swoista autodyscyplina, malując obrazy, w których wszystkie elementy, formy, „prowadziłaby do oschłości”, gdyby nie „»drugie dno«, Sztuki (AICA). Autor wielu obiekty, geometryczne figury, bryły i stożki funkcjo‑ które korzeniami swymi sięga do malarstwa meta‑ książek oraz licznych arty‑ nują w rygorystycznych, precyzyjnych układach”⁴. fory wręcz nadrealistycznej”⁷. Nowosielski w swoim PAU i Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków kułów naukowych, recen‑ zji i wstępów do katalogów wystaw z zakresu sztuki końca wieku XIX, wieku XX i sztuki bieżącej. → Miasto nieznane iiiA, Jednakże poza grą formalną, której pionkami tekście zauważa także inną ważną cechę malarstwa są stałe plastyczne znaki, a szachownicą – przestrzeń Wsiołkowskiego, którą jest „pewna powtarzająca obrazowa – istnieją znaczenia, których rozszyfro‑ się cykliczność realizacji. Artysta, dążący do mak‑ wanie wymaga głębszego komentarza i wskazania symalnej precyzji i przejrzystości środków, dobrze szerszego kontekstu. wie, że w jednym malowidle nie wyczerpie bogatych Maria Rzepińska, analizując przed laty rolę świa‑ możliwości podpowiedzianych mu przez intuicję. 130 × 100 cm, tła i światłocienia w obrazach Wsiołkowskiego, uzy‑ Realizuje zatem całe cykle malowideł, które dopiero 2001 skiwanego „metodą przypominającą punktowanie”, zestawione ze sobą tworzą jakąś pełnię”8. olej/akryl na płótnie, 4 Wiadomości asp /59 5 ↑ Zjawisko viii C olej/akryl na płótnie 130 × 130 cm 1977 ↗ Obecność iii B olej/akryl na płótnie 60 × 80 cm 1986 → Nie‑obecność E ,F olej/akryl na płótnie 86 × 100 cm 1997 6 Maria Zientara, w efektownym wstępie do kata‑ posiadają oznaczenia literowe, majuskułowe. Jak logu wystawy artysty w krakowskiej galerii Piano pisze Zientara, „Adam Wsiołkowski stosuje w swojej Nobile w 2002 roku, uważając inaczej niż Nowosielski, sztuce podstawową dla malarstwa zasadę trichromii. że „malarstwo Wsiołkowskiego nie ma nic ze swobod‑ Używa barw zasadniczych – czerwieni, błękitu i żół‑ nej improwizacji surrealistów”, wymienia następu‑ cieni, wypadkowych – powstałych z ich połączenia jące cykle: Matnia (od 1972 r.), Zjawisko (od 1974 r.), oraz czerni i bieli. Cykl rozpoczyna para przedsta‑ Miasto nieznane i Autoportret (od 1979 r.), Cztery wień biało‑czarnych i czarno‑białych. Potem nastę‑ żywioły (1984 r.), Obecność (od 1984 r.), Nie‑obec‑ pują kolejne pary lub pojedyncze obrazy, malowane ność (od 1997). Cykle te wznawiane w ciągu mija‑ kolorami zasadniczymi lub wypadkowymi, z któ‑ jących dekad są oznaczane cyframi rzymskimi, zaś rych każdy skonwertowany jest z czernią. W ten ich wersje kolorystyczne w obrębie kolejnej serii sposób system chromatyczny uzupełnia i potwierdza Wiadomości asp /59 Dwukodowość i binar‑ ność zdaje się fascyno‑ wać artystę, który two‑ rzy pary identycznych kompozycji, zestawia‑ jąc pozytyw z nega‑ tywem, czerń z bielą, kolor zasadniczy z dopełniającym. prototypowość i samowystarczalność użytych w kompozycjach form i figur”9. Zientara uważa, że Wsiołkowskiego „intuicje ikonograficzne przywodzą na myśl współczesne teorie z dziedziny fizyki atomowej i subatomowej, zbieżne w swojej istocie z filozoficzno‑religijną myślą Wschodu”10. Zgodnie ze swoją koncepcją dostrze‑ gania w twórczości artysty wizji równoległej do zaawansowanych technologii przyszłości, próbuje deszyfrować stale obecną w jego obrazach tajemniczą „płomykowatą formę”, określaną przez niego jako UPO (Undefinited Painted Object – Niezidentyfikowany Obiekt Namalowany). Zientara dochodzi do wniosku, że formą tą jest „procesor”.„Płomykowaty »procesor« sygnalizuje obecność reakcji, której epicentrum znaj‑ duje się w ostrosłupie przypominającym odwróconą piramidę. Z jego wnętrza wyłania się miasto przy‑ szłości – układ scalony, przypominający oglądaną z bardzo dużej wysokości aglomerację miejską […]. Futurologiczna wizja miasta Adama Wsiołkowskiego – konkluduje Zientara – ma wiele wspólnego ze współ‑ czesnymi fantastycznymi koncepcjami architektów, którzy rzucili wyzwanie przyszłości”11. Stanisław Tabisz, według którego Wsiołkowski w swojej twórczości „poszukuje absolutu”, co pro‑ wadzi go do „niezwykle tajemniczego doświadczenia metafizycznej medytacji”12, zajął się innym, bardzo ważnym cyklem tego artysty, zatytułowanym Felek i ja, tworzonym od roku 2003. Tabisz zamieścił 7 Zainteresowanie wizu‑ alnymi efektami opa‑ lizującego świa‑ tła, połączonymi z formami geometrycz‑ nymi, lokuje twór‑ czość Wsiołkowskiego w doświadczeniach op‑artu. ujmujący tekst w katalogu wystawy Felkomania, ↑ Obecność ii E olej/akryl na płótnie 60 × 80 cm 1986 → Nie‑obecność C ,D olej/akryl na płótnie która odbyła się w krakowskiej Galerii pod Rejentem, stawiał profesor swoim uczniom1⁴. Nie podążył jed‑ w którym opisuje szczególną przyjaźń łączącą artystę nak drogą swojego nauczyciela, wybitnego reprezen‑ z jego psem, jamnikiem ostrowłosym Felkiem Drugim. tanta postimpresjonistycznego koloryzmu, sięgając „Obraz, który jest leitmotivem wystawy Felkomania, do wzorów bardziej aktualnych ok. roku 1970. przedstawia w górnej partii wydłużoną sylwetę jam‑ 86 × 100 cm 1997 cenił swobodę wyboru środków ekspresji, jaką pozo‑ Zainteresowanie wizualnymi efektami opali‑ nika Felka Drugiego, a w dolnej płasko, syntetycz‑ zującego światła, połączonymi z formami geome‑ nie ujęty (chociaż z głębokimi cieniami) autoportret trycznymi, lokuje jego twórczość w doświadcze‑ Adama Wsiołkowskiego w charakterystycznym kepi – niach op‑artu – optycznej sztuki, która pojawiła czapeczce z daszkiem, zaprojektowanej przez niego, się w latach 60., a w Polsce – z pewnym opóźnieniem a wykonanej przez siostrę artysty”1³. Smutnym epilo‑ – w 2. połowie tej dekady. Do popularności op‑artu, giem tego cyklu jest obraz Felek idzie do nieba, poka‑ a szerzej ujmując, nurtu wizualistycznego w sztuce, zany na wystawie w Galerii pod Rejentem w 2010 r., przyczyniły się w środowisku krakowskim wystawy poświęcony pamięci jamnika szorstkowłosego Felka Międzynarodowego Biennale Grafiki, na których pol‑ Drugiego (4 III 1993 – 24 X 2009). ska publiczność miała okazję zetknąć się z pracami głównych przedstawicieli tej tendencji (m.in. z pra‑ II cami Victora Vasarely’ego, Getulia Alvianiego lub Aby zatem dobrze zrozumieć genezę indywidualnego Kumiego Sugai). W tym czasie również wielu polskich stylu Adama Wsiołkowskiego, na który składa się grafików i malarzy zaczęło stosować efekty optyczne, system precyzyjnie wykreślanych, geometrycznych, właściwe dla wizualizmu, najczęściej operując języ‑ na ogół abstrakcyjnych znaków, dopełniany efektami kiem geometrycznej abstrakcji (m.in. Ryszard Otręba, kolorystycznymi, światłocieniowymi i perspektywicz‑ Jan Pamuła czy Alina Kalczyńska). nymi, prowadzącymi do złudzenia optycznego, nale‑ 8 Twórczość Wsiołkowskiego zatem plasuje się czę‑ żałoby odnieść się do kontekstu sceny artystycznej ściowo w tradycji konstruktywistycznej i suprema‑ lat 70. ubiegłego stulecia, gdyż właśnie w tej dekadzie tystycznej, tradycji odnowionej po wojnie w latach tkwią jego korzenie. Doświadczenie kolorystyczne 60. XX w. przez reprezentantów takich kierunków, Wsiołkowski wyniósł z pracowni Wacława Taranczew‑ jak op‑art, minimal‑art, abstrakcja pomalarska czy skiego, którego uczniami byli również m.in. Zbysław abstrakcja hard‑edge. U Wsiołkowskiego można odna‑ Maciejewski, Leszek Misiak, Leszek Sobocki, Jerzy leźć doświadczenie tych tendencji. Artysta podkreśla, Woziwodzki czy Andrzej Ziębliński. W pracowni że jest zwolennikiem ograniczania środków wyrazu, Taranczewskiego – jak wspomina artysta – bardzo a jego malarstwem rządzi funkcjonalistyczna zasada, Wiadomości asp /59 9 artystyczny Wsiołkowskiego nastąpił później, około połowy kolejnej dekady, dziesięciolecia, które wpro‑ wadziło nową, radykalnie różną od wcześniejszej, problematykę artystyczną i ideową. Lata 70. wieku XX, zapowiedziane światową rewoltą młodzieży aka‑ demickiej roku 1968, zaznaczyły się erozją modelu awangardowego w sztuce oraz zastąpieniem postawy modernistycznej nowymi tendencjami kulturowymi, ↑ Felek i ja ii S mówiąca, że „mniej znaczy więcej”. Wszechobecna olej/akryl na płótnie w jego kompozycjach precyzyjna geometria mogłaby nymi zbiorczo wieloznacznym i nieprecyzyjnym sytuować jego malarstwo w obrębie zimnej abstrakcji wprawdzie, ale jedynym ogólnym, łączącym wiele pomalarskiej lub wizualistycznej, gdyby nie wystę‑ sprzecznych zjawisk, terminem – postmodernizm. 70 × 70 cm 2008 filozoficznymi, literackimi i artystycznymi, określa‑ → Miasto nieznane iv C powały w nim formy bardziej płynne i swobodne, olej/akryl na płótnie uzyskane gradacją rozproszonego białego światła styczna, której główne cechy i granice są nadal obiek‑ i zacieniania, ustawione w iluzyjnej przestrzeni tem ostrego sporu wśród teoretyków, mogła odcisnąć 130 × 100 cm 2008 oraz liczne odniesienia do rzeczywistości, a nawet się w twórczości indywidualnego artysty, jakim jest elementy jawnie przedstawiające, w takich cyklach, Adam Wsiołkowski? Kwestia ta wydaje się wręcz jak Obecność, Nie‑obecność, Autoportrety, Felek i ja. nierozstrzygalna. Jednakże pewne światło rzuciłaby Także rozbudowana warstwa metaforyczna obra‑ na ten problem analogia – czasami przywoływana zów różni go od czysto formalnych eksperymentów jako argument w dyskusjach – jaka występuje mię‑ op‑artu czy minimal‑artu. dzy parami pojęć impresjonizm – postimpresjonizm Twórczość Wsiołkowskiego jest więc zawieszona i modernizm – postmodernizm. Tak jak postimpre‑ między dwoma zasadniczymi poetykami XX‑wiecz‑ sjoniści posługiwali się paletą i techniką impresjoni‑ nej sztuki modernistycznej – między figuracją a abs‑ styczną, zmierzając jednak do zupełnie innych celów trakcją. Bardzo istotną rolę w jego kompozycjach i opierając się na przeciwstawnych impresjonizmowi odgrywa światło i kolor, aczkolwiek nie posługuje założeniach artystycznych i światopoglądowych, rów‑ się on kodem postkapistowskim, eliminując ekspre‑ nież postmodernizm na bazie środków modernistycz‑ sję faktury i ślad uderzenia pędzla. Niemniej jednak nych zbudował nową estetykę i filozofię, rewidującą wykorzystuje on efekt zróżnicowania powierzchni radykalnie kanon modernistyczny. obrazu, jako wynik zestawiania partii pokrytych Wsiołkowski, dążąc do perfekcji technicznej błyszczącą farbą olejną z matowymi płaszczyznami, i artystycznej oraz posługując się postkubistyczną zapełnionymi farbami akrylowymi. 10 W jakim stopniu owa nowa epoka postmoderni‑ geometryzacją, postępuje jak modernista. Jednakże Należy zwrócić uwagę, że w odróżnieniu od prota‑ nieortodoksyjne współwystępowanie techniki olej‑ gonistów abstrakcji geometrycznej lat 60. XX w., start nej i akrylowej na jednej płaszczyźnie obrazowej, Wiadomości asp /59 11 ↑ Szkice i patrony do cyklu języka abstrakcji i figuracji, a także wykorzystanie również przejawia się u niego typowa postawa moder‑ Miasto nieznane iv techniki światłocieniowej oraz wykreślnej perspek‑ nisty, której korzenie tkwią w eksperymentach kon‑ tusz, ołówek, tempera tywy do uzyskania efektów fałszywej iluzji można struktywistów, gdyż oni jako pierwsi zaczęli ekspery‑ 100 × 200 cm interpretować jako posługiwanie się „podwójnym mentować z kształtem ramy obrazowej. W powojennej 2008 kodem”, co jest jedną z głównych cech postmoderni‑ sztuce problematykę swobodnie dobieranego kształtu stycznej estetyki. Dwukodowość i binarność zdaje się formatu obrazu podjęła abstrakcja pomalarska lat fascynować artystę, który tworzy pary identycznych 60., w szczególności minimal‑art, a także wielu kompozycji, zestawiając pozytyw z negatywem, czerń polskich artystów tej dekady, m.in. Jan Berdyszak, z bielą, kolor zasadniczy z dopełniającym. Interesuje Jerzy Kałucki, Zdzisław Jurkiewicz, Ryszard Winiarski go też symbioza człowieka i zwierzęcia w cyklu Felek czy Zbigniew Gostomski. Niemniej jednak stosunek i ja lub konfrontacja przeciwstawnych pojęć, takich Wsiołkowskiego do kształtu blejtramu wychodzi poza jak w seriach Obecności i Nie‑obecności. modernistyczny formalizm, gdyż najważniejsze dla na papierze Adam Wsiołkowski stara się przez dziesięciolecia niego pozostaje to, co się dzieje wewnątrz przestrzeni trzymać raz wypracowanego paradygmatu formal‑ obrazowej, zarówno forma, jak i zawarte w niej tre‑ nego i tematycznego w swojej twórczości malarskiej. ści. Tworzy on cykle tematyczne, bogate w znaczenia Jednakże, mimo jej stałości i niezmienności, możemy i metafory, chociaż trudne do jednoznacznego uchwy‑ w niej wciąż śledzić powolną ewolucję, idącą w kie‑ cenia i zinterpretowania. runku coraz większej perfekcji warsztatowej, coraz bardziej nasyconej, gęstej kolorystyki i wyrafinowa‑ 12 III nej estetyki, coraz to głębszych przemyśleń i refleksji, Obecność ii e z 1986 r. namalowana została na elip‑ ukrytych pod warstwą wizualną. tycznym blejtramie, kolorem błękitnym z naniesio‑ W ciągu ostatnich lat coraz częściej artysta sięga nymi czarnymi cieniami, farbami akrylowymi i olej‑ po nietypowe formaty dla obrazu sztalugowego, nymi, co daje możliwość przeciwstawienia płaszczyzn zazwyczaj prostokątnego, rzadziej kwadratowego. matowych powierzchniom błyszczącym. W centrum Maluje obrazy trójkątne (m.in. seria Nie‑obecność, owalu wkomponowana jest konstrukcja w kształcie 1997), lub owalne (Obecność ii, 1986), co daje mu litery H, która stoi na płaszczyźnie ograniczonej hory‑ nowe, coraz bardziej zaskakujące możliwości gry zontem. W dolnej partii obrazu, na pierwszym planie kompozycyjnej, rozgrywanej stałymi i charakte‑ zaznacza się płasko ujęty kształt popiersia człowieka, rystycznymi dla jego twórczości figurami. W tym wypełniony drobnymi punktami. W górnej partii, Wiadomości asp /59 Przy planowaniu poszczególnych serii obrazów można dopatrzyć się więc pewnej inspiracji sztuką konceptualną, bardzo popularną w latach 70. XX wieku w polskim środowisku. między ramionami konstrukcji, unosi się element wydłużonego prostokąta. Seria obejmuje – tak jak leżącej łezki, określany przez Wsiołkowskiego jako w większości prac Wsiołkowskiego – identyczny UPO¹⁵. Widzimy więc, że artysta w sposób bardzo prze‑ układ geometrycznych form: w zamkniętej półkolem myślany wkomponował wszystkie elementy w trudny od góry powierzchni obrazowej, jakby w niszy, lewi‑ kształt leżącej elipsy, osiągając efekt optycznej rów‑ tuje wykreślona fałszywą perspektywą prostokątna nowagi. Równocześnie nie ograniczył się jedynie płaszczyzna, na której ustawiona jest trzy segmen‑ do problemów czysto formalnych, poruszając filo‑ towa konstrukcja. Obok niej unosi się dobrze nam zoficzną problematykę obecności, symbolizowanej znany motyw UPO. Płaszczyzna owa tworzy głęboki, przez rodzaj portretu, sprowadzającego się do ogól‑ trójkątny cień, dominujący w dolnej partii obrazu. nego zarysu głowy i ramion. Stanowi on jak gdyby Poszczególne kolorystyczne wersje tego samego odcisk indywidualnej sygnatury malarza, poświad‑ obrazu, tworzące pary pozytywowo‑negatywowe, czenia własnym wizerunkiem: oto jestem obecny w obrębie serii oznaczane są dużymi literami, poczy‑ w rzeczywistości wykreowanej w swoim obrazie. nając od biało‑czarnej wersji A (tło jest białe, cienie Refleksję nad zjawiskiem obecności pogłębia artysta – na zasadzie przeciwieństwa – w obrazie olej/akryl na płótnie, 130 × 100 cm, 2008 czarne) i czarno‑białego wariantu B (w którym tło jest czarne, a cienie białe). Nie‑obecność C z 1997 r. W tym obrazie Wsiołkowski Przy planowaniu poszczególnych serii obrazów sięgnął po jeszcze trudniejszy do kompozycyjnego można dopatrzyć się więc pewnej inspiracji sztuką zagospodarowania format, jakim jest trójkąt rów‑ konceptualną, bardzo popularną w latach 70. XX w. noboczny. Obok pionów i poziomów pojawiają się w polskim środowisku, na którą wskazuje spekula‑ skosy. W tej czerwono‑czarnej kompozycji, niesy‑ tywny charakter refleksji wizualnej, którą podejmuje metrycznie zapełnionej stałymi elementami, takimi artysta. Od konceptualizmu, który postulował w swo‑ jak linearna konstrukcja i wspomniany element UPO, jej najbardziej radykalnej formie całkowitą eliminację ujawnia się znowu charakterystyczny zarys popiersia wizualnego obrazu, różni Wsiołkowskiego warszta‑ artysty, ujęty tym razem negatywowo, wyznaczony towy perfekcjonizm wykonania malarskiego dzieła, linią własnego cienia. silnie oddziałującego swoją estetyką. Relacja między obrazem a jego negatywem sta‑ ↖ Miasto nieznane iv C, W ostatniej, IV serii Miast nieznanych Wsiołkowski nowi jeden z głównych wątków analizy, którą podej‑ zarzuca zasadę zestawiania wyjściowego obrazu muje artysta w swojej twórczości. W serii Zjawisko XIII w pary pozytywowo‑negatywowe. Oznaczenia literowe zastosował on bardziej tradycyjny format stojącego, odnoszą się jedynie do kolorów: od biało‑czarnego A 13 ↑ Wystawa malarstwa do fioletowo‑czarnego H. Na ustawionej pod kątem i rysunku 45 stopni płaszczyźnie, wykreślonej tym razem Adama Wsiołkowskiego prawidłową perspektywą, leży rozciągnięta forma Galeria „Wozownia” w kształcie czteroramiennej gwiazdy, której bryłę bwa Toruń, 2004 wydobywa silny światłocień. Formy zapełniające ramiona gwiazdy wskazują, że mamy do czynienia z owym „cybernetycznym”, „futurystycznym” mia‑ stem, o którym pisała Maria Zientara. Ponad płaszczy‑ zną „miasta” unoszą się inne – zadomowione na stałe w twórczości Wsiołkowskiego – elementy, grawitujące swobodnie w przestrzeni kosmicznej migdałowate UPO, wykreślona delikatnymi liniami obła forma, przypo‑ minająca klatkę na ptaki lub sieć, oraz zaciemniony częściowo okrąg ciała niebieskiego. Niebo rozświetla ukośnie ustawiony wrzecionowaty rozbłysk. Adam Wsiołkowski należy zatem do tych malarzy, którzy nie odrzucają wartości estetycznych obrazu. Będąc nowoczesny, nie zapomina o ponadczasowych wartościach, do których należy piękno i wzruszenie, wzbudzane poetyką plastycznej, nastrojowej i lirycz‑ nej, metafory. Dążąc do precyzji i perfekcji warsztato‑ wej, operuje wyraziście określoną geometryczną formą. To, co buduje piękną formę, jest wewnętrznym, meta‑ fizycznym światłem, emanującym z jego kompozycji. 14 Wiadomości asp /59 Przypisy: 1 Franciszek Chmielowski, Jedność Uniwersum, „Projekt”, 1998, nr 2 (179), s. 29. 2 Tamże. 3 Anna Pilch, Formy wyobraźni. Poeci współcześni przed obra‑ zami wielkich mistrzów, Kraków 2010, s. 248. 4 Tamże, s. 249. 5 Maria Rzepińska, Wstęp do katalogu wystawy indywidualnej Adama Wsiołkowskiego, Galeria Sztuki Współczesnej Desa, Kraków, kwiecień 1986, [b.s.]. 6 Jerzy Nowosielski, fragmenty recenzji dorobku artystycz‑ nego i dydaktycznego do postępowania o nadanie Adamowi Wsiołkowskiemu tytułu naukowego profesora, Kraków 1991 [w:] Adam Wsiołkowski, Magischer Raum, Essen exhibition catalogue 24. September – 20. Oktober 2000, Galerie Irene Sagan, [b.s.]. 7 Tamże. 8 Tamże. 9 Maria Zientara, Malarstwo samouzgadniającej się rzeczy‑ wistości, [w:] Adam Wsiołkowski, Malarstwo. Obrazy z lat 2000–2002, Piano Nobile, Kraków 2002, [b.s.]. 10 Tamże. 11 Tamże. 12 Stanisław Tabisz, Poszukiwanie Absolutu, [w:] Adam Wsiołkowski, Malarstwo, Kraków 2000. 13 Tenże, Felkomania, [w:] Adam Wsiołkowski, Felkomania. Malarstwo, grafika, video, Galeria pod Rejentem, Kraków 2008, [b. s.]. 14 Adam Wsiołkowski, From Realistic Nature Studies to Geometric Nonfigurative Paintings in which Identical Shapes appear in Different Colors, „Leonardo. International Journal of Contemporary Visual Artists”, 1981, nr 1 (14), s. 17–21. 15 upo – Unidentifiet Painted Object → Adam Wsiołkowski i Felek Trzeci w pracowni, 2011 Ur. w 1949 r. w Krakowie. Studia na Wydziale Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem prof. W. Taranczewskiego; dyplom z wyróżnieniem i z medalem rektora w 1973 r. W tymże roku rozpoczyna pracę pedago‑ giczną w Akademii, uzyskując w 1992 r. tytuł profesora. Prowadzi pracownię malarstwa; w latach 1996–2002 był dziekanem macierzystego wydziału, w latach 2008–2012 – rektorem ASP. Uczestniczył w blisko 200 wystawach w Polsce i wielu krajach świata; miał 60 wystaw indywidualnych, m.in. w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Nowym Jorku, Paryżu, Norymberdze, Pradze i Kijowie. Uzyskał ponad 20 nagród w konkursach malarstwa, rysunku i pla‑ katu; w 1991 r. otrzymał nagrodę ministra kultury i sztuki RP za wybitne osiągnięcia artystyczne i dydaktyczne, a w 2012 r. nagrodę ministra kultury i dziedzictwa narodo‑ wego za wkład w rozwój wyższego szkolnictwa artystycznego. W latach 1981–1982 przebywał w USA na półrocznym sty‑ pendium Fundacji Kościuszkowskiej, uzyskując tam stypen‑ dium Fundacji Ford & Rockefeller. Uprawia malarstwo, rysunek i grafikę. Autor cyklów malar‑ skich Matnia (od 1972), Zjawisko (od 1974), Miasto nieznane (od 1979), Autoportret (od 1979), Obecność (od 1984), Felek i ja (od 2003). W roku 1973 opracował projekt kolorystyki zewnętrznej elektrowni Dolna Odra pod Szczecinem. Jest wiernym panem jamnika szorstkowłosego Felka Trzeciego. Prace w zbiorach: Muzea Narodowe w Krakowie, War‑ szawie, Poznaniu i Kielcach; muzea okręgowe w Tarnowie i Toruniu, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Muzeum ASP w Krakowie; Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego; Muzeum Chełmskie w Chełmie; Muzeum im. Leona Wyczół‑ kowskiego w Bydgoszczy; Muzeum Miasta Jaworzna; Muzeum Północno‑Mazowieckie w Łomży; Muzeum Plakatu w Wila‑ nowie; kolekcja Centrum Sztuki Studio im. S. I. Witkiewicza w Warszawie; kolekcja ostromecka Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy; Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elek‑ trownia w Radomiu; Bank Przemysłowo‑Handlowy w Krako‑ wie; galerie BWA w Poznaniu, Sieradzu i Białymstoku; Fundacja Malarstwa Polskiego w Lesku; The New York Public Library, Polish Institute of Arts & Sciences, The Kosciuszko Foun‑ dation – Nowy Jork; muzeum Mondriaanhuis w Amersfo‑ ortw Holandii; muzeum Fundación Antonio Pérez w Cuenca w Hiszpanii oraz kolekcje prywatne w kraju i za granicą. 15 Idee Agrygent Fotografie Jacek Dembosz Literatura, malarstwo i rzeźba w Dolinie Świątyń Dolina Świątyń, widoczna świątynia Concordii Jacek Dembosz wtedy, gdy zaludniamy jakiś obszar wspomnieniem dziejów, które na nim się toczyły, zaspokajamy naszą „Gdy czytamy przed podróżą, wtłaczamy wyobraź‑ nigdy nienasyconą potrzebę refleksji”². nię w schemat ściśle określonych oczekiwań. Aby Między tymi dwoma biegunami, „przed” i „po” zobaczyć coś, co nas może rozczaruje, ale należy podróży, zamyka się cała jej istota. Bo chociaż „przed” do zabytków kultury, których nie wolno pominąć, możemy się do niej przygotować np. merytorycznie, Ur. w 1946 r. w Krakowie. nie zwracamy uwagi na scenki rozgrywające się wokół to jednak dopiero „po” możemy całą podróż skon‑ W latach 1967–1973 stu‑ nas i być może nie mniej ciekawe. Oczywiście trzeba sumować. Sięgnąć do źródeł, książek, wspomnień opracować jakiś ogólny plan, ale nie należy się go innych, porównać wrażenia, ogarnąć całość i… – diował na Wydziale Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych trzymać za wszelką cen改 – głosił szwajcarski pisarz co częste – dostrzec, że będąc na miejscu, przegapi‑ w Krakowie. Dyplom uzy‑ i podróżnik Nicolas Bouvier. liśmy „to i owo”, czasem kryjące się za załomem muru, skał u doc. Antoniego Haski. Warto też przypomnieć (za Pawłem Hertzem) za pagórkiem, tuż obok, mimo iż znajdowało się Stendhala, który może najzwięźlej określił, czym na wyciągnięcie ręki. Mówimy sobie wtedy: „muszę i Wydawnictw ASP. Zajmuje się stał nowoczesny opis podróży i na czym polega tam jeszcze powrócić”. się literaturą, fotografią, jego znaczenie: „krajobraz jako taki nie może w spo‑ Owe wspomniane na wstępie „scenki rozgry‑ sób trwały przykuć naszej uwagi. Dopiero świado‑ wające się wokół nas i być może nie mniej ciekawe” Obecnie pełni funkcję kie‑ rownika Działu Promocji filmem. 16 mość jego związku z historią i rozwojem duchowym są ważnym składnikiem każdej podróży, bo każda człowieka nadaje mu szczególnego uroku i stanowi pozostawia w nas trwałe ślady. „Tak pięknej wio‑ o pełni naszego doznania. Inaczej mówiąc, dopiero sny, jaką zobaczyłem dziś rano o wschodzie słońca, Wiadomości asp /59 „O wschodzie słońca powędrowaliśmy w dół przez okolicę, która z każdym krokiem sta‑ wała się bardziej malow‑ nicza […], mijaliśmy tysiące widoków nadają‑ cych się na tło idyllicz‑ nych scenek”. nie widziałem nigdy w życiu!”³ – zanotował Johann „Podano nam znakomitą potrawę z makaronu, ale Wolfgang Goethe, który wraz z towarzyszącym mu dziewczęta żałowały, że zabrakło właśnie najlepszego rysownikiem Kniepem (Christoph Henrich Kniep gatunku makaronu, który robi się tylko w Agrygen‑ ↑ Jacob Philip Hackert Antyczne świątynie w Agrygencie, 1778, Muzeum w Ermitażu – na pierwszym 1755–1825) odwiedził Agrygent wiosną 1787 r. – cie, i to tylko u nich w domu. Makaron, który nam planie świątynia Junony, „O wschodzie słońca powędrowaliśmy w dół przez podano, nie ma równego sobie pod względem białości na drugim Concordii okolicę, która z każdym krokiem stawała się bardziej i delikatności”⁶. malownicza […], mijaliśmy tysiące widoków nadają‑ Istnieją dwa obiekty, których widok zawsze przy‑ cych się na tło idyllicznych scenek. W niemałej mie‑ prawia mnie o metafizyczne drżenie serca. Są nimi rze jest to zasługa nierównego terenu unoszącego się rozłożysta zielona palma i kolumny – greckie bądź faliście nad ukrytymi ruinami”⁴. Rysownik Kniep rzymskie. Gdy w polu widzenia pojawia się jeden zabrał się do pracy. Poeta, którego zainteresowaniu z nich lub obydwa łącznie, wiem, że trafiłem do miej‑ nie umknęła także miejscowa roślinność, stwierdził: sca, gdzie czas płynie powoli, woda kusi, aby w niej 2 Fortyfikacje bizantyjskie „Len już dojrzał. Akant rozwinął swe pyszne liście. znaleźć ukojenie, powietrze nadaje się do oddychania, 3 Świątynia Concordii Bujnie rośnie salsola fructicosa. Na nieuprawionych wiatr głaszcze nas delikatnie, słońce szczodrze obda‑ wzgórzach rośnie obficie esparceta […]. Melony rza promieniami, kawa smakuje wybornie, a ludzie sadzi się w marcu i w czerwcu, są już dojrzałe. Bar‑ są dla przybysza życzliwi. Takim miejscem jest Sycy‑ ↑ Mapa sytuacyjna parku archeologicznego Doliny Świątyń – źródło „Archeologia Viva” nr 112 1 Świątynia Junony 4 Grotta Fragapane 5 Świątynia Heraklesa 6 Świątynia Zeusa Olimpijskiego 7 Świątynia Dioskurów dzo są udane w ruinach świątyni Jowisza, gdzie nie lia. Sławili ją pisarze: Zygmunt Krasiński, Johann ma śladu wilgoci”⁵. Nieodłącznym składnikiem takiej Wolfgang Goethe, Ferdinand Gregorovius, Jarosław i Polluksa podróży jest też kontakt z miejscową ludnością – Iwaszkiewicz, Karol Szymanowski⁷, Paweł Muratow, 9 Grób Terona 8 Świątynia Kastora 17 Świątynia Herkulesa (ok. 510 r. p.n.e.) innym za grób, na którym pali się mogiła, Etna. Budynek spoczywał na solidnej podstawie (cre‑ Po każdym plemieniu, co tędy przeszło i zginęło, pidoma) z trzema stopniami; miał sześć kolumn ślad jakiś musiał się zostać jednak”⁸. I „został się”, z przodu i z tyłu, i tradycyjnie podzielony był w postaci choćby ruin po najwspanialszych świąty‑ na trzy pomieszczenia. Dach był udekorowany niach greckich. nadokiennikami na wodę deszczową, ukształtowa‑ Dolina Świątyń w Agrygento jest dla Sycylii praw‑ nymi w formie lwich głów. Na wschód od świątyni dopodobnie tym, czym dla Krakowa Droga Królewska pozostały elementy dużego ołtarza. W okresie rzym‑ wiodąca od Barbakanu po Wawel. To jedno z najważ‑ skim główne pomieszczenie cella było podzielone niejszych stanowisk archeologicznych w basenie na trzy komory, prawdopodobnie dlatego, że kult Morza Śródziemnego. Nie wiadomo, dlaczego ten Heraklesa powiązano z dwoma innymi bóstwami. wyżynny obszar określono pojęciem „doliny”. Na jego Jednym z nich mógł być Asklepios, którego posąg zboczach założono jeden z najwspanialszych okrę‑ znaleziono w tak przystosowanej celli. gów świętych starożytności – zwany właśnie Doliną Świątyń (Valle dei templi Agrigento). Od północy jego Wojciech Karpiński, Camille Mauclair, Jan Parandow‑ naturalną fortyfikację tworzy Skała Ateny, od połu‑ ski, Karel Căpek, Vincent Cronin, Maria Wołkońska. dnia krawędź pasma wzgórz. Obszar dzisiejszego Z rodzimych: Leonardo Sciascia, Luigi Pirandello, Agrygentu był już użytkowany w epoce brązu. Miasto Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Elio Vittorini, Gio‑ swoją nazwę (w starożytności Akragas, w czasach vanni Verga. rzymskich – Agrigentum, włoskich – Grigenti i Agry‑ Nasz wieszcz Zygmunt Krasiński podczas krót‑ gent) zaczerpnęło od nazwy rzeki Akragas. Pindar kiego pobytu na Sycylii pisał: „Ta wyspa […] nikomu nazwał ówczesny Akragas okiem Sycylii, najwy‑ nigdy ojczyzną ni domem nie była – a niektórym słu‑ tworniejszym miastem świata. Założyli je w latach żyła za biesiadę, nad którą wisiał miecz Damoklesa, 581–580 p.n.e., między rzekami Hypsas i Akragas, 18 Wiadomości asp /59 ↑ Z tego chaosu wystrzela tylko jedna żłobkowana kolumna bez głowicy. 3 1 od którego tylko kawałek do całej serii greckich świą‑ tyń. Wzniesiono je w stylu doryckim, toteż są bar‑ dzo piękne. Było właśnie święto Wniebowzięcia, więc miejscowi zjeżdżali się z dalekich stron, pili tam i jedli, i tłumaczyli dzieciom, że oto są greckie świątynie, inni z powagą, kieszonkowymi metrami mierzyli trzony kolumn oraz kamienne bloki i w ogóle byli wyraźnie z tych świątyń dumni […], sam nagle 2 nie wiem, jak to się stało, ale nagle szedłem pośród około dwunastu bardzo ładnych dziewcząt, a za nami ciągnęła grupa wspaniałych chłopców, wszystko zaś 1 Świątynia Heraklesa koloniści z Geli wspomagani przez Rodyjczyków i Kre‑ otoczone było przez stado kóz o białej jedwabistej teńczyków. Ortogonalna sieć ulic i bloki zabudowań sierści i kręconych rogach. Wędrowałem tak w złoci‑ 2 Kniep, Ruiny świątyni rozciągały się aż po Dolinę Świątyń. Architekt Faja‑ stym pyle zachodu, mówiąc na przemian po czesku, Heraklesa kas zaopatrzył miasto w wodę z pobliskich źródeł, włosku i francusku, podobny do przywódcy jakiegoś budując w tym celu skomplikowany system kana‑ bachicznego pochodu; ktokolwiek nas spotykał, jadąc 3 Statua wojownika, praw‑ łów i zbiorników. Główne elementy tej sieci jeszcze na ośle albo mule, zdejmował kapelusz i długo się dopodobnie pochodzi z fron‑ istnieją. Za panowania tyrana Falarisa, w V w. p.n.e. za nami oglądał. Do końca życia nie zrozumiem tego miasto zyskało status wiodącej potęgi Sycylii greckiej. antycznego zdarzenia”¹⁰. tonu świątyni Heraklesa, datowana na 400 r. p.n.e., artysta Pythagore de Reggio; Agrygent Muzeum archeologiczne Żałuję, a żale to próżne, że nie udało mi się zoba‑ Przebywając w takich miejscach, łapczywie poszu‑ czyć tych świątyń przed stu lub dwustu laty, zanim kuję widoków sprzed lat, zachowanych na starych dostały się w tryby dzisiejszego przemysłu tury‑ obrazach i sztychach. Obecne są na nich pasące się stycznego. Bez ogrodzeń, biletów, parkingów, kamer, wśród ruin kozy i krowy, pasterze, kobiety z dziećmi, autokarów, pamiątek made in China czy wreszcie (kto nieliczni wędrowcy odpoczywający na kamieniach, szalony wpadł na taki pomysł?) szosy przecinającej czas zatrzymany w leniwym uśpieniu. Jarosław Iwasz‑ ów park archeologiczny na dwie części. Pozostaje kiewcz widział to na własne oczy: „Obok na pół roz‑ tylko posiłkować się wspomnieniami innych. Czeski walonej świątyni tkwi oliwka siwa i brodata, pasą się pisarz Karel Căpek, który odwiedził to miejsce białe kozy […]. Ale nie ma tutaj pastuszka, a samotne w 1923 r., tak je opisał w Listach z Włoch: „…dzięki kozy przywiązane są na długich sznurach, aby snadź niech będą Bogu, że posłał mnie w te strony. Swoją nie pospadały z wysokiego muru, dawnego muru cudowną mocą powiódł mnie najpierw z Palermo miejskiego, który się tu jeszcze pokaźnie wznosi tuż w poprzek Sycylii przez mnóstwo nagich, dziwacz‑ za świątynią Junony, dzieląc ją od falistych zielonych nych i smutnych skał, przez aleje kaktusów i kopalnie pól i niebieskiego morza. Siedzimy długo i patrzymy siarki do Grigenti⁹, takiego miasteczka na wzgórzu, na kolumny, jakby sporządzone z miękkiej dotykalnej 19 ↗ Kniep, Świątynia Junony ↑ Caspar David Friedrich, materii, bardziej nas może jednak czaruje od tej archi‑ których widok pełen wzniosłości i melancholii Świątynia Junony tektury – natura, pszenica zielona, falująca po wzgó‑ lepiej utrwalić milczeniem niż nadmiarem słów rzach srebrnymi zaciekami, czerwień koniczyny, która […]. Dokoła tam, gdzie stoją świątynie, wszędzie miejscami zupełnie zagłuszyła trawę, niebo i morze, są rozsiane setki grobów, loculi i nisz, tu i ówdzie w Agrigento (1830 r.), olej na płótnie, 54 × 72 cm, znaj‑ duje się w dortmundzkim muzeum Ostwall i żagle rybackie na morzu, niewielkie, ale liczne, jak sterczą kolumny, a olbrzymie architrawy i tryglify płatki róż czy też złożone skrzydła motyli”¹¹. pokrywają ziemię; panuje tu majestatyczny spokój, Ferdynand Gregorovius, który w latach 1852– toteż duszę napełnia tylko niemy podziw, a jeśli już 1874 podróżował po Sycylii pieszo, na mule i konno, pojawia się w niej jakieś tkliwsze uczucie, to tylko tak ujął swoje wrażenia z Agrygentu: „I tu właśnie, radosnego umiłowania Hellady i jej ducha”¹². Fra‑ na murze południowym, usiedliśmy pośrodku pująco wyglądała Dolina Świątyń nocną porą, przy owego rzędu świątyń doryckich, wznoszących się wtórze nawoływań puszczyków: „…w pełnym świetle jedna za drugą, lepiej lub gorzej zachowanych, księżyca widać w poświacie budowle uszeregowane Świątynia Junony (450–440 r. p.n.e.) Uważa się ją za „klon” wcześniejszej świątyni. 20 Przetrwałe struktury pokazują dobitnie dążenie budowniczego do spotęgowania efektów światłocie‑ Podobno pierwotnie nosiła nazwę Torre delle pul‑ nia. Po wschodniej stronie świątyni również wystę‑ sele – Wieża Dziewcząt. Dopiero Fazello, dziejopis pują pozostałości monumentalnego ołtarza, gdzie z XVI w., nadał jej obecną nazwę. Spoczywa ona dziesięć stopni prowadziło do miejsca przeznaczo‑ na podstawie (crepidoma) z czterema stopniami, nego na składanie ofiar. Dziś przysiadają na stop‑ posiada sześć kolumn z przodu i z tyłu oraz trzyna‑ niach turyści. Świątynia była wiele razy konser‑ ście kolumn wzdłuż boków stanowiących wytworną wowana, począwszy od XVIII w., gdy odbudowano kolumnadę. Wnętrze także było zagospodarowane kolumny po stronie północnej. Zachodnia strona trzema pomieszczeniami: pronaos, cella i opistho‑ świątyni jest III Bramą, z której przetrwało do dnia domos; obydwa pronaos i opisthodomos miały dzisiejszego tylko kilka fragmentów z powodu obsu‑ z przodu po dwie kolumny. Do ścian bocznych przy‑ nięcia się ziemi. Bramę zwykle otwierano ukośnie tulone były schody prowadzące na dach. Widoczna do linii fortyfikacji i krzyżowała się ona z drogą, podstawa z trzema stopniami poniżej cella jest która nadal jest widoczna. System obronny, pocho‑ późniejszym dodatkiem. Niektóre bloki kamienne dzący z VI w. p.n.e., został wzmocniony w IV w. n.e. zostały pomalowane na czerwono, co jest prawdo‑ przez konstrukcję dużej wieży, która ocalała w for‑ podobnie śladem po zniszczeniu Akragas przez Kar‑ mie zapadniętego rumowiska na północny wschód tagińczyków, którzy spalili miasto w 406 r. p.n.e. od bramy i świątyni. Wiadomości asp /59 ↑ Igor Mitoraj i kolumny ciemne, i morze roztopione za nimi; czu‑ centrum (cella) i pomieszczenie tylne (opisthodomos), Winged Legs jemy baśń mitologiczną tego obrazu, i straszno nam, a wszystko to opasane szeregami kolumn. brąz, 2002 rzeźba ustawiona była od zachodniej strony świątyni Junony jak zapewne było straszno tym pielgrzymom słowiań‑ Najstarszą świątynią (ok. 510 r. p.n.e.) w Doli‑ skim, co przez Sycylię udawali się do Ziemi Świętej nie Świątyń jest świątynia Heraklesa. Oddajmy głos i nagle spostrzegali pogańskie kolumny gmachów, Goethemu: „W świątyni Herkulesa […] dwa rzędy poświęconych szatanom”¹³. Wszystko to nas ominęło. kolumn, osłaniające świątynię od przodu i od tyłu, Cóż począć? Cieszmy się z pozostawionych opisów i z tego, że coś pozostało w naturze. Za materiał do budowy tamtejszych świątyń posłużył miejscowy, usiany skamielinami, ciepły, złocisty kamień kalkarenit. Nie dysponując wspa‑ niałymi marmurami z kamieniołomów egejskich, budowniczowie licowali swe świątynie stiukiem, często też polichromią. Obecnie okładzina już zni‑ kła, pozostawiając szorstką i dziobatą powierzchnię. Wszystkie świątynie reprezentują styl dorycki i oparte zostały na podobnym planie, tradycyjnie obejmu‑ → Świątynia Junony jącym trzy pomieszczenia: przedsionek (pronaos), 21 leżały – jakby za jednym zamachem powalone, Świątynia Concordii (440–430 r. p.n.e.) z północy na południe, jedne w górę, drugie w dół – W skład wnętrza świątyni również wchodziły na zboczu. Kolumny przytrzymywane zapewnie trzy pomieszczenia. Zarówno wewnątrz, jak przez belkowanie, przewróciły się wszystkie naraz, i na zewnątrz świątynia była pokryta białym pchnięte może gwałtownym podmuchem wichru. stiukiem z polichromowaną dekoracją w żywych Fragmenty, z których się składały, kruszejąc, nadal kolorach. Dwanaście łuków na ścianach cella leżą w regularnych odstępach”¹⁴. i nagrobki na podłodze stanowią pozostałość Świątynię przypisywano boskiemu herosowi po przekształceniu świątyni w chrześcijańską Heraklesowi na podstawie wiarygodnego świadec‑ bazylikę. W tympanonie znajdują się dwa zagad‑ twa wystawionego przez Cycerona. Przed XX‑wieczną kowe otwory związane z adaptacją budynku rekonstrukcją wznosiła się tam tylko jedna kolumna na potrzeby kościoła chrześcijańskiego bądź też bez głowicy. Gregorovius pisze: „A oto z kolei świątynia mające pełnić funkcję wentylatorów strychu albo Herkulesa, niegdyś najwspanialsza w Agrygencie, świetlików. Świątynia przetrwała w dobrym stanie, ↑ J. A. De Waele, dziś wielkie rumowisko, leżące przed nami w nieła‑ ponieważ była okresowo modyfikowana. Około plan świątyni, 1980 dzie. Z tego chaosu wystrzela tylko jedna żłobkowana VI w. n.e. biskup Gregorius obrał świątynię ↖ Igor Mitoraj, kolumna bez głowicy”¹⁵. Ta kolumna stoi po dziś na swoją siedzibę i – po „wygnaniu pogań‑ Ikaro Crashed, brąz, 2011 dzień, ale przybyło jej towarzystwo. Począwszy skich demonów” Ebera i Rapsa – poświęcił od roku 1921, przeprowadzono na miejscu wiele prac ją św. św. Piotrowi i Pawłowi. W roku 1788 konserwatorskich, kiedy to za sprawą angielskiego książę Torremuzza nakazał usunięcie chrześci‑ jańskiego kościoła i wówczas podjęto w świątyni działania renowacyjne. W południowej odnodze, na zachód od świątyni Concordii, mieściła się nekropolia paleochrześcijańska (III–VI w. n.e.). Jej obecność w tym miejscu wiązano z przekształ‑ ceniami budynku świątyni w bazylikę. Po stronie wschodniej świątyni było więc wiele nagrobków (arkosolium) wykopanych w skalistej odkrywce, w towarzystwie greckich fortyfikacji. 22 Wiadomości asp /59 rzeźba przed świątynią Concordii ← R. D. Saint Non, Świątynia Concordii, 1785 „Świątynia Concordii (440–430 r. p.n.e.) zawdzięcza swą nazwę znalezionej w pobliżu łacińskiej inskrypcji z dedykacją dla »harmo‑ nii ludu Agrygento«”. kapitana Alexandra Hardcastle’a (jego willa Aurea stoi pośród świątyń) odbudowano osiem kolumn po południowej stronie świątyni. W ten sposób przy‑ wrócono częściowo świetność świątyni i unaoczniono wymiary i proporcje pierwotne tego klasycznego doryckiego archaicznego peripterosu i hekastylu. Następna świątynia – Junony dla Rzymian (błęd‑ nie jej przypisywana z powodu nieprawidłowej inter‑ pretacji tekstu łacińskiego autora), Hery Latinii dla Greków (450–440 r. p.n.e.) – została wzniesiona w dominującym miejscu po wschodniej stronie Doliny Świątyń. „Ruiny świątyni Junony są z roku ↑ Jan Frédéric d’Ostervald, Wnętrze świątyni Concordii, 1822 na rok w coraz gorszym stanie – zauważa Goethe – bo wiatry i deszcze wykruszają porowaty kamień”¹⁶, a wiek po nim Gregorovius: „Ich widok na pięknym tle Morza Libijskiego jest jeszcze dziś zachwyca‑ jący, zwłaszcza gdy palące słońce oświetla ich żółty kamień, a potężne kolumny jaśnieją pełnią blasku; jakże cudowny to musiał być ten widok w starożyt‑ ności!”¹⁷. Wtóruje im w sto lat później Iwaszkiewicz: „Wszystkie [świątynie] zbudowane są z miejscowego wapienia, który, stojąc setki lat, zwietrzał już zupeł‑ nie i pożółkł tak, że nabrał koloru ciemnego, ciemniej‑ szego od ziemi, jaka go otacza, i ma odcień razowego chleba. Pachnie zdaje się chlebem i miodem, żółty ← Świątynia Concordii – wewnątrz pozostałości kościoła chrześcijańskiego 23 Świątynia Zeusa (ok. 480 r. p.n.e.) boków. Na wewnętrznej stronie ściany znajdo‑ ↑ Widok z ruin świątyni Jest jednym z niewielu sakralnych budynków wały się prostokątne filary rozmieszczone odpo‑ Zeusa na świątynie w Agrigento przypisywanych bóstwu, któremu pier‑ wiednio z kolumnami. Wnętrze świątyni również wotnie była poświęcona. Gmach ten wspominany podzielono na trzy pomieszczenia: cella, pronaos jest w starożytnych tekstach i stanowił największą i opisthodomos, które były ograniczone ścianami świątynię dorycką w zachodnim świecie greckim. z dwunastoma naprzemiennymi filarami. Na nie‑ Polibiusz (II w. p.n.e.) odnosi się do tej świątyni które elementy dekoracyjne wyższej części świątyni w swoim tekście historycznym i mówi, że nie (trabeation) można natrafić wśród ruin. Dekora‑ została ona ukończona. Grecki historyk Diodorus cje te zawierają fragmenty rzeźbionego frontonu Siculus (I w. p.n.e.) szczegółowo opisuje świątynię. na przedniej części. Według Diodorusa Siculusa Ostatnie badania archeologiczne wykazały, że plan połowa tego frontonu była udekorowana scenami świątyni był różny od planu świątyni Ateny w Syra‑ z gigantomachii, podczas gdy druga przedstawiała kuzach i świątyni w Himerze, a obie zbudowano sceny z upadku Troi. Od początku XIX w. przepro‑ po traktacie pokojowym (480 r. p.n.e.). Prawdo‑ wadzono w tym miejscu wiele wykopalisk i badań, podobne jest zatem, że planowanie świątyni i jej aby móc zrekonstruować pierwotny wygląd świą‑ budowa rozpoczęły się wcześniej. Większość monu‑ tyni. Na zachód od świątyni odkryto rozmaite mentalnej ruiny przetrwała zniszczenia z czasów struktury z epoki hellenistycznej, na wschodzie starożytnych i nowożytnych, pomimo iż pozyski‑ sieć mniejszych ulic stenopoi, które przecinały się wano z niej materiał dla innych budowli. W XVIII z plateia, główną arterią. Concordii i Junony w. użyto ich do budowy zegara w Porto Empedode i mola w Grigenti. Ta gigantyczna świątynia (112,7 × 56,3 m) została wzniesiona na ogromnej prosto‑ kątnej platformie, na której umocowano dużą podstawę (crepidoma) z sześcioma stopniami. Ostatni z tych stopni był podwójnej wysokości w porównaniu z innymi, tworząc swego rodzaju podium świątyni i podnosząc ją powyżej poziomu otaczających budynków. Zamiast otwartej kolum‑ nady (peristasis) świątynia miała zewnętrzny mur z doryckimi półkolumnami (pseudo‑peristasis), siedem z przodu i z tyłu oraz czternaście wzdłuż 24 Wiadomości asp /59 ← Świątynia Zeusa, rekon‑ strukcja z telamonami ↑ Jedyny przetrwały tela‑ kamień, który tak harmonizuje z kolorem bujnych zaplanował, to będzie musiał rysować bez prze‑ mon, który podtrzymywał traw i sinym niebem i morzem w oddali”¹⁸. rwy…”²⁰. Poeta również próbuje rysować. belkowanie gigantycznego Malownicze ruiny stanowiły wymarzony poligon Świątynia Concordii (440–430 r. p.n.e.) zawdzię‑ dla malarzy, przedstawicieli romantyzmu. Jednym cza swą nazwę znalezionej w pobliżu łacińskiej → Ogromny kapitel ze świą‑ z nich był XVIII‑wieczny niemiecki malarz pejzażysta, inskrypcji z dedykacją dla „harmonii ludu Agrygento”. tyni Zeusa Olimpijskiego Jacob Philipp Hackert (1737–1807), jego Antyczne To najlepiej zachowana budowla dorycka w całym świątynie w Agrygencie (1778 r.) znajdują się w Ermi‑ świecie greckim. Stanowi wzorzec dla świątynnej pseudoperipterosu tażu. Następnym – Caspar David Friedrich (1774– architektury greckiej. Goethe zanotował: „Świąty‑ 1840), którego obraz Świątynia Junony w Agrigento nia Zgody oparła się wielu stuleciom. Jej smukła (1830 r.) znajduje się w dortmundzkim muzeum Ostwall. „Zeszliśmy potem – pisze dalej Goethe – do grobowca Terona, uradowani, że nareszcie znaleź‑ liśmy się przed zabytkiem, który tylekroć oglądaliśmy Na stronie następnej: 1 Rekonstrukcja na rycinach. Przyjemność była tym większa, że two‑ rzył on pierwszy plan cudownej panoramy. Wzrok podpory z telamonem wędruje od wschodu na zachód po skalistym grzbiecie C. R. Crockerell, 1822 z walącymi się murami, nad i między którymi widać 2 Historyczna rekonstrukcja resztki świątyń. Znakomity pędzel Hackerta utrwalił fasady, R. Polti, 1828 ten piękny widok; Kniep zapewne nie omieszka tego 3 Świątynia Jupitera narysowa㔹⁹. I zaraz potem martwi się: „Jeśli Kniep Olimpijskiego w Agrygencie […] naprawdę zechce zrobić to wszystko, co sobie 25 2 3 architektura bliższa jest już naszym kryteriom piękna i harmonii”²¹. Natchnęła także Gregoroviusa do szcze‑ gólnej myśli: „Gdy się patrzy na świątynię dorycką, nasuwa się refleksja, w jak wspaniałym i prostym rytmie płynęło w ogóle życie Greków, jeżeli właśnie ów narodowy sposób odczuwania, który każdy naród w formie najbardziej ogólnej i widocznej wyraża 1 w architekturze sakralnej, mógł objawić się w takiej postaci […]. Świątynia dorycka jest prawdziwym odbi‑ Jedną z najbardziej charakterystycz‑ nych cech świątyni były kolumny o wysokości 8 m, które podpie‑ rały belkowanie uformowane jako ogromne postacie mitologiczne zwane telamone (atlanci). ciem surowego greckiego porządku świata i jego nie‑ uchronnego tragizmu; wszelki przypadek i wszelka dowolność są obce powadze tej formy…”²². Między kwietniem a listopadem 2011 r. w Doli‑ nie Świątyń prezentował swoje rzeźby Igor Mitoraj. Trudno o lepszą scenerię dla jego „antycznych” prac. Mitoraj zwany „nowym Fidiaszem” i „spadkobiercą Michała Anioła”, jest najbardziej znanym za granicą polskim rzeźbiarzem i jego związek z krajem i kra‑ kowską Akademią Sztuk Pięknych jest zawsze pod‑ kreślany. Przed świątynią Concordii podziwiać można wykonaną z brązu rzeźbę Mitoraja Ikaro caduto (Ikar upadły), którą artysta, po zeszłorocznej wystawie swoich prac, pozostawił w tym miejscu na stałe. Piszę „na stałe”, bo dzisiaj nie grozi Ikarowi to, co przyda‑ rzyło się Kolosowi Rodyjskiemu: wywiezienie na złom. 26 Wiadomości asp /59 ↑ Resztki sanktuarium poświęcone Demeter i Korze‑Persefonie Świątynia Demeter i Persefony Ten obszar był podzielony na trzy tarasy, które pokry‑ wały Kolymbethra, „cudowny basen” zbudowany w V w. p.n.e., który gromadził wodę ze skomplikowa‑ nej sieci akweduktów. Badania dzieł sztuki odzyska‑ nych na obszarze sakralnym pozwoliły archeologom zrekonstruować rytuały religijne, jakie odprawiano na tym obszarze od założenia Akragas (VI w. p.n.e.) aż do czasów hellenistycznych (IV–II w. p.n.e.), a które były praktykowane głównie przez kobiety. 1 2 Wierni docierali do sanktuarium przez V Bramę i kupowali wotywne statuetki prawdopodobnie Trzy wspomniane świątynie zachowały się w warsztatach ceramicznych tuż za murami miej‑ we względnie dobrym stanie. Kolejna, także dzieło skimi. Potem przemieszczali się ze swoimi darami greckich architektów, to świątynia Zeusa Olimpij‑ do tarasu położonego po wschodniej części bramy, skiego (ok. 480 r. p.n.e.) – przedstawia sobą tylko tu zaczynali procesję, odwiedzając małe świątynie, ruiny. Została całkowicie zniszczona podczas trzęsień miejsca spotkań i portyk. Obrzęd kontynuowano ziemi wielokrotnie nawiedzających Sycylię. I znowu na przyległym tarasie, gdzie również nie brako‑ Goethe: „Zatrzymaliśmy się z kolei przy ruinach wało kolejnych małych świątyń, ogrodzeń i ołtarzy świątyni Jowisza, leżących na rozległym terenie niby do składania ofiar ze zwierząt. Po złożeniu ofiary kości jakiegoś gigantycznego szkieletu między i pod wszyscy wierni przyrządzali mięso, które spożywali ogrodzonymi poletkami, pokrytymi różnej wyso‑ na miejscu. Procesji towarzyszyły śpiewy, tańce kości roślinkami”²³. Resztki świątyni zawaliły się w oparach kadzideł i składanie darów wotywnych 9 XII 1401 r. „Opowiada o tym zdarzeniu odkrywca (wazonów, lamp lub statuetek z terakoty), które tej świątyni Fazello: »A choć resztki budowli roz‑ umieszczano w dziurach wykopanych w ziemi i zasy‑ sypywały się w miarę upływu czasu, część jej stała pywanych kamieniami. Odkryto tam m.in. główkę jeszcze długo, wsparta na trzech gigantach i kilku z terakoty, pochodzącą z VII w. p.n.e., która stanowi kolumnach. Ale i owa część zawaliła się wskutek nie‑ najstarszy dowód kultu Demeter i Persefony. Proce‑ frasobliwości Agrygentczyków w roku 1401«”²⁴. Jedną sja kończyła się na tarasie najbardziej wysuniętym z najbardziej charakterystycznych cech świątyni były na zachód (gdzie znajdowały się nieliczne budynki kolumny o wysokości 8 m, które podpierały belkowa‑ i platformy z rzeźbami poświęconymi boginiom). nie uformowane jako ogromne postacie mitologiczne 1 Głowa Kory‑Persefony, pierwsza połowa v w. p.n.e., wykazuje jeszcze cechy archa‑ iczne, Agrygent, Muzeum Archeologiczne 2 Głowa, kult Demeter i Kory, vii–vi w. p.n.e. Agrygent, Muzeum Archeologiczne 27 ↑ Kniep, Grobowiec Terona wykutej w skale. Rozciąga się tam obszar sakralny poświęcony kultowi tych dwóch bóstw – odpowiednio matce i córce, patronkom płodności natury i czło‑ wieka, zwanym przez Greków bóstwami chtonicz‑ nymi i ziemskimi. Ich kult był tak rozpowszechniony na Sycylii, że starożytni autorzy określali wyspę jako „ślubny podarunek Zeusa dla Persefony”, a Akragas jako „ziemię Persefony”. Cały ten teren usiany jest setkami kamieni, resztkami po niezliczonej liczbie zwane telamone (atlanci). Widziano w nich poko‑ ↑ Narożnik ze świątyni Kastora i Polluksa pomniejszych świątyń i sanktuariów. „Świątyni nanych „barbarzyńskich” Kartagińczyków. Jedyny greckiej – pisał Zbigniew Herbert – obce jest słowo przetrwały telamon, który podtrzymywał belkowanie ruina. Nawet te najbardziej zniszczone przez czas gigantycznego pseudoperipterosu, leży dziś na ziemi nie są zbiorem kalekich fragmentów, bezładną stertą w jej sąsiedztwie. kamieni. Bęben kolumny zaryty w piach, oderwana „I tak przechodzimy powoli ten szereg. Od lepiej głowica – mają doskonałość skończonej rzeźby”²⁶. zachowanych do na pół rozwalonych, z których Nieopodal widoczny jest samotny narożnik olbrzymia potężna świątynia Jowisza nigdy prawdo‑ z trzema kolumnami. To pozostałość po innej świą‑ podobnie nie była zbudowana ostatecznie. Jej leżące tyni, Kastora i Polluksa (480–460 r. p.n.e.), której w prochu ostatki wzbudzają jeszcze podziw. Podobno kamienne resztki tak nazwał Fazello. Przypisywana jej kolumny miały trzy metry w przecięciu, a w ich jest ona kultowi Dioskurów. Ta dorycka świątynia, żłobkowaniach mógł schować się człowiek. Niestety, zmodyfikowana w okresie rzymskim, oparta była zostały tylko kamienie w nieładzie. Jedynie olbrzymi na planie podobnym do planu pozostałych świątyń Telamon, mozolnie zrekonstruowany z rozsypanych w Akragas, z sześcioma kolumnami przy fasadzie kawałków, leży na ziemi jak posąg ukrzyżowanego”²⁵ i z tyłu oraz trzynastoma przy ścianach bocznych. – to Iwaszkiewicz... Ocalały północno‑zachodni, widowiskowy róg Z okresu najbardziej archaicznej i tajemniczej został całkowicie odnowiony w 1836 r. Cztery wspa‑ przeszłości Akragas pochodzi, leżące w zachod‑ niałe kolumny wraz z ich belkowaniem odkopali łom viii i xi w., Agrygent niej części Doliny Świątyń, sanktuarium Demeter na rumowisku archeolog Domenico Lo Faso Pietra‑ Muzeum Archeologiczne i Kory‑Persefony, powstałe w podwójnej komorze santa, książę di Serradifalco, i architekt‑archeolog → Relief ze zwierzętami i drzewem życia, prze‑ 28 Wiadomości asp /59 ↑ Pozostałości nekro‑ polii z czasów paleochrześcijańskich ↑ Katakumby – rzut poziomy → Katakumby chrześcijań‑ skie – na rysunku przed‑ stawiono kolejne fazy drą‑ Francesco Cavallari. Poszli na kompromis, ponieważ do rekonstrukcji użyli elementów architektonicznych żenia katakumb począwszy pochodzących z różnych wieków. Trzeba przyznać, od greckich zbiorników narożnik prezentuje się wspaniale. na wodę do podziemnych lochów „W Agrygencie mogłem przekonać się, że najpięk‑ niejsze ruiny greckich świątyń są jedynie zarysem tej doskonałości, jaką jest świątynia w pełni zacho‑ wana”²⁷ – pisał Wojciech Karpiński. Pomiędzy świątynią Junony i świątynią Hera‑ klesa rozciąga się nekropolia paleochrześcijańska – 29 Niemal wszędzie – jak pisał Căpek – – pogrzebawszy trochę motyką, znaj‑ dziecie mury, łuki, fundamenty z kamiennych bloków. nekropolie z czasów Sykulów, nekropolie, które całe pasma górskie zmieniły w istne plastry samych jaskiń […]. Powiedziałbym, że z chrześcijaństwem ożyli jacyś podziemni Morlokowie, o których mówi Wells2⁸; naród, który ze swojego podziemia przyniósł rozkoszowanie się cieniem, przestrzenią zamkniętą i cichą, surową intymnością, nieruchomością form”²⁹. Nekropolia paleochrześcijańska była dobrze zaplanowana i zorganizowana, wziąwszy pod uwagę, że wszystkie jej wewnętrzne struktury są wyrównane ↑ Prace archeologiczne chrześcijańskie katakumby, duży zespół cmentarny, zgodnie z systemem sieci, w szczególności wzdłuż w Dolinie Świątyń który używany był od III do VI w. n.e. Podzielono go głównej drogi na wschodnio‑zachodniej osi zwanej ↗ Efeb z Agrygentu, na sektory: obszar pochówków (loculi i arcosolia), via dei sepolcri („aleją grobów”). W pobliżu znajduje 470 r. p.n.e., klejnot rzeźby który wcina się w mur greckich fortyfikacji; duży się także rytualny kompleks Villa Athena, gdzie obszar cmentarny z ponad 130 szybowymi grobami znaleziono wiele kamieni marmurowych (prawdopo‑ marmurowej Magna Carta wykutymi w skale (formae); duże gminne katakumby dobnie pochodzących z miejskiego kościoła, łącznie zwane Grotta Fragapane z przyległymi hipogea, prze‑ z płaskorzeźbą z końca VIII i początku IX w. n.e. znaczonymi dla poszczególnych grup rodzinnych, oraz mniejszymi hipogea, często tworzonymi przez 30 To znalezisko potwierdza obecność chrześcijan w Dolinie aż do podboju przez Saracenów. ponowne wykorzystanie dawnych podziemnych Przeprowadzone w Dolinie Świątyń w parku cystern lub kamieniołomów. Karel Căpek pisał: archeologicznym prace konserwatorskie były dofi‑ „i oto w tym świecie rzymskim pojawia się chrześcijań‑ nansowane przez Unię Europejską (POR Sicilia stwo z zadziwiającą siłą łamiące jego zasady. Począt‑ 2000–2006) i miały na celu zabezpieczenie stabil‑ kowo schodzi pod ziemię i drąży tam katakumby; ności obiektów i zachowanie ich kamiennych bloków legenda głosi, że powstały na skutek prześladowań w znośnym stanie. W Dolinie prowadzone są dalsze – ale jak żyję, nie czytałem o prześladowaniu chrześci‑ prace wykopaliskowe. Nie jest to zbyt kłopotliwe, jan na przykład w sycylijskich Syrakuzach, a przecież bo „niemal wszędzie – jak pisał Căpek – pogrze‑ tam znajdują się największe katakumby. Raczej budzi bawszy trochę motyką, znajdziecie mury, łuki, fun‑ się tu jakaś o wiele starsza, właściwa pradawnym damenty z kamiennych bloków. Potem nazywa się mieszkańcom tych terenów, tradycja życia pod zie‑ to termami lub pałacem albo teatrem, tego czy owego mią; przynajmniej na Sycylii są ogromne jaskiniowe cesarza i ludzie chodzą na to popatrzeć. Czasem Wiadomości asp /59 → Monety z Akragas zajmuje to wielki obszar, kiedy indziej wygląda mniej 550–450 r. p.n.e. więcej jak nasze piwnice […]. Są ludzie, którzy mają srebrna tetradrachma z wizerunkami kraba i orła należyty stosunek do sztuki starożytnej (niektórzy nawet są w niej rozkochani), i inni, którzy należy‑ tego stosunku do sztuki starożytnej dopiero teraz nabierają […]. Jeśli ktoś mówi, że ubóstwia sztukę starożytną, powiada tym samym, że widział kamie‑ nie, a nie rzeźby. Niepodobna ogarnąć tego jednym gustem; każdy musi wybrać to, co mu odpowiada, a do reszty odnosić się przynajmniej uprzejmie. Fakt, że to wszystko marmur, nie oznacza jeszcze, Przypisy: że wszystko to jest jednakowe. Gdy więc podróżnik 1 Nicolas Bouvier, Drogi i manowce, Warszawa 2002. zorientuje się, że jakiejś wszechogarniającej »sztuki 2, 24 Paweł Hertz, Gregorovius i jego Wędrówki po Włoszech, starożytnej« nie ma, zyska w rekompensacie wiedzę, że istnieje wielkie mnóstwo zjawisk innych, i to nie‑ zmiernie interesujących”³⁰. 1 maja 1893 r. Zygmunt Krasiński zachował się na Sycylii jak dzisiejszy, wątpliwej kategorii, turysta: „I, schodząc z tych wzgórz na murze bliskim drogi messyńskiej, wyryłem ostrzem sztyletu […]: »Polak tu był« – kiedyś przyjdzie może na to miejsce ktoś z Polski rodem i przeczyta i rozraduje się w duszy!”3¹. Więc przybywajcie, Polacy. Ale darujcie sobie sztylety i scyzoryki, bo w miejsce strzeżonych przez kamery murów funkcję listów do przyszłości prze‑ jęły okoliczne kaktusy, które są już napisami ponad miarę udręczone. Warszawa 1990. 3, 4, 5, 6, 14, 16, 19, 20, 21, 23 Johann Wolfgang Goethe, Podróż włoska, Warszawa 1980. 7 Karol Szymanowski napisał powieść, której druga część rozgry‑ wała się na Sycylii. Rękopis spłonął w Warszawie w 1939 r. 8, 31 Zygmunt Krasiński, Z sycylijskiej podróży kart kilka, [w:] tegoż, Pisma, t. iv, Kraków 1912. 9 Miasto nosiło taką nazwę do roku 1927, kiedy to zmieniło ją na Agrigento. 10, 27, 29, 30 Karel Căpek, Listy z podróży, Warszawa 2011. 11, 13, 18, 24, 25 Jarosław Iwaszkiewicz, Książka o Sycylii, Kraków 1956. 12, 15, 17, 22 Ferdynand Gregorovius, Wędrówki po Włoszech, Warszawa 1990. 26 Zbigniew Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie, Warszawa 1972. 27 Wojciech Karpiński, Pamięć Włoch, Warszawa 2002. 28 Herbert George Wells, Wehikuł czasu [The Time Machine], 1 wyd., Londyn 1985. 31 Idee Józef Peszka i Józef Brodowski – założyciele Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Michał Pilikowski Nie czas i nie miej‑ sce, by referować tu zawiłe losy ziem pol‑ skich w tych burzliwych latach. Przypomnienie jednak niektórych fak‑ tów z zakresu histo‑ rii politycznej nie jest bezzasadne. wątki swej fantastycznej powieści Rękopis znale‑ ziony w Saragossie, a Józef Peszka i Józef Brodowski „Ale któżby bliższych i dawniejszych wieków osobli‑ malowali obrazy. Malarze ci nie zadowolili się jednak wości miasta tego wyliczył? Te krużganki i ściany zaciszem własnych pracowni i postanowili ugrać coś kościołów nagrobkami wielkich mężów w ojczyźnie w zmieniającej się sytuacji politycznej. zapełnione; te niezmierne, a tak dawne, akademii Nie czas i nie miejsce, by referować tu zawiłe losy Ur. w 1980 r. w Krakowie. tamtejszej gmachy, z których wszyscy prawie daw‑ ziem polskich w tych burzliwych latach. Przypomnie‑ Historyk; absolwent niejsi uczeni ludzie w narodzie wyszli; te wspaniałe nie jednak niektórych faktów z zakresu historii poli‑ domy, w których tylu znakomitych kiedyś mężów tycznej nie jest bezzasadne; trudno bowiem mówić Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2004). Od 2005 r. pra‑ mieszkało; te skarby koronne i kościelne, tyle dro‑ o pierwszych latach istnienia Akademii Sztuk Pięk‑ cownik Działu Promocji gich i ciekawych rzeczy zamykające, dają nam poznać, nych w Krakowie w oderwaniu od realiów tamtego i Wydawnictw Akademii że Kraków jest dawnem grobowiskiem bohatyrów, sie‑ czasu. W 1815 r., na kongresie wiedeńskim, ogłoszono Redaktor wielu książek dliskiem uczonych, gospodą albo mieszkaniem ludzi powstanie Rzeczypospolitej Krakowskiej i utworzono Wydawnictwa ASP, takich naczelnych i składem bogatej albo ciekawej starożyt‑ Komisję Organizacyjną, która – jak sama nazwa wska‑ jak Artium Decor, Hanna ności polskiej”1. Słowa te zapisał Franciszek Karpiń‑ zuje – miała zorganizować życie Wolnego Miasta Kra‑ ski. Poeta nie wspomniał o Akademii Sztuk Pięknych kowa (jak także nazywano Rzeczpospolitą Krakowską). w Krakowie. Nie ma w tym nic dziwnego. Swą „podróż 11 IX 1818 r. uchwalono Konstytucję Wolnego Miasta do Krakowa” przedsięwziął on w 1788 r., 30 lat przed Krakowa i jego okręgu. Czwarty artykuł tejże konsty‑ założeniem krakowskiej ASP. tucji stanowił: „Rząd Wolnego Miasta Krakowa i jego Sztuk Pięknych w Krakowie. Rudzka‑Cybis, Wacław Taranczewski czy Konrad Srzednicki. Poeta grafiki. 32 Za te 30 lat wiele się zmieniło. W 1801 r. Fran‑ okręgu zostaje w Senacie, złożonym z dwunastu człon‑ ciszek Karpiński w wierszu Żale Sarmaty nad gro‑ ków nazwanych senatorami i jednego prezesa. Senat bem Zygmunta Augusta, ostatniego polskiego króla sprawuje w całej zupełności władzę wykonawczą. z domu Jagiełłów pisał: „Ojczyzno moja, na końcuś Wszelka władza wykonywająca lub administracyjna upadła!/Zamożna kiedyś i w sławę, i w siłę!…/Ta, od niego tylko pochodzić może”3. Rzeczpospolita Kra‑ co od morza aż do morza władła,/Kawałka ziemi kowska wolna była jednak tylko z nazwy, a kierujący nie ma na mogiłę!…/Jakże ten Wielki trup do żalu nią w latach 1815–1831 prezes Stanisław Wodzicki wzrusza!/W tym ciele była milionów dusza!”2. Pol‑ dbał raczej o interesy rozbiorowych mocarstw niż ska przestała istnieć, jednak życie toczyło się dalej o niezależność i pomyślność Wolnego Miasta Krakowa. i każdy robił to, na czym znał się najlepiej – Franciszek Członkowie Komisji Organizacyjnej nie mogli Karpiński pisał wiersze, Jan Potocki mnożył kolejne narzekać na brak pracy. W styczniu 1816 r., gdy zacne Wiadomości asp /59 to gremium zajęte było pisaniem konstytucji dla Wol‑ na dworze królewskim w ostatnich latach funkcjo‑ nego Miasta Krakowa, zgłosili się do niego ze swoimi nowania państwa polskiego. 2 IV 1788 r. cieszący postulatami dwaj malarze. Malarze ci to Józef Peszka się coraz większym uznaniem młody malarz otrzy‑ i Józef Brodowski, a wysuwane przez nich postulaty mał od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego dotyczyły powołania do życia nowej instytucji – Aka‑ 20 czerwonych złotych w celu „zachęcenia do aplika‑ demii Sztuk Pięknych w Krakowie. Józef Peszka urodził się 19 II 1767 r. w Krakowie. ↖ Spis wykładów na Uniwersytecie Jagiellońskim na rok akade‑ micki 1828/1829 z progra‑ mem nauczania w Szkole Malarstwa i Rzeźby cji mego ubogiego talentu”4. W następstwie tego zlece‑ nia Peszka, u progu Sejmu Czteroletniego, odwiedzał Naprawdę nazywał się Marcin Fryderyk Józef Peschka, króla na zamku, pokazując mu swe obrazy i rysunki, Peschke lub Peszke, jednak z biegiem lat pozbył się w ten sposób starając się rozbudzić „ubogi talent” dwóch pierwszych imion i ustalił pisownię nazwi‑ monarchy. W roku następnym Rada Miasta Warszawy ska. Pierwszy dyrektor Akademii Sztuk Pięknych zleciła Peszce namalowanie wizerunków 12 wybit‑ w Krakowie przyszedł na świat w zamożnej rodzinie nych postaci biorących udział w obradach Sejmu Czte‑ mieszczańskiej o korzeniach niemieckich jako syn roletniego; portrety te zostały wykonane do 1792 r. Piotra Pawła i Sabiny. W Krakowie w latach 1777– i zawisły w miejskim ratuszu. Z warszawskim okre‑ 1781 uczył się w Szkole Nowodworskiej, a następnie sem działalności Józefa Peszki można jeszcze wiązać pobierał lekcje rysunku i malarstwa u Dominika powstanie takich obrazów, jak Zaprzysiężenie Konsty‑ Estreichera. W pracowni Estreichera Peszka poznał tucji trzeciego maja przez Stanisława Augusta czy Król Hugona Kołłątaja, który poradził mu kontynuowanie Stanisław August na koniu otoczony sztabem ofice‑ nauki malarstwa w Warszawie. W 1786 r. udał się rów. W 1793 r. wyjechał do Grodna, a następnie udał do stolicy i, korzystając nadal z opieki twórcy Kuź‑ się do Wilna. W mieście tym zeszły się znowu drogi nicy Kołłątajowskiej, podjął naukę malarstwa pod Smuglewicza i Peszki. W 1798 r. nauczyciel Peszki kierownictwem Franciszka Smuglewicza. Niebawem mianowany został profesorem malarstwa Uniwer‑ Peszka zjednał sobie sympatię wybitnego malarza, sytetu Wileńskiego i uczynił swego protegowanego stając się z czasem jego ulubionym uczniem i przy‑ adiunktem. Peszka nie objął jednak tego stanowiska, jacielem. Od 1785 do 1788 r. Smuglewicz, w towa‑ gdyż w tym samym roku wyjechał do Moskwy, gdzie rzystwie swego ucznia, przebywał w Wilnie, gdzie jego brat sprawował godność rektora księży misjo‑ zajął się wykonaniem dekoracji tamtejszej katedry narzy. Swój pobyt w Moskwie udokumentował zesta‑ oraz innych prac malarskich na dworze biskupa wem dziesięciu krajobrazów, w których próbował wileńskiego. W 1788 r. Peszka znalazł się z powro‑ uchwycić piękno tamtejszej architektury. W 1800 r. tem w Warszawie i rozpoczął błyskotliwą karierę artysta powrócił do Wilna, a następnie, razem 33 34 ze Smuglewiczem, wyjechał do Petersburga. Malarze był Józef Peszka, który namalował również w roku wykonali tam malowidła ścienne w Zamku Michaj‑ 1819 portret prezesa Senatu Rządzącego Wolnego Mia‑ łowskim; Peszka stworzył też wiele widoków Stolicy sta Krakowa, Stanisława Wodzickiego. Tego samego Carów. W 1802 r. powrócił znowu do Wilna, które polityka w 1817 r. sportretował drugi założyciel Aka‑ – jak się wydaje – stanowiło dla niego bazę do wielu demii Sztuk Pięknych w Krakowie, Józef Brodowski. podjętych w tych latach podróży, w czasie których Józef Brodowski urodził się w 1781 r. w Warszawie. malował głównie portrety znaczących osobistości. Niestety, nie jest znana dokładna data jego urodzin; 18 IX 1807 r. w Wilnie zmarł Franciszek Smuglewicz; niektórzy badacze nie są pewni nawet daty rocznej mimo starań Peszce nie udało się objąć nieobsadzo‑ i przesuwają ją na rok 1772. Edukację początkową nej po jego śmierci katedry malarstwa Uniwersytetu zdobywał w szkole pijarskiej w Warszawie, która – jak Wileńskiego. W 1807 r. w Nieświeżu został malarzem zapisał Brodowski w swojej autobiografii – „w r. 1794, Radziwiłłów, dla których wykonał wiele portretów gdy wszystka młodzież garnęła się do wojska, została rodzinnych i widoków ich posiadłości. 6 V 1809 r. zamknięta”6. Następnie przeniósł się do Łańcuta, otrzymał tytuł magistra sztuk pięknych Uniwersytetu gdzie jego ojczym pracował jako nauczyciel księcia w Wilnie. W latach 1809–1810 przebywał w Grodnie Henryka Lubomirskiego i tam kontynuował naukę i Mińsku, a następnie od 1810 do 1812 r. w Wilnie. w założonej przez księżną Izabelę z Czartoryskich W tym okresie powstał Portret zbiorowy rodziny Pesz‑ Lubomirską Szkółce Normalnej. Księżna Lubomirska ków z autoportretem artysty. Warto może w tym miej‑ nie szczędziła wydatków na urządzanie swej rezyden‑ scu wspomnieć, że najbliższą rodziną Józefa Peszki cji i gromadzenie w niej znakomitych dzieł sztuki była jego żona, nieznana z imienia córka Fiszera, tworzonych przez czołowych spośród ówczesnych kontrabasisty kapeli królewskiej, i ich córka Tekla. artystów. Być może to właśnie dzięki tej atmosferze W 1813 r. Józef Peszka przyjechał do Krakowa. 24 VI Józef Brodowski zaczął rysować i malować. Księżna 1814 r. w „Gazecie Krakowskiej” zamieścił ogłoszenie, zauważyła te zamiłowania artystyczne i zafundowała w którym reklamował się jako wykonawca portretów mu lekcje rysunku u któregoś z tworzących w jej rezy‑ „lub całej familii w jednym ułożeniu w najlepszym dencji malarzy. Józef Brodowski wiele zawdzięczał guście”5. Wkrótce zaczął otrzymywać zamówienia wspaniałomyślności księżnej Lubomirskiej, która nie od osób prywatnych i instytucji publicznych. Jeżeli ustawała w wysiłkach zmierzających do wykształ‑ malarz łączył z nowymi władzami Wolnego Miasta cenia młodego adepta sztuk pięknych na profesjo‑ Krakowa nadzieje na zamówienia, to nie pomylił się nalnego artystę i wysłała go na studia do Wiednia. w swoich obliczeniach. Przedstawiciele krakowskiego 12 I 1795 r. Brodowski rozpoczął studia w wiedeń‑ Senatu Rządzącego postanowili ozdobić salę posie‑ skiej Akademii Sztuk Pięknych, w której uczył się dzeń swoimi portretami w zbiorowej scenie Nadania pod kierunkiem Józefa Abla, Henryka Fügera i Jana konstytucji Wolnemu Miastu Krakowowi przez komisa‑ Chrzciciela Lampiego. Dyplom ukończenia studiów rzy organizacyjnych 11 IX 1818 r. Autorem tego dzieła otrzymał 25 VI 1805 r. – zaświadczono w nim m.in., Wiadomości asp /59 Twórczość Józefa Brodowskiego była różnorodna. Malował obrazy histo‑ ryczne, przedstawiając współczesne sobie tematy. Dużą wartość posiadają rysowane piórkiem lub ołówkiem widoki Krakowa i jego okolic. Był jednak przede wszystkim portrecistą. że: „przez dziesięć lat porządnie uczęszczał do akade‑ Samosierrą. Dużą wartość posiadają rysowane piór‑ mii kształcącej artystów i że onże przez swoje wyso‑ kiem lub ołówkiem widoki Krakowa i jego okolic; kie zdolności i pilność na artystę malarza wyszkolił krajobrazy te, zawierające także daty i objaśnienia, się, czego jest w pełni godny”7. W 1805 r. Brodowski stanowią ważny materiał ikonograficzny do historii wrócił do Łańcuta, gdzie pełnił obowiązki malarza Krakowa 1. poł. XIX w. Był jednak przede wszystkim nadwornego księżnej Izabeli Lubomirskiej i malo‑ portrecistą, który na swoich płótnach przedstawił wał sceny z przedstawień teatralnych (w repertu‑ wiele znaczących postaci – m.in. w 1817 r., oprócz arze były m.in. Parady, które wspomniany już Jan wspomnianego już portretu Stanisława Wodzickiego, Potocki napisał specjalnie dla teatru teściowej) oraz namalował wizerunek Bertela Thorvaldsena. portrety Lubomirskich i Potockich. W tym czasie Pomiędzy 19 a 26 I 1816 r. Józef Peszka i Józef swymi malarskimi umiejętnościami służył także Brodowski złożyli niezależnie od siebie na ręce rodzinie Czartoryskich w Sieniawie. „Roku 1809 Komisji Organizacyjnej Wolnego Miasta Krakowa przybyłem do Krakowa w zamiarze wstąpienia w sze‑ dwa projekty założenia w Krakowie Akademii Sztuk regi wojska polskiego, lecz mi to odradził generał Pięknych. Członkowie Komisji Organizacyjnej prze‑ Dąbrowski, który przejrzał moje świadectwa z Aka‑ kazali owe dokumenty Komitetowi Akademickiemu, demii Wiedeńskiej malarskiej dodając: »Pan możesz który miał wyrazić swoją opinię na ich temat. Opinia talentem swym większe uczynić przysługi krajowi była pozytywna i w roku 1818 w ramach Oddziału niżeli poświęcając się służbie wojennej«”⁸ – zapi‑ Filozoficzno‑Literackiego Wydziału Filozoficznego sał Brodowski w swej autobiografii. Zamieszkawszy Uniwersytetu Jagiellońskiego powstała Szkoła Malar‑ w Krakowie, pracował jako nauczyciel udzielający ska, która dała początek najstarszej polskiej uczelni prywatnych lekcji rysunków i malarstwa. W grudniu artystycznej – Akademii Sztuk Pięknych im. Jana 1811 r. objął posadę nauczyciela rysunków w Liceum Matejki w Krakowie. św. Anny w Krakowie i był nim do roku 1817. W 1813 r. W 1818 r. godność rektora Uniwersytetu Jagiel‑ ożenił się z Zuzanną Klarą Ruśkiewicz (lub Ruszkie‑ lońskiego piastował Walenty Litwiński, a dziekanem wicz). Brodowscy mieli dwoje dzieci: syna Franciszka Wydziału Filozoficznego był Julian Czermiński. Ci dwaj (ur. 1814) i córkę Rozalię Helenę (ur. 1815). Małżeń‑ profesorowie odegrali niebagatelną rolę w dziejach stwo jednak nie było udane i w 1820 r., co było ewene‑ Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; w końcu to oni mentem w tamtych czasach, Józef i Zuzanna rozwiedli tworzyli pierwsze władze zwierzchnie nowej uczelni. się. Brodowski potem poślubił Antoninę Bulikowską, Z rektorem UJ i dziekanem Wydziału Filozoficznego która zmarła w roku 1837. Twórczość Józefa Brodow‑ UJ kontaktowali się Józef Peszka i Józef Brodowski, skiego była różnorodna. Malował obrazy historyczne, pomysłodawcy utworzenia Szkoły Malarskiej i jej przedstawiając współczesne sobie tematy – takie pierwsi profesorowie, w najważniejszych sprawach jak Wzięcie Kościuszki do niewoli pod Maciejowicami, związanych z nową uczelnią artystyczną. 21 XII 1821 r. Kościuszko w Krakowie w r. 1794 czy Ułani polscy pod Józef Brodowski pisał „Do Wielmożnego Dziekana 35 Jagiellońskiego znajduje się bezcenny zbiór doku‑ mentów źródłowych i akt urzędowych dotyczących pierwszych lat istnienia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Są tam odręczne pisma założycieli kra‑ kowskiej ASP, z których przebija ich entuzjazm i chęć stworzenia w Krakowie szkoły artystycznej na euro‑ pejskim poziomie. Dokumenty te nie są tylko źró‑ dłami o kapitalnym znaczeniu historycznym, ale też wzruszającymi świadectwami wysiłków, dążeń i trosk tych ludzi – jak chociażby przytoczone pismo Józefa Brodowskiego poświadczające przyznanie profesorom ↑ Józef Brodowski, Portret Wydziału Filozoficznego i Sztuk Pięknych” Hermana Szkoły Malarskiej osobnych pokoi i dotyczące zain‑ Walentego Litwińskiego, Schugta: „Na dniu 20 grudnia r.b. W. Dziekan odczy‑ stalowania pieców w pracowni rzeźby, którą kierował tał w mojej obecności i JP Peszki Reskrypt Wielkiej wówczas (w latach 1818–1821) Józef Riedlinger. rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach Józef Peszka jako pierwszy piastował godność 1814–1821, węgiel, gwasz, Rady Uniwersytetu Jagiellońskiego dozwalający, aby papier, 38.7 × 34.7 cm, każdy z nas dla większej dogodności w uczeniu mło‑ dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie dzieży miał oddzielne pokoje. Ja z mojej strony niewy‑ (a raczej Szkoły Malarskiej działającej w ramach powiedzianie jestem kontent z tego rozdziału zapew‑ Oddziału Filozoficzno‑Literackiego Wydziału Filozo‑ lata 20. XIX w. – w zbio‑ rach Muzeum Narodowego w Krakowie (Pracownia Fotograficzna MNK) 36 niającego mi nadal spokojność, którą nad wszystko ficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego). Urząd ten przenoszę, lecz gdy kolega mój, jak Wmu Dziekanowi Peszka sprawował w roku 1831. Działalność pedago‑ już jest wiadome, żąda, ażeby jeszcze przed Świętami giczna nauczyciela króla Stanisława Augusta Ponia‑ te dwa pokoje były uprzątnione, w których nauka towskiego i zasłużonego portrecisty w krakowskiej rzeźbiarstwa była dawana, co trudno będzie usku‑ uczelni artystycznej rozpoczęła się jednak dużo wcze‑ tecznić z tej przyczyny, iż uczniowie robót swoich śniej. 27 VIII 1817 r. mianowany został profesorem, z gipsu nie mogą ukończyć prędzej jak na nowy rok, a w roku następnym objął katedrę rysunku ASP w Kra‑ a w pokoju przeznaczonym na rzeźbiarstwo piece kowie. Józef Peszka, wraz z prowadzącym katedrę nie są jeszcze postawione. […] Upraszam Wgo Dzie‑ malarstwa Józefem Brodowskim, organizował nową kana ażeby tę okoliczność raczył przedstawić JWmu szkołę od zera. Malarz sam kupował odlewy gipsowe, Zastępcy Rektora Uniwersytetu i ja z mojej strony starodawne stroje i broń oraz inne eksponaty mogące nie zaniedbam, ażeby jak najspieszniej piece były służyć jako wzory do kopiowania podczas zajęć ze stu‑ postawione, a że Święta już się zbliżają nie będzie dentami, które odbywały się wówczas w budynku przy można dogodzić żądań JP Peszki i wyprzątniecie prze‑ ul. Grodzkiej. Prowadził również wykłady z historii znaczonych dla niego pokojów może się przeciągnie sztuki. Podejmował trud reorganizacji i ulepszania kilka dni po Świętach”9. W Archiwum Uniwersytetu szkoły w pierwszych latach jej istnienia poprzez Wiadomości asp /59 Józef Peszka jako pierwszy piastował godność dyrektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (a raczej Szkoły Malarskiej działającej w ramach Oddziału Filozoficzno‑Literackiego Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego). składanie swych projektów zmian – m.in. w latach i dostatecznego wykształcenia”¹¹. Do jego uczniów, 1820, 1826–1827 i 1831. „Był pozbawiony większego poza wspomnianymi już Stattlerem i Głowackim, nale‑ talentu i szerszych horyzontów, nie wykazywał spe‑ żeli m.in. Jan Nepomucen Bizański czy Józef Dębski. cjalnych umiejętności pedagogicznych. W zakresie Współpraca między dwoma ojcami założycielami nauczania malarstwa i rysunków nie wyszedł poza Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie nie układała się kopiowanie. Podobnie jak Józef Brodowski wykazywał najlepiej. Wzajemna niechęć Peszki i Brodowskiego duże zamiłowanie do starożytności ojczystych, bra‑ dała o sobie znać już w roku 1818 i przyczyniła się kowało mu jednak jego rzutkości i przedsiębiorczości. do tego, iż prowadzone przez nich katedry począt‑ Nie zbywało mu natomiast na ambicji i aspiracjach”10. kowo de facto były dwiema niezależnymi szkołami Wykształcił wielu cenionych malarzy, późniejszych rysunku i malarstwa. Zachowane w Archiwum Uni‑ profesorów ASP w Krakowie, takich jak Wojciech wersytetu Jagiellońskiego pisma do dzisiaj przypomi‑ Korneli Stattler, Jan Nepomucen Głowacki czy Józef nają o tych animozjach. Pierwszy dyrektor krakow‑ Cholewicz. skiej ASP pisał:,,Nie mogę zataić boleści i krzywdy, Drugim w kolejności dyrektorem Akademii Sztuk którą z przyczyny J. Brodowskiego w zmowie Pięknych w Krakowie, w latach 1831–1833, był Józef z J. Riedlingerem doznaję, iż oni do tego stopnia posu‑ Brodowski. Objął ten zaszczytny urząd po zmarłym wają niespokojność i zabiegi i zręcznie udają interes w 1831 r. Józefie Peszce, razem z którym w 1818 r. publicznego dobra”12. Rozgoryczony Józef Peszka tworzył nową szkołę artystyczną. 27 VIII 1817 r. objął pozostawał więc w konflikcie z całym ówczesnym katedrę malarstwa ASP w Krakowie. W ciągu pierw‑ gronem pedagogicznym. Śladem napiętych relacji szych lat funkcjonowania krakowskiej ASP borykał się łączących Peszkę z Brodowskim jest też cytowane już z podobnymi problemami co jego starszy kolega. Bro‑ pismo tego ostatniego z roku 1821. dowski sam troszczył się więc o przybory i przedmioty Zajęty działalnością organizacyjną i pedagogiczną mogące służyć w czasie wykładów (polegających głów‑ Józef Peszka nie zaniedbywał własnej twórczości. nie na kopiowaniu). Nie ustawał w wysiłkach zmie‑ Nadal malował portrety, sceny historyczne, obrazy rzających do nadania szkole i życiu artystycznemu o tematyce antycznej, mitologicznej i religijnej oraz nowej dynamiki – świadczy o tym chociażby napisany pejzaże. W 1819 r. współtwórca krakowskiej ASP w 1822 r. projekt Utworzenia Towarzystwa Amatorów wystawiał swe obrazy w Krakowie podczas pierwszej Sztuk Pięknych. „Projekty te zmierzały ogólnie biorąc publicznej ekspozycji „w malarni UJ”. Peszka zajmo‑ do stworzenia form organizacyjnych dla nowoczesnego wał się również historią sztuki w Polsce, czego dowo‑ społecznego mecenatu i kolekcjonerstwa oraz dania dem jest książka Józefa Peszki profesora malarstwa trwałych podstaw rozwojowych szkolnictwu artystycz‑ przy uniwersytecie krakowskim wiadomość o malarzach nemu. Brodowski był ambitny, rzutki i przedsiębiorczy, polskich. 15 XI 1822 r. został członkiem Towarzystwa a co najważniejsze, zamiłowany w sztuce, brakowało Naukowego Krakowskiego. Józef Peszka zmarł w Kra‑ mu jednak wytrwałości, konsekwencji w działaniu kowie 4 IX 1831 r. podczas epidemii cholery. 37 ↑ Józef Peszka, Portret prof. J. Markowskiego z żoną 126 × 146 cm,olej na płót‑ W 1833 r. Akademia Sztuk Pięknych w Krako‑ żadnego nie dawał starania w wydoskonaleniu nas wie została przyłączona do Instytutu Technicznego w tej sztuce tak dalece, że nawet nieregularnie na lek‑ i zyskała nazwę Szkoły Rysunku i Malarstwa. Dyrek‑ cje chodził, to jest przychodził wpół do 9‑tej godzinie, Akademii Sztuk Pięknych torem Instytutu Technicznego w latach 1833–1843 a wychodził wcześniej niż o 10, a nawet i wcale nie w Krakowie był Ludwik Kosicki. Współpraca Józefa Brodowskiego był obecny. I tak nie wykładał nam żadnych reguł, z dyrektorem Kosickim wyglądała źle. Sytuacja jeszcze podług których moglibyśmy dobrze rysować, żadnej bardziej się pogorszyła, gdy w 1837 r. do Kosickiego części proporcjonalnej ludzkiego ciała nie wiedzie‑ zaczęły spływać skargi studentów, którzy nie chcieli libyśmy. Gdym się pytał o anatomię, która jest nie‑ dłużej kształcić się pod kierownictwem Brodow‑ zbędnie potrzebna w sztuce malarskiej, powiedział nie, b.d. – w zbiorach 38 skiego. Niepocieszeni uczniowie poproszeni zostali mi, że jest niepotrzebna: »Masz tam szkielet, idź się przez Kosickiego o sformułowanie swoich zarzutów przypatrzyć«. Toż o perspektywie, że wcale malarzom na piśmie. 16 X 1837 r. student Michał Rogowski nie jest potrzebna, tylko praktyczny rysunek. […]. pisał: „Niżej podpisany wezwany będąc od Dyrek‑ Te i temu podobne powody skłoniły mnie, iż ośmielam tora, dla jakiej przyczyny nie zapisuje się do szkoły się podać prośbę W. Dyrektorowi, ażeby był łaskaw malarskiej, podaje prośbę do W. Pana Dyrektora, rozważyć i urządzić stosownie dla większej korzy‑ iż dla wielu przyczyn zapisać się nie mogę, z któ‑ ści naszej szkołę malarską, gdyż 4‑ry lata daremnie rych najgłówniejsza, że chodząc przez lat 4 pod W. stracone nie są 4‑ma dniami”13. Współzałożyciel Pana Brodowskiego nie odniosłem żadnej korzyści, i drugi dyrektor Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑ uważając zatem na czas daremnie stracony przed‑ kowie aktywny zawodowo był jeszcze przez pięć lat sięwziąłem nie zapisać się do szkoły malarskiej. od czasu tych wydarzeń; przeszedł na emeryturę Pan Brodowski przez przeciąg 4 lat mało, a prawie w 1842 r. Minęły kolejne cztery lata. 16 XI 1846 r., Wiadomości asp /59 Od chwili założenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie minęło już prawie 200 lat. Groby Józefa Peszki i Józefa Brodowskiego, znaj‑ dujące się kiedyś na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, nie prze‑ trwały do naszych czasów. po upadku powstania krakowskiego, Wolne Miasto Kraków przestało istnieć i znalazło się w granicach Austrii. Józef Brodowski z uwagą przyglądał się dzie‑ jącej się na jego oczach historii i starał się ją utrwalić dla przyszłych pokoleń. W tych kategoriach traktować chyba należy jego zaangażowanie w akcję zbierania pieniędzy na budowę pomnika na grobie Edwarda Dembowskiego, jednego z organizatorów i przywód‑ ców powstania krakowskiego, na cmentarzu podgór‑ skim. Józef Brodowski zmarł 8 XII 1853 r. w Krakowie. Franciszek Brodowski, syn artysty, wspominając ostat‑ nie chwile życia swojego ojca, zanotował: „Oddawał się ciągle, prawie aż do samego zgonu pracom malow‑ niczym, bo zaledwie przez parę tygodni przed zgonem, upadłszy na siłach, pozostał bezczynnym i zakończył to życie, pełne trosk i mozołu”14. Od chwili założenia Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie minęło już prawie 200 lat. Groby Józefa Peszki i Józefa Brodowskiego, znajdujące się kiedyś na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, nie przetrwały do naszych czasów. Wraz z upływem czasu zmieniło się niemal wszystko. U progu XX w. profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Stanisław Wyspiański, wspominając w Weselu wydarzenia powstania kra‑ kowskiego i rabacji galicyjskiej, zapisał następującą wymianę zdań: „Pan młody: »myśmy wszystko zapo‑ mnieli:/mego dziadka piłą rżnęli…/Myśmy wszystko zapomnieli«. Gospodarz: »mego ojca gdzieś zadźgali,/ gdzieś zatłukli, spopychali;/kijakami, motykami,/ krwawiącego przez lód gnali…/Myśmy wszystko zapo‑ mnieli«. Pan młody: »Jak się to zmieniają ludzie,/jak się wszystko dziwnie plecie;/myśmy wszystko zapo‑ mnieli:/o tych mękach, nędzach, brudzie/stroimy się w pawie pióra«”15. Myśmy niczego nie zapomnieli. Przypisy: 1 Grodziska K., „Gdzie miasto zaczarowane…”. Księga cytatów o Krakowie, Kraków 2003, s. 55. 2 http://literat.ug.edu.pl/krpnski/031.htm. 3 Sobańska‑Bondaruk M., Lenard S. B., Wiek xix w źródłach, Warszawa 2002, s. 89–90. 4 Polanowska J., Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003, s. 39. 5 Błoński P., Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4, z. 107, Wrocław 1980, s. 658. 6 Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1816– 1895, red. Dutkiewicz J. E., Wrocław 1959, s. 149. 7 Opalińska S., Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik sta‑ rego Krakowa, Kraków 2005, s. 11. 8 Materiały do dziejów…, dz. cyt., s. 149. 9 Dokument przechowywany w Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. 10 Materiały do dziejów…, dz. cyt., s. 127–128. 11 Tamże, s. 127. 12 Tamże, s. 132. 13 Tamże, s. 153. 14 Opalińska S., dz. cyt., s. 36. 15 Wyspiański S., Wesele, Wrocław 1987, s. 66. Bibliografia: Błoński P., Peszka Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. XXV/4, z. 107, Wrocław 1980. Derwojed J., Brodowski Józef, [w:] Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających. Malarze, rzeźbiarze, graficy, t. I, Wrocław 1971. Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1816– 1895, red. Dutkiewicz J. E., Wrocław 1959. Grodziska K., Artium Decor. Cmentarz Rakowicki w tradycji Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Kraków 2006. Kopera F., Brodowski Józef, [w:] Polski słownik biograficzny, t. II, Kraków 1936. Opalińska S., Józef Brodowski 1781–1853: malarz i rysownik starego Krakowa, Kraków 2005. Polanowska J., Peszka Józef, [w:] Słownik artystów polskich i obcych w Polsce działających (zmarłych przed 1966 r.). Malarze, rzeź‑ biarze, graficy, t. VII, Warszawa 2003. Zbiory Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego. 175 lat nauczania malarstwa, rzeźby i grafiki w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, red. Ząbkowski J. L., Kraków 1994. 39 Idee Geometryzacja – gmerki „Punkt, co mieści się w kole, Co znajduje się w kwadracie i trójkącie; 1 Jeśli ten punkt znajdziecie, jesteście uratowani, Tak jak nie każdy zdaje sobie sprawę, że KAŻDY Zbywacie się trosk, trwóg i niebezpieczeństw”. kamień zewnętrzny w świątyni Hagia Sophia jest Bauhütte – zrzeszenie lóż kamieniarskich na obsza‑ sygnowany… A to nie jedyny taki przypadek. rze Świętego Cesarstwa Niemieckiego Zasadniczo gmerk to znak osobisty umiesz‑ czany na pieczęciach, wyrobach użytkowych, budowlach i innych dziełach. Gmerk umiesz‑ Katarzyna Smożewska czony na tarczy herbowej stawał się herbem. Istnieje wiele systemów tworzenia. Żaden z nich ich montaż, stosowano je jako sygnaturę autora nie jest mniej lub bardziej wydajny, żaden nie jest lub traktowano jak godło. Słowo gmerk pochodzi łatwiejszy czy bardziej skomplikowany. Niektóre z języka niemieckiego, w którym Gemerk(e) znaczy z nich są spontaniczne, inne zamierzone i przemy‑ tyle co znak. Są one jednak czymś więcej niż tylko ślane. Jednym z tych wymagających wiedzy oraz swoistym „podpisem”. Gmerki umieszczano na kamieniach, aby ułatwić Ur. w 1985 r. w Kielcach, mieszka w Krakowie. gruntownego zaplanowania jest geometryzacja. Jak Gmerki, jak już wspomniałam, przewijają się tłumaczy Słownik języka polskiego, GEOMETRYZACJA przez historię od czasów piramid, gdzie naturalnie kowskiej asp. Zajmuje to sprowadzanie kształtów do form geometrycznych miały formę hieroglifu, pojawiały się na kamieniach się projektowaniem sze‑ oraz stosowanie geometrycznych motywów. Jako budowli rzymskich oraz antycznych pomników, naj‑ cywilizacja mamy z nią do czynienia od starożytno‑ częściej jednak spotykamy je na budowlach gotyckich. pracą przy produkcji fil‑ ści, stosujemy ją teraz i będziemy z niej korzystać już I właśnie w tym czasie przestały być jedynie godłami. mowej. Ma na swoim kon‑ zawsze. Wykorzystywaliśmy geometrię do budowy Z okresu średniowiecza pochodzą gmerki wyróż‑ cie kilka wystaw fotogra‑ piramid, stosowaliśmy ją w gotyku i udoskonalaliśmy niające się szczególną dokładnością i tajemniczo‑ przez wieki, by zapomnieć o niej na chwilę pod koniec ścią, jeśli chodzi o ich geometrię. Każdy czeladnik, Burmistrza Miasta XIX i zaskoczyć jej rozumieniem na początku wieku wchodząc na II stopień wtajemniczenia w swym Jokohama. XX. Jednym z najciekawszych moim zdaniem sposo‑ fachu, dożywotnio otrzymywał swój znak. Nie wcho‑ Studentka Wydziału archi‑ tektury wnętrz na kra‑ roko pojętej grafiki użyt‑ kowej, fotografią oraz fii i grafiki, oraz nagrody – m.in. Honorową Nagrodę 40 bów wykorzystania geometrii były gmerki – znaki dził on jednak w jego posiadanie ot tak – musiał kamieniarskie, symbole budowniczych, lóż murar‑ najpierw udowodnić znajomość nauk matematycz‑ skich, mistrzów cechowych oraz klanów. Trudno nych przez objaśnienie symbolu w sposób geome‑ mówić tu o jednym konkretnym twórcy, dlatego trak‑ tryczny. Wówczas gmerk stawał się dla niego nie tuję gmerki jako zjawisko. Warto mu się przyjrzeć tylko sygnaturą, którą nanosił na ważniejszych nie tylko ze względu na geometryzację, ale również częściach budowli, za które odpowiadał, ale także fascynującą otoczkę. jego osobistym znakiem rozpoznawczym potrzeb‑ Jest dla nas wszystkich oczywiste, że materiały nym w kontaktowaniu się z innymi członkami loży budowlane się sygnuje. Nie wszyscy jednak mają i w czasie podróży. Aby stać się mistrzem, czeladnik pojęcie, że czynili to już budowniczowie piramid… musiał bowiem odbyć trzy podróże. W średniowieczu Wiadomości asp /59 2 3 4 mnisi i budowniczowie odbywali wędrówki po Euro‑ podziały i proporcje. Prowadząc dalsze badania, pie i na Bliski Wschód. W ten sposób nabywali Rhiza stwierdził, że do wymienionych czterech typów doświadczenia i wiedzy. siatek pasują nie tylko znaki kamieniarzy gotyckich Pracownicy kamieniarscy oraz murarze skupiali czy romańskich. Opierają się na nich również godła się wokół opactw, dzięki czemu tworzyły się przy bizantyjskie i starożytne… Co więcej – okazuje się, nich mistrzowskie szkoły architektoniczne i budow‑ że diagramy te zawierają w sobie większość schema‑ lane. Dzięki tym ośrodkom teksty matematyczne tów geometrycznych używanych do rysowania szki‑ przetrwały wieki i możemy z nich dziś korzystać. ców poszczególnych części budowli gotyckich, takich Przekazywano tam też sobie wiedzę zdobytą w wie‑ jak rozety, dzwonnice czy kapitele. Jeszcze bardziej kach przeszłych: mądrości Pitagorasa czy geometrię interesujący jest fakt, że jeśli do kompletu czterech Platona, a także tę równie cenną – nabytą od budow‑ matryc dodamy piątą – utworzoną za pomocą dwóch niczych arabskich. Stopniowo mistrzowie zaczęli się odpowiednio dopasowanych względem siebie penta‑ zrzeszać w stowarzyszenia, aż do powstania federa‑ gramów – otrzymamy podstawy WSZYSTKICH planów cji czterech lóż kamieniarzy – strasburskiej, koloń‑ budowli gotyckich, a także zasad ich komponowania skiej, wiedeńskiej i berneńskiej. Przywileje nadane oraz tworzenia detali! lożom przez papieży i władców sprawiły, że członków Mowa o piątym typie siatki – to właśnie wiedza zaczęto nazywać „wolno mularzami”. A wolnomula‑ tajemna, którą zdobywali czeladnicy, wchodząc na III rze posługiwali się, oczywiście, gmerkami. Symbole, stopień wtajemniczenia. Była to „najszlachetniejsza jakich używali, były różnorakie – niektóre skompli‑ i najzacniejsza siatka podstawowa obrabiaczy kamie‑ kowane, inne mniej. Jednak bez względu na zawiłość nia”. Różni się ona od pozostałych, gdyż w przeci‑ czy też prostotę znaku zawsze był tworzony poprzez wieństwie do nich nie jest oparta ani na symetrii niezwykłe rozumienie i cudowne wykorzystanie GEO‑ kwadratowej, ani na trójkątnej, lecz na podziale bie‑ METRII. Bardzo wnikliwe studia na temat tych tajem‑ gunowym koła. Największą tajemnicą było zatem niczych symboli przeprowadził austriacki architekt odnalezienie środka koła kierunkowego. To, co zasta‑ Franz Rziha. Rozwikłał on tajemnicę powstawania nawiało wszystkich – Witruwiusza, który punkt ten gmerków. Tylko w Europie zebrał tysiące znaków na ciele człowieka odnalazł w pępku, czy Moessela – i odkrył, że DOKŁADNIE WSZYSTKIE powstały w opar‑ to to, co czujemy, wchodząc do katedr gotyckich. Nie‑ ciu o jedną z czterech matryc: kwadraturę, triangu‑ odparty, nieokiełznany zachwyt. lację, kwadryfolium lub rozetę trójlistną. Nie będę Tajemnica niezwykłości architektury dawnych tu przytaczać sposobu tworzenia tych skompliko‑ wieków została rozwikłana: tkwiła w przemyślanym wanych siatek, choć przyznaję, że jest to niezwykle systemie stworzonym przez ludzi setki lat temu. Prze‑ ciekawa wiedza. Zaznaczę jednak, że każda z nich kazywana z pokolenia na pokolenie, wymagająca rządzi się ściśle określonymi zasadami jej tworzenia – ciężkiej pracy i lat doświadczenia. Tajemnica budow‑ dokładnie określone są wykorzystane figury i kąty, niczych średniowiecza – UŚWIĘCONA GEOMETRIA. 1 Katedra św. Szczepana w Wiedniu (wg Rzihy) 2 Katedra na Hradczanach w Pradze (wg Rzihy) 3 Wieża Barbarossy w Gelnhausen 4 Gmerk gotycki 41 Idee Trzeba próbować pokazać wszystko Józef Gębski komunista niegdyś, antykomunista więziony przez komunistów dzisiaj, żeby to była ofiara Holocaustu, Francja żeby to był człowiek szczęścia. We Francji, która jest dla mnie miarą wszystkiego – Ziemia obiecana była wspaniałym filmem. Ale nie żadne Stany Zjednoczone, nie Niemcy, a Francja – gdy kapitalizm zawędrował do nas, reżyser zmienił zaczyna się w tej chwili ciekawy czas. Mianowicie opcję, mówiąc, że jego trzej bohaterowie to są wzo‑ Ur. w 1939 r. w Kielcach. Francuzi konstatują, że – jak śmiało mówił Robert rowi kapitaliści, którzy zgodnie z poleceniem kapita‑ Reżyser i scenarzysta Bresson – kino się jeszcze nie narodziło. Dopiero listów biorą sprawę w swoje ręce i nakręcają handel, w tej chwili kino zaczyna być sztuką. Dlaczego? napędzają kapitalizm. Jest to wszystko więź lite‑ Warszawskiego (1965, Dzięki temu, że kino wyrwało się z niewolniczych racka. Drugim niewolnikiem jest więź aktora. To, Wydział Historii Sztuki) więzów, z literatury i teatru. W Hollywood, który że kino jest bratem i siostrą teatru. Trzeba do filmu jest przejawem sklerozy światowej, kino jest robione brać aktora najlepszego, w pewnym momencie Telewizyjnej i Teatralnej tylko wtedy, kiedy kupiony zostanie bestseller, nawet gwiazdę. Ale jak tu wziąć aktora hollywo‑ w Łodzi (1971, Wydział który ma 100 mln nakładu, rozpowszechniany odzkiego, proponując mu np. scenariusz filmu Reżyserii). Twórca filmów jest w 50 wersjach językowych i ludzie na to pójdą, o Korczaku? Aktorzy amerykańscy w takim przy‑ żeby zobaczyć, jak będzie wyglądała ta jego wer‑ padku odmawiają i wyjaśniają, że „gwiazda jego… – m.in. Testament (1969), sja. Do tego jest dostosowana cała otoczka, tzn. nie zagra postaci, która przegrywa”. Niewolnictwo Plac Czerwony (1973), Okno wydawnictwa, książki, podręczniki. U nas jest ku teatrowi i niewolnictwo ku literaturze doprowa‑ takie bardzo mizerne wydawnictwo W. Marzec, które dziło do pełnego upadku narracji filmowej. filmowy. Absolwent Uniwersytetu oraz Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, dokumentalnych, animowa‑ nych i fabularnych na cały świat (1979), Filip z konopi (1981), Portret artysty we wnętrzu (1985), wydaje bardzo dużo książek szkodliwych, nawet dla Z Archipelagu Gułag (1989), waszych studentów. Jest taka książka Storyboard… Georges Méliès Film znaleziony w Katyniu To wydawnictwo wydaje podręcznik dramaturgii Jak się film odradza? Mianowicie chcę powiedzieć, (1992), filmowej i literackiej, mówiący o tym, jak budować że to znowu odbywa się w tej cholernej Francji. We Lwowie 1939–1945 początek, jak budować środek, jak budować koniec. Pewnie pamiętacie datę, kiedy się odbyła pierw‑ (1998), Filozofia futbolu Nie tak dawno przyjechał autor tej wiodącej książki sza publiczna projekcja filmowa, tj. 28 XII 1895 i młodym adeptom sztuki filmowej dawał wykład w Paryżu na placu Opery. Był hotel i tam w piw‑ Akademię Filmu i Telewizji. budowy utworu, struktury. Generalnie sztuka nicy odbyła się pierwsza projekcja braci Lumière. Jest doktorem, wykładowcą „przyliteracka”, wierność literaturze, doprowa‑ Wyświetlony został ludziom pijącym kawę film. asp w Warszawie dziła do takiego dramatu jak kino polskie właśnie. Wywiesili tam obrus pośrodku sali tak, że ci sie‑ Próba konstrukcji, to, że się ciągle szuka… Czego dzący z tej strony widzieli to, co widzieli ci z tam‑ się szuka? Bohatera się szuka. Jeżeli znajdziesz tej strony na odwrocie. Projektor terkotał i bracia bohatera – a ja byłem tak uczony, że muszę znaleźć Lumière pokazali osiem czy dziewięć 2‑minuto‑ bohatera – ten bohater musi być reprezentantem wych filmików: Pociąg na stacji, Wyjście robotników jakiejś strony, najlepiej historycznej, żeby nim był z fabryki, Posiłek. Pokazali również podrysowany AK. Armia Podziemna (1995), (2005). W 1998 r. w Warszawie założył na Wydziale Grafiki, gdzie prowadzi przedmiot Narracja w obrazie. 42 Wiadomości asp /59 komiks, bo komiks stał u źródła, i to było kino, które zwyciężyło na lat kilka. Pamiętajmy, że my jesteśmy tutaj w Krakowie w roku 1896; do Teatru Starego przyjechał wysłannik Lumière’ów i w przerwie spektaklu, poproszono widzów, żeby zeszli na dół, bo będzie pokaz ruchomych obrazów. Potem poje‑ chał do Rosji. Teoretycznie kino narodziło się jako dokument, film dokumentalny. Natomiast tutaj był Georges Méliès. Ja raz przy‑ wiozłem sobie 400 jego filmów. Georges Méliès był to scenograf teatralny, facet, który na placu Odeon miał czarny teatr, w którym pokazywał sztuczki magiczne typu „kobieta z brodą”, pokazy‑ wał zamianę kobiety w filiżankę kawy, pokazywał upiory. To był taki teatr magiczny i jak zobaczył pro‑ jekcję filmową Lumière’ów, powiedział: „Boże drogi, obraz wraca. W związku z tym on puknął w to, żeby ↑ Kadry z filmu ja z tego zrobię rewelację!”. Jest anegdota, że chciał kamera się poluzowała, i kamera ruszyła. Po chwili Jeana‑Luca Godarda, to odkupić. Lumière’owie powiedzieli, że wynalazek niestety ten dyliżans już w tym miejscu nie stał. nie jest do sprzedania, w ogóle to to jest wynalazek Kiedy kamera ruszyła, w tym samym kadrze zamiast bez przyszłości i wyląduje za dwa lata w gabinecie dyliżansu był karawan. Tak jest na taśmie. On przed fizycznym, żeby dzieciom pokazywać pamięć wzro‑ tą szybą domu, wyświetliwszy ten materiał, nie kową. Nie sprzedali mu tego patentu, natomiast – uznał go za defekt i wadę, tylko stwierdził, że to jest jak wiadomo – wszędzie są hakerzy. W Anglii bez chyba coś genialnego. Przez zatrzymanie kamery trudu skopiowali to urządzenie. Pojechał do Lon‑ z dyliżansem w miejscu pojawia się karawan. On dynu i kupił aparat kinematograficzny. Kupił wynalazł trick filmowy i wyświetlając te filmiki, go i chciał robić filmiki, które będzie wyświetlał otworzył w Montreuil pod Paryżem atelier. Tam w teatrze na placu Odeon. I zdarzyła się niesamowita zaczął kręcić filmy trickowe, budował scenografie, sytuacja, która jest podstawą sztuki filmowej. Kiedy budował zapadnie. I te filmy szokowały, bo to nie był postawił kamerę na placu Opery (ta kamera była teatr, to nie była literatura, to była magia wizualna, na korbkę), w pewnym momencie nieprecyzyjna niesamowita dla człowieka. Jego szczytem w roku taśma, te otworki perforacji sprawiły, że kamera się 1898 był film o locie na Księżyc. Ten film idzie zacięła. Zacięła się w momencie, w którym przeje‑ teraz w paśmie Ale Kino!. Mianowicie on wymyślił chał dyliżans… i co robi człowiek, któremu sprzęt opowiastkę o tym, że Francja robi rakietę, do tej się zatnie? Wali pięścią tak, jak w telewizor i wtedy rakiety wsiadają kosmonauci, tam się spotykają 43 Historia jest pomiędzy obrazami. Fotografuję kobietę w wannie, mogę pokazać jej łono, ale poka‑ zuję najchętniej jej rękę czy twarz… Wszystko jest pomiędzy dotknię‑ ciem ręki a ręką, to jest największa emocja. z selenonautami i w ostatnim momencie uciekają z jakąś kobietą, która miała sieć sklepów z zabaw‑ na ziemię. Wymyślił spektakl filmowy, plastyczny, kami, miał na dworcu Montparnasse kiosk, gdzie do którego inspiracją była najprawdopodobniej ilu‑ sprzedawał jo‑jo i inne zabawki francuskie. Grupa stracja do książek o podróży na inną planetę. Méliès takich pierwszych klubowiczów filmowych zapy‑ nakręcił w swojej karierze 400 filmów w ciągu 10 tała go, czy on jest tym Georges’em Mélièsem, który lat, jest twórcą filmów, które mogą tylko nakrę‑ zrobił Lot na Księżyc, i wtedy go wyjęto stamtąd cić malarze, scenografowie, plastycy. Scenariusz i doprowadzono do prezydenta Francji. On dał mu do tego filmu to jest kartka papieru z narysowa‑ Legię Honorową, jako już sklerotycznemu starusz‑ nym elementem. Miał ogromną liczbę naśladowców, kowi. Zapewniono mu dożywotnio miejsce w domu pierwszymi byli Amerykanie, którzy odkryli kino starców artystów aktorów. Tam skończył swoje cztery lata później, bo amerykanie mieli aparat, życie, doczekał się sławy i niektóre z jego filmów tę „lodówę”, którą wymyślił Edison. Ale Lumière wracały do kin. Lat temu 20 zaczęła się fala cyfry‑ wynalazł kino w zbiorowej, dużej sali, oglądane zacji filmów i rekonstrukcji. Wtedy w archiwach przez ludzi w ogromnym powiększeniu. Méliès, światowych zbieraczy kolekcjonerów, zwłaszcza osiągnąwszy już pewien sukces komercyjny, miał w Australii, znaleziono mnóstwo filmów, zapyzia‑ firmę Starfilms, w związku z tym prowadził lobbing. łych, zmacerowanych. Francuzi zrobili ogromny Znana jest taka anegdota, że jak kręcił ukrzyżowa‑ wysiłek, żeby je skupić, zebrać zewsząd i zrema‑ nie, to u dołu krzyża jest napisane „Starfilm”, żeby sterować, zrekonstruować komputerowo z frag‑ tego nie skopiować – jak amerykanie chcą, to niech mentów, skrawków. Wyszedł ogromny box Georges się wysilą i zrobią swoją wersję. Méliès, do którego w zeszłym roku wydano kolejną Chodzi taki film Scorsese od paru miesięcy, płytę. On jest właśnie takim św. Pawłem kina. Hugo się nazywa. Właśnie ten film Hugo opowiada 44 o Mélièsie. To był taki chłop, który w tamtych cza‑ Jean‑Luc Godard i Georges Didi‑Huberman – narracja sach zajmował się zabawkami, reperacją zegarów… Jean‑Luc Godard zaproponował inną formułę. Był Méliès skończył tragicznie. W 1913 r., kiedy Europa niepoprawnym dzieckiem Nowej Fali. Najmniej została oddana w ręce Amerykanów, Méliès był interesował go tradycyjny szyk narracyjny dotych‑ archaiczny, secesyjny. On był taki, że w Krakowie czasowego kina. Podziwiał doświadczenia amery‑ mógłby jeszcze funkcjonować, natomiast w Paryżu kańskiego pop‑artu. Fascynowało go mieszanie już nie mógł. Amerykanie potrzebowali już zupełnie faktury malarskiej z wycinkiem z gazety. Porywał czegoś innego, w związku z tym Méliès splajtował. go osobisty dopisek na fotosie, a potem na rucho‑ Jego syn założył filię w Stanach i też splajtował. mym kadrze. Zniewalała go możliwość wtrącenia Méliès był niepotrzebny, ponieważ rynek francuski materiału z kronik aktualności oraz wszystkie zaczynał być zajmowany przez rynek amerykań‑ defekty techniczne, czerń, końcówka taśmy, nie‑ ski. W związku z tym Méliès, po raz drugi ożeniony ostrość, zaświetlenie, negatyw. Jego filmy stawały Wiadomości asp /59 się manifestem wolności kinematografu. Wtóro‑ wał Robertowi Bressonowi, który od dawna głosił konieczność powrotu kina do swoich źródeł. Bresson mówił, że fundamentem kina jest cisza, ciemność i bezruch. Filmowiec stał się panem nie tylko treści dzieła, ale był absolutnym wynalazcą adekwatnej formy wizualnej. Filmy Godarda niejednokrotnie cytowały dzieła malarskie, kojarzące się ze zna‑ czeniem sceny. Aktorzy nieoczekiwanie recytowali cytaty z dzieł teoretycznych albo też komentowali to, co ma znaczyć dany zabieg. Film Godarda był autentycznym filmem filmowym, albo też filmem o filmie. Godard zmierzał do udowodnienia tezy, jakoby film nie był narzędziem do narracji. Film jest wyłącznie sposobem myślenia. Didi‑Huberman i Godard mówią, że mamy voyeurów, którymi są Francuzi, to zadośćuczynie‑ w rękach takie narzędzie jak obraz. To, co ja sobie nie. Wreszcie my zaczynamy zauważać w filmie, fotografuję, to jest ujęcie, to jest fragment. Godard że męski członek zaczyna prężnieć. To jest prawda robił Imię Carmen, współczesną adaptację Carmen o życiu. Godard pokazuje jego i ją kochających się. Bizeta, która się dzieje teraz, o żołnierzu uciekają‑ Pokazuje i jego, i ją w jednym ujęciu, w drugim uję‑ cym na przepustkę, żeby kochać się ze swoją dziew‑ ciu, w trzecim ujęciu, w czwartym ujęciu, a histo‑ czyną. I Godard zastosował jakiś taki prowokacyjny ria się wciska w tych interwałach, gdy on nagle numer, mianowicie: oni są nadzy, kochają się, wyjmuje z szuflady chleb czy słoninę: „Mamusia jedzą, myją się, spędzają ileś tam, trzy–cztery doby mi przyniosła”. Historia jest pomiędzy obrazami. w euforii swojego ciała, zaraz, zaraz… widz by chciał Fotografuję kobietę w wannie, mogę pokazać jej zobaczyć to ciało, zwłaszcza że to jest Maruschka łono, ale pokazuję najchętniej jej rękę czy twarz… Detmers. W związku z powyższym Godard mówi: Wszystko jest pomiędzy dotknięciem ręki a ręką, „Dobrze, to ja wam tak zrobię”. I jest ona, jest to jest największa emocja. on, jest ona, ale ona jest chyba goła, bo ja widzę, Godard zrobił film Zdrowaś Mario, za który on patrząc na nią, patrzy na dół, patrzy na łono. dostał Złotego Lwa w Wenecji. Film, który przez W związku tym Godard mówi: „Dobra, to ja wam pewne kręgi został uznany za bluźnierczy. Godard to dam” i zjeżdża kamerą na wzgórek łonowy. Oni wyjaśnił oburzonym: „Gdy przychodzi facet do kasy rozmawiają z offu, a widz przez trzy minuty patrzy, w multipleksie, gdzie idzie kilka filmów, to mówi: ma to. Potem kamera wraca. Wykonał to dla tzw. »Dwa razy Zdrowaś Mario«. – zastosował taki ↑ Fragment scena‑ riusza filmowego Jeana‑Luca Godarda 45 historyków, prawników, intelektualistów – i tych zabili, i zawartość portfela, notatek, które w moim filmie widać, to, cośmy wyjmowali… to jest coś innego niż zawartość zwykłych normalnych żoł‑ daków, którzy mieli jakiś tam stopień oficerski. To byli tacy sami ludzie jak my. Czyli to nie był kwiat inteligencji. Po prostu nadużywa się tajem‑ nicy i prawdy. No a już największym błędem pol‑ skiej kinematografii był film Jurka Hoffmana Bitwa warszawska 1920. Ten film jest tak nieprawdopo‑ dobną manipulacją i nadużyciem jak film Ogniem i mieczem. Ogniem i mieczem jest filmem o losie Ukrainy i Polski. Polacy wobec Ukraińców w tam‑ tych czasach to nie były anioły niosące Matkę Boską i sprawiedliwych, tylko to byli mordercy ↑ Fragment scena‑ podstęp. – Chciałbym, aby wszyscy ateiści mówili i doszło do wojny. Ogniem i mieczem kończy się riusza filmowego choćby dwa słowa: »Zdrowaś Mario«, i oni mówią bitwą pod Beresteczkiem. Historii nie należy fabu‑ je przy tej kasie”. laryzować. W żadnym wypadku, historia nie da się Jeana‑Luca Godarda przenieść. Tu w Krakowie da się ją opowiedzieć tak, 46 Kino historyczne jak zrobił to Wyspiański w Weselu. W filmie 1920… Jak robić kino historyczne? Nie robić tego w ogóle. Hoffman pokazuje nawałę bolszewicką, która idzie Pamiętajmy, że my żyjemy na zadupiu Europy. na Polskę, pod Warszawą ks. Skorupka z krzyżem W kinie wykonujemy – jak Kraszewski i Matejko i Matką Boską powstrzymującą ją. Po pierwsze, – sceny z XIX w., rekonstruujemy historię. Robienie nawała bolszewicka szła na Polskę tylko dla‑ filmu historycznego jest koszmarnym nadużyciem. tego, że wygnała z Rosji nas, którzyśmy doszli aż Nie można zrekonstruować faktu historycznego do Mińska i Kijowa, i to był taki ich zryw, oni nas i nie ma to sensu, dlatego że bierzesz aktorów, pognali, osłabili innych osłabionych – ja zdaję którzy dobrze odpasieni odziani są w pasiaki sobie sprawę, że dla niektórych mówię rzeczy oświęcimskie, udają więźniów albo bardzo pięk‑ skandaliczne. Natomiast w historii – czyścimy. nych moralnych, cudownych, nieskazitelnych Słuchaj, jak myślę o filmie, tak jak byłem uczony oficerów. W Miednoje Rosjanie rozstrzelali 5 tys. w tej cholernej łódzkiej szkole. Znaczna liczba nas artystów, profesorów, którzy jako rezerwa szli nie chce mieć z nią nic wspólnego, z tą łódzką fil‑ w mundurze. Rosjanie zgrupowali tę rezerwę: mówką. To coś niesamowitego. Wiadomości asp /59 Has, Fellini Has nie zrobił nic w tej szkole. Był w tym momen‑ cie w depresji. Nie, nie mógł robić filmów. To była dramatyczna sytuacja. Has tak naprawdę zrobił niewiarygodny utwór, naprawdę zrobił niewiary‑ godny utwór poetycki, którym spłacił swój gene‑ tyczny dług w postaci Sanatorium pod Klepsydrą. Bo wszystkie inne… już Rękopis znaleziony w Sara‑ gossie to jest lipa, naprawdę ten wielki suma‑ ryczny film, nie każdy z nas osiąga raz w życiu, może dwa razy. Natomiast po tym filmie zrobił dwa filmy nie do oglądania. On w końcówce życia był po prostu podły, uczuciowo martwy, lekceważył Nie możemy uniknąć faktu, że nasze dzieło jest kobiety, swoje partnerki, był takim bardzo trud‑ dziełem o historii. Nie możemy tego uniknąć. Tylko nym człowiekiem. Siedział w hotelu, w mieszkaniu nie możemy namalować historii. Wobec tego jak i wyglądał. Czekał, czy ktoś do niego zadzwoni, namalować historię, nie malując jej? Godard mówi ↑ Kadry z filmu albo z propozycją, albo z jakąś możliwością. Był tak tak – i Didi‑Huberman – że nie możemy się uwol‑ Jeana‑Luca Godarda osamotniony jak Fellini. Ostatnie tygodnie życia nić od historii, ale pokazanie historii wprost jest Felliniego to była samotność, ponieważ kino jest takim nadużyciem jak Lista Schindlera Spielberga – okrutne. Fellini zrobił film, który na rynku jakby rewiowy. Dobrze, że nie śpiewają tam. się nie sprawdził, Głos z podziemia. To był film, My, filmowcy, tkwimy w konserwatyzmie aka‑ który prawie po dwóch dniach padł bez oglądania, demickiego malarstwa historycznego i robimy bo Fellini zrobił film o rzeczach, na których się nie ilustracje do historii. Ilustracje do tekstu mające znał, o młodzieży. Nie miał o tym zielonego pojęcia, wzruszyć w stylu Serca Amicisa, sentymentalną ten film był po prostu jakimś kalekim filmem. Nikt kiczowatą historię w ogóle bez sensu. Didi‑Huber‑ do niego nie zadzwonił, był tak samotny. A jak mu man mówi, że miał cztery zdjęcia z palenia kobiet zmarła żona, to on był już tak koszmarnie prze‑ w Oświęcimiu, jedyny istniejący dokument zbrodni rażony… Poza tym był przeciwko Berlusconiemu. faszystowskiej, bo inne to są domysły. Mamy wydra‑ Berlusconi zrobił mu wtedy „prezent”, pokazał pane na ścianie napisy, które można zrobić, mamy w kronice filmowej rozpadające się truchło, umie‑ sugestie. Nawet jeżeli coś powiedział Hess przed rającego Felliniego, w szpitalu. Spotkało go to, powieszeniem, to i tak posługujemy się relacją co jest zbrodnią kapitału nad artystą, któremu się z drugiej i trzeciej, z czwartej ręki. Archiwum Ringel‑ wyczerpały siły. bluma, które odnaleziono pod ambasadą chińską, ↑ Kadry z filmu Jeana‑Luca Godarda, La Chinoise, 1967 Le gai savoir, 1969 47 ↑ Pierre Etaix w pracowni to są zapiski Ringelbluma, który, tak jak Czernia‑ nie, to nie jest defekt, to jest symbol współczesności na Montmartre, 2012 r. kow, zgodnie z poleceniem wydawał warszawskich – ruch”. I wtedy odkryli, że poruszenie to jest jeden ↗ Od lewej: Pierre Etaix, Żydów Niemcom codziennie na rozwałkę. Robił z nielicznych sposobów wyrażenia bieżącego czasu. Józef Gębski, Paryż, 2012 r. notatki, ale zabłąkał się tak, że wziął cyjanek, bo nie Ci futuryści byli królami, bo oni chwalili szybkość, dał rady. To było jego honorowe wyjście, natomiast dynamikę. Wtedy Duchamp mówi: „To ja będę malo‑ na skutek jego zarządzeń ogromna rzesza dzieci wał kobitkę schodzącą po schodach, królową rozbie‑ żydowskich, kobiet żydowskich poszła do pieca raną przez kochanków”. Zaczęła się niesamowita w Bełżcu i w Treblince. Zabłąkał się on w pewnym epoka tego, że na obrazie jest kilka obrazów naraz. momencie, bo uwierzył historii. Większość ludzi, Jeżeli jest jeden obraz, to można to dać do Sukiennic. która w tym uczestniczyła, teoretycznie brała w tym Jeżeli chcę się uratować w tej sztuce, to muszę zna‑ udział. leźć taką formę ekspresji, w której będzie pokazana Kupiłem teraz Aby’ego Warburga, ten numer „Kon‑ ta zmienność. Właśnie w XXI w. odkrywamy po raz tekstów”, gdzie on pokazuje egzekucje, powiedzmy wtóry symultaniczność. Czy z tego świata trzeba rzymską – pochodnie Nerona, Saddama Husajna, coś wybrać? Trzeba próbować pokazać wszystko. pokazuje egzekucję nagiej dziewczyny moskiewskiej. Jak nadążyć za tym czasem? Godard mówi, że kino Piękna dziewczyna, naga leży w śniegu wyrzucona jest wyjątkowo ciekawym pojazdem, który wywo‑ z wagonu do Auschwitz; to jest jakieś zażenowanie, łuje myślenie. On pokazuje obraz ładnej dziewczyny bo ona jest tak piękna, że chciałbym zobaczyć ją, ale i pokazuje wybuch w Iraku, i w tym momencie moja ona jest zamarznięta. Żydówka wyrzucona, porzu‑ głowa próbuje to pokleić, w tym interwale wychodzi, cona, postponowana. Aby Warburg zestawia, mówi, że ludzie są nadal okrutni, nic nie zrozumieli. że nagość ludzka jest różna, i taka, i taka, masz nagość ludzką w rzeźbach, w obrazach. Jest Maja naga i Maja Jacques Tati ubrana, czy Courbeta Stworzenie świata – łono, niesa‑ Zawsze chciałem dotknąć Chaplina, ale mi się nie mowite, przecież to jest prawda. udało. Po gombrowiczowsku dotknąłem Jacquesa Tatiego. Kiedy pojechałem do Francji, chciałem się 48 Formiści dostać do Tatiego. Dla mnie jego film, nie każdy film, Pamiętam ten dzień, w którym pierwszy raz zobaczy‑ ale Play Time, był jakimś odkryciem nieprawdopo‑ łem kubizm i futuryzm, i zobaczyłem tych geniuszy dobnego świata. Pamiętam zdanie, które przeczyta‑ z Warszawy i z Krakowa, naszych formistów. W roku łem. On mówi, że film to się zaczyna dopiero wtedy, 1910 pionierami ruchu samochodowego byli Włosi, kiedy widz wyjdzie z kina po play time i będzie inżynier Bugatti. On robił samochód, który zapier‑ widział, że to samo jest na ekranie. Bardzo piękna dalał 60 km/h i to było bardzo szybko, szybciej niż prowokacja. Nie mogłem do tego faceta dotrzeć, nie migawka w aparacie. I na wszystkich zdjęciach ten wiedziałem dlaczego. Dzwoniłem do niego, próbowa‑ samochód był poruszony. Futuryści mówią: „Nie łem się umówić, był jakiś opryskliwy, nieprzystępny, Wiadomości asp /59 a on miał raka, który go żarł w zastraszającym tem‑ Michael i patrzę, jak przez tę jezdnię próbuje przejść pie i w tym czasie próbował zdążyć, żeby zrobić staruszka o kuli, jak ona wygraża tym kierowcom, jeszcze jeden film, ten film się nazywa Confusion. jak ona wygraża tej młodzieży, jak ona nie nadąża Ja dostąpiłem do scenariusza i wiem jedno, że żyję na trzech światłach przejść przez jezdnię. Obser‑ tylko po to, żeby ten film zrobić. Czuję się dłuż‑ wuję, na środku jezdni facet widzi piękną dzie‑ nikiem tego geniusza. Znalazłem jego asystenta, wuchę i za nią się ogląda, wiesz. I tylko takie coś to Pierre Etaix. Tam się dowiedziałem jednej rzeczy oglądam, jak się ludzie zachowują na meczu spor‑ o metodologii pracy nad filmem. Tati nie pisał scena‑ towym; oglądam, jak się ludzie zachowują na sta‑ riuszy. Dwa filmy są paraliżująco święte. Robił film cji metra o tej godzinie i o tej; obserwuję, jak się Mój Wujaszek w 1955 r. Chciał robić film o tym, co ludzie zachowują, kiedy fontanna wypierdaczy czy się dzieje w Paryżu, że to jest zbrodnia, mianowi‑ kiedy na wystawie jest jakiś prowokacyjny numer – cie, że burzy się substancję Paryża, a na to miejsce mówi. – Mam taki kapownik i w tym kapowniku stawia się skrzynki, pudełka, pasy się maluje i – sobie notuję. Niestety, nie umiem rysować, chciał‑ co najważniejsze – likwiduje się klatki z kanarkiem, bym narysować kadry”, ale miał dwie lewe ręce które ćwierkały w każdym oknie, a na to miejsce i w związku z tym dał ogłoszenie do prasy i przy‑ montuje się anteny telewizyjne. Zaczyna się ame‑ szedł taki malarz, Pierre Etaix, na asystenta i razem rykanizacja, bistro nazywa się drugstore, zaczy‑ chodzili i to, co widzieli, to Etaix rysował. W trakcie nają się amerykańskie krajzlery i inne. Tati mówi: tej dokumentacji powstało parę tysięcy informacji. „Ja filmy robię w ten sposób, że nie jeżdżę samocho‑ One wyszły w zeszłym roku w małej liczbie, wiesz, dem, jeżdżę metrem, ale przede wszystkim chodzę, jakieś dwa tysiące. Robili tego typu studia, jak staję na skrzyżowaniu ulicy Saint Germain i Saint ma wyglądać nowy, zamerykanizowany fabrykant ↑ Kadry z filmu Zbigniewa Rybczyńskiego Steps, 1967 49 ↑ Kadr z filmu Leonce francuski, któremu słoma wychodzi, ale przyjechał ma jednej rzeczy, nie ma początku i końca. Jesteśmy Perreta, Le Mystere des i ma fabrykę. A jak ma wyglądać jego żona, a jak tylko zbiorem trzech, czterech anegdot w naszym ma wyglądać służba, jak ma wyglądać mieszka‑ życiu i jeżeli tego nie zrozumiemy, to nie mamy nie, w którym mieszka. W ten sposób w parunastu co robić w sztuce, jak Boga kocham. roches de Kador, 1912 tysiącach szkiców zrobili swego rodzaju story board. 50 Chciał robić o tym, że nagle zaczyna opanowywać Pollock, Rothko świat podglądająca kamera, aparat, śledztwo, media 40 lat temu Gilles Deleuze ogłosił teorię kłącza. przemysłowe, wymyślił taką firmę, która produkuje Wycinasz kawałek dla ciebie potrzebny i łączysz poprawianie obrazu, była tam obmyślona scena, go sobie, robisz swój splot. Czy obrazy Neo Raucha po której oburzyli się wszyscy, pokazał, że bramka to jest taki pęk, to jest symultaniczna opowieść na lotnisku prześwietla na golasa. Tati wymyślił o świecie? Jest mi ciężko mówić, bo ja go nie akcep‑ telewizję przemysłową, skandal podglądania, papa‑ tuję. Oglądałem jego wystawę i nawet nie kupiłem razzi, i tego filmu nie zrobił, ten film jest w zapisie. katalogu. On jest zanurzony, pochodny z Lipska, Nie ma telewizji, u nas wszystkie telewizje najdalej doszedł do etapu Neue Wilde. Jak miałem wygnały filmowców ze swego sztabu, są dzienni‑ ze 20 lat, jeździłem do Niemiec, w środowisku karze najemni jak dziwki, wiesz, w związku z powyż‑ malarskim wielka była wtedy w NRD szkoła lipska, szym ucieczka artystów, którzy mają jakiś dorobek, Tübke, Heisig. Oni mnie interesowali, kupowałem starych jak ja i młodych tak jak wy, jeżeli nie chce‑ ich albumy, w pewnym momencie pojechałem cie się skurwić, zgubić, to jest właśnie patrzenie, do Saarbrücken. I tam chłopcy w środowisku pla‑ co nowego się rodzi, tak jak narodziny realnego, stycznym pokazali mi album niemieckich artystów, narodziny neosurrealizmu, narodziny znaku gra‑ którzy nawiązywali do tego hiperrealizmu pop‑arto‑ ficznego, litery, renesans plakatu, który jest połą‑ wego, amerykańskiego, to wszystko są importy. czeniem formy plastycznej z literą, ale litera to jest Przeżywam dwóch wielkich Amerykanów, przeży‑ seks, litera to jest tragedia, litera to nie jest litera wam Pollocka. Mnie jako filmowcowi, któremu prze‑ ze składu z komputera. Rodzi się jakiś taki nowy szkadza rama kadru, Pollock powiedział, że obraz nie gatunek sztuki, nowy sposób opowiadania dzisiej‑ ma ramy, że obraz nie musi wisieć na ścianie, że obraz szego synchronicznego czasu i przede wszystkim nie może być oparty, może leżeć na podłodze, na suficie. Wiadomości asp /59 Patrzysz na Monę Lizę i w twojej gło‑ wie wychodzi 150 obrazów wcze‑ śniejszych i 300 późniejszych. Jak patrzę na Nike z Samotraki, to widzę jej głowę, której nie ma, widzę jej skrzydło, którego nie ma, i cieszę się, że go nie ma, bo ewokuję i widzę inne rzeźby greckie, [...] nie ma jed‑ nego obrazu. → Kadry z filmu On dyscyplinował te obrazy. Obraz trwa tyle, ile trwa martwego człowieka, jest bizon, który dostał dzidą Jeana‑Luca Godarda jego tworzenie, tak jak film Clouzota o Picassie. i mu wypłynęły bebechy, a na przeciwko bizona jest I drugi facet, który jest malarstwem, to Rothko. Nie kij z ptaszkiem, miotacz i facet upadający z erekcją, maluje konterfektu, nie maluje dachów, nie maluje człowiek umierający. A tu, w tym miejscu jest coś widoków, tylko maluje malarstwo. w rodzaju bulwy, jest taki srom, fałd skały, stalaktyt. Histoire(s) du Cinéma 1980–1998 Nie ma zbliżenia na niego, ale jest tam chyba jakiś Herzog zwierz napastujący kobietę. Jaskinia to jest kobie‑ Herzog zrobił ostatni film pt. Jaskinia zapomnia‑ cość, powrót do jaskini, nasza miłość, nasze życie, nych snów. Dostał taką propozycję, w Wogezach to, że umieramy w jaskini, w norze. Ten film jest odnaleziono nową jaskinię, Chauveta (od imienia paraliżująco piękny, pełnometrażowy film, nawet odkrywcy). Ona jest dopiero w eksploatacji wg czą‑ w wersji dwuwymiarowej jest przejmujący, dla mnie stek C12, jaskinia jest trzy razy starsza niż Lascaux, jest to wielkie przeżycie, że sztuka, sztuka jest cią‑ ma 35 tys. lat, czyli jest jakby najstarszą jaskinią. gle taka sama. Ten film Herzoga jest niebywałym Wymyślili, żeby do tego wpuścić kamerę z zimnym cudem. światłem, które nie powoduje wysuszania. Wtedy on zaryzykował, wzięli kamerę 3D, to był tylko Malewicz jeden przypadek, gdzie mi się podobała kamera Malewicz sam jest do dupy, tak jak każdy obraz 3D (nie znoszę takiego kuglarstwa), i on wchodzi sam jest do dupy. Mona Liza jest koszmarna, ja nie do tej jaskini i pokazuje jej komnaty, tym światłem mogę patrzeć na Monę Lizę. Patrzysz na Monę Lizę wydobywa. To, co tam zobaczył, te zwierzęta w wielu i w twojej głowie wychodzi 150 obrazów wcze‑ planach, to jest coś paraliżującego. W pewnym śniejszych i 300 późniejszych. Jak patrzę na Nike momencie jest kaplica jak w Lascaux, jest studnia z Samotraki, to widzę jej głowę, której nie ma, widzę 51 Interesuje mnie zawsze co jest za krawędzią, co jest tam, czyli inte‑ resuje mnie to, co Francuzi nazy‑ wają: ukryte i odkryte, widzialne i niewidzialne. Ten obraz najprawdo‑ podobniej przerósł jego zamiar. jej skrzydło, którego nie ma, i cieszę się, że go nie ma, bo ewokuję i widzę inne rzeźby greckie, które są potrzaskane, porównuję ją do moich sympatii poprzednich, porównuję ją do osób, które widzia‑ tylko, że to jest mrok nocy, to jest ta czarna dziura, łem, porównuję do aktorek czy mitów; nie ma jed‑ której się boję, żeby mnie nie wciągnęła, a wcią‑ nego obrazu. W księgarni Beaubourg leży wiele dzieł gnie, bo umrę któregoś dnia i będę widział czarne. Didi‑Hubermana. Są też książki meldujące „deszcz To tak, jakby namalował krawędzie na płótnie, ale elektroniczny” – tak przenośnie nazywają historycy nie na krawędzi obrazu, to jest czarna przestrzeń, sztuki zjawisko rozpoznawania pola ekranu, który noc, nieznane, jak Alicja w krainie czarów, która dotychczas był ograniczony ramami, swoistym przechodzi na drugą stronę lustra. To jest zaprosze‑ passe‑partout, które otwiera się na nas. Sięga poza nie mnie do tego, co jeszcze przede mną. Przecież nasze oczy. Działa na nas jak Malewicza Czarny kwa‑ wyobraźnia każdego z nas sięga do tego, jak będzie drat na białym tle. Ten obraz, który swoim czarnym na tym drugim świecie, to są te zagadki. W Wenecji otworem wciągał nas do środka, poza krawędzie, w Muzeum Dożów jest obraz Boscha Wzniesienie bło‑ twierdząc, że tam właśnie i dopiero tam jest praw‑ gosławionych do raju przedstawiający tunel, gdzie dziwy obraz naszej jaźni. umierający człowiek unosi się i idzie tam, do perło‑ Wychodzi teraz taka seria książek – niektóre z nich kupuję – Pochwała matematyki. Ja kupuję te tomy o symetrii, o harmonii muzycznej, o geome‑ trii niewymiernej i zrozumiałem, że czarny kwadrat na białym tle to jest tak zwana sztuka pola. W pew‑ nym momencie Malewicz namalował biały kwadrat na białym tle, ten obraz wisi w Moguncji. Cóż to są, te obrazy, pierwsza rzecz – jest mi łatwo z wami rozmawiać jako filmowcowi – bo mianowicie ja nie‑ nawidzę krawędzi ekranu, nie cierpię ramy obrazu, nie cierpię naroża, bo to jest zamknięcie, niewola. Poza tym to jest ograniczenie fragmentu. Interesuje mnie zawsze, co jest za krawędzią, co jest tam, czyli interesuje mnie to, co Francuzi nazywają: ukryte i odkryte, widzialne i niewidzialne. Ten obraz naj‑ prawdopodobniej przerósł jego zamiar. Po namalo‑ waniu czarnego kwadratu na białym tle to jest taka transcendencja, tzn. że czarne to nie jest czarne 52 Wiadomości asp /59 wych wrót i tam się kończy jego percepcja. Malewicz to jest zaproszenie do transcendencji. Świat zasuwa niesamowicie szybko Widzę siebie jako 17‑letniego prowincjusza z Kielc, gdy przyjechałem na studia na uniwersytet. Na prze‑ ciwko mnie stanęli Starzyński i Białostocki, jakieś Michały Anioły, i oni takiemu gnojowi próbowali przybliżyć świat sztuki. Jezus Maria, słuchałem wykładu, siedziałem z takim wielkim człowiekiem Andrzejem Zaniewskim poetą, my nic obaj nie rozu‑ mieliśmy. Andrzej Zaniewski był z rodziny Bran‑ dysów, inteligencji polskiej, ale też nie kapował. Poszliśmy do księgarni i kupiliśmy słownik wyrazów obcych i z nim słuchaliśmy wykładów. Notowałem słowa, których się w potem w akademiku uczyłem, bo widziałem, że wchodzę w inny kod i nie przebiję tego człowieka w sobie, to nie znaczy, że go chcę odrzucić, ale że muszę go oswoić, poznać, bo on mnie wiódł w świat. Świat zasuwa niesamowicie szybko. Jedyne, ↑ Fragment scenariu‑ sza filmowego Jeana‑Luca Godarda ↓ Kadr z filmuJeana‑Luca Godarda co można zrobić, to wsiąść na tę bryczkę i zapier‑ daczać z tym światem do przodu, ponieważ on się bezustannie zmienia. Życie nasze jest potwornie porąbane. Pokażesz siebie w pokonaniu choroby, pokażesz siebie przed katastrofą, po katastrofie… W XXI w. odkrywamy po raz wtóry symultaniczność… Widzimy wszystko na wielu poziomach… Trzeba próbować pokazać wszystko. Na podstawie rozmowy przeprowadzonej przez redakcję „Wiadomości ASP”, lipiec 2012 r. 53 Idee Odkrycie Ameryki Nowy Jork – to okazało się możliwe → Chuck Close, Mark Metropolitan Museum of Art, NY Fotografie Zbigniew Bajek Zbigniew Bajek Determinacja prof. Romana Łaciaka pokonuje wszel‑ kie granice, opory materii, przestrzeni, czasu; choć długo to trwało, zanim wsiedliśmy do samolotu w Balicach – wizyty w konsulacie, by przekonać, że my nie po to, by zabierać, ale by zostawiać; spotka‑ Ur. w 1958 r. w Bojanowie. Ukończył ASP w Krakowie. nia i rozmowy z tymi, którzy tam byli, by przełamać stereotypy o biegających po ulicach z coltami. Dziekan Łaciak już kilka lat temu wymyślił spo‑ Dyplom obronił na Wydziale Malarstwa sób na nudę długiego majowego weekendu – nie‑ w 1984. Od 1983 zatrud‑ ustanne potykanie się o bruki Berlina, Londynu, niony na macierzystej uczelni, obecnie na stanowi‑ sku profesora zwyczajnego. Na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie kieruje Katedrą Nowego Jorku, nieustanne błądzenie oczami po ścia‑ nach największych światowych galerii, wypełnianie uszu głosami przewodników, którymi często jesteśmy Interdyscyplinarną, pro‑ my sami, ust smakami serwowanymi na ulicznych wadzi i pracownię interdy‑ straganach i we wnętrzach lokali… znalazło zwolen‑ scyplinarną oraz pracow‑ ników. I te zapachy. nię struktur wizualnych. Dużo tego jak na kilka zaledwie dni, ale nigdy nie Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, fotografią, męczy, zawsze cieszy, bo się nie powtarza, bo zaska‑ działaniami o charakte‑ kuje, wzajemnie dopełnia. rze parateatralnym w prze‑ strzeniach zamkniętych Przemieszczamy się grupami lub osobno, podpo‑ i otwartych. Autor wielu rządkowujemy się programowi lub układamy go sami. projektów artystycznych Gdy wieczorem – najczęściej późną nocą – spoty‑ i wystaw tematycznych. kamy się w metrze, opowieściom nie ma końca. Emo‑ cje towarzyszące rozmowom budzą zainteresowanie współpasażerów‑autochtonów, których niewiele jest 54 Wiadomości asp /59 ↓ Guggenheim Museum, NY → Centrum Manhattanu, NY ↓ Manhattan nocą z dru‑ giego brzegu East River, NY ↘ Anish Kapoor, Turning the World Upside Down, Millenium Park, Chicago, fot. Tadeusz Bajek w stanie zainteresować, wszak widzieli wszystko i wszystko słyszeli. W tych podróżach wspaniałe jest to, że obok znamienitych profesorów, dziekanów, kierowników katedr są doktoranci i studenci, wszystkich form stu‑ diów – dziennych, wieczorowych, podyplomowych. Znikają podziały – gdzie, jak nie tu, można usły‑ szeć zachwyt jednych i drugich nad tym, co zobaczyli w muzeum, na ulicy, na stacjach podziemnej kolejki? Dziwna rzecz – w tych miastach nie czujemy się obco, a już na pewno nie czujemy się gorsi. Bezcenne doświadczenie – mamy poczucie bycia częścią tego świata, umiemy się z nim dogadać, rozumiemy go. 55 ← Little Italy, NY Ile z tego, co oferuje Nowy Jork, udało nam się dotknąć, zobaczyć, usłyszeć, zasmakować, powąchać? Jakąś cząstkę, ale na tyle mocne są to doznania, że chce się tu wrócić – słyszałem od kilku osób, szcze‑ gólnie studentów, że koniecznie… koniecznie trzeba tu się pojawić, by znowu dotykać, patrzeć, słuchać, smakować i wąchać. Tych kilka dni wiele może zmienić w życiu – znam takie przypadki. Zobaczone obrazy, rzeźby, instalacje, projekcje fotografii i wideo zatrzymują uwagę, ale nie płoszą, nie wydają się niedostępne. Cudnie, że zobaczone na żywo, dobrze też, że bliskie – to jest nasz świat, my do niego należymy, wcale nie jesteśmy obok, wcale nie na marginesie. Dlaczego trzeba tutaj być? Wiele jest powodów – imponująca architektura, niezwykli, barwni ludzie, 56 Wiadomości asp /59 rewelacyjne kolekcje – ten najważniejszy to energia ↑ The Museum of miasta, która się udziela i która niesie; żywe obrazy, Modern Art (moma), NY w które się zanurzamy, którymi się karmimy. Nowy Świat nie kończy się na Nowym Jorku – dane mi było wyruszyć w głąb: Filadelfia, Niagara, Kanada, Chicago, Missisipi, ale to inna opowieść. Prof. Łaciak snuje kolejne plany, wcale nie uwa‑ żając, że po Nowym Jorku nic już nie może zadziwić, zachwycić, nic nie może się zdarzyć. Pomysł, by zmienić wektor podróży i skierować się na wschód, przynajmniej u mnie wywołuje dreszcz emocji. Sankt Petersburg, Moskwa to miasta, które kuszą i obiecują wiele. Przecież świat nie kończy się tam, on jest również tam. Kontrasty, spięcia, inności nakręcają i dają siłę. Wyjazd do Nowego Jorku zorganizowany przez Wydział Malarstwa ASP w Krakowie z inicjatywy ↑ Broadway, NY dziekana prof. Romana Łaciaka odbył się w dniach od 29 iv do 6 v 2012 r. Wzięło w nim udział 10 pedago‑ gów oraz 24 studentów krakowskiej ASP. W programie, poza licznymi atrakcjami, które serwuje miasto, były ← Prof. Roman Łaciak następujące kolekcje: The Museum of the Modern Art ze studentkami, (MoMA), Guggenheim Museum, Frick Museum, Metro‑ Guggenheim Museum, NY politan Museum of Art, Museum of Natural History. 57 ↑ Magdalena Abakanowicz Agora, Grant Park, Chicago 58 Wiadomości asp /59 ↓ Ground Zero, NY ↑ Grupa z Krakowa na tle Łuku Triumfalnego, Washington Square, NY ↓ Strawberry Fields Memorial, Central Park, NY 59 F e l i e ton No dobra. A King Kong lalę dało się oświetlić?! Darek Vasina No dobra, trochę przekoloryzowałem. Tuż za Raj‑ ską podnoszę oczy do góry, a tu zamiast obrazka… No dobra. Wystarczy smętnego biadolenia o poobija‑ King Kong lala mi coś tam oferuje, buciki czy jakieś nej duszy i innych pierdołach. Czas stanąć na nogi damskie majtki. Wielka płachta zasłania dwie wielkie i przejść do konkretów. Czas się przeciwstawić pogo‑ ściany. A Zbioka ani widu, ani słychu. Jeszcze mu dzie, która traktując nas jak pompkę do roweru, w podstawę tego malowidła wrąbali szyny, na któ‑ Nauczyciel, rysownik, rujnuje nasz system obrony przed skłonnością rych umieścili reflektory, żeby lalę w nocy było widać. malarz i grafik. do melancholii. Te reflektory oświetlają teraz pustą, smakowicie gołąb‑ Ur. w 1964 r. Studia Jakiś czas temu, gdy skończyłem pisać niefelieton na Wydziale Grafiki kową szarą ścianę, ścianę siostrę, ścianę obok, ścianę, w latach 1985–1990. o Drugiej Ziemi, miało miejsce zaskakujące zdarzenie, która w pocie czoła czesze kasę, ścianę ladacznicę, Prowadzi pracownię malar‑ które spowodowało, iż poważnie zacząłem zastana‑ ścianę dziwkę, którą może mieć każdy, kto wystarcza‑ stwa na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP. Od 2007 r. prof. ASP. 60 wiać się, czy przypadkiem nie wycofać napisanego jąco dużo zapłaci, ścianę, która jest w stanie znieść już niefelietonu i szybciutko nie machnąć nowego, wszystko: i żenująco banalną, kupo‑ugrową, mdłą na gorąco. Ale było za późno. Mam na myśli głośną reklamę piwa, i portret zezowatego muzyka. A pod owego czasu historię z zasłonięciem muralu przy Zbiokiem zgaszone, zgaszone. Jeszcze mu na dodatek ulicy Karmelickiej przez wielki baner reklamowy. jakieś badyle rosną na dole, nikt tego nie ścina, nikt Mural jest autorstwa Zbioka. Zbiok to jeden z naj‑ się tym nie martwi, za chwilę guzik będziemy widzieli. ciekawszych artystów współczesnych działających Nie chodzi mi tu o to, żeby winnego wskazywać pal‑ w naszym kraju, znany głównie ze swych realiza‑ cem. Podejrzewam, że i tak to, że mamy te parę murali cji w przestrzeni miejskiej, znany i ceniony – jak w mieście, jest związane z potężnym wysiłkiem paru to zazwyczaj bywa – bardziej za granicą. Jego mural zapaleńców, którzy musieli się zmagać z „systemem”. przy Karmelickiej wedle mej opinii to najlepsze tego Takie sytuacje nigdy nie są proste. Szczególnie pro‑ rodzaju dzieło w naszym mieście. Świetne w kolo‑ ste nie są, gdy w grę wchodzą pieniądze. Ale wstyd rze, lekko narysowane, połamane formy abstrak‑ na całą Polskę pozostał. cyjne i przedstawiające składające się w wymyślną No dobra, było minęło, przeszłości się nie zmieni. kompozycję doskonale wpisują się w urbanistyczną Więc stoję pod Zbiokiem, patrzę, jak spija resztki przestrzeń Krakowa. Otóż pewnego dnia, pędząc Kar‑ światła kapiące ze ściany obok, trochę jak wyschnięty melicką – a musicie wiedzieć, że Karmelicką pędzę rozbitek na Saharze spijający kroplę wody z wyci‑ bardzo często, a od pewnego czasu pędzę do muralu skanego patyka. Pomyślałem, że przejdę szlakiem Zbioka i z uśmiechem dziecka od muralu Zbioka – tych czterech najważniejszych wielkich malowideł więc pędzę tą Karmelicką, już ciesząc się na krótką na murach, przypomnę je sobie, będę miał Wam chwilę obcowania z formą i kolorem… pędzę, pędzę, o czym napisać. Zbiok. M‑city. Pikaso. Blu. Wszystko cholerka, pędzę… i bach! Jestem przy placu Inwali‑ porobiło się na jednak na opak. Bo najpierw miałem dów. A Zbioka ani widu, ani słychu. obejrzeć je w dzień, a potem w nocy, z ciekawości Wiadomości asp /59 Otóż pewnego dnia, pędząc Karmelicką – a musicie wiedzieć, że Karmelicką pędzę bardzo czę‑ sto, a od pewnego czasu pędzę do muralu Zbioka i z uśmiechem dziecka od muralu Zbioka – więc pędzę tą Karmelicką, już ciesząc się na krótką chwilę obcowania z formą i kolorem… 61 ↑ Mural M‑city 658 na ścia‑ zobaczyć, czy cokolwiek widać. No ale jakoś dziwnym nie Domu Józefa Mehoffera trafem zrobiło się ciemno, a ja stoję na środku Karme‑ – mural powstał w ramach Grolsch Artboom Festival 2012 lickiej, więc pomyślałem, że zacznę wspak. No dobra – pomyślałem – od Zbioka pobiegnę do M‑citiego, na Krupniczą. Gdybym nie widział go wcześniej i nie wiedział, gdzie jest, mógłbym biegać od teatru Bagatela do alei i z powrotem aż do bladego świtu. Ciemno jak u kominiarza w kominie. A King Kong lalę dało się oświetlić! M‑city to kolejna gwiazda. Bardzo efektowne dzieło powstało na ścianie domu Mehoffera. Stamtąd pobiegłem na Kazimierz, na ulicę Wawrzyńca. Tam od niedawna można podziwiać naj‑ bardziej chyba malarski mural podpisany znajomo: Pikaso. Można w dzień oczywiście, w nocy – egipskie ciemności. A King Kong lalę dało się oświetlić! Pikaso najbardziej chyba bezkompromisowy, najmniej gra‑ ficzny, mimo że czarno‑biały. Świetny. Potem już pro‑ sta droga do Blu na Podgórze. Blu to megagwiazda, format światowy, pierwsza liga. Wbrew temu coraz ↑ Mural Zbioka na ścianie trudniej go znaleźć, był ładny widok na jego obraz przy ul. Karmelickiej od strony Wisły, ale teraz kolejny apartamencik nam – mural powstał w ramach Grolsch Artboom Festival rośnie – wybaczcie jadowity ton, pustych przestrzeni, 2012 lekko zdziczałych placów, niezbędnych do zdrowego funkcjonowania psychiki miasta w Krakowie coraz mniej. Blu wieczorem utopiony w mroku jak reszta. A King Kong lalę dało się oświetlić! Przygodna lampa oświetla największą na obrazie głowę zwróconą w kie‑ runku małego zapalonego okienka w środku ściany. → Mural Grupy Twożywo No dobra. Myślicie, że zwariowałem, że murale na ścianie przy hotelu chcę w nocy oświetlać. Powiecie, że to bez sensu, Forum 62 Wiadomości asp /59 fot. Michał Bratko że wystarczy, że się ściany w mieście znalazły. A ja chciałbym się tymi muralami pochwalić. Jak na przykład tej grupce zakapturzonych Francuzów ↑ Mural Blu na ścianie w krakowskim Podgórzu, Grolsch Artboom Festival 2011 (a może to nasi, tylko od zimna mózg im się zlaso‑ wał i gadają po francusku…), którzy kolejną godzinę wloką się po Kazimierzu w tę i we w tę i właśnie prze‑ szli obok Pikasa w mroku schowanego, nie wiedząc, że Pikasa też mogą zobaczyć w Krakowie… Jest jeszcze piąty mural o, którym przypomnia‑ łem sobie, oglądając Blu. Oni byli bodajże jako pierwsi. To znakomici Siataniści autorstwa Grupy Twożywo. Samotni, oddzieleni od reszty rzeką, nieopodal dawnego hotelu Forum. Więc mamy → Mural Pikaso zaciekawiają i oswajają mieszkańców ze sztuką, że mia‑ w naszym mieście murali pięć. W tym momencie sto dzięki nim nabiera splendoru i pikanterii. Tak słyszę ryk śmiechu mieszkańców Wrocławia, Pozna‑ naprawdę po prostu dobrze czasem w jesienny ponie‑ nia, bo oni pewno mają tyle na jednej ulicy. działek rano w Krakowie, gdy z równo szarego nieba No dobra. Nie chcę was tu zanudzać moralizator‑ siąpi kapuśniaczek, a naokoło zero kolorów, gdy gil skim, banalnym wywodem, że murale są jak wielka kapie z nosa i wszystko straciło sens, spojrzeć na kawał galeria na zewnątrz, że tworzą klimat i charakter miasta, fajnego obrazka, chociażby po to, żeby się nie zabić. 63 Dyplomy Kraina szczęścia Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa • Autor: Katarzyna Kukuła • Tytuł pracy: Kraina mlekiem i miodem płynąca • Promotor: prof. Leszek Misiak • Recenzent: dr Ewa Herniczek Katarzyna Kukuła sprawia, że wzgórek wygląda kwitnąco, miękko oraz kusząco, niczym poduszka, na której pragniemy ↗ Kraina różowa olej na płótnie 22 × 38 cm, 2011 Mit rajski jest zakorzeniony praktycznie w każdej położyć swoją głowę chociażby na chwilę. Daje z kultur […]. Proces tworzenia mojej krainy szczęścia poczucie bezpieczeństwa oraz ciepła, kojarzącego się trwał relatywnie długo i był bardzo czasochłonny, z dzieciństwem i matczynym łonem […]. Wagina jest → Kraina żółta jednocześnie dostarczył sporej rozkoszy. Wizja osta‑ określana jako początek i święta przestrzeń. Nieskoń‑ olej na płótnie teczna pozostaje niedokończona i jest nieustannie czone źródło zarówno żeńskiej, jak i męskiej przy‑ modelowana oraz przekształcana. W związku z tym, jemności. Symbol kultu kobiecej siły, mocy dawania że pierwszym impulsem dla erotyzmu jest umysł, życia, którego korzenie są bardzo stare, pierwotne, 22 × 38 cm, 2011 a dopiero potem płonie ciało, stolicą mojej krainy a od kilku wieków w kulturze patriarchalnej powoli jest wyobraźnia. Ciągle żywa i płodna, motywuje zamierają. Podobnie jak w przypadku piersi, poi do dalszych poszukiwań. Jej wybór i wpływ na moją ona spragnionych eliksirem życia oraz nawadnia twórczość był naturalny i intuicyjny, najlepszy królestwo. z możliwych […]. Podstawową jednostką tworzącą strukturę tej krainy są piersi. Zwyciężyło we mnie strzelistymi, fallicznymi wzgórzami, które w zależ‑ upodobanie do form pełnych i krągłych (tj. księżyc, ności od pory roku różnie się zachowują. Wiosną bądź oko, słońce, pośladki, biust). Wybór cycuszków był latem przynoszą urodzaj, przychylnie nawadniając częściowo podyktowany powodami estetycznymi. Ich kobiece ciało mlecznobiałym płynem, obsiewają pola przyjemne, krągłe, pełne kształty idealnie nadawały nasieniem, zaś zimą zasypują krainę śniegiem. To one się na wzgórza i pagórki hedonistycznej wizji raju są sprawcami śnieżnych zamieci i zasp. Mimo że mają […]. Różowe pączki wieńczące półkule piersi potrafią krnąbrną naturę i często sprawiają problemy podczas zarówno ich właścicielce, jak i jej partnerowi dostar‑ budowy, są niezbędnym składnikiem, dającym natu‑ czyć wiele przyjemności. ralną pełnię pierwiastków żeńskich i męskich – har‑ Trójkątny wzgórek znajdujący się u złączenia kobiecych nóg, obowiązkowo jest pokryty puszy‑ 64 „Cycuszkowo‑łonowy” pejzaż jest dopełniony monię. Mój świat jest skonstruowany na podstawie spotkania tych dwóch elementów. stym gąszczem bujnych, dzikich i nieposkromio‑ W pierwotnych wersjach bajek (Królewna Śnieżka, nych włosów łonowych. Odgrywają one tę samą rolę, Śpiąca królewna), przeznaczonych dla dorosłych, którą w teatrze pełni kurtyna, skrywająca tajem‑ pełno było seksu i okrucieństwa. W Śpiącej królew‑ nice życia. Podobnie jak las, który otula mistyczny nie Charlesa Perraulta królewicz budzi śpiącą aktem kwiat paproci. Łoniakowa dżungla (czy też łonka) seksualnym, nie pocałunkiem. W jeszcze starszej, Wiadomości asp /59 XVI‑wiecznej wersji przebudzenie wiąże się z gwał‑ […] Posługuję się świadomym kiczem, którego tem żonatego króla. Wersja mojej królewny jest „nie‑ funkcją jest nie tylko „ładny wygląd”. Pod pięknym grzeczna”. O swojej cielesności i potrzebach seksual‑ makijażem kryje on różne emocje i myśli, które nie nych mówi otwarcie, bez zahamowań, czasami wręcz zawsze są łatwe i miłe. Dlatego, jak sądzę, jestem bliż‑ wulgarnie. Łamie społeczne i kulturowe normy. sza estetyce kampu, który cechuje sztuczność, prze‑ […] Na kanwie bajek i baśni buduję sztuczną, gro‑ ↑ Zaplatanie warkocza olej na płótnie 160 × 180 cm 2012 sada, ironia dystans i świadoma gra z estetyką kiczu. teskową, przesadzoną i jednocześnie magiczną wizję świata. Tworzę złudzenie. Piękną bańkę mydlaną. Ewa Herniczek Krainy mlekiem i spermą płynące. Krainy, gdzie piersi są zawsze dumnie wypięte, a penisy niczym Kreowany przez Katarzynę Kukułę świat jest mimo żołnierze zawsze stoją na baczność, gotowe spełniać całej swej estetycznej nadwyżki form światem odczu‑ każdy kaprys swojej królowej. Świat swobody seksu‑ wanym jak prawdziwy, autentyczny, przekonujący alnej, w której jedyną i niepodzielną władzę sprawuje w swojej jawnej otwartości na to, co zwykle ukryte świadoma smaków, które lubi najbardziej – Królowa poza zasięgiem publicznej obserwacji. Ta specyficzna Lodów […]. Popęd płciowy to jeden z najsilniejszych umiejętność poruszania się na granicy ostentacji bodźców twórczych, jeśli nie jedyny. i zupełnie zwykłej szczerości wydaje się argumentem 65 budują niezwykle szeroki kontekst: od odniesień do dawnej tradycji malarskiej (Hieronymus Bosch, H. Fragonard, F. Boucher) poprzez surrealistyczne postmodernistyczne cytaty po jawne bądź zawoalo‑ wane wątki feministyczne – każdy ze wspomnianych ↑ Przedwiośnie olej na płótnie 55 × 55 cm, 2011 od początku przykuwającym uwagę do niezwykłego poziomów komentowany jest tu w sposób nowy i tak, świata, jaki otwiera się przed widzem. Wkraczając jak nakazuje autorce jej autonomiczne postrzeganie tu, nie dajmy się zwieść powabom i pozorom natu‑ świata i sztuki. Przyznać trzeba, iż rzadko pojawia ralnego bezładu. Kraina mlekiem i miodem płynąca się aż tak „wszechobejmująca” szeroką panoramę ↗ Happy first time ma swojego architekta, którego baczne oko strzeże zjawisk osobowość artystyczna, której niewątpliwa olej na płótnie wewnętrznego porządku tego mikrokosmosu. Najbar‑ siła pozwala poruszać się swobodnie wśród nurtów, dziej istotne wydaje się podkreślenie w pełni świa‑ zjawisk i kierunków, z których w pełni swobodnie śr. 35 cm, 2011 domego wyboru przez autorkę określonych wątków, korzysta wedle własnych, samodzielnie ustalanych tematów i treści, które porusza i do których się odnosi. reguł architekta. Artystyczna wizja przedstawiona Analityczny sposób myślenia przejawia się w auten‑ przez p. Katarzynę Kukułę nosi wszelkie znamiona tycznie humanistycznej orientacji, jaką wykazuje, projektu artystycznego odznaczającego się zarówno podkreślając uniwersalizm tematu, który siłą rze‑ krytycznie pomyślanym programem treściowym, jak czy istotny jest dla wszystkich bez wyjątku. Trudno i autonomią formalną, noszącą znamiona osobistej przy tym o bardziej pozytywną wizję niż ta, przed kreacji […]. którą właśnie zostaliśmy postawieni. I choć nigdzie Bez względu na słodki urok lukrowanych torcików w prezentowanym tu tekście nie znajdziemy tego i estetyczną „łatwość” tęczowej posypki – ostatecznie zdania, autorka sama przyznała, że właśnie dlatego, nigdy nie wiemy, jaki smak kryje się w ich środku. że świat tak nie wygląda, powstają i będą powsta‑ Nadmierna konsumpcja nawet wysmakowanych wać takie obrazy. Cudowna wizja wszelkiej rozkoszy specjałów może ostatecznie przynieść ochoczym i płodności wraz z tym jednym zdaniem zyskuje rangę konsumentom raczej niestrawność niż ekstazę, jeśli metafory, ujawniającej to wszystko, co nieosiągalne w porę nie pojawi się refleksja chroniąca nas przed lub niemożliwe do zatrzymania […]. Stylistykę prac skutkami nadmiernego pożądania. W istocie więc p. Katarzyny Kukuły określić można ogromną liczbą zmysłowo‑cielesna kraina jest zawsze obszarem przymiotników. Profuzja znaczeń, liczba elementów, manifestowania się świadomości i to ona staje się olej na płótnie, bogactwo detali i skojarzeń to jednak tylko najbar‑ cichym, choć stale obecnym bohaterem rozbudowa‑ 180 × 150 cm, 2011 dziej zewnętrzne cechy, które konsekwentnie i celowo nych narracji płócien. → Torcik, 66 Wiadomości asp /59 67 Dyplomy Nowe życie sylab Majów Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Rzeźby • Autor: Paulina Szymczyk • Tytuł pracy: Praznak • Promotor: dr hab. Karol Badyna • Recenzent: Bartłomiej Struzik • Opiekun aneksu: Ewa Janus 1 Paulina Szymczyk prostych gestów, które jednak nie mają konkretnego […] Pierwsze słowa wypowiedziane przez człowieka u dzieci słyszących […]. Na pewno pierwszy prajęzyk znaczenia, podobnie jak w dźwiękach gaworzących to prasłowa. Dźwięki, które wzięły się znikąd. Skąd dopełniany był innymi formami wyrazu, nieskie‑ 1 YE‑KO‑LO‑LU ye ko lo lu mamy pewność, że te dźwięki nic nie oznaczają? rowanymi wyłącznie do słuchu […]. Tak właśnie styropian, tkanina Może właśnie oznaczają więcej, niż moglibyśmy się zaczął powstawać język, który był zrozumiały przez tego spodziewać. wszystkich ludzi. Prajęzyk języków […]. Biorąc pod Prajęzykiem każdego z nas jest gaworzenie. Nie‑ uwagę olbrzymi przedział czasowy dzielący współ‑ mowlę, w pierwszych chwilach swojego życia grucha czesność od hipotetycznego czasu, gdy prajęzyk mógł 2 SU‑YO‑PO (gaworzy), czyli wydaje dźwięki artykułowane, zabar‑ być w użyciu, język ten mógł istnieć. Teoria ta daje styropian, tkanina wione pozytywnymi emocjami. Gaworzenie służy się uzasadnić na gruncie historycznym, biologicznym dzieciom do wyćwiczenia aparatu artykulacyjnego. i psychologicznym. su yo po Następnie dziecko zaczyna wymawiać proste sylaby, Zachowało się dla nas tylko to, co narysowane, najczęściej: MA, TA, PA, BA, GA. Półroczne dziecko natomiast to, co wypowiedziane, nie zostało nam 3 JA‑TE‑LE‑LE zaczyna łączyć proste sylaby w bezsensowne łańcu‑ bezpośrednio przekazane. Gdyby na świecie istniały styropian, tkanina chy zbudowane z powtarzających się sylab: GA‑GA, osoby, które mówiłyby w prajęzyku, pewnie wszyst‑ ja te le le LU‑LU, MA‑MA, PA‑PA. Gaworzenie pojawia się częściej, kie legendy i stare opowieści byłyby przekazywane gdy dziecko jest samo, i wtedy, gdy dobrze się czuje. właśnie w nim. Wydawanie dźwięków jest dla niego przyjemne. Gaworzenie pełni funkcję rozwojową, jest przygo‑ 68 Praznak towywaniem do mówienia. Początkowo dziecko jest Dziecko prawie od początku swojego istnienia w stanie wymawiać dowolne dźwięki występujące potrafi rysować. Wystarczy dać mu do ręki kredki, we wszystkich językach świata, nawet te, których mazaki i już otwiera przed nami swój świat. Świat nie słyszy. Stopniowo traci tę zdolność i powtarza czysty, nieskażony, naiwny. Może za bardzo jesz‑ dźwięki obecne jedynie w mowie, którą słyszy cze nie potrafi „obsługiwać” tych narzędzi, ale […]. Badania nad niesłyszącymi dziećmi niemych ma wielką chęć poznania „nowego” i podzielenia rodziców pokazały, że u tych dzieci pojawia się coś się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi „wszyst‑ w rodzaju „gaworzenia migowego”. Dzieci te używają kiego”. Początkowo jego rysunki są dość chaotyczne, Wiadomości asp /59 2 linie nierówne, co związane jest ze słabo rozwiniętą zdolnością koordynacji i precyzji ruchów […]. Maluch jest wtedy jak odkrywca, pierwszy rysownik naskalny, który odnalazł możliwość zostawienia czegoś po sobie na powierzchni skały. Zazwyczaj takie znaki, które powstały ręką dziecka, są nie do powtórzenia przez dorosłego człowieka – artystę. W przeszłości ludzie utrwalali myśli i przekazywali między sobą komunikaty za pomocą rysunków, znaków, symboli, sygnałów i gestów. Te obrazy były zrozumiałe przez wszystkich i zapewne były odzwierciedleniem przedmiotów i zjawisk istniejących w rzeczywistości. Były one podstawą, źródłem wszystkich pism. Pismo obrazkowe, bo jest ono określane jako pierwowzór pism, z biegiem czasu było upraszczane i redukowane do jak najprostszych znaków. Według niektórych bada‑ czy nie ma prapisma, ale istnieją analogie znaków, wspólne dla wszystkich ludów, a prapisarze ukazują wspólną zdolność obserwacji i zmysł interpretacyjny. W epoce lodowcowej powstały rysunki naskalne, które namalowano, wykuto lub wydrapano. Często uznaje się je za zwiastuny pisma, które po części nimi są, jako próby odzwierciedlenia i utrwalenia rzeczywistości. […] Obrazki stały się pismem w momencie, gdy te same znaki zaczęły być używane do tych samych wypowiedzi, w bezpośrednim związku z mówionymi sylabami, słowami i zdaniami. 3 Pierwszy pisarz (5 tys. lat p.n.e.) zaczął pisać ↗ Praznak, alfabet, nowo powstałe pismo, od chwili, gdy podążając za tokiem myśli, spróbował aneks z rysunku porządkować znaki, umieszczając je w rzędach. Praczłowiek i to, jak odbiera świat […] Praczłowiek dzięki zmysłom widział dużo wię‑ cej w porównaniu z tym, co widzi teraz człowiek 70 współczesny. Miał czystszy umysł, patrzył na nowo, […] Dałam nowe życie sylabom dawnej cywilizacji „nowymi oczami”. Wzrok, dotyk, węch, smak: Majów. Wykorzystałam to pismo ze względu na swoją wszystko „działa” tak samo. Tylko dotyk był nowy, siłę, formę i sylabiczność. Sylaby połączyłam w inny zapach był nowy, widoki były nowe, dźwięki były sposób, niż robili to ich twórcy. Po swojemu, według nowe. Wszystko od początku. własnych zasad ortografii i interpunkcji […]. Chcia‑ […] Część znaków przetrwała w kulturze przez łabym, żeby moim odbiorcą było dziecko. Dziecko wieki niezmieniona. Są znaki, gesty, które zakorze‑ i DZIECKO UWIĘZIONE w CIELE DOROSŁEGO CZŁOWIEKA, niły się tak mocno w świecie, że funkcjonują do dnia z wąsami, dużym brzuchem czy okularami. Chciała‑ dzisiejszego. Wieloma gestami można porozumieć się bym, żeby dorosły człowiek choć przez chwilę poczuł z ludźmi na całym świecie. Znak działa bezpośrednio się, jakby cofnął się w czasie do PREHISTORYCZNEGO JA. na podświadomość i przez swoją uniwersalność odwo‑ Tematem cyklu rysunkowego jest PRAZNAK. łuje się do archetypów i pojęć niezmiennych. Znak Rysunki są dopełnieniem mojej pracy rzeźbiarskiej, przejawia początki kultury, ale jednocześnie je prze‑ lecz nie poruszam w nich problemu psychologii roz‑ kracza, będąc nieprzypisanym do żadnej z nich. wojowej dziecka. Są inną drogą poszukiwania znaku. Na cykl rzeźb składają się trzy obiekty JA‑TE‑LE‑LE, Do dziecka nawiązuję poprzez technikę, sposób pracy. SU‑YO‑PO, YE‑KO‑LO‑LU (tytuły rzeźby powstały po prze‑ Pierwsza część aneksu składa się z wielu miniatur, tłumaczeniu sylab Majów na znaki łacińskie). Formę poukładanych w zbiór (technika: pastel, rysunek). powstałych znaków zaczerpnęłam z pisma Majów. Na drugą część składają się prace z fakturą (technika: Wykorzystałam parę sylab z ich pisma do stworzenia rysunek). Trzecia część to prace inspirowane moimi nowych słów (tytuły). Poukładałam je w taki sposób, własnymi PRAZNAKIMI z dzieciństwa, znalezionymi żeby przypominały gaworzenie dziecka. Poznając kul‑ w popisanej książce. Prace te wykonałam w tech‑ turę i sposób pisania Majów, zauważyłam, jak bardzo nice fotomonotypii. Zdjęcia, które wykorzystywa‑ to pismo odpowiada moim założeniom artystycznym. łam do odbitek, były moimi wczesnymi bazgrotami. Jest wesołe, groteskowe, radosne, kolorowe, proste Wycięte części układałam jak klocki, chcąc pokazać (obrazkowe), naiwne; przypomina układankę (sposób bajkowy świat dziecka. Całość aneksu można czytać tworzenia wyrazów) i zabawkę dziecka. jako alfabet, nowo powstałe pismo. Wiadomości asp /59 W y sta w y Przejście Notatki o wystawie Najlepsze Dyplomy 2012 → Wielka Zbrojownia, Gdańsk → Gdańska Galeria Miejska → Galeria asp, Gdańsk → 20 vi 2012 – 15 vii 2012 Łukasz Konieczko Ostatnie lata ugruntowały pozycję gdańskiej imprezy, stosowna oprawa, sprawna organizacja Praca dyplomowa jest z pewnością ważnym wyda‑ i dobry poziom prezentowanych prac spowodowały, rzeniem w życiu młodego artysty. Coś się kończy, że stała się istotnym wydarzeniem w artystycznym coś się zaczyna. Artystyczna praktyka przestaje być kalendarzu. częścią studenckich powinności, znika akademicki Jak co roku, wystawie patronują „poważne” i hojne Ur. w 1964 r. w Krakowie. system ocen, narzucone rygory i ograniczenia. Wraz instytucje: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodo‑ W latach 1984–1990 studio‑ ze zdobytą samodzielnością pojawiają się wszystkie wego, Marszałek Województwa Pomorskiego, Prezy‑ zmory zawodowej, artystycznej profesji. Młodzi arty‑ dent Miasta Gdańska, które fundują okazałe nagrody w Krakowie (dyplom w pra‑ ści z utęsknieniem wypatrują tego momentu, kiedy i w oczywisty sposób podnoszą rangę tego przedsięwzię‑ cowni doc. Zbigniewa będą mogli wystąpić bez uczelnianych więzów, ale cia. Główna, najbardziej prestiżowa Nagroda Rektorów wraz z ich zniknięciem znika akademicki parasol, Akademii Sztuk Pięknych to ponad 17 tys. złotych, Mini‑ pomoc i uwaga – ich rola i użyteczność jest często stra – 15 tys. zł, a prezydent i marszałek ufundowali wał na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych Grzybowskiego). Działalność pedago‑ giczną w macierzy‑ stej uczelni rozpoczął zauważana dopiero po latach. Ten moment przejścia nagrody w wysokości 8 tys. zł. Takie wsparcie z pewno‑ w 1990 r.; jest profesorem wzbudza uzasadnione emocje i to zarówno w gronie ścią ułatwi kolejne kroki na artystycznej arenie. na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki. absolwentów, jak i pedagogów, którzy zwykle z zain‑ W kontekście ostatnich wystaw, tegoroczna rów‑ W latach 2008–2012 pełnił teresowaniem obserwują losy swoich wychowanków. nież utrzymała wysoki, równy poziom. Tym, którzy funkcję prorektora ASP. Gdańska wystawa pokazującą najlepsze prace dyplo‑ śledzą dyplomowe prezentacje, z pewnością znane mowe jest jedyną tego typu prezentacją młodej sztuki, są reguły i założenia wystawy, która jest równocześ- która umożliwia zestawienie i porównanie młodych nie konkursem. Pozostałym warto przybliżyć pod‑ artystów z jednego pokolenia, a może powinno się stawowe warunki konkursowej rywalizacji. Po kil‑ powiedzieć: „z jednego rocznika”. Zwiedzający mogą kuletniej przerwie wystawa najlepszych dyplomów zobaczyć, czym poszczególne ośrodki akademickie zadomowiła się w Gdańsku, gdzie od czterech lat chcą się pochwalić na ogólnopolskim forum, co znaj‑ prezentowane są prace dyplomowe z dyscypliny duje uznanie w profesjonalnych kręgach i jak dydak‑ „sztuki piękne” – obejmują one kierunki: malarstwo, tyczny profil odbija się na młodych adeptach sztuki – grafika warsztatowa, rzeźba, intermedia, scenografia uczestnicy za to mają rzadką okazję porównania się oraz edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycz‑ w gronie „tych najlepszych”, najbardziej obiecują‑ nych. Każda uczelnia może nominować maksymalnie cych (warto zaznaczyć, że organizatorzy zabiegają cztery prace, decydując, które z prowadzonych kie‑ o to, by wszyscy autorzy prac dotarli do Gdańska runków będą miały swoich reprezentantów. Aktu‑ i brali udział w aranżacji własnych ekspozycji oraz alny rozdział na sztuki piękne i sztuki projektowe oczywiście w hucznym otwarciu). (wystawę Najlepsze Dyplomy Projektowe od trzech 71 Sukces Katarzyny Kukuły pokazuje, że na dużych imprezach bardzo ważna jest wyra‑ zista osobowość i czy‑ telne przesłanie. natomiast przyznać, że ów rozdział jest korzystny dla samych ekspozycji, które stały się bardziej atrak‑ cyjne dla widzów, spójniejsze i bardziej wyraziste, lepiej eksponowane są walory poszczególnych prac. Taka sytuacja sprzyja autorom, ale równocześnie umożliwia lepszy odbiór zwiedzającym, bezsprzecz‑ nie ułatwia również zadanie jurorom, którzy i tak, oceniając, muszą zestawić ze sobą prace bardzo różnorodne, często operujące kłopotliwie odrębnym językiem artystycznej wypowiedzi. Od trzech lat krakowscy absolwenci dobrze sobie radzą w konkursowej rywalizacji, wśród nagrodzo‑ nych byli już Rafał Jeniec (rzeźba) i Wojciech Sobczyk (grafika). W tym roku aż dwie z głównych nagród powędrowały do Krakowa. Główną, Nagrodę Rekto‑ rów Akademii Sztuk Pięknych, otrzymała Katarzyna Kukuła, absolwentka Wydziału Malarstwa z pra‑ cowni prof. Leszka Misiaka, a Nagrodę Marszałka Województwa Pomorskiego otrzymał Michał Hyjek z Wydziału Rzeźby, który swoją pracę zrealizował na kierunku intermediów pod opieką prof. Anto‑ niego Porczaka. Konkursowe werdykty zawsze rodzą kontrowersje i komentarze. Trudno wyobrazić sobie system dosko‑ nały, który wyłoniłby zwycięzców bez sporów i kąśli‑ ↗ Michał Hajek, Pasaż Małp, instalacja multimedialna lat organizuje katowicka ASP) ma swoich licznych wych komentarzy. Ocena jurorów jest zawsze pew‑ zwolenników, choć trzeba przyznać, że ma rów‑ nym kompromisem, fuzją odrębnych opinii, czasem nież swoje mankamenty. Od lat słyszy się opinie, indywidualnych, artystycznych preferencji. Jednak ↑ Katarzyna Kukuła, że niektóre studenckie osiągnięcia nie znajdują swo‑ ten „ludzki” system jest chyba jedynym możliwym. Drzewo życia, jego miejsca w żadnej z istniejących formuł. Bywa, Wartość artystyczna nie poddaje się prostej ocenie, olej na płótnie, że struktura organizacyjna, często historycznego trudno ją precyzyjnie wartościować, nie można jej pochodzenia, wiąże pewne kierunki artystyczne zmierzyć ani zważyć, w dodatku często próbuje się z wydziałami projektowymi, skutecznie uniemoż‑ zajrzeć głębiej, by zobaczyć osobowość, temperament, liwiając prezentację niektórych dokonań. Trzeba artystyczny potencjał młodego artysty. 180 × 155 cm 72 Wiadomości asp /59 Sukces Katarzyny Kukuły pokazuje, że na dużych imprezach bardzo ważna jest wyrazista osobowość i czytelne przesłanie. Niebagatelną rolę odgrywa rów‑ nież właściwy dobór prac, ich wzajemny kontekst. Autorka podjęła duże ryzyko, budując swoją ekspozy‑ cję z trzech elementów, klasycznie malowanych obra‑ zów olejnych, tkanin oraz filmu animowanego. Młodzi artyści często chcą się pochwalić różnymi umiejęt‑ nościami, co w rezultacie potrafi skutecznie zdewa‑ luować walory poszczególnych dokonań. Mieszanka różnych języków często brzmi bełkotliwie, w najlep‑ szym wypadku mąci główną ideę. Zestaw zaprezen‑ towany przez Katarzynę Kukułę pokazał, że autorka doskonale wie, jakie treści chce przekazać. Nieza‑ leżnie od użytych środków potrafi zestawić odrębne wypowiedzi w jedną przekonywającą całość, a kło‑ ekwiwalent finansowy), przypadła w udziale mala‑ potliwa „rozmaitość” w jej przypadku „zabrzmiała” rzowi, Mateuszowi Bykowskiemu z gdańskiej ASP. Obrazy z cyklu i przyniosła bardzo pozytywny efekt. Biegłość warsz‑ Jego praca zatytułowana Dobranoc, do widzenia, cześć, Dobranoc, do widzenia, cześć, tatowa, zaskakujące malarskie pomysły (chwilami giniemy to zestaw obrazów malowanych na odwrociu dość ryzykownie wykorzystujące tematykę erotyczną), przeźroczystych paneli. Obrazy pozbawione zostały szczególny rodzaj humoru i co najważniejsze – wielka malarskiej materii, zyskując efekt podświetlonych determinacja, tworzą mocny przekaz, który z pewno‑ szklanych ekranów. Zaskakująca gra figuralnych ścią potrafi zwrócić na siebie uwagę. ↑ Mateusz Bykowski giniemy, akryl na pleksi 100 × 150 cm sekwencji z abstrakcyjnymi tkankami dała interesu‑ Często powtarzana opinia, głosząca, że malar‑ jący efekt, szczęśliwie odległy od ludowego malarstwa stwo przechodzi kryzys, że wyeksploatowało moż‑ na szkle, z którym można by szukać pewnych for‑ liwe formy ekspresji, jakoś nie znajduje uzasadnienia malnych podobieństw. Złośliwcy mogą postawić w praktyce dyplomowych przeglądów. Od początku kłopotliwe pytanie: „Czy autor będzie już skazany reaktywowanej, gdańskiej formuły dyplomy malar‑ na to nietypowe podobrazie? Czy jego malarstwo skie należą do najciekawszych, co znajduje potwier‑ bez »szklanego« efektu będzie równie interesujące, dzenie w konkursowych werdyktach – regularnie co się może pojawić w jego miejsce?”. Moim zda‑ od 2009 r. główna nagroda wędruje do absolwenta niem Mateusz Bykowski jest obiecującym malarzem, wydziału malarstwa. W tym roku również druga z dużym potencjałem, wyczuciem koloru i malar‑ co do ważności, Nagroda Ministra Kultury i Dziedzic‑ skiego języka. Oby nie zabrakło mu odwagi do dal‑ twa Narodowego (mam na myśli przede wszystkim szych poszukiwań. 73 ↑ Katarzyna Szeluk Kicz jako sztuka emocjonalna akwaforta, 58 × 88 cm W tym roku mury krakowskiej uczelni opuścili formie, w dodatku pokazującą, jak sztuka interme‑ pierwsi magistrzy sztuki wyedukowani na kierunku dialna może aktywnie komunikować się z widzem, intermediów, jednym z nich jest, wspomniany wcze‑ bez pośrednictwa galerii. śniej, Michał Hyjek, laureat Nagrody Marszałka Woje‑ wództwa Pomorskiego. Kierunki wykorzystujące technologiczne zdoby‑ 74 Nowe, cyfrowe technologie tworzą często dość hermetyczny przekaz, który z trudem rywalizuje na wystawach z tradycyjnymi mediami – dostępniej‑ cze ostatnich lat coraz mocniej wpisują się w eduka‑ szymi i atrakcyjniejszymi w wystawowej rzeczywisto‑ cyjną ofertę uczelni plastycznych (krakowskie inter‑ ści. To, że Michał Hyjek przebił się ze swoją pracą, media w tym roku opuszczą Wydział Rzeźby, stając zasługuje na uznanie. się samodzielnym wydziałem), można w tym szukać Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska otrzymała znaku naszych czasów – jeżeli tak jest, to trudno go Katarzyna Szeluk, absolwentka Wydziału Grafiki ignorować. Artyści coraz częściej sięgają po nowe wrocławskiej asp, za pracę Kicz jako sztuka emocjo‑ środki i z coraz większym zainteresowaniem prze‑ nalna. W gronie laureatów to najbardziej „klasyczna” glądają możliwości najnowszych technologii, które propozycja, co z pewnością jest po części związane kuszą nowymi, niedostępnymi dotąd możliwościami z graficznym warsztatem, który zmusza do dyscypliny szczególnie na polu przetwarzania obrazu cyfrowego. i formalnej jednorodności. Rozbudowany zestaw gra‑ Atrakcyjne nowe języki artystycznej wypowiedzi sta‑ fik i rysunków żywiołowo kreślonych z oszczędnym wiają ich zwolennikom trudne wymagania. Opano‑ użyciem koloru przyciąga uwagę i zmusza do wni‑ wanie skomplikowanych technologii jest jedynie kliwej obserwacji. Materialna atrakcyjność i zaska‑ opanowaniem języka, wartość wypowiedzi powstaje kujące zestawienia kaligraficznej materii z natura‑ na zupełnie innym poziomie. listycznymi cytatami tworzą dość oryginalny zestaw. Praca Michała Hyjka zatytułowana Pasaż małp Największe spory wśród wyróżnionych prac w inteligentny sposób wykorzystuje nowe technolo‑ wywołała propozycja Mariki Michalskiej (malarstwo) gie, a dokładniej możliwości bezprzewodowej łącz‑ z ASP w Łodzi. Jej praca zatytułowana Recykling jako ności. Istotne jest, że autor nie popisuje się jedynie zasada tworzenia to zestaw obrazów wykonanych technicznymi możliwościami. Udało mu się stworzyć na podobieństwo kolażu czy malarskiego obiektu, frapującą „opowieść” podaną w przekonywającej bezceremonialnie wykorzystujący odpady codziennej Wiadomości asp /59 egzystencji (plastikowe folie, butelkowe kapsle, papierki po cukierkach, prezerwatywy – w tym ostat‑ nim przypadku wątpię w tytułowy recykling). Trzeba przyznać, że w niektórych eksponatach autorka potra‑ fiła stworzyć zaskakująco malarską strukturę, wyno‑ sząc pospolitość rzeczy ponad kłopotliwą oczywistość. Niestety można mieć pewne wątpliwości, czy wybrany Bardzo interesującą rzeźbę pokazał Janusz Jasiński ↑ Marika Michalska, obszar poszukiwań, a szczególnie wybór „sposobu” z asp we Wrocławiu, chyba niefortunnie dodając Recykling jako zasada two‑ nie okaże się pułapką. Mam nadzieję, że autorka nie aneks z płaskorzeźby. Niezwykle intrygująca forma będzie namnażać podobnych obiektów, zmieniając rzeźbiarska dużo lepiej poradziłaby sobie bez kło‑ jedynie użyteczne odpady. Jeżeli rozwinie swoistą potliwej konkurencji, co doskonale widać na repro‑ krytykę konsumpcjonizmu, a może cywilizacyjnej dukcji w katalogu wystawy. Ostatnie regulaminowe post‑produkcji, nawet jeżeli ma to być krytyka z „przy‑ wyróżnienie przypadło Justynie Zawistowskiej, absol‑ mrużeniem oka”, i znajdzie nowe, zaskakujące środki wentce Wydziału Grafiki z UA w Poznaniu, która wyrazu, to może w przyszłości przekonać do siebie przedstawiła intrygującą papierową rzeźbę o dwóch zdecydowanie większe rzesze odbiorców. Bezkompro‑ obliczach – kolorowej i monochromatycznej; dla misowość i odwaga w działaniu jest dobrym orężem piszącego te słowa; bardzo frapujące jest, czy i jak młodego artysty. Prace Mariki Michalskiej przyciągają rozwinie się ten oryginalny pomysł. uwagę i działają na zmysły, choć jest to chwilami Oprócz wymienionych wyróżnionych osób, jurorzy działanie „drażniące”, jednak zainteresowanie, nawet zwrócili uwagę na prace Małgorzaty Fober (UA w Pozna‑ krytyczne, jest lepsze od beznamiętnej oceny i braku niu), Marka Rachwalika (ASP w Katowicach), Roberta uwagi, szczególnie na początku drogi. rzenia, 100 × 70 × 8 cm ↖ 110 × 76 × 12 cm ← 100 × 140 × 6 cm Rączki (ASP w Gdańsku), Sonii Ruciak (ASP we Wrocła‑ W konkursowej rywalizacji pojawiało się wiele wiu) i Bernadetty Tajs (ASP w Krakowie). Niestety tym nazwisk, co świadczy o wyrównanym poziomie. razem zabrakło szczęścia. Niemniej udział w wystawie 75 nie odbił się na odbiorze prezentowanych dzieł. Pozo‑ stałe prezentacje umiejscowione w bliskiej odległości na gdańskim Starym Mieście tworzyły kameralne aranżacje. Jak co roku, efektownie wypadła eks‑ pozycja w Gdańskiej Galerii Miejskiej, gdzie ulo‑ ↑ Justyna Zawistowska o tak precyzyjnej selekcji będzie z pewnością istotnym kowano prace wykorzystujące intermedia, Galerię All inclusive elementem artystycznej biografii. ASP wziął w posiadanie jeden autor do wymagającej akwatinta, akwaforta 203 × 80 cm, podstawa: 80 × 80 cm Na koniec nie można nie wspomnieć o ogromnym skupienia (i cierpliwości) prawie godzinnej projekcji organizacyjnym trudzie, który pracownicy Akademii wideo. Ostatnią wystawową przestrzenią była jedna Sztuk Pięknych w Gdańsku wnoszą w przygotowanie ze świeżo wyremontowanych sal w głównym budynku tak trudnej logistycznie imprezy. Olbrzymie zasługi gdańskiej uczelni. ma na tym polu prof. Roman Gajewski, koordyna‑ 76 Jeżeli rozpoczęte inwestycje szczęśliwie się zakoń‑ tor i autor aranżacji; również i tegorocznej wystawy. czą (trwa gruntowny remont głównego budynku) W tym roku centralna ekspozycja znalazła swoje i znajdą się środki na zaadaptowanie do celów promo‑ miejsce w „pasażu” Wielkiej Zbrojowni. Przestronna, cyjno‑wystawowych Wielkiej Zbrojowni, to Akademia zabytkowa przestrzeń parteru narzuciła wymagające Sztuk Pięknych w Gdańsku stanie się dysponentem warunki ekspozycyjne. Obecny stan raczej przypo‑ imponującej przestrzeni wystawowej. mina plac budowy niż galerię sztuki. Pomimo impo‑ Osobiście nie mam nic przeciwko temu, nującej kubatury przestrzeń Wielkiej Zbrojowni nie by wystawa Najlepsze Dyplomy na stałe zagnieździła oferuje dogodnych ścian do prezentacji malarstwa. się w pięknym mieście Gdańsku, choć pojawiają się Brak podłogi, odpowiedniej galeryjnej infrastruktury, żale, że ogólnopolska, tak istotna prezentacja prac oświetlenia zmusił organizatorów wystawy do nie‑ dyplomowych, nie pojawia się w innych miejscach. standardowych rozwiązań i odważnych aranżacyj‑ Może warto pomyśleć o promocji, przynajmniej nych pomysłów. Cała przestrzeń została zabudowana grona laureatów w innych akademickich ośrodkach? ażurowym „warszawskim” rusztowaniem, tworząc Rektorzy niektórych uczelni zgłosili już obiecujące umowne korytarze i sale. Na podłodze wysypanej propozycje. piaskiem ułożono ścieżki – pomosty z wiórowej płyty Wystawa Najlepsze Dyplomy zamyka kilkuletni budowlanej, które umożliwiały zwiedzającym dość wysiłek studentów i pedagogów. Zamyka się pewien komfortowe warunki przemieszczania się i oglądania cykl, teraz będziemy czekać na kolejną odsłonę wystawy. Całość ekspozycji prezentowała się bardzo wystawy Najlepsze Dyplomy. Oby była dla naszych dobrze, a brak sterylnych, neutralnych warunków absolwentów równie pomyślna jak ostatnia. Wiadomości asp /59 Najlepsze Dyplomy Od czterech lat gdańska Akademia Sztuk Pięknych z ASP w Krakowie (Wydział Malarstwa), za pracę Kra‑ organizuje wystawę najlepszych prac dyplomowych. ina mlekiem i miodem płynąca (promotor prof. Leszek Tegoroczną edycję można było oglądać od 20 vii do Misiak). 15 viii w czterech miejscach – główna ekspozycja Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodo‑ została zorganizowana we wnętrzu Wielkiej Zbro‑ wego (w wysokości 15 tys. zł) otrzymał Mateusz Bykow‑ jowni (przy Targu Węglowym), pozostałe prezentacje ski z ASP w Gdańsku (Wydział Malarstwa), za zestaw można było zobaczyć w Gdańskiej Galerii Miejskiej przy obrazów zatytułowanych Dobranoc, do widzenia, cześć, ul. Powroźniczej, w Galerii asp przy ul. Chlebnickiego giniemy (promotor prof. Teresa Miszkin). (w domu akademickim asp) oraz w jednej z wyremon‑ towanych sal w głównym gmachu gdańskiej uczelni. Do wystawy zostały zaproszone akademie sztuk Nagrodę Marszałka Województwa Pomorskiego (w wysokości 8 tys. zł) otrzymał Michał Hyjek z ASP w Krakowie (Wydział Rzeźby, kierunek interme‑ pięknych z Gdańska, Katowic, Krakowa, Łodzi, War‑ dia), za pracę Pasaż małp (promotor prof. Antoni szawy i Wrocławia oraz Uniwersytet Artystyczny Porczak). z Poznania. Każda uczelnia, z grona swoich tego‑ Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska (w wyso‑ rocznych absolwentów, mogła zgłosić maksymalnie kości 8 tys. zł) otrzymała Katarzyna Szeluk z ASP cztery dyplomowe prace magisterskie z dyscypliny we Wrocławiu (Wydział Grafiki), za cykl prac pt. Kicz artystycznej „sztuki piękne”. Łącznie do wystawy jako sztuka emocjonalna (promotor prof. Przemysław zgłoszono 27 prac. W tym roku reprezentowane były Tyszkiewicz). kierunki: malarstwo, rzeźba, grafika (warsztatowa), Jury przyznało również trzy wyróżnienia hono‑ intermedia oraz edukacja artystyczna w zakre‑ rowe (regulaminowe) autorom nominowanym sie sztuk plastycznych (z warszawskiej uczelni do etapu finałowego: Januszowi Jasińskiemu (rzeźba) na wystawę dotarły trzy prace dyplomowe). z ASP we Wrocławiu za pracę Ukryte geometrie. Forma Jury pod przewodnictwem Rektora ASP w Gdań‑ z wykorzystaniem geometrycznej siatki przestrzeni sku, prof. Ludmiły Ostrogórskiej, na posiedzeniu (promotor prof. Zbigniew Makarewicz), Justynie 19 vii postanowiło przyznać następujące nagrody: Zawistowskiej (grafika) z UA w Poznaniu za pracę Nagrodę Rektorów Akademii Sztuk Pięknych (w wysokości 17,5 tys. zł) otrzymała Katarzyna Kukuła All inclusive (promotor prof. Piotr Szurek) oraz Marice Michalskiej (malarstwo) z ASP w Łodzi. 77 W y sta w y Alterstil → Galeria Zajezdnia, Lublin → 28 vi – 17 vii 2012 Witold Stelmachniewicz Tłumacząc z języka niemieckiego, Alterstil znaczy „dawny”, „stary” styl. Jednak ten tytuł nie przekie‑ rowuje dosłownie do jakichś historycznych metod pracy nad obrazem malarskim. Wszystkie zapre‑ Ur. w 1970 r. w Jarosławiu. zentowane (oprócz portretu Godarda) tutaj prace W latach 1991–1996 stu‑ powstały na podstawie czarno‑białych fotografii diował na Wydziale z lat 30. ubiegłego wieku. Wysmakowane kadry, Malarstwa ASP w pra‑ dbałość o nasycenie światłem zasadniczo odbiegają cowni prof. Zbigniewa Grzybowskiego. Pracuje na Wydziale Malarstwa kra‑ kowskiej ASP od 1996 r.; od praktyk, jakie narzuciła nam fotografia cyfrowa. Ale zwrot ku tamtej poetyce nie jest tutaj podykto‑ od 2005 r. na stanowi‑ wany nostalgią za czymś, co się bezpowrotnie zmie‑ sku adiunkta. Obecnie niło. Jak powiada Georges Didi‑Huberman: „Obraz pełni funkcję prodziekana. Głównym obszarem jego aktywności artystycznej jest malarstwo. archiwalny jest tylko przedmiotem trzymanym w dłoniach, zbiorem zdjęć nieczytelnych i pozba‑ wionych znaczenia, dopóki nie ustalę związku – wyobrażeniowego i spekulacyjnego – między tym, co widzę tu, a tym, co prócz tego wiem”. Tymi słowami oraz metodą montażu Godarda, zastoso‑ waną w jego osobliwym dokumencie Historie(s) du Cinéme kierowałem się, podejmując realizację cyklu obrazów na podstawie fotografii wykonanych przez członków ekipy filmowej Leni Riefenstahl podczas 78 Wiadomości asp /59 realizacji filmu Olympia. Zakładałem wówczas, że spotkam je z motywami, które w sposób jedno‑ znaczny dookreślą to, co tak naprawdę kryje się pod pozornie niewinną rywalizacją sportową w Ber‑ linie w 1936 r. Ostatecznie zaniechałem takiego działania, dochodząc do wniosku, że kontekst tych obrazów może być odbierany szerzej lub zgoła odmiennie, stąd nie ma powodu „projektowania” jego odbioru. Do obecnej prezentacji przygotowa‑ łem kilka nowych obrazów nawiązujących, czy też ↑ Bez tytułu należałoby powiedzieć: odnoszących się do pro‑ olej na płótnie blematyki podjętej wcześniej przy okazji Olympii. Kilkanaście tygodni temu wszedłem w posiadanie amerykańskiego reprintu książki, która w 1935 r. towarzyszyła premierze innego filmu Riefenstahl – Triumf woli. W obydwu tych filmach niemiecka reży‑ serka ustaliła standardy realizacyjne nieosiągalne 120 × 90 cm 2012 ↖ Bez tytułu olej na płótnie 120 × 90 cm 2012 dla jej współczesnych. Perfekcyjna, z artystycznego punktu widzenia, wizualizacja propagandy nazistow‑ skiej składa niejako konsekwencje tegoż „perfekcjoni‑ zmu” w „kwestii ostatecznego rozwiązania” i innych… → (nie)pokój bez obrazów x olej na płótnie 40 × 30 cm 2009 Pokaz uzupełnia jeden motyw przywołany z filmu Aleksandra Rodczenki oraz portret ważnego dla mnie, nie tylko przy okazji tych prac, Jeana‑Luca Godarda pod afirmującym tytułem GODart. 79 W y sta w y Natury portretu próba → Galeria Cztery Ściany, Kraków → 10–30 v 2012 → Sowa, olej na płótnie, Łukasz Konieczko po płaszczyźnie obrazu, ale nigdy jej bariery nie prze‑ Stwierdzenie, że malarz szuka optymalnej relacji podglądana „rzeczywistość” w żadnym wypadku nie formy i treści, nie jest, niestety, szczególnie odkryw‑ zdradzi całej swojej historii. A jednak, czasami, udaje cze; z drugiej strony, z pewnością nie jest fałszywe. się malarzowi stworzyć zastanawiająco intrygujący Trudno wyobrazić sobie, by można było zignorować – świat, w którym czas pozornie płynie. 160 × 110 cm, kroczy, pozostanie w świecie domysłów i spekulacji – 2011 fundamentalny w moim mniemaniu – element arty‑ Znam obrazy Rafała Borcza od dawna, myślę, stycznej wypowiedzi. Bez względu na to, czy autor że od dyplomu, który obronił na Wydziale Malar‑ jest orędownikiem rozbudowanej, malarskiej narracji, stwa krakowskiej ASP w roku 1999. Łatwo je odna‑ czy też preferuje poszukiwanie formalnych zderzeń, leźć w zgiełku zbiorowych wystaw. Mają one jakieś próba stworzenia idealnego współbrzmienia wspo‑ szczególne piętno, klimat, hipnotyczną atmosferę, mnianych elementów jest zrozumiałą tęsknotą. trochę mroczną i magiczną zarazem – przywodzą W przypadku malarstwa, które operuje czytel‑ na myśl filmy Davida Lyncha albo prozę Olgi Tokar‑ nym wizerunkiem, związek ten wydaje się szczególnie czuk (o której wspomina sam autor). Umiejętność istotny. kłopotliwej teatralności jest rzadko spotykaną Co zrobić, by odmalowany konkret przeisto‑ umiejętnością. czył się w coś więcej niż tylko biegłe, malarskie odwzorowanie? Opowieść ma dużą siłę oddziaływania. Doskonale 80 budowania onirycznej, tajemniczej atmosfery bez Jak sportretować naturę? Określenie „tajemniczy” w ostatnich latach zro‑ biło zatrważającą karierę, pleniąc się w przeróżnych tekstach komentujących sztukę współczesną. Jednak znamy jej obezwładniającą moc z filmu czy litera‑ zwykle nic ono nie tłumaczy ani niczego nie wyja‑ tury. W malarstwie funkcjonuje jakby „obok”, nie śnia. Brak sensu czy pomieszanie języków, nawet ma możliwości wciągnięcia nas w intrygujący rozwój jeżeli „uroczo” mąci nam w głowie, nie zasługuje wypadków. Uwięzieni, jak w filmowej stop‑klatce, nie na takie miano. „Niezrozumiałe” nie jest tożsame wiemy, co było i co będzie. Czas się zatrzymał, teraz z „tajemniczym”. Tajemnicę trzeba utkać, upleść dysponuje nim jedynie widz, który może wędrować z drobnych zdarzeń i rekwizytów. Nie jest to sprawa Wiadomości asp /59 ↑ Dwie olchy olej na płótnie 130 × 170 cm 2012 łatwa, szczególnie w malarstwie. Jednak w przypadku obrazów Rafała Borcza określenie to wydaje się (oczy‑ wiście moim zdaniem) jak najbardziej uzasadnione. Przejmujący klimat jego obrazów wymyka się prostej diagnozie, werbalnie trudno wytłumaczyć „odmien‑ ność” odmalowanego świata. Dlaczego „zwykłe” robi się „niezwykłe”? Mam wrażenie, że chwilami bije w tym malarstwie „olbrzymie serce Matki Natury” i nie jest to wyłącznie konsekwencja wyboru malar‑ skiego motywu, choć ulubione sowy, wilki, drzewa i jeziora są często spotykanym motywem w jego malarstwie. Nie inaczej jest w przypadku wystawy, → Brzozy olej na płótnie 150 × 200 cm 2012 81 którą można było zobaczyć w naszej akademickiej ↑ Czas olch olej na płótnie Galerii Cztery Ściany w maju br. Tym razem Rafał 140 × 180 cm Borcz za głównego bohatera swoich obrazów obrał 2011 drzewo, nie las, dziką i wybujałą gęstwinę, ale samotne drzewo z całą jego kłopotliwą morfologią, ażurową strukturą. Zasadniczą część ekspozycji sta‑ nowiły cztery sporych rozmiarów płótna, oszczęd‑ grafitowe – zaskakująco nieoczywiste. Powieszone nie malowane, chciałoby się powiedzieć: „tkane” na ścianach galerii tworzyły panoramiczny ciąg z drobnych koronkowych struktur, białe, srebrne, uzupełniony małymi obrazami z ulubionymi wize‑ runkami zwierząt. → Nocny lot olej na płótnie Wystawy są często zbiorem różnych „wypowiedzi”. 150 × 200 cm Nie wiem, czy intencją autora była chęć zbudowa‑ 2011 nia atmosfery jednego miejsca. Wiadomo, że od lat wakacyjny czas spędza na odludziu, w dziczy nad jeziorem. Czy Czas Olch jest próbą szczególnego por‑ tretu tego miejsca? Trudno powiedzieć. Ale patrząc na te obrazy, można mieć wrażenie, że to nie my pod‑ glądamy odmalowany świat obrazu, ale że to on spo‑ gląda na nas przez okno ramy. Jakby portret natury wodził za nami oczyma. 82 Wiadomości asp /59 W y sta w y Górowski, dwa portrety rozpaczy Nad Rachunkiem istnienia Górowski pracował Co widać? Patrzmy! Kto widzi to, co ja widzę? Kto od roku 2010.Przez Rok. Pod koniec zmagań widział to, zanim jeszcze przeczytał poniższy tekst? z chorobą, gdy nowotwór wraz z jego terapią sta‑ Kto zobaczył to pod jego wpływem? Słowa i widzenie wał się coraz bardziej dotkliwy, Górowski zrezy‑ wiodą się wzajem… gnował z walki za wszelką cenę, nie poddał się kolejnym chemioterapiom. Ostatni element tego Lustro rozpaczy. zbioru – z niejednoznacznym napisem „Góra”, Oto „szkic” wykorzystany przez Górowskiego w pro‑ „Góro” – Górowski (!) – ukończył 23 viii 2011. Nie‑ jekcie plakatu Żegnaj, Judaszu (1983). W centrum omal w ostatniej godzinie przytomności. Zmarł lustro, skierowane i w naszą stronę, i nieco w górę. kilka dni później. Lustro w prostej ramie, lustro – nie lustro, niczym puste pole w gotowej ramie do wypełnienia jakimś obrazem… Twarz? Spoza tej ramy widzimy tylko Janusz Krupiński pas oczu (efekt kwefu: silna ekspozycja ekspresji Z początkiem października br. na krakowskiej asp tych brwi. Widoczna jest więc tylko ta część twarzy, oczu). Wyraz oczu podbijają łuki boleśnie ściągnię‑ otwarte zostaną dwie wystawy Mieczysława Górow‑ która ma szczególne znaczenie dla określenia toż‑ skiego (1941–2011): Rachunek istnienia oraz (Auto) samości człowieka (właśnie z tego względu w foto‑ portrety. Pierwsza przedstawia dzieło składające się grafiach osób podejrzanych, oskarżonych o prze‑ Ur. w 1955 r. Filozof, z 30 obrazów, o pełnym tytule: Rachunek istnienia, czyli stępstwo, o zbrodnię, zakrywa się oczy paskiem dr hab. prof. ASP multiplikowany autoportret fizyczny i duchowy. Druga czarnego prostokąta). w Krakowie, Katedra Historii i Teorii Sztuki, ukazuje plakaty oraz szkice do plakatów. Jakkolwiek wykłada teorię sztuki. rangę światową Górowski osiągnął właśnie jako twórca Ekspresja oczu (w tym powiek, brwi…) dalece Prof. UP w Krakowie, plakatów, to jego liczne szkice mają wartość samoistną wymyka się samokontroli człowieka. Najmniej Instytut Filozofii i Socjologii, (szerzej o twórczości Górowskiego piszę m.in. w tek‑ kłamią. Nie kłamią? Szczere. Co najmniej tożsame stach publikowanych w katalogach wystaw). są ze stanem samozakłamania, w którym ktoś naj‑ kierownik Zakładu Aksjologii i Filozofii Kultury, szczerzej się pogrążył. Nie budują maski… Oczy. Same wykłada filozofię sztuki i estetykę. Wyróżniam tutaj dwie prace, dwa autoportrety. są pierwotnym miejscem uobecnienia uczuć, uobec‑ Jeden jawny, drugi ukryty. Niemniej jeden i drugi nienia Innego, ośrodkiem wejrzenia, wizji, widze‑ są przede wszystkim portretami rozpaczy. Nie, nie nia i widzeń, dotknięcia i bycia dotkniętym, miej‑ chodzi o rozpacz tego oto właśnie poszczególnego scem pojawienia się i przeżywania emocji, przeżyć. człowieka. Górowskiego. Może ona być udziałem każ‑ Są z nimi i istnią się nimi: uczuciami, wejrzeniami… dego człowieka (co więcej, „specyfiką rozpaczy jest W ten sposób żyje dusza i duch… słowo ciałem… to, że można o niej nie wiedzieć” – S. Kierkegaard, Fałszywy to pogląd, jakoby oczy przyjmowały formy Choroba na śmierć). wtórne wobec uczuć, przeżyć czy wglądów, jakoby 83 W odbiciu lustrzanym mam raczej spotkać się ze sobą samym? Ręce trzymające lustro… Te ręce znają opór kamienia. Znają dotyk gliny oblepiającej owoce ziemi. ruchy bądź blaski oczu były tamtych odbiciem, spo‑ w samotności. Nieusuwalna samotność wpisana sobem wyrażania, narzędziem komunikowania, uze‑ w los każdego z nas? wnętrzniania bądź gry… Z tych oczu bije, krzyczy samotność. Wprawdzie „Szkic”. Ten człowiek patrzy wprost, na mnie… ten człowiek staje przede mną, kieruje lustro w moją Lub w swe własne odbicie w tym szkicu‑obrazie: stronę, a zarazem stawia je między sobą a mną – nie w siebie samego. Z lustrem stoi przed „lustrem”? spotkamy się. W ten sposób ukazuje, przedkłada Echo, obraz swego życia trzyma przede mną, a może wyznanie, ale nie otwiera dialogu… W odbiciu mnie nakłania do przejrzenia (się)… Jego, moje – lustrzanym mam raczej spotkać się ze sobą samym? wszystko naraz, wszystko jedno…? Ręce trzymające lustro… Te ręce znają opór Wtrącenie: Kto go znał, ten rozpozna: oto sam kamienia. Znają dotyk gliny oblepiającej owoce autor patrzy na nas. Takich rąk Górowski jednak nie ziemi. Kościste, reumatyczne… stawy, paliczki… miał. Mogły należeć do jego ojca lub matki (jedna Ręce kogoś, kto uprawiał ziemię, kogoś, kto zna rytm ręka ojca, druga matki?). narodzin i śmierci, kto jest w nim zanurzony. Autoportret z lustrem. Czytelniku, czy potrafisz znaleźć w tym szkicu i ten kolejny obraz, „równoległy” do właśnie tu roz‑ Dlaczego tylko tytułem wtrącenia wspominam, że widzimy tutaj oczy samego Górowskiego? Gdyż ważanego, czy widzisz: oto człowiek, który uchylił, cofnął wieko trumny, w której sam już leży? przede wszystkim jest to autoportret człowieka, człowieka w jego człowieczeństwie, portret kondy‑ Czy udziela Ci się także grafizm klepsydry prze‑ cji ludzkiej, egzystencjalnej sytuacji człowieka – nikający to lustro, wrysowany podskórnie w cały skądinąd jako problem przeżywany przez autora ten „szkic”? na własnym „przykładzie”, odczuwany w sposób osobisty, z autentycznym zaangażowaniem, jako „sprawa życia i śmierci”. Dla chłopa polskiego śmierć nie jest jakąś abs‑ trakcją, mniej lub bardziej odległym kresem, ale z istoty należy do życia. „Mojego życia”. Istnieje, jako 84 Zarazem jest to „sprawa” każdego z nas. Pewien własne umieranie. Chłop polski jeszcze do niedawna problem, który dotyczy nas wszystkich. Nas? Słowo żył, prosząc o dobrą śmierć, o życie, które pozwala „nas” wskazuje na „my”, na wspólnotę, mnogość… godnie odejść, oglądać „majestat chwały”. Z sercem To raczej problem poszczególnego człowieka. Co zna‑ żegnał zmarłych żałobną pieśnią (Anielski orszak…), mienne, przeżywany i możliwy do przeżycia tylko w której rozrzewniają m.in. te słowa: Wiadomości asp /59 Z obłoków jasnych zejdźcie, Aniołowie rozpacz. Szaleństwo rozpaczy. Samotność. Spojrze‑ Jedyne światło, które nie zna zmierzchu, nie oczu i gest rąk krzyczą milcząco: zobacz, nic nie pastel, zardzewiała blacha Bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem. ma, tylko tabula w całej swej płaskości… Tafla, bez 20 × 28,3 cm, 1983 Niewątpliwie podobne zwyczaje praktykowane Poświata nikła, poświat zmartwiały… ↖ Autoportret z lustrem głębi, której biel przełamuje się w cień. Biel ledwie. musiały być również w rodzinnych stronach Mietka. Spojrzenie skierowane poza granice życia, poza Pamięć o pewnych obyczajach, rytuałach bądź ich żywa znajomość, nawet w nieuświadomiony sposób kres świata. Nie w przeszłość, nie w przyszłość, lecz… w wieczność. dookreśla obrazy, które wynajdujemy w doświadczeniu danego dzieła. Tamte rzutują na jego znaczenia, sensy. Spojrzenie od strony wieczności? Spojrzenie to i ten gest rąk trzymających lustro skierowane W odniesieniu do tego „szkicu”, autoportretu są w naszą, w moją stronę. Mówią: „Wejrzyj w głąb Górowskiego, przypomniałbym ten rytuał: oto scena, twego zwierciadła! Stań przed sędzią‑obrazem! Szukaj w której uczestnik procesji niesie święty obraz, trzy‑ swego oblicza! Spójrz w oczy… w obraz prawdzie!”. mając go przed sobą, przed własną piersią. W ten wła‑ śnie sposób. Na znak. Jako wyznanie. Przed światem, Zwierciadełko, zwierciadełko, powiedz przecie, ludźmi i Bogiem. kto jest… (Hans Christian Andersen, Baśnie) Jako wyznanie. Zobacz, to ty: nikt i nic – to cała głębia… tafli. Oto „Szkic” z lustrem. Dłonie naznaczone przez los. podobizna człowieka: horror pustki. Tak, te dłonie znają i niosą ciężar życia. Powagę, przed którą nikogo nie uchyla żadna igraszka, żaden gest i pocałował zwierciadło, umycia rąk. Ręce człowieka, którego kościec uformo‑ i cały stał się niczym wały życia trudy. Żywo‑trupie dłonie. Kurczowo trzy‑ (Adam Mickiewicz, Dziady – parafraza, mają lustro. Przenika je to samo przerażenie co i oczy. „niczym” w miejscu „kamieniem”) Pociemniałe oczy. Ten sam ból, i ta sama groza. Jedna 85 […] przez polegający na uświadomieniu sobie sie‑ bie grzech Adama na świat przyszła śmierć. (Carl Gustaw Jung, Symbole przemiany…) Oczy. W ich zwierciadłach nie odbija się świat. Nikt się w nich nie odbija. Odblaskiem zatrzymują na swej powierzchni sztuczne, martwe światło rzu‑ cone na całą tę scenę. Martwe świecenie. Nie znajdują i nie znajdą w nim ożywczego promienia… Ciepła… Takie świecenie nigdy nigdzie nie wejrzy, nie zagląd‑ nie. W oczach nawet nie utonie… Tabula. Blade echo poświaty nieba…? Wyblakłego ↑ Oko, praca ze zbioru Rachunek istnienia nieba? Ani tyle! Nic z góry nie zagląda! Szukając W tle sceny panuje ona tylko: Czerń. Bez jednej technika mieszana odbicia wyżyn, w które lekko mierzy, to zwierciadło gwiazdy, ani Przewodniej, ani chociaż od Wozu… niczego tam nie spotyka… Dla niczego stamtąd reflek‑ Jedna czerń. Bez dna. Ta sama Czeluść, którą wynu‑ sem się nie staje. rzają się ku nam i przed nami studnie źrenic… Oczy – 38× 28 cm, 2011 okna, zwierciadła duszy? Otchłań duszy? Pozór Nawet Pustka nie jest żadną rzeczywistością, a tylko echem niespełnionego Pragnienia Tamtej głębi? Obietnica tamtej drugiej strony, którą się łudzimy, dając jej imię Tajemnicy? Strony. Oko rozpaczy A jeśli nie ma nic ponad tobą, nic nie możesz otrzy‑ Źrenica powiększa się w ciemności. mać. Chyba że od siebie samego. Ale co znajdziesz w pustej głębi lustra? (Antoine de Saint‑Exupéry, Twierdza) To oko, ta czeluść czerni, ta studnia źrenicy, którą stała się już nieomal cała tęczówka, wraca w pracy Górowskiego należącej do cyklu Rachunek istnienia. Na stronie 85: Refleksy tej samej nierzeczywistości wypełniają Góra/o, praca ze zbioru oczy i lustro. Ogarniają niepokojem i lękiem. Rachunek istnienia W pracy z paradoksalnie umieszczonym na dole napisem „góra”. A może „Góra” (dwuznaczność, ni to przez małą, ni to przez dużą literę pisane słowo)? akryl, deska Refleksy autorefleksji… 38 × 28 cm, 2011 86 Wiadomości asp /59 A może to zarazem urwana sygnatura? „Góro…”. 87 Spiralny ruch w dół, i w dół… Wir pochłaniający życie unosi jego szczątki, na chwilę jeszcze widoczne, jak śmieci… zaraz zapadną się w nie‑ byt, pochłonięte… Tunel? Jeśli tunel, to bez iskry światła „life after life”. Podkreślenie własnego pochodzenia i przeznacze‑ nia wpisanego w nazwisko? Noszonego wraz z nim. Tam oko cyklopie. Woskowe. O formach nabrzmia‑ łych, ślimaczych, rakowatych… „Góry” nie ma w polu tego obrazu. Jest tylko kie‑ Lecz bez plugastwa grymasów, robactwa min, runkiem. Wskazaniem kierunku. Mierzy tam (Tam) bez potworów póz… Bez stęchlizn obojętności, bez grot zamarkowanej ledwie strzały. ropienia rozgoryczeń, bez brudu egoizmu… Bez demo‑ nów „Ja”. Nie upada w litość dla samego siebie, nie Ten grot przypomina przydrożną kapliczkę. Oto samotna na globie oka. Oka‑świata. Rzucająca cień, długi, ostry. Cień, chociaż żadne światło nie świeci w tej przestrzeni, znikąd. Każda kapliczka jest takim wskazaniem, ponad to, co ziemskie. Co tu i teraz. Ponad faktyczność. zna wstrętu do oddalającego się świata… Nie upada we wzloty dostojeństw, w dreszcze trwogi. Zna ból, nie roztkliwia się w nim, nie obnosi się z nim ani nie skomle o ukojenie. Nie umartwia się nad sobą. Ś‑cierpienie. Godność. Spokój. W polu obrazu, w centrum tego oka, oka jak stud‑ nia bez dna, widzimy jedynie niknący ciąg kręgów. Ciężka powłoka gałki – powieka. Źrenica rozcięta. Spiralny ruch w dół, i w dół… Wir pochłaniający życie Wężowa. Otwarta rana niewidzialnego, niepoznawal‑ unosi jego szczątki, na chwilę jeszcze widoczne, jak nego, nicości… Z której wylewa się ten smutek. Cichy, śmieci… zaraz zapadną się w niebyt, pochłonięte… niemy głos: „Jestem”. „Z drugiej strony”. Tunel? Jeśli tunel, to bez iskry światła „life after life”. Studnia? Bez źródła. Cóż widać tam, najgłębiej, dokąd wzrok sięga? Czarne oko rozpaczy. Natomiast tu, w obrazie „Góro/a”? Czarne oko roz‑ paczy. Niczym bezgłośny dzwonek, w którym zastygło serce źrenicy. To oko pojawia się w innym obrazie z cyklu Rachunek istnienia. Tam jeszcze w barwach, chociaż to koloryt choroby. Tam jeszcze bez rozpaczy, chociaż w strasznym smutku. Smutku bez żalu. Bez cienia goryczy. Patrzy ku nam przez „dziurkę”. Źrenica. Człowieka widzimy tyle, co wnętrza, przestrzeni, przez „dziurkę” od klucza? 88 Wiadomości asp /59 Źródła cytatów C. G. Jung, Symbole przemiany. Analiza preludium do schizofrenii, przeł. Robert Reszke, Wrota, Warszawa 1998, s. 351. S. Kierkegaard, Choroba na śmierć, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, PWN, Warszawa 1982, s. 185. A. Mickiewicz, Dziady, cz. I: Młodzieniec zaklęty. A. de Saint‑Exupéry, Twierdza, przeł. Aleksandra Olędzka‑Frybesowa, PAX, Warszawa 1998, s. 301. W y sta w y Labirynt Wolności Rzeczywistość niewyobrażona, czyli o prawdzie miejsca → Muzeum Ziemi Wiśnickiej – Zamek, Nowy Wiśnicz → 16 vi 2012 – 25 viii 2012 → Galeria Extravagance, Sosnowiec → 7 ix 2012 – 7 x 2012 Adriana Zimnowoda i z pozycji „wygodnej kanapy” napisać to i owo na „zadany temat”, co przecież mnie samej się zdarza, Tak bardzo różnimy się od siebie – my, ludzie. Podob‑ gdyż każdy człowiek posiada lepiej lub gorzej wyposa‑ nie miejsca emanują indywidualnym pulsem, posia‑ żone archiwum doznań i refleksji uzupełniane przez dają jednostkową aurę, mają niepowtarzalny klimat, samo życie. Jednak przebywanie „obok”, a nie „w”, specyfikę. Budynki i miasta rezonują wewnętrzną to istotna różnica, to już inny wymiar doświadczenia. Historyk sztuki. Kuratorka energią, domagając się naszej percepcji. Imma‑ Prawda o kalectwie, wykluczeniu, umysłowym licznych wystaw. Autorka nentne ich drgania bądź to skłaniają do melancholii ograniczeniu, umieraniu, chorobie, starości, uzależ‑ i refleksyjnej statyczności, bądź uaktywniają emocje, nieniach, natręctwach, depresji, maniach i wynatu‑ rii sztuki Uniwersytetu prowokując do działania. Ich piękno porywa, może rzeniach jest obecna w naszym świecie. Jagiellońskiego w Krakowie też znudzić, brzydota odpycha i intryguje, to wszakże tekstów krytycznych. Absolwentka histo‑ oraz studiów podyplomo‑ wych z filozofii jest pewne, że miejsce wpływa na zachowanie, – Co, nie podoba się? – puentuje głosy urażonych Michel Houellebecq, autor Cząstek elementarnych. xx w. Collegium Civitas nastrój i sposób myślenia przebywających w nim w Warszawie. Pracuje ludzi. Z przestrzenią wchodzi się w relację, często Znaczną część powierzchni plakatu towarzyszą‑ w Sosnowieckim Centrum łatwiej niż z drugim człowiekiem. Ona nie kalkuluje. cego wystawie pokrywa wizerunek ludzkiej głowy. Jest jaka jest. Ukazany jej fragment zdominowany został przez Sztuki – Zamek Sielecki Galeria Extravagance. – No i bardzo dobrze!¹ Mając świadomość, iż „zaplecze” intelektualno‑ labirynt przejść, korytarzy, meandrycznych konfigu‑ ↗ Tymoteusz Chliszcz -emocjonalnych propozycji towarzyszących projek‑ racji. Tenże sam motyw nachodzi na obszar otwartego Labirynt Wolności towi Labirynt Wolności jest zasobne w liczne teksty, (co nie bez znaczenia) oka. Ludzka głowa to istotnie długo zastanawiałam się, o czym napisać niniejszy labirynt – możliwości, zwłaszcza jednak ograniczeń. i w którą stronę powinien zmierzać. Moją uwagę Pozbawiona lustrującego świat „nieuprzedzonego oka” pochłonęła sama idea wydarzenia. Oryginalność stać się może mniej przystająca do realności niż odcięci rysunek cyfrowy, druk na płótnie (fragment) 300 × 200 cm, 2012 i unikatowy charakter autorskiego projektu profesora od rzeczywistości rezydenci wirtualnego bytu z egzy‑ Zbigniewa Bajka wypływa w moim odczuciu z trudu stencjalno‑filozoficznej powieści Wiktora Pielewina. zbliżenia się do prawdy. Wiem, brzmi górnolotnie. Hełm grozy² – bo o nim mowa – to uzurpujący sobie Jednak doświadczanie natury świata we wszelkich autokratyczne prawo konstruowania sądów o świecie jej aspektach wydaje mi się drogą najuczciwszą. Gra‑ ludzki umysł: kombinacja zakleszczonych nawyków nice ryzyka są sprawą indywidualną i niewątpliwie myślowych oraz głęboko zakorzenionych przekonań. poddane być powinny nadzorowi sumienia, jednak Zaangażowanym w projekt Labirynt Wolności nie znam bardziej bezpośredniej drogi dochodze‑ wysoko ustawiono poprzeczkę. U podstaw jego idei nia do prawdy niż świadoma egzystencja tu i teraz. legł bowiem zamysł bezpośredniego doświadczania Naturalnie można w warunkach „laboratoryjnych” miejsca – czynnego więzienia, miejsca o niechlubnej 89 2 1 1, 2, 3 Zakład Karny w Nowym Wiśniczu fot. Zbigniew Bajek 4 Tymoteusz Chliszcz grafika komputerowa 2012 3 renomie, obszaru, który społeczeństwo najchętniej wyparłoby z pamięci, wykluczając poza mury miasta. Konfrontacja uczestników projektu z sytuacją gra‑ niczną, jaką jest przymusowe pozbawienie wolności w dosłownym tego słowa znaczeniu – z prawdą miej‑ sca, twarzą drugiego człowieka i jego „pokiereszo‑ wanym” życiorysem – z równie dużym prawdopodo‑ bieństwem mogła wywołać nostalgiczną zadumę nad 90 Wiadomości asp /59 4 ↑ Zbigniew Bajek, Labirynt, druk cyfrowy na płótnie, 200 × 100 cm [×4] 2012 (fragment ekspozycji na zamku w Nowym Wiśniczu) egzystencją w sensie ogólnym, co uwikłać w patos czy lepki sentymentalizm. To, czy biorącym udział w projekcie udało się „przechytrzyć” zastawioną przez sondujący umysł pułapkę i czy omijając ową, nie wpadli w kolejną – mocno zakrzywiające obraz świata emocje, odpowiedzieć mogą jedynie oni sami i to najprawdopodobniej spoglądając z perspektywy czasu. Nie zatrzymując się dłużej nad rozstrzyganiem, jak szeroki był zakres i kierunek „odchylenia”, war‑ tością samą w sobie pozostał namysł nad problemem w warunkach hic et nunc. Jak pisze Hanna Buczyńska‑Garewicz, „stosunek między człowiekiem a przestrzenią nie jest prze‑ strzenny. Relacja między człowiekiem a miejscem […] jest relacją wzajemnego współ‑bycia, w której rozumienie jest koniecznym momentem, gdyż ina‑ czej »rzeczenie rzeczy« pozostaje w ukryciu, jeśli ↑ Bartłomiej Górny, zestaw prac Hermetyk, obiekty rzeźbiarsko‑dźwiękowe, 2012 (fragment ekspozycji na zamku w Nowym Wiśniczu) nie znajdzie odpowiedzi w myśleniu. To dopiero dzięki i poprzez myślenie ujawnia się prawda rzeczy. 91 ↑ Zbigniew Bajek, Wyrok fotografia, 2012 W rozumieniu dokonuje się »przybliżenie« otaczają‑ w niektórych więziennych rytuałach. Niecodziennym cego świata […]”³. Relacja polegająca na rozumieniu przeżyciem – jak sądzę – była możliwość spędzenia – owszem, jednak rozumienie wynikające z relacji doby w karcerze więziennym (z czego skorzystał jeden bezpośredniej jest nie do przecenienia. W „rapor‑ z uczestników). Nie wiem, jak zareagowałabym samot‑ cie” z pobytu w budynku więziennym w Łęczycy nie zamknięta w celi więziennej. Mam jednak wraże‑ czytamy: „Zetknięcie się ze śladami zniewolenia nie, że w miejscu, gdzie sztucznie ujarzmiona energia i przemocy, jakie ewokowały mury, korytarze, cele, Erosa i Tanatosa gra pierwsze skrzypce, więzienne karcery i spacerniaki łęczyckiego więzienia – szcze‑ mury przesiąknięte być muszą duszną atmosferą gólnie dla młodych ludzi, którzy nie mogli, tak jak ja, agresji, hardych słów, porno wyobrażeń, unoszącymi wprost uczestniczyć w historycznych wydarzeniach się powidokami dokonanych zbrodni, obca by mi była przed dwudziestu czy trzydziestu laty, było głębokim chłodna kalkulacja umysłu pogrążonego w filozoficz‑ wstrząsem. Dotykając więziennych ścian, czuliśmy nej medytacji nad kondycją człowieka uwięzionego. przerażenie, odrazę, niepokój […]”⁴. Wydaje się, że strach, niepokój, wzmożona czujność Uczestnicy projektu przebywali na terenie zamku w Nowym Wiśniczu osiem dni, w tym okresie mając 92 oraz poczucie niemocy i trudnej do zaakceptowania bezradności bardziej przystają do okoliczności. niejednokrotnie możliwość przebywania wewnątrz Liczne wypowiedzi teoretyków (historyków murów zakładu karnego, jak również partycypując sztuki, socjologów, filozofów) oraz przemyślenia Wiadomości asp /59 zaangażowanych w projekt artystów zamieszczone namysłu nad tytułem projektu. Mocno odchylało się ↑ Zbigniew Bajek, Wyrok zostały w katalogu towarzyszącym wystawie. Nato‑ w przedziale pomiędzy introspekcją (mój umysł jako 200 × 100 cm, druk cyfrowy miast reakcją bezpośredniego poddania się fenome‑ labirynt‑pułapka) a retrospekcją w wydaniu (na czym nologii miejsca jest wypowiedź artystyczna w postaci polega wolność w obliczu, dla wielu wciąż aktualnej, ↖ Zbigniew Bajek, Kafka dzieł sztuki. Wystawa zaprezentowana w zamku nietzscheańskiej rozpaczy). Nieliczne spośród nich 200 × 100 cm, druk cyfrowy w Nowym Wiśniczu zrobiła na mnie wrażenie nie‑ wstrząsały w sposób bezpośredni, epatując pulsu‑ zwykle spójnej. W przeważającej części emanowała jącymi emocjami, podkreślonymi ekspresją barw chłodno‑kontemplacyjną atmosferą. Pokazane i dramatyczną w wyrazie formą. Do takich arty‑ dzieła zbudowane za pomocą oszczędnych środków stów niewątpliwie należy sam autor projektu. Dla wyrazu, dopełnione wyciszającymi emocje monochro‑ Zbigniewa Bajka sztuka to życie, życie to sztuka – matycznymi barwami, skłaniały do intelektualnej od lat nierozdzielne w jego twórczości. Jego działania refleksji, i jako takiej były odpowiedzią. Myślenie z kręgu body artu, epatujące nagimi ciałami dalekimi większości uczestników (o czym dowiadujemy się od klasycznych kanonów piękna, to plastyczny, jak bezpośrednio z ich wypowiedzi) oscylowało wokół mniemam, znak prawdy o niedoskonałym, bezbron‑ zagadnienia wolności w znaczeniu ogólnym oraz nym i nierzadko kalekim świecie. Wizerunek nagiej dotykało zrozumienia fenomenu labiryntu. Mam kobiety – ten wyrwany z gazety czy wyobrażony – wrażenie, że było oddźwiękiem przede wszystkim jest w więziennych realiach nie mniej oczywisty niż na płótnie, 2012 na płótnie, 2012 93 Uczestnicy projektu przebywali na terenie zamku w Nowym Wiśniczu osiem dni, w tym okresie mając nie‑ jednokrotnie możliwość przebywania wewnątrz murów zakładu karnego, jak również partycypując w niektó‑ rych więziennych rytuałach. napięte do granic możliwości wytatuowane ramiona osadzonych. Następna odsłona wystawy Labirynt Wolności będzie miała miejsce w Sosnowieckim Centrum Sztuki Zamek Sielecki w Galerii Extravagance. Niniejszy tekst piszę, w momencie gdy prace nad wystawą są mocno zaawansowane, jednak jej ostateczny kształt nie jest jeszcze doprecyzowany. To kolejne z wyzwań dla zaan‑ gażowanych w projekt artystów. Dzieła będące reflek‑ sem pobytu w Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu zostaną przetransportowane w nowe, a więc emanujące inną aurą miejsce – do Zamku Sieleckiego w Sosnowcu. Czy historia, na bazie której powstały, zostanie dostrze‑ żona z innej perspektywy? W myśl wiary w fenomeno‑ ↑ Małgorzata Nowak logię miejsca wypadałoby przyznać, że tak – zapewne. Różowe kropki na spa‑ Nowa odsłona wystawy nastąpi w przestrzeni innych cerniaku, 2012, (instala‑ murów i w konfrontacji z innymi ludźmi. cja w Zakładzie Karnym Uczestniczenie (choć w niewielkim zakresie) w Nowym Wiśniczu) w realizacji wystawy Labirynt Wolności to dla mnie ↗ → Osadzeni ZK osobisty przywilej doświadczania energii płynącej w Nowym Wiśniczu, z zaangażowania i pasji jej uczestników. To wydarze‑ (wypowiedzi w ramach projektu Labirynt nie, z którego wychodzę z przekonaniem (w ostatnich Wolności) latach coraz mocniej we mnie utrwalanym), iż poza doznaniami natury estetycznej (nie wszystkie prze‑ cież dzieła roszczą sobie do tego pretensje) wartością i sensem angażowania się w przedsięwzięcia arty‑ styczne jest możliwość doświadczania wielorakich Strona 93: ↗ Witold Stelmachniewicz obszarów rzeczywistości. Te bowiem, uchwycone, Bez tytułu, 2012 (perfor‑ poddane transformacji i odbite w zwierciadle wraż‑ mance, zamek w Nowym liwości innego człowieka – twórcy, nie dopuszczają Wiśniczu) do stagnacji, wywracając raz za razem utrwalone → Jakub Najbart Płynę „konwencje” umysłu. Przyznam się, iż mam osobistą 140 × 180 cm, olej na płót‑ satysfakcję, gdy w procesie dochodzenia do prawdy nie, 2012 94 Wiadomości asp /59 sypią się, będące jej zaprzeczeniem, odłamki rzeczy‑ wistości ocenianej „zza różowych okularów”. Odsło‑ nięta prawda może wstrząsać swoją bezwzględnością, zwłaszcza gdy mur prześwitujący spod osuniętej war‑ stwy tynku uprzedzeń i „pielęgnowanej” niewiedzy, zaczyna spełniać funkcję lustra, doprowadzając do „samorozpoznania”. „Ja” odbity w innym wymia‑ rze prawdy to jak „ja” odbity w drugim człowieku – to niekończący się dialog perspektyw. Projekt profe‑ sora Zbigniewa Bajka Labirynt Wolności niewątpliwie zaliczyć należy do tych zdarzeń artystycznych, dla których dialog, bezpośrednia międzyludzka relacja i „prawda miejsca” stanowiły pierwiastek sine qua non całego przedsięwzięcia. „Jako izolujące się bycie dla siebie moje bycie sobą przestaje być sobą. Bycie sobą dochodzi do sie‑ bie tylko wtedy, gdy dochodzi do siebie w komuni‑ kacji z innymi”⁵. Przypisy: 1 Michel Houellebecq, Cząstki elementarne, przeł. Agnieszka Daniłowicz‑Grudzińska, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011. 2 Wiktor Pielewin, Hełm grozy, przeł. Małgorzata Buchalik, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006. 3 Hanna Buczyńska‑Garewicz, Miejsca, strony, okolice, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2006, s. 143. 4 Zbigniew Bajek, fragment tekstu wyjaśniającego ideę pro‑ jektu Czarno na białym, http://www.wymiarywolnosci.com/ czarnonabialym/. 5 Karl Jaspers, Wiara filozoficzna wobec objawienia, przeł. Grzegorz Sowiński, Wydawnictwo Znak, Kraków 1999, s. 140. 95 W y sta w y Intermedia 2011—2012 fot. Grzegorz Mart / Studio Filmlove 1 x 2012 r. pierwsi studenci rozpoczną naukę na Wydziale Intermediów. Powołanie nowej jednostki zbiega się z zakończeniem 5‑letniego cyklu kształce‑ Bogdan Achimescu nia na 2‑stopniowych studiach Katedry Intermediów. Od 2007 r., kiedy na Wydziale Rzeźby z inicjatywy → Correspondences and Interventions prof. Antoniego Porczaka i prof. Artura Tajbera → Londyn, X 2011 powstała nowa katedra, dyplomy licencjackie i magi‑ sterskie otrzymało 28 absolwentów. Przez te lata kadra W x 2011 r. miało miejsce w Londynie pierwsze Ur. w 1965 r. w Timişoarze i studenci swoją pracą doprowadzili do powstania z trzech warsztatowych spotkań międzynarodo‑ w Rumunii. Kształcił się nowoczesnej platformy kształcenia, łączącej umie‑ wych pod wspólnym tytułem Correspondences w Akademii Sztuk Pięknych w Cluj w Rumunii oraz w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 1993 r. ukończył Wydział Grafiki ASP w Krakowie. Artysta jętności zawodowe i kompetencje artystyczne. Przyczyniła się do tego aktywność wykracza‑ and Interventions, finansowanych przez Erasmus Lifelong Learning Programme. Uczestniczyli w nim jąca poza ramy przewidziane w programie stu‑ studenci Katedry Intermediów ASP wraz ze studen‑ diów. Katedra organizowała konferencje naukowe, tami z analogicznych jednostek z Akademii Sztuk wyjazdy do ważnych ośrodków zaangażowanych Pięknych ze Stuttgartu, Budapesztu i Kingston upon głównie rysunkiem, insta‑ w tworzenie i popularyzację sztuki nowych mediów, Thames. Kadrę reprezentowali Artur Tajber, Bogdan lacją, obrazowaniem cyfro‑ wykłady i zajęcia z artystami. Kadra naukowa i stu‑ Achimescu i Małgorzata Butterwick, studentów zaś – wizualny, zajmujący się wym. Reprezentował denci uczestniczyli w międzynarodowych projektach Joanna Combik, Kuba Garścia, Justyna Górowska, w Wenecji w 2001 r. jako i warsztatach artystycznych. Dokonania studen‑ Adam Gruba, Krzysztof Kaczmar, Julie Land, Grze‑ uczestnik projektu Context tów znajdują uznanie na festiwalach, przeglądach gorz Mart, Jan Moszumański, Dorota Tylka, Jacek i wystawach. Chcieliśmy przedstawić przykłady Złoczowski. Patrycja Maksylewicz stworzyła stronę działalności Katedry Intermediów z ostatniego internetową correspondences.info z modułami map, roku akademickiego, który jest dla nas szczególny. kalendarza roboczego, galerii i terminów. Rumunię na Biennale Network. Od 2007 r. wykła‑ dowca na kierunku inter‑ mediów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Kończymy jeden z ważniejszych etapów w naszej W trakcie dwóch tygodni studenci i wykładowcy działalności akademickiej – przez ostatnie 5 lat two‑ podzielili się na międzynarodowe 5‑osobowe grupy rzyliśmy nie tylko kolejną jednostkę wydziałową, ale robocze i tworzyli interwencje, performance, insta‑ też miejsce, gdzie wspólnie pracowaliśmy, zbierali‑ lacje. Studenci zdobywali doświadczenia z dziedziny śmy doświadczenia i tworzyliśmy metody łączenia pracy w przestrzeni publicznej oraz mieli okazję dydaktyki ze sztuką. Czas ten przyniósł wymierny skonfrontować własne działania z niezwykle żywą profit wszystkim stronom uczestniczącym w proce‑ scenerią Londynu, przez który przechodziły liczne sie kształcenia. Teraz rozpoczynamy kolejny poziom manifestacje i pochody polityczne. w twórczym wyzwaniu, jakim jest dla nas uczestni‑ czenie w tworzeniu nowego Wydziału Intermediów. 96 Wiadomości asp /59 Następne warsztaty w ramach tego samego pro‑ jektu odbędą się w Budapeszcie. Mariusz Front → Intermedia – wystawa dyplomów się na tzw. wideomapowaniu, czyli wzajemnym dopa‑ ↑ Przygotowania sowaniu i przenikaniu się obrazu z architekturą. do wystawy Twórcy – pomimo wykorzystywania nowych, → Galeria ODA, Piotrków Trybunalski dostępnych technik zapisu i projekcji wideo, kompu‑ → 3–26 II 2012 terowego przetwarzania obrazu czy danych – swoimi fot. Grzegorz Mart / Studio Filmlove pracami starali się odpowiadać na uniwersalne pyta‑ O wystawie tej pisaliśmy szczegółowo w nr. 57 „Wia‑ nia, przekraczające świat intermedialnych konstrukcji. domości ASP”. Przypominamy zatem tylko najważ‑ niejsze fakty. W dwóch galeriach ODA – Ośrodka Działań Artystycznych w Piotrkowie Trybunalskim Bogdan Achimescu 3 II 2012 r. otwarta została wystawa studentów i absolwentów Katedry Intermediów krakowskiej ASP. Zaprezentowane prace to wybór realizacji powsta‑ łych jako dyplomy licencjackie w latach 2010–2011. → Szczypawice – stop dyskryminacji → Klub Fabryka, Kraków → IV 2012 Zobaczyć można było jedne z pierwszych dyplomów katedry, prace reprezentatywne dla dyscyplin, któ‑ Studenci Katedry Intermediów brali udział 19 IV rymi zajmują się młodzi artyści. Było ich ośmioro: 2012 r. w wydarzeniu pod hasłem „Szczypawice – stop Przemysław Branas, Jakub Garścia, Justyna Górow‑ dyskryminacji”, organizowanym przez Państwową ska, Adam Gruba, Michał Hyjek, Szymon Nowak, Inspekcję Pracy w Krakowie. Samo wydarzenie – Łukasz Roth, Jacek Złoczowski. które przyjęło formę minifestiwalu odbywającego W większej galerii ODA, mieszczącej się przy się w Fabryce, na Zabłociu – składało się z elementów ul. Dąbrowskiego 5, zobaczyliśmy projekty, na które teatralnych i performatywnych (m.in. performance składają się instalacje wideo, obiekty, instalacja inte‑ raktywna oraz szczególne połączenie designu z per‑ formance. Tajemnica mandragory, próba wizualizacji duszy, wirtualny spacer to niektóre z wyzwań, z któ‑ rymi postanowili zmierzyć się swoją sztuką twórcy. W mniejszej galerii, przy ul. Sieradzkiej 8, zapre‑ zentowane zostały: wideo art – film z pogranicza sztuki i snowboardu, instalacja powstała jako archiwum działalności performerskiej oraz projekcja opierająca ← stop‑klatka z filmu Aleksandry Rodobolskiej Stop dyskryminacji 97 1 2 Adama Gruby, studenta II roku studiów magister‑ Na zakończenie kursów na poziomie licencjac‑ skich), prelekcji przedstawiciela fundacji „Poza Hory‑ kim, na koniec II roku, w trakcie trwania długiego zonty” oraz projekcji wielokanałowej typu mapping, majowego weekendu udajemy się do różnych miejsc, stworzonej przez studentów pod kierownictwem Kuby aby twórczo doświadczać przestrzeni. W tym roku, Garści (także tegorocznego dyplomanta). podobnie jak w ubiegłym, byliśmy na wielkim wyro‑ W trakcie pokazów ogłoszono wyniki konkursu bisku piaskowym na plenerze pn. Pustynia, który na krótkie formy filmowe mające promować zacho‑ dotyczył działań w rozległych przestrzeniach krajo‑ wania antydyskryminacyjne. Nasi studenci dostali brazowych. Świadomość możliwości kształtowania szereg nagród i wyróżnień. Nagroda główna przypa‑ czy nawet tylko wpływania na przestrzeń rozległą dła Aleksandrze Rodobolskiej (II rok lic.). swoimi działaniami artystycznymi jest dla studen‑ tów dużym, ale – jak się również okazało – głęboko, twórczo angażującym zadaniem. Grzegorz Biliński Wzięli w nim udział wszyscy studenci II roku licen‑ cjatu, a także studiująca na naszej uczelni w ramach → Pustynia 2012 MOST‑u studentka Wydziału Intermediów i Scenografii → Pustynia Błędowska z warszawskiej ASP oraz przebywająca na naszej uczelni → IV–v 2012 w ramach programu Erasmus studentka z budapesz‑ teńskiej Akademii Sztuk Pięknych, Zsuzsa Simon. Ur. w 1958 r. w Olkuszu. Od początku istnienia Katedry Intermediów jednym Prace przedplenerowe objęły przygotowanie Studiował na Wydziale z podstawowych zagadnień kształcenia była nauka projektów jako mapy przyszłych działań artystycz‑ Architektury Politechniki Krakowskiej i na Wydziale Malarstwa asp w Krakowie o przestrzeni, o umiejętności jej analizowania oraz nych w przestrzeni pustyni. Opublikowanie ich zasadach kształtowania w twórczym aspekcie arty‑ w postaci książki zamiarów artystycznych i przeka‑ stycznym. To zadanie realizowane jest w ramach zanie lokalnym władzom zaowocowało dofinanso‑ przedmiotu archisfera poprzez odnoszenie się waniem pleneru i objęciem go patronatem starosty wykładowcą asp w Krakowie do archetypu, przy czym za archetyp działania uzna‑ olkuskiego. Celem tego działania było odniesienie (w Katedrze Obszarów wany jest również człowiek. Mottem jest krajobraz (dyplom w Katedrze Scenografii w 1988 r.). Jako profesor ASP jest Sztuki na Wydziale Intermediów). Zajmuje się zagadnieniami przestrzeni w pojęciu krajobrazu wewnętrznego, „obrazu” mojego „kraju”. Ten autorski kurs przygotowany i zatwier‑ i przestrzenności, wykorzy‑ dzony został przez ministerstwo w programie dla stując różne media, w tym Wydziału Intermediów. media współczesne. Proces kształcenia w zakresie archisfery obejmuje łącznie wiele kursów tematycznych i trwa przez 4 seme‑ stry na studiach licencjackich i 1 semestr na studiach magisterskich (kurs o nazwie „Przestrzeń miasta”). 98 Wiadomości asp /59 3 4 5 się do społeczeństwa jako uczestnika w dialogu doty‑ miejsca, w którym powstają, zarówno w sensie czącym przestrzeni sztuki, ale i właściciela tej prze‑ dosłownym – użytych materiałów – jak i głębszym, strzeni, poprzez jego reprezentantów, czyli lokalną kontekstowym. To dialogująca z krajobrazem praca władzę. Krzysztofa Maniaka Ołtarz, Urszuli Zemuły Mrówko‑ Plener trwał 6 dni. Odbył się w nieczynnym roz‑ lew, praca Zsuzsy Simon z Węgier czy – niestety nie‑ ległym wyrobisku piaskowym. Tematem były wszel‑ ukończona – Brama Magdy Barskiej. Odrębna grupa kie skojarzenia związane z pustynią, jej żywiołami to instalacje, które połączone były z działaniem i kaprysami. Natomiast ubiegłoroczny plener skupiał bezpośrednim. Te z kolei prace posiadały bogatą się na dialogu wertykalnym – horyzoncie. warstwę wizualną, zwracając mniejszą uwagę Trzeba stwierdzić, że studenci ulegali duchowi na ich przestrzenność. Charakteryzowały się przez przestrzeni oraz wybranym przez siebie miejscom to bardzo wyrazistymi elementami kontekstowymi 1, 2 Dokumentacja pleneru fot. Urszula Zemuła 3 Mandala, ognia praca Sani Rodobolskiej fot. Grzegorz Biliński 4 Piramidy praca Joanny Combik fot. Joanna Combik 5 Eros versus Thanathos praca Joanny Combik, fot. Joanna Combik 6 Mrówkolew praca Urszuli Zemuły fot. Grzegorz Biliński do realizacji zamierzeń, wykonując zadania, ale i kontemplując swoimi działaniami przestrzeń, 6 w której dane było im działać. Korzystali obficie z tego, co to miejsce dawało im w sensie dosłow‑ nym, jak i metafizycznym. Nie bez znaczenia oka‑ zał się wpływ „klimatu” na wzajemne, twórcze relacje pomiędzy uczestnikami pleneru i na całość przedsięwzięcia. Powstały prace o zróżnicowanym charakterze. Całość rozłożona została na przestrzeni około 4 km, a prace pozostawały wobec siebie we wzajemnej wzro‑ kowej, krajobrazowej relacji, pomijając tę naturalną, artystyczną zależność, wynikłą z natury twórczości. Pierwsza grupa prac to krajobrazowe działanie z pogranicza działań land‑art, uwzględniające rozle‑ głość, kontekst, poetyckość. Prace czytelne w szero‑ kim, rozległym oglądzie, pozostające we wzajemnej relacji i odnoszące się do żywiołów „pustyni”, anga‑ żujące media od wody aż po wiatr, to Żagle Doroty Tylki i piękne, niemal jak obraz filmowy z ciekawą głębią przestrzeni, Pranie Natalii Magdziak. Druga grupa to instalacje o dyskretnym prze‑ strzennie charakterze, korzystające z bogactwa 99 ↑ Piramidy i wizualnymi związkami z „tematyczną” pustynią, Nie brakowało działania z pogranicza wirtualnego praca Doroty Tylki piaskiem, śladami czy nocą, zyskując przez to głęboki świata w postaci Cyberroślin posadzonych na pustyni fot. Grzegorz Biliński przekaz. Reprezentowały sobą związki z archetypicz‑ przez Natalię Balską. Jej cyberinstalacja była dialogo‑ nym teatrem, rytuałem, a nawet magią. Są to prace waniem z naturą poprzez symulację w postaci w pełni Eros vs Thanatos Joanny Combik – ta malarska, reflek‑ reagujących na warunki atmosferyczne cyberroślin, syjna instalacja zyskała również swoje multimedialne reagujących aż po swoją śmierć. Natalia w trakcie „życie” w przygotowanym obrazie wideo – oraz Man‑ przygotowań określiła nawet śmiertelność „sadzo‑ dala ognia Sani Rodobolskiej. W tym przypadku insta‑ nek”. Rośliny te „rozmawiały” z człowiekiem poprzez lacja wiązała się z bezpośrednim autorskim działa‑ delikatne i przyjemne dla odbiorcy w dotyku ruchy niem o mocnym, emocjonalnym wyrazie. swoich czułków. To nowa jakość w tego rodzaju sztuce Ostatnia grupa prac łączyła się z podróżowa‑ 100 czy pytanie o „granice stworzenia”? niem i odkrywaniem. Tak powstała piękna, poetycka Efekty pleneru okazały się zaskakujące. Patrząc podróż, zarejestrowana poprzez ślady pozostawione na prace, nie można nie zauważyć ogromnej ich róż‑ i ślady pobrane z pustyni, czyli praca Gra w dom norodności i emocji w nich zawartych, a wynikłych Katarzyny Kosieradzkiej z warszawskiej ASP. Inne, z przebywania w tym wieloznacznym, magicznym nasączone głęboką intelektualną ironią działanie, i niezwykłym miejscu. to praca Tobiasza Jędraka pt. Drobne ruchy, gdzie Trudno wyróżnić kogokolwiek. Interesujące oka‑ autor poprzez swoją wędrówkę po pustyni odniósł zało się to przedsięwzięcie jako całość, w szczegól‑ się do pojęć ruchu, czasu, zaburzenia rzeczywistości ności dlatego że przybliżało studentów do archety‑ czy protezy, obcości ukrywanej. picznej niemal czynności dotykania sztuki poprzez Zupełnie osobną pracą było działanie Jana Moszu‑ środowisko, w którym przyszło im działać. Trudno też mańskiego, polegające na krystalizowaniu, pokrywaniu te ulotne i sensoryczne prace zapisać fotograficznie, pustyni skorupą z zeszklonego piasku. W ciągu sześciu dlatego że nie tylko o wizualność tu chodzi. dni udało się zamienić czas na kilkunastu centyme‑ Oprócz tych działań studenci wykonali szereg trach kwadratowych wielohektarowej piaszczystej prze‑ ćwiczeń warsztatowych, niejako związanych z głów‑ strzeni. To interesujące odniesienie do czasu poprzez nym nurtem pleneru, a całość została zarejestro‑ zmaganie się z nieskończonością, absolutu, ale i reduk‑ wana i pokazana w interesującym autorskim filmie cji do kryształu… czyli tęsknota powrotu do światła. Tomasza Bochniaka. Wiadomości asp /59 fot. Grzegorz Mart / Studio Filmlove Mariusz Front → Festiwal Nauki – wideomapping Intermedioland → Kraków → v 2012 W dniach 9–11 v w ramach tegorocznego Festiwalu architektury. Dzięki sugestywnej animacji 3D mogli‑ Nauki ASP, podobnie jak w ubiegłym roku, zaprezen‑ śmy zobaczyć wysuwające się czy rozsypujące frag‑ towała na Rynku Głównym projekcję wideo w technice menty ściany, zmiany jej kolorystyki, zniekształcenia mapowania. Wideomapping to forma projekcji oparta i przesuwanie poszczególnych detali architektury. na architekturze, na którą jest rzutowana i z którą jest Została wizualnie zachwiana geometria budynku – ściśle powiązana technicznie i formalnie. ściana falowała, wyginała się. Podczas ubiegłorocznego Festiwalu Nauki studenci Główną cechą tegorocznego mappingu było wykonali mapping na ścianach wieży ratuszowej. W tym wprowadzenie interakcji z widzami. Na płycie Rynku roku zrealizowano podobne przedsięwzięcie na połu‑ został udostępniony interfejs sprzężony z kompute‑ dniowej elewacji Sukiennic, od strony ul. Brackiej. rem emitującym projekcję. Użytkownik za pomocą Projekcja i obrazy do niej tworzone inspirowane manipulatora – pada midi, miał możliwość ingerencji były plastycznym przetwarzaniem budynku Sukien‑ w projekcję na fasadzie. Kształtował jej formę, kolor, nic. Opierały się na bryle obiektu i architektonicznych częstotliwość zmian. Modulując siłę, natężenie, barwę detalach. Projekcja ukazywała w nowoczesnej formie dźwięku, wywołać można było analogiczne zmiany bryłę zabytkowego gmachu, jakiego nie moglibyśmy samej projekcji. Np. zmiana na przemian tonów wyso‑ zobaczyć bez użycia technik cyfrowych. kich i niskich czy barwy dźwięku powodowała coraz Ściana Sukiennic była wizualnie przekształcana szybsze wibracje i zmiany obrazów, a w efekcie złudze‑ za pomocą technik animacji 2D i 3D. Rzutowane nie falowania czy wyginania się fragmentów ściany. na nią płaszczyzny i bryły geometryczne z naniesio‑ W skład zespołu tworzącego mapping weszli studenci nymi teksturami i obrazami powodowały złudzenie Katedry Intermediów: Jakub Garścia, Łukasz Furman, zmieniającej się na oczach widza fizycznej tkanki Juliet Land, Natalia Balska, Wojciech Gąsiorowski. Ur. w 1972 r. w Krakowie. Studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1992–1997. Od 1998 r. pracował w pra‑ cowni multimedialnej Wydziału Rzeźby, a od 2007 jest wykładowcą na kie‑ runku intermediów – obec‑ nie nowym Wydziale Intermediów ASP. Zajmuje się tworzeniem instalacji, wideo i interaktywnością. 101 fot. Grzegorz Mart /Studio Filmlove ↑ Grzegorz Mart Obrazy filmowe Bogdan Achimescu niesamowicie powolny ruch, zmuszający do chwilo‑ wego spowolnienia własnej intelektualnej przemiany ↗ Ostatnia Wystawa Katedry → Ostatnia Wystawa Katedry Intermediów Intermediów → Manggha, Kraków → VI 2012 materii. (Jan Moszumański, Wyspa) Czas wrócić do budynku, bo zgasły światła w kinie. Człowiek uzbrojony w wielki flamaster, wymalowany rzutnikiem na kolorowe plamy, próbuje nadążyć Przy samym wejściu wypożycz odbiornik radiowy. za wszystkimi ruchami ekranowymi, aby je zafikso‑ Wybierz staromodny tranzystorek i poruszaj się wać na płótnie ekranu. Z czasem przestrzeń projek‑ po całym budynku i wokół niego; wystarczy kilka cyjna czernieje od kresek i obraz filmowy widoczny kroków i wchodzisz w zasięg innej rozgłośni radiowej. jest tylko na niewielu ocalałych białych wyspach. Wyposażony w nowy zmysł, odkrywasz niewidzialną (Grzegorz Mart, Obrazy filmowe) dotąd mapę i wsłuchujesz się w gradienty różnych Tegoroczna wystawa Katedry Intermediów odby‑ stref radio‑akustycznych. wająca się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej (Jacek Złoczowski, Graham – słuchowisko radiowe) Manggha to swojego rodzaju eksperyment: jej kon‑ Przechodzisz obok białego krzewu oświetlonego cepcja kuratorska i aranżacja to dzieło grupy studen‑ kolorowym światłem rzutnika, cofasz się o krok, zbli‑ tów. Tytuł – Ostatnią Wystawę Katedry Intermediów – żasz, oddalasz. Właśnie odkryłeś, że twoja obecność odnosi się przewrotnie do naszego przekształcenia wpływa na barwę światła, na rytm jej pulsacji. Coś jak w Wydział Intermediów. Arte Povera wybierająca się na Love Parade. (Dorota Tylka, Natalia Balska, Drzewo) Pod ścianą jest tatami, usiądź, załóż słuchawki. na DVD dołączonym do tego numeru „Wiadomości ASP” (Edy‑ Na poziomie twoich oczu rozpościera się mapa niedo‑ cja dostępna w empikach). powiedzianych myśli: zdjęcia i szkice, blade projekcje Correspondences and Interventions / Londyn / x 2011 układają się w rozproszony tag cloud przecinających się fragmentów narracji. (Katarzyna Kosieradzka, pust_ka) Wyjdź do ogrodu i udaj się do herbaciarni. W jej monastycznym, zamkniętym podwórku usiądź przy masywnym urządzeniu z mosiądzu i szkła. To wysłużony na statku kompas nawigacyjny, w któ‑ 102 Dokumentacja wideo opisanych wydarzeń zawarta została realizacja: Artur Tajber Wystawa dyplomów Galeria ODA / Piotrków Trybunalski / II 2012 realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove Szczypawice – stop dyskryminacji/Kraków / IV 2012 realizacja: Aleksandra Rodobolska / Martyna Tylka / Urszula Zemuła Plener / Pustynia Błędowska / IV–v 2012 realizacja: Tomasz Bochniak Festiwal Nauki/wideomapping Intermedioland / Kraków / v 2012 realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove rym płyn stabilizujący zamieniono na gęsty olej, tak Wystawa końcoworoczna / Manggha / Kraków / VI 2012 że ustabilizowanie się igły w stronę północy stanowi realizacja: Grzegorz Mart / Studio Filmlove Wiadomości asp /59 W y sta w y Dwie dekady Alexander Fraj Pieniek → Galeria Jednej Książki → 22 VI – 27 VII 2012 Jadwiga Wielgut‑Walczak Wystawą Dwie dekady w Bibliotece Głównej ASP w Kra‑ kowie Alexander Fraj Pieniek powraca po latach do inspirującego go w sposób szczególny od czasów studiów na Wydziale Malarstwa „kultowego” miej‑ Absolwentka filologii pol‑ skiej na uj. Zatrudniona w asp na stanowisku st. kustosza dyplomowa‑ sca. Ekspozycja w Galerii Jednej Książki prezentuje rozmaite publikacje zaprojektowane przez artystę w czasie minionego 20‑lecia. Ponadto tytuł nawią‑ nego. Pełni funkcję dyrek‑ zuje do nazwy wychodzącego w Krakowie od ponad tora Biblioteki Głównej asp. dwóch dekad magazynu kulturalnego „Dekada Lite‑ Prowadzi Galerię Jednej Książki. racka”. Praca redaktora graficznego w tym piśmie trwale naznaczyła profil artystyczny Fraj Pieńka, przede wszystkim uprawiającego twórczość malarską. Nostalgiczny charakter tej „bibliotecznej” W marcu br. miała miejsce w drink‑barze Vis‑à‑vis wystawy ułatwić może kolejną niełatwą próbę okre‑ przy Rynku Głównym w Krakowie wystawa doku‑ ślenia niejednoznacznej sylwetki twórczej krakow‑ mentująca jego aktywność jako grafika prasowego. skiego artysty. Wyeksponowane w Galerii Jednej Obecna wystawa stanowi istotne uzupełnienie tej Książki publikacje są efektem współpracy autora prezentacji, a także innej, styczniowej, malarsko‑ z redakcjami wydawnictw i czasopism, tworzą pano‑ graficznej, zorganizowanej w Pałacu Sztuki Towarzy‑ ramę różnorodnych poszukiwań formalnych, które stwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie, odby‑ jako kontrapunkt stale są obecne w głównym nurcie wającej się pod tytułem maleFrei und ersatzgrafica. jego twórczości o abstrakcyjnej optyce stylistycznej. Alexander Fraj Pieniek projektuje okładki ksią‑ żek i periodyków, bywa projektantem graficznym publikacji i ilustratorem prasowym, jest autorem winiet, m.in. „Czasu Krakowskiego” i „Dekady Lite‑ rackiej”. Termin ersatzgrafica określa jego autor‑ ską metodę wykorzystującą nie zawsze klasyczne techniki twórczego kształtowania tworzywa gra‑ ficznego. Metodą tą zrealizowane zostały zarówno materiały wyjściowe użyte w projektach graficznych, jak i dzieła autonomiczne. 103 W y sta w y By Form and Number Inspiracje matematyczne współ‑ czesnych artystów krakowskich (Mathematical Inspirations in Contemporary Art in Krakow) W lipcu tego roku w galerii Pryzmat krakowskiego → Galeria Pryzmat, Kraków → 2–26 vi 2012 Robert Wolak Związku Polskich Artystów Plastyków odbyła się wystawa zatytułowana By Form and Number – Inspi- Jednym z najwspanialszych okresów kultury euro‑ racje matematyczne współczesnych artystów krakow- pejskiej jest renesans włoski. xv i xvi w. to okres skich (Mathematical Inspirations in Contemporary Art wielkiego niepokoju. Jest to czas, w którym artyści in Krakow), towarzysząca VI Europejskiemu Kongre‑ studiowali i praktykowali matematykę, a matema‑ Ur. w 1955 r., dr hab., sowi Matematyki. Do Krakowa przyjechało kilkuset tycy okazywali głębokie zainteresowanie sztuce. profesor nadzwyczajny naukowców tej, uważanej za najtrudniejszą, dziedziny Naukowcy i artyści razem stworzyli narzędzia, które ludzkiego poznania. Kurator wystawy, znakomity miały im pomóc w okiełznaniu rzeczywistości i które matematyk prof. Robert Wolak (wykładowca Uniwer‑ miały stanowić fundament szybkiego rozwoju cywili‑ sytetu Jagiellońskiego) zaprosił do udziału w wysta‑ zacji europejskiej w następnych wiekach. w Instytucie Matematyki UJ w Krakowie. W latach 1974– 1979 r. studiował matema‑ tykę na UJ. Autor ponad 60 prac naukowych z geome‑ trii i topologii opublikowa‑ nych w czasopismach w USA, Kanadzie, Japonii, Rosji, W. Brytanii, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Holandii, Niemczech, na Węgrzech wie kilkunastu artystów, a byli to Andrzej Bednarczyk, Istnieje wiele podobieństw pomiędzy matematyką Tamara Berdowska, Jerzy Kałucki, Leszek Oprządek, i sztuką. Język matematyki to język naukowego opisu Ryszard Otręba, Jan Pamuła, Marcin Pawłowski, Wła‑ rzeczywistości, a prawa rządzące światem są wyra‑ dysław Pluta, Jacek Sroka, Anna Szwaja, Krzysztof żane poprzez matematyczne wzory. Podobnie sztuka, Tomalski, Marian Warzecha oraz Adam Wsiołkowski. która nie skupia się na tym, co przemijające i ulotne, oraz w Polsce. Wykładał Na wystawie prezentowane były także szkice Leona dąży do zrozumienia i opisania świata, jak i zasad na uniwersytetach Chwistka (1884–1944), malarza i doktora matema‑ nim rządzących. Sztuka i matematyka zmierzają w Hiszpanii, Francji, Belgii, Luksemburgu, we Włoszech, na Węgrzech i w Rosji. 104 tyki. Tej problemowej prezentacji w galerii Pryzmat do tego samego celu, mają jednak różne punkty wyj‑ towarzyszył świetnie zaprojektowany przez Włady‑ ścia i posługują się odmiennymi metodami. sława Plutę katalog (teksty tylko w wersji angiel‑ Podczas przygotowań do vi Europejskiego Kon‑ skiej, m.in. prof. Janusza Krupińskiego) z reproduk‑ gresu Matematyki doszedłem do wniosku, że zba‑ cjami prac i studyjnymi fotografiami portretów, które danie relacji pomiędzy sztuką a matematyką jest wykonała Anna Szwaja. zagadnieniem nader interesującym. Zakres moich Wiadomości asp /59 Na pierwszym planie – prace Tamary Berdowskiej fot. Stanisław Tabisz W środku – prace Jana Pamuły, z lewej Marcina Pawłowskiego z prawej Ryszarda Otręby fot. Stanisław Tabisz poszukiwań ograniczyłem do współczesnej sztuki wizualnej krakowskich artystów. Kraków jest obec‑ nie jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniej‑ szym centrum kultury w Polsce. Moje poszukiwania zaprowadziły mnie do 14 artystów. Wszyscy oprócz jednego żyją i tworzą w Krakowie – wyjątek stanowi ↖ Na stronie sąsiedniej: Jerzy Kałucki Forecast olej na płótnie 140 × 120 cm, 1997 → Leon Chwistek kartka z notatnika 34,2 × 21 cm Leon Chwistek, matematyk, logik, który otrzymał dok‑ torat z matematyki na Uniwersytecie Jagiellońskim w roku 1909. Na ówczesnej polskiej scenie artystycz‑ nej Chwistek był jednym z czołowych przedstawicieli awangardy. Wystawa prezentuje pięć kartek z jego szki‑ cownika‑zeszytu, w którym matematyczne obliczenia występują obok rysunków. 105 W y sta w y Wystawa malarstwa Zbigniewa Cebuli → Wędrowcy → Miejski Dom Kultury w Mikołowie → 13 vi – 10 vii 2012 ↗ Zbigniew Cebula, Upadek i Apoteoza Don Kichote (część środkowa tryptyku) olej na płótnie Podczas trwania plenerowych xxii Impresji Miko‑ łowskich, w vii 2012 r. odbyła się w galerii MDK w Mikołowie wystawa malarstwa dr. hab. Zbigniewa całość 180 × 340 cm Cebuli. Od wielu lat trwania plenerowych spotkań 2004 kontynuowany jest ten dobry zwyczaj organizo‑ zagospodarowania swojego świata malarskiego. wania wystawy jednemu z uczestników pleneru. Materia obrazu wyraża między innymi język malarski Zbigniew Cebula zaprezentował wybrany zestaw twórcy, jego wyjątkowość i osobność. W języku wła‑ obrazów pt. Wędrowcy. Bohaterami obrazów Cebuli śnie ujawnia się niepowtarzalność i indywidualność. są postacie z mitologii, jak również z literatury, Różne rzeczy tego świata malowano setki razy. Jed‑ m.in. Tezeusz i Don Kichot. Na wernisażu, w obecno‑ nak każdy z twórców, każdy malarz wyraża to inaczej, ści burmistrza Mikołowa dr. Marka Balcera, spotkało wyraża swój świat niepowtarzalnym językiem, jak się wielu artystów i miłośników sztuki zainteresowa‑ nikt inny. Dukt pędzla, pociągnięcie szpachlą, nagłe nych dużymi, fakturowymi płótnami krakowskiego szarpnięcia kreską są osobistym pismem malarskim malarza, pedagoga krakowskiej ASP prowadzącego Zbigniewa Cebuli. Fakturalność obrazu prowokuje, pracownię malarstwa I roku na Wydziale Grafiki. mamy ochotę położyć na nim ręce. Malarz zdaje się O malarstwie Zbigniewa Cebuli bardzo trafnie napi‑ intuicyjnie zwracać uwagę na jeden z najbardziej pier‑ sał prof. Stanisław Baj z Warszawy. wotnych – zapomniany zmysł dotyku. Otóż, by zawie‑ rzyć widzeniu, by je uprawomocnić, należy cofnąć się do stanu sprzed widzenia, do stanu pierwotnego, Stanisław Baj Ur. w 1953 r. w Dołhobrodach. Artysta malarz, rysownik i grafik. W latach 1972–1978 studiował malar‑ stwo w Akademii Sztuk właściwie do przedmiotu. Dotykając, objawia nam się rzecz i widzimy bezpośrednio, po swojemu, bez „[…] Świat jego obrazów opiera się na gęstej materii złudzeń. W języku malarskim, podobnie jak fak‑ malarskiej. Gruba, niemal rzeźbiarska faktura nawar‑ tura, ważny jest kolor i przestrzeń. Kolor w malar‑ stwiana po wielokroć sama w sobie konstytuuje obraz stwie Zbigniewa Cebuli ma swój nastrój i wdzięk. przedmiot. Malarz jest jakby nieufny zbyt pobieżnym Jest to kolor, który sam nie konstytuuje obrazu, ale Akademii Sztuk. Obecnie szkicom. Obraz jest wydłubany, wycięty, wyżłobiony, wprowadza grę nastroju, daje coś odrębnie z obrazu, sprawuje urząd prorektora powołany fakturą i strukturą farby, jak linie papi‑ jest swoistym organem filozofowania. Zastosowane do spraw dydaktycznych larne, jako swoisty podpis malarza. Faktura jest płaskie powierzchnie koloru we fragmentach płó‑ ciałem obrazu, niepowtarzalnym śladem istnienia cien zestawione z brunatnymi szarościami i czernią osobnego organizmu. Tą fakturą artysta operuje ustanawiają przestrzeń, która jedynie w malarstwie w sposób mistrzowski, łącząc płaskie z chropowa‑ jest możliwa. Na moje odczucie te fragmenty inten‑ tością. Materia obrazu jest intensywna i odpowied‑ sywnego koloru stanowią jeden z kluczy do pojmo‑ nio zagęszczona – to duży walor warsztatu i wizji wania jego malarstwa, są znakami czułości, bo każdy Pięknych w Warszawie. Jest wykładowcą warszaw‑ skiej ASP oraz Europejskiej ASP w Warszawie. 106 Wiadomości asp /59 fot. Stanisław Tabisz obraz jest przeżyty, z trudem wydobyty i on się tego nie wstydzi. Faktura i kolor stanowią o wyjątkowo‑ ści malarstwa. One pozwalają malarstwu swobod‑ nie żyć i rozwijać się wbrew jego powszechnej dys‑ kredytacji. Powiem nawet, że jeśli malarstwu jest tak trudno obecnie, to znaczy, że jest to jego ważny moment, bowiem jest zmuszone bardziej się określić wewnętrznie i jakościowo. Zbigniew Cebula ma wiarę i chęć sprostania tym problemom. Oglądając jego obrazy, mam wrażenie, że wewnętrzne nastawienie malarza, jego odczuwanie świata, wrażliwość i wiara dotyczą losu ludzkiego w całym jego skomplikowaniu, pogmatwaniu i zależnościach. Tematyka obrazów, ich przesłanie wynika więc z przeżywania i uważ‑ nego przyglądania się sprawom ludzkim najwyższej wagi, ale i zwykłym prostym czynnościom. Często proste czynności czy zwykłe przedmioty w malarstwie nabierają symbolicznego znaczenia. Jest w tym nama‑ lowanym świecie, poza dramatycznymi akcentami: siła nadziei, która każe mu się zastanawiać nad pogoda ducha, spokój i godność […]. Świat mitolo‑ tajemnicą przemijania, nad sposobem poskładania gii, jego szyfry i współczesne obrazowanie to wciąż chaosu i próbuje w tym znaleźć jakiś sens. Poskładać 140 × 180 cm wielka próba odpowiedzi na najważniejsze tajemnice chaos lub przynajmniej zatrzymać proces degradacji. 2008 człowieka, jego bytu, namiętności, jego wyborów i ist‑ W tym malarstwo Zbigniewa Cebuli spełnia swoją nienia w ogóle. Zbigniew Cebula własnym językiem szczególną misję. Malarstwo jako przedmiot unie‑ malarskim próbuje zuniwersalizować swój świat. ruchamia wszelką dynamikę, chaos. Tu być może […] Dwoistość natury ludzkiej istniejąca w dwóch ↑ Zbigniew Cebula Tezeusz w labiryncie III olej na płótnie znajduje się kolejny klucz do rozumienia sztuki przeciwstawnych obrazach ładu i destrukcji, zagroże‑ artysty. Próba poukładania na swój malarski sposób nia i spokoju, pełnego światła i czeluści mroku jest i znalezienia punktu oparcia, czegoś stałego, czegoś nieodłączną myślą autora. Towarzyszy temu jakaś uniwersalnego i niepodważalnego w żaden sposób”. 107 W y d ar z e nia Podziękowanie rektora nowej kadencji 2012—2016 Ur. w 1956 r. w Domaradzu. Stanisław Tabisz Studiował na Wydziale jako działanie dla wspólnego dobra, jako wspólne dążenie. Socjolog prof. Andrzej Zybertowicz pisze: Grafiki (w latach 1977– Szanowni pedagodzy! „Miarą wielkości i wartości sprawującego władzę przy‑ Malarstwa (w latach 1978– Szanowni studenci! wódcy jest umiejętność pracy dla swojej wspólnoty, 1982) Akademii Sztuk Szanowni pracownicy administracji i działu dla jej dobra wspólnego”. Władza polega w gruncie gospodarczego! rzeczy na „zarządzaniu wysiłkiem zbiorowym”. Spra‑ 1978) oraz Wydziale Pięknych w Krakowie. Zajmuje się malarstwem, Obejmując z dniem 1 ix 2012 r. urząd, chciał‑ wowanie władzy to wprowadzanie w życie zbiorowych graficznym, scenografią, bym Państwu gorąco podziękować za wybór na tak form współpracy, bez których dana zbiorowość nie krytyką sztuki. Prowadzi zaszczytne i odpowiedzialne stanowisko – rektora naj‑ jest w stanie realizować postawionych przed sobą starszej uczelni artystycznej w Polsce, Akademii Sztuk zadań. Zatem rektor powinien działać i postępo‑ w Krakowie. Od 2002 r. jest Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Mam poczucie, wać zgodnie z obowiązującymi aktami prawnymi, prezesem Związku Polskich że wybraliście Państwo w pełni świadomie i że jest uwzględniając jednocześnie przyjmowane zasady to wynik roztropnego rozeznania i rozważnej decyzji. i rozwiązania z korzyścią dla całej Akademii. Powi‑ piastuje godność rek‑ Cieszą mnie historyczne okoliczności tego wyboru, nien sprawiedliwie i zespołowo dzielić środki finan‑ tora Akademii Sztuk a także pewne wskazanie równowagi, która powinna sowe oraz wzmacniać i popierać, w granicach real‑ rysunkiem, projektowaniem pracownię malarstwa na Wydziale Grafiki ASP Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego. Od 2012 r. Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. 108 stanowić o istnieniu stabilności pomiędzy minioną nych możliwości, naturalny rozwój poszczególnych świetnością a realnymi wyzwaniami współczesności. wydziałów i kierunków studiów. Społeczność krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Uczelnie niezawisłe i wolne we współczesnym w demokratycznej procedurze wybiera spośród swo‑ świecie propagują wypracowane przez siebie własne ich członków osobę, która ma skutecznie kierować wartości, rozwijając je i przekształcając na różne realizacją najistotniejszych i wspólnych celów eduka‑ sposoby. Nie można być nowoczesnym i odkrywczym, cyjnych, artystycznych i rozwojowych naszej Uczelni. jak najbardziej postępowym, nie wiedząc, co two‑ Cieszę się, że żyjemy w czasach, w których rektora rzyło zbiorową wartość państwa, narodu, uczelni, Akademii nie wybiera się z nakazu lub zatwierdzenia własnego domu, swojego indywidualnego losu. jakiejś partii politycznej, wiodącej w utopijną nie‑ Wprowadzany metodami administracyjnymi w Pol‑ omylność, a przecież tak kiedyś bywało… sce tzw. proces boloński, mający dostosować pewne Swoje kompetencje i obowiązki, zapisane w Usta‑ organizacyjne i programowe standardy kształcenia wie o Szkolnictwie Wyższym, Statucie Akademii do wspólnej, europejskiej przestrzeni edukacyjnej, i Regulaminie Studiów, rozumiem przede wszystkim często mylony jest z historycznym dokumentem Wiadomości asp /59 Poprzez hasło: „koordy‑ nacja działań i mądry kompromis” będę starał się, najlepiej jak umiem, współpracować ze wszyst‑ kimi wydziałami i kie‑ runkami studiów oraz instytucjonalnymi struk‑ turami organizacyjnymi naszej uczelni. Karty Bolońskiej (Magna Charta Universitatum), podpisanym 18 ix 1988 r. w Bolonii z okazji jubi‑ leuszu 900‑lecia najstarszego w Europie Uniwersy‑ tetu Bolońskiego. Złożyło tam swoje podpisy kilkuset rektorów najbardziej renomowanych uczelni całego świata, a główne, dominujące postulaty tego doku‑ mentu to obrona i pogłębianie autonomii uniwersy‑ tetów oraz wynikającej z niej wolności naukowców i studentów. Tym bardziej twórczość, wobec nauki, opiera się na wyrażaniu stanu i poczucia wolności oraz niezależności, i często na nieprzewidywalnym, zaskakującym odkryciu. Zwracając się, po raz pierwszy w nowej roli, fot. Anna Szwaja do całej społeczności krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych – jeszcze raz pragnę gorąco podziękować pedagogom, studentom, pracownikom administracji i działu gospodarczego za obdarzenie mnie zaufa‑ niem. Poprzez hasło: „koordynacja działań i mądry kompromis” będę starał się, najlepiej jak umiem, współpracować ze wszystkimi wydziałami i kierun‑ kami studiów oraz instytucjonalnymi strukturami organizacyjnymi naszej uczelni. Wszyscy powinniśmy zespolić swoje działania dla utrzymania wysokiego poziomu edukacji oraz tworzenia jak najlepszych warunków, merytorycznych i materialnych, do roz‑ woju artystycznych i projektowych talentów, którymi obdarzeni są studenci podejmujący naukę w krakow‑ skiej Akademii Sztuk Pięknych. Bardzo Państwu za wszystko serdecznie dziękuję! 109 W y d ar z e nia Nowe władze kadencji 2012—2016 Piotr Korzeniowski > Dziekan Wydziału Malarstwa Wydział Malarstwa Ewa Janus Prodziekan Wydziału Rzeźby Ur. w Krakowie w 1970 r. Studiował na Wydziale Ur. w 1964 r. w Łapanowie. Absolwentka LSP Malarstwa ASP w Krakowie w pracowni doc. Zbigniewa w Nowym Wiśniczu. W latach 1986–1991 odbyła Grzybowskiego, uzyskując dyplom z wyróżnieniem studia na Wydziale Rzeźby ASP w Krakowie w 1997 r. Pracę pedagogiczną na ASP w Krakowie roz‑ w pracowni prof. Stefana Borzęckiego. W latach począł w 1996 r. W roku 2012 uzyskał stopień dok‑ 1991–2000 była asystentką w tejże pracowni. tora habilitowanego. Na Wydziale Malarstwa ASP Odbyła staż studyjny (1994–1995) w pra‑ w Krakowie prowadzi pracownię rysunku oraz zaję- cowni u prof. Alfia Mongellego w ASP w Rzymie. cia na kierunku edukacja artystyczna. Zajmuje się Od 1991 r. jest pracownikiem naukowo‑dydaktycz‑ malarstwem, rysunkiem, fotografią. Miał 17 wystaw nym na macierzystej uczelni. W 1999 r. uzyskała indywidualnych – m.in. w Poznaniu, Krakowie, stopień doktora. W 2009 r. obroniła pracę habi‑ Kielcach, Innsbrucku, Warszawie, Stalowej Woli, litacyjną. Obecnie prowadzi pracownię rysunku Gőrlitz. Uczestniczył w 89 wystawach zbiorowych oraz pracownię rzeźby. Jest uczestnikiem mię‑ w kraju i za granicą. Uzyskał nagrodę Lyons Club dzynarodowych projektów artystyczno‑nauko‑ (Norymberga, Niemcy); Stypendium Miasta Krakowa; wyróżnienie na Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa w Legnicy; wyróżnienie na Krajowej Wystawie Malarstwa im. E. Gepperta we Wrocławiu; stypen‑ wych, członkiem ZPAP. Od 2008 r. członkiem Rady Witold Stelmachniewicz dium Ministra Kultury i Sztuki RP; stypendium Prodziekan Wydziału Malarstwa Fundacji Pollock‑Krasner (Nowy Jork); nagroda III Ur. w 1970 r. w Jarosławiu. Studiował w Akademii stopnia Rektora ASP w Krakowie. Prace w zbiorach; Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Malarstwa. Muzeum ASP (Kraków), Muzeum Historii Fotografii Dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Zbigniewa (Kraków); Muzeum Historyczne Miasta Krakowa; Grzybowskiego w 1996 r. W tym samym roku Budimex (Warszawa); Parlament Nadrenii‑Westfalii zatrudniony jako asystent na Wydziale Malarstwa (Dűsseldorf); Landschaftsverband Rheinland (Köln). ASP w Krakowie. W 2005 r. uzyskał stopień dok‑ Programowej Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. > W latach 2008–2012 pełniła funkcję prodzie‑ kana Wydziału Rzeźby. Zorganizowała 7 wystaw indywidualnych. Zajmuje się twórczością głównie w zakresie rzeźby, medalierstwa, rysunku. tora sztuki w dyscyplinie artystycznej – malarstwo. Od tego samego roku kontynuuje pracę dydaktyczną na uczelni na stanowisku adiunkta. Od 2011 r. pro‑ wadzi pracownię rysunku na Wydziale Malarstwa. Głównym obszarem jego aktywności pozostaje malar‑ stwo. Autor 9 wystaw indywidualnych, brał udział w kilkudziesięciu pokazach zbiorowych. Laureat Józef Murzyn nagrody stowarzyszenia A.R.I.A.P. w Lille (Francja) w 1997 r. oraz Nagród Rektora ASP w latach 2002 i 2007 r. Prace w kolekcjach prywatnych w kraju Dziekan Wydziału Rzeźby i za granicą. Artysta rzeźbiarz. Ur. w 1960 r. w Wiśniowej, w woje‑ wództwie małopolskim. Absolwent PLSP w Nowym Wiśniczu. Studia Artystyczne na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1982–1987. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni > > prof. Stefana Borzęckiego. Od 1986 r. pracownik naukowo‑dydaktyczny ASP w Krakowie. Profesor ASP, prowadzi dyplomującą IV pracownię rzeźby. Od 2008 r. pełni funkcję dziekana Wydziału Rzeźby. Uprawia rzeźbę i malarstwo. Jest aktywnym uczest‑ nikiem życia artystycznego regionu i kraju. Brał Wydział Rzeźby 110 Wiadomości asp /59 udział w kilkudziesięciu prezentacjach zbiorowych w kraju i za granicą. Jest autorem ponad 20 wystaw indywidualnych. Wydział Architektury Wnętrz Joanna Kubicz Prodziekan Wydziału Architektury Wnętrz Ur. w 1963 r. w Krakowie. Architekt wnętrz, autorka > wielu projektów. Prowadzi pracownię projektowa‑ nia architektury wnętrz dla studentów I i II stop‑ Wydział Grafiki nia studiów stacjonarnych i niestacjonarnych. Autorka prac naukowo‑badawczych w KBN, czło‑ nek Komisji Dyplomowej i Wydziałowej Rady Komisji Rekrutacyjnej, organizatorka warsztatów dla studen‑ Krzysztof Tomalski tów na Accademia di Brera w Mediolanie i Hogeschool naukowo‑dydaktycznego W sieci designu, skierowa‑ Dziekan Wydziału Grafiki nego do wybranych szkół ogólnokształcących w Polsce Ur. w 1963 r. w Gorlicach. Absolwent Państwowego (2011–2012) – wspólnie z ad. II st. Ryszardem Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara Michalskim. Autorka licznych publikacji, także w Zakopanem (1983). W latach 1983–1989 na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie w pracowni mie‑ dziorytu pod kierunkiem prof. Stanisława Wejmana w „Wiadomościach ASP”, aktywna uczestniczka konfe‑ > Rozpoczął pracę w charakterze asystenta. Od 1989 r. związany jest bez przerwy z tą samą pracownią w Katedrze Grafiki Warsztatowej. Od 2008 r. pełni Beata Gibała‑Kapecka rencji naukowych i członkini wielu komisji i zespołów działających na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. odbywał studia, które ukończył z wyróżnieniem. funkcję dziekana Wydziału Grafiki. Grafik, wypowia‑ dający się głównie w klasycznych technikach wklę‑ słodrukowych, okresowo eksperymentujący także w technologiach graniczących z grafiką: na matry‑ cach niemetalowych. Czasami posługuje się tech‑ niką linorytu. Obecnie podejmuje eksperymenty arty‑ styczne w technice alintaglio. Graficzną wypowiedź rozszerza również o malarstwo sztalugowe. Swoje prace wystawia przede wszystkim w galeriach promu‑ jących grafikę. Bierze udział we wszystkich ważniej‑ szych przeglądach współczesnej grafiki artystycznej w Polsce i na świecie.Brał udział w około 200 wysta‑ wach zbiorowych i kilkudziesięciu indywidualnych. Otrzymał kilkanaście nagród i wyróżnień o wymia‑ rze międzynarodowym i lokalnym. Członek zarządu Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki > w Krakowie, członek ZPAP. > KASK w Gandawie, współautorka programu Tomasz Daniec Prodziekan Wydziału Grafiki Ur. w 1973 r. w Krakowie. Zajmuje się działal‑ nością w zakresie grafiki, malarstwa i rysunku. Prowadzi, w stopniu doktora, zajęcia na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Brał udział w wystawach w Polsce, Chinach, na Tajwanie, w Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Francji, Holandii, Finlandii, Danii, na Węgrzech, Ukrainie, w Bułgarii, Dziekan Wydziału Architektury Wnętrz Architekt wnętrz. Powadzi pracownię pro‑ jektowania architektury wnętrz dla studiów stacjonarnych, niestacjonarnych i podyplo‑ mowych. Tworzy i realizuje liczne projekty architektury wnętrz użyteczności publicznej, w szczególności mieszkalnych, uważając zamieszkiwanie za fundamentalną skła‑ dową architektury, a dom za jej najbardziej uniwersalną formę. W pracy naukowej zajmuje się analizowaniem społecznych aspektów pro‑ jektowania i użytkowania przestrzeni miasta, a także badaniem przestrzeni zamieszkiwanej, poszukując związków i zależności pomiędzy człowiekiem a wnętrzem mieszkalnym, i tym samym rozstrzygając o wartościach etycznych i estetycznych. Publikuje m.in. w corocznych edycjach wydawnictwa technicznego powstają‑ cego przy okazji międzynarodowej konferencji dotyczącej architektury organizowanej przez Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej oraz Biennale Architektury Wnętrz (inAW), jak też w „Wiadomościach ASP”. Bierze udział w konferencjach towarzyszących Biennale. Autorka wykładów, prac badawczych, licz‑ nych warsztatów, opiekun wydziałowego koła naukowego, przewodnicząca uczelnianej Komi‑ sji ds. Struktury i Programów, przewodnicząca uczelnianej Rady ds. Jakości Kształcenia. Macedonii, Austrii, Japonii i USA. Laureat licznych nagród i wyróżnień w kraju i za granicą. 111 Wydział Konserwacji > Marta Lempart‑Geratowska Dziekan Wydziału Konserwacji Ur. w 1962 r. Absolwentka Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie. Od 1987 r. zatrudniona w Katedrze Konserwacji i Restauracji Malowideł Sztalugowych. Zarówno przewód kwalifi‑ kacyjny I stopnia (2000), jak i praca habilitacyjna (2011) poświęcone były zagadnieniom przenoszenia i rozwarstwiania malowideł sztalugowych, w których się specjalizuje. Od 2002 r. kieruje pracownią prze‑ > noszenia i rozwarstwiania malowideł sztalugowych. Wydział Form Przemysłowych Promotor 23 prac magisterskich, opublikowała 8 arty‑ kułów naukowych, wydała 2 prace monograficzne. Jest członkiem Komitetu Nauk o Sztuce PAN. Andrzej Ziębliński Jarosław Adamowicz Dziekan Wydziału Form Przemysłowych Prodziekan Wydziału Konserwacji Ur. w 1946 r. w Krakowie. Po ukończeniu Technikum Od 2008 r. prodziekan Wydziału Konserwacji Geologicznego w Krakowie w 1965 r. studiował i Restauracji Dzieł Sztuki asp w Krakowie, od 1997 pra‑ w Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Malarstwa cownik naukowy Uczelni, członek Rady Naukowej i Grafiki malarstwo i grafikę, a malarstwo architekto‑ Międzyuczelnianego Instytutu Konserwacji i Restauracji niczne w pracowni prof. Janiny Kraupe‑Świderskiej. Dzieł Sztuki asp w Krakowie i w Warszawie, członek Dyplom obronił w 1971 r. w pracowni prof. Wacława Stowarzyszenia Historyków Sztuki – czynnie działający Taranczewskiego. Pracuje w ASP w Krakowie od roku w Krakowskiej Sekcji Kościołów Drewnianych, rzeczo‑ znawca mkidn. W 1997 r. dyplom uzyskany w wkirds a od 1996 jest profesorem zwyczajnym. Od 1987 r. ASP w Krakowie, gdzie w 2007 r. zakończył przewód > 1971. Od 1993 posiada tytuł naukowy profesora, kieruje Katedrą Sztuk Wizualnych na Wydziale Form doktorski. Adiunkt w pracowni konserwacji malowi‑ Przemysłowych. Od 1999 do 2005 r. pełnił funk‑ cję dziekana Wydziału Form Przemysłowych. Pracuje twórczo w zakresie malarstwa, projektowania gra‑ deł na drewnie Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Anna Maria Myczkowska ficznego, malarstwa architektonicznego i projekto‑ Sztuki. Autor wielu kompleksowych prac konserwa‑ torskich oraz projektów badawczo‑konserwatorskich w zakresie malowideł ściennych, kościołów drewnia‑ Prodziekan Wydziału Form Przemysłowych nych, malarstwa tablicowego, wystrojów i wyposażenia dyscyplinarnymi realizującymi zadania projektowe Ur. 26 XI 1982 r. w Krakowie. W latach 2001–2006 stu‑ obiektów zabytkowych. i artystyczno‑badawcze z zakresu kształtowania śro‑ diowała na Wydziale Form Przemysłowych Akademii dowiska wizualnego. W pracy twórczej i dydaktyce Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie obroniła dyplom wprowadza media elektroniczne. Brał udział w ponad w pracowni komunikacji wizualnej B. Podjęła pody‑ 200 wystawach zbiorowych, miał 30 wystaw indywi‑ plomowe studia pedagogiczne w zakresie edukacji dualnych, m.in. w Niemczech, we Francji, Włoszech, artystycznej w ASP w Krakowie. Ukończyła Policealną w Turcji, Anglii, Chile, Kanadzie, Szwecji, USA. Prace Szkołę Poligraficzną, Multimedialną i Projektowania artysty znajdują się w wielu muzeach i galeriach, Reklam Publishing School w Krakowie. W latach 2006– a także w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. 2008 pracowała w Zakładzie Wzornictwa i Technologii Otrzymał wiele nagród, odznaczeń i wyróżnień – jest Centralnego Laboratorium Przemysłu Obuwniczego laureatem indywidualnej nagrody I stopnia Ministra w Krakowie. Objęła obowiązki asystenta na Wydziale Kultury i Sztuki RP (1993). W roku 1999 przyznano Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych nagrodę I stopnia Ministra Kultury i Dziedzictwa w Krakowie oraz nauczyciela przedmiotu w Państwowej Narodowego RP dla zespołu Katedry Sztuk Wizualnych. Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi (2005), Medalem Jest czynną projektantką biorącą aktywny udział w kon‑ Edukacji Narodowej i wieloma innymi. kursach, warsztatach i tym podobnych działaniach. 112 Wiadomości asp /59 > wania witraży. Kierował wieloma zespołami inter‑ Artur Tajber Dziekan Wydziału Intermediów Ur. w 1953 r. Artysta intermedialny, performer, aktywny publicznie od połowy lat 70. xx w. W roku 2001 utworzył międzywydziałową pracownię interme‑ diów, która po połączeniu z pracownią działań mul‑ timedialnych, prowadzoną przez prof. Antoniego Porczaka, stała się fundamentem Katedry > Intermediów. Od 2007 r. kierownik pracowni sztuki performance i Katedry Intermediow. Obecnie dziekan nowego Wydziału Intermediów. Wydział Intermediów Mariusz Front Prodziekan Wydziału Intermediów Ur. w 1972 r. w Krakowie. Studiował na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w latach 1992–1997. Od 1998 r. zatrudniony w pracowni mul‑ timedialnej Wydziału Rzeźby, a od 2007 jest wykła‑ dowcą na kierunku intermediów – obecnie nowym > Wydziale Intermediów ASP. Zajmuje się tworzeniem instalacji, wideo i interaktywnością. Senat nowej kadencji prof. Stanisław Tabisz, rektor Jacek Siwczyński, prof. ASP Barbara Górska, stud. prof. Piotr Bożyk, prorektor prof. Grażyna Korpal Katarzyna Sroka, stud. dr hab. Jan Tutaj, prorektor prof. Jan Nuckowski Katarzyna Bizoń, stud. dr hab. Piotr Korzeniowski, dziekan dr Monika Wanyura‑Kurosad Anna Stosik, stud. prof. Józef Murzyn, dziekan dr Marcin Nosko mgr Elżbieta Pamuła dr hab. Krzysztof Tomalski, prof. ASP, dziekan dr Mateusz Otręba mgr Grzegorz Midura dr hab. Beata Gibała‑Kapecka, prof. ASP, dziekan dr Tomasz Wesołowski Z głosem doradczym: dr hab. Marta Lempart‑Geratowska, dziekan dr Maria Rogóż mgr inż. Adam Oleszko, kanclerz prof. Andrzej Ziębliński, dziekan dr Agata Kwiatkowska‑Lubańska mgr Danuta Baniowska, kwestor prof. Andrzej Bednarczyk mgr Małgorzata Małek mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak Bogusz Salwiński, prof. ASP Ewelina Kaliszczuk, stud. prof. Ewa Kutermak‑Madej dr hab. Marcin Surzycki Michalina Bigaj, stud. mgr Roman Łodziński 113 W y d ar z e nia Inwestycje na asp Fotografie Jacek Dembosz Aleksander Kaczmarczyk 114 Budynek główny ASP w części dachu. Wokół kopuł zostały odtworzone Dzięki dofinansowaniu Społecznego Komitetu przez profesora Józefa Sękowskiego groźne gryfy, Odnowy Zabytków Krakowa w 2012 r. w budynku które strzegą Akademii i Krakowa. Wzdłuż okapu przy pl. Matejki zostanie zakończony remont dachu zamontowano płotki śniegowe z palmetami. Wszyst‑ i wymiana świetlików wraz z odtworzonymi deta‑ kie detale wykonano starannie, posługując się ory‑ lami architektonicznymi i renowacją kopuł. Realiza‑ ginalnym projektem architekta Macieja Moraczew‑ cja projektu przywraca pierwotny wygląd budynku skiego z 1878 r. Wiadomości asp /59 Aula Zespół sal wielofunkcyjnych wg projektu archi‑ tekta Jacka Budyna będzie stanowił doskonałe uzupełnienie funkcji budynku głównego Akade‑ mii przy pl. Matejki. Centralną częścią inwestycji jest amfiteatralna sala, wokół której usytuowano jasną przestrzeń ekspozycyjną, a w podziemiach – sale dydaktyczne i wystawiennicze. Realizacja projektu ułatwi komunikację pomiędzy budyn‑ kami kompleksu ul. Paderewskiego, pl. Matejki i ul. Basztowej. W 2012 r. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko przy‑ znało Akademii dofinansowanie w wysokości 9 mln złotych na dokończenie budowy. Dzięki niemu inwestycja zakończona będzie w roku 2013. 115 Zabudowa podwórza przy ul. Smoleńsk 9 116 Podwórze budynku ASP przy ul. Smoleńsk 9 zyskało ‣ Katedra Podstaw Projektowania nowy wygląd dzięki pięknej zabudowie pierzei, ‣ Katedra Metodyki Projektowania której architektura nawiązuje do budynku starej ‣ laboratorium i pracownia fotografii Katedry stróżówki. Autorem projektu jest architekt Jacek Komunikacji Wizualnej Budyn. W budynkach znajdują się wygodne pra‑ ‣ pracownia rzeźby Katedry Sztuk Wizualnych. cownie i dobrze nasłonecznione sale dydaktyczne Inwestycję sfinansowało Ministerstwa Kultury Wydziału Form Przemysłowych: i Dziedzictwa Narodowego. Wiadomości asp /59 Harenda W zakopiańskiej dzielnicy Harenda obok ist‑ niejącego Domu Pracy Twórczej ASP (drewniana willa) powstaje nowy obiekt. Znajdować się w nim będą pracownie, sale wystawiennicze, kawiarnia, pokoje gościnne, a w ogrodzie miejsce przeznaczone do rekreacji i na organizację plenerów. Autorem projektu jest znany zakopiański architekt Zenon Andrzej Remi. Formą, skalą, i detalem obiekt ten trafnie wpi‑ suje się w ten zabytkowy fragment Harendy u stóp zboczy Gubałówki. Budowę nowego Domu Pracy Twórczej rozpo‑ częto w 2011 r. i dzięki finansowaniu MKiDN budowa najprawdopodobniej zostanie zakończona w roku 2013. Po zakończeniu prac budowlanych przewiduje się remont i przebudowę istniejącego drewnianego budynku, w którym atmosfera i wystrój wnętrz nawiązywać będą do tradycji Akademii z pierwszej połowy xx w. 117 W y d ar z e nia Wy tu w tej norze siedzicie czyli Jan Skotnicki o Jacku Malczewskim Michał Pilikowski Julian Fałat), a następnie dyrektor (w latach 1922– 1929) Departamentu Sztuki przy Ministerstwie Rok Jacka Malczewskiego w Akademii Sztuk Pięknych Wspomnieniowa książka Jana Skotnickiego, która do wspominania tego wielkiego artysty, który 100 ukazała się w 1957 r., nosi tytuł Przy sztalugach i przy lat temu został rektorem krakowskiej ASP. Co zro‑ biurku. Największym atutem tej książki są opisy ludzi, bić jednak, by Jacek Malczewski zszedł z piedestału których spotkał, i sytuacji, których był świadkiem. i pozwolił nam ujrzeć się takim, jakim był na co dzień, Warto dodać, iż opisy z książki Skotnickiego zawie‑ gdy przechadzał się po korytarzach Akademii przy rają mało szczegółów i dat encyklopedycznych; dużo pl. Jana Matejki? Najlepiej sięgnąć do relacji ludzi, tam natomiast anegdot, zapamiętanych dialogów którzy znali go osobiście i chętnie dzielą się z nami czy sytuacji istotnych tylko z jego subiektywnego swoimi wspomnieniami. I tu pojawia się relacja punktu widzenia. A tak Jan Skotnicki wspominał mistrz – uczeń: Jacek Malczewski – Jan Skotnicki. Jacka Malczewskiego: „Wszyscy ci ludzie [należący do młodopolskiej „Jadąc z Petersburga do Krakowa, marzyłem bohemy oraz do kulturalno‑naukowej elity – przyp. o wstąpieniu do klasy Jacka Malczewskiego, malarza, M. P.] razem tworzyli w ówczesnym Krakowie tę zadzi‑ który w niczym nie był podobny do rosyjskich, a który wiającą atmosferę, która zmuszała każdego do głęb‑ tak mnie interesował, miał bowiem opinię świetnego szego zastanowienia się nad samym sobą i zadawa‑ rysownika i umysłu filozoficznego. nia sobie pytania: »A czym jestem ja między nimi?«. Wtedy jeszcze wielu obrazów jego nie widziałem, Dziwne zaiste były te lata, kiedy wiek XIX kończył się, ponieważ przeważnie były niecenzuralne dla rosyj‑ a XX rozpoczynał, w których formowałem się jako skiego zaboru i do Warszawy nie dochodziły. Legenda dwudziestoparoletni młodzieniec. Epoka ta była moją tylko krążyła o nich. szkołą”1. Słowa te wyszły spod pióra Jana Skotnic‑ Przed zapisaniem się do jego pracowni chciałem kiego (1876–1968), artysty malarza, studenta Aka‑ jeszcze raz sprawdzić, czy robię dobry wybór. Zasze‑ demii Sztuk Pięknych w Petersburgu (gdzie jego pro‑ dłem na wystawę do Sukiennic i stanąłem wobec fesorem był Ilja Repin), absolwenta Akademii Sztuk dwóch wielkich płócien: Malarczyka i Błędnego koła. Pięknych w Krakowie (w której w latach 1899–1903 studiował nie tylko u Malczewskiego, ale także pod kierunkiem Józefa Mehoffera i Teodora Axentowicza). 118 Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. im. Jana Matejki w Krakowie trwa. Daje to sposobność Przyznaję, że nie spodziewałem się takiego wrażenia. Błędne koło było czymś tak wyrwanym z duszy, W okresie międzywojennym Jan Skotnicki wywarł czymś tak głębokim w pomyśle, a skończonym ogromny wpływ na organizację życia kulturalnego w kompozycji, żem siedział z godzinę przed tym II RP jako wicedyrektor (gdy jego przełożonym był obrazem. Skłębiony wieniec ciał męskich i kobiecych Wiadomości asp /59 w szalonym pędzie dookoła młodego malarczyka, jako wizja jego przyszłych dzieł. Widziałem w tym obrazie usterki, widziałem wizyjność zbyt materialnie traktowaną, ale nie miało to znaczenia wobec plastycznego wyrazu wiru cierpień i namiętności wokół biednego, siedzącego na drabinie przyszłego artysty. »Tak, z tym człowiekiem, który to malo‑ wał – powiedziałem sobie – muszę parę miesięcy poobcować«. Błędne koło zdecydowało, żem tego samego dnia był u Malczewskiego w jego prywatnym mieszkaniu. Otworzył mi wytworny lokaj w liberii, zamel‑ dował, wprowadził do salonu. Za chwilę wyszedł do mnie artysta ubrany niezwykle elegancko, w sur‑ ducie skrojonym wykwintnie, a nieszablonowo. Jego głowa przypominała mi głowę z portretów położonym podeście amfiteatral nej sali, model Filipa V Velasqueza, a wrażenie podtrzymywały zaś widziany w ogromnym skrócie leżał na ziemi, maniery salonowca. Wszystkiegom się spodziewał, ale niziutko w dole. nie takiej sylwety autora Błędnego koła i Malarczyka. Zapytałem o przyczynę tak niezwykłego rozmiesz‑ Rozmowa potoczyła się żywo. Dowiedziawszy się, czenia. Odpowiedziano mi, że na kursie Malczew‑ że jadę z Petersburga, Malczewski wypytywał mnie skiego jest to stały zwyczaj. Mówiono mi, że innym o tamtejszy ruch w sztuce. Zauważyłem przy tym, razem wszyscy uczniowie będą na dole, a modele stać że ten wykwintny człowiek lubi operować paradok‑ będą pod sufitem. System ten, zdaniem Malczew‑ sami. Im ryzykowniejszy paradoks wypowie, tym bar‑ skiego, zmusza uczniów do stałego wytężania uwagi dziej jest z niego zadowolony i w tej chwili poczyna wobec zaskakiwania ich coraz to nowymi trudno‑ go, i to nie byle jak, uzasadniać. Wszystko wydawało ściami. Malczewski chciał w ten sposób bronić przy‑ mi się u niego głęboko przemyślane. szłych malarzy przed zeschematyzowaniem i rutyną. Na drugi dzień stawiłem się w pracowni, by roz‑ począć pracę pod jego kierunkiem. ↑ Ilja Repin (ilustracja Jana Skotnickiego z jego książki Przy sztalugach i przy biurku) Istotnie, jak na sobie doświadczyłem, system taki był bardzo celowy. Zdziwił mnie przede wszystkim niezwykły sys‑ Często zdarzało się, że Malczewski przychodził tem nauki. Uczniowie stali na ostatnim, wysoko na kurs i nie prowadził korekty. Zagadnięty przez 119 ↑ Jan Stanisławski (ilustra‑ kogoś, wpadał w ferwor i rozprawiał z nami o sztuce, malować bez końca. Może wtedy z was wyrośliby cja Jana Skotnickiego z jego o Polsce, o Bogu, o ludzkości, o naturze, a mówił tak artyści. Ale tak... będziecie najwyżej rysownikami ciekawie, żeśmy stali wsłuchani w jego słowa, onie‑ i pędzlarzami, nie artystami! książki Przy sztalugach i przy biurku) mieli wobec jego wiedzy i umysłu. Czasem mówił Niektórym z nas te wypowiedzi wydały się dzi‑ o Słowackim, cytował jego wiersze, a potem jakieś waczne, a jednak była w nich głęboka prawda. Bo czyż inne, nieznane. Gdy je wypowiadał, zaśmiewał się szkoła może z kogoś zrobić artystę i czyż sztuka i uciekał kłusikiem, wykrzykując już za drzwiami: polega tylko na nabytej technice? »Do widzenia panom!«. Później dowiedzieliśmy się od profesora Kon‑ stantego Górskiego, że były to poezje samego Jacka Malczewskiego. Kiedyś znowu wiosną, kiedy dni stawały się ciepłe i cudnie robiło się na krakowskich Plantach, słońce świeciło, a promienie jego coraz bardziej kłuły ciepłem, czekaliśmy w pracowni na przyjście naszego mistrza. Wszedł, stanął w drzwiach ponurej, szarej, o pół‑ nocnym świetle sali i zwrócił się do nas z odrazą: – Wy tu w tej norze siedzicie, a tam wiosna 120 Innym razem krytyczny stosunek do szkoły kra‑ kowskiej, z którą był w ciągłej wojnie, demonstrował nam w bardzo drastycznej formie. Kiedyś pokazał w drzwiach swą głowę i zapytał: – Panowie macie mnie w d…? A kiedy, znając Jacka, odpowiedzieliśmy chórem, że go „tam mamy”, wówczas zapytał: – A cesarsko‑królewskiego dyrektora też macie? My na to: – Też. – A całą Akademię także? – Też. na świecie, słońce śmieje się. Jacyż będą z was artyści? – No, to nie ma co, kochane chłopaki, nie mam Na waszym miejscu, gdybym był młody, jak wy, rzu‑ co korygować waszych prac, bo i tak będą z was ciłbym to wszystko, pojechał do Zakopanego, do Sta‑ artyści! nisława Witkiewicza, zapytał go, co to jest sztuka, Tego samego dnia widzieliśmy, jak wychodząc a potem w wiosnę, w słońce, w świat, malować, z gmachu Akademii, koleżeńsko nam zasalutował, Wiadomości asp /59 Malczewski miał mir wśród magnate‑ rii polskiej. Wielu z nich zamawiało w sekrecie przed otoczeniem portrety, bo bali się, czy Jackowi nie strzeli do głowy umieszczenie jakiejś złośli‑ wości w tle portretowej kompozycji. przykładając dwa palce do melonika, a przed por‑ w swej wyobraźni i maluję!«. Oczywiście nie pojechał tierem, wystrojonym w błękitny mundur austriacki i miał rację”2. i cesarsko‑królewskie czako, zdjął melonik i na pół zgięty najniższy ukłon mu złożył. Widząc tę drwinę Jacka z władzy, akademicy dali mu brawo. Jacek przystanął i donośnym głosem, robiąc minę niby to serio, zjadliwie zawołał: – Panowie, grunt szanować c.k. wiedeńską władzę! Bez tego nie zrobicie kariery artystycznej. Spytajcie o to Fałata i Kossaka. Oczywiście, tak usposobiony Malczewski nie W równie barwny i zajmujący sposób Jan Skot‑ nicki opisywał takich artystów z krakowskiej Aka‑ demii Sztuk Pięknych, jak Julian Fałat, Leon Wyczół‑ kowski, Jan Stanisławski czy Stanisław Wyspiański. Ale o tym być może innym razem… Przypisy: 1 Jan Skotn icki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957, s. 73. 2 Jan Skotnicki, Przy sztalugach i przy biurku, Warszawa 1957, s. 62–65. mógł długo wytrwać na stanowisku c.k. profesora ← Eligiusz Niewiadomski c.k. Akademii. Zatargi jego z dyrektorem Fałatem (ilustracja Jana były nieuniknione, tym bardziej że Fałat drżał przed każdym hofratem, przed każdą austriacką kreaturą. Malczewski miał mir wśród magnaterii polskiej: Karol Lanckoroński, Leon Piniński, Zdzisław Czar‑ Skotnickiego z jego książki Przy sztalugach i przy biurku) – Skotnicki 16 xii 1922 r. w Zachęcie stał obok Gabriela Narutowicza i był świadkiem zastrze‑ toryski i Edward Raczyński byli serdecznymi jego lenia prezydenta przez przyjaciółmi. Z powodu tych stosunków każdy z pół‑ Niewiadomskiego panków, który chciał dorównać tym magnatom, uwa żał za konieczne mieć portret malowany przez Jacka Malczewskiego. Wielu z nich zamawiało w sekrecie przed otoczeniem takie portrety, bo bali się, czy Jac‑ kowi nie strzeli do głowy umieszczenie jakiejś złośli‑ wości w tle portretowej kompozycji. W okresie kiedy Jacek malował sybiraków, sceny z katorgi, etapów, Ellenai, Anhellego, Karol Lanc‑ koroński zaproponował mu wyjazd na Syberię, by ją w istocie zobaczył. Malczewski propozycję tę ze śmiechem odrzucił: »Ja na Syberię mam jechać? A po co? Po to, żebym zobaczył, że ona jest zupełnie inna niż ta, którą widzę 121 W y d ar z e nia Muzeum Papiernictwa w Dusznikach‑Zdroju 1 Spore zaskoczenie wywołała informacja przedsta‑ Ur. w 1955 r. Absolwentka historii sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego. Od 1992 r. pracuje w Muzeum wiona przez dr. Tomasza Łojewskiego, kierownika pracowni badań nad trwałością i degradacją papieru Uniwersytetu Jagiellońskiego, że „najtrwalszym Papiernictwa w Dusznikach współczesnym nośnikiem informacji, który jest Zdroju. Zajmuje się histo‑ w powszechnym użyciu, jest… papier”. Zaś Monika rią rękodzieła papierniczego, historią technik i techno‑ logii zdobienia papierów. Koperska, doktorantka UJ, „spektroskopistka”, udo‑ wadniając tę tezę, została laureatką pierwszej pol‑ 2 Kuratorka wystaw, autorka skiej edycji FameLab‑u, zorganizowanej przez Bri‑ publikacji z zakresu historii tish Council i Centrum Nauki Kopernik w brytyjskim Zachowany budynek młyna papierniczego, uni‑ Cheltenham. Z „odkryć” tych wynika, że „przeciętna katowy w skali świata zabytek techniki, pochodzi papiernictwa. książka dziś drukowana wytrzyma 100, a może z 1605 r. i jest od 44 lat siedzibą Muzeum Papiernic‑ nawet 300 lat”, płyta CD zaledwie kilkanaście. twa. Zabytkowa papiernia dusznicka uznana została 20 IX 2011 r. za Pomnik Historii. Teresa Windyka Zabudowania zachowanej papierni powstawały w różnych odstępach czasu i stanowią obecnie zespół Jadąc z Wrocławia międzynarodową trasą E‑67 w kie‑ 1 Papiernia dusznicka runku granicy z Czechami, nie sposób nie zauważyć budynku głównego, suszarni papieru i pawilonu wej‑ zabytkowej papierni w Dusznikach‑Zdroju, położonej ściowego. Budynek główny młyna papierniczego, peł‑ na południowych obrzeżach miasta, nad Bystrzycą niący niegdyś funkcję mieszkalno‑produkcyjną, jest Dusznicką. w tym zespole najstarszy, bo wzniesiono go w roku Najwcześniejsze wzmianki o papierni dusznic‑ fot. Artur Goliński 2 Polichromia xviii w. fot. Marcin Hubicki 3 Zabytkowe drewniane wieszaki 122 przylegających do siebie obiektów architektonicznych: 1605. Od strony południowo‑wschodniej przylega kiej i papierniku o nazwisku Ambrosius Tepper do niego drewnianej konstrukcji suszarnia papieru, pochodzą z roku 1562. Niestety, podczas powodzi wybudowana w XVIII stuleciu. Pomieszczenia pię‑ w 1601 r. XVI‑wieczna papiernia została zniszczona. ciu jej kondygnacji wypełniono pod koniec XIX w. Wiadomości asp /59 3 Najwcześniejsze wzmianki o papierni dusznickiej i papier‑ niku o nazwisku Ambrosius Tepper pochodzą z roku 1562. Zachowany budynek młyna papierniczego, unikatowy w skali świata zabytek techniki, pochodzi z 1605 r. 123 5 4 6 klamrowymi wieszakami metalowymi oraz drewnia‑ nymi wieszakami ramowo‑szczeblowymi, które jako nielicznie zachowane są niezwykle rzadkim i cennym zabytkiem rzemiosła papierniczego. Wyjątkowym elementem wystroju wnętrz są malowidła pokrywające drewniane stropy i ściany w pomieszczeniach na pierwszej kondygnacji stry‑ chowej budynku głównego młyna. Pochodząca z XVII–XIX stulecia polichromia przedstawia motywy roślinne, architektoniczne i alegoryczne. Niespójną chronologicznie i stylistycznie dekorację malarską, wykonaną farbami klejowymi przez bliżej niezna‑ nych twórców, odsłonięto około 1960 r. i odrestau‑ rowano w latach 1985–1987. Historię dusznickiej papierni tworzyły kolejno 7 124 Wiadomości asp /59 rodziny właścicieli i papierników – Kretschmerów, zarządzających papiernią w latach 1562–1706, 8 9 10 Hellerów – w latach 1706–1822 i Wiehrów, posiada‑ spotkań plenerowych, odbywających się na terenie jących młyn w okresie 1822–1939. muzeum od roku 1997. Podstawę zbiorów muzealnych tworzyły ekspo‑ Zbiór muzealiów technicznych zawiera urządze‑ naty pozyskiwane sukcesywnie od 1965 r., często nia i maszyny wykorzystywane w procesie przemy‑ o wyjątkowym charakterze. Do takich należy choćby słowej produkcji papieru i wyrobów papierowych. kolekcja olejnych portretów byłych właścicieli Znajduje się w nim unikalna kolekcja ponad 70 papierni dusznickiej. zabytkowych urządzeń laboratoryjnych przemysłu Zbiory muzealne o charakterze historycznym, celulozowo‑papierniczego, matryce do drukowania artystycznym i technicznym liczą obecnie ponad 6 tys. tapet oraz wzorniki papierów i wyrobów papierowych obiektów. W muzeum funkcjonuje także Dział Historii polskich i zagranicznych wytwórni. Dusznik‑Zdroju, opracowujący kulturowe dziedzictwo Muzeum sukcesywnie pozyskuje do swoich zbio‑ miasta i uzdrowiska, oraz biblioteka naukowa, która rów nowe i ciekawe eksponaty. Ich naukowe opra‑ gromadzi publikacje z zakresu historii papiernictwa cowanie nie tylko poszerzy naszą wiedzę z zakresu światowego, europejskiego i polskiego. papiernictwa, ale również wzbogaci muzealną ofertę Zasadniczą część historycznych zbiorów muzeal‑ 4 Filigran papierni Duszniki 5 S. Kretschmer 6 J. Ossendorff 7 Filigran papierni Prądnik Czerwony, XVI w. 8, 9 Papier marmurkowy, fot. Szczerbiński, 1912 10 Akwarela na papierze 11 Waga kątowa edukacyjną. nych tworzy kolekcja 3 tys. arkuszy papierów ze zna‑ kami wodnymi, wyprodukowanych ręcznie i maszy‑ nowo. W zbiorze wyróżniają się jedne z najstarszych polskich zabytków filigranistyki XVI w. – znaki pierwszej papierni polskiej w Prądniku Czerwonym oraz filigrany papierni dusznickiej, pochodzące z końca XVI stulecia. Zbiór papierów historycznych zawiera też wyroby rzemiosła introligatorskiego – papiery wzorzyste zdobione metodami rękodzielniczymi przez kra‑ kowskiego introligatora Stefana Szczerbińskiego w latach 1911–1958. Niezwykłe walory artystyczne i historyczne tych wyrobów decydują o ich unikato‑ wym charakterze. Zbiory artystyczne obejmują głównie obiekty na podłożu papierowym – zarówno zabytkowe, jak i współczesne. Wśród tych ostatnich wyróżniają się artystyczne obiekty papierowe, które są rezultatem 11 125 W y d ar z e nia Literackie Graffiti / Typomural Warsztaty typografii miejskiej → Podgórze–Zabłocie, Kraków → Galeria Znaczy Się → 22–23 x 2012 Ewa Bolińska‑Ostowska lub wybraną literą gotową. Przy realizacji muralu Literackie graffiti/typomural – warsztaty typo‑ użyciu wybranej techniki (do wyboru – litera sza‑ zostały one przeniesione w skali na ścianę przy 126 grafii miejskiej + stworzenie w przestrzeni publicz‑ blonowa, narzędziowa, kolażowa, wycięta z papieru, nej literniczego muralu przedstawiającego kilkuna‑ namalowana, wykaligrafowana itd.). Przeniesione stometrową półkę z książkami/grzbietami książek. na ścianę „grzbiety” utworzyły wielkoformatowy W dniach 22–23 x w Galerii Znaczy Się, w ramach kolaż typograficzny. Każdy z uczestników stworzył akcji Strefa Wolnego Czytania, odbyły się warsz‑ własny regał ulubionych książek. Miejsce: ściana taty LITERACKIE GRAFFITI/TYPOMURAL skierowane budynku przy ul. Traugutta 3a. Ściana pozyskana do osób interesujących się grafiką i typografią. dzięki współpracy ze Spółdzielnią „Kabel”, która W trakcie warsztatów i kilka dni po ich zakończeniu wyraziła zgodę na wykonanie muralu. Ściana znaj‑ kilkanaście osób zmieniało przestrzeń galerii w regał duje się w miejscu odwiedzanym przez turystów, z książkami. Szykowano szablony, sprawdzano kroje, na trasie z Podgórza/Kazimierza do MOCAK‑u, tuż dopracowywano szczegóły. Grupa młodych artystów – obok rzeźby Mirosława Bałki. Pomysłodawczyni pro‑ głównie studentów i absolwentów Wydziału Grafiki jektu i warsztatów: Aleksandra Toborowicz. Pieczę ASP w Krakowie – przeniosła projekt w przestrzeń artystyczną nad projektem sprawowali: Aleksandra miasta. Gotowy mural, w rozmiarze ok. 150 m², Toborowicz i Artur Wabik. Uczestnicy: Joanna Kogut, ma przywodzić na myśl szafkę biblioteczną gęsto Weronika Kasprzyk, Paulina Lichwicka, Aleksan‑ zapełnioną książkami (od ziemi do samego szczytu dra Piórek, PIOtr Kaliński, Anna Mielniczek, Artur budynku, na którym będzie namalowany). Uczest‑ Wabik, Ewa Landowska, Karolina Źrebiec, Teoniki nicy warsztatów zaprojektowali grzbiety książek Rożynek, Aleksandra Toborowicz, Artur Blusiewicz. – ale tylko tytułów lub/i nazwisk autorów, wyłącz‑ Typomural zakwalifikował się do ścisłego nie w warstwie literniczej – bez rysowania krawę‑ finału największego konkursu projektowania dzi czy konturów książek. Każdy z uczestników european design awards 2012 (ed-awards) zapisał swoje ulubione tytuły własnym krojem w kategorii signs & display. Wiadomości asp /59 127 W spo m ni e nia P u b l ika c j e ASP w Krakowie, miałem szczęście być jego asystentem. W pracowni na Uczelni traktował mnie po partnersku. Nasze relacje były bardziej kole‑ żeńskie niż urzędowe szef – podwładny. Stu‑ dentom mówił, żeby moje korekty respektowali na równi z jego uwagami. Pomimo czasami roz‑ bieżnych poglądów na tematy zawodowe – prac studentów, dochodziliśmy do konstruktywnych kompromisów. Profesor był bardzo lubiany przez studentów. Na zajęciach z rzeźby stwarzał atmosferę życzliwą, niemal domową, lubił żartować, co korzystnie wpływało również na efekty pracy. Rozmowy przy koncepcjach i realizacjach rzeźb, ale i o innych sprawach, czasem osobistych, stwarzały kli‑ mat nieskrępowania, braku presji pedagoga na studenta. Studenci chętnie przychodzili do pracowni rzeźby, nawet poza obowiązującymi godzinami, po to, by chwilę w niej być, złapać, jak mówili, „bakcyla pracy”. Krzysztof był niebywale zaangażowany w swoją pracę na Uczelni; jest dla mnie wzorem. Od 2011 r. pracowaliśmy oddzielnie z innymi gru‑ Marek Kordyaczny pami studentów, nie mieliśmy wspólnych zajęć. Wówczas odwiedzałem Krzysia na jego zajęciach, W niedzielę 5 vii 2012 r. odszedł od nas piliśmy herbatkę i gawędziliśmy jak dawniej. Nie prof. Krzysztof Kędzierski, artysta rzeźbiarz przypuszczałem wówczas, że były to nasze ostat‑ z krwi i kości, mój przyjaciel. Nie mogłem nie spotkania i że dni bez Krzysztofa nie będą już w to uwierzyć, ta wiadomość mnie poraziła, takie same jak przedtem. napełniła smutkiem, żalem i niepogodzeniem. Pomimo 72 lat życia Krzysztof był pełen energii, wigoru, nowych planów na przyszłość. Sprawy „śtuki”, jak mawiał, były dla Niego bardzo ważne. Potwierdził to w maju tego roku, gdy wobec możliwości wyjazdu na odpoczynek na Sycylię, uznał, że ważniejsza jest jego wystawa autorska na Słowacji. Krzysztof dzieła swoje tworzył w pracowni przy ul. Emaus. Miały one charakter bardzo oso‑ bistych wypowiedzi. Pasjonował się ciekawymi przedmiotami o ładnych proporcjach, fakturach, materiałach. Pobudzały one jego wyobraźnię, motywowały do ciekawych rozwiązań formal‑ nych i treściowych. W zestawianiu i łączeniu tych przedmiotów w całe kompozycje było bardzo wiele finezji, poetycznych metafor, zaskakują‑ cych skojarzeń z rzeczywistością. Prace rzeźbiar‑ skie Profesora przyciągały wzrok perfekcyjnym wykonaniem detali, opracowaniem materiału – warsztatem. Umiejętność doboru przedmiotów do wyrażanej treści była mistrzostwem. Z Krzysiem pracowałem przez 28 lat w II pra‑ cowni rzeźby na Wydziale Architektury Wnętrz Witold Skulicz Grafika nade wszystko... Profesor Krzysztof Kędzierski (1940 — 2012) 128 Wiadomości asp /59 Monika Wanyura‑Kurosad Monografia Witold Skulicz. Grafika nade wszystko... wpisuje się w cykl publikacji poświę‑ conych wybitnym artystom grafikom, pedago‑ gom ASP w Krakowie. Album prezentuje prace graficzne, malarskie, grafikę projektową oraz realizacje monumentalne profesora Witolda Skulicza (1926–2009). Sylwetkę pedagoga i dziekana Wydziału Grafiki ASP w Krakowie, inicjatora Biennale Grafiki i Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie. Tego przyjaciela artystów przybliżają teksty krytyczne, wspo‑ mnienia i kalendarium. Album w oryginalnej szacie graficznej towarzyszy wystawie prac Profesora, zorganizowanej w ramach programu Międzynarodowego Triennale Grafiki – Kraków 2012. Wystawa i publikacja powstały dzięki współpracy Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, Międzynarodowego Centrum Kultury oraz Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie. Autorzy tekstów: Richard Noyce, prof. Jan Pamuła, prof. Jacek Pur‑ chla, prof. Adam Wsiołkowski, dr hab. Krzysz‑ tof Tomalski prof. ASP, kalendarium: Joanna Grabowska. Projekt: Kuba Sowiński. Polsko‑ angielska wersja językowa. Format 297 × 230 mm, 208 stronic. Pozycja ta dostępna jest w naszym wydawnictwie. P u b l ika c j e Zdzisław Gedliczka 1888–1957 Michał Pilikowski Nakładem Wydawnictwa Akademii Sztuk Pięk‑ nych im. Jana Matejki w Krakowie ukazała się nowa publikacja, zatytułowana Zdzisław Gedliczka 1888–1957. Książka przedstawia życie i twórczość artysty – jak pisze autorka, Stefania Krzysztofowicz‑Kozakowska – „o wielorakich artystycznych zainteresowaniach, który każdej z dyscyplin nadawał niezależną formę. Z rów‑ nym zaangażowaniem uprawiał budowane wyrafinowaną gamą kolorystyczną, wyciszone i kameralne malarstwo, pełen ekspresji drzewo‑ ryt i mocny w ikonografii plakat; projektował delikatne w swej ornamentyce kilimy, koronki, hafty; wyposażał kościoły w konfesjonały i ołta‑ rze; a nade wszystko uprawiał kościelne malar‑ stwo monumentalne, znakomicie wpisujące się w architekturę wnętrz sakralnych; był wreszcie niekwestionowanym mistrzem witrażownictwa”. Zdzisław Gedliczka to także artysta związany z Akademią Sztuk Pięknych w Krakowie, której był absolwentem (w latach 1907–1912 studio‑ wał w pracowniach Leona Wyczółkowskiego i Stanisława Dębickiego) i profesorem (w latach 1950–1957; od 1950 do 1954 r. piastował urząd dziekana Wydziału Włókienniczego ówczesnej Akademii Sztuk Plastycznych). W albumie, oprócz tekstów Stefanii Krzysztofowicz‑Kozakowskiej, Agaty Pleciak, Stanisława Rodzińskiego i Adama Wsiołkowskiego, pomieszczono bogaty zbiór reprodukcji dzieł Zdzisława Gedliczki, obejmu‑ jący rysunki i obrazy, grafiki, plakaty, polichro‑ mie, witraże i inne prace, takie jak papierowe zabawki na choinkę czy buława dla marszałka Edwarda Rydza‑Śmigłego. Album ten jest przede wszystkim przypomnieniem osoby wielkiego kra‑ kowskiego artysty; tak pisał o tym we wstępie Stanisław Rodziński: „Mam nadzieję, że niniejsze wydawnictwo będzie dla wielu przypomnieniem, dla wielu odkryciem w polskiej, ale i w krakow‑ skiej sztuce, postaci odrębnej i bardzo wyrazistej. Łączącej to, co w naszej sztuce tak ważne – wzru‑ szenie i radość życia z dramatycznym odczyta‑ niem swych przekonań i swej wiary. Wierzę, że przypomnienie tak obszernej i wielostronnej twórczości Zdzisława Gedliczki przypomni czło‑ wieka i artystę, który w naszej sztuce ma swoje ugruntowane i wypracowane miejsce, niezależ‑ nie od upływu czasu i zmieniających się mód”. Jak upadają wielcy Marek Sołtysik Stanisław Tabisz Po wydanych w 2009 r. Sekretach nieśmiertelnych Marek Sołtysik opublikował w VII 2012 r.– w zna‑ nej (za sprawą podwójnej tożsamości dyrektora) Oficynie Wydawniczej RYTM – swoją kolejną książkę, zatytułowaną Jak upadają wielcy. Nie wszyscy czytelnicy wiedzą, że Marek Sołtysik jest absolwentem Wydziału Grafiki krakowskiej Aka‑ demii Sztuk Pięknych i że był nawet pedagogiem naszej uczelni, współpracując z prof. Jackiem Gajem. W jego dorobku znajduje się bardzo wiele książek z zakresu prozy i poezji (okraszonych literackimi nagrodami), wiele też napisał i opu‑ blikował w różnych czasopismach artykułów, esejów i szkiców monograficznych o sztuce i artystach. W dorobku Sołtysika są słuchowiska radiowe i spektakle radiowego teatru. Marek Soł‑ tysik to człowiek pióra, jednakże to pióro często odkładane bywa na bok i zamieniane na pędzle, farby oraz przybory do rysowania. Od kilku lat w miesięczniku społeczno‑kulturalnym „Kraków” czytelnicy mogą śledzić jego refleksje na szpal‑ tach rubryki Wędrówki po galeriach. Tylu wspa‑ niałości o sztuce, dramatów i szaleństw oraz sukcesów artystów nikt nie przybliżył i nie opi‑ sał tak, jak zrobił to i robi nadal Marek Sołtysik. Artysta i publicysta w jednej osobie jest skarbem Królewskiego Miasta, wrośniętym naturalnie i jednocześnie ukrytym w jego wnętrzu tak, że aż się wierzyć nie chce w to jego dyskretne, bardzo pracowite istnienie. Odnoszę wrażenie, że Soł‑ tysik jest postacią z innej epoki. Bardziej pasuje do xix wiecznego wizerunku artysty, zarówno w eleganckim oraz taktownym sposobie bycia i zachowania, jak i w sposobie odczytywania war‑ tości, emocji i treści emanujących z dzieł sztuki. Książka Jak upadają wielcy jest zbiorem opowieści o artystach. Historie te rozpoczynają się gdzieś ok. 100 lat temu, a kończą na faktach i wydarzeniach z życia tych artystów, którzy odeszli niedawno. Są i tacy bohaterowie, których spotkać można jeszcze na ulicach Krakowa. Sam rozpoczą‑ łem czytanie najnowszej książki Marka Sołtysika od rozdziału nadzwyczaj wyszukanego w tytule, poświęconego Marii Więckowskiej, czyli od Prze‑ pychu ascezy. Później skusiła mnie opowieść o Leszku Dutce, malarzu już ponad 90‑letnim, którego przyjaźnią i życzliwością się szczycę – tytuł rozdziału: Nagusieńki na balu maskowym szkicuje portret kolegi. Zachęcony przeze mnie do czytania tej książki miłośnik sztuki dowie się czegoś więcej m.in. o wybitnym malarzu Jerzym Nowosielskim, o Jonaszu Sternie, Jerzym Ryszardzie Zielińskim „Jurrym”, Stanisławie Brzozowskim, Marianie Grześczaku, o adwokacie Stanisławie Mikkem, który zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem… Marek Sołtysik, opisując losy i wydarzenia z życia swoich bohaterów, łączy w naturalny i bardzo ciekawy sposób ich codzienność i pry‑ watność, z tym, co twórczo i kreatywnie realizują jako ludzie czynu, ludzie aktywni i zachłanni na życie. Sam autor, często związany przyjaź‑ niami i znajomościami, opisuje również swoje osobiste relacje i przypadki, które w sposób niezwykle autentyczny i szczery budują struk‑ turę literackiej narracji. Tę książkę koniecznie trzeba przeczytać, nawet w dowolnej kolejności jej ponad 400 stron. 129 G a l e ria Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22, fax 012 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan dr. hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr. hab. Witold Stelmachniewicz plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus plac Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35 Wydział Intermediów ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel.12 299 20 37 [email protected] www.wiadomosciasp.pl 130 Wiadomości asp /59 Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik działu wydawnictw i promocji: Jacek Dembosz, [email protected] Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka, dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr. Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski. [email protected], tel. 12/ 252 75 12 Projekt i skład: Michał Bratko [email protected] Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1400 egz. ISsN 1505–0661 Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów. Archiwalne i bieżące numery „Wiadomości asp” dostępne w sprzedaży wysyłkowej.* Zamówienia prosimy kierować pod adresem mailowym: [email protected] projekt okładki Adam Wsiołkowski *ilość egzemplarzy ograniczona
Podobne dokumenty
Wiadomości ASP nr 69
kom „Wiadomości ASP” oraz Pedagogom i Studentom,
Pracownikom administracji i Przyjaciołom Akademii
Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie skła‑